Skocz do zawartości

Linel kam chlinel...


el_mariachi

Rekomendowane odpowiedzi

Sławoj - A myślisz, że nie próbowałem? Nawet Ormianie nie chcą grać w takim klubie. Przykład podam: Edgar Kerakousian (18l.)- młody, zdolny, bez kontraktu, nie związany z żadnym klubem, a mimo to gra w młodzieżówce. Oferuje mu na prawdę fajny kontrakt, jak na możliwości klubu, a ten odmawia... Powód? Panajot Wołow to nie jest klub, który chciałby reprezentować.

 

 

 

Oni - 11 pozycja w lidze, my - 6 pozycja. Gramy na własnym stadionie, więc powinniśmy sobie poradzić. Nic bardziej mylnego.

 

Pojedynek był wyrównany od pierwszych minut i taki został przez pełne 90 minut. Obie drużyny atakowały i stwarzały groźne akcje. Jednak to my, tak wizualnie, mieliśmy lekką przewagę. Niestety nie potrafiliśmy jej wykorzystać umiejętnie i zapatrzeni w siebie zapomnieliśmy o rywalach. Goście zrobili więc to, co do nich należało - strzelili nam gola. 33-letni Kichukov uderzył zza pola karnego, a mój bramkarz nie miał nic do powiedzenia. Stadion zamilkł, a ja się zastanawiałem, co źle zrobiłem. Odbyłem krótką rozmowę, przy linii boiska, z Gawęckim i poprosiłem go, aby trochę podkręcił tempo. Okazało się to dobrym posunięciem. Może Polak nie strzelił bramki, ale cała drużyna to zrobiła. Po znakomitym kontrataku i świetnych podaniach, do piłki doszedł Georgi Gaydarov. Bez problemu pokonał bramkarza, trafiając z najbliższej odległości. W 36. minucie udało się doprowadzić do remisu. Udało się go też dotrzymać do końca pierwszej połowy.

 

Widziałem realną szansę na zwycięstwo, ale nie wiedziałem jak umotywować piłkarzy. Wpadłem na genialny pomysł i powiedziałem, że każdemu sprowadzę butelkę Żubrówki. Na szczęście zrozumiał to tylko Gawęcki, który obiecał mi, że nikomu nie piśnie ani słowa. Na boisku pojawili się Ognyanov i Stefanov. Gra dalej była zacięta, a obie drużyny nie odpuszczały sobie żadnej piłki i o każdą z nich ostro walczyli. W jednym z takich starć ucierpiał Krasimir Stefanov. Jego miejsce zajął Zhechev. Jednak wynik został bez zmian. Kolejny remis w barwach Panajota Wołowa.

 

11.04.2009, 20/26 Iztochna B PFG
Stadion im. Panajota Wołowa, Szumen
Sędzia: Milen Dimiev

[6] Panajot Wołow - Swetkawica [10]
Georgi Gaydarov 36' 1:1 Georgi Kichukov 22'

Krasimir Stefanov (PW), ktz., 80'

MoM: Delyan Dimov (S), 8

Notatki pomeczowe: Odliczanie czas zacząć... 6

Odnośnik do komentarza

Marica jest jednym z pretendentów do spadku z ligi. W tej chwili jest na 11. pozycji, ale ma wielkie szanse, żeby spaść jeszcze niżej. My, mimo trzech remisów z rzędu, dalej utrzymujemy się na 6. miejscu. Wydawało się, że jesteśmy murowanym faworytem, a gospodarze nie przeszkodzą nam w wyrwaniu 3 punktów. W prawdzie mecz rozpoczął się od ostrych ataków Maricii, ale to nam udało się strzelić gola jako pierwszym. W 26. minucie, w końcu, ujrzałem współpracę moich napastników, którzy za bardzo do siebie raczej nie pasują. Gawęcki nie poleciał na sępa, a zauważył dobrze wystawionego Nedzhibova. Bułgar wykorzystał to podanie w 100%-ach i strzelił wprost do bramki gospodarzy. Co tu dużo mówić - Velkov bez szans. Z prowadzenia nie cieszyliśmy się za długo, gdyż Marica doprowadziła szybko do wyrównania. Pomogli jej w tym kibice, którzy chyba trochę "ostudzili" zapał moich piłkarzy. Dimitrov przeją piłkę, po błędzie moich obrońców. Bez problemowo pokonał mojego bramkarza i cieszył się z drużyną ze strzelonego gola. Pierwsza połowa zakończyła się remisem, po bardzo wyrównanej grze.

 

Zhechev i Milchev pojawili się na początku drugiej połowy. Goście rozpoczynali drugą część spotkania, ale szybko stracili piłkę. Moi zawodnicy wiedzieli co z tym zrobić i momentalnie strzelili drugą bramkę. Szkoda tylko, że nie zawsze tak szybko reagują na takie okazje. Do bramki trafił, mój osobisty, klubowy rodzynek, Georgi Nikiforov. Nie gra on jakoś specjalnie dobrze, ale czuje, że będę miał z niego duży pożytek w przyszłości. O ile nie zostanie wypatrzony przez jakieś większe kluby. Birisov podał piłkę do wychodzącego "rodzynka", a ten od razu walnął w stronę bramki. Okazało się to na tyle skuteczne, że objęliśmy prowadzenie nad gospodarzami. Gra była wyrównana, ale do czasu. Młody, porywisty i nerwowy Petrov, pomocnik Maricii, zobaczył czerwoną kartkę, za brzydki faul na Gawęckim. Sędzia nie patyczkował się z debiutantem i wywalił go z boiska, bez pokazywania żółtej kartki. Debiut beznadziejny. Na szczęście, to nie jest mój problem. Wywieźliśmy ważne 3 punkty, a ja powoli poznaje swoich piłkarzy.

 

18.04.2009, 21/26 Iztochna B PFG
Stadion Marica, Płowdiw
Sędzia: Swetozar Marinov

[11] Marica - Panajot Wołow [6]
Borislav Dimitrov 33' 1:2 Mehmed Nedzhibov 26', Georgi Nikiforov 48'

Grigor Petrov (M), cz.k., 79'

MoM: Georgi Nikiforov (PW), 8

 

Notatki pomeczowe: 5...

Odnośnik do komentarza

kerry. - Dzięki. Poprawione.

 

 

 

Kolejny mecz i kolejny raz z rzędu gramy z drużyną, która szykuje się do opuszczenia ligi. Nesebyr jest w trochę gorszej sytuacji. Może i zajmuje 11. pozycję, tak jak poprzednicy, ale gra na wyjeździe, czyli na stadionie w Szumen. Szans nie mieli z nami żadnych, co zresztą widać było od pierwszych minut. Ataki, mojej drużyny, były dobre, niestety dobrze spisywał się też Ovcharov, który większość z nich bronił. Do czasu. Gawęcki, od jakiegoś czasu, zaprzestał, ulubionej przez napastników dyscypliny, "sępiarstwa" i zaczął grać drużynowo. W 35. minucie wycofał do Nikiforova, a ten znów zaskoczył wszystkich i wpakował piłkę do siatki. Okazało się, że 21-latek nie ma dość i dziesięć minut później podwyższył wynik na 2:0. Zastanawia mnie, dlaczego poprzedni trener nie wstawiał go do gry w podstawowym składzie. Chłopak ma talent, dobre warunki do rozwoju, a i grać potrafi. No cóż, nie mój problem. Ja go wystawiam i narzekać nie mogę.

 

W drugiej połowie Ognyanov zmienił Belcheva, który był totalnie wymęczony. Nie wiem czym się zmęczył, ale wyboru nie miałem. Nikiforov zaskoczył mnie jeszcze raz w 51. minucie spotkania. Po podaniu Mihaylova, wyszedł na samotne spotkanie z bramkarzem. Zamiast wariować, kombinować i tworzyć niecodzienne akcje, ten lekko przerzucił piłkę nad bramkarzem, dzięki czemu mógł sobie wpisać 3-ą bramkę na konto. Było to piąte trafienie w tym sezonie tego młodego pomocnika. Byłem już pewny zwycięstwa, a jedyne, co mogło nam przeszkodzić, to pech albo sędzia. Na szczęście nic takiego się nie stało, a moi piłkarze strzelili jeszcze jedną bramkę. Tym razem strzelił Gawęcki, który udowodnił wszystkim, że to on jest strzelcem numer 1. w Panajocie Wołow. Trzeba jednak powiedzieć mu, że musi się sprężyć, gdyż dogania go Nikiforov. 4:0 - jaki ja teraz szczęśliwy jestem!

 

25.04.2009, 22/26 Iztochna B PFG
Stadion im. Panajota Wołowa, Szumen
Sędzia: Galin Moskalew

[6] Panajot Wołow - Nesebyr [11]
Georgi Nikiforov 35', 45'+1', 51', Paweł Gawęcki 85' 4:0

MoM: Georgi Nikiforov (PW), 9

 

Notatki pomeczowe: Nikiforov - przedłużyć kontrakt, nie sprzedawać! 4.

Odnośnik do komentarza

Przed nami ostatnie cztery kolejki, podczas których, dwóch nie możemy wygrać pod żadnym pozorem. Dlaczego? Bo wiem, że przegramy... Brzmi dziwnie, ale czuje, że tak będzie. Obydwa gramy z drużynami, które mają chrapkę na awans. Pierwszy mecz z Rodopą.

 

Minuta pierwsza (Rodopa atakuje): Todorov przejął piłkę i biegnie z nią po lewej stronie. Obrońcy nie nadążają, mimo, że to dopiero początek meczu. Już wydaja się na zmęczonych. Pomocnik gospodarzy dalej biegnie i w pewnym momencie wrzuca na pole karne. Zapomel i... GOOOL!!! Nie, zaraz zaraz... Spalony...

Minuta druga (Rodopa atakuje): Tym razem akcja przeniosła się na drugą stronę. Do piłki dopadł Milenov, który również ucieka obrońcom. Ależ on popierdziela po tym boisku. Coś niesłychanego. Wrzuca na pole karne, Zapomel strzela na bramkę i... i tutaj łapie ją Voroshilov.

Minuta trzecia (Radopa atakuje): Gospodarze nie odpuszczają i walą na naszą bramkę minuta po minucie. Chipchev strzela zza pola karnego i... GOOOL! Tym razem nie ma spalonego, nie ma błędu, nie ma obrony!

 

Już pierwsza akcja pokazała, że nie mamy czego szukać w tym spotkaniu. Gospodarze byli od nas znacznie lepsi, a my załamaliśmy się pierwszą bramką. Humor poprawił mi "rodzynek", który w 59. minucie strzelił gola wyrównującego. Ale co z tego? Chwile później było już 1:2... Chipchev był w znakomitej formie i przechodził przez moich obrońców tak, jakby wkładał nóż przez roztopione masło. Tylko i wyłącznie dzięki dość dobrej postawie bramkarza, uniknęliśmy wielkiej porażki... Żal było patrzeć na moich piłkarzy. Niech ten sezon się już skończy...

 

02.05.2009, 23/26 Iztochna B PFG
Stadion Septemwri, Smolian
Sędzia: Milen Dimiev

[3] Rodopa - Panajot Wołow [6]
Filip Chipchev 3', 66' 2:1 Georgi Nikiforov 59'

Angel Ginev (R), ktz., 76'
Ondrej Zapomel (R), ktz., 86'
Tomas Selmeci (R), cz.k., 89'

MoM: Filip Chipchev (R), 8

 

Notatki pomeczowe: 3.

Odnośnik do komentarza

kerry. - To, że przegrałem, to się nie dziwie. Chcę skończyć ten sezon tylko dlatego, żeby zrobić generalny przegląd, wywalić stare, nieużywane "części" i wstawić jakieś "zamienniki". I jakby nie patrzeć, odliczanie rozpoczęło się już jakiś czas temu. To, że byłem szczęśliwy, to nie powinno nikogo dziwić, zwłaszcza, że dość szybko udało mi się wygrać aż 4 bramkami ;)

 

 

 

Drugi mecz z rzędu typu: "i tak dostaniecie w dupę". Obojętnie, z której strony spojrzeć, to rację trzeba przyznać. Staraliśmy się zrobić cokolwiek, aby uniknąć bardzo wysokiej porażki. To się udało, bo przegraliśmy tylko 0:1. Jedyną bramkę, w tym spotkaniu, strzelił Rosen Kapitev. Niestety złą wiadomość dostałem od klubowego fizjoterapeuty. Okazało się, że Rumen Kalchev nie zagra w dwóch, ostatnich meczach ligowych, w tym sezonie. Nie będzie on w ogóle grał przez najbliższe 2 miesiące, z powodu nadwyrężenia kostki. Oby to nie była kostka "piardka", bo chłopkach na brzuchu będzie musiał spać... Kolejny mecz, gdzie na pochwałę zasługuje tylko nasz bramkarz...

 

09.05.2009, 24/26 Iztochna B PFG
Stadion im. Pajanota Wołowa, Szumen
Sędzia: Lachezar Yonov

[6] Panajot Wołow - Dunaw [2]
0:1 Rosen Kapitev 45'+1'

Rumen Kalchev (PW), ktz., 44'

MoM: Rosen Kapitev (D), 7

 

Notatki pomeczowe: Ja rozumiem, że gramy z silniejszymi przeciwnikami, ale żeby grać gorzej niż dzieciaki na boisku... 2.

Odnośnik do komentarza

kerry. - I tak i nie. Z jeden strony można było coś kombinować, tak, jak to robią nasi "fachowcy". Ten wygra z tym, tamten przegra z tamtym, a my wygramy wszystkie mecze. Ewentualnie możemy zremisować jeden mecz, ale ten musi przegrać z tamtym. Na takiej zasadzie pewnie można by było myśleć o awansie. Z drugiej strony wolałem się jednak za szybko nie wychylać. Ani nie znałem drużyny, ani dokładnie nie wiedziałem jak grają, ani nic. Ich meczowe oceny są tragiczne. Na pierwszym miejscu, w średnich ocenach, znajduje się Paweł Gawęcki, który z tego co pamiętam ma 6,86. Czyli tak na prawdę nie mogłem nawet wybrać składu z ocen. Poza tym patrzyłem też na drużyny, z jakimi będziemy rozgrywać mecze. I co? Czołóweczka się przywitała. Naftex, Dunaw, Rodopa. Szanse - zerowe, choć z Naftexem udało się wygrzebać jakiś punkt. Mecze te potraktowałem jak sparingi kontrolne. Dzięki nim mogłem sprawdzić większość zawodników i dzięki nim odkryłem Rumena Kalcheva, Nikolaya Borisova czy Georgia Nikiforova. Wiem, że od nich zacznę budowanie składu na przyszły sezon. Wiem już, mniej więcej, na jakie pozycje potrzebuje zmienników, a na jakie mogę poszukać kogoś w juniorach. Pytanie brzmi, czy ktoś będzie chciał przejść do mnie...

 

Przerwa weekendowa.

Pozdrawiam, el.

Odnośnik do komentarza

Amicus - Skoro już tak narzekacie, to pomyślimy co się da zrobić :P

 

 

 

Siedziałem w swoim pokoju i delektowałem się dźwiękami utworu wszech czasów. Shine On You Crazy Diamond Floydów leciało najgłośniej jak się dało. Nie zmieniło jednak to faktu, że nagle, moją ucztę, przerwało mi pukanie do drzwi. Zastanawiałem się, kto to mógł być. Pierwsza myśl była oczywista - Osumba. Drugim uchem wleciało mi marzenie, że to jakiś "diamencik" przyszedł zrobić mi relaksacyjny masaż. We dwie dziurki od nosa wlecieli mi wenger i Amicus, którzy marudzili mi, o zmianie mojego stylu. Myślałem, że może Profesor coś chciał, bo ostatnio o Kraftwerku więcej mówił. Czyżby mu się pomyliło? Postanowiłem dużo nie myśleć i podejść w końcu do tajemniczych drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem Głosika. Chłopak za dużo nie posiedział, a nawet nie wszedł do środka.

 

- Przegraj proszę mecz ze Sliwen... - spojrzał na mnie oczami, niczym kot ze "Shreka" - Proszę... Postawiłem na nich sporo kasy.

- Nie mogę. Muszę trzymać się tego, co mi mówią Ci "z góry"... Przykro mi...

 

W tym momencie Głosik znikł mi z oczu, a ja wróciłem do muzycznej relaksacji.

 

Sliwen było jedna z ekip, która szykowała się z wylotu z drugiej ligi bułgarskiej. Na stadionie w Szumen pojawiło lekko ponad 1500 widzów. Wśród nich nie zabrakło Głosika, który wyglądał na smutnego. Do gry powrócił Encho Georgiev, klubowa "10-ka", który wreszcie wyleczył kontuzje. Kolejny mecz, który rozgrywaliśmy w ramach przygotowań, do następnego sezonu. Mecz, który zaskoczył wszystkich, gdyż łatwo wygraliśmy go 5:1. Szał kibiców na stadionie, szał piłkarzy na boisku, płacz Głosika na trybunach. Co mogę powiedzieć? Zmiażdżyliśmy ich, a Głosik stracił kupę kasy. Możecie mówić, że ch**, a nie kolega jestem, ale life is brutal... Niestety...

 

 

09.05.2009, 25/26 Iztochna B PFG

Stadion im. Pajanota Wołowa, Szumen

Sędzia: Nikolay Kolev

[6] Panajot Wołow - Sliwen [14]

 

1:0 Encho Georgiev 15'

2:0 Georgi Gaydarov 37'

3:0 Georgi Gaydarov 58'

4:0 Encho Georgiev 68'

4:1 Marcin Narwojsz 76'

5:1 Valeri Mihaylov 79'

 

MoM: Georgi Gaydarov (PW), 9

 

Notatki pomeczowe: Piękny wynik. Jeszcze tylko jeden mecz...

Odnośnik do komentarza

Mecz z Bełasicą był ostatnim meczem w tym sezonie. Czekałem na niego, ale traktowałem go jako mecz "poboczny". Pewnie dlatego tak łatwo przegraliśmy. No cóż, podsumowania czas nadszedł... Wcześniej przyszedł do mnie Głosik. Byłem tym wielce zdziwiony, bo myślałem, że nie będzie chciał mnie na oczy widzieć...

 

- Zaskoczyłeś mnie, że w ogóle chciałeś mnie zobaczyć.

- ...

- Rozumiem... Ale powiedzieć mógłbyś chyba coś...

- ...

- Okej... Więc po co przyszedłeś?

- ...

 

Nagle Głosik uklęknął przede mną i zaczął się mi kłaniać...

 

 

23.05.2009, 26/26 Iztochna B PFG

Stadion Car Samuił, Petricz

Sędzia: Bogomil Marinov

 

[5] Bełasica - Panajot Wołow [6]

 

0:1 Encho Georgiev 3'

1:1 Vladimir Kabranov 42'

2:1 Kiril Dimitrov 55'

3:1 Anton Lichkov 67'

 

MoM: Anton Lichkov (B), 8

 

Notatki pomeczowe: Wreszcie...

Odnośnik do komentarza

Głosik - 8 punktów.

 

 

 

- Długopis?

- Jest.

- Kartka?

- Jest.

- Co przed nami?

- Szwecja, dom. Szkocja, wyjazd.

- k***a.

- Ano.

 

Dwa ciężkie mecze do rozegrania dla reprezentacji Armenii. Skład został wybrany na podstawie wszystkiego co się dało. Co z tego się urodziło (podani tylko najważniejsi)?

 

Bramkarze: Armen Ambartsumyan (31l., 23A/0, Czernomorec Burgas) oraz Gevorg Kasparov (28l., 11A/0, Ra Ahan) to podstawowi piłkarze, których powołuje na tą pozycję. Na razie są oni niezagrożeni, gdyż ich "rywale", nie licząc niegrającego Apouli, to chłopi do zbierania pyr na polu.

 

Obrońcy: Defensywę zacząłem budować od Dokhoyana (32l., 55A/3, Piunik), Ghazariana (19l., 7A/0, Zob-Ahan) oraz Zeciu (32l., 17A/0, Juventus Buk.). Do nich włączyłem swojego ulubieńca - Roberta Arzumanyana (23l., 20A/1, Piunik). Nie gra on może najlepiej w tym sezonie, aczkolwiek w reprezentacji, jego postawa mnie cieszy. Są to podstawowi gracze, których raczej zabraknąć nie powinno na boisku. Niestety nie mogłem skorzystać z Gharibiana, który jest zawieszony aż na 3 mecze w kadrze.

 

Pomocnicy: Tylko sześciu. Wśród nich nie mogło zabraknąć ulubieńca Ormian - Artavazada Karamyana (29;., 46A/7, Catania). Swoją świetną formę utrzymuje Zhora Hovhannisyan (22l., 9A/2, Apollon L.), a także Romik Khachataryan (30l., 52A/0, Universitatea Cluj-Napoca), którzy również otrzymali powołania. Szansę, przed 2. występem w kadrze, dostał Carl Lombe (23l., 1A/0, Piunik), który zaskoczył mnie swoim umiejętnościami strzeleckimi.

 

Napastnicy: Tutaj sprawa wyglądała dość prosto: Edgar Manucharyan (22l., 21A/6, Ajax) był graczem numer 1. w kadrze. Zostałbym zlinczowany, gdybym go nie powołał. Do tego dochodzi duet z Zimbru - Ara Hakoyban (28l., 32A/4, Zimbru) i Glaust Petrosyan (27l., 9A/2, Zimbru). Szanse dostali też "staruszkowie", którzy jednak ciągle mają siły do nie najgorszej gry w reprezentacji.

 

 

- Coś nie tak?

- Martwi mnie prawa strona pomocy.

- Powołałeś przecież Lombego.

- Jest niedoświadczony i boje się, że nie wytrzyma.

- No racja... I co teraz?

- Zostało jeszcze trochę czasu. Będę myślał...

Odnośnik do komentarza

Szwecja, lider w tabeli grupowej, przyjechał na stadion Razdan na kolejny mecz. Stadion w Erywaniu okazał się dla nas szczęśliwy w wielu spotkaniach. Czy i tym razem tak będzie?

 

Zacząć trzeba od tego, że wszyscy doznali szoku, kiedy na bramce zobaczyli Kasparova. Dotychczasowy golkiper, a zarazem kapitan reprezentacji, Ambartsumyan usiadł na ławce rezerwowych. Czy dobrze zrobiłem? Nie wiem, ale zaczęto mnie nazywać szaleńcem. Mam to gdzieś. Szwedzi zaatakowali nas od pierwszych minut. Wiadomą sprawą było to, że największym niebezpieczeństwem był dla nas Zlatan Ibrahimovic. Napastnik Interu pokazał się już w 7. minucie, kiedy to strzelił bramkę dla swojej reprezentacji. Miną on moich pionków, czyt. obrońców, i nie dał żadnych szans mojemu bramkarzowi. Oczywiście nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, gdyż ten strzał nie był do obrony. Zwłaszcza przy takiej różnicy piłkarzy. Zarówno piłkarze, jak i ja, szykowaliśmy się na ostre baty. Jednak po tej akcji potrafiliśmy szybko zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Po wykonaniu rzutu rożnego, przez Karamyana, udało nam się doprowadzić do remisu. Było to już dwie minuty po stracie gola! Do piłki wyskoczył najwyżej Arakelyan i pięknym strzałem, z główki, pokonał Isakssona. Kibice aż zaniemówili, jednak chwilę potem zaczęli ostre świętowanie. Nie za szybko? Do pierwszej połowy można było, gdyż zakończyła się ona wynikiem 1:1.

 

Druga połowa nie była niczym nadzwyczajnym, w naszym wykonaniu, a Szwedzi ciągle kontrolowali sytuacje. Zarówno Ibrahimovic, jak i Goitom czy Svensson, stwarzali bardzo groźne sytuacje. Zwłaszcza ten ostatni, któremu prawie udało się strzelić bramkę. Zeciu otrzymał żółty kartonik, za faul na Kallstromie, a do uderzenia podszedł A. Svensson. Uderzył on bardzo mocno, ale i na tyle rozsądnie, aby trafić w światło bramki. Na szczęście Kasparov zdołał odbić piłkę, która następnie trafiła w słupek i wyleciała za linię boiska. Nie wiem, jakim cudem nie straciliśmy bramki, ale byłem z tego faktu zadowolony. W 68. minucie postanowiłem wykonać pierwsze zmiany. Z boiska zeszli Tigranyan oraz Khachatryan, a w ich miejsce weszli, kolejno, Mkhitaryan i Aram Hakobyan. Zaczęliśmy grać ofensywniej, a zmęczeni Szwedzi zaczęli tracić siły. Bramkarza gości próbowali pokonać Manucharyan, a także Artavazad Karamyan, jednak golkiper był nieugięty. Fakt faktem, że moi piłkarze oddawali troszkę za lekkie strzały. Jednak... Remis utrzymaliśmy do końcowego gwizdka!

 

 

30.05.2009, 5/10 Eliminacje do MŚ 2010

Stadion Razdan, Erywań

Sędzia: Dougie McDonald

 

[2] Armenia - Szwecja [1]

 

0:1 Zlatan Ibrahimovic 7'

1:1 Ararat Arakelyan 9'

 

MoM: Ararat Arakelyan (A), 8

 

 

Notatki pomeczowe: Razdan = stadion cudów?

Odnośnik do komentarza

leyzer87 - Pomyliłeś kariery? Bez urazy, ale jakoś nie zauważyłem podobieństwa. Poza tym, nie widziałem, aby ktoś notował wyniki "po Twojemu". "Po Twojemu" czyli jak?

 

 

 

W drodze do Szkocji towarzyszyły mi melodie AC/DC. Chcąc nie chcą, w pewnym momencie odtwarzacz zaciął się w momencie, kiedy Brian Johnson śpiewał... To on śpiewa? Kiedy wył, swym głosem niczym papier ścierny, I'm on the highway to hell. Zastanawiałem się, czy był to przypadek, rozładowujące się baterie, czy może znak... Wszystkie trzy opcje były możliwe, a ja oczywiście zająłem się tą ostatnią. Ofensywnie? Defensywnie? Ofensywnie? Defensywnie? Dumałem rysując uśmieszki na kartce papieru. W pewnym momencie wkurzyłem się, podarłem ją na małe kawałeczki i zadecydowałem. Ormianie, którzy ze mną lecieli, patrzyli się na mnie jak na jakiegoś wariata. Może ja jestem wariatem?

 

Zrobiłem to co chciałem i wystawiłem dwóch napastników. Do tej pory tego nie robiłem, zwłaszcza kiedy graliśmy z o wiele mocniejszym przeciwnikiem. Nie mówiąc już nic o grze wyjazdowej. Jednak co ja miałem do stracenia? Szkoci zaczęli brutalnie i już po 10 minutach powinni grać w 10-kę. Wtedy to Barry Ferguson chamsko postąpił wobec Tigraynana i podciął go od tyłu. Sędzia chyba jednak tego nie zauważył, gdyż kapitan gospodarzy nie ujrzał nawet żółtego kartonika. Byłem wściekły, gdyż Fin popełnił duży błąd już na początku spotkania. Bałem się co będzie później. O dziwo, sędzia zaczął nam pomagać. O ile tak możemy to nazwać. Jednak prawdą jest, że Szkoci poczuli się chyba pewni i nie przejmowali się, że wchodzą za ostro. Sytuacja się zmieniła w 32. minucie, kiedy to sędzia wywalił z boiska Stephena McManusa. Obrońca Celticu pchnął Manucharyana przed polem karnym i zobaczył czerwoną kartkę. Przyjął to z wielkim oburzeniem i czuję, że gdyby sędzia mógł, to by pokazał mu jeszcze jedną czerwoną kartkę. Czułem, że możemy zdobyć choć punkt, jeżeli przyłożymy się jeszcze bardziej i nie popełnimy ani jednego błędu. Błąd popełnili Szkoci, którzy odpuścili sobie mecz pod koniec pierwszej połowy. Tigraynan zauważył niepilnowanego Mkhitaryanana, który wręcz wyczekiwał na podanie od kolegi. Doświadczony napastnik przyjął "spokojnie" piłkę i mocnym strzałem zaskoczył Craiga Gordona. Do przerwy 1:0!

 

Ponieważ mam zboczenie co do żółtych karteczek, postanowiłem nie ryzykować i zdjąć z boiska Zieciu. Chłopak miał na koncie już żółty kartonik, a ponieważ go znałem i wiedziałem, że lubi sobie po szarżować, to wolałem nie ryzykować. Jego miejsce zajął Dokhoyan. Graliśmy dość spokojnie, bo to my byliśmy w o wiele bardziej komfortowej sytuacji. Nam do szczęścia wystarczał remis, a wygrywaliśmy. Graliśmy w 11-kę, a gospodarze w 10-kę... No... tak nie do końca. W 54. minucie zaczęli grać w 9-kę! Sędzia wywalił z boiska drugie Szkota. Tym razem był to Steven Smith, który zbyt agresywnie zaatakował Dokhoyana. Według mnie, sędzia troszkę przesadził z tą kartką, aczkolwiek wcale nie płakałem z tego powodu. Byłem wręcz szczęśliwy. Postanowiłem wręcz zaryzykować i poprawić atak Armenii. Za Karamyana wszedł Ara Hakobyan. Zaczęliśmy pewnie atakować, wiedząc, że mamy przewagę i to znaczną. Szanowaliśmy jednak przeciwnika, gdyż był on o kilka klas lepszy od nas. Byliśmy spięci, ale zarazem skoncentrowani. Byliśmy agresywni, ale zarazem łagodni. Byliśmy słabi, ale zarazem mocni jak cholera. Byliśmy jednym wielkim paradoksem. Taka mieszanka wybuchowa zaowocowała strzeleniem drugiej bramki! Swojego 3. gola strzeliła moja ormiańska perełka! Zhora Hovhannisyan przejął niedokładne podanie i popędził na "bitwę" z bramkarzem gospodarzy. Zachował zimną krew i pokonał Gordona, strzelając kolejną bramkę dla reprezentacji! Byłem podniecony sytuacją, w której właśnie brałem udział. Zostało 20 minut do zakończenia meczu, który może się okazać wręcz historyczny dla reprezentacji Armenii w piłce nożnej. Cała drużyna skoncentrowała się na obronie i utrzymywaniu się przy piłce. Gospodarze zaczęli ataki, które były tak rozpaczliwe, że nawet byłem gotów oddać im jedną bramkę. Kasparov spisywał się jednak w bramce tak znakomicie, że zacząłem się zastanawiać, czemu go nie wystawiałem w meczach o punkty. Szkocja - Armenia 0:2! Armenia na wszystkich ustach piłkarskiego świata! Niespodzianka na skalę światową! Wygrywamy na wyjeździe i to nie z jakimś szarakiem!

 

03.06.2009, 6/10 Eliminacje do MŚ 2010

Stadion Celtic Park, Glasgow

Sędzia: Mikko Vuorela

 

[4] Szkocja - Armenia [3]

 

0:1 Hamlet Mkhitaryanan 44'

0:2 Zhora Hovhannisyan 71'

Stephen McManus (S), cz.k., 32'

Steven Smith (S), cz.k., 54'

 

MoM: Hamlet Mkhitaryan (A), 8

 

 

Notatki pomeczowe: GLASGOW PODBITE!!!

Odnośnik do komentarza
(...)

 

0:1 Hamlet Mkhitaryanan 44'

0:2 Zhora Hovhannisyan 71'

 

(...)

 

 

O to mi chodziło. ;) A tam, że przypomina momentami, to tylko szczegół!

 

Wieeeeelkieeeee gratulacje za pokonanie Szkotów. Normalnie Ormianie Hard As A Rock. :_kidra:

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...