Skocz do zawartości

Koniec z szyderstwami


Bulbinho

Rekomendowane odpowiedzi

Od dziecka fascynowała mnie piłka nożna. Z czasem fascynacja przerodziła się w miłość. Miłość, której nikt, ani nic nie było w stanie zniszczyć. Zawsze chciałem być kimś wielkim, kimś kogo przez te krótkie życie ludzie zapamiętają jako bohatera. Jednak moje marzenia o zostaniu zawodowym piłkarzem szybko legły w gruzach. Już w bardzo młodym wieku stwierdzono u mnie wadę serca, co definitywnie przekreśliło moje marzenie. Pocieszenie sprawiało mi oglądanie wielkich gwiazd, które z czasem rodziły się na moich oczach. Ronaldo, Raul, Zidane, Figo, Giggs, Roberto Carlos, Nesta czy Beckham, to tylko jedni z nielicznych, którzy sprawili, że z roku na rok moja wola walki wzrastała. Przez te wszystkie lata oglądałem i uch podziwiałem. Ich wzloty i upadki, ich zwycięstwa i porażki. Triumfy w lidze, Lidze Mistrzów, Mistrzostwach Europy czy Mistrzostwach Świata, to jedne z najpiękniejszych przeżyć w życiu piłkarza. Jednak nie tylko piłkarze przyczyniają się do zdobywania trofeów. Równie ciężko pracuje nad tym cały sztab szkoleniowy. Pomyślałem, że skoro o graniu nie ma mowy, to może w inny sposób zaistnieje w świecie futbolu. W mojej głowie narodził się pomysł, by zdobyć licencje trenerską. Już tego samego dnia, zabrałem się do ciężkiej pracy

 

 

 

Minęło 5 lat od czasu, gdy poczyniłem starania o zostanie szkoleniowcem. Przeszedłem wiele szkoleń i kursów. Ostatnie 2 lata spędziłem w słonecznej Hiszpanii, gdzie z początku pracowałem jako asystent trenera Pepe Bardalasa, w zespole Elche. Pod koniec sezonu prezes Jose Sepulcre postanowił zakończyć współprace z obecnym szkoleniowcem. Powodem rozstania wyniki, które nie spełniały oczekiwań klubu. Ku mojemu zaskoczeniu, dostałem posadę nowego, tymczasowego trenera tego 2 ligowego zespołu. Nie miałem zbyt wiele czasu na wykazanie się, bowiem do końca rozgrywek pozostało już tylko 5 spotkań. Efektowna gra w naszym wykonaniu ( 4 zwycięstwa i remis ) zaowocowała podpisaniem nowego jednorocznego kontraktu, z możliwością przedłużenia o kolejny rok. Szybko zabrałem się do ciężkiej pracy, a już w następnym sezonie oblewaliśmy nasz pierwszy sukces. Po doskonałej grze od początku sezonu, już w maju cieszyliśmy się z awansu do Primiera Division.

 

 

 

Do rozpoczęcia kolejnego sezonu zostało półtora miesiąca. Myśl o grze na Santiago Bernabeu, czy Camp Nou przyprawiała mnie o dreszcze i szybsze bicie serca. W głębi serca odczuwałem jednak tęsknotę z ojczyzną. Dodatkowym powodem do przemyśleń, były dwie oferty z polskich klubów i to nie byle jakich. Chodziłem spięty i zdenerwowany, gdyż nie potrafiłem podjąć decyzji. Z jednej strony możliwość powrotu do ojczyzny, a z drugiej możliwość rywalizowania z największymi klubami świata. Byłem już bliski podjęcia decyzji, o zostaniu w Hiszpanii. Wszystko zmieniło się po powrocie do domu. Jak każdego dnia, wziąłem szybki prysznic i zasiadłem przed komputer. Przypadkowo natknąłem się na artykuł o polskiej piłce nożnej. Artykuł był o: zespołach, poziomie ligi i ich zawodnikach. W większości były to drwiny. Najbardziej zabolał mnie wpis, z którego wynikało, iż w polskiej lidze brakuje utalentowanych zawodników. Oczywiście nie zgadzałem się z tą tezą, bowiem jest kilku kopaczy zasługujących na uznanie. Do tego załączony był wiersz, dość smutny, ale w większości prawdziwy.

 

A oto wiersz którym opisali naszą Ekstraklasę :

 

W Podbeskidziu - gwałty, rety! - wielkie lecą kabarety,

Richard Zajac ze Słowacji, tworzy mnóstwo sytuacji.

Lecz, niestety dla rywala, jego błędów wielka skala.

Znów podawał do rywala, błąd Zajaca jak ta lala.

 

A w obronie mili państwo, jedno wielkie oszukaństwo.

Udawali zawodników, narobili mnóstwo byków.

Ugo Ukah z Jagiellonii, od gry dobrej zwykle stroni,

Gdy na boku gra obrony, mułu kilo i trzy glony.

 

Paź się uczył na rycerza, Pazio wcale tam nie zmierza,

Bo co występ to słabiutko, w lidze pogra chyba krótko,

Nim się Adam grać nauczy, Wojewódzki się utuczy.

To najsłabszy punkt Polonii, chyba nic tu go nie broni.

 

W Wiśle Kraków jest Burliga, choć to poziom - nie ta liga,

Brak talentu, brak ogłady, mało zalet, same wady.

Gdy do przodu się zaciąga, estetyce to urąga.

Oglądanie tego typa, wielka to i smutna stypa.

 

A Olkowski, ten z Górnika, to parodia zawodnika.

Mówią, że on jest przyszłością... chyba z jasną pomrocznością.

Zwód na nim, dośrodkowanie - to jak bułka na śniadanie.

Choć w ataku się udziela, asyst brak, goli nie strzela.

 

Pomoc, choć to nazwa miła, równia wielka to pochyła.

W Wiśle Kraków jest niezguła, zowie się Łukasz Garguła.

Piłkę na radar przyjmuje, pół Krakowa denerwuje.

Choć był kiedyś całkiem całkiem, dziś piłkarza jest ułamkiem.

 

Ricardinho, z Lechii z Gdańska, kreatura to szatańska,

Z Legią wypadł jak kaleka, powrót do Brazylii czeka.

Lecz nie w Rio Maracana, lecz plantacja kawy od rana

Grać nie umie, źle drybluje, ograć mogą go i...

 

Dostać w łeb od Bełchatowa, musi wszystkich boleć głowa.

Olek Kwiek z Górnika Zabrze, wziął też udział w tej makabrze,

Ten kreator ofensywy, w weekend grał chyba dla zgrywy.

Chociaż lepiej grać potrafi, dzisiaj do parszywej trafi.

 

Kucharczyka, tak, Michała. Polska cała wnet poznała,

szybki był i dynamiczny, miał początek w lidze śliczny.

Potem szło już jak po grudzie, żeby wrócić walczył w trudzie.

Powrót był to nieudany, grał Kucharczyk jak pijany.

 

Biegał, skakał i się starał, sam na koniec się pokarał.

Zamiast gola i asysty, znów zaliczył bilans czysty.

Koseckiemu niepodanie - to jest zbrodnia, drogi panie.

Sam na sam? To doskonałe, lecz pan Michał bił na pałę.

 

Do ataku przejść już pora, choć to jak kręcenie wora.

Oglądanie aż tak boli, widząc tychże "łowców goli".

Łowią gole niestarannie, łatwiej złowić suma w wannie.

Żeby strzelić, to rzecz pewna, trzeba jednak nie być z drewna.

 

Jakub Więzik, ten z Wrocławia, gdy to wspomnę, puszczę pawia,

Słaby jest - czyż nie mam racji? Jemu brak koordynacji!

Raz mógł nawet strzelić gola, wyszedł jednak Jaś Fasola,

Powiem, choć to mnie odstrasza, gorszy nawet od Łukasza.

 

Gikiewicza, rzecz oczywista, jeden z drugim - parodysta.

Szybko piszę - zegar tyka, jeszcze czas na napastnika.

Drugim będzie, ten z Auxerre, gdzie zarabiał wiele zer.

Z Ruchem zagrał bardzo ładnie, z Bełchatowem - nieporadnie.

 

Jeleń fest był napastnikiem, nieraz wsławił się hat-trickiem.

Strzelał gole mocnym klubom, Auxerre stał się chlubą.

Teraz cóż, choć rywal słaby, lepiej odeń grają baby.

Choć jak kibic, ciągle marzę, by znów Jeleń był piłkarzem.

 

Słabe rymy to, nie przeczę, że polszczyznę, wiem, kaleczę.

Morał zatem - czas już ściga. Takie wersy, jaka liga.

 

 

Po przeczytaniu tego artykuły podjąłem decyzje. Spotkałem się z prezesem Elche i oznajmiłem, że nie chce przedłużyć kontraktu. Postanowiłem udać się do Polski, z której dostałem dwie oferty. Moim marzeniem było utarcie nosa tym wszystkim krytyką i pokazanie, że polskie kluby też na coś stać. W czasie lotu moje myśli się biły ze sobą. Nie wiedziałem gdzie się udać i co robić, bowiem oba kluby były klubami solidnymi. Decyzja zapadła lecę do......

Odnośnik do komentarza

Po wylądowananiu na lotnisku, wziąłem taksówkę i udałem się prosto do domu. W trakcie jazdy otrzymałem telefon. Był to jeden z dwójki moich potencjalnych pracodawców. Rozmowa nie trwała długo, gdyż padło tylko jedno pytanie ' Czy zdecydował się pan już na naszą ofertę ? ' Odpowiedziałem, że jestem bliski jej podjęcia, ale muszę się z tym jeszcze przespać. Pan Marek wyraził zrozumienie, ale też poprosił o szybką decyzje. Nie dziwiłem się wcale, w sumie to sezon rusza już niedługo, a do omówienia jeszcze tyle spraw. Po powrocie do domu, wyczeprany położyłem się spać. Następnego dnia wstałem ze świadomością, że to jest to czego chciałem. Podjąłem decyzje, po czym wsiadłem w samochód i udałem się do Lubina.

 

 

Po dojechaniu na miejsce, już bez zwlekania udałem się do gabinetu prezesa Marka Bestrzyńskiego. Siedziałem tam dobre dwie godziny. Pan Marek wytłumaczył mi oczekiwania co do mojej osoby. Plan był prosty, w ciągu dwóch kolejnych sezonów sięgnąć po mistrzostwo. Wcale nie zdziwiły mnie oczekiwania prezesa, bowiem Zagłębie personalnie jest mocną ekipą. Zapytałem o sytuacje finansową. W odpowiedzi usłyszałem, że jest stabilna. Jakieś pieniądze na transfery zapytałem. Niewiele, ale zawsze coś. Do dyspozycji dostanie pan 300 tysięcy euro, plus pieniądze otrzymane ze sprzedarzy zawodników. Pomyślałem, że nie jest tak źle. Po dłuższym namyśle, zdecydowałem się na podpisanie kontraktu. No to witamy na pokładzie panie Michalski i rzyczymy sukcesów. Podziękowałem i natychmiast zabrałem się do pracy.

 

 

Piersze co zrobiłem, to zaczełem od przeanalizowania kadry. Kadra zespołu była bardzo szeroka, co prawda było w niej dużo zagranicznych piłkarzy, ale do wielu z nich nie miałem zastrzeżeń. Postanowiłem tylko wystawić na listę transferową dwóch zawodników. byli to: Ivan Hodur i Roman Sloboda. Jako że moja taktyka opiewać będzie tylko na jednym napastniku, to Sloboda przy Papadopoulosi i Sernasie wyglądał zbyt słabo. Co do Hodura, nie rozumiałem kompletnie dlaczego on trafił do Lubina. Słowak nie jest już ani młodziutki, ani nie wyróznia się niczym, co różniło by go od pozostałych pomocników. To by było na tyle pomyślałem, choć nie wykluczam dalszych sprzedaży, o ile tylko pojawi się dobra oferta.

 

 

 

Minął tydzień od ostatniej wizyty w gabienecie pana Marka. Od tego czasu trochę się zmieniło. Zgodnie z zapowiedzią, Hodur i Sloboda opuścili Zagłębie. Ivan nie wyjechał daleko, bowiem po słowackiego pomocnika sięgnął Lech Poznań, który wyłożył za niego aż 300 tys euro. Z kolei Sloboda wybrał Rumunie. Jego nowym klubem jest Universitatea Croiva, która zapłaciła za niego 140 tys euro. Treningi z Zagłębiem rozpoczęło natomiast trzech nowych zawodników. Pierwszy to kupiony z Poloni Warszawy, młody, utalentowany Paweł Wszołek, który kosztował nas zaledwie 60 tys uero. Dwaj pozostali gracze przyszli zupełnie za darmo. Na zasadzie wolnego transferu, Zagłębie wzmocnili Piotr Giza i Rafał Grzelak.

 

 

 

 

Aktualna kadra Zagłębia:

 

Bramkarze:

 

Michał Gliwa, Marek Kozioł

 

Obrońcy:

 

Sergio Reina, Szymon Kapias, Costa, Alaksandar Tunchev, Adam Banaś, Csaba Horvath, Pavel Vidanov, Elton Lira

 

Pomocnicy:

 

Jiri Bilek, Patryk Rachwał, Robert Jeż, Maciej Jankowski, Łukasz Hanzel, Paweł Wszołek, Szymon Pawłowski, Janusz Gancarczyk, Rafał Grzelak, Piotr Giza, Kamil Wilczek

 

Napastnicy:

 

Darvydas Sarnas, Michal Papadopoulos

 

 

 

Przewidywana jedenastka:

 

Gliwa - Costa, Tunchev, Banaś, Vidanov - Bilek, Hanzel, Lira, Wilczek, Pawłowski - Papadopoulos

 

 

 

Sparingi:

 

Olimpia Grudziąc - Zagłębie Lubin 3:4 ( Papadopoulos 2, Costa 2 )

 

Vukovar 91 - Zagłębie Lubin 3:2 ( Papadopoulos, org )

 

Zagłębie Lubin - Bełasica 0:2

 

Polkowice - Zagłębie Lubin 0:2 ( Sernas, Lira )

 

Zagłębie Lubin - Liverpool 1:1 ( Papadopoulos )

 

Zagłębie Lubin - Manchester City 2:3 ( Papadopoulos 2 )

Odnośnik do komentarza

Od czasu pobytu w klubie czułem się spełnionym człowiekiem. Tygodnie mijały coraz szybciej, inauguracja sezonu już bardzo blisko, ale jedna myśl nie dawała mi spokoju. Bardzo dużo rozmyślałem nad tym, czy dobrze zrobiłem odchodząc z Elche. Zamienić Primiera Division na T-Mobile Ekstraklase ? Ktoś by powiedział debilizm, ale ja inaczej nie potrafiłem. Postanowiłem trochę popracować. Jedynie praca sprawiała, że zapominałem o wszystkim. W zaciszu konta domowego, próbowałem wymyślić taktykę idealną. Nie należę bowiem do trenerów którzy lubią eksperymentować. Siedziałem tak i siedziałem, kreśliłem i kreśliłem aż w pewnym momencie usnąłem. Rano obudziłem się z wielkim bólem szyi, bowiem spanie na biurku do wygodnych nie należy. Jak co rano szybko się odświeżyłem, zjadłem małe śniadanie i udałem się do klubu poczynić ostatnie przygotowania przed ligą.

 

 

 

Po przybyciu do klubu czekała mnie miła niespodzianka. Zwykle to ja byłem pierwszym, który pojawiał się na stadionie, gdyż przyjeżdżałem dużo przed czasem. Tym razem było inaczej. Widać zawodnicy bardzo poważnie wzięli sobie do serca nadchodzące spotkanie. Trening przebiegał płynnie i dobrze. Kilku zawodników potwierdzało swoją coraz lepszą dyspozycje rosnącą od dłuższego czasu. Byłem zadowolony z tego co widziałem. Ciekawiło mnie jednak, jak to będzie wyglądać w meczach o stawkę. W prawdzie sparingi z Liverpoolem i Manchesterem City należały do bardzo udanych, ale mecze o stawkę gra się zupełnie inaczej. Z każdym dniem nasuwały się wciąż to nowe pytania. Jednego tylko mogłem być pewny. Wiedziałem, iż inauguracyjne spotkanie z czarnymi koszulami rowzieje wiele moich obaw.

 

 

 

 

No i nadeszła długo oczekiwana chwila. W pierwszej kolejce T-Mobile ekstraklasy, na własnym stadionie podejmowaliśmy Polonię Warszawę. Lepszego początku spotkania wymarzyć sobie chyba nie można. Już w 5 minucie kapitalne podanie Łukasza Hanzela, na bramkę zamienił Michał Papadopoulos. W tym momencie poczułem, jak schodzi ze mnie ciśnienie, a na twarzy pojawił się niewielki uśmiech. Po szybkim objęciu prowadzenia, moi zawodnicy z minuty na minutę powiększali swoją przewagę. Grali odważnie, często atakowali i co najważniejsze nie dali zepchnąć się do obrony. Na kolejne efekty czekaliśmy do 45 minuty. Indywidualna akcja Wilczka, została przerwana faulem w polu karnym. Rzut karny pewnie na bramkę zamienił Costa i było już 2:0. Po wznowieniu gry czarne koszule zaczeły atakować coraz odważniej. Jednak to my, po raz kolejny zdołaliśmy ich zaskoczyć. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Vidanova, w polu karnym zrobiło się straszne zamieszanie, przez co Isidoro wpakował piłkę do własnej siatki. W tej chwili byłem już pewny swojego pierwszego zwycięstwa w ekstraklasie. Mimo trzech bramek straty, czarne koszulę nie dawały za wygraną. Przyniosło to efekt w 70 minucie. W polu karnym upadł Piątek, a sędzia bez najmniejszych wątpliwości podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Gołębiewski, który nie pozostawił żadnych szans naszemu bramkarzowi. Minuty zaczęły upływać coraz wolniej, a Polonia atakować coraz śmielej. Na cztery minuty przed regulaminowym końcem spotakania, po raz drugi poloniści dopięli swego. Dośrodkowanie Cotry na bramkę kontaktową zamienił Adam Kokoszka. Na szczęście jak później się okazało, było to ostatnie w tym spotkaniu. Z końcowego rezultatu byłem jednak zadowolony, gdyż Polonia to trudny przeciwnik, co udowodnili w końcówce.

 

 

 

T-Mobile Ekstraklasa 1/30

 

Zagłębie Lubin - Polonia Warszawa 3:2

 

5min. 1:0 Papadopoulos

45min. 2:0 Costa

61min. 3:0 Isidoro org

70min. 3:1 Gołębiewski

86min. 3:2 Kokoszka

 

 

Gliwa - Costa, Tunchev, Banaś, Vidanov - Hanzel, Bilek, Lira, Wilczek, Pawłowski - Papadopoulos

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Jak kariera zaczyna się od zdanie w stylu "Zawsze fascynowała mnie piłka nozna" to zazwyczaj na tym kończę jej czytanie. Tutaj przeczytałem resztę i niestety ponad poziom pierwszego zdania nie wzleciałeś. Na początek wyeliminuj błędy ortograficzne (nie piszesz tego w Wordzie?). I jeżeli nie ma to znaczenia dla historii to możesz sobie darować zdania o tym, że bohater poszedł spać.

Pilnuj kolejności zdarzeń: najpierw piszesz, że taktyka bohatera będzie opierała się na jednym napastniku a potem, że bohater myślał i myślał nad taktyką.

Błędów jest oczywiście więcej ale pisz dalej.

Odnośnik do komentarza

Drogi Tio

 

Po pierwsze: nikt nie każe Ci tego czytać

Po drugie: Nigdy nie byłem dobry z ortografii i nic na to nie poradzę

Po trzecie: Napisałem, że taktyka opierać będzie na jednym napastniku, ale to nie oznacza że nie można zawsze pokombinować nad jej ulepszeniem

Po czwarte: Starałem się wprowadzić trochę fabuły i to że bohater poszedł spać aż tak bardzo Ci przeszkadza ? To też człowiek spać musi

 

 

Po piąte: Zamknijcie ten temat. Nie mam już chęci do dalszego pisania skoro inni odbierają motywację. Dziękuje dowidzenia

Odnośnik do komentarza

Ale ja nie umiem naprawdę pisać dobrze po polsku. Nie mieszkam już trochę w Polsce, więc nie pamiętam wielu rzeczy. Szczególnie schody mam z przecinkami. Poza tym Tio stwierdził, że było to słabe, a ja nie zamierzam kaleczyć waszych uszów.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...