Skocz do zawartości

Los Leones


Marlen

Rekomendowane odpowiedzi

Bromon - Dzięki, ale bądźmy realistami. Małymi kroczkami do celu :)

ajerkoniak - Daliśmy radę. Mam nadzieję, że sprostaliśmy Twoim wymaganiom.

Maniek_ZKS - W ciągu trzech lat chcemy zdobyć Ligę Mistrzów. Nadal twierdzę, że w następnym sezonie będziemy walczyć o miejsce na podium.

--------------------------------------------------------------

Podsumowanie kadry na sezon 2011/2012:


Bramkarze: (Mecze/Czyste konta/Średnia)


Gorka Iraizoz (60/23/7.01)

Raul Fernandez (1/0/6.80)

Aitor Fernandez (2/1/6.90)


Podsumowanie: Podstawowym bramkarzem naszej drużyny był oczywiście Iraizoz. Świetny sezon naszego golkipera zapewnił nam tryumf w Lidze Europejskiej i krajowym podwórku. Mając takiego fachowca w bramce nasza linia defensywna mogła czuć się pewnie i bezpiecznie. Pozostała dwójka zagrała raptem w trzech spotkaniach, co dobitnie pokazuję, że bluza z numerem jeden należy się Iraizozowi.


Boczni obrońcy: (Mecze/Bramki/Asysty/Średnia)


Jon Aurtenetxe (41/0/6/7.09)

Andoni Iraola (47/0/4/7.14)

Natxo Monreal (13/0/3/7.00)

Alejandro Roy (12/0/2/6.95)

Xabi Castillo (8/0/1/7.08)

Xavier Etxebaria (0)


Podsumowanie: Aurtenetxe - Iraola. Tak przez długi okres sezonu prezentowały się nasze boki obrony. Obaj zawodnicy wywiązywali się ze swoich zadań nienagannie. Jedyne zastrzeżenie jakie mam do Jona, to fakt, że nasz młody obrońca grał bardzo ostro, przez co dość często łapał kartki. Młodziutki Roy był alternatywą dla Iraoli i godnie zastępował starszego kolegę. Monreal dołączył do zespołu podczas zimowego okienka transferowego i trzeba szczerze przyznać, że był to bardzo udany zakup. Xavi Castillo grywał głównie w Pucharze Hiszpanii, ale nie miał zbyt większych szans na wygryzienie dwójki Aurtenetxe - Monreal. Etxebaria jest stanowczo za słaby jak na poziom naszego klubu i jak najszybciej będę chciał się go pozbyć z naszego zespołu.


Środkowi obrońcy:


Mikel San Jose (60/22/2/7.40)

Borja Ekiza (49/8/0/7.13)

Fernando Amorebieta (14/2/2/7.08)

Victor Ruiz (2/0/0/6.80)


Podsumowanie: Mikel San Jose rozegrał fenomenalny sezon, strzelił mnóstwo ważnych bramek, a ponadto był pewnym punktem w obronie. Na dodatek został królem strzelców Ligi Europejskiej! Czego więcej można oczekiwać od tego obrońcy? Miejmy nadzieję, że w kolejnym sezonie będzie grał równie wspaniale. Jego partnerem na środku obrony był najczęściej Borja Ekiza, który wygryzł ze składu Amorebiete. Obaj stoperzy grali bardzo dobrze i na pewno liczę na tą dwójkę w przyszłorocznych rozgrywkach. Jeżeli chodzi o Victora Ruiza to jest do bardzo młody gracz, który dopiero za kilka lat ma stać się ostoją naszej defensywny. Przy tak doświadczonych kolegach ten cel wydaję się być bardzo realny.

Odnośnik do komentarza
Środkowi pomocnicy:


Carlos Gurpegi (20/2/1/7.04)

Benat (39/5/22/7.42)

Ander Herrera (54/9/25/7.40)

Ander Iturraspe (7/1/4/ 7.00)

Alberto Ruiz (5/0/3/6.99)

Inigo Ruiz de Galarreta (9/0/1/6.87)


Podsumowanie: Rywalizację na pozycji defensywnego pomocnika wygrał bez wątpienia Benat. Sprowadzony za sześć milionów euro zawodnik, był naszym transferowym strzałem w dziesiątkę. W razie niedyspozycji czy zawieszenia, zawsze w obwodzie pozostawał Carlos Gurpegi, który spisywał się bez zarzutów, aczkolwiek nie dawał tej samej jakości i pewności. Tuż za plecami napastników znajdował się Ander Herrera, który był naszym najlepszym zawodnikiem jeżeli chodzi o asysty. Ander dodał również kilka bardzo ważnych bramek, a jego gra musiała oczarować każdego eksperta. Już teraz w kolejce po tego zawodnika ustawia się kilka znakomitych zespołów takich jak PSG, Manchester City czy Juventus. Dwójka Ruiz - Galarreta to melodie przyszłości, którzy zaliczyli łącznie kilkanaście spotkań, pokazując się z niezłej strony. Wszystko przed nimi.


Skrzydłowi:


Iker Muniain (50/19/15/7.46)

Markel Susaeta (54/12/18/7.27)

Oscar De Marcos (16/4/9/7.06)

Ibai Gomez (11/3/3/6.81)


Podsumowanie: Iker Muniain i Markel Susaeta to w tej chwili piłkarze klasy światowej. Każdy zespół chciałby mieć w swoich szeregach takich piłkarzy. Co prawda Iker potrzebował trochę czasu by dojść do siebie po kontuzji, ale cały sezon tego młodziaka był iście wyborny. Markel Susaeta to dobry duch drużyny, w słabszych momentach podrywał zespół do walki i bardzo często sam brał ciężar meczu na swoje barki. Oscar De Marcos zagrał kilkanaście meczy w sezonie, ale trzeba otwarcie przyznać, że w godny sposób zastępował naszych podstawowych piłkarzy. Ibai Gomez na pewno nie zaliczy tego sezonu do udanych, co prawda na boisku starał się i walczył, ale to jednak za mało by przekonać mnie do siebie. Jeśli znajdzie się odpowiedni kupiec, nie będę zatrzymywał go w Bilbao.


Napastnicy:


Fernando Llorente (60/34/19/7.45)

Gaizka Toquero (32/23/10/7.38)

Aritz Aduriz (21/10/4/7.10)


Podsumowanie: Naszym najlepszym strzelcem był oczywiście Llorente, który we wszystkich rozgrywkach strzelił 34 bramki, do tego dokładając aż 19 asyst. Moim priorytetem będzie zatrzymanie tego gracza w klubie, choć będzie to zadanie bardzo trudne, gdyż sam zawodnik przyznał, że chcę przenieść się do większego klubu. Największą niespodzianką w tym sezonie był bez wątpienia Gaizka Toquero, który na początku sezonu był przeze mnie skazywany na ławkę rezerwowych, ale gdy już dostał swoją szansę odpłacił się nam fantastyczną grą. Aritz Aduriz grał poprawnie, aczkolwiek po tym piłkarzu spodziewałem się nieco więcej. Naszego napastnika na pewno stać na lepszą grę i miejmy nadzieję, że w przyszłorocznych rozgrywkach będzie już nieco lepiej.

Odnośnik do komentarza

Jestem ciekaw czy Susaeta utrzyma u Ciebie formę. U mnie miał jeden fenomenalny sezon (25 bramek, 17 asyst) po czym w następnych notował wyniki na poziomie 8 bramek i 8 asyst i nie mogłem zrozumieć dlaczego. Z Toquero nigdy nie wydobyłem więcej niż 15 bramek w sezonie :D Z kolei Aduriz nigdy nie wyskoczył ponad pewien, przeciętny poziom. Nic mi też nie dał Ibai Gomez, w końcu w jego miejsce zaczął grać Paco Alcacer (rewelacja w drugim pełnym sezonie) a de Galarreta dopiero ma dostać szansę :)

Co jest z Ramalho i Laporte?

Odnośnik do komentarza
bacao - Mam taką nadzieję, nie chcę stracić żadnego kluczowego gracza.

ajerkoniak - Szczerze mówiąc to obawiam się tego drugiego sezonu, w którym zawsze idzie mi gorzej niż w tym pierwszym. Ramalho znajduję się na wypożyczeniu, a jeżeli chodzi o Laporte to myślę czy nie przenieść go do pierwszego zespołu.

-------------------------------------------------------------

Rozpoczęliśmy sezon przygotowawczy. Na Euro 2012 zwyciężyła reprezentacja Francji, która w meczu finałowym ograła Anglię. Polacy dzielnie walczyli o awans do fazy pucharowej, ale skończyło się na trzecim miejscu w grupie. W mediach huczało aż od licznych spekulacji i nowinek transferowych. Dostałem kilka ofert z innych klubów, które widziałyby mnie na stanowisku managera, ale stanowczo odmówiłem, po czym przedłużyłem kontrakt z Baskami, o kolejne dwa lata. Arsene Wenger zamienił Londyn na Turyn i od tego sezonu będzie pracował z Juventusem. Na jego miejsce przyszedł Rafa Benitez, a Diego Simeone został szkoleniowcem Barcelony, po tym jak włodarze tego klubu nie przedłużyli umowy z Tito Vilanovą.


Na transfery dostałem blisko 28 milionów euro. Była to kwota, która w pełni mnie satysfakcjonowała, zwłaszcza że nie grozi nam zakup "Wielkich nazwisk". Zdecydowałem się sięgnąć głównie po młodych, utalentowanych graczy, z myślą o przyszłości. Jeszcze w tamtym roku mieliśmy zaklepany transfer Moisesa (17, ESP, OPŚ/PŚ), który trafił do nas z rezerw Villarrealu. Wydaliśmy na niego 2.2 miliona euro. Kolejny gracz, który zasilił nasze szeregi to Simon Rios Soneira (16, ESP, N/OPŚ). Prowadziliśmy długie negocjacje z włodarzami Celty Vigo, ale w końcu doszliśmy do porozumienia i za 6 milionów euro, Simon przeniesie się do Bilbao. W Realu Sociedad znajdowało się kilku piłkarzy, którzy znajdowali się w moim notesie, jednak tylko jeden zgodził się zagrać w zespole mistrza Hiszpanii. Za 5 milionów euro, nasze barwy reprezentował będzie Ruben Pardo (19, ESP, PŚ). Młody pomocnik ma być ciekawą alternatywą dla doświadczonych i starszych kolegów. Bardzo chciałem sprowadzić bramkarza, bo oprócz Iraizoza nie mieliśmy porządnego zmiennika. Mój wybór padł na 32-letniego Daniego Aranzubie (32, ESP, BR). Baskijski bramkarz kosztował nas 4.5 miliona euro, ale na pewno będzie mógł godnie zastąpić Gorkę w razie kontuzji lub zawieszenia. Nasz ostatni zakup to młodziutki Rodrigo (16, ESP, DP), za którego zapłaciliśmy 1.5 miliona euro, ale uważam, że ta kwota bardzo szybko nam się zwróci.


Drużynę opuściło też kilku zawodników. Ibai Gomez oraz Raul Fernandez będą reprezentować teraz barwy Elche, które zbroi się przed startem Primiera Division. Za obu tych zawodników dostaliśmy łącznie 6.5 miliona euro. Zdecydowałem się także wypożyczyć naszego młodego stopera z Athletic-19. Jonas Ramalho następny sezon spędzi w Cartagenie.


Sparingi:

Borussia Dortmund 2:4 Athletic Bilbao (Muniain x2, Llorente, Toquero)

Manchester City 4:1 Athletic Bilbao (Susaeta)

Barcelona "B' 0:4 Athletic Bilbao (Moises, Simon Rios Sobeira, Llorente, Ekiza)

Athletic Bilbao 3:1 Ajax Amsterdam (Iturraspe, Herrera, Muniain)

Athletic Bilbao 5:0 Xerez (Toquero x2, Llorente, San Jose, Susaeta)

Odnośnik do komentarza
Naszym pierwszym oficjalnym meczem w nowym sezonie jest starcie w Superpucharze Hiszpanii z Barceloną. Od kilku tygodniu Katalończyków prowadzi Diego Simeone, który rozstał się z Atletico, po tym jak dostał ofertę od "Blaugrany". Chcieliśmy dobrze wejść w sezon i pokazać naszym rywalom, że i w tym roku mamy zamiar konkretnie zamieszać. Niestety, wiedzieliśmy jaką siłą dysponują nasi rywale i, że to oni będą zdecydowanym faworytem w tym dwumeczu.


Ku zdziwieniu wszystkich spotkanie zaczęło się dla nas po prostu bajecznie. Już kilkanaście sekund po pierwszym gwizdku arbitra piłkę do siatki skierował Muniain, który w bezczelny sposób zwiódł Abidala i podkręconym uderzeniem z ostrego kąta wyprowadził nas na prowadzenie. Graliśmy bardzo pewnie i mądrze, przez co gospodarze mieli olbrzymie problemy z wydostaniem się z własnej połowy. Linią defensywną rządził i panował Mikel San Jose, dzięki któremu nasza gra wyglądała niezwykle imponująco. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej połowy dośrodkowanie Benata fenomenalnie wykończył Ekiza i na Camp Nou zapanowała grobowa cisza. To nie był koniec bramek i emocji w tym dniu. W 58. minucie piłkę na 25 metrze piłkę ustawił Benat. Nasz defensywny pomocnik precyzyjnym strzałem tuż pod poprzeczkę kompletnie zaskoczył Victora Valdesa i na tablicy wyników było już 0:3. Graliśmy jak na prawdziwego mistrza przystało, a nasi rywale wyglądali na zagubionych i ospałych. Wszystko zmieniło się w 78. minucie, kiedy Alexis Sanchez wykorzystał błąd Monreala i w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem, płaskim strzałem po ziemi wlał nadzieję w serca swoich kolegów oraz kibiców. Ostatnie dziesięć minut spotkania to istna dominacja gospodarzy, która jednak na niewiele im się zdała. Z Camp Nou wracamy z tarczą i dość nieoczekiwanym wynikiem. Daliśmy jasny sygnał wszystkim, że w Lidze Mistrzów nie będziemy chłopcami do bicia.


Superpuchar Hiszpanii - Pierwszy mecz [1/2]

19.08.2012 - Camp Nou

Barcelona 1:3 Athletic Bilbao (0:2)

1' - I. Muniain 0:1

45+3' - B. Ekiza 0:2

58' - Benat 0:3

78' - A. Sanchez 1:3


MoM - Benat [7.9]

Widownia - 76808


Notes:

Na plus: Zagraliśmy świetne zawody. Każda formacja spisała się bez zarzutu, jednak największe wrażenie zrobił na mnie Mikel San Jose, przy którym Messi kompletnie nie istniał.

Na minus: ---

Odnośnik do komentarza
Bromon - W rewanżu poszło nam już troszkę gorzej..

ajerkoniak - Był na mojej liście, ostatecznie do transferu jednak nie doszło, bo Ruffier podczas treningu nabawił się strasznej kontuzji i będzie pauzował co najmniej do następnego roku. Potrzebowałem bramkarza od zaraz, który może być konkurencją dla Iraizoza, dlatego zdecydowałem się na zakup Aranzubii.

-------------------------------------------------------------

W rewanżowym starciu w Superpucharze Hiszpanii z Barceloną nie mogliśmy skorzystać z dwóch kontuzjowanych graczy. Andera Herrery i Andoniego Iraoli. Są to bardzo ważne ogniwa w naszym zespole i bez nich jakość drużyny znacznie traci na wartości. Jednak przemawiały za name statystyki. Od kiedy przejąłem Athletic nie było drużyny, która mogłaby nas pokonać na San Mames. Podopieczni Diego Simeone stali więc przed ogromną szansą na zakończenie naszej wspaniałej serii.


Od pierwszego gwizdka sędziego kontrolę na boisku przejęli gracze Barcelony. Strach przed rywalem spętał nogi moim zawodnikom i przez długi okres czasu nie mogliśmy stworzyć klarownej sytuacji. Mimo to dzielnie stawialiśmy opór przeciwnikom i nie daliśmy sobie strzelić bramki. Tuż przed końcem pierwszej połowy dość nieoczekiwanie wyszliśmy na prowadzenie. Dośrodkowanie z lewego skrzydła Muniaina wykończył zamykający akcję Susaeta i płaskim strzałem tuż przy słupku pokonał Valdesa. Po zmianie stron nadal panowała "Duma Katalonii". Ich dobra gra w końcu znalazła odzwierciedlenie w postaci bramki udokumentowanej przez Adriano, który strzałem zza pola karnego doprowadził do wyrównania. Kilkadziesiąt sekund później odpowiedzieliśmy piękną bramką młodziutkiego Simona Riosa Soneiry, któremu debiutancki mecz na pewno długo zostanie w pamięci. W drugiej połowie piłkarze obu drużyn stworzyli niesamowite widowisko. Mnóstwo akcji oskrzydlających, sztuczek technicznych, strzałów i parad bramkarzy. Nie zabrakło również bramek. W 80. minucie pozostawiony bez opieki Alexis Sanchez ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce i na tablicy wyników zrobiło się 2:2. Osiem minut później goście wyszli na prowadzenie. Olbrzymie zamieszanie w polu karnym wykorzystał Pedro. Hiszpan zachował zimną krew i mocnym strzałem tuż pod poprzeczkę dał sygnał do walki swoim kolegom. Kilka ostatnich minut było w naszym wykonaniu próbą charakteru, z której wyszliśmy jednak obronną ręką. Co prawda "Blaugrana" zwyciężyła na naszym boisku, to jednak w dwumeczu to nasz zespół strzelił o jedną bramkę więcej i to do nas powędrował Superpuchar Hiszpanii.


Superpuchar Hiszpanii - Rewanż [2/2]

Athletic Bilbao 2:3 Barcelona (1:0)

41' - M. Susaeta 1:0

65' - Adriano 1:1

67' - S.R.Soneira 2:1

80' - A. Sanchez 2:2

88' - Pedro 2:3


Widownia - 40000

MoM - Adriano [7.6]


Notes:

Na plus: Charakter, nieustępliwość i wola walki.

Na minus: Pierwsza porażka na własnym stadionie.

Odnośnik do komentarza
Bromon - Jeszcze raz dziękuję :)

-------------------------

Na inauguracje ligi udajemy się na El Madrigal, by zmierzyć się z tamtejszym Villarrealem. Beniaminek ligi dość gładko wywalczył sobie awans do Primiera Division i praktycznie nie zmienionym składem zamierza ostro namieszać. Liczyliśmy na udany początek sezonu i zdobycie kompletu punktów, musieliśmy uważać jednak by nie zlekceważyć rywala, zwłaszcza, że każdy zespół będzie chciał wygrać z mistrzem Hiszpanii.


Na to spotkanie wyszliśmy dość ofensywnie. Ta taktyka zdawała się sprawdzać, bowiem po kilkunastu minutach mieliśmy kilka świetnych okazji na to, by pokonać Juana Carlosa, jednak brak szczęścia i zimnej krwi spowodowały, że cały czas utrzymywał się bezbramkowy remis. Przełamanie nastąpiło w 29. minucie, kiedy to Fernando Llorente dostał świetne prostopadłe podanie od Benata i w sytuacji san na sam z bramkarzem posłał piłkę między nogami golkipera gospodarzy. W pierwszej połowie spotkania padła jeszcze jedna bramka. Już w doliczonym czasie gry Llorente zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu, po tym jak Iker Muniain wystawił mu piłkę niemal do pustej bramki. Nasi przeciwnicy grali bardzo przeciętnie, ich ataki opierały się głównie na kontratakach, które i tak udawało nam się skutecznie rozbić. Wszystko zmieniło się w 71. minucie, kiedy to Marcos Senna został powalony w polu karnym przez Toquero i sędzia bez zastanowienia wskazał na "wapno". Do piłki pewnym krokiem podszedł Rossi i strzałem w lewy róg zdobył bramkę kontaktową. Villarreal zwietrzyło swoją szansę na korzystny rezultat w tym spotkaniu i już dwie minuty później udało im się odrobić dwubramkową stratę. Emiliano Insua fantastycznym strzałem z rzutu wolnego nie dał szans Iraizozowi i mecz zaczął się od nowa. Graliśmy naprawdę nieźle, ale cały czas brakowało tego ostatniego podania, które mogło dać nam zwycięstwo. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów znów dał o sobie przypomnieć Llorente, który w drugiej części meczu był na boisku zupełnie niewidoczny. Nasz napastnik wykorzystał świetną centrę młodziutkiego Roya i mocnym strzałem głową przelobował bramkarza gospodarzy. W ostatnich sekundach spotkania udało nam się przechylić szale zwycięstwo na swoją korzyść i pierwsze trzy punkty w nowym sezonie jakże zasłużenie znajdują się na naszym koncie.


Liga BBVA [1/38]

26.8.2012 - El Madrigal

[?] Villarreal 2:3 Athletic Bilbao [?] (0:2)

29' - F. Llorente 0:1

45+1' - F. Llorente 0:2

71' - G. Rossi 1:2

73' - E. Insua 2:2

90+1' - F. Llorente 2:3


Widownia - 23000

MoM - F. Llorente [9.5]


Notes:

Na plus: Świetna gra skrzydłowych oraz Fernando Llorente, który uratował nam zwycięstwo.

Na minus: W trzech meczach straciliśmy jak dotąd aż sześć bramek, musimy solidnie popracować nad linią defensywną.

Odnośnik do komentarza
W zeszłorocznych rozgrywkach Hiszpańskie kluby zdominowały Europejskie rozgrywki. Nasza drużyna tryumfowała w Lidze Europy, natomiast Real Madryt po raz dziesiąty w swojej historii sięgnął po Ligę Mistrzów pokonując inną Hiszpańską drużynę - Barcelonę. Przyszedł czas na Superpuchar Europy. W tym spotkaniu nie mogłem skorzystać z kilku kluczowych piłkarzy, dlatego też wielkim faworytem tego meczu byli "Królewscy".


Pierwsze pół godziny spotkania nie przyniosło żadnej, groźnej akcji, z której mogła paść jakakolwiek bramka. Jednak z każdą upływającą minuta do głosu dochodzili nasi rywale, którzy tuż przed przerwą wyszli na prowadzenie. W 42. minucie Mesut Ozil wykorzystał brak zdecydowania przy wyprowadzania ataku przez naszych stoperów, odebrał im piłkę i w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem udowodnił, że jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce. W drugiej odsłonie spotkania zdecydowaliśmy się na bardziej ofensywną grę, co już kilkanaście minut później znalazło odzwierciedlenie w wyniku. W roli głównej wystąpił Gaizka Toquero, który pod nieobecność Fernando Llorente przejął po nim pałeczkę i skutecznie go zastąpił. W kolejnych minutach zarysowała się lekka przewaga przeciwników, z której jednak nie wynikało nic szczególnego. Po 90. minutach gry mecz pozostawał nierozstrzygnięty i czekało na nas dodatkowe trzydzieści minut, co średnio mi się podobało, zwłaszcza, że trzy dni później zagramy spotkanie ligowe. Graliśmy bardzo uważnie w środku pola, przez co nasi przeciwnicy mieli olbrzymie kłopoty ze skonstruowaniem jakiejkolwiek akcji. Niestety, pod tym względem nie byliśmy lepsi, więc na boisku niewiele się działo. Kiedy wydawało się, że o wszystkim zadecydują rzuty karne w dość niegroźnej sytuacji w polu karnym sfaulowany zostaję Ekiza, a arbiter tych zawodów bez wątpienia wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Mikel San Jose, presja na tym zawodniku musiała być ogromna, ale na nasze szczęście nasz stoper bez problemów pokonał Ikera Casillasa. Po takim ciosie Real już się nie podniósł, i kolejny puchar trafił do naszej klubowej gabloty!


Superpuchar Europy - [1/1]

31.08.2012 - Stade Louis II, Monako

Athletic Bilbao 2:1 Real Madryt (0:1)

42' - M. Ozil 0:1

57' - G. Toquero 1:1

120+2' - M. San Jose 2:1


Widownia - 18521

MoM - G. Toquero [8.5]


Notes:

Na plus: Siła rażenie przy stałych fragmentach gry.

Na minus: Fatalny występ Aduriza.


Odbyło się losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów. Trafiliśmy do grupy "D", gdzie zmierzymy się z Bayernem Monachium, Olympique Lion oraz Palermo.

Odnośnik do komentarza
bacao ma rację, w KMŚ gra tylko zwycięzca LM. Ale kto wie, może w następnym sezonie zdobędziemy te rozgrywki?

-----------------------------------------------------------

Po powrocie z Francji czekało nas spotkanie ligowe, w którym podejmujemy nieobliczalną drużynę Granady. Drużyna gości przed tygodniem zremisowała u siebie z Sevillą i na pewno ten rezultat chciała uzyskać w meczu z nami. Superpuchar Europy z Realem Madryt kosztował nas sporo sił, dlatego też ich szanse na korzystny rezultat znacznie się zwiększyły.


Mecz od samego początku układał się bardzo niemrawo. Niektórzy z naszych piłkarzy sprawiali wrażenie lekko zmęczonych i jakiekolwiek ataki z naszej strony były znacznie ograniczone. Ekipa przyjezdnych skutecznie się broniła, a od czasu do czasu ruszała z kontrą. Pierwsza połowa tego spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem, co na pewno ucieszyło naszych rywali. Po zmianie stron zdecydowałem się na bardziej ofensywy wariant, który miał na celu pomóc nam przełamać defensywę Granady. Wreszcie w 63. minucie znaleźliśmy sposób by pokonać bramkarza rywali. Po oskrzydlającej akcji naszego zespołu Iker Muniain wpadł z piłką w pole karne i podał futbolówkę do kompletnie niepilnowanego Susaety, który dopełnił formalności i umieścił futbolówkę w siatce. Mieliśmy jeszcze kilka dobrych okazji na to by powiększyć swoje prowadzenie, jednak zawsze w pełni skoncentrowany na posterunku był Roberto. Dość zasłużenie zgarniamy komplet punktów w tym spotkaniu i koncentrujemy się już na najbliższych meczach, a zwłaszcza na batalii w Lidze Mistrzów, w której chcemy nieco namieszać.


Liga BBVA [2/38]

3.09.2012 - San Mames

[6] Athletic Bilbao 1:0 Granada [13] (0:0)

63' - M. Susaeta 1:0


Widownia - 40000

MoM - M. Susaeta [8.3]


Notes:

Na plus: Cieszy fakt, że posiadamy silną i wyrównaną kadrę, która w każdym momencie może dać nową jakość drużynie.

Na minus: Beznadziejna pierwsza połowa. Musimy być pewni i skoncentrowani przez 90 minut.

Odnośnik do komentarza
Przerwa na reprezentację pozwoliła nam naładować akumulatory i na spokojnie przygotować się na kolejne spotkanie. W trzeciej kolejce ligowej udaliśmy się do Galicji na mecz z Celtą Vigo, z którą jak dotąd odnieśliśmy komplet zwycięstw nie tracąc przy tym bramki. Statystyki jednoznacznie pokazywały kto w tym meczu będzie faworytem, chcieliśmy zdobyć trzy punkty i już na początku rozgrywek móc awansować na pozycję lidera.


Nie zamierzaliśmy długo czekać z zaatakowaniem rywala i już w 11. minucie spotkania udało nam się wyjść na prowadzenie. Rzut karny na bramkę zamienił Mikel San Jose. Kilka minut później prowadziliśmy już różnicą dwóch bramek. Dwójkowa akcja Llorente z Toquero zakończyła się bramką tego drugiego, który w dość bezczelny sposób pokonał bramkarza rywali, strzałem z bardzo ostrego kąta. Gospodarze tego meczu wyglądali na zagubionych i przestraszonych. Strata dwóch bramek podcięła im skrzydła i nic wskazywało na to, że ich gra ulegnie poprawie. Tuż przed przerwą udało się nam strzelić trzecią bramkę, która zdawała się pogrążyć naszych przeciwników na dobre. Na listę strzelców wpisał się Benat, który strzałem zza pola karnego kompletnie zaskoczył golkipera rywali. Po pierwszej połowie byliśmy w świetnych nastrojach, doskonała gra w ofensywie dała nam komfortową sytuację przed drugą częścią spotkania. Po zmianie stron gra Celty zdecydowanie się poprawiła. Gospodarze zaczęli mądrze operować piłką, przez co mieliśmy przez to nie lada kłopoty w defensywie. W 65. minucie fatalny błąd De Marcosa wykorzystał Krohn-Dehli zdobywając bramkę na 1:3. Mimo wszystko, strata tego gola podziałała na nas motywująco, bowiem znów przejęliśmy inicjatywę na boisku i byliśmy bardzo blisko podwyższenie rezultatu. Niewykorzystane sytuację lubią się mścić i nie inaczej było w naszym przypadku. W 89. minucie wzorowa kontra gospodarzy zakończyła się piękną bramką Dimitrisa Papadopoulosa i na Balaidos zrobiło się gorąco. Kilkadziesiąt sekund przed zakończeniem zawodów, losy tego meczu definitywnie rozstrzygnął Fernando Llorente. Hiszpański napastnik strzałem z kilku metrów umieścił piłkę w siatce, pieczętując tym samym naszą wygraną.


Liga BBVA [3/38]

15.09.2012 - Balaidos

[11] Celta Vigo 2:4 Athletic Bilbao [3] (0:3)

11' - M. Susaeta 0:1

19' - G. Toquero 0:2

40' - Benat 0:3

65' - M. K. Dehli 1:3

89' - D. Papadopoulos 2:3

90+2" - F. Llorente 2:4


Widownia - 16572

MoM - M. Susaeta [8.7]


Notes:

Na plus: Świetna postawa formacji ofensywnej.

Na minus: Oscar De Marcos. Oscar z konieczności musiał zagrać na prawej obronie, ale spisał się iście beznadziejnie. Całe szczęście, że za kilkanaście dni treningi wznowią Iraola i Roy.

Odnośnik do komentarza
Debiutancki mecz w Lidze Mistrzów przypadł nam z drużyną Palermo. Było to nasze trzecie z rzędu wyjazdowe spotkanie i obawiałem się nieco, czy będziemy w stanie podołać wyzwaniu i wygrać również na Sycylii. Zdaniem ekspertów nieznacznym faworytem tego starcia byli gospodarze, którzy podobnie jak my dość dobrze weszli w nowy sezon i zdobyli komplet punktów. Chcieliśmy pokrzyżować plany Włochom i zgarnąć trzy punkty, zwłaszcza że naszą grupę można śmiało nazwać "Grupą Śmierci", dlatego będziemy szanowali każde zdobyte oczko.


Od pierwszego gwizdka arbitra narzuciliśmy rywalom nasz styl gry. Moi podopieczni walczyli o każdy centymetr boiska, pokazując tym samym rywalom, że nie przez przypadek zostaliśmy mistrzem Hiszpanii. Zmarnowaliśmy kilka niezłych sytuacji na strzelenie gola, wydawało się, że to spotkanie będzie popisem naszej nieskuteczności i nieudolności. Tak się jednak nie stało. W 24. minucie Ander Herrera z chirurgiczną precyzją dograł piłkę w pole karne do Ikera Muniaina, a ten z kolei minął obrońcę i strzałem tuż przy prawym słupku zapewnił nam jakże zasłużone prowadzenie. Po zdobyciu bramki nasze ofensywne zapędy były już kompletnie rozbijane przez gospodarzy, którzy w końcówce pierwszej połowy nieco postraszyli naszego golkipera. Na nasze szczęście Gorka Iraizoz spisał się bez zarzutu i na przerwę schodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem. Druga odsłona meczu do złudzenie przypominała pierwszą. Znów to my przejęliśmy inicjatywę w tym spotkaniu i z dużą łatwością przedzieraliśmy się w pole karne przeciwników. W 57. minucie Aritz Aduriz strzałem głową pokonał bramkarza Palermo i prowadziliśmy już 2:0. Strata drugiego gola znacznie podłamała morale rywali, którzy kompletnie nie mieli pomysłu jak sforsować naszą obronę. Ze spokojem wyczekiwaliśmy końcowego gwizdka, a kiedy wreszcie zabrzmiał z czystym sumieniem mogliśmy świętować swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznej edycji Champions League. W drugim meczu naszej grupy Olympque Lion zremisował u siebie z Bayernem Monachium 2:2.


Liga Mistrzów - Faza Grupowa [1/6]

18.09.2012 - Stadio Renzo Barbera

[?] Palermo 0:2 Athletic Bilbao [?] (0:1)

24' - I. Muniain 0:1

57' - A. Aduriz 0:2


Widownia - 27411

MoM - I. Muniain [8.6]


Notes:

Na plus: Świetna postawa linii defensywnej. Zagraliśmy inaczej niż zwykle i jak się okazało to przyniosło pożądany efekt.

Na minus: ---

Odnośnik do komentarza
Szumina - Grupa ciężka, ale jeśli z niej nie wyjdziemy to dla mnie osobiście będzie to porażka.

-------------------------------------------------------------

Kilka dni później wróciliśmy już do ligowej rzeczywistości. Na San Mames przyjechała bowiem drużyna Malagi, która zawsze jest groźna i w tym sezonie zapewne również będzie walczyć o prawo do startu w Europejskich pucharach. Naszym największym problem przed tym spotkaniem był fakt, że Ikera Muniaina dopadła grypa, dlatego jego miejsce na lewym skrzydle zajął Oscar De Marcos. Z kolei na prawej obronie musiał zagrać Natxo Monreal, dla którego nie była to nominalna pozycja.


Podobnie jak w poprzednim meczu tak i w tym nasza przewaga zarysowała się już od pierwszych minut spotkania. Nasza dobra gra została udokumentowana w 22. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do siatki wpakował Amorebieta. Na przełomie całej pierwszej połowy, gości było stać jedynie na oddanie jednego, niecelnego strzału. Po tak klasowym zespole jakim jest Malaga spodziewałem się znacznie więcej, ale to był problem trenera Pellegriniego i jego zawodników. W drugiej odsłonie meczu nasze ataki nie było już tak płynne i efektowne. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić przeciwnicy, ale bardzo pewnie w naszej bramce spisywał się Gorka Iraizoz. W ostatnich dziesięciu minutach spotkania Malaga zepchnęła nas do obrony, tym samym grając bardziej odważnie. Ich ofensywne zapędy zostały skutecznie powstrzymane. Na dodatek, już w doliczonym czasie gry Ander Herrera rozwiał wszystkie wątpliwości w tym spotkaniu i po wzorowym kontrataku naszego zespołu skierował piłkę do siatki, po tym jak dostał prostopadłe podanie od Benata. Cenne zwycięstwo z trudnym rywalem, dodało nam wiary i pewności siebie przed następnymi meczami.


Liga BBVA [4/38]

23.09.2012 - San Mames

[2] Athletic Bilbao 2:0 Malaga [9] (1:0)

22' - F. Amorebieta 1:0

90+1' - A. Herrera 2:0


Widownia - 40000

MoM - Benat [7.9]


Notes:

Na plus: Fernando Amorebieta. Nasz stoper nie grał kilka miesięcy. Wreszcie postanowiłem dać mu szansę, a on od razu odpłacił mi się bramką i pewną grą w obronie.

Na minus: Defensywne stałe fragmenty gry. O ile w ataku prezentujemy się wyśmienicie, to w obronie mamy już pewne problemy. Malaga największe zagrożenie stwarzała sobie właśnie po rzutach rożnych i wolnych.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...