Skocz do zawartości

Legionista

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Legionista

  1. W czasach, gdy polski futbol przeżywał kryzys, gdy reprezentacja w rankingu FIFA spadała z miesiąca na miesiąc coraz niżej, ostatecznie będąc niżej niż Uzbekistan, czy Wyspy Zielonego Przylądka, gdy poziom ligowy został już dawno sprowadzony do zera i cały czas spadał, a w Europejskich Pucharach miały szansę zwyciężyć jedynie bogate, zachodnioeuropejskie kluby... W tych właśnie czasach pojawił się człowiek, który miał odwagę powiedzieć "nie". Prowadził on zasłużoną niegdyś drużynę z dużego kraju w Europie środkowo-wschodniej i dokonał z nią rzeczy niemożliwych... Oto jego historia... FM 2011.3 Baza danych: duża Ligi: Anglia (Premiership), Francja (Ligue 1), Hiszpania (Primiera Division), Niemcy (1. Bundesliga), Polska (I liga i wyższe), Włochy (Serie A) Kiedy ktoś pyta mnie jak to jest być managerem piłkarskim, odpowiadam: nie wiem. I jest to najbardziej szczera odpowiedź na jaką mnie stać, bowiem nigdy tak naprawdę nie czułem się managerem - panem w eleganckim garniturze, pokrzykującym na piłkarzy zza linii bocznej boiska i dającym upust swoim emocjom na konferencjach prasowych. Osobiście zawsze traktowałem moich zawodników bardziej jak kolegów, a nawet braci, niż jako podopiecznych. Może to dlatego, że powinienem być jednym z nich... Do dziś pamiętam ten smutny dzień, 15 lipca 2004 roku. Z drużyną OKS Otwock, zespołem z mojego rodzinnego miasta, w którym grałem od urodzenia na pozycji napastnika, wybieraliśmy się na wyjazdowy sparing do Pruszkowa. Poprzedniej nocy trochę zabalowałem i śpieszyłem się na autokar. Byłem już jedno skrzyżowanie od stadionu, musiałem tylko pokonać ulicę... Wystarczyła chwila nieuwagi... Kierowca samochodu zareagował na czas, zahamował, ale było już za późno... Następną rzeczą jaką pamiętam był blask lamp szpitalnych, wypalających mi oczy. Okazało się, że ponad miesiąc leżałem w śpiączce. Ale nie to było wówczas dla mnie najważniejszą informacją... Pisząc te słowa patrzę na laskę, która stoi przy moim łóżku. Była moją wierną towarzyszką przez ostatnie trzydzieści lat. Można powiedzieć, że zarówno kocham ją, jak i nienawidzę. Przed wypadkiem byłem obiecującym napastnikiem, pytały się o mnie kluby Ekstraklasy. Po nim byłem nikim, kaleką, inwalidą, bez perspektyw na przyszłość. Taka świadomość motywuje. Rehabilitacja trwała rok. Przez ten czas dużo czytałem. Głownie książki o ludziach, którzy mimo swoich ułomności osiągnęli coś w życiu. I nie poddałem się. Postanowiłem zostać trenerem. W tak młodym wieku wydawało się to niemożliwe, ale jednak: już w 2006 roku, dzięki wstawiennictwu dawnego trenera prowadziłem drużynę Rokoli Otwock Wielki w rozgrywkach B klasy. Pamiętam pierwszy trening, gdy zawodnicy z niedowierzaniem patrzyli na kuśtykającego w ich stronę młokosa. Niektórzy byli dwa razy starsi ode mnie i tyle samo grubsi. Rok później awansowaliśmy do klasy A, co regionalna prasa tłumaczyła jako przypadek. Awans do okręgówki w kolejnym sezonie zamknął wszystkim usta. W dwa lata z drużyny pijaków, leni i emerytów zrobiłem zespół, który w regionie nie miał sobie równych. Gdy przygotowując się do sezonu 2008/09 zremisowaliśmy z trzecioligowym Mazurem Karczew, jego prezes zaproponował mi posadę zwolnionego niedawno trenera. Stanowisko to przyjąłem i tutaj znów zaczęły się problemy. Dla chłopaka spod Warszawy, takiego jak ja, nietrudno było pojąć, dlaczego w rodzinnej miejscowości zostałem uznany za zdrajcę. Co prawda wszystkie podwarszawskie miasta stoją murem za Legią, ale gdy przychodzi do rozgrywek okręgowych, żrą się niemiłosiernie ze sobą nawzajem. Otwock i Karczew zawsze stały po przeciwnych stronach barykady. Początek sezonu był dla nas bardzo udany, jednak w połowie rundy jesiennej Mazur ośmielił się wygrać z OKS-em. Od tego czasu po prostu nie miałem życia w swoim rodzinnym mieście - zniszczony samochód, pomalowane czerwoną farbą okna domu, wyzwiska na ulicy - to tylko niektóre z szykan, które mnie wtedy spotykały. Nie mogłem dłużej prowadzić Mazura. Przeprowadziłem się do Warszawy, zamieszkałem w centrum i na pół roku całkowicie zapomniałem o piłce. Do czasu, gdy pewnego dnia do moich drzwi nie zapukał pewien pan z teczką, który przedstawił się jako wysłannik klubu Okęcie Warszawa. Tak, słyszał o moich sukcesach w niższych ligach i historii z Mazurem. Tak, wszyscy w klubie chcą mnie za managera. Nie, nie przeszkadza im, że jestem inwalidą. W Okęciu przepracowałem rok, który był najlepszy w dotychczasowej historii klubu. Druga liga była na wyciągnięcie ręki. I wtedy wyszły na jaw ciemne interesy prezesa - nie chodziło o kupowanie meczów, ale cały klub zamieszany był w poważną aferę, związaną z przemytem narkotyków. Pobliskie lotnisko było punktem przerzutowym, a nasz klub pełnił rolę pośrednika. Degradacja o kilka klas w dół, odjęcie punktów i poważne reperkusje finansowe... Nie mogłem być dłużej trenerem skompromitowanej drużyny, chociaż żal mi było chłopaków, bo nie byli niczemu winni. I tak oto w maju 2010 roku znalazłem się ponownie na życiowym zakręcie. 26 lat. Bez pracy, bez perspektyw, z laską przy nodze. Jedyne co miałem, to wiara we własne umiejętności. I właśnie wówczas otrzymałem telefon, który stał się dla mnie przełomem w życiu. Telefon z propozycją, której po prostu nie mogłem odrzucić... --------- Jest to mój powrót do FM-a po ponad rocznej przerwie i powrót do pisania opków po przerwie jeszcze dłuższej. Wstępnie przewiduję jeden wpis na dzień, ale ze względu na brak czasu (praca, studia), mogą pojawić się zastoje. Jeśli kogoś interesuje jaki klub będę prowadził: wystarczy spojrzeć na mój nick ;)
  2. Imię: Krzysztof Nazwisko: Wiśniewski Pozycja: Bramkarz Data urodzenia: 11.04.1988 Miejsce urodzenia: Warszawa Noga: Tylko prawa Województwo: Mazowieckie Wzrost: 186 cm Waga: 72 kg Ulubiony klub: Legia Warszawa, Liverpool CF Atrybuty po 20: Chwytanie, Refleks, Skoczność, Zwinność, Ustawianie się Atrybuty po 15: Gra w powietrzu, Komunikacja, Jeden na jednego, Wyjścia do piłki, Gra na przedpolu
  3. A Walia to Walia Spotkaniem z Walią żegnaliśmy dwóch zasłużonych piłkarzy. Od tej pory nasza drużyna grać miała w osłabieniu - zwłaszcza odczuwalny będzie brak Novikova, który już nieraz popisywał się świetnymi interwencjami. Podczas ostatniego treningu przed wyjazdem Tlekhugov miał zamiar strzelić na bramkę, ale w ostatniej chwili zablokował go masywny Abdulin. Zrobił to tak niefortunnie, że napastnik upadł na ziemię wijąc się z bólu. Diagnoza - stłuczone żebro nie brzmiał groźnie, ale oznaczała, że w meczu z Walią Arsen już nie zagra. Tym samym meczem z Czechami zamknął on swój dorobek reprezentacyjny 15 występami, w których zdobył 8 bramek. Słynny Millenium Stadium w Cardiff powitał nam tłumem kibiców żądnych rewanżu za ostatni remis. Przegrywając z Irlandią i Czechami Walia praktycznie zamknęła sobie drogę na Euro, ale nadal potrafiła być groźna, co udowodniła pokonując w tym roku Łotwę i remisując z Rosją. Obecnie zajmowała 75 miejsce w rankingu. Niewiele, ale dzieliła nas nadal przepaść. Powtórzenie wyniku z meczu u siebie byłoby bardzo korzystne, dlatego wystawiłem skład w defensywnym ustawieniu: Novikov - Familtsev, Sorochinskiy, Smakov, Lyapkin - Dubinskiy - Yurin, Baltiev, Irismetov - Tleshev, Buleshev Jedyną zmianą było oczywiście zastąpienie Tlekhugova Buleshevem. Niestety już w 6 minucie całe nasze założenia taktyczne wzięły w łeb. Familtsev dał sobie odebrać piłkę jak dzieciak i Earnshav wyszedł sam na sam z bramkarzem. Mimo ostrego kąta bez trudu zdołał pokonać Novikova. Ta bramka sprawiła, że Walijczycy cofnęli się na własną połowę i postanowili bronić wyniku, co jakiś czas wychodząc z niezwykle groźnymi kontrami. Ale i my mieliśmy swoje momenty - na przykład wyjście sam na sam Tlesheva, albo strzał z dystansu Larina. Niestety żadne z tych zagrań nie dało nam wyrównującej bramki. W przerwie wymieniłem nic nie pokazującego Bulesheva na Shevchenkę. Druga połowa rozpoczęła się równie źle co pierwsza - błędem naszego obrońcy i wyjściem Earnshawa sam na sam z bramkarzem. I tym razem górą był napastnik gospodarzy. Wynik 0:2 i koniec marzeń. Niepowtrzymany Earnshaw dobił nas jeszcze w 63 minucie piękną główką kompletując hattricka. Rozochoceni Walijczycy postanowili nas ie oszczędzać, na szczęście Novikov pewnie bronił przez kolejne dwadzieścia minut. Nie dał rady jednak wybronić rzutu karnego wykonywanego przez Savage'a. Mecz skończyliśmy w grobowych nastrojach - po kolejnej porażce z rzędu i stracie dwóch najlepszych zawodników, których zastępców próżno było szukać, czarno widziałem naszą przyszłość. 6.06.2007, The Millenium Stadium, Cardiff, eliminacje ME 3 grupa (8/12): [5]Walia - Kazachstan [6] 4:0(1:0) Earnshav 6, 49, 63, Savage 83 kar Widzów: 68429
  4. Również nasz najlepszy strzelec, Tlekhugov postanowił skończyć swoją przygodę z piłką. Dlatego też skład na mecz z Czechami mógł być jednym z ostatnich w tym składzie: Novikov - Familtsev, Sorochinskiy, Smakov, Lyapkin - Dubinskiy - Yurin, Baltiev, Irismetov - Tleshev, Tlekhugov Na pożegnanie specjalnie zmotywowałem chłopaków - dobry wynik na koniec kariery mógłby być dla nich bardzo miłym wspomnieniem na emeryturze. Pierwsza połowa bardzo przypominała spotkanie z Irlandią - moi piłkarze stali, Czesi grali a Novikov bronił. Od czasu do czasu jednak wychodziliśmy z kontrami. Niestety oba strzały Tlekhugova były bardzo niecelne - poza tym pokonanie Petra Cecha graniczyłoby chyba z cudem. W końcu nasz limit szczęścia się wyczerpał - w 38 minucie Jankulowski posłał piłkę z rzutu rożnego w pole karne, prosto pod nogi Sionko, który nie dał szans naszym obrońcom i bramkarzowi. Do końca pierwszej połowy nie było już nic ciekawego, ale do szatni schodziliśmy w niewesołych nastrojach. Poturbowany Familtsev zszedł z boiska w przerwie, a na jego miejscu pojawił się Chichulin. Musieliśmy też się nieco odkryć - żeby strzelać bramki trzeba grać ofensywnie. Zaraz po wznowieniu gry mogło być po meczu - kolejny rzut rożny wykonywał Rosicky, a Latka posłał piłkę głową do bramki. Na szczęście sędzia gola nie uznał, ponieważ dopatrzył się brzydkiego faulu w polu karnym. Obraz gry nie uległ jednak zmianie - prawie ani razu nie zagościliśmy pod bramką gości. W końcu, w samej końcówce spotkania Rosicky pozbawił nas wszelkich złudzeń z daleka lobując naszego bramkarza i podwyższając wynik na 2:0. w ostatniej minucie mieliśmy jeszcze świetną okazję na gola kontaktowego, ale Tleshev trafił prosto w Cecha. 2.06.2007, stadion Central, Ałma-Aty, Eliminacje ME 3 grupa(7/12): [6]Kazachstan - Czechy[2] 0:2(0:1) Sionko 39, Rosicky 84 Widzów: 23979
  5. Za dwa niecielne strzały już chyba mniejsze? David Loria Yury Novikov Ilja Yurov Aleksander Kuczma Vladimir Sorochinskiy Renat Abdulin Eugeny Meshkov Samat Smakov Alexandr Familtsev Dmitry Lyapkin Anton Chichulin Renat Dubinskiy Farkhadbek Irismetov Andrey Karpovich Sergey Larin Igor Yurin Kairat Ashirbekov Ruslan Baltiev Nurbol Zhumaskaliev Maxim Shevchenko Alibek Buleshev Arsen Tlekhugov Murat Tleshev Lista na spotkanie z Czechami i wyjazd z Walią przedstawiała się tradycyjnie - żadnych zmian, chłopaki już chyba są do siebie przyzwyczajeni. Spotkania te będą ostatnimi w karierze 35-letniego Novikova. Bramkarz, który uratował dla nas remis z Irlandią postanowił odejść na emeryturę. Będzie to ogromna strata - na chwilę obecną praktycznie brakuje kogoś, kto mógłby go godnie zastąpić. Od spotkania z nami nasi najbliżsi przeciwnicy niemal bez przerwy przewodzili w grupie i wszystko wskazywało na to, że awansują bez większych problemów. Remis ze świetnie spisującą się Łotwą i porażka Rosją nieco zweryfikowały te przypuszczenia - na chwilę obecną Czesi zajmują w grupie drugie miejsce, ale czteropunktowa przewaga nad Łotwą pozwala już im chyba spokojnie myśleć o finałach. W rankingu spadli na 12 pozycję, co i tak dla nas nie ma żadnego większego znaczenia - po remisie z Irlandią awansowaliśmy na 123 pozycję.
  6. Ustawienie nie było zaskakujące - z moimi gwiazdami nie bardzo mogłem pozwolić sobie na eksperymenty: Novikov - Familtsev, Sorochinskiy, Smakov, Lyapkin - Dubinskiy - Yurin, Baltiev, Irismetov - Tleshev, Tlekhugov Jedyną zmianą było wprowadzenie w pierwszym składzie Yurina, który lepiej niż jego rywal spisał się w meczu z Dżibuti. W pierwszej połowie istniał w naszej drużynie tylko jeden piłkarz - Yury Novikov. Pozostałych równie dobrze mogłoby nie być. Na naszą bramkę co chwila szły groźne ataki przeciwników, jednak bramkarz raz po raz stawał na wysokości zadania odbijając strzały Keana, Elliotta i pozostałych zawodników w zielonych koszulkach. Do szatni schodziliśmy z korzystnym dla nas wynikiem 0:0, ale nie byłem zadowolony z postawy drużyny. W przerwie zmieniłem Yurina na Larina i nakazałem bardziej defensywną grę. To dało pewne efekty - w drugiej połowie spotkanie było bardziej wyrównane, chociaż goście mieli kilka groźnych okazji. W 73 minucie za zmęczonego Tlesheva wszedł Buleshev. Do końca spotkania murowaliśmy bramkę i to si opłaciło - mimo ogromnej przewagi goście nie zdołali zdobyć gola, a my mogliśmy cieszyć się ze zdobycia cennego punktu. Mniej cieszyła postawa zawodników. 24.03.2007, stadion Central, Ałma-Ata, Eliminacje ME 3 grupa (6/12): [7]Kazachstan - Irlandia[4] 0:0 Widzów: 22276
  7. Ostatnie w tej rundzie spotkanie eliminacyjne graliśmy z Irlandią. Co prawda wyprzedzali nas oni zaledwie o cztery oczka, ale klasa zawodników mówiła sama za siebie - to będzie bardzo trudny mecz. Dlatego na zgrupowanie w Ałma-Ata powołałem najsilniejszą drużynę: David Loria Yury Novikov Ilja Yurov Aleksander Kuczma Vladimir Sorochinskiy Renat Abdulin Eugeny Meshkov Samat Smakov Alexandr Familtsev Dmitry Lyapkin Anton Chichulin Renat Dubinskiy Farkhadbek Irismetov Andrey Karpovich Sergey Larin Igor Yurin Kairat Ashirbekov Ruslan Baltiev Nurbol Zhumaskaliev Maxim Shevchenko Alibek Buleshev Arsen Tlekhugov Murat Tleshev Ciekawostką był nowy klub Familtseva - nasz prawy obrońca znalazł od stycznia tego roku zatrudnienie w Koronie Kielce. Na razie nie wystąpił w żadnym spotkaniu, ale ten klub to z pewnością lepsze miejsce niż Tom. Podczas przygotowań Renat Abdulin zranił się w stopę o zardzewiałą barierkę. Początkowo niegroźna rana okazała się zakażona i nasz obrońca będzie musiał pauzować co najmniej dwa tygodnie. Na jego miejsce chciałem powołać Igora Avdeeva, ale uniósł się on dumą i powołanie odrzucił, tym samym zamykając sobie na dobre bramy do reprezentacji. Ostatecznie miejsce w drużynie zajął Pavel Pischulin. Podczas ostatnich Mistrzostw reprezentacja Irlandii była sprawcą nie lada sensacji. Co prawda w grupie eliminacyjnej zajęła drugie miejsce wyraźnie ustępując Francji, a w barażu minimalnie pokonała Turcję dzięki ogromnej dawce szczęścia, to już w samym turnieju szła jak burza. Po zwycięstwie w grupie z Ukrainą, WKS i USA w 1/8 finału szczęśliwie pokonała Czechy. Miała zatrzymać się w ćwierćfinale na Holendrach, ale po wyrównanym spotkaniu pokonała ich 3:1. W końcu ogromnie szczęśliwe półfinałowe zwycięstwo z Argentyną 1:0 dało im awans do wielkiego finału, w którym zmierzyli się z Brazylią. Przegrali, ale minimalnie, a przez większość spotkania mieli przewagę. W obecnej grupie eliminacyjnej nie idzie im najlepiej. Z zaledwie dwoma zwycięstwami na koncie i porażkach między innymi z Łotwą zajmują czwarte miejsce w grupie i na gwałt potrzebują punktów, jeśli chcą awansować. W rankingu FIFA zajmują wysokie 4 miejsce i to że ostatnio awansowaliśmy na 128 lokatę niewiele dla nich znaczy. Potrzebują zwycięstwa, a to może im zapewnić ich największy gwiazdor - Robbie Keane.
  8. Nawet mi nie mów :ściana: - Dość już tych porażek. Anton, załatw mi sparing z jakimiś leszczami - zażądałem pewnego pięknego dnia. - Sklep rybny jest dwie przecznice stąd, mogę zaprowadzić - nie zrozumiał mój asystent. - Chodzi mi o słabe drużyny. Światowych frajerów, którzy służą do wygrywania - tłumaczyłem niezręcznie co chwila patrząc w mój słownik. W końcu Anton w jakiś cudowny sposób odgadł o co mi chodzi i chwycił za telefon. Po kilku telefonach na lutowy sparing umówiliśmy się z jedną z najsłabszych drużyn na świecie - Dżibuti. Lista powołanych na ten mecz piłkarzy znów była niezwykle podobna do poprzedniej: David Loria Yury Novikov Ilja Yurov Aleksander Kuczma Vladimir Sorochinskiy Renat Abdulin Eugeny Meshkov Samat Smakov Alexandr Familtsev Dmitry Lyapkin Anton Chichulin Renat Dubinskiy Farkhadbek Irismetov Andrey Karpovich Sergey Larin Igor Yurin Kairat Ashirbekov Ruslan Baltiev Nurbol Zhumaskaliev Maxim Shevchenko Alibek Buleshev Arsen Tlekhugov Murat Tleshev Dzięki brakowi kontuzji mogłem powołać wszystkich najważniejszych piłkarzy. Do drużyny powrócili Loria i Dubinskiy. Nasi rywale nie prezentowali żadnej formy, ponieważ praktycznie nie grali spotkań. Przedostatnie miejsce (204) w rankingu mówiło wszystko - przegrać z nimi to byłby prawdziwy wstyd. Chociaż oczywiście nasze słabe wyniki powoli spychały nas w ich stronę - obecnie zajmowaliśmy 153 pozycję. Na mecz wyszliśmy w optymalnym ustawieniu: Novikov - Familtsev, Sorochinskiy, Smakov, Lyapkin - Dubinskiy - Larin, Baltiev, Irismetov - Tleshev, Tlekhugov Dzięki temu, ze był to mecz towarzyski mogłem rozszerzyć mocno ławkę rezerwowych - w tej chwili siedzieli na niej prawie wszyscy powołani zawodnicy i w trakcie meczu miałem zamiar ich wykorzystać. Pierwsza połowa pokazała, że jednak tacy strasznie słabi nie jesteśmy. Dominowaliśmy przez pełne 45 minut, dokumentując naszą przewagę bramkami. Już w 8 minucie Tleshev po głębokim dośrodkowaniu skierował piłkę do siatki. Kolejne gole padły dopiero w końcówce - w 42 minucie Baltiev wykonał perfekcyjny rzut wolny, a w 45 po faulu na Tlekhugovie Smakov pewnie wykorzystał jedenastkę. 3:0 do przerwy zapewniało nam zwycięstwo i możliwość eksperymentów w drugiej połowie. W drugiej części spotkania na boisku pojawiło się kilku debiutantów, ale nic ciekawego nie zaprezentowali. Mieliśmy kilka okazji, ale wynik nie uległ zmianie. Zwycięstwo 3:0 to nic szczególnego, ale jest miłą odmianą. Już wkrótce meczem z Irlandią mieliśmy wrócić na ścieżkę porażek. 7.02.2006, stadion Central, Ałma-Ata, mecz towarzyski: Kazachstan - Dżibuti 3:0 (3:0) Tleshev 8, Baltiev 42, Smakov 45 kar Widzów: 14397
  9. Na boisko w Thorshavn wybiegliśmy w najsilniejszym możliwym ustawieniu i nastawieni bardziej ofensywnie niż zazwyczaj: Novikov - Familtsev, Sorochinskiy, Smakov, Lyapkin - Karpovich - Larin, Baltiev, Irismetov - Tleshev, Tlekhugov. Niestety okazało się, że był to błąd. Już pierwsza akcja meczu przyniosła gola, niestety nie dla nas. Olsen uciekł Familtsevowi, dośrodkował z lewego skrzydła, a akcję ładnie wykończył głową Petersen. Zamiast rzucić się od razu na rywala by odrobić straty przez chwilę wyglądaliśmy, jakbyśmy spali. Do czasu jednak - wraz z rozwojem spotkania wyprowadzaliśmy coraz więcej groźnych akcji. W 25 minucie błąd popełnił ten sam Olsen, który wypracował bramkę. Tym razem pomógł bardzo nam - podał do bramkarza, piłkę przejął Tlekhugov, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do pustej bramki. Wyrównanie! Kolejne minuty to okres naszej absolutnej dominacji. Niestety co chwila na drodze naszych napastników stawały przeróżne przeszkody - a to bramkarz (rzadziej), a to słupki i poprzeczka (częściej), a to brak jakichkolwiek umiejętności strzeleckich (najczęściej). Siedzący za bramką kibice chyba mieli już dosyć ciągłego deszczu piłek, który przeszkadzał im w miłej konwersacji o ostatnich połowach tuńczyka. Ponieważ skrzydłowi sprawiali wrażenie wyczerpanych wymieniłem ich obu - za Larina wszedł Yurin (to jego debiut), a za Irismetova Ashirbekov. Kolejny do zdjęcia był Tleshev, ale na razie zdecydowałem się go zostawić - a nuż coś się mu uda strzelić. Ponieważ pierwsza połowa zaczęła się dla nich szczęśliwie, wyspiarze postanowili równie udanie zacząć drugą. Zaatakowali, a my wyprowadziliśmy kontrę, Baltiev wybił piłkę, Tlekhugov wyszedł między obrońców, minął bramkarza i spokojnie umieścił piłkę w siatce. 2:1! Po tym golu tempo spotkania wyraźnie spadło. Bez problemów przerywaliśmy niemrawe ataki gospodarzy, ale sami nie kwapiliśmy się zbytnio do ataku. W 76 minucie za zmęczonego Tlesheva wprowadziłem Bulesheva. Na murawie zapanowała senna atmosfera i myślami byliśmy już w szatni. Przedwcześnie. W 87 minucie stało się najgorsze - Jacobsen posłał dośrodkowanie w pole karne, nikt go nie przechwycił i piłka wpadła do bramki. W ostatniej minucie mieliśmy jeszcze szansę na zwycięstwo po rzucie rożnym, ale Sorochinskiy nie zdołał pokonać bramkarza. Mimo ogromnej przewagi nie udało nam się ugrać trzech punktów. Do domów wracaliśmy zasmuceni, ale nie rozpaczaliśmy zbytnio - w końcu nasi przeciwnicy cztery dni temu nie dali się również Rosji... 15.11.2006, stadion Torsvollur, Thorshavn, Eliminacje ME 3 grupa (5/12): [6]Wyspy Owcze - Kazachstan[7] 2:2 (1:1) Petersen 6, Jacobsen 87 - Tlekhugov 25, 46 Widzów: 5629
  10. Jamal: Wolałbym ich raczej nie tracić Abruś: Taktyka jest, wstyd się przyznać ściągnięta , ale za to ze sporymi zmianami, żeby pasowała do słabszej drużyny. Sławoj: Zauważyłem to już dawno, gdy grałem Polską. To by oznaczało, że niezależnie od wielkości bazy treningowej ilość dobrych regenów zależy jeszcze od pozycji w rankingu. Dziwne... - Czy ktoś tak naprawdę wie, gdzie leżą te Wyspy Owcze? - powtarzałem to pytanie raz po raz, po polsku, angielsku i łamanym rosyjskim. Nasz nadchodzący rywal była tak mało znany, że z trudem zlokalizowaliśmy jego położenie na mapie. Okazało się, że nas następny mecz rozegramy na niewielkiej wyspie położonej między Islandią a Wielką Brytanią. W chwili obecnej zajmowaliśmy w tabeli miejsce przed naszymi przyszłymi rywalami, ale jedynie dzięki lepszemu bilansowi bramek. Mocno postanowiłem sobie, że tym razem odniesiemy zwycięstwo i miałem zamiar postanowienia dotrzymać, dlatego podczas rozsyłania powołań nie oszczędziłem nikogo z najlepszych zawodników: Andrey Morev Yury Novikov Ilja Yurov Aleksander Kuczma Vladimir Sorochinskiy Renat Abdulin Eugeny Meshkov Samat Smakov Alexandr Familtsev Dmitry Lyapkin Anton Chichulin Maxat Baizhanov Farkhadbek Irismetov Andrey Karpovich Sergey Larin Igor Yurin Kairat Ashirbekov Ruslan Baltiev Nurbol Zhumaskaliev Maxim Shevchenko Alibek Buleshev Arsen Tlekhugov Murat Tleshev Najpoważniejszym osłabieniem była kontuzja Dubinskiy'ego. Mam nadzieję, że Karpovich stanie na wysokości zadania i spisze się w roli defensywnego pomocnika. W składzie znalazł się także Morev w miejsce Lorii, wrócił za to Igor Yurin jak zastępca Larina na prawym skrzydle. Do niedawna można było powiedzieć, że reprezentacja Wysp Owczych to zbieranina amatorów bardziej znających się na łowieniu ryb niż grze w piłkę. Teraz jednak na Wyspie narodził się prawdziwy bohater: Johann Davidsen. Ten osiemnastoletni środkowy obrońca na co dzień broni barw Evertonu (co prawda w rezerwach, ale to zawsze coś). Odznacza się takimi umiejętnościami, że bardzo chciałbym widzieć kogoś takiego w swojej drużynie. Pomimo posiadania tak dobrego zawodnika ta skandynawska nadal jest jedną z najgorszych w Europie, zawsze zajmując ostatnie miejsca w grupach eliminacyjnych. Co prawda na zakończenie ostatnich eliminacji odniosła historyczne zwycięstwo na wyjeździe z Izraelem, ale niewiele jej to dało. W tej chwili po czterech meczach ma na koncie porażki z Walią, Irlandią i Czechami oraz szczęśliwy remis z Łotwą. Na trzy dni przed naszym spotkaniem sprawili ogromną sensację remisując na wyjeździe z Rosją. W rankingu, w którym spadliśmy na 140 pozycję, oni zajmują jednak lepsze, 126 miejsce. Mimo wszystko byliśmy faworytami i postanowiliśmy wreszcie osiągnąć zwycięstwo.
  11. Reprezentacja Rosji od lat jest jedną z najsilniejszych na świecie, ale nie potrafi udokumentować tego żadnym poważnym trofeum. Niegdyś Rosjanie i Kazachowie grali w jednej drużynie, dumnie nosząc czerwone koszulki reprezentacji Związku Radzieckiego. Czasy się jednak zmieniły i dawni "bracia" stają naprzeciwko siebie. Nasi przeciwnicy obecnie zajmują szczęśliwe, 7 miejsce w rankingu. Dały im je z pewnością ostatnie eliminacje, które przeszli jak burza pozostawiając za sobą nawet Portugalię. W grupie również świetnie sobie poradzili remisując z Francją, i zwyciężając Paragwaj i Japonię. Pechowa porażka z Włochami w 1/8 (karny w 90 minucie) sprawiła, że w obecnym turnieju chcą się za wszelką cenę odegrać. Na razie jednak rozczarowują - skromnie pokonali Walię 2:1 i zaledwie zremisowali u siebie z Łotwą 2:2. Ich gwiazda, doskonały wysunięty napastnik Schalke Alexandr Kerzhakov będzie musiał się jeszcze namęczyć w tych eliminacjach. Ale raczej nie w spotkaniu z nami. Novikov - Familtsev, Sorochinskiy, Smakov, Lyapkin - Dubinskiy - Larin, Baltiev, Irismetov - Tleshev, Tlekhugov Tak wyglądało ustawienie, w jakim wybiegliśmy na boisko cztery dni później. Jedyną zmianą był powrót Irismetova, co oznaczało, że zagramy ten mecz w optymalnym składzie. Podobnie jak z Czechami najważniejsze było nie stracić bramki. W tym celu nakazałem grać piłkarzom do tyłu licząc na częste ataki przeciwników. Tymczasem od początku spotkania to my narzuciliśmy tempo gry spychając Rosjan do defensywy. W 12 minucie Lyapkin i Irismetov wymienili się podaniami, ten ostatni dośrodkował do Baltieva, który posłał potężną bombę z dystansu. Akinfeev po prostu nie spodziewał się, że ten strzał będzie celny i tylko obserwował jak jego drużyna traci gola. Stadion oszalał, a ja wraz z nim. Prowadziliśmy z Rosją 1:0! Co więcej przez następne minuty kontrolowaliśmy grę nie pozwalając przeciwnikom wyjść z ich połowy. Niestety brak umiejętności dał o sobie znać w 27 minucie, kiedy to Larin, zamiast do bramkarza podał do Kerzhakova, a ten z daleka zdobył wyrównującą bramkę. Był to pierwszy strzał Rosjan w tym meczu i trochę nas podłamał. Za to gościom dodał skrzydeł i od tej pory bramka Novikova zasypana została groźnymi strzałami. Na szczęście nasz bramkarz była na posterunku i pierwsza połowa jakimś cudem skończyła się wynikiem 1:1. W przerwie jeszcze bardziej cofnąłem moją drużynę, by broniła tego wyniku ze wszystkich sił. Dało to pewne rezultaty - w pierwszych dziesięciu minutach drugiej połowy goście zagrozili nam tylko raz. W 54 minucie kontuzji doznał Tleshev. Zmieniłem go tradycyjnie na Bulesheva, a za zmęczonego Larina wprowadziłem Chichulina. Zaraz potem Rosjanie wyprowadzili szybką kontrę, Arshavin dostał podanie z głębi pola, świetnie minął Smakova i strzelił na 2:1. Nasze nadzieje powoli zaczynały się rozwiewać. Chwilę późnej Kerzhakov cieszył się z drugiej bramki w meczu - po dośrodkowaniu Bilyaletdinova strzelił pięknego gola w samo okienko. Do końca spotkanie się uspokoiło, Rosjanie już nie kwapili się do ataku, a mu mieliśmy nawet jedną doskonałą okazję, niestety umiejętności Tlekhugova pozostawiają wiele do życzenia. Końcowy wynik 1:3 wstydu nam nie przynosił, ale pozostało pewne rozczarowanie. 11.10.2006, stadion Central, Ałma-Ata, Eliminacje ME 3 grupa: [6]Kazachstan - Rosja[2] 1:3 Baltiev 12 - Kerzhakov 28, 60, Arshavin 56 Widzów: 22947
  12. Jeszcze trochę i będę lepszy nawet od Luksemburgu Na zapełniony stadion centralny wybiegliśmy w niezaskakującym ustawieniu: Novikov - Familtsev, Sorochinskiy, Smakov, Lyapkin - Dubinskiy - Larin, Baltiev, Ashirbekov - Tleshev, Tlekhugov Na lewym skrzydle zamiast pauzującego Irismetova zmuszony byłem wystawić słabiutkiego Ashirbekova, mając nadzieję, że się nie skompromituje. Pierwsze pół godziny gry to festiwal niecelnych strzałów zawodników gości. Moja drużyna praktycznie nie istniała i wszystko wskazywało na to, ze poniesiemy dzisiaj sromotną klęskę. Na szczęście nasi rywale seryjnie pudłowali. Do czasu jednak - w 31 minucie Collins świetnie zagrał do Bellamy'ego, ten zacentrował piłkę, a Savage popisał się idealnym prostopadłym podaniem do Hartsona. Ten wyszedł sam na sam z bramkarzem i precyzyjnym strzałem nie dał szans Novikovowi, który do tej pory bronił przyzwoicie. 0:1. Walijczykom najwyraźniej to prowadzenie wystarczyło, gdyż cofnęli się do defensywy, co dało nam kilka okazji. Niestety Tleshev i Dubinskiy nie potrafili zmieścić piłki w siatce. W przerwie zszedł zmęczony Tleshev, za którego wpuściłem Bulesheva. Zawodnicy nie prezentowali się zbyt dobrze, postanowiłem więc zmotywować ich kilkoma szorstkimi słowami. I to podziałało. Zaraz po wznowieniu gry Familtsev wykonał rzut z autu. Świetnie wypatrzył Larina, który wrzucił piłkę w pole karne, a Tlekhugov z bliskiej odległości pokonał Price'a, wprawiając kibiców w ekstazę. Wydawać by się mogło, że goście rzucą się do ataku, ale nic się takiego nie stało. Kolejna część meczu upłynęła spokojnie, bez wyraźnej przewagi żadnej ze stron. Mieliśmy jedną doskonałą okazję, ale Baltiev nie trafił do pustej bramki. Z kolei Walijczycy uderzali z dystansu, ale mieli problemy z celnością. Na ostatnie dziesięć minut za fatalnie dziś grającego Dubinskiy'ego wprowadziłem jego zmiennika, Karpovicha. Nic wielkiego już się jednak nie zdarzyło. W ostatnich sekundach mieliśmy jeszcze wprawdzie okazję na strzelenie sensacyjnego gola, ale Tlekhugov nie zdołał pokonać bramkarza. Pozostało nam cieszyć się z pierwszego zdobytego w tych eliminacjach punktu. 7.10.2006, stadion Central, Ałma-Ata, Eliminacje ME 3 grupa(3/12): [6]Kazachstan - Walia[5] 1:1(0:1) Tlekhugov 46 - Hartson 31 Widzów: 23196
  13. Dlatego go wybrałem - nie można ciągle przegrywać :P Kolejny miesiąc spędziłem na analizowaniu błędów, które przyczyniły się do naszych porażek. Kolejne dwa spotkania - z Walią i Rosją graliśmy u siebie, była więc realna szansa na punkty. Musieliśmy tylko postawić rywalom trudniejsze warunki niż ostatnio. Zgrupowanie tym razem zorganizowałem w największym mieście i byłej stolicy kraju, Ałma-Ata. Znajdujący się tu największy stadion od lat był stadionem narodowym, na którym reprezentacja rozgrywała swoje spotkania, chciałem więc mieć blisko, by moi piłkarze byli na obu meczach maksymalnie wypoczęci. Lista piłkarzy, którzy stawiła się na zgrupowaniu niewiele różniła się od tej, którą przedstawiłem miesiąc temu: David Loria Yury Novikov Ilja Yurov Aleksander Kuczma Vladimir Sorochinskiy Renat Abdulin Eugeny Meshkov Samat Smakov Alexandr Familtsev Dmitry Lyapkin Anton Chichulin Renat Dubinskiy Farkhadbek Irismetov Andrey Karpovich Sergey Larin Kairat Ashirbekov Ruslan Baltiev Nurbol Zhumaskaliev Maxim Shevchenko Alibek Buleshev Arsen Tlekhugov Murat Tleshev Przede wszystkim zwraca uwagę brak rezerwowego prawego skrzydłowego - zarówno Yurin jak i Uteushov uskarżają się na ciężkie kontuzje. Nie zdecydowałem się na powołanie nikogo dodatkowego, ponieważ Chichulin z powodzeniem może grać na tej pozycji, a zatem ewentualny uraz Larina nie może nam zaszkodzić. W meczu z Walią nie będę mógł skorzystać z Irismetova, na którym ciąży czerwona kartka z poprzedniego spotkania. Walia to przeciętna Europejska drużyna, niepozbawiona jednak gwiazd takiego kalibru, o jakim my możemy tylko pomarzyć. Do najważniejszych zawodników należy wysunięty napastnik Blackburn Craig Bellamy, który jest szybki jak błyskawica i będziemy z nim mieli poważne problemy. W poprzednich eliminacjach Walijczycy jak wiadomo mieli w grupie między innymi nas. Zajęli wówczas piąte miejsce, wyprzedzając jedynie Irlandię Północną i Azerbejdżan. W obecnych eliminacjach mieli za sobą dwa mecze, w których podejmowali Wyspy Owcze i Rosję. Tych pierwszych pokonali gładko 2:0, z kolei Rosji ulegli 1:2 po zaciętym boju. W rankingu FIFA, w którym po ostatnich porażkach spadliśmy na miejsce 129, zajmują mimo wszystko dość wysoką, 44 pozycję. O zwycięstwo będzie bardzo trudno, ale po dobrych występach wyjazdowych wierzę, że chłopaków stać dziś na remis.
  14. W obecnej sytuacji tylko na nich mogę liczyć Czesi znajdowali się na szóstym miejscy w rankingu FIFA - z całą pewnością było to miejsce na tyle wysokie, by pozbawić nas wszelkich złudzeń. Gwiazd mieli sporo, ale największą był z pewnością Tomas Rosicky z Borussi. W ostatnich Mistrzostwach Świata wyszli z grupy eliminacyjnej na pierwszym miejscu zostawiając za sobą między innymi Holandię. W grupie wygrali z Arabią Saudyjską i Ekwadorem, i polegli z gospodarzami, ale awansowali do 1/8, gdzie ulegli fantastycznej Irlandii, która potem dotarła aż do finału. Zemścili się za to zresztą trzy dni temu, pokonując ją u siebie 2:1. My byliśmy dla nich czymś w rodzaju deseru. W składzie zaszły dwie zmiany - po pauzowaniu za kartki wrócił na bramkę Novikov, a w ataku za zmęczonego Tlesheva wystawiłem Bulesheva: Novikov - Familtsev, Smakov, Sorochinskiy, Lyapkin - Dubinskiy - Larin, Baltiev, Irismetov - Buleshev, Tlekhugov Mecz rozpoczęliśmy nastawieni defensywnie, co miało zniechęcić Czechów do ataków i w konsekwencji uratować nam remis. Już w 8 minucie cały nasz plan wziął w łeb - Baros popędził prawą stroną, minął naszych obrońców, dośrodkował, a Sverkos wyskoczył najwyżej i głową nie dał szans naszemu bramkarzowi. Żeby wyrównać musieliśmy zaatakować, a tym samym się odkryć. Gdy w 22 minucie naszych obrońców uprzedził Baros, wyszedł sam na sam z bramkarzem i strzelił z ostrego kąta wiedziałem już, że o punktach możemy zapomnieć. W dodatku kontuzji dostał Smakov, za którego wprowadziłem Abdulina. Do końca pierwszej połowy Czesi próbowali podwyższyć wynik. My mieliśmy okazję w końcówce, gdy ni to strzał, ni to dośrodkowanie Tlekhugova pewnie wyłapał Blazek. Zanim kibica na dobre rozsiedli się na trybunach było już 3:0. Tym razem autorem bramki był Rosicky, który dostał świetne podanie na głowę od Sionko i pewnie je wykorzystał. Czesi usatysfakcjonowani wynikiem postanowili cofnąć się do obrony. To nam dało kilka niezłych sytuacji. W 64 minucie za poturbowanego Tlekhugova wpuściłem Tlesheva. Zaraz potem mieliśmy doskonałą okazję, ale właśnie Tleshev trafił w poprzeczkę. Przez chwilę zamknęliśmy rywala na jego polu karnym... i to zaprocentowało. W 68 minucie sędzia podyktował dla nas rzut karny. Do piłki podszedł Familtsev i pewnym strzałem pokonał Blazka. Cieszyliśmy się jak dzieci. Jednak wszelkie nadzieje na korzystny wynik prysły wraz z czerwoną kartką dla Irismetova w 73 minucie. Jego miejsce zajął Ashirbekov, a z boiska zszedł nic nie prezentujący swoją grą Buleshev. Teraz zostało nam już tylko bronić się przed podwyższeniem wyniku i kontrować. Jedna z takich kontr o mało nie skończyła się golem, gdy niespodziewanie Tleshev wyszedł sam na sam z Blazkiem. Czeski bramkarz był jednak górą. Po tej akcji już nic więcej nie działo się na boisku. Przegraliśmy, ale po stoczeniu zaciętego boju. W szatni powiedziałem chłopakom, że jestem zadowolony. Jedynie z Irismetovem odbyłem poważną rozmowę, która przerodziła się w kłótnię. 6.09.2006, stadion Na Stinadlech, Teplice, Eliminacje ME 3. grupa (2/12): [3]Czechy - Kazachstan[5] 3:1 (2:0) Sverkos 8, Baros 22, Rosicky 46 - Familtsev 69 (kar) Widzów: 18199
  15. Mecz rozpoczęliśmy w ustawieniu: Yurov - Familtsev, Smakov, Sorochinkiy, Lyapkin - Dubinskiy - Larin, Baltiev, Irismetov - Tleshev, Tlekhugov Początek spotkania nie zapowiadał nic ciekawego - przez pierwsze dziesięć minut obie drużyny badały się. Pierwszą akcję przeprowadziliśmy w 12 minucie, niestety strzałowi Tlesheva zabrakło precyzji. Zaniepokojeni gospodarze odpowiedzieli dwiema groźnymi akcjami, ale oni też nie byli zbyt skuteczni. Potem mecz się wyrównał, obie strony znów jakby się sprawdzały. Przełom nastąpił w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, kiedy to wyprowadziliśmy trzy akcje pod rząd i zyskaliśmy przewagę. Niestety strzały celowniki naszych napastników były rozregulowane. Do czasu. W 40 minucie niepilnowany Lyapkin przejął piłkę na lewej stronie, podał do Irismetova, który mimo asysty dwóch piłkarzy zdołał odegrać do Tlekhugova. Napastnik urwał się obrońcy, dośrodkował do Baltieva, a ten strzelił. Kolinko odbił piłkę, ale dopadł do niej Tleshev i nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem jej w pustej bramce. 1:0! Nie cieszyliśmy się jednak długo - chwilę potem Afansjevs popędził prawą stroną i dośrodkował. Do wybitej piłki doszedł Voronins i uderzył z dystansu. Nie zwykł chybiać. Do szatni schodziliśmy szczęśliwi mimo to - udało nam się zdobyć gola na boisku groźnego przeciwnika. W przerwie wymieniłem poturbowanego Sorochinsikiy'ego na Abdulina. Powiedziałem też zawodnikom kilka słów otuchy. Zaczęliśmy spokojnie, ale Łotysze dążyli do zwycięstwa. W 50 minucie Ivanovs podał do Paharsa, który dostrzegł niepilnowanego Voroninsa. Tego nie powstrzymali nasi obrońcy, zdołał więc strzelić ze skraju pola karnego w samo okienko. Przegrywaliśmy 1:2. Miałem nadzieję, że prowadząc Łotwa cofnie się do obrony, tak się jednak nie stało. Spotkanie wyrównało się, mieliśmy kilka okazji (w tym jedną fenomenalną), ale Łotysze również próbowali podwyższyć wynik. W 72 minucie wyprowadzali kolejną akcję, Rubins naciskany przez Larina zmuszony był do podania piłki bramkarzowi. Podanie przechwycił jednak Tlekhugov, który wyszedł sam na sam i celnym strzałem z dystansu doprowadził do wyrównania. Zamieniłem uskarżającego się na uraz Baltieva na Karpovicha i nakazałem piłkarzom cofnąć się trochę do tyłu - wynik był dla nas korzystny. Łotysze rzucili się na nas i co chwila bramkę Yurova bombardowały strzały. W końcu, w 85 minucie Zhouk świetnie dośrodkował do Verpakovskisa, który mimo krycia przez dwóch naszych obrońców pokonał naszego bramkarza. Mimo naszych szaleńczych prób wynik do końca spotkania nie uległ zmianie. Przegraliśmy mimo ambitnej postawy, a ja mogłem tylko podziękować zawodnikom za grę. 2.09.2006, stadion Skonto, Ryga, Eliminacje ME 3. Grupa(1/12): [-]Łotwa - Kazachstan[-] 3:2 (1:1) Voronins 42, 50 Verpakovskis 86 - Tleshev 40, Tlekhugov 72 Widzów: 9161
  16. Dni w Kazachstanie mijają szybko, tak więc zanim się obejrzałem skończyły się wakacje i musiałem zacząć przygotowania do spotkań z Łotwą i Czechami. Na pierwsze zgrupowanie, które zorganizowałem w ośrodku szkoleniowym w Astanie, na obiektach Żenisu powołałem następujących piłkarzy: David Loria Yury Novikov Ilja Yurov Aleksander Kuczma Vladimir Sorochinskiy Renat Abdulin Eugeny Meshkov Samat Smakov Alexandr Familtsev Dmitry Lyapkin Anton Chichulin Renat Dubinskiy Farkhadbek Irismetov Andrey Karpovich Azat Uteushov Sergey Larin Kairat Ashirbekov Ruslan Baltiev Nurbol Zhumaskaliev Maxim Shevchenko Alibek Buleshev Arsen Tlekhugov Murat Tleshev Naciągnięty mięsień uda Yurina sprawił, że zamiast niego, jak początkowo planowałem, powołałem słabiutkiego Uteushova. Mam nadzieję, że Larinowi nic się nie stanie, bo wprowadzenie pomocnika Żetysu byłoby równoznaczne z całkowitą rezygnacją z prawej strony boiska. W meczu z Łotwą nie będę mógł również skorzystać z pauzującego za kartki Novikova na bramce. Podczas zgrupowania odkryłem, że obiekty Żenisu, uważane za najlepsze w kraju są w stanie tragicznym. Na szczęście piłkarze wyglądali na przyzwyczajonych do treningów z bramkami bez siatek, niedopompowanymi piłkami i na grząskich boiskach. Obserwując ich poczynania postarałem się o jak najdokładniejsze poznanie przeciwnika. Na pierwszy ogień poszła Łotwa. Jej kadra składa się głównie z nieobeznanych z piłką amatorów. Największą gwiazdą jest z pewnością napastnik Dynama Kijów Maris Verpakovskis i to na niego będziemy musieli zwracać baczną uwagę. Łotwa pokazała, że potrafi być groźna już w poprzednich eliminacjach do Euro, gdy pokonała Polskę oraz Turcję i awansowała do finałów. Podczas eliminacji do mundialu nie szło jej już tak dobrze - zajęła piąte miejsce w grupie wyprzedzając Luksemburg i Liechtenstein. W rankingu FIFA drużyna ta zajmuje 109 miejsce, a więc nie wyprzedza nas (jesteśmy na 116) tak bardzo. Przygotowania upłynęły bez kontuzji, ani żadnych większych wydarzeń. W przeddzień meczu spakowaliśmy się, wsiedliśmy w samolot i ruszyliśmy do Rygi, by tam, na stadionie Skonto rozegrać pierwszy mecz eliminacyjny.
  17. Wygląda na to, że jeśli chodzi o bramki, to będę musiał strzelać je sobie sam. Lista najlepszych kazachskich napastników wygląda tak: Arsen Tlekhugov (N; 29; KAZ 7/4) - odkrycie poprzedniego trenera, piłkarz oczywiście Kajratu. Zdobywa dużo bramek, chociaż zupełnie nie wiem czemu - nie jest ani szybki ani skoczny. Tak czy inaczej nikogo lepszego nie ma... Murat Tleshev (N; 26; KAZ 4/0) - ...chyba że chodzi o Murata. Ten z kolei jest i szybki i skoczny, w dodatku na pewno zostanie kapitanem. Oczywiście obaj są piłkarzami dobrymi jak na Kazachstan, co oznacza mniej więcej, że w dowolnym innym kraju graliby w trzeciej lidze. Alibek Buleshev (N; 25; KAZ 13/2) - napastnik nie potrafiący strzelać goli? Takie rzeczy tylko tutaj. W dodatku mimo wszystko te gole zdobywa, niewiele ale jednak. Zobaczymy co z niego wyjdzie, chociaż nie wróżę mu wspaniałej przyszłości. Maxim Shevchenko (N Ś; 26; KAZ 11/3) - jest w moim notesie chyba tylko ze względu na nazwisko - fajnie czasem zobaczyć, że ma się w składzie Szewczenkę. Co jeszcze? Aha, jest całkiem szybki. Oleksandr Krohmal (N; 28; KAZ 2/0) - przyzwoity technicznie i za to będę go trzymał na czarną godzinę. Bo fizycznie to tragedia... Denis Rodionov (N; 20; KAZ 3/0) - szkoda słów, jeśli tak wyglądają wszyscy utalentowani, młodzi piłkarze, to tutejsza piłka ma poważne kłopoty. Chociaż właściwie kłopoty to ona ma od zawsze. Podsumowując kazachska piłka stoi na tragicznym wręcz poziomie. Całą nadzieję będę zatem pokładał w zdolnej młodzieży, która w tej chwili trenuje w akademiach piłkarskich. Jeśli chodzi o nadchodzące eliminacje, to sukcesem będzie wspomniane już przeze mnie piąte miejsce w grupie. Nadchodzące mecze wyjazdowe z Łotwą i Czechami zweryfikują naszą formę i odpowiedź ana kilka najważniejszych pytań. A zatem - do września.
  18. Pozycja defensywnego pomocnika jest w mojej taktyce jedną z najważniejszych, dlatego spędziłem większą ilość czasu szukając odpowiednich do gry na niej piłkarzy. Zdecydowałem się na następujących: Renat Dubinskyi (O DBP L, DP; 27; KAZ; 18/1) - jak na prawdziwego defensywnego pomocnika przystało, ten mistrz kraju, klubowy kolega Smakova, jest obdarzony różnorodnymi umiejętnościami i potrafi je skutecznie wykorzystać. Jak na defensywnego pomocnika słabo uderza z dystansu, ale akurat u mnie nie jest to najważniejsze. Ma pewne miejsce w wyjściowej jedenastce. Andrey Karpovich (DP; 25; KAZ; 17/1) - trochę gorsza wersja Dubinskyiego z tego samego klubu. Ostatnio rozgrywał kilka świetnych spotkań i może być bardzo cennym zawodnikiem, ale tylko jako rezerwowy. W trudnych chwilach skutecznie zastąpi swojego starszego kolegę. Maxat Baizhanov (DP; 21; KAZ; 3/0) - jak na swój młody wiek przedstawia bardzo wysokie umiejętności. W przyszłości może być ważnym ogniwem drużyny, na razie trzeci w kolejce do drużyny. Prawe skrzydło, podobnie jak i obrona to wielkie rozczarowanie. Wygląda na to, że w tym kraju szybkość nie jest wymagana na tej pozycji: Sergey Larin (OP P; 19; KAZ) - Sergey jest tego najlepszym przykładem - nie jest szybki. Mimo to najlepiej nadaje się na tę pozycję. Jedynym jego usprawiedliwieniem jest młody wiek - możliwe, że w przyszłości rozwinie się na tyle, że uda mu się dogonić przeciętnego żółwia. Igor Yurin (OP P; 24; KAZ) - szybszy od Larina, ale znacznie słabszy technicznie. Co nie oznacza, że bez szans w rywalizacji o miejsce w pierwszej jedenastce - pomiędzy tymi zawodnikami będą się toczyć boje. Azat Uteushov (P P; 22; KAZ) - pozostali piłkarze nie reprezentowali sobą absolutnie nic. Dlatego też wybrałem najszybszego, a taki właśnie był Azat. Nie ma on szans na wielką karierę, ale wpuszczę go może kilka razy na boisko. Lewe skrzydło wyglądało już lepiej i z pewnością ta strona boiska będzie silniejsza: Farkhadbek Irismetov (O/P L; 24; KAZ; 10/0) - kolejny raz słabym punktem jest szybkość (aczkolwiek w tym przypadku jest ona całkiem znośna). Ten piłkarz o dziwnym imieniu to kolejny gracz Kajratu, który nie bez powodu jest mistrzem kraju. Dobry z niego drybler, w dodatku materiał na kapitana - ma taką charyzmę, że potrafił przekonać mnie, żebym go powołał. Kairat Ashirbekov (OP L; 23; KAZ; 1/0) - potrafi nieźle przyspieszyć, ale zaraz potem zwalnia do przeciętnej. Poza tym kiepski z niego drybler. Mimo to będzie dobrym zmiennikiem Irismetova, gdyż prezentuje podobny styl gry. Dias Kamelov (P PLŚ; 25; KAZ; 2/0) - bardzo ciekawy wszechstronny piłkarz, który powinien być częstym rezerwowym. Mógłby być kapitanem, ale raczej nie będzie tak często grał w pierwszej jedenastce. Wśród środkowych pomocników znalazłem jedną gwiazdę i kilku patałachów. Pozostają mi modły o brak kontuzji: Ruslan Baltiev (OP LŚ; 27; KAZ; 47/6) - prawdziwa gwiazda drużyny, podstawowy gracz FC Moskwa. Potrafi znakomicie współpracować z kolegami, jest szybki, gdy trzeba znakomicie dogrywa piłkę. Potrafi również grać na lewym skrzydle, ale to pozycja rozgrywającego jest najważniejsza w mojej taktyce. oprócz tego będzie etatowym wykonawcą rzutów wolnych. Nurbol Zhumaskaliev (OP/ N Ś; 25; KAZ; 15/2) - właściwie nie byłby taki zły, gdyby umiał lepiej podawać. I gdyby był szybszy. I silniejszy. I lepiej grał z pierwszej piłki. I... Ale za to dobrze strzela z dystansu. Eugeny Lovchev (OP Ś; 20; KAZ; 4/0) - kolejny piłkarz mistrzów kraju. Tym razem jednak nie powołany ze względu na wysokie umiejętności. Bardziej jako ktoś, kto kiedyś grał w reprezentacji...
  19. Prawe skrzydło obrony prezentowało się katastrofalnie - wyglądało to tak, jakby piłkarze grający na tej pozycji słyszeli kiedyś o czymś takim jak talent, a następnie stwierdzili, że kategorycznie nie chcą mieć z nim nic wspólnego. Na szczęście znalazłem kilku zawodników prezentujących przynajmniej przyzwoity poziom: Aleksandr Familtsev (O/DBP P; 30; KAZ; 36/0) - można by powiedzieć, że to ktoś w rodzaju weterana. Zasłużenie gra na tej pozycji już wiele lat - po prostu nie ma nikogo lepszego. Na co dzień jest rezerwowym graczem rosyjskiego Toma Tomsk. Wszystkie najważniejsze umiejętności ma na bardzo dobrym poziomie, fizycznie również imponuje. Szkoda tylko, że nie gra częściej w klubie - forma prezentowana przez nieogranego piłkarza może być bardzo chwiejna. Na marginesie: nikt mi jeszcze nie wyjaśnił co lewonożny zawodnik robi na tej pozycji. Anton Chichulin (O/P P; 21; KAZ; 4/0) - zdania na temat jego talentu są podzielone - on sam uważa się za znakomitego obrońcę, cała reszta myśli, że to patałach. On raczej nie ma racji, ale za to jest całkiem silny, co daje mu przewagę nad rywalami do roli rezerwowego na tej pozycji. Za sobą ma już cztery mecze w reprezentacji i ogromny sukces - jeden odbiór piłki. Kairat Utabaev (O/DBP PL; 25; KAZ; 2/0) - to właściwie nie obrońca, ale cofnięty pomocnik, ale jego umiejętności wydają się odpowiednie do gry na pozycji defenzora, w przeciwieństwie do wielu zawodników naprawdę na niej grających. To daje mu miejsce w mojej drużynie - na pewno będę często po niego sięgał. Lewa obrona wydawała się być odrobinę lepiej obsadzona od prawej, ale tu również blasku nie było. Znalazłem za to kilku solidnych rzemieślników, mogących dłużej pociągnąć na tej pozycji: Dmitry Lyapkin (O/DBP L; 29; KAZ; 12/0) - to jak na razie najlepszy piłkarz jakiego znalazłem, grający w egzotycznym, południowoafrykańskim Orlando Pirates, najczęściej w pierwszym składzie. Gdy już się rozpędzi jest cholernie szybki, co w mojej taktyce gra niebagatelną rolę. Poza tym jego zasad to: módl się i pracuj - ten drugi człon ma bardzo pozytywne właściwości, ale pierwszy sprawia, że p0otrafi w środku treningu rozłożyć kocyk i bić pokłony twarzą do Mekki. Eugeny Meshkov (O L; 21; KAZ; U21 4/0) - jak na swoje 21 lat robi duże wrażenie. Jest niewiele słabszy od Lyapkina i przejawia oznaki sporego talentu. Na razie marnuje się w Irtyszu Pawłodar, którego jest wychowankiem, ale jeśli przejdzie do jakiegoś zagranicznego klubu mogą być z niego ludzie. Oleg Musin (O LŚ; 31; KAZ; 11/0) - Oleg potrafi również grać na środku, ale ze względu na jego szybkość stwierdziłem, że bardziej nada się na lewą stronę. Potrafi świetnie kryć, łatwo odbiera piłkę... i to właściwie wszystko. Pozostałe umiejętności mocno odstają od umiejętności jego kolegów, co sprawia, że w klasyfikacji lewych obrońców zajmuje zaledwie trzecie miejsce. Ale jeśli pokaże coś szczególnego na pewno znajdzie miejsce w składzie. Środek obrony to zawsze ważna pozycja. Dlatego poszukując zawodników do gry na niej byłem szczęśliwy, że znalazłem tak dużo mocnych punktów. W moim notesie znaleźli się: Samat Smakov (O Ś, DP; 27; KAZ; 30/0) - mistrz kraju z zespołem Kajrat, grający w nim w pierwszym składzie. Tak naprawdę nie wyróżnia się niczym specjalnym, ale brakuje mu również słabych cech, co gwarantuje równy poziom gry przez cały czas. Z całą pewnością będzie jednym z najważniejszych ogniw reprezentacji. Vladimir Sorochinskiy (O PLŚ; 26, KAZ) - to niesamowite, że ten utalentowany, rezerwowy obrońca hiszpańskiego Albacete nie wzbudził jeszcze zainteresowania żadnego z selekcjonerów. Jego niezwykle mocnym punktem jest doskonała umiejętność krycia, oraz wszechstronność - potrafi grań niemal na każdej defensywnej pozycji. Wraz ze Smakovem mogą stworzyć bardzo ciekawy duet środkowych obrońców. Renat Abdulin (O LŚ; 24; KAZ 2/0) - technicznie nie robi wrażenia, ale jeśli chodzi o siłę i szybkość to jest chyba najlepszym zawodnikiem w tym aspekcie, jakiego widziałem. Nie zmienia to jednak faktu, ze to już ostatni z ciekawych zawodników na tej pozycji pozostali na mojej liście nie są na tyle dobrzy, by grać na reprezentacyjnym poziomie, ale mogą się przydać w czasach kryzysu. Aleksander Kuczma (O PŚ; 25; KAZ) - na tle innych wypada chyba najlepiej. Agresywny i waleczny, a także dość wytrzymały, ale na tym kończą się jego zalety. Przeciętniak, ale znajdzie miejsce w mojej drużynie. Igor Avdeev (O Ś; 33; KAZ; 29/7) - do tej pory miał pewne miejsce w wyjściowej jedenastce - zupełnie nie rozumiem dlaczego. Nie wyróżnia się właściwie niczym szczególnym. W przypadku kontuzji któregoś z graczy znajdzie się w drużynie, ale na występy ma małe szanse. Sergey Kozulin (O Ś; 25; KAZ; 6/0) - silny, szybki, z doświadczeniem reprezentacyjnym. Te zalety sprawiają, że niemal zerowe umiejętności defensywne schodzą na dalszy plan. Pavel Pischulin (O Ś; 25; KAZ; 1/0) - z pozostałych zawodników mogłem wybierać w ciemno. Zdecydowałem się na wpisanie do notatnika nazwiska tego gracza, ponieważ wystąpił on już raz w reprezentacji i zaprezentował się przyzwoicie.
  20. Do pierwszych spotkań - wyjazdów z Łotwą i Czechami miałem prawie dwa miesiące - masa czasu na przegląd piłkarzy, których mógłbym ewentualnie powołać. Zacząłem od bramkarzy i mój zapał od razu osłabł. Obserwując w internecie filmiki prezentujące grę co poniektórych tutejszych golkiperów zacząłem wątpić, czy aby na pewno wybrałem dobry zawód. Na szczęście z tej szarej masy udało mi się wyłowić kilka perełek, które czym prędzej dodałem do notesu: Yury Novikov (Br; 34; KAZ; 28/0) - nasz najbardziej znany piłkarz na tej pozycji, na co dzień występujący w drużynie Dinama Bukareszt, co więcej w pierwszym składzie i doskonale sobie radzący - w poprzednim sezonie był głównym golkiperem swojej drużyny, wystąpił w 32 meczach i przepuścił 26 bramek. Jego umiejętności techniczne nie powalają, ale są przyzwoite. Najgorsze jest to, że po obronieniu strzału często ma kłopoty z utrzymaniem piłki. Czasem również zachowuje się nieprzewidywanie, w dodatku fizycznie jest słabiutki. Niemniej jednak jest najpoważniejszym kandydatem do gry na bramce, przynajmniej dopóki nie zakończy kariery, co może się stać już wkrótce. David Loria (Br; 24; KAZ; 4/0) - najlepszy piłkarz grający na krajowym podwórku, ze świetnym refleksem. Obecnie broni bramki jednej ze słabszych drużyn w lidze - Szachtioru Karaganda, ale jest w niej wyróżniającym się zawodnikiem. Fizycznie również nie przekonuje, i podobnie jak jego starszy kolega nie interweniuje zbyt pewnie. Wydaje się jednym z kandydatów na miejsce w bramce po odejściu Novikova na emeryturę. Ilja Yurov (Br; 24; KAZ) - Yurov jest drugim i wygląda na to, że będzie się toczyć poważna rywalizacja. Jeśli chodzi o Ilję, to ma wszystko, co powinien mieć dobry bramkarz. Oczywiście Oliverem Khanem nie jest, ale bronić potrafi, no i w przeciwieństwie do swoich kolegów nigdy nie wariował na boisku. Może mieć przed sobą ciekawą przyszłość, ale powinien poważnie pomyśleć o wyjeździe za granicę. Andrey Morev (Br; 32; KAZ; 2/0) - na Yurovie kończy się lista bramkarzy przejawiających jakikolwiek talent. Pozostałe dwie pozycje w moim notatniku zajmują ci, którzy zostaną powołani tylko w wyjątkowych okolicznościach. Morev jest z nich najlepszy, co oznacza, że czasem udaje mu się coś obronić. W rzeczywistości reprezentuje przeciętny poziom kazachskiej piłki, który nie należy do najwyższych. Oleksandr Grygorenko (Br; 21, KAZ; U21 2/0) - talent. Przynajmniej można tak o nim powiedzieć. Nie przejawia jakichś szczególnych talentów (oprócz tego że zamiast bronić raczej wybija piłki), ale jest chyba najlepszym bramkarzem młodego pokolenia. Na razie ogrywać się będzie w reprezentacji U-21.
  21. Komunikacja była pierwszym problemem z jakim musiałem sobie poradzić. Okazało się, że niewielu tutejszych obywateli, nawet tych z najwyższej klasy społecznej, mówi po angielsku. Generalnie oprócz ojczystego Kazach dominował rosyjski, z którego ja rozumiałem jedynie pojedyncze wyrazy, w większości te niecenzuralne. Dlatego lwia część mojego kontraktu poszła od razu na wynajęcie tłumacza. Gdy już bariera językowa została zlikwidowana mogłem spokojnie omówić szczegóły mojej posady. Okazało się, że poprzedni selekcjoner zniknął w tajemniczych okolicznościach, przez co nie mogłem skonsultować się z nim w sprawie koncepcji budowy drużyny - wszystko musiałem zaczynać od zera. Zacząłem więc od sztabu szkoleniowego, który prócz mnie liczył trzy osoby, które pozostały po moim poprzedniku. Askar Kozhabergenov (40 lat, KAZ), były reprezentant kraju był moim asystentem. Pamiętał on jeszcze czasy ZSRR i mentalnie nadal w nich żył. Ponieważ jego największą umiejętnością było wypicie jednym tchem litra wódki, a pozostałe nie były już tak imponujące postanowiłem go z miejsca zwolnić. Jego stanowisko zaproponowałem Antonowi Shokhowi (40, KAZ), który różnił się od niego diametralnie, a do tej pory prowadził jedynie reprezentację U-21. Anton był prawdziwym profesjonalistą i od razu znaleźliśmy wspólny język (w przenośni, bo naprawdę tłumacz miał przy nas masę roboty). W sztabie był jeszcze trener, niejaki Yashar Aliev (54, KAZ), który bardzo lubił pracować z juniorami. Aż za bardzo - miał wytoczone aż trzy procesy o pedofilię. Jako że chciałem powoływać też młodszych graczy, Yashar został natychmiast odprawiony wraz z Askarem. Postanowiłem zatrudnić jeszcze dwie osoby - trenera zespołu U-19 oraz fizjoterapeutę. Na to pierwsze stanowisko świetnie nadawał się Eugeny Chevelev (58, KAZ), wieloletni trener Kazachskich drużyn młodzieżowych, dbający o rozwój piłki w tym kraju. Druga posadę otrzymał Vasily Saveljev (42, KAZ), jeden z największych fachowców w tej dziedzinie, ale tutaj oznaczało to tyle, że nie leczył za pomocą zaklęć. Gdy Shokh zaakceptował propozycję zostania moim asystentem miałem już skompletowany sztab i mogłem spokojnie zacząć przygotowywać się do eliminacji Mistrzostw Europy 2008, w których moja drużyna zmierzy się w grupie trzeciej z Czechami, Irlandią, Łotwą, braćmi Rosjanami, Walią i Wyspami Owczymi. Moim celem było zajęcie co najmniej piątego miejsca i wyprzedzenie Wysp i Łotwy.
  22. FM 2006 6.0.3 Baza danych: duża Ligi: Anglia (tylko Premiership), Francja (tylko Ligue 1), Hiszpania (tylko Primiera Division), Niemcy (tylko 1.Bundesliga), Polska (II liga i wyższe), Włochy (tylko Serie A) Wszyscy piłkarze: Kazachstan Zasady: własne Dawno, dawno temu, gdzieś daleko na wschodzie, w potężnym imperium Złotej Ordy narodził się naród buntowniczy naród "ludzi wolnych", Kazachów. Były to dzikie plemiona, zamieszkujące ogromne obszary i walczące z uciskającymi ich tatarami. W końcu, po wielu wiekach niewoli Orda rozpadła się, a wolni Kazachowie mogli utworzyć własne państwo. Nie na długo jednak. W XIX wieku carska Rosja podbiła miłujący wolność naród. Represjonowani najpierw przez carat, a potem przez komunizm, Kazachowie mogli utworzyć swoje własne państwo dopiero w 1989 roku... Chociaż film "Borat" przedstawiał mocno przerysowany obraz Kazachstanu, to jednak jadąc pociągiem przez niezmierzone przestrzenie, gdzieniegdzie ograniczone górami i mijając od czasu do czasu tutejsze wioski dochodziłem do wniosku, że coś w nim jednak było. Patrząc na tępy wzrok, jakim witali przejeżdżające wagony tutejsi mieszkańcy czułem się trochę, jakbym cofnął się w czasie o co najmniej sto lat. Tylko stojące gdzieniegdzie wraki samochodów przywoływały na myśl dom. Niestety, nie dane było mi się rozmarzyć - siedzący obok mnie współpasażer przez całą podróż coś do mnie mówił, zupełnie niezrażony faktem, że absolutnie nie znam jego języka. Sądząc po sposobie w jaki gestykulował i ogólnym podnieceniu próbował coś mi sprzedać. Grzecznie patrzyłem się w jego stronę od czasu do czasu potakując. Powód, dla którego podróżowałem w ten sposób, zamiast wygodnie i bez zbędnych przygód lecieć samolotem był prosty - nie miałem pieniędzy. wszystkie moje oszczędności wydałem na gigantyczną łapówkę, która otworzył mi bramy do tego kraju, a konkretniej do prowadzenia jego reprezentacji. Nie było w tym nic dziwnego - tylko w ten sposób mogłem stać się tutaj selekcjonerem. Jak później miałem się dowiedzieć w tym kraju niemal wszystko załatwiano za pomocą mniejszych lub większych "darowizn". Czemu więc zainteresował mnie ten dziwny, biedny, daleki kraj, którego reprezentacja nigdy nic nie osiągnęła? Szczerze mówiąc lubię wyzwania. A prowadzenie tak niezwykłej drużyny było wyzwaniem ogromnym. Zwłaszcza że od kilku lat kraj ten należał do UEFA, a więc najtrudniejszej do przejścia strefy eliminacyjnej. Stolica Astana powitała mnie niezwykłym widokiem, jakże różnym od tego co przedstawiała prowincja. Nietrudno było zgadnąć, że to właśnie tutaj skupia się kulturalne życie kraju. Nie tracąc czasu skierowałem się do siedziby tutejszego ZPNu, na spotkanie z prezesem Rachatem Alijewem, żeby omówić szczegóły dotyczące mojego kontraktu. Był 10 lipca 2006 roku...
  23. Czy jest możliwość zaktualizowania starszych linków doi plików w temacie dodatki? Większość jest już niestety martwa, a są tacy, którzy wracają do FMa 2007 po dłuższym czasie, chcą ściągnąć dodatek i przeżywają niemiłą niespodziankę (żaden fake nie działa, to jest wkurzające).
  24. Legionista, Legia Ze względu na moją słabą formę zostałem odsunięty od meczu z Lechem. Wojtek Skaba nie zachwycił w tym spotkaniu, więc trener ma na pewno ciężki orzech do zgryzienia. Ja natomiast robię swoje, trenuję z chłopakami i przygotowujemy się do następnego spotkania, które z pewnością znów wygramy - nie ma innej opcji. Nieważne kto stoi na bramce, liczy się wynik całej drużyny - Legia te wyniki osiąga i myślę, że zwycięstwa nad Wisłą i Lechem pokazują kto jest faworytem do mistrzostwa.
  25. PS: Kolejny mecz, kolejne zwycięstwo, ale kolejna stracona bramka. L: Cieszy mnie najbardziej nasza świetna forma wyjazdowa. ŁKS był drużyną dużo słabszą, co było widać na boisku, i muszą koniecznie pomyśleć o wzmocnieniach, jeśli chcą coś ugrać. PS: Mimo to udało im się strzelić ci gola. L: Byłem całkiem zasłonięty przez obrońców, nie wiedziałem skąd nadlatywała piłka, więc nie można mnie winić. Poza tą okazją nie miałem wiele szans na wykazanie się, więc nie pokazałem jeszcze pełni swoich umiejętności. Przed nami najważniejsze mecze sezonu, więc mam nadzieję, że to się zmieni. PS: Zajmujecie drugie miejsce w tabeli po trzech meczach. Legia idzie na mistrza? L: Co prawda za wcześnie, żeby cokolwiek przewidywać, ale myślę, że mamy najmocniejszy skład w lidze i rywale muszą się bardzo postarać, żeby nas pokonać. PS: Dziękuję za wywiad.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...