Skocz do zawartości

Nauro na Czarnym Lądzie


nauro

Rekomendowane odpowiedzi

01.01.2012

 

Złota Piłka: 1. Lionel Messi, 2. Cristiano Ronaldo, 3. Andres Iniesta

Piłkarz Roku na Świecie: 1. Lionel Messi, 2. Andres Iniesta, 3. Cristiano Ronaldo

 

Jeden z moich zawodników również został wyróżniony. W Afrykańskiej Klubowej Jedenastce Roku na prawym skrzydle znalazło się miejsce dla Richarda Rantjie.

 

Tego samego dnia do klubu dołączył nowy gracz. Z myślą o przyszłości z amatorskiego Bootlaces Academy doszedł młody lewy obrońca, Wonderboy Khanyile (19 l./RPA).

 

03.01.2012

 

Kolejny dzień, gdy mam mieszane uczucia. Z jednej strony po kontuzji wraca Siphesihle Ngobese, zaś z drugiej – urazu barku doznał Andile Kweleta. Drugi w klasyfikacji moich napastników wypada z gry na sześć tygodni.

 

07.01.2012

 

Pora na przedostatni mecz przed przerwą zimową. Tym razem na własnym terenie zagramy z Thanda Royal Zulu. Drużyna ta, przed sezonem wymieniana w gronie faworytów do końcowego sukcesu, obecnie zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli. W poprzedniej rundzie, na wyjeździe gładko z nimi wygraliśmy. Czy tym razem będzie podobnie?

 

O. Pato, M. Carelse, G. Nobula, R. Mailay, B. Barkhuizen, L. Mogaila, J. Shongwe, R. Ramudzuli, S. Lekoelea, R. Rantjie, L. Ndlela

 

Już w piątej minucie meczu powinniśmy wyjść na prowadzenie, jednak Lekoelea uderzył obok bramki. Chwilę później było już jednak 1-0, a po dośrodkowaniu Rantjie z rzutu wolnego piłkę do siatki skierował Ramudzuli. W odpowiedzi niecelnie z dystansu uderzył Ngwenya. Po kilku minutach na 2-0 podwyższył Ndlela, ale … sędzia dopatrzył się wyimaginowanego spalonego i gola nie uznał. Inna sprawa, że naszemu napastnikowi piłkę podał … bramkarz rywali. W 33. minucie po świetnym przechwycie Ramudzuliego znów dobrą okazję miał Ndlela, jednak tym razem uderzył obok słupka. W odpowiedzi petardę w stronę naszej bramki puścił Mabalane, tyle że futbolówka, na nasze szczęście, odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. Tyle do przerwy. Tuż po wznowieniu gry boisko musiał opuścić kontuzjowany Barkhuizen. W jego miejsce na placu gry zameldował się Netshodwe. W 55. minucie powinniśmy podwyższyć na 2-0, jednak po centrze Rantjie i strzale głową Nobuli zmierzającą do bramki piłkę w ostatniej chwili wybił Mayongo. Kolejny okres gry składał się głównie z rwanych, szarpanych akcji z obu stron. Szansę miał rezerwowy Skhosana, lecz, będąc sam na sam z bramkarzem … odegrał do tyłu do Shongwe, który przestrzelił. Chwilę potem bramkarz gości nie miał najmniejszych kłopotów z obroną główki Rantjie. Pod koniec meczu z dystansu uderzył Lekoelea, jednak niedokładnie. W odpowiedzi strzału próbował Zwane, ale również przestrzelił. W doliczonym czasie gry sam na sam z naszym bramkarzem znalazł się Mabalane, lecz na naszcze szczęście spudłował. Mecz był trudny, ale udało się wygrać. Może i niezbyt okazale, ale liczą się kolejne trzy punkty.

 

1. Liga RPA [18/30]

Stadion Giyani, Polokwane, 10018 widzów

Dynamos FC [1] – Thanda Royal Zulu [10]

1:0

[Rudzani Ramudzuli 7’]

Mom: Rudzani Ramudzuli (Dynamos FC) „7,5”

 

Jak na złość, po meczu okazało się, że wypadło mi kolejnych dwóch graczy. Lwazi Skhosana naciągnął ścięgno podkolanowe i nie zagra przez sześć tygodni. Z kolei skręcony staw kolanowy ma Brandon Barkhuizen, który nie pojawi się na boisku przez około miesiąc.

Odnośnik do komentarza

09.01.2012

 

Kolejny zawodnik wzmacnia nasz klub. Tym razem na zasadzie wolnego transferu dołączył do nas były gracz Jomo Cosmos, Bongani Sibeko (20 l./RPA). Ściągnąłem go ze względu na jego wszechstronność. Choć to defensywny pomocnik, może też grać na innych pozycjach w obronie i pomocy.

 

14.01.2012

 

Ostatni mecz przed zimową przerwą. Przeciwnik teoretycznie nie jest z wysokiej półki, ale wszystko się może zdarzyć. Na wyjeździe gramy z przedostatnim w tabeli FC Kapsztad. Miejmy nadzieję, że na tym, mimo wszystko, trudnym terenie uda się wywalczyć kolejne punkty.

 

O. Pato, M. Carelse, G. Nobula, R. Mailay, P. Cele, L. Mogaila, J. Shongwe, R. Ramudzuli, S. Lekoelea, R. Rantjie, L. Ndlela

 

W szóstej minucie dość niespodziewanie to goście mogli objąć prowadzenie, ale po strzale głową Scotta uratowała nas poprzeczka. Kilka chwil później w odpowiedzi Rantjie zagrał do Ndleli, a ten otworzył wynik meczu. W szesnastej minucie po błędzie defensywy rywali Rantjie przejął piłkę, ale jego uderzenie było niecelne. W 29. minucie i naszej kontrze Rantjie po raz kolejny zagrał piłkę w pole karne, a na listę strzelców tym razem wpisał się filigranowy Lekoelea. Niedługo potem miała miejsce akcja, z której słynęliśmy w tym sezonie, choć dość dawno nie była widziana. Rantjie zacentrował z rzutu rożnego, a piłkę do bramki celną główką skierował Nobula. Tuż przed przerwą gospodarze mieli swoją szansę, ale po dośrodkowaniu Skhosany strzał Scotta z łatwością obronił Pato. Niedługo po wznowieniu gry i kolejnym zagraniu Rantjie w pole karne rywali wślizgiem piłkę do bramki próbował wepchnąć Ramudzuli, jednak tym razem lepszy okazał się bramkarz gospodarzy, Ward. W 72. minucie okazało się, że lista kontuzjowanych zawodników znów powiększy się o jedno nazwisko. Za Lekoeleę na placu gry pojawił się weteran, Masanabo. Właśnie ten rezerwowy chwilę później wypuścił w uliczkę Ramudzuliego, który kąśliwym strzałem z ostrego kąta podwyższył na 4-0. Pod koniec meczu dwukrotnie strzałów z dystansu próbował jeszcze Rantjie, ale wynik nie uległ już zmianie. Mogliśmy rozjechać się do domów na zasłużony odpoczynek.

 

1. Liga RPA [19/30]

Blue Downs Stadium, Kapsztad, 1718 widzów

FC Kapsztad [15] – Dynamos FC [1]

0:4

[Lungisani Ndlela 10’, Steve Lekoelea 27’, Godfrey Nobula 38’, Rudzani Ramudzuli 77’]

Mom: Godfrey Nobula (Dynamos FC) „8,5”

 

Na szczęście uraz Steve’a Lekoelei okazał się niegroźny, nasz rozgrywający nie będzie musiał zrobić sobie przymusowego odpoczynku od piłki.

Odnośnik do komentarza

Kilka dni po meczu z FC Kapsztad jak zwykle prowadziłem trening, choć moje myśli zaprzątało coś innego. Co się dzieje z Emmą? Już drugi dzień nie dawała znaku życia, choć zazwyczaj godzinami rozmawialiśmy przynajmniej przez telefon. Miałem nadzieję, że to nic poważnego, choć moje złe przeczucie mówiło mi co innego. Chłopaki też zauważyli, że wydaję im polecenia innym tonem niż zwykle, ale wykpiłem się bólem głowy. Nie wiem, czy to kupili, ale żaden z nich nie wracał już do tego tematu.

Po skończonym treningu wyszliśmy ze stadionu. Najpierw ja, za mną zawodnicy. Wszyscy zmierzali w stronę swoich samochodów lub na najbliższy przystanek autobusowy. Wkrótce byłem już pod samochodem, który wynajął specjalnie dla mnie prezes. Już chciałem otworzyć drzwi, gdy coś niezwykłego przykuło mój wzrok. Jakaś kartka tkwiła za wycieraczką. Wyciągnąłem ją, przeczytałem i zamarłem w bezruchu. Poczułem jakby krew zamarzła mi w żyłach.

„Mam dziewczynę! Zrezygnuj ze stanowiska i wracaj, skąd przybyłeś, albo nigdy więcej jej nie zobaczysz! Daję Ci 48 godzin! Żadnej policji! Tsotsi” – głosił list napisany łamanym angielskim.

Tsotsi? Znałem już odrobinę afrikaans i widziałem, że miano to oznacza zbira lub członka gangu. Z tego, co zrozumiałem, nie był to człowiek tak wyrozumiały jak tytułowy bohater filmu Gavina Hooda. Nie wiedziałem co robić. Gdyby nie to, że w pobliżu wciąż byli moi podopieczni, chyba bym się rozpłakał jak dziecko. Co robić? Chłopcy chyba wyczuli, że coś jest nie tak, gdyż wszyscy, jak jeden mąż, otoczyli mnie kołem.

- Co jest, szefie? Jakiś problem? – żartobliwie zaczął Rantjie. Odwróciłem się i spojrzałem na niego. Sekundę później promienny uśmiech okalający jego twarz koloru mlecznej czekolady zgasł. Podałem mu kartkę. Przeczytał, zbladł i podał stojącemu obok Nobuli. Po kilku minutach wszyscy znali już treść wiadomości. Spochmurnieli. Wszyscy znali i lubili Emmę. Była częstym gościem na naszych treningach, nie opuściła żadnego meczu.

- Przepraszam szefie, nie wiedziałem… - wyszeptał drżącym głosem wyraźnie skruszony Rantjie. Nie miałem do niego pretensji. W końcu nie mógł wiedzieć.

- Wiemy, co pan czuje. Jesteśmy z panem! – zapewnił mnie Pato, a ja nie wytrzymałem. Buchnąłem płaczem. Miałem szczerze i głęboko gdzieś, czy i kto to widzi. O dziwo, chłopaki zareagowali ze zrozumieniem. Podchodzili do mnie i ze współczuciem klepali po ramieniu. Po chwili się uspokoiłem. Przynajmniej na tyle, na ile to było możliwe.

- To co robimy? – zapytał stojący z boku filigranowy Lekoelea.

- Trzeba to zgłosić na policję! Jadę…! – już miałem wsiąść do samochodu, gdy poczułem silną rękę na ramieniu. Spojrzałem – Ndlela.

- Szefie, to nic nie da – odrzekł spokojnym, głębokim basem. – Rozumiemy pańskie obawy, ale tutejsza policja jest skorumpowana i wcale nie lepsza od zwykłych kryminalistów - stwierdził, a pozostali kiwali głowami na znak potwierdzenia jego słów.

- W takim razie naprawdę nie wiem co jeszcze możemy zrobić – załamałem ręce. Chłopaki spojrzeli po sobie. Wówczas odezwał się milczący dotychczas kapitan, Carelse:

- Gdy zaczynaliśmy sezon, byliśmy zbieraniną kopaczy, którym nikt nie dawał cienia szansy na coś więcej niż środek ligowej tabeli. Pan nas poukładał, tchnął w nas nowego ducha. Dzięki panu uwierzyliśmy w siebie i dziś jesteśmy na prowadzeniu w ligowej tabeli. Cokolwiek pan postanowi, jesteśmy z panem! – zakończył, a pozostali zawodnicy głośnymi okrzykami potwierdzali jego wersję. Popatrzyłem na ich twarze. Wszyscy wyglądali na gotowych pójść za mną w ogień. Przez kilka minut staliśmy wszyscy w głuchej ciszy. Wreszcie dałem im znak, by się zbliżyli.

-Chłopcy, chyba mam pomysł! Słuchajcie uważnie! Zrobimy tak….

 

 

----

 

Jak widzicie, moje opowiadanie nie będzie tylko suchym przedstawieniem wyników. Czasem wrócę do innych wątków, tak jak teraz. Mam już pomysł, jak dalej rozwinie się sytuacja, ale jeśli Wy macie jakieś ciekawe sugestie, chętnie wysłucham :) możecie wpisywać je tu albo na priva :)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...