Skocz do zawartości

We shall not be moved!


lad

Rekomendowane odpowiedzi

XIX-wieczny naścienny zegar był moją jedyną – poza wspomnieniami – pamiątką z kraju. Jego nieubłagane tik-tak raz doprowadzało mnie do szału, innym razem było ukojeniem dla roztargnionego i łaknącego odpoczynku umysłem. Moja historia nie jest wyjątkowa – wyjechałem z Polski w poszukiwaniu lepszego jutra, jak niemal wszyscy, którzy zdecydowali się podjąć ten krok. Parałem się różnymi zawodami – pracowałem na taśmie w fabryce okularów, rozwoziłem pizzę, byłem mleczarzem. Nigdzie nie potrafiłem jednak zagrzać miejsca na dłużej. Na szczęście Northampton było miastem przyjaznym dla poszukujących pracy, przynajmniej do czasu.

 

Wynikiem mojej nonszalancji była kompletna strata gruntu pod nogami. Kiedy zaczął się kryzys, ja zostałem na lodzie. Nie byłem już nawet mleczarzem, a jedyną pracą jaką znalazłem było dorywcze pomaganie sąsiadom w renowacji starego budynku mieszkalnego. Od początku swojego pobytu w mieście kopałem piłkę z kumplami, co było jedyną rozrywką i możliwością nauczenia się języka – głównie tego rynsztokowego.

 

Wkrótce z mojego kopania coś wynikło. Angole zaprowadzili mnie na mecz klubu z ich osiedla. Sileby Rangers grali na 10 poziomie angielskiej piramidy piłkarskiej, a w grze nie chodziło o jakąkolwiek grę. Najważniejsza była radość, która przepełniała Fernie Fields – obiekt o pojemności 1500 miejsc. Radość, którą kompletnie się zaraziłem. Każdy weekend oznaczał dla mnie wyjście na Rangersów, jeździliśmy też zwartą grupką na wyjazdy – co brzmiało nieco szumnie zważając na to iż od najdalszego rywala dzieliło nas maksymalnie może jakieś 40 mil. Nikt absolutnie nie przejmował się wynikami drużyny. Chodziło o to, żeby sobie popić, pośpiewać i pośmiać się – po meczu dołączali do nas również zawodnicy, głównie chłopaki z sąsiedztwa, którzy mieli na tyle sił, by pobiegać na boisku przez 90 minut.

 

W klubie panowała totalna amatorka, toteż gdy w lipcu ogłoszono konkurs na nowego menadżera Rangers postanowiłem się zgłosić. Jak się później okazało, moim jedynym rywalem walczącym o posadę trenera był Ian, którego największym osiągnięciem było wypicie Buckfastu w 8 sekund. Mieszkając jeszcze w Polsce kopałem nieco piłkę w lokalnym Wybrzeżu i to wystarczyło, by przekonać do siebie prezesa (bo takie miano nosił szef klubu!) Andy’ego Carneya. Naturalnie o jakichkolwiek pieniądzach mogłem tylko pomarzyć, więc jak na Polaka przystało poczuwając się do swojej nowej roli, począłem kombinować skąd wziąć forsę na wydostanie się z bagna w jakie wdepnąłem… :-k

 

FM 10.3.0 104766 (m.e v839)

BD: duża

Ligi aktywne: Anglia (1-10)

Zasady: własne

Odnośnik do komentarza

Zakładzik kiedy komp zacznie Ci tak mulić że nie da się grać raczej ;) Powodzenia

Właśnie też się tego obawiam, bo na starcie miałem ledwie 2 gwiazdki przy wydajności i szybkości. Ale do tego czasu powinno być ciekawie. :D A co do LM to mam nadzieję, że uda mi się chociaż dostać do Conference, czyli aktualnej Blue Square Premier ;)

 

 

O umiejętnościach moich zawodników mógłbym powiedzieć jedno, najtrafniej określające je słowo – GÓWNO. Jedynym gościem z profesjonalnym podejściem do piłki w tym klubie byłem ja. Moim asystentem okazał się być pracownik pobliskiego sklepu monopolowego, którego jedynym zadaniem było dostarczanie świeżej porcji browaru po popołudniowym treningu, bez którego kopacze nie potrafili się obejść. W razie urazów nad zdrowiem moich nowych podopiecznych czuwał dzielnicowy aptekarz, który całkiem nieźle znał się na swoim fachu – szkoda tylko, że nie był jakimś szamanem. Marcus Smith był właścicielem 25-letniego Bentleya toteż nakazałem mu zwiedzać lokalne boiska szkolne w poszukiwaniu wzmocnień do naszej ekipy.

 

Po zapoznaniu się z kadrą zorientowałem się, że większość znałem przynajmniej z widzenia – byli w niej tutejsi szewcy, sklepikarze, parkingowi ciecie i przede wszystkim młodzież szkolna dla której futbol był sposobem na uniknięcie zadań domowych.

 

Jako, że dysponowałem drużyną rezerw, na pierwszym treningu postanowiłem przyjrzeć się swoim kapitalnym kopaczom i zarządziłem wewnętrzną gierkę pomiędzy pierwszą, a drugą drużyną.

 

90. minut kopaniny w deszczu i błocie nie przyniosło goli, ale to drużyna prowadzona przeze mnie była temu najbliższa. Moi podopieczni dwa razy opukali poprzeczkę bramki golkipera drużyny rezerw, a w końcówce pierwszej połowy Harry Mackintosh przestrzelił karnego podyktowanego za faul właśnie na nim. Postawa mojej drużyny nie przyniosła mi zachwytu, ale nie była też kompletnie rozczarowująca. Fatalnie za to spisali się rezerwowi, którzy przekreślili swoje szanse na bycie w przyszłości jakimikolwiek ogniwami meczowej „16”.

 

- Najchętniej to bym ich wszystkich stąd wypierdolił. – powiedziałem w kierunku Sama (mojego asystenta).

- No dobra, ale gdzie? Co mam z nimi zrobić?

- Nie wiem… Wyślij ich gdziekolwiek, niech się trzymają z dala od klubu. – splunąłem siarczyście, spoglądając w kierunku drużyny rezerw.

- Hmm… – zamyślił się Hockley.

- Wyślij ich k***a do Afganistanu! – obróciłem się na pięcie i skierowałem ku wyjściu ze „stadionu”.

 

Jakież było moje zdziwienie, gdy nazajutrz przyszedłem do siedziby klubu i znalazłem na biurku krótką notkę: „Rezerwy wyjechały do Afganistanu. Zabrali się razem z nowym kontyngentem, więc nie musimy nic płacić.”. Korzystając również ze swoich znajomości, telefonicznie załatwiłem 2 sparingi w Australii, za które do klubowej kasy wpadnie 36 tysięcy funtów (niestety latem nawet tanie linie lotnicze są drogie, więc część z tych pieniędzy pokryje koszty wycieczki. Zarobimy i tak kupę kasy!). Nasi rezerwowi zarobią również niezłą forsę za grę w Afganistanie z powodu zagrożenia życia i zdrowia. :jupi:

Odnośnik do komentarza

Przed pierwszym spotkaniem sparingowym, które było zakontraktowane już przed moim przybyciem do klubu, udzieliłem wywiadu dla „Non-league paper”. Stwierdziłem jedynie, że bardzo cieszy mnie, że mogę pracować w Rangers i dołożę wszelkich starań, by nasz klubik stał się postrachem amatorskich boisk klepisk.

 

Okazało się, że transfery na 10. poziomie angielskiej ligi są rzeczą bardzo łatwą i przyjemną. Wystarczył zwyczajny uścisk dłoni i mieliśmy już w klubie nowego zawodnika. Tym sposobem do klubu napłynęła wesoła gromadka kopaczy przewyższających o 2 klasy zawodników, których zastałem w klubie. Największą sensację sprawili dwaj obcokrajowcy, którzy mają potencjał, by zostać gwiazdami naszej ligi. Davis Abbey (GHA, 18 lat; DP, PŚ) to wychowanek szkółki londyńskiego Arsenalu!! Podobnych rekomendacji nie miał Bułgar Stanislav Janky (BUL, 21; N), jednak jego umiejętności pozwalały liczyć na niezłą grę w ataku. Kolejnym wielkim wzmocnieniem może okazać się doświadczony Paul Abrahams (ENG, 35; OPŚ), który ma za sobą grę w 3 lidze!

 

W sparingu z lokalnym klubem Northampton Spencer pokazaliśmy się z niezłej strony, ale jako, że nasz rywal był zespołem sklasyfikowanym jeszcze niżej niż my, niezdobyci ani jednej bramki nie było powodem do dumy. Oddaliśmy w sumie 8 strzałów na bramkę rywala, a połowa z nich była nawet celna. Najbliżej zdobycia gola był Alex Hill, który pomknął na bramkę rywala jak gazela, jednak wyczerpany swoim 30-metrowym rajdem, zarył butem w kępę i kopnął piłkę wprost w golkipera drużyny gości. Porywające spotkanie obejrzało 64 widzów, którzy jak zawsze byli wesołą ekipą. Chyba wolałem jednak stać na ich miejscu…

 

TOW; Fernie Fields, Northampton

Sileby Rangers [uCD1] – [NL] Northampton Spencer 0:0

 

Rangers: Logan – Brierley, Tweddle, Digby, Adams – Fenwick – Rugg, Abbey – Abrahams – Janky, Hill

 

Widzów: 64

Odnośnik do komentarza

Na Fernie Fields pojawiali się co i rusz nowi zawodnicy, naturalną rzeczą było więc przesuwanie „starych” kadrowiczów do rezerw, czyli de facto zsyłka do Afganistanu. Podczas gdy nasze rezerwy zarabiały w pocie czoła pieniądze, my odwołaliśmy sparingi w Australii, organizując jedynie wylot do USA. Od Tampa Bay zebraliśmy niemiłosiernie po głowie, ale okazało się mieć to pozytywny skutek. Postanowiłem zmienić nieco taktykę, której moi podopieczni i tak nie przestrzegali, ale po spotkaniu z Reading YMCA (to chyba jakiś klub dla gejów :-k) na ich grę patrzyło się już bez totalnego zgrzytu zębów. O ile z „gejami” zremisowaliśmy jeszcze bezbramkowo, to w kolejnych meczach tabun widzów mógł wreszcie obejrzeć jakieś bramki. Okres przygotowawczy nie wypadł bombowo (tego określenia będą mogli pewnie użyć zawodnicy drużyny rezerw ;P), ale nie miałem pojęcia czego można spodziewać się po lidze, której nigdy w życiu nie oglądałem – jak już wspominałem, na trybunach nikt nie przejmował się grą. Pozostaje mieć nadzieję, że nasi przeciwnicy ligowi będą stanowili mniejsze przeszkody niż nasi dotychczasowi sparingpartnerzy. Nie chce mi się jednak w to zbytnio wierzyć…

 

Sparingi:

 

v Northampton Spencer 0:0 (h)

v Tampa Bay 0:4 (a)

v Reading YMCA 0:0 (h)

v Abbey Hulton 1:1 (Mackintosh) (h)

v Albion Sports 2:1 (Janky, Hill) (h)

 

Pierwsze spotkanie w lidze rozegramy na własnym stadionie, a naszym rywalem będzie zespół Wellingborough. Mam już w głowie wyjściową jedenastkę, która zagra ultraofensywnym systemem 4-1-2-3. No surrender! :war:

Odnośnik do komentarza

Na spotkanie przeciwko Wellingborough wybiegła następująca jedenastka: Logan – Jacobs, Tweddle, Digby, Adams – Fenwick – Abrahams, Abbey – Mackintosh, Janky, Mace. Na trybunach znalazło się aż 201 widzów! Było to bardzo miłe zaskoczenie, ale tak wielki tłum nieco spętał nogi w większości przypadków świeżo upieczonym Rangersom. Mecz przebiegał pod nasze dyktando, tak przynajmniej się wydawało, bo byliśmy przy piłce częściej niż rywale, a z totalnej kopaniny wynikło aż 13 strzałów na bramkę gości! Niestety, tylko jeden z nich powędrował w światło bramki i nie sprawił kłopotów bramkarzowi. Jeszcze przed przerwą musiałem przeprowadzić dwie zmiany, bo rywale zamiast kopać w piłkę albo chociaż w trawę, kopali po nogach. Na trybunach panowała przyjazna atmosfera, podobnie jak na ławce rezerwowych spod której daszku unosił się tylko dym tytoniowy i wylatywały kolejne butelki. Większość kopaczy po meczu trafiło do baru, gdzie dokończyli ten niezwykle sportowy dzień.

 

UCD1 [1/30]; Fernie Fields, Northampton

Sileby Rangers [-] – [-] Wellingborough 0:0

 

Widzów: 201

Odnośnik do komentarza

Od samego rana klubowy fax niemiłosiernie terkotał i wypluwał stosy coraz to dziwniejszych dokumentów. Najważniejsze były spośród nich jednak dwa: pierwszy informował o losowaniu rundy kwalifikacyjnej lokalnego pucharu – United Counties League Cup. W rozgrywkach tych trafiliśmy na Burton Park Wanderers, którzy rozpoczęli ligę od porażki. Drugi dokument pochodził z samej centrali piłkarskiej, opatrzony wizerunkiem Football Association. Dowiedziałem się z niego, że mój zespół bierze udział w przedbiegach FA Vase i zagra tam z drużyną Hythe & Dibden.

 

2. kolejka ligowa oznaczała dla nas pierwszy wyjazd. Chłopaki zaopatrzyli się więc w kratę wiadomych napojów i wbili do autobusu. W składzie poczyniłem tylko jedną roszadę – na pozycji defensywnego pomocnika wystąpił Moorhouse, który zastąpił cienkiego Fenwicka. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo Tommy nie dość, że zdobył gola, to jeszcze był zdecydowanie najlepszą postacią na boisku. Wygraliśmy ten mecz 2:0, bo pierwszego gola zdobył Peter Mace już w 4. minucie. Chyba złapaliśmy wiatr w żagle.

 

UCD1 [2/30]; Chancery Lane, Thrapston

Thrapston – Sileby Rangers 0:2 (0:1)

4’ P. Mace 0:1

58’ T. Moorhouse 0:2

 

Widzów: 219

Odnośnik do komentarza

W kolejnej serii zmagań ligowych czekał nas mecz z Olney Town na własnym obiekcie. Jako, że zwycięskiej jedenastki się nie zmienia, na boisko wybiegły te same chłopaki co przed tygodniem. Musiałem stwierdzić, że wbrew moim oczekiwaniom ta zbieranina załapała chociaż część tego co wpajałem im w szatni lepiance. Zagraliśmy ofensywnie, utrzymując się dłuższymi momentami przy piłce, co było prawdziwym ewenementem na poziomie, gdzie każdego interesowało wybicie piłki jak najdalej od siebie. Do przerwy utrzymywał się wynik bezbramkowy, a spotkanie rozstrzygnęło się w 9. minut. Najpierw w 70. minucie nieporozumienie obrony wykorzystał Alex Hill i dał nam prowadzenie, a następnie pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Jankym.

 

29.8.2009 UCD1 [3/30]; Fernie Fields, Northampton

Sileby Rangers – Olney Town 2:0 (0:0)

70’ A. Hill 1:0

79’ A. Hill rz.k 2:0

 

Widzów: 209

 

Następnego dnia o 7:32 kupiłem w kiosku nie loda, a gazetę futbolową Non-league Paper w której zapaleńcy prowadzili między innymi różne plebiscyty dotyczące lokalnych lig. Doznałem szoku, gdy odnalazłem tam swoje nazwisko, które widniało przy tytule Menadżer miesiąca. Podobnego zaszczytu dostąpił Alex Hill, który zajął 3. miejsce spośród najlepszych zawodników sierpnia. Dowiedziałem się również przy okazji, że nasz napastnik – Peter Mace stał się najmłodszym strzelcem gola w historii Rangers, a uczynił to w wieku 16 lat i 140 dni. Krótko mówiąc strzelił gola dla Sileby, zanim zdążył uczynić to jakiejś dziewczynie. ;)

 

Wrzesień rozpoczynaliśmy pucharowym pojedynkiem z ligowym outsiderem – Burton Park. Kibice podobno domagali się pogromu i… doświadczyli go. Moja drużyna zbieranina zagrała znakomicie. Wreszcie przełamał się Bułgar Janky, którego chciałem już deportować z powrotem na Bałkany. Wszystko przyćmił jednak Davis Abbey, który zdobył

i z miejsca stał się ulubieńcem fanów na Fernie Fields. Wygraliśmy 4:0 i awansowaliśmy do 1 rundy zasadniczej pucharu naszej ligi.

 

1.9.2009 UCLC 1 rnd kwal.; Fernie Fields, Northampton

Sileby Rangers – Burton Park 4:0 (3:0)

8’ S. Janky 1:0

23’ L. Digby 2:0

44’ S. Janky 3:0

63’ D. Abbey 4:0

 

Widzów: 128

Odnośnik do komentarza

Jako, że za pucharowe zwycięstwo zainkasowaliśmy całe 1,5 tysiąca funtów, stwierdziłem, że dla bezpieczeństwa naszych finansów powinniśmy otworzyć jakąś klubową kasę. Do tej pory mieliśmy od tego skarbnika, ale w perspektywie fortuny, którą mieliśmy wkrótce dysponować takie zagranie było co najmniej ryzykowne.

 

Następną okazją do zarobienia mamony było kolejne spotkanie w ramach pucharu. Tym razem rozgrywki były jednak poważne, bo odbywały się pod egidą angielskiej mafii federacji piłkarskiej. Oczywiście rozgrywki o FA Vase rozpoczynaliśmy od 1. rundy kwalifikacyjnej, gdzie naszym rywalem był zespół Hythe & Dibden, który również grał na 10 szczeblu angielskiej ligi.

Spotkanie rozstrzygnęło się jeszcze w pierwszej połowie gry. Najpierw Peter Mace w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza gości, a chwilę przed gwizdkiem delegującym obie drużyny do szatni nasze prowadzenie podwyższył środkowy obrońca Lee Digby, który skierował piłkę do siatki głową po bardzo dobrze wykonanym rzucie rożnym. Odnieśliśmy więc 4. zwycięstwo z rzędu, a od początku sezonie nie straciliśmy jeszcze gola. Na tę chwilę wyprzedzamy konkurencję ligową o dwie długości, oby tak pozostało!

 

5.9.2009 FA Vase 1 rnd. kwal.; Fernie Fields, Northampton

Sileby Rangers – Hythe & Dibden 2:0 (2:0)

5’ P. Mace 1:0

45’ + 2’ L. Digby 2:0

 

Widzów: 124

 

Za zwycięstwo otrzymaliśmy… 800 funtów! Lokalny paparazzi wyciągnął na łamy swojego szmatławca fakt, że nasz Riquelme z Northampton, czyli Abbey strzelił focha za to, że odważyłem się zdjąć go z boiska w przerwie meczu. Jego zachowanie nawet przypadło mi do gustu, bo oznacza to, że chłopak ma ambicje zdecydowanie przewyższające 10. ligę. :)

Odnośnik do komentarza

Niesieni falą zwycięstw i pełni optymizmu wyjechaliśmy do Kempston, by mierzyć się z tamtejszym lokalnym klubem w ramach naszej ligi. Po sukcesach pucharowych, oczekiwaliśmy łatwej przeprawy z drużyną okupującą dolne rejony tabeli. Niestety, nasza lekka nonszalancja (o ile w ogóle można mówić o czymś takim na tym poziomie, każdy ma tu wyjebane jak Firma ;)) i zbyt duża ilość promili we krwi oznaczała stratę punktów. Nie straciliśmy gola, bo nasi rywale też musieli popić i słowo ‘celność’ było im kompletnie obce, tak jak i nam.

 

3 dni później na Fernie Fields gościliśmy ekipę Burton Park – tą samą, którą niedawno rozbiliśmy w pucharze 4:0. Tym razem trener gości wyciągnął wnioski i postawił w swoim polu karnym autobus, a dodatkowo chyba podłączył do niego jakąś przyczepę. Zacząłem się jednak zastanawiać, czy to magiczna taktyka Davida Taylora przyniosła skutek, czy moi gracze zapomnieli jak się zdobywa bramki… :-k

 

9.9.2009 UCD1 [4/30]; Hillgrounds Leisure, Kempston

AFC Kempston – Sileby Rangers 0:0

 

Widzów: 160

================================================================================================

 

12.9.2009 UCD1 [5/30]; Fernie Fields, Northampton

Sileby Rangers – Burton Park 0:0

 

Widzów: 211

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...