Skocz do zawartości

Za zachodnią granicą


Trolu

Rekomendowane odpowiedzi

Na początku: Dlaczego CM 01/02? Otóż darzę tę wersję szczególnym sentymentem :)

 

CM 01/02 6.9.68

DB: max

Ligi: Anglia (1-5), Niemcy (1-3), Portugalia (1-3), Rosja (1-2), Hiszpania (1-3)

Zasady (HC?):

* Rozpoczynanie gry klubem z najniższej klasy rozgrywkowej dostępnej w danym kraju

* Używanie wyłącznie własnoręcznie sporządzonej taktyki

* Bazowanie na samodzielnie opracowanym treningu

* Opieranie się tylko na wynikach pracy skautów

* Do klubu można zatrudniać wyłącznie trenerów oraz asystenta posługujących się językiem kraju, w którym gram (ograniczenie językowe nie dotyczy skautów ani fizjoterapeutów).

 

Pierwszy raz piszę tego typu sprawozdanie z kariery, dlatego proszę o wyrozumiałość i cenne rady. Będę starał się opisywać wszystko najdokładniej, jak tylko potrafię. Zapraszam do lektury.

Odnośnik do komentarza

Pierwszy klub, nad którym przyszło mi objąć stery w mojej trenerskiej karierze, to TSG 1899 Hoffenheim. Zespół szykował się do krajowych rozgrywek na trzecim szczeblu, zaś moim zadaniem, jednoznacznie zdefiniowanym przez zarząd, był awans na zaplecze ekstraklasy. Postawiony mi cel z całą pewnością nie należał do prostych, bo na przeszkodzie miały stanąć nie tylko nikłe umiejętności moich podopiecznych, ale i brak środków na transfery. Sytuacja finansowa klubu przedstawiała się w miarę bezpiecznie, co nie zmieniało faktu, że do swojej dyspozycji na ewentualne transfery nie dostałem choćby złamanego centa. Oznaczało to, że nasz skaut mógł poszukiwać jedynie piłkarzy bez kontraktów. Poza wspomnianymi negatywami klub miał także swoje silne strony.

 

Wszelkie działania w klubie rozpocząłem od zapoznania moich współpracowników. Do pomocy w prowadzeniu statku o nazwie TSG 1899 Hoffenheim miałem siedmiu ludzi. Moją prawą ręką był Roland Dickgießer, który zupełnie jak ja był nowym człowiekiem w branży. Treningiem kondycyjnym zajmował się Alfred Schön, natomiast szkolić umiejętności techniczne piłkarzy miał Uwe Nägele. W klubie pracowało również aż trzech skautów — Guido Streichsbier, Stephan Gerber, Torsten Schultz. Tych trzech panów z miejsca wysłałem na poszukiwania interesujących zawodników, którzy mogliby wzmocnić naszą kadrę. Oczywiście opierać się mogłem wyłącznie na pracy skautów, gdyż niezbyt liczyłem na niezawodność mojego nosa. Lista moich współpracowników kończyła się na klubowym fizjoterapeucie, Rupercie Motyczka. Ciężko mi było jednoznacznie ocenić sztab szkoleniowy, jednak muszę przyznać, że wzbudzał we mnie pozytywne odczucia. Poleciłem, by w lokalnych mediach pojawiły się oferty dla nowych trenerów, po czym udałem się na pierwszy trening z zespołem.

Odnośnik do komentarza

Pierwszy trening uświadomił mnie, że przyjdzie mi pracować z amatorami, ale przecież na trzecim szczeblu krajowych rozgrywek ciężko wymagać powalających umiejętności od piłkarzy. Szkoda było czcionki dla wszystkich, jednakże w moich notatkach postanowiłem opisać krótko każdego z osobna.

 

Z notatnika:

 

Bramkarze

 

Kevin Knödler — zdecydowanie najlepszy golkiper w drużynie. W poprzednim sezonie nie wpuścił między słupki nikogo, broniąc bramki Hoffenheim we wszystkich 34. meczach w lidze. Będzie ważnym punktem naszej drużyny w tym sezonie.

Marjan Petkovic — gra na fatalnym poziomie. Nie potrafi nawet łapać piłki. Wystawiony na listę transferową.

Oliver Tuzyna — Sprowadzony z czwartoligowego TSF Ditzingen, gdzie w poprzednim sezonie nie zagrał ani minuty. Umiejętnościami nie powala, ale z całą pewnością jest lepszy od Petkovicia. Będzie grzał ławę.

 

Wnioski: Knödler jest pewniakiem w naszej bramce, natomiast Tuzyna nie budzi we mnie pozytywnych odczuć. O Petkoviciu nie chcę nawet wspominać... Powinniśmy powoli zacząć wprowadzać do zespołu jakiegoś zdolnego juniora, który mógłby strzec bramki Hoffenheim za kilka lat.

Odnośnik do komentarza

he?

 

Obrońcy

 

Marcel Thorn — jak na trzecią ligę niezły. Może grać na lewej obronie bądź jako defensywny pomocnik. W poprzednim sezonie w niemal wszystkich spotkaniach wystąpił w pierwszym składzie.

Markus Klandt — poprzedni sezon spędził w zespole FK Bad Vibel, gdzie miał stałe miejsce w pierwszej jedenastce. Jego umiejętności nie są powalające, ale coś tam potrafi. Powalczy z Thornem o miejsce na lewej obronie.

Thomas Faulstuch — filar defensywy Hoffenheim. Będzie odpowiedzialny za trzymanie obrony za jaja. Dosłownie. Zastanawia mnie, co on do licha robi w trzeciej lidze...

Andreas Thuy

obiecujący 20-latek, którego wyciągnęliśmy z czwartoligowego Ansbach. Perła jakich mało w trzeciej lidze. Przyszłość klubu, o ile oczywiście nam go nie podkradną.

Thorsten Thee — uznawany za najlepszego prawego obrońcę w lidze. Umiejętnościami nie odstaję Faulstuchowi. U mnie raczej ma pewne miejsce w składzie.

Mathias Born — nie wiedziałem, czy przykleić go do obrońców, czy do pomocników. Prawy defensor bądź defensywny pomocnik. Może podgrzeje, może będzie grał. Zobaczymy.

 

Wnioski: Sytuacja w obronie nie rysowała się w różowych barwach, mimo że mieliśmy naprawdę solidnych defensorów. Boki były właściwie obsadzone, natomiast środkowych obrońców mieliśmy tylko dwóch. Tak więc każde wzmocnienie było mile widziane.

Odnośnik do komentarza

Pomocnicy

 

Carsten Stoll — prawdziwy diament, który w przyszłości może okazać się szlachetnym brylantem. Może grać zarówno na prawej obronie, jak i na defensywnym pomocniku, ale znacznie bardziej przyda się w linii pomocy. Zdecydowanie należy mu się pierwsza jedenastka.

Timo Böttjer — nawet niezły. Sprowadzony przed sezonem z czwartoligowego Sandhausen, gdzie nie miał nawet miejsca w pierwszej jedenastce. Z braku pomocników może liczyć na pierwszy skład.

Thorsten Müller — może grać na zarówno na lewej, jak i prawej flance. Wzięty z wolnego transferu. Cechuje go siła oraz skoczność. Ma nietypowe walory jak na bocznego pomocnika.

Denis Bindnagel — wychowanek SC Freiburga, gdzie występował w rezerwach w poprzednim sezonie. Niczym się nie wyróżniał.

Sascha Zrnic — podkupiony naszemu ligowemu rywalowi, Schweinfurt. Gra przeciętnie, może coś z niego będzie. Zobaczymy.

Thomas Ollhoff — ofensywny pomocnik. No muszę przyznać, że jest wyróżniającym graczem drużyny. W nadchodzącym sezonie będzie robił za klasyczną dziesiątkę.

Stephan Sieger — młody, zdolny, ale musi się jeszcze sporo nauczyć. Następny, który w poprzednim sezonie występował w Sandhausen.

 

Wnioski: W linii pomocy mamy kilku solidnych zawodników, jednakże ta formacja jest kiepsko obsadzona. Konieczne są wzmocnienia.

Odnośnik do komentarza

Napastnicy

 

Andreas Gaber — w poprzednim sezonie strzelił dla Hoffenheim 10 bramek w 25. meczach, co jest nie najgorszym wynikiem. Kogoś z napastników musi sprzedać i prawdopodobnie padnie na niego.

Sven Eller — młody i zdolny. Zakupiony z czwartoligowego Karlsruher, gdzie w 28. spotkaniach pokonywał bramkarzy rywali dziesięciokrotnie. W kadrze mamy lepszych napastników od niego, dlatego póki co czeka go ławka rezerwowych.

Cristhian Haas — najdrożej wyceniany zawodnik w zespole. Mimo młodego wieku ma konkretne umiejętności. Wychowanek wielkiego Stuttgatu, gdzie w drużynie rezerwowej w 37. meczach wpisał się na listę strzelców 14 razy.

Souleymane Kone — słysząc jego nazwisko, nie przypuszczałem, że to piłkarz narodowości niemieckiej. Wzięty z Weinheim, ekipy z czwartego szczebla krajowych rozgrywek. Tam nie rozegrał choćby jednego spotkania.

Ali Talib — tutaj już byłem pewien, że to zawodnik rodem z Afryki. W poprzednim sezonie Marokańczyk występował w rezerwach Frankfurtu i miał snajperskiego nosa. 28 meczów, 18 bramek – całkiem niezły dorobek strzelecki. Ma raczej pewne miejsce w pierwszej jedenastce.

Christoph Teinert — kolejny zdolny wychowanek naszego zespołu. Póki co dla w niebieskim trykocie zagrał 30 razy, pakując piłkę do siatki dwunastokrotnie. Przyzwoity wynik.

 

Wnioski: W ataku miałem sześciu dobrych napastników. Spośród nich wyróżniał się Ali Tabi, a reszta grała na podobnym, dość wysokim poziomie.

 

Kadra pierwszego zespołu prezentowała się przyzwoicie jak na trzecią ligę. Z całą pewnością mogliśmy spełnić pokładane w nas nadzieje, czyli wywalczyć awans do drugiej Bundesligi. W składzie było kilka perełek, z Ali Tabim na czele, ale większość piłkarzy nie miała powalających umiejętności i trzeba było ich ciągle doszkalać. Oczywistym jest, że nie miałem zarysu pierwszej jedenastki, gdyż nie zdążyłem jeszcze zaznajomić się z piłkarzami. Stosowałem żelazną zasadę, że przeszłość się nie liczy. U mnie każdy miał czystą kartę i wszystko zależało od zaangażowania na treningach, ale również prezentowania wysokiej formy w meczach. Przede mną było mnóstwo ciężkiej pracy z zespołem...

Odnośnik do komentarza

Przegląd wojsk dobitnie pokazał, że potrzebujemy wzmocnień w niemal każdej formacji. Dlatego natychmiast rzuciłem się w wir karuzeli transferowej. Pierwszym ruchem na rynku transferowym było wystawienie kilku zawodników na sprzedaż.

 

4.07.2001r.

 

Tego dnia udało nam się sprzedać Marjana Petkovicia, który za skromną kwotę dwudziestu tysięcy funtów odszedł do Zety Golubovci.

 

7.07.2001r.

 

Na ten dzień umówiłem sparing z Augsburgiem. Chciałem zobaczyć, na czym mniej więcej stoimy i na co stać moich nowych podopiecznych. Rywal, mimo że to nasz ligowy przeciwnik, był faworytem tej konfrontacji. Przystępowaliśmy do tego spotkania z mocno eksperymentalnym składem i nasza porażka była niemal oczywista. I później stała się faktem. Nie mieliśmy żadnych szans na choćby remis. Gospodarze przewyższali nas o klasę, a nawet dwie...

 

Mecz towarzyski

Augsburg — Hoffenheim 2-0 (Manislavic 9, 15)

 

8.07.2001r.

 

Tego dnia nasze szeregi opuściło kolejnych dwóch graczy, mianowicie Souleymane Kone i Denis Bindnagel. Ta dwójka odeszła do drugoligowego Oberhausen, które przelało nam na konto w sumie 270 tysięcy funtów, co było sporą kwotą jak na trzecią ligę.

 

10.07.2001r.

 

Klubowy skaut wyszukał dwóch obiecujących, zdolnych skrzydłowych — Filipe Afonsa, Sylvaina Idangara. Natychmiast zdecydowaliśmy się podpisać z nimi kontrakty. Negocjacje nie trwały zbyt długo, a za tych piłkarzy nie wydaliśmy nawet złamanego centa. Świetny interes!

 

11.07.2001r.

 

Sven Eller przeszedł do hiszpańskiego trzecioligowca, Gimnastic Tarragony. Dostaliśmy za niego 95 tysięcy funtów, co w pełni nas zadowalało.

 

Aż tak źle piszę, że nikt nie czyta?

Odnośnik do komentarza

19.07.2001r.

 

10 dni przed inauguracją ligi postanowiłem umówić kolejny mecz kontrolny, w celu sprawdzenia, jak idą przygotowania do zbliżającego się wielkimi krokami sezonu. Tym razem graliśmy na wyjeździe z zespołem Elversberg, z którym zmierzyć się mieliśmy także w lidze. W 6. minucie objęliśmy prowadzenie i byłem zadowolony... Do 40. minuty, kiedy przeciwnik wyrównał. W drugiej połowie nic już ciekawego się nie wydarzyło i spotkanie zakończyło się rezultatem 1-1.

 

Mecz towarzyski

Elversberg — Hoffenheim 1-1 (40' Hartz — Talib 6')

 

21.07.2001r.

 

Tego dnia w klubie wiele się działo. Zupełnie za darmo sprowadziliśmy dwóch młodych, obiecujących piłkarzy — Marco Erlicha oraz Gisviego. W drugą stronę, z klubu, powędrował Cristoph Teitner, za którego japońskie Purple Sanga zapłaciło nam równo 100 tysięcy funtów.

Odnośnik do komentarza

Na długo oczekiwaną, głównie przez kibiców, inaugurację sezonu graliśmy na wyjeździe z drużyną SF Siegen. O rywalu mogłem powiedzieć niewiele, a właściwie nic. Wystawiłem skład, jaki wydawał mi się najmocniejszy. Przydzieliłem zawodnikom indywidualne zadania taktyczne, jak i dałem ogólną instrukcję gry dla całego zespołu.

 

Knödler — Throm, Thuy, Faulstich, Thee — Böttjer, Stoll — Idangar, Ollhoff, Afonso — Talib

 

Ogólnie pierwszy mecz w mojej karierze trenerskiej zapamiętam jako udany, mimo że pierwsza połowa to był koszmar. Już w 9. minucie spotkania gospodarze wyszli na prowadzenie. Po tej bramce przeciwnik nadal atakował, a my byliśmy zamknięci na własnej połowie. Taki scenariusz trwał do przerwy. Aż dziwne, że nie straciliśmy drugiego gola. Trzeszczały słupki, poprzeczka, ale piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do naszej bramki po raz drugi. Podczas zbierania moich myśli w szatni, stwierdziłem, że defensywna taktyka nie jest zbyt dobra i kazałem moim podopiecznym grać nieco wyżej. Jak się później okazało, było to świetne posunięcie z mojej strony. W 51. minucie Talib wyrównał, a my nadal byliśmy głodni goli i zwycięstwa. Pięć minut później golkiper gospodarzy sfaulował Taliba w polu karnym i sędzia wskazał na wapno. W pakiecie arbiter wyrzucił z boiska bramkarza Siegen i przeciwnik kończył w dziesiątkę, co znacznie ułatwiło naszą sytuację. Do jedenastki podszedł Idangar, dla którego był to debiut w niebieskim trykocie. Nad 16-latkiem ciążyła więc ogromna odpowiedzialność. Francuz jednak się nie spalił i pewny strzał przy słupku dał nam prowadzenie. Po tym golu cofnęliśmy się na własną połowę, by nieco zregenerować siły, zaś później znowu naciskaliśmy. Chcieliśmy iść za ciosem. W 83. minucie kolejny debiutant w naszym zespole, mianowicie Gisvi dobił rywala, zadając trzecie pchnięcie. Do końca na chłodno kontrolowaliśmy spotkanie i trzy punkty pojechały do Sinsheim, a dokładniej do dzielnicy Hoffenheim. Udana inauguracja ligowa sprawiła, że wygodnie zasiedliśmy na fotelu lidera, na którym siedzieć mieliśmy po 34. kolejce.

 

29.07.2001r., Leimbachstadion, Siegen, 6737 widzów
Regional Division South (1/34) 
SF Siegen —  Hoffenheim 1:3 (1:0)
1:0 van Buskirk 9'
1:1 Talib 51'
1:2 Idangar 56' (pen.)
1:3 Gisvi 83'

Odnośnik do komentarza

3.08.2001r.

 

Udało nam się sprowadzić do Hoffenheim Tobiasa Winterpachta, typową zapchajdziurę.

 

Po udanej inauguracji mierzyliśmy się przed własną publicznością z drużyną Darmstadt, która w pierwszej kolejce ograła na własnych śmieciach Efruft 2-0. Wyszedłem z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i na ten bój posłałem tych samych wojów co w poprzedniej potyczce. Tego dnia na naszym kameralnym obiekcie zebrało się niecałe dwa i pół tysiąca wiernych fanów, którzy, przynajmniej miałem taką nadzieję, zawsze są z drużyną dobre i na złe. Kiedy patrzyłem na tych wszystkich ludzi odzianych w niebieskie szaliki, wiedziałem, że karą byłoby nie zwyciężyć w tym meczu.

 

Knödler — Throm, Thuy, Faulstich, Thee — Böttjer, Stoll — Idangar, Ollhoff, Afonso — Talib

 

Pierwsza część spotkania była kiepska w wykonaniu obu ekip i najzwyczajniej nudna. Mało działo się zarówno pod jedną, jaki i drugą bramką, a bramkarze byli tak bezrobotni, że mogliby zgłosić się do pośredniaka. W przerwie nakazałem moim podopiecznym grać wyżej, ofensywnej i z mniejszym zaangażowaniem taktycznym. Dzięki tym korektom mieliśmy zacząć kreować grę w ofensywnie. I, w co szczerze mówiąc nie wierzyłem, to dało efekt. W 47. minucie Indagar wpakował piłkę do siatki rywala i wyszliśmy na prowadzenie. Chwilę później było już 2-0, dzięki bramce Taliba, za którego następnie wprowadziłem na boisko Gisviego. Gdy wydawało się, że lada moment worek z bramkami się rozwiąże, goście złapali kontakt. Jednak Gisvi zaliczył wejście smoka, podwyższając na 3-1 celnym uderzeniem przy słupku. Po tym golu nie narzucaliśmy niepotrzebnie tempa. Spokojnie, bez zbędnych nerwów utrzymaliśmy korzystny rezultat do ostatniego gwizdka sędziego i na nasze konto zapisaliśmy pełną pule. Ciężko było coś stwierdzać, toż to sam początek, ale wyniki rokowały dobrze.

 

5.08.2001r.,Dietmar-Hopp-Stadion, Hoffenheim, 2452 widzów
Regional Division South (2/34) 
Hoffenheim [1] — Darmstadt [3] 3-1 (0-0)
1-0 Indagar 47'
2-0 Talib 52'
2-1 Simon 58'
3-1 Gisvi 63'

Odnośnik do komentarza

Po kapitalnym rozpoczęciu sezonu media stawiały nas jako głównego kandydata do awansu. Obawiałem się, że negatywnie wpłynie to na moich podopiecznych. W trzeciej kolejce na naszym kameralnym obiekcie zameldowała się Borussia Neunkirchen, która zdobyła dotychczas trzy oczka, dzięki skromnej wygranej 1-0 nad SF Siegen, natomiast w pierwszym meczu poległa Stuttgarterem. Pamiętajcie, że zawsze działam wedle zasady — zwycięskiego składu się nie zmienia. Więc nie zmieniłem. Chcieliśmy zapisać na swoje konto kolejny komplet punktów.

 

Knödler — Throm, Thuy, Faulstich, Thee — Böttjer, Stoll — Idangar, Ollhoff, Afonso — Talib

 

Moje obawy były jak najbardziej uzasadnione. Media splątały zawodnikom naszego zespołu nogi. Presja publiczności nie pozwalała nam rozwinąć skrzydeł. Szkoda czcionki na opisywanie tego meczu, ponieważ opisywać nie ma po prostu czego. Pojedynek bez historii. Przez całe 90 minut waliliśmy głową w mur, nie mogąc rozegrać kilku dokładnych podań. Wyglądało to tragicznie. Dawno nie oglądałem tak beznadziejnego widowiska. Przebieg spotkania dobitnie odzwierciedla to, że piłkarze obu ekip nie oddali ani jednego strzału w światło bramki. Wystarczyło trochę się napocić i trzy oczka byłyby nasze, ale cóż... Można sobie gdybać.

 

12.08.2001r.,Dietmar-Hopp-Stadion, Hoffenheim, 2210 widzów
Regional Division South (3/34) 
Hoffenheim [1] — Neunkirchen [10] 0-0 (0-0)

Odnośnik do komentarza

19.08.2001r., Halbergstadion, Wehen-Taunusstein

 

Kolejnym przystankiem na naszej drodze do awansu było Wehen. Rywal ten dotychczas w trzech meczach zgromadził zaledwie jedno oczko i znajdował się w strefie spadkowej, co napawało mnie optymizmem. My nadal zajmowaliśmy wysokie, drugie miejsce, które dawało awans. Dla mnie sezon mógłby się już skończyć. Czwarty raz z rzędu wystawiłem tą samą jedenastkę. To spotkanie miało być spacerkiem...

 

Knödler — Throm, Thuy, Faulstich, Thee — Böttjer, Stoll — Idangar, Ollhoff, Afonso — Talib

 

Miało być. Zawodnicy Wehen postawili nam bardzo trudne warunki i naprawdę nie grało się łatwo. Mimo że w przeciągu całego meczu byliśmy zespołem znacznie lepszym, na co wskazują statystyki, nie uzyskaliśmy satysfakcjonującego nas rezultatu. Początek spotkania był bezbarwny z obu stron. Kibice ciekawego wydarzenia doczekali się dopiero w 35. minucie, kiedy Talib wpakował futbolówkę do siatki gospodarzy. Z prowadzenia nie cieszyliśmy się jednak zbyt długo, bowiem chwilę później Tunezyjczyk Ben Neticha wyrównał i do przerwy schodziliśmy z, moim zdaniem, niesprawiedliwym wynikiem 1-1.

 

W drugich 45. minutach zawodów monotonnie waliliśmy głową w mur. Gola spłodziliśmy dopiero w 72. minucie za sprawą Afonsa. Niestety ponownie moja defensywa zaspała i Ben Neticha wpisał się na listę strzelców po raz drugi w tym spotkaniu. Wprawdzie do ostatniej minuty coś tam próbowaliśmy, ale strzelaliśmy ślepakami. Mecz zakończył się niekorzystnym dla nas remisie 2-2. Tragedii nie było. Nadal zajmowaliśmy wysoką, drugą lokatę w ligowej tabeli.

 

[4/34] Regional Division South

[16] Wehen — Hoffenheim [2] 2-2

0-1 Talib 35 min.

1-1 Ben Neticha 42 min.

1-2 Afonso 72 min.

2-2 Ben Neticha 77 min.

Odnośnik do komentarza

26.08.2001r., Dietmar-Hopp-Stadion, Hoffenheim

 

Następnie, tym razem przed własną publicznością, graliśmy z Offenbach. Drużyna ta w czterech kolejkach zgromadziła siedem punktów, co było nie najgorszym wynikiem, i zajmowała szóstą lokatę w ligowej tabeli. Spodziewałem się trudnego meczu, ale wierzyłem w moich podopiecznych. W końcu, jeśli choćby marzyliśmy o awansie, trzeba było triumfować w większości potyczek.

 

Knödler — Throm, Thuy, Faulstich, Thee — Böttjer, Stoll — Idangar, Ollhoff, Afonso — Talib

 

Znowu ten sam scenariusz. W przeciągu całego spotkania rywal był dla nas tłem, lecz nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Zaczęło się rewelacyjnie dla nas, bowiem już w 19. minucie objęliśmy prowadzenie za sprawą Taliba. Wydawało się, że następne bramki są jedynie kwestią czasu. Wprawdzie mieliśmy kilka sytuacji, ale nie były one na tyle klarowne, by zadać drugi cios. Tymczasem, gdy wszyscy oczekiwaliśmy, aż arbiter odgwiżdże koniec pierwszej połowy, Falk wbił nam gola do szatni. Dodam, że było to jedyne uderzenie zawodników Offenbach w pierwszych 45. minutach.

 

Bura w szatni miała podziałać na moich zawodników mobilizująco. Ponadto zdecydowałem się nastawić zespół bardziej ofensywnie i na boisko wprowadziłem, kosztem Ollhofa, drugiego napastnika, mianowicie Gisviego. W drugiej połowie nadal mieliśmy inicjatywę. Owszem — przeciwnik również kilka razy groźnie uderzał na naszą bramkę, jednak Knödler ratował nas z opresji. My także tworzyliśmy sobie dogodne okazje, ale nasze strzały albo sprawdzały wytrzymałość słupków i poprzeczki, albo trafiały w okno Panu Bogu. Moim podopiecznym najwyraźniej rozregulował się celownik. Szkoda, bo remis nas nie zadowalał. Z drugiej strony — ważne, że nie przegrywaliśmy, tylko przynajmniej po punkciku dopisywaliśmy na nasze konto.

 

[5/34] Regional Division South

[2] Hoffenheim — Offenbach [6] 1-1

1-0 Talib 19 min.

1-1 Falk 45 min.

 

Zapraszam do komentowania ;)

Odnośnik do komentarza
Zasady (HC?):

* Rozpoczynanie gry klubem z najniższej klasy rozgrywkowej dostępnej w danym kraju

* Używanie wyłącznie własnoręcznie sporządzonej taktyki

* Bazowanie na samodzielnie opracowanym treningu

* Opieranie się tylko na wynikach pracy skautów

* Do klubu można zatrudniać wyłącznie trenerów oraz asystenta posługujących się językiem kraju, w którym gram (ograniczenie językowe nie dotyczy skautów ani fizjoterapeutów).

 

No ;)

 

Gram taksą 4-2-3-1, która ma przede wszystkim zneutralizować ofensywę rywala. Tackling — ustawiony na hard — i wysoki pressing mają w tym pomóc. Po prostu celem tej taksy jest stłamszenie rywali. Nikłe umiejętności moich podopiecznym również nie pozwalają na stworzenie efektownej taksy, gdzie będziemy grali widowiskowo niczym wielka Blaugrana. Nominalnie mentalność mam ustawioną na normalną, ale zmieniam ją w zależności od rywala — głównie instrukcji taktycznych dla całego zespołu — oraz tego, czy gramy przed własną publicznością, czy na wyjeździe. Wiadomo — presja kibiców nakazuje grać ofensywnie, więc u siebie mentalność ustawiam raczej na ofensywną, natomiast na wyjazdach zazwyczaj na normalną. Strzałki piłkarzy w taktyce — to w zależności od wspomnianej mentalności. Jeśli chcemy — co raczej rzadko się zdarza — grać defensywnie, ustawiam strzałki tylko obu defensywnym pomocnikom w kierunku własnej bramki. Tak samo, kiedy mentalność mam ustawioną na normalną. Natomiast, kiedy zespół ma przede wszystkim atakować, ustawiam mentalność na ofensywną — strzałki na przód ustawiam obu defensywnym pomocnikom oraz skrajnym ofensywnym. Podania zawsze ustawiam na krótkie, gdyż powalające umiejętności moich zawodników nie pozwalają rozegrać kilku podań na większą odległość niż 10 metrów. Wyłączyłem kontrataki, ponieważ nie chcę, by moja drużyna odkrywała się, a dla wspomnianych umiejętności zespołu bardziej nadaje się atak pozycyjny i powolna gra na połowie przeciwnika. Poza tym — dyscyplina taktyczna jest w mojej układance najważniejsza i piłkarze mają trzymać się swoich pozycji. Za wszelką cenę nie możemy się odkryć. Mam nadzieję, że wyjaśniłem mniej więcej, o co chodzi w mojej taksie. Wyniki są na razie nie najgorsze. Ciągle staram się coś zmienić. Nie można przecież osiąść na laurach. Trzeba wciąż dopracowywać całą układankę.

 

Jeśli chodzi o opis kariery — staram się pisać na jak najwyższym poziomie i mam nadzieję, że mi się to udaje. Póki co — dopiero szukam własnego stylu, który wyróżniałby mnie spośród innych karierowiczów. Pisanie suchych sprawozdań — mam jednak nadzieję, że w moim przypadku chociaż w jakimś kontekście ciekawych — sprawia mi przyjemność i mam zamiar zagrać — i napisać — długą i owocną w sukcesy karierę. Przede mną mnóstwo pracy...

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Niestety to koniec. Dałem mój komputer do naprawy i, nad czym ubolewam, okazało się, że sfajczył się dysk i coś tam jeszcze, i nie ma szans naprawy. Na szczęście w moim posiadaniu jest jeszcze notebook, ale oczywiście pliku z sejwem do niego nie mam jak przenieść, a poza tym muszę ściągnąć od nowa CM'a. Szkoda trochę, bo pisanie sprawiało mi przyjemność, choć ostatnio z braku czasu (święta, sylwester, itd.) nieco zaniedbałem tę karierę, dzięki której zrozumiałem, z czym je się pisanie opka.

 

Do usunięcia :(.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...