Skocz do zawartości

Marlen

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    735
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Marlen

  1. Marlen

    Los Leones

    Szumina - Mówisz i masz! ------------------------------------------- Styczeń to miesiąc w którym bardzo wiele się dzieje. Zwłaszcza, jeśli chodzi o transfery. W zimowym okienku transferowym zarząd przeznaczył mi 30 milionów euro do wydania, dzięki czemu przeprowadziliśmy jak na razie dwa zakupy. Pierwszym z nim jest młodziutki Sebastian Vigo (17, ESP, OP), który przybył do nas z Malagi za skromną kwotę 1.5 miliona euro. Po żmudnych i długich negocjacjach z włodarzami PSG, wreszcie doszliśmy do porozumienia i do naszego klubu dołączy Javi Martinez (24, ESP, DP, PŚ). Ten transfer kosztował nas aż 24 miliony, ale uważam, że te pieniądze szybko się nam zwrócą, a Javi znów będzie ostoją naszej drugiej linii. Tymczasem czekało nas rewanżowe starcie w pucharze Hiszpanii. Oba zespoły wyszły w dość rezerwowym składzie, ale w lepszej sytuacji przed tym spotkaniem byli goście, którzy mieli w zanadrzu jedną bramkę przewagi. Pierwsze minuty spotkania to chaotyczna gra z naszej strony, dzięki czemu do głosu dochodzili nasi rywale. Ataki ofensywne Barcelony kończyły się zazwyczaj na trzydziestym metrze naszej bramki, gdzie w dość skuteczny sposób akcję rozbijali nasi stoperzy. W pierwszej części spotkania mieliśmy zaledwie dwie szansę na to by pokonać Valdesa, jednak w obu przypadkach bramkarz "Dumy Katalonii" wychodził obronną ręką. Przeciwnicy mieli nad nami lekką przewagę, ale na nasze szczęście dość pewnym punktem naszego zespołu był Dani Aranzubia. Tuż po przerwie zaatakowaliśmy bramkę rywali, ale znów na naszej drodze stawał golkiper naszego rywala. Strzelecka niemoc w tym meczu trwała nieco ponad godzinę. Wreszcie w 62. minucie świeżo wprowadzany Llorente znalazł sposób by umieścić piłkę w siatce i tym samym wyprowadził nas na prowadzenie, które dawało nam przepustkę do ćwierćfinału. Dziesięć minut przed końcem zawodów nasze prowadzenie podwyższył Llorente, dla którego był to drugi gol w tym meczu. Kilka minut później kontaktową bramkę strzelił Sergio Busquets, ale było już za późno by myśleć o odwróceniu losów tej rywalizacji i dzięki temu awansowaliśmy do ćwierćfinału pucharu Hiszpanii, gdzie czeka już Sevilla. Puchar Hiszpanii, 5 Runda, Rewanż [2/2] 09.01.2013 - San Mames Athletic Bilbao 2:1 Barcelona (0:0) 62' - F. Llorente 1:0 80' - F. Llorente 2:0 86' - S. Busquets 2:1 MoM - F. Llorente [8.8] Widownia - 40000 Notes: Na plus: Llorente show! Fernando udowodnił tym samym, że zawsze można na niego liczyć. Na minus: Martwi forma Susaety, kolejny słabszy mecz w wykonaniu naszego skrzydłowego.
  2. Marlen

    Los Leones

    rav. Dziękuję za słowa uznania. Maniek_ZKS - Niestety, teraz nieco się na nas zemścili. Iwabik - Przynajmniej udało wam się zdobyć bramkę honorową :P -------------------------------------------------------------------------- W piątej rundzie pucharu Hiszpanii trafiliśmy na Barcelonę. Podopieczni Diego Simeone mieli w pamięci mecz sprzed kilkunastu dni, gdzie na własnym stadionie musieli uznać naszą wyższość i ostatecznie w tym spotkaniu zeszli z boiska pokonani. Dla obu zespołów rozgrywki pucharu Hiszpanii nie są priorytetem, jednak to gospodarze tego spotkania chcieli udowodnić, że porażka w lidze była tylko wypadkiem przy pracy. Na ten mecz zdecydowałem się wystawić dość eksperymentalny skład, który od pierwszych minut miał olbrzymie problemu w starciu z gwiazdami Barcelony. W 13. minucie spotkania bramkę z rzutu karnego zdobył David Villa, po tym jak Borja Ekiza dopuścił się przewinienia w polu karnym na Andre. Po kilkunastu minutach przestoju w grze znów wyższy bieg włączyli nasi rywale, co bardzo im się opłaciło. W doskonałej sytuacji w polu karnym znalazł się Cesc Fabregas, który nie zwykł marnować takich prezentów i podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Tuż przed przerwą bramkę numer trzy zdobył Xavi. Hiszpański pomocnik pokusił się o bezpośredni strzał z rzutu wolnego, co bardzo zaskoczyło Aranzubię. Wynik do przerwy znacznie odzwierciedlał grę obu zespołów, graliśmy fatalnie, dlatego tuż po zmianie stron na boisku zameldowało się aż trzech nowych piłkarzy. Początek drugiej połowy był dla nas wymarzony. Już po kilkudziesięciu sekundach zmniejszyliśmy stratę do rywali, dzięki świetnej akcji Moises-Soneira, gdzie ostatecznie do siatki trafił ten drugi. Niespełna dziesięć minut później na tablicy wyników było już 3:2. Natxo Monreal dośrodkowywał z lewej strony boiska, krycie zgubił Song, a Llorente strzałem głową pokonał bezradnego golkipera rywali. Druga część spotkania to istna dominacja z naszej strony. Fani "Blaugrany" mogli tylko przecierać oczy ze zdziwienia co na boisku robią ich pupile. Nie zamierzaliśmy poprzestać na takim wyniku i cały czas atakowaliśmy przeciwników. Czuliśmy, że możemy odwrócić losy tego starcia i doprowadzić chociaż do remisu, jednak świetnie w bramce gospodarzy spisywał się Victor Valdes, który po wpuszczeniu dwóch szybkich bramek doszedł do siebie i bronił jak natchniony. Minimalna porażka w tym meczu wcale nas nie zmartwiła. W meczu przed własną publicznością będziemy stali w doskonałej sytuacji by odprawić z kwitkiem faworyzowanego rywala. Puchar Hiszpanii - Piąta Runda, Pierwszy mecz [1/2] 02.01.2013 - Camp Nou Barcelona 3:2 Athletic Bilbao (3:0) 13' - D. Villa 1:0 39' - C. Fabregas 2:0 44' - Xavi 3:0 46' - S. Soneira 3:1 55' - F. Llorente 3:2 MoM - Xavi [8.7] Widownia - 96987 Notes: Na plus: Nie przypominam sobie lepiej zagranej drugiej części spotkania niż tą, która zagraliśmy dzisiaj. Jednak, do korzystnego rezultatu zabrakło tak niewiele. Na minus: Borja Ekiza, do spółki z młodymi graczami w pierwszej połowie zagrali po prostu beznadziejnie.
  3. Marlen

    Los Leones

    Derby kraju Basków to mecz, który elektryzuję całą piłkarską Hiszpanię. Real Sociedad to drużyna bardzo nieobliczalna i niebezpieczna dla każdego rywala. Jeśli ich forma wypali, to w następnym sezonie możemy ujrzeć tą drużynę grającą w Europejskich pucharach. Nie zamierzałem oszczędzać żadnych z moich piłkarzy, zwłaszcza, że doskonale zdawałem sobie sprawę z tego jak ważne jest to spotkanie dla naszych fanów. Jak każdy wie derby rządzą się własnymi prawami, dlatego musieliśmy być bardzo uważni szczególnie w defensywie, gdzie od początku spotkania szalała dwójka: Griezmann-Vela. Po początkowej dominacji gospodarzy wszystko zdawało się wracać do normy. W 18. minucie Fernando Llorente dołożył swoją kolejną bramkę w tym sezonie, tym samym wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie. Naszą najgroźniejszą bronią w tym meczu byli skrzydłowi, którzy bardzo często brali trudy tego spotkania na swoje barki i umiejętnie kreowali grę. Presja związana z wynikiem tego starcia znacznie zadziałała na gospodarzy, którzy do końca pierwszej połowy nie zagrozili naszej bramce. Dla nas najważniejszą informacją był fakt, że prowadziliśmy po pierwszej połowie, a nasza gra mogła się podobać. Niestety, druga część spotkania zaczęła się dla nas katastrofalnie. Co prawda nie straciliśmy żadnej bramki, ale na wskutek kontuzji boisko musieli opuścić Muniain oraz Iraola. Strata dwóch ważnych ogniw mojego zespołu, znacznie zepsuła mi humor. Na szczęście Mikel San Jose szybko udowodnił, że nawet strata tak ważnych graczy nie jest w stanie załamać zespołu. Nasz rosły stoper w ciągu kilkunastu minut zdobył dwie bramki, które definitywnie zdawały się dobić rywala. W 66. minucie Mikel wykorzystał rzut karny, po tym jak sfaulowany w polu karnym został Markel Susaeta. Trzecia bramka w tym spotkaniu padła oczywiście z rzutu rożnego, w takich sytuacjach Mikel San Jose jest królem pola karnego rywali, a nie inaczej było również w tej sytuacji. Zniechęceni piłkarze Realu Sociedad nie byli w stanie nawiązać z nami równorzędnej walki i całkowicie zasłużenie zostali przez nas pokonani. Liga BBVA [17/38] 22.12.2012 - Anoeta [6] Real Sociedad 0:3 Athletic Bilbao [1] (0:1) 18' - F. Llorente 0:1 66' - M. San Jose 0:2 78' - M. San Jose 0:3 MoM - M. San Jose [8.8] Widownia - 32000 Notes: Na plus: Nic nie smakuję lepiej niż zwycięstwo nad największymi rywalami. Na minus: Strata Muniaina i Iraoli może się na nas odbić. Z pierwszych badań wynika, że Iker Muniain nie zagra przez około miesiąca. Jeżeli chodzi o Iraole, to będzie on musiał pauzować przez siedem tygodni.
  4. Marlen

    Los Leones

    Na zakończenie bardzo ciężkiego terminarza czeka nas starcie z Barceloną. Los wreszcie się do nas uśmiechnął, bowiem w tym spotkaniu z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Lionel Messi, co sprawiło, że w starciu z gigantem światowego futbolu nie będziemy bez szans. Była to tez doskonała okazja dla naszej drużyny, by odskoczyć w tabeli "Dumie Katalonii" i przynajmniej na chwilę móc rozdawać karty w lidze. Spotkanie mogło rozpocząć się dla nas fatalnie. Już w 4. minucie z rzutu wolnego David Villa trafił w słupek bramki Iraizoza. Było to dla nas wielkie ostrzeżenie, a zarazem impuls by zaatakować. Żadna z drużyn nie mogła wypracować sobie zbyt dużej przewagi. Gra toczyła się głównie w środkowej części boiska, a na murawie niewiele się działo. Od czasu do czasu wychodziliśmy z groźnymi kontrami, ale cały czas brakowało celności i dokładności. Kibice zgromadzeni na Camp Nou słusznie mogli narzekać. Starcie dwóch czołowych drużyn ligi zawodziło w każdym calu. Po długich, nudnych i ospałych pierwszych 45. minutach przyszedł czas na przerwę, w której miałem zamiar zmobilizować moich podopiecznych do lepszej gry. Moje wskazówki w szatni zdawały się nie pójść na marne. Drugą część spotkania zaczęliśmy z niesamowitą werwą i walecznością, co natychmiast znalazło odzwierciedlenie w wyniku. W 56. minucie gry dał o sobie przypomnieć niewidoczny jak dotychczas Fernando Llorente, który z zimną krwią pokonał zdezorientowanego Valdesa. Na osobny komentarz zasługuję asysta Oscara De Marcosa. Nasz skrzydłowy świetnie wypatrzył w polu karnym Fernando i posłał idealną piłkę tuz pod nogi Baskijskiego snajpera. Strata tej bramki bardzo podrażniła zespół Diego Simeone. Katalończycy nie byli pogodzeni z takim obrotem spraw i jak najszybciej chcieli doprowadzić do wyrównania. Na ich drodze stanął jednak Gorka Iraizoz, który raz za razem ratował nasz zespół przed utratą bramki. Frustracja gospodarzy z każdą minutą rosła, a naszym zadaniem było skutecznie odpierać ataki naszych przeciwników. Ta sztuka udała nam się perfekcyjnie, bowiem tuż po ostatnim gwizdku sędziego mogliśmy świętować skromne zwycięstwo, dzięki któremu rozgościliśmy się na fotelu lidera Primiera Division. Liga BBVA [16/38] 15.12.2012 - Camp Nou [3] Barcelona 0:1 Athletic Bilbao [1] (0:0) 56' - F. Llorente 0:1 MoM - G. Iraizoz [7.5] Widownia - 88616 Notes: Na plus: Gorka Iraizoz. Ciężko wywalczone zwycięstwo z którego jestem dumny. Moi zawodnicy pokazali wolę walki i za to należy się olbrzymi szacunek. Na minus: Bezproduktywny Aritz Aduriz.
  5. Marlen

    Livescore jesienny

    Francja 18:17 Chorwacja - HT
  6. Marlen

    Nieznani sprawcy

    Jaka strzelanina. :O Szkoda tej Ligi Mistrzów, ale przynajmniej możecie namieszać w LE.
  7. Marlen

    Livescore jesienny

    To jest to, co Polacy zrobili ze Szwedami na Mistrzostwach Europy 2012. Przegrywaliśmy wtedy 20:9 i doprowadziliśmy do remisu, pozdro. Faktycznie, masz racje. Ale odrabianie takich strat to nasza specjalność. :] Szkoda Rosjan, gdyby nie ta fatalna pierwsza połowa mogłoby być różnie.
  8. Marlen

    Livescore jesienny

    Polacy odwracając losy meczu z Białorusią pokazali niesamowity charakter, ale to co robią Rosjanie ze Szwedami to jest nie do opisania.
  9. Marlen

    Los Leones

    Ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów przypadł nam we Francji, gdzie zmierzymy się z Olympique Lyon. Francuzi walczą o trzecie miejsce w grupie i awans do Ligi Europejskiej, ale ten sam plan mieli zawodnicy Palermo, którzy na Sycylii podejmowali Bayern. Mieliśmy zapewniony awans do fazy pucharowej, jednak walczyliśmy o pierwsze miejsce w grupie, dzięki czemu moglibyśmy liczyć na teoretycznie słabszego rywala w 1/8 finału. Mimo, że to spotkanie miało dla nas duże znaczenie w kontekście awansu, zdecydowałem się na wystawienie dość eksperymentalnego składu. Nasza drużyna opierała się głównie na młodych zawodnikach, którzy dostali ode mnie olbrzymią szansę na to by pokazać ile tak naprawdę są warci. Spotkanie przebiegało w dość żwawym tempie, obie drużyny stworzyły sobie kilka niezłych okazji do zdobycia bramki, jednak zawsze górą byli bramkarze obu ekip, którzy w pierwszej części spotkania zachowali czyste konta. Po zmianie stron ataki gospodarzy nieco ucichły i dzięki temu przejęliśmy pełną kontrolę na boisku. Niestety, w tym dniu słabo dysponowany był Soneira, który pudłował w wybornych sytuacjach. Minuty upływały, a na tablicy wyników nic się nie zmieniało. Pod koniec meczu Francuzi ograniczyli się jedynie do wybijania piłek poza swoją połowę, ale nic nam to nie dało, bowiem cały czas świetnie w bramce spisywał się Vercoutre. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem, co najbardziej ucieszyło Bayern, który z pierwszego miejsca awansował z naszej grupy. Bawarczycy w swoim ostatnim grupowym meczu z Palermo również zremisowali 0:0. Liga Mistrzów - Faza Grupowa [6/6] 11.12.2012 - Stade de Gerland [3] Olympique Lyon 0:0 Athletic Bilbao [1] MoM - B. Kone [7.5] Widownia - 41044 Notes: Na plus: Niezła postawa młodych piłkarzy, którzy tym meczem udowodnili, że mogą być bardzo przydatni drużynie. Na minus: Nasz największy koszmar - nieskuteczność. W 1/8 finału Ligi Mistrzów los nie okazał się dla nas zbyt łaskawy. Trafiliśmy bowiem na Chelsea Londyn, natomiast Bayern zmierzy się w dwumeczu z Olympiakosem. Naprawdę bardzo szkoda, że nie udało nam się wyjść z pierwszego miejsca.
  10. Marlen

    Los Leones

    Kolejka numer piętnaście to już przeprawa z drużyną Valencii. Podopieczni Mauricio Pellegrino mają aspirację, by włączyć się do walki o ligowe podium i wcale nie stoją na straconej pozycji, bowiem ich obecna forma pozwala wierzyć w to, że na zakończenie sezonu ujrzymy "Nietoperzy" w ścisłej czołówce. Już od pierwszego gwizdka arbitra zdecydowanie zaatakowaliśmy rywala, co natychmiast przyniosło skutek w postaci bramki. Fantastycznym dośrodkowaniem z prawej strony popisał się Iraola, a Iker Muniain dopełnił tylko formalności i stojąc kilka metrów przed pustą bramką bez najmniejszych problemów umieścił piłkę w siatce. Poszliśmy za ciosem i już dwadzieścia minut później prowadziliśmy 2:0. Na listę strzelców wpisał się Fernando Llorente, który w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi drużyny gości. W pierwszej części spotkania padły jeszcze dwie bramki, obie były autorstwa Markela Susaety. Najpierw w 37. minucie Markel zdobył gola po prostopadłym podaniu od Muniaina, a tuż przed przerwą wbił gwóźdź do trumny Valencii po indywidualnej akcji, którą zwieńczył fantastyczną bramką. Całkowicie zasłużone i pewne prowadzenie w pierwszej połowie było zasługą głównie naszego ofensywnego trio Muniain-Susaeta-Llorente. Po zmianie stron obraz gry nieco się zmienił. Wreszcie do głosu zaczęli dochodzić nasi przeciwnicy, którzy za wszelką cenę chcieli w tym spotkaniu zdobyć jakąkolwiek bramkę. Ta sztuka udała im się w 75. minucie, kiedy to po rzucie rożnym i fatalnym błędzie Iraizoza rozmiary porażki zmniejszył Ricardo Costa, który najlepiej zachował się w tej sytuacji i dość szczęśliwie wpakował piłkę do siatki. W 89. minucie dość nieoczekiwanie do bezpańskiej piłki w polu karnym dopadł Pablo Piatti. Argentyński skrzydłowy nie dał szans naszemu golkiperowi i ostatecznie na San Mames padł wynik 4:2 dla gospodarzy. Liga BBVA [15/38] 8.12.2012 - San Mames [1] Athletic Bilbao 4:2 Valencia [4] (4:0) 3' - I. Muniain 1:0 27' - F. Llorente 2:0 37' - M. Susaeta 3:0 41' - M. Susaeta 4:0 75' - R. Costa 4:1 89' - P. Piatti 4:2 MoM - M. Susaeta [8.8] Widownia - 40000 Notes: Na plus: Markel Susaeta. Nasz skrzydłowy rozegrał fenomenalne zawody i w pełni zasłużenie odebrał nagrodę za najlepszego zawodnika tego meczu. Na minus: Fantastyczna pierwsza połowa dała nam zwycięstwo w tym spotkaniu, jednak po przerwie zagraliśmy bardzo słabo. W kolejnych meczach musimy być skoncentrowani przez pełne 90 minut.
  11. Początek iście wyborny. Swoją drogą widać u Ciebie głód pisania, oby tak dalej
  12. Marlen

    Życie na krawędzi

    Tak naprawdę zabawa zacznie się dopiero teraz, wielkie gratulacje za awans.
  13. Marlen

    Los Leones

    Kolejna ligowa kolejka zapowiadała się bardzo fascynująco. Na San Mames zawita, bowiem Atletico Madryt, drużyna, która w bardzo słabym stylu rozpoczęła sezon, ale z meczu na mecz ich forma ulega poprawie. Mimo wszystko chcieliśmy odnieść zwycięstwo i zainkasować trzy punkty, musieliśmy jednak bardzo uważać na Radamela Falcao, który w ostatnim czasie znacząco się odrodził. Obraliśmy dość ofensywną strategię jak na to spotkanie, ale wierzyłem, że moi napastnicy zagrają lepsze spotkanie niż te sprzed kilku dni z Realem. W 9. minucie meczu udało nam się dopiąć swego i wyjść na prowadzenie. W roli głównej wystąpił oczywiście niezawodny Mikel San Jose, który mocnym strzałem głową pokonał golkipera ekipy przyjezdnej. Co prawda zawodnicy Atletico protestowali u sędziego, bo ich zdaniem Mikel zdobył gola ręką, arbiter jednak nie miał zamiaru tego słuchać i bardzo słusznie podjął decyzję o zaliczeniu bramki. Piętnaście minut później wspaniałym dograniem z głębi pola popisał się Iker Muniain, piłka zaadresowana była do Aritza Aduriza. Baskijski napastnik tuż po przyjęciu futbolówki nie zastanawiał się nawet chwili i atomowym uderzeniem nie dał szans Falconowi. Niestety, tuż przed końcem pierwszej połowy groźnej kontuzji nabawił się Benat. Jego miejscu na środku pomocy zajął Carlos Gurpegi, który stanął przed olbrzymią szansą na to by udowodnić swoją prawdziwą wartość. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że pierwsza część spotkania była w naszym wykonaniu świetna. Zdominowaliśmy rywala w każdym elemencie gry, przez co ataki gości ograniczały się jedynie do kontrataków. Tuż po zmianie stron nasi rywale zdobyli bramkę kontaktową. Gapiostwo naszych stoperów wykorzystał Adrian i ze stoickim spokojem umieścił piłkę tuż przy lewym słupku bramki Iraizoza. Kilkanaście minut później ten sam zawodnik sprawił, że na tablicy wyników zrobiło się 2:2. Duża w tym zasługa Mikela San Jose, który fatalnym podaniem do Amorebiety sprokurował całą sytuację, dzięki której padła bramka dla Atletico. Tak naprawdę w drugiej połowie niewiele się działo, jednak goście wykorzystali błędy w naszej defensywie i dość nieoczekiwanie doprowadzili do wyrównania. Na domiar złego straciliśmy również Oscara De Marcosa, który podobnie jak Benat nabawił się kontuzji. Ten mecz był doskonałym przykładem na to, jak bardzo piłka jest nieobliczalna i niesprawiedliwa. Nam pozostaję zacisnąć zęby i należycie przygotować się do następnych spotkań, które zapowiadają się emocjonująco. Liga BBVA [14/38] 5.01.2012 - San Mames [1] Athletic Bilbao 2:2 Atletico Madryt [8] (2:0) 9' - M. San Jose 1:0 24' - A. Aduriz 2:0 47' - Adrian 2:1 64' - Adrian 2:2 MoM - Adrian [8.7] Widownia - 40000 Notes: Na plus: Świetna postawa w pierwszej połowie. Na minus: Fatalne błędy w obronie, które w bezlitosny sposób zostały wykorzystane przez rywali.
  14. Obrałeś bardzo dobry kierunek
  15. Marlen

    Los Leones

    Nadchodzące spotkania będą dla nas prawdziwym sprawdzianem. Terminarz tak się dla nas ułożył, że w najbliższych meczach bardzo ciężko będzie nam myśleć o jakichkolwiek punktach. Pierwszym poważnym testem będzie starcie z Realem Madryt. "Królewscy" w tym sezonie spisują się nadzwyczaj słabo, a nad szkoleniowcem Jose Mourinho zawisły czarne chmury. Chcieliśmy wykorzystać słabą formę przeciwników i zdobyć punkty na trudnym terenie w Madrycie, jednak Santiago Bernabeu jest prawdziwą twierdzą nie do zdobycia, dlatego staliśmy przed bardzo trudnym zadaniem. Ofensywna taktyka gospodarzy na ten mecz wcale mnie nie zaskoczyła. Na domiar złego już po kilkudziesięciu sekundach gry nasz plan taktyczny na to spotkanie legnął w gruzach. Zdaniem głównego arbitra tych zawodów Angel Di Maria był faulowany w polu karnym przez Markela Susaete i już w 2. minucie gospodarze stanęli przed olbrzymią szansą na prowadzenie. Pewnym egzekutorem okazał się Karim Benzema, który jak na doświadczonego zawodnika przystało umieścił piłkę w siatce. Strata bramki już w początkowej fazie spotkania na napawała optymizmem, jednak wierzyłem w swój zespół, zwłaszcza że odrabianie strat było naszą domeną. Co prawda w pierwszej części gry nie udało nam się odwrócić losów rywalizacji, to w grze moich podopiecznych można było zauważyć sporo pozytywnych aspektów. Drugą połowę meczu zaczęliśmy z niesamowitą werwą i walecznością, co niemal natychmiast przyniosło skutek. Po jednym z rzutów rożnych wykonywanych przez Andera Herrere futbolówkę w bramce Realu dość szczęśliwie umieścił Fernando Amorebieta. Na taki rozwój sytuacji nie mógł pozwolić szkoleniowiec ekipy gospodarzy, który w ciągu kilku minut wykorzystał limit zmian. Przez sporą część spotkania głównie broniliśmy dostępu do naszej bramki, co wychodziło nam iście perfekcyjnie. "Królewscy" górowali nad nami praktycznie w każdym elemencie gry, lecz na tablicy wyników rezultat pozostawał bez zmiany. Koniec końców nie padło już więcej bramek, a my mogliśmy cieszyć się ze zdobytego punktu, który na gorącym terenie w Madrycie może okazać się bezcenny. Liga BBVA [13/38] 1.12.2012 - Santiago Bernabeu [7] Real Madryt 1:1 Athletic Bilbao [1] (1:0) 2' - K. Benzema 1:0 50' - F. Amorebieta 1:1 MoM - G. Iraizoz [8.2] Widownia - 80354 Notes: Na plus: Momentami nasza gra wyglądała dosyć dobrze. Na pewno na słowa uznania zasługuję Gorka Iraizoz, który w tym dniu uratował nasz zespół przed stratą punktów. Na minus: Fernando Llorente do spółki z Aritzem Adurizem. Dwójka napastników zagrała bardzo kiepskie zawody, bardzo często przeszkadzając sobie na boisku.
  16. Marlen

    Los Leones

    Dwunasta kolejka ligowa to już przeprawa z Deportivo La Coruna. Los Blanquiazules zajmują odległą szesnastą pozycję, ale potencjał tego zespołu jest stanowczo wyższy i nie zasługują na to by znajdować się na tak dalekiej lokacie. Na jednym z treningów kontuzji nabawił się Moises, który coraz śmielej puka do drzwi pierwszego składu. Młody pomocnik będzie pauzował co najmniej przez miesiąc. Podobnie jak w poprzednich spotkaniach tak i dzisiaj zdecydowałem się na ofensywne ustawienie zespołu, co miało na celu wypunktowania drużyny przeciwnej. Mimo, że nasza gra wyglądała obiecująco przez długi okres czasu nie mogliśmy znaleźć skutecznej recepty na Germana Luxa. Przełamanie nastąpiło dopiero w 33. minucie, kiedy to Mikel San Jose po jednym z rzutów rożnych wpakował piłkę do siatki. Po raz kolejny w tym sezonie udowodniliśmy, że stałe fragmenty gry stanowią naszą olbrzymią siłę. Minuty upływały, a na tablicy wyników rezultat pozostawał bez zmian. Trzeba otwarcie stwierdzić, że druga część spotkania zawiodła oczekiwania naszych fanów, bowiem nie działo się nic wartego uwagi. Dopiero ostatni kwadrans meczu był emocjonujący i kibice zgromadzeni na Sam Mames ujrzeli jeszcze dwie bramki. Prawdziwe wejście smoka zanotował Aritz Aduriz, który przebywał na boisku raptem kilka minut, a jednak sprytnym strzałem z dystansu podwyższył nasze prowadzenie. W 83. minucie bramkę kontaktową zdobył Aythami, lecz był to gol na otarcie łez, bowiem drużyna gości w tym spotkaniu była znacznie słabsza i całkowicie zasłużenie odnieśli porażkę. Liga BBVA [12/38] 25.11.2012 - San Mames [1] Athletic Bilbao 2:1 Deportivo La Coruna [16] (1:0) 33' - M. San Jose 1:0 76' - A. Aduriz 2:0 83' - Aythami 2:1 Widownia - 39358 MoM - Benat [8.0] Notes: Na plus: Stałe fragmenty gry. Na minus: Kompletne olewanie zadań taktycznych. Po raz pierwszy od dłuższego czasu piłkarze uprawiali na boisku samowolkę. Piąta seria spotkań w Lidze Mistrzów to już spotkanie u siebie z Palermo. W pierwszym meczu dość gładko ograliśmy Sycylijczyków na ich terenie 2:0. Na podobny rezultat liczyłem także w meczu rewanżowym, zwycięstwo dawało nam pewny awans do fazy pucharowej, dlatego motywacja w tym dniu była ogromna. Przed spotkaniem wyszliśmy z założenia, że trzeba jak najszybciej strzelić bramkę, a potem na spokojnie kontrolować przebieg meczu. Nasze ofensywne zapędy dość skutecznie rozbijała jednak ekipa przyjezdnych, która gołym okiem miała chrapkę na zdobycie kompletu punktów. W 18. minucie dostaliśmy drobny upominek od sędziego głównego. Zdaniem Howarda Webba, Gervinho dopuścił się przewinienia na Benacie i ku zaskoczeniu wszystkich wskazał na wapno. Radość z uzyskanej "jedenastki" popsuł fakt, że nie udało jej się wykorzystać. Golkiper Palermo doskonale wyczuł zamiary Mikela San Jose i instynktownie odbił futbolówkę. Goście przeprowadzili szybki kontratak, po którym udało im się pokonać Iraizoza. Kibice zgromadzeni na San Mames przecierali oczy ze zdumienia, w kilkadziesiąt sekund ich nastroje diametralnie się zmieniły. Moi zawodnicy na przerwę schodzili ze spuszczonymi głowami, fakt faktem wynik był dla nas bardzo niekorzystny, a moim zadaniem było sprawić by w drugiej części spotkania trzy punkty powędrowały na nasze konto. Drugą połowę zaczęliśmy z wielkim animuszem i non stop oblegaliśmy bramkę przeciwnika. Skutkiem takiej gry była bramka zdobyta w 57. minucie przez Aritza Aduriza, który w asyście dwóch obrońców i tak posłał piłkę do siatki. Po zmianie stron absolutnie zdominowaliśmy rywali, którzy ograniczali swoje ataki jedynie do długich piłek granych na napastników. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, dał o sobie przypomnieć de Galarreta, który strzałem z dwudziestu metrów pokonał bramkarza rywali, który na dobrą sprawę tego gola powinien zapisać na swoje konto. Dzięki temu zwycięstwu zapewniliśmy sobie awans do kolejnej rundy i znajdziemy się w najlepszej szesnastce klubów z Europy. Liga Mistrzów - Faza Grupowa [5/6] 28.11.2012 - San Mames [2] Athletic Bilbao 2:1 Palermo [4] (0:1) 19' - O. Ighalo 0:1 57' - A. Aduriz 1:1 88' - I. de Galarreta 2:1 Widownia - 39552 MoM - O. De Marcos [7.6] Notes: Na plus: Kompletna dominacja w drugiej połowie + Oscar De Marcos, który bez wątpienia był najlepszym zawodnikiem w moim zespole. Na minus: Dużo by tego wymieniać. Frajersko stracona bramka, proste błędy w defensywie, nieskuteczność napastników oraz brak dokładności w szeregach niektórych piłkarzy. Dobrze, że nasi rywale nie potrafili tego wykorzystać.
  17. Marlen

    Kroniki #2

    No proszę, kto by się spodziewał, że Spartak zawędruję aż do finału. Trzeba będzie trzymać za nich kciuki, żeby ograli Manchester :-k
  18. Marlen

    Los Leones

    Fenomen - Zanotował jedną asystę. Ogólnie zagrał całkiem przyzwoicie. Morpheus - Tak, dokładnie. ------------------------------------------------------- Dla naszego zespołu rozgrywki o puchar Hiszpanii są tylko przetarciem przed walką w lidze i Champions League. Oczywiście nie możemy sobie pozwolić na kompromitację i lekceważenie przeciwników, ale otwarcie przyznaję, że jeśli nie zdobędziemy tego trofeum nikt w klubie płakał na pewno nie będzie. Tuż po pierwszym gwizdku arbitra śmiało ruszyliśmy do ataku. Dla drużyny gości już sam fakt, iż grają oni z mistrzem Hiszpanii musiało być niesamowitym przeżyciem, dlatego ambicji i woli walki nie byłbym w stanie im odmówić. Postanowiliśmy jednak nie oszczędzać przeciwników i cały czas gościliśmy w ich polu karnym. Pierwsza bramka w tym spotkaniu padła dopiero w 41. minucie, kiedy to po rzucie rożnym wykonywanym przez Susaete piłkę do siatki skierował niezawodny Mikel San Jose. Jednobramkowa przewaga po pierwszej połowie na pewno nie odzwierciedlała naszej olbrzymiej przewagi i dominacji nad rywalem, ale musieliśmy się cieszyć z tego co było. Na nasze szczęście w drugiej odsłonie meczu poprawiliśmy skuteczność i bez żadnych skrupułów trafialiśmy do siatki rywala. W 48. minucie prostopadłe podanie od Roya wykorzystał młodziutki Soneira, który nie dał szans bramkarzowi Badalony i posłał piłkę tuż przy lewym słupku.Akcja tych dwóch młodych zawodników mogła się podobać, a co najważniejsze - przyniosła nam zdobycz bramkową. Kilka minut później na listę strzelców wpisał się Fernando Llorente. Hiszpański napastnik wykorzystał swoje atrybuty fizyczne i mocnym strzałem głową zaskoczył Molinę. Tuż w końcowej fazie spotkania fantastycznym strzałem z dystansu popisał się Rodrigo, który w godny sposób zastąpił Benata ustalając tym samym wynik tego meczu na 4:0. Puchar Hiszpanii - 4 Runda, Rewanż [2/2] 14.11.2012 - San Mames Athletic Bilbao 4:0 Badalona 41' - M. San Jose 1:0 48' - R. Soneira 2:0 55' - F. Llorente 3:0 80' - Rodrigo 4:0 Widownia - 38087 MoM - F. Llorente [8.9] Notes: Na plus: Co można powiedzieć po takim spotkaniu? Cieszy wygrana i awans do kolejnej rundy, tyle. Na minus: ---
  19. Kochana Valencia na przodzie tabeli. Myślałem, że nie doczekam tych czasów To trochę zabawne. Wygrywacie z Realem i Barceloną, by następnie dostać od Sociedadu i Malagi. Mimo to, miesiąc raczej na plus.
  20. Marlen

    Los Leones

    Po sromotnej porażce w Monachium powróciliśmy do ligowej rzeczywistości, gdzie czekało nas wyjazdowe spotkanie z Elche. Drużyna beniaminka ligi radzi sobie całkiem przyzwoicie, jednak w meczu przeciwko naszej drużynie stoją oni przed piekielnie trudnym zadaniem. Z racji konieczności miejsce w ataku tuż obok Fernando Llorente musiał zająć młodziutki Soneira, dla którego była to ogromna szansa do wywalczenia sobie miejsca w podstawowym składzie. Mecz rozpoczęliśmy od wysokiego "C". Już pierwsza akcja w tym spotkaniu dała nam korzyść bramkową. Fernando Llorente w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali zachował zimną krew kierując tym samym piłkę do siatki. Dwadzieścia minut później prowadziliśmy już różnicą dwóch bramek. W olbrzymim zamieszaniu w polu karnym najlepiej zachował się Llorente, który w dość bezczelny sposób pokonał Fernandeza. Nasz rosły napastnik nie miał zamiaru poprzestać i kilka minut później zdobył hat-tricka. Tym razem wykorzystał on swoje warunki fizyczne i strzałem głową zapewnił nam wysokie prowadzenie do przerwy. Koncertowa gra Fernando była dla mnie świetną wiadomością, zwłaszcza teraz gdy mamy taki kłopot z napastnikami. Nasza świetna gra z pierwszej połowy była kontynuowana również w drugiej części. W środkowej części boiska piłkę wyłuskał Herrera, który przeprowadził fantastyczny rajd. Kiedy wbiegł już w pole karne, padł jak długi, a główny arbiter tych zawodów bez wahania ukarał sprawcę tego faulu oraz podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił San Jose, który wyrasta powoli na prawdziwego killera. W ostatnich minutach spotkania wbiliśmy gwóźdź do trumny Elche. Po raz czwarty piłkę w bramce umieścił Llorente, który udowodnił tym samym, że nagroda dla piłkarza meczu słusznie mu się należy. Powetowaliśmy sobie porażkę sprzed kilku dni i po fantastycznej grze upokorzyliśmy rywala na jego stadionie. Liga BBVA [11/38] 10.11.2012 - Estadio Manuel Martínez Valero [12] Elche 0:5 Athletic Bilbao [1] (0:3) 2' - F. Llorente 0:1 23' - F. Llorente 0:2 34' - F. Llorente 0:3 64' - M. San Jose 0:4 88' - F. Llorente 0:5 Widownia - 16383 MoM - F. Llorente [9.8] Notes: Na plus: Llorente jako Wysunięty napastnik? To może być nasz klucz do sukcesu. Na minus: ---
  21. Marlen

    Livescore jesienny

    No proszę, City powstaję z kolan :-k
  22. Marlen

    Los Leones

    Wracamy do Ligi Mistrzów i spotkania rewanżowego z Bayernem Monachium. W pierwszym meczu padł sprawiedliwy rezultat 2:2, jednak dziś znacznym faworytem tych zawodów są Bawarczycy. Bardzo chcieliśmy sprawić sensację i zdetronizować miejscowych, jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudne zadanie. Jak się później okazało po końcowym gwizdku arbitra nie mieliśmy powodów do świętowania. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tak dobrego początku w naszym wykonaniu. Graliśmy bardzo mądrze i rozważnie, co przyniosło nam upragniony cel w postaci bramki. Na stadionowym zegarze nie minął jeszcze kwadrans, a Gaizka Toquero uciszył całą Allianz Arene. Niestety, był to jedyny pozytywny aspekt w tym dniu, potem nastąpiła lawina nieszczęść. Najpierw straciliśmy dwie szybkie bramki, które zdawały się ustawić to spotkanie. W 27. minucie katastrofalny błąd Amorebiety wykorzystał Claudio Pizzaro. Nasz stoper tak niefortunnie wybił piłkę z pola karnego, że ta trafiła pod nogi Peruwiańskiego napastnika, który nie zwykł marnować takich prezentów. Pięć minut później Toni Kroos wykorzystał serię błędów naszej defensywy i bez najmniejszych problemów wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Koszmarna gra naszych obrońców znacznie pomogła gospodarzom, którzy w odpowiedni sposób je wykorzystali. Na domiar złego tuż przed końcem pierwszej połowy fatalnej kontuzji nabawił się Gaizka Toquero i na przerwę schodziliśmy przygnębieni i rozczarowani. Druga połowa zaczęła się dla nas jeszcze gorzej, bowiem Aritz Aduriz również musiał zejść z boiska wskutek kontuzji, której doznał po jednym ze starć z Boatengiem. Cały czas na boisku panowała tylko jedna drużyna. Podopieczni Juppa Heynckesa całkowicie nas zdominowali i z każdą upływającą minuta zdawali się z nami bawić. Tylko kwestią czasu było kiedy powiększą swoje prowadzenie. W ostatnich dziesięciu minutach spotkania zadali dwa ostateczne ciosy. Podobnie jak w pierwszej połowie na listę strzelców wpisali się Kroos i Pizzaro. Zagraliśmy najgorszy mecz w tym sezonie i całkowicie zasłużenie zostajemy rozbici przez Bayern. W drugim meczu naszej grupy Olimpique Lyon wzięło rewanż na Palermo i przed własną publicznością ograło Włochów 2:0. Liga Mistrzów - Faza Grupowa [4/6] 7.11.2012 - Allianz Arena [2] Bayern Monachium 4:1 Athletic Bilbao [1] (2:1) 12' - G. Toquero 0:1 27' - C. Pizzaro 1:1 32' - T. Kroos 2:1 79' - T. Kroos 3:1 88' - C. Pizzaro 4:1 Widownia - 65072 MoM - Toni Kroos [9.0] Notes: Na plus: --- Na minus: Fatalna postawa defensywy, niemrawi napastnicy. Oraz kontuzje. Dla Toquero sezon już się zakończył, bowiem pauzował on będzie aż 10 miesięcy. Aritz Aduriz będzie odpoczywał przez dwa tygodnie. O tym spotkaniu chcemy jak najszybciej zapomnieć.
  23. Marlen

    Los Leones

    Listopad zaczynamy domowym spotkaniem z Mallorcą, która w poprzedniej kolejce sprawiła nie lada sensacje i przed własną publicznością ograła Real Madryt. Mimo tak prestiżowego zwycięstwa podopieczni trenera Michaela Laudrupa zajmują dziesiątą pozycję w tabeli grając przy tym bardzo nierówno. Liczyłem przede wszystkim na zwycięstwo oraz dobrą grę, zwłaszcza że już kilka dni później czeka nas arcyważne spotkanie z Bayernem Monachium. W pierwszych minutach spotkania moi podopieczni zadbali o to bym nie nudził się na trenerskiej ławce. Każdą akcję kreowaliśmy fantastycznie, ale znów dopadła nas nieskuteczność, która powoli zaczęła mnie przerastać. Zdawałem sobie sprawę z tego, że niewykorzystane sytuację lubią się mścić, jednak na nasze szczęście nasi przeciwnicy również nie grzeszyli skutecznością. Do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis, ale nie mogło obyć się bez zmian. Za bezproduktywnego Llorente wszedł młody Soneira, natomiast ospałego Toquero zastąpił Aduriz. Przetasowania w formacji ofensywnej były konieczne, bowiem wspomniana dwójka kompletnie nie radziła sobie na boisku. Początek drugiej części spotkania do złudzenia przypominał ten z pierwszej, jednak z tą różnicą, że w końcu udało nam się zdobyć bramki. W 67. minucie po doskonałym zagraniu Herrery tor lotu piłki końcem buta zmienił Aduriz, pakując tym samym piłkę do siatki. Dziesięć minut później ten sam zawodnik wpisał się na listę strzelców po raz drugi. Tym razem jednak wykorzystał niezdecydowanie jednego z obrońców i mocnym strzałem tuż przy słupku zdobył bramkę. Już w końcowej fazie spotkania Aduriz skompletował hat-tricka, a tym samym uratował nas przed stratą punktów. Liga BBVA [10/38] 3.11.2012 - San Mames [2] Athletic Bilbao 3:0 Mallorca [10] (0:0) 67' - A. Aduriz 1:0 77' - A. Aduriz 2:0 88' - A. Aduriz 3:0 Widownia - 38769 MoM - A. Aduriz [9.4] Notes: Na plus: Show Aduriza. Na minus: Skuteczność. Ten mecz powinien się zakończyć już w pierwszej połowie. Tabela po dziesięciu kolejkach
  24. Marlen

    Lata do przodu

    Gdyby udało się ustabilizować formę :-k
  25. Marlen

    Los Leones

    W czwartej rundzie pucharu Hiszpanii losowanie ułożyło się po naszej myśli i trafiliśmy na rywala zdecydowanie słabszego od nas. Badalona to zespół, który gra obecnie na trzecim stopniu rozgrywek, dlatego z awansem do kolejnej rundy nie powinno być problemu. Już w pierwszej akcji meczu dostaliśmy niespodziewany prezent od rywali. Niezdecydowanie stoperów przeciwnika umiejętnie wykorzystał Gaizka Toquero, który w iście profesorskim stylu wykończył akcję soczystym uderzeniem w prawy róg bramki Ricardo Moliny. Jakaż była radość miejscowych kibiców, gdy w 16. minucie gospodarzom udało się wyrównać. Victor precyzyjnie zacentrował piłkę w pole karne, a tam Juanjo wygrał walkę o piłkę z Amorebietą i mocnym strzałem tuż pod poprzeczkę zaskoczył Aranzubie. Zareagowaliśmy niemal od razu. Znów w roli głównej wystąpił Toquero, który wykorzystał świetne prostopadłe podanie od Moisesa i bez najmniejszych skrupułów umieścił futbolówkę w bramce. W pierwszej części gry więcej bramek nie padło, choć nasza ogromna przewaga nie podlegała dyskusji. Po zmianie stron zdecydowałem się dać szansę młodym zawodnikom i to właśnie po ich akcji padła bramka numer trzy dla naszego zespołu. Rodrigo przebiegł kilkadziesiąt metrów środkiem boiska, po czym doskonale wyłożył piłkę do niepilnowanego Soneiry. Młody napastnik ośmieszył nieco golkipera drużyny przeciwnej i umieścił piłkę w siatce tuż pod jego nogami. Na więcej bramek nie starczyło już czasu. Odnosimy nikłe, lecz zasłużone zwycięstwo i w meczu rewanżowym musimy tylko dopełnić formalności. Puchar Hiszpanii - 4 Runda, Pierwszy mecz [1/2] 31.10.2012 - Avenida de Navarra Badalona 1:3 Athletic Bilbao (1:2) 3' - G. Toquero 0:1 16' - Juanjo 1:1 20' - G. Toquero 1:2 71' - S. Soneira 1:3 Widownia - 6693 MoM - G. Toquero [8.8] Notes: Na plus: Moises, Soneira, Rodrigo. Na minus: Strata bramki z takim przeciwnikiem chluby nie przynosi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...