Skocz do zawartości

Bare still og roligt, man...


jutland

Rekomendowane odpowiedzi

Imię: Michæl

Nazwisko: Gråvand

Urodzony: 19.12.1980, Kolding, Dania. Paszport duński, polskie korzenie

Uzyskał licencję UEFA 1.4.2010 po odbyciu rocznego stażu w Sønderjysk Elitesport, Haderslev.

Od 20.06.2010 niespodziewanie trener drugoligowego Kolding FC.

 

Kolding jak na duńskie warunki jest całkiem sporym miastem. Aczkolwiek w innych krajach 55 tysięcy mieszkańców raczej by do takiego miana nie predestynowało. W małym zabawnym kraiku wystarcza to jednak do siódmej pozycji na liście metropolii.

 

Futbol w portowo/magazynowym mieście nigdy nie stał na wysokim poziomie. Jedynie 2 lata w latach 80' Kolding IF zagrał w najwyższej lidze duńskiej. Biorąc pod uwagę wielkosć miasta i fakt, że porównywalne Viborg, Horsens czy Silkeborg mają drużyny może nie grające bez przerwy w Superligaen, ale zawsze się o nią obijające - nie wspominając o o niemal połowę mniejszym pobliskim Haderslev, które w ostatnich latach doczekało się walecznej ekstraklasowej drużyny – może się to wydawać dziwne.

 

Powód tego stanu rzeczy zwie się KIF Kolding. 12 mistrzostw i 7 pucharów Danii. W piłce ręcznej. A handbold jest przez Dunów chyba jeszcze bardziej ukochany, niż nożna.

Rozdrobnione klubiki z Kolding nigdy nie były w stanie konkurować z szczypiorniakową potęgą o kibiców i pieniądze. Grupa działaczy postanowiła to zmienić w 2002 roku, doprowadzając do fuzji dwóch najstarszych klubów w mieście, Kolding IF i BK Kolding. Tak powstał Kolding FC, fuzje tego typu są normą w duńskim futbolu – z najlepszym przykładem w postaci znienawidzonego/ukochanego supergiganta FC København.

 

Klub zaczął od 3 poziomu ligowego, wchodząc na zaplecze Superligaen w 2005 roku. Kolejny sezon zaczął się od szturmu na czołówkę 1.division, niestety w przerwie zimowej coś się popsuło i ostatecznie Orły, jak kibice ochrzcili swą drużynę, wylądowały na 6. miejscu.

Później były buńczuczne zapowiedzi o awansach, kontrakcie sponsorskim z Nike etc etc. A w rzeczywistości co sezon niższa i niższa pozycja. Klub chciał przebudować i rozbudować stadion, ale miasto się nie zgodziło. Władze KFC stwierdziły, iż wybudują zatem nowy stadion na przedmieściach, ale sami działacze chyba w to nie wierzyli. Na koniec sezonu 09/10 klub wylądował tuż nad strefą spadkową. Krótkotrwały boom kibicowski napędzony obietnicami Superligaen się skończył i trybuny świeciły pustkami. Kolejni piłkarze zwiewali z Kolding gdziekolwiek i tylko nieaktualizowana strona na Wikipedii trzymała fason.

 

Złożyłem papiery do klubu zaraz po otrzymaniu licencji, licząc na posadę dodatkowego trenera, może przy dobrym wietrze asystenta. Kasa w sumie tak ważna nie była, miałem dobrą, zwykłą posadę w firmie dystrybucyjnej. KFC zresztą nigdy nie przeszło na pełne zawodowstwo i wszystkie kontrakty były podpisywane na deltid, czyli w niepełnym wymiarze. Z tego co słyszałem, to część graczy obecnie zgodziła się nawet grać tylko za zwrot kosztów...

Odpowiedź z klubu przeszła moje oczekiwania. Jadąc na umówione spotkanie, zerknąłem do sekcji sportowej JyskeVestkysten. Kim Fogh, manager KFC, zrezygnował ze stanowiska. Hm.

Na miejscu prezes Hermann Mathiesen przeszedł od razu do rzeczy. 'Chcemy zaryzykować i spróbować świeżego spojrzenia na klub. Czy nie interesuje cię posada menedżera?'

Szok. Zamierzałem zebrać rok czy dwa doświadczenia jako zwykły trener, a potem zacząć od jakiegoś małego klubiku z Danmarksserien czy nawet Regionsserien - a tu nagle szansa na przeskoczenie od razu kilku szczebli. Nie zastanawiając się długo, złożyłem podpis na umowie.

Cóż, w ciągu następnego tygodnia zrozumiałem, czemu Fogh dał sobie spokój i czemu zarząd sięgnął po kompletnego anonima jako następcę. Prawie sześc milionów koron długu. Ten klub był w zasadzie bankrutem.

 

 

Rzeczywistość: w sezonie 2010/11 KFC stanął w obliczu całkowitej niewypłacalności. Duńscy działacze robią w takiej sytuacji jedno – w kwietniu 2011 rozpoczęły się rozmowy z Vejle BK. 14, spadkowe miejsce w tabeli było gwoździem do trumny i fuzja się dokonała. Od aktualnego sezonu mamy Vejle Boldklub Kolding, grające oczywiście w Vejle, zaś w Kolding gra jedynie młodzież i rezerwy, jako Kolding IF w Danmarksserien. Fani Vejle zareagowali kompletną wściekłością na zszarganie tradycji 5krotnego mistrza Danii fuzją z pogardzanymi sąsiadami. Na Kolding IF praktycznie nikt nie przychodzi 'bo to już nie nasi tylko Vejle'. Resztki miłośników piłki zaglądają na Kolding BK gdzieś w 4 czy 5 lidze. Miasto jest w zasadzie futbolową pustynią, a ratusz nosi się z zamiarem wyburzenia atrakcyjnie położonego stadionu...

 

FM 11.0.3

ligi:

4 – Anglia

3 – Dania, Wyspy Owcze, Niemcy, Norwegia, Szwecja

2 – Włochy, Hiszpania, Polska, Finlandia, Islandia

1 – Argentyna, Belgia, Brazylia, Chile, Czechy, Estonia, Francja, Holandia, Litwa, Nigeria, Portugalia, RPA, Rosja, Szkocja

zasady: co się da racjonalnie wytłumaczyć w świecie gry, jest dozwolone.

Odnośnik do komentarza

'Aby zamknąć budżet musimy zredukować płace. Naszym celem jest ich obniżenie do 16 tysięcy koron na miesiąc'.

Że co? Tyle zarabia jeden porządny gracz na tym poziomie. Nawet w sytuacji gdy prawie połowa zawodników zgodziła się grać w zasadzie za darmo, płaciliśmy im w sumie 33 tysiące. Nie wiem, jak zarząd sobie to wyobrażał, ale cóż... chcieli mocarstwowych planów na kibicowskiej pustyni, to teraz mają...

Moim asystentem został niejaki Brian Gellert. Nie wyglądał na jakiegoś wielkiego fachowca, ale wątpiłem, abym mógł aktualnie znaleźć lepszego chętnego. Nakazałem mu wyciągnąć z rezerw wszystkich w miarę sensownych zawodników i włączyć do treningów 1szej drużyny. Wiedziałem, że skład mamy tragiczny, ale chciałem, zeby chociaż był szeroki. Dobrze, że chociaż cel był w miarę sensowny. Po prostu się utrzymać...

 

I tak oto przyszedł dzień pierwszego treningu i przeglądu sił.

 

Bramkarze

1. Jens Rinke

 

rinke.jpg

 

22. Nicolaj Christensen

 

christensen.jpg

 

Ricki Johnsen

 

rjohnsen.jpg

 

KFC miało przez długi czas świetnego bramkarza w postaci Kennetha Falkenberga, który jednak w obliczu kryzysu wolał zwiać grzać ławę w Silkeborgu. Jens pozyskany rok temu za darmo z FC Midtjylland szału nie robi, ale wydaje mi się, że sobie poradzi, mimo niewielkiego doświadczenia. Christensen, nasz wychowanek, dużo mu nie ustępuje, a Johnsen jak na amatora i darmową rezerwę jest całkiem niezły.

 

Obrońcy

 

2. Lars Christian Termansen

 

termansen.jpg

 

4. Nick Andersen

 

andersenu.jpg

 

5. Martin Thomsen

 

mthomsen.jpg

 

14. Rune Nautrup

 

nautrup.jpg

 

18. Daniel Warming

 

warming.jpg

 

26. Martin Frandsen

 

frandsen.jpg

 

Para środkowych obrońców wygląda nieźle – wielki drwal Andersen i 'przecinak' Termansen, gorzej z rezerwą, bo jest tylko młody wychowanek Warming, znacznie odstający formą. Jeszcze gorzej na bokach obrony, gdzie tylko na lewej jest nieźle - agresywny i szybki Thomsen, niegdyś podpora SønderjyskE. Świeży odrzut z Esbjerg, Frandsen, na prawej nie do końca mnie przekonuje – ale nikogo lepszego raczej nie znajdę, a Nautrup do tego sezonu siedział w rezerwach i jest co najwyżej poprawnym rezerwowym.

Podsumowując, przydałby się dodatkowy środkowy w rezerwie i uniwersalny boczny.

 

Pomocnicy

 

3. Michael Præst

 

prstk.jpg

 

6. Jonas Halling

 

halling.jpg

 

9. Martin Jensen

 

mjensen.jpg

 

11. Philip Lund

 

lund.jpg

 

12. Gunnar Guillermo Nielsen

 

gunnarv.jpg

 

13. Mikkel Juul

 

juul.jpg

 

17. Ulrik Pedersen

 

upedersen.jpg

 

Søren Zachariasen

 

41738782.jpg

 

Morten Balleby

 

balleby.jpg

 

 

Præst jest w zasadzie obrońcą, ale na mój gust za wolnym, poza tym dobrze podaje, więc pójdzie nieco do przodu jako łącznik między obroną i pomocą. Weteran Pedersen będzie jego zmiennikiem, gość ma ogromne doświadczenie z wielu lat w ekstraklasie z OB i Silkeborgiem, a w Kolding gra od 5 lat.

Następnie idą wypożyczeni z Vejle Halling i Lund, którzy ciągną masę kasy – ale robią różnicę w składzie. Pierwszy będzie naszym głównym rozgrywającym a drugi prawoskrzydłowym. Alternatywy są kiepskie – zarówno Juul jak i Zachariasen są znacznie słabsi od Hallinga; jeszcze gorzej na prawej stronie – Gunnar to sympatyczny koleś, ale na miarę ligi Wysp Owczych, gdzie był lokalną gwiazdką, a Balleby to kompletny amator. Na lewej stronie mamy szybkiego i utalentowanego ale nadal bardzo surowego wychowanka Jensena – i to w zasadzie wszystko.

Przydałby się lewy – a jeszcze lepiej uniwersalny – skrzydłowy. Jeśli zaś będę chciał grać taktyką która mi swita aktualnie, to także jeden czy dwóch środkowych więcej.

 

Napastnicy

 

7. Justice Erhenede

 

erhenede.jpg

 

16. Jesper Jørgensen

 

jorgensen.jpg

 

19. Lennart Nielsen

 

lennartnielsen.jpg

 

Lasse Nielsen

 

lassenielsen.jpg

 

Jonas Nielsen

 

jonasnielsen.jpg

 

 

Erhende to ostatnia 'pamiątka' mocarstwowych planów KFC, świetny zawodnik jak na nasze warunki. Niestety Fogh wycisnął od niego tylko pół roku przedłużenia kontraktu. Od razu wziąłem go na rozmowę odnośnie zmienienia tego na jakieś dwa lata. Problem był taki, że szef wcześniej stwierdził, iż maksimum co mogę wpisać w kontrakt, to 2200 koron na tydzień. Nigeryjczyk zaczął od 10 tysięcy, wprawiając mnie w doskonały wręcz nastrój, po czym łaskawie zszedł do pięciu i zaciął się na tej kwocie. 30 tygodniówek jako dodatkowy bonus go nie przekonało i po prostu wyszedł stwierdzając, że nie będzie tracił czasu. Miałem dylemat.

Co do pozostałych: najlepiej prezentuje się Jørgensen i od biedy mógłby być nawet główną 9ką. Lennart i Lasse to podobny, nieopierzony poziom. Natomiast Jonas... o w mordę. Od momentu kiedy go zobaczyłem na treningu, Grzegorz Rasiak jest dla mnie bogiem techniki. Jonas jako napastnik jest takim ewenementem, że dam mu kiedyś chyba zagrać w mniej ważnym meczu z czystej ciekawości.

Mam zamiar grać 1 napastnikiem, więc tragedii nie ma. Pozostaje kwestia pana Sprawiedliwość.

 

Sonda do czytających, co zrobić z Erhenede?

- opchnąć za dowolną kasę póki się da, odciążając budżet?

- zostawić, niech strzeli parę bramek przez te pół roku.

 

I pytanie techniczne, da się coś zrobić, aby w spoilerach obrazki były w oryginalnym rozmiarze, bez klikania prawym i 'pokaż obrazek'?

Odnośnik do komentarza

Po przeglądzie mej nędznej kadry nadszedł czas na analizę przeciwników w 1.division.

 

Kluby 1.division w sezonie 2010/11

 

viasat.jpg

 

 

Kolejność według pozycji w sezonie 2009/10 i najciekawsi gracze.

 

(spadkowicz z Superligaen) Aarhus Gymnastikforening

Co oni robią w drugiej lidze, chciałoby się rzec. Jeden z najlegendarniejszych klubów Danii – 5 mistrzostw, rekordowe 9 pucharów, potężna rzesza kibiców... jednak od lat '90 brak sukcesów, zaś ubiegłoroczny spadek to już druga taka obsuwa w przeciągu ostatnich 10 lat. Mimo to nie wygląda na to, aby ktokolwiek miał ich zatrzymać w drodze z powrotem do elity. Nie ten kaliber.

 

Hjalte Nørregaard

 

hjaaalte.jpg

 

O potędze AGF świadczy fakt, że wieloletni podstawowy zawodnik kopenhaskiego giganta zamiast przedłużyć kontrakt zgodził się zejść szczebel niżej i pomóc odbudować drużynę z drugiego co do wielkości miasta Danii. Ten facet jest warty więcej niż całe Kolding FC...

 

Martin Jørgensen

 

jrge.jpg

 

Absolutna legenda AGF, gdzie zaczynał swą bogatą (13 sezonów w Serie A w barwach Udinese i Fiorentiny) karierę, jak i reprezentacji Danii. Nawet jeśli nie pogra już za wiele, bo płuca już dawno nie te, to mieć kogoś takiego w szatni jako wzór dla innych...

 

 

(spadkowicz z Superligaen) HB Køge

Mówiąc szczerze, poza paroma najpotężniejszymi klubami, duński futbol ligowy nie jest w stanie na siebie zarobić. Co i rusz słyszy się o bankructwie kolejnego klubu z niewielkiego miasta, który przeszacował swe ambicje. Takoż było z Køge BK, klasycznym ekstraklasowym średniakiem (2 mistrzostwa w gablocie) z 35-tysięcznego satelickiego miasta pod Kopenhagą.

Scenariusz wydarzeń w takich sytuacjach jest przeważnie taki: działacze znajdują chętny klub w okolicy, dochodzi do fuzji, bankrut ląduje ze 3 ligi niżej jako zespół rezerw, wierzyciele są wy...kiwani, kibice są wściekli, życie toczy się dalej.

A na przedmieściach Køge, w kompletnej dziurze zwanej Herfølge, był sobie szalony klubik, który zasłynął jako zdobywca najbardziej WTF mistrzostwa Danii w roku 2000. Coś jakby w Polsce Nieciecza sięgnęła po tytuł. Doszło więc do radosnej fuzji, która jednak nie uchroniła nowego tworu przed spadkiem.

 

Bo Storm

 

stormtb.jpg

 

Posiadacz najniesamowitszej czupryny w 1.division, niespełniony talent, jak na Duna morderczy drybler.

 

 

(3) FC Fredericia

Nasi sąsiedzi z Jutlandzkiego Trójkąta (Trekantområdet). W 1991 roku postanowiono w tym niewielkim sympatycznym mieście, że trzeba by się dorobić porządnej drużyny. I z typową duńską chaotyczną solidnością stworzono absolutnie żelazną ekipę 1. division. 13 sezonów nieprzerwanie na zapleczu ekstraklasy. Ubiegły był zaskakująco pozytywny, ale chłopaki z fortecznego miasta raczej nie myślą o awansie. Odpowiedni klub w odpowiednim miejscu.

 

Jude Nworuh

 

nworuh.jpg

 

Tylko na wypożyczeniu z FC Midtjylland (halo, ponoć to my jesteśmy ich klubem satelickim !?), ale ja nie chcę sobie wyobrażać moich obrońców próbujących go doścignąć, po prostu nie chcę...

 

(4) Akademisk Boldklub

W każdym kraju z długą futbolową historią jest taki klub, który rządził w zamierzchłych czasach, po czym pogubił się, gdy futbol stał się grą zawodowców. Uniwersytecki klub z przedmieść Kopenhagi jest takim czymś w duńskiej piłce – 9 mistrzostw w ligowej prehistorii, posucha w ostatnich dziesięcioleciach. Jednak powoli chłopaki z Gladsaxe zaczynają myśleć o powrocie do elity i mogą być czarnym koniem rozgrywek. Z innej beczki - niewiele klubów może powiedzieć, że miało w swych szeregach noblistę – Niels Bohr stał tu w młodości na bramce.

 

Casper Henningsen

 

henningsen.jpg

 

Klasyczny szalony skrzydłowy.

 

 

(5) FC Vestsjælland

Klub z niewielkiego Slagelse, z wielkimi ambicjami, lekko rzecz biorąc nielubiany w okolicy.

 

Sladan Peric

 

pericp.jpg

 

Serb z duńskim paszportem, toporny lecz niezwykle solidny obrońca.

 

 

(6) Næstved BK

A oto i zaciekli rywale Wikingów ze Slagelse, za nic mający sobie uzurpatorstwo FCV do miana najlepszej drużyny zachodniej Zelandii. Sympatyczny mały klubik, nad wygórowane ambicje przedkładający solidną grę.

 

Henrik Madsen

 

hmadsen.jpg

 

Serce i mózg Zielonych od 6 sezonów.

 

 

(7) Viborg FF

Źle się dzieje w Viborgu. Jedni z najfanatyczniejszych fanów w Danii, niezła szkółka, dobry klimat wokół futbolu w mieście, a drużyna mimo to miota się pomiędzy Superligaen i 1. division od wielu lat i nigdy nie osiągnęła czegoś naprawdę wielkiego. Mimo słabego wyniku w ostatnim sezonie, bardzo groźny przeciwnik.

 

Razak Pimpong

 

pimpong.jpg

 

Taaa... zawiódł gigantyczne oczekiwania pokładane w nim przez futbolowych komentatorów, ale w tej lidze powinien po prostu rządzić. Ciekawe kiedy ja zakontraktuję jakiegoś finalistę Mistrzostw Świata...

 

 

(8) FC Fyn

Taaa... fuzje, fuzje.

Odense niegdyś było chyba najbardziej podzielonym futbolowo miastem Danii. Dwa tradycjonalistyczne kluby, B 1909 i B 1913 przeciwko 'uzurpatorom', potężnemu Odense Boldklub. Z biegiem czasu OB zaczęło wysysać futbolowy potencjał miasta, a dwa pozostałe kluby powoli spadały niżej i niżej. Wreszcie w porozumieniu z kolejnym klubem, Dalum IF, w 2006 doszło do fuzji tworzącej zespół, który miał rywalizować z OB o miano najlepszego na Fionii. Jak na razie jest to co najwyżej drugoligowy średniak.

 

Mads Overgaard

 

overgaard.jpg

 

Klasyczny napastnik w stylu 'jak ten łamaga strzela tyle bramek?'.

 

 

(9) Skive IK

Mały klub z małego miasteczka, którego jedynym sensem istnienia jest próba dokopania Viborgowi. Patrząc na ich listę płac zastanawiam się, jakim cudem jeszcze nie zbankrutowali. Tu chyba zaczynają się rywale w naszym zasięgu....

 

Thomas Dalgaard

 

dalgaard.jpg

 

Kolejny drewniany łowca goli

 

 

(10) Vejle BK

... a może i nie. Nasi sąsiedzi i arcywrogowie zaliczyli fatalny sezon, ale w tym znowu będą próbować zaatakować Superligaen. Ponad stuletni klub, pięć mistrzostw Danii na koncie, sześc pucharów, nic dziwnego, że traktują nas jako politowania godny prowincjonalny klubik. Uważają, że ich głównym wrogiem jest AGF, a Kolding? Nędzni amatorzy do rozjechania, niech idą kibicować szczypiornistom.

 

Steffen Kielstrup

 

kjelstrup.jpg

 

W Vejle od małego, klasyczny niezmordowany duński pomocnik.

 

 

(11) FC Roskilde

Mały lecz ambitny klub z jednego z najładniejszych miast Danii. Beniaminek poprzedniego sezonu, utrzymał się po zażartej walce. Co ciekawe, tak samo jak my tytułują się De Ørnene – Orły. Raczej w naszym zasięgu.

 

Jesper Håkansson

 

hakansson.jpg

 

Typowy Jasio Wędrowniczek, miał podbić Eredivisie, ale rozmienił się na drobne.

 

 

(12) Hvidovre IF

Klub z przedmiesc Kopenhagi, którego największym sukcesem jest wychowanie Petera Schmeichela. Od lat śnią o chwale, ale nic nie wskazuje, aby kiedyś mieli sięgnąć wyżej niż 1. division. Większość ich składu to amatorzy.

 

Marc Olsen

 

olsenp.jpg

 

Szalony lewoskrzydłowy, wychowanek Brøndby.

 

 

Trzynaste miejsce przypadło Orłom z Kolding, ledwo uratowany ligowy byt... Ostatnie trzy zespoły to beniaminkowie, kluby z którymi musimy uzyskać dobre rezultaty...

 

 

Brønshøj BK

Kolejny z niezliczonych klubów na przedmieściach Kopenhagi. Osy nie mają zbyt ciekawej przeszłości i utrzymanie w drugiej lidze będzie dla nich solidnym wyczynem.

 

Kim Drejs

 

drejs.jpg

 

Jeden z solidniejszych bramkarzy w lidze.

 

 

FC Hjørring

Vendsyssel, czyli ta dziwna długa wyspa na północy Danii, co i rusz wypuszcza kolejne drużyny, które grają jeden czy dwa sezony na dobrym poziomie, po czym się rozpadają. Trzeba jednak przyznać, że Hjørring zebrało na wolnych transferach porządną paczkę graczy. Mogą zaskoczyć.

 

Martin Pedersen

 

pedersen.jpg

 

Niespełniona nadzieja duńskiej piłki. W rodzinnym Aalborgu nie było dla niego miejsca, więc ruszył na zadupie z nadzieją na pokazanie się lepszym klubom.

 

 

Hobro BK

Kopciuszek. Małe, 11tysięczne miasteczko będzie gorąco dopingować swoją drużynę, dla której gra na zapleczu ekstraklasy jest największym sukcesem w krótkiej historii.

 

Danilo Arrieta

 

arrieta.jpg

 

Zwany Messim północnej Jutlandii. Przybył do Danii z Chile w wieku 10 lat, konkretnie do AGF. Obwołany supertalentem, został przechwycony przez Valencie. Tam jednak utonął w morzu innych talentów i powrócił do Aarhus. Po 2 sezonach w AGF znów spróbował podbić Hiszpanię, skończyło się jednak na 3 lidze. Znów wrócił do Danii, zawiódł w Vejle i obecnie siedzi na kompletnej prowincji... jak twierdzi, spokojne życie w Hobro mu odpowiada. Dla miasteczka jest bogiem, a jego 28 bramek w poprzednim sezonie zadecydowało o awansie jutlandzkiego kopciuszka.

 

 

 

Cóż, jest parę drużyn co do których powinnismy błagać Opatrznosć o jak najmniejszy wymiar kary – AGF, AB, czy niestety Vejle. Lecz spokojnie można też znaleźć co najmniej 3 zespoły z którymi spokojnie możemy powalczyć o utrzymanie – Roskilde, Brønshøj czy Hobro. Mimo tragicznej sytuacji w klubie, nie traciłem nadziei i zabrałem się za przygotowanie drużyny do sezonu.

Odnośnik do komentarza

Kolejnym krokiem był przegląd kadry U-19. Nie powiem, abym by podbudowany tym, co zobaczyłem. Mój asystent także uważał, że większość z tych chłopaków nadaje się do odstrzału. A sporo z nich w dodatku siedziało na długich stypendiach. Ani takiego opchnąć, ani rozwiązać kontrakt, bo szefa szlag trafi na wieść o 100 tysiącach odszkodowania na łebka... Kazałem mimo wszystko Brianowi spróbować znaleźć dla kilku klub, który zechciałby ich wziąsć za darmo.

 

Z całego zespołu dwóch graczy zainteresowało mnie i postanowiłem przesunąć ich do treningów z 1m zespołem

 

Brian Mengel

 

mengel.jpg

 

 

Thomas Lund

 

 

lund.jpg

 

 

 

Mengel zapowiadał się na nie najgorszego rozgrywającego, a ja potrzebowałem dodatkowych środkowych pomocników. Lund przerastał rówieśników o dwie długości, gdyby tylko nie miał prędkości żółwia... ale mogłem potrzebować zawodnika w tym typie. Ponadto ze 2ch środkowych obrońców mogło awaryjnie pomoc drużynie, więc nie musiałem na gwałt szukać rezerwowego. Kilku chłopaków ze smutkiem usłyszało informację, że z nich rezygnujemy.

 

Odetchnąłem, gdy dwaj pozostali gracze na półrocznym kontrakcie, Præst i Andersen, nie podążyli drogą Erhenede i podpisali nowe, 2letnie umowy. Udało mi się przepchnąć dla nich minimalne podwyżki.

Brian wskazał mi ciekawego skrzydłowego, który mógłby uzupełnić naszą pomoc. Rune Lind mógłby grać w zasadzie na każdej pozycji w wysuniętej pomocy. Zadzwoniłem, dogadałem, gościu przyjechał do Kolding podpisać kontrakt. A tu nagle wpada Hermann 'undskyld mig Michal, ale nie mogę tego zatwierdzić'. Popatrzyłem się na niego jak na idiotę – zaraz, dostałem wytyczne, że mogę zaproponować 1400 koron na tydzień, Rune chce 1200, o co chodzi? 'No tak, wytyczne, to jest że my moglibyśmy tyle dać zawodnikowi o tym statusie, ale ogólnie to ja nie mogę zatwierdzić jakichkolwiek więcej wydatków na płace'. Zaraz, czyli w zasadzie to nie mogę nikogo zakontraktować? 'No wiesz jaka jest sytuacja...'

Oh for satan. To po kiego dajesz mi widełki kontraktowe zamiast z miejsca powiedzieć, że mam zapomnieć o wzmocnieniach? Duńska logika.

 

Cóż, w tej sytuacji pozostawało jedno wyjście. Wypożyczenia. Pchnąłem Briana do Haderslev coby sprawdził, czy SønderjyskE nie ma jakichś młodziaków na zbyciu, a sam ruszyłem do Herning. FC Midtjylland ma chyba najlepszą akademię piłkarską w Danii, a my ponoć mamy z nimi umowę o współpracy.

W Herning przywitano mnie bardzo przyjaźnie i dano wolną rękę w wyszukaniu potencjalnych wzmocnień. Włodarze centralnojutlandzkiego klubu z chęcią widzieliby swe liczne talenty ogrywające się wyżej niż w Danmarksserien i byli gotowi pokryć wszelkie wydatki. Problemem było nastawienie samych zawodników.

Kolejne dni spędziłem na rozmowach z około piętnastka młodych zawodników. Kilku z nich spokojnie pozwoliło by mi się utrzymać. FCKøbenhavn może być największą potęgą duńskiego futbolu, ale to FCM wie jak szkolić dzieciaki, w dodatku ma świetna sieć scoutingu i akademie w Nigerii. Szanowny Justice jest zresztą też ich wychowankiem.

Cóż. Mogłem sobie pomarzyć. Na 15 zawodników, 2ch zgodziło się zasilić nasze szeregi. Dwóch najsłabszych. A Brian wrócił z Haderslev z pustymi rękoma.

 

Jacob Ogunleye

 

 

ogunleye.jpg

 

 

 

 

Niklas Søgaard

 

 

sogaard.jpg

 

 

 

Still og roligt, man, ingen stress... Wyciągnęliśmy z Horsens dodatkowego środkowego pomocnika.

 

Mark Johansen

 

 

johansen.jpg

 

 

 

 

Chciałem wzmocnić lewą stronę dwoma zawodnikami, defensywnym i ofensywnym. Brian ruszył na wywiad, wrócił z doskonałymi wiadomościami..

Żaden młodziak nie chciał się u nas kisić.

Trzeba było zacząć zgrywać ten szrot, który miałem do dyspozycji, w coś w rodzaju drużyny. I ignorować doniesienia, kogo to potęgi ze Skive czy Hobro nie kontraktują. Still og roligt...

Odnośnik do komentarza

Po krótkim obozie wydolnościowym wzięliśmy się za sparringi. Nie będę się nad nimi za dużo rozwodził.

 

Kolding FC – SønderjyskE 1:2

Szok! Pierwszy rzut wolny dla nas i Præst pięknym strzałem lokuje piłkę w bramce! Niestety później ekstraklasowy zespół z Haderslev wziął się do roboty i końcowy wynik był najniższym wymiarem kary dla nas. 880 ludzi na meczu z jednym z najciekawszych potencjalnych przeciwników. Ech.

 

Kolejnym sprawdzianem miał być miniturniej towarzyski. Postanowiłem wskrzesić ideę Fionia Bank Cup, jednorazowego turnieju sprzed paru lat. Zaprosiłem naszych sąsiadów z Trekantområdet - Vejle i Fredericię, oraz sąsiedzki trzecioligowy Middelfart. W losowaniu oczywiście nie mieliśmy szczęścia i trafiliśmy od razu na Vejle.

 

Kolding FC – Vejle BK 0:2

Kolding FC – Middelfart 1:1 (Lennart Nielsen), 5:6k

 

Nawet mi się nie chce tego opisywać. Nie pokazaliśmy nic, kompletnie nic. W dodatku na meczu z największym przeciwnikiem całe 2300 luda, z czego 2/3 to kibice z Vejle. Prowadzę klub bez pieniędzy, graczy i kibiców...

W finale wygrało oczywiście Vejle, 1:0.

Po tym turnieju podjąłem decyzję i spróbowałem opchnąć Erhenede. Zgłosił się jeden klub z szwedzkiej 2 ligi. Pan gwiazda ich spławił, stwierdzając, że nie są mu w stanie zapłacić odpowiedniej pensji. Bosko.

 

Kolding FC – Lolland-Falster Alliance 3:1 (Frandsen, Erhenede, Lennart Nielsen)

 

Ta. Trzecioligowcy z wysp szczęśliwego ziemniaka zagrali z nami przez większość meczu jak równy z równym i dopiero pod koniec udało nam się ich rozklepać.

200 ludzi na meczu. Dobra, dawać tą nieszczęsną ligę.

 

Kolding FC – Vejen 5:0 (Ogunleye, Lund, Erhenede x2, Balleby)

 

Przed rozpoczęciem właściwych rozgrywek rozklepaliśmy jeszcze amatorów z miasteczka w połowie drogi między Esbjerg i Kolding. Mecz dla pokrzepienia serc, o randze przeciwnika najlepiej świadczy fakt strzelenia bramki przez Balleby'ego.

 

I oto nadszedł dzień mojego debiutu. Od razu wysokie progi.

 

 

08.08.2010, Kolding Stadion

 

KoldingStadion.jpg

 

Kolding FC – Viborg FF 0:3, widzów 1190

 

0:1 Mensah 5

0:2 Pimpong 34

0:3 Stisen 64

 

Rinke – Frandsen, Andersen, Termansen, Thomsen – Præst (62, Johansen), Halling (80, Juul), Zachariasen, Ogunleye, Lund (80 Jensen) – Erhenede

 

Bolesny debiut. Nakazałem szczególnie uważać na Pimponga, ale równie dobrze mogłem nic nie mówić. Ghańczyk najpierw pięknie odegrał do młodego skrzydłowego z Viborga, potem ośmieszył naszą obronę szybkim rajdem. Stracona po przerwie bramka z rożnego tylko przypieczętowała słaby mecz.

 

Cóż, przynajmniej nie byliśmy FC Fyn. 0:7 u siebie na inaugurację ligi. Aua. To boli, nawet jeśli grasz z AGF.

Skive ograło Vejle. Zaskoczenie.

 

 

W połowie kolejnego tygodnia nadszedł czas na inaugurację pucharu. Wylosowaliśmy nieźle, 5-ligowy Tårnby AB. Tårnby to osiedle Kopenhagi położone na wyspie Amager. Stężenie klubów piłkarskich na kilometr kwadratowy jest tam chyba najwyższe w Europie. W dodatku non stop łączą się i rozpadają w fuzjach i bankructwach. Amager United, Fremad Amager, Amager FF, AB 70, Kastrup BK i tak dalej i tak dalej...

Klub było stać tylko na nie najlepszy hotel w Kastrup, przez co budziły nas samoloty lądujące na głównym lotnisku Danii. Mimo to oczekiwałem bezwzględnej wygranej.

 

12.08.2010 Tårnby Stadion

 

800px-Taarnby_Stadion_Opvisningsbanen.JPG

 

Tårnby AB – Kolding FC 0:0 k4:5

 

Christensen – Nautrup, Andersen, Termansen, Thomsen – Pedersen, Halling, Zachariasen, Lund (56, Ogunleye), Jensen (61, Johansen) – Lennart Nielsen (18, Jonas Nielsen)

 

Od początku meczu lało i to fatalnie. W 18 minucie Nielsen rozpieprzył se stopę na mokrej murawie, a jako, że ze względu na wymogi co do młodzieżowców, musiałem zabrać Jonasa N. jako rezerwowego, na murawie pojawił się Człowiek-Kołek. W 30 minucie sędzia-debil nie uznał dobitki Lunda, nie wiem jak w takiej sytuacji można by mówić o spalonym, ale cóż... 0:0 do przerwy, a mnie zaczął szlag trafiać. Potem połamał się Jensen. Od 73 minuty amatorzy grali w 10kę, a od 76 w 9kę po czerwonych kartkach... a moje łamagi nadal nie mogły strzelić im bramki.

W 105 minucie trener Tårnby musiał wpuścić w pole bramkarza, bo nie miał innego rezerwowego, a połamał mu się pomocnik. Minutę później liniowy znów nie uznał dobitki, tym razem Jonasa Kołka. Nic innego patałachy nie były w stanie pokazać. Karne. Przynajmniej tu nie dali ciała.

W sumie zastanawiałem się po tej żenującej komedii, czy nie zrezygnować.

 

Lennart Nielsen wyleciał na 2-3 miesiące. Jensen na tydzień. Potłukli także Nautrupa i miał z głowy 2 tygodnie.

 

A już w niedzielę czekała nas masakra.

 

 

15.08.2010, Vejle Fonden Stadion

Bane-naesten_01.jpg

Vejle BK (13) – Kolding FC (14) 2:0

 

1:0 A. Clausen 82

2:0 S. Kjelstrup 86

 

Rinke – Frandsen, Andersen, Termansen, Thomsen (67, Warming) – Præst, Halling (60, Pedersen), Johansen, Ogunleye, Lund – Erhenede (75, Jørgensen)

 

Różnica w składach była jeszcze większa niż różnica między naszym kurnikiem i nowym pięknym obiektem Vejle. W dodatku wściekli po nieoczekiwanej porażce ze Skive Czerwoni mieli wielką ochotę się na kimś wyżyć, a my byliśmy idealnym celem. Przed meczem wziąłem Erhenede na stronę i powiedziałem mu, że jeśli się tak wysoko ceni, to ma świetna okazję pokazać, że jest tego wart. Po czym golnąłem na uboczu z piersiówki na znieczulenie i ruszyłem na rzeź.

Vejle ma tylko kilka tysięcy mieszkańców więcej, niż Kolding, a na meczu stawiło się 6700 luda... dobrze, że chociaż ten nasz mały trzon fanów dopisał i przybył w jakieś 400 osób, daleko nie mieli. Ponad 100 lat różnicy w tradycjach robi swoje...

Chłopaki mnie zaskoczyły. Zwłaszcza defensywa grała ambitnie i skoncentrowanie. Szkoda, że z przodu panowała pełna padaka, a pan Sprawiedliwa Kasa nie pokazywał zupełnie nic. Nie zmieniało to faktu, że trzymaliśmy się dzielnie i do przerwy było 0:0. Nie miałem nic przeciwko, aby taki wynik się utrzymał.

Niestety. Vejle cisnęło i cisnęło, a moim zawodnikom zaczęło brakować sił. Musiałem zdjąć Thomsena, bo grał coraz gorzej i ostrzej. Linia obrony zaczęła się łamać i wreszcie rezerwowi Vejle dopięli swego. Szkoda. Chłopaki naprawdę pokazali serce do gry... z paroma wyjątkami.

 

Ponowiłem ofertę sprzedaży Erhenede (pomimo, że połamał się Jørgensen, na jakieś 5-6 tygodni..)

Dwa dni później cholernik przylazł i stwierdził, że sam podpisał pre-umowę z czwartoligowym niemieckim Trierem. Doskonale. Po prostu świetnie.

 

 

22.08.2010, Kolding Stadion

Kolding FC (16) – Brønshøj (13) 2:1, 835 widzów

 

1:0 Halling 53

1:1 J. Kristiansen 57

2:1 Erhenede 78

 

Rinke – Frandsen, Andersen, Termansen, Thomsen – Præst, Halling (79, Juul), Johansen (78, Pedersen), Ogunleye, Lund (87, Gunnar Nielsen) - Erhenede

 

Jeśli mieliśmy się w końcu przełamać, to teraz był na to czas. Beniaminek tez przegrał oba spotkania.

Podczas pierwszej polowy można było usnąć. Ani nam, ani Osom gra się kompletnie nie kleiła. Ot kopanina dwóch słabych drużyn.

Po przerwie mecz przyspieszył. Wreszcie wycofanie piłki z pola karnego i nasz rozgrywający popisuje się strzałem z dystansu. W końcu, pierwsza bramka mych patałachów w oficjalnym meczu. Niestety zaraz potem spieprzyliśmy krycie przy rożnym. Gra potem znowu siadła, aż pan 'Zawsze marzyłem o grze w 4 lidze niemieckiej' przypomnial sobie wreszcie, ze ma niezy motorek w dupie i urwal sie obronie. Ostatnie 10 minut to wsciekly napor Brønshøj i nasza obrona Częs.. hm, Dybbøl? A nie, Duńczycy tam przegrali. Fredericia chyba będzie dobrym odpowiednikiem. W każdym razie pierwszy z meczy, które musiałem wygrać, z głowy. Uf.

 

 

Druga faza pucharu postawiła nas przeciwko Skjold 1915, kopenhaskiemu trzecioligowcowi z gatunku tych klubów, które są odwieczne, ale nigdy nic nie osiągają – a mimo to mają jak na swoją wielkość masę fanów. Ich Klub Kibica liczy sobie 1400 osób. Patrząc na wyniki frekwencji w Kolding, mógłbym tylko zrezygnowanie westchnąć.

W każdym razie odpowiedni przeciwnik na tym etapie rzekłbym. Lubię jeździć na mecze na Sjælland,

 

800px-Storeb%C3%A6ltsbroen_from_Sj%C3%A6lland.jpg

 

Storebæltsbroen zachwyca człowieka ile razy by się nim nie przeprawiał

 

25.08.2010, Østerbro Stadion

690x_.jpg

BK Skjold af 1915 – Kolding FC 0:2

 

0:1 Juul 10

0:2 Erhenede 35

 

Christensen – Søgaard (45, Frandsen), Warming, Termansen, Nautrup – Pedersen (74, Præst), Juul, Johansen, Ogunleye, Lund (74, Jensen) - Erhenede

 

Skjold powitało nas uroczym stadionem wciśniętym między gęstą starą zabudowę i drużyną na kontraktach amatorskich. W 2.division Øst aktualnie znajdowali się na 8 miejscu.

Miałem dać paru chłopakom odpocząć, ale ostatecznie wystawiłem silniejszy skład, niż zamierzałem. Odpadnięcie z pucharu wnerwiłoby w tym momencie kibiców i zarząd bardziej, niż porażki w lidze. Powiedziałem drużynie, że jeśli nie wygrają, to wracają na własny koszt pociągiem.

Chyba podziałało, przynajmniej na początku. Dobrze wykonany aut wyciągnął obronę Skjold i Juul wpakował piłkę do pustej bramki. Potem Erhenede popisywał się rajdami, jednakże ciągle naparzając w bramkarza, aż w końcu praktycznie wbiegł z piłką do bramki.

Gdybym chciał pisać propagandę, to bym napisał, że od tego momentu kontrolowaliśmy mecz nie przemęczając się. Tyle, ze tak nie było. Graliśmy słabo, zwłaszcza pomoc dawała takiego ciała w odbiorze, ze lepsza drużyna odrobiłaby straty zaraz po przerwie. Serbski doświadczony skrzydłowy, Vujanovic, latał po całym boisku jak chciał, a moi pomocnicy tylko skakali wokół niego. Warming się prawie posrał na obronie, na szczęście nasz rezerwowy bramkarz pokazał, ze jest całkiem pewnym graczem.

Coż, w każdym razie byliśmy w 3 rundzie, plan minimum wykonany. Teraz w sumie chciałem dostać jakieś FCK czy Brøndby, odpaść bez wstydu i mieć spokój.

 

Następny mecz najchętniej oddałbym walkowerem, ale cóż było zrobić. Wsiedliśmy w nasz zdezelowany autokar i pojechaliśmy do Aarhus...

Odnośnik do komentarza

Dwa dni wcześniej zadzwonił do mnie prezes. 'Słuchaj Michael, załatwiałem sprawy w Horsens i się okazało, że mają tu świetnego napastnika do wypożyczenia za darmo, ty już masz jednego gracza stąd, brać tego chłopaka?'. No dobra, za darmo to bierz.

Następnego dnia zobaczyłem gościa na treningu i miałem mieszane uczucia. Niby nie by zły, całkiem niezły wręcz na tle mej ekipy, ale kompletnie nie o kogoś takiego by mi chodziło, coby zastąpić Erhenede na przykład.

 

Simon Kornø

 

korno.jpg

 

 

Zresztą, cholera, nieważne. Czas było stawić czoła plutonowi egzekucyjnemu.

 

29.08.2010, NRGi Park, Aarhus

 

1_700_963.jpg

 

AGF (1) – Kolding FC (13) 7:0

1:0 S. Petersen, 1

2:0 S. Berg, 7

3:0 S. Petersen, 27

4:0 S. Petersen, 35

5:0 S. Petersen, 48

6:0 S. Berg, 51

7:0 P. Graulund, 87

 

Rinke – Frandsen, Andersen, Termansen (53, Pedersen),Thomsen – Præst, Halling, Johansen, Ogunleye (57, Jensen), Lund (57, Kornø) – Erhenede

 

Wystawiłem najlepszy możliwy skład. Rozpisałem każdemu kogo ma kryć i jak. Ćwiczyliśmy przez ostatni tydzień szybkie wyprowadzanie piłki do kontrataku do usrania.

A idźta, stracony czas.

W sumie to sam nie wiedziałem, ile ja spierdzieliłem, ile z tego to tragiczny poziom moich kopaczy, a ile fakt, że AGF, a zwłaszcza 24-letni Stefan Petersen, urządziło sobie dzień Ronaldinho. Serio, co akcja to podejście na 20 metr i rogal w okienko. Pierwsza minuta i Rinke dostaje piłkę za kołnierz, a potem już tylko zostawało siąść na ławce i wyczekiwać końca tej masakry.

W przerwie jeszcze próbowałem natchnąć chłopaków, żeby chociaż skończyć na tym 4:0, nie taka hańba, ale im się już też nie chciało. A jeśli jakiś jeszcze miał ducha walki, to ten cholerny Petersen zaraz go zgasił niesamowitym wolnym. Termansen na przykład po prostu stanął na boisku i nawet nie próbował kryć przeciwników, a ja siedziałem na ławce i się zastanawiałem kogo za niego w zasadzie mam wpuścić. Warminga, któremu chyba musiałbym założyć pieluchę przed wejściem na boisko, czy też starego Ulrika, od którego połowa AGF była gdzieś prawie 3 razy szybsza?

W sumie to mogli nam rąbnąć dwie cyfry i bym się nie zdziwił.

Po meczu spakowaliśmy się bez słowa, a w autobusie także panowała grobowa cisza. Byliśmy jak dziewczę co się dało chamsko zerżnąć po pijaku.

 

Szczęściem gorzej w tej rundzie już chyba być nie mogło.

A może jednak. Wylosowaliśmy Brøndby w pucharze. Dobrze, że u siebie.

 

A na razie nadciągał przeciwnik, który może nie miał nas przelecieć jak AGF, ale solidnie dupska mógł obkopać.

 

05.09.2010 Kolding Stadion, 868 widzów

Kolding FC (13) – Akademisk Boldklub (12) 0:1

0:1 N. Christensen, 45

 

Rinke – Frandsen, Andersen, Pedersen, Thomsen (76, Nautrup) – Præst, Johansen, Halling, Erhenede, Jensen (76, Ogunleye) – Kornø (56, Lund)

 

Aczkolwiek szansa była, bo start ligi im nie wyszedł, 0-6 w Fredericii chociażby.

Po pierwsze odstawiłem od składu Termansena, po drugie, zacząłem gmerać przy ataku, koncepcja była taka, że Kornø ma strącać górne piłki do ścinających do środka skrzydłowych, stąd też Erhenede na skrzydle.

Mecz był na 0:0. Koncepcja w ataku nie wypaliła za cholerę i w drugiej połowie wyrzuciłem schemat do kosza. Kornø może i miał niesamowity wyskok na treningach, ale w meczu silniejsi obrońcy po prostu przybijali go do murawy. W obronie natomiast Pedersen wprowadził spokój, i gdyby tylko Rinke nie wpuścił kompletnej szmaty z wolnego tuż przed przerwą...

 

12.09.2010 Roskilde Idrætspark

 

st_1842_s1.jpg

 

FC Roskilde (7) – Kolding FC (13) 2:2

1:0 Erhenede, 1

1:1 J. Kjær, 26

2:1 Erhenede, 55k

2:2 N. Hansen, 59

 

Rinke – Frandsen, Andersen (68, Johansen), Pedersen, Thomsen – Halling, Præst, Ogunleye (76, Jensen), Philip Lund – Thomas Lund (57, Kornø), Erhenede

 

Od dwóch tygodni ćwiczyłem z zespołem drugą taktykę, widząc, że 4-5-1 nie wychodzi. Dodatkowy defensywny pomocnik gówno dawał przy tragicznej postawie moich graczy, musieliśmy zacząć strzelać bramki. W meczu Orły vs. Orły postanowiłem zatem spróbować 4-4-2, z klasyczną parą napastników drągal-biegacz. Dodatkowo postanowiłem dać pierwszą szansę Thomasowi Lundowi, pokazującemu wielką ambicję w niższych zespołach.

Zadziałało. Już w pierwszej minucie skrzydłowy Lund wyłożył piłkę Erhenede, ten zawinął obroną Roskilde i pięknie walnął w okienko. W ogóle, gra z przodu kleiła się znacznie lepiej, niż w moich początkowych eksperymentach.

Niestety z tyłu była tragedia. Pedersen trzymał się nieźle, ale był po prostu za wolny, natomiast Andersen rozgrywał fatalny mecz, niczym wielki dzieciak we mgle. A Roskilde miało Kjæra, mały pocisk rakietowy. W 26 minucie minął moich obrońców jak paliki na treningu, piękna bramka a'la Messi wręcz.

My na szczęście mieliśmy Justice, któremu w tym meczu chciało się grać jak nigdy dotychczas. W drugiej połowie poszła akcja dokładnie taka, jakie chciałem widzieć, pracując nad ustawieniem -

długa piłka do większego Lunda, ten strąca do Erhenede, ten wpada na pole karne, faul. Nie zawiódł i przez pewien czas łudziłem się, że wrócimy do domu w doskonałych humorach. Niestety, zaraz później Andersen dowiódł, że jest kompletnym taktycznym imbecylem, prezentując Roskilde bramkę po dobrze wykonanym wolnym. Cofnąłem Præsta do obrony, wolałem już mieć dwa ślimaki na środku, ale przynajmniej wiedzące jak się ustawić, w przeciwieństwie do tego pieprzonego tępego drwala.

Roskilde cisnęło nas niemiłosiernie i powoli zaczynałem się bać, że znów nic z tego wszystkiego nie wyjdzie, szczęściem w 69 minucie Andreas Bak popchnął po raz n-ty za mocno naszego obrońcę w walce o piłkę i zobaczył 2gą żółtą. Dowieźliśmy remis i w sumie mogłem być w miarę zadowolony, gdyby nie fakt, że najchętniej wywiózłbym moją obronę na Szpicbergen i tam pozostawił.

 

19.09.2010 Kolding Stadion, 541 widzów

Kolding FC (13) – Hvidovre (10) 5:1

1:0 Pedersen, 5

2:0 Philip Lund, 15

2:1 Weibel, 18

3:1 Thomas Lund, 32

4:1 Thomas Lund, 61

5:1 Thomas Lund, 74

 

Rinke – Nautrup, Termansen, Pedersen, Thomsen – Halling (72, Johansen), Præst, Ogunleye (45, Jørgensen), Philip Lund – Thomas Lund, Erhenede (72, Jensen)

 

Kolejne roszady w obronie, zaskakująco najrówniej grający Frandsen miał drobną kontuzję, postanowiłem też dać drugą szansę Termansenowi, który miał się skupić bardziej na asekuracji powolnego Pedersena, niż na kryciu przeciwników, w czym był tragiczny. Hvidovre nie było jakoś przerażającym przeciwnikiem, w dodatku rozpieprzyły ich kontuzje – 4 zupełnie podstawowych graczy poza składem. Miałem nadzieję na lekkie oderwanie się od strefy spadkowej.

Znów udało nam się kopnąć przeciwnika na samym początku. Rożny, obrońcy poprzerzucali sobie piłkę przed polem karnym Hvidovre, aż nasz kapitan postanowił kopnąć sobie z dystansu. Piękna bramka z odbiciem od spojenia. Zaraz później Hvidovre mogło nas ukąsić, bo moi srodkowi jak zwykle się pogubili - tylko słupek, a w dodatku Ogunleye wyprowadza klasyczną kontrę, przerzuca na lewe skrzydło, Lund do pustej bramki!

Niestety, moment później Pedersen zostaje wykorzystany jako słupek do odbijania pilki i tracimy kretyńskiego gola. Który to już z kolei... Hvidovre wie, ze gra przeciw defensywnym ignorantom i nie traci nadziei.

Drę się na chłopaków ile wlezie, żeby odebrali piłkę za wszelką cenę. Skutkuje. Mamy chyba z 5 dobrych sytuacji, aż wreszcie z radością widzę po raz kolejny, że przynajmniej w ataku znalazłem chyba odpowiedni sposób dla tej drużyny. Wysoka pilka od Hallinga, Thomas Lund główkuje w bok do Erhenede i sunie w pole karne, gdy Justice objeżdża obronę, aby dośrodkować z linii końcowej. Główka młodego wychowanka KFC i jest pięknie.

Po raz pierwszy w tym sezonie to my ciśniemy przeciwnika. Erhenede trafia z dystansu w poprzeczkę, a stłamszone Hvidovre zaczyna grać coraz ostrzej i tuż przed przerwą wycinają mi Ogunleye. Na skrzydło schodzi Justice, a ja wprowadzam po raz pierwszy po kontuzji Jørgensena. Muszę wiedzie jak najszybciej czy mogę na niego liczyć gdy Erhenede pogna do Niemiec w styczniu.

W 60 minucie szczena mi opada. Wymiana piłki między dwoma Lundami, młodziak wychodzi na czystą pozycję, ale wie dobrze, że jest za wolny żeby dojść na pewny strzał zanim dopadną go obrońcy. Bramkarz Hvidovre jest nieco za bardzo wysunięty... i widzimy przepiękny lob. Nie sądziłem, że Thomas jest w ogóle w stanie coś takiego zrobić. Idealny mecz 18-latka.

Ta. A w 71 minucie wykaszają mi Erhenede. Sędzia chyba miłośnik ligi angielskiej, bo w ogóle nie reaguje na rzeź na boisku.

Cóż, karzemy ich w odpowiedni sposób. Rzut rożny, któryś obrońca strąca piłkę i Thomas zdobywa hattricka. Tak też zdobywa się pewne miejsce w składzie na następne kolejki.

Potem za dużo już się nie dzieje, ale i tak jestem w lekkim szoku. Szkoda, że tak żałosna ilość kibiców to widziała.

 

Cóż, ta radość pewnie miała nie trwać zbyt długo. Erhenede wyleciał na 3 tygodnie, a już za parę dni przybywało do nas Brøndby.

Odnośnik do komentarza

Dwa dni po swym genialnym występie, młody Lund rozpieprzył sobie biodro i wyleciał do końca rundy. Wziąć siąść i płakać.

 

Bilety na mecz pucharowy rozchodziły się w ekspresowym, jak na Kolding, tempie. Cóż, zdecydowana większość miłośników futbolu w całej Danii wspiera albo FCK albo Brøndby, czasami nawet nie zawracając sobie głowy lokalnymi drużynami.

Samo Brøndby od ładnych paru lat siedziało w głębokim kryzysie. Problemy finansowe, nietrafione transfery, nieudaczni trenerzy, konflikty w drużynie aż po mordobicia... Chłopaki z przedmieścia za nic nie mogli zagrozić swym wrogom z centrum wielkiej K, napompowanemu do granic duńskiej możliwości FCK, a na pozycji drugiej najlepszej drużyny kraju powoli zastępowało ich OB.

W tym sezonie jednak FCK zaliczyło niesamowicie słaby start i Brøndby walczyło aktualnie o czub tabeli z OB i sensacyjnym AC Horsens. Jakby nie było, sprawa była prosta. Nie mieliśmy szans.

 

23.09.2010 Kolding Stadion, 4254 widzów

Kolding FC – Brøndby IF 2:4

1:0 Jørgensen, 16

1:1 Jatta, 19

1.2 J. Stryger Larsen, 39

1:3 J. Stryger Larsen, 47

2:3 Tørnes, 50 og

2:4 Jatta, 90+4

 

Rinke – Frandsen (59, Nautrup), Termansen, Pedersen, Thomsen – Halling, Præst, Ogunleye, Philip Lund (59, Jensen) – Kornø, Jørgensen (75, Jonas Nielsen)

 

Po dłuższym zastanowieniu i analizie gierek treningowych postanowiłem pozostać przy 4-4-2. Zawodnicy mimo wszystko czuli się swobodniej w tym ustawieniu, a poza tym chciałem, aby pady jakiekolwiek bramki dla nas, a przy jednym napastniku raczej nie było na to szans.

Brøndby wyszło w dość rezerwowym składzie, zostawiając gwiazdy pokroju Krohna-Dehliego czy Nicolaia Aggera na trybunach. Nadal jednak ich skład miażdżył, młode talenty pokroju doskonałego rozgrywającego Mike Jensena, czy uznawanego za jedną z największych nadziei duńskiej piłki Jensa Strygera Larsena, plus no-name zawodnicy z rezerw... którzy u mnie byliby gwiazdami w składzie.

Cóż, mecz zaczął się zaskakująco od naszych ataków. I nagle Jørgensen dopada do wrzutki ze środka pola i prowadzimy. Ta ¼ publiki (na własnym stadionie haha) będąca za nami wpada w amok. Ja nie szaleję. Ja widzę jak graja moi boczni obrońcy. Skrzydłowi Brøndby robią co chcą, albo idąc indywidualnie na bramkę, w czym celuje Stryger Larsen, albo puszczając kliniczne dośrodkowania w środek pola, gdzie rządzi bliżej nikomu nie znany Gambijczyk Jatta.

A mimo to nie jestem zły. Drużyna nie poddaje się, jak w meczu z AGF, i wciąż próbuje coś szarpać. Gdybym tylko miał lepszych bocznych obrońców... A tak bramka po bramce Brøndby robi swoje.

Szok w drugiej połowie, Ogunleye sprytnie – i bez faulu – naciska przy dośrodkowaniu bramkarza gości tak, że ten wpada z piłką do bramki. Brøndby nieco sie cofa i pokazuje nam swą całkowitą wyższosć taktyczną. Jeszcze na koniec Jatta dobija nas morderczym strzałem z woleja. Zapisuję sobie tego goscia w notesie. Może kiedys cudem uda się go wypożyczyć...

Plan wykonany. Polegliśmy, ale z honorem.

 

 

26.09.2010 Slagelse Stadion

 

slagelse-stadion3098l.jpg

 

FC Vestsjælland (8) - Kolding FC (13) 3:0

1:0 Dahl, 41

2:0 Festersen, 61

3:0 Dahl, 72

 

Rinke – Søgaard, Termansen, Pedersen, Thomsen (55, Nautrup) – Johansen, Halling, Ogunleye, Philip Lund (55, Jensen) – Kornø, Jørgensen (31, Jonas Nielsen)

 

Zaczęliśmy nieźle. Kilka rajdów skrzydłowych, kilka strzałów w bramkarza. Potem tempo nieco siadło, po czym nieszczęsny Jørgensen po raz kolejny w tym sezonie został zniesiony na noszach. Niestety trudy pucharowego spotkania szybko zaczęły wychodzić z moich piłkarzy i niedługo przed przerwą straciliśmy bramkę po topornej i siłowej, ale udanej akcji FCV.

Po przerwie było już tylko coraz gorzej. Moi zawodnicy snuli się po boisku, a Slagelse pokazywało dobrą choć strasznie brzydką grę a'la niższe ligi angielskie. Zwłaszcza moje lewe skrzydło grało tragicznie. Zarówno Thomsen jak i Lund nadawali się zresztą do wymiany już od paru meczów, ale kto miał ich zmienić?

Nadal trzymaliśmy się nad strefą spadkową, ale Hjørring powoli nas doganiało. Cholernie bałem się kolejnego meczu.

 

 

 

03.10.2010 Kolding Stadion, 550 widzów

Kolding FC (13) – FC Hjørring (14) 2:1

0:1 M. Nielsen, 46

1:1 Jørgensen, 66

2:1 Kornø, 72

 

Rinke – Søgaard (60, Nautrup), Termansen, Pedersen, Thomsen – Halling, Præst (69, Johansen), Philip Lund, Jensen – Kornø, Lennart Nielsen (60, Jørgensen)

 

Ilość kibiców na jednym z najważniejszych spotkań rundy była wręcz żenująca. W szatni poddenerwowana atmosfera, każdy wiedział, że to mecz o sześć punktów.

Goście z północy też wyszli strasznie spięci. Wskutek tego w pierwszej połowie widzieliśmy to, co się grzecznie przyjęło nazywać 'meczem walki'. Czyli po prostu nudna kopanina.

A po przerwie Søgaard chce podać do Rinkego, tyle że zamiast tego pięknie wykłada piłkę napastnikowi przeciwnika, za plecami reszty obrony. To tyle jeśli chodzi o szukanie innych opcji na bokach obrony.

W tym momencie naprawdę trafia mnie szlag i po raz pierwszy w karierze dostaję uwagę od technicznego, żebym się nieco opanował i trzymał sektora trenerskiego. Ale coś do chłopaków dociera. Przede wszystkim Lund odżywa grając znów na prawym skrzydle. Dwa jego dośrodkowania i jesteśmy w domu. Skrzydłowy z Vejle trafił do jedenastki kolejki jako pierwszy mój gracz w tym sezonie.

Pierwszy awans w tabeli od dawna. Odskoczyliśmy Hjørring na 5 punktów, a między nami wylądowało Hvidovre.

 

 

09.10.2010 Hobro Stadion

 

2565.jpg

 

Hobro IK (15) – Kolding FC (12) 1:3

0:1 Pedersen, 54

0:2 Jørgensen, 60

0:3 Erhenede, 70

1:3 Arrieta, 81

 

Rinke – Frandsen, Termansen, Andersen, Thomsen (63, Nautrup) – Halling (71, Juul), Pedersen, Philip Lund (33, Ogunleye), Erhenede – Kornø, Jørgensen

 

Hobro, jak można było przewidzieć przed sezonem, raczej zbyt dużych szans na utrzymanie nie miało, ale miewali przebłyski geniuszu. Powodował je głównie Arrieta, wlepiając chociażby 4 bramki Fredericii i wysyłając zszokowane Lwy do domu po sześciobramkowej w sumie przegranej.

W dodatku wiedzieli, że my jesteśmy na pewno jednym z zespołów w tej lidze, z którymi zawsze można wygrać, a na domiar złego do 11tysiecznego miasteczka przyjeżdżała TV3 transmitować bitwę cieniasów z zabawnego stadioniku absolutnie w klimacie prowincjonalnym. A my musieliśmy wygrać ten mecz, chyba ostatni potencjalnie łatwy w tej rundzie.

Dlatego wystawiłem ledwie wyzdrowiałego Erhenede na lewe skrzydło, Jensen niestety nie pokazywał nic do tej pory. Jednocześnie postanowiłem dać drugą szansę Andersenowi. Termansen swoją wykorzystał, więc może tępy drwal też mógł się ogarnąć.

Pierwsza połowa, jak i poprzednio, była wyrównana. Udawało nam się zatrzymywać kąśliwe ataki Hobro, próbowali przestawić się na strzały z dystansu, ale Rinke dawał radę. Z naszej strony potwornego pecha miał Jørgensen – dwa słupki i poprzeczka.

Na drugą połowę wychodziłem z duszą na ramieniu. Hobro musiało w końcu coś strzelić, jak nie z dystansu, to Arrieta kręcił Andersenem tak, że jego bramka była kwestią czasu.

Uratował nas durny obrońca gospodarzy, powalając w 46 minucie wychodzącego na czystą pozycję Jørgensena. Mimo to grając z przewagą nadal nasi napastnicy nie byli w stanie trafić w światło bramki. Wreszcie kapitan Pedersen się wnerwił i przyładował z 25 metrów. Nieco później Erhenede pięknie obsłużył Jørgensena, żeby wreszcie samemu wjechać w pole karne i walnąć w okienko. Co ja zrobię bez niego na wiosnę...

Arrieta musiał strzelić i to zrobił. Jestem ciekaw, kto wyjmie małego Chilijczyka z duńskim paszportem z Hobro. Raczej nie my, nawet biorąc pod uwagę, że kontrakt miał do czerwca. Zażądałby co najmniej z 5000 koron na tydzień, a Hermann najchętniej złożyłby drużynę z amatorów i wypożyczonych, żeby uratować kasę klubu...

Plusy były takie, że wygrana kopnęła nas w środek tabeli (aczkolwiek 3 drużyny niżej miały zaległy mecz). Minusy – Philip Lund skręcił kostkę i miałem go z głowy do końca rundy. Najwyraźniej zawsze jak ktoś zaczynał grać lepiej, to musiała mu się przytrafić kontuzja.

 

 

-------

A swoją drogą – grałem wcześniej w CM4, FM05 i 08. Nigdy nie byłem mistrzem taktyki, ale widzę jedno – jak bym nie kombinował przy ustawieniach, zawsze wrócę do 4/4/2 podkręconego pod aktualnych zawodników. Oczywiście można wykręcić lepsze ustawienia, ale klasyk sprawdza się zawsze, wszędzie, w każdej wersji. Widać, że Angole robią ta grę :P

Odnośnik do komentarza

W lidze sensacja. Brønshoj rozbił Hvidovre 7-0 i nadal próbował się wyrwa ze strefy spadkowej. Dla nas świetny wynik. Ponadto strasznie kiepsko grały Fredericia i Viborg, których trenerom powoli zaczynały palić się stołki pod siedzeniami. AGF powoli i skutecznie roznosiło całą ligę w pył, dominując bardziej niż Barcelona nad La Liga. Absolutnym szokiem była postawa Skive. Michael Hansen stawał się bogiem miasteczka, doskonałą taktyką trzymając drużynę na drugim miejscu w tabeli.

 

A my mieliśmy się zmierzyć z nieprzewidywalnym przeciwnikiem.

 

 

17.10.2010 Kolding Stadion, 681 widzów

Kolding FC (9) – FC Fyn (7) 3:1

1:0 Ogunleye, 4

2:0 Andersen, 14

3:0 Kornø, 39k

3:1 Budtz, 82

 

Rinke – Frandsen, Termansen, Andersen (65, Warming), Nautrup (60, Søgaard) – Halling (65, Johansen), Pedersen, Ogunleye, Erhenede – Kornø, Jørgensen

 

Nie było się jednak czego bać. Rzuciliśmy się na drużynę z przedmieść Odense od pierwszego gwizdka. Widać było, że chłopaki są podbudowani ostatnimi meczami, a taktyka po prostu działa. Ogunleye pięknie ściął ze skrzydła, a Andersen zaczął odpłacać się za ponowną szansę którą mu dałem. Tłamsiliśmy FC Fyn jeszcze bardziej, niż wcześniej Hvidovre i do przerwy powinno być z 5-0 gdyby nie pech w wykańczaniu (Jørgensen znowu słupek).

Po przerwie moi zawodnicy nieco odpuścili, a FC Fyn zaczęło groźniej napierać. Kilka razy ich kontry mogły być zabójcze, ale Rinke stał pewnie na posterunku, zwłaszcza w sytuacji gdy Fiończycy chamsko poszli z atakiem ignorując zwijającego się z bólu Nautrupa. Kolejna skręcona kostka, kolejny zawodnik nie zagra więcej w tej rundzie.

Postanowiłem wpuścić Warminga dla ogrania, ale niestety, stracona bramka z wolnego to jego błąd. Za cienki jest chłopak i tyle... Mimo wszystko kolejne cholernie ważne zwycięstwo.

 

A w lidze sensacja rundy, Roskilde wygrało w Aarhus! Hobro zaś wyszarpało zwycięstwo z Viborgiem. Koniczynki zdecydowanie stawały się rozczarowaniem sezonu.

 

 

24.10.2010, Monjasa Park Fredericia

 

795.jpg

 

FC Fredericia (10) - Kolding FC (9) 4:2

1:0 M.Friis, 17

2:0 M.Friis, 26

2:1 Erhenede, 30k

3:1 Rinke, 53og

4:1 M.Friis, 59

4:2 Præst, 82

 

Rinke – Frandsen, Termansen, Pedersen, Thomsen (Søgaard, 66) – Halling (66, Johansen), Præst, Ogunleye, Erhenede – Kornø (76, Lennart Nielsen), Jørgensen

 

Nasi sąsiedzi jak na swój skład grali kiepsko i co rusz słyszało się o zwolnieniu trenera Thomasberga.

Ustawiłem zespół defensywnie i na kontry, i kazałem pilnować Nworuha, kosić z trawą, gryźć po łydkach, cokolwiek zanim się rozpędzi. I w sumie podziałało, Nigeryjczyk za dużo nie pokazał. Tyle że Fredericia miała znacznie więcej atutów w ataku. Przede wszystkim Mortena Friisa, niegdyś wielki talent z Esbjerg, potem zagubiony w II lidze holenderskiej. Dziś zachowywał się niczym stary włoski napadzior, wyrastając znienacka na idealnych pozycjach do strzału.

Jeszcze była szansa. Jørgensen wpada w pole karne, obrońca zatrzymuje go za koszulkę, Erhenede niezawodny w karnych.

Niestety. Raz jeden Nworuhowi udaje się kropnąć z dystansu. Pika odbija się od Pedersena, poprzeczki i ostatecznie pleców zdezorientowanego Rinke. Lwy panują nad meczem. Na pocieszenie zostaje nam morderczy 35-metrowy wolny Præsta, kompletnie zaskakujący 41-letniego (!) francuskiego bramkarza Fredericii. Chyba najpiękniejszy gol dla nas w tej rundzie.

 

 

31.10.2010 Kolding Stadion, 646 widzow

Kolding FC (10) - Skive IK (2) 3:1

1:0 Pedersen, 11

2:0 Termansen, 40

2:1 Koch, 62

3:1 Termansen, 64

 

Rinke – Frandsen, Termansen, Andersen, Thomsen – Halling (82, Johansen), Pedersen (72, Præst), Ogunleye, Erhenede – Kornř, Jørgensen (72, Lennart Nielsen)

 

Skive szalało i zaskakiwało. Swą pozycję w tabeli zbudowali na pewnych wygranych z każdym zespołem choć minimalnie gorszym od nich i paru zaskakujących wynikach, jak ugryzienie Vejle.

Po raz pierwszy zabawiłem się w wojnę psychologiczną, dając wywiad do Jyske Vestkysten. Powiedziałem co nieco o napompowanym baloniku i pojechałem zdrowo po ichnim bramkarzu. Jednoczesnie naciskałem na chłopaków, przypominając im przedsezonowe analizy. Skive naprawdę miało więcej szczęścia niż umiejętności.

I podziałało. Starczyło ich mocno, bez strachu nacisnąć i się pogubili. Zaczął nasz kapitan, standardowo dla niego z dystansu. Bramkarz Skive kompletnie się zakręcił przy rożnych, dzięki czemu Termansen mógł zagrać mecz życia. Goscie odpowiedzieli też z rożnego, ale ogólnie chyba nie widziałem dotąd mojej drużyny grającej tak równo i solidnie. Najlepszy mecz rundy, po którym skoczyliśmy rekordowo wysoko w tabeli. Niestety dwa ostatnie mecze pokazały, że to jednak jeszcze za wysokie progi.

 

 

7.11.2010 SEAS-NVE Park, Herfølge

 

701.jpg

 

HB Køge (4) - Kolding FC (8) 3:1

0:1 Erhenede, 23

1:1 Fabinho, 28

2:1 Djeziri, 34

3:1 Djeziri, 90+2

 

Rinke – Frandsen (55, Søgaard), Termansen, Andersen, Thomsen – Halling (67, Præst), Pedersen, Ogunleye (61, Jensen), Erhenede – Kornø, Jørgensen

 

Już w trzeciej minucie mało nie dostałem zawału, gdy Andersen powalił wychodzącego pięknie Ukpai. Szczęściem tylko żółta.

Nieco później szok. Piękna akcja Jørgensena i wykończenie Erhenede. Gramy nieźle i przez chwilę łudzę się możliwością kolejnego dobrego meczu. Niestety okazuje się to kolejny mecz, po którym moi boczni obrońcy powinni zostać wypierdzieleni w trybie natychmiastowym. Najpierw Thomsen śpi przy dośrodkowaniu zostawiając kompletnie niepilnowanego Fabinho, potem Frandsen przeszkadza środkowym pokryć Djezirego przy rożnym. Tragedia po prostu.

W drugiej połowie Køge spokojnie kontroluje mecz. Nasze rozpaczliwe próby zrywu kończą się tylko bramką na dobranoc. Oczywiście Thomsen za nic nie mógł zatrzymać Fabinho czy nie dać mu dośrodkować, a Djeziri zrobił co chciał pomimo Søgaarda na plecach. Królestwo za choć jednego porządnego full-backa...

 

 

21.11.2010 Viborg Stadion

 

3259_ori_viborg_stadion.jpg

 

Viborg FF (11) - Kolding FC (10) 2:1

1:0 Dos Santos, 15

1:1 Jørgensen, 21

2:1 Minde, 68

 

Rinke – Frandsen, Termansen, Pedersen, Thomsen – Halling (Johansen, 76), Præst (84, Andersen), Ogunleye, Erhenede – Kornø (63, Lennart Nielsen), Jørgensen

 

DBU z nieznanych mi powodów przerzuciło pierwszy nasz mecz z Næstved na rundę wiosenną, wiec na zakończenie jesieni mieliśmy się znów spotkać z Viborgiem.

Bet 365 powinien przyjmować zakłady pt. 'kto spierdoli mecz dla KFC?'. Najniższy kurs byłby na bocznych obrońców, ale po tych zawodach Rinke tez byłby jednym z pewniaków. A najgorsze było to, że reszta zespołu zagrała naprawdę solidnie, ze świetna solową akcją Jørgensena na czele.

Niestety nasz bramkarzyna najpierw zachowa się jak kretyn przy rożnym idąc do przodu i zostawiając ogromną dziurę na krótkim słupku, dzięki czemu Dos Santosowi starczyło lekko zawinąć Pedersenem (a to nie problem). Drug bramkę w sumie spieprzyli razem z Frandsenem. Minde przy wrzutce która leciała w pole karne chyba pół godziny, nagle zauważył, że ani go mój boczny nie kryje, ani mój bramkarz nie ma zamiaru czegokolwiek zrobić z tąże wrzutką. Oglądanie tak straconych bramek po prostu boli.

 

Ale. Jakby nie było, kończyliśmy rundę jesienną na 11 miejscu, z 9 punktami przewagi nad kotłem spadkowym. Oczywiście nie była to gigantyczna zaliczka, wszystko na wiosnę mogło się zdarzyć, ale jakby mi ktoś taki wynik, z tym składem i sytuacją w klubie, latem zaproponował, to brałbym z pocałowaniem ręki.

Odnośnik do komentarza

Jesień 2010: Dania

 

 

Viasat 1.divisionen

 

 

viasat.jpg

 

KS – Peter Graulund (AGF) 13, Stephan Petersen (AGF) 10, Jeppe Kjær (FC Roskilde) 10

 

AGF poza wpadką z Roskilde po prostu zmiotło całą ligę. Kwestią było, czy Skive obroni awans przed szeroką grupą ścigających ich drużyn. W dole tabeli trzy beniaminki złapały w pewnym momencie Hvidovre i od tej pory trwała tam zażarta kotłowanina z ciągłymi zmianami na bezpiecznym miejscu.

Piłkarzem roku w naszej lidze został Stephan Petersen, co było do przewidzenia. Inna sprawa, że wszystkich 5 nominowanych było z AGF...

 

petersen.jpg

 

 

 

Danske Superliga

 

 

superligaa.jpg

 

KS – Sylvester Igboun (FC Midtjylland) 12, Robson (AC Horsens) 11, Dame N'Doye 11

 

Powyżej nas po nieco zaskakującym początku sezonu rzeczy wróciły do normy, FCK zaczęło znów łoić wszystkich i wskoczyło na swe ulubione miejsce w tabeli. Sensacja sezonu, beniaminek AC Horsens, nadal trzymał się w czubie, prowadzony zresztą przez Johnniego Mølby, legendę, jeśli można tak rzec, FC Kolding, menedżera klubu jeszcze przed fuzją aż po 2008 rok. Pewniakiem do spadku wydawał się Esbjerg, natomiast poza tym w małej, płaskiej tabeli mogło zdarzyć się jeszcze wszystko.

Piłkarzem roku ligi został rozgrywający FCK.

 

claudemir.jpg

 

Ktośtam wymyślił nagrodę Piłkarza Jesieni. Pewnie po to, aby główna gwiazdka FCK mogła coś wygrać.

 

ndoye.jpg

 

Bramkarz roku gra w... zgadnijcie.

 

willand.jpg

 

I jeszcze nadzieja roku U-17.

 

zohore.jpg

 

 

Duńskie kluby w pucharach

 

FC København

W kwalifikacjach do LM odprawili szwedzkie AIK i cypryjską Omonoię. Trafili do grupy z Lyonem, Panathinaikosem i Sevilla, i do ostatnich kolejek mieli szansę na wyjście, ale bardziej doświadczona Sevilla ich rozmontowała. W lutym mieli zmierzyć się w LE z Palermo.

OB

Eliminacje do LE mieli dosyć proste, z macedońskim Rabotnickim i rumuńską Unireą. Grupę mieli solidną, z Juventusem, Austrią Wiedeń i Brugge. Ostatecznie 3 miejsce.

Brøndby

Najpierw zniszczyli Cliftonville z Ulsteru, potem pokonali norweski Aalesund, lecz na koniec wpadli na Leverkusen i tyle mieli z LE

FC Nordsjælland

Dość niespodziewani zdobywcy pucharu nie pokazali nic, zostając z miejsca rozniesieni przez Levski Sofia.

 

Reprezentacja.

 

Tu było tragicznie. Remisy z Islandią i Cyprem, przegrana z Portugalią i coraz więcej słychać było głosów o zwolnieniu Mortena Olsena. Cóż, najbardziej przereklamowany napastnik Europy, czyli Bendtner, grzał ławę w Arsenalu, podstawowy bramkarz, Lindegaard, był nr 3 w United...

 

 

grupaoa.jpg

 

 

Gdy największe gwiazdki zawiodły, piłkarzem roku został klasyczny duński solidny pomocnik.

 

jenseng.jpg

 

Odnośnik do komentarza

Jesień 2010 - ogólnie

 

 

Nagrody

 

Piłkarz Roku: 1) Messi 2) Iniesta 3) CRonaldo

Złota Piłka: 1) Sneijder 2) Iniesta 3) CRonaldo

Napastnik Roku: 1) Villa 2) Rooney 3) Aguero

Pomocnik Roku: 1) Sneijder 2) Iniesta 3) CRonaldo

Obrońca Roku: 1) Daniel Alves 2) Thiago Silva 3) Pique

Bramkarz Roku: 1) Cech 2) Julio Cesar 3) Victor Valdes

U-23 Talent Roku: 1) Roman Eremenko (FIN, Dynamo Kijów) 2) Tim Sparv (FIN, FC Groningen) 3) Lukas Hradecky (FIN, Esbjerg fB)

naturalizowani Finowie rządzą

 

 

Największe ligi Europy

 

Premiership

 

premiershipe.jpg

 

KS - Wayne Rooney (Man Utd), Nikola Zigic (Birmingham), Marouane Chamakh (Arsenal) wszyscy po 11

 

Primera Division

 

laligad.jpg

 

KS – David Villa (Barcelona) 12

 

Serie A

 

serieas.jpg

 

KS – Mirko Vucinic (Roma) 14

 

Bundesliga

 

bundesliga.jpg

 

KS – KJ Huntelaar (Schalke) 12

 

Ligue 1

 

ligue1o.jpg

 

KS – Danijel Ljuboja (Nice) 13

 

Eredivisie

 

erediv.jpg

 

KS – Luuk de Jong (Twente) 15

 

Ekstraklasa

 

extrakla.jpg

 

KS – Anderson Lessa (Widzew), Grzegorz Bonin (G. Zabrze) po 8

Odnośnik do komentarza

Po krótkim świątecznym urlopie i skromnym Sylwestrze wróciłem do klubowej biedy. Justice spakował swoje manatki i opuścił Kolding. Straciłem też trenera bramkarzy – poszło o 200 koron różnicy na tydzień... W zasadzie poza Brianem pomagał mi tylko Søren Lund, wf-ista z pobliskiego gimnazjum...

Byłem w kontakcie z Casperem Kruse, 28-letnim solidnym obrońcą obecnie siedzącym amatorsko w 3-ligowym Svendborgu na Fionii, a niegdyś przez 4 sezonów podporą naszej defensywy. Zgodził się na ledwie 750 koron na tydzień, z sentymentu do klubu. Poszedłem do Hermanna. Nie. Żadnych dodatkowych płac, także dla trenerów. Bosko.

 

W ciągu rundy udało nam się odrobić prawie 700 tysięcy koron, ale długa zimowa przerwa zaczęła zżerać te pieniądze w straszliwym tempie. Miałem zamiar zagrać parę dobrych sparingów w lutym, ale pamiętając frekwencję na letnich meczach towarzyskich, nie liczyłem na tłumy w fatalnej duńskiej aurze...

Infrastruktura się sypała. Boiska dla młodzieży jak zwykle zalała pobliska rzeczka, murawa na stadionie też nadawała się do pełnej wymiany. Masażysta przyłaził w zasadzie charytatywnie, straceńczy kibic klubu. Nic dziwnego, że nikt nie chciał przyjść do nas nawet na wypożyczenie.

 

Przedłużyłem kontrakty Termansena i mimo pewnych obiekcji, Jensena i Lennarta Nielsena. Nic więcej praktycznie nie mogłem zrobić. 10 graczy, którym zaproponowałem wypożyczenie, jednogłośnie stwierdziło 'nej tak'. Zresztą... elitarna Superligaen rozwydrzała swych wychowanków. W Herning miałem już parę znajomych osób w klubie – i podrzucili mi anegdotę, jak to Skive próbowało wypożyczyć Kaspera Hansena, 19-letniego rozgrywającego, z rezerw FCM. Klub się zgadzał, gracz ich spławiał. I tak... 8 razy z rzędu. Po co walczyć razem z ambitnym teamem o awans do Superligaen, lepiej siedzieć w ciepłych rezerwach. Podziwiałem tylko upór menedżera Skive.

 

Wpadłem po drodze w Herning na niejakiego Habiba Khana. Niegdyś bito o tym Afganczyku w bębenek, że jeden z największych talentów w szkółce FCM. Skończyło się na tym, że pogrywał sobie w podwórkowej 7-ligowej drużynie. Przeszedłem się na ich mecz nawet, zobaczyłem jak wbija 5 bramek, wyglądał mimo wszystko na lepszego od połowy moich rezerwowych napastników. Podejrzewałem, że Hermann i tak ukatrupi ten pomysł, ale co tam. Zaproponowałem mu pierwszy normalny kontrakt od 3 lat.

Zażądał 2000 na tydzień i gwarancji podwyżki po 20 meczach w klubie. Podwyżki do... 10000 koron na tydzień. Popatrzyłem się na niego ciężko i przedstawiłem, jakie warunki widziałbym dla rezerwowego który 3 lata nie trenował profesjonalnie. Nie przytoczę, co odpowiedział.

Czasem budzi się we mnie rasista. Poza tym żyję w kraju wariatów.

 

Któregoś burego styczniowego dnia siedząc w swym niedogrzanym pokoju w klubie, spojrzałem z niechęcią na laptopa z kolejnymi odmownymi mailami i poczułem, że mam dosyć. Nie, nie miałem zamiaru zrezygnować, po prostu nie było sensu czegokolwiek próbować zmieniać. Rozegrać rundę, nie ważne, czy spadając, czy zostając w 1. division i zobaczyć co się stanie latem. Nie widziałem szans dla tego klubu, sytuacja była poniżej beznadziejnej. Poszedłem do Hermanna i stwierdziłem, że biorę tydzień wolnego. Lige meget, rób co chcesz. Zadzwoniłem do Briana i powiedziałem, coby zaklepał ośrodek w Skagen na dwa tygodnie. Za te nędzne ochłapy na przygotowania pobiegamy trochę po wydmach. Potem sparingi i po prostu dożyć do lata. Still og roligt, w spokoju siła.

Odnośnik do komentarza

Ciekawsze transfery w zimie 10/11

 

Świat

Pablo Piatti (21, ARG, 6 U21) Almeria > Zenit, 20M€

Gervinho (23, IVC, 21A/3) Lille > Man City, 19M€

Eljero Elia (24, HOL 17A/2) HSV > Sunderland, 18M€

Nuri Sahin (22, TUR, 28A/2) Dortmund > Spartak Moskwa, 17,5M €

Darijo Srna (28, CRO, 65A/15) Szachtar > Man City 17M€

Moussa Sissoko (22, FRA, 2A) Tolouse > Man City, 17M €

Vagner Love (26, BRA 22A/5) CSKA > Barcelona, 17 M€

 

Dania

Daniel Wass (21, 2A) Brøndby > Sporting Gijon, 1,8M€

Espen Ruud (27, NOR, 8A) OB > Sporting Gijon, 1,4€

Oscar Wendt (25, SWE, 14A/1) FCK > Juventus, 1,3M€

Kasper Lorentzen (25, 4A) Randers > Liverpool, 1M€

poza tym szturm Anglików na szkółkę FCM. Nie dziwota, że nikt nie chciał iść na wypożyczenie do mnie...

 

Polska

Ariel Borysiuk (19, 13U21/2) Legia > Lillestrøm, 1,7M€

Paweł Golański (28, 11A/1) Korona>Padova, 1M€

Sebastian Mila (28, 28A/6) Śląsk > Al-Ittihad, 1M€

Mateusz Cetnarski (22, 2A) Bełchatów > Havre AC, 1M€

Andraz Struna (21,SLV, 4A) Cracovia > Kuban, 1M€

Piotr Celeban (25, 2A) Śląsk > Siena, 500k€

 

1. Divisionen

Hjalte Nørregaard (29, 4A) AGF > Olympiakos, 1M€

Benny Feilhaber (26, USA, 38A/2) AGF > Boulogne, 450k€

Søren Berg (34, 2A) AGF > Southampton, 190k€

Klaus Lykke (28) AB > Esbjerg fF, 1M DKK

Martin Mikkelsen (24) FC Fredericia > AC Horsens, 350k DKK

Martin Henriksen (26) FC Fredericia > OB, 300k DKK

Frederik Krabbe (22, 11U21) AGF > Flora Tallin, 28k €

Jak widać graczom AGF zaczynało się nudzić ;>

 

 

Z naszymi sparingami należało szybko przejść do historii.

 

Kolding FC – Esbjerg fF 0:6

Kolding FC – AC Horsens 1:5 (Præst)

Kolding FC – OB 3:5 (Kornø, Jørgensen, Jensen)

Kolding FC – Sønderjyske 0:1

Kolding FC – FC Midtjylland 1:2 (Termansen)

Kolding FC – Hellerup IK 4:1 (Kornø, Jørgensen x2, Halling)

 

Cóż, na każdy łomot od ekstraklasowca przychodziło około tysiąca luda, co pozwoliło nam przynajmniej zapłacić rachunki za wodę, prąd i ogrzewanie...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...