Skocz do zawartości

Passato remoto


lad

Rekomendowane odpowiedzi

41°53''' N

12°29''' E

 

Mam na imię Krzysztof, piłka nożna to moja pasja, coś, bez czego nie potrafię oddychać i funkcjonować. Według znajomych jestem świrem, fanatykiem futbolu. Nic dziwnego, w końcu od zawsze chciałem zostać menedżerem drużyny piłkarskiej, siedzieć godzinami nad taktyką, obserwować piłkarzy, smakować słodyczy zwycięstw i goryczy porażek, zawsze chciałem...

Odnośnik do komentarza

Wieczne miasto, stolica Włoch, tych Włoch, ojczyzny Francesco Tottiego, Paolo Maldiniego czy Gennaro Gattuso. Kraj w którym odbyłem swoje dwa kursy szkoleniowe, na które trafiłem dzięki ukochanemu klubowi, szczecińskiej (albo żadnej :kekeke: ) Pogoni, w której poznawałem trenerski fach.

 

Mam 32 lata, a pracę w A.S Cisco Roma podjąłem dnia 15. lipca 2005 roku.

 

Przyznać muszę, że prezes Alessandro Tulli jest dość dziwnym człowiekiem, bo który - rozważny - człowiek jednego dnia wyrzuca uznanego włoskiego szkoleniowca i zatrudnia nieznanego Polaka bez doświadczenia w pracy? Na pewno pomogła w tym moja bezcenna PZPN-owska licencja, którą nosiłem zawsze przy sobie i towarzyszyła moim wojażom po III-ligowych polskich klubach.

Polscy prezesy nie znają się na futbolu.

 

Cisco Roma na codzień grało w Serie C2 Girone C, a historia klubu była co najmniej zawiła, bowiem:

 

Klub powstał z połączenia A.S. Lodigiani i Cisco Calcio Roma. W sezonie 2004/2005 klub grał pod nazwą A.S. Lodigiani w Serie C2/B.

 

Do tej pory najmniejszy rzymski klub nie miał na swym koncie sukcesów, bo za taki nie można chyba nazwać drugiego miejsca w SerieC2/C, co miało miejsce jeszcze w tamtym dziesięcioleciu.

Najbardziej pozytywnym aspektem drużyny było znakomite szkolenie młodzieży, co znaczyły portrety Luci Toniego oraz Francesco Tottiego, wiszące z dumą w holu klubowego budynku.

 

Jedynym powiewem wielkiej piłki na Stadio Flaminio mieszczącym 9000 kibiców był Paolo Di Canio (37, OP PŚ, N Ś; Włochy), co do którego od początku miałem mieszane uczucia.

 

 

FM 2006; 6.0.3

Baza danych: normal

Ligi: Francja (1-3), Hiszpania (1-3), Holandia (1-2), Polska (1-2), Włochy (1-4)

Zasady: mHC + update db

Odnośnik do komentarza

Pierwszym szokiem było podpisanie przeze mnie kontraktu, na podsuniętym kawałku papieru widniała astronomiczna kwota, €750,000 i o dziwo nie była to wartość klubu, przecierając oczy ujrzałem la cassa calciomercato, co miało oznaczać poważne jakieś poważniejsze wzmocnienia.

Mój kontrakt zaś oscylował na sumę €2,400, które trafiały na moje konto 15-ego każdego miesiąca.

 

Drugim zaskoczeniem, które czekało na mnie w 'stolycy' była liczba moich asystentów, która wynosiła liczbę 2, co od razu spotkało się z moją dezaprobatą i godzinę po moim przybyciu manatki musiał spakować Alessandro Tulli, bowiem drugi z moich bezpośrednich zwierzchników prezentował się lepiej, a był nim Danilo Pileggi.

W Cisco znajdowało się 3 trenerów, 4 fizjoterapeutów oraz 1 scout (bo pozostali trzej nie satysfakcjonowali mnie), Volfango Patarca, który z miejsca wysłany został na poszukiwania włoskich talentów.

Największy ból głowy czekał mnie z przydziałem trenerów, powodem była wyniesiona kasa, na którą połakomili się nieudolni scouci. Z wymianą trenerów musiałem poczekać przynajmniej do następnego sezonu.

 

Prezes Tulli postawił przede mną jasny cel, drużyna ma w tym sezonie pokazać się z dobrej strony i uniknąć walki o utrzymanie, które - sądząc po stanie naszych finansów i składzie - raczej nam nie groziło.

 

Na pierwszy trening stawili się wszyscy piłkarze, a ja rozpocząłem obserwację i skrobałem ustawienie w mym magicznym notatniku

 

Bramkarze:

 

Golkiperzy nie mieli oddzielnego treningu, pałętali się z resztą drużyny, ale - na szczęście - to co zobaczyłem na treningu strzeleckim pozwoliło mi dokonać wyboru dotyczącego tej newralgicznej pozycji. Bez wątpienia kandydatem nr 1 został Giuseppe Aprea (28 - Br; Włochy), który prezentował się całkiem nieźle. Drugim bramkarzem seniorskiego zespołu jest Vincenzo Criscuolo (34 - Br; Włochy), któremu bliżej było już do emerytury niż do miejsca między słupkami naszego zespołu.

 

Obrońcy:

 

Z obroną byłoby wszystko ok, gdyby tylko były jakieś boki, tj. boczni obrońcy, którzy jeżeli byli, to tak marni, że widziałem ich z boku... boiska, tam gdzie znajdowała się bieżnia. Z miejsca postanowiłem, że jeżeli nie znajdziemy klasowych 'boczniaków' nasze ustawienie prezentować się będzie z '3' z przodu.

Jeżeli chodzi o środkowych, to zdecydowanie wybijali się Sebastiano Miano (32 - LB, O LŚ; Włochy), Ciro Di Nicolantonio (29 - O PŚ, DP, P PŚ; Włochy) i prawdziwy profesor gry głową, Giuseppe Antonaccio (33 - O LŚ; Włochy).

Odnośnik do komentarza

Pomoc & Atak:

 

Nasza siła ofensywna póki co miała się póki co opierać - zapisywałem wyłącznie tych, którzy mieli załapać się do pierwszej '11' - na następujących zawodnikach:

Archimede Morleo (21 - O/P L; Włochy), którego 50% należało do drugoligowego Lecce.

 

Massimiliano Pisciotta (30 - DP; Włochy), dla którego nie widziałem dłużej miejsca w klubie, jego umiejętności były zbyt małe.

 

Adriano D`Astolfo (21 - PŚ; Włochy).

 

Toledo (22 - OP P; Brazylia), jeden z lepszych zawodników w drużynie, wypożyczony z Udinese.

 

Daniele Russo (32 - OP Ś; Włochy).

 

oraz napastnicy, Fabio Moscelli (29 - N; Włochy) oraz Gaetano Pignalosa (24 - N; Włochy).

 

 

Swoje mecze rozgrywać mieliśmy na stadionie, który w latach pięćdziesiątych mógł być dumą Rzymu, ale obecnie pozostawiał wiele do życzenia, podobnie jak nasza baza treningowa, na którą należałoby wyłożyć spore pieniądze.

 

Po rozeznaniu, które przeprowadziłem wśród całej kadry postanowiłem, że powinniśmy pozbyć się niepotrzebnych zawodników, żeby odciążyć trochę nasz budżet płacowy.

Zajrzałem również na trening naszych juniorów z których przecież ponoć słynęliśmy, lecz okazało się, że raczej tylko jeden zawodnik może mieć przed sobą przyszłość, Michele Petroccia (19 - O PLŚ, DP, P PLŚ), bardzo uniwersalny, ale zdecydowanie bardziej defensywny młodzian. Przez chwilę zastanawiałem się czy nie dać mu szansy w pierwszym składzie, ale stwierdziłem, że na to jeszcze za wcześnie.

 

Pierwszym zawodnikiem, który opuścił naszą drużynę został Steffano Gioacchini, odchodząc do Igei Virtus zasilił nasz budżet o €55 tys., co uznałem za świetny interes. A nas czekał pierwszy sparing, który graliśmy na wyjeździe z Rovigo.

 

 

17.07.2005 Stadio Gabrielli, Rovigo

 

Tow Rovigo - Cisco Roma 3:3 (0:2)

7` F.Moscelli 0:1

27` F.Moscelli 0:2

57` E. Pellizarro 1:2

58` P. Di Canio 1:3

59` A. Marzola 2:3

82` G. Desiato 3:3

 

Cisco Roma: Aprea - Di Nicolantonio, Antonaccio, Miano - Toledo, Morleo, Pisciotta, D`Astolfo - Russo - Moscelli, Pignalosa

Odnośnik do komentarza

Pierwszy sparing razem z Danilem oceniliśmy pozytywnie, jedynie zabezpieczenie tyłów pozostawało celem na następny mecz, inna sprawa, że remis 'załatwili' nam dublerzy, gdyż pierwszy skład uzyskał 0:2 do przerwy.

 

Kolejnymi zawodnikami - których uznałem za niepotrzebnych - opuszczającymi klub zostali Antonio Criniti, Massimiliano Pisciotta i Marcelo Corazzini odpowiedni do Geli, Igei Virtus, Montichiari, a nasza sek(s)retarka patrzyła na mnie z coraz większym pożądaniem w oczach, gdy spoglądając w monitor ujrzała kwotę €120 tys., którą klub zarobił w przeciągu 2 dni, Polak potrafi, babe rzekłem i poszedłem jak gdyby nigdy nic, jak prawdziwy macho...

 

Następny punkt u naszej Alessandry zarobiłem już następnego dnia, kiedy to do 5 ligi wybrał się Lo Piccolo, zostawiając nam €1 tys. co było kwotą adekwatną do jego umiejętności. Kolejny sparing czekał nas dopiero za 11 dni, więc skupiliśmy się na dopracowywaniu treningu przed-sezonowego.

Odnośnik do komentarza

- Przez Di Canio stan naszego konta narażony jest na ogromną dziurę, już teraz jesteśmy na minusie. Zagadałem klubowego dyrektora, który wezwał mnie do siebie bym mógł się poskarżyć na co tylko pragnę.

 

- Si, si, niestety... musisz sobie z tym poradzić, polacco. Paolo to nasza największa karta promocyjna, dobrze o tym wiesz. Nie możemy go, ot tak po prostu licenziare, nie dość, że kosztowałoby to nas krocie, to moglibyśmy narazić się na śmieszność.

 

- Na śmieszność, proszę ja szefa, narażamy się płacąc mu €50 tysięcy miesięcznie, tyle to może sobie zarabiać Pirlo w Milanie, ale nie napastnik w wieku emerytalnym, w dodatku w IV lidze!

 

- Si, zgadzam się, ale powiedz to naszemu sponsorowi i Tulliemu, jak dadzą ci zgodę, ja nie stawiam żadnych oporów, twoja scelta

 

- W związku z tym chciałbym prosić o dodatkowe fundusze na płacę...

 

Cionci spojrzał spod byka i odparł, że spieszy się na ważne spotkanie. W mgnieniu oka zrozumiałem, że nasz bogaty stan konta oznacza albo skąpstwo prezesów, albo nie jest zgodny z prawdą.

 

Walić to, wytrzymamy z Di Canio pomyślałem spluwając na świeżo przystrzyżoną murawę naszej dumy i zwołałem chłopaków na poranny trening.

Odnośnik do komentarza

@Magic Moja tak, ale chyba będę musiał zaprosić Alessandrę na trening, chłopakom podniosą się... morale

 

Ostatni dzień lipca przyniósł szok, wybuch mej radości i pisk dochodzący z biura pięknej Alessandry obiegł cały Rzym budząc wszystkich z przerażeniem w oczach.

 

- Nie ma Di Canio! Nie ma go! Biegałem jak szalony, ciesząc się jak dziecko.

 

- Budżet uratowany! Piszczała Alessandra i wyglądała na naprawdę szczęśliwą, materialistka.

 

Paolo Di Canio odchodził spróbować - pewnie po raz ostatni - pierwszoligowej piłki do sycylijskiej Messiny, a my za ten transfer otrzymaliśmy obietnicę €350 tys. pod warunkiem, że emerytowany faszysta strzeli w SerieA 40 bramek, mają poczucie humoru ci sycylijczycy, nie ma co...

 

Szafka Paolo nie postała zbyt długo pusta, gdyż na jego miejsce pojawił się młody, utalentowany, pozyskany z Cervii Daniel Moro (18 - O P; Włochy), za którego zapłaciliśmy €65 tys.

 

Mój pierwszy miesiąc w Cisco zamykaliśmy wyjazdem na mecz sparingowy z amatorami z Pontedery, sparing przeszedł bez echa, a my nie zagraliśmy zbyt dobrze, pewnie przez szok związany z odejściem Di Canio...

 

 

31.07.2005 Stadio Comunale, Pontedera; Widzów: 81

 

Tow Pontedera - Cisco Roma 2:2 (2:2)

15` F.Moscelli 0:1

19` F.Moscelli 0:2

24` G.Cavallo 1:2

30` M.Gay 2:2

 

Cisco Roma: Aprea - Masini, Antonaccio, Miano - Toledo, Morleo, Di Nicolantonio, D`Astolfo - Russo - Moscelli, Pignalosa

 

Postaram się przyspieszyć tempo, ale początki są 'najgorsze' ;)

 

LIPIEC 2005

 

Bilans: 0-2-0

Liga: [--]

Puchary: [--]

 

Największe transfery:

 

1. Anthony Vanden Borre (17 - O PŚ; Belgia 2m/0br.) Anderlecht -> Arsenal €3,5M

 

2. Erminio Rullo (21 - O/DBP/P L; Włochy 1m U-21/0br.) Lecce -> Milan €3M

 

3. Evandro Roncatto (19 - OP LŚ, N Ś; Brazylia) Guarani -> Parma €2,5M

Odnośnik do komentarza

@Pietia Zauważyłem, w sparingach strzela aż miło ;)

 

Sierpień przyniósł coś, co nazywamy mieszanymi uczuciami. W I rundzie Coppa Italia trafiliśmy na drugoligowe Lecce.

Prestiż też ważny mówił Danilo, ale ja po stokroć wolałbym grę w następnej rundzie niżli odpadnięcie w przedbiegach, bo mowa o zwycięstwie w tym meczu narażałaby nas na nieprzyjemne żarty.

 

Niech będzie co ma być powiedziałem chłopakom przed wyjściem na stadion i nakazałem otwartą grę.

Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje marzenia, w 7. minucie dokładne dośrodkowanie Valdesa głową wykorzystał Giacomazzi i było 0:1. Chwilę później pan Paolo Bertini postanowił pozbawić nas jakichkolwiek szans i czerwoną kartką ukarał Pignalosę, w tym momencie przeczuwałem, że może być bardzo źle.

Moje przeczucia pogłębiły się w następnej akcji meczu, kiedy w polu karnym wycięty przez Masiniego został Pinardi, a sędzia wskazał na wapno. Z 11 metrów nie pomylił się Rullo i nasze szanse na awans - jeżeli jakiekolwiek były - stopniały do zera. Jakby tego było mało, urazu nabawił się nasz bramkarz i w 19. minucie zostałem zmuszony do wpuszczenia Criscuolo.

Na przerwę schodziliśmy w 10, przegrywając 0-2 i bez oddanego strzału w kierunku bramki rywali. Było źle, wiedziałem to ja i moi piłkarze, próbowałem zachęcić ich do lepszej gry, ale po ich minach wywnioskowałem wszystko.

Druga połowa to popis dwóch piłkarzy Lecce, Giacomazziego, który swojego drugiego gola w meczu zdobył już w 49. minucie, a ja załamałem ręce. Moje dłonie opadły jeszcze niżej w 64. i 66. minucie spotkania, kiedy to straciliśmy kolejne 2 gole, tym razem po błędach obrony, która - oprócz bramkarza - była najgorszą formacją tego dnia. 2 gole wbił nam Cozzolino, a ja przekonałem się, że arbiter musi być kibicem Lazio albo Romy, bo - powodując uśmiech zażenowania na mojej twarzy - w 70. minucie wyrzucił z boiska Morleo.

Zmarnowany krzyknąłem defensiva, defensiva, catenaccio! i do końca meczu zajmowaliśmy się wykopywaniem piłki - byle dalej, ta taktyka przyniosła korzyść w postaci już tylko jednego straconego gola, którego na pożegnanie w 94. minucie strzelił nam Babu.

 

6.08.2005 Stadio Flaminio, Rzym; Widzów: 2758 (rekord)

 

CI 1rnd. Cisco Roma - Lecce 0:6 (0:2)

7` G.Giacomazzi 0:1

11` G.Pignalosa czerw/k (Cisco)

15` E.Rullo rz.k 0:2

49` G.Giacomazzi 0:3

64` G.Cozzolino 0:4

66` G.Cozzolino 0:5

70` A.Morleo czerw/k (Cisco)

90`+4` Babu 0:6

 

Cisco Roma: Aprea (19`Criscuolo) - Masini, Antonaccio, Miano - Toledo (71`Moro), Morleo, Nicolantonio, D`Astolfo - Russo (45`Improta) - Moscelli, Pignalosa.

Odnośnik do komentarza

- Polacco, rozumiem, że można mieć słabsze dni, ale 0:6?! U siebie?! No nie... takich wyników tolerować nie będziemy!

 

Wrzeszczał Tulli i miał rację, takiej kompromitacji nie przeżyłem jeszcze nigdy w swoim życiu, nie znalazłem nic na swoją obronę, choć miałem wiele argumentów - zespół jeszcze nie jest przygotowany do sezonu, Lecce to zespół o klasę lepszy, ale jakoś... nie potrafiłem tego z siebie wydusić przed prezesem. Odszedłem ze zwieszoną głową do klubowego hotelu i przez całą noc rozgryzałem błędy jakie popełniliśmy podczas tego meczu.

 

Lecce, Lecce, Lecce, kiedyś przyjdzie czas na vendettę, kiedyś przyjdzie.

Do rozpoczęcia ligi zostały 3 sparingi, w których musiałem na tyle poznać swój zespół, by godnie walczyć w SerieC2/C, już moja w tym głowa...

 

 

 

W następnej części będą opisane wzmocnienia i wyniki sparingu(-ów), o ile nie wydarzy się nic ciekawego.

Odnośnik do komentarza

3 sparingi, które dzieliły nas od rozpoczęcia sezonu mogły napawać optymizmem, 8 strzelonych bramek, ani jedna stracona - oto rehabilitacja za wpadkę z Lecce, ale i tak wszystko zweryfikować miała liga.

Mecze towarzyskie zagraliśmy tak:

 

9.08.2005 Stadio Comunale, Cuma; Widzów: 126

 

Tow El Brazil - Cisco Roma 0:2 (0:1)

41` D.Russo 0:1

86` S. Miano 0:2

 

 

 

13.08.2005 Stadio Flaminio, Rzym; Widzów: 84

 

Tow Cisco Roma - Akragas 2:0 (0:0)

78` G.Palazzo sam. 2:0

85` F.Moscelli 2:0

 

 

 

20.08.2005 Gino Salvetti, Cassino; Widzów: 87

 

Tow Cassino - Cisco Roma 0:4 (0:3)

1` F.Moscelli 0:1

25` G.Pignalosa 0:2

28` I.Carcione czerw/k

28` G.Antonaccio 0:3

57` A.Morleo 0:4

Odnośnik do komentarza

W międzyczasie naszemu kretowi, Volfangowi Patarce udało się znaleźć 3 wartościowych zawodników, o których zaczęliśmy zabiegać i odnieśliśmy sukces, do Rzymu trafili Michele Cremonesi (17 - O Ś; Włochy), młody, przyszłościowy obrońca, który póki co wzmocnić miał naszą drużynę U-20, gdyż na występy w dorosłym zespole był zbyt mało doświadczony. Drugim nowym piłkarzem został Luigi Castaldo (23 - OP PŚ, N Ś; Włochy), który przywędrował do nas z trzecioligowego Juve Stabia i powinien wzmocnić naszą siłę ofensywną, widziałem go w ataku lub jako dublera Rullo grającego przed napastnikami.

Pierwszym obcokrajowcem w mojej drużynie został Francuz - bo na ten kraj zarzuciliśmy swoją nikłą sieć scoutingu -, Vincent Carlier (25 - O/DBP L; Francja), szybki boczny obrońca, takich właśnie potrzebowałem!

Odnośnik do komentarza

Po meczu z Cassino wszyscy razem obejrzeliśmy w klubowej sali projekcyjnej Superpuchar Włoch w którym triumfował Inter wygrywając w rzutach karnych (regulaminowy czas - 2:2) z Romą, co spotkało się z entuzjazmem moich piłkarzy, Roma, heeeeeej, Roma, heeej, Roma, Roma la puttana! gromko rozbrzmiewało w siedzibie klubu.

Wychodząc z klubu niespodziewanie natknąłem się na nasz kolejny nowy nabytek z Francji, na Stadio Flaminio zjawił się Souleymane Cissé (28 - DP; Wybrzeże Kości Słoniowej 13m/0br.), były reprezentant swojego kraju, a od dzisiaj nasz nowy defensywny pomocnik, gdyż na tej pozycji mieliśmy ewidentne braki kadrowe.

Odnośnik do komentarza

@Magic Nic rewelacyjnego, Llorente lepszy ;]

 

Jednym z ostatnich nowych piłkarzy na Flaminio został Mickaël Llorente (23 - DP; Francja), uzdolniony defensywny pomocnik, ten transfer równoznaczny był ze skompletowaniem środkowej lini na ten sezon.

Tymczasem w Monako odbył się Superpuchar Europy w którym triumfowała andaluzyjska Sevilla wygrywając gładko 2:0 z drużyną Barcelony.

 

Przed naszym pierwszym spotkaniem bukmacherzy starali się najwyraźniej wymusić zlekceważenie ekipy Fortis Spoleto, gdyż byliśmy murowanym faworytem tego meczu, a za zwycięstwo gospodarzy płacono stawkę 7-1, jednak ja nie byłem do końca pewny, czy pierwszy mecz będzie tego typu spacerkiem.

Jedenastka, którą wystawiłem na mecz wydawała się najmocniejsza, oprócz Russo i D`Astolfo, którzy dochodzili do siebie po kontuzjach, miałem do swojej dyspozycji wszystkich. Na podstawie sparingów i treningów wyjściowy skład prezentował się następująco: Aprea - Carlier, Di Nicolantonio, Antonaccio, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo - Castaldo - Pignalosa, Moscelli

Rozpoczęliśmy bardzo efektownie, utrzymując się długo przy piłce i wymieniając podania między formacjami, nie dając pograć gospodarzom. Pierwszy wybuch radości na naszej ławce rezerwowej przyszedł jednak dopiero w 33. minucie, kiedy to fatalne podanie obrońcy Fortisu przejął Moscelli, wpadł w pole karne, dorzucił do niepilnowanego Pignalosy,a ten skierował futbolówkę głową do pustej bramki, 0:1!

Gospodarze natychmiastowo rzucili się do odrabiania strat, a my spokojnie oczekiwaliśmy przerwy, do której dowieźliśmy jednobramkową przewagę.

W szatni zaapelowałem o uważną grę i zmieniłem zmęczonych Toledo i More, za których na boisku pojawili się Improta oraz młody Petraccia.

Druga część gry rozpoczęła się wspaniałą akcją Moscelliego, który przejmując długie podanie Antonaccio minął dwóch obrońców i ze spokojem umieścił piłkę w siatce obok bezradnego golkipera gospodarzy, na tablicy pojawiła się wielka '2'.

Jednak to co działo się później przeszło nasze oczekiwania, zobaczyliśmy całkowicie inną drużynę, Fortis Spoleto atakował wściekle i przyniosło im to korzyść w 52. minucie kiedy niepilnowany przez Petraccie Di Matteo dośrodkował w pole karne na głowę Marinellego i zrobiło się 1:2.

Przeczuwając najgorsze, w 61. minucie postanowiłem wzmocnić naszą defensywę Cissé, który zmienił podmęczonego Moscelliego, ale to przyniosło rezultat odwrotny do zamierzonego, gdyż w 81. minucie gospodarze wykonywali rzut rożny, piłka trafiła do Gennone, ten przymierzył, Aprea fantastycznie obronił, ale przy dobitce Di Matteo był bez szans, a ponad 300 kibiców na stadionie oszalało.

...rwa mać! dało się usłyszeć przy lini bocznej, a zawodnicy już wiedzieli co mają robić. Jednak rozpaczliwy atak dał nam tylko słupek w który trafił Ciotti w 84.minucie. Do końca meczu nie działo się już nic i gdy pan Bisicchia gwizdnął po raz ostatni, na tablicy wyników lśniało '2:2'.

Niemniej jednak nie miałem powodów do wielkiego niezadowolenia, zagraliśmy naprawdę dobre zawody, a jedynie pech zwany także Petraccia pozbawił nas trzech punktów.

 

28.08.2006 Comunale, Spoleto; Widzów: 341

 

SC2/C [1/34] Fortis Spoleto [-] - Cisco Roma [-] 2:2 (0:1)

33` G.Pignalosa 0:1

48` F.Moscelli 0:2

52` D.Marinelli 1:2

81` A.Di Matteo 2:2

 

Cisco Roma: Aprea - Carlier, Di Nicolantonio, Antonaccio, Moro(45`Petraccia) - Llorente - Ciotti, Toledo(45`Improta) - Castaldo - Pignalosa, Moscelli(61`Cissé)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...