Skocz do zawartości

Odrodzenie kanonierskiej potęgi.


Shin

Rekomendowane odpowiedzi

[5.07.2011] Nowy trener Arsenalu Londyn

 

Ta informacja wywołała w środowisku piłkarskim prawdziwy szok. Arsene Wenger ustąpił z funkcji menadżera Arsenalu Londyn. Pozostało tylko postawić pytanie: Kto następny? Kandydatów było kilku. Ostatecznie wybrany został 43-letni Rosjanin, nikomu nie znany Dimitri Shinov. Postanowiono dać szansę trenerowi z młodego pokolenia, któremu braku ambicji z całą pewnością zarzucić nie można. Przed rosyjskim szkoleniowcem postawiono kilka celów. Są to: miejsce na podium Premier League, finał Pucharu Anglii oraz półfinał Ligi Mistrzów. Kibice są podzieleni co do wyboru nowego menadżera "Kanonierów". Jedni sądzą, że działacze powinni zatrudnić kogoś doświadczonego, a drudzy, że jest to dobra opcja, gdyż jest to nowy menadżer na rynku, a tacy często się sprawdzają w nowych klubach. Nowemu trenerowi postanowiono udostępnić jeszcze budżet w wysokości 50mln €. Jest to duża kwota, daje Shinovowi duże pole do manewru, gdyż taka kasa jest w stanie skusić wiele klubów do sprzedania swoich zawodników. Rosyjski trener zapowiedział, że będzie się starał o sprowadzenie klasowego, bocznego obrońcy. Ujawnił też, że już zostala złożona jedna oferta, ale nazwiska zawodnika nie zdradził dla dobra negocjacji. Władze klubu ogłosiły także listę drużyn, z którymi Arsenal rozgrywać będzie przedsezonowe sparingi. Będą to: Clermont Foot 64, FC Nantes, Chateauroux, Hull City, Colorado Rapids, Villareal oraz Derby County. Na Emirates Stadium rozegrany zostanie tylko mecz z Villareal. Od razu po przedsezonowej konferencji zawodnicy "The Gunners" wsiadli w samolot i wylecieli na mecz do Francji z Clermont Foot, który odbędzie się już 9 lipca. Przed tą konferencją rozegrali jeszcze jednak mecz z rezerwami klubu. Wynik tego meczu brzmi: 6:0. Na te bramki złożyły się dwa tzw. "samobóje" obrońców rezerw (Carl Jenkinson, Sead Hajrović) oraz bramki Marouane Chamakha, Alexandre Songa, Andreya Arshavina oraz Thomasa Vermaelena.

 

[8.07.2011] Leighton Baines zawodnikiem Arsenalu

 

W piękny, piątkowy dzień kibiców Arsenalu zastała dobra nowina. Nowym "Kanonierem" został 26-letni już były zawodnik Evertonu, Leighton Baines. Po ostatnim sezonie w Premier League ten lewy obrońca zebrał bardzo dobre opinie, strzelając całkiem sporo jak na bocznego defensora, bo aż 5 bramek. Wystąpił w 38 meczach "The Toffees". Teraz za bardzo dużą kwotę, 25mln € został graczem 13-krotnego mistrza Anglii. Wielu kibiców jest zadowolona z transferu, który jest dużą zasługą nowego menadżera Dimitriego Shinova, który sporo się napocił, Baines został zawodnikiem "The Gunners". Leighton na zgrupowanie Arsenalu we Francji doleci przed sparingiem z FC Nantes, który odbędzie się 12 lipca. Wyraził nadzieje, że jego postawa w meczach przedsezonowym da mu miejsce w składzie londyńskiego klubu. - Przeszedłem do Arsenalu, by kontynuować to, co robiłem w Evertonie, czyli grać. Na tym przecież polega gra w piłkę. Jesteś słabszy - nie grasz. Zamierzam udowodnić trenerowi, że moja forma z zeszłego sezonu nie była przypadkowa. Zgrupowanie we Francji mam zamiar wykorzystać także pod względem integracji z zespołem. Znam się przede wszystkim z Mikelem Artetą, z którym przecież grałem 4 długie lata w Liverpoolu. - wypowiedział się Baines na konferencji przedstawiającej nowego zawodnika.

Odnośnik do komentarza

Za klub masz we mnie stałego czytelnika - jestem wielkim fanem Arsenalu.Rzeczywiście duzo dałeś za Leightona, swietny zawodnik ale nie wiem czy jest wart az tak wielkich pieniedzy? Czekam na kolejne odcinki :) Powodzenia - nie spieprz tego ;)

Odnośnik do komentarza

[09.07.2011] Okres przygotowawczy drużyny "Kanonierów"

 

Mecz z Clermont Foot to całkowita dominacja londyńskiego Arsenalu. Wynik mógłby być znacznie wyższy od tego, który ostatecznie wpisano do meczowego protokołu. Na wynik 2:0 złożyła się bramka samobójcza gracza Clermont Patrice Massona i gol Marouane Chamakha. Jedynym minusem, którego skutkiem był właśnie tylko wynik 2:0, była skuteczność pod bramką przeciwnika. Na 17 strzałów tylko 3 były celne. Następnie trzy dni przerwy przed spotkaniem z Nantes. Do kierownicta klubu przebywającego właśnie we Francji dotarła wiadomość, że nowego zawodnika Arsenalu, Leightona Baines'a, dopadła ostra infekcja wirusowa. Będzie wyłączony z treningów na ok. 2 tygodnie. Wynik meczu z Nantes to kolejne 2:0. Bramki strzelili Robin van Persie oraz Mikel Arteta. Skuteczność tym razem była trochę lepsza, na 20 strzałów "The Gunners" liczba celnych wynosi 11. Piłkarze nie mają praktycznie chwili wytchnienia, gdyż 3 dni po meczu z Nantes ustalony był następny sparing, tym razem z Chateauroux. Tym razem również padł wynik 2:0. Skuteczność po raz kolejny lekko się poprawiła. Gole strzelili Andrey Arshavin i Theo Walcott. Od razu po meczu piłkarze wyruszyli jeszcze do Paryża, chcieli bowiem obejrzeć wieżę Eiffela. Po zwiedzeniu tego zabytku ruszyli na paryskie lotnisko, by odbyć podróż powrotną do Londynu. 19.07 to data kolejnego meczu. Tym razem piłkarze Arsenalu wybrali się do na wyjazdowy sparing z Hull City. Na stadionie The Cirlce ponownie nie pozostawili rywalom złudzeń i wygrali 2:0. Bramki strzelali Thomas Vermaelen i Robin van Persie. Minęły dwa dni i kadra Arsenali znów musiałą odbyć podróż samolotową, tym razem za ocean, do Stanów Zjednoczonych. Tam na londyńczyków czekała drużyna Colorado Rapids. Był to mecz w ramach umowy podpisanej pomiędzy obydwoma klubami. Tutaj padł już grad bramek. Rezulat? 4:2 dla Arsenalu. Opór dzielnie stawiali swoim gościom piłkarze Colorado, bramki dla Jankesów strzelili Conor Casey i Casey Fitzgerald. Cztery razy do bramki trafiali Kanonierzy w osobach Thomasa Vermaelena, Robina van Persiego, Andreya Arshavina i Alexa Songa. Mecz ten był właśnie zakończenie tego szalonego zagranicznego tournee. Po meczu z Amerykanami był już tylko powrót do domu i oczekiwanie na inaugurację rozgrywek, a po drodze jeszcze spotkania z Villareal (dom) i Derby County (wyjazd). Mecz z Hiszpanami, chociaż wynik na to nie wskazuje, był meczem bardzo jednostronnym. Wskazuje na to przede wszystkim statystyka strzałów: 28 (10) (Arsenal), 4 (1) (Villareal). Ten jedyny celny strzał dał gościom jedynego gola w postaci trafienia Caniego. Rezulat pomeczowy brzmiał 2:1, a te 2 bramki dla Arsenalu strzelili Marouane Chamakh i Theo Walcott. Konfrontacja z "The Rams", czyli Derby County była jeszcze większym spacerkiem. Czwórka do zera. Taki wynik dały trafienia Park Chu-Younga (3) i Andreya Arshavina. Po tak udanym okresie przygotowawczym kibice i piłkarze są pełni nadziei sezon, który ma przynieść sukces w lidze. A za taki uznane będzie podium w Premier League, a może nawet mistrzostwo kraju... Kto wie?

Odnośnik do komentarza

[13.08.2011] I kolejka Premier League

 

Arsenal Londyn - Tottenham Hotspur 1:1 (1:1)

Bramki: 52' Chamakh - 47' Sagna (sam.)

 

Arsenal: Szczęsny - Sagna, Koscielny, Vermaelen, Baines - Ramsey, Song, Gervinho (71' Walcott), Arshavin - van Persie(80' Chu-Young), Chamakh

 

Tottenham: Friedel - Gonul, Dawson, Bassong, Assou-Ekotto - Huddlestone, Modrić, Parker (53' Livermore), van der Vaart (45' Lennon) - Adebayor (45' Dafoe)

 

Ciśnienie wśród kibiców dwóch londyńskich drużyn było niesamowite. Derby stolicy Anglii to wymarzona inauguracja sezonu. Mało które mecze dostarczają kibicom tyle emocji, co pojedynek Arsenalu i Tottenhamu. Faworytem, przynajmniej według bukmacherów, byli gospodarze z Emirates Stadium. Już w 8 minucie dogodną sytuację stworzyły sobie popularne "Koguty". Emmanuel Adebayor był sam na sam z bramkarzem, lecz w porę zdążył wrócić do obrony Leighton Baines i zażegnał niebezpieczeństwo wybijając piłkę na rzut rożny. Z niego dośrodkował van der Vaart, strzelał Adebayor, lecz futbolówkę pewnie wyłapał Szczęsny. Kolejna ciekawa sytuacja miała miejsce niespełna minutę później. Sam na sam z polskim golkiperem był ponownie Adebayor, lecz Polak znów był lepszy. W 22 minucie kartkę otrzymał Gokhan Gonul za brzydki faul na Andreyu Arshavinie. Po dalekim dośrodkowaniu Ramseya "szczupakiem" uderzył Gervinho, lecz kapitalną interwencją popisał się Brad Friedel. Była 24 minuta. W dogodnej sytuacji znalazł się tym razem van Persie, lecz ponownie na przeszkodzie stanął Friedel. Chwilę później chybił Arshavin z sytuacji "sam na sam". Ależ to jest mecz! 42 minuta to kapitalne prostopadłe podanie Bale'a, ale w tym dniu los tak chciał, że bramkarze są najlepsi na boisku. Szczęsny górą! Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0. W 47 minucie prowadzenie objął niestety Tottenham. Kapitalne zagranie górą Modricia wykorzystał piekielnie szybki Gareth Bale i najzwyczajniej przelobował Szczęsnego. Polski bramkach był w tej sytuacji bez szans. Futbolówkę próbował wybić jeszcze Sagna, lecz "wybił" ją tak niefortunnie, że ten gol został zapisany na jego konto, czyli "samobój". Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Kapitalną akcje tzw. "klepą" rozegrało trio Song-van Persie-Chamakh, spośród których ten ostatni wykorzystał kapitalne podanie. 1:1! To natchnęło piłkarzy Arsenalu do polowania na kolejną bramkę. Pod wpływem stadionowej wrzawy piłkarze zaczęli grać jak natchnieni. Po indywidualnej akcji Gervinho strzelił, ale czujny był golkiper Friedela. W 65 minucie podanie otrzymał van Persie, lecz był on wtedy tyłem do bramki. Ale cóż to dla niego? Z dziecinną łatwością obrócił się, strzelił technicznie, ale również i mocno. Piłka odbiła się od słupka bramki, potem trafiła w bramkarza, po czym wyszła poza boisko. W 68 minucie nastąpiła zmiana w szeregach "The Gunners"; boisko opuścił słabo spisujący się Gervinho, zastąpił go Theo Walcott. Ależ dzień miał Brad Friedel. W 77 minucie wybronił w kapitalnym stylu kolejny strzał, tym razem w wykonaniu van Persiego.W 78 minucie van Persiego zastąpił Park Chu-Young. Konieg meczu. Spotkanie inauguracyjne angielskiej Premier League zakończyło się remisem po 1. Głównym grzechem "Kanonierów" była w tym meczu skuteczność. Oby ta skuteczność została poprawiona do meczu z Rubinem, który odbędzie się już za niecałe 2 dni na Emirates Stadium.

 

Pozostałe wyniki:

Newcastle - Manchester Utd 0:0

Bolton - Norwich 3:0

Manchester City - Sunderland 4:1

Queens Park - Wolverhampton 0:2

Stoke - Everton 1:2

West Bromich - Blackburn 5:3

Fulham - Chelsea 0:0

Aston Villa - Wigan 1:1

Liverpool - Swansea 7:1

 

[16.03.2011] IV runda eliminacji do Ligi Mistrzów

 

Arsenal Londyn - Rubin Kazań 3:0 (2:0)

Bramki: van Persie 9' (karny), 41', Gervinho 84'

 

Arsenal: Szczęsny - Sagna, Koscielny (83' Mertesacker), Vermaelen, Baines (70' Andre Santos) - Ramsey, Song, Gervinho, Arshavin (45' Park Chu-Young) - van Persie, Chamakh

 

Rubin: Ryzhikov - Kaleshin (85' A. Eremenko), Navas (58' Sharonov), Bocchetti, Ansaldi - R. Eremenko, Kisliak (80' Kuleshov), Noboa, Ryazantsev - Karadeniz, Valdez

 

Do pierwszego meczu z Rubinem "Kanonierzy" przystępowali z dużym optymizmem. Liczyli na to, że dadzą w meczu z Rosjanami prawdziwy pokaz swoich umiejętności. Po meczu z Tottenhamem kluczem do sukcesu powinna być dużo lepsza skuteczność. Mecz rozpoczął się od kilku ataków Arsenalu, które były jednak rozbijane przez dobrze grającą obronę. W piątej minucie kapitalnym wolejem z ok. 30 metrów popisał się Andrey Arshavin, jednak to uderzenia zostało zablokowane przez Ryzhikova - bramkarza Rubina. W 8 minucie odważną szarżą w pole karne popisal się Gervinho, minął on kilku zawodników, upadł... i sędzia bez chwili zawahania podyktował rzut karny. Do "jedenastki" podszedł van Persie i pewnie ją wykorzystał strzelając nie do obrony w prawe "okienko' bramki golkipera z Kazania. Ta bramka była dla "The Gunners" natchnieniem do wyprowadzania kolejnych dobrych akcji. Z lewej nogi w 15 minucie huknął Aaron Ramsey, jednak jego strzał został zablokowany przez bramkarza gości. Rosjanie praktycznie nie istnieją na boisku. W 20 minucie z rzutu wolnego chybił van Persie. W 25 minucie gry sam na sam z bramkarzem był Arshavin, jednak sędzia liniowy dopatrzył się (słusznie) spalonej pozycji Andreya i zasugerował głównemu arbitrowi przerwanie gry, co też się stało. 39 minuta to strzał na bramkę Gervinho, jednak po raz kolejny górą rosyjski bramkarz. W 41 minucie kapitalną akcją popisał się Robin van Persie. Po otrzymaniu podania od Bakary'ego Sagny, wykonał tzw. "ruletkę" i huknął nie do obrony pod poprzeczkę bramki Ryzhikova. Ta bramka ustaliła wynik pierwszej części gry na 2:0. W trakcie przerwy w szatni Andrey Arshavin zgłosił trenerowi Shinovowi kontuzję, która uniemożliwia mu dalszą grę. Na lewym skrzydle na drugą połowę wyszedł więc Park Chu-Young. Dopiero w 67 minucie Rubin przeprowadził akcję, która w jakikolwiek sposób zagrosiła bramce Wojciecha Szczęsnego. Ryazantsev dośrodkował, lecz jego zagrania nikt nie przeciął. Do piłki dopadł więc Kisliak, który strzelił dobre kilka metrów obok słupka. Minuta później. Szczęsny zagra daleko do przodu, piłkę przejął Chu-Young, który przebiegł z piłką spory dystans i dośrodkował. Zagrożenih zapobiegł jednak Ryzhikov. Ale to nie koniec akcji... Do piłki dopadł Alex Song, hunkął jak na "Kanoniera" przystało, z armaty, ale znów na przeszkodzie stanął rosyjski bramkarz. W 69 minucie Leightona Bainesa zastąpił Andre Santos. W tej samej minucie okazję z 18-metrowego rzutu wolnego miał van Persie. Siła uderzenia była bardzo wysoka, lecz bramkarz Rubina, mimo 2 wpuszczonych bramek, spisywał sie w tym meczu bardzo dobrze i "petardę" Holendra obronił również. Ryzhikov po wyłapaniu rzutu rożnego szybko zagrał do przodu. Tam czekał Gokdeniz Karadeniz, który był niemalże sam na sam z bramkarze, jednakże chybił minimalnie obok bramki. W 73 minucie Gervinho miał 100% okazję do umieszczenia piłki w bramce głową. Po dośrodkowaniu Andre Santosa strzelił jednak minimalnie nad poprzeczką. Po starciu z jednym z rywali Laurent Koscielny zaczął trochę utykać, co doprowadziło do zmiany. Trener nie chciał ryzykować urazu Francuza. Za Laurenta wszedł niemiecki stoper, Per Mertesacker. To jego debiut w oficjalnym meczu "The Gunners". Jest 85 minuta meczu... Daleką piłkę w pole karne posłał Mertesacker wprost na głowę Gervinho, ten do Ramseya, a on z kolei odegrał ponownie do Gervinho, a wtedy już reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej nie miał innego wyboru niż umieścić piłkę w siatce. Jest 3:0! Dwie minuty później po dośrodkowaniu Andre Santosa piłkę uderzył znów Gervinho, który tym razem trafił w słupek bramki drużyny z Kazania. Po rowno trzech doliczonych minutach sędzia odwizdał koniec meczu. Kapitalne spotkanie w wykonaniu Arsenalu. "Kanonierzy" grali składną, bardzo miłą dla oka piłkę. Oby tak dalej!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...