Skocz do zawartości

Wciąż tylko ty...


barrti

Rekomendowane odpowiedzi

Fajnie mieszkać w Rzeszowie. Ciekawe atrakcje – rondo dla pieszych, pomnik wielkiej p***y, największa ilość galerii handlowych przypadająca na jednego mieszkańca. Co z tego, że w tych galeriach jest to samo, ba większość z nich należy do jednego właściciela. Ta kładka jest też dla niego, bo sobie zażyczył. Ma taką marionetkę w dłoni, prezydenta F. Zresztą nie tylko on. Wśród przewspaniałego poziomu piłkarskiego w Rzeszowie wyłaniają się dwie drużyny – Stal i Resovia, dumnie rywalizujące w, tak naprawdę, trzeciej lidze. Pierwsza z nich ma handicap w postaci nowej trybuny na Stadionie Miejskim, który został przejęty przez miasto. Nieoficjalne dotacje – „opłata za sprzątanie stadionu”. Dlaczego wygrała Stal? Do przetargu mogły stanąć tylko drużyny posiadające sekcję żużlową… No bo oficjalnie nie można nikogo faworyzować.

 

Po drugiej stronie Resovia. Na tym stadionie jest ciekawiej. W kasie biletowej w normalnie dni funkcjonuje zakład krawiecki, a na suficie rośnie piękny grzyb. Na terenie stadionu hotel w stanie surowym z lat 80. Stadion, na którym nie można rozgrywać meczów podwyższonego ryzyka, bo nie zgodziła się na to policja. Zakaz ten obowiązuje od tego roku, mimo, że ostatnie zakłócenie porządku było tutaj cztery lata temu. Teraz do przejęcia stadionu szykuje się Urząd Marszałkowski, który ma tutaj zamiar wybudować najnowocześniejszy stadion lekkoatletyczny na Podkarpaciu, jednak taki, żeby można było normalnie rozgrywać wszystkie spotkania piłkarskie. Nie tylko w „drugiej” lidze. Nie jest bowiem kłamstwem, że do awansu bliżej Resovii.

 

Rok temu, dzięki moim staraniom, prezes Bentkowski zgodził się na powstanie Szkoły Mistrzostwa Sportowego Resovia. Może dzięki temu w końcu będziemy mieć jakiś wychowanków. Ja po roku pracy jako koordynator SMS-u zostałem zaproszony do pracy z pierwszą drużyną. Chyba szykują się cięcia w klubie…

Odnośnik do komentarza

Miałem rację, do dyspozycji miałem budżet transferowy w wysokości worka piłek. Dzięki temu udało mi się ściągnąć ze Stadionu Chorzów Mateusza Kuchtę. Zaledwie 16-letni bramkarz wyglądał w miarę dobrze, jak na tak młodego zawodnika. Oprócz niego do drużyny dołączyli Rafał Wodniok, który umie w miarę prosto kopnąć piłkę, oraz Łukasz Jamróz, który został wypożyczony z Korony Kielce. Miał on stanowić świetne wzmocnienie sekcji lekkoatletycznej Resovii, gdyż oprócz skoczności nie okazywał jakiegoś większego talentu.

 

Prezes chyba bardzo mi ufał, bowiem w mediach rozpoczął ogłaszać walkę o awans, w sumie jak co roku. Ja nieco stonowałem te zapowiedzi, twierdząc, że liga jest wyrównana, a pierwsze kolejki pokażą na co nas stać. W sumie skład nie jest taki najgorszy, bowiem w kadrze miałem do dyspozycji takich zawodników jak Pietryka, Ogrodnik, Bogacz czy Hajduk – gwiazdy trzecioligowych boisk. Poza nimi skład był wyrównany, dlatego każdy miał szansę na pokazanie czegoś ze swojego repertuaru.

 

Jakież było zdziwienie prezesa podczas sparingów, gdy odszedłem od stosowanego przez 30 lat w rzeszowskim klubie ustawienia 4-4-2. Mówił, że jestem ignorantem taktycznym, skoro decyduję się na ustawienie 4-2-3-1. Zobaczymy kto ma lepszego nosa… Sparingi uspokoiły nieco jego odczucia, gdyż wygraliśmy dwa mecze, przegraliśmy też dwa, ale w ładnym stylu. Teraz już tylko zostało oczekiwanie na rozpoczęcie sezonu ligowego, a w związku z tym nieprzespane nocki i ostatnie dopracowania taktyki na inaugurację…

Odnośnik do komentarza

Na start sezonu zostaliśmy rzuceni w paszczę lwa, czyli graliśmy tam, gdzie kończą się Zasady. Wszystkie media były przekonane, że czeka nas sromotna porażka w meczu ze Zniczem, a Bentkowski po raz kolejny odgrażał się, że idziemy na majs… będziemy walczyć o awans. Nie oczekiwałem szału po moich zawodnikach i kazałem im grać swoje, bo na treningach piłka nawet ładnie odbijała się od nierówności na naszym boisku. Jakież było moje zaskoczenie, gdy w siódmej minucie spotkania, po ładnym dośrodkowaniu Ogrodnika z głębi pola, bramkę zdobył nasz Kanadyjski gwiazdor urodzony w Niemczech – David Kwiek. Zawodnik ten dołożył jeszcze drugie trafienie po zamieszaniu w polu karnym, ustalając wynik spotkania.

 

[iIL/W 1/34] Znicz Pruszków 0-2 Resovia (Kwiek 2)

 

 

Po powrocie do Rzeszowa Bentkowski nie mógł opanować swojego podniecenia po pokonaniu rywala o awans i zaprosił mnie na „podróż służbową” do burd… klubu nocnego „Olimp” w Budziwoju, gdzie przebalowaliśmy całą noc. Oczywiście musiał pojawić się uprzejmy reporter Gazety Wyborczej, dzięki czemu nasze ekscesy zostały opisane w poniedziałkowym wydaniu. Piłkarze nieco się wkurwili, szczególnie playboy drużyny David Kwiek. Jako, że z imprezy niewiele pamiętałem, tłumaczenie pozostawiłem w gestii prezesa.

 

W nieco mieszanej atmosferze podeszliśmy do spotkania ze spadkowiczem z pierwszej ligi, Olimpią Elbląg. Jednak i w tym spotkaniu szybko rozpoczęliśmy strzelanie. W 13. minucie bramkę zdobył Ogrodnik, lecz już pięć minut później było 1-1. Jednak swoje nierówności terenu znamy najlepiej, czego dowiódł Rafał Wodniok, oraz ponownie Ogrodnik. Na przerwę schodziliśmy z dwubramkową przewagą. Jednak chwilę po przerwie zrobiło się 3-3, za co nieco oberwało się piłkarzom. Chwilę później było już 3-4, jednak sędzia – na szczęście – dopatrzył się spalonego. W 78. minucie spotkania bramkę zdobył Kamil Słaby, a w doliczonym czasie gry przyjezdni wyrównali, jednak znów asystent podniósł w górę chorągiewkę. Jak się później okazało Marcin Pietryka złamał palca i wypadł ze składu na dwa miesiące.

 

[iIL/W 2/34] Resovia 4-3 Olimpia Elbląg (Ogrodnik 2, Wodniok, Słaby)

Odnośnik do komentarza

Jak się okazało problem ten sprawił mi więcej kłopotów niż się spodziewałem. Sprawdzania bramkarzy nadszedł czas, dlatego też w meczu z Pelikanem Łowicz szansę dostał wychowanek – Michał Superson (nie mylić z Superman). Przez pierwsze dwa kwadranse spotkanie to było nudne jak zajęcia z Sygnałów i Systemów na Politechnice Rzeszowskiej. Jednak chwilę później bramkę zdobył Sebastian Hajduk, a tuż po przerwie goście wyrównali. Po pięciu minutach padła druga bramka dla Pelikana, na co tym razem moi zawodnicy szybko odpowiedzieli. W 70. minucie bramkę zdobyli goście, a kwadrans później my strzeliliśmy na 3-3. Niestety, tuż przed końcem spotkania fenomenalnym wybiciem piłki spod swojej bramki popisał się obrońca gości, a Superson nie trafił w piłkę i zrobiło się 3-4. Takim też wynikiem zakończyło się spotkanie, a nasz wychowanek już raczej szansy w zespole nie dostanie…

 

[iIL/W 3/34] Resovia 3-4 Pelikan Łowicz (Hajduk, Bogacz, Nikanowycz)

 

 

W kolejnym odcinku „You can be a goalkeeper” wystąpił Bartosz Goszka. Zaledwie 19-letni bramkarz z Grudziądza niewiadomo skąd wziął się w Resovii, a w swoim debiucie przyszło mu zmierzyć się z napastnikami Siarki Tarnobrzeg. Nie licząc błędu, po którym padła bramka dla gospodarzy spisał się dobrze. Na szczęście na kilka minut przed zakończeniem spotkania nasz honor został obroniony przez Ogrodnika, a spotkanie zakończyło się wynikiem 1-1.

 

[iIL/W 4/34] Siarka Tarnobrzeg 1-1 Resovia (Ogrodnik)

 

 

Moim kolejnym eksperymentem bramkarskim był Mateusz Kuchta, który kosztował nas worek piłek, lecz niezależni eksperci już twierdzą, że jest warty 10 000 zł. Zaledwie 16-letni bramkarz w pierwszym składzie nieco zaskoczył wszystkich, rozgrywając nienajgorsze spotkanie przeciwko Wigrom Suwałki. W 14. minucie spotkania Bogacz nieco zaspał i musiał faulować rywala w polu karnym. Rywale oczywiście skorzystali z prezentu. W przerwie piłkarze zostali nieco opierdoleni, bowiem bawili się w Barcelonę pod swoim polem karnym. Chyba coś to dało, bo zmusili bramkarza rywali do wrzucenia sobie piłki do bramki. Niestety Bogacz podsumował swój wspaniały występ w ostatniej doliczonej minucie gry wspaniałym kryciem rywala w polu karnym, a my na własne życzenie oddaliśmy punkty rywalom.

 

[iIL/W 5/34] Resovia 1-2 Wigry Suwałki (Salik sam.)

Odnośnik do komentarza

Smetek - koło pomnika wielkiej :) ten klip co ostatnio wrzucałem w Rapowych... zaczyna się właśnie na tym rondzie (ten rzut na pizde)

 

---

 

Kolejnym sprawdzianem dla szesnastolatka był mecz z Garbarnią Kraków w Grodzie Kraka. Jak się wydawało czekała nas prosta formalność, jednak to wrażenie było złudne. Straciliśmy bramkę, po ładnym strzale Fedoruka, a gospodarze skutecznie blokowali bramkę. Ciekawym zagraniem popisał się wypożyczony z Korony Jamróz, który wybił piłkę głową z linii bramkowej rywali. Dzięki niemu nie wywieźliśmy z Krakowa ani jednego punktu. Morale spadają, atmosfera w szatni ch****a. Prezes tłumaczy w mediach, że lepiej dołek formy zaliczyć na początku sezonu. Widać brak Pietryki w składzie…

 

[iIL/W 6/34] Garbarnia Kraków 1-0 Resovia

 

 

Z kim mamy się przełamać, jak nie z ostatnią drużyną w tabeli? Puszcza Niepołomice przyjeżdżając na Wyspiańskiego 22 ma na koncie zaledwie jeden remis. Zaczęliśmy agresywnie, lecz nasze strzały zatrzymywały się na obramowaniu bramki. Jednak po pięknym strzale zza pola karnego Nikanowycza pozbawiliśmy gości złudzeń. W 37. minucie bramkę dołożył Hajduk perfekcyjnie wykorzystując sytuację sam na sam. Tuż po przerwie piękną asystą popisał się nasz Wiesiu Kozubek i zrobiło się 2-1. W kolejnych minutach spotkania mieliśmy wielkie problemy z pokonaniem bramkarza rywali, który miał dzień konia. Jednak udało się go pokonać jeszcze raz, w doliczonym czasie gry bramkę strzelił rezerwowy Buczyński.

 

[iIL/W 7/34] Resovia 3-1 Puszcza Niepołomice (Nikanowycz, Hajduk, Buczyński)

 

 

Kolejnym rywalem jaki zagościł na Wyspiańskiego była Unia Tarnów. Spotkanie rozpoczęliśmy w fatalnym stylu, gdyż Michał Bogacz obejrzał czerwoną kartkę za drugą żółtą. Jednak piłkarze nie odpuścili i w 39. minucie fantastycznie uderzył Wodniok, ściągając pajęczynę z bramki. Na przerwę schodziliśmy w komfortowej sytuacji, bowiem kibice już rzucali mięsem z powodu osłabienia. Niestety po przerwie rywale zorientowali się, że brakuje nam jednego zawodnika i w 62. minucie zdołali wyrównać wynik spotkania. Na 9 minut przed końcem spotkania rywale dołożyli drugą bramkę, pozbawiając złudzeń moich piłkarzy. W doliczonym czasie gry moi piłkarze wykazali się niezwykłym boiskowym intelektem grając na czas… Warto dodać, że rywale oddali trzy strzały, wszystkie celne…

 

[iIL/W 8/34] Resovia 1-2 Unia Tarnów (Wodniok)

Odnośnik do komentarza

Los (a raczej układający terminarz) sprawił nam kolejny ciężki mecz – wyjazd do Radomia. Radomiak - mimo tego, że jest beniaminkiem – jest jednym z faworytów tej ligi. My jechaliśmy oczywiście po zwycięstwo, bo nasza forma nie powala, a moja posada wisi na włosku. W ramach treningu przedmeczowego zrobiliśmy sobie trening MMA, który poprowadził nasz zawodnik Piotrek Krawczyk, w Rzeszowie znany bardziej jako „Kuti”. Jego przygoda z piłką zaczęła się ciekawie, bowiem jeszcze kilka lat temu w IV lidze grał jako środkowy obrońca, u mnie raczej spełnia rolę napastnika. Jego umiejętności piłkarskie może nie są tak okazałe jak w sztukach walki, jednak ten zawodnik potrafi zmotywować drużynę i ustawić chłopaków do pionu. Piotrek stwierdził, że z Kuchty można zrobić zawodowego fightera, ja jednak wolę, żeby za kilka lat strzegł mojej bramki.

 

Spotkanie było nudne, a oprócz dwóch bramek nie działo się nic. Gra cały czas toczyła się w środku pola, moi piłkarze oddali zaledwie jeden celny strzał, więc o zwycięstwie nie było mowy. Na szczęście jedna z tych dwóch bramek padła po strzale Damiana Buczyńskiego, dzięki czemu z Radomia wracaliśmy z jednym punktem.

 

[iIL/W 9/34] Radomiak 1-1 Resovia (Buczyński)

 

 

Prosto z Radomia udaliśmy się w okolice Elbląga, gdzie wynajęliśmy ośrodek piłkarski, na którym mieliśmy małe zgrupowanie przed meczem z Concordią. Prezesi stwierdzili, że koszt powrotu do Rzeszowa i ponownego wyjazdu do Elbląga wyjdzie mniej więcej podobny, a przynajmniej piłkarze nie będą zmęczeni podróżą i będą mieli więcej czasu na treningi. Do spotkania podeszliśmy na pełnej kurwie, wszak to ostatni mecz przed derbami Rzeszowa. Gładko pokonaliśmy miejscowych 3-1, a bramki zdobywali Hajduk, Brągiel i Nikanowycz. Szczególnie ten drugi gol zapadnie kibicom z Rzeszowa na długo w pamięci, bowiem Darek pięknym, podkręconym lobem zza pola karnego posłał piłkę wprost pod poprzeczkę. Rzadko widuje się takie bramki, a dla 19-latka było to pierwsze trafienie w tym sezonie.

 

[iIL/W 10/34] Concordia Elbląg 1-3 Resovia (Hajduk, Brągiel, Nikanowycz)

Odnośnik do komentarza

Nadeszła pora na najbardziej elektryzujący mecz rundy jesiennej II ligi grupy wschodniej – derby Rzeszowa. Moja posada, pomimo przekonywującego zwycięstwa w Elblągu, była na włosku. Wszystko zależało od wyniku tego meczu. Piłkarze Resovii wiedzą, że to nie mecz – to DERBY! Mimo, że kibicom już nieco przejadły się te spotkania, to i tak wszyscy mobilizowali się jak na wojnę. Przed spotkaniem przyszło do mnie kilku chłopaków z ekipy sportowej i stwierdzili, że z kurwami trzeba wygrać.

 

Od początku spotkania narzuciliśmy rywalom zza miedzy swój styl gry. Zawodnicy Stali nie mogli przekroczyć środka boiska, a my co rusz napieraliśmy na bramkę bronioną przez Wietechę. Jednak Hajduk miał słabszy dzień, ostrzeliwując słupki i kibiców na trybunie za bramką. Swoje szanse w pierwszej połowie mieli też Słaby, Nikanowycz oraz Wodniok, jednak żaden z nich nie mógł trafić do siatki rywala. Po przerwie kibice złapali się za głowę po strzale Jamróza, gdyż ten nie trafił w bardzo prostej sytuacji. A tego, że niewykorzystane sytuacje się mszczą doświadczyliśmy w 66. minucie, gdyż młody Szela wyprowadził Stal na prowadzenie. Emocji na trybunach opisywać chyba nie muszę. Po tej bramce spotkanie się wyrównało, a na 5 minut przed końcem spotkania fantastycznym rajdem przez całe boisko popisał się Wiesiek Kozubek, który w polu karnym podał piłkę do dobrze ustawionego Kwieka, który pokonał bramkarza Stali. Euforia na trybunach nie miała granic, jednak my nie składaliśmy broni. W doliczonym czasie gry świetnym strzałem popisał się Świechowski, jednak Wietecha końcami palców uratował Stali jeden punkt w tym arcyważnym spotkaniu.

 

[iIL/W 11/34] Resovia 1-1 Stal Rzeszów (Kwiek)

Odnośnik do komentarza

Dołek formy w pełni, a naszym kolejnym rywalem była Pogoń Siedlce. Rywali podejmowaliśmy na stadionie przy ul. Wyspiańskiego. Widząc bezradność moich piłkarzy przy ustawieniu 4-2-3-1, postanowiłem powrócić do ukochanego przez prezesa 4-4-2. Poskutkowało to tym, że Pietryka miał wiele pracy na bramce, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem. W mediach zaczęto już szukać mojego zastępcy.

 

[iIL/W 12/34] Resovia 0-0 Pogoń Siedlce

 

 

W ramach testu nowej taktyki odbyły się także kolejne derby – tym razem Podkarpacia ze Stalą Stalowa Wola. Popularna Stalówka spisuje się w tym sezonie poniżej oczekiwań, a trener Kalita dostał podobno ostatnią szansę w meczu z moją drużyną. Resovia już od pierwszych minut spotkania ruszyła do ataku, lecz na bramkę przyszło czekać aż do 77. minuty, kiedy po dograniu Brągiela bramkę zdobył Nykanowicz. W doliczonym czasie dwa razy piłkę do siatki skierował Krawczyk, jednak w obu przypadkach sędzia odgwizdał spalonego. Sytuacja w Resovii nieco się uspokoiła, gdyż po tym meczu zajmujemy 9. Miejsce w tabeli, ze stratą… 4 punktów do lidera.

 

[iIL/W 13/34] Stal Stalowa Wola 0-1 Resovia (Nykanowicz)

Odnośnik do komentarza

Mecz ze Stalową pokazał, że w Resovii drzemie potencjał. Piłkarze zdecydowanie uwierzyli w siebie, a ja z optymizmem patrzyłem w przyszłość. W szatni można było odczuć zdecydowanie lepszą atmosferę. Krawczyk, który prywatnie jest moim przyjacielem, powiedział mi, że zrobił wraz z kibicami spotkanie drużyny za moimi plecami. Powiedzieli chłopakom, że muszą zapierdalać i gryźć trawę. Zrobili to w dobrym momencie, przed wyjazdem do Płocka. W ostatnich latach pojedynki z Wisłą dosyć dobrze wychodziły rzeszowskiej drużynie, gdyż zawsze Resovia wygrywała.

 

Pierwsza połowa była nudna, jednak to my przeważaliśmy. Gra toczyła się głownie w środkowej strefie boiska, a jeśli dochodziło do strzału, to raczej czynili to moi podopieczni. Pierwsza bramka padła jednak dopiero po przerwie, a strzelcem był Sebastian Hajduk. Tarnowianin wywalczył piłkę w środku pola po wybiciu Pietryki i pewnie wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem rywala. Niestety z prowadzenie cieszyliśmy się zaledwie cztery minuty, bowiem po rzucie rożnym piłkę do własnej bramki skierował nasz golkiper. Kolejne minuty spotkania to nasz rozpaczliwy napór na Wisłę Płock, podczas którego dwukrotnie obiliśmy poprzeczkę. Szczęście w nieszczęściu, że doświadczony Dziedzic nie wykorzystał karnego. Na sześć minut przed końcem spotkania bramkę na 2-1 zdobył rezerwowy Ciećko i ustalił wynik meczu. W bardzo dobrych humorach wracaliśmy do Rzeszowa, a miejscowe media zaczęły pisać o nowym polskim Mourinho.

 

[iIL/W 14/34] Wisła Płock 1-2 Resovia (Hajduk, Ciećko)

 

 

Bardzo dobra atmosfera w drużynie pozwoliła ze spokojem patrzeć na starcie ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Drużyna ta była w tabeli przed nami, jednak to my byliśmy zdecydowanym faworytem tego spotkania. Mecz rozpoczął się jednak pod dyktando przyjezdnych, którzy stworzyli sobie w pierwszym kwadransie dwie dogodne sytuacje do zdobycia bramki, jednak na posterunku znajdował się Pietryka. Jednak taki początek spotkania nadepnął na ambicję moich piłkarzy, którzy od razu ruszyli do ataku. Niestety, jak w poprzednich meczach, dosyć często piłka lądowała na obramowaniu bramki rywala. Na gola musieliśmy czekać do 64. minuty spotkania, a strzelcem okazał się dobrze dysponowany ostatnio Hajduk. Kilka minut później po rzucie rożnym bramkę dołożył Bogacz i rezultatem 2-0 zakończyło się spotkanie przy ul. Wyspiańskiego 22.

 

[iIL/W 15/34] Resovia 2-0 Świt Nowy Dwór Mazowiecki (Hajduk, Bogacz)

 

 

Po tym spotkaniu udaliśmy się z kilkoma piłkarzami na rynkowe balety, bowiem następnego dnia mieliśmy wolne. Kilku kibiców od razu odnalazło nas w wirze rzeszowskich lokali, co raczej nie było dla nich trudne, patrząc na bramki w tych lokalach. Nie mieli jednak żadnych pretensji o alkoholizację piłkarzy, zauważając zdecydowaną poprawę w stosunkach zawodników do ich zawodu oraz do sympatyków naszej drużyny. Warto odnotować w tym momencie zażyłość pomiędzy fanatykami Resovii a moimi podopiecznymi. Po każdym meczu dziękują za doping, druga strona za grę. Widać także dialog pomiędzy nimi. To nie są wyżelowane pizdeczki, oni po prostu mają RESOVIACKI CHARAKTER!

Odnośnik do komentarza

Po kolejnym ciężkim tygodniu treningów przyszło nam zmierzyć się z lubelskim Motorem. W drużynie rywala można było zauważyć kilka znanych nazwisk, np. Niżnika, Klepczarka, Romańczuka czy Bensza, jednak w piłce same nazwiska nie grają. Dowód na to dali moi piłkarze, którzy już w 2. minucie objęli prowadzenie. Grzegorz Krzak próbował dośrodkować w pole karne, jednak na tyle nieudolnie, że piłka wylądowała w bramce rywala. Osiem minut później było już 2-0 po indywidualnej akcji Buczyńskiego. Niestety chwilę później czerwoną kartką za brutalny faul został ukarany Konrad Domoń, co znacznie utrudniło nam rozgrywanie tego spotkania. Na szczęście mojej drużynie udało się wypracować dwubramkową przewagę, co pozwoliło skupić się bardziej na defensywie. Jakoś dociągnęliśmy ten wynik do przerwy, mimo nieustających ataków Motoru. Po wznowieniu gry przydarzył nam się jednak mały błąd w obronie, który skrzętnie wykorzystał doświadczony Niżnik. Mimo tego błędu, obrona spisywała się bez zarzutu, a bezradność lubelskich zawodników można podsumować ogromem żółtych kartek.

 

[iIL/W 16/34] Motor Lublin 1-2 Resovia (Krzak, Buczyński)

 

 

Kolejnym meczem było pierwsze spotkanie rewanżowe. Podejmowaliśmy u siebie Znicz Pruszków. O meczu tym nie ma się co rozpisywać, zagraliśmy fatalne spotkanie, przegraliśmy 0-2 za co tylko możemy przeprosić kibiców. Z zawodnikami odbyłem poważną rozmowę, uświadamiając im, że nikt przed nami nie klęknie na murawie i nie będzie prosił o najniższy wymiar kary.

 

[iIL/W 17/34] Resovia 0-2 Znicz Pruszków

 

 

Po lekkim otrzeźwieniu głów w lidze czekało nas kolejne spotkanie z drużyną z czołówki – Wisłą Puławy. Moi podopieczni lubią grać z zespołami z najdłuższą polską rzeką w nazwie, o czym przekonali się zawodnicy z Puław. Bardzo cieszy mnie dobra forma Sebastiana Hajduka, który w tym spotkaniu dwukrotnie wygrał z bramkarzem rywala pojedynki sam na sam. Swoją pierwszą bramkę zdobył również Jamróz, który jednak jest blisko powrotu z wypożyczenia do Korony Kielce. Napastnik ten nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań, a klubowe finanse na kolana nie powalają, więc wolę dać szansę miejscowym zawodnikom. Na jego miejsce mamy jednak upatrzonego zastępcę, który oczekuje podobnych pieniędzy, a doświadczeniem bije na głowę Łukasza.

 

[iIL/W 18/34] Resovia 3-0 Wisła Puławy (Hajduk 2, Jamróz)

 

 

Na zakończenie rundy czekał nas wyjazd do Elbląga. Jeśli wygramy ten mecz, to przy dobrym układzie spotkań mamy szansę zakończyć rundę na pozycji lidera. Zawodników zmobilizowało to do lepszej gry, jednak to gospodarze objęli prowadzenie w 42. minucie po strzale Kołosowa. Po przerwie jednak moi podopieczni ruszyli do ataku niczym klienci na wyprzedaże w Media Markt. Efektem bezradności rywala była bramka samobójcza Scherfchena oraz piękny gol Nikanowycza. Wyniki ułożyły się zgodnie z naszymi życzeniami, dzięki czemu cały biało-czerwony Rzeszów po naszym powrocie balował w rynku cztery dni, kibice Stali emocjonowali się walką w dole tabeli, a my cieszyliśmy się z mistrza jesieni.

 

[iIL/W 19/34] Olimpia Elbląg 1-2 Resovia (Scherfchen sam., Nikanowycz)

Odnośnik do komentarza

Po tym spotkaniu udaliśmy się z kilkoma piłkarzami na rynkowe balety, bowiem następnego dnia mieliśmy wolne. Kilku kibiców od razu odnalazło nas w wirze rzeszowskich lokali, co raczej nie było dla nich trudne, patrząc na bramki w tych lokalach. Nie mieli jednak żadnych pretensji o alkoholizację piłkarzy, zauważając zdecydowaną poprawę w stosunkach zawodników do ich zawodu oraz do sympatyków naszej drużyny.

Czekaj, czekaj, nie będzie wyników, to ktoś może dostać z liścia :P

Odnośnik do komentarza

Okres zimowy mieliśmy pracowity – 5 meczów kontrolnych, wiele potu wylanego na treningach, nie tylko czysto piłkarskich. Podczas jednego z ostatnich treningów przed przerwą na święta Tomek Ciećko powiedział mi, że chce wrócić do Stróż i spróbować przebić się do pierwszego składu. Ja tam za wielkiej przyszłości mu nie wróżyłem, tym bardziej, że u mnie był zaledwie rezerwowym. Do swojego rodzimego klubu powrócił także Jamróz, więc w formacji ataku zostało mi trzech piłkarzy.

 

W trakcie sparingów przetestowaliśmy kilka potencjalnych wzmocnień. Wielu z nich to okoliczny szrot, który i tak złapie miejsce w kadrze Strumyka Malawa czy też innego Izolatora. Z testowanych piłkarzy w oko wpadł mi jedynie młody Mateusz Kwiatkowski z Ruchu Chorzów, który dołączył do Resovii w ramach wypożyczenia do końca sezonu. Chorzowscy działacze byli na tyle szczodrzy, że udostępnili nam Mateusza za darmo.

 

Jednak kolejny transfer wstrząsnął całą piłkarską Polską. Kontrakt z Resovią podpisał były zawodnik Schalke, Santosu, Chelsea, Sportingu Lizbona, PSV oraz Dnipro Dniepropietrowsk. 27-letni obrońca z Brazylii Alcides podpisał z nami półtoraroczny kontrakt, jednocześnie dostał najwyższą pensję w drużynie. Zawodnik ten z powodzeniem mógłby występować w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju, jednak zdecydował się na rzeszowski klimat, co zszokowało wielu ekspertów. Nikt nie spodziewał się takiego ruchu z naszej strony, a my pokazaliśmy, że rozmowy o awansie nie są bezpodstawne.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...