Skocz do zawartości

Kącik absurdalny


paszczaq

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz jeszcze uzasadnijcie mi czemu czlowiek zyjacy tu i teraz ma poswiecac swoje zycie (wojny, zycie w nedzy) w imie postepu ktorego potecjalnych efektow i tak nie zobaczy?

 

Rownie dobrze mozna sobie od razu strzelic w leb - efekt bedzie taki sam.

 

Bo zobaczą go Twoje dzieci, wnuki :roll:

Jak mnie zastrzela albo umre z glodu to raczej dzieci sie nie doczekam, tudziez nie wykarmie.

 

Zyjesz dla siebie czy dla innych :>?

Odnośnik do komentarza

Żyjesz dla swojej rodziny i dla siebie. W tej kolejności. I nie, nie ma czegoś takiego jak "jedna wielka ludzka rodzina". Przez pieprzony komunizm i stuletni już prawie mindfucking społeczny, ludzie zatracili pewne naturalne definicje pojęć. Należy powrócić do dawnych definicji. W "Najwyższym Czasie!" był kiedyś znakomity artykuł, który wysnuwał hipotezę, iż takie dbanie tylko o siebie i swój własny dobrobyt (a nie budowanie wielopokoleniowego majątku) jest lansowane przez osoby które dzieci mieć nie mogą lub nie chcą (głównie homoseksualistów). Nie mam tego numeru w domu więc nie zeskanuję, ale mniej więcej o to chodziło. No ale to nawet nie jest istotne. Chodzi o powrót do tradycyjnego modelu społeczeństwa, kiedy to Rodzina była najważniejsza. A nie to, żeby Kowalskiemu było wygodnie.

Odnośnik do komentarza

Ale ja nie neguje, ze zyje dla siebie i dla rodziny (w tej kolejnosci :P) - chce Ci tylko pokazac, ze zeby w ogole zalozyc rodzine potrzebuje miec pewnosc, ze ja utrzymam i ze zapewnie jej wiecej niz podstawowe warunki do zycia. A z powyzszych postow mozna wnioskowac, ze wazniejsze od mojego zycia i od tego czy bede w stanie ta rodzine stworzyc jest postep technologiczny i poswiecanie wlasnego zycia dla rozwoju spoleczenstwa.

 

Z jednej strony wpieniasz sie na mindfucking sprawiajacy, ze ludzie patrza na swiat jak na "jedna wielka rodzine", a z drugiej kazesz mi poswiecac wlasne zycie dla postepu - ktory jakby nie patrzec rzutuje na ta "wielka rodzine" i poswieca jednostki.

Odnośnik do komentarza

Sutek,

chcesz przykład monopolu, który powstał sam z siebie, masz przykład: imperium naftowe Rockefellera

 

Zabawnie zwiększyłeś ilość warunków, które monopol musi spełnić: "niewspierany przez państwo, w kapitaliźmie, który utrzymał się znaczący czas, uprzykrzając życie obywatelom, bez łamania prawa". No to ok - Rockefellera nikt nie wspierał, przynajmniej do momentu kiedy był już na tyle wielki i silny, że to on wspierał polityków w zamian za drobne przysługi. Kapitalizmu XIX-wiecznemu USA chyba nie odmówisz. Monopol utrzymał się znaczący czas, a konkretnie do momentu, w którym go zdelegalizowano - do tego czasu cały czas powodziło mu się świetnie i nie było raczej przesłanek do tego, by ktokolwiek go zdetronizował. Uprzykrzanie życia obywatelom odbywało się przez wysokie ceny nafty, a potem ropy i brak możliwości zyskownego prowadzenia działalności przez mniejsze firmy. Zapewne wynalazłyby się jakieś przekręty pana Rockefellera, ale nie zmienia to faktu, że zasadniczy mechanizm jego sukcesu, tj. zmowy z transportem kolejowym i wykupowanie mniejszych firm po wcześniejszym monicie, że albo dacie się kupić, albo obniżymy ceny, tak że zbankrutujecie był w ówczesnym czasie absolutnie legalny.

Odnośnik do komentarza

@Sutek Ja jeszcze o monopolach i twojej teorii, że żaden monopol nie będzie trwał wiecznie.

Po pierwsze to, że monopole są rzadkością jest m.in. zasługą przepisów antymonopolowych, ale o tym później.

Oczywiście rynkowy potentat będzie dążył do jeszcze większego zwiększania udziału w rynku, w konsekwencji do monopolu. Nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że monopol czy dominacja na rynku się nie utrzyma. Chyba nie dlatego, że mała firma będzie działać sprawniej więc miliarder ją sobie podzieli i zacznie mniej zarabiać w imię sprawniejszego kierowania firmą. Drugi argument, jaki mi przychodzi do głowy to pojawienie się mniejszych spółek, które sprawnie zarządzane w szybki sposób zdobędą znaczne udziały w rynku. Tak łatwo nie będzie. Potentat będzie mógł stawiać liczne bariery wejścia na rynek, prowadzenia działalności i to bez strzelania i porywania konkurencji. Na przykład w jednym miejscu dając upusty czy dyskryminując korzystających z usług rywali. Pamiętaj, że taki monopol czy dominacja nie musi być na rynku, z którym kontakt ma konsument. Może dotyczyć np. podzespołów, czy drobnych elementów.

W prawie konkurencji na prawie całym świecie jest coś takiego jak nadużywanie pozycji dominującej. Oznacza to, ze podmiot z dużym udziałem w rynku nie może podejmować wymienionych przeze mnie wcześniej działań. Podałeś przykład Microsoftu i Mozilli. Pamiętaj tylko, że dzięki obecnym przepisom za jakąkolwiek próbę dyskryminacji Mozilli, Microsoft byłby karany wielomilionowymi, a nawet miliardowymi karami. W twoim świecie – nie byłoby Mozilli, albo miałaby jakiś niewielki promil udziału w rynku. Podejrzewam na przykład, że nie dałoby się jej zainstalować na komputerach z Windowsem. To oczywiście tylko pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy. Pomysłów byłoby na pewno więcej i nawet prawo karne nie zostałoby złamane.

 

Podsumowując. Ja chciałbym żeby o cenie produktu decydował popyt i podaż. Nie jest to możliwe bez odpowiednich przepisów. Wolność, którą propagujesz doprowadzi do tego, że ceny będą zależeć od decyzji przedsiębiorców, ponieważ bez prawa konkurencji rynki zostaną zmonopolizowane i skartelizowane, co pokazał XIX wiek. Oczywiście możesz napisać, że nie było wtedy żadnych karteli, dominacji na rynku, a monopoliści działali na rzecz dobrobytu ludzkości. Wówczas odpowiem Ci, że w Polsce mamy teraz lato, a na dworze jest + 30 stopni celsjusza.

 

Widzę, ze Rothman na przykładzie Rockefellera świetnie wytłumaczył ci metody działania monopolistów.

Odnośnik do komentarza

Ale ja nie neguje, ze zyje dla siebie i dla rodziny (w tej kolejnosci :P) - chce Ci tylko pokazac, ze zeby w ogole zalozyc rodzine potrzebuje miec pewnosc, ze ja utrzymam i ze zapewnie jej wiecej niz podstawowe warunki do zycia.

 

Kiedyś nie było takiego kryterium. Rodzinę zakładał każdy, kto nie był impotentem.

 

A z powyzszych postow mozna wnioskowac, ze wazniejsze od mojego zycia i od tego czy bede w stanie ta rodzine stworzyc jest postep technologiczny i poswiecanie wlasnego zycia dla rozwoju spoleczenstwa.

 

Nie. Napisałem przecież, że chodzi o to, że ważniejsze od Twojej wygody jest to, żeby Twoim dzieciom żyło się dobrze. A ważniejsze od ich wygody dla nich powinno być to, by ich dzieciom żyło się dobrze.

 

 

Z jednej strony wpieniasz sie na mindfucking sprawiajacy, ze ludzie patrza na swiat jak na "jedna wielka rodzine", a z drugiej kazesz mi poswiecac wlasne zycie dla postepu - ktory jakby nie patrzec rzutuje na ta "wielka rodzine" i poswieca jednostki.

 

Ja Ci nic nie każę :) Mówię tylko o swoich marzeniach idealnego społeczeństwa (tak wiem, Hitler i Lenin też mieli swoje wersje tych marzeń ;)). I wcale nie chcę, by każdy umierał za postęp. Po prostu nie chcę, by było tak, że człowiek zredukowany jest to rurkopławów z dna Rowu Mariańskiego i aby jedynym celem było przeżycie i nażarcie się (tak - cytat z JKM - nieistotne).

Odnośnik do komentarza
Kiedyś nie było takiego kryterium. Rodzinę zakładał każdy, kto nie był impotentem.

Nie. Napisałem przecież, że chodzi o to, że ważniejsze od Twojej wygody jest to, żeby Twoim dzieciom żyło się dobrze. A ważniejsze od ich wygody dla nich powinno być to, by ich dzieciom żyło się dobrze.

 

Nie uważasz, że aby dzieciom (moim, twoim) żyło się dobrze potrzebne są środki na to życie?

Odnośnik do komentarza
Teraz jeszcze uzasadnijcie mi czemu czlowiek zyjacy tu i teraz ma poswiecac swoje zycie (wojny, zycie w nedzy) w imie postepu ktorego potecjalnych efektow i tak nie zobaczy?

 

Rownie dobrze mozna sobie od razu strzelic w leb - efekt bedzie taki sam.

 

I tu rozbijamy się o głębokie problemy natury filozoficznej. Czy wyznawać filozofię "po nas choćby potop", czy jednak myśleć bardziej w kategorii "ja i moje potomstwo" niż tylko samo "ja". Wyznając tę pierwszą, cywilizacja upadnie w ciągu dwóch pokoleń, a na tej drugiej się one rozwijały.

 

I ja nie mówię, że masz wyznawać którąś z nich, że któraś jest gorsza. Po prostu faktem jest, że ten bezlitosny Darwin eliminuje społeczeństwa, w których ludzie wolą sobie żyć tylko dla siebie.

 

Zabawnie zwiększyłeś ilość warunków, które monopol musi spełnić: "niewspierany przez państwo, w kapitaliźmie, który utrzymał się znaczący czas, uprzykrzając życie obywatelom, bez łamania prawa".

 

Niby czemu zabawnie? Niewypełnienie któregoś z tych warunków sprawia, że przestajemy mówić o tym, o czym mówimy - o szkodliwych, "wiecznych" monopolach na wolnym rynku.

 

Oczywiście możesz napisać, że nie było wtedy żadnych karteli, dominacji na rynku, a monopoliści działali na rzecz dobrobytu ludzkości

 

Że dla ludzkości, to nie powiem, ale że dla własnego - to na pewno. A dla nich dobrobyt własny = zadowolenie konsumenta. Szkodząc konsumentowi, po prostu straci dominującą pozycję na rynku (chyba że jest wspierany przez państwo i jakieś regulacje i ograniczenia wolnego rynku). NIE MA innej opcji.

 

Zresztą, co tu będę się produkował, poczytajcie mądrzejszych ode mnie i z wykształceniem ekonomicznym:

 

http://korwin-mikke.pl/forum/read.php?5,29167

http://contrrev.wordpress.com/2010/11/09/rockefeller-dowod-na-ulomnosc-kapitalizmu/

Odnośnik do komentarza
A jak moze stracic klinetow jesli NIE MA konkurencji, bo nikomu nie oplaca sie konkurowanie?

 

Nie no proszę... jak ma się nie opłacać konkurowanie, gdy opłaca się temu monopolowi? Cytując jeden z artykułów, który podałem - "nie ma bardziej wymarzonej sytuacji od rynku, gdzie dominująca firma robi głupie rzeczy"

Odnośnik do komentarza
:picard:

Dawno nie czytałem takich bzdur

 

Aha.

 

darwinizm społeczny? no, no - nie wiedziałem, że ktoś jeszcze traktuje poważnie ten relikt przełomu XIX i XX wieku; radzę zapoznać się z trochę nowszymi teoriami obowiązującymi w szeroko pojętych naukach społecznych...

 

Ooo, i do tego na uniwersytutetutach wykładane? I zapewne popierane przez szacowne grona naukowe!

Odnośnik do komentarza

darwinizm społeczny? no, no - nie wiedziałem, że ktoś jeszcze traktuje poważnie ten relikt przełomu XIX i XX wieku; radzę zapoznać się z trochę nowszymi teoriami obowiązującymi w szeroko pojętych naukach społecznych...

rozumiem, że dziewiętnastowieczny relikt i niepotwierdzony przesąd czyli teorię ewolucji traktujesz równie niepoważnie?

Odnośnik do komentarza

rozumiem, że dziewiętnastowieczny relikt i niepotwierdzony przesąd czyli teorię ewolucji traktujesz równie niepoważnie?

sęk w tym, że teoria ewolucji nie została też jak dotąd przekonująco obalona i zastąpiona inną, co w przypadku darwinizmu społecznego udało się wielu i wiele lat temu.

a ja zgaduję, że teorię Darwina (czy przesąd jak wolisz ją nazywać) odrzucasz generalnie - również jej przełożenie na nauki społeczne, czy tylko w biologii, kiedy nie pasuje do obrazka?

 

 

edyta przypomina mi - warto wspomnieć o tym, że ewolucjoniści coraz poważniej zaczynają traktować prace na ten temat popełnione przez niejakiego Kropotkina (tak, tego) w czasie kiedy przebywał na Syberii (nie, nie wysłali go tam "komuniści"). to tak, żebyś miał więcej "lewactwa" w tym przesądzie - na zdrowie!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...