Skocz do zawartości

polarinho

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    698
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez polarinho

  1. 16.07.2014, Mecz towarzyski Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka Zawisza – Kaszubia Zawisza: Frąckowiak – Rafinha, Markowski, Aguirre, Cichy – Pardo, Błąd, Juszkiewicz, Wójcicki – Róbson, Emmanuel Ten mecz to całkowita dominacja w naszym wykonania, od początku do końca. Pozwoliliśmy rywalom oddać jeden strzał, niecelny w dodatku, sami ostrzeliwując ich bramkę. Niestety skuteczność wyglądała fatalnie. Stwarzaliśmy sobie wiele okazji, lecz po raz pierwszy zmusiliśmy Dobrolińskiego do interwencji dopiero w 27. minucie, dokonał tego Róbson w sytuacji sam na sam. Ta akcja tak jakby odblokowała nas i już chwilę świetną szansę miał Juszkiewicz, niestety jego strzał z dziesięciu metrów zdołał sparować golkiper przyjezdnych. W końcu trafiliśmy do siatki… w ciągu ostatnich dziewięciu minut pierwszej połowy aż trzykrotnie pokonywaliśmy Dobrolińskiego! Najpierw przed polem karnym piłkę dostał Róbson, zrobił kółeczko ogrywając Ceglarza i strzałem spoza „szesnastki” nie dał szans bramkarzowi rywali, a po niewielkim upływie czasu dostał piłkę już w polu karnym, przebiegł wzdłuż jego linii ogrywając dwóch zawodników gości i uderzając celnie tuż przy słupku. W doliczonym czasie gry rzut rożny wykonał Łukasz Juszkiewicz, a Aguirre spokojnie skierował piłkę do siatki i tak oto do przerwy rozbiliśmy naszych przeciwników! Od początku drugiej połowy rzuciliśmy się na zespół przyjezdnych, chcąc ich dobić, rozszarpać i pożreć. Brakowało nam jednak szczęścia pod ich bramką, pudłowali czy to dwukrotnie Róbson w sytuacjach sam na sam, czy Juszkiewicz po dośrodkowaniu Cichego czy Teboho Lebese… Po upływie niewiele ponad godziny gry bliski pokonania Dobrolińskiego był Rafael, jednak i on uderzył minimalnie ponad poprzeczką. W końcu w 78. minucie dopięliśmy swego. Mieliśmy wyrzut z autu, szybkie rozegranie, podanie na dwudziesty metr do Lebese, a ten z pierwszej piłki huknął w samo okienko bramki nie dając golkiperowi przyjezdnych żadnych szans! Chwilę później szansę na podwyższenie rezultatu miał Kamil Majkowski, lecz jego strzał z trzech, góra czterech metrów zatrzymał się na słupku. W ostatnich sekundach spudłował jeszcze Rafael i sędzia zakończył pogrom. Mimo, że rywale nie byli klasowym zespołem, cieszyła gra mojej drużyny, momentami denerwowała tylko nasza skuteczność… Zawisza – Kaszubia 4:0 (3:0) Bramki: Róbson (37, 40), Aguirre (45+1), Lebese (78) Frekwencja: 2480 kibiców Rozlosowano pary 3. rundy kwalifikacji do Champions League. O awans do następnej fazy kwalifikacyjnej mamy zagrać z irlandzkim Glentoran. Chyba nie muszę mówić, że jesteśmy zdecydowanymi faworytami? Następnego dnia zaś w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Europejskiej GKS Bełchatów zmierzył się z albańskim Flamurtari. Nie był to łatwy mecz, ale ostatecznie polski zespół wygrał na własnym obiekcie 1:0 po bramce Joelsona.
  2. polarinho

    Projekt Lwa

    Kamil Karpiński Cieszę się, że Franciszek Smuda dał mi szansę zaprezentowania się na zgrupowaniu Kadry A. Nie udało mi się co prawda zadebiutować, niemniej mam nadzieję, że pokazałem się z dobrej strony i że będę miał okazję zagrać z orzełkiem na piersi. Cieszy mnie również to, że Jose Maria Bakero nie boi się na mnie stawiać, co pokazuje liczba 24 rozegranych spotkań w tym sezonie i zawsze będą mu za to wdzięczny. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz okażę swoją przydatność dla zespołu. Do plotek transferowych ustosunkowywać się nie będę, gdyż na ten moment interesuje mnie jak najlepsza gra w barwach Lecha.
  3. Jeżeli Vecindario wygrywa pięć z siedmiu sparingów, to wiedz, że coś się dzieje A na serio to udany okres przygotowawczy i życzę Ci, by ta forma się utrzymała i oby ten sezon był spokojniejszy.
  4. polarinho

    Projekt Lwa

    No to ja zacznę Cieszę się niezmiernie, że rozwijam się w Lechu, że Jose Maria Bakero uważa mnie za wielki talent i daje mi szanse, bym swoje umiejętności zaprezentował. Liczę, że już niedługo będę mógł zadebiutować w spotkaniu ligowym. I na koniec - jestem dumny, że mogę występować w reprezentacji Polski U-21, o czym zawsze marzyłem i jednocześnie marzę o tym, by za kilka la dane mi było zagrać choć raz w dorosłej reprezentacji. Już
  5. 14.07.2014, Mecz towarzyski Stadion przy Alei Jana Pawła II Łęczna – Zawisza Zawisza: Frąckowiak – Rafinha, Markowski, Aguirre, Cichy – Pardo, Błąd, Juszkiewicz, Tshabalala – Lebedyński, Emmanuel Kolejny sparing, pierwszy pod moją wodzą w tym okresie przygotowawczym, mieliśmy rozegrać z Górnikiem Łęczna, którego największą siłę tworzyć miał Dariusz Kolodziej. Ponadto na ławce mecz zaczynał Mateusz Skowroński, którego na samym początku mej przygody z Zawiszą skreśliłem nie dając mu nawet szansy na pokazanie się. Ciągle miał o to żal do mnie, przed tym spotkaniem chciałem uścisnąć jego dłoń i zamienić z nim kilka słów, lecz zobaczyłem tylko środkowy palec. Stwierdziłem tylko: „Wyżej srasz niż dupę masz, poczekaj, aż wejdziesz na boisko”, po czym spokojnie usiadłem na swoim miejscu. Pierwsze pięć minut należało bezsprzecznie do gospodarzy, którzy spokojnie rozgrywali piłkę, oddając jeden celny strzał. Uderzał Kołodziej, lecz Frąckowiak spokojnie przerzucił piłkę nad poprzeczką. Nie minęło wiele czasu, a odgryźliśmy się rzutem rożnym i golem Aguirre, nieuznanym niestety z powodu faulu Argentyńczyka. To spotkanie było z początku wymianą cios za cios, bo gdy w 12. minucie Rabenda był bliski strzelenia gola, lecz przeszkodził mu w tym nasz bramkarz, to po chwili Błąd huknął z rzutu wolnego, a Matysiak sparował futbolówkę na słupek. W końcu rozbiliśmy gospodarzy strzelając w krótkim odstępie czasu dwie bramki… najpierw Pardo dośrodkował z lewego skrzydła, a Matysiak minął się z piłką, dzięki czemu Wójcicki miał już prostą drogę do gola. Potem po rzucie rożnym na listę wpisał się ten, któremu wcześniej odebrano już zdobycz strzelecką. Rywale załamali się trochę tym, co ich spotkało i prawie pozwolili podwyższyć na 3:0. Zbyt łatwo do dalekiego podania urwał się obrońcom Lebedyński i znalazł się sam na sam z bramkarzem gospodarzy, niestety górą okazał się Matysiak. W 40. minucie były snajper Pogoni Szczecin trafił do siatki, niestety sędzia dopatrzy się spalonego. Gospodarze szybko wznowili grę, dalekie podanie i Rabenda stanął oko w oko z Frąckowiakiem, nie potrafił go jednak pokonać. W doliczonym czasie pierwszej połowy swoją szansę miał niewidoczny do tej pory Sani Emmanuel, lecz zmarnował identyczną sytuację co wcześniej Rabenda. W 48. minucie kontuzji doznał Lebedyński, więc przy okazji dokonałem wymiany całego składu. I już chwilę później na listę strzelców uderzeniem głową wpisał się nasz debiutant, Rafael. Po niewiele ponad kwadransie honorowe trafienie padło łupem gospodarzy, kiedy Rabenda i Bodzioch wymienili ze sobą podania, czego skutkiem był gol tego pierwszego. I wtedy na boisko w drużynie Łęcznej wszedł Skowroński, liczyłem więc na jakieś trafienia moich zawodników. Nie zawiodłem się, nawet nie musiałem długo czekać, bo w 72. minucie po dośrodkowaniu Kito Goluch uprzedził Nowickiego i skierował piłkę do siatki. Górnik Łęczna nie składał broni i po dograniu z lewego skrzydła Sulimy z najbliższej odległości Frąckowiaka pokonał Piech. Tę strzelaninę zakończył na sześć minut przed końcem spotkania Rafael wykorzystując podanie z rzutu wolnego od Prado. W doliczonym czasie gry swoją okazję miał jeszcze Kamil Majkowski, lecz pierwszą, a zarazem jedyną udaną interwencja popisał się Mateusz Skowroński. Łęczna – Zawisza 2:5 (0:2) Bramki: Rabenda (66), Piech (79) – Wójcicki (26), Aguirre (29), Rafael (49, 84), Goluch (72) Frekwencja: 1015 kibiców Po tym spotkaniu okazało się, że Mikołaj Lebedyński wylatuje nam ze składu na niewiele ponad tydzień, opuści sparing z Kaszubią oraz mecz o Superpuchar Polski z GKS-em Bełchatów…
  6. Każdy może pisać jak chce ale krzysiekalf1993, błagam, interpunkcja, bo fatalnie to wygląda. Nie robi się odstępów między słowem a przecinkiem, w wielu miejscach brakuje przecinków...
  7. @damonir24: Dzięki Francja była poza zasięgiem, nie było szans, żeby coś zdziałać w półfinale, Trójkolorowi i my to dwa różne światy... Zaraz po zakończeniu Mistrzostw Świata, jeszcze będąc w Brazylii, złożyłem na ręce prezesa ghańskiej federacji piłkarskiej pismo z rezygnacją z funkcji trenera reprezentacji Ghany. Pozostało mi już tylko pożegnać się z piłkarzami, z którymi, nie powiem, bardzo się zżyłem… - Moi drodzy! Chciałbym Wam serdecznie podziękować za całą tą przygodę, za cały czas, który z Wami spędziłem. Cieszę się, że wykonywaliście moje polecenia, że walczyliście o wszystko, o każdy punkt, o każde zwycięstwo nie tylko dla siebie, nie tylko dla kibiców, ale i dla mnie. Chcę Wam pogratulować wspaniałego sukcesu, jakim jest trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata. Spytacie się, dlaczego to mówię. Otóż podjąłem decyzję, że odchodzę… Podniósł się szum: „Co?!”, „Czemu?” itd… - Zdecydowałem tak, ponieważ chcę skupić się na pracy w klubie. Praca tutaj, w Ghanie, była czymś wspaniałym, chciałem doprowadzić Was do jakiegoś sukcesu. To był mój cel, po którego zrealizowaniu chciałem odejść. Pod moją wodzą zostaliście trzecią drużyną globu, więc nadszedł czas. Chcę, abyście wiedzieli, że zawsze będę Was pamiętał, że zawsze będziecie w moim sercu. Do zobaczenia wszystkim… Odwróciłem się i skierowałem się ku drzwiom. Drogę zastąpili mi jednak i obaj Mensahowie, i Vorsah, czyli skały, których raczej bym nie staranował… Tymczasem głos zabrał Michael Essien: - I naprawdę Pan myśli, że pozwolimy Panu ot tak odejść? My również chcemy Panu podziękować. Okrył Pan nasz kraj chwałą i sławą… My również Pana zapamiętamy, na zawsze… Salve trener Kamil! - Salve! – odkrzyknęła reszta, a mi się łza w oku zakręciła. No dobra… przyznaję, poryczałem się jak baba. Zacząłem żegnać się ze wszystkimi po kolei, ściskaliśmy się, wszyscy płakaliśmy… … Powrót do Polski nie był łatwy. Mimo wszystko trochę szkoda było, że już nie usiądę na ławce jako selekcjoner Ghany, jak trener tych chłopaków, którzy mieli wielkie serce do gry, wielkie ambicje oraz umiejętności. Trzeba się było jednak wziąć w garść… Gdy przyjechałem do klubu, mój asystent, Piotr Gruszka, natychmiast przerwał trening i zostałem otoczony przez chłopaków. W gronie podopiecznych była jedna nowa twarz. Udało nam się wyciągnąć z juniorów Lecha 18-letniego Rafaela, Brazylijczyka z polskim paszportem. Może grać na pozycji środkowego obrońcy oraz defensywnego lub środkowego pomocnika. Kosztował nas co prawda trzy miliony złotych, ale myślę, że ta kwota kiedyś się spłaci. Przygotowania do sezonu szły pełną parą. Wszyscy pracowaliśmy ciężko, nawet ja utożsamiałem się z piłkarzami w treningach siłowych. Też ćwiczyłem na siłowni, w końcu taki stary nie jestem, a chciałoby się coś wyrzeźbić. Z tego powodu jestem przedmiotem docinków, że kratę na brzuchu osiągnąłbym pijąc dużo piwa… … Popołudnie zarezerwowałem sobie dla Capoeira i szkółki. W końcu dawno nie prowadziłem żadnego treningu, a pojawiła się nowa grupa początkująca i chciałem zobaczyć ich w akcji. Wszedłem po cichu na salę, a tu nagle ryk… - Co to k***a za spóźnienie?! – ryknął wspólnik, zobaczył mnie i… - O k***a, nie spodziewałem się Ciebie tutaj. Myślałem, że o nas zapomniałeś! Przerwał trening, ruszył ku mnie i wziął mnie w ramiona. Czułem się, jakbym został zamknięty w klatce z niedźwiedziem, który lubi obściskiwać innych… - Już Przemek, wystarczy! – jęknąłem, a on puścił mnie i zwrócił się do początkujących… - Poznajcie najwyższą stopniem osobę, legendę Capoeira w Polsce! Contra-Mestre Polarinho!!! Właśnie wrócił z Brazylii, gdzie zdawał na cordę u Mestre Amen Santo! Rozległy się okrzyki wiwatów, radości, a ja ryknąłem: - Co tu się dzieje?! Co to za lenistwo?! Do roboty, za trening się brać! - Nie przejmujcie się, on tak zawsze, ale zajebisty z niego jest człowiek. – powiedział Przemek. - Ej, Przemo, mógłbyś choć raz nie podkopywać mojego autorytetu u capoeiristas? Dobra, koniec żartów… RODA!
  8. polarinho

    Projekt Lwa

    Może tylko porozbijaj to troszkę. Chodzi, żeby to tak jakoś wyglądało: Kamil Karpiński - link Tutaj krótki opis. Marcin Typiak - link Tutaj krótki opis Bo tak, jak jest teraz, to się strasznie zlewa w jedną, słabo czytelną całość...
  9. polarinho

    Projekt Lwa

    Nie wiem, mi Imgur chodzi bardzo dobrze, złego słowa nie mogę powiedzieć. Spróbuj na Tinypic
  10. polarinho

    Karkonosze

    Wielkie gratulacje niesamowite to takie nadużywane słowo... ale to jest niesamowite
  11. Tak naprawdę jedyny zarzut mogą stanowić drobne pomyłki w stylu braku przecinka, "e" zamiast "ę" itd wiem, czepiam się... życzę powodzenia ;)
  12. 12.07.2014, Mistrzostwa Świata Mecz o trzecie miejsce Estadio Castelao Niemcy – Ghana Ghana: Quartey – Addy, Jonathan Mensah, Vorsah, Inkoom – Essien – Boateng, Muntari – A. Ayew, Agyemang - Gyan Od początku to Niemcy ruszyli do przodu, chyba sobie przypomnieli czasy II wojny światowej i to, jak hitlerowskie wojska szły na Moskwę. Jednak z ich akcji wynikły tylko dwa niecelne strzały, zaś to my byliśmy bliżej gola. Niestety uderzenie Gyana zza pola karnego zdołał odbić Brunner. Niemcy przeważali, nie potrafili oddać celnego strzału, ale kiedy już to się udało, no to oczywiście padł gol. W 36. minucie Erb dośrodkował z rzutu wolnego, a Thosten Boateng wygrał pojedynek główkowy i nie dał tym samym szans Quarteyowi. Trener Niemców uśmiechnął się tylko do mnie i zapowiedział mi, że jeszcze w tym spotkaniu zrobią nam z dupy jesień średniowiecza. Ja tylko odpowiedziałem lekceważącym uśmiechem i pozdrowiłem go uroczym „Heil Hitler”, za co później zostałem oczywiście zawieszeniem w prowadzeniu reprezentacji Ghany przez trzy mecze – a niech mi naskoczą… Tuż przed przerwą to oni jednak mogliby się cieszyć z gola, jednak po rzucie rożnym Sanger minimalnie spudłował. Tymczasem w pierwszym kwadransie drugiej połowy to my zrobiliśmy rywalom taką jesień średniowiecza, że nie wiedzieli, gdzie mają głowy, a gdzie własne dupska! W 52. minucie Inkoom dośrodkował idealnie na nogę niekrytemu przez nikogo Ayewowi, a ten wiedział, że urwałbym mu jaja, gdyby nie zdobył gola. Zrobił więc to, co trzeba było i dał nam remis, a przy okazji zachował swoje cojones. Po sześciu minutach już prowadziliśmy 2:1. Rozegraliśmy szybką akcję z klepki, Agyemang wyminął wychodzącego Brunnera i skierował piłkę do pustej bramki! Do Niemców dotarło, że ogólnie wszystkie ich plany mogą pójść w p**du, ruszyli więc tłumnie do przodu. I zmiażdżyliby nas niechybnie, jednak szczęście było po naszej stronie. A to Feller trafił w poprzeczkę, a to Sangerowi w ostatniej chwili spod nóg piłka uciekła, gdy był sam na sam z Quarteyem… W doliczonym czasie gry Inkoom pięknie wykosił Michelsa tuż przy linii pola karnego, obawiałem się początkowo rzutu karnego, ale okazało się, że to była czyściutka interwencja, a jednocześnie była na wagę złota… tfu, to znaczy brązu. Wygrywamy 2:1, jesteśmy trzecią globu! Niemcy – Ghana 1:2 (1:0) Bramki: Boateng (36) – Ayew (52), Agyemang (58) Frekwencja: 75263 widzów Następnego dnia na słynnej Maracanie rozegrany został finał piłkarskich Mistrzostw Świata 2014 w Brazylii... 13.07.2014, Mistrzostwa Świata Finał Maracana Francja – Meksyk Francja: Lloris – Evra, Varane, Mexes, Sagna – Cabaye – Sissoko, Remy – Gourcuff – Benzema, Hoarau Meksyk: Munoz – Ugalde, Moreno, Duenas, Osorio – Guardado, Castro, J. dos Santos, G. dos Santos – Hernandez, Torres Krótko o spotkaniu: mecz był wyrównany aż do 75. minuty. Do tego momentu Trójkolorowi prowadzili 1:0 po samobójczym trafieniu Ugalde, które miało miejsce po upływie pół godziny gry. Ostatni kwadrans to popisowa gra Francuzów, którzy od tej 75. minuty strzelali z regularnością szwajcarskiego zegarka. Najpierw w pole karne dośrodkował Remy, a Menez uprzedził Duenasa i skierował piłkę do bramki. Następnie Loic zaliczył drugą asystę, tym razem idealnie dogrywając do Sissoko, który nie miał problemów z podwyższeniem na 3:0. Dzieła zniszczenia dokonał Cisse, który samotnym rajdem w środku pola przez całą połowę ograł dwóch rywali i znalazł się sam na sam z Munozem, któremu nie dał żadnych szans… Francja – Meksyk 4:0 (1:0) Bramki: Ugalde (sam. 30), Menez (75), Sissoko (81), Cisse (85) Frekwencja: 76525 widzów Podium Mistrzostw Świata 2014 w Brazylii prezentowało się więc następująco: 1. miejsce: Francja 2. miejsce: Meksyk 3. miejsce: Ghana
  13. polarinho

    Projekt Lwa

    Imię i nazwisko: Kamil Karpiński Data urodzenia: 09.01. 1994 Klub: Lech Poznań PA: -8 M. urodzenia: Toruń Kraj: Polska Pozycja: O PL, DP, P PL Cechy: krycie 15, odbiór 15, ustawianie się 13, dośrodkowania 13, szybkość 14, Preferowana noga: prawa Ulubione kluby: Lech Poznań, FC Barcelona, Arsenal Londyn Nielubiane kluby: Real Madryt, AC Milan Ulubione osoby: Artjom Rudnev, Semir Stilić Nielubiane osoby: brak Języki obce: angielski, portugalski Preferowane zagrania: rajdy prawą stroną, zagrywa dalekie piłki
  14. polarinho

    New start

    Jamie Ramsey... drugi Grzesiu "Rasialdo" Rasiak ale może okaże się lepszy
  15. Jak już wiadomo, naszym rywalem w meczu o trzecie miejsce została reprezentacja Niemiec. Dobrze, że to piłka nożna mężczyzn, bo raczej nie chciałbym grać z Niemkami… Najpierw jednak przyszło ponownie przez Internet obserwować sparing mojego ukochanego klubu. Tym razem chyba z największymi nerwami, gdyż do Bydgoszczy przyjechała drużyna Lewski Sofia. Tymczasem do klubu dołączył na prawie Bosmana Daniel Goluch, który, mam nadzieję, zastąpi godnie Rachubińskiego. Co ja gadam… Rachubińskiego byle fajtłapa ściągnięta z ulicy prześcignęłaby umiejętnościami… 09.07.2014, Mecz towarzyski Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka Zawisza – Lewski Zawisza: Frąckowiak – Rafinha, Markowski, Aguirre, Cichy – Pardo, Błąd, Juszkiewicz, Tshabalala – Lebedyński, Emmanuel Moi podopieczni wyszli na boisko z bojowym nastawieniem, bez żadnego respektu dla rywala. W sumie nikogo się nie boją, grali już z największymi drużynami świata, więc czymże dla nich miało być starcie z Lewski Sofia. Mimo to ja się i tak denerwowałem, jak przed każdym meczem. Bo to tak jest – „zapatrzony w gwiazdy możesz potknąć się o kamień”… teraz jesteśmy na szczycie, a co będzie za rok, dwa czy pięć. Nikt tego nie wie, ale musimy się starać, by nie zmieniło się to na gorsze. Wracając do tego spotkania, moi zawodnicy bardzo szybko mnie uspokoili. Co prawda w pierwszej minucie główkę Aguirre po rzucie rożnym Juszkiewicza wybronił golkiper gości, o tyle po kolejnym kwadransie mieliśmy już na Konce dwa gole. Najpierw po wątpliwym faulu na Emmanuelu w obrębie „szesnastki” rzut karny skutecznie wykonał Tshabalala. Drugą bramkę dały nam wyrzut z autu Pardo, zgranie piłki głową Emmanuela i dostawienie nogi przez Lebedyńskiego. Nie minęło wiele czasu od wznowienia gry, a goście mogli złapać z nami kontakt. Na indywidualną akcję szarpnął się Bekyarov, dośrodkował w pole karne, a tam Evtimov, stojąc nieatakowany kilka metrów przed Frąckowiakiem nie potrafił go pokonać! Mecz toczył się w szybkim tempie, ale zaskakująco jednostronnie… Gdyby Aguirre, Lebedyński i Emmanuel mieli lepiej nastawione celowniki (zwłaszcza dwaj ostatni, którzy nie potrafili wykorzystać sytuacji sam na sam z Guido), to przed 30. minutą prowadzilibyśmy czterema albo i pięcioma bramkami… chwilę później Nigeryjczyk trafił co prawda do siatki, lecz znajdował się na słusznie odgwizdanym spalonym. Sani coś tam miotał tekstami o rasizmie i „pierdolonych białasach, co czarnemu mówią, że spalony jest”, ale szybko wziął się w garść. Do przerwy nie wykorzystał on jeszcze jednej okazji, w której był sam naprzeciwko bramkarza, a także minimalnie spudłował Markowski. Tak więc schodziliśmy na odpoczynek z dwubramkową zaliczką. Pierwszy kwadrans po przerwie należał zdecydowanie do gości, lecz tylko jeśli chodzi o posiadanie piłki, z którego nic nie wynikło. Tylko dwa strzały, oba autorstwa Kirova i oba bardzo niecelne. Po upływie niewiele ponad godziny gry świetną okazję miał Lebedyński, lecz znowu fatum sytuacji sam na sam nie pozwoliło mu jej wykorzystać. Uderzył co prawda w światło bramki, lecz Guido udała się jedna z nielicznych interwencji w tym spotkaniu. Zdecydowanie dominowaliśmy i udało się zdobyć jeszcze jednego gola. W 76. minucie Ramon popisał się świetnym uderzeniem z ponad dwudziestu metrów, piłka wpadła tuż przy słupku obok wyciągniętego jak struna golkipera gości. Mocnym uderzeniem mogliśmy jeszcze zakończyć to spotkanie, niestety w sytuacji sam na sam z Guido Majkowski trafił w słupek… Zawisza – Lewski 3:0 (2:0) Bramki: Tshabalala (kar. 6), Lebedyński (16), Ramon (76) Frekwencja: 2483 kibiców Czas na mecz o trzecie miejsce w Mistrzostwach Świata 2014 w Brazylii! Ghana - Niemcy!
  16. Dobry początek, oby tak dalej
  17. polarinho

    New start

    Pavić oraz Huth to konkretne wzmocnienia a Cuningham ma chyba jeden z ostatnich momentów, żeby się rozwinąć. Ale ogólnie dobre transfery. Życzę powodzenia
  18. W związku ze Świętami Bożego Narodzenia życzę Wam wszystkim spędzenia ich w gronie najbliższych, w atmosferze ciepła rodzinnego i miłości. Niech będą one dla Was okresem przemyśleń i refleksji. Ponadto życzę Wam zdrowia, szczęścia, przyjaźni, miłości i samych udanych dokonań w Nowym Roku no i tak, żeby miłym akcentem zakończyć te życzenia - życzę, by nikomu wódki nie zabrakło 08.07.2014, Mistrzostwa Świata Półfinał Estadio Castelao Francja – Ghana Ghana: Quartey – Opare, Mensah, Vorsah, Pantsil – Essien – Boateng, Muntari – A.Ayew, Agyemang - Gyan Pierwszy kwadrans zanudził nawet najbardziej cierpliwą osobę na świecie. Oba zespoły nie pokazały nic, można było tylko wskazać lekką przewagę Francuzów. Potem spięli oni jednak pośladki i zaczęli nas przyciskać. W 24. minucie jeszcze mieliśmy trochę szczęście, gdy minimalnie niecelnie w sytuacji sam na sam z Quarteyem uderzał Benzema… chwilę później Trójkolorowi prowadzili niestety już 1:0, po podaniu Varane piłkę wybijał wślizgiem Vorsah, lecz odbiła się ona od Mensaha i spadła pod nogi Sissoko, a ten stojąc oko w oko z naszym golkiperem po prostu musiał wykorzystać tę okazję… Wtedy musieliśmy się trochę otworzyć i niewiele brakowało, a po pięknej indywidualnej akcji, rajdzie lewym skrzydłem przez pół boiska i strzałem z ostrego kąta gola zdobyłby Ayew, niestety Lloris udowodnił, że jest klasowym bramkarzem. Nasza bardziej ofensywna gra spowodowała, że w 43. minucie straciliśmy drugiego gola. Sissoko podawał prostopadle do Benzemy, ten przyjął piłkę na szesnastym metrze, obrócił się z Vorsahem na plecach i uderzył nie do obrony… Tuż po przerwie swym wykonaniem rzutu wolnego na listę strzelców mógł wpisać się Cabaye, jednak skończyło się tylko na poprzeczce. Nie minęło wiele czasu, a kolejną okazję miał Karim Benzema, lecz nie potrafił wygrać pojedynku sam na sam z Quarteyem. Cóż z tego jednak, skoro między 75. a 80. minutą straciliśmy dwa gole… Najpierw Gourcuff popisał się kapitalnym, mocnym uderzeniem z rzutu wolnego z dosyć ostrego kąta, następnie po jego dograniu z narożnika boiska do siatki trafił Remy i było pozamiatane. 4:0 bo było największe upokorzenie w mojej karierze trenerskiej… Francja – Ghana 4:0 (2:0) Bramki: Sissoko (26), Benzema (43), Gourcuff (77), Remy (80) Frekwencja:75263 widzów Pozostałe wyniki: Francja – Ghana 4:0 (2:0) [Sissoko 26; Benzema 43; Gourcuff 77; Remy 80] Meksyk – Niemcy 4:2 (DP 1:1, KM 2:2) [dos Santos 12; Hernandez 50, 114; Boateng sam. 108 – Sanger 25, 62]
  19. Świetnie piszesz ,oby tak dalej! ;)
  20. To chyba kolego nie szukałeś w ogóle, bo wystarczyło przeczytać FAQ znajdujący się w tym dziale. Ale po co, prawda? Ludzie, zanim o coś zapytacie, sprawdźcie, czy nie jest to w FAQ oraz poszukajcie w tym dziale.
  21. 05.07.2014, Mistrzostwa Świata Ćwierćfinał Estadio Nacional de Brasilia Ghana – Irlandia Ghana: Quartey – Opare, Mensah, Vorsah, Pantsil – Essien – Boateng, Muntari – A.Ayew, Agyemang - Gyan Rywal może nie trafił się nam najgorszy, ale skoro zaszedł tak daleko, to trzeba było uważać, być skoncentrowanym od początku do końca… Szybciej w swój rytm meczowy weszli Irlandczycy, którzy już w pierwszych minutach stworzyli sobie dwie sytuacje pod naszą bramką, lecz w obu nad poprzeczką główkowali Clark oraz Doyle. Mecz był nudny, obie drużyny badały się wzajemnie, ale zbyt długo to trwało. Jak po pierwszych akcjach rywali siadło tempo spotkania, tak trwało to właściwie do końca pierwszej połowy, kiedy to sytuacji sam na sam z Westwoodem nie wykorzystał Gyan. Druga część meczu zaczęła się ciekawie, choć od akcji Irlandczyków. Whelan ograł dwóch defensorów, lecz nie potrafił już pokonać Quarteya. Niecały kwadrans później zrewanżowaliśmy się uderzeniem Muntariego. Powoli zaczęła zarysowywać się nasza przewaga, a sygnałem do ataku była strzał zza pola karnego Boatenga, strzał, który zatrzymał się niestety na poprzeczce. Nadeszła 88. minuta, a wraz z nią kapitalna okazja! Vorsah zagrał daleką piłkę do Gyana, który wpadł w pole karne i został sfaulowany od tyłu przez McShane’a! Obrońca rywali wyleciał z boiska! Do piłki podszedł Ayew… i SPUDŁOWAŁ! Myślałem, że szału dostanę, mogliśmy rozstrzygnąć ten mecz w regulaminowym czasie, a tak musieliśmy się męczyć jeszcze w dogrywce… Dogrywkę rozpoczęli Irlandczycy i od razu mogli zdobyć gola. Whelan dośrodkował z rzutu wolnego, Doyle główkował nie dając szans naszemu golkiperowi. Wyręczył go jednak Daniel Opare wybijając piłkę z linii bramkowej… Potem wszystko powróciło do prawidłowego stanu – czyli nasza przewaga, która nic nam nie dawała. Drugą połowę to my mogliśmy zacząć lepiej, Ayew pięknie zakręcił rywalami na prawym skrzydle, wbiegł w pole karne i uderzył, jednak Westwood wyciągnął się jak struna i zdołał sparować piłkę. Pięć minut później już prowadziliśmy… podopieczni wymieniali trzy podania, każde przez całą połowę Irlandii, Ayew dośrodkował idealnie na głowę Vorsaha, a ten nie dał szans golkiperowi rywali. Nie otrząsnęli się Irlandczycy, a stracili drugiego gola. Tym razem klasyk – rzut rożny i Mensah znalazł się tam, gdzie być powinien. W ostatnich sekundach Irlandczycy zdobyli jeszcze bramkę kontaktową… Whelan dogrywał z rożnego na dziesiąty metr, a tam Doyle uderzył mocno piłkę głową, niestety Quartey nie miał szans. Irlandii zabrakło jednak czasu na wyrównanie i jesteśmy w półfinale! Ghana – Irlandia d. 2:1 (0:0, 0:0) Bramki: Vorsah (111), Mensah (114) – Doyle (119) Frekwencja: 71000 widzów Pozostałe wyniki: Brazylia – Francja 0:1 (0:1) [Hoarau 35] Japonia – Meksyk 0:2 (0:1) [Hernandez 19; Moreno 51] Niemcy – Hiszpania 2:0 (1:0) [Freund kar. 45; Erb 80] Ghana – Irlandia 2:1 (0:0, 0:0) [Vorsah 111; Mensah 114 – Doyle 119]
  22. Tak, możesz ich wysłać na szkolenie... jak wyłączysz Football Managera i włączysz FIFĘ Managera. A na serio nie, nie ma czegoś takiego. A co do poprzedniego posta i problemu ze skautingiem, zapewne chodzi o to, że Twój klub ma nałożone ograniczenia skautingowe - tzn, że nie możesz go wysłać w określone miejsca.
  23. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, życzę Wam więc spokojnego ich przeżywania, atmosfery radości, miłości, szczęścia. Na Nowy Rok życzę Wam zaś dużo zdrowia, bo ono jest najważniejsze, jak ważne, sam się w tym roku przekonałem. Ponadto życzę Wam wiary, bo wiara cuda czyni i góry przenosi, uśmiechu na każdy dzień, spełnienia wszystkich marzeń, tych dużych i tych malutkich, tych znanych i tych najskrytszych. Życzę, by każdy z Was znalazł w swym życiu miłość, przyjaźń, radość i szczęście. Tak, żeby na sam koniec mógł powiedzieć "K***a, nie żałuję żadnej rzeczy, żadnej chwili z mojego życia."
  24. Sierżant Zbigniew Biskup
  25. Gratulacje i życzę powodzenia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...