Skocz do zawartości

Od bankruta do trupa, czy od zera do frajera - oto jest pytanie


smuga

Rekomendowane odpowiedzi

Październik dobiegał końca, ale czekał nas jeszcze jeden mecz. Wyjazd do miasteczka Cuenca, na spotkanie z Conquense zapowiadał się naprawdę ciężko. Gospodarze póki co zawodzili w lidze, zajmując zaledwie 11 pozycję. Nie zmieniało to jednak faktu, że na papierze są jedną z najsilniejszych ekip naszej grupy i należało mieć się na baczności, aby nie wrócić ze sporym bagażem bramkowym. W tym meczu nie mogłem skorzystać z Rubena, który doznał lekkiego wstrząśnienia mózgu na treningu. Moje przewidywania od początku zdawały się potwierdzać. Miejscowi ruszyli do ataku, ale niedokładność w rozegraniu piłki, a także indolencja strzelecka snajperów nie pozwoliły na udokumentowanie przewagi. Strzelecko natomiast dobrze zaprezentował się Carlos, który wykorzystując dośrodkowanie Alberto z rzutu rożnego, pokonał Rodrigueza i dał nam porwadzenie. Po tym wydarzeniu gospodarze poczuli się niezwykle urażeni i rzucili się na nas niczym hiena na padlinę, wkładając w każdy strzał maksimum siły, biegając za każdą piłką i przy okazji nieziemsko się męcząc.

Wykorzystaliśmy to w drugiej połowie, kiedy to my przejęliśmy inicjatywę i znacznie rozsądniej rozdysponowaliśmy swoje siły. Dzięki temu kontrolowaliśmy przebieg gry, trzymając Conquense na dystans od naszej bramki. Udało się też podwyższyć prowadzenie, kiedy to w 66 minucie Jorge dobił strzał Carlosa i tym samym ustalił wynik spotkania.

Segunda Division B4:

29.10.2005, widzów: 274

Conquense [s2B] – Badajoz [s2B] 0:2

17’ Carlos {B} 0:1

66’ Jorge {B} 0:2

Badajoz: Tinoco – Velasco, Traversa, Diego, Jano – Alberto, Rodriguez, Dani, Chechu – Jorge(67’ Willy), Carlos(67’ Nando)

MoM: Pedro Velasco 9 {B}

Odnośnik do komentarza

W 10 kolejce na nasz stadon zawitał jeden z ligowych słabeuszy, ekipa Villanueva. Goście skazywani byli na porażkę i sami zdawali się z tym zgadzać, bowiem na murawie nie pokazali nic godnego uwagi, ograniczając się do dalekich wykopów piłki pod nasze pole karne, gdzie nasi stoperzy bezproblemowo czyścili obszar przed naszą bramką. Pierwsza bramka padła już w 8 minucie, kiedy to Willy wykorzystał rzut karny po faulu na Jorge. Kolejne bramki wydawały się tylko kwestią czasu, ale nasi napastnicy nie mieli tego dnia zbyt wiele szczęścia, wskutek czego piłkę do siatki rywala udało się skierować jeszcze tylko raz, kiedy to Willy wykorzystał prostopadłe podanie z głębi pola od Daniego i uderzając tuż przy słupku nie pozostawił złudzeń rywalom.

Segunda Division B4 [10/38]:

2.11.2005, widzów: 5190

Badajoz [s2B] – Villanueva [s2B] 2:0

8’ Willy {B} 1:0 rz.k.

70’ Willy {B} 2:0

Badajoz: Tinoco – Velasco, Traversa, Diego, Jano – Alberto, Rodriguez, Dani, Chechu – Jorge, Willy

MoM: Willy 8 {B}

 

Po spotkaniu zakontraktowałem transfer Coste (N, Francja, 29 l.), który miał znacznie wzmocnić nasz atak, regularnie zdobywając bramki. Wyciągnąłem go z portugalskiego Varzim, a wartość transferu ma wynieść 40.000 Euro.

Odnośnik do komentarza

@Fenomen: Po sparingach miały tam być miejsca w lidze, zapomniałem o tym, dzięki za zwrócenie uwagi.

 

Zaledwie 4 dni później graliśmy wyjazdowy mecz z Aguilas. Nasi przeciwnicy to ligowi średniacy, których stać na sprawienie niespodzianki, ale też którzy potrafią przegrać z każdym. Postanowiłem że po świetnym meczu, w pierwszym składzie ponownie wyjdzie Willy, mimo iż Carlos był już gotów do gry. Mecz zaczęliśmy jednak najgorzej jak się tylko dało, kiedy to Jano sfaulował rywala w polu karnym i już w 2 minucie Darmon pokonał Tinoco mocnym, dokładnym strzałem. Po tym fatalnym początku robiliśmy co w naszej mocy, aby wyrównać wynik spotkania. Jorge jednak nie dostawał podań od partnerów, gdyż Ci kierowali je do Willy’ego, który tego dnia był cieniem zawodnika sprzed 4 dni, snując się po boisku i nie wiedząc co ze sobą zrobić.

Po przerwie na murawie pojawił się Carlos, ale chociaż chwilowo nasza gra była naprawdę dobra, to po kilku minutach zaczęliśmy grać niedokładnie, niekonsekwentnie i przede wszystkim nieskutecznie. Skuteczni natomiast byli tego dnia goście, a konkretnie Torricella, który wykorzystał perfekcyjne wręcz dośrodkowanie Moyano i głową umieścił piłkę w bramce Tinoco. Wszystko miało miejsce w 65 minucie i w zasadzie pozostałe 25 były tylko konieczną formalnością. Miejscowi nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa, my natomiast chyba nie do końca chcieliśmy im je odebrać.

Segunda Division B4:

6.11.2005, widzów: 217

Aguilas [12] – Badajoz [2] 2:0

2’ Darmon {A} 1:0 rz.k.

65’ Torricella {A} 2:0

Badajoz: Tinoco – Armindo, Traversa, Jano, Diego – Alberto(60’ Nando), Rodriguez, Diego, Chechu – Jorge, Willy(46’ Carlos)

MoM: Oscar 9 {A}

Odnośnik do komentarza

Po pierwszej porażce w sezonie mieliśmy sporo czasu na przeanalizowanie naszych mankamentów i próbę ich wyeliminowania. Dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach ligowych spowodowana była meczami barażowymi o awans do Mistrzostw Świata. Awans wywalczyli Francuzi, którzy ograli w dwumeczu Białorusinów 3:1, Szwedzi w skandynawskich derbach odprawili Duńczyków, a Serbowie nie dali najmniejszych szans Słowakom.

Naszym kolejnym rywalem był zespół Baza, który do tej pory spisywał się słabo, więc na własnym stadionie bardzo zależało mi na tym aby zdobyć komplet punktów. Od początku poleciłem więc atakować bramkę rywali, głównie akcjami po skrzydłach w wykonaniu Rodrigueza i Alberto. Mój plan był wykonywany w stu procentach, ale nasza skuteczność wołała o pomstę do nieba. W końcu jednak udało nam się trafić, a autorem bramki został Carlos, który wykorzystał podanie Jorge. Przed przerwą mieliśmy okazję na podwyższenie wyniku, ale Armindo zmarnował rzut karny po faulu na Carlosie.

Po przerwie wyszliśmy nieco zdekoncentrowani łatwym, choć skromnym prowadzeniem i przyjezdni mieli swoje szanse na bramkę, ale nie wykorzystali ich, co srodze się na nich zemściło. Najpierw drugią bramkę dołożył Carlos, wykonując rzut karny po faulu na tym samym zawodniku, a później Rodriguez wykorzystał dośrodkowanie Armindo i niezdecydowanie obrony rywali, umieszczając piłkę w siatce pięknym wolejem z 15 metrów.

Segunda Division B4 [12/38]:

20.11.2005, widzów: 4526

Badajoz [2] – Baza [18] 3:0

26’ Carlos {B} 1:0

39’ Armindo {B} ch.rz.k.

66’ Carlos {B} 2:0 rz.k.

83’ Rodriguez {B} 3:0

Badajoz: Tinoco – Armindo, Traversa, Jano, Diego – Alberto, Rodriguez, Dani, Chechu – Jorge, Carlos

MoM: Victor Rodriguez 9 {B}

Odnośnik do komentarza

Zaledwie 3 dni mieliśmy na odpoczynek przed kolejnym meczem. Na szczęście zawodnicy zdążyli zregenerować siły i do spotkania z Talaverą mogliśmy przystąpić w najsilniejszym składzie. Nasi przeciwnicy to ligowi średniacy, którzy utrzymują miejsce w środku tabeli, póki co z bezpieczną przewagą nad strefą spadkową i jeszcze bezpieczniejszą stratą do czołowej czwórki. Spodziewałem się więc ciężkiego boju, zakończonego jednak zdobyciem pełnej puli. Mecz zaczęliśmy bardzo dobrze, atakując rywali od pierwszego gwizdka sędziego i dając do zrozumienia, że zamierzamy wywieźć stąd komplet punktów. Nasze starania zostały udokumentowane przez Carlosa, który wykorzystał podanie od Armindo i w sytuacji sam na sam nie dał szans Roberto. Nasza radość nie trwała zbyt długo, bo już 9 minut później Bayarri po solowej akcji pokonał Tinoco strzałem w długi róg. Strata bramki przebudziła nas z krótkiego letargu i ponownie rozpoczęliśmy natarcie na bramkę gospodarzy. Na potęgę pudłowali jednak Carlos i Jorge. Na przerwę schodziliśmy więc przy wyniku remisowym.

Po przerwie na boisku nie pojawił się już Chechu, a zastąpił go Nando. Obraz gry wyglądał podobnie jak w pierwszej połowie, ale w dalszym ciągu nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza rywali. Najbliżej tego był Nando, który znalazł się w odległości 10 metrów od bramki, ale nie trafił w nią, co z resztą nieźle mnie wpieniło. Nasze dalsze próby nie przyniosły skutku, bo jak się nie trafia w bramkę to nie można zdobyć gola, tak więc spotkanie, ku mojemu rozczarowaniu, zakończyło się remisem.

Segunda Division B4:[13/38]

23.11.2005, widzów: 1619

Talavera [12] – Badajoz [2] 1:1

11’ Carlos {B} 0:1

20’ Bayarri {T} 1:1

Badajoz: Tinoco – Armindo, Traversa, Jano, Diego – Alberto, Rodriguez, Dani, Chechu(46’ Nando) – Jorge(60’ Adri), Carlos

MoM: Ivo 7 {T}

Odnośnik do komentarza

Ponownie nie mogliśmy narzekać na nadmiar czasu na odpoczynek. Już po 3 dniach graliśmy u siebie z liderem, Cordobą. Rywale stanowili bardzo silny zespół, byli jednymi z faworytów do ostatecznego zwycięstwa w rozgrywkach. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że każda zdobycz punktowa w tym spotkaniu będzie sukcesem. Postanowiłem jednak, że zagramy otwarty futbol, tak jak we wcześniejszych spotkaniach, bo uważałem, że zmiana taktyki w ostatniej chwili nie ma sensu. Szybko okazało się, że moja decyzja nie miała na nic wpływu, ponieważ goście rządzili na placu gry niepodzielnie, a my ograniczaliśmy się do nielicznych kontr, które kończyły się zwykle niecelnymi uderzeniami moich zawodników. Mimo trwającego 90 minut naporu, goście zdołali tylko raz pokonać wracającego do naszej bramki Rubena, a dokonał tego w 73 minucie Gaizka Sazar.

Segunda Division B4 [14/38]

26.11.2005, widzów: 4943

Badajoz [3] – Cordoba [1] 0:1

73’ Gaizka Sazar

Badajoz: Ruben – Armindo, Traversa, Jano, Diego – Alberto, Rodriguez(46’ Charly), Zafra, Nando – Jorge, Carlos(74’ Adri)

MoM: Frederik 8 {C}

Odnośnik do komentarza

Po porażce w przygnębiającym stylu, bardzo chcieliśmy zwyciężyć w kolejnym meczu. Niestety, los nam tego nie ułatwił, za przeciwników dobierając nam Linares, 3 ekipę tabeli i jednocześnie największą rewelację sezonu. Jednak kiedy goście zjawili się na murawie stadionu w Badajoz, kompletnie nie potwierdzali swoich aspiracji, głośno wypowiadanych w lokalnej prasie i schowali się za podwójną gardą. Niestety i Badajoz nie było tym samym zespołem co na początku sezonu i nie potrafiliśmy tej gardy przebić, wskutek czego mecz stan na żenującym wręcz poziomie, łącznie oba zespoły oddały 4 celne strzały, a gra toczyła się w środkowej strefie boiska. Gra, a właściwie kopanina, na szczęście nie skończyła się kontuzją żadnego z zawodników przebywających na boisku i po spotkaniu nudniejszym niż posiedzenie sejmu nastąpił sprawiedliwy podział punktów.

Segunda Division B4 [15/38]

04.12.2005, widzów: 4524

Badajoz [5] – Linares[3] 0:0

Badajoz: Ruben – Armindo, Traversa, Jano, Diego – Alberto, Rodriguez, Zafra, Nando – Jorge(59’ Adri), Carlos

MoM: Jose Maria Cidoncha 8 {L}

Odnośnik do komentarza

Nasza fatalna passa trwała w najlepsze, a dodatkowo pesymizmem napawał fakt, że gramy wyjazd z Cartageną, ekipą bardzo silną, ale jednocześnie też bardzo nierówną. W tym właśnie upatrywałem naszą szansę na jakikolwiek pozytywny rezultat tego spotkania. Gospodarze nie zamierzali mi jednak ułatwiać życia, od początku atakując zaciekle, na szczęście bez powodzenia, gdyż fantastycznie bronił Ruben. Kilka chwil później groźnie skontrowaliśmy piłkarzy Cartageny, ale również ich bramkarz wykazał się świetną interwencją, wybijając na rzut rożny strzał Jorge. Co nie udało się tym razem, udało się w następnej akcji, niestety miejscowych. W 13 minucie Sabino wykorzystał dogranie Molista i z najbliższej odległości umieścił piłkę w naszej bramce. Po zdobytej bramce rywale poczuli zbytni luz, dając nam kilka minut pograć na swojej połowie, co skończyło się bramką Nando dającą wyrównanie. Do przerwy, choć przeważaliśmy, nie zdołaliśmy zmienić rezultatu.

Po przerwie miejscowi szybko przypuścili kolejny szturm i już 4 minuty po wznowieniu gry Sabino odwdzięczył się swojemu partnerowi z ataku i tym razem to on wyłożył piłke Molistowi, który pokonał Rubena strzałem po ziemi, tuż przy słupku. Po raz drugi musieliśmy gonić wynik, co też usilnie staraliśmy się zrobić. Niestety gospodarze okazali się mało gościnni, nie dając nam na drogę nawet punktu.

Segunda Division B4 [16/38]

11.12.2005, widzów: 1088

Cartagena [5] – Badajoz [4] 2:1

13’ Sabino {C} 1:0

24’ Nando {B} 1:1

49’ Molista {C} 2:1

Badajoz: Ruben – Armindo, Traversa, Fabio, Diego – Nando, Rodriguez(46’ Charly), Zafra, Chechu(46’ Damsao) – Jorge(70’ Adri), Carlos

MoM: Sabino 8 {C}

Odnośnik do komentarza

Jeden z moich skautów w końcu podesłał mi ciekawe raporty dotyczące piłkarzy. Było ich dokładnie 3, a wszystkie odnosiły się do piłkarzy Realu Oviedo. Pierwszy to Nacho Garcia, świetny napastnik, jednak zbyt drogi, poza tym napastnika już zakontraktowałem. Drugi to obrońca, Pablo Lusarreta, podobnie jak Garcia, nie dla nas ze względów finansowych. Ale już 3 raport, w którym masę pochwał zebrał pomocnik Jon Carrera był strzałem w przysłowiową „10”. Od razu złożyłem ofertę kupna 24 letniego zawodnika, a włodarze z Oviedo niezbyt długo się nad nią zastanawiali. Sam piłkarz też nie grymasił, ponieważ dostał lepsze pieniądze, a do tego status zawodnika szerokiego składu, co oznaczało że może liczyć na kilka lub nawet kilkanaście występów i walkę o pierwszy skład.

 

Ostatni mecz przed przerwą świąteczno – noworoczną graliśmy na własnym stadionie z Meridą. W świetle ostatnich wyników postanowiłem przebudować linię pomocy, gdyż tam według mnie leżał nasz problem. I tak na pozycji defensywnego pomocnika ponownie zagrał Dani, na prawym skrzydle wystąpił Velasco, po przeciwnej stronie mecz rozpoczął Charly, a Nando przypadła rola ofensywnego pomocnika. Mecz zaczął się dla nas bardzo dobrze, bo już w 4 minucie Jorge wykorzystał podanie Nando i dał nam prowadzenie. Ani myśleliśmy jednak bronić tego rezultatu i dalej atakowaliśmy. Najbliżej podwyższenia rezultatu był Carlos w 20 minucie, ale minimalnie przestrzelił przy próbie lobowania bramkarza. W 32 minucie było już jednak 2:0, a autorem bramki został ponownie Jorge, tym razem wykorzystując długie podanie od Diego. Na 3 bramkę czekaliśmy zaledwie 10 minut, a jej strzelcem został Velasco, kierując piłkę na długi róg po podaniu Jorge.

Po przerwie goście starali się odrobić straty. Najpierw próbowali wjechać z piłką do bramki. Po fiasku tego sposobu, zaczęli na potęgę strzelać z dystansu, z każdej pozycji i o dziwo prawie im się to udało z prawie 40 metrów, na szczęście Juan Jesus trafił w słupek. My również stworzyliśmy kilka okazji do zmiany wyniku, a najbliżej tego był Nando, który z rzutu wolnego trafił w poprzezkę. Ostatecznie żadnej ze stron nie udało się już strzelić gola.

Segunda Division B4 [17/38]:

18.12.2005, widzów: 4516

Badajoz [5] – U.D. Merida [13] 3:0

4’ Jorge {B} 1:0

32’ Jorge {B} 2:0

42’ Velasco {B} 3:0

Badajoz: Ruben – Armondo, Traversa, Jano, Diego – Velasco, Charly, Dani, Nando – Jorge, Carlos

MoM: Jorge 8 {B}

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...