Skocz do zawartości

Enchanted Village


Suchy_

Rekomendowane odpowiedzi

Stworzyłem tutaj konto, ponieważ inspirowały mnie opowiadania użytkowników i ja również chciałem spróbować swoich sił. To moje pierwsze opowiadanie, więc nie wymagajcie ode mnie cudów. Gra to stary, dobry CM 01/02. Jakoś nowsze FM'y nie sprawiają mi takiej frajdy jak CM. Mam już kilka odcinków opowiadania w zapasie. Tekst to będzie głównie luźna fabuła, a nie FM'owa przygoda, ponieważ chcę wyróżnić czymś mój tekst od innych. Tyle od autora, zaczynamy!

 

 

 

„Gdzie ja do cholery jestem?”, zastanawiałem się, kiedy ocknąłem się na środku trawiastego pola, na jakimś zadupiu. Wokoło nie było żadnej żywej duszy. Wiejący wiatr delikatnie potrząsał koronami drzew. Słońca próżno było szukać, ponieważ schowało się za mrocznymi chmurami. Tamtejsze lasy miały swój urok, a znajdujące się w oddali przepiękne góry dopełniały ten mistyczny pejzaż. Świat tego dnia był wyjątkowo ponury i rysował się w szarych barwach. Zanosiło się na potężną ulewę, albo po prostu nadchodził koniec świata. Gdzieś nad głową, niewyobrażalnie wysoko, gdzie rodziły się kolejne krople deszczu, strzelił piorun. Niebo rozdarło się w blasku. Rozpętała się wichura, a wraz z nią silna ulewa. Nie miałem gdzie się skryć. Przemoczony, w skąpych ubraniach, ruszyłem w przypadkową stronę. Chciałem dojść do jakiejś wioski, odpocząć, najeść i ruszyć w dalszą podróż...

 

Szedłem i szedłem powoli opadając z sił. Nagle w oddali dostrzegłem cywilizację. Mimo zmęczenia przyśpieszyłem kroku. W końcu po kilkunastu godzinach dotarłem do jakiegoś miasta. Już myślałem, że jako jedyny na ziemi przetrwałem koniec świata, zarazem zostając samemu jak palec. Na szczęście te przypuszczenia nie sprawdziły się. Niestety drzewa, które podczas wichury zostały ścięte przez pioruny, przygniotły znak z nazwą osady i nadal nie wiedziałem gdzie się znajduję. Jin było typową wioską na planie kwadrata. Całe otoczenie murami wyglądało bardziej na ogromny zamek, niż na miasto. W centrum znajdował się ratusz i rynek, gdzie odbywała się wymiana towarów. Tutaj decydowano także o najważniejszych sprawach wioski. Z centrum rozchodziły się cztery drogi, na każdy kierunek świata. Pierwsza droga prowadziła na stare cmentarzysko, na którym podobno straszą duchy pochowanych; druga nad krystalicznie czyste jezioro, tam ludzie łowią ryby oraz kąpią się w ciepłe lato; trzecia na alejki z chatami, gdzie mieszkają tubylcy; czwarta na malutki stadion, który jest największą rozrywką dla mieszkańców Jin.

Odnośnik do komentarza

Brama była otwarta, więc wszedłem na teren tego urodziwego grodu. Zatrzymał mnie jednak mężczyzna ubrany w zbroję. W dłoni trzymał ostry jak brzytwa miecz. „Zabije mnie?”, zastanawiałem się.

 

- Witaj podróżniku. Nazywam się Aki i jestem strażnikiem tej wioski.

- Witam cię. Jestem Jack - przetłumaczyłem moje imię na język angielski. Chciałbym zostać tutaj na jedną noc, odpocząć i najeść się.

- Skoro tak, to musisz iść ze mną do władcy Urpo. Będzie ci kazał wykonać jakieś zadanie za ten nocleg.

- Dobrze.

 

Strażnik Aki był dla mnie bardzo miły. Zaprowadził mnie do ratusza, znajdującego się w centrum miasta. Zapukał do pięknie zdobionych drzwi. Usłyszałem stanowcze „wejść!".

 

- Panie, ten oto podróżnik chciałby zanocować w naszej wiosce - strażnik wskazał na mnie palcem.

- Pan chyba wie, że w naszej wiosce nie ma noclegów za darmo - rzekł władca, po czym zabrał mi moją szablę, która znalazłem na drodze podczas wyczerpującego marszu.

- Oczywiście. Jestem skłonny wykonać każde pańskie zadanie - odpowiedziałem.

- Każde? No to świetnie. Mam dla pana pewną robotę... Aki, możesz już iść, z panem pogadamy w cztery oczy - strażnik Aki wykonał polecenie, opuszczając budynek. - To jeden gorszych klubów w tym kraju. Chcę, abyś wniósł go na wyżyny.

- Nikt mi nie mówił, że to zadanie będzie aż tak pracochłonne.

- Ale zobowiązałeś się do wykonania zadania w zamian za nocleg.

- Ale... bo...

- Czas działać. Musisz poznać kilka ważnych osób mocno związanych z zespołem. Oni będą ci pomagać podczas życia w Jin.

- A czy możesz podać mi chociaż nazwę tej drużyny?

- Nie, jeszcze nie teraz. Zresztą, co ci da nazwa drużyny?

 

Władca Urpo prowadził mnie drogą oznaczoną numerem „4”. Spacer lekko pod górkę był nawet przyjemny. Nagle zza długiego szpaleru drzew wyłoniło się duże, trawiaste pole, które z każdej strony zasłonięte było drzewami. Można więc powiedzieć, że boisko to znajdowało się w lesie. Robotnicy wzięli się za budowanie drewnianych bramek oraz długich ławek wzdłuż boiska, które miały służyć jako trybuny.

 

- To będzie nasze boisko - mówił z zadowoleniem władca Urpo. - Mam nadzieję, że na Ekstraklasę wystarczy.

- Na tym odludziu macie zespół z Ekstraklasy?! - wykrzyczałem, a pracujący robotnicy spojrzeli w naszą stronę.

- Ano mamy. A ty podczas meczów będziesz siedział na tamtej ławeczce - generał wskazał na ławkę z napisem „gospodarze”.

 

Władca wioski, jak się okazało również prezes miejscowej drużyny, zaprowadził mnie do klubowej chaty, gdzie czekał na mnie cały sztab szkoleniowy, który miał być moją podporą. W klubie pracowały same wieśniaki, nie mające żadnego pojęcia o futbolu. Czterech trenerów, dwóch skautów i jeden fizjoterapeuta - to tyle ludzi związanych z zespołem. Moją prawą ręką był człowiek o imieniu Luciano, przygłup, który nie znał dokładnie zasad piłki nożnej. Miałem jednak nadzieję, że nadrobi zaległości. Poprosiłem go o wykonanie drużynowego raportu. O pozostałych trenerach nie ma nawet sensu wspominać, ponieważ wiedzą tylko tyle, że piłka musi wpaść do bramki rywala. No ale czego miałem się spodziewać? Przecież przeniosło mnie do zupełnie innego świata...

Odnośnik do komentarza

Football Club Lahti - fiński klub piłkarski, założony w 1996 roku, mający siedzibę w Lahti, a dokładniej w wiosce Jin. Drużyna awansowała i w tym sezonie występować będzie w rozgrywkach Ekstraklasy. Klub powstał w 1996 w wyniku fuzji klubów Reipas Lahti i Kuusysi Lahti.

 

Władca Urpo kazał na siebie mówić „szefie”. Szef podarował mi kluczę do bardzo przyjemnej chatki. Byłem zaskoczony aż tak dobrymi warunkami. Zgłodniałem, a w lodówce świeciło pustkami. Udałem się więc na zakupy do centrum. Wszedłem do pierwszego, lepszego spożywczaka. I wtedy zobaczyłem ją. Ubrana była w skąpą spódniczkę. Zapatrzyłem się w jej niebieskie, krystalicznie czyste oczy jak w obrazek. Zauroczenie przeszło także na drugą stronę, ponieważ ona tak samo patrzyła na mnie. Widok był przecudny, nie mogliśmy oderwać od siebie oczu. To była miłość od pierwszego obejrzenia. Postanowiłem zagadać. Na imię jej było Nea. Niestety dziewczyna nie była za bardzo chętna na rozmowy, gdyż szef zaganiał ją do pracy. Zrobiłem więc skromne zakupy, po czym grzecznie zapłaciłem i opuściłem sklep. Następnie wróciłem do chaty. Tak długo rozmyślałem o tej sklepikarce, że kompletnie zapomniałem o spotkaniu klubowym. Spóźniłem się nieco ponad kwadrans i dostałem burę od szefa. Mój asystent czekał na mnie z drużynowym raportem. Wykonał go na fatalnym poziomie. Cóż, może po prostu za dużo wymagałem od tych ludzi. Wiedziałem, że muszę polegać tylko na sobie. Okazało się również, że nasz szef przepił cały budżet na transfery. Wpadłem w niezłe bagno. Na dodatek nie mieliśmy pomysłów, jak dojeżdżać na wyjazdowe spotkania. Na szczęście Tomi - nasz fizjoterapeuta odpowiedzialny za wszelkiego rodzaju mikstury, wywary i inne magiczne eliksiry - obiecał zająć się budową machiny, pozwalającej na przewóz całej drużyny.

 

- Zbuduje machinę, jednak potrzebuje odpowiednich materiałów. Jack, musisz iść ze mną do pewnej wioski. Tam znajduje się stare złomowisko, na którym powinniśmy znaleźć potrzebne materiały. Przygotuj się odpowiednio, ponieważ na naszej drodze napotkamy różne dziwne stwory. Weź ze sobą swoją szable.

Odnośnik do komentarza

Przygotowałem się odpowiednio. Wziąłem moją szablę, której nie trzymałem w ręku bardzo długo i razem z Tomem wyruszyliśmy. Na swojej drodze napotkaliśmy mnóstwo przeróżnych stworów. Wilczury, lwy, pokemonowe stwory. Krew lała się na wszystkie strony, gdy moja szabla siekała co się dało. Odpadały łby, łapy, sypało się futro. Najciężej szło nam z wielkim pokemonem, jednak razem udało nam się go pokonać. Nareszcie dotarliśmy do wioski Wun, gdzie znajdowało się złomowisko. Weszliśmy przez otwartą bramę, lecz zatrzymał nas strażnik.

 

- Guza szukacie? - zapytał.

- Nie, przyszliśmy na złomowisko.

- Za drobną zapłatą przepuszczę was.

- Nie mamy pieniędzy, przykro mi.

 

Tom prysnął strażnikowi jakimś eliksirem po oczach, a ten stracił wzrok. Po chwili znaleźliśmy się w centrum. Wielka mapa osady wskazywała, że mamy iść na północ i tak też uczyniliśmy. W końcu naszym oczom ukazało się złomowisko. Smród, brut i ogólny chaos. Dawno tam nikogo nie było. Dość długo szukaliśmy potrzebnych części. Znaleźliśmy kilka ciekawych materiałów. Na taczkę włożyliśmy kilka kół, starą kierownicę, metalowe druty oraz działające żarówki. Robotę wykonaliśmy, więc nadeszła pora na powrót do naszej wioski. Znowu siekaliśmy wszystko co napotkaliśmy, a krew lała się na wszystkie strony. Cali brudni i umoczeni krwią wróciliśmy do Jin. Złom odłożyliśmy do warsztatu, znajdującego się przy klubowej chacie. Następnie dostałem kolejne zadanie. Musiałem wyciąć kilka drzew z miejscowego lasu i przynieść je do warsztatu. Tak też właśnie uczyniłem. W wiosce stawałem się człowiekiem od specjalnych poruczeń. Na ten dzień jednak to był już koniec pracy. Byłem wolny...

Odnośnik do komentarza

W końcu nadszedł ten dzień, w którym miałem odbyć pierwszy trening z drużyną. Wziąłem ze sobą notatnik, długopis i ruszyłem na boisko. Ten przyjemny spacerek lekko pod górkę miał stać się dla mnie codziennością, tak samo jak zachwyt długim i urodziwym szpalerem drzew, który zasłaniał widok na nasz skromny stadion. Budowa naszego „obiektu” została oficjalnie zakończona. Robotnicy wybudowali z drewna solidne bramki oraz trybuny, specjalnie dla tutejszych kibiców. Trawą zajął się natomiast pan Kaziu, dzięki czemu murawa wyglądała jak zielony dywan. Pierwsze spotkanie z zespołem rozpocząłem od ciepłego przywitania z wszystkimi. Następnie każdy przedstawił się i powiedział coś o sobie, i o swoim podejściu do piłki nożnej. Dla jednych było to pewnego rodzaju rozrywką, zabawą; dla innych pracą, którą muszą sumiennie wykonywać, by wyżywić swoje rodziny. Pierwszy trening uświadomił mnie, że nie przyszło mi pracować z amatorami, lecz z zawodnikami ogranymi, nawet na europejskich boiskach. W zawodnikach czułem chęć pokazania się nowemu trenerowi. Każdy starał się jak tylko mógł. Walka o pierwszą jedenastkę rozpoczęła się na dobre, a liga zbliżała się wielkimi krokami...

 

Bramkarze: Juha Tuomi (FIN, 22)

Obrońcy: Mikko Hauhia (FIN, 27), Heikki Haara (FIN, 27), Jare Halme (FIN, 23), Kalle Eerola (FIN, 27)

Pomocnicy: Jukka Vanninen (FIN, 35), Jarkko Värttö (FIN, 23), Mika Hänninen (FIN, 27), Riku Heini (FIN, 21), Konsta Hietanen (FIN, 27), Mohamed Forfana (GWI, 26), Eero Korte (FIN, 24)

Napastnicy: Niki Helenius (FIN, 34), Jonne Kemppinen (FIN, 21), Rafael (BRA, 33), Drilon Shala (FIN, ALB, 25)

 

Kadra liczyła zaledwie 16. zawodników, co oznaczało, że kiedy drużynę dopadnie szpital, nie będziemy mieli kim grać. Liczyłem na wzmocnienia, jednak naszemu szefowi zachciało się chlać i przepadł cały budżet na zakupy. Wolne transfery również nie wchodziły w rachubę, ponieważ nie mieliśmy wystarczających środków na opłacenie pensji dla dodatkowych piłkarzy. Klub był bliski zbankrutowania. Jako człowiek od specjalnych poruczeń za zadanie dostałem utrzymać zespół w lidze. Właściwie to w piłce nożnej wszystko leży w nogach piłkarzy, ja mogłem tylko odpowiednio przygotować i zmotywować zespół do walki. „Ciężka praca daje wyniki”, to było nasze motto.

 

A czas pędził niczym Usain Bolt, bijący rekord świata w biegu na sto metrów...

Odnośnik do komentarza

Nastał kolejny piękny dzień mojego życia w Jin. Postanowiłem, że odwiedzę Nee, a przy okazji zrobię zakupy. Ubrałem się w elegancką szatę, ładnie ułożyłem moje włosy i wyszedłem z domu. Po chwili dotarłem do centrum wioski, gdzie znajdował się sklep, w którym pracowała Nea. Początkowo myślałem, że to zwykłe zauroczenie, jednak potem przerodziło się to w miłość. Wreszcie wszedłem do tego sklepu. Za kasą zobaczyłem ją. Znowu oboje patrzyliśmy na siebie jak zaczarowani. Nawet się nie przywitaliśmy. Nagle poczułem ten moment i wiedziałem, że ona też go czuję. Nastąpiła ta spontaniczna chwila, pocałowaliśmy się. Zrobiło mi się gorąco, a nasze języki bawiły się namiętnie. To było wspaniałe uczucie. Ten moment, wyjęty z jakiegoś romantycznego filmu, przerwał nam właściciel sklepu.

 

- Nea, co ty wyprawiasz? Do roboty i to migiem! A ciebie nie chcę więcej tutaj widzieć!

 

Kierownik sklepu wyrzucił mnie na zbity pysk. Między mną, a Neą zalatywało miłością, jednak byliśmy wobec siebie bardzo nieśmiali. Ja trochę bałem się zagadać, natomiast Nea wstydziła się i jakby krępowała w mojej obecności. Miałem nadzieję, że nasze kontakty znacznie się polepszą. Po tym, jak zostałem wyrzucony z tego spożywczaka, wróciłem do domu. Musiałem na chłodno przemyśleć sprawę. Chciałem jeszcze raz porozmawiać z Neą, więc ponownie uderzyłem do sklepu, znajdującego się w centrum osady. Niestety był on już zamknięty. Ruszyłem w poszukiwaniu dziewki o krystalicznie czystych oczach. Nie miałem jednak bladego pojęcia, gdzie ona może być. Nagle wpadłem na mężczyznę w podeszłym wieku.

 

- Co jest? Uważaj trochę! - krzyczał. - Zero szacunku dla starszych, zero!

- Przepraszam najmocniej. Nie wie pan gdzie znajdę pannę Neę? Jest kasjerką w spożywczaku, tam... w centrum...

- Druga alejka, chatka numer cztery.

- Dziękuję pięknie i jeszcze raz przepraszam.

 

Wbiegłem więc w drugą alejkę i już z daleka zobaczyłem chatkę oznaczoną numerem cztery. Gdy już chciałem pukać do drzwi, usłyszałem jakiś wrzaski. Trochę podsłuchiwałem tych krzyków.

 

- Nie! Koniec, kropka! Nie będziesz z tym lalusiem! Mam dla ciebie bogatego mężczyznę w innej wiosce i to z nim weźmiesz ślub! Tak piękna dziewczyna jak ty nie zasługuje na takiego wieśniaka!

- Ale ojcze... ja go kocham!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...