Skocz do zawartości

W klubowych rytmach


Buli

Rekomendowane odpowiedzi

Ale coś skrobnąć jeszcze byś kiedyś mógł ;)

Zbyt długo trwa nasza niemoc w lidze a terminarz za moment rozpocznie się tak fatalny, że głowa mała i próżno będzie szukać spotkania w którym bylibyśmy faworytem. Akurat w starciu z Levante nim byliśmy i to zdecydowanym, ale Valladolid czy Almeria lubią to.

Bailly - Sepsi, Tamas, Medjani, Valera - Maduro (Czrw 52'), Valdes (Gasbarroni 65'), Laudrup, Torres, Valero - Trejo (Mata 54')

Doskonale wszyscy wiedzieli, że na chwilę obecną naszą najsłabszą stroną jest skuteczność. Tym bardziej byłem mile zaskoczony, gdy w 7. minucie Torres przymierzył z dystansu a piłka była absolutnie nieosiągalna dla bramkarza gości. Ten jeden strzał dał nam bardzo dużo spokoju, bo do końca pierwszej połowy znów Trejo i ofensywna spółka raziła nieporadnością. Nie było przesłanek ku temu, by obraz gry miał się zmienić po przerwie. Plany nabrały jednak innego obrotu w 52. minucie, gdy naprawdę beznadziejnym i bezmyślnym, brutalnym wślizgiem ściął z nóg rywala Maduro za co ujrzał czerwony kartonik. Odpuściłem grę z wysuniętym napastnikiem i w miejsce Trejo wprowadziłem na pozycję ofensywnego pomocnika Matę. Jakby tego było mało kontuzji doznał Valdes i skoro nie był w stanie w żaden sposób kontynuować gry, to z jego zdrowiem najlepiej nie było. Od momentu otrzymania czerwonej kartki przez Maduro, na nagrodę MvP meczu solidnie zapracował Bailly ratując nam skórę kilkukrotnie. Każdego zawodnika jednak kiedyś opuszcza szczęście i Albin pokonał Belga. Sporo może zawdzięczać Sepsiemu, który zapomniał ze do jego obowiązków należy pilnowanie rywala. Ciężko było oczekiwać od drużyny grającej w osłabieniu, że za wszelką cenę będzie dążyła do przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę. Taki już jednak jestem, że nienawidzę nie wygrywać meczy w których dzieje się wiele złych rzeczy zupełnie ode mnie niezależnych. Była 89. minuta gdy serią podań z pierwszej piłki Mata wyprowadził Valero na wolne pole a Hiszpan Gasbarroniego na czystą pozycję, Włoski skrzydłowy nie pomylił się i zdobył zwycięską bramkę. Nie ma lepszego momentu i okoliczności na strzelenie pierwszego gola w sezonie.

Primera Division (7/38)
09.10.2011 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (5) - Levante (12) 2:1

8' - Juan Manuel Torres 1:0
76' - Juan Angel Albin 1:1
89' - Andrea Gasbarroni 2:1

Widzów: 18772

Nie cieszyło mnie jedno - kolejny uraz. Tym razem na minimum 3 tygodnie wypadł ze składu Jaime Valdes. Mieliśmy jednak 2 tygodnie przerwy, zregenerowania się, bo przed nami były dwa mecze z nie byle kim.

Rozlosowano grupy Pucharu UEFA. znaleźliśmy się w trzecim koszyku. Nie trafiłem do grupy marzeń, bardzo delikatnie to ujmując. Naszymi rywalami będą Fenerbahce, Juventus, Panathinaikos oraz szkockie Hearts. Dodatkowo poznaliśmy rywala w 4. rundzie Pucharu Hiszpanii, w dwumeczu zmierzymy się z Gimnasticiem.

Najlepsza ofensywa, najlepsza defensywa, chyba najmocniejszy skład w lidze - Barcelona w pigułce. Wywiezienie punktu będzie szczytem marzeń przy naszej obecnej formie.

Bailly - Sepsi, Tamas, Medjani, Valera - Torres, Mata, Valero, Vidal, Gasbarroni (Laudrup 35') - Guiza (Trejo 45')

Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że aby wywieźć ze stolicy Katalonii punkty będziemy potrzebowali masy szczęścia, meczu życia Bailly'ego oraz równej formy każdego zawodnika z pola. Przez 46. minut było szczęście i nieziemska forma naszego bramkarza. Wtedy zabrakło koncentracji przy rzucie wolnym dla gospodarzy, Gabriel Milito był w miejscu w którym nie powinien być sam, wyprowadził Dumę Katalonii na prowadzenie. Jeszcze w pierwszej połowie z kontuzją zszedł Gasbarroni, nasza sytuacja kadrowa wyglądała coraz gorzej. Wprowadzenie Trejo miało dać impuls tak nam potrzebny do odrabiania strat. Chłopak zdążył raz dotknąć piłkę a już było 2:0 dla Barcelony po celnej główce Yayi Toure. Wszystko działo się dla nas zdecydowanie za szybko, Każda akcja rywali jakby w przyspieszeniu. Po kolejnej z nich strzałem w samo okienko z prawie 30. metrów na 3:0 trafił niezawodny od dwóch sezonów Goran Pandev. Jakby mało było problemów za dwie żółte kartki wyleciał z murawy Vidal. Nieoczekiwanie mimo gry w osłabieniu Trejo wygrał pojedynek główkowy z Davidem Luizem i po wrzutce Valery zmniejszył dystans do Barcelony. Kilka kolejnych minut to nasza dominacja, sam byłem zdziwiony jak bardzo odpuścili nam rywale. Wystarczył jednak jeden zryw Cacii i było po herbacie, rajd przez pół boiska i strzał po ziemi z 30. metrów. Dziwne te gole.

Primera Division (8/38)
23.10.2011 r. Camp Nou, Barcelona
FC Barcelona (3) - Mallorca (4) 4:1

45+1' - Gabriel Milito 1:0
50' - Yaya Toure 2:0
68' - Goran Pandev 3:0
80' - Oscar Trejo 3:1
86' - Daniele Cacia 4:1

Gasbarroni wypadł tylko na tydzień, tyle dobrego. Jednak jak patrzę na najbliższe mecze, to jestem w jeszcze słabszym nastroju. Juventus, Real Madryt, Sevilla - nice.

Odnośnik do komentarza

Ostatnie niepowodzenia w lidze wcale jakoś bardzo nie pogorszyły naszej pozycji w tabeli i to był pozytyw w całej tej sytuacji. Aktualnie zajmowaliśmy się jednak przygotowaniami do starcia w Pucharze UEFA z Juventusem. Szkoda, że od razu zaczynamy z najmocniejszym rywalem w grupie i to ledwie kilkanaście godzin po wyczerpującym starciu z Barceloną, ale taki jest współczesny futbol, trzeba przezwyciężać problemy. Te były spore, zwłaszcza z urazami które zdziesiątkowały nasz skład.

Bailly - Sepsi, Tamas, Medjani, Lopez - Maduro, Mata, Valero, Vidal (Laudrup 75'), Valera - Trejo (Guiza 75')

Mecz był trudny od samego początku, ale spodziewałem się jednak troszkę innego obrotu spraw. Przez pół godziny kibice nie zobaczyli żadnego strzału, prawdziwa wojna w środku pola, masa fauli i wybijania piłki po autach. Gdy minęliśmy 30. minutę w dosyć kontrowersyjnych okolicznościach Juventus dostał rzut karny po rzekomym faulu na Palombo. Po pierwsze nie wiem czy był faul a jeśli już był, to nie wiem czy nie za polem karnym. Sędzia postąpił jak postąpił, Sobis zamienił karnego na gola, choć Bailly był bardzo blisko obrony strzału Brazylijczyka. Po wznowieniu gry oddaliśmy trzy strzały w przeciągu 5. minut. Każdy z nich mijał bramkę Buffona o kilka metrów. Piłkarze Juve nie mieli takich problemów, Paolucci trafił pod poprzeczkę w nieznany mi sposób, niekiedy piłkarze grający przeciwko nam trafiają w bardzo dziwnych okolicznościach. Włosi nie pozwalali nam na wiele, ale nie powiem by Oni też jakoś się bardzo rozpędzili i zasypali nas gradem strzałów. Najgorsze było to, że każdy celny strzał Juve kończył się golem. Trzecią bramkę w 86. minucie uderzeniem głową zdobył Riffo, piłka jeszcze otarła się od Lopeza, co uniemożliwiło interwencję Bailly'emu. Co można powiedzieć po meczu w którym oddajemy trzy strzały, rywale cztery i przegrywamy 0:3?

Puchar UEFA, Faza grupowa (1/4)
27.10.2011 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (-) - Juventus Turyn (-) 0:3

32' - Rafael Sobis (kar) 0:1
50' - Michele Paolucci 0:2
86' - Miguel Riffo 0:3

Widzów: 23074

Nie było chwili oddechu, czekał już na Nas Real Madryt czyli czekała nas prawdopodobnie kolejna porażka. Wciąż nie mogłem skorzystać z Viany, Gasbarroniego, Valdesa, Braulio oraz zawieszonych Vidala i Maduro... Mimo to zdecydowałem się na troszkę defensywniejszy wariant taktyczny z dwoma defensywnymi pomocnikami.

Bailly - Sepsi, Bacinovic, Tamas, Valera (Lopez 90') - Torres (Laudrup 77'), Medjani, Mata (Castro 85'), Valero, Trejo - Guiza

Bezpieczniejszy wariant miał jedno zadanie - utrzymać dobry wynik jak najdłużej i ewentualnie w końcówce meczu zaryzykować. Niezły wynik utrzymał się przez jakieś 3. minuty bo wtedy Garay wyprzedził któregoś z moich piłkarzy stojących przy bliższym słupku i plany musiały ulec zmianie. W 20. minucie strzelec gola dla gości nieomal podarował nam bramkę wyrównującą, ale Guiza nie wykorzystał jego błędu. Mnóstwo dobrej roboty wykonywał na prawym skrzydle Trejo, który grał tam po raz pierwszy w życiu. Mimo to to właśnie młody Argentyńczyk był motorem napędowym i głównym zagrożeniem bramki Casillasa. Pierwsza połowa zakończyła się naszymi dwoma groźnymi uderzeniami, ale Iker był tego dnia kapitalnie dysponowany. Początek drugiej połowy ułożył się dla nas lepiej niż choćbyśmy sobie to wyobrażali. Goście nie powąchali piłki a już Guiza wykorzystał podanie Trejo i po 19. sekundach był remis. Podrażniony Real troszkę nas zepchnął do obrony, przez co statystyka strzałów się wyrównała. Czekaliśmy na jakąś kontrę, bo wymiana ognia z Realem nie kończy się dobrze dla żadnej drużyny.Doczekaliśmy się jej w 74. minucie, gdy Mata zabrał piłkę w dość łatwy sposób Joaquinowi, podał do Guizy który wziął na karuzelę Pepe i trafił po długim rogu na 2:1. Wynik był więcej niż dobry, zacząłem kraść czas jak tylko mogłem. Po ostatnim gwizdku okazało sie, że nawet tego nie musiałem robić, Real siadł psychicznie po golu na 2:1, odpuścili, skapitulowali, piękna wygrana!

Primera Division (9/38)
30.10.2011 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (5) - Real Madryt (8) 2:1

3' - Ezequiel Garay 0:1
46' - Guiza 1:1
75' - Guiza 2:1

Widzów: 19588

Październik przyniósł zysk w wysokości 81 tys. euro, niewiele ale chociaż nie byliśmy na minusie.

Defensywniejsze na papierze ustawienie okazało się strzałem w '10' w pojedynku z Realem i postanowiłem, że tak samo wyjdziemy na pojedynek wyjazdowy z Sevillą, rywal na pewno na chwilę obecną niewiele gorszy od 'Królewskich'. Do pierwszego składu powrócił Gasbarroni a na ławce zasiadł już Valdes.

Bailly - Sepsi, Tamas, Medjani, Lopez - Vidal (Laudrup 51'), Torres, Mata, Valero, Gasbarroni (Trejo 51') - Guiza

Początkowe minuty pokazały mi to to co wiedziałem już po meczu z Realem - wszystko wygląda dobrze w ustawieniu z dwoma defensywnymi pomocnikami, widać nas w ofensywie i w ogóle, ale jest jeden ogromny problem - fatalnie bronimy przy stałych fragmentach gry. W 11. minucie straciliśmy kolejnego gola po rzucie rożnym w tym sezonie, strzelił nam go nie najwyższy na boisku Adriano. Mecz wyglądał w zasadzie podobnie do starć z Juventusem i Realem, bardzo wyrównane pojedynki z minimalnym wskazaniem na nas. Wynik był jednak nie taki jak ostatnio. Drugą połowę zaczęliśmy z animuszem, lecz natychmiast Sevilla zadała nokautujący cios w postaci bramki Bobo, On do spółki z Arouną Kone rozbijali nasza obronę, nie radziliśmy sobie z nimi. Po tym golu dokonałem zmian w składzie i w ustawieniu. Nie sprawiły one, że było nas więcej z przodu a jedynie tyle, że gospodarze mieli znacznie więcej miejsca w środku pola. Mecz zakończył się naszą porażką, ale znalazłem odpowiedź na jedno pytanie siedzące w mojej głowie.

Primera Division (10/38)
02.11.2011. Ramon Sanchez Pizjuan, Sewilla
Sevilla (5) - Mallorca (4) 2:0

12'- Adriano 1:0
50' - Bobo 2:0

Widzów: 44065

 

Tabela ligowa

Odnośnik do komentarza

Nareszcie mamy troszkę luźniejszy terminarz, choć nie zabraknie mocnych ekip po drodze, które oczywiście także będą myśleć o pełnej puli w starciach z nami. Choćby taka drużyna jak Real Sociedad z którą zdarzyło mi się już przegrać dwukrotnie. Na ławce mecz rozpocznie już niemal w 100?% gotowy do gry Hugo Viana. Zrezygnowałem z gry skrzydłowymi, co nie jest dużym problemem dla mnie, gdyż w składzie mam sporo graczy mogących grać w środku pola. Nie wiem jak to się sprawdzi, ale lepiej coś testować póki sezon nie wszedł w decydującą fazę.

Bailly - Bacinovic (Czrw 92'), Medjani, Vidal, Valera - Maduro, Torres, Mata (Laudrup 79'), Gasbarroni (Viana 65'), Valero - Trejo (Tamas 92')

Niestety coś kosztem czegoś, modyfikacja ustawienia i postawienie na dwóch defensywnych pomocników sprawiła, że było nas mniej w ofensywie, ale za to rywale poza indywidualnymi zrywami nie byli w stanie zrobić nic. U nas poza wysokimi umiejętnościami poszczególnych graczy były także wypracowywane latami schematy rozegrania piłki w ataku pozycyjnym. Po jednym z nich piękną akcję krótkimi podaniami zakończył golem Gasbarroni a wielkie podziękowania powinny spaść na ręce Juana Maty, wspaniale to rozegrał. Jedyne co mi się nie podobało w pierwszych 45. minutach to zbyt ofensywna gra bocznych obrońców. Niby dwójka defensywnych pomocników powinna łatać dziury, ale były one zbyt duże, skorygowałem to po przerwie i było spokojniej z tyłu. W 55. minucie Trejo otrzymał podanie od Maty, zasugerował strzał po czym puścił piłkę przed siebie i na to wszystko dał się nabrać były gracz Warszawskiej Legii Inaki Astiz, sfaulował mojego snajpera w polu karnym a sam poszkodowany wymierzył karę. W 65. minucie po długiej przerwie na boisko wrócił Viana i 13. minut później uświadomił mnie w tym jak bardzo mi go brakowało. Kompletnie wyprowadziliśmy obronę gości w pole, przez co Portugalczyk miał autostradę do bramki Riesgo. Jego niezbyt silny, ale bardzo precyzyjny strzał po ziemi z 18. metrów postawił kropkę nad 'i'. Skazą, choć niewielką na tej wygranej były dwie żółte kartki Bacinovicia. Chłopak nie grał źle, chciał się pokazać no i pokazał choć nie z tej strony od której chciałbym go widzieć.

Primera Division (11/38)
06.11.2011 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (6) - Real Sociedad (9) 3:0

26' - Andrea Gasbarroni 1:0
56' - Oscar Trejo (kar) 2:0
79' - Hugo Viana 3:0

Widzów: 15503

Fantastyczne nastroje panowały w samolocie którym przemieściliśmy się do Stambułu, gdzie czekało nas starcie z Fenerbahce. Turcy nieoczekiwanie przegrali swoje pierwsze, jakże szalone spotkanie z Hearts 3:4 więc im również na gwałt są potrzebne 3. punkty.

Bailly - Sepsi, Medjani, Vidal, Valera - Maduro, Torres, Mata (Valdes 86'), Gasbarroni, Laudrup (Viana 72') - Trejo (Guiza 90')

Sparaliżowała nas fanatyczna atmosfera panująca na Sukru Saracoglu i to bez dwóch zdań, nie umieliśmy wejść w mecz, skoncentrować się na grze przez co Fenerbahce co chwila zagrażało naszej bramce. Odpowiedzieliśmy w 20. minucie strzałem głową Vidala i choć nie padła bramka, to troszkę uspokoiło to zarówno kibiców fener jak i samych zawodników gospodarzy. W szatni rywala musiało być gorąco, bo wyszli jak po jakiś prochach. Takiej szarży na moją drużynę nie widziałem już dawno naprawdę. Kolejny raz jednak przetrwaliśmy ciężkie chwile i w 68. minucie Laudrup sprytnie dziubnął piłkę do Trejo a Argentyńczyk strzelił przy bliższym słupku i wyprowadził nas na prowadzenie. Na pewno zaimponował spokojem selekcjonera reprezentacji Argentyny Diego Simeone, który pojawił się w Stambule osobiście. Zapadła cudowna, kojąca moje uszy cisza, oaza ciszy która trwała już do końcowego gwizdka. No okej, na miano gracza meczu zasłużył Bailly, ale zagraliśmy mimo to naprawdę dobry mecz.

Puchar UEFA, Faza grupowa (2/4)
10.11.2011 r.Sukru Saracoglu, Stambuł
Fenerbahce Stambuł (4) - Mallorca (5) 0:1

68' - Oscar Trejo 0:1

Widzów: 43196

Tak jak często narzekałem na kalendarz spotkań tak teraz byłem wniebowzięty nadchodzącym spotkaniem w ramach Pucharu Hiszpanii. Mogłem w starciu z Gimnasticiem dać zagrać piłkarzom, którzy raczej nie grywali do tej pory zbyt wiele.

Santamaria - Bacinovic, Hernani, Yasin, Lopez - Maduro, Vidal (Viana 51'), Castro, Laudrup, Van der Linden - Guiza (Trejo 77')

Jakby się poważnie nad tym zastanowić, to odpadnięcie z tych rozgrywek byłoby mi na rękę no bo mniej meczy i mniejsze zmęczenie. Natura zwycięzcy jednak się we mnie odezwała, gdy w 13. minucie straciliśmy gola po zamieszaniu podbramkowym i aż się podniosłem z ławki. Brakowało troszkę jakości, rytmu meczowego rezerwowym i kreatywności. Nie zabrakło doświadczenia Guizy, który odebrał zbyt daleko wypuszczoną sobie przez obrońcę gospodarzy piłkę i spokojnie kładąc na tyłku Rubena wyrównał. Minęła ledwie minuta od wznowienia gry a menadżer Gimnasticu już musiał sporo kombinować jak załatać dziurę po Souzie, który otrzymał czerwoną kartkę po wejściu w Castro. Wyraźnie rozpoczęło się polowanie na nogi moich graczy. Kolejnym który odczuł skutki brutalnej gry gospodarzy był Vidal, ale On już nie był w stanie kontynuować gry. Wiedziałem że mam przed sobą rewanż na własnym terenie, gdzie rozniesiemy rywali i awansujemy dalej, ale chciałem mieć pewność już dziś. Wprowadziłem Trejo no i Argentynczyk zakończył sprawę.

Puchar Hiszpanii. 4. runda, 1. mecz
15.11.2011 r. Nou Estadi del Nastic, Tarragona
Gimnastic - Mallorca 1:2

14' - Rosinei 1:0
39' - Guiza 1:1
86' - Oscar Trejo 1:2

Arturo Vidal złamał rękę, wypada na miesiąc :ściana:

Odnośnik do komentarza

Stała się rzecz straszna, ale nie odstraszająca mnie przed kontynuowaniem tematu. Nieszczęśliwie źle nagrane dane na płytę spowodowały utratę save'a. Ostatni zapis który posiadam jest z lipca 2011, także cofamy się jedynie do początku tego sezonu. Opisze to w sposób w jaki opisywałem pierwsze sezony. Przepraszam za takie nieoczekiwane sytuacje, ale już niedługo zacznę być na bieżąco. Mam nadzieję, że jakieś tam zainteresowanie tym tematem nie zmaleje ;)

Odnośnik do komentarza

Okres przygotowawczy przed sezonem 2011/2012 + Sezon 2011/2012

Transfery do Klubu:

Juan Manuel Mata (OPŚ, OPL, 23l.) <--- Valencia - Wolny
Gabriel Tamas (OŚ, DPŚ,27l.) <--- AJ Auxerre - Wolny

Transfery z klubu:

Miguel Angel Moya ---> Sevilla - Wolny
Albert Crusat ---> Espanyol - Wolny
Sjors Verdellen ---> WT
Reto Zanni ---> WT
Ivan Ramis ---> WT
Fernando Navarro ---> Werder Brema - 4.4 mln euro

Podsumowanie transferów: Wyszedłem na stracie sejwa jak Zabłocki na mydle. Pozyskałem tylko Matę i Tamasa. Chciałem kupić jeszcze tylko Sepsiego, by nie ułatwiać sobie zadania, ale się to nie udało. Znacznie mniej zarobiłem również na Navarro, którego postanowiłem tak jak wcześniej sprzedać.

Mecze Towarzyskie:

01.08.2011 r. Mallorca - Benfica 4:2
05.08.2011 r. AlbinoLeffe - Mallorca 0:4
09.08.2011 r. Vitesse - Mallorca 1:4
12.08.2011 r. Terrasa - Mallorca 0:3
15.08.2011 r. Ceuta - Mallorca 1:3
19.08.2011 r. Toledo - Mallorca 0:4
__________________________________

Primera Division

1/38, 28.08.2011 r. Mallorca - Celta Vigo 5:2
2/38, 04.09.2011 r. Mallorca - Betis 2:2
3/38, 18.09.2011 r. Athletic Bilbao - Mallorca 0:2
4/38, 25.09.2011 r. Zaragoza - Mallorca 1:3
5/38, 28.09.2011 r. Mallorca - Almeria 1:2
6/38, 02.10.2011 r. Valladolid - Mallorca 2:1
7/38, 09.10.2011 r. FC Barcelona - Mallorca 2:0
8/38, 22.10.2011 r. Mallorca - Real Madryt 0:0
9/38, 30.10.2011 r. Mallorca - Levante 2:1
10/38, 02.11.2011 r. Sevilla - Mallorca 3:2
11/38, 06.11.2011 r. Mallorca - Real Sociedad 1:0

____________________________

Puchar UEFA

1. Runda, 1. mecz, 22.09.2011 r. Mallorca - Czerno More 4:0
1. Runda, rewanż, 06.10.2011 r. Czerno More - Mallorca 0:0

Faza grupowa (1/4), 27.10.2011 r. Palermo - Mallorca 1:1
_____________________________________

Gołym okiem widać, że poszło nam troszkę gorzej w tych pierwszych 11. kolejkach, zajmujemy także słabszą pozycję w lidze. Nie ułatwiłem sobie jak widać zadania. W fazie grupowej Pucharu UEFA trafiliśmy na Palermo, Grasshopper Zurych, Slavie Praga oraz AZ Alkmaar. Oby to ostatnia już tego typu przygoda. Lecimy na bieżąco.

Odnośnik do komentarza

Są też plusy utraty save'a, bardzo mało urazów dokucza naszemu zespołowi. Obecnie z gry wykluczony jest jedynie Gabriel Tamas i wróci niebawem, więc nic tylko brać się do roboty i piąć się w górę tabeli. Naszym najbliższym rywalem był sąsiad w ligowej stawce Malaga. Gospodarze nie mają najlepszej serii w ostatnim czasie, ale na własnym terenie przegrali zaledwie jedno spotkanie w tym sezonie.

Bailly - Bacinovic, Vidal, Medjani, Valera - Maduro, Mata (Valdes 65'), Viana, Torres, Gasbarroni - Guiza (Trejo 45' (Braulio 74'))

Podsumowałbym jakoś pierwszą połowę, ale nie umiem. Jedyne co mi się nasuwa na język to "Goitia Ty stary kurwiu"...Bramkarz Malagi bronił wszystko - strzały po ziemi, w okienko, mocne, techniczne, głową, nogą, z bliska i z daleka. Mata z 3. metrów uderzył z całej pary a Goitia to wyciągnął. Od początku drugiej połowy wpuściłem Trejo licząc na jego błyskotliwość i umiejętność rozerwania obrony rywala. Jednak gospodarze byli na to przygotowani i natychmiast Argentyński snajper dostał taki plaster, że po 8. minutach musiał opuszczać boisko na noszach. Wprowadzony Braulio miał wyborną okazję w 92. minucie na zdobycie zwycięskiej bramki, ale wiadomo ze bramkarz Malagi był tego dnia nie do pokonania. W ostatniej akcji meczu Medjani i Vidal nie umieli trafić z 5. metrów w bramkę.

Primera Division (12/38)
12.11.2011 r. La Rosaleda, Malaga
Malaga (10) - Mallorca (9) 0:0

Widzów: 20153

Trejo wypadł tylko na 2. tygodnie.

Nie rozumiałem jak można było nie wygrać w Maladze, takiego występu bramkarza nie widziałem chyba w życiu. Mecz w Pucharze Hiszpanii przeciwko Zamorze miał dać nam przede wszystkim przełamanie strzeleckie a jako że po tym meczu czekały nas 2. tygodnie lekkiego odpoczynku, to wystawiłem najmocniejszy możliwie skład.

Bailly - Bacinovic, Vidal, Medjani, Valera - Maduro, Mata, Viana (Laudrup 68'), Valero, Gasbarroni - Braulio

Nie spodziewałem się, że na pozycji stopera w drużynie rywali ujrzę zwolnionego od nas przed sezonem Sjorsa Verdellena. Przywitałem się, pogadałem i na tym zakończyła się uprzejmość tego dnia. Zanim sami przeszliśmy do działania Zamora sama sobie strzeliła w stopę, jej zawodnik wyleciał już w 14. minucie za faul na Macie. Ostrzał był niesamowity, czego każdy się spodziewał. Nie sądziłem jednak, że nawet bramkarz z trzeciej klasy rozgrywkowej w kraju będzie tak dysponowany i zabawi się w Goitie z ostatniej kolejki. Nie szło z akcji, to zadziałał rzut rożny grany na długi słupek, Vidal z całym impetem wbił piłkę do bramki rywala. Do przerwy Zamora nie oddała żadnego strzału a zanim zdążyła pomyśleć o zagrożeniu naszej bramki w drugiej połowie już musiała pogodzić się z utratą kolejnego gola. Strzał Braulio z bliska starał się blokować defensor gospodarzy Agirre, lecz zrobił to tak niefortunnie że jemu zaliczono bramkę samobójczą. Trzeci gol przyćmił wszystko to co wydarzyło się tego dnia w Zamorze. Rzut z autu wykonał Valera, podał do Gasbarroniego a ten z ostrego kąta przewrotką(!) trafił obok Calatayuda. To byłby bardzo smutny wieczór dla miejscowych kibiców gdyby nie fatalny błąd Bailly'ego, który otworzył drogę do bramki Niche, bramka była pusta, ale było dosyć daleko a trafić w takich sytuacjach też trzeba umieć.

Puchar Hiszpanii, 4. Runda, 1. mecz
15.11.2011 r. Ruta de la plata, Zamora
Zamora - Mallorca 1:3

37' - Arturo Vidal 0:1
49' - Agirre (Sam) 0:2
68' - Andrea Gasbarroni 0:3
84' - Niche 1:3

Widzów: 7447

Ciężko było przewidywać, że na tym etapie rozgrywek ligowych Recreativo będzie plasować się wyżej niż My a jednak. Na dodatek fantastycznie grają w tym sezonie na wyjazdach, więcej punktów na obcym terenie zdobyły tylko Atletico i Valencia.

Bailly - Bacinovic, Vidal, Medjani, Valera - Torres (Van der Linden 74'), Mata, Valero (Maduro 45'), Viana, Braulio - Guiza (Trejo 45')

Po 5. minutach gry byłem gotów uwierzyć w to, że moi zawodnicy zawarli z kimś cichy układ, by z bliska i w 10000% sytuacjach strzelać prosto w bramkarza. Na szczęście minutę później Braulio nie trafił w Castillo a w bramkę i wyszliśmy na prowadzenie. Im jednak dalej w mecz, tym był on bardziej wyrównany, pod koniec pierwszej połowy można powiedzieć śmiało, że Recreativo przejęło kontrolę na tym co się działo na boisku. Broniliśmy się jednak bardzo uważnie, dzięki czemu na przerwę schodziliśmy przy skromnym 1:0. Mimo korzystnego wyniku zdecydowałem się na dwie zmiany, za mało aktywnego Guize wszędobylski Trejo oraz za ofensywnie usposobionego Valero skupiony na kasowaniu środka pola rywali Maduro, zależało mi na dobrym balansie w drużynie. Druga połowa zaczęła się jak kończyła pierwsza, czyli od ataków gości świetnie kasowanych przez naszą defensywę. W tym meczu naszą mocną stroną były kontrataki, ten z 60. minuty dał nam rzut karny po faulu na Juanie Macie a pewnie na 2:0 podwyższył Hugo Viana. Wynik się nie zmienił, Recreativo oddało więcej strzałów od nas, ale Bailly był praktycznie bezrobotny, prawie każdy strzał brali na ciało moi obrońcy i pomocnicy. Bardzo skuteczny w ofensywie i ostrożny w defensywie mecz, jestem zadowolony ze swojej drużyny.

Primera Division (13/38)
27.11.2011 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (9) - Recreativo (8) 2:0

7' - Braulio 1:0
60' - Hugo Viana (Kar) 2:0

Widzów: 14498

Odnośnik do komentarza

Nieźle zaczęliśmy tegoroczne rozgrywki w Pucharze UEFA, remis na trudnym terenie w Palermo daje nam dobrą pozycję wyjściową już na starcie, bo najcięższy mecz wydaje się być za nami. Dziś przyszła pora na Szwajcarski Grasshopper, który przegrał do tej pory oba mecze w których stracił siedem bramek.

Bailly - Vidal, Medjani, Hernani, Valera - Maduro, Valdes, Van der Linden (Laudrup 45'), Viana, Gasbarroni (Trejo 53') - Braulio

To że mecz będzie układał się tak jak My tego chcemy było wiadome, ale goście nastawieni na kontrataki korzystali z szybkości i zwinności swojego napastnika Pavlovicia. Szwajcar w przeciągu 20. minut miał dwie bardzo dobre okazję do pokonania Bailly'ego ale Belg stawał na wysokości zadania. Zdecydowanie więcej pracy od Logana miał jego kumpel po fachu z drugiej strony Marini, lecz pokazał w pierwszej połowie że wybrał w dzieciństwie dobry zawód. Nasza kadra była i tak już mocno ograniczona, więc gdy Gasbarroni podbiegł z lekkim problemem zdrowotnym natychmiast go zdjąłem z murawy. Wprowadzony Oscar Trejo był kreatorem bramki z 68. minuty. To po jego uderzeniu Marini przerzucił piłkę nad bramkę dzięki czemu mieliśmy rzut rożny. Najlepiej ustawił się i sobie zawodnika Hernani, Polak dostał jedną z nielicznych szans do gry i wykorzystał ją najlepiej jak mógł.

Puchar UEFA, Faza grupowa (2/4)
01.12.2011 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (3) - Grasshopper (5) 1:0

68' - Hernani 1:0

Widzów: 15250

Biorąc po uwagę ostatnie trzy spotkania ligowe mogliśmy się nazwać królami defensywy, jako jedyni w stawce nie straciliśmy bramki w ostatnich trzech meczach, ale wiedziałem że z Villarrealem będzie ciężko o zero z tyłu.

Bailly - Bacinovic, Medjani, Vidal, Valera - Maduro, Mata (Valdes 68'), Viana, Torres, Braulio (Gasbarroni 68') - Trejo

Przez trzy minuty widniał na tablicy świetlnej bezbramkowy rezultat, Huntelaar jak na kilera przystało poradził sobie z Medjanim biorąc go na plecy i trafiając tuż przy Loganie Bailly przerwał nasza piękną serię meczy bez straty gola. Bramka tuż po rozpoczęciu gry zawsze układa mecz, gospodarze schowali się za podwójną gardę i przyjmowali nasze ciosy śmiejąc się po każdym z nich nam prosto w twarz. Gdy się "wypsztykaliśmy" ze swoich ataków i chcieliśmy troszkę zwolnić tempo by dać sobie chwilkę oddechu 'Żółta Łódź Podwodna' wystrzeliła drugą torpedę w naszym kierunku, Huntelaar zatopił nas po raz drugi. Już wtedy wiedziałem że nie wygramy tego meczu, ba, nawet nie zremisujemy, nie damy rady podnieść się po takim uderzeniu. Minęły dwie minuty a Capel szczęśliwie bo szczęśliwie, ale zabił we mnie resztkę nadziei na punkt. To nie był koniec popisu gospodarzy, dokładnie w 40. minucie Klaas Jan Huntelaar skompletował hattricka, bawił się z Medjanim jak z dzieckiem. Nie miałem nawet pomysłu na rozmowę motywacyjną, mecz był przegrany. Po prostu wyszliśmy na murawę i w 51. minucie padł kolejny gol, kolejny gola 'Huntera', kolejny z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie miejsca i w niezrozumiały dla mnie sposób. Chciałem już tylko zejść do szatni, spakować rzeczy i jechać do domu. Minimalnie nastrój poprawił w 56. minucie Trejo pokonując Artura Boruca strzałem zza '16'. 10.minut później w identyczny sposób Trejo strzelił swoją drugą bramkę i wynik 2:5 już nie wyglądał tak źle. Argentyńczyk miał szansę w 92. minucie zdobyć trzeciego gola, ale jego marzenia o hattricku zabił Boruc. Wstydliwa porażka.

Primera Division (14/38)
04.12.2011 r. El Madrigal, Villarreal
Villarreal (5) - Mallorca (7) 5:2

4' - Klaas Jan Huntelaar 1:0
32' - Klaas Jan Huntelaar 2:0
37' - Diego Capel 3:0
40' - Klaas Jan Huntelaar 4:0
51' - Klaas Jan Huntelaar 5:0
56' - Oscar Trejo 5:1
67' - Oscar Trejo 5:2

Widzów: 22744

Musieliśmy poprawy nastroju szukać w Pradze, Czeskiej Pradze. Wygrana nad Slavią praktycznie zapewniała nam awans do fazy pucharowej Pucharu UEFA i fajnie by było już teraz mieć jeden kłopot z głowy.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Vidal, Lopez - Torres, Mata (Valdes 75'), Viana, Laudrup, Gasbarroni - Trejo (Braulio 75')

Sportowa złość siedziała w nas od ostatniego gwizdka na El Madrigal, gdy rozpoczął się mecz na Stadionie Eden ruszyliśmy natychmiast do zdobywania goli. Tak się jednak niesympatycznie stało, że naszą furię wykorzystał Macala który popędził naszą lewą stroną i dośrodkował na nos do Pilara. Czarny, piekielny scenariusz zaczął się rysować na murawie i do przerwy zmiany scenariusza nie było. Marazm trwał do 72. minuty spotkania, przez cały ten czas nie mogłem napisać nic o swojej drużynie i opisując tę minutę także nie będę pisać nic o swoich zawodnikach. Poświęcę chwilkę Macali, asystentowi przy golu Pilara który wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Zdając sobie sprawę z tego, że Slavia będzie musiała biegać o wiele więcej niż dotychczas zaplanowałem dwie zmiany. Valdes miał wejść za Matę a Braulio w miejsce Trejo. W momencie gdy gotowi do wejścia byli obaj nowi gracze Oscar Trejo znów popisał się cudownym, precyzyjnym strzałem zza pola karnego i wyrównał. Nie wygraliśmy tego meczu, nie zapewniliśmy sobie awansu z grupy ale ten gol Trejo może okazać się w ostatecznym rozrachunku bardzo bardzo ważny.

Puchar UEFA, Faza grupowa (3/4)
08.12.2011 r. Stadion Eden, Praga
Slavia Praga (4) - Mallorca (3) 1:1

20' - Martin Pilar 1:0
75' - Oscar Trejo 1:1

Widzów: 8515

Odnośnik do komentarza

Po klęsce z Villarrealem i wymęczonym remisie ze Slavią Praga przyszła kolej na kiepsko spisujące się w tym sezonie Deportivo. Co rzadkość miałem możliwość skorzystania ze wszystkich piłkarzy w kadrze.

Bailly - Vidal, Hernani (Tamas 65'), Medjani, Valera - Maduro, Mata, Viana (Valero 65'), Laudrup, Gasbarroni (Trejo 81') - Braulio

Cytując komentatora "Nie tak miał się ten mecz zacząć!". Niestety chodziło o bramkę dla gospodarzy z 51. sekundy. Nie powąchaliśmy nawet futbolówki, żenada. Żenadą nie była za to akcja z 10. minuty, gdzie po serii kilkunastu podań po ziemi rozmontowaliśmy obronę Deportivo a podanie Gasbarroniego na gola zamienił Braulio. Mieliśmy swoje kolejne okazje lecz jak to My nie potrafiliśmy przekuć ich na bramki a rywale wyprowadzili jedną kontrę i Borja wyprzedzając Medjaniego pokonał naszego bramkarza tuż przed przerwą. W doliczonym czasie gry ewidentnie należał nam się karny, co pokazały telewizyjne powtórki, ale sędzia był ślepy i głuchy na nasze pretensje. Takie sytuacje zawsze gotują głowy zawodnikom i natychmiast po przerwie Braulio wyrównał po dobrym kilkudziesięciometrowym passie Laudrupa. Zdjąłem z boiska zagrożonych kartkami Vianę oraz Hernaniego a zmiennik Polaka Tamas był bardzo blisko zdobycia gola tuż po wejściu na boisko, piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek z bliskiej odległości. Końcowe minuty meczu mogły przynieść wygraną zarówno nam jak i gospodarzom. W 92. minucie Xisco oddał strzał rozpaczy z bardzo daleka i trafił w poprzeczkę, poszła z tego nasza kontra po której Trejo wyszedł co prawda z obrońcą na plecach, ale sam na sam z bramkarzem Deportivo, przegrał ten pojedynek, nie zdobył gola na wagę trzech punktów. Remis nie odzwierciedla przebiegu gry, jestem zadowolony z drużyny. Powinniśmy wygrać, pamiętajmy o fatalnej decyzji sędziego o niepodyktowaniu rzutu karnego dla naszego teamu.

Primera Division (15/38)
11.12.2011 r. Riazor, A Coruna
Deportivo (15) - Mallorca (9) 2:2

1' - Xisco 1:0
11' - Braulio 1:1
44' - Borja 2:1
54' - Braulio 2:2

Widzów: 31929

Przedostatnie ligowe spotkanie w tym roku kalendarzowym mieliśmy zaszczyt rozegrać przed własną publiką. Mecz o sporym ciężarze gatunkowym, gdyż z bezpośrednim sąsiadem w tabeli Racingiem, z którym mieliśmy tyle samo punktów po 15. kolejkach. Nie mogłem skorzystać tylko z Van der Lindena, chłopak się przeziębił.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Vidal, Valera - Maduro, Valdes (Mata 62'), Valero, Torres, Gasbarroni (Trejo 87') - Braulio (Guiza 62')

Media hucznie zapowiadały, że bohaterem spotkania może zostać Polski napastnik Racingu Ebi Smolarek. Nie wiem skąd ten wniosek, ale przez 11. minut nie dotknął piłki a My zdążyliśmy w tym czasie wbić bramkę za sprawą Gasbarroniego. To powinna być jedna z wielu bramek zdobytych przez nasz zespół, ale mamy jakiegoś pecha do bramkarzy rywali, ciągle rozgrywają przeciwko nam mecze życia, tym razem był nim Ordonez. Nie miał nic do powiedzenia jednak w 66. minucie gdy z daleka strzał marzenie oddał Borja Valero, zasługi jednak również dla Torresa, który skasował perfekcyjnie bardzo groźną kontrę Racingu. Gdy mecz wydawał się wygrany któryś z moich zawodników stracił piłkę na własnej połowie, Ismodes popędził na moją bramkę, minął bramkarza i z ostrego kąta zdobył bramkę kontaktową, była 85. minuta. Goście co oczywiste poszli całą ławą na nasza bramkę, aż piątka zawodników zostawała na mojej połowie i albo wyrównają, albo przegrają 3:1. Przegrali, przegrali 3:1 po trafieniu Trejo z 94. minuty, gdy rywal się totalnie odsłania trzeba bezwzględnie wykorzystywać.

Primera Division (16/38)
18.12.2011 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (9) - Racing (8) 3:1

14' - Andrea Gasbarroni 1:0
67' - Borja Valero 2:0
85' - Damian Ismodes 2:1
90+4' - Oscar Trejo 3:1

Widzów: 15782

Przyszła pora na zakończenie rozgrywek grupowych w Pucharze UEFA. Do awansu wystarczał nam remis w domowym starciu z AZ Alkmaar. Holendrzy mają już pewny awans i tylko Oni obok nas byli bez porażki w naszej grupie. Nawet porażka może dać nam premiowane awansem miejsce, ale wolałem nie pozostawiać wszystkiego w nogach rywali.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Medjani, Lopez - Maduro, Mata, Viana, Vidal (Valero 67'), Braulio - Guiza (Trejo 67')

Holenderscy goście mieli okazje przekonać się na własnej skórze jak wygląda potrzebująca dobrego wyniku drużyna Mallorci w akcji. Do momentu zdobycia gola przez Hugo Vianę co nastąpiło w 18. minucie rywale minęli linie połowy boiska z piłką tyle razy, ze można było to zliczyć na palcach jednej ręki. Chwila radości trwała mniej więcej tyle ile radość Polaków po golu Krychowiaka z Irlandią. W Pazdana zabawił się Tamas a w Waltersa Martens i było 1:1. Dodatkową presję wywierała na nas Slavia, która prowadziła z Grasshoppersem 1:0. Zaczęła nam Ona uciskać głowy w 64. minucie po trafieniu El Hamdaouiego, Slavii potrzebna była już tylko jedna bramka. Minutę później Szwajcarzy wyrównali i znów mieliśmy chwilę oddechu. Miałem do wyboru rzucić się do odrabiania strat, albo próbe utrzymania jednobramkwej porażki gdyż zasady fazy grupowej Pucharu UEFA mówiły jasno: Przy tej samej ilości punktów jako pierwsza liczy się różnica bramkowa. Dokonane zmiany pokazują, że zrobiłem to czym zawsze kierowałem się w prowadzeniu zespołu - walka o pełną pulę. W Zurychu nadal utrzymywał sie rezultat 1:1, natomiast na ONO Estadi w 86.minucie już wszyscy byli pewni, że zagramy na wiosnę w fazie pucharowej, bombę z 25. metrów ulokował pod poprzeczką Hugo Viana.Portugalczyk dał nam swoimi dwoma uderzeniami z daleka awans.

Puchar UEFA, Faza grupowa (4/4)
22.12.2011 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (3) - AZ Alkmaar (1) 2:2

20' - Hugo Viana 1:0
21' - Maarten Martens (Kar) 1:1
65' - Mounir El Hamdaoui 1:2
87' - Hugo Viana 2:2

Widzów: 15727

Dzień po zakończeniu Fazy grupowej rozlosowano fazę pucharową Pucharu UEFA. W 1/16 trafiliśmy na kolejny Holenderski zespół - Ajax Amsterdam. Gdyby udało nam się awansować, rywalem byłby ktoś z dwójki Palermo/Cluj. Naprawdę możemy zajść daleko w tegorocznej edycji.


Odnośnik do komentarza

A dziękuje

 

Kończymy rok 2011 bardzo istotnym dla układu tabeli pojedynkiem z Atletico Madryt na Vicente Calderon. Jeśli marzymy o Lidze Mistrzów, to nie możemy tego meczu przegrać bo nam pierwsza czwórka odjedzie już bardzo bardzo daleko. Jedynym nieobecnym w składzie jest Bacinovic zawieszony za kartki z poprzednich spotkań co sprawia, że na lewej stronie zagrać musi Vidal.

Bailly - Vidal, Tamas, Medjani, Valera - Maduro, Mata, Viana, Torres (Laudrup 88'), Gasbarroni (Trejo 68') - Braulio (Valero 68')

Nie można powiedzieć o gospodarzach, że z Vicente Calderon zrobili twierdzę w tym sezonie. Zdobyli mniej punktów na własnym terenie niż My i pierwsze minuty pokazały, że można tu wygrać. Swoje robił jednak Leo Franco, swoje zrobił też Javier Saviola trafiając głową (lol) po rzucie rożnym w 8. minucie. Nie mogę powiedzieć wiele więcej o pierwszej części gry. Opis drugiej połowy zacznę późno, bo od 67. minuty, wybaczcie ale nie działo się zupełnie nic, wtedy jednak kolejny raz młotek w nodze uruchomił Hugo Viana i Leo Franco na kolanach odprowadzał piłkę wzrokiem. Minęły 4. minuty a Hugo Viana podszedł do rzutu wolnego z bocznego sektora boiska. Tylko On mógł wymyślić sobie strzał z tej pozycji, nieprawdopodobne ale trafił do siatki Atletico i objęliśmy prowadzenie. Rywal nie zbliżył się już ani razu pod nasze pole karne, czyżby opadli kompletnie z sił? Nie interesowało mnie to, wygraliśmy ten mecz całkowicie zasłużenie.

Primera Division (17/38)
28.12.2011 r. Vicente Calderon, Madryt
Atletico Madryt (3) - Mallorca (8) 1:2

9' - Javier Saviola 1:0
67' - Hugo Viana 1:1
71' - Hugo Viana 1:2

Widzów: 52942

Grudzień to był miesiąc w którym zanotowaliśmy sporą stratę w wysokości 1.13 mln. euro. Na naszym koncie jest niecałe 2. miliony więc może być niezbędna sprzedaż jakiegoś piłkarza pierwszej jedenastki.

Przed meczem pucharowym z Zamorą doszło do ruchów na rynku transferowym. Z klubu za 3. miliony euro odszedł Gonzalo Castro, który wzmocnił Betis. Pozyskałem również za śmieszne pieniądze (40. tysięcy) niezwykle perspektywicznego słoweńskiego napastnika Dejana Sunko, którego natychmiast wypożyczyłem do występującego w 3. lidze Hiszpańskiego klubu filialnego Terrassa.

Bailly - Bacinovic, Hernani, Yasin, Lopez - Torres, Valdes, Laudrup, Van der Linden, Gasbarroni (Braulio 45') - Guiza

Wynik 3:1 z pierwszego meczu sprawiał ze podeszliśmy do spotkania na totalnym luzie. Przez to mecz nie był raczej z kategorii tych, na których kibic co chwila podnosi się z siedzenia, mówiąc krótko i szczerze wiało nudą. Mieliśmy tak na te spotkanie wywalone kalafiory, że w 70. minucie zrobiło się gorąco po wykorzystanym rzucie karnym przez mojego byłego podopiecznego Verdellena. Nagle Zamorze brakowało do awansu zaledwie jednego gola. Wyrównanie przyszło uwaga, dopiero w 92.minucie po golu wprowadzonego w przerwie Braulio. Do tego czasu bramkarz gości Calatayud wybronił 11 celnych uderzeń, aż mi szkoda że nie uratował swojemu zespołowi wygranej.

Puchar Hiszpanii, 4. Runda, rewanż
04.01.2012 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca - Zamora 1:1

70' - Sjors Verdellen (kar.) 0:1
90+2' - Braulio 1:1

Widzów: 8578

Nie mieliśmy wiele czasu na zregenerowanie się a czekał nas wyjazd na najtrudniejszy teren z możliwych w tym sezonie, Valencia nie przegrała u siebie, walczy o mistrzowski tytuł, trudno będzie o podobny wynik jak na boisku Atletico Madryt.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Medjani, Valera - Maduro, Mata, Viana, Torres (Valero 45'), Gasbarroni - Braulio (Guiza 83')

Valencia posiada w swoim arsenale mnóstwo armat i każda z nich mogła wystrzelić w dowolnym momencie. Ich presja wywierana na moich graczach była tak nie do zatrzymania, że nie mogliśmy oddać nawet strzału. Wszystko się zmieniło w 35. minucie gdy Albiol dziubnął butem nogę Braulio w polu karnym a sędzia na szczęście to zauważył. Do piłki podszedł Hugo Viana i choć zdarzało mu się już nie trafiać z 11. metrów, to Portugalczyk jest w takim gazie, że nie mógł spudłować. Mogliśmy pójść za ciosem i wyjść na dwubramkowe prowadzenie, lecz strzał Medjaniego wylądował na poprzeczce. Zamiast 2:0 jeszcze przed przerwą wyrównał David Villa wykorzystując swoje doświadczenie i spokój. Najgorszy możliwy scenariusz spełnił się w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy Ashton wyprowadził Valencię na prowadzenie, bardzo biernie zachowywała się moja defensywa. Oczywiście dużym ryzykiem było wprowadzenie ofensywnego Borjy Valero za defensywnego Torresa, ale nie było czego bronić. Zaczęliśmy w drugiej połowie przeważać, co mnie lekko zadziwiło, były okazje do wyrównania. Mata mógł się odgryźć za stracone lata na Mestalla, ale Hildebrand bronił kapitalnie. To właśnie Hildebrand wyratował 3. punkty swojej drużynie broniąc uderzenie Guizy w 90. minucie spotkania. Przegraliśmy, ale wracamy na Majorkę z podniesioną głową.

Primera Division (18/38)
08.01.2012 r. Nuevo Mestalla, Walencja
Valencia (2) - Mallorca (8) 2:1

35' - Hugo Viana (Kar.) 0:1
40' - David Villa 1:1
45+1' - Dean Ashton 2:1

Widzów: 65530

Odnośnik do komentarza

Gwoli ścisłości: Złota piłka 2011 - Sergio Aguero (Liverpool)

Po wyeliminowaniu z Pucharu Hiszpanii Zamory naszym rywalem w 5. Rundzie tych rozgrywek był rywal z o wiele wyższej półki, była nim Sevilla.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Medjani, Valera - Maduro, Mata, Viana, Torres, Gasbarroni (Valero 72') - Braulio (Guiza 72')

Patrząc na tak wyrównaną stawkę ligową w tym sezonie być może to właśnie Puchar Hiszpanii będzie przepustką do gry w Europie. Dlatego też rzuciłem na boisko co miałem najlepszego i pierwsze pół godziny to nasza absolutna dominacja. Przypomniałem sobie jednak ostatnie spotkanie z Sevillą gdy też przeważaliśmy, ale rywale mieli bardzo silną formację ofensywną. Tak jak wtedy tak samo i dziś Arouna Kone zadał cios, który nie ukrywając dłużej był jedynym skutecznym ciosem w tym meczu. Zaspał Tamas, choć zaspał to chyba zbyt delikatne określenie dla zachowania w tej sytuacji Rumuna. Sevilla miała w tym meczu wszystko, począwszy od Ochoy w bramce kończąc na mega szczęściu (dwa słupki). Nie poddamy się w rewanżu, byliśmy dziś wyraźnie lepsi.

Puchar Hiszpanii, 5. Runda, 1. Mecz
11.01.2012 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca - Sevilla 0:1

30' - Arouna Kone 0:1

Widzów: 11156

Na dwa tygodnie po starciu z Sevillą wyleciał ze składu Braulio. Bez niego trzeba było sobie radzić w starciu na własnym boisku przeciwko plasującemu się w środku tabeli Espanyolowi.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Medjani, Valera - Maduro, Mata, Viana, Laudrup (Valero 45'), Gasbarroni - Guiza

Jak to często bywa w naszym przypadku pierwsze minuty na własnym boisku to zamknięcie rywala na własnej połowie i dążenie do jak najszybszego objęcia prowadzenia. Nie zawsze to się udaje, ale dziś Juan Mata już w 11. minucie mocnym uderzeniem pod poprzeczkę dał nam prowadzenie. Byłem pewien, że bramka da nam również dużo spokoju w grze, ale wszystko zniweczył katastrofalnym błędem Valera, zbyt lekko podał do Bailly'a no i Dindane nie zmarnował tego. W przerwie wprowadziłem Valero, który ma uderzenie z dystansu i dobre otwierające podanie. Wszedł by wypracować sytuację bramkową kolegom i dać prowadzenie a tymczasem trzeba było po 50. minutach gonić wynik, bo znów Dindane urwał się moim defensorom. Byłem w szoku, nasza forma wydawała się naprawdę dobra mimo niekorzystnych rezultatów a dziś nie było nic poza pierwszym kwadransem.

Primera Division (19/38)
15.01.2012 r. ONO Estadi,Palma de Mallorca
Mallorca (8) - Espanyol (11) 1:2

12' - Juan Manuel Mata 1:0
19' - Aruna Dindane 1:1
51' - Aruna Dindane 1:2

Na 2. tygodnie wypadł kolejny napastnik Guiza :) Dodając do tego uraz Braulio oraz wyjazd na Eliminacje Olimpijskie Trejo zostaje bez napastnika. W tak niekorzystnej sytuacji kadrowej przyszło nam rywalizować z Sevillą w ramach 5. Rundy Pucharu Hiszpanii. Porażka przed tygodniem u siebie 0:1 stawia nas w ciężkiej sytuacji.

Bailly - Lopez, Tamas, Medjani, Valera - Maduro, Mata, Viana, Torres, Gasbarroni (Laudrup 6'), Valero

Kuriozalne było wyjście bez napastnika na mecz w którym potrzebowaliśmy co najmniej jednego gola, ale co robić. Myślałem że przez całą połowę nic nie stworzymy, że Sevilla spokojnie skontroluje mecz i na tym się skończy. Co się wydarzyło? W 6. minucie Gasbarroni zszedł z murawy i musiałem dokonać zmiany, kolejna kontuzja. 22. minuta zabiła ten dwumecz, zabił go Valera popełniając drugi w ciągu tygodnia tragiczny błąd w obronie, tym razem Bobo miał niemal pustą bramkę i trafił na 1:0. W 50. minucie Torres uderzył z bardzo daleka w poprzeczkę i gdyby wtedy padł gol, to odzyskałbym wiarę w awans. Z każdą kolejną fenomenalną interwencją Ochoy traciłem ją co raz mocniej, stworzyliśmy sobie kilka kapitalnych okazji lecz dziś nie było mocnych na bramkarza gospodarzy, odpadamy z Pucharu Hiszpanii, zostaje Liga i Puchar UEFA.

Puchar Hiszpanii, 5. Runda, rewanż
18.01.2012 r. Ramon Sanchez Pizjuan, Sewilla
Sevilla - Mallorca 1:0

22' - Bobo 1:0

Odnośnik do komentarza

W ostatnim tygodniu zimowego okna transferowego dokonałem jednego transferu do klubu. Pozyskałem za nieco ponad pół miliona Euro bardzo doświadczonego Francuskiego pomocnika Benoit Pedrettiego z FC Porto. Teoretycznie środek pola mam mocno obsadzony, jednak nie jestem do końca zadowolony ze wszystkich graczy których mam w kadrze. Już z nim w kadrze a także wyleczonymi wszystkimi piłkarzami mogłem przygotowywać się do meczu z Athletic Bilbao.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Vidal, Lopez - Maduro, Mata, Viana, Pedretti (Laudrup 70'), Braulio (Gasbarroni 70') - Trejo

Po bardzo długiej przerwie spowodowanej wyjazdem na turniej reprezentacyjny wrócił Trejo, wrócił w najlepszy możliwy sposób bo w 38. sekundzie gry otworzył wynik meczu po podaniu Braulio. Athletic nie zdążył się podnieść po pierwszym ciosie a 6. minut później musiał zbierać szczękę z podłogi po bramce Maty. Minęło 17. minutach było już 3:0 po trafieniu głową Maduro i zacząłem sobie przypominać nasze zwycięstwo sprzed roku czy dwóch nad Bilbao 7-2. Ewidentnie brakowało nam w poprzednich meczach zwinności i przyspieszenia w ofensywie. Po przerwie przetestowałem bardziej defensywny a zarazem nadal dający pole do popisu graczom biegającym z przodu. Efekt był taki, że co prawda nie trafiliśmy do siatki rywali, ale goście oddali ledwie dwa strzały przez całą drugą połowę. Myślę, że powoli zaczynam budować ustawienie na każdą ewentualność.

Primera Division (20/38)
29.01.2012 r, ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (9) - Athletic Bilbao (15) 3:0

1' - Oscar Trejo 1:0
6' - Juan Manuel Mata 2:0
17' - Hedwiges Maduro 3:0

Widzów: 17044

Styczeń był miesiącem w którym z klubowej kasy ubyło 481 tys. euro. Na koncie wciąż mamy nie całe 2. miliony euro.

Podczas przygotowań do starcia z Celtą Vigo urazu wykluczającego z gry na 2. tygodnie doznał Viana, Portugalczyk musi się szybko wyleczyć bo przed nami bardzo ciężkie spotkania.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Vidal, Lopez (Czrw 74') - Torres (Valera 74'), Mata, Valero, Pedretti, Gasbarroni (Braulio 64') - Trejo (Maduro 81')

Gospodarze muszą szukać punktów gdzie się tylko da bo w oczy zagląda im widmo spadku. Po 6. minutach wysłaliśmy im jasny sygnał, że muszą ich szukać w starciach z innymi rywalami, bardzo szybko wynik otworzył Tamas. Moja chwila uniesienia trwała aż dwie minuty, bo ten sam Tamas wykosił bez pardonu w polu karnym Egurena a Villanueva ledwo bo ledwo, ale pokonał Bailly'a. W 29. minucie strzał Pedrettiego i trzy dobitki innych moich graczy wybronił Roberto, niesamowite kombo. Moment po tej sytuacji Torres stracił piłkę na własnej połowie boiska, a Moreno lekkim strzałem pokonał Belga stojącego w mojej bramce. Konkretny opierdol w szatni przyniósł efekty kilka minut po wznowieniu gry, gdy udało nam się wyrównać po sprytnym uderzeniu Juana Maty. Wprowadzałem na mniej więcej pół godziny przed końcem meczu Braulio by przechylić szalę wygranej na naszą stronę, ale dziesięć minut później już musiałem kombinować jak utrzymać wynik 2:2, czerwonym kartonikiem poczęstowany został Lopez. Mimo gry w osłabieniu nie widać było znaczącej różnicy w grze obu drużynach a w 78. minucie nawet udało nam się wyjść na prowadzenie. Trójkowa akcja Mata - Trejo - Braulio została zakończona ładnym, płaskim strzałem przez tego ostatniego. Dokonałem ostatniej, bardzo defensywnej zmiany co nie idzie w parze z moją naturą, ale niekiedy trzeba iść pod prąd. Dziesięciominutowe wybijanie piłki jak najdalej dało nam utrzymanie tego wyniku, ważne zwycięstwo.

Primera Division (21/38)
05.02.2012 r, Balaidos, Vigo
Celta Vigo (16) - Mallorca (8) 2:3

6' - Gabriel Tamas 0:1
10' - Carlos Villanueva 1:1 (Kar.)
31' - Alfredo Moreno 2:1
50' - Juan Manuel Mata 2:2
78' - Braulio 2:3

Widzów: 15247

Po dwóch zwycięstwach z rzędu w których strzelaliśmy po trzy bramki podejmowaliśmy u siebie zawsze niebezpieczną, aczkolwiek słabo spisującą się w tym sezonie Zaragozę. Ostatnie wyniki pozwoliły nam się zbliżyć do drużyn walczących o europejskie puchary i trzeba to kontynuować. Na ławce znalazł się już Hugo Viana, ale wypadł Arturo Vidal, który doznał lekkiego urazu na zgrupowaniu reprezentacji Chile.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Medjani, Valera - Maduro, Valdes (Mata 67'), Valero (Viana 45'), Laudrup, Gasbarroni (Trejo 45') - Braulio

W meczach pomiędzy obiema ekipami nigdy nie brakowało bramek i emocji. Zabrakło ich w pierwszej połowie dzisiejszego starcia. Goście nie odpowiadali na naszą dominację a my co chwila posyłaliśmy piłkę w trybuny. Od razu bez cackania się dokonałem dwóch zmian, bo wyraźnie brakowało nam dziś dobrej dyspozycji Gasbarroniego oraz Valero. Nie spodziewałem się, że roszady nie wniosą nic pozytywnego, cała linia ofensywna była dziś bez błysku, nikt się nie wyróżnił. Kończymy bezbramkowym remisem po bardzo kiepskim meczu.

Primera Division (22/38)
12.02.2012 r, ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (8) - Zaragoza (15) 0:0

Widzów: 14877

Tabela ligowa

Odnośnik do komentarza

Po przeciętnym występie przeciwko Zaragozie przyszła pora na pierwsze spotkanie w ramach 1/16 finału Pucharu UEFA. Ajax wyszedł z pierwszego miejsca w grupie, ale nie był to bardzo przekonujący awans (porażka z Betisem, remis z Reading). Dodatkowo Holendrzy osłabili się w zimowym oknie transferowym, także patrzę z optymizmem na nadchodzący dwumecz.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Vidal, Lopez - Maduro (Torres 30'), Mata, Viana, Pedretti, Valero (Gasbarroni 88') - Trejo (Guiza 72')

Taktyka gości na pierwsze minuty opierała się na dalekich wybiciach na Suareza i Manucharyana, nie było to zbyt kreatywne rozwiązanie dlatego też nasza przewaga była nad wyraz widoczna. W 8. minucie sędzia okradł nas z prawidłowo zdobytej bramki Trejo, liniowy odgwizdał spalonego z kosmosu. Po pół godzinie gry z boiska zszedł Maduro, opuszczał plac niestety na noszach. To wprowadziło nieco zamieszania w naszą grę, Ajax przejął inicjatywę i swoje pięć minut w meczu miał Bailly. Przebudzenie nastąpiło w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy Viana wrzucił na długi słupek piłkę z rzutu wolnego do Tamasa a Rumun trafił do bramki Stekelenburga z ostrego kąta. W 60. minucie mogliśmy ustawić sobie dwumecz w bardzo korzystnej dla nas sytuacji, ale strzał do pustej bramki Trejo w ostatniej chwili zablokował Verthongen. W 83. minucie nastąpiło kto wie czy nie najważniejsze wydarzenie tego dwumeczu, Ajax wyrównał po rzucie rożnym a na listę strzelców wpisał się Mitea. To był Rumuński wieczór na Majorce.

Puchar UEFA, 1/16 finału, 1. mecz
16.02.2012 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca - Ajax Amsterdam 1:1

45+1' - Gabriel Tamas 1:0
82' - Nicolae Mitea 1:1

Widzów: 16240

Fatalną wiadomością po spotkaniu z Ajaxem była informacja o zerwaniu więzadeł krzyżowych przez Maduro, Holender wypadł mi na 8. miesięcy i będzie potrzebne wzmocnienie po sezonie,nie wiem czy Hedwiges wróci do optymalnej formy.

W przerwie między meczami z Ajaxem rozegraliśmy ligowe spotkanie z Valladolid. Poza Maduro nie mogłem skorzystać z Valery i Medjaniego, którzy pauzują za kartki.

Bailly - Bacinovic, Hernani, Tamas, Lopez - Vidal, Mata, Viana, Laudrup (Valero 45'), Gasbarroni - Trejo (Braulio 73')

Mieliśmy wszelkie argumenty by ze starcia z Valladolid wyjść zwycięsko. Kłopot leżał jednak w trafieniu w ogóle w bramkę a co dopiero do siatki gości, gdzieś pogubił się Trejo oraz cała linia pomocy. Strzały Maty i Gasbarroniego lądowały w trzecich rzędach trybun, frustracja narastała. Przygotowałem zmianę na kwadrans przed końcem gry, rekonwalescent Braulio pojawił się w miejsce słabego dziś Trejo i był to kluczowy moment tego spotkania, w 88. minucie jako jedyny zachował trzeźwy umysł w polu karnym i po zamieszaniu przed bramką Villara zdobył gola na wagę trzech punktów. Wygrana cieszy niezmiernie, ale 18 strzałów i zaledwie jeden gol? Kiepska perspektywa przed rewanżem z Ajaxem.

Primera Division (23/38)
19.02.2012 r. ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (8) - Valladolid (13) 1:0

88' - Braulio 1:0

Widzów: 17465

Lekka mżawka przywitała nas w Amsterdamie, gdzie potrzebowaliśmy bramkowego remisu bądź wygranej do awansu.

Bailly - Valera, Tamas, Medjani, Lopez - Vidal (Guiza 79'), Mata, Viana, Torres (Pedretti 45'), Braulio - Trejo (Gasbarroni 70')

Potrzebowaliśmy gola bez względu na wszystko. Dlatego nie załamałem się po bramce Suareza z 3. minuty meczu, krzyknąłem do swoich graczy że nic się nie stało, jest dużo czasu na wyrównanie i żebyśmy uważali by nie stracić drugiej bramki do przerwy. Ajax nie podwyższył, ale sami byliśmy bezradni pod bramką gospodarzy i trwało to bardzo długo. Na 10. minut przed końcem meczu przeszliśmy do ataku rozpaczy, wpuściłem na murawę drugiego napastnika i czekałem na coś w rodzaju cudu. Nie doczekałem się go, przerżnęliśmy z kretesem ten dwumecz będąc gorszą drużyną od Ajaxu, porażka w tym dwumeczu postawiła w mojej głowie kilka pytań co jestem w stanie osiągnąć z tą drużyną.

Puchar UEFA, 1/16 finału, rewanż
23.02.2012 r. Amsterdam Arena, Amsterdam
Ajax Amsterdam - Mallorca 1:0

3' - Luis Suarez 1:0

Widzów: 49626

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Niby jakieś plusy odpadnięcie z Pucharu UEFA za sobą niosło, więcej czasu na regenerację przed końcową fazą rozgrywek ligowych będzie konieczne jeśli mamy zamiar dogonić czołową czwórkę. Strata duża bo 10 punktów a na dodatek najbliższe trzy spotkania rozegramy na obcym terenie. Dziś jedno z teoretycznie łatwiejszych, z przedostatnią Almerią.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Vidal, Lopez - Mata (Valdes 64'), Viana, Pedretti, Valero, Gasbarroni - Braulio (Trejo 45')

Pomyślałem że warto będzie spróbować wariantu gry bez defensywnego pomocnika, tylko z trzema środkowymi pomocnikami, wszystko to spowodowane poważnym urazem Maduro, którego nie będę mieć do dyspozycji przez kilka miesięcy. Powiem Wam, że przez 25. minut to wyglądało więcej niż dobrze, ale po tym czasie jakbyśmy stanęli w miejscu, nie wiem czy to mecz w Amsterdamie tak się odbił na dyspozycji moich graczy, czy zbyt mocne obciążenia treningowe między spotkaniami. Almeria nie wyszła na prowadzenie do przerwy tylko i wyłącznie dzięki naszemu bramkarzowi. 02:45 - tyle czasu potrzebował Trejo po wejściu na plac gry, by zrobić więcej niż Braulio przez całą pierwszą połowę. Najpierw kilkanaście sekund po rozpoczęciu gry uderzył w słupek a w 47. minucie wymusił faul po którym z boiska wyleciał obrońca Almerii Echaide a my mieliśmy rzut karny. Hugo Viana spełnił swój obowiązek i dał nam prowadzenie. Szeroka kadra to podstawa mówią, ta szeroka kadra tak naprawdę dała nam dziś 3. punkty. W 77. minucie Trejo zagrał w tempo na jeden kontakt do Valdesa a zmiennik Maty trafił z ogromnym luzem w samo okienko bramki Diego. To był pierwszy gol doświadczonego Chilijczyka w sezonie.

Primera Division (24/38)
26.02.2012 r, Estadio Mediterraneo, Almeria
Almeria (19) - Mallorca (8) 0:2

49' - Hugo Viana (Kar.) 0:1
77' - Jaime Valdes 0:2

Widzów: 6637

Pewne będzie to, ze na koniec sezonu będziemy pod kreską z finansami, straciliśmy w Lutym 985 tys. euro i pozostał nam skromny milion.

Spojrzałem na ostatnich pięć spotkań w naszym wykonaniu i w zasadzie doznałem lekkiego szoku, zdobyliśmy tyle samo punktów co najlepsza w ostatnim okresie Barcelona. Nie mogliśmy więc klęknąć przed ostatnią w tabeli drużyną Levante.

Bailly - Bacinovic, Tamas (Medjani 77'), Vidal, Lopez - Mata, Viana, Torres, Van der Linden, Braulio (Gasbarroni 74') - Guiza (Trejo 74')

Postawiłem dziś na kilku zawodników pomijanych we wcześniejszych meczach, jednym z nich był Guiza, który w 8. minucie pokazał, że nie zapomniał jak zdobywać bramki w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju. Ładną asystą popisał się Braulio. W 19. minucie Guiza nie potrzebował asysty nikogo, po zamieszaniu w polu karnym huknął bez opamiętania z woleja pod samą poprzeczkę trafiając po raz drugi w tym spotkaniu. Zbyt szybko uwierzyliśmy w to, ze spotkanie jest już wygrane i pięć minut po zdobyciu drugiego gola gospodarze zdobyli bramkę kontaktową, winnych było kilku ale głównie odpowiedzialność spada na Torresa i Lopeza. Uspokoiliśmy nieco grę i przejęliśmy kontrolę na boisku nie dając szansy rozpędzenia się Levante, konkretnie zastopowaliśmy ich w 38. minucie po bramce z rzutu wolnego Hugo Viany, Portugalczyk zgłosił kolejną kandydaturę do nagrody gola sezonu. Na kwadrans przed końcem znowu zrobiło się niebezpiecznie, zakopał się w ziemi Tamas zupełnie odpuszczając Igora, napastnik rywala pokonał z trudem Bailly'a. Zmieniłem natychmiast Rumuna na Medjaniego, ale nawet to kurwa nie pomogło, bo Lopez był myślami na wakacjach, zawalił pułapkę ofsajdową i w 82. minucie było 3:3. Szaleństwo, ogromna radość i tańce na trybunach niczym na Afrykańskich stadionach, przykro mi było psuć tę zabawę, ale w 87. minucie Oleguer wykosił Matę na skraju pola karnego a arbiter wskazał na wapno. Posypały się kartki, gospodarze najchętniej zagryźliby sędziego. Kłótnie trwały w najlepsze a Viana w międzyczasie trafił na 4:3. Nie nie to nie koniec, to nie mogło się tak zakończyć, byłoby zbyt pięknie. Nie wiem jak opisać sytuację z 94. minuty, zawalili wszyscy włącznie z bramkarzem, paraliż złapał całą moją linię obrony co jest niedopuszczalne, Jacques zdobył wyrównującą bramkę i przy okazji wyłapał bidon na twarz, który z nerwów poleciał w stronę piłkarzy Levante z moich rąk.

Primera Division (25/38)
04.03.2012 r, Ciulat de Valencia, Walencia
Levante (20) - Mallorca (8) 4:4

9' - Guiza 0:1
20' - Guiza 0:2
25' - Paulo Machado 1:2
38' - Hugo Viana 1:3
76' - Igor 2:3
83' - Mickael Jacqeus 3:3
89' - Hugo Viana (Kar.) 3:4
90+4' - Mickael Jacqeus 4:4

Widzów: 12830

Ciężko się podnieść po takim spotkaniu jak te z Levante, ale musieliśmy to jak najszybciej wymazać z pamięci, bo jechaliśmy do Sewilli na starcie ze znakomicie grającą ostatnio drużyną Betisu.

Bailly - Bacinovic, Vidal, Medjani, Valera - Mata, Viana, Pedretti, Valero, Gasbarroni (Braulio 89') - Trejo (Guiza 86')

Betis zrobił to co robił w ostatnim czasie non stop - przygniótł przeciwnika od samego początku (dziś padło na nas) ale tym się różniliśmy od ich poprzednich ich rywali, że nie dość że przetrwaliśmy to na dosyć dużym spokoju, to jeszcze w 21. minucie odpowiedzieliśmy bramką Oscara Trejo, który dobił z najbliższej odległości strzał Hugo Viany. Betis kompletnie nie wyciągnął wniosków z pierwszej połowy, chwilę po wznowieniu gry znowu ruszyli z szarżą jakby to było 85. minuta. Znowu zostali skarceni przez Trejo, ale tym razem o wiele szybciej bo po 5. minutach gry. Mogliśmy strzelić trzecią i czwartą bramkę a pewnie i kolejne, ale przestrzeliwaliśmy w prostych sytuacjach a Betisowi wystarczyło jedno uderzenie w przeciągu 30. minut i zrobiło się już tylko 2:1. Przez kolejnych 10. minut Betis oddał jeszcze jeden strzał i tak, właśnie kurwa tak, to był gol na 2:2. Znowu tracimy wygraną w ostatnich minutach, dramat. Nie zasługujemy z takim czymś na walkę o Ligę mistrzów.

Primera Division (26/38)
07.03.2012 r, Manuel Ruiz de Lopera, Sewilla
Betis (6) - Mallorca (8) 2:2

22' - Oscar Trejo 0:1
51' - Oscar Trejo 0:2
80' - Bogdan Stancu 1:2
89' - Ikechukwu Uche 2:2

Widzów: 45278

Odnośnik do komentarza

Gdybyśmy doliczyli sobie te cztery punkty które frajersko straciliśmy w ostatnich dwóch meczach, to dziś byśmy tracili tylko pięć oczek do czwartej w tabeli Valencii. Zamiast tego wciąż plasujemy się na 8. pozycji w tabeli i przed nami mega trudny terminarz, Barcelona, Real i Sevilla.

Bailly - Bacinovic, Medjani, Vidal, Valera - Mata (Valdes 75'), Viana, Pedretti, Valero, Gasbarroni (Braulio 62') - Trejo (Guiza 84')

Można spokojnie uznać, że rozpoczęliśmy mecz z jednobramkową stratą, bo w 30. sekundzie meczu Lionel Messi zakręcił rogala w prawe okienko naszej bramki ze skraju pola karnego. Przed meczem z obozu gości dobiegały głosy, że muszą w jakiś sposób zatrzymać Hugo Vianę, ale On się nie dał zatrzymać w 10. minucie i skorzystał z bezpańskiej piłki przed '16' Barcelony, uderzył po ziemi w krótki róg i wyrównał. Spotkanie bardzo się wyrównało, ale zarazem nie było wielkim wydarzeniem sportowym, mało strzałów i wiele walki w środku pola. Jeden z takich pojedynków w 37. minucie wygrał Valero i dograł do Gasbaroniego na prawe skrzydło. Włoch dośrodkował z chirurgiczną precyzją na głowę Trejo a Argentyńczyk wyprzedził Davida Luiza i pokonał Victora Valdesa! Dwie minuty później Messi kolejny raz zakręcił stopą w kierunku dalszego słupka, ale piłka minęła naszą bramkę o kilka centymetrów. Więcej precyzji zachował Hugo Viana w doliczonym czasie gry, gdy z 17. metrów uderzył nie do obrony z rzutu wolnego. Okazało się jednak, że piłka minimalnie musnęła Oscara Trejo i to On cieszył się z drugiego gola w tym meczu. Prowadziliśmy do przerwy 3:1 z liderem. To co Vianie zabrał w 47. minucie Trejo Portugalczyk sam sobie odebrał w 52. minucie, gdy zdobył gola... głową po rzucie rożnym, nie mam pojęcia co tam robił, ale wybiegł zza Iniesty i na ONO Estadi oraz przed telewizorami wszystkich kibiców piłki nożnej zapanował szok. Po pojawieniu się na placu gry Ronaldinho Barcelona zaczęła grać zdecydowanie lepiej i to jego akcja z 65. minuty dała drugiego gola Blaugranie, którego zdobył Cacia. Mimo szczerych chęci gości nie widziałem wielkiego zagrożenia w końcówce meczu, przykryliśmy dziś czapą zdecydowanego lidera Primera Division, najlepszy mecz sezonu?

Primera Division (27/38)
11.03.2012 r, ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (8) - Barcelona (1) 4:2

1' - Lionel Messi 0:1
11' - Hugo Viana 1:1
38' - Oscar Trejo 2:1
45+2' - Oscar Trejo 3:1
53' - Hugo Viana 4:1
65' - Daniele Cacia 4:2

Widzów: 19449

Przedłużyliśmy naszą serię gier bez porażki w lidze do ośmiu, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że wizyta na Santiago Bernabeu może zakończyć naszą świetną passę. Naszym jedynym problemem przed meczem z Realem było zawieszenie Vidala, na środku defensywy obok Medjaniego zagrał Tamas.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Medjani, Valera - Mata (Viana 67'), Viana, Pedretti, Valero, Gasbarroni (Braulio 67') - Trejo

Barcelona strzeliła nam bramkę w pierwszej minucie, Real zrobił to w trzeciej a konkretnie Nocerino, nie wiem dlaczego ale przesypiamy początki spotkań. Liczyłem jednak na podobny comeback jak przed tygodniem. Tak jak tydzień temu drugi gol w meczu padł w 11. minucie, ale to nie było niestety trafienie dla nas, Sneijder dobił uderzenie Soldado po pechowym odbiciu piłki przez Bailly'a. Otrzymaliśmy dwa potężne policzki w początkowych rundach, ale umieliśmy odpowiedzieć mocnym ciosem w 16. minucie, gdy Pedretti podobnie jak Viana przed kilkoma dniami płaskim strzałem po ziemi pokonał Casillasa. Kolejne minuty to kolejne nasze ataki i nareszcie zaczęliśmy w ostatnim czasie wykorzystywać większość nadarzających się okazji, Trejo w 26. minucie na dwa razy pokonał Ikera Casillasa i jestem pewien, że w tym momencie całe Bernabeu przypomniało sobie co zrobiliśmy z Barceloną w poprzedniej kolejce. Niestety Real pokazał wielki charakter i do przerwy zdobył jeszcze...trzy gole, tak, trzy bramki i na przerwę schodziliśmy z wynikiem 2:5, jakiś dramat jak nas Real rozbujał w ostatnich minutach pierwszej połowy, to była kompletna jazda bez trzymanki. W pierwszych pięciu minutach drugiej połowy mieliśmy dwie szanse na odrobienie cześci strat, lecz nerwy wygrały z zimną głową i te sytuacje zabiły naszą wiarę w odrobienie strat, przegraliśmy przez fatalną końcówkę pierwszej połowy, linia obrony sobie po prostu ze mnie zażartowała.

Primera Division (28/38)
18.03.2012 r, Santiago Bernabeu, Madryt
Real Madryt (4) - Mallorca (7) 5:2

4' - Antonio Nocerino 1:0
11' - Wesley Sneijder 2:0
17' - Benoit Pedretti 2:1
25' - Oscar Trejo 2:2
34' - Robinho 3:2
39' - Robinho 4:2
42' - Robinho 5:2

Widzów: 72388

Odnośnik do komentarza

Wielki niepokój budzi w ostatnim czasie moja defensywa, nie wypada stracić w ostatnich czterech meczach 13. bramek drużynie, której aspiracje sięgają gry w Europejskich pucharach. Problem w tym, że do końca sezonu meczy w których byłbym spokojny o wynik od samego początku już praktycznie nie ma, o każdą wygraną będzie trzeba walczyć do upadłego. Nie inaczej będzie zapewne w starciu z Sevillą. Dobre wieści są takie, że wraca do składu Vidal.

Bailly - Bacinovic, Vidal, Medjani, Valera - Mata, Viana, Pedretti, Laudrup (Valero 59'), Braulio (Gasbarroni 59') - Trejo (Guiza 88')

Z jednej strony przykre jest to, że o pierwszej połowie nie mogę napisać nic ciekawego, ale z drugiej to znaczy, że Sevilla nie zagroziła nam szczególnie przed przerwą a to był nasz kłopot w ostatnim czasie. Aż do 57. minuty było nawet nieźle no ale wtedy Arouna Kone, nasz kat z ostatnich meczy przeciwko Sevilli uderzył z woleja nie do obrony. Minęło 6. minut a już przegrywaliśmy 0:2 po bramce Bojinova, fatalne krycie przy rzucie rożnym na tym poziomie nie kończy się inaczej. Nie umieliśmy odpowiedzieć w żaden sposób na grę Sevilli, która prawdę mówiąc też grała totalne gówno. Dopisało nam szczęście w 68. minucie, gdy Mata był rzekomo faulowany w polu karnym, sporo dodał jednak od siebie. Hugo Viana trafił na 1:2. Już nie kombinowaliśmy w końcówce w meczu, ostrzał z dystansu miał przynieść jakiegoś szczęśliwego gola, ale nie przyniósł, porażka.

Primera Division (29/38)
25.03.2012 r, ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (8) - Sevilla (5) 1:2

58' - Arouna Kone 0:1
64' - Valeri Bojinov 0:2
69' - Hugo Viana (Kar.) 1:2

Widzów: 17044

Trudne czasy nastały dla naszego klubu, nie dość że europejskie puchary się oddalają, to na naszym koncie zrobił się niewielki dług. Po sezonie będziemy potrzebować przebudowy zespołu. Na koncie -1.17 mln euro.

Z najbliższych czterech meczy musimy wycisnąć absolutne maksimum punktów, ponieważ końcówka sezonu to znów będą starcia z czołówką tabeli. Real Sociedad nieoczekiwanie walczy o utrzymanie się w Primera Division i ja nie mam zamiaru im tego zadania ułatwiać. Miałem kłopoty z zestawieniem defensywy, Vidal wypadł w tygodniu na 2. tygodnie, zawieszony był Bacinovic.

Bailly - Medjani, Hernani, Tamas, Valera - Valdes (Mata 88'), Viana (Valero 76'), Torres, Laudrup (Pedretti 45'), Gasbarroni - Guiza

Podobnie jak w starciu z Sevillą pierwsza połowa meczu z Sociedadem mogłaby się nie odbyć, nikt by nie zauważył że ubyło 45. minut bardzo przeciętnego futbolu. Po przerwie zmieniłem nieco poruszanie się po boisku mojej drugiej linii i wyglądało to nieco lepiej, większa kultura gry i umiejętność utrzymania się przy piłce przyniosła bramkę Guizy, piękną notabene bramkę w 62. minucie. Rozpoczęło się (bardzo wcześnie) wstrzeliwanie piłki w nasze pole karne z każdego miejsca na boisku co wprowadziło nieco chaosu, ale koniec końców trzy punkty lądują na naszym koncie. Niestety jakiegoś urazu w końcówce meczu doznał Guiza.

Primera Division (30/38)
01.04.2012 r, Anoeta, San Sebastian
Real Sociedad (16) - Mallorca (8) 0:1

62' - Guiza 0:1

Widzów: 24292

Sądziłem że Guiza wypadnie mi na kilka tygodni, trzymał się za nogę ale że będzie złamana... Doświadczony snajper wypada mi na pół roku, nie wiem czy to nie początek końca kariery tego wielkiego napastnika i naszego kapitana.

Tabela po 30. kolejkach

Odnośnik do komentarza

W prasie pojawiły się plotki o moim rzekomym objęciu funkcji trenera Sevilli po sezonie. Choć miałem zamiar kontynuować prace z Mallorcą, to przyznam szczerze że ostatnie miesiące nieco zmieniły moje nastawienie do poprowadzenia swojej kariery, Sevilla to byłby bez dwóch zdań krok do przodu.

Wyleciał na pół roku Guiza, przed starciem z Malagą na 2. miesiące wypadł Gasbarroni, fatalna zaczyna być nasza sytuacja w decydującej fazie sezonu.

Bailly - Bacinovic, Tamas, Medjani, Valera - Torres (Laudrup 57'), Mata, Viana, Pedretti, Valero - Trejo (Braulio 76')

Malaga nie miała w swoim składzie choćby jednego gracza klasy Europejskiej, ale jej siłą był kolektyw i mądra gra w defensywie. Przez to mieliśmy dużo problemów z przedostaniem się pod bramkę gości. Pomyślałem, że oddam piłkę rywalowi, wciągnę go na własną połowę by troszkę rozciągnąć zespół przeciwny i wtedy nadarzy się okazja do skontrowania. Mój misterny plan wypalił w 33. minucie po błyskawicznym uruchomieniu przez Borję Valero naszego snajpera Trejo, Oscar minął z rozpędu bramkarza Malagi i objęliśmy prowadzenie. Statystyka posiadania piłki po pierwszej połowie mówiła wszystko - 65-35 dla gości. W 57. minucie musiałem zmienić Torresa, który w trakcie 12. minut drugiej połowy popełnił trzy fatalne błędy i tylko dzięki szczęściu Malaga nie wyrównała. Goście zrobili to jednak w 88. minucie po golu mojego byłego piłkarza Delibasicia, nie widziałem tego dokładnie, ale widziałem aż ośmiu moich piłkarzy biegnących do arbitra bocznego, to chyba nie przypadek ani taki kaprys.

Primera Division (31/38)
08.04.2012 r, ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (8) - Malaga (9) 1:1

33' - Oscar Trejo 1:0
89' - Andrija Delibasic 1:1

Widzów; 16643

Tak jak myślałem, Hiszpański związek piłki nożnej przyznał, że sędzia popełnił błąd i gol dla Malagi został uznany niesłusznie, kozacko.

Recreativo zajmowało 11. miejsce w tabeli i był to na papierze najsłabszy rywal jaki nam pozostał w tym sezonie do ogrania.

Bailly - Vidal, Medjani, Tamas, Valera - Pedretti, Mata, Viana, Laudrup (Van der Linden 73'), Braulio - Trejo

Gospodarze rzeczywiście okazali się najsłabszym w ostatnim czasie rywalem z jakim przyszło nam się mierzyć, nawet atut własnego boiska nie poniósł Recreativo do odważnej gry przeciwko nam. Okop na własnej połowie przynosił efekt przez 13. minut, gdyż wtedy wynik meczu otworzył Trejo strzałem z okolic pola karnego. Kibice gospodarzy nie doczekali się ani jednego strzału swoich ulubieńców w trakcie pierwszej połowy. Druga połowa zaczęła się od podania bramkarza Recreativo Munoza do Oscara Trejo, nierówna murawa? powiew wiatru? promile w wydychanym powietrzu? Stawiałbym na to pierwsze, Trejo nie zmarnował sytuacji sam na sam. Po przerwie nie mógł jednak na brak pracy narzekać Bailly, nasz Belgijski bramkarz kilkukrotnie wykazywał się sporymi umiejętnościami bramkarsko-gimnastycznymi i spisał się bez zarzutu.

Primera Division (32/38)
15.04.2012 r, Neuvo Colombino, Huelva
Recreativo (11) - Mallorca (8) 0:2

13' - Oscar Trejo 0:1
49' - Oscar Trejo 0:2

Widzów: 19706

Na czwarte miejsce w tabeli już nie patrzę, odjechało na 10. punktów i szanse na tę lokatę są niemal równe zeru. Nie mamy też za bardzo gdzie niżej spaść, więc znaleźliśmy się w takim niewdzięcznym punkcie, gdzie ciężko kogoś gonić i ciężko by ktoś nam z tyłu wyskoczył. Dlatego nie zostało nam nic innego jak po prostu robić swoje, walczyć o komplety punktów i nie patrzeć na innych rywali.

Bailly - Vidal, Medjani, Tamas, Valera - Torres, Valdes (Mata 45'), Viana, Pedretti, Valero - Braulio (Trejo 45')

Racing, bo to ten zespół był naszym rywalem w 33. kolejce Primera Division znajdował się w podobnej sytuacji jak my, nie groził im jakiś spektakularny awans w górę tabeli a i utrzymanie w lidze mieli pewne. Byli jednak bardziej zmotywowani głośnym dopingiem swoich kibiców i wyglądali na zespół zwyczajnie lepiej przygotowany do meczu od nas. Efektem była bramka Tchite z 8. minuty, sporo zawdzięcza naszej defensywie, nie no nie oszukujmy się - strzelił gola, bo się rozstąpiliśmy przed nim jak morze. Ten sam snajper został odpuszczony z niewiadomego powodu w 22. minucie przez moich stoperów, uderzył prosto w Bailly'a i mimo to zdobył gola, ciekawe... To zresztą nie był koniec popisów mojego bramkarza, Belg w 26. minucie wypluł piłkę dośrodkowywaną z naszej prawej strony dzięki czemu sprezentował Tchite klasycznego hattricka. Potrzeba było pojawienia się na murawie duetu Trejo-Mata by cokolwiek się ruszyło, ten pierwszy w 56. minucie wykorzystał dośrodkowanie na krótki słupek Valero i wlał nadzieję na niesamowity comeback. 8. minut później ten wymarzony scenariusz zaczynał nabierać konkretnych kształtów, Trejo otrzymał prostopadłe podanie od Viany i choć pierwsze starcie z Van der Postem przegrał, to dobitka już znalazła drogę do siatki. To nie był koniec koncertu Argentyńczyka, na 10. minut przed końcem meczu Mata wycofał piłkę do Vidala a dośrodkowanie Chilijczyka trafiło wprost na nogę Trejo, jemu dziś wszystko wychodziło. Już byłem pewien, że za moment zdobędziemy kolejnego gola i kolejnego i kolejnego, ale na litość boską nie można mieć wszystkiego, powrót ze stanu 0:3 na wyjeździe jest czymś niebywałym. Oscar Trejo dał mi jasny sygnał - od niego należy zaczynać ustalanie składu.

Primera Division (33/38)
22.04.2012 r, El Sardinero, Santander
Racing (11) - Mallorca (8) 3:3

8' - Mohammed Tchite 1:0
23' - Mohammed Tchite 2:0
26' - Mohammed Tchite 3:0
57' - Oscar Trejo 3:1
65' - Oscar Trejo 3:2
81' - Oscar Trejo 3:3

Widzów: 21848

Odnośnik do komentarza

Pojedynek z Villarrealem był ostatnią szansą na złapanie się do pociągu z napisem "Europejskie puchary" bo tylko wygrana dawała nam jeszcze nadzieję na powalczenie o coś więcej niż 8. lokata na koniec sezonu.

Bailly - Bacinovic, Medjani, Tamas, Valera - Vidal, Mata, Viana, Pedretti, Valero (Braulio 76') - Trejo

Presja wyniku splątała nogi moim zawodnikom, bo choć od początku narzuciliśmy gościom nasze warunki gry i bezsprzecznie panowaliśmy na murawie, to gdy dochodziliśmy do wybornych sytuacji podbramkowych nie potrafiliśmy trafić w światło bramki, nawet pustej bramki jak w sytuacji Oscara Trejo z 12. minuty. O wiele więcej spokoju, chociaż również można mówić w tej sytuacji o szczęściu miał drugi najlepszy strzelec ligi Klaas-Jan Huntelaar, który miał za zadanie jedynie dobić strzał Rio Mavuby i zrobił to bez najmniejszego problemu. Tak już bywa często z nami, że nie umiemy naszej przewagi przelać na konkretny wynik. W 59. minucie udało nam się jednak wyrównać za sprawą Medjaniego i rezultat już bardziej odzwierciedlał to co się działo do tego czasu na boisku. Zasługiwaliśmy jednak na wygraną w tym meczu i za wszelką cenę szukaliśmy drugiego gola. Znalazła go drużyna Villarrealu oddając 4 strzał w meczu (przy naszych 16) i na dodatek prawdopodobnie z pozycji spalonej, Kiessling uciszył naszych kibiców na kolejne minuty. Ostatnie chwile meczu to strzał w poprzeczkę Braulio, bramka ze spalonego (to się okaże) Trejo i doskonała interwencja Boruca po uderzeniu Viany. Znów przegrywamy mecz,który powinniśmy wygrać różnicą dwóch albo i trzech bramek, tak naprawdę sezon się właśnie zakończył.

Primera Division (34/38)
29.04.2012 r, ONO Estadi, Palma de Mallorca
Mallorca (8) - Villarreal (7) 1:2

20' - Klaas-Jan Huntelaar 0:1
59' - Carl Medjani 1:1
81' - Stefan Kiessling 1:2

Widzów: 18038

Do końca sezonu pozostały cztery spotkania a My do Villarrealu będącego zaraz przed nami traciliśmy 10. punktów. Goniąca nas Malaga miała stratę 11. oczek więc nic spektakularnego wydarzyć się nie mogło. Postanowiłem nieco odpocząć od tego stresującego i pełnego zawodu sezonu, udałem się na przedwczesny urlop.

Primera Division (35/38) Mallorca (8) - Valencia (4) 1:1 (Viana 14' - Ashton 21')
Primera Division (36/38) Espanyol (14) - Mallorca (8) 2:4 (Jonatas 44', Galletti 77' - Mata 11', Trejo 21',22', Braulio 35')
Primera Division (37/38) Mallorca (8) - Deportivo (18) 2:1 (Vidal 46',55' - Matic 59')
Primera Division (38/38) Mallorca (8) - Atletico Madryt (2) 0:2 (Farfan 15', Saviola 50')

Tabela końcowa

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...