Skocz do zawartości

Powrót


wer

Rekomendowane odpowiedzi

Minęły już dwa lata po od mojego przybycia do Polski. W czasie tego wszystkiego nie wydarzyło się nic ciekawego no może oprócz tego, że mieszkam u dziadków ze strony mamy. Może to jest dosyć śmieszne, ale na obecną chwilę nie mam odpowiedniej ilości pieniędzy na utrzymanie samego siebie jak i również opłacenia odpowiednich rzeczy…

… Witam was, nazywam się Martin, mam 25 lat i można powiedzieć, że jestem na wpół Anglikiem od strony ojca na wpół Polakiem od strony matki. Urodziłem się w Londynie, ale dzięki rodzicom nauczyłem się rozmawiać w obydwu językach. Jednak nie to w obecnej chwili jest najważniejsze. Po 23 latach życia postanowiłem wziąć się za swoją przyszłość. W tym celu wyruszyłem do Polski. Na samym początku nie wszystko się układało tak jak, chciałem gdyż nie mogłem znaleźć pracy. Na szczęście znajomości dziadka sprawiły, że udało mi się zakotwiczyć w firmie budowlanej. W tym samym momencie nie wiedziałem, że moje życie zmieni się i to gwałtownie…

 

Dwa lata po przybyciu do Polski

 

- Martin chodź na piwo –

- Marek daj spokój wiesz, że nie lubię –

- Nie denerwuj z okazji moich urodzin wypijesz – To był argument nie do odrzucenia. Szczerze mówiąc nawet lubiłem tego człowieka ponieważ był szczery i nie kłamał jak to inni bardzo często robią. Przebywanie w jego towarzystwie sprawiało, że szybko mijał nam czas podczas rozmowy, głównie była to piłka nożna ale różne poglądy naszych osób sprawiały, że była to bardzo ciekawa wymiana zdań. Dochodząc do pobliskiego baru rozejrzałem się wokół. Moją uwagę przykuł głównie stadion piłkarski, na którym swoje mecze rozgrywała Jagiellonia Białystok. Od dziecka marzyłem by zostać trenerem piłkarskim i posiadałem nawet stosowne dokumenty by rozpocząć pracę w jakimś klubie na danym stanowisku. Marek widząc mój wzrok zatrzymujący się na stadionie uśmiechnął się po czym po chwili dodał:

 

- Nie bój się jutro znajdziemy się na treningu, tym bardziej, że mamy wolne –

- Na treningu jakim cudem? Zresztą o jakim Ty mówisz wolnym? – moje zdziwienie na słowa kolegi było bardzo widoczne.

- No tak prezes Jagiellonii jest znajomym mojego ojca. Co do wolnego to my na dzisiaj zrobiliśmy to co mieliśmy zrobić do końca tygodnia więc jak zawsze w takich wypadkach jest dzień wolny –

- Coś takiego to ja rozumiem! – krzyknąłem zadowolony patrząc na Marka

 

O dziwo Marek zaprzestał pomysłu z piwem z tego względu, że miał do załatwienia jakąś sprawę o której sobie co dopiero przypomniał. Cóż chcąc nie chcąc musiałem wracać do domu. Byłem nawet z tego powodu bardzo zadowolony gdyż nie musiałem czuć tego okropnego smaku piwa w ustach. Przechadzając się ulicach z Białegostoku zdałem sobie sprawę dlaczego tak naprawdę tu się pojawiłem. Chciałem zostać trenerem drużyny piłkarskiej, ale w obecnej chwili nie było takiej możliwości, a dlaczego? Bo kto chciałby niedoświadczonego trenera zatrudnić w swoim klubie… Raczej nikt to było pewne… Z takimi myślami w głowie powoli ruszyłem do domu. Podróż nie była zbyt długa gdyż znajdowałem się nieopodal lodowiska miasta. Mieszkanie w bloku było dosyć wygodne a tym bardziej jeśli bliski przystanek miał połączenie z praktycznie każdym miejscem w mieście. Nie zwlekając ani chwili dłużej rzuciłem się na łóżko starając się zasnąć jak najszybciej…

Odnośnik do komentarza

Obudził mnie dzwonek telefonu komórkowego leżącego na szafce przy łóżku. Sięgając po niego od razu nacisnąłem zieloną słuchawkę. Nim przyłożyłem telefon od razu usłyszałem głos Marka:

- Wstawaj śpiochu! Mieliśmy iść na stadion! – po chwili się rozłączył. Jego słowa dały mi znak, że już niedługo dziesiąta co podziałało na mnie w bardzo szybki sposób. Zerwałem się z łóżka i łapiąc się za ciuchu zacząłem się przebierać. Skarpety, majtki, spodnie, koszulka i marynarka znalazła się na swoim miejscu. Nie czekając ani chwili dłużej poprosiłem dziadka czy mógłby podwieźć mnie na stadion. O dziwo się zgodził a sam nawet przyznał, że z chęcią się pojawi na stadionie przed pierwszym meczem ligowym. Podczas drogi dowiedziałem się, że zespół Jagiellonii w obecnym sezonie będzie walczył również w Lidze Europejskiej z czego się ucieszyłem gdyż miałem świadomość, że być może będę mógł zobaczyć gwiazdy światowego formatu. Podjeżdżając pod bramę zauważyłem Marka niecierpliwe stąpającego z nogi na nogę.

 

- No! Jesteś wreszcie, ile można na ciebie czekać? –

- Już jestem wyluzuj stary. Przy okazji poznaj mojego dziadka Krzysztofa –

- Miło mi Pana poznać. Marek – po tych słowach mój kolega wyciągnął rękę w stronę dziadka

- Mi również miło. Krzysztof – w tym samym momencie obydwie ręce spotkały się w uścisku. Po chwili całą trójką ruszyliśmy w stronę trybun stadionu jak i murawy skąd dochodziła kompletna cisza. Gdy znaleźliśmy się na trybunach byliśmy kompletnie zaskoczeni na boisku nikogo nie było. Marek patrząc na mnie na twarzy miał minę jakby chciał powiedzieć „ Co tu się k...a się dzieje?”. Patrząc na siebie nie wiedzieliśmy co robić, lecz po upływie pięciu minut na zieloną murawę zaczęli wychodzić pierwsi zawodnicy klubu. Moją szczególną uwagę przykuł Tomasz Frankowski, który jako pierwszy wyszedł z tunelu. Gdy ja zachwycałem się zawodnikami klubu z Białegostoku to w tym samym czasie Marek kręcił się niecierpliwie kogoś widocznie szukając. Ten stan rzeczy nie trwał zbyt długo, gdyż mężczyzna nagle pobiegł w stronę człowieka stojącego w płaszczu na murawie stadionu…

Odnośnik do komentarza

Widząc całą sytuację byłem zażenowany. Marek biegł do jakiegoś mężczyzny machając do niego ręką. Wyglądało to nadzwyczaj komicznie. W obecnym momencie reakcja mojego dziadka była jak najbardziej na miejscu. Patrząc na wszystko po prostu machnął ręką i chciał już iść, ale akurat w tej samej chwili Marek popatrzył na nas i zaczął machać dłońmi dając nam znać byśmy do niego podeszli.

 

- Martin, czego on może od nas chcieć? – skwitowałem to wszystko uniesieniem rąk do góry dając znać, że nie wiem. Chcąc nie chcąc, ale i również nie tracąc czasu szybko podszedłem do dwójki mężczyzn mając nadzieję, że ta szopka zakończy się równie szybko tak jak zaczęła. Stawiając stopę za stopą widziałem jak na twarzy mojego kolegi pojawiał się coraz większy uśmiech. Żeby było jeszcze ciekawiej mężczyzna stojący tuż obok niego świdrował mnie wzrokiem od góry do dołu.

 

- Dzień Dobry –

- Martin szczęściarzu… –

- Marek przestań! Pozwól, że sam się przedstawię – mężczyzna stojący tuż obok mojego kolegi przerwał mu jego wypowiedź co mi się spodobało. Po chwili kontynuował:

– Proszę mu wybaczyć. Z tego co słyszałem, to chciałby Pan zostać trenerem, to prawda? –

- Tak, zgodzę się z tym, jednak nie miałem jeszcze okazji do prowadzenia klubu –

- Każdy tak zaczynał. Jeszcze jedno pytanie. Lubi Pan wyzwania? –

- Owszem, ale o co chodzi? –

- Widzę, że Pan mnie nie poznaje. Tym lepiej dla mnie. Otóż jestem Prezesem Jagiellonii Białystok i nasz obecny trener dzisiejszego dnia zakończył pracę w naszym klubie. –

- Zakończył? Jakim cudem? W jaki sposób? – Marek widocznie nie mógł uwierzyć w to co słyszał…

- Tak, to prawda. Cóż, poszło o aspekt finansowy z czego nie jestem zbytnio zadowolony. Powracając do tematu, z kim mam przyjemność? – owe pytanie było skierowane widocznie do mnie…

- Martin – po chwili uścisnąłem wyciągniętą w moją stronę dłoń.

- Miło mi Pana poznać. Jak wcześniej słyszałem lubi Pan wyzwania, a więc w takim razie mam dla Pana pewną propozycję –

- O co chodzi? –

- Widziałbym Pana w roli trenera Jagiellonii –

- Mnie? Ja nie wiem co powiedzieć –

- Proszę się zgodzić i podziękować dla Marka, bo to jego zasługa – to były już ostatnie słowa, które doszły do moich uszu. To całe wydarzenie było dla mnie największym zaskoczeniem w moim dotychczasowym życiu. Dalsza część rozmowy pomiędzy mną a prezesem Jagiellonii dotyczyła mojego podejścia do zespoły jak i również rozgrywek w których będziemy uczestniczyć.

Odnośnik do komentarza

- Stary, Ty trenerem Jagiellonii? – Marek nie mógł nadal uwierzyć w to co słyszał

- Tak. To dziwne nie? –

- Dziwne? Śmieszne wręcz. Nie pojawiam się od tej pory na stadionie –

- Czemu? Nie wierzysz we mnie? –

- Po prostu nie chce oglądać jak moja ukochana drużyna w każdym meczu przegrywa… – po tych słowach na jego twarzy pojawił się uśmiech pogardy. Po chwili wstał i wyszedł z baru w którym się znajdowaliśmy.

- Jeszcze do mnie przyjdziesz! Zobaczysz! – nie mogłem być mu dłużny. Wiedziałem, że tak będzie, ja po prostu to wiedziałem, że tak będzie to było proste i logiczne. Tak to wielki kolega a gdy trzeba wsparcia od razu wszyscy się odwracają. Patrząc na zegarek zorientowałem się, że pora na małą podróż na stadion . Czekała mnie konferencja prasowa....

 

… Na stadionie przywitał mnie Prezes wraz z całym zarządem klubu. Jak na konferencję prasową, to miejsce jej odbycia było nadzwyczaj dziwne. Z drugiej jednak strony piękna pogoda sprawiała, że to było wręcz idealne miejsce na odbycie tego wydarzenia…

 

Prezes: Witam wszystkich na rozpoczęciu konferencji prasowej gdzie przedstawimy wam nowego trenera oraz zawodnika Jagiellonii Białystok

 

Martin: Witam wszystkich zebranych serdecznie. Jak wszyscy wiemy zostałem nowym trenerem klubu z Białegostoku. Przede wszystkim chciałem podziękować dla Pana Prezesa za zaufanie i wiarę w moje siły. Pewnie wszystkich może zaskoczyć, że Anglik zdecydował się na pracę w Polsce.

 

Dziennikarz: Właśnie chciałem o to zapytać. Czy to nie jest dla Pana żadna ujma? Pracować w tak słabej Polskiej Ekstraklasie?

 

Martin.: Szczerze mówiąc nie wiem czemu sądzi Pan, że owa liga jest słaba. Jeśli to przeszkadza to nikt przecież nie każe Panu tutaj siedzieć. Ja natomiast jestem wręcz zadowolony, że mogę pracować w kraju mojej mamy. Teraz przepraszam, ale muszę iść…

 

Zdenerwowałem się i to dosyć poważnie. Jak oni śmieli stwierdzić, że Polska liga jest słaba... Nie wiedziałem tego sam, jednak moim zdaniem była to już pewna przesada. Po chwili podszedł do mnie Prezes i stając naprzeciw mnie popatrzył mi w oczy…

 

- No to mnie wykiwałeś nie ma co… –

- Proszę mi wybaczyć, po prostu się zdenerwowałem –

Na tego idiotę? Odpuść sobie, zawsze stara się denerwować trenerów swoimi wypowiedziami, żeby sprawdzić ich opanowanie. Chodź trzeba dokończyć to co zaczęliśmy….

 

Po zakończeniu konferencji byłem zadowolony gdyż bez żadnych problemów mogłem zacząć przygotowania do rozgrywek ligowych jak i do rozgrywek Ligi Europejskiej…

Odnośnik do komentarza

FM 2011, 11.3

Baza danych: duża

Ligi: dwie polskie, jedna angielska, jedna niemiecka, jedna hiszpańska

Zasady gry: własne, bez oszustw, własna taktyka i trening

 

Po pierwszym treningu mogłem stwierdzić, że skład mojego obecnego zespołu prezentuje się mniej więcej w taki sposób:

 

Bramkarze:

- Grzegorz Sandomierski (Polska, 20 lat) – Młody utalentowany bramkarz. Jak na razie gra w młodzieżowej reprezentacji, jednak powoli puka do pierwszego zespołu. Podstawowy bramkarz mojego zespołu

- Jakub Słowik (Polska, 18 lat) – Kolejny młody utalentowany bramkarz. O miano bramkarza numer 2 będzie walczył wraz z Tomaszem Ptakiem.

- Tomasz Ptak (Polska, 18 lat) – Trzeci z młodych bramkarzy w moim klubie.

 

Obrońcy:

- Alexis Norambuena (Chile, 26 lat) – Na prawej obronie nie zastąpiony, jednak będzie trzeba poszukać mu zmiennika.

- Thiago Rangel (Brazylia, 24 lata) – Ostoja środka obrony mojego zespołu. Człowiek Niezastąpiony.

- Andrius Skerla (Litwa, 33 lata) – Kolejny ważny człon mojej obrony, lecz będzie trzeba poszukać zawodnika na jego miejsce bądź jakiegoś zmiennika.

- Tadas Kijanskas (Litwa, 24 lata) – Zmiennik na lewą stronę obrony, kolega z Andriusa z reprezentacji Litwy.

- Robert Arzumanyan (Armenia, 25 lat) – Nowo zakupiony zawodnik, zmiennik Skerli.

- Luka Pejovic (Czarnogóra, 25 lat) – Nowy zawodnik kupiony w owym okienku transferowym. Zawodnik podstawowego składu występujący na lewej stronie.

 

Pomocnicy:

- Jarosław Lato (Polska, 33 lat) – Doświadczony zawodnik. Jak na razie podstawowy skład. Występuje na lewej stronie boiska.

- Mladen Kascelan (Czarnogóra, 27 lat) – Środkowy pomocnik. Typowy twardziel, który załatwia wszystko za pomocą siły. Zmiennik gdyż nie pasuje do mojego stylu gry.

- Rafał Grzyb (Polska, 27 lat) – Podstawowy zawodnik środka pomocy. Zawodnik myślący, a tacy są mi właśnie potrzebni w podstawowej jedenastce.

- Hermes Neves Soares (Brazylia, 35 lat) – Doświadczony zawodnik, jednak ze względu na swój wiek będzie jak na razie zmiennikiem.

- Maciej Makuszewski (Polska, 20 lat) – Młody zawodnik mogący występować na prawej stronie pomocy. Zostanie zmiennikiem gdyż mam lepszego zawodnika na tą stronę.

- Marcin Burkhardt (Polska, 26 lat) – Jeden z braci Burchardtów. Ten, którego mamy w składzie zrobił większą karierę niż jego brat. Drugi zawodnik podstawowego składu występujący na środku pomocy.

- Tomasz Kupisz (Polska, 20 lat) – Młoda gwiazdeczka, która przybyła wprost z Anglii. Zawodnik występujący na prawej stronie pomocy.

- Franck Essomba (Kamerun, 23 lata) – Kameruńczyk występujący na lewej stronie pomocy. Zmiennik Jarka, to co robił na treningu pokazuje, że ma spore umiejętności.

- Ermin Seratlic (Czarnogóra, 20 lat) – Nowy zawodnik pochodzący z Czarnogóry, mogący grać za równo w pomocy jak i w ataku, lecz jak sam przyznaje spisuje się lepiej w pomocy. Ja natomiast będę się starał wystawiać się go tu i tu.

 

Napastnicy:

- Bartłomiej Grzelak (Polska, 29 lat) – Grzelak to zawodnik z dobrymi umiejętnościami, jednak jak na razie zmiennik Frankowskiego.

- Tomasz Frankowski (Polska, 36 lat) – Pomimo wieku nadal wie jak się strzela wspaniałe bramki. Podstawowy zawodnik naszego zespołu.

- Przemysław Trytko (Polska, 22 lata) – całkiem dobry gracz, jednak jak na razie tylko rezerwowy.

 

Po zakończonym treningu spotkałem się z prezesem w siedzibie klubu gdzie podpisałem dwuletni kontrakt z płacą równą 1.200 tys. euro tygodniowo.

Odnośnik do komentarza

Przygotowania do sezonu rozpoczynaliśmy sparingiem z zespołem rezerw.

Skuteczność w tym meczu była fatalna i głównie przez to naszym juniorom wbiliśmy tylko jednego gola. Wynik powinien być zdecydowanie wyższy. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w 21. minucie Bartłomiej Grzelak.

 

24. 06. 2010, Stadion przy ul. Słonecznej, Białystok
TOW, Jagiellonia Białystok – Jagiellonia Białystok II 1:0 (1:0)

1:0 – Bartłomiej Grzelak 21'

Widzów – ?
MoM – Alexis Norambuena (Jagiellonia Białystok; 8.0)

Odnośnik do komentarza

W następnym sparingu zmierzyliśmy się z odrobinę mocniejszym na papierku zespołem. Do Białegostoku przyjechał zespół z niższych polskich lig – Radomiak Radom.

W tym spotkaniu pomieszałem młodość z dojrzałością i to dało oczekiwany wynik. Zwyciężyliśmy pewnie 4-0, a prawdziwym bohaterem został strzelec dwóch bramek, zaledwie 16-letni Grzegorz Kowalewski. Przebojem wdrapał się do pierwszego zespołu i już w pierwszym spotkaniu zaliczył swoje pierwsze dwa trafienia w dorosłej piłce. Kolejne dwa trafienia dołożyli także młodzi – Bartłomiej Dolubizna i Jan Pawłowski.

 

27.06.2010, Stadion przy ul. Słonecznej, Białystok
TOW, Jagiellonia Białystok – Radomiak Radom 4:0 (2:0)

1:0 – Bartłomiej Dolubizna 2'
2:0 – Jan Pawłowski 23'
3:0 – Grzegorz Kowalewski 62'
4:0 – Grzegorz Kowalewski 73'

Widzów – 2395
MoM – Grzegorz Kowalewski [Jagiellonia Białystok; 9.0]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...