Skocz do zawartości

Ralf

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 477
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez Ralf

  1. Jeszcze przed ligowym debiutem udało mi się ściągnąć na Hartsdown Park jeszcze jednego, piekielnie uzdolnionego napastnika, a był nim młodziutki Joe Gatting (19 l., N, Anglia) wyjęty za 50% wartości kolejnego transferu z rezerw drugoligowego Brighton. Zapowiadał się on wręcz świetnie, dlatego postanowiłem przymknąć oko na to, że formacja ataku zaczynała powoli pękać w szwach. Rozgrywki krajowej Conference inaugurowaliśmy 11 sierpnia meczem na własnym obiekcie z Crawley, jedenastą drużyną ubiegłego sezonu. Sparingi sparingami, ale mecze o punkty to inna sprawa, nic więc dziwnego, że trochę obawiałem się tej potyczki, tym bardziej, że naturalnie byliśmy uznawani na ten sezon za kandydatów do spadku. Początek faktycznie należał do gości, jednakże później gra zaczynała się wyrównywać, coraz groźniej atakowaliśmy, ale brakowało skuteczności. Gdy po cichu liczyłem na to, że po jednej z kontr zaskoczymy rywali, spotkanie zrujnował nam Anthony Pulis, który w przeciągu piętnastu minut zebrał po bezmyślnych faulach dwie żółte kartki i przez blisko godzinę musieliśmy grać w osłabieniu. Mimo to Crawley wcale nie miało szczególnej przewagi, mało tego, to my mieliśmy doskonałe sytuacje, ale wszystkie irytująco partaczył Frost, który sam co najmniej dwie piłki wykopał z kilku metrów poza stadion. Długo łudziłem się, że któryś strzał musi w końcu minąć golkipera, ale nie całą bramkę, aż w 87. minucie piłkę w obronie przejęli goście, a jeden z defensorów wybił ją na naszą połowę. Tam Murrayowi nie chciało się wyskoczyć do główki z Burtonem, który wobec tego mógł spokojnie zagrać na prawe skrzydło, skąd Pullin dośrodkował na piąty metr, a Taggart bez trudu zgubił mającego go pilnować Allmana, wbił piłkę do bramki i cały misterny plan poszedł w pizdu.
  2. Przełom lipca i sierpnia to wciąż rosnące zadłużenie, które powoli przeradzało się w zwyczajne kłopoty finansowe, a także raporty o kontuzjach. Najpierw Grigorjev poinformował mnie o tym, że Tom Winters na siłowni źle chwycił sztangę, w wyniku czego z uszkodzonym nadgarstkiem musiał pauzować 2 tygodnia, a kilka dni później poprosił mnie o podjęcie decyzji, czy naciągnięty mięsień łydki Wayne'a Browna potraktujemy zastrzykami przeciwbólowymi, czy podejmiemy zwykłe leczenie, które miałoby potrwać blisko miesiąc. ---------------- Lipiec 2007 Bilans: - Conference National: - FA Cup: - FA Trophy: - Finanse: -92 tys. euro (-140 tys. euro) Gole: - Asysty: - Ligi: Anglia: - Francja: AS Monaco [+2 pkt] Hiszpania: - Niemcy: LR Ahlen [+0 pkt] Polska: Górnik Łęczna [+2 pkt] Rosja: CSKA Moskwa [+8 pkt] Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+0 pkt] Włochy: - Liga Mistrzów: - Legia Warszawa: ~ 2 runda el., 2:0 i 1:1 z Dynamem Mińsk; awans ~ 3 runda el., 0:0 z CSKA Moskwa Puchar UEFA: - Reprezentacja Polski: - Ranking FIFA: 1. Anglia [1116], 2. Hiszpania [998], 3. Szwecja [984], ..., 14. Polska [726]
  3. Od niedawna coraz bardziej zastanawiałem się, co było źródłem tak drastycznie rosnącego zadłużenia klubu, które w przeciągu kilkunastu dni zdążyło osiągnąć zatrważający poziom ponad 59 tysięcy euro na minusie i nic nie zapowiadało, by miało ustać. Jakby tego było mało, szybo dowiedziałem się, że Garry Richards i Lawrence Yiga znowu narzekają na problemy osobiste, więc stało się jasnym, że będziemy musieli się z nimi definitywnie pożegnać. Przyszedł czas na sparingową wisienkę na torcie, którą był mecz z grającym w League Two Peterborough. Goście w swojej klasie rozgrywkowej nie są w żadnym razie typowani do spadku, toteż był to ciekawy sprawdzian naszych możliwości. Muszę przyznać, że wyszło bardzo obiecująco, wyglądaliśmy lepiej od silniejszego rywala, a ja dodatkowo byłem pełen podziwu dla najlepszego na boisku Mahety Molango, który błyskawicznie wrócił do pełni sprawności i śmigał po boisku, jak niejeden piłkarz, który nigdy nie miał poważniejszego urazu. Wobec tego zacierałem ręce, bo linia ataku mogła być naszą mocną stroną.
  4. Ralf

    Teraz albo nigdy

    Ale franca z tej Maritiny, tyle kłopotów sprawić...
  5. Nareszcie w moim notesie zaczynały się pojawiać podsyłane przez scouta nazwiska prawych skrzydłowych. Problem polegał jednak na tym, że ich kluby wołały sobie opłaty w gotówce, na co niestety nie było nas stać. Natomiast po jednym z telefonów Kendalla nie mogłem się już powstrzymać i przekroczyłem budżet płac, który i tak był już na włosku, sprowadzając na Hartsdown Park wystawionego na listę transferową w czwartoligowym Northampton obrońcę Freda Murraya (25 l., O LŚ, Irlandia) za obietnicę przekazania 50% kwoty kolejnej sprzedaży. Zanosił się on na poważne wzmocnienie bloku defensywnego. Start ligi zbliżał się wielkimi krokami, tymczasem na przedostatni sparing pojechaliśmy do Southport. Większość piłkarzy miała już tendencję zwyżkową, kilku z nich pokazało się z bardzo dobrej strony, toteż mogłem stwierdzić, że jesteśmy prawie gotowi na nadchodzącą kampanię.
  6. Ralf

    Teraz albo nigdy

    W takim razie jak jest ze spadkami? Co sezon cała liga to nowe kluby (spadkowicze z C1 i awanse z D)?
  7. Ralf

    Teraz albo nigdy

    Bardzo fajne jest zapewnianie sobie zwycięstwa w ostatnich minuta, ale zawsze coś za coś, bo co nerwów się przy tym naje, to klękajcie narody Zasady awansów dość komfortowe. Ile tam w 2014 jest teraz drużyn w lidze? 22, 24?
  8. Coś w tym jest, ale póki co, w niższej lidze, wolę ostrożniej kalkulować – napastników i lewych skrzydłowych już mam całą gromadę, szczęśliwie budżet płac nie jest (przynajmniej jeszcze) przekroczony, a później byłoby masę psucia atmosfery przez zbyt rzadkie występy w pierwszym składzie. Jak lepiej ustawię klub pod względem finansowym, zacznę ściągać juniorów do rezerw, żeby było więcej własnego materiału. ________________________ Piłkarska Europa zaczynała powoli przystępować do nowego sezonu, w związku z czym odbyły się pierwsze rundy eliminacyjne europejskich pucharów, z tym, że na razie bez polskich drużyn. My natomiast sześć dni po pierwszym przystępowaliśmy do drugiego sparingu. Tym razem poprzedziła go podróż autokarem, bo graliśmy na wyjeździe ze Staines. Podobnie jak ostatnio, i teraz na boisku nie było za bardzo czego oglądać. Nadal było sporo do zrobienia i miałem nadzieję, że już w kolejnych grach kontrolnych nowe tryby zaczną już zazębiać się ze starymi. Moje nadzieje zmaterializowały się już przy okazji kolejnego spotkania, w którym sprawdzaliśmy się na tle naszego ligowego rywala, zespołu Worksop. Miało mi ono pokazać również, czy stać nas będzie na równorzędną walkę w tejże klasie rozgrywkowej, a odpowiedź zdawała się brzmieć "tak". Searle obronił rzut karny, Winters strzelił gola – w skrócie rzecz ujmując, wyglądało na to, że zaczynamy łapać jakiś rytm. Oby to się podtrzymało.
  9. Nasz scout raz po raz podrzucał nazwiska ciekawych jego zdaniem graczy, ale nie było wśród nich żadnego, którego było nam trzeba. Cóż, kolejni napastnicy i lewi skrzydłowi byli zbędni. Już od kilku dobrych dni piłkarze ostro trenowali, ale jak powszechnie wiadomo, klu programu w przypadku sezonu przygotowawczego są sparingi. Na standardowe pierwsze rozbieganie wybrałem półzawodowe Lordswood, a nowi zawodnicy mogli wreszcie zacząć wpasowywać się w nasz styl gry. Mimo miażdżącej przewagi, na 15 oddanych strzałów tylko przy jednym bramkarz gości musiał interweniować, ale mogłem na to jak najbardziej przymknąć oko, gdyż widoczne jeszcze było wakacyjne zastanie, a świeży nabytek musiał dopiero wprowadzić się do zespołu.
  10. Spokojnie, ja do tej średniej się nie wliczam, choć nie wiem, czy to dobrze, czy źle :P ____________ W międzyczasie, gdy ja wraz ze sztabem szkoleniowym dokonywałem podsumowań, kibice w corocznym głosowaniu wybrali piłkarza roku, a tego zaszczytu dostąpił Neil Wainwright. Później natomiast zarząd zwołał małe zebranie, podczas którego ogłosił, że ze względu na awans do ogólnokrajowej klasy rozgrywkowej, Margate stanie się klubem w pełni profesjonalnym. Pod koniec czerwca do klubu wrócił Garry Richards, od razu informując, że zdołał nacieszyć się rodzinnymi stronami i jest już gotów poświęcić się w pełni treningom i grze. W tym samym czasie zgodnie z zapowiedziami karierę zakończył nasz fizjoterapeuta Griffin, toteż bezzwłocznie poleciłem umieścić w lokalnej prasie i na serwisach internetowych ogłoszenie o poszukiwaniach nowego pracownika na tę posadę. Kilka dni później miałem już kilka odpowiedzi, a spośród wszystkich najlepsze wrażenie sprawiał pozostający bez pracy w ostatnim czasie Dmitry Grigorjev (36 l., Fizjoterapeuta, Rosja), toteż bardzo szybko doszliśmy do porozumienia. Jako że rozpoczynał się sezon przygotowawczy, niedługo później po raz pierwszy przedstawiał mi on raport, który dotyczył Lawrence'a Yigi – nasz napastnik odwykł na wakacjach od dźwigania sztangi i upuścił ją sobie na klatkę piersiową, przerywając z tego tytułu treningi na 4 tygodnie. Wreszcie na kalendarzu widniał lipiec, a to oznaczało początek okna transferowego. Najpierw z klubu odeszło trzech zawodników, a byli to Greg Oates i bramkarz Peter Trego, którym wygasły umowy, natomiast Joe Atkinson przeniósł się do York. Jednocześnie z kwoty 10 000 euro, jaką za niego otrzymaliśmy, 3 000 trzeba było przelać Ilkeston, jako że mój poprzednik zakupił go z klauzulą przekazania 25% wartości kolejnej sprzedaży. Większy ruch panował w drugą stronę. Już 2 lipca osobiście witałem na Hartsdown Park takich graczy jak Sam Hall (18 l., DP, Anglia), Lee Smith (23 l., O/DBP P, N, Anglia), Léonard Mendy (25 l., O Ś, Francja), Tonny Nielsen (23 l., BR, Dania), Steve Ridley (24 l., O/DBP L, OP L, Anglia), Jon Beswethernick (29 l., O/DBP L, Anglia) i Goma Lambu (22 l., O/DBP L, OP L, Anglia). Miałem nadzieję, że to jeszcze nie koniec i niebawem odezwie się scout Kendall, ponieważ wciąż potrzeba mi było jeszcze prawego skrzydłowego.
  11. Na prawym skrzydle Hadland i Wainwright wzajemnie się uzupełniali – gdy jeden miał słabszą dyspozycję, udanie zastępował go drugi –, a Matt Martin rozwijał się póki co planowo. Niemniej jednak przydałby się jeszcze jeden zawodnik na tę pozycję. W środku pola mogłem stosować różne warianty, gdyż miałem tu w miarę równorzędnych graczy. Niemniej jednak do miana najlepszego pomocnika zaczynał aspirować Anthony Pulis, który zwłaszcza w drugiej części sezonu prezentował się zauważalnie lepiej od Cochlina, legitymującego się najlepszymi statystykami minionego sezonu spośród midfielderów. W drodze na Hartsdown Park był jeszcze rokujący spore nadzieje na przyszłość osiemnastoletni junior, tak więc ta formacja prezentowała się względnie stabilnie. Jako że John Keister, który niedawno zakończył karierę, był wieloletnim zawodnikiem klubu, zdecydowałem symbolicznie umieścić go na liście podsumowań kadrowych, ale nie rozliczałem go z postawy prezentowanej w meczach, w których wziął udział. Przez sporą część sezonu mogłem stosować na lewym skrzydle rotację, ale bolesna i nieprzyjemna kontuzja Hutchinsona spowodowała, że ciężar odpowiedzialności już do końca musiał dźwigać Noakes, a skoro robił to z powodzeniem i nadal był bardzo młody, był jednym z tych piłkarzy, co do których żywiłem największe nadzieje. Natomiast Ian był bardzo doświadczony i jasnym było, że już coraz częściej będzie myślał o miejscu pod uprawę grządek w swoim ogródku, niż o dalszym bieganiu po boisku. W związku z tym dobrze było, że niebawem miało przybyć kilku ciekawych graczy zdolnych grać na lewej pomocy. Sezon można podzielić na dwie części – w pierwszej w ataku prym wiódł Molango, a w drugiej królował sprowadzony zimą Frost. Wielka szkoda, że Kongijczykowi przytrafiła się w grudniu tak ciężka kontuzja w postaci złamanej z przemieszczeniem nogi, ale należą mu się słowa uznania za determinację, bo już w połowie czerwca wrócił do pełnego treningu, włączając w to zajęcia z piłką przy nodze na równych prawach z resztą zespołu. Pozostali napastnicy z uwagi na liczbę rozegranych spotkań nie spisali się wybitnie, często zadawali bramkarzom sporo bólu, ale byli dobrymi asystentami, a kiedy było trzeba, potrafili strzelić decydujące bramki. Na tej pozycji nie widziałem szczególnej konieczności wzmocnień, a jeśli Mahetcie uda się wrócić do swojej morderczej formy i ogólnej sprawności, możemy mieć w ataku postrach ligi. Oby teoria na papierze poszła w parze z praktyką.
  12. By nie być posądzanym o prokrastynację, w ostatnim tygodniu czerwca zwołałem wreszcie sztab szkoleniowy i zamknęliśmy się w moim gabinecie, by pochylić się nad obecną kadrą naszego klubu. Przez długi czas o miejsce w bramce trwała rywalizacja Brownem i Searle. Przez sporą część rundy jesiennej numerem jeden był Wayne, ale później został zdystansowany przez Stuarta, który potrafił nawet zadziwić kibiców wykonywaniem w trakcie spotkań efektownych rzutów wolnych, z których zdobył po jednym golu w pucharze i w spotkaniu ligowym. Lewis nadal miał się przede wszystkim rozwijać technicznie i fizycznie, a Trego podpadł mi swoją niecierpliwością i opuszczaniem treningów, a skoro był zbyt słabym bramkarzem już na szóstą ligę, to nie można było oczekiwać, że w piątej nagle rozkwitnie. W związku z tym znalazł się na liście transferowej, a tak naprawdę odejdzie na wolny transfer, gdyż z końcem czerwca wygasa jego kontrakt. W lipcu na tej pozycji pojawi się wzmocnienie, więc o obsadę bramki się nie martwiłem. Z prawej strony defensywy królował Allman, pewny punkt zespołu i bezlitosny czyściciel. Zdarzały mu się słabsze mecze, ale w ostatecznym rozrachunku bardzo na niego liczyłem w wyższej klasie rozgrywkowej. Po przyszłym sezonie karierę kończył będzie Edwards, który szanse gry będzie miał raczej tylko w pucharach, natomiast Oates zawiódł nie tylko dyscyplinarnie, ale przede wszystkim sportowo, toteż zasilił listę transferową, gdyż w Conference National i tak nie byłoby z niego żadnego pożytku. Do klubu dołączył już nowy zawodnik, a kolejny jest w drodze. Wraz z Raine zastanowimy się jeszcze nad sprowadzeniem kogoś na czarną godzinę. Wszyscy bez wyjątku miewali w minionym sezonie słabsze momenty, niektórzy okazali się nawet zdolnymi sabotażystami, a najbliżej wyjściowego składu nieodłącznie byli Richards z Bristow. Więcej rotacji było w końcówce rozgrywek, ale koniec końców tylko najsłabszy z piątki i nierozwijający się McElroy trafił na listę transferową. Nie oznaczało to jednak, że cała reszta może czuć się pewnie. W wyniku letnich transferowych trudności jedynym lewym defensorem przez cały sezon był Atkinson, długo nawet grał nieźle, ale niestety (choć dla dobra klubu jednak stety) pokazał swoją twarz specjalisty od prokurowania rzutów karnych i udaremniania wysiłków zespołu. Nie mogłem pozwolić sobie na sentymenty, więc bez większego wahania sprzedałem go do York, zwłaszcza, że niebawem do klubu przybędzie armada lewych skrzydłowych i pomocników.
  13. Zanim zwołałem zebranie ze sztabem szkoleniowym celem podsumowania sezonu, rozliczenia piłkarzy i oceny naszych sił przed nadchodzącą kampanią w Conference National, trochę jeszcze zdążyło się podziać na Hartsdown Park. Najpierw Lawrence Yiga i Garry Richards zaczęli narzekać na problemy osobiste i tęsknotę za rodzinnymi stronami – porozmawiałem osobno z obydwoma i powiedziałem im, by w ramach posezonowego urlopu wybrali się do swoich rodzin. Yiga dość szybko wrócił do Margate i zapewnił, że wszystko już jest w porządku, natomiast Richards długo nie dawał znaku życia. Oprócz tego zaczynały się powoli ruchy transferowe. Do klubu zdążyli dołączyć prawy obrońca Ashley Edkins i lewy skrzydłowy Tom Winters, natomiast w drugą stronę był już umówiony transfer przegranego w moich oczach Joe Atkinsona, który za 10 000 euro i 50% kwoty kolejnej sprzedaży zasili naszego przyszłego rywala York. Pierwotnie nie chciałem sprzedawać go do zespołu z tej samej ligi, ale ostatecznie innej możliwości nie było. Ważne były również sprawy organizacyjne związane z przygotowaniami do nowego sezonu oraz kwestie finansowe. Najpierw otrzymałem na klubowy faks kilka propozycji rozegrania w lipcu sparingów, ale mogłem zaakceptować zaproszenia tylko od szóstoligowego Southport, grającego w naszej przyszłej lidze Worksop Town oraz Peterborough, które przyszły sezon rozgrywać miało w League Two. Reszta propozycji była nadana z klubów z Championship, a mi zawsze zależy przede wszystkim na zgraniu i wysokim morale. Jednocześnie przypomniało mi się, że nie zleciłem Kevinowi Raine organizacji meczów kontrolnych, toteż pospiesznie nadrobiłem to niedopatrzenie. Dobrą wiadomością było przelanie przez Football Conference okrągłych 150 000 euro za prawa telewizyjne na nadchodzący sezon, a także naprostowanie przez zarząd błędu systemowego spowodowanego przez wyjątkowo upartego wirusa nawiedzającego ostatnio komputery okolicznego banku, który spowodował wyczyszczenie funduszu płac, co z kolei wygenerowało spore straty za maj i połowę kwietnia. Wszystko to poprawiło naszą sytuację finansową i powrót nad "krechę".
  14. Najbardziej po oczach kłuje mnie "1" w rubryce porażek, bo gdyby moi podopieczni nie oddali meczu z Bishop's Stortford, bylibyśmy niepokonaną drużyną ligi :> A straconych bramek jest cholernie dużo, biorąc pod uwagę fakt, że przez 3/4 sezonu praktycznie nie było na nas mocnych. Z powodu kwietniowej degrengolady również strzelonych goli jest mniej, niż setka... ------------------------- Kwiecień 2007 Bilans: 3-3-1. 15:10 Conference South: 1. [+18 pkt nad Canvey Island]; M FA Cup: - FA Trophy: - Finanse: -78,91 tys. euro (-65,42 tys. euro)* Gole: Maheta Molango (21) Asysty: Neil Wainwright (16) ----------- Sezon 2006/07 Ligi świata: Anglia Czołówka PL: 1. Liverpool, 2. Arsenal, 3. Chelsea; Spadek do Championship: 18. Everton, 19. Wigan, 20. Leeds utd; Awans do PL: 1. Stoke, 2. Reading, Br. Charlton; FA Cup: Arsenal; Carling Cup: Chelsea. Francja Czołówka L1: 1. PSG, 2. AS Monaco, 3. St. Etienne; Spadek do L2: 18. Nice, 19. Dijon, 20. Le Mans; Awans do L1: 1. Ajaccio, 2. Cannes, 3. Guingamp; Coupe de France: Strasbourg; Coupe de Ligue: Nantes. Hiszpania Czołówka PD: 1. FC Barcelona, 2. Real Madryt, 3. Sevilla; Spadek do SDA: 18. Cádiz, 19. Alavés, 20. Málaga; Awans do PD: 4. Numancia, 5. Tenerife, 6. Sporting Gijón; Copa del Rey: Real Madryt; Supercopa: FC Barcelona. Niemcy Czołówka Bundesligi: 1. Bayern Monachium, 2. Borussia Dortmund, 3. Werder Brema; Spadek do 2. Bundesligi: 16. Fürth, 17. Hannover 96, 18. FC Erzgebirge Aue; Awans do Bundesligi: 1. 1860 Monachium, 2. Unterhaching, 3. LR Ahlen; DFB-Pokal: Hamburger SV; Liga Pokal: FC Schalke 04. Polska Czołówka OE: 1. Legia Warszawa, 2. Wisła Kraków, 3. Kolporter Korona Kielce.; Spadek do II ligi: 15. Arka Gdynia, 16. Widzew Łódź; Awans do OE: 1. RSK Radomiak Radom, 2. Zagłębie Sosnowiec; Puchar Polski: Górnik Łęczna. Rosja (w trakcie) Czołówka Premier Ligi: 1. CSKA Moskwa, 2. Dynamo Moskwa, 3. Rubin Kazań; Strefa spadkowa PL: 15. Terek Grozny, 16. Rubin Kazań; Czołówka Piervyi Divizion: 1. Ałania Władykaukaz, 2. Łucz Władywostok; Kubok Rassij: CSKA Moskwa; Superpuchar: CSKA Moskwa. Szwajcaria Czołówka Axpo Super League: 1. BSC Young Boys, 2. FC Basel, 3. Neuchâtel Xamax FC; Spadek do Challenge League: 10. FC Thun 1898; Awans do ASL: 1. FC Sion; Swisscom Cup: FC Zurych. Włochy Czołówka Serie A: 1. AC Milan, 2. AS Roma, 3. Inter Mediolan; Spadek do Serie B: 18. Siena, 19. Bari, 20. Treviso; Awans do Serie A: 1. Napoli, 2. Brescia, Br. Lazio Rzym; Coppa Italia: AC Milan; Supercoppa: AC Milan. Reprezentacja Polski: - 06.06, el. ME 2008, Irlandia - Polska 1:1. Ranking FIFA: 1. Anglia [1112], 2. Szwecja [1092], 3. Hiszpania [1075], ..., 11. Polska [781] ___________________ * Ktoś może wie, dlaczego od kwietnia budżet płac nagle zaczął wynosić... 0 euro tygodniowo? Przez tę dziwną sprawę zaczynamy powoli wpadać w poważne opały finansowe.
  15. Hmm, de gustibus non es disputandum, ale ja po stokroć wolę zwycięstwa pokroju 5:0, niż 8:9 :> Najważniejsze, to nie tracić bramek, a w ten sposób nie pozostawia się rywalowi złudzeń. ------------------------- Przyszedł czas na ostatecznie rozstrzygnięcia w europejskich pucharach. Tak oto w Pucharze UEFA triumfował Inter Mediolan, pokonując na koniec 4:2 Herthę Berlin, a w Lidze Mistrzów puchar wznieśli piłkarze Juventusu Turyn, miażdżąc FC Barcelonę aż 4:0. Tym samym obecni zawodnicy Dumy Katalonii doświadczyli na własnej skórze tego, co czuli ich poprzednicy w 1994 roku w starciu z Milanem. Natomiast ze spraw przyziemnych, z naszej perspektywy, w finale baraży o awans do piątej ligi Canvey Island pokonało 3:1 Histon, zatem sprawiedliwości stało się zadość i obok nas promocję do wyższej klasy rozgrywkowej uzyskał wicemistrz Conference South. W międzyczasie 12 maja w Margate po treningu odbyła się drobna uroczystość związana z przejściem na sportową emeryturę Johna Keistera, wieloletniego gracza klubu. Sierraleończyk dostał od klubu pamiątkowy pucharek, a na koniec podziękował mi za szansę gry od pierwszych minut w ostatnich meczach sezonu. Conference South, sezon 2006/2007:
  16. Z uwagi na drętwą końcówkę, bardzo się cieszyłem, że dla nas ten sezon nareszcie się kończy. Na wyjeździe podejmowaliśmy walczących o życie rzeźników z Havant & W, tych samych, którzy w grudniu zdziesiątkowali mi drużynę, m.in. łamiąc nogę Mahetcie Molango, nic więc dziwnego, że wychodziłem na to spotkanie pałając żądzą zemsty. Najlepszą jej formą byłoby pewne zwycięstwo i wyrzucenie rywali z Football Conference, ponieważ by utrzymać się w lidze, nie mogli tego meczu przegrać. Gospodarze, mając nóż na gardle, starali się przede wszystkim nie stracić gola. Po prawdzie jednak nie musieli się specjalnie wysilać, bo o to zatroszczyli się moi napastnicy, którzy zaliczyli wyjątkowo irytujący występ i mieli trudności z trafieniem w bramkę w sytuacjach sam na sam. Dopiero w 27. minucie Hadland pociągnął prawym skrzydłem, zagrał do wbiegającego w pole karne Keistera, a grający swój ostatni mecz w karierze John umieścił piłkę w siatce. Później znowu Amoako z Frostem zajęli się strzelaniem w przelatujące nad stadionem kaczki, a ja zacząłem się obawiać, że marnowane seryjnie genialne okazje w końcu się zemszczą. W przerwie za niepewnego Oatesa wprowadziłem Atkinsona i niedługo gorzko tego żałowałem. W 65. minucie Poate dośrodkował w nasze pole karne, a Joe wyskoczył w górę i chamsko popchnął Webba, dając rzeźnikom w prezencie rzut karny. Raine i Hassan musieli mnie trzymać, bym za dwie godziny nie siedział w areszcie oskarżony o morderstwo, a Baptiste spokojnie wykorzystał jedenastkę. Mimo olbrzymiej przewagi, do samego końca już nic się nie wydarzyło, może poza dwoma przerwami w grze, gdy na stadionie zabrakło piłek. Po meczu jeszcze w szatni powiedziałem Atkinsonowi: "Jak wrócimy, od razu możesz się pakować, bo Twoja przygoda z Margate właśnie dobiega końca!". Nie potrzebowałem w swoim zespole pieprzonych sabotażystów. Humor odrobinę poprawiło mi to, że nawet gdybyśmy wygrali, gospodarze zachowaliby szóstoligowy status, ponieważ dwudzieste Yeading przegrało swój mecz i zostało trzecim spadkowiczem. Natomiast ostatnie wolne miejsce w barażach zaklepało sobie Weston-super-Mare.
  17. W przedostatniej kolejce żegnaliśmy już w tym sezonie z Hartsdown Park, za rywala mając nie walczące już o nic, dwunaste w tabeli Basingstoke. Kibice z tej okazji stawili się na stadionie nieco liczniej, niż ostatnio, ale i tak daleko było do średniej frekwencji. Goście praktycznie sami strzelali sobie gole. Najpierw po kwadransie Molyneaux zbyt leniwie człapał do wycofanej przez Dolana piłki, przejął ją Frost i po chwili po raz pierwszy pokonał Bradiego Clarke'a. Kilka minut później z kolei golkiper niepotrzebnie wyszedł do dośrodkowania Noakesa, w efekcie czego ubiegł go Elliot i strzałem głową do pustej bramki podwyższył na 2:0. Natomiast gdy zegar wskazywał 35. minutę gry, obrońca Seabourne tak długo kiwał się we własnym polu karnym, że w końcu nasz najskuteczniejszy napastnik z uśmiechem na ustach odebrał mu piłkę i skompletował klasycznego hat-tricka. Rzecz jasna od jakiegoś czasu świętą tradycją było zapobiegnięcie wszelkimi sposobami wynikowi na zero z tyłu, więc o jej podtrzymanie zadbał Jason Bristow, w niegroźnej sytuacji bezmyślnie faulując w szesnastce. To był drugi sprokurowany przez niego rzut karny w drugim meczu z rzędu, więc pozycja Jasona w zespole uległa drastycznej degradacji i nie mógł być pewny sięgania po niego w piątej lidze. Po tej kolejce do grona spadkowiczów dołączyło Bognor Regis, a miejsca w barażach, oprócz Canvey Island, zapewniły sobie ekipy Histon i St. Albans. Finałowa seria gier wyłoni po ostatniej drużynie do obu grup opuszczających szeregi szóstej ligi w przeciwnych kierunkach.
  18. Ralf

    W imię Ojca

    Aż 2030? Oby tylko save posłusznie współpracował.
  19. Hah, doprawdy? :> Tylko i tak dalej z trudem przychodzi nam gra na zero z tyłu :x ---------------------------------------------------- Tydzień później podejmowaliśmy u siebie Weston-super-Mare, które wciąż dzielnie walczyło o miejsce dające grę w barażach o awans. Wystawiłem niemalże niezmieniony skład, jedynym wyjątkiem był Scott Hadland na prawym skrzydle. Po dobrym występie w Hayes podjąłem decyzję, że w ramach podziękowania za lata gry i zadośćuczynienie za zbyt rzadkie występy w dogorywającym sezonie, John Keister już do końca rozgrywek będzie występował od pierwszych minut w wyjściowym składzie. Goście chcieli to spotkanie wygrać, ale chyba trochę za bardzo, bo wynik był odwrotny do tego, jaki zapewne chcieli wywieźć z Margate. Niedługo po rozpoczęciu spotkania Adolph Amoako zmarnował jeszcze prezent w postaci skiksowania jednego z obrońców przy próbie wybicia, ale w 10. minucie Gavin McGowan w polu karnym opanował piłkę po zablokowanym strzale Keistera i bez zbędnej żenady wpakował ją z jedenastu metrów do siatki. Ucieszyłem się, a następnie zwróciłem do Hassana i Raine żartobliwie: "Ciekawe, kto teraz sprokuruje karnego". Ledwo skończyłem mówić, a już na boisku rozległ się gwizdek – rzut karny podarował gościom Bristow, ale na szczęście Stuart Searle miał już dość niepotrzebnych jedenastek i obronił strzał Walkera. W drugiej połowie Amoako nie potrafił porządnie dośrodkować – jego wrzutki chronicznie kończyły się za linią końcową – i po którymś z kolei zepsutym zagraniu wprowadziłem Lawrence'a Yigę. Był to strzał w dziesiątkę. W 62. minucie prawym skrzydłem przedarł się Hadland, posłał dochodzącą piłkę na piąty metr, a tam świeżo wprowadzony napastnik piękną przewrotką z gatunku ''stadiony świata'' zmieścił ją w bramce z dość ostrego kąta. Dwadzieścia minut później Lawrence zdobył swojego drugiego gola, gdy Graham zagrał do niego daleką piłkę, a ten uciekł obrońcom i nie dał szans Jonesowi. Oczywiście mecz byłby spisany na straty, gdybyśmy nie stracili gola, do tego już w doliczonym czasie, gdy rywale łatwo nas rozklepali, a Oates dał się przeskoczyć w polu karnym w walce o górną piłkę Lugsdenowi. Trochę mi to podniosło ciśnienie, ale na szczęście zakończenie sezonu było już widoczne na horyzoncie.
  20. Wraz z początkiem lipca na prawie Bosmana dołączy do nas już dawno wypatrzony przez scouta środkowy obrońca Léonard Mendy (25 l., O Ś, Francja) z francuskiego US Luzenac, który miał papiery na grę i ponoć świetnie radził sobie z pojedynkami głową. Próbowałem pozyskać Francuza już latem, ale dopiero awans do piątej ligi przekonał go do przeprowadzki na Hartsdown Park. Tymczasem pakowaliśmy się do autokaru i ruszaliśmy w drogę, by dostać łomot od wciąż niepewnego utrzymania Hayes. Do składu na to spotkanie powrócił po drobnym urazie Michael Noakes, eksperymentalnie, bo ze zwycięskiego zespołu nic już nie zostało, wystawiłem w ataku rekonwalescenta Amoako, a na środku drugiej linii dałem pograć kończącemu za miesiąc karierę Keisterowi. Nie spodziewałem się wiele po tym meczu, więc ani trochę nie zdziwiło mnie i nie przejąłem się tym, że gospodarze od początku mieli zauważalną przewagę. Niewiele z niej jednak wynikało, a w 13. minucie Stevensowi nie udało się założyć na linii pola karnego siatki Bristow, piłka poszybowała do Noakesa, który stracił ją na rzecz Blackwella, a ten chcąc wycofać do bramkarza niechcący obsłużył czyhającego przy linii środkowej Frosta i niespodziewanie objęliśmy prowadzenie. Oczywiście była to wielka niegodziwość, a najbardziej taki obrót spraw nie spodobał się Wainwrightowi, który już pięć minut później po prostu zwalił z nóg Warnera w polu karnym i zrobiło się 1:1. Aspirujący do roli sabotażysty Neil został przeze mnie ściągnięty z boiska, a tuż przed przerwą w nasze pole karne z głębi pola zacentrował Stevens, tam Flurry bez najmniejszego trudu urwał się obrońcom i już było 1:2. Szczęśliwie w doliczonym czasie pierwszej połowy Bristow posłał podanie za defensywę do Amoako, który następnie oddał strzał, a po drodze piłkę głową ściął Frost, zdobywając swojego drugiego gola. Elliott rozgrywał tego dnia świetny mecz i w 79. minucie ruszył z kontratakiem, odegrał na skrzydło do Hadlanda, który następnie wrzucił przed bramkę tak, że wystarczyło mu tylko przyłożyć głowę, by skompletować hat-tricka. Jak nadmieniłem, gospodarze nadal walczyli o utrzymanie, więc nie było nic dziwnego w tym, że trzy minuty przed końcem postawili wszystko na jedną kartę, a przy rzucie rożnym w naszą szesnastkę wybrał się ich golkiper Davies. Niestety dla nich, to był jednak błąd. Piłkę po dośrodkowaniu głową wybił w pole Luke Graham, tam opanował ją rzecz jasna Elliott Frost, podbiegł parę metrów i, widząc nadbiegającego już gracza Hayes, z niemal połowy boiska do pustej bramki zadał nokautujący cios. Niesamowite, nasze pierwsze zwycięstwo w kwietniu. Tego samego dnia pierwszy zespół pożegnał się z szóstą ligą i, co za tym idzie, z Football Conference, a była to ekipa Thurrock.
  21. Ralf

    Lata do przodu

    Patrząc na datę ostatniego meczu, i tak daleko zajechałeś. U mnie krótko po 2030 (FM 2006) już pojawiło się "Low memory", uniemożliwiające mi na przykład wyrażenie w mediach zainteresowania objęciem posady w innych klubach i tym podobne.
  22. Dwa dni później, 9 kwietnia, mierzyliśmy się na Hartsdown Park z ligowym outsiderem, słabiutkim Yeading. Jeszcze dwa-trzy miesiące temu byłbym pewien zwycięstwa, natomiast teraz mogłem z czystym sumieniem spodziewać się porażki lub co najmniej braku wygranej. Nie pomyliłem się ani trochę, a gdyby za moje przewidywania mi płacono, byłbym już milionerem. Co mogę powiedzieć o tym meczu? Po prostu się odbył. To wszystko. Przez całe 90 minut i doliczony czas oddaliśmy zaledwie jeden (słownie: jeden) strzał w światło bramki, a prób łącznie było tylko osiem, ponadto sposobiące się do spadku z Football Conference Yeading częściej od nas było przy piłce. Trzeci mecz bez zwycięstwa, w niczym nie przypominaliśmy zespołu, który jeszcze niedawno siał postrach u wszystkich bez wyjątku w lidze i aż dziw bierze, że tak szybko z wielkiego, rozpędzonego parowozu zmieniliśmy się w malutką myszkę, grożącą piskliwym głosikiem "ajl kilju".
  23. Doszły mnie słuchy, że nieoczekiwanie Gavin McGowan głośno narzeka na brak gry w pierwszym zespole. Niezwłocznie odpowiedziałem na te doniesienia, że nikt mi nie będzie dyktował, kogo mam delegować do gry i już pół godziny później na treningu podszedł do mnie sam zainteresowany i z rezygnacją przeprosił za swoją niecierpliwość. Pomyślałem, iż dam mu szansę, tyle tylko, że w spotkaniu z Canvey Island wejdzie na boisko w roli zmiennika. Oczywiście o grze mogli zapomnieć Thompson, Richards i Atkinson, jedynie ten ostatni załapał się na ławkę, ponieważ nie potrafiłem w pełni zaufać powracającemu z niełaski Gregowi Oatesowi. Na stadionie zasiadło malutko w porównaniu do innych spotkań tego sezonu kibiców, ale ani trochę im się nie dziwiłem – mi samemu zęby wykręcało z dziąseł od patrzenia na naszą grę. Dzisiejsze spotkanie sponsorowało słowo "oczywiście". Otóż skoro goście byli wiceliderami Conference South, oczywiście mieli bezdyskusyjną przewagę na boisku, oczywiście my graliśmy bardzo niepewnie, oczywiście po 26 minutach przegrywaliśmy, no i oczywiście po raz kolejny musiałem katować gardło w szatni. Do bramki na ten mecz wskoczył Searle i to on niedługo przed wskazaniem przez zegar półgodziny w kompromitujący sposób wpuścił za kołnierz dośrodkowanie Heydaya. Czułem już w powietrzu, że właśnie oglądamy naszą drugą z rzędu porażkę, gdy w 60. minucie zupełnie nieoczekiwanie Wainwright z rzutu wolnego nie trafił w bramkarza, w czym specjalizował się dzisiaj Frost, i zdobył wyrównującego gola, ustalając wynik spotkania. Nadal nie byłem zadowolony z naszej gry, a entuzjazm związany z wywalczeniem awansu ostatecznie zgasł niczym zapałka wrzucona do wiadra wody. Teraz już niczym nie różniliśmy się od innych zespołów ligi, będąc jedynie jednym z wielu klubów, które w historii awansowały z szóstej do piątej ligi, a w ciągu dwóch spotkań straciliśmy prawie tyle bramek, ile przez całą rundę jesienną. Dodatkowo humor popsuł mi uraz Noakesa, który nie zdąży się wykurować na spotkanie z Yeading.
  24. Dejta pokój, panie :| Poza tym, wiesz, w Bishop's Stortford wystarczyłyby nawet dwie strzelone bramki, gdyby moje prymusy nie oddały meczu za frajer :> Gospodarze tylko gola w trzeciej minucie zdobyli w wyniku przeprowadzonej dobrej akcji. Właściwie najbardziej boli nie porażka, a koniec marzeń o byciu niepokonanym w lidze.
  25. Porażka, choć się jej spodziewałem po ostatnich przeciętnych występach, niesamowicie mnie rozzłościła. Łatwiej byłoby ją przyjąć, gdyby większość moich "asów" nie sabotowało, a po prostu byliby słabsi od rywala, który po prawdzie nie rozegrał wcale takiego kosmicznego meczu – podarowaliśmy im łącznie aż trzy bramki z czterech, w tym dwie z rzutów karnych. Jeszcze po meczu wykorzystałem fakt, że w ostatnim czasie bardzo naszym klubem interesują się media, i nie zostawiłem suchej nitki na Thompsonie, który był praktycznie jednym ze współautorów traconych bramek, a pełni aprobaty kibice poprali moją wypowiedź. Każdy, kto oglądał mecz, nie mógł mi powiedzieć, że obaj stoperzy i lewy obrońca nie usiłowali wykreować wyniku gospodarzom. Dlatego też już nazajutrz przed pierwszym treningiem pojawiłem się na murawie i przywołałem do siebie drużynę. – Zbiórka, żwawo, żwawo! Atkinson i Richards, stańcie z przodu. – poleciłem niczym Lee Marvin w Parszywej dwunastce. Piłkarze zebrali się w milczeniu, a ja następnie po żołniersku wytłumaczyłem, co myślę o frajerskim odpuszczaniu, braku ambicji, zwłaszcza chwilę po zapewnieniu wygranej w lidze. W końcu zwróciłem się do stojących na czele zgromadzenia dwóch obrońców, którzy bezpośrednio sprezentowali wczoraj rywalom dwie bramki z rzutów karnych, że w nagrodę za ich zasługę przez najbliższy tydzień będą żyć z oszczędności. W tym momencie większość drużyny zaczęła protestować, zapominając, że są piłkarzami, a nie związkowcami w PRL-u, więc tym, którzy najgłośniej się darli oznajmiłem, że właśnie otrzymują ode mnie pierwsze i ostatnie ostrzeżenie, a swoimi sprzeciwami i tak nic nie wskórają. – Daj im porządny wycisk. – zwróciłem się do Raine i poszedłem do gabinetu. Po południu przyszli do mnie "związkowcy" Wayne Brown, Neil Wainwright, Anthony Allman oraz Stuart Searle, by przeprosić mnie za swoje poranne zachowanie. – Nie ma sprawy, panowie. Pamiętajcie tylko, by na następny raz solidnie się zastanowić. Na pewno zgodzicie się ze mną, że z Bishop's Stortford niektórzy pokazali się z jak najgorszej strony, – spojrzałem tutaj ukradkiem na Browna – a dwa rzuty karne i jeden ze stoperów, który posłusznie ustępuje napastnikowi miejsca, pozwalając mu podwyższyć wynik, to chyba nie są przypadki i tak chyba nie powinien grać profesjonalny piłkarz. Czyż nie? – Jasna sprawa, boss. Mam tylko nadzieję, że nie odmówi mister tego, że się staraliśmy. – zagadnął uspokojony Searle, który akurat spisał się w bramce solidnie. – Toteż was nie zamierzałem dyscyplinować. Pamiętajcie, że u mnie trzeba na takie coś zasłużyć, a póki ktoś się stara, ale faktycznie rywal jest silniejszy, możecie liczyć na moje wsparcie. Nie mogę natomiast zaakceptować aktów sabotażu, dlatego przykład Atkinsona i Richardsa posłużył mi jako ilustracja konsekwencji takiej gry. Trzymajcie się chłopaki i do zobaczenia na jutrzejszym treningu. Możecie iść. Tym milszym od porannego wystąpienia akcentem zakończyłem swój dzień pracy. Jednakże optymizmem nie napawał mnie fakt, iż następny mecz gramy z wiceliderem, zespołem Canvey Island. Dobrze, że odbędzie się on na Hartsdown Park, ale to jeszcze nic nie znaczy. Zwłaszcza teraz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...