Vami Posted August 28, 2020 Share Posted August 28, 2020 Jeden z dziennikarzy zapytał kiedyś Cristiano Ronaldo, co sprawiło, że jest najlepszym piłkarzem na świecie. Portugalczyk odpowiedział, że zdał sobie w pewnym momencie sprawę, że za dużo czasu poświęca na zabawę piłką, sztuczki, indywidualne popisy, a za mało na strzelanie bramek - a to właśnie to powoduje, że przechodzisz do historii jako absolutny top. Podobną drogę przebyłem w swej taktycznej podróży w FM 2020 - moim journeymanie. Od właściwie samego początku mojej przygody z serią grałem według jednego schematu: powoli, po ziemi, krótkimi podaniami i wąsko. Do tego dołączałem prostopadłe piłki w ostatniej fazie konstrukcji. Można powiedzieć, że grałem tiki-taką, a właściwie jej bardziej wertykalną wersją, od mniej więcej CM 3. Praktycznie nigdy zaś nie korzystałem ze skrzydłowych, którzy kojarzyli mi się z archaiczną brytyjską piłką polegającą na posyłaniu piłki na wysokiego napastnika z nadzieją, że się od tego drewnianego kołka odbije. Styl brytyjski zawsze kojarzył mi się źle - prymitywnie i mało wyrafinowanie. Co innego południowoamerykańska joga bonito, klepka, drybling i sztuczki. Zawsze kochałem finezyjną grę rodem z Copacabany, przedmieść Buenos Aires czy Montevideo. Dużo kosztowało mnie wyrzeczenie się tego wszystkiego i dojście do wniosku, że aby wygrywać mecze, trzeba strzelać bramki. Aby je zaś zdobywać, należy jak najszybciej przechylić ciężar gry na stronę rywala - jak najbliżej jego bramki, najlepiej tak, aby nie zdążył zareagować. Kłóciło się to z moim dotychczasowym podejściem, ale w wieku ponad siedemdziesięciu menedżerowych lat postanowiłem dokonać spektakularnej taktycznej rewolucji. Do widzenia 600 podań wszerz boiska, jakie potrafiłem wymienić w Pumas. Liczy się tylko atak, napór i nieustanne, bezlitosne bombardowanie bramki rywala. W ten sposób najpierw powstała taktyka o nazwie inspirowanej legendarnym utworem niemieckiej grupy Accept "Fast as a Shark", która mutowała czterokrotnie, aż w końcu z ustawienia 4-3-1-2 przeszła na dobrze znane z rekordowego sezonu w Boca Juniors 4-2-4. Oto jak do tego doszło. Wszystko zaczęło się 7 kwietnia 2057 roku w Stambule. Prowadziłem wówczas Fenerbahce, w którym zostałem zatrudniony jako strażak, gdyż groził im brak awansu do europejskich pucharów. Męczyłem się przez wiele tygodni, aby ustawić dobrze mój nowy klub, osiągając dość mieszane rezultaty. Wówczas to postanowiłem wykorzystać największe atuty indywidualne kadry, którą dysponowałem. W tej zaś miałem niesamowicie szybkich skrzydłowych i to na nich miał od teraz spoczywać ciężar konstruowania akcji za pomocą błyskawicznych dryblingów, a następnie odegrania albo do ofensywnego pomocnika, albo do dwójki napastników. Tyły miał zabezpieczać cofnięty rozgrywający i czwórka obrońców - zupełnie nienaturalnie dla mnie nastawiona wybitnie statycznie - bez rajdów pod pole karne rywala. Muhsin Demir ukłuł trzykrotnie, a czwartego gola zdobył Bizu. Rozgromiliśmy Antalyaspor 4:0 przed własną publicznością, mając zaledwie 45% posiadania piłki. Rzecz dla mnie absolutnie niesłychana. Przecież w Pumas bywało ponad 70%! Sivasspor pokonaliśmy 2:0 na wyjeździe - posiadanie 42%. Niesamowite rzeczy działy się w Turcji pod moją wodzą. Nikt nie poznawał nowego stylu gry polskiego weterana na ławce trenerskiej. Ostatecznie wygraliśmy wszystkie sześć spotkań pozostałych w sezonie i awansowaliśmy do Ligi Europy. Zadanie wykonane. Wówczas przyszła niespodziewana oferta... po 73-letniego dziadka zgłosiła się jego ukochana Jagiellonia. To tu miałem zakończyć trenerską przygodę. Nie była to jednak Jagiellonia biedna. Wprost przeciwnie. W Białymstoku rządziło meksykańsko-amerykańskie konsorcjum, które wpompowało w klub miliony dolarów, aby ten liczył się w kraju i w Europie. Warto zaznaczyć, że lata 2036-46 to okres dominacji Jagi, w którym białostoczanie zdobyli 11 tytułów mistrzowskich z rzędu (!). Niestety, obecnie przechodzili okres dwunastoletniej posuchy. Ostatecznie mistrzostwo zdobyliśmy. Nawet trzy razy z rzędu i przywróciliśmy status Jagi jako najlepszej drużyny w Polsce - jednak miało być o taktyce... Debiutancki sezon w Jadze zagraliśmy tak jak w Fenerbahce, zdobywając mistrzostwo sześć punktów przed Legią. Do modyfikacji doszło w kolejnym sezonie. Pierwszych kilka spotkań rozegraliśmy jeszcze innym ustawieniem, ale w końcu zdecydowałem się na modyfikację "Sharka". Schodzącego do środka prawego obrońcę zastąpiłem moim ulubionym CWB, a skrzydłowych zdywersyfikowałem w ten sposób, że prawy miał więcej ofensywnych zadań niż lewy. Graliśmy też coraz odważniej, to znaczy mentality positive zmieniłem na attacking. Zwiększyliśmy też tempo, bezpośredniość podań, pressing i agresję odbioru. Jednym zdaniem: nastawialiśmy się na absolutną dominację. Dzięki takiej grze wygraliśmy mistrzostwo z przewagą 31 punktów (!), wyszliśmy z grupy Ligi Mistrzów, w której pokonaliśmy Real, Borussię i Ajax, a następnie Liverpool 4:0 w 1/8 finału! Odpadliśmy dopiero w ćwierćfinale z Manchesterem City, który dominuje w Europie od wielu lat. Rok później spotkał nas zresztą ten sam los rundę wcześniej. W kolejnym sezonie jeszcze bardziej dokręciliśmy śrubę rywalom. Tym razem mieliśmy już dwóch CWB, obu skrzydłowych na "ataku", a do tego kazałem piłkarzom strzelać z każdej pozycji! Taktyka była prosta: maksymalny atak skrzydłami i strzał gdy tylko pojawi się ku temu okazja. Pod koniec rundy przeszliśmy chwilowo na płaskie 4-3-3, jednak bardzo szybko wróciliśmy wiosną do stylu, którym zachwycaliśmy kibiców. Zmieniłem jednak kolejne rzeczy w ustawieniu. Zrezygnowałem z 4-1-3-2 na rzecz 4-2-4, wysunąłem skrzydłowych jeszcze bardziej do przodu, cofnąłem ofensywnego pomocnika na pozycję mezzali, a jednego z bocznych obrońców przykleiłem do linii, tworząc de facto trzyosobowy blok, gdy prawy idzie do ataku. Dochodziło do wielu dyskusji z moim asystentem - Zorzayą Ochirbaatarem, który pracuje ze mną od prawie dwudziestu lat w każdym klubie (od Boca Juniors!) i ostatecznie, w wyniku jego sugestii, zmodyfikowałem polecenia dotyczące aż tak bezpośrednich podań i szalonego tempa, a także usunąłem strzały z każdej pozycji. Środkowi obrońcy zaś przestali rozgrywać i skupili się na bronieniu. W ten sposób taktyka nabrała obecnego wyglądu. Sezon zakończyliśmy bilansem 34-1-2, strzelając aż 118 bramek, bijąc mój osobisty rekord z Boca Juniors. W liczbie stworzonych sytuacji, strzałów, a także skuteczych dośrodkowań, mieliśmy niemalże dwukrotną przewagę nad resztą ligi. Co ciekawe, w podaniach byliśmy przedostatni, nie wymieniwszy ich nawet 10 tysięcy przez cały sezon. To jest zupełnie nowy, inny, lepszy Vamiball. Podejście ultraofensywne, ale z ciężarem położonym na skrzydłach, na dryblingu zamiast podań, na dośrodkowaniach zamiast klepce, na strzałach zamiast wyczekiwaniu na szansę. W Polsce jesteśmy niezniszczalni. W Europie zagrozić nam może tylko Manchester City. 8 2 Quote Link to comment
Notorious Posted September 25, 2021 Share Posted September 25, 2021 Czy używasz jakichś PI w finalnej wersji? Ps. Accept rządzi \m/ Quote Link to comment
pilar90 Posted November 4, 2021 Share Posted November 4, 2021 Czesc, podpinam sie do pytani powyzej, bedzie działac taka takse do kazdego zespołu ? czy to Man City czy to Freiburg ? Quote Link to comment
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.