Skocz do zawartości

Duma Stolicy


Czarls

Rekomendowane odpowiedzi

Losowanie grup Pucharu Ekstraklasy było dla nas średnio łaskawe. Trafiliśmy do Grupy B, gdzie zmierzymy się z: Wisłą Kraków, Ruchem Chorzów i Śląskiem Wrocław. Mimo że prestiż tych rozgrywek nie jest największy, nie zamierzamy odpuszczać żadnego spotkania i do końca walczyć o zdobycie trofeum.

 

Już 2. września musieliśmy stawić się w Krakowie, aby rozpocząć rozgrywki Pucharu Ekstraklasy. W składzie po raz pierwszy w sezonie pojawił się Krzysztof Gajtkowski, który wyleczył kontuzję i zastąpił Szymona Pawłowskiego, który wyjechał na zgrupowanie reprezentacji. Wiedzieliśmy, że krakowska Wisła to rywal absolutnie z najwyższej półki, więc każdą zdobycz punktową wzięlibyśmy w ciemno. W 8. minucie Majewski świetnie wypatrzył w polu karnym Jacka Kosmalskiego, lecz nasz lewoskrzydłowy fatalnie spudłował. Cztery minuty później szczęście uśmiechnęło się do wiślaków. Niedzielan zwiódł na skrzydle Lazarevskiego, zacentrował w pole karne, a piłka niefortunnie odbijając się od Tomasza Jodłowca wpadła do siatki. Zdobycie bramki zdecydowanie ułatwiło poczynania naszym rywalom, którzy zaczęli grać spokojniej i pewniej. W 35. minucie mocno z prawej flanki uderzył Wojciech Łobodziński, lecz fantastyczna parada Sebastiana Przyrowskiego uchroniła nas przed dwubramkową stratą. Do szatni schodziliśmy przegrywając. Po raz pierwszy w tym sezonie.

 

Druga odsłona meczu wiele nie zmieniła. Nadal to Wisła atakowała, a my szukaliśmy swoich szans w kontratakach. Bezskutecznie. W 68. minucie kolejną fantastyczną interwencją popisał się Sebastian Przyrowski, który wygrał pojedynek sam na sam z Wojtkiem Łobodzińskim. Z każdą minut przewaga Wisły była coraz bardziej widoczna i nikt nie spodziewał się innego rezultatu niż końcowego triumfu aktualnych mistrzów Polski. W 83. minucie katastrofalny błąd popełniła jednak defensywa podopiecznych Macieja Skorży, a z prezentu skorzystał wprowadzony wcześniej Daniel Gołębiewski. Obrona korzystnego remisu była jednak bardzo trudna. Wiślacy ruszyli do frontalnych ataków, lecz na szczęście, nie osiągnęli zamierzonego celu. Po końcowym gwizdku pogratulowałem swoim podopiecznym, gdyż remis na tak trudnym terenie, to wynik bardzo zadowalający zarówno mnie, jak i kibiców.

 

02.09.2008, stadion im. Henryka Reymana; Kraków: 8086 widzów

Puchar Ekstraklasy 1/6: [-] Wisła Kraków - [-] Polonia Warszawa 1:1 (1:0)

1:0 Jodłowiec 12' sam.

1:1 Gołębiewski 83'

 

Przyrowski - Lazarevski, Lato, Jodłowiec, Dziewicki - Jaroń (Sokołowski 46'), Kosmalski (Zasada 46'), Piątek, Majewski - Ivanovski, Gajtkowski (Gołębiewski 71')

 

MoM: Sebastian Przyrowski (Br; Polonia) - 7.7

Odnośnik do komentarza

Reprezentacja Polski nie dała rady na własnym boisku Słowenii przegrywając 0:2.

 

W zbliżającym się wielkimi krokami meczu ze Śląskiem Wrocław musieliśmy poradzić sobie bez kilku podstawowych graczy, którzy wyjechali na zgrupowanie swoich reprezentacji. Miałem jednak głęboką nadzieję, że zawodnicy rezerwowi pokażą się z dobrej strony i przed własną publicznością uda nam się odnieść oczekiwane zwycięstwo. Zaczęliśmy od mocnego uderzenia. W 5. minucie Gajtkowski świetnie zagrał w pole karne do wbiegającego z prawego skrzydła Sokołowskiego, który spokojnie pokonał Kaczmarka i dał nam szybkie prowadzenie. Chwilę później powinno być 2:0, lecz kapitalną okazję zmarnował Gajtkowski. W 22. minucie katastrofalny błąd Dziewickiego o mało nie skończył się bramką wyrównującą. Przyrowski był jednak na miejscu. Kolejne minuty mogły się podobać nawet najbardziej wymagającym kibicom piłki kopanej. Szybkie akcje, dużo walki i dużo strzałów na bramkę. Niestety, zabrakło goli i do przerwy utrzymało się nasze skromne prowadzenie.

 

Tuż po zmianie stron, kapitalnym strzałem z 16. metrów popisał się Łudziński i goście doprowadzili do wyrównania. My jednak nie zamierzaliśmy rezygnować. Chwilę później Dziewicki strzelił w poprzeczkę, a następnie niewiele pomylił się Gajtkowski. W 64. minucie Piątek świetnie wypatrzył wbiegającego w pole karne Daniela Gołębiewskiego, a bohater spotkania z krakowską Wisłą i tym razem zaimponował snajperskimi umiejętnościami. Na kwadrans przed końcem meczu fantastyczną okazję na wyrównanie zmarnował Klofik strzelając z pięciu metrów Panu Bogu w okno. Do końca spotkania goście atakowali z pasją, lecz nic nie potrafili zdziałać. Seria meczów bez porażki trwa!

 

07.09.2008, stadion przy ul.Konwiktorskiej; Warszawa: 1994 widzów

Puchar Ekstraklasy 2/6: [2.] Polonia Warszawa - [1.] Śląsk Wrocław 2:1 (1:0)

1:0 Sokołowski 5'

1:1 Łudziński 50'

2:1 Gołębiewski 64'

 

Przyrowski - Mynarz, Lato, Jodłowiec, Dziewicki - Sokołowski (Wojdyga 70'), Kosmalski (Zasada 64'), Piątek (Świerczewski 70'), Bąk - Gajtkowski, Gołębiewski.

 

MoM: Marek Sokołowski (P P; Polonia) - 7.7

Odnośnik do komentarza

W kolejnym meczu podopieczni Leo Beenhakkera okazali się lepsi od San Marino wygrywając na wyjeździe 3:1. Warto wspomnieć, że autorem jednej z bramek był nasz środkowy pomocnik - Radosław Majewski.

 

Po bataliach związanych z Pucharem Ekstraklasy, wróciliśmy na boiska ligowe, gdzie mieliśmy zmierzyć się przed własną publicznością z Lechią Gdańsk. Lechiści byli zaskoczeniem początkowej części sezonu i nawet przez chwilę przewodzili stawce, lecz teraz dopadł ich kryzys i od dwóch spotkań nie potrafią pokonać bramkarza swoich rywali. My byliśmy w niesamowitej formie, wygrywaliśmy mecz za meczem i teraz nie miało być inaczej. W 12. minucie bliski szczęścia był Pawłowski, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości okazał się jednak minimalnie gorszy. Spotkanie od początku było prowadzone pod nasze dyktando. Świetnie spisywał się Daniel Mąka, który szalał na prawej flance i nie było widać po nim najmniejszych śladów kontuzji. W 40. minucie jeden z jego rajdów zakończył potężnym strzałem, z którym kompletnie nie poradził sobie Mateusz Bąk. Piłka zatrzymała się jednak na słupku odbijając się od Bena Starosty w tak niefortunny sposób, że wpadła do siatki. Gol do szatni zdecydowanie nam się należał, gdyż na boisku absolutnie dominowaliśmy.

 

Druga część meczu do złudzenia przypominała pierwszą. Goście nie kwapili się do ataków, a my graliśmy swoje. Szkoda, że byliśmy dalece nieskuteczni, gdyż już po godzinie gry powinniśmy prowadzić, co najmniej trzema bramkami. Niestety, w prostych sytuacjach fatalnie zachowywali się nasi napastnicy: najpierw Pawłowski, a później wprowadzony na boisko Gajtkowski. W ostatnich minutach meczu przebudziła się Lechia, która chciała wykorzystać nasz brak zdecydowania w ofensywie. Najpierw w 81. minucie bliski pokonania Sebastiana Przyrowskiego był napastnik gości - Kowalczyk, a chwilę później ta sztuka nie udała się również Rybskiemu. Czerwona kartka dla Łukasza Trałki w 88. minucie sprawiła, że gościom odechciało się grać i udało nam się utrzymać korzystny rezultat. Po meczu nie tryskałem jednak świetnym humorem, gdyż ilość niewykorzystanych sytuacji była naprawdę wielkim rozczarowaniem.

 

13.09.2008, stadion przy ul.Konwiktorskiej; Warszawa: 3611 widzów

Ekstraklasa 7/30: [1.] Polonia Warszawa - [7.] Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)

1:0 Starosta 40' sam.

cz.k. Trałka 88' [L]

 

Przyrowski - Lazarevski, Lato, Jodłowiec, Dziewicki - Mąka (Jaroń 63'), Kosmalski, Piątek (Sokołowski 84'), Majewski - Ivanovski, Pawłowski (Gajtkowski 70')

 

MoM: Daniel Mąka (P P; Polonia) - 7.5

Odnośnik do komentarza

Polskie kluby tradycyjnie zawiodły swoich fanów i solidarnie przegrały swoje mecze w europejskich pucharach. Wisła Kraków uległa na własnym boisku PSG 0:1, a Cracovia nie dała rady holenderskiemu Heerenveen przegrywając na wyjeździe 1:0.

 

Czy bezbramkowy remis może być ciekawym widowiskiem? Do dzisiejszego dnia wydawało mi się, że jest to niemożliwe. Wyjazdowy pojedynek z Ruchem Chorzów zdecydowanie zmienił moje zdanie. Obie jedenastki atakowały z pasją tworząc mnóstwo sytuacji do zdobycia bramki. Gospodarze dwa razy ostrzeliwali poprzeczkę bramki Sebastiana Przyrowskiego, a golkiper naszych rywali - Robert Mioduszewski dokonywał cudów przy strzałach Filipa Ivanovskiego. Mimo że mecz zakończył się bezbramkowym rezultatem, zagraliśmy naprawdę nieźle i szkoda, że nie mieliśmy trochę więcej szczęścia. Na dodatek, znowu kontuzji nabawił się Daniel Mąka, który naciągnął mięsień uda i nie zagra przez około trzy tygodnie. Wielka szkoda, bo popularny Mączka wyraźnie wracał do formy i mógłby być poważnym w wzmocnieniem w nadchodzących spotkaniach.

 

20.09.2008, stadion przy ul. Cichej; Chorzów: 7444 widzów

Ekstraklasa 8/30: [11.] Ruch Chorzów - [1.] Polonia Warszawa 0:0

Przyrowski - Mynarz, Lato, Jodłowiec, Dziewicki - Mąka (Gajtkowski 44'), Kosmalski (Mierzejewski 71'), Piątek, Majewski - Ivanovski, Pawłowski (Jaroń 71')

 

MoM: Maciej Sadlok (P Ś; Ruch) - 7.5

Odnośnik do komentarza

Mecz drugiej rundy Pucharu Polski między Polonią Warszawa, a Lechem Poznań od dawna awizowany był, jako pojedynek gigantów. Los sprawił, że lider z wiceliderem Ekstraklasy musiał zmierzyć się już na samym początku tych prestiżowych rozgrywek. Pierwsze minuty spotkania były nudne aż do bólu. Obie jedenastki badały się nawzajem i żadna drużyna nie chciała zaryzykować. Sygnał do ataku dał Łukasz Piątek, który potężnie kropnął z 25. metrów, lecz piłka minęła bramkę strzeżoną przez Buricia. W 34. minucie Zganiacz zachował się jak dziecko trafiając z dwóch metrów prosto w Przyrowskiego. Cały stadion odetchnął z ulgą. Chwilę później o centymetry chybił Szymon Pawłowski. Mecz rozkręcał się z każdą minutą. Podczas ostatniej akcji pierwszej połowy trybuny stadionu eksplodowały radością. Radek Majewski wrzucił piłkę z rzutu rożnego, a Szymon Pawłowski strzałem głową nie dał szans golkiperowi gości. Lechici nie zdążyli nawet wznowić gry. Do szatni schodziliśmy wygrywając jedną bramką.

 

Początek drugiej połowy był dla nas koszmarny. Wyszliśmy z głową w chmurach i już po pięciu minutach przegrywaliśmy. Najpierw w 47. minucie Gordan Golik urwał się naszym obrońcom i nie dał szans Przyrowskiemu, a cztery minuty później, katastrofalne zachowanie Tomasza Jodłowca wykorzystał Tomasz Bandrowski i Lech był już na prowadzeniu. Taki rozwój zdarzeń wyjątkowo nie spodobał się moim podopiecznym, którzy od razu ruszyli do gonienia wyniku. W 66. minucie potężnie huknął Adrian Mierzejewski i bramkarz gości mógł tylko pokiwać głową i wyjąć piłkę z siatki. Mieliśmy znowu remis! Do końca meczu gra przypominała znowu bardziej szachy, niż spotkanie piłki nożnej. Konieczna była dogrywka.

 

W doliczonym czasie gry zaczęliśmy z animuszem. W 94. minucie Krzysztof Gajtkowski zmarnował stuprocentową sytuację do pokonania Buricia, a trzy minuty później golkiper gości kapitalnie sparował strzał Łukasza Piątka. Kiedy wydawało się, że uda nam się zaraz strzelić upragnioną bramkę, boisko musiał opuścić kontuzjowany Tomasz Jodłowiec, a że komplet zmian był wykorzystany, musieliśmy grać w dziesiątkę. Goście od razu ruszyli do ataków, lecz udało nam się dotrwać do konkursu rzutów karnych. Pojedynek na jedenastki udało nam się wygrać, gdyż swoich karnych nie strzelili: Gordan Golik oraz gwiazda Lecha - Semir Stilic. My byliśmy bezbłędni i to Polonia Warszawa, a nie Lech Poznań zagra w kolejnej rundzie Pucharu Polski. To był naprawdę dobry mecz, który potwierdził, że aktualnie należymy do ścisłej czołówki i jeśli nie stracimy impetu, będziemy walczyć o najwyższe laury.

 

24.09.2008, stadion przy ul.Konwiktorskiej; Warszawa: 3312 widzów

Puchar Polski 2.runda: [1L] Polonia Warszawa - [1L] Lech Poznań k4:2 d2:2 2:2 (1:0)

1:0 Pawłowski 45+2'

1:1 Golik 47'

1:2 Bandrowski 51'

2:2 Mierzejewski 66'

 

Przyrowski - Mynarz, Lato, Jodłowiec, Bąk - Jaroń (Sokołowski 66'), Mierzejewski (Kosmalski 66'), Piątek, Majewski - Ivanovski (Gajtkowski 86'), Pawłowski

 

MoM: Gordan Golik (OP Ś; Lech) - 8.0

Odnośnik do komentarza

Losowanie trzeciej rundy Pucharu Polski przebiegło po naszej myśli. O przepustkę do ćwierćfinałów zagramy na własnym boisku z pierwszoligowym GKS-em Jastrzębie.

 

Mimo ogromnego zmęczenia, niedane było nam odpoczywać i już trzy dni po horrorze związanym z meczem drugiej rundy Pucharu Polski musieliśmy zmierzyć się z Piastem Gliwice. Goście przyjechali do Warszawy na ścięcie, lecz nie najlepsza forma fizyczna oraz rozprężenie po meczu z Lechem mogły przeszkodzić nam w osiągnięciu celu, którym niewątpliwie była wygrana. Zaczęło się od zmarnowanej akcji przez Filipa Ivanovskiego, lecz już po czterech minutach gry cieszyliśmy się z pierwszej bramki. Autorem jej okazał się Szymon Pawłowski, który już po kilku miesiącach gry zawładnął sercami kibiców warszawskiej Polonii. Całe spotkanie przebiegało absolutnie pod naszą kontrolą, a goście nawet nie próbowali udawać, że są w stanie nam zagrozić. Graliśmy o klasę lepiej i cud sprawił, że Piast przegrał różnicą tylko dwóch bramek. W 20. minucie na listę strzelców ponownie wpisał się Pawłowski i było po zawodach. Zwycięstwo dało nam kolejne trzy punkty i według mediów: po dziewięciu kolejkach wyrośliśmy na głównych faworytów do mistrzostwa Polski. Czy teza mediów potwierdzi się pokażą najbliższe spotkania. Za tydzień derby Warszawy na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, potem na Konwiktorską przyjeżdża Wisła Kraków, a na samym końcu spotkamy się na wyjeździe z poznańskim Lechem. Wszystko to przemieszane z meczami Pucharu Ekstraklasy. Szykuje się przed nami bardzo trudny i pracowity październik.

 

27.09.2008, stadion przy ul.Konwiktorskiej; Warszawa: 3522 widzów

Ekstraklasa 9/30: [1.] Polonia Warszawa - [14.] Piast Gliwice 2:0 (2:0)

1:0 Pawłowski 4'

2:0 Pawłowski 20'

 

Przyrowski - Mynarz, Lato, Bąk, Dziewicki - Jaroń, Kosmalski , Piątek, Majewski - Ivanovski, Pawłowski

 

MoM: Szymon Pawłowski (N; Polonia) - 8.4

Odnośnik do komentarza

Mimo że obiecywałem traktować Puchar Ekstraklasy jak najbardziej poważnie, tym razem musiałem nieco odpuścić te rozgrywki, gdyż zdecydowanym priorytetem było wyjazdowe spotkanie z Legią Warszawa, które zbliżało się wielkimi krokami. Na murawę stadionu przy ul. Konwiktorskiej wybiegła drużyna składające się głównie z piłkarzy rezerwowych, a jedynym przedstawicielem pierwszej jedenastki był Łukasz Piątek, który mecz z Legią będzie musiał odpuścić z powodu żółtych kartek. Jak się później okazało, jeden Piątek wystarczył na Ruch Chorzów, który zaprezentował się bardzo przeciętnie. Nasz środkowy pomocnik najpierw strzelił dwie przepięknej urody bramki, a potem asystował przy trafieniu Gajtkowskiego. Czwarte trafienie dołożył jeszcze Gołębiewski i goście z Chorzowa zostali po prostu zdeklasowani. Bardzo cieszę się, że mimo wystawienia rezerwowego składu udało nam się osiągnąć cel i nadal liczymy się w Pucharze Ekstraklasy. Teraz przed nami prawdziwe emocje - Derby Warszawy.

 

30.09.2008, stadion przy ul.Konwiktorskiej; Warszawa: 1962 widzów

Puchar Ekstraklasy 3/6: [2.] Polonia Warszawa - [4.] Ruch Chorzów 4:1 (2:1)

1:0 Piątek 8'

2:0 Piątek 14'

2:1 Sobiech 34'

3:1 Gajtkowski 62'

4:1 Gołębiewski 65'

 

Majdan - Makowski, Lazarevski, Bąk, Kozioł - Sokołowski, Zasada, Piątek (Kaźmierowski 79'), Świerczewski - Gajtkowski, Gołębiewski

 

MoM: Łukasz Piątek (P Ś; Polonia) - 8.9

Odnośnik do komentarza

Nie ma już polskich klubów w europejskich pucharach. Cracovia Kraków zaledwie zremisowała na własnym stadionie z Sc Heerenveen, a Wisła Kraków ponownie uległa Paris SG 0:1.

 

Październik rozpoczęliśmy od meczu, na którzy kibice obu warszawskich klubów czekali od dawna. Na wypełnionym po brzegi stadionie im. Wojska Polskiego przy ul. Łazienkowskiej miały się spotkać dwie drużyny zajmujące najwyższe pozycje w tabeli. Według niektórych mediów, miał być to mecz o mistrzostwo Polski, lecz na takie dywagacje było zdecydowanie zbyt wcześnie. Kiedy wszedłem na murawę, poczułem dziwny ucisk na żołądku, a moja serce szybko pulsowało i niebezpiecznie zbliżało się w okolice gardła.

 

Pierwszy gwizdek arbitra rozpoczął piłkarski spektakl. Po trzech minutach trybuny ucichły. Sokołowski kapitalnie odnalazł w polu karnym Majewskiego, który strzelił koło bezradnego Muchy i po chwili utonął pod ciałami kolegów. Cóż za początek spotkania! Legia natychmiast ruszyła do szturmu. Już kilka sekund po wznowieniu Takesure Chinyama huknął z 25. metrów, lecz Przyrowski był na posterunku. W 8. minucie na prawej flance urwał się Szałachowski i znalazł się oko w oko z naszym bramkarzem, który i tym razem okazał się ostatnim ratunkiem dla Polonii. W 17. minucie po strzale Takesure'a Chinyamy było już 1:1. Dziewicki z Jodłowcem nie dogadali się, co do krycia i skutek tego był najgorszy z możliwych. Legioniści nie chcieli odpuścić. Kilka minut po wyrównującej bramce Chinyama powtórnie starał się zaskoczyć Przyrowskiego, lecz nasz golkiper rozgrywał mecz życia. Do końca pierwszej połowy meczu atakowała już tylko Legia. Na szczęście, do szatni zeszliśmy remisując i prawdę mówiąc, dla nas ten mecz mógłby się już skończyć.

 

Druga część meczu rozpoczęła się od kolejnych ataków gospodarzy. W 54. minucie Przyrowski ratując nas od straty bramki po raz kolejny naraził się miejscowym fanom. Z każdą upływającą sekundą napięcie na boisku rosło. Sędzia, co chwilę musiał uspakajać zawodników, a kiedy to nie wystarczało - rozdawał żółte kartoniki. Na kwadrans przed końcem na lewym skrzydle świetnie urwał się Kosmalski, zagrał płasko w pole karne, gdzie stał doskonale ustawiony Gajtkowski i potężnym strzałem w prawe okienko bramki nie dał najmniejszych szans golkiperowi gospodarzy. Po chwili leżałem przygnieciony ciałami swoich podopiecznych. "Wracać! Wracać! Obrońcie ten wynik!" - krzyczałem. Legia ruszyła do huraganowych naporów. Akcje sunęły głównie lewym i prawym skrzydłem, jednak coraz częściej były one za bardzo rwane. Kiedy w 89. minucie Inaki Descarga wyleciał z boiska z czerwoną kartką, już nikt nie wierzył, że miejscowym uda się doprowadzić chociaż do remisu. Kiedy pan Górecki zagwizdał po raz ostatni, słychać było tylko fetujących kibiców gości. Łazienkowska zdobyta! Warszawa jest nasza! To będzie długa noc!

 

04.10.2008, stadion im. Wojska Polskiego; Warszawa: 13616 widzów

Ekstraklasa 10/30: [2.] Legia Warszawa - [1.] Polonia Warszawa 1:2 (1:1)

0:1 Majewski 4'

1:1 Chinyama 17'

1:2 Gajtkowski 75'

cz.k. Descarga 89' [L]

 

Przyrowski - Mynarz (Lazarevski 59'), Lato, Jodłowiec, Dziewicki - Jaroń (Gajtkowski 35'), Kosmalski, Sokołowski (Bąk 81'), Majewski - Ivanovski, Pawłowski

 

MoM: Takesure Chinyama (N; Legia) - 7.9

Odnośnik do komentarza

Mimo zwycięstwa, dwóch zawodników nie mogło zaliczyć Derbów Warszawy do najbardziej udanych. Damian Jaroń złamał kostkę i odpocznie od futbolu przez 3-4 miesiące, a Radek Mynarz naciągnął mięśnie uda i nie zagra przez około trzy tygodnie.

 

Bez dwóch wyżej wymienionych dżentelmenów, oraz kilku zawodników, którzy wybrali się na mecze swoich reprezentacji rozpoczęliśmy spotkanie w ramach Pucharu Ekstraklasy z Wisłą Kraków. Ewentualne zwycięstwo zdecydowanie przybliżyło by nas do zakwalifikowania się do kolejnej rundy, więc od razu chcieliśmy przejąć inicjatywę. Niestety, dobrze zorganizowana obrona krakowskiego klubu nie dawała nam dużo do powiedzenia, a akcje ofensywne naszych rywali były dużo groźniejsze od naszych. Już w 16. minucie Wojciech Łobodziński urwał się naszym obrońcom i mimo rozpaczliwej interwencji, pokonał Sebastiana Przyrowskiego. Wisła nie rezygnowała. Co moment groźnie atakowała, lecz kompletnie zapomniała o groźnych kontratakach. W 27. minucie Ivanovski świetnie wypatrzył Gajtkowskiego, który precyzyjnym uderzeniem pokonał Pawełka. Do przerwy zarówno wynik, jak i przebieg spotkania nie uległy zmianie. Nadal atakowali goście, lecz na tablicy wyników widniał remis.

 

Drugą część meczu zaczęliśmy z animuszem od razu przechodząc do ataków. Najpierw doskonałą sytuację zmarnował jednak Krzysztof Gajtkowski, a później Daniel Mąka, który wrócił do gry po kontuzji. W drugiej połowie wiślacy zdecydowanie opadli z sił i nie byli już tak groźni. Brak skuteczności z naszej strony spowodował jednak, że nie mogliśmy cieszyć się tego dnia ze zwycięstwa. Miejmy nadzieję, że za osiem dni w meczu ligowym uda się zgarnąć komplet oczek, gdyż one wydają się być dużo ważniejsze niż te, o które walczyliśmy dzisiaj.

 

10.10.2008, stadion przy ul.Konwiktorskiej; Warszawa: 2642 widzów

Puchar Ekstraklasy 4/6: [2.] Polonia Warszawa - [1.] Wisła Kraków 1:1 (1:1)

0:1 Łobodziński 16'

1:1 Gajtkowski 27'

 

Przyrowski - Lazarevski, Lato, Jodłowiec, Dziewicki - Bąk, Mierzejewski (Kosmalski 61'), Piątek (Mąka 61'), Sokołowski - Ivanovski (Gołębiewski 84'), Gajtkowski

 

MoM: Wojciech Łobodziński (N; Wisła) - 7.5

Odnośnik do komentarza

Polska reprezentacja znowu zagrała w kratkę. Najpierw podopieczni Leo Beenhakkera ograli na własnym boisku Czechów 3:2 (dwie asysty Radosława Majewskiego), a następnie ulegli 1:3 Słowakom. Droga do Mundialu wydaje się być bardzo wyboista i kręta.

 

Operacja pod kryptonimem: "Czarny Październik" trwała dalej. Po triumfie na Łazienkowskiej, niezłym remisie z Wisłą Kraków w Pucharze Ekstraklasy, przyszedł czas na arcytrudny pojedynek z Białą Gwiazdą w meczu ligowym. Mimo że wiślacy zajmowali dopiero dziesiąte miejsce w tabeli, nikt w Warszawie nie spodziewał się łatwej przeprawy. Obie jedenastki zaczęły bardzo nerwowo. Mnożyły się indywidualne błędy, a gra mówiąc kolokwialnie: nie kleiła się. W 10. minucie presji spotkania nie wytrzymał Marcelo i otrzymując czerwoną kartkę skazał Wisłę na jeszcze cięższą przeprawę. Chwilę później Ivanovski miał dogodną sytuację, aby strzelić bramkę, lecz kapitalnie interweniował Pawełek. Kolejne minuty meczu były dość monotonne. My atakowaliśmy, a Wisła skupiała się na kontratakach i wstyd to przyznać, lecz to goście byli bliżej objęcia prowadzenia. Po raz kolejny klasą popisał się Sebastian Przyrowski i do szatni zeszliśmy remisując.

 

Druga część meczu rozpoczęła się od naszych ataków, które nabrały nieco groźniejszego wyrazu. W 55. minucie kapitalnym strzałem z 25. metrów popisał się Łukasz Piątek i mimo że Pawełek wyciągnął się jak struna, mogliśmy cieszyć się z bramki dającej nam prowadzenie. Po zdobyciu gola zaczęło nam się grać dużo łatwiej i przyjemniej. Nie chcąc się zbytnio odsłaniać kontrolowaliśmy przebieg meczu i nie daliśmy rozpędzić się zdziesiątkowanym wiślakom. Wynik 1:0 oznaczał dołożenie kolejnej cegiełki do mistrzostwa Polski, o którym na Konwiktorskiej było słychać coraz częściej. Prawdą jest, że gramy jak natchnieni, lecz prawdziwą wartość tej drużyny poznamy wtedy, kiedy wygrywanie nie będzie przychodzić nam z taką łatwością. Za tydzień kolejny test - jedziemy do Poznania na mecz z Lechem.

 

18.10.2008, stadion przy ul.Konwiktorskiej; Warszawa: 6245 widzów

Ekstraklasa 11/30: [1.] Polonia Warszawa - [10.] Wisła Kraków 1:0 (0:0)

cz.k Marcelo 10' [W]

1:0 Piątek 55'

 

Przyrowski - Lazarevski, Lato, Jodłowiec, Dziewicki - Mąka (Bąk 63'), Kosmalski, Piątek, Majewski (Sokołowski 82') - Ivanovski, Pawłowski (Gołębiewski 84')

 

MoM: Łukasz Piątek (P Ś; Polonia) - 7.9

Odnośnik do komentarza

Wyjazdowe spotkanie z Lechem Poznań było absolutnym hitem dwunastej kolejki Ekstraklasy. Przed wspomnianym pojedynkiem mieliśmy pięć punktów przewagi nad drugim Lechem i każdy wynik, oprócz zwycięstwa, zdecydowanie nie zadowalałby gospodarzy. Mecz od samego początku nie stał na wysokim poziomie. Mnożyły się niedokładności, a chaos wkradał się w poczynania obu drużyn, które wyraźnie nie radziły sobie z presją. Bezbramkowa pierwsza połowa świetnie odwzorowała przebieg spotkania.

 

Na początku drugiej połowy kapitalną, indywidualną akcją popisał się Robert Lewandowski i po minięciu trzech naszych obrońców nie dał szans Sebastianowi Przyrowskiemu. Po zdobyciu bramki, lechici zdecydowanie cofnęli się na własną połowę, lecz my nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na dobrze dysponowaną obronę rywali. Pierwsza porażka w sezonie bolała bardzo. Szkoda, że przydarzyła się po meczu, w którym na komplet punktów nie zasłużyła żadna drużyna. Wystarczyła jedna akcja Roberta Lewandowskiego, aby nasza przewaga nad drugim zespołem zmalała do zaledwie dwóch oczek. Nie zamierzamy jednak panikować. Bierzemy się ostro do roboty i do końca pierwszej rundy spotkań mamy zamiar zaliczać same zwycięstwa!

 

24.10.2008, stadion przy ul. Bułgarskiej; Poznań: 15819 widzów

Ekstraklasa 12/30: [2.] Lech Poznań - [1.] Polonia Warszawa 1:0 (0:0)

1:0 Lewandowski 46'

 

Przyrowski - Lazarevski, Lato, Bąk, Dziewicki - Mąka (Gajtkowski 46'), Kosmalski (Mierzejewski 81'), Piątek, Majewski - Ivanovski (Gołębiewski 81'), Pawłowski

 

MoM: Robert Lewandowski (N; Lech) - 7.9

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...