Skocz do zawartości

My own haven


scierko

Rekomendowane odpowiedzi

Tak czy owak liczę, że będziesz Tu czasami zaglądał ;)

-------------------------------------------------------------------

Na kilka dni przed meczem z Virtusem Lanciano do treningów z drużyną wrócił nasz najlepszy rozgrywający – Filippo Carobbio. Może i nie jest jeszcze w pełni sił, ale i tak na niego postawię w wyjściowej jedenastce. Jeśli bez niego zwyciężaliśmy, to co będzie jeśli wybiegnie na boisko? Rywala mieliśmy ze średniej półki, rzecz jasna jak na poziom Serie C. Liczyłem na kolejne już, piąte z rzędu zwycięstwo.

 

Po upływie zaledwie trzech minut gry byłem wściekły jak cholera. Daliśmy się zepchnąć do defensywy, a co najgorsza straciliśmy bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Dość szybko jednak obraz gry uległ zmianie. Gospodarze jakby przez te pięć minut szalonej gry się wypalili, i cofnęli się do defensywy. W 14. minucie zawodów do piłki przed polem karnym gospodarzy dopadł Salvatore Mastronunzio, po czym płaskim, technicznym uderzeniem umieścił futbolówkę w bramce! Ten gol trochę mnie uspokoił, ale wciąż jak szalony motywowałem swoich chłopaków do śmiałego atakowania bramki miejscowych. W 42. minucie Salvatore Mastronunzio po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Tym razem doświadczony włoski snajper tylko zamknął świetne dośrodkowanie Dylana. Zaledwie dwie minuty później francuski skrzydłowy sam pokonał bramkarza gospodarzy. Do przerwy więc prowadziliśmy 3:1.

 

Drugą część gry otworzyliśmy bramką! Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu meczu do siatki po raz trzeci tego popołudnia trafił Salvatore Mastronunzio. Mina zrzedła mi natomiast gdy w 49. minucie sędzia wyrzucił z boiska Antimo Iunco. Nie wiem cholera dlaczego, ale dał mu bezpośrednią czerwoną kartkę! Zasrany idiota! Mimo gry w przewadze gospodarze nie potrafili nas zdominować. Ba! Wciąż kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia, a przynajmniej tak mi się wydawało. W 76. minucie straciliśmy kolejną bramkę po dobrze wybitym rzucie rożnym, ale szybko się gospodarzom zrewanżowaliśmy – do siatki Virtusa trafił Michele Murolo. Prowadząc 5:2 byłem spokojny, nie ruszyła mnie nawet stracona bramka w 80. minucie. Nie wytrzymałem natomiast gdy sędzia wyrzucił z bosika Marco Davide Faraoniego! Obrzuciłem go mięsem, zachowywałem się jak na meczu w polskiej A klasie. Należało mu się, bo jak na moje oko faworyzował gospodarzy. W cholerę jednak z tym, najważniejsze, że wygraliśmy!

 

Skład: Tamburini – Faraoni, Pedrelli, Szczepanik, Murolo – Carobbio (Buzzegoli 46'), Abelairas – Madonna, Dylan (Casoli 59'), Iunco – Mastronunzio

 

Serie C1/B – 5. kolejka – 02.10.2011 r.

[13.] Virtus Lanciano 3 : 5 Spezia [1.]

Margarita 3' [1:0], 76' [2:4]

Mastronunzio 14' [1:1], 42' [1:2], 46' [1:4]

Iunco 49'

Dylan 44' [1:3]

Murolo 78' [2:5]

Titone 80' [3:5]

Faraoni 82'

 

Widzów – 1695

MoM – Salvatore Mastronunzio [9,6]

 

Po meczu – jak nie ja – z radością udzieliłem krótkiego wywiadu:

- Gratuluję zwycięstwa. Emocji dziś były ogromne, jest Pan zadowolony z gry swoich podopiecznych?

- Dziękuje. Oczywiście, że jestem zadowolony. Jedyne co mnie denerwuje to ten oszołom arbiter główny. Zasrany dupek, ciekawe ile chcieli mu dać za ten mecz?! Myślałem, że już u was korupcji nie ma, a tu proszę... niespodzianka!

- Może jednak porozmawiamy kiedy indziej.

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Nareszcie mam chwilę na wrzucenie czegoś :)

---------------------------------------------------------

Prezes pozostawił decyzję mnie, a ja miałem już na ten temat wyrobione zdanie – odpuszczamy sobie Puchar Włoskiej Pro Ligi. Wysłałem więc na ten mecz mieszankę rezerwowych i juniorów, a nad całością czuwać miał mój asystent. Przegrali 1:2. Kto by pomyślał, moja drużyna poległa, a ja się cieszę...

 

Moje odwołania i prośby nic nie dały – w meczu przeciwko Alto Adige nie mogli zagrać Antimo Iunco oraz Marco Davide Faraoni. Najpierw sędzia pokazuje moim podopiecznym niesłuszne czerwone kartki, a teraz bronią go (a raczej jego głupich decyzji) z zaciekłością lwa związkowi działacze. Niedorzeczność! Czuję się jak w Polsce.

 

Od samego początku spotkania mieliśmy nad rywalami przewagę, kontrolowaliśmy boiskowe wydarzenia, ale nie potrafiliśmy zrobić najważniejszego – strzelić gola. Próbowaliśmy na różne sposoby, ale początkowo nic nie skutkowało. W końcu jednak, znaczy w 37. minucie, do siatki gości trafił Salvatore Mastronunzio. Doświadczony Włoch dostał idealne podanie na wolne pole od Dylana, tak więc pozostało mu tylko minąć bramkarza i kopnąć piłkę w stronę bramki. Tak też oczywiście uczynił, a ja mogłem w końcu sobie spokojnie usiąść. W górę jak z procy wystrzeliłem w pierwszej minucie doliczonego czasu gry. Sędzia podyktował (dlaczego?!) dla gości karnego! Odbył się indywidualny pojedynek Alessandro Campo kontra Paul-Louis Tamburini. Włoski skrzydłowy uderzył bardzo mocno i precyzyjnie, ale jakimś cudem mój goalkeeper jego uderzenie wybronił! Dzięki Francuzowi na przerwę schodziliśmy prowadząc 1:0.

 

Co się odwlecze, to nie uciecze. Ależ to powiedzenie jest prawdziwe! Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry do naszej siatki trafił – wykorzystując sytuację sam na sam – Franco Chiavarini. Zbyt długo jednak goście z remisu się nie cieszyli, ponieważ już kilka minut później znowu byliśmy na prowadzeniu. Swoim talentem błysnął Dylan, który najpierw odebrał piłkę rywalowi, po czym na pełnym luzie pokonał Andreę Bavena. W kolejnych minutach trwała zażarta walka w środku pola o kontrolę nad meczem, którą przerwał w 67. minucie zawodów sędzia, dyktując dla nas jedenastkę! Rzut karny na gola zamienił Matias Abelairas, dzięki czemu ograliśmy Alto Adige 3:1. Na trybunach panowała wrzawa, a najzagorzalsi kibice skandowali: Niepokonani! Jesteśmy niepokonani!

 

Skład: Tamburini – Manucci (Ferrini 45'), Pedrelli, Szczepanik, Murolo – Carobbio (Buzzegoli 68'), Abelairas – Madonna, Dylan, Bianco (Tuninetti 45') – Mastronunzio

 

Serie C1/B – 6. kolejka – 09.10.2011 r.

[1.] Spezia 3 : 1 Alto Adige [10.]

Mastronunzio 37' [1:0]

Chiavarini 46' [1:1]

Dylan 52' [2:1]

Abelairas kar. 67' [3:1]

 

Widzów – 4207

MoM – Dylan [8,3]

Odnośnik do komentarza

Mieczysław - Dzięki za uznanie. Prawda, ostatnio nie mogę się wczuć na zbyt długo. Ale te łatki itd... Co do Spezii, to nie wiem ile tu zabawię, czekam na poważne oferty :) A tak serio, to nie wiem, czy zdołam wytrzymać aż do Serie A, może ktoś mnie wcześniej podkupi (?) :)

-------------------------------------------------------------------------------------

Zaledwie trzy dni po meczu z Alto Adige mierzyliśmy się na własnym stadionie z wiceliderem – Pergocremą. Do gry na to spotkanie wrócił Marco Davide Faraoni, natomiast Martimo Iunco – za cholerę nie wiem dlaczego – według Związku zasłużył na jeszcze jeden mecz posuchy. Mimo tego osłabienia liczyłem na pewne zwycięstwo, a tym samym oderwanie się od reszty stawki.

 

Spotkanie rozpoczęło się nie najlepiej, od kontuzji mojego prawego skrzydłowego – Nicoli Madonny (facet to czy kobieta?). Z winy tego leciutkiego ciosu w kręgosłup mojej drużyny, dość długo zbieraliśmy się do ataku na bramkę gości. W końcu jednak się odważyliśmy, co zaowocowało wyjściem na prowadzenie. W 28. minucie zawodów piłkę w pole karne dośrodkował Salvatore Mastronunzio, a do bramki wpakował futbolówkę defensor gości – Giuseppe Capua. Z racji mej wielkiej ambicji motywowałem swoich podopiecznych do kolejnych ataków, a zbiory mych siewów zebrałem na kilka minut przed zakończeniem pierwszej części gry. Futbolówkę z narożnika boiska w pole karne dorzucił Filippo Carobbio, a gola – uderzeniem głową – zdobył Dylan. Na przerwę więc schodził uradowany.

 

Druga połowa spotkania rozpoczęła się znacznie lepiej niż pierwsza – obyło się bez kontuzji. Najważniejsze jednak, że podwyższyliśmy prowadzenie na 3:0! Gola, korzystając z doskonałego dogrania Dylana, zdobył Matias Abelairas. Ta bramka okazała się gwoździem do trumny drużyny prowadzonej przez Fabio Briniego. Jeszcze w samej końcówce mogliśmy wbić rywalom kilka goli, ale zabrakło skuteczności. Mecz na szczycie więc zakończył się naszym bardzo pewnym zwycięstwem.

 

Skład: Tamburini – Faraoni, Pedrelli, Szczepanik, Murolo – Carobbio (Bianco 74'), Abelairas – Madonna (Casoli 5'), Dylan, Buzzegoli – Mastronunzio (Noviello 77')

 

Serie C1/B – 7. kolejka – 12.10.2011 r.

[1.] Spezia 3 : 0 Pergocrema [2.]

Capua sam. 28' [1:0]

Dylan 43' [2:0]

Abelairas 61' [3:1]

 

Widzów – 3156

MoM – Dylan [8,8]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...