Skocz do zawartości

sneogg

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    554
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez sneogg

  1. Sierpień 2014 Zdecydowanie nie tak wyobrażaliśmy sobie ostatnie dwa tygodnie sierpnia. Wpierw w meczu z Noveldą straciliśmy na dwa lub nawet trzy miesiące Sergio Jimenez, a w pierwszej kolejce, i to jeszcze przed przerwą z urazami z boiska zeszli Prosi i Sebastian Ribas. Malutkim promyczkiem nadziei, okazało się, że kontuzja Urugwajczyka jest niegroźna i będzie następnego dnia do dyspozycji Guczego. Gorzej niestety ma się sprawa z Hiszpanem, on wypada na dwa miesiące. I w ten o to sposób Ñito wskoczył do wyjściowej jedenastki. Po spotkaniu z Ontinyentem dołączyło do klubu jeszcze dwóch piłkarzy. Alvaro jest wychowankiem Villarrealu, w pierwszym zespole nigdy nie zadebiutował, zaś poprzedni sezon spędził w rezerwach Elche. Alvaro to najlepszy z dostępnych napastników na jakiego było stać Cartagenę w tej chwili, co oznacza, że w bardziej sprzyjających warunkach na pewno by tutaj nie trafił. Drugim uzupełnieniem składu będzie Marc Antoli, wychowanek Valencii, w którym, przez poprzedni sezon, pewne nadzieje pokładało Levante. Ten defensywny pomocnik jednak, jak wspominany wcześniej Alvaro, znalazł zatrudnienie w Cartagenie tylko dlatego, że na kogoś lepszego klubu stać nie było. W sparingach wciąż pracowaliśmy nad utrwaleniem schematów, jak i ogólnym zgraniem się zespołu. Wyniki w miarę satysfakcjonujące, ale prawdziwy test nastąpił dopiero w ostatnią sobotę sierpnia, gdy na własnym stadionie miał odbyć się mecz z Realem Jean. Sam spotkanie pokazało, że mamy spore możliwości w kreowaniu sytuacji, acz zawodzi trochę wykończenie. To jednak nie był nasz największy problem. Nie graliśmy do końca z takim samym zaangażowaniem. Odpuściliśmy w samej końcówce i zamiast trzech punków na rozpoczęcie sezonu, musieliśmy zadowolić się jednym. Sparingi: [TOW] 02.08.14 [TD] Ontinyent - Cartagena [sDB4] 2:1 (Tarantino) [TOW] 09.08.14 [sDB4] Cartagena - Hércules [sDB3] 1:1 (Ribas) [TOW] 16.08.14 [sDB4] Cartagena - A.D. Caravaca [TD] 6:1 (Álvaro, Robusté, Luque, Gato, Chus Heiva, Ñito) [TOW] 23.08.14 [sDB4] Cartagena - Novelda [TD] 2:0 (Álvaro x2) Segunda División B4: [01/38] 30.08.14 - [-] Cartagena - Real Jaén [-] 2:2 (Tarantino, German)
  2. Nie wiem czy na iOS jest dostępne, ale na Androidzie można z tego. https://play.google.com/store/apps/details?id=com.google.android.keep Ewentualnie OneNote od Microsoftu jest dostępny na obu systemach.
  3. Lipiec 2014 Na lipiec zaplanowano cztery sparingi. Dwa z zespołami silniejszymi, mianowicie z Udinese i Tenerife, oraz dwa z teoretycznie słabszymi, czyli Basto i Alicante. Kibice byli całkiem zadowoleni z efektów pracy w tych pierwszych tygodniach. Bardzo przyzwoita postawa w dwóch pierwszych pojedynkach ze słabeuszami oraz dwie minimalne porażki z lepszymi rywalami to był dobry prognostyk przed zbliżającym się sezonem, tym bardziej, że zawodnicy Cartageny zaprezentowali bardzo ambitną postawę. Gucze na szybko uzupełnił skład młodymi piłkarzami, których nikt inny nie chciał w tej chwili. Wszyscy ponoć utalentowani, ale kibice zdają sobie sprawę, że to tylko uzupełnienie składu na wszelki wypadek, a grać w sezonie będziemy tylko żelazną „11”. Sparingi: [TOW] 18.07.14 - [sDB4] Cartagena - Basto [LR] 5:0 (Chus Hevia x2, Ribas x2, Migue) [TOW] 25.07.14 - [LR] Alicante - Cartagena [sDB4] 0:2 (Ribas x2) [TOW] 27.07.14 - [sDB4] Cartagena - Tenerife [LA] 0:1 [TOW] 31.07.14 - [sDB4] Cartagena - Udinese [sA] 1:2 (Migue)
  4. I liga w której zwykle mi nie idzie, trzeba przełamać te fatum. Środkowi i defensywni pomocnicy: Ramón Arcas (ESP, 23, DP/PŚ), Marc Antolí (ESP, 19, DP/PŚ), Sergio Jiménez (ESP, 21, DP/PŚ), Jorge Luque (ESP, 33, DP/PŚ/OPŚ), Prosi (ESP, 26, PŚ/OPŚ), Ñito (ESP, 17, PŚ/OPŚ) Arcas to nasz pierwszy wybór jeśli idzie o pozycję defensywnego pomocnika, Antolíego wolałbym nie wpuszczać na boisko . Jiménez, Luque i Prosi będą walczyć o miejsce w podstawowych składzie. Ñito zaś znajdzie się w nim dopiero gdy dwóch z nich wypadnie ze składu. Mogło być lepiej, ale również zdecydowanie gorzej. Skrzydłowi: Chus Hevia (ESP, 24, PL/OPL), Gato (ESP, 25, OPL/OPP), Carlos Martínez (ESP, 25, PP/OPP), Migue (ESP, 24, OPL/OPP) Prawdopodobnie jedna z najmocniej obsadzonych pozycji w klubie. Jedyna, która nie wymaga natychmiastowych wzmocnień. Inna sprawa, że na żadne wzmocnienia nas nie stać, więc tym bardziej się z tego powodu cieszymy. Kto będzie pierwszym wyborem okaże się pewnie podczas sparingów. Napastnicy: Álvaro (ESP, 20, NŚ), Sebastián Ribas (26, URU, NŚ) Z Ribasem wiążą w klubie duże nadzieje, ale ja mu jakoś specjalnie nie ufam. Za dużo już klubów zwiedził, a ostatni dobry sezon miał w 2010 roku gdy w 38 meczach strzelił 23 bramki, reprezentował wtedy Djion FCO w drugiej lidze francuskiej. Álvaro na pewno otrzyma kilka szans, więc musi uzbroić się w cierpliwość i nie rozpraszać się zbytnio. Transfery do klubu: Alfonso Soto, Borja Escoms, Marc Antolí, Portu, Ñito i Álvaro (wszyscy z wolnego transferu) Transfery z klubu: -
  5. FC Cartagena, i proszę nie mylić z klubem Cartagena FC, który gra ligę niżej. Nasz zespół założony został w 1995 roku, czyli jakby nie patrzeć za chwilę będziemy obchodzić 20-lecie istnienia. Na ów czas wybrano nowego szkoleniowca, zarząd zaufał Arkadiuszowi Gucze, Polak z pochodzenia, ale tak naprawdę większość dotychczasowego życia spędził w Hiszpanii, a dokładniej w Kartagenie. Znana to postać w naszym regionie, wcześniej dziennikarz, od roku posiadacz Kontynentalnej licencji A, a od dwóch tygodni trener naszego zespołu. W La Opinión de Murcia opublikowane ostatnio krótkie notatki na temat zespołu. Ponoć sporządzone przez Guczego właśnie. Ile w tym prawdy? Nigdy się pewnie nie dowiemy. Bramkarze: Limones (ESP, 27, BR), José Antonio Manzanares (ESP, 21, BR) Już teraz wznosimy modły w intencji końskiego zdrowia Limonesa, niech się okaże zawodnikiem nie do zdarcia, bo Manzanares to typowy ręcznik i lepszy już na pewno nie będzie. Środkowi obrońcy: Javier Tarantino (ESP, 30, OŚ), Miquel Robusté (ESP, 29, OŚ), Borja Escoms (ESP, 20, OŚ), Antonio Abenza (ESP, 23, OP/Ś) Bez dwóch zdań Tarantino i Robusté będą parą podstawowych stoperów. Abenza może zastąpić któregoś z tej dwójki i nie będziemy przy tym bardzo drżeli o wynik. Bojra to typowa zapchajdziura, jeśli sytuacja nas nie zmusi może nie będzie musiał zbyt często podnosić się z trybun, aby usiąść na ławce. Boczni obrońcy: Alfonso Soto (ESP, 19, OL/Ś), Germán (ESP, 28, OL/WOL), Juan Carlos Ceballos (ESP, 31, OP/WOP), Portu (ESP, 20, OP/Ś) Germán i Ceballos mają pewne miejsce w wyjściowej jedenastce, jedynie kartki i kontuzje mogą to zmienić. Niby Portu może grać jeszcze na środku i pewnie w razie potrzeby tam go odeślemy (aby tylko Bojra nie musiał).
  6. W tym roku jeszcze żadnej próby nie podejmowałem, więc czemu nie teraz. Tym bardziej, że już ograłem na tyle FM15, że mogę ze spokojem grać. Nie obawiając się jakiegoś blamażu po kilku kolejkach. Bez zbędnych wstępów, wymyślnych początków, będzie dobra zabawa w miesięcznych raportach. Witamy w Kartagenie. FM 2015, 15.3.2 Baza danych: Duża Kraje: Anglia (3), Francja (3), Hiszpania (3), Niemcy (3), Włochy (3) (od sezonu 15/16 jeszcze Polska (2)) Klub: FC Cartagena Zasady: mHC
  7. Trochę mnie dziś FM zirytował. O ile rozumiem, że koślawi piłkarze z czwartego poziomu ligowego w takiej Szwecji są zdolne co chwilę przepuszczać piłkę, podawać pod nogi rywali czy dawać się wyprzedzać, to tego, że rywale unikają takich błędów już nie jestem wstanie zrozumieć. Grając wcześniej w pierwszej lidze polskiej nie miałem takich sytuacji, a teraz w każdym meczu czułem się gdybym rywalizował z zespołami o kilka kas lepszymi. Poza tym strasznie dużo bramek ładują w tej Szwecji z dystansu, potrafią nawet strzelić dwie na dwa strzały. Oczywiście największą zmorą są dośrodkowania, próbowałem chyba wszystkiego ale nic nie pomaga.
  8. sneogg

    Hjordtrast

    Malutkie ogłoszenie: Jako, że FM zrobił mnie na szaro i po 10 kolejkach zostałem wywalony (nie ma co się dziwić przy ośmiu porażkach z rzędu), będę rozgrywkę zaczynał od nowa, tym samym klubem oczywiście. Niestety dziesięć opisanych spotkań poszło sobie na spacer i już nie wróci, tak samo jak opisany okres przygotowawczy, a ostała mi się częściowo prezentacja składu (są nowi losowi juniorzy). Miałem ambitny plan posiadać pewien zapas opisanych meczów, ponieważ grywam głównie w weekendy, wtedy mam czas. Dlatego zapewne do następnej soboty za dużo dziać się tutaj nie będzie.
  9. szramek: "Panowie z Pitchfork" i "Baron i łotr" Kamila Grucy. Acz to są "przygodowe" powieści historyczne. A Stephenson to zupełnie inna para kaloszy, tym bardziej, że on w "Cyklu Barokowym" (choć nie tylko) najlepszy jest w tych nudniejszych fragmentach. To trzeba polubić albo się odbijesz. A ja tym czasem skończyłem: Komisarz i cisza - Hakan Nesser Piąty tom serii o komisarzu Van Veeterenie i zdecydowanie najlepszy. Na plus ogólna atmosfera, taka nieśpieszna, ewidentnie letnio-prowincjonalna. Fikcyjny świat w którym toczy się akcja to jeden z wyróżników tej serii. Ogólnie nazwy miast, nazwiska ssugerująkorzenie niderlandzkie. Nie ma co ukrywać, że nie jest to literatura najwyższych lotów, daleko Nesserowi do Mankela czy Nesbo, ale ten tom akurat naprawdę mu się udał. Jeśli ktoś szuka niezobowiązującej lektury na dwa, trzy wieczory to będzie dobry wybór, tym bardziej, że można spokojnie czytać bez znajomości poprzednich. Ocena: 6,5/10
  10. sneogg

    Hjordtrast

    Nastał świt. Mareczek przygotował kawę i skromny posiłek dla Emeryka. Sam zjadł wcześniej. Teraz nadeszła jego pora, zebrał swoje graty do worka podróżnego. Na stole zaś zostawił wcześniej przygotowaną notatkę. Dla pewności położył na niej nieotwartą paczkę papierosów. Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu, niczego chyba nie zapomniał. Wychodząc, specjalne zamknął tak drzwi by wydały z siebie głośne skrzypnięcie, które i nieumarłego bu obudziło *** Poranek ósmego dnia zaczął się inaczej. Obudził mnie tym razem nie zapach kawy, a skrzypienie drzwi. Cholernie głośne skrzypnięcie. Jedyna izba w chacie, w której zatrzymaliśmy się na noc, była pusta. Ogień w kominku dawno już zgasł. Ale na stole czekała gorąca kawa, pajda chleba i gomółka sera. Czegoś mi brakowało. Jeszcze za nim zdążyłem wziąć łyka kawy, zrozumiałem, że brakowało mojego towarzysza podróży. Zawsze siedział przy dogasającym kominku, w jednej ręce trzymając kubek, w drugiej papierosa. Podszedłem do stołu i dopiero w tej chwili dojrzałem kartkę papieru przyciśniętą paczką Mocnych. Wziąłem ją do ręki i starałem rozszyfrować umieszczone na niej bazgroły. Emeryku, W tym miejscu kończy się moje zadanie. W mieście zapytasz się o siedzibę klubu, to ludzie na pewno Cię pokierują. Gdybyś jednak potrzebował pomocy, w paczce z papierosami jest urządzenie, notabene przypominające fajka, które pozwoli Ci wysłać mi krótką wiadomość. Dokładną instrukcje znajdzie na odwrocie tej notatki. Mareczek, Twój druh Kartkę złożyłem i schowałem do notesu, papierosy włożyłem do kieszeni płaszcza, a śniadanie oczywiście spożyłem. Półgodziny później maszerowałem już w kierunku miasta. Dwie godziny zajęło mi odnalezienie siedziby klubu. W końcu jednak stanąłem przed bramką stadionu Skogsvallen IP. FM 2015, 15.1.3 Baza danych: Duża Kraje (10/24): Anglia (2), Dania (3), Finlandia (2), Francja (2), Hiszpania (2), Islandia (2), Niemcy (2), Norwegia (3), Szwecja (4), Włochy (2), Zasady: mHC
  11. sneogg

    Hjordtrast

    Emeryk nie bardzo wiedział jak pozbyć się nowego towarzysza podróży. Co gorsze Mareczkowi gęba się nie zamykała, zdążył przez pół dnia opowiedzieć o swojej młodości w Polsce, o tym jak w 1989 roku musiał z niej uciekać, bo powstająca grupa mafijna w jego mieścinie, wyznaczyła górę złota za jego głowę. W końcu jednak przelała się czara goryczy i Emeryk się zatrzymał. - Czego u licha pan ode mnie chce? - zapytał w końcu. - Ja? Niczego. Już mówiłem, że Ruth prosiła by się tobą zaopiekować. - Wciąż pan powtarza te imię. Kim, do cholery, jest Ruth? - Dobra duszą, wiedźmą i siostrą Emmy. Nie konieczne w takiej kolejności. Tylko nie powtarzaj tego w jej obecności, bo obcięte jaja będą twoim najmniejszym problemem. - Siostrą Emmy? Tej Emmy? - zapytał zdziwiony Emeryk. Mareczek tylko wzruszył ramionami i ruszył znowu przed siebie. - Lepiej się pośpieszmy jeśli przed wieczorem chcemy znaleźć jakieś schronienie. Wieczorem faktycznie znaleźli samotną chatkę stojącą u podnóża sporego pagórka. W środku panował niewiele mniejszy ziąb niż na zewnątrz, ale był to tylko stan przejściowy. Mareczek szybko rozpalił w piecu i już po półgodzinie zaczęło robić się cieplej. W milczeniu zjedli skromny posiłek, a później Emeryk ułożył w się w miarę wygodnie na jednym z kilku wolnych materacy. Zasnął bardzo szybko. Kilka następnych dni wyglądało podobnie. Poranna pobudka, wywołana najprawdopodobniej rozchodzącym się zapachem świeżo parzonej kawy, szybkie śniadanie i w drogę. W ciągu dnia, Mareczek, niezarażony milczeniem swojego towarzysza, odpowiadał o swoich przygodach, a wieczorem jakimś cudem znajdowali kolejną chatynkę w której mogli przenocować. Po tygodniu, Emeryk sam w duchu przyznał, że bez tego dziwnego jegomościa, pewnie dawno temu zgubił by drogę i zamarzł w jakieś dziurze. Wieczorem siódmego dnia na horyzoncie pojawiło się jakieś miasto. Mareczek zatrzymał się i odwrócił się. - To Skellefteå, cel twojej podróży. Dziś przenocujemy poza miastem. Masz jeszcze jedną noc spokoju, od jutra zacznie się twoje zadanie. Emeryk pokiwał tylko głową.
  12. sneogg

    Hjordtrast

    Po drugiej stronie bariery świat wyglądał tak samo. Tak samo białym puchem pokryta była ziemia, a w powietrzu także pełno było płatków śniegu. W pierwszej chwili Emeryk nie zdawał sobie nawet sprawy, że opuścił dolinę. Krajobraz na pewno na to nie wskazywał. Jego cel podróży wydawał się jeszcze bardziej nieosiągalny. Miał iść cały czas przed siebie aż dojdzie do kopalni złota. Teraz jednak uzmysłowił sobie, że zupełnie nie ma pojęcia jak może owa kopalnia wyglądać. Liczył się z tym, że trochę pobłądzi ale w końcu będzie musiał trafić na jakąś żywą duszę. - Ej koleżko! Uważaj jak stąpasz! - dobiegło spod śniegu, a Emeryk cofnął prawą nogę. Zdezorientowany, jeszcze przez chwilę rozglądał się po okolicy. Nagle, zaraz obok niego, przez śnieg przebiła się czyjaś ręka, później głowa i druga ręka. A po chwili cała ludzka sylwetka. Nieznajomy, który przed chwilą się odezwał, wyłonił się, niczym zaprawiony w bojach komandos, ze swojej kryjówki. - Masz może ognia? - padło pytanie. - No co? Języka w gębie zapomniał, że tylko się gapi? Emeryk faktycznie się gapił. Postać, która teraz przed nim stała, wyglądała jakby ją ktoś z innej epoki przeniósł. Facet odziany był w drelichowe spodnie, walonki i kufajkę. Z kieszeni spodni wystawała butelka z dziwnym fioletowym płynem, a pod czerwonym nochalem sterczał papieros bez filtra. - Jesteś niemową, koleżko? - zagadnął znowu nieznajomy. - Mareczek jestem i chyba właśnie na Ciebie czekałem. Muszę jednak przyznać, że wygodnie w tym śniegu się leżało. Ale teraz to bym jednak zapalił. - Na mnie? Dlaczego pan tak sądzi? - W końcu się odezwał. Ruth wspominała że będziesz tędy lazł i żeby mieć oko na Ciebie. - Mareczek znów zaczął grzebać w kieszeniach ale nic nie znalazł. - A może chlebek masz?
  13. Tylko, że u mnie żadnej łatki nie pobrało. Może Vami zainstalował poprzednią dopiero? Na forum SI też nie ma informacji o nowej aktualizacji.
  14. Ciekawe czy doczekamy się momentu w którym da się normalnie grac w naszej lidze. Od kilku wersji zawsze coś, za przeproszeniem, jest spieprzone. Godlike: Okienka transferowe w Brazylii istotne dla Ciebie są tylko w przypadku w którym byś kogoś tam sprzedawał. Jeśli kupujesz to zawodnik dołączy w pierwszym możliwym okienku, które obowiązuje w twoim kraju.
  15. sneogg

    Hjordtrast

    Na drzwiach karczmy “Pod Pijanym Dzikiem” pojawiła się z rana kartka informująca, że dziś będzie nieczynne. W środku, oprócz Mikaela i Emeryka, byli tylko wójt i Emma. Cała czwórka zgromadziła się przy jednym stoliku i prowadziła ożywioną rozmowę. Karczmarz wciąż nie mógł się pogodzić z faktem, że niedawno pozyskany pomocnik ma opuścić dolinę. Nie bardzo pojmował co takiego może zrobić ten młodzieniec, czego nie mógł by ktoś inny. Emeryk jednak był zdecydowany podjąć się tego wyzwania. Starał się ukryć podekscytowanie jakie wywołała w nim prośba Emmy. Nie chciał urazić Mikaela, ale marzyło mu się coś więcej niż ciężka praca w karczmie do końca życia. A to miała być jego szansa. Możliwe, że jedyna. - Wiemy już jaki klub poprowadzę? - Emeryk zapytał się zebranych. - Tak, ale żeby nie kusić losu, nazwę poznasz dopiero po opuszczeniu doliny. - Emma spojrzała po zebranych, ale że nikt nie chciał zabrać głosu, kontynuowała. - Teraz mogę powiedzieć Ci tylko, że nie będzie to łatwe zadanie. Trafisz do zespołu, który kandyduje do ostatniego miejsca w lidze. Ponoć też miejscowi nie za bardzo garną się do pracy w nim. - A jakieś dobre wieści? - Mamy już wszystkie potrzebne papiery i jeśli nic niespodziewanego nie wyskoczy, to wszystkie formalności są już załatwione. Brakuje tylko twojego podpisu na umowie. - Widzę, że nie ma już odwrotu. - odezwał się Mikael. - Pozwolicie, że odprowadzę Emeryka? - Oczywiście kochaniutki. - Emma zdążyła nadepnąć wójtowi na palce u nóg, widząc, że ten chciałby zaprotestować. - Powodzenia. Śnieg dalej prószył, nic nie robiąc sobie z gniewnych spojrzeń, jakie Emma posyłała w kierunku nieba. Stała teraz samotnie na wzniesieniu z którego mogła obserwować północną ścieżkę, którą Emeryk miał opuścić dolinę. Opatuliła się mocniej płaszczem i spoglądała na dwie postacie zmierzające powolnym krokiem do granicznego miejsca. Gdy w końcu się zatrzymały, przymknęła powieki i usłyszała ostatnie słowa, jakie wymielili między sobą karczmarz i jego były pomocnik. - Dlaczego idziesz Emeryku? - zapytał Mikael. - Może Harald i Emma znajdą inny sposób? - Dlaczego idę? - odwrócił się w kierunku Hjordtrast. - Bo, musi się tutaj, kurwa, wreszcie komuś coś udać.
  16. sneogg

    Polityka wewnętrzna

    To są oficjalne dane PKW, nie chce mi się teraz kopać głębiej ale to naprawdę nic dziwnego. Imo niepotrzebnie próbujesz oceniać wybory samorządowe w ten sam sposób jak parlamentarne. A to przecież zupełnie inna para kaloszy.
  17. sneogg

    Polityka wewnętrzna

    Jak, nie jak tak. Cztery lata temu to sejmików PSL zdobyło 16,30%, osiem lat temu 14,80%. Podaje wyniki do sejmików, bo te najłatwiej przyłożyć do tych "ogólnopolskich" sondażów.
  18. Mam podobnie ustawione jak Celson, są tylko dwie różnice. http://postimg.org/image/4u4v2w3az/
  19. Potwierdzam, że na tę chwilę wrzutki na 11 metr sprawdzają się najlepiej. U mnie tak samo bramki padają po uderzeniach, bardzo rzadko widać strzały głową.
  20. sneogg

    Hjordtrast

    - Ale jak mamy tego dokonać? Przecież ta zgrają nie dałaby rady wygrać z przedszkolakami. Nawet gdyby mogli oszukiwać. - W tym punkcie masz rację. Dlatego musimy poszukać kandydata w innej grupie. - Ale kogo? Ty, tak samo jak ja, nie możesz się stąd ruszyć. William nadaje się tylko do pilnowania, a Mikael jest już za stary. - Czasami mnie zaskakujesz Haraldzie. - odparła z uśmiechem. - Widzę, że zmierzamy w tę samą stronę. - Ale on nie ma pojęcia o piłce, nie ma też od kogo się uczyć! - Z tym drugim się nie zgodzę. Może to trochę zwariowane, ale Eemryk jednego na pewno się zdążył już nauczyć. - Czego niby od tej bandy nieudaczników? - Chyba najważniejszej rzeczy. A mianowicie jak się tego nie robi. Wie już jakich błędów unikać, więc powinno być mu łatwiej podejmować słuszne decyzje. - No nie wiem Emmo, no nie wiem. Wójt jednak dał się w końcu przekonać, a ze już wcześniej Emma namówiła Emeryka, zostało jej tylko dopełnić formalności. Miała pewne kontakty w Nigerii, które już wcześniej uruchomiła. Victor, z pozoru zwykły pastuch, był najlepszych fałszerzem jakiego znała. Kilka razy nawet Harald dał się nabrać na podrobione rozporządzenia, które niby sam podpisał. - Victor? - Ja, ja, ja. - Wszystko w porządku? Papiery gotowe? - Papers? Dla twój człowiek? Są OK! - Kiedy je przyślesz? - Money, money, money! - Wpierw przesyłka, później pieniądze. Tak się umawialiśmy. - No! Wpierw money! - Victorze chcesz by twoje stado znów zachorowało, a kobieta od ciebie odeszła! - No! Papers w drodze!
  21. sneogg

    Hjordtrast

    Kolejne dni mijały, a sytuacja w Hjordtrast nie ulegała zmianie. Zima wciąż mocno trzymała i dłużej nie dało się ukryć przed mieszkańcami faktu, że dzieje się coś niedobrego. Przeciągający się mróz stał się głównym temat rozmów w wiosce. Krążyły oczywiście przeróżne wytłumaczenia. Niektórzy twierdzili, że to kara za brak łączności ze światem, a winni temu są wójt Harald i Emma. Trafiały się także głosy, że to kara za odwrócenie się od Boga, bo w dolinie nie było żadnego kościoła. Były też osoby, które postanowiły do całej sytuacji podejść z pragmatyzmem i od dwóch dni przyjmowały zakłady. Można było obstawiać datę przyjścia wiosny czy początku odwilży. Chętnych było całkiem sporo, dzięki czemu interes kręcił się całkiem dobrze. Za zamkniętymi drzwiami w ratuszu, ponownie spotkali się wójt z miejscową znachorką. Przez ostatni tydzień takie spotkania stały się normą, niestety do tej pory nie udało im się niczego dowiedzieć. Nie trafiło się nic, co mogłoby pomóc w rozwiązaniu tej sytuacji. Zasępiony wójt siedział przy swoim biurku i spoglądał na Emmę. Coś w wyrazie jej twarzy nie pasowało mu, nie było w niej już tyle smutku co wczoraj. W oczach dostrzec się dało błąkającą się iskrę. - Ty coś wiesz Emmo? - zapytał w końcu. - Możliwe. - odpowiedziała. - Pamiętasz może moją siostrę Ruth? - Musisz mi ją przypominać? - skrzywił się na brzmienie tego imienia. - Oczywiście. To w końcu przez waszą kłótnię musiałam tutaj przybyć. - Nigdy mi nie odpuścisz, prawda? Ale teraz mamy palący problem na głowie, może skupimy się na nim? - Mężczyźni - prychnęła ostentacyjnie. - Ale niech Ci będzie. Dostałam dziś rano wiadomość od Ruth. Przejrzała wszystkie nasze zapiski na temat Hjordtrast, które zgromadziłyśmy w rodzinnym archiwum. Okazało się, że taka sytuacja kiedyś się już wydarzyła. Sprawa z jednej strony jest prosta, to zbyt duża ilość “beznadzieji” zgromadziła się w wiosce i świat zaczyna się jeszcze szczelniej odcinać od nas. Z drugiej strony recepta nie jest taka prosta. Trzeba kogoś z wioski posłać w świat, a wybraniec musi dokonać czegoś wielkiego. W innym wypadku po prostu tu zamarzniemy.
  22. Mogą być dwa. Inna sprawa, że jak dla mnie to link do screena z gry trochę w kiepskim miejscu. Ciągle łapie się na tym, że po dacie szukam opisu meczu.
  23. sneogg

    Hjordtrast

    W Hjordtrast wydawało się, że wszystko jest po staremu. Minęło kolejne lato, a wraz z nim Festiwal, podczas którego mieszkańcy nabyli trochę dóbr, w tym sporo nowej literatury zaległo na półkach. Krótka jesień także nie przyniosła żadnych nowych wydarzeń, spokojnie wykorzystano te pięć tygodni na ostateczne przygotowania do prawie siedmiomiesięcznej zimy, która, lada chwila, miała zaatakować. Pod koniec okresu mrozów wójt zaczął się niepokoić. Do nadejścia wiosny zostały dwa tygodnie, zawsze w tym czasie śnieg zaczynał topnieć, by kilka dni później zupełnie zniknąć. Tym razem jednak mróz trzymał, a ostatniej nocy znów pruszyło. - Nie wydaje Ci się, że powinno się powoli już ocieplać? - spytał się Harlad. Emma nie odpowiedziała od razu, wstała od stołu i podeszła do okna. Odwrócona plecami do wójta wyjrzała przez okno, śnieg znowu zaczynał padać. - Mamy problem, Haraldzie - odezwała się po chwili. - Masz rację, że zima powinna już ustępować. Dokładnie za siedem dni, nie powinno być już śladu po śniegu. Obawiam się jednak, że w tym roku możemy nie doczekać się lata. - Ale jak to? - prawie krzyknął zdziwiony wójt. - Jeszcze nigdy czegoś takiego nie było. - Nie rozumiem jeszcze w pełni tego zjawiska, ale jakaś siła odcina nas w jeszcze większym stopniu od prawdziwego świata. - I co my teraz poczniemy? - Przede wszystkim nie ma powodu aby panikować. - znachorka odwróciła się i spojrzała na władykę. - A po drugie, na pewno coś wymyślimy.
  24. sneogg

    Hjordtrast

    Istniał taki pomysł, ale po wstępnej selekcji klubów został odrzucony. W dalszej drodze do „Pijanego Dzika” Emerykowi już nikt nie przeszkadzał. To, że będzie pomocnikiem karczmarza, oznaczało dla sporej części miejscowych, przynajmniej chwilowy koniec marzeń o kablówce, telewizji satelitarnej czy innej podobnej usłudze zapewniające dostęp do meczów piłkarskich. Oczywiście wielu, po chwili zastanowienia, zaczęło doceniać fakt, że Mikael będzie miał wsparcie. Nawet Ci najbardziej rozczarowani, nie mogli zaprzeczyć, że karczmarz swoje lata ma i więcej czasu na odpoczynek by się mu przydało. Drzwi do karczmy ponownie się otworzyły, ale tym razem do środka wszedł nie klient, a nowy pracownik. Mikael jak zwykle podniósł głowę aby sprawdzić kogo niesie, a gdy zobaczył nieznajomego pozwolił sobie na mały uśmieszek. Uprzedzając młodzieńca od razu odezwał się. - Emeryk, zgadza się? - Tak proszę pana - odpowiedział przybysz. - Nie mamy w tej chwili czasu na powitania, więc idź od razu na zaplecze i przebierz się. - Mikael wskazał Emerykowi kierunek. - I nie zapomnij umyć rąk! Jeszcze przez parę dni rozmawiano o przybyszu, jedni chwalili, że pracowity z niego człek, inni wciąż nie mogli się pogodzić z tym, że nie przybył w celu otwarcia tak upragnionej furtki na piłkarski świat. Były także osoby które sobie chwaliły, że Emeryk to urodzony słuchacz. Zawsze, jak znajdzie chwilę, wysłucha, nie przerywa i co najważniejsze, nie kłóci się. W końcu jednak przyzwyczajono się do jego obecności, piłkarskie tematy znów były na topie i życie w Hjordtrast wróciło na swoje dawne tory.
  25. sneogg

    Hjordtrast

    Zima to najdłuższa pora roku. Na północnej ścieżce pojawiła się sylwetka człowieka, co wywołało niemałe poruszenie w wiosce. O tej porze roku nikogo się nie spodziewano. Tym bardziej, że ostatnio nie było żadnych śmiałków, którzy próbowali wydostać się o własnych siłach. Pewnej grupie mieszkańców serca zaczęły bić szybciej, o to pojawiła się szansa, że spełnią się właśnie ich marzenia. Ich przedstawiciel wyruszył naprzód aby przywitać gościa jeszcze przed wójtem czy Emmą. - Monter kablówki? - padło w kierunku nieznajomego. - Słucham? - Pytam się czy jest pan monterem od kablówki. Ze dwa tygodnie temu zamówiliśmy ją ale do tej pory firma się nie odezwała. - Wciąż nie wiem o czym pan mówi. Ja tutaj do pracy idę, pomocnikiem karczmarza mam zostać. - Tego nie zamawialiśmy… Nieznajomy skinął głową “miejscowemu” i ruszył w kierunku wioski. * - Stówa moja! Przegrałeś Haraldzie! - rzekła powoli Emma. - A skąd masz pewność, że pytał o tę kablówkę? - opowiedział wójt. - Och Haraldzie. - westchnęła. - Może jeszcze mi powiesz, że nie zauważyłeś zawodu jaki wymalował się na twarzy tamtego biedaka? I tego jak szybko zgasł jego entuzjazm? - Poczekajmy na Emeryka to się dowiemy o czym rozmawiali. - Jak sobie życzysz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...