Skocz do zawartości

Chomik

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 165
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez Chomik

  1. Chomik

    Nocny pociąg do

    Ja wychodzę z założenia, że lider szatni jest tylko jeden i (przynajmniej na Białorusi) po miesiącu zaczęli się słuchać, no ale wyniki tez mają spore znaczenie imo
  2. Chomik

    The Confession

    Pierwsze, co udało mi się zaobserwować po objęciu sterów w JuAS Żytkowicze, to całkowity brak sztabu szkoleniowego! Dość powiedzieć, że moim asystentem był... jedyny trener w klubie, Alexandr Sobol. Zerowa ilość skautów, zerowa ilość fizjoterapeutów, brak asystenta z prawdziwego zdarzenia i zaledwie jeden trener to zdecydowanie za mała ilość współpracowników. Z miejsca więc rozpocząłem poszukiwania nowych ludzi, którymi mógłbym rozporządzać i którzy pomogliby mi chociażby ocenić poziom danego zawodnika. Kolejnym sporym problemem była oczywiście kwestia kasy. Każdy potencjalny skaut, trener czy asystent słysząc maksymalną kwotę jaką możemy zaoferować tylko zanosił się śmiechem i rzucał słuchawkę. Niemniej jednak kilku ochotników do pracy w klubie znalazłem, ale nie jest to ilość zadowalająca mnie. Moim nowym asystentem został Genrih Bogdevich, koordynatorem pionu juniorskiego Alexandr Garmaza, a trenerem bramkarzy Vadim Osipov. Do tego funkcje dyrektora sportowego powierzyłem w ręce Olega Davlyuda. Nie udało się nakłonić do współpracy żadnego skauta ani fizjoterapeuty, więc będziemy próbować dalej, ale wątpię, że przez najbliższe tygodnie coś z tego wyjdzie. Trochę lepiej było na polu piłkarskim, aczkolwiek i tutaj nie poszło najlepiej jakbym chciał. Zacznijmy od tego, że nie chciałem pozbywać się żadnego z zawodników, a szczególnie tych kluczowych. Odrzucałem każdą ofertę, nawet kosztem niezadowolenia zawodników. W pewnym momencie cała szatnia była przeciwko mnie, ale nie zamierzałem pozwolić by jakikolwiek zawodnik odszedł od nas jeszcze przed sezonem. Niestety, prezes wziął sprawy w swoje ręce. Trzej kluczowi zawodnicy JuAS, a więc bramkarz Sakovich, lewy obrońca Volkorezov oraz pomocnik Milevskiy znaleźli sobie nowe kluby, a my na ich sprzedaży zarobiliśmy... 22 tysiące euro. No bez jaj. Najbardziej zabolała strata goalkeepera, gdyż był on uważany za gwiazdę nie tylko naszej drużyny, ale i całej ligi. Transferów do klubu zrobiliśmy aż czternaście, co stanowiło rekord ligi. Niektórzy zawodnicy mają za zadanie po prostu powiększyć mi pole manewrów lub stanowić o sile JuAS w przyszłości, natomiast od kilku z nich oczekuje dobrej gry od razu. Ci z drugiej grupy to między innymi: Stanislav Nakhimov (23, BLR) - szybki, przebojowy, mogący robić wiatr na prawej pomocy. Do tego całkiem wysokie opanowanie (12) oraz przyzwoite wykańczanie akcji (7) czyni z niego jeden z naszych najlepszych transferów tego okienka! Dmytro Vorobey (33, UKR) - Doświadczony napastnik z przeszłością chociażby w Dynamie Kijów, dla którego strzelał przez pięć lat. Obecnie mieliśmy w kadrze jedynie jednego snajpera, więc potrzebowaliśmy napastników na gwałt. Ukrainiec z białoruskim obywatelstwem ma nam pomóc zapełnić tą lukę. Valeriy Karnitskiy (27, BLR) - Gość, od którego oczekuje się zastąpienia Milevskiego. 27-latek może grać na środku pomocy, na środku obrony, ale jego nominalna pozycja to defensywny pomocnik. Jego doświadczenie z Ekstraklasy na pewno się przyda. Alexandr Cherkas (30, BLR) - Wychowanek Torpeda Żodzino ma nam pomóc rozwiązać kłopot w obsadzie bramki. Nie wiem czy będzie grał w pierwszym składzie, ale na ławkę nadaje się idealnie. Może być także mentorem dla któregoś z naszych młodych zawodników. Maxim Makarov (17, BLR) - 17-letni bramkarz został przeze mnie wypożyczony z FK Horodziej, a więc klubu do którego odszedł Sakovich. Wystawianie w bramce takiego młokosa może być ryzykowne, ale niestety zmusza mnie do tego niejako przepis o zawodnikach U-20 w składzie. Andrey Gorbach (33, BLR) - Jedyny gotówkowy transfer w tym okienku. Doświadczony stoper został przez nas wykupiony z Niemenu Grodno za prawie 2,5 tysiące euro, ale myślę że to dobra cena. Niemal 15 lat ciągłego grania w najwyższej klasie rozgrywkowej powinno zaprocentować w Żytkowiczach, czyniąc Gorbacha jednym z filarów naszej defensywy. Leonid Kulakovskiy (26, BLR) - Środkowy obrońca ściągnięty w ostatni dzień okienka wobec kontuzji naszego najlepszego defensora Kruka z miejsca wskoczył do składu. Niski (zaledwie 175 cm wzrostu), szybki i dobrze ustawiający się obrońca. Alexey Petrenko (24, BLR) - Wychowanek BATE ma za zadanie zwiększyć nam pole manewru w ataku. Sprowadzony z wolnego transferu 24-latek ma bardzo dobre warunki fizyczne, więc wierzę, że po okresie aklimatyzacji będziemy mieli z niego pożytek. Ponadto wypada przybliżyć kilku zawodników z obecnego składu, którzy stanowią o obecnej sile JuAS: Pavel Kruk (27, BLR) - Nasz najlepszy środkowy obrońca, niestety podczas okresu przygotowawczego doznał kontuzji. Jeden z liderów szatni, który obraził się na mnie śmiertelnie gdy storpedowałem oferty od SFK Słuck grającego w ekstraklasie. Kirill Shreytor (32, BLR) - Przed moim przyjściem jedyny napastnik w klubie (nie licząc juniorów). W klubie od zeszłego sezonu, wcześniej grał w Brześciu, Pińsku czy.. Toruniu! Z miejsca mianowany kapitanem. Ivan Sulim (29, BLR) - Niesamowicie wszechstronny zawodnik może grać na obu bokach w każdej formacji. U mnie jednak ma pełnić rolę prawego pomocnika bądź obrońcy. 50 gier w Ekstraklasie, jeden z najważniejszych graczy JuAS. Dmitriy Khomitsevich (32, BLR) - Doświadczony pomocnik, który jednak przez całą swoją karierę nigdy nie zagrał w Ekstraklasie. Znakomite podania oraz wytrzymałość czynią z niego jednego z filarów naszego środka pola. Sergey Novik (25, BLR) - Lewy pomocnik, były młodzieżowy reprezentant kraju oraz nasz vice-kapitan.. Wychowanek Dinama Mińsk swego czasu uważany był za spory talent, ale złe decyzje karierowe pchnęły go do Żytkowicz. Typowy jeździec bez głowy. Spoko szybkość, całkiem niezły technicznie, ale brak opanowania. Evgeniy Drozd (30, BLR) - Kolejny z grupy tych doświadczonych. Podobnie jak Khomitsevich nigdy nie zagrał w ekstraklasie, więc ma ciśnienie żeby to zrobić. Podstawowy rozgrywający, to on ma dorzucać piłki do naszych napastników. Czyli w sumie podsumowując wszystko w kilku zdaniach. Sztabu nie było w ogóle, teraz jako taki jest, no ale dalej nie jest to poziom wprawiający mnie w zadowolenie. Kadra była wąska, na szczęście udało się coś na to zaradzić i jestem zdania, że mamy jedną z szerszych drużyn w lidze + nie straciliśmy za dużo na jakości, no może poza obsadą bramki. Oczekiwania dalej takie same, czyli walka o awans (ewentualnie miejsce w czołówce, no ale mi to nie styka, w końcu przyszedłem tu wprowadzić JuAS do ekstraklasy). Na wywalczenie promocji daje sobie dwa sezony, o ile oczywiście mój kontrakt po sezonie zostanie przedłużony. Po uzupełnieniu luk w kadrach można było ze spokojem zabrać się za okres przygotowawczy...
  3. Chomik

    The Confession

    Dziękować *** Dnia 01.02.2019 roku oficjalnie złożyłem rezygnację z funkcji managera klubu PS Barito Putra. Czynników, które wpłynęły na moje odejście jest bez wątpienia kilka, ale te najważniejsze to brak perspektyw na rozwój oraz niechęć zawodników i kibiców do mojej osoby. Kto by im się tam dziwił, że nie lubią gościa co spuścił ich ukochany zespół z ligi. Przed odejściem prezes zafundował mi jeszcze kurs na Kontynentalną Licencję C, co pozwoli mi w przyszłości trenować lepsze zespoły. Liczyłem też, że jako iż sezon ligowy w większości lig w Europie jest w samym środku sezonu, to jakaś ekipa zdecyduje się dać mi szansę. W końcu raz się żyje, co nie? Jeszcze słowem o piłkarzach z Indonezji. Najlepsze bez wątpienia było południowoamerykańskie trio Sacramento-Packer-Cordoba. Gdyby nie ich fantastyczna postawa za mojej kadencji, Barito spadło by jeszcze szybciej i z większym hukiem. Dość powiedzieć, że żaden z tej trójki nie zostaje w Indonezji na następny sezon. Zresztą w drugiej lidze można grać tylko krajowymi zawodnikami, a tych było jak na lekarstwo. Dodatkowo żaden sensowny nie chciał przyjść do spadkowicza, więc stanowiło to kolejny problem. Dodajcie do tego fakt, iż niezbyt mnie lubiano, to będziecie mieli pełen obraz mojego odejścia. Jedyne, co wyniosłem, to bagaż doświadczeń oraz Kontynentalną Licencję C, którą skończę za parę tygodni. Kilka dni później dostałem oferty prowadzenia trzech kadr narodowych U-23: Indonezji, Hongkongu oraz Chin. Długo myślałem nad tego typu rozwiązaniem, nawet przez kilka dni byłem selekcjonerem kadry Hongkongu U-23, ale w końcu uznałem że lepiej poczekać na jakąś seniorską reprezentację, a ponadto taka młodzieżówka blokuje mi trochę możliwość zatrudnienia w klubie. Także czekamy dalej co z tego wyjdzie, może zwolni się jakaś posada w dorosłej kadrze. Miesiąc po opuszczeniu Indonezji znalazłem nowy klub. Zarobki mierne, w porównaniu z Barito Putra, albowiem 900 euro za miesiąc szału nie robi. Co więc mnie skłoniło do przyjęcia oferty? Po pierwsze jest to klub w pełni zawodowy. Po drugie jest to klub europejski, na czym mi bardzo mocno zależało. Po trzecie jest to liga, w której można coś osiągnąć. Cóż, pod warunkiem, że uda nam się najpierw awansować do najwyższej ligi. Po czwarte mamy marzec, a liga w tym kraju startuje w kwietniu, więc mam trochę czasu na przygotowanie zespołu i dokonanie kilku wzmocnień. A gdzie wylądowałem? Moim nowym pracodawcą został JuAS Żytkowicze, a więc jeden z pretendentów do awansu do białoruskiej Ekstraklasy! Plan na pierwszy sezon jest prosty: zrobić awans. Cel dodatkowy: wygrać ligę, chociaż o to może być ciężej. Naszymi głównymi rywalami powinni być dwaj spadkowicze: Dniepr Mohylew oraz Smolewicze, a także Biełszyna i Sławia Mozyrz. Sezon trwa tutaj od kwietnia do końca listopada. Z innych ciekawostek można przeprowadzić tutaj aż 5(!) zmian w trakcie meczu, co na pewno daje mi pewien komfort. Co z rzeczy mniej przyjemnych? Brak możliwości gry z obcokrajowcami, a także konieczność posiadania czterech graczy U-20 w kadrze meczowej, z czego dwóch stale musi przebywać na placu gry. Z tym kłopot możemy mieć największy, aczkolwiek do końca okresu transferowego jeszcze ponad miesiąc, więc jako iż akademia JuAS do najlepszych w kraju bez wątpienia nie należy, tak też postaram się znaleźć jakichś ciekawych młodych graczy, którzy zechcieli by grać w Żytkowiczach. Jednak główne problemy były zupełnie inne...
  4. Chomik

    Blanquinegros [FM19]

    Ja w sumie zawsze zapominam kliknąć zakończenia rozmowy motywacyjnej, to coś zmienia w ogóle? Co do poleceń to ja w Indonezji stosowałem w zasadzie tylko wymuszenie słabsza noga, ale tam to poziom był tragiczny
  5. Chomik

    The Confession

    Początki mojej pracy w Indonezji nie były łatwe i przyjemne. Mój debiut przyszedł na pierwszy mecz 3. rundy Pucharu Indonezji, a rywalem Bali United. Czasu na poznanie drużyny nie było w ogóle, więc wystawiłem na papierze najmocniejszą jedenastkę na jaką było mnie tylko stać. Wynik? 2:1 dla nas, i to na terenie rywali! Mecz rewanżowy zaczął się dla nas najgorzej jak się da, gdyż już na samym początku Douglas Packer sprokurował rzut karny.. który chwilę potem wybronił Dian Agus! Brazylijczyk zrehabilitował się w późniejszej fazie spotkania wyprowadzając nas na prowadzenie. Mimo licznych prób ze strony rywali wynik nie uległ zmianie i mogliśmy się cieszyć awansem do kolejnej rundy, w której to zmierzyliśmy się z Borneo FC. W pierwszym pojedynku utrzymał się rezultat 1:1, mimo tego, iż przez prawie połowę spotkania graliśmy w osłabieniu po czerwonej kartce. W spotkaniu wyjazdowym postanowiłem dokonać kilku zmian oszczędzając kluczowych piłkarzy na ligę. W efekcie.. pokonaliśmy faworyzowanych rywali 2:1 i jesteśmy już w ćwierćfinale! W nim przyszło nam się spotkać z kolejnym ligowym przeciwnikiem, Sriwijayą FC. Dwumecz całkowicie do zapomnienia. U siebie przegraliśmy 0:1 po golu w ostatniej akcji spotkania, natomiast w rewanżu po pierwszej połowie dostawaliśmy już 0:2. Co prawda w drugiej części gry udało się zmienić losy meczu i doprowadzić do remisu, ale na więcej stać nas nie było. Swój udział kończymy więc na ćwierćfinale, ale wstydu nie ma, a można skupić się w całości na rozgrywkach ligowych... Jeżeli chodzi o rozgrywki ligowe, to zainaugurowaliśmy je porażką u siebie z sąsiednim w tabeli PSMS Medan 1:2, a decydującego gola straciliśmy w 91. minucie gry. Na szczęście po tym spotkaniu czekały nas przeszło dwa tygodnie przerwy od ligi, a do klubu powróciły moi podstawowi defensorzy, Yama i Adsit, bez których ta formacja wyglądała jak dzieci zagubione we mgle. W meczu z walczącą o puchary Perselą wystąpiliśmy już z wyżej wymienioną dwójką i mimo, iż nikt nie dawał nam szans to długo prowadziliśmy za sprawą trafienia Sacramento. Niestety w drugiej połowie strzał życia oddał Guntur Triaji i musieliśmy zadowolić się remisem. Kolejne spotkania też niestety nie układały się po naszej myśli. Porażka z PS Tira (1:2) i remisy z Borneo (2:2, po golu w 89. minucie, aczkolwiek gdyby nie rezerwowy bramkarz Harlan to przegralibyśmy wysoko), Perseru (0:0) oraz Bali (1:1) sprawiły, że spadliśmy na ostatnie miejsce w tabeli, a strata do bezpiecznego miejsca urosła do siedmiu punktów. Nasz zespół w niczym nie przypominał tego z Pucharu Indonezji, a miejsc na pomyłki było co raz mniej. Do końca pozostało sześć serii gier. Najważniejsze starcie przyszło pod koniec października, gdy to na wyjeździe graliśmy z PSM Makassar, a więc zespołem bijącym się o mistrzostwo. 18. ligowych meczów bez wygranej, cholernie wymagający przeciwnik, a do tego jeszcze przed tym meczem na kilka tygodni wypadł mi podstawowy defensor Yama... Do przerwy spotkanie to było nudne jak flaki z olejem, ale po zmianie stron na 1:0 trafił Arief. Nie minęły jednak dwie minuty i z odpowiedzią przyszedł Sandro, więc mecz rozpoczął się od nowa. Gospodarze nacierali, ale w 72. minucie po faulu w środku pola drugą żółtą kartkę zobaczył zawodnik PSM i wiedzieliśmy, że to jest gra o wszystko. Momentalnie ruszyliśmy do ataku, ale defensywa razem z bramkarzem Mokodompitem spisywała się świetnie..aż do 93. minuty spotkania, gdy fenomenalne zagranie Douglasa Packera na gola zamienił Urapmabin dając nam pierwszą wygraną od pięciu miesięcy! Wreszcie szczęście było po naszej stronie. Po tej wygranej morale wzrosły, a cały zespół odzyskał wiarę w utrzymanie w lidze, tym bardziej, że strata do bezpiecznego miejsca zmniejszyła się jedynie do czterech oczek! Kolejny sprawdzian naszej formy przyszedł już w listopadzie, gdy do Banjarmasinu zawitała dziesiąta w lidze drużyna Persipury. Goście o nic już nie walczą, więc spodziewałem się w miarę lekkiego spotkania. Pierwsza połowa przebiegła pod znakiem nudy, jednak tuż po rozpoczęciu drugiej części gry musieliśmy gonić wynik, ale duet Packer-Urapmabin po raz kolejny uratował nam tyłek i zgarniamy drugie zwycięstwo z rzędu! Zostały cztery gry do końca sezonu, w tym dwie z bezpośrednimi rywalami o utrzymanie oraz dwie z zespołami z czołówki. Strata nadal wynosiła cztery punkty, więc nawet w przypadku dwóch wygranych mogło się okazać, że utrzymania brak. PSIS Semarang, a więc nasz kolejny rywal, zajmuje ostatnie miejsce i szansę na utrzymanie ma jedynie matematyczne. Dodatkowo graliśmy u siebie, więc teoretycznie powinno pójść łatwiej. A jak było w praktyce? Polskie święto Niepodległości przyniosło bezbramkowy remis, co dla nas jest piętnastym podziałem punktów w tym sezonie! Rywalem w 31. kolejce była malowniczo nazywająca się ekipa Bhayangkara FC, okupująca szóste miejsce w tabeli. Ich strata do miejsca na podium, dającego jednocześnie możliwość gry w pucharach, wynosiła aż pięć punktów, więc także można by założyć, że zespół z Dżakarty podejdzie do tego pojedynku średnio skoncentrowanym. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i po jednostronnym spotkaniu przegraliśmy 1:3. Przedostatni oponentem w tym sezonie był zespół Persebaya, który znajdował się zaraz za nami, więc o jakimkolwiek potknięciu nie było mowy. Niestety znowu tylko remis i wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatniej serii gier. Przed nią my mieliśmy 31. punktów, podobnie PSIS. Oczko więcej PSMS, ostatnią 'bezpieczną' pozycję okupowało Borneo FC z 34. punktami. Rywale? My graliśmy u siebie z Madurą United, która wciąż miała spore szansę na trzecie miejsce. PSIS grało bezpośrednio z Borneo, więc tylko ich wygrana dawała nam szansę na utrzymanie (oczywiście musielibyśmy wygrać i liczyć na stratę punktów PSMS, które podejmowało szóstą w tabeli Persije). Czynników naszego utrzymania jest sporo, ale jest to do zrobienia pod warunkiem, że znajdziemy sposób na zespół Madury. Jakby tego było mało morale w drużynie zleciały na łeb na szyje, a zawodnicy stwierdzili, że jedynym rozwiązaniem jest zmiana trenera. 34. kolejka rozpoczęła się dla nas wybornie, gdyż po bramce Marcelo Sacramento z rzutu karnego prowadziliśmy do przerwy 1:0. Po zmianie stron goście rzucili się do odrabiania strat, ale to Matias Cordoba po raz drugi dnia dzisiejszego dał naszym kibicom powody do radości! W końcówce Argentyńczyk strzelił swojego drugiego gola i zakończyliśmy sezon efektownym 3:0! A jak reszta? PSMS zremisowało 1:1, a PSIS... niestety uległo Borneo 0:1. Spadek stał się faktem. Mimo dobrej końcówki sezonu nie udało się, zabrakło naprawdę niewiele. Umowę podpisaną mam do grudnia 2019 roku, ale nie wiem czy a) nie zostanę zwolniony lub b) sam nie odejdę. Poparcie w szatni, jak i u kibiców jest fatalne, a i zespół ten nie ma jakichś solidnych perspektyw na dalsze prosperowanie. Cóż, zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce w następnym poście. PS. Ktoś pomógłby z tematem wrzucania obrazków w posta? Bo jak daje sam link to nie działa https://imgur.com/s0nW5Jx
  6. Football Manager 2019, większość lig podstawowych (bez żadnych plików czy dodatków) W sumie niezbyt wiem od czego zacząć, więc wypada zacząć od początków. Na forumku udzielam się mniej lub bardziej regularnie od początków 2013 roku, więc już jakieś 6 lat. Przez ten czas coś tam pisałem w dziale Karier, raz bardziej udanie (m.in. Hej Legia goool!, Obojętność czy Podnieś się i walcz!), a raz mniej (tutaj wstawcie te kilkanaście pseudokarier mających maks 5 postów). Dojrzałem jako człowiek, dojrzałem też jako autor, więc spróbuję raz jeszcze. Ten ostatni raz jako przysłowiowy bohater, który wspina się od zera by zostać największym menago na świecie. Licencja Krajowa A, niedzielny piłkarz i oczywiście bezrobocie. Coś w sam raz dla koneserów. Dodatkowym smaczkiem niech będzie to, że to pierwsze moje odpalenie Football Managera 2019. Na starcie oczywiście złożyłem podania do wszystkich zespołów, w których zwolniła się posada managera. Kaliber zespołów i krajów był dosyć spory, jednak odzew nie przekraczał moich oczekiwań. Kilka klubów drugoligowych z takich państw jak Finlandia, Turcja, Islandia czy Izrael. Na każdej rozmowie kwalifikacyjnej starałem się stawiać wszystko w neutralnym świetle, wyrażając także szczere opinie na tematy o które mnie pytano. Nietrudno się więc domyślić, że oferty pracy nie dostałem żadnej. Sezon ruszył, a ja zostałem bezrobotny. Zbawienie przyszło wraz z końcem sierpnia, gdy na mojego maila wpłynęła oferta rozmowy kwalifikacyjnej z... Indonezji! Wszystko poszło sprawnie, tak więc dnia 29 sierpnia 2018 roku zostałem oficjalnie zaprezentowany jako nowy trener zespołu PS Barito Putra. Drużyna ta powstała w 1988 roku, a jej największym jak dotychczas sukcesem jest wygrana 2. ligi w 2012 roku. Zarobki? 6 tysięcy euro miesięcznie brutto, 4.300 netto. Jak na sam początek może być. Cele? Na koniec sezonu utrzymanie, ale o tym zaraz. W sierpniu sezon w Indonezji jest już bliżej końca niżli początku, więc zadanie staje się dodatkowo utrudnione. Po 22 kolejkach ligowych nasz zespół wygrał zaledwie 3 razy (ostatni raz w maju!) i zgromadził dziewiętnaście punktów, co daje nam 17. miejsce w ligowej tabeli. Zespołów jest 18, spadają ostatnie cztery, a my do bezpiecznej pozycji tracimy 4 oczka. Zostało 12 meczów, więc w teorii szanse mamy całkiem spore. Co więc mnie martwi? Osoba mojego poprzednika. Jacksen F. Tiago jest żyjącą legendą indonezyjskiej piłki w której pracuje już od 2005 roku! Brazylijczyk czterokrotnie zwyciężył rozgrywki ligowe, a także przez kilka miesięcy był selekcjonerem reprezentacji Merah Putih. Z miejsca wejść w jego buty i sprawić, że ta drużyna zacznie punktować będzie szalenie ciężko, ale cóż.. alea iacta est. Mój debiut miał przypaść jeszcze tego samego dnia, w którym podpisałem kontrakt, ale najpierw trzeba było się przyjrzeć naszemu zespołowi. Na pierwszy rzut oka było całkiem nienajgorzej, mieliśmy w swych szeregach albowiem kilku rozpoznawanych w kraju zawodników. Ci, którzy bez wątpienia powinni pomóc nam w zachowaniu ligowego bytu, to: Gavin Kwan Adsit (22, IDN, 4/0) - Nasz największy talent, 22-letni prawy obrońca dysponujący całkiem dobrą szybkością. Obecnie niestety w kadrze Indonezji U-23 na Igrzyska Azjatyckie, ale gdy wróci z miejsca ma pewne miejsce w pewnym składzie. Hansamu Yama (22, IDN, 6/2) - Partner Adsita z bloku defensywnego, 23-letni stoper. 180 centymetrów wzrostu furory może i nie robi, ale Yama nadrabia to szybkością i ustawianiem się. Obecnie także niestety na IA. Douglas Packer (31, BRA) - 31-letni brazylijski obieżyświat w ciągu swojej kariery zwiedził mnóstwo krajów i zdołał rozegrać nawet dwa mecze w Serie A w barwach Sienny. Obecnie najwięcej asyst w lidze (9), ktoś bez kogo kibice nie wyobrażają sobie składu Barity. Matias Cordoba (33, ARG) - Doświadczony Argentyński rozgrywający z przeszłością chociażby w USA, Chile czy Salwadorze. Definitywnie lider szatni, jednak w tym sezonie statystyki indywidualne ma bardzo słabe. Niemniej jednak doświadczenie 33-latka przyda się w walce o utrzymanie. Samsul Arief (33, IDN, 14/2) - Rówieśnik Cordoby, główne żądło drużyny. Doświadczony snajper zdążył strzelić w całej kampanii 9. bramek, w tym pięć w Pucharze Indonezji. Jeśli chcemy pozostać w lidze to musi zacząć regularnie strzelać. Ogólnie wielki kłopot mamy z zestawieniem obrony, gdyż poza dwoma wyżej wymienionymi graczami za wiele pozytywów tam nie ma. Oczywiście na myśl przychodzą wzmocnienia, tylko że okienko zamknięte zostało 30 lipca, więc jedynie można liczyć na wzmocnienia z wolnego transferu. Pieniędzy niestety nie brakuje, bo w obydwu budżetach mamy sporo luzu. Pytanie tylko czy znajdą się w ogóle zawodnicy, którzy będą chcieli ratować pierwszoligowy byt dla PS Barito Putra. Ale zanim w ogóle będę miał chwilę się nad tym zastanowić, to idzie mi zadebiutować w pucharowym starciu z ekipą Bali United (która notabene chciała mnie kilka tygodni wcześniej zatrudnić). Show czas zacząć!
  7. Chomik

    European Trip

    Wzmocnienia widmo Miały być wielkie zmiany, kadrowa rewolucja, sprowadzenie kilku fajnych i obiecujących zawodników, a skończyło się hmmm.. jak zawsze. Okazało się bowiem, że znajdzie się niewielu piłkarzy zdesperowanych by przenieść się do półzawodowego klubu z okolic Tallinna, który dopiero co uniknął spadku z Ekstraklasy. Naszych piłkarzy też nikt nie chciał, więc w efekcie z chęci nie wyszło nic wielkiego, a kadra pozostała w prawie niezmienionym składzie. Mówię prawie, albowiem Ajax Lasnamae wzmocnił 19-letni napastnik rodem z Brazylii, Leozinho, który wcześniej był graczem rosyjskiego Anżi oraz rodzimego Flamengo. Zobaczymy co z niego będzie. Z klubu ubyło jedynie dwóch gracz, którzy odeszli na wolny transfer. Mowa tutaj o Nikolaiu Oravie oraz Jurim Gaidajence, którzy zupełnie nie sprawdzili się w Ajaxie i będą musieli szukać sobie nowego klubu. Okres przedsezonowy Sezon 2012 rozpoczęliśmy serią pięciu meczy sparingowych z ekipami prezentującymi różny poziom piłkarski. Na pierwszy ogień poszedł zespół UJK Emmaste, a więc estoński trzecioligowiec, którego pokonaliśmy skromnym 1:0 po golu Tasso. Naszym następnym sparingpartnerem była drużyna JK Parnawa Vaprus, która dostała od nas 3:1. W trzecim meczu musieliśmy uznać niestety wyższość nieligowego klubu JK Rada (0:1), by w następnym po prostu roznieść swoich oponentów. Dziewięć bramek Ajaxu i fińskie KoiPS jeszcze długo będzie się zbierać po takim wyczynie strzeleckim mojego zespołu. W ostatnim teście przed rozgrywkami ligowymi nie daliśmy szans drużynie Dunamo, z którą dublet ustrzelił środkowy obrońca Rafael, a trzecie trafienie dorzucił Abdullajev. Z przebiegu sparingów jestem zadowolony, zobaczymy jak gra w nich wpłynie na nasze poczynania w lidze.
  8. Chomik

    European Trip

    Mordercza końcówka Po 3/4 sezonu zajmowaliśmy pozycję w drugiej części tabeli, ale biorąc pod uwagę wyniki innych drużyn nie dziwiło to aż tak bardzo. Ogólne zmagania ligowe także zakończyliśmy na siódmej lokacie, ale po kolei. Po bezbarwnej grze i porażce z Kalju 0:2 (był to jedyny mecz za mojej kadencji bez bramki Ajaxu!) udało nam się rozgromić na wyjeździe Florę Tallinn aż 5:3, tracąc wszystkie gole w ostatnich dziesięciu minutach! Flora w ostatnich meczach dołowała, co wykorzystywali wszyscy po kolei. W 29. kolejce na Lasnamae staadion gościła broniąca się przed barażami ekipa Tuleviku, lecz cztery bramki z naszej strony pozbawiły ich jakichkolwiek nadziei na korzystny wynik (mecz ostatecznie skończył się 4:1). Niestety po tych dwóch okazałych wygranych przyszedł czas kryzysu, gdyż w następnych trzech meczach zdobyliśmy ledwie punkt, remisując 1:1 z Paide LM i przegrywając po 1:2 z Trans oraz Tammeką. Tymi wynikami przekreśliliśmy swoje szansę na europejskie puchary, chociaż w teorii była na to szansa aż do ostatniej kolejki. Ostatnie trzy mecze to pokonanie 4:0 spadkowicza z Ekstraklasy, Sillamae Kalev, oraz 2:0 walczącego o tytuł do końca Kuressaare, a także remis 3:3 z Nomme Kalju. Tych dwóch oczek zabrakło Roosad Pantrid do zdobycia mistrzostwa Estonii, gdyż lepszym stosunkiem bezpośrednich spotkań wyprzedziła ich Flora Tallinn! Nomme, podobnie jak Levadia oraz Tammeka (zdobywca Pucharu Estonii) będą reprezentować kraj w eliminacjach Ligi Europy. Trzy pierwsze drużyny oraz Trans i Paide spróbują swoich sił także w Lidze Bałtyckiej, o której szczerze mówiąc nie miałem pojęcia! Jest to turniej trwający tydzień i skupia zespoły z Litwy, Łotwy oraz Estonii. Cóż, gra tutaj robi się coraz bardziej interesująca. Nam nie pozostało nic innego, jak tylko przygotować się do nowego sezonu. Wyróżnienia indywidualne W statystykach indywidualnych z naszej drużyny na pewno brylowali Vladimir Ljahhovetski (najwięcej asyst) oraz Shahrjar Abdullajev (drugi w klasyfikacji strzelców, siódma najwyższa średnia w Ekstraklasie). Oprócz nich z naszego zespołu mógłbym wyróżnić drugiego bocznego pomocnika Dzmitry Papichytsa, prawego obrońcę Vladimira Gerassimova i jego partnera z bloku defensywnego Jevgeni Kirpia oraz napastnika Sergieja Tasso. Z transferów na pewno na plus środkowy obrońca Rafael (którego ściągnąłem tuż po okienku transferowym), Marek Laasik, a także Harri Ojamaa. Na minus na pewno postawa Aleksieja Staroduba , Juriego Gaidajenko, Andreia Strużkina oraz obydwu bramkarzy, gdyż nie byli oni pewnymi punktami naszej drużyny. Jako iż nie gramy w żadnych rozgrywkach aż do początku następnego sezonu ligowego, to pozostało mi odświeżyć i wzmocnić kadrę (co będzie niezwykle trudne, albowiem praktycznie nikogo nie interesuje gra w Ajaxie Lasnamae), a także pozstawienie celu przed drużyną, który jest jasny - kwalifikacja do Ligi Bałtyckiej, a może nawet i podium. Kto wie. A i byłbym zapomniał - przedłużyłem kontrakt z Ajaxem do listopada 2013 roku. Jeżeli do tej pory nie osiągniemy jakiś sensownych wyników (czytaj: kwalifikacja do europejskich pucharów, a może i mistrzostwo) albo nie dostanę lepszej propozycji to przynajmniej jeszcze przez dwa sezony zostanę w Estonii.
  9. Chomik

    European Trip

    Jeźdźcy bez głowy Swoją przygodę z Ajaxem rozpocząłem domowym meczem z Florą Tallinn. Założenia były proste - graliśmy przynajmniej o punkt. Z poprzedniego wpisu wiecie, że duża część mojej kadry była na ten mecz niedostępna, więc zadanie stało się o wiele trudniejsze. Jednak o dziwo udało się zremisować po golu ze stałego fragmentu gry, które powinny być w tym sezonie naszą mocną stroną. Ten wynik już dał nam awans na ósme miejsce. W następnym spotkaniu mogłem już skorzystać z kilku niedostępnych dotychczas piłkarzy i pozmieniałem trochę skład, w efekcie czego rozbiliśmy na wyjeździe Tulevik aż 4:0 i przeskoczyliśmy ich w ligowej tabeli. Po dwa gole zdobyli Abdullajev oraz Dmitri Tarassenko, a ten pierwszy dorzucił jeszcze dwie asysty. A dalej? Kolejne pewne zwycięstwo, tym razem 3:0 z Paide Linnameeskond i następnie remis 3:3 z Tammeką. We wszystkich tych meczach zdobywaliśmy gole po rzutach rożnych. Dalej gościliśmy u trzeciej drużyny ligi, JK Narwa Trans, ale i ich rozbiliśmy - i to aż 4:1! Dwa gole w tym meczu zdobył środkowy pomocnik, Pavel Lorenzo. Niestety za dobrze być nie mogło i w 24. kolejce ulegliśmy 1:2 Kuressaare, jednak odbiliśmy to sobie kilka dni później pokonując na Lasnamae staadion Levadie Tallinn 2:1. W dwóch ostatnich sierpniowych spotkaniach zdobyliśmy kolejne trzy punkty, gdyż najpierw po szalonym comebacku w 10-ciu (trzy kontuzje w jednym meczu, serio FM?!) pokonaliśmy 3:1 ostatnią drużynę ligi, Sillamae Kalev, a na zakończenie wakacji ulegliśmy po bezbarwnej grze Nomme Kalju 0:2. Jednak w ogólnym rozrachunku jestem bardzo zadowolony z gry zespołu, gdyż awans w tabeli i bezpieczna przewaga nas strefą spadkową daje nam duży komfort w ostatniej fazie sezonu. Karuzela transferowa Jako, iż zespół przed moim przyjściem spisywał się średnio, to też oczywiste były wzmocnienia kadrowe. Ściągnęliśmy czterech zawodników, nie oddaliśmy żadnego. Marek Laasik to 21-letni wychowanek Tammeki, który jest naszym postawowym lewym obrońcą (+ zalicza się do młodzieżowców!). Jego zmiennikiem jest Jaanus Vorno, także wychowanek Tammeki, który także ma na karku 21 wiosen. Problem jednak w tym, że urodził się w styczniu, co niestety nie daje mu statusu młodzieżowca. Zmiennikiem na lewej pomocy dla Papichytsa ma być 33-letni Rauno Uus, dla którego Ajax Lasnamae jest dopiero drugim klubem w karierze (wcześniej grał w Paide)! Ostatnim wzmocnieniem był Harri Ojamaa, który zdecydowanie wyróżniał się w drugoligowej FC Elvie. Nie sprowadziliśmy żadnych wielkich gwiazd, ale skład, który i tak wzmocniliśmy, daje nam spore nadzieję na spokojny środek tabeli. Estońskie taktyki Z ciekawostek zauważyłem, że wszystkie zespoły estońskiej ekstraklasy wychodzą systemem 4-4-2, co bardzo łatwo zneutralizować (przynajmniej na razie). Wystarczy wyłączyć z gry obu napastników rywali, a reszta zespołu średnio daje sobie radę ze zdobywaniem goli, co można było zaobserwować w naszych meczach. Ogólnie pod względem taktycznym Estonia nie leży na wysokim poziomie, ale głównie wpływa na to poziom piłkarski w tym kraju. Cóż, będzie trzeba to zmienić...
  10. Wypracowanie to 50/70 pkt, wiec kardynalny i nie zdajesz XD Ale to nie jest błąd kardynalny na szczęście, zreszta argument powinien być uznany
  11. Nie no powinni zaliczyć, bo jest to możliwe do znalezienia. Zreszta nawet jeśli nie to i tak zaliczę na 30%, a polski nigdzie mi się nie przyda
  12. Trzeba było dać tekst kultury, czuli cokolwiek co jest publiczne (mogła być gra, książka czy film). Zrodla nie miałem jak wcisnąć, dałem tytuł i autora tylko
  13. Nie no ale akurat tak mi wpadło „W pogoni za En...” do głowy jak był motyw tęsknoty
  14. Kurde jako przykładu na maturze użyłem opowiadania Loczka Forumek jednak się przydał w życiu
  15. Football Manager 2012, 79 lig z 39 krajów europejskich, baza niestandardowa (duża++) European Trip Co prawda fabularne podejście do tego typu projektu najlepiej nie wyszło, ale chęci do gry są naprawdę sporę, tak też będzie podejście "na czysto" - zero fabuły, a maksimum gry. Wersja FM-a trochę starsza, ale chciałem się trochę cofnąć do mojej ulubionej wersji i zobaczyć co z tego wyjdzie. Intensyfikacja pracy Oczywiście doświadczenie najmniejsze jakie tylko można, bezrobocie, załadowana paczka z dodatkowymi ligami. Co prawda na początek załadowałem tylko europejskie, ale później kto wie. Oczywiście z miejsca złożyłem podanie o pracę do większości klubów pozostających bez managera, gdyż na początku średnio interesowały mnie drugie ligi maltańskie czy mołdawskie. Skończyło się na dwóch poważnych propozycjach. Pierwsza pochodziła z Łotwy, a konkretnie zespół broniący się przed spadkiem - Spartaks Jurmala i powiem wam, że całkiem sporo się zastanawiałem nad objęciem tego zespołu i byłbym skłonny to zrobić, gdyby nie jeden fakt - w całych strukturach klubu było jedynie czterech "normalnych zawodników" (reszta to szaraki). Zdecydowałem się więc na klub o podobnej charakterystyce z Estonii - FC Ajax Lasnamae. Jazda! Let's go, boys! Nie ma co się rozpisywać nad historią Ajaxu, gdyż tak naprawdę nie ma o czym pisać. Klub został założony w 1993 roku, a od 2005 fukncjonuje pod obecną nazwą. Swoje mecze będziemy grać na mieszczącym 1,500 widzów Lasnamae staadion położonym na obrzeżach stolicy Estonii. W latach 2007-2010 klub występował w najwyższej klasie rozgrywkowej, jednak nie uniknął widma degradacji. W tym sezonie zółto-niebiescy znowu grają na najwyższym krajowym poziomie, jednak ta przygoda może zostać szybko zakończona. Widmo degradacji Dokładnie po połowie sezonu Ajax zamuje przedostatnie miejsce w tabeli, które daje prawo gry w barażach o utrzymanie, jednak to nas nie zadowala. W ogóle zasady panujące w Estonii są inne, niż w zachodniej Europie. Sezon trwa tutaj od marca do listopada, a nie od lipca do maja. Ponadto bardzo surowo jest tutaj karana brutalna gra, albowiem po otrzymaniu zaledwie dwóch żółtych kartek zawodnik jest zmuszony pauzować, tak samo jak za każdą kolejną kartkę. Bezpośredni czerwony kartonik to także jeden przymusowy mecz absencji. Mistrzowie Estonii kwalifikują się do eliminacji Ligi Mistrzów, a trzy kolejne zespoły do eliminacji Ligi Europy (choć to też jest zależne od wyników w krajowym pucharze). My aktualnie zajmujemy miejsce barażowe, z zaledwie jednym punktem straty do 8. lokaty. Cel na ten sezon? Spokojny środek tabeli, bez nerwówki o baraże. A i byłbym zapomniał - w 16-osobowej kadrze meczowej musi być conajmniej czterech zawodników U-21. Takie tam promowanie młodzieży. Rutyniarze i bandyci Czasu na przeanalizowanie obecnego składu zespołu nie miałem zbyt wiele, gdyż już dzień po objęciu przeze mnie funkcji managera Ajaxu czekał nas domowy pojedynek z liderem tabeli - Florą. Zdązyłem jednak zaobserwować, że nasza drużyna to takie połączenie rutyny z młodością, co jak widać nie do końca przynosi dobre rezultaty. Nasymi najlepszymi zawodnikami są chyba prawy obrońca Vladimir Gerassimov (3 gole w 4 meczach!), który niestety od dłuższego czasu jest kontuzjowany, a także 37-letni pomocnik i zarazem trener - Maksim Rotshkov (2 gole w 14 meczach). Kłopotów ze snajperami mieć nie powinniśmy, albowiem zarówno Shahrijar Abdullajev, jak i Juri Gaidajenko zdobyli już w tym sezonie po cztery bramki. Gorzej, gdyż ze względu na te dziwne zasady trzeba dysponować zrównoważoną i szeroką kadrą, bo częste absencje za kartki pojedyńczych zawodników będą niemal codziennością. Taktyczne mankamenty Patrząc na kadre naszego pierwszego zespołu zdecydowałem się na klasyczne ustawienie 4-4-2, gdyż atrybuty i poziom moich zawodników na nic więcej nie pozwalał. Niestety w doborze zawodników musiałem radzić sobie sam, gdyż klub opróćz mnie i Rotshkova nie zatrudniał żadnego sztabu szkoleniowego! Z miejsca poleciało ogłoszenie o poszukiwaniu przez Ajax Lasnamae scouta, fizjoterapeuty, asystenta i trenera bramkarzy. Co prawda jesteśmy klubem półprofesjonalnym, ale jednak jakieś waunki pracy musimy stawiać. Taki skład desygnowałem na pierwszy mecz z Florą Tallinn, jednak było to spowodowane absencją kilku ważnych dla nas piłkarzy, co widać na screenie. Piorytetem w trwającym oknie transferowym będzie znalezienie lewego obrońcy (teraz dysponujemy zaledwie jednym!) oraz bocznych pomocników. Let's get ready... Pierwszy mecz, tak jak już wspominałem, zagramy z aktualnym Mistrzem Estonii oraz liderem tabeli, Florą Tallinn. Updaty będą tak jak u Vami'ego czy lad'a, także stay tuned.
  16. Chomik

    Spowiedź

    Po nieco głębszej analizie Piotrek zdecydował się na taki układ. Co prawda obawiał się trochę meczu Arsenalu, ale drużyna Wengera w ostatnich tygodniach prezentowała się dosyć kiepsko i niespodzianka była bardzo prawdopodobna. Tak przynajmniej twierdziły z trudem rozszyfrowane francuskie gazety. Sevilla rozczarowywała, podobnie jak Racing Satander, a w Sunderlandzie wszyscy prodnozowali dobry mecz ze wskazaniem na gospodarzy, więc aż żal było nie skorzystać z takiego ładnego kursu. A PSG? Cóż, zawsze przyda się jakiś pewniaczek na podbicie wygranej. Piotrek jeszcze raz spojrzał na kupon i pełen nadziei skierował się w stronę hostelu, gdy drogę zagrodziło mu dwóch murzynów w szarych dresach. - Te no, Polaczek, co tam masz w łapie? - mówiąc to ten wyższy wyrwał z ręki Polaka kupon. - O proszę, aventurier. - Że kto? - Ryzykant. - Wyjaśnił ten drugi zaglądając przez ramię pierwszego. - Tfu, naprawdę postawiłeś na PSG? Granie na te nowobogackie kurwy powinno być ustawowo zakazane. Mam nadzieję, że Montpellier pokaże im miejsce w szeregu. - Dokładnie. - Dodał ten pierwszy. Dopiero teraz Piotrek spostrzegł, że kolor jego uzębienia jest daleki od zalecanego białego. - Masz wiele szczęścia compadre, bo my też akurat idziemy obstawiać. Interesujesz się choć trochę tym na co stawiasz? - Interesuje mnie tylko gotówka, którą mogę zarobić. Sposób nie gra znaczenia. - Aaaa czyli głodny zarobku imigrant. - Ten drugi sprawiał wrażenie milszego od kompana, choć Piotrek i tak miał się na baczności. - W takim razie przyjdź tu jutro o tej samej porze, zobaczymy co da się zrobić. - Eeee, chyba podziękuje. - to mówiąc Piotrek chciał ich wyminąć, ale zatrzymał się na ręce wyższego. - Posłuchaj mnie, Polaczku. - Teraz już ton niższego nie był tak życzliwy. - To jest nasz teren. Nasz, i naszego szefa. Więc albo jutro się tu pojawisz, albo nikt już nigdzie o Tobie nie usłyszy. Rozumiemy się? - Eeee, no tak tak, rozumiemy. - No i to szanuje. To do zobaczenia jutro, Polaczku. - Powiedział żółtozębny i wraz z kompanem oddalili się w stronę bukmachera. "Kurwa, chyba trzeba uciekać" pomyślał Piotrek, ale jego mózg szybko został utemperowany przez brak gotówki. Cóż, pozostało mu liczyć na wejście kuponu i to, że "nowi znajomi" nie znajdą go do tego czasu...
  17. Chomik

    Spowiedź

    Piewsze tygodnie na obczyźnie były dla Piotrka tymi z kategorii chuj wie co się dzieje. Niby trochę szprechał po niemiecku i angielsku, ale odnalezienie się we Francji sprawiało mu więcej problemów niż mogło się wydawać. Po zaaklimatyzowaniu się w nowym otoczeniu Polak udał się do ""agence pour l'emploi", czyli po prostu tamtejszego odpowiednika klasycznego dżob senter. Jednak umysłowa obstrukcja była jedynym, czego Piotrek tam doświadczył, spędzając po kilka godzin dziennie wertując bardziej lub mniej atrakcyjne oferty zatrudnienia. W końcu po tygodniu odrzucania przeróżnych ofert pracy nasz Kalinowski został dumnym operatorem dźwigu portowego, zarabiając przy tym jakieś 800 euro na rękę. Niestety po odliczeniu ubezpieczenia, podatków, opłaty za mieszkanie i tym podobnych pierdół zrozpaczonemu Polakowi w kieszeni została niecała połowa wcześniej wspomnianej kwoty, co zresztą skwitował swojskim "kurwa mać". Życie boleśnie weryfikowało ambitne zapędy młodych ludzi, którzy chcieli posmakować choć trochę lepszego jutra. Na własnej skórze przekonał się o tym i Piotrek, który mimo swoich skłonności do przesadnych wręcz oszczędności, nie był w stanie wyrobić za 800 euro miesięcznie. Dodatkowe źródło zarobku także nie wchodziło w grę, gdyż praca w dokach zajmowała lwią część doby, a także gros sił naszego bohatera. Na początku Polak próbował sobie jakoś tłumaczyć te wszystkie niepowodzenia, ale gdy po półtora miesiąca pracy został bez grosza na życie to nie wytrzymał, powiedział (byłemu już) bossowi co myśli o cnocie jego matki i piedolnął za sobą drzwiami zostawiając wakata na zacnej pozycji kierownika dźwigu w nadmorskim porcie. Ot, kolejny przypadek człowieka, którego połknęło, przeżuło i wysrało życie. Tak to wyglądało, bo w tamtym momencie z tryskającego optymizmem młodego człowieka zostało jedynie wspomnienie, a wieczny uśmiech zastąpiło ciągłe zmęczenie i nostalgia. Wielokrotnie Kalinowski rozmyślał nad powrotem do ojczyzny, jednak porywczy i dumny charakter mu na to nie pozwalał. Syn marnotrawny? To nie ta książka. Nie było już nic do stracenia, więc Piotrek z dobrą myślą i ostatnimi pieniędzmi udał się do jednego z wielu punktów bukmacherskich w Caen...
  18. Chomik

    Highway to heaven

    Nie tylko on Ładnie lecisz, będzie finał jak nic
  19. Chomik

    Spowiedź

    Na warszawskie Okęcie jak zwykle waliły tłumy chętnych do odseparowania się od szarego świata podróżnych. Jedni dopiero przylatywali, drudzy wręcz przeciwnie, więc spore natężenie ruchu było nieustające. Piotrek przeciskał się przez prącą we wszystkie kierunki naraz masę ludzką, kurczowo trzymając w ręku skórzaną torbę podróżną. Jego rodzina nigdy nie należała do bogatych, więc nastolatek na wszystko musiał zarabiać sam. Na same bilety lotnicze oszczędzał cztery miesiące, ale w końcu dopiął swego. Uzbrojony w wydrukowane na szkolnym komputerze bilety, wysłużoną po ojcu wiatrówkę i dwieście euro w gotówce gotów był stawić czoła nieznanemu dotąd doświadczeniu, jakim bez wątpienia była samotna podróż na drugi zakątek Europy. "Cholera, ale będzie przygoda!" pomyślał Piotrek ładując swoją torbę na półkę znajdującą się ponad głowami pasażerów. No bo życie tam to nie to co życie tutaj. Tam to popracujesz dwa tygodnie na magazynie i już jesteś ustawiony na najbliższy miesiąc, a i trochę zawsze można odłożyć na czarną godzinę. A w Polsce? Tutaj to z pensji magazyniera wystarczy Ci może na tydzień życia. No dobra, góra dwa. Bo wiecie jak to jest, jak państwo rucha obywateli na lewo i prawo. Z jednej strony zmniejszony wiek emerytalny i reforma szkolnictwa, a z drugiej wyższy VAT i akcyza. A na koniec i tak więcej pięniędzy ubywa, niż przybywa. I jak tu się nie wkurwiać? Piotrek miał w głowie plan. Popracuje sobie parę miesięcy na obczyźnie, a potem wróci i otworzy w rodzimym mieście fabrykę! Albo i dwie, bo kto bogatemu zabroni. Był już taki jeden, co wołali go Grzesiek. I ten Grzesiek też wyjechał, tylko że na studia. Zarządzanie i marketing. A jak po trzech latach wrócił z papierkiem, to z miejsca wziął kredyty, wykupił kilka hektarów okolicznych lasów, wybudował duży dom, a resztę obrócił w nieruchomości. Pech jednak chciał, że ten Grzesiek miał wspólnika, Krzyśka. I ten Krzysiek pod nieobecność partnera przepisał całą spółkę na niego i ulotnił się z większością pieniędzy. A Grzesiek? Jak się dowiedział to wpadł w alkoholizm, zaczął grać w kasynie i ogólnie stoczył się niemiłosiernie. Z dosyć bogatego dwudziestokilkulatka stał się zwykłym szarym człowiekiem z brakiem perspektyw na dalsze życie. Co prawda pozbierał się po tamtej akcji i pracuje na dwie zmiany w Służbie Oczyszczania Miasta i na czarno w warsztacie ojca, ale nadal wisi nad nim prawie milion złotych niespłaconego kredytu. Piotrek jednak kochał zarabiać pieniądze, ale niezbyt podobało mu się wydawanie ich, więc był pewny że losu Grześka nie podzieli. Przynajmniej połowicznie. Z rozmyślań wyrwały go turbulencje lądującego właśnie samolotu. Oczom naszego bohatera ukazały się odbijające się w słońcu ceglane dachy uniwersyteckiego miasteczka. "Viva la Polonia!" pomyślał Piotrek Kalinowski i trzymając w ręku swoją skórzaną torbę podróżną ruszył w stronę podstawionego biało-żółtego autobusu, który miał go dowieść do lotniskowej hali przylotów. FM 12.2.2 Baza danych: niestandardowa Ligi: większość europejskich+++ Zasady: własne
  20. Temat-rzeka wałkowany tutaj seki razy
  21. Chomik

    Highway to heaven

    Grupa do wyjścia na spokojnie
  22. Chomik

    Spowiedź

    Piotrek od niepamiętnych czasów nie znosił sportu. A szczególnie piłki kopanej. Uganianie się za unowocześnioną wersją świńskiego jelita nie było dla niego. Uwielbiał za to pieniądze, a szczególnie je zarabiać. Łatwo zarabiać. Z wydawaniem było nieco gorzej, ale o tym kiedy indziej. Pech jednak chciał, że fajnej pracy jednak nie było, a i chęci do jej poszukania też niezbyt się pojawiały. Wiecie jak to jest, jak człowiekowi się nic nie chce i leży dupą do góry zamiast ruszyć się z domu. Czystym zbiegiem okoliczności było otworzenie w rodzimych Kozienicach pierwszego w okolicy punktu STS, co spowodowało masową erekcję mężczyzn w przedziale wiekowym 14-99 lat, którzy cyklicznie w piątek przed każdym weekendem tworzyli kilometrowe kolejki byleby tylko postawić na zwycięstwo swojej ulubionej drużyny. Ba, czasem żony piłkarskich biznesmanów zajmowały miejsca już w czwartki popołudniu! Nasz bohater początkowo nie podzielał zainteresowania tym tematem, ale gdy Józek, syn siąsiadów, wygrał ponad 250 złotych obstawiając głupie mecze to stwierdził, że i on nie może przepuścić takiej okazji na łatwą kase. Co prawda Piotrek nie znał się na tym kompletnie, ale z biegiem czasu zaczął nie tylko śledzić polskie rozgrywki, ale także i inne europejskie ligi. O, i nawet raz Puchar UEFA obstawił! Oczywiście wszystko w myśl łatwego zarobku, bo dalej wizja uganiania się za zwierzęcymi wnętrznościami sprawiała, że jego żołądek miotał się jak Żyd po pustym sklepie. A że szło mu nienajgorzej, to za hajs, na który ojebał buka, kupił sobie nowego smartfona, co by mu wygodniej było obstawiać dalej te mecze. Był w tym tak dobry, że kilku jego znajomych ze szkoły płaciło mu za typowanie spotkań. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, gdyż punkt STS-u wkrótce zbankrutował ( przy czym niemały udział w tym miał nasz bohater, zresztą raz doszło nawet do tego, że pani Jadzia, która w tym punkcie obsługiwała, na sam jego widok wywiesiła tabliczkę "zamknięte"), a Piotrek był w czarnej dupie. Czasem przy okazji wycieczki do innego miasta stawiał jakieś pewniaczki, ale to już nie było to samo. Jego stały dopływ gotówki właśne przestał istnieć, ale jak to śpiewała pewna polska gwiazda muzyki nowoczesnej nic nie mogło przecież wiecznie trwać. Nie widząc dla siebie przyszłości w tym kraju Piotrek, w myśl dewizy "follow the money", zdecydował się poszukać szczęścia na obczyźnie. Wóz albo przewóz.
  23. Chomik

    Milczenie II

    @Feanor całkiem przyjemny jak na swój wiek, będą z niego ludzie Już zresztą są
  24. Chomik

    Milczenie II

    Spóźnione gratki za LM Pokaż no tego Henrichsa, czy serio warty aż 73 bańki?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...