Skocz do zawartości

Niby takie świętoszki, a potencjał diabelski.


Buli

Rekomendowane odpowiedzi

Po Evertonie na pewno spodziewano się więcej, choć wielkiej tragedii zapewne w klubie nie robią z 9. miejsca po 10. kolejkach. Gorzej wygląda gra defensywna podopiecznych Martineza i to można było - trzeba było wykorzystać. Przez całe 45. minut trwała wojna o środek pola, mieliśmy lekką przewagę, ale bez celnego strzału rzadko kiedy udaje się wygrać.

 

Niedokładnego w swoich działaniach Rodrigueza zmieniłem w przerwie i wprowadziłem Marqueza na bok pomocy, przesuwając do ataku Osvaldo. Celnego strzału doczekaliśmy się dopiero w 54. minucie. Wolnego krótko rozegrał Lallana zagrywając do Glika, Polski stoper zamknął oczy, walnął z całej siły ale prosto w Howarda. Goście grai bardzo słabo, nie umieli wyjść z piłką poza połowę. Walczyliśmy o tego gola, który dałby 3. punkty no i trafiliśmy. Była 71. minuta gdy Lovren dośrodkował płasko w pole karne, żaden z defensorów Evertonu nie potrafił wybić piłki, która trafiła do Ramireza a młody Urugwajczyk obudził cały stadion. Po meczu mogło być w 82. minucie, ale strzał Lallany wylądował na słupku. co nie udało się młodemu Anglikowi, powiodło się Ramirezowi, który dobił strzał Lamberta i po raz drugi w meczu pokonał Howarda. Znakomite zawody w naszym wykonaniu.

 

28.10.2007 r, Premier League, 11/38

Southampton (11) - Everton (9) 2:0

 

Oczywiście Ramirez w '11' kolejki.

Odnośnik do komentarza

Zaraz przed starciem z Manchesterem United na 2. tygodnie wypadł mi Hooiveld, który zagrał świetne zawody z Evertonem, było to sporym osłabieniem. 'Teatr Marzeń' przez pierwszych 10. minut mógł się czuć jak na dobrym dramacie, zamknięci gospodarze którym sprzyjała masa szczęścia. Czerwone Diabły przy akompaniamencie delikatnych gwizdów wzięły się do roboty po kwadransie i zepchnęli nas do obrony.

 

Przez uraz zejść w przerwie musiał Ramirez, wprowadzenie Davisa było wariantem bardziej defensywnym, lecz to nie uchroniło nas od straty gola. Rezerwowy Macheda po 2. minutach spędzonych na boisku pokonał Boruca mocnym strzałem w długi róg. Kibice MU nie mogli jednak czuć się pewnie, natychmiast Lambert postraszył mocnym strzałem De Gee. Naszym katem okazał się jednak młody Włoch, Macheda trafił drugi raz po złym ustawieniu całego bloku obronnego. Wynik końcowy to 3:0, bo trafił jeszcze z daleka Evans, ale nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę, zaprezentowaliśmy się na Old Trafford godnie.

 

03.11.2007 r, Premier League, 12/38

Manchester United (2) - Southampton (10) 3:0

 

Limit kartek przekroczył Danny Fox.

Odnośnik do komentarza

Po spotkaniu z Arsenalem czeka nas teoretycznie kilka łatwiejszych potyczek, niemniej z 'Kanonierami' mecz trzeba było rozegrać. Aż trzech Polaków (z Podolskiem czterech) pojawiło się od 1. minuty na murawie i o dziwo najwięcej pracy na początku meczu miał Wojciech Szczęsny. Kwestią czasu jednak było przejęcie przez gości inicjatywy, co skończyło się golem Podolskiego. Po strzale Lallany z którym ledwo poradził sobie Wojtek, miałem nadzieję, że pójdziemy za ciosem. Szybko mnie Łukasz sprowadził na ziemię pokonując Boruca po raz drugi. Kontakt złapaliśmy jeszcze przed przerwą, gdy Osvaldo wykorzystał małą zwrotność Mertesackera, dzięki czemu wyszedł sam na sam ze Szczęsnym i trafił.

 

Strzelając gola tuż przed przerwą, naturalnym wydaje się porządny kopniak motywujący do jeszcze lepszej gry po przerwie. Niestety moi zawodnicy zostawili głowy w szatni, Arsenal nas zdominował, dobrze że skończyło się to tylko 1:2

 

10.11.2007 r, Premier League, 13/38

Southampton (11) - Arsenal (3) 1:2

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

"Mała" przerwa była

 

Ciężki terminarz już za nami, w 14. kolejce jedziemy do Cardiff na mecz z ostatnią ekipą Premier League. Drużyna, która w 13. kolejkach zdobyła zaledwie 6. bramek, przez całe 5. minut cisnęła nas jak jakiś amatorów i tylko Artur Boruc pokazał w pierwszej połowie, że zasługuje na miejsce w zespole Premier League.

 

Kilka zmian taktycznych, jedna personalna i po pięciu minutach drugiej połowy mogliśmy objąć prowadzenie, lecz Osvaldo fatalnie spudłował z bliskiej odległości. po kolejnych 300. sekundach było już 1:0, prowadzenie objęli gospodarze po wątpliwym rzucie karnym, którego wykorzystał Bellamy. Craig poprawił na 2:0 w 65. minucie a ja mogłem tylko załamać ręce.Porażka z ostatnią drużyną w tabeli dała mi do myślenia, czy warto dłużej się denerwować i psuć sezon "Świętym" ?

 

24.11.2007 r, Premier League, 14/38

Cardiff (20) - Southampton (11) 2:0

Odnośnik do komentarza

Do pełnych treningów powrócili Kone i Rodriguez.

 

Na mecz z West Hamem przygotowałem taktyczną niespodziankę. Nikt się nie spodziewał ustawienia 4-5-1 z piątką pomocników ustawionych w jednej linii, wszyscy ofensywnie nastawieni. Sam nie wiedziałem, czy to już desperacja człowieka będącego nad przepaścią, czy rzeczywiście wierzyłem w powodzenie tego planu gry. Graliśmy dalej swoje, czyli bez błysku, dając rywalom sporo miejsca. Szczęście, że to tylko West Ham i nie umieli goście wykorzystać naszej nieporadności, do czasu. Dokładnie do 46. minuty, bo wtedy Carroll w doliczonym czasie pierwszej połowy zaskoczył Boruca strzałem z bardzo daleka, pocisk nie do wyjęcia.

 

Jakby tego było mało po przerwie urazu uniemożliwiającego kontynuowanie gry doznał Osvaldo. Wprowadzony w jego miejsce Rodriguez pięknie wrócił do gry po urazie strzelając wyrównującego gola. W 4. minucie doliczonego czasu gry Artur Boruc wyratował nam punkt parując piłkę na poprzeczkę po przypadkowym dośrodkowaniu Diame. Remis... nie jest to zadowalający wynik.

 

01.12.2007 r, Premier League, 15/38

Southampton (11) - West Ham United (17) 1:1

 

Osvaldo - miesiąc out

Ramirez przekroczył limit kartek.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...