Pojechaliśmy do Polski, przy okazji załatwiania transferów skupiliśmy się także na naszej negocjacji. Umówiliśmy się z Janiną, z naszej strony mogłoby być nas tylko dwóch, ja i Taco, a ich cały zastęp, Janina wynajęła sobie prywatną ochronę, podejrzewam, że to jacyś byli komandosi, policjanci czy cokolwiek. Zrobiliśmy rozeznanie, nie była mnie pewna, a więc musiała się zabezpieczać.. Jedno jest pewne i było to dla mnie najważniejsze, nie było z nią mojego kuzyna, a to był nasz wielki plus. Miała dokładnie 18 ochroniarzy, którzy byli rozstawieni dookoła opuszczonej fabryki plus pięciu razem z nią.
Dwóch na wejściu sprawdzało czy nie mamy ze sobą broni. Oczywiście nie mieliśmy. Przekazałem jej całą kwotę pieniężną i odjechaliśmy z Taco z tego miejsca. W walizce był jednak chip, który miał w sobie GPS i wskazywał nam położenie pieniędzy. Zabezpieczyliśmy się też na wypadek, gdyby Janina przełożyła pieniądze z walizki i pod jedną z taśm, którymi związana była gotówka umieściliśmy mini nadajnik, słabej jakości, ale jako wyjście awaryjne musiało wystarczyć. Nie było to jednak potrzebne, bo kobieta nie była zbyt rozgarnięta i praktycznie od razu wsiadła do jednego z samochodów i pod eskortą udała się do swojego domu. Nasi ludzie obserwowali ją dokładnie, zapłaciła działkę ochronie i pozbyła się ich, zostało przy niej tylko pięciu chyba stałych ochroniarzy. Wybraliśmy najlepszy moment i wdarliśmy się do jej domu po zapadnięciu zmierzchu. Używaliśmy tłumików, ale ich ochrona i tak nie była zbyt wyspecjalizowana, dwóch grało na konsoli i padło zanim zdążyli wyjąć broń, jednego zdjęliśmy jeszcze przed wejściem do domu.
Brakowało nam dwójki, wiedzieliśmy, że są w tym samym pokoju co Janina, która właśnie miała iść pod prysznic Ja i Taco przyglądaliśmy się tej akcji na ekranie laptopa, sygnał wysyłał nam jeden z naszych ludzi z kamery, którą miał na głowie. Po wejściu do pokoju Janiny słyszeli jak leci woda pod prysznicem, ale ochroniarzy nie było, sprawdzili wszystkie miejsca, balkon, ale ich nie było, usłyszeli też głosy ze środka łazienki, kiedy wyważyli drzwi zobaczyli troje nagich ludzi, dwóch ochroniarzy i Janinę między nimi. Dwoma celnymi strzałami powalili mężczyzn, a Janinę skrępowali, zakleili usta i położyli na łóżku. Użyli środka usypiającego, wtedy przyszedł kolejny z żołnierzy z wielką walizką i zapakowali Janinę do środka. Pięć trupów, zero śladów, a Janina w bagażniku jechała już do Avellino, obok drugiej walizki z moimi pieniędzmi.
Ja i Taco już dawno byliśmy w Turynie. Musieliśmy się tam udać, bo rozpoczynał się już sezon ligowy, a mój zespół mierzył się w tym debiucie w Serie A z Torino na wyjeździe. Niestety kontuzja Mannone nieco pokrzyżowała mi szyki i na bramce stanął 20-letni wypożyczony z Atalanty golkiper. W obronie postawiłem na Bereszyńskiego, Zuparicia, Miglioriniego oraz Viscontiego. W pomocy także debiutant Góralski obok Della Rocca i Lollo, przed nimi znane trio Insigne, Cox oraz Silva.
Rozpoczęliśmy bardzo szybko, bo już w jedenastej minucie debiutancki gol dla Avellino w Serie A zaliczył Joao Silva. Jak widać nie zatracił instynktu strzeleckiego i Berbatow będzie musiał ostro pracować, żeby wygryźć któregoś z napastników ze składu. Torino odpowiedziało już w 25. minucie, ale ostatnie słowo należało do nas, jednak dopiero po zmianie stron, świetne podanie Insigne na drugiego gola w tym meczu zanotował Silva. Berbatow wszedł po przerwie za Coxa, ale nie zachwycił. Świetny początek przygody w Serie A.
Torino - Avellino 1:2 (Belotti - Silva 2x)
Radunović - Bereszyński, Migliorini, Zuparić, Visconti - Góralski, Lollo, Della Rocca, Insigne - Cox, Joao Silva