Skocz do zawartości

Wybuchnąć jak Wezuwiusz


ugh

Rekomendowane odpowiedzi

Zawodnicy Irsinese nie mają łatwo. Praktycznie wszystkie mecze rozgrywają na wyjeździe. Bo jak można mówić, że gra się u siebie jeżeli trzeba dojeżdżać na stadion w Materze, oddalonej od Irsiny o 45 km? Ale co tu się dziwić, bardzo ładnie się prezentuje ten obiekt (LINK) i wobec braku stadionu w Irsinie, nie ma innych ciekawszych opcji.

Od mojej drużyny oczekiwałem łatwego zwycięstwa, gdyż graliśmy u siebie i byliśmy w dobrej formie. Natomiast rywal spisuje się słabo, zajmując 14. pozycję w lidze. Nie minęło pięc minut i Wellington postanowił kontynuować znakomitą passę, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem Irsinese. Kapitalnie w roli asystenta spisuje się ostatnio Maton. Kilkanaście minut później przypomniał o sobie nieco schowany w ostatnich meczach Sodinha. Z rzutu wolnego dośrodkował ‘na centymetr’ i Morgante mógł szczupakiem z kilku metrów podwyższyć dla nas prowadzenie. Goli powinno być dużo, dużo więcej ale troszkę zawodniła skuteczność. Tuż przed przerwą, w końcu trafił któryś z rezerwowych, którzy zastępują kontuzjowanych zawodników. de Berti przymierzył z siedemnastu metrów i nie dał szans na obronę swojego strzału. Żeby było śmiesznie to chwilę później czwartą bramkę zdobył dla nas Wellington. Można było powiedzieć, że mecz został rozstrzygnięty w pierwszej części.

 

Druga połowa miała zupełnie inne oblicze. Ja ściągnąłem Wellingtona, a później Morgante, żeby kolejni rezerwowi mogli troszkę pograć. Znacząco to wpłynęło na nasza grę, bo straciliśmy dwa gole, nie prezentując przebojowości z przed przerwy. Mimo to, wygrana pewna a my umacniamy się na pozycji wicelidera.

 

Serie D – grupa H, 13. Kolejka 19.11.2011

[2] Internapoli 4:2 (4:0) Irsinese [14]

1:0 Wellington [5’]

2:0 Morgante [21’]

3:0 de Berti [45’]

4:0 Wellington [45’+2]

4:1 Girolamo [89’]

4:2 Falanga [90’+2]

 

MoM: Wellington (8.8)

Widzów: 96

 

 

Podsumowanie

96 widzów ;/

Odnośnik do komentarza

Czegoś takiego w tej wersji gry jeszcze nie widziałem. Dokładnie przejrzałem skrót tego meczu i naliczyłem siedem (!!!!) sytuacji sam na sam moich piłkarzy z bramkarzem rywala, niewykorzystanych sytuacji warto dodać. Po trzy razy wychodzili Wellington oraz Maton. Przez tak dużą nieskuteczność dobry wynik tego meczu był zagrożony, gdyż przeciwnik w drugiej części mocno gnębił moją defensywę. Dlatego też nie tryskałem dobrym humorem po spotkaniu.

 

Serie D – grupa H, 14. Kolejka 26.11.2011

[7] Turris 1:2 (1:2) Internapoli [2]

0:1 Sodinha [4’]

0:2 Serrapica [24’]

1:2 Cosa [34’]

 

MoM: Sodinha (8.0)

Widzów: 574

 

 

Podsumowanie

Niestety wciąż nie możemy wyprzedzić liderującej Casertany. Mimo trzech zwycięstw z rzędu, tracimy 5 punktów. Za to pozostajemy jedyną drużyną w lidze, która nie przegrała meczu.

Odnośnik do komentarza

Czułem, że to nie będzie łatwy mecz i pierwsza połowa potwierdziła moje przeczucie. Francavilla grała solidny futbol, nie ograniczając się tylko do obrony. Dowodem tego była sytuacja, po której mój obrońca musiał w rozpaczliwy sposób wybijać piłkę z linii bramkowej. Nawet nasza najlepsza broń czyli stałe fragmenty nie przynosiły efektu. To jeden z tych meczów, gdy drużyna, która pierwsza strzeli bramkę, wygra. Tak też się stało, a gola zdobył zawodnik gości. Na szczęście był to gol samobójczy tuż przed końcem. Upiekło nam się dzisiaj i dokładnie to samo przekazałem drużynie, pokazując niezadowolenie. Na szczęście Casertana przegrała drugi mecz w sezonie i zbliżyliśmy się na odległość dwóch punktów. Zresztą niech przemówi tabela.

 

Serie D – grupa H, 15. Kolejka 03.12.2011

[2] Internapoli 1:0 (0:0) Francavilla [5]

1:0 Fusco [89’sam]

 

MoM: Chevalliez (7.3)

Widzów: 152

 

 

Podsumowanie

TABELA PO 15. KOLEJKACH

Odnośnik do komentarza

Gramy z klubem, który nazywa się tak samo jak węgierski pancernik (LINK), biorący udział w I wojny światowej. Swoją drogą to ciekawe, że włoski klub nazywa się tak samo jak pancernik, który w swojej ‘karierze’ zaliczył bombardowanie włoskiego miasta Ancony w maju 1915 roku. To tak samo jakby któryś z naszych klubów nazwać Schleswig-Holstein. Z drugiej strony nazwa Viribus Unitis (tłum. ‘wspólnymi siłami') jest jak najbardziej adekwatna, gdyż większych gwiazd w klubie nie zauważyłem, więc będzie się liczył kolektyw.

Nie da się ukryć, że ostatnio zaczynają nas wyręczać przeciwnicy :) . Pierwszy gol padł po dośrodkowaniu z rzutu rożnego oraz pechowego trafienia do własnej bramki zawodnika Viribus. Później było już normalnie. Trafiliśmy dwa razy, pozwoliliśmy na honorowego gola i kolejne zwycięstwo w ręku.

 

Serie D – grupa H, 16. Kolejka 10.12.2011

[2] Internapoli 3:1 (2:0) Viribus Unitis [13]

1:0 Maraucci [18’sam]

2:0 de Berti [44’]

3:0 Morgante [61’]

3:1 Palumbo [86’]

 

MoM: Sodinha (7.7)

Widzów: 126

 

 

Podsumowanie

A za tydzień mecz z liderem, Casertaną.

Odnośnik do komentarza

Okazuje się, że można w V lidze zagrać taktycznie. Radosny futbol odłożyliśmy na dolną półkę. Graliśmy, jakby nie było, z liderem i cierpliwie czekaliśmy na błąd, który będziemy mogli wykorzystać. W 45. minucie jeden z obrońców gospodarzy nie utrzymał linii spalonego i Sodinha po otrzymaniu podania mógł sam pobiec z piłką i dać nam prowadzenie w tym meczu. Ukłuliśmy i wróciliśmy do cierpliwej gry oraz odpierania ataków. Dzięki bardzo dojrzałemu futbolowi, utrzymaliśmy wynik do końca.

 

Serie D – grupa H, 17. Kolejka 17.12.2011

[1] Casertana 0:1 (0:1) Internapoli [2]

0:1 Sodinha [45’]

 

MoM: Sodinha (7.5)

Widzów: 878

 

 

Podsumowanie

Wskakujemy na 1. miejsce. „Nie oddam go nikomu!!!”

Odnośnik do komentarza

Jako, że mamy ponad dwutygodniową przerwę, postanowiłem zagrać mecz sparingowy z zespołem Paganese. Przegraliśmy 2:3, a rezerwowy obrońca Ferri, doznał urazu. Zaleciłem jednak fizjoterapeucie, by dał mu kilka zastrzyków i był gotowy do kolejnego meczu ligowego.

Widzę, że nie wspomniałem jeszcze o tym, że klub prawdopodobnie zmieni zarząd i prezesa. Wprowadzono embargo transferowe, co nie bardzo mnie cieszy bo wcześniej ustaliłem warunki kontraktu z zawodnikiem, który miał przyjść 1. stycznia. Całe szczęście, że jednak przyszedł, bo przyda mi się zawodnik na lewym skrzydle, by mógł rywalizować z moim podstawowym graczem. A nasz nowy nabytek nazywa się Maxymiliano Martinez, pochodzi nie z Chrzanowa a z Argentyny i jest bardzo uniwersalny.

 

No tak, czym by było życie bez kontuzji? Ledwo co wykurował się środkowy pomocnik Anatasi to fala urazów nawiedziła formację obronną. Jeden gracz dalej gra na środkach przeciwbólowych, a dwóch musiało zejść z boiska w trakcie meczu: Garipi i Lupu, bo o nich mowa, wypadają na pięć tygodni. Nie załamuję się, bez nich potrafiliśmy zdobyć drugą bramkę i pewnie wygrać z zawsze groźnym Brindisi. Symfonię zagrała para Wellington-Maton. Pierwszy dwa razy dogrywał, drugi dwa razy wykańczał, choć zważywszy na ich pozycje, powinno być dokładnie na odwrót.

 

Serie D – grupa H, 18. Kolejka 07.01.2012

[2] Internapoli 2:0 (1:0) Brindisi [8]

1:0 Maton [3’]

2:0 Maton [76’]

 

MoM: Maton (8.8)

Widzów: 132

Odnośnik do komentarza

Pierwszy mecz w tym opku, gdy mogę przytoczyć wydarzenia, które zdarzyły się w świecie rzeczywistym i które będę mógł powspominać, męcząc tym samym czytających :) Tak się składa, że byłem w mieście Gaeta, podczas mojej podróży rowerowej. Z jednej strony jest ono dość urokliwe, położone na cyplu, prawym wybrzeżu Włoch, na głównej trasie Neapol-Rzym. Ale ja mam bardzo kiepskie wspomnienia związane z tym miejscem, cały ten dzień był pechowy. Informuję, że w mieście brak kafejek internetowych a wtedy bardzo potrzebowałem wysłać ważnego maila. W dodatku, tuż po wyjeździe stamtąd złapałem dwa (!!!) kapcie w rowerze i generalnie mogłem zapomnieć o dalszej jeździe tego dnia. Aha, na deser złapał mnie w nocy potworny deszcz, dzięki czemu nie spałem prawie wcale.

 

Czyż nie jest to doskonała okazja, by zemścić się na cyfrowych ludzikach, reprezentujących to miasto? Moi zawodnicy uznali, że owszem i gładko ograli tą ekipę. Po drodze Maton zdążył jeszcze przestrzelić rzut karny, ale zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone. Przynajmniej my nie mieliśmy takiego poczucia. Świetna passa trwa w najlepsze.

 

Serie D – grupa H, 19. Kolejka 14.01.2012

[12] Gaeta 1:3 (0:1) Internapoli [1]

0:1 Maton [6’]

0:2 Wellington [60’]

1:2 Bravo [71’]

1:3 Scoppetta [90’+3]

 

MoM: Wellington (7.7)

Widzów: 95

 

 

Podsumowanie

Zemsta bywa słodka!!

Odnośnik do komentarza

Czego mógł szukać na naszym boisku 16. zespół ligowej tabeli? Chyba tylko źdźbła trawy na pamiątkę. Mecz skończył się po kilkunastu minutach. Wart odnotowania jest pierwszy gol w barwach klubu, lewego skrzydłowego, Martineza. Tradycyjnie już fantastyczna skuteczność Matona. który potrzebował kwadransa, by skompletować hat-tricka i objąć samotne prowadzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców klubu ( i chyba ligi). Skończyło się pogromem, dlatego nie rozumiem dlaczego Chevalliez zachował się tak niedojrzale i otrzymał czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych.

 

Serie D – grupa H, 20. Kolejka 21.01.2012

[1] Internapoli 6:0 (5:0) Real Nocera [16]

1:0 Martinez [6’]

2:0 Maton [14’]

3:0 Maton [17’]

4:0 Maton [29’]

5:0 Wellington [42’]

6:0 Maton [68’]

 

MoM: Maton (9.9)

Widzów: 113

 

 

Podsumowanie

TABELA PO 20. KOLEJKACH

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

BobekSTW - Maton. On spokojnie poradzi sobie nawet dwie klasy wyżej.

______________________________________________________

 

Arktyczny niemal prysznic spotkał nas w starciu z ekipą środka tabeli, Casarano. Dziwne, bo niewiele rzeczy wskazywało, że przegramy: ich forma, nasza forma, pozycja w tabeli obu klubów oraz fakt, że jeszcze w pierwszej połowie, mój obrońca Ferri osłabi nas, wylatując z boiska po dwóch żółtych kratkach. Wcześniej taka sytuacja nie stanowiła dla nas problemu, ale dziś było niestety inaczej. Oddliśmy ledwie 4 strzały, znacznie krócej byliśmy przy piłce i tak, po 20 meczach bez porażki, w końcu musimy uznać wyższość innej drużyny.

 

Serie D – grupa H, 21. Kolejka 28.01.2012

[9] Casarano 1:0 (0:0) Internapoli [1]

1:0 Giorgetti [87’]

 

MoM: Giorgetii (7.8)

Widzów: 865

Odnośnik do komentarza

Najlepiej będzie gdy wyniki, takie jak z poprzedniej kolejki przyjmiemy jako nieszczęśliwy wypadek, jak nieświeży oddech z nieumytych zębów, jak wdepnięcie w psią kupę. Na szczęście mamy doskonałą okazję, by tę kupę wytrzeć. Do Neapolu przyjeżdża outsider i jeszcze w autobusie zapewne trzęsie portkami na samą myśl o pojedynku z nami. Po siedmiu minutach powinno być 2:0, najpierw Garipi zrobił to co powinien zrobić Wellington, gdyby nie chybił. W 11. minucie jednobramkowe prowadzenie dla nas utrzymał słupek bramki przeciwników. Nieszczęśliwym strzelcem Maton. Na szczęście mój prawy skrzydłowy poprawił się 60 sekund później i z ostrego kąta zmieścił piłkę w siatce, podwyższając prowadzenie. Wyglądało na to, że nie minął kwadrans a było już ‘po japkach’. Podobne zdanie na ten temat miał Martinez uderzając jak z armaty w światło bramki Sarnese. Było tak zacnie, że pomagali nam nawet przeciwnicy, wbijając sobie kolejnego gola. Żyć nie umierać. Biesiadę popsuły dwa gole gości, lecz mimo to wynik ani przez chwilę nie był zagrożony.

 

Serie D – grupa H, 22. Kolejka 11.02.2012

[1] Internapoli 5:2 (4:1) Sarnese [15]

1:0 Garipi [4’]

2:0 Maton [12’}

3:0 Martinez [26’]

4:0 D’Auria [36’-sam]

4:1 Marzeglia [38’]

4:2 Olcese [70’]

5:2 Garipi [81’]

 

MoM: Garipi (9.2)

Widzów: 90

 

Podsumowanie

Kupa wytarta!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...