Skocz do zawartości

I had a dream III


scierko

Rekomendowane odpowiedzi

Na początek może kilka słów ode mnie. Nie mogę obiecać, że nowe posty będą pojawiały się codziennie. Czasami będę kilkudniowe przerwy, a wszystko przez pracę, która strasznie ogranicza moje ramy czasowe dla FM-a. Najwięcej pewnie będzie działo się w weekendy, ale z czasem pewnie i w tygodniu zacznie się dziać więcej. Cóż, jeśli mamy to już za sobą, pozwólcie, że wyruszę w kolejną podróż w przeszłość z FM-em pod ręką...

 

Football Manager 2012 (12.1.1)

Baza danych: duża

Ligi grywalne: Anglia (1-6), Niemcy (1-3), Hiszpania (1-3), Polska (1-2), Francja (1-3), Włochy (1-3), Portugalia (1-2), Holandia (1-2)

 

Kogo tym razem wziąłem na celownik? Nie, nie Aston Villę – choć przyznam, że ciężko mi było wyrzucić z myśli The Villans. Postanowiłem objąć stery w klubie, który gra w o wiele niższej lidze niż powinien. W klubie, który ma małe – zależy jak na to spojrzeć – problemy finansowe. Postanowiłem objąć Plymouth Argyle!

 

Nie będę rozpisywał się o transferach, bo nikogo żadnymi „mega transferami” nie zaskoczę. Udało mi się co prawda sprzedać dwóch piłkarzy (Onismor Bhasera odszedł za 200 tys. euro do Leeds, a Robbie Williams za 14 tys. euro do Wimbledonu), ale to kropla w morzu potrzeb jak to mówią. Jak już wspomniałem jesteśmy w finansowym dołku. Za żadnego więc z zatrudnionych graczy nie zapłaciłem ani centa. Większość „nowych” to zawodnicy z wolnego transferu, choć sprowadziłem także kilku zdolnych chłopaków na zasadzie wypożyczenia. Ci, którzy według mnie nie nadawali się aby zostać w drużynie, zostali zwolnieni (co delikatnie pogorszyło nasz stan finansowy) albo przesunięci do rezerw. Po tym burzliwym okresie w końcu udało mi się złożyć całą kadrę, która prezentuje się następująco:

 

Bramkarze:

- Simone Santarelli

- Zhivko Garasimov

 

Obrońcy:

- Amarito

- Curtis Nelson

- Danny Hutchins

- Delano Cohen

- Federico Mirarchi

- Stefan Wiechers

- Tyrone Loran

 

Pomocnicy:

- Piotr Petasz

- Amine Aribi

- Christian Gandu

- Dylan

- Erixon Danso

- Gregory Schaken

- Jake Nicholson

- Piotr Giza

- Simon Walton

- Stephen Stirling

 

Napastnicy:

- Jamil Adam

- Massimo Luongo

- Michael N'Dri

 

Sparingi poszły nam nieźle, większość z nich pewnie wygraliśmy. Trochę poeksperymentowałem. Od początku zacząłem ustawiać Piotrka Petasza za wysuniętym napastnikiem, a były piłkarz szczecińskiej Pogoni chyba tę pozycję polubił, bo grał naprawdę dobrze. Ogólnie rzecz ujmując już wiem kto najczęściej będzie grał w wyjściowej jedenastce, a kto zazwyczaj będzie wchodził na boisko z ławki. Przed nami inauguracja sezonu – na Home Park podejmiemy Northampton!

Odnośnik do komentarza

Tak jak już wspomniałem wcześniej, na inaugurację sezonu graliśmy przed własnymi kibicami z Northampton. Nie wiedziałem do końca czego mogę się spodziewać po moich podopiecznych, tak więc nie zakładałem na to spotkanie nic z góry. Wygramy... Przegramy... Zremisujemy...

 

Pierwsze w tym sezonie ligowe spotkanie rozpoczęło się dla nas znakomicie. Już w 2. minucie gry fenomenalnym rajdem popisał się Michael N'Dri, a po minięciu prawie całej drużyny gości Francuz wyprowadził nas na prowadzenie! Ten gol podziałał na nas rozluźniająco (co czasami wychodzi na dobre), tyle, że aż za bardzo. Przez tą niefrasobliwość w grze, a raczej nieuwagę obrońców, w 22. minucie stan spotkania wyrównał Michael Jacobs. Moi podopieczni podrażnieni tą straconą bramką ruszyli ostro do przodu, dzięki czemu zaledwie 120 sekund po stracie gola znowu byliśmy na prowadzeniu. Chłopaki wyciągnęli wnioski, już nie oddawali pola rywalom, a na pięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy Michael N'Dri – wykorzystując sytuację jeden na jeden – podwyższył nasze prowadzenie na 3:1! Jeszcze w doliczonym czasie gry, za zbyt agresywne poczynania, z boiska wyleciał obrońca przyjezdnych John Johnson.

 

O drugiej połówce tego meczu zbyt wiele powiedzieć się nie da. Próbowaliśmy coś jeszcze ustrzelić, ale nasze próby kończyły się fiaskiem. Trochę szkoda, bo mogliśmy dziś zwyciężyć znacznie większą ilością bramek. Bądź co bądź na inaugurację zdobyliśmy komplet punktów, a także daliśmy radość naszym kibicom, którzy zaskoczyli mnie dziś dość wysoką frekwencją.

 

npower League 2 - 1. kolejka – 06.08.2011 r.

[x.] Plymouth 3 : 1 Northampton [x.]

N'Dri 2' [1:0], 40' [3:1]

Jacobs 22' [1:1]

Cohen 24' [2:1]

Johnson 45+1'

 

Widzów – 9292

MoM – Michael N'Dri [8,8]

Odnośnik do komentarza

Zaledwie trzy dni po meczu inauguracyjnym sezon ligowy przyszło nam walczyć o 2. rundę Carling Cup z wyżej notowanym Bournemouth. Nie zamierzałem odpuszczać sobie tego spotkania, wypuściłem na boisko wszystko co miałem najlepsze. Jedynym, który nie mógł dziś wystąpić przeciwko drużynie z ligi wyżej, był Tyrone Loran, który wyjechał na zgrupowanie kadry narodowej.

 

Cóż... rozpoczęło się bardzo dobrze! Już w 6. minucie gry z narożnika boiska piłkę w pole karne dośrodkował Simon Walton, a do siatki futbolówkę skierował Michael N'Dri. W kolejnych minutach zaciekle staraliśmy się podwyższyć prowadzenie, ale brakowało nam skuteczności. Pod koniec pierwszej części gry do głosu zaczęli dochodzić piłkarze Bournemouth, ale niczego nie wskórali, tak więc do przerwy prowadziliśmy 1:0.

 

Od pierwszych sekund po wznowieniu gry goście rzucili się nam do gardeł, za co skarciliśmy ich dwoma golami. Najpierw, w 52. minucie zawodów, na listę strzelców wpisał się Piotr Petasz, domykając płaskie dośrodkowanie Dylana. Następnie, zaledwie sześć minut później, do siatki gości po raz drugi tego popołudnia trafił Michael N'Dri. Te dwa ciosy szybko ostudziły rozochoconych podopiecznych Lee Bradbury'ego, którzy momentalnie stracili chęci do dalszej walki. My natomiast nie mieliśmy zamiaru forsować tempa gry, tak więc spokojnie doczekaliśmy do ostatniego gwizdka sędziego w tym meczu.

 

Carling Cup - 1. runda – 09.08.2011 r.

[L2] Plymouth 3 : 0 Bournemouth [L1]

N'Dri 6' [1:0], 58' [3:0]

Petasz 52' [2:0]

 

Widzów – 4396

MoM – Michael N'Dri [8,8]

Odnośnik do komentarza

Na chwilę przed losowaniem par 2. rundy Carling Cup miałem w głowie dwie myśli – obyśmy zagrali u siebie oraz żeby rywal nie grał na co dzień w Premier League. Co do pierwszego, to szczęście dopisało – zagramy na Home Park. A rywal? Niestety tutaj los był dla nas okrutny – zmierzymy się ze Swansea.

 

Po bardzo udanej inauguracji ligowego sezonu czekał nas wyjazdowy pojedynek z Wimbledonem – drużyną, do której niedawno sprzedaliśmy lewego obrońcę Robbiego Williamsa. Nasi rywale w pierwszej kolejce podzielili się punktami z jednym z najpoważniejszych kandydatów do awansu – Bradford – tak więc obawiałem się trochę o to, czy damy sobie z nimi radę.

 

Jeśli wierzyć wróżkom, wróżbitą z telewizji, a także numerologii i starym mitom to powinien dzisiaj prześladować nas pech. Trzynastego dnia sierpnia bowiem mierzyliśmy się na wyjeździe z Wimbledonem. Spotkanie rozpoczęło się w naszym wykonaniu całkiem nieźle, mieliśmy niestety problemy w wykończeniem akcji. W końcu jednak niemoc minęła, a bramki posypały się jak z worka. Najpierw dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Michael N'Dri. W 20. minucie francuski snajper jedynie domknął świetne dogranie Dylana, a dokładnie dziesięć minut później po podaniu Piotrka Petasza wpakował piłkę do bramki gospodarzy uderzeniem zza pola karnego. Po kolejnych 120 sekundach prowadziliśmy już 3:0! Asystę na swoim koncie po raz kolejny zapisał Dylan, a goalkeepera miejscowej drużyny pokonał Christian Gandu. Dzięki wybitnej grze całego zespołu, do przerwy prowadziliśmy więc trzema golami.

 

Drugą część spotkania rozpoczęliśmy z wigorem, ale ponownie dopadła nas bramkowa niemoc. Gospodarze natomiast co chwila groźnie kontratakowali, po zepsutych przez nas akcjach. Mimo takiego szalonego obrazu gry bramki już nie padły. Podsumowując – ten „pechowy” dzień okazał się dla nas bardzo szczęśliwy. Zagraliśmy świetny mecz, dzięki czemu zabieramy ze sobą do domu komplet punktów.

 

npower League 2 - 2. kolejka – 13.08.2011 r.

[11.] Wimbledon 0 : 3 Plymouth [6.]

N'Dri 20' [0:1], 30' [0:2]

Gandu 32' [0:3]

 

Widzów – 5194

MoM – Michael N'Dri [8,8]

Odnośnik do komentarza

Jak narazie grasz tym samym schematem :), trzy bramki strzelone w tym dwie przez twojego najlepszego napastnika.

Bardzo lubię kariery z niższych lig angielskich, ja tylko raz obrałem taki kierunek i nie ukrywam że ciągnie mnie żeby objąc taką drużynę z odległej klasy rozgrywkowej. w Anglii.

Życze szybkiego awansu do Premier League :P

Odnośnik do komentarza

damonir24 - Schemat padł trupem :) Dzięki.

Jaotinho - Nie przypominaj mi o AV ;P Dzięki ;)

bieniek12 - I'm back! :)

-------------------------------

Z racji tego, iż w ostatnim czasie rozegraliśmy kilka spotkań w krótkim czasie, musiałem na spotkanie przeciwko Rotherham wystawić w połowie rezerwową jedenastkę. To właśnie zmęczenie może być naszym największym wrogiem w tym sezonie. Kadry zbyt szerokiej nie mamy, choć może przed zamknięcie okienka transferowego kogoś jeszcze sprowadzę. Wracając do naszego dzisiejszego rywala – liczyłem na łatwe zwycięstwo przed własnymi kibicami.

 

Od pierwszego gwizdka arbitra mecz był bardzo wyrównany. Raz szczęścia próbowaliśmy my, a raz goście. Odbywała się klasyczna wymiana ciosów, a pierwsi na deski padli podopieczni Andy'ego Scotta. W tym meczu swój debiut zaliczał Piotrek Giza, i to właśnie polski pomocnik w 33. minucie gry wyprowadził nas na prowadzenie. Zaledwie sześć minut później Michael N'Dri oszukał dwóch obrońców i bramkarza Rotherhamu, po czym strzelił swoją piątą bramkę w tym sezonie w lidze. Goście sfrustrowani takim obrotem spraw atakowali co raz większą ilością piłkarzy, co zemściło się na nich jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy spotkania. W 44. minucie przeprowadziliśmy szybką kontrę, a piłkę do bramki skierował defensor przyjezdnych Dale Tonge.

 

Na drugą połowę spotkania moi podopieczni wybiegli chyba nazbyt rozluźnieni, ponieważ po dwudziestu minutach gry prowadziliśmy już tylko jedną bramką. Najpierw Simone Santarelliego pokonał Lewis Grabban, a następnie kontaktowe trafienie zaliczył Jamie Devitt. Czując oddech gości na plecach ponownie zmobilizowaliśmy się do ofensywnej gry, dzięki czemu ten mecz wygraliśmy przewagą trzech goli. W 74. minucie zawodów z rzutu karnego bramkę zdobył Simon Walton, a siedem minut później piłkarzy Rotherhamu dobił Tyrone Loran. Podsumowując ten mecz, był jak rollercoaster. Prowadziliśmy bardzo pewnie, potem straciliśmy dwa gole i zaczęło się robić nerwowo, ale ostatecznie wygraliśmy 5:2. Co by nie mówić, rozegraliśmy świetne spotkanie.

 

npower League 2 - 3. kolejka – 16.08.2011 r.

[4.] Plymouth 5 : 2 Rotherham [14.]

Giza 33' [1:0]

N'Dri 39' [2:0]

Tonge sam. 44' [3:0]

Grabban 59' [3:1]

Devitt 64' [3:2]

Walton kar. 74' [4:2]

Loran 81' [5:2]

 

Widzów – 8206

MoM – Piotr Giza [9,0]

Odnośnik do komentarza

Szumina - Dzięki wielkie ;) Damy radę, za 10 lat Liga Mistrzów nasza :D

-----------------------------------------------------------------------------------------

Każdy wyjazd jest trudny, niezależnie z kim się gra. Przykładem może być Barcelona, która w tym sezonie na obczyźnie punkty traci nałogowo. Tak więc aby walczyć o najwyższe cele, trzeba nauczyć się wygrywać także poza domem. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ moja drużyna zrobiła dziś kolejny krok, aby pewnie awansować do npower League 1.

 

Za rywala dzisiejszego popołudnia mieliśmy Bristol Rovers, które delikatnie mówiąc wystartowało nie najlepiej. Nie tylko w tym sezonie, ale także i w tym konkretnym meczu. Na prowadzenie wyszliśmy już po 10 minutach gry. Na listę strzelców wpisał się Michael N'Dri, który powoli staje się gwiazdą mojej ekipy. Zaledwie 120 sekund później na 2:0 – płaskim uderzeniem w długi róg – podwyższył Dylan. Rozbici gospodarze chaotycznie atakowali naszą bramkę, ale jedyne – jak na razie – co udało im się wywalczyć to trzeci stracony gol zdobyty przez Dylana po szybkiej kontrze. W końcu jednak podopiecznym Marka McGhee zdołali wbić nam pierwszą tego popołudnia bramkę. Zbyt długo jednak odrobioną stratą się nie cieszyli, ponieważ w 43. minucie na 4:1 wynik podwyższył Tyrone Loran. O dziwo – jak dla mnie – jeszcze w doliczonym czasie gry straty Rovers zmniejszył jednak Kyle Bennett.

 

Druga połowa meczu nie rozpoczęła się dla nas najlepiej. W 49. minucie kontaktowe trafienie zaliczył strzelec pierwszej bramki dla gospodarzy Scott McGleish. Na tym jednak licznik goli Bristol Rovers stanął, i już więcej nie ożył. Moi podopieczni natomiast dzięki temu, iż mieli więcej wolnego miejsca na boisku, co rusz atakowali na bramkę Michaela Poke'a. Gole więc były jedynie kwestią czasu. Najpierw w 57. minucie zawodów swoje drugie w tym sezonie zaliczył Piotrek Giza, a następnie w 78. minucie gry gospodarzy dobił rezerwowy Jake Nicholson. Jakie słowo najlepiej pasuje do opisania tego spotkania? SZALEŃSTWO.

 

npower League 2 - 4. kolejka – 20.08.2011 r.

[19.] Bristol Rovers 3 : 6 Plymouth [2.]

N'Dri 10' [0:1]

Dylan 12' [0:2], 24' [0:3]

McGleish 39' [1:3], 49' [3:4]

Bennett 45+2' [2:4]

Loran 43' [1:4]

Giza 57' [3:5]

Nicholson 78' [3:6]

 

Widzów – 7197

MoM – Dylan [9,4]

Odnośnik do komentarza

Dobrze wiedzieć ;)

-----------------------

Trochę szybciej niż się spodziewałem wielka piłka zawitała na Home Park. W ramach 2. rundy Carling Cup bowiem walczyliśmy o awans do kolejnej fazy ze Swansea. Zajmująca 14. miejsce w Premier League drużyna prowadzona przez Brendana Rodgersa była ogromnym faworytem w tym pojedynku, ale my nie mieliśmy zamiaru położyć się nie murawie i prosić o jak najniższy wymiar kary. Co to, to nie!

 

Pierwsza połowa tego meczu była bardzo wyrównana, ale bramek nie oglądaliśmy. Nie jestem w stanie rozsądzić czy to wina słabej dyspozycji strzelców, czy może wybitnej gry bramkarzy. Bądź co bądź graliśmy dobry mecz, zacząłem nawet wierzyć, że możemy dziś ograć o niebo wyżej notowanego rywala.

 

Druga część spotkania rozpoczęła się dla nas fantastycznie! W 60. minucie gry na prowadzenie wyprowadził nas wypożyczony z londyńskiego Tottenhamu Massimo Luongo. Ten gol rozwścieczył gości, którzy momentalnie zepchnęli nas do głębokiej defensywy, i już do końca spotkania nas z szachu nie wypuścili. Co oczywiste, bramki były tylko formalnością. Najpierw, zaledwie pięć minut po objęciu przez nas prowadzenia, do remisu doprowadził Leroy Lita. Następnie, na dziewięć minut przed regulaminowym końcem meczu, do własnej bramki – w ogromnym zamieszaniu – futbolówkę wpakował Piotrek Petasz. Notabene Polak został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu... Za co? Za samobója oczywiście!

 

Odpadamy z Pucharu Anglii. Trochę szkoda, bo przy odrobinie szczęścia rywal był w naszym zasięgu.

 

Carling Cup - 2. runda – 23.08.2011 r.

[L2] Plymouth 1 : 2 Swansea [PRM]

Luongo 60' [1:0]

Lita 65' [1:1]

Petasz sam. [1:2]

 

Widzów – 9832

MoM – Piotr Petasz [8,1]

Odnośnik do komentarza

Po odpadnięciu z Pucharu Anglii byliśmy trochę rozczarowani, ale dość szybko wróciliśmy do dobrych humorów. Przecież krajowy puchar nie był naszym celem na ten sezon – naszym zadaniem jest awansować do ligi wyżej. Na drodze do spełnienia tego planu w 5. kolejce stanęła nam drużyna Barnet. Goście słabo zaczęli rozgrywki, tak więc liczyłem na bardzo pewne zwycięstwo.

 

Spotkanie mogło rozpoczął się dla nas doskonale, ale Massimo Luongo po tym jak już minął bramkarza gości, nie trafił do pustej bramki. W przeciągu kolejnych kilkudziesięciu minut zmarnowaliśmy z tuzin doskonałych okazji to strzelenia gola, a co najśmieszniejsze żaden z oddanych przez moich podopiecznych strzałów nie leciał w światło bramki gości! Wszystko w trybuny... Jak można się domyślić, pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

 

Drugą część spotkania rozpoczęliśmy od... rzecz jasna strzałów na wiwat. W końcu jednak przełamaliśmy tą niemoc trafienia w światło bramki, co zaowocowało wyjściem na prowadzenie! W 60. minucie gry rajdem środkiem boiska popisał się Massimo Luongo, po czym doskonale dograł futbolówkę do Dylana, który uderzeniem pod poprzeczkę nie dał bramkarzowi gości żadnych szans na skuteczną interwencję. Po tej bramce ponownie wróciliśmy do strzałów w kosmos. Ta piłkarska katastrofa trwała do doliczonego czasu gry, a przerwał ją Michael N'Dri, strzelając tym samym swoją 7 bramkę w tym sezonie w lidze.

 

Zabawne – oddaliśmy dwa strzały w światło bramki, i z oboma nie poradził sobie goalkeeper gości Dean Brill. Ciekawe co by było, gdybyśmy lepiej nastawili celowniki na ten mecz...

 

npower League 2 - 5. kolejka – 27.08.2011 r.

[1.] Plymouth 2 : 0 Barnet [20.]

Dylan 60' [1:0]

N'Dri 90+1' [2:0]

 

Widzów – 9385

MoM – Delano Cohen [7,9]

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie – Lipiec/Sierpień 2011

Bilans meczy (klub): 6-0-1 (23-7)

Najlepszy strzelec (klub): Michael N'Dri (9 bramek)

Budżet: -2,23 mln. euro (+78,04 tys. euro)

 

| -------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 1.	|	   | Plymouth	   |	   | 5	 | 5	 | 0	 | 0	 | 19	| 6	 | +13   | 15	|
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 2.	|	   | Shrewsbury	 |	   | 5	 | 5	 | 0	 | 0	 | 15	| 4	 | +11   | 15	|
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 3.	|	   | Crawley		|	   | 5	 | 4	 | 1	 | 0	 | 9	 | 1	 | +8	| 13	|
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 4.	|	   | Oxford		 |	   | 5	 | 4	 | 0	 | 1	 | 13	| 7	 | +6	| 12	|
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 5.	|	   | Aldershot	  |	   | 5	 | 4	 | 0	 | 1	 | 7	 | 4	 | +3	| 12	|
| -------------------------------------------------------------------------------------------------------|

 

Transfery (Świat):

Marouane Fellaini (Everton) → Manchester United (24 mln. euro)

Darijo Srna (Szachtar) → Chelsea Londyn (17,75 mln. euro)

Leighton Baines (Everton) → Tottenham (17,5 mln. euro)

Walter Montillo (Cruzeiro) → PSG (16,25 mln. euro)

Fernandinho (Szachtar) → Inter Mediolan (14,75 mln. euro)

Cristian Ansaldi (Rubin) → PSG (13,5 mln. euro)

Douglas Costa (Szachtar) → PSG (13,25 mln. euro)

Andre Ayew (Marsylia) → Arsenal Londyn (13 mln. euro)

Gonul Gokhan (Fenerbahce) → Tottenham (12,5 mln. euro)

Kader Mangane (Rennes) → Chelsea Londyn (12 mln. euro)

 

Transfery (Polska):

Patryk Małecki (Wisła) → Blackpool (2,5 mln. euro)

Piotr Celeban (Śląsk) → Reading (1,1 mln. euro)

Faisal Agab (Al-Merreich) → Polonia Warszawa (900 tys. euro)

Blazo Igumanovic (Rudar) → Jagiellonia (600 tys. euro)

Lukas Vacha (Slovan Liberec) → Wisła (250 tys. euro)

Maciej Makuszewski (Jagiellonia) → Wisła (210 tys. euro)

Marian Kelemen (Śląsk) → AGF (180 tys. euro)

Nenad Lukic (Lokomotiv Płowdiw) → Cracovia (150 tys. euro)

Lorgio Suarez (Blooming) → Cracovia (140 tys. euro)

Michal Smejkal (Teplice) → Zagłębie (120 tys. euro)

 

Ligi w europie:

Polska: Zagłębie (+3)

Anglia: Man Utd/Liverpool/Wolves (+2)

Niemcy: Schalke (+3)

Hiszpania: Athletic/Espanyol/Sevilla (+2)

Włochy: -

Francja: Lille/Marsylia (+1)

Holandia: Heerenveen (+1)

Portugalia: Nacional (+3)

 

Ranking FIFA:

1. Hiszpania (-)

2. Holandia (-)

3. Urugwaj (+1)

...

64. Polska (+1)

Odnośnik do komentarza

Na kilkanaście godzin przed naszym pojedynkiem ze Swindon podopieczni Franka Smudy ograli 1:0 Meksyk. O naszej wiktorii zadecydowało trafienie Sebastiana Mili z 81. minuty gry. Cóż, może jednak nie będzie tragedii na Euro?

 

Do Swindon pojechaliśmy niestety w okrojonym składzie, ponieważ na zgrupowania kadr narodowych wyjechali moi dwaj podstawowi obrońcy – Tyrone Loran oraz Curtis Nelson. Mimo tych sporych osłabień nie zamierzałem zmieniać taktyki, plan na mecz był jasny – zwycięstwo.

 

Delikatnie mówiąc, nie wystartowaliśmy najlepiej. Już po 38 sekundach gry przegrywaliśmy 1:0. Na szczęście bardzo szybko odrobiliśmy straty, co miało ogromne znaczenie wobec tego co wydarzyło się później. Wyrównaliśmy w 7. minucie spotkania, a bramkę – cudowną, uderzeniem w okienko – zdobył Christian Gandu. Byliśmy na fali, uwierzyliśmy w siebie, dzięki czemu zepchnęliśmy gospodarzy do głębokiej defensywy. Bramki były więc już tylko kwestią czasu. Na prowadzenie wysunęliśmy się w 32. minucie gry. Gola zdobył nie kto inny jak niesamowity Michael N'Dri. Francuski snajper jeszcze raz ukuł gospodarzy na pięć minut przed zakończeniem pierwszej części gry. Tym razem mój imiennik jedynie sfinalizował akcję, zamykając perfekcyjne dogranie Dylana. Do przerwy więc prowadziliśmy 3:1!

 

Nie wiem co działo się w szatni miejscowych, ale najwyraźniej Paolo Di Canio bardzo pozytywnie wpłynął na swoich podopiecznych, którzy od pierwszego gwizdka arbitra w drugiej części spotkania ruszyli na nas z impetem. To nie mogło się skończyć inaczej – straciliśmy bramkę. Bardzo szybko się jednak gospodarzom zrewanżowaliśmy. Zaledwie 120 sekund po trafieniu Landera Gabilondo, do siatki Swindonu piłkę wpakował Michael N'Dri. Mimo straty czwartego gola gospodarze wciąż atakowali, co narażało ich na nasze kontrataki. Początkowo byliśmy nieskuteczni, ale w końcu Piotrek Petasz wykorzystał jedną ze swoich kilku „setek”, dzięki czemu prowadziliśmy już 5:2. Jeszcze na dwie minuty przed zakończeniem meczu Simone Santarelliego pokonał Luke Rooney – była to ostatnia bramka w tym spotkaniu.

 

Wygraliśmy pewnie, zasłużenie, ale martwi mnie ilość traconych ostatnio przez nas goli. Musimy poprawić grę w defensywie.

 

npower League 2 - 6. kolejka – 03.09.2011 r.

[7.] Swindon 3 : 5 Plymouth [1.]

Benson 1' [1:0]

Gandu 7' [1:1]

N'Dri 32' [1:2], 40' [1:3], 61' [2:4]

Gabilondo 59' [2:3]

Piotr Petasz 79' [2:5]

Rooney 88' [3:5]

 

Widzów – 9603

MoM – Michael N'Dri [9,6]

Odnośnik do komentarza

Dzięki ;) Skin to "Infusse Dark".

--------------------------------------

Zagraliśmy nieźle, ale nie zdołaliśmy wygrać. O czym mowa? O towarzyskim spotkaniu Polski i Niemiec. Wybrańcy Franka Smudy przegrali 1:2, a jedyną bramkę dla biało-czerwonych zdobył Robert Lewandowski. Dla sąsiadów zza zachodniej granicy na listę strzelców wpisali się były i obecny piłkarz Bayernu: Miro Klose oraz Mario Gomez.

 

Dokładnie tydzień po wyjazdowej victorii nad Swindon, podejmowaliśmy na własnym terenie ekipę Burton. Goście sezon rozpoczęli bardzo słabo, od jednej wygranej (bieniek12 - dzięki) i aż pięciu porażek. Nie było mowy o tym, żebyśmy tego meczu nie wygrali. W dodatku na ten mecz do klubu wrócili piłkarze, którzy reprezentowali swoje kraje w spotkaniach międzynarodowych. Tak więc nie było innej opcji, musieliśmy zwyciężyć!

 

Początek tego spotkania był w naszym wykonaniu bardzo dobry, brakowało jedynie tak zwanego „ostatniego podania”. Klepaliśmy piłką spokojnie do pewnego momentu, po czym popełnialiśmy jakiś błahy błąd. Z czasem jednak wszystko, dosłownie, zaczęło nam wychodzić. Na prowadzenie wyszliśmy w 22. minucie spotkania. Rajd lewą stroną boiska przeprowadził Piotrek Petasz – zastępujący dziś Dylana – a dośrodkowanie Polaka z bramkowym rezultatem domknął Michael N'Dri. Francuski napastnik po raz drugi tego popołudnia na listę strzelców wpisał się na sześć minut przed zakończeniem pierwszej połowy. Tym razem Michael udowodnił, że ma niesamowitego nosa – przejął piłkę, którą obrońca Burtonu skierował do swojego bramkarza, po czym wykończył swoją indywidualną akcję płaskim strzałem przy słupku. Do przerwy więc prowadziliśmy 2:0.

 

Druga połowa tego meczu mnie rozczarowała. Myślałem, że wbijemy rywalom jeszcze kilka bramek, ale tak się jednak nie stało. Co prawda atakowaliśmy, strzelaliśmy i dośrodkowywaliśmy, ale nic nie chciało wpaść do bramki przyjezdnych. Druga część gry nie przyniosła więc zmiany wyniku, pewnie pokonaliśmy słabiutkie Burton 2:0.

 

npower League 2 - 7. kolejka – 10.09.2011 r.

[1.] Plymouth 2 : 0 Burton [21.]

N'Dri 22' [1:0], 39' [2:0]

 

Widzów – 8662

MoM – Michael N'Dri [8,9]

Odnośnik do komentarza

Zaledwie trzy dni po ograniu na Home Park 2:0 drużyny Burton, mierzyliśmy się przed własnymi kibicami ze słabiutkim Morecambe. Dzięki zwycięstwu przed kilkudziesięcioma godzinami uciekliśmy wiceliderowi – ekipie Shrewsbury – na dwa punkty. Nie było innej opcji na dzisiejsze spotkanie – musieliśmy zwyciężyć po raz ósmy z rzędu w tym sezonie!

 

Mecz rozpoczęliśmy tradycyjnie, czyli od szalonych ataków na bramkę rywali. Najbardziej pobudzony – rzecz jasna w pozytywnym znaczeniu – był Gregory Schaken, który co chwila stwarzał zagrożenie w polu karnym Barry'ego Roche. Jednak mimo wielu świetnych okazji, do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis. Szczególnie zawodził Michael N'Dri, który marnował setkę za setką.

 

Francuz przebudził się kilka minut po przerwie, wyprowadzając nas na prowadzenie. Duży udział przy jego bramce miał Jamil Adam, który wyłożył Francuzowi piłkę jak na tacy. Irlandzki snajper nie chciał być gorszy od kolegi z napadu, tak więc sam także wpisał się na listę strzelców. W 63. minucie gry Jamil po profesorsku ograł w sytuacji sam na sam goalkeepera gości, podwyższając wynik na 2:0. Ku mojemu zaskoczeniu zaledwie 120 sekund później prowadziliśmy już tylko 2:1. Kontaktowe trafienie dla przyjezdnych zaliczył Roarie Deacon. Jak się jednak okazało był to tylko odchył od normy, jeśli można to tak nazwać. Ta „przypadkowa” bramka nie zrobiła na moich podopiecznych żadnego wrażenia, wciąż kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia, a pewne zwycięstwo przypieczętował golem Christian Gandu.

 

Wciąż niepokonani!

 

npower League 2 - 8. kolejka – 13.09.2011 r.

[1.] Plymouth 3 : 1 Morecambe [22.]

N'Dri 48' [1:0]

Adam 63' [2:0]

Deacon 65' [2:1]

Gandu 84' [3:1]

 

Widzów – 7396

MoM – Jamil Adam [8,5]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...