Skocz do zawartości

Królowa głupców


TheDoctor

Rekomendowane odpowiedzi

  • 4 tygodnie później...

Ostrzegam, długie.

___________________

 

XXIII

 

Tej nocy było bardzo ciepło. Pogoda nie nastrajała do snu, lecz do zabawy, tańca, śpiewu i kilku kieliszków ouzo. Maciek leżał w łóżku, chcąc zmusić się do zaśnięcia, ale tym razem szeroko pojęta natura - również ta ludzka - nie pozwalała mu na to. Miał już pewne pomysły na grę zespołu, ale nic głośno nie chciał mówić, dopóki nie ustali tego ze współpracownikami. Powróciła również sprawa Duke'a, a jednocześnie pewne spostrzeżenia na temat swojej sytuacji. Przede wszystkim dziwiło go to, że Prezes koniecznie chciał od niego te dwa pliki, które dostał za fałszywe złoto, a z drugiej strony chce mu wypłacać kilka razy więcej co miesiąc. - Chciwość czy prawdziwa oszczędność - zastanawiał się Maciek, choć stwierdził, że pewnie prawda i tak leży gdzieś po środku, a jemu na razie nie jest dane dowiedzieć się prawdy.

 

Miał również kilka dni odpoczynku od wszystkich problemów poza futbolem. Wyjazd do Turcji gwarantował mu spokojną głowę, jeśli chodzi o poszukiwania Duke'a, więc mógł całkowicie poświęcić się drużynie. Stwierdził, że jego drużyna na dobrą sprawę potrzebuje dwóch wzmocnień - w środku pola oraz na bokach obrony. Byli mu potrzebni uniwersalni zawodnicy, którzy byliby w stanie zapełniać lukę w przypadku kontuzji kluczowych graczy i jednocześnie pogodziliby się z rolą zmiennika. Oczywiście szefostwo bierze pod uwagę tylko opcje tanie, więc teoretycznie znalazłoby się paru młodych ludzi, którzy z chęcią przenieśliby się do Ksanti. Liczył na to, że następnego dnia dowie się już wszystkiego, jeśli chodzi o dostępne środki finansowe oraz szczegóły podróży na Bliski Wschód. Sen w końcu zwyciężył...

 

O ile pierwszy dzień w nowej pracy był dla Maćka lekki i ciekawy, o tyle drugi przyniósł kilka rozczarowań, lecz rozpoczął się jak każdy inny. Nawet lepiej, bo w końcu jechał do klubu z uśmiechem na ustach. Tym razem dokładnie przewertował mapę miasta oraz połączenia w niedaleką okolicę stadionu, choć okazało się, że pod obiekt nie dojeżdża komunikacja miejska, a najbliższy przystanek jest oddalony od niego o około 2 kilometry. To był doskonały moment, aby zastanowić się nad samochodem, w końcu posiadał prawo jazdy, a zarobki pozwalały mu na zakup zwykłego, jeżdżącego auta. Tymczasem jednak musiał polegać na swoich nogach, które mimo braku sportu od pewnego czasu, nadal były w dobrej formie. Chłopak dotarł na miejsce jeszcze przed czasem, co go bardzo ucieszyło, gdyż uniknął kłopotliwej sytuacji już na samym starcie przygody trenerskiej.

 

Maciek na początku skierował się do gabinetu Przewodnika, mając nadzieję, że ma dla niego jakieś nowe wieści. Rzeczywiście, miał:

 

- Cześć, dobrze, że jesteś wcześniej, ponieważ mam dla ciebie nowe wiadomości. Zacząć od dobrej? - słowa Przewodnika dały mu do zrozumienia, że jest również wieść

zła:

- Zacznij od gorszej - powiedział bez zastanowienia chłopak.

- Sparing z Legią odwołany. Dostałem telefon, że drużyna ma mecze w Pucharze Intertoto, więc nie mogą przyjechać. Starałem się to jakoś przełożyć, bo wiedziałem, że ci na tym zależy. Tylko liga polska startuje wcześniej; chłopaki nie mają już czasu na przyjazd i rozegranie meczu. Przykro mi. - Informacja rzeczywiście nie okazała się wesoła, ale chłopak w dość szybkim czasie uświadomił sobie, że nie jest to tak bardzo istotne, biorąc pod uwagę to, że na głowie ma ważniejsze sprawy.

- Szkoda, ale, w takim razie, co masz dla mnie dobrego?

- Hannes załatwił ci kilku współpracowników. Staraliśmy się szukać najmłodszych i jednocześnie najbardziej uzdolnionych, żebyś nie czuł się gnojony przez jakichś podstarzałych egoistów. Nasz szef od transferów zajrzy dziś na trening i przedstawi ci tych ludzi, bo, szczerze mówiąc, sam nie jestem w stanie powiedzieć czegokolwiek na ich temat.

 

Nowinka okazała się znakomita. Maciek ufał zawierzeniom sztabu, iż współpracownicy dadzą się polubić i będą mogli nadawać na tych samych falach. Udał się jeszcze szybko do pobliskiego automatu z kawą, aby rozszerzyć powieki espresso z plastikowego kubeczka, a po zmianie odzieży ruszył bezpośrednio na murawę, gdzie poświęcił jeszcze chwilę na rozmyślanie oraz oczekiwanie na resztę. Zachowywał się jak nowy nabytek zespołu, który od razu chce udowodnić, że swoją pilnością i pracą na treningu zasługuje na miejsce w wyjściowej jedenastce. Tyle że jedyną osobą, której musiał coś udowadniać był sam on...

 

Zanim jakikolwiek piłkarz stawił się na treningu, Hannes oraz Przewodnik byli już gotowi, aby przedstawić Maćkowi nowych współpracowników. Najbliższym doradcą trenera został Grek, 31-letni Stergios Kyriakidis, dla którego było to pierwsze zetknięcie z poważnym futbolem; z resztą podobnie jak Maćka. Stergios przez kilka lat trenował z dzieciakami i miał z nimi dobry kontakt. Według ludzi, z którymi rozmawiało szefostwo, ten człowiek zachowywał się bardziej jak niańka niż trener, ale wiedzę o futbolu posiadał niemałą. Kładł nacisk przede wszystkim na szacunek i dyscyplinę. Uważał, że sumienna praca może nadrobić wszystkie braki techniczne.

 

Opieką motoryczną mieli zająć się dwaj panowie. Pierwszy z nich - 38-letni Petros Papapetrou - rzemiosło szkolił na Cyprze. Jako młody chłopak startował w wielu biegach przełajowych oraz maratonach, a smykałkę do biegania odziedziczył po ojcu, który odnosił wiele sukcesów krajowych na tym polu. Rodzina była z niego bardzo zadowolona, kiedy postanowił rozwijać swoją pasję i po kilkuletniej pracy jako trener osobisty oraz specjalista od przygotowania fizycznego został zatrudniony w APOELU Nikozja. Z kolei o dziesięć lat starszy Grek, Giannis Ispyrlidis był bliskim przyjacielem poprzedniego trenera Skody oraz jednego z dyrektorów sportowych - Steliosa Katrakylakisa. Przed przyjściem Maćka pełnił funkcję asystenta zespołu, ale zdecydował się na opuszczenie klubu wraz ze swoim kompanem, uważając, że zarząd popełnił wielki błąd. Giannis po pewnym czasie chciał jednak wrócić do łask szefostwa i błagalnie prosił o jakąkolwiek posadę, a to argumentował brakiem pieniędzy na życie. Klub nie mógł mu odmówić, a tym bardziej Stelios, gdyż w zespole pracował od 1990 roku jako dwukrotnie jako asystent szkoleniowca oraz trener.

 

Hannes, na prośbę zawodników, postanowił przedłużyć kontrakt z trenerem bramkarzy - 45-letnim Alekosem Maladenisem. Była to legenda zespołu, którego barwy reprezentował jako piłkarz w latach 1982-1988. Po tej przygodzie postanowił odejść do mniejszego klubu z Ksanti - Aspidy, gdzie zagrzał miejsce przez sezon, po czym postanowił zakończyć z profesjonalnym futbolem. Dopiero po dekadzie został nakłoniony na powrót do Skody jako trener bramkarzy i w ten sposób historia drużyny w XXI wieku tworzyła się na jego oczach. Był bardzo blisko piłkarzy, a ci bardzo lubili jego otwartość oraz skłonność do pomocy. Nie zawsze było mu po drodze z zarządem, często krytykował posunięcia dyrektorów na łamach prasy, a to nie podobało się Hannesowi. Ze względu na dobre samopoczucie w grupie postanowił go zatrzymać.

 

Opiekun obrońców - Nikos Kostenoglou - zaczął przygodę w Skodzie jako zawodnik, gdy kończył ją Alekos. W Ksanti spędził sześć lat, ale swoje najlepsze lata przeżywał w Atenach, gdzie bronił barw AEK-u. Podczas tego pobytu udało mu się nawet zagrać raz w reprezentacji Grecji. W 2005 roku postanowił zakończyć z kopaniem piłki, co szło mu całkiem nieźle, a zacząć szkolić młodzież w Atenach. Bardzo jednak tęsknił za Ksanti, gdzie zostawił całą swoją rodzinę. Oferta Hannesa wydała mu się bardzo korzystna i postanowił powrócić do miasta, gdzie rozpoczynał karierę, a przy okazji odświeżyć kilka niegdyś bardzo bliskich znajomości.

 

Historia Hristo Marashlieva - 37-letniego Bułgara - nie była aż tak dobrze znana dyrektorom. Przez wiele lat reprezentował barwy CSKA Sofia, miał nawet roczną przygodę w portugalskiej Academice. W swojej karierze reprezentował również barwy innych bułgarskich klubów, na przykład Slavii czy Lewski Sofia. Zazwyczaj były to jednak krótkie "romanse". W jego sercu zawsze było CSKA, więc po zakończeniu kariery dostał propozycję objęcia posady szkoleniowca młodzieżowych grup, którą przyjął. Hristo miał jednak w Sofii wiele problemów, w szczególności finansowych. Źle ulokował swoje pieniądze, oszczędności stracił w głupi sposób i przez to opuścił swój rodzimy kraj nie tylko ze względu na kłopoty, ale również na swój stan psychiczny. Chciał zapomnieć o przeszłości i zacząć żyć na nowo.

 

Grono najbliższych współpracowników Maćka kompletował Cypryjczyk - Neoklis Neokleous. Hannes, który najbardziej był zaangażowany w tworzenie sztabu, nie zebrał wielu informacji na jego temat. Podobno nie miał przeszłości piłkarskiej. W okolicznych klubach nie odnotowano jego pobytu. Sam Neoklis nie rozmawiał o swojej przeszłości, a swoje umiejętności wykazał na spotkaniu oldboy'ów, które Hannes oglądał przed jednym ze spotkań ekstraklasy cypryjskiej. Ten 38-letni mężczyzna zaimponował mu znakomitym wyszkoleniem technicznym i opanowaniem piłki. Zatrudnienie go po takich obserwacjach było pomysłem głupim, lecz dyrektor poszukiwał świeżej krwi, ludzi utalentowanych, a ten facet pasował do jego wymagań. Neoklis przez dłuższy czas odmawiał przyjęcia posady, lecz po pewnym okresie zadzwonił do Hannesa z chęcią podjęcia wyzwania.

 

Widok Maćka mocno zdziwił członków "świeżo stworzonego" sztabu szkoleniowego. Mimo to żaden z nich, na pierwszy rzut oka, nie wydawał się nastawiony negatywnie do, bądź co bądź, przełożonego. Tym razem trening, jeden z ostatnich przed odlotem do Turcji, przebiegał bardziej profesjonalnie, a i sam Maciek miał kilka okazji do wykazania się tym, czego zdążył się nauczyć od Przewodnika.

 

- Jak się czujesz? Myślę, że ci ludzie wiele ci pomogą. - Zaczepił Przewodnik Maćka po sesji treningowej.

- Też tak sądzę. Nadal nie mogę uwierzyć, że tu jestem... - odpowiedział chłopak jednocześnie potrząsając głową. - Przecież jeszcze tak mało umiem, a już niedługo pierwsze mecze.

- Spokojnie, lepiej przygotuj się mentalnie do wylotu. Turcja czeka, a to będą ostatnie dni twojego urlopu. Nie zapominaj, że nie jesteś tylko po to, abyś trenował. Będziesz nam potrzebny jeszcze w innych sprawach. Moja pomoc w aspekcie futbolowym niedługo też się zakończy. Poczekam aż łykniesz kilka greckich zwrotów, a później dam ci pole do popisu. Pamiętaj, będziesz miał pod opieką wielu zaufanych ludzi. Hannesa już znasz - to dobry chłop. Gdybyś miał jakieś małe problemy - wal do niego. Większymi obarczaj mnie. - Przewodnik uśmiechnął się w swoim stylu.

- Tak w ogóle - zmienił temat chłopak - co się dzieje z Majką? Nie było jej rano w domu...

- Czyli jednak się martwisz! - zaśmiał się. - Spokojnie, również przygotowuje się do odlotu. Mam dla niej pewną misję, a Turcja będzie okazją, aby się sprawdziła. Zachowaj spokój... Dobra, na mnie już czas. Tobie również doradzam odpoczynek, nie ma do się stresować, przed tobą już tylko coraz milsze chwile. Do jutra!

 

...

_______________________________________________________________________________________________________________________

Tak, tak, Doktor leń i mu się nie chce. :) Ok, chciałem chwilę odpocząć od pisania, to raz, dwa - z czasem ostatnio u mnie średnio, choć to najgorsza wymówka, no i trzy - po przerwie ciężko było się zebrać do pisania. Spodziewam się, że do 13 maja pojawi się jedna, góra dwie części, a po 13-stym postaram się dodawać regularnie odcinki, przynajmniej do końca maja.

 

@Bacao - jestem nocnym markiem i bardzo odpowiada mi pisanie w nocy. Czasami chodzę niewyspany, no chyba, że akurat nie muszę wstawać. :)

@Super_Cwikla - po takich oczekiwaniach kolejną część czyta się jeszcze lepiej. Mam nadzieję. :)

@gierobak - witam kolejnego czytelnika (przynajmniej "ujawnionego"). Ja też na to liczę, bo z tym bywało u mnie różnie.

@Michael Dee - a ty nadal się ukrywasz pod tym nickiem? (To m)i się nie podoba. ;) Dzięki, twoja opinia jest ważna dla mnie.

@Loczek - Pełna racja, z regularnością u mnie ciężko. Staram się za często jej nie obiecywać. Mimo to dzięki, że zaglądasz, dobrze mieć takich czytelników.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

XXIV

 

Maciek kolejny raz nie zastał Majki, gdy otworzył oczy z samego rana. Do tej pory dziewczyna była mu obojętna i stanowiła raczej piąte koło u wozu, ale mimo wszystko zastanawiał się, jakie zadanie powierzył jej Przewodnik. Chciał wieczorem ją o to spytać, lecz ta odparła w jego stylu, że "na pogaduchy przyjdzie czas". Te słowa bardzo mocno zirytowały chłopaka, ale miał świadomość, że sam zachowywał się wobec niej jak zimny drań, więc złość szybko przeszła.

 

Tak zwany "sezon ogórkowy" trwał już od dłuższego czasu. Dziennikarze prasowi w Grecji wypełniali stronice działów sportowych spekulacjami na temat transferów. Miejsce znalazło się też dla Skody, którą gazety nazywały "wielką niewiadomą". Nawet zwyczaj przedsezonowego typowania wyglądu tabeli po ostatniej kolejce przysporzył ekspertom wiele kłopotów. Nikt nie był w stanie przewidzieć, gdzie może znaleźć się drużyna z Ksanti. Wszyscy za to wiedzieli, że w klubie nadchodzi rewolucja, którą zarządza Hannes Bongartz. Natomiast nikt nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, gdzie ona zaprowadzi tę drużynę. Brukowce niemal codziennie informowały o transferach, a tymczasem Maciek nawet nie był w stanie powiedzieć, na jakie pozycje potrzebuje zawodników. W tym przypadku liczył na pomoc swojego sztabu.

 

To były ostatnie przetarcia przed tygodniowym zgrupowaniem w Turcji. Doświadczeni lekarze - Platon Mimikos oraz Christos Bikos - nie mieli w tym okresie za dużo roboty, ponieważ zawodnicy byli zdrowi jak ryby. Dzięki temu ocena każdego z osobna mogła być miarodajna. Piłkarze naprawdę pracowali bardzo mocno, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Nawet "koalicja południowoamerykańska" była mocno zaangażowana w każdy aspekt treningu.

 

...

 

- Słuchaj, Hannes, ja nie będę brał odpowiedzialności za twoje decyzje. - powiedział Stelios Katrakylakis, wchodząc do swojego gabinetu.

- Znów zaczynasz? Ten trener nie był moim pomysłem, choć nie ukrywam, że nasz właściciel tym razem zrobił krok w dobrym kierunku. Musimy pomóc młodemu, a myślę, że potrzeba mu ludzi, którzy nie będą go dwukrotnie przewyższali wiekiem. Co u Giorgiosa? - zmienił temat Niemiec.

- Ponoć nadal wypoczywa na Majorce. Niby pojechał "w delegacji". Miał nam załatwić jakieś dodatkowe fundusze, spisać kilka umów. Próbuję się do niego dodzwonić, ale drań nie odbiera. Wszyscy dobrze wiemy, że pewnie wróci z pustymi rękoma i opalony od stóp do głów.

- Potrzebuję kilku dokumentów, chcę w końcu wiedzieć jak stoją nasze fundusze, bo jesteśmy w dupie z transferami. Skład mamy mocny, ale potrzeba nam kilku graczy, a nasi ludzie już na dniach przedstawią dokładne raporty na temat zawodników i ewentualnych wzmocnień. Cały czas próbuj się z nim skontaktować, bo ja tu z siebie wychodzę. - denerwował się Hannes.

- Tylko pamiętaj, że transfery to też moja sprawa, więc liczę, że tym razem nie będziesz robił wszystkiego bez konsultacji ze mną! - wykrzynął Stelios. - Jak zamierzasz zniszczyć trzon drużyny, to wiedz, że nie zgodzę się na to!

 

...

 

Giorgios Girtzikis był dyrektorem zarządzającym całym zespołem oraz sprawami wokół niego. Przez brak zaangażowania prezesa w życie klubu, to właśnie on był najważniejszym człowiekiem w Skodzie. Często korzystał ze swobód, jakie dawała mu pozycja. Sam nazywał siebie wizytówką drużyny, więc częściej przebywał poza miejscem pracy niż w swoim gabinecie. Nie przeszkadzało to ani Steliosowi, ani Hannesowi, ale momentami było uciążliwe to, że nie dało się doprosić żadnych dokumentów, a sprawy ważne dla zespołu pozostawały w rękach sekretarek dyrektora, które siłą rzeczy świeciły oczami, kiedy przychodziło do wydania odpowiednich raportów. Wyżej ustawieni ludzie żartobliwie (choć prawdziwie) pozwalali nazywać sobie Giorgiosa "turystą". Pomimo jego niobecności zespół trzymał się bardzo dobrze, a to wszystko między innymi dzięki trzeźwemu umysłowi Przewodnika, który sam uważał się za człowieka nie mieszającego się w sprawy futbolowe. Każdy wiedział, że to człowiek Prezesa od innych spraw, ale mimo to często odwiedział stadion i pomagał, jak tylko mógł.

 

Przeszłość Przewodnika znał tylko i wyłącznie Prezes. Był on dla niego jak Tom Hagen dla dona Corleone. Nikt w Skodzie nie mieszał się w ich sprawy i nawet nie dociekał, w jaki sposób panowie się poznali, i dlaczego łączy ich tak mocna więź. Niektórzy nieśmiało tworzyli plotki, jakoby byli bardzo bliską rodziną, ale nikt informacji nie potwierdził, a wydawało się to nieprawdopodobne z tego powodu, że Przewodnik biegle posługiwał się językiem polskim, a nikt nie pamięta, aby Prezes kiedykolwiek odwiedział ten kraj. W Grecji nauka takiego języka jest skrajnie niepopularna i na dodatek Przewodnik ponoć sam opowiadał pewnej osobie, że urodził się poza granicami Półwyspu Bałkańskiego.

 

Kolejne dwa dni treningowe nie doprowadziły do żadnych zmian w klubie. Giorgios zapowiedział, że jeszcze nie wraca do Ksanti, ale doleci do drużyny w Turcji. "Szpital" klubowy świecił pustkami, co niezmiernie cieszyło sztab, a tym bardziej lekarzy, którzy tak naprawdę mieli przedłużony urlop. Drużyna na dzień przed wylotem wyglądała na świeżą i szczęśliwą. Maciek coraz bardziej zgrywał się z polskojęzyczną częścią drużyny, a wydawało się, że pozostali również cieszą się z atmosfery, która stworzyła się podczas wielkiego przeciągu i przewietrzania skostniałych struktur. Totem dobrego nastroju stanął obok budynku klubowego i, pomimo jego niepasującego lokacją rodowodu, znakomicie wkomponował się w ten bałkański krajobraz. Ten wyrzeźbiony kawał drewna, niewygodny, ale nie przeszkadzał nikomu w samolocie do Turcji i był traktowany jako kolejny członek drużyny - równie ważny co każdy inny.

 

...

__________________________________________________________________

@Michael Dee - sparingi już na bank w następnej części. :)

 

Do następnego piątku nic się nie pojawi, to pewne. Przepraszam, że musicie tyle czekać.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...
  • 3 miesiące później...

Krótka informacja - nie porzuciłem kariery (no może chwilowo, ale z przymusu). Nadal jest to dla mnie ważny tekst, ale w wakacje zazwyczaj nie mam czasu, nie mówiąc o tym, że mam kłopoty z dostępem do internetu. Zbliża się jesień, więc powracam pełną parą do pisania. Nadal nie obiecuję regularności, ale nie będzie zastoju. Minimum raz na tydzień coś się pojawi, począwszy od poniedziałku. Do tego czasu nie wiem czy uda mi się coś wstawić, ale się postaram. Wyczekujcie, mam nadzieję, że nadal tekst będzie się podobał. :)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...