Skocz do zawartości

Drugie wejście do tej samej rzeki


skovroneq

Rekomendowane odpowiedzi

1.

 

Kiedy ostatnio, siedząc przed komputerem, rozmyślałem nad sensem życia, moją uwagę przykuł stojący na półce nieco zakurzony egzemplarz Football Managera 2010. Moja przygoda z tą wersją gry nie jest zbyt bogata, bo zaledwie po miesiącu grania (zakupu dokonałem dopiero 1,5 roku po premierze ze względu na możliwości sprzętowe mojego starego komputera) miejsce w napędzie zajęła płyta oznaczona numerem 11. W tamtej chwili, kiedy przez około 10 sekund mój wzrok spoczywał na pudełku z grą, a myśli wciąż biegły wokół sensu istnienia, postanowiłem po długiej przerwie wznowić moje zmagania ze starszą wersją. Po kilku minutach już witał mnie ekran wyboru lig, różniący się od 11, do której przywykłem w ostatnim czasie, z drugiej strony przypominający ten z FMa 2008, która to wersja zapadła mi głęboko w pamięć. Po wybraniu standardowego dla mnie zestawu krajowych rozgrywek długo nie mogłem zdecydować się na klub. W końcu padło na Tottenham Hotspur (niektórzy być może pamiętają, że tym klubem grałem również przy okazji pierwszego spotkania z wersją 2010). Myślę, że jest to doskonały sposób, by sprawdzić, jak przez ten rok czasu zmieniła się moja wizja prowadzenia zespołu i czy w kwestii taktyki jestem takim samym ignorantem jak kiedyś…

 

---------------------------------------------

Wersja gry: Football Manager 2010

Łatka: 10.3.0

Baza danych: 10.3.0, średnia

Wybrane ligi: Anglia, Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Portugalia, Włochy (tylko najwyższe)

Zasady: całkowita samodzielność (własne taktyki, treningi, itp.)

Odnośnik do komentarza

2.

 

Moja przygoda z londyńskim klubem rozpoczęła się 11 czerwca. Pierwszy sparing mieliśmy rozegrać dopiero za nieco ponad miesiąc. Na transfery dostałem 7 mln funtów, jednak po szybkim przejrzeniu kadry zespołu oraz potencjalnych kandydatów do gry w klubie stwierdziłem, że w obecnej sytuacji nikogo lepszego raczej nie kupimy. Z myślą o przyszłości chciałem sfinalizować transfer Romelu Lukaku z Anderlechtu. Co prawda klub zgodził się na odejście piłkarza za 6,75 mln funtów, niestety sam zawodnik niezbyt przychylnie zareagował na propozycję zmiany barw klubowych, sugerując, że przekonać do tego może go tylko gwarancja gry w pierwszym składzie. Zdecydowałem się więc poczekać z tym transferem, może za rok okoliczności będą bardziej sprzyjały negocjacjom. Z klubu odszedł natomiast 21-letni środkowy obrońca Dorian Dervite. Bristol City wyłożył za niego 1,1 mln funtów, co uznałem za korzystną ofertę.

 

Dogłębną analizę poszczególnych graczy zamierzałem przeprowadzić dopiero po rozegraniu wszystkich sparingów. W ciągu 22 dni rozegraliśmy ich aż sześć. Przygotowania można uznać za udane, gdyż odnieśliśmy komplet zwycięstw, tracąc tylko jednego gola we wszystkich meczach. Wyniki poszczególnych spotkań prezentowały się następująco:

  • Motherwell FC (W) 2:0 (Crouch, Pavlyuchenko)
  • Luton Town (W) 4:0 (Crouch, Lennon, Modric, Kaboul)
  • Airdie United (W) 3:0 (Defoe, Pavlyuchenko, Jenas)
  • Derby County (W) 1:0 (Pavlyuchenko)
  • Port Vale FC (W) 4:0 (Pavlyuchenko, Jenas x2, Crouch)
  • San Jose Earthquakes (W) 3:1 (Pavlyuchenko x2, Jenas)

Trzeba przyznać, że rywale nie byli z najwyższej półki, ale widać było, że każdemu zawodnikowi zależało, by udowodnić, że to właśnie on zasługuje na miejsce w podstawowym składzie.

 

Tottenham Hotspur – sezon 2009/2010

 

Bramkarze:

 

Carlo Cudicini (ITA, 35)

Gomes (BRA, 28)

Jimmy Walker (ENG, 36)

 

W meczach kontrolnych bramkarze nie mieli wiele pracy. Mimo iż jedyną bramkę przepuścił Gomes, to najprawdopodobniej on rozpocznie sezon w podstawowej jedenastce. W razie czego możemy liczyć na Cudiciniego, który w sparingach zaprezentował się bardzo dobrze.

 

Lewi obrońcy:

 

Benoit Assou-Ekotto (CMR, 25)

Gareth Bale (WAL, 20)

 

Przed pierwszym meczem ligowym sytuacja na tej pozycji jest bardzo skomplikowana. Gareth przez cały okres przygotowawczy był kontuzjowany i nie zdąży się wykurować na inaugurację ligi, natomiast Kameruńczyk w ostatnim sparingu naciągnął ścięgno podkolanowe. W tej sytuacji zmuszony jestem wystawić na lewej stronie Bassonga.

 

Prawi obrońcy:

 

Vedran Corluka (CRO, 23)

Kyle Walker (ENG, 19)

 

Zgodnie z przewidywaniami miejsce na prawej obronie wygrał Chorwat. Walker na pewno będzie dostawał swoje szanse i jeśli nie zawiedzie, to wróże mu w tym klubie wspaniałą przyszłość.

 

Środkowi obrońcy:

 

Jonathan Woodgate (ENG, 29)

Younes Kaboul (FRA, 23)

Sebastien Bassong (CMR, 23)

Michael Dawson (ENG, 25)

Ledley King (ENG, 28)

 

Wobec kontuzji Woodgate’a i Dawsona oraz konieczności wystawienia Bassonga na lewej obronie duet stoperów w pierwszym meczu będą tworzyć King oraz Kaboul.

 

Środkowi pomocnicy:

 

Tom Huddlestone (ENG, 22)

Jermaine Jenas (ENG, 26)

Wilson Palacios (HON, 25)

 

Duet środkowych pomocników będą tworzyć dwaj Anglicy. Pierwszy z nich w sparingach zaliczył 4 asysty, natomiast drugi 4-krotnie pokonywał bramkarza rywali i zaliczył 1 asystę. Honduranin również zaprezentował się przyzwoicie, ale oczekiwałem od niego trochę więcej.

 

Lewi skrzydłowi:

 

Luka Modric (CRO, 23)

Niko Kranjcar (CRO, 25)

 

Obaj panowie byli wyróżniającymi się postaciami w meczach kontrolnych. Pozycja Modrica jest póki co jest jednak niepodważalna.

 

Prawi skrzydłowi:

 

David Bentley (ENG, 24)

Aaron Lennon (ENG, 22)

 

Tutaj niestety bez fajerwerków. Na papierze ta pozycja wygląda na silnie obsadzoną, niestety rzeczywistość jest nieco inna. Ani Lennon, ani Bentley nie pokazali nic nadzwyczajnego. Odrobinę lepiej zaprezentował się ten pierwszy, choć jeśli w lidze będzie grał równie słabo, będę zmuszony przesunąć Modrica na prawą flankę.

 

Napastnicy:

 

Eidur Gudjohnsen (ISL, 30)

Jermain Defoe (ENG, 26)

Roman Pavlyuchenko (RUS, 27)

Peter Crouch (ENG, 28)

 

Tutaj wysoką formą popisywał się Rosjanin i mam nadzieję, że utrzyma ją w pierwszych meczach sezonu. Rozczarował mnie Defoe, który pomimo grania w każdym meczu strzelił tylko jedną bramkę. Lepiej od niego prezentował się Crouch i tym samym zagwarantował sobie grę od pierwszych minut w początkowych meczach sezonu. Gudjohnsen nie pokazał natomiast kompletnie nic, co pozwalałoby sądzić, iż zasługuję na grę w tym klubie.

Odnośnik do komentarza

3.

 

Na inaugurację sezonu mierzyliśmy się z nie byle kim, bo z Arsenalem. Derby Londynu na White Hart Lane zapowiadały się niezwykle emocjonująco. Nasi kibice nie mogli się doczekać zwycięstwa nad lokalnym rywalem. Ja nie liczyłem na zbyt wiele, na konferencji powiedziałem, że mam nerwy ze stali i nic mnie nie rusza, choć w rzeczywistości na myśl o tym meczu przechodziły mnie ciarki. Do gry desygnowałem następującą jedenastkę:

 

Gomes – Bassong, Kaboul, King, Corluka – Modric, Jenas, Huddlestone, Lennon – Pavlyuchenko, Crouch

 

Pierwsze minuty należały do gości. Po jednym z dośrodkowań musieliśmy ratować się wybiciem piłki na rzut rożny. Na szczęście udało nam się przetrwać oblężenie bramki. Pierwszą groźną akcję przeprowadziliśmy w 5. minucie. Rzut wolny z lewej strony boiska wykonywał Modric, piłkę po jego dośrodkowaniu wprost pod nogi Huddlestone’a wybili obrońcy, jednak jego strzał został zablokowany. Trzy minuty później w sytuacji sam na sam z Gomesem znalazł się Nicklas Bendtner, na szczęście dla nas posłał piłkę obok bramki. W 10. minucie przeprowadziliśmy zabójczą kontrę. W środku pola piłkę przejął Jenas, jego 30-metrowe podanie trafiło do Lennona, który popędził prawym skrzydłem i wyłożył piłkę przed pole karne do niepilnowanego Croucha. Nasz napastnik oddał potężny strzał, Almunia instynktownie odbił futbolówkę, która trafiła pod nogi Pavlyuchenki, a ten skierował ją do pustej bramki. Gości długo nie mogli się otrząsnąć po tym ciosie, dopiero w 26. minucie Bendtner oddał strzał głową, ale Gomes był na posterunku. Chwilę później mogliśmy prowadzić 2:0, niestety w sytuacji sam na sam Crouch nie zdołał trafić do siatki. Nasz napastnik nie miał dziś swojego dnia, gdyż jego późniejsza próba z dystansu oraz strzał głową również nie znalazły drogi do bramki. W 35. minucie szczęścia próbował Huddlestone, jednak jego 30-metrowy strzał był zbyt czytelny dla bramkarza. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, mimo iż w końcowych minutach rywale aż 6-krotnie wykonywali rzuty rożne.

Po zmianie stron nie zamierzaliśmy skupiać się tylko na obronie. Wprowadzony za Croucha Defoe zaledwie kilkanaście sekund po wznowieniu gry znalazł się oko w oko z Almunią, jednak hiszpański golkiper był tego dnia świetnie dysponowany. W 49. minucie po raz kolejny z dystansu strzelał Huddlestone, tym razem piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Arsenal nie potrafił odnaleźć rytmu z początku spotkania i w 55. minucie prowadziliśmy już dwoma bramkami. Huddlestone podał piłkę na prawe skrzydło do Lennona, ten oddał ją do stojącego przed polem karnym Pavlyuchenki. Rosjanin z pierwszej piłki zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Defoe, który tym razem pokonał Almunię! Po tym golu kibice na trybunach oszaleli ze szczęścia! Prowadzenie 2:0 przy tak słabo grającym rywalu raczej przesądzało sprawę. Poczuliśmy się bardzo pewnie, natomiast sfrustrowani przeciwnicy wyładowywali swoją złość w sposób nieprzepisowy, co poskutkowało pokazaniem przez sędziego dwóch żółtych kartek. W końcówce oddaliśmy inicjatywę i pod naszą bramką kilka razy zrobiło się naprawdę gorąco. Znakomitymi interwencjami po strzałach Walcotta i Gibbsa popisywał się Gomes i to głównie dzięki niemu rezultat nie uległ już zmianie.

 

15.08.2009; Londyn, White Hart Lane: 36310 widzów

Premiership (1/38); [-]Tottenham Hotspur – [-]Arsenal Londyn 2:0 (1:0)

 

10’ Pavlyuchenko 1:0

55’ Defoe 2:0

 

MoM: Roman Pavlyuchenko (Tottenham) – 8.5

Odnośnik do komentarza

4.

 

Zaledwie trzy dni po zwycięskich derbach Londynu czekał nas wyjazd do Sunderlandu na mecz z miejscowym klubem. Ekipa z hrabstwa Tyne and Wear w pierwszej kolejce uległa na wyjeździe Manchesterowi City 2:1. Obawiałem się tego meczu, zwłaszcza, że bukmacherzy za faworyta uznali właśnie gospodarzy, sugerując, iż własny obiekt będzie decydującym atutem w tym pojedynku. W meczu nie mógł wystąpić Roman Pavlyuchenko, który po ostatnim spotkaniu narzekał na uraz łokcia. Poza tym jednym wyjątkiem, pierwsza jedenastka na ten mecz prezentowała się identycznie jak trzy dni temu:

 

Gomes – Bassong, Kaboul, King, Corluka – Modric, Jenas, Huddlestone, Lennon – Defoe, Crouch

 

Kibice zgromadzeni na Stadionie Światła na bramki nie musieli długo czekać, choć większość z nich zapewne wolałaby, żeby w sytuacji z 7. minuty gol nie padł. Po przechwyceniu piłki przez obrońców w jej posiadaniu znalazł Peter Crouch i chwilę później popisał się śietnym podaniem w uliczkę do Jermaina Defoe. Ten popędził na bramkę co sił, jednak został wypchnięty przez obrońcę na skraj pola karnego. Zamiast bezmyślnie uderzać z ostrego kąta, odegrał piłkę do świetnie ustawionego Huddlestone'a, który soczystym strzałem z 16. metra pokonał bramkarza gospodarzy. Niestety z prowadzenia cieszyliśmy się zaledwie kilka minut. Modric stracił piłkę w środku pola, co zapoczątkowało kontrę rywali. W sytuacji czterech broniących na dwóch atakujących, czyli teoretycznie niegroźnej, świetnym podaniem za plecy obrońców popisał się Darren Bent, a Kenwyne Jones, mając przed sobą tylko Gomesa, dopełnił formalności. W 25. minucie znów mogliśmy wyjść na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zamieszanie w polu karnym Sunderlandu próbował wykorzystać Crouch, ale jakimś cudem nie trafił w światło bramki z odległości 5 metrów. 7 minut później fantastyczną paradą popisał się Gomes, broniąc uderzenie Jonesa w sytuacji sam na sam. Kolejna strata Modrica mogła spowodować utratę drugiej bramki. Na szczęście tym razem w momencie podania Jones był na spalonym. Chwilę później znów wykazał się Gomes, broniąc uderzenie z rzutu wolnego wykonywanego przez Cattermole'a. W tamtym momencie modliłem się, by utrzymać remis do przerwy. Udało się... W szatni udzieliłem reprymendy Kingowi, który wybitnie nie radził sobie z Jonesem oraz zadeklarowałem wiarę w umiejętności Jermaina Defoe.

Niedługo po wznowieniu gry pojedynek główkowy na połowie rywala wygrał Kaboul, piłka trafiła do Defoe, a ten przedryblował dwóch obrońców i w sytuacji sam na sam umieścił piłkę w siatce. W 59. minucie zdecydowałem się wprowadzić Palaciosa i Walkera w miejsce lekko kontuzjowanych Kaboula i Corluki. Po zdobyciu przez nas drugiej bramki gra nieco się uspokoiła i kolejna groźna sytuacja miała miejsce dopiero w 71. minucie. Modric krótko rozegrał rzut wolny z Huddlestone'em, strzał z dystansu młodego Anglika poszybował jednak nad poprzeczką. 5 minut później bramkę zdobył Crouch, otrzymując fantastyczne podanie od... Kenwyne Jonesa. Napastnik rywala, chcąc podać piłkę do obrońców, niechcący zagrał w uliczkę do 28-letniego napastnika Tottenhamu, który nie miał problemów z wykończeniem tej akcji. Ta sytuacja tylko podrażniła Darrena Benta, gdyż dwie minuty później strzałem z 20. metra zdobył on bramkę na 2:3. W 84. minucie stało się to, co nie powinno się stać. Co prawda Gomes obronił strzał Bardsley'a, ale przy dobitce Hendersona był już bezradny, 3:3. W końcówce mogliśmy jeszcze wydrzeć komplet punktów, niestety strzał głową Croucha fenomenalnie obronił Gordon. Remis był jednak sprawiedliwym wynikiem.

 

18.08.2009; Sunderland, The Stadium of Light: 43262 widzów

Premiership (2/38); [14.]Sunderland - [5.]Tottenham Hotspur 3:3 (1:1)

 

7' Huddlestone 0:1

14' Jones 1:1

47' Defoe 1:2

75' Crouch 1:3

77' Bent 2:3

84' Henderson 3:3

 

MoM: Jermain Defoe (Tottenham) - 8.2

Odnośnik do komentarza

Morderczy początek sezonu dawał nam się we znaki. Zaledwie czterodniowa przerwa po ostatnim meczu pozwoliła nam w jakimś stopniu zregenerować siły, choć na pewno nie był on zadowalający. W dodatku po ostatnim meczu doszły dwie kontuzje. Na liście kontuzjowanych obecnie znajdują się: Jonathan Woodgate, Younes Kaboul, Vedran Corluka, Michael Dawson, Benoit Assou-Ekotto, Gareth Bale i Roman Pavlyuchenko. W tej sytuacji na środku obrony w meczu z Wigan musiałem ustawić Huddlestone'a. Zaczynam żałować, że sprzedałem Dervite, bo zostałem z trzema nominalnymi obrońcami. Wyszliśmy więc w eksperymentalnym składzie, wciąż wierząc w zwycięstwo:

 

Gomes – Bassong, Huddlestone, King, Walker – Modric, Jenas, Palacios, Lennon – Defoe, Crouch

 

W 6. minucie mogliśmy objąć prowadzenie po akcji tercetu Modric, Defoe, Jenas, jednak strzał tego ostatniego cudem obronił bramkarz przyjezdnych. Na trybunach rozległ się jęk zawodu. Tego dnia bardzo dobrze dysponowany był Modric, który raz po raz nękał defensywę rywala groźnymi podaniami bądź strzelał z dystansu. W 24. minucie strzelał Bassong, jednak piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła w boisko. Nie minęło pół godziny gry, a Jenas fenomenalnym podaniem obsłużył wbiegającego w pole karne Defoe, a ten w sytuacji sam na sam nie pomylił się i otworzył wynik spotkania. Po zdobytym golu nadal mieliśmy inicjatywę i staraliśmy się uspokoić grę. Przed przerwą widzowie nie doczekali się już klarownych sytuacji do zdobycia bramki i do szatni schodziliśmy ze skomnym prowadzeniem.

Po zmianie stron zamierzaliśmy konsekwentnie realizować nasz plan, czyli przede wszystkim nie stracić bramki. W 48. minucie z rzutu wolnego uderzał Modric, niestety i tym razem bramkarz okazał się lepszy. Zaledwie minutę później wspaniałą okazję zmarnował Crouch, który po podaniu Defoe znalazł się oko w oko z bramkarzem, jednak posłał piłkę obok słupka. 53. minuta to dośrodkowanie Modrica, które ostatecznie przerodziło się w strzał, który mógł zaskoczyć stojącego między słupkami Poilletta. Na nasze nieszczęście piłka trafiła w poprzeczkę. Pierwszy groźny strzał goście oddali dopiero w 60. minucie, ale Gomes zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Z biegiem czasu tempo spotkania znacznie spadło, rywale próbowali grać ofensywniej, jednak kończyło się jedynie na próbach. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się skromnym 1:0, Palacios zaskoczył obrońców podaniem za plecy, do piłki dopadł szybki jak błyskawica Defoe i zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu, ustalając jego wynik. Mimo wygranej byłem rozczarowany postawą Croucha i... Modrica, którego chwaliłem za początek meczu, ale później niestety gasł z minuty na minutę, aż zdecydowałem się zdjąć go z boiska.

 

22.08.2009; Londyn, White Hart Lane: 36310 widzów

Premiership (3/38); [5.] Tottenham Hotspur - [15.]Wigan Athletic 2:0 (1:0)

 

30' Defoe 1:0

85' Defoe 2:0

 

MoM: Jermain Defoe (Tottenham) - 8.8

 

W innych meczach kolejki Arsenal zremisował na wyjeździe z drużyną West Hamu 1:1, Manchester United również w meczu wyjazdowym uległ Stoke City 0:1, a w meczu na szczycie Chelsea pokonała przed własną publicznością Liverpool 2:0.

Odnośnik do komentarza

Po trzech meczach ligowych przyszedł czas na spotkanie 2. rundy Carling Cup z zespołem Southend United. Mocno przerzedzona kadra zespołu nie pozwoliła mi na wystawienie rezerwowego składu, gdyż potencjalnymi zmiennikami graliśmy już kilka ostatnich meczów. Mimo wszystko miałem jeszcze możliwość dokonania aż trzech zmian w podstawowej jedenastce w stosunku do ostatniego meczu ligowego:

 

Gomes - Bassong, Huddlestone, King, Walker - Kranjcar, Jenas, Palacios, Bentley - Defoe, Gudjohnsen

 

O ile w dwóch meczach ligowych na własnym stadionie zanotowaliśmy komplet widzów na trybunach, o tyle przy okazji tego spotkania w oczy rzucało się kilkanaście tysięcy wolnych miejsc. Na szczęście moim zawodnikom ten fakt najwyraźniej nie przeszkadzał. Już w 3. minucie objęliśmy prowadzenie po strzale Jenasa, który otrzymał podanie od Defoe, wpadł z piłką w pole karne i skierował ją w krótki róg, nie dając szans bramkarzowi. Kilka minut później fantastycznej szansy nie wykorzystał Bentley, który po dośrodkowaniu Kranjcara nie potrafił z najbliższej odległości pokonać golkipera gości. W 12. minucie skuteczność już nas nie zawiodła, znów podawał Chorwat, a akcję podręcznikowo wykończył Defoe. Choć ciężko w to uwierzyć, zaledwie trzy minuty później swoją szansę mieli również rywale, ale świetnie na linii zachował się Gomes. Jednak to my mieliśmy zdecydowaną przewagę i w 17. minucie mogliśmy prowadzić trzema bramkami, ale tym razem w pojedynku z Defoe lepszy był bramkarz. Po 20 minutach gry na boisku zrobiło się znacznie spokojniej i poza kilkoma niegroźnymi akcjami do przerwy nie działo się już nic ciekawego. W 32. minucie z boiska musiał zejść kontuzjowany Bentley, a zastąpił go Modric.

10 minut po wznowieniu gry bliski szczęścia był Gudjohnsen, jednak i tym razem świetnie spisał się bramkarz gości. W 60. minucie po raz kolejny Defoe zmarnował sytuację sam na sam, ale przy pewnym prowadzeniu w tym meczu można mu było to wybaczyć. Anglik zrehabilitował się 10 minut później, kiedy świetnym dryblingiem minął kilku rywali i został sfaulowany w polu karnym. Jedenastkę pewnie wykorzystał Modric. Trzecia bramka odebrała naszym rywalom resztki nadziei i chęci do gry, my również nie kwapiliśmy się do dalszych ataków i wynik do końca meczu nie uległ już zmianie.

 

26.08.2009; Londyn, White Hart Lane: 22896 widzów

Carling Cup (2. runda); Tottenham Hotspur - Southend United 3:0 (2:0)

 

3' Jenas 1:0

12' Defoe 2:0

32' Bentley ktz

70' Modric 3:0 karny

 

MoM: Niko Kranjcar (Tottenham) - 8.9

 

Po wykonaniu szczegółowych badań okazało się, że Bentley złamał kostkę i nie zagra przez 3 miesiące. Do treningów powrócił natomiast Corluka.

Odnośnik do komentarza

@Slim_Shady49, dzięki

 

Sierpień kończyliśmy wyjazdem do Burnley na spotkanie z beniaminkiem, który do tej pory zanotował 3 porażki w lidze oraz odpadł w 2. rundzie Carling Cup. Postawiłem na ustawienie z Pavlyuchenko wracającym po kontuzji jako jedynym napastnikiem, licząc że Modric lepiej spisze się w środku pola jako ofensywny pomocnik:

 

Gomes - Bassong, King, Corluka, Walker - Kranjcar, Jenas, Huddlestone, Modric, Lennon - Pavlyuchenko

 

Mecz rozpoczęliśmy z wiarą w zwycięstwo, natomiast rywale podeszli do tej potyczki z dużym respektem. Nie uchroniło ich to przed stratą bramki, już w 6. minucie przeprowadziliśmy szybką akcję, Jenas odebrał piłkę w środku pola i podał do Huddlestone'a, ten zagrał z pierwszej piłki do Pavlyuchenki, a Rosjanin z 20 metrów uderzył nie do obrony. Gospodarze słynący z niesamowitej determinacji chcieli wyrównać zaraz po wznowieniu gry, chwilę dekoncentracji naszej linii obronnej wykorzystał Fletcher, ale na szczęście Gomes fantastycznie obronił jego strzał. po zdobytej bramce zbytnio cofnęliśmy się do obrony i rywale próbowali to wykorzystać, strzały Fletchera i Patersona przelatywały jednak ponad bramką. My zdołaliśmy odpowiedzieć niecelną główką Kranjcara po dośrodkowaniu Lennona. Gdy zdawaliśmy się na nowo przejmować inicjatywę, piłkę w środku pola świetnie przejął Paterson, popędził lewym skrzydłem, zagrał w pole karne do McCanna, który sprytnie przepuścił futbolówkę do Fletchera, a napastnik gospodarzy wyrównał stan meczu. Nie zdążyliśmy się obejrzeć, a było już 2:1 za sprawą McCanna, który strzałem sprzed linii pola karnego zaskoczył Gomesa. Chcieliśmy wyrównać jeszcze przed przerwą, ale z naszych prób niewiele wynikał i do szatni schodziliśmy, przegrywając.

Mocne słowa wygłoszone w szatni podziałały na moich zawodników mobilizująco. 20 sekund po wznowieniu gry Modric oddał świetny strzał, ale piłka trafiła w słupek. Niespełna 5 minut później mogliśmy się cieszyć z wyrównania za sprawą Defoe, który wykorzystał fenomenalne dogranie Jenasa. Nasza radość trwała bardzo krótko, King złamał linię spalonego i to jego błąd przyczynił się do utraty trzeciej bramki. Walczyliśmy do końca o remis, brakowało jednak szczęścia. Dogodne sytuacje marnowali m.in. Crouch i Defoe. Od 79. minuty graliśmy w przewadze, gdyż jeden z zawodników Burnley musiał zejść z boiska wskutek kontuzji, a trener gospodarzy wykorzystał już wcześniej limit zmian. Niestety nawet to nam nie pomogło i porażka z najsłabszym zespołem w lidze stała się faktem.

 

29.08.2009; Burnley, Turf Moor: 19848 widzów

Premiership (4/38); [20.]Burnley FC - [2.]Tottenham Hotspur 3:2 (2:1)

 

6' Pavlyuchenko 0:1

30' Fletcher 1:1

34' McCann 2:1

50' Defoe 2:2

52' Elliott 3:2

79' Blake ktz

 

MoM: Steven Fletcher (Burnley) - 9.0

 

Po meczu otrzymałem niezbyt miłą wiadomość, Pavlyuchenko, który dopiero wrócił po kontuzji, naciągnął mięsień uda i nie będzie mógł grać prze dwa tygodnie. Po tym, jak udzieliłem ostrzeżenia Modricowi po serii słabych występów, pełniący rolę kapitana Chorwat uznał to za niesprawiedliwy osąd sytuacji i nie omieszkał poinformować o tym prasy.

 

W ostatnim dniu okienka transferowego zdążyliśmy dopiąć transfer defensywnego pomocnika, gdyż uznałem, że przyda nam się on jako uzupełnienie składu. I tak za 750 tys. funtów przyszedł do naszego klubu 31-letni Shalrie Joseph występujący ostatnio w zespole MLS, NE Revolution.

Odnośnik do komentarza

Szkoda opisywać to, co zdarzyło się przez następne dwa miesiące w grze... Tylko 1 zwycięstwo i 1 remis w 7 meczach sprawiły, że obecnie zajmujemy 12. miejsce, a ja straciłem jakąkolwiek chęć do dalszej gry, więc chyba los tego tematu jest przesądzony. Tym razem idzie mi jeszcze gorzej niż rok temu, więc jeśli chodzi o mój postęp w zrozumieniu tej gry, to chyba zrobiłem parę kroków w tył :/

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...