Skocz do zawartości

Stuck in a moment


Lukaszp

Rekomendowane odpowiedzi

30.10.2010 - Ekstraklasa [12/30]

Stadion im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź

Widzew Łódź – Cracovia Kraków

 

Skład: Kaniecki – Lisowski (45' Paraiba), Madera, Ceglarz, Ben Radhia – Cantoro (84' Pinheiro) – Grzeszczyk, Kuklis (k) – Grzelczak, Radzinevicius, Nakoluma (64' Sernas).

 

Październik kończyliśmy domową potyczką z Cracovią, z którą mierzyliśmy się tej jesieni przy okazji rywalizacji w ramach Pucharu Polski. Wówczas udało nam się pewnie pokonać krakowian, więc po cichu liczyłem nie tylko na trzy punkty, ale i na grad bramek w wykonaniu zawodników Widzewa. Worek z golami otworzył Piotr Grzelczak, który wykorzystał prostopadłe zagranie z drugiej linii od Piotra Kuklisa. Wraz z szybko zdobytą bramką, przyszła odpowiednia dawka zdrowego luzu, która pozwoliła na prowadzenie płynnej wymiany piłek w środkowej strefie boiska i spokojne konstruowanie ataków pozycyjnych. Cracovia męczyła się niemiłosiernie, nieustannie drepcząc pomiędzy kolejnymi zawodnikami Widzewa, a mimo to udało jej się dowieźć wynik do końca pierwszej połowy. Dla mnie było oczywiste, że prędzej czy później bezcelowa bieganina zawodników z Krakowa odbije się czkawką na ich kondycji. Załamanie przyszło po godzinie gry, kiedy to spóźnieni obrońcy pozwolili Piotrowi Grzelczakowi wpaść z piłką w pole karne, a to oczywiście przyniosło podwyższenie rezultatu. W odpowiedzi Rafał Ulatowski posłał na boisko Radosława Matusiaka, który w jednej akcji zdołał przepchnąć w polu karnym Damiana Ceglarza, dzięki czemu zdobył kontaktowe trafienie. Marzenia o jednym punkcie ugranym na łódzkiej ziemi pogrzebał jednak Tomas Radzinevicius, który po wprowadzeniu Darvydasa Sernasa zajął miejsce po jego prawej ręce. Litwin udowodnił tym samym, że najlepiej czuje się jako schodzący ze skrzydła napastnik, który jest w stanie wykończyć akcję potężną petardą.

 

Widzew Łódź – Cracovia Kraków 3:1

19' Piotr Grzelczak 1:0

60' Piotr Grzelczak 2:0

66' Radosław Matusiak 2:1

85' Tomas Radzinevicius 3:1

 

Ekstraklasa [12/30]

Polonia Bytom – Ruch Chorzów 1:0

Lech Poznań – Polonia Warszawa 3:0

Widzew Łódź – Cracovia Kraków 3:1

Korona Kielce - Arka Gdynia 2:1

Wisła Kraków – Zagłębie Lubin 1:1

Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok 3:0

GKS Bełchatów – Lechia Gdańsk 0:1

Legia Warszawa – Górnik Zabrze 3:1

Odnośnik do komentarza

07.11.2010 – Ekstraklasa [13/30]

Stadion przy ul. Konwiktorskiej, Warszawa

Polonia Warszawa – Widzew Łódź

 

Skład: Fabiniak – Lisowski (69' Paraiba), Ukah, Bieniuk (k), Broź – Cantoro (86' Pinheiro) – Grzelak, Kuklis – Handzic, Sernas, Mladenovic (69' Robak).

 

Listopad rozpoczynaliśmy od wycieczki do Warszawy. Bynajmniej nie w ramach protestu przeciwko przeniesieniu krzyża spod Pałacu Prezydenckiego, nie na zakupy w Złotych Tarasach czy w Arkadii, czy nawet nie po to, ażeby przejść się wąskimi uliczkami Starego Miasta. W stolicy czekało nas starcie z Polonią, która przed sezonem została wzmocniona kilkoma solidnymi zawodnikami. Najwięcej uwagi należało poświęcić Euzebiuszowi Smolarkowi, który jak na polskie warunki był zawodnikiem doprawdy wyróżniającym się, wobec czego należało znaleźć sposób na unieruchomienie szybkiego napastnika „Czarnych Koszul”. Drugim zmartwieniem był Artur Sobiech, który co prawda do tej pory spisywał się poniżej oczekiwań, ale mimo wszystko był zawodnikiem na tyle nieobliczalnym, że łatwo mógł pogrzebać nasze nadzieje na komplet punktów.

 

Spotkanie zaczęło się dość niemrawie. Warszawiacy jako pierwsi przypuścili zdecydowany atak, ale to bardziej po to, żeby narzucić własny styl gry aniżeli wypracować sobie realną szansę na zdobycie gola. Trzeba powiedzieć, że taki zabieg przyniósł spodziewane efekty, gdyż przez pierwszą część meczu to warszawiacy pozostawali w ataku, a Widzew skupił się na ich odpieraniu i wykradaniu kolejnych sekund meczu, prowadząc ciągłą wymianę piłek w środku boiska. Pod koniec pierwszej połowy, prostopadła piłka zagrana od Milosa Mladenovicia trafiła pod nogi Harrisa Handzicia, który umieścił futbolówkę w siatce, wpasowując ją w tzw. krótki róg. Zmiana stron przyniosła ożywienie nie tylko zawodników Polonii Warszawa, ale i ich kibiców. Rywal, niesiony krzepiącymi pieśniami, z minuty na minutę zyskiwał pole gry, spychając zawodników Widzewa do głębokiej defensywy. Widząc realne zagrożenie postanowiłem cofnąć defensywę i ograniczyć swobodę skrajnych obrońców, ażeby koncentrowali się tylko i wyłącznie na rozbijaniu ataków przeciwnika. Również środkowi pomocnicy mieli grać bardziej zachowawczo, pilnując wysoko grających pomocników rywala. Kiedy już wszyscy gratulowaliśmy sobie kolejnych trzech punktów, do piłki doszedł młody napastnik Paweł Wszołek, który umieścił piłkę w siatce. Chwila dekoncentracji w doliczonym czasie gry kosztowała nas dwa punkty.

 

Polonia Warszawa – Widzew Łódź 1:1

44' Harris Handzic 0:1

90+3' Paweł Wszołek 1:0

 

Ekstraklasa [13/30]

Arka Gdynia – Lechia Gdańsk 2:0

Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków 2:2

Górnik Zabrze – Polonia Bytom 3:1

Cracovia Kraków – Korona Kielce 0:1

Zagłębie Lubin – Legia Warszawa 1:1

Śląsk Wrocław – GKS Bełchatów 0:0

Ruch Chorzów – Lech Poznań 1:1

Polonia Warszawa – Widzew Łódź 1:1

Odnośnik do komentarza

13.11.2010 - Ekstraklasa [14/30]

Stadion im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź

Widzew Łódź – Ruch Chorzów

 

Skład: Fabiniak – Paraiba, Kursa, Ceglarz, Den Radhia – Zając (76' Panka) – Cantoro (k), Kuklis – Grzelczak (45' Mladenovic), Radzinevicius (11' Sernas), Robak.

 

Mecz przyjaźni rozgrywany w Łodzi był okazją do przetestowania głębszego zaplecza drużyny. Spotkanie było jednak przyjacielskie tylko z definicji, bo zawodnicy z Chorzowa w 11. minucie meczu wbili zadrę w przyjazne stosunki łączące obydwa kluby, ścinając równo z murawą Tomasa Radzinecviciusa, który musiał opuścić murawę na noszach. Od tego momentu nie było mowy o jakiejkolwiek przyjaźni – gra toczyła się na ostro i żaden z zawodników nie cofał nogi przed nadbiegającym rywalem. Co więcej, kumpelskie stosunki naraził na szwank Sebastian Olszar, zdobywając gola plasowanym strzałem zza pleców Sebastiana Madery. Widzew jednak szybko się ocknął, bo już niespełna dwie minuty później do wyrównania doprowadził Marcin Robak. Przez resztę pierwszej połowy gra rozgrywana była w atmosferze walki o każdy centymetr wolnej przestrzeni, a sędzia Michał Mularczyk obdarowywał zawodników kolejnymi kartkami. Zmiana stron przyniosła długo oczekiwane przebudzenia graczy Widzewa, którzy zaczęli wyrabiać sobie wyjściową pozycję do bardziej zdecydowanego ataku. Ten nastąpił w 52. minucie za sprawą Milosa Mladenovicia, który wykorzystał prostopadłą piłkę zagraną pomiędzy obrońców Ruchu. Zmiana rezultatu na korzyść Widzewa uspokoiła nieco zespół, ale rozjuszyła przeciwnika, który skoncentrował się już tylko na zadaniu jak największych strat. Nic dziwnego, że arbiter pokazał w tym spotkaniu łącznie 12 żółtych kartoników, a kibice obydwu ekip zaczęli patrzeć na siebie nieco spode łba.

 

Widzew Łódź – Ruch Chorzów 2:1

31' Sebastian Olszar 0:1

33' Marcin Robak 1:1

52' Milos Mladenovic 2:1

 

Ekstraklasa [14/30]

Lechia Gdańsk – Cracovia Kraków 3:2

Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 2:1

Widzew Łódź – Ruch Chorzów 2:1

GKS Bełchatów – Arka Gdynia 0:2

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 2:0

Polonia Bytom – Zagłębie Lubin 3:3

Korona Kielce – Polonia Warszawa 1:0

Lech Poznań – Górnik Zabrze 0:0

 

-------------------

Overdriven12 - Liczy się... jeszcze. Zobaczymy jak długo :)

Keith Flint - Jak najbardziej, U2.

Odnośnik do komentarza

20.11.2010 – Ekstraklasa [15/30]

Stadion Dialog Arena, Lubin

Zagłębie Lubin – Widzew Łódź

 

Skład: Fabiniak – Lisowski, Madera, Kursa, Broź – Cantoro (71' Pinheiro) – Grzelak, Grzeszczyk – Grzelczak, Robak, Nakoluma (79' Mladenovic).

 

Na półmetku rozgrywek przyszło nam zmierzyć się z ekipą Zagłębia Lubin, którą na otwarcie sezonu udało się pokonać po trafieniach Łukasza Grzeszczyka i samobóju Bojana Isailovicia. Na podobny rezultat liczyłem i tym razem, choć listopadowy mecz był o tyle trudniejszy, że rozgrywany przed wrogą publicznością. Poza własnymi murami Widzew nie był tak pewny w ofensywie, jak w Łodzi, toteż z lekką dozą niepokoju patrzyłem na wydarzenia, które miały miejsce na murawie. Moje wątpliwości co do formy zespołu szybko rozwiał Piotr Grzelczak, który po 120. sekundach gry wpisał się na listę strzelców, wykorzystując prostopadłą piłkę od Mauro Cantoro. Szybko zdobyta bramka poddenerwowała gospodarzy, którzy od tego momentu skoncentrowali się tylko na odrabianiu strat. Taki obraz gry z jednej strony stwarzał niebezpieczeństwo, że w pewnym momencie defensywa Widzewa zostanie przełamana, ale z drugiej strony otwierał przed napastnikami szansę przeprowadzenia skutecznego kontrataku, który pozwoliłby podwyższyć wynik. Wbrew dotychczasowym założeniom, nakazałem więc szybszą wymianę piłek, grę z kontry oraz posyłanie futbolówki z pominięciem drugiej linii. W ten sposób przed szansą na podwyższenie rezultatu stanął Marcin Robak i Prejuce Nakoluma, ale w obydwu sytuacjach świetnie spisał się bramkarz gospodarzy – Aleksander Ptak. Druga połowa nie przyniosła zmiany obrazu gry, cały czas Zagłębie było w natarciu, a Widzew czekał na jedną akcję, którą mógłby wykorzystać. Tyle tylko, że przez drugie czterdzieści pięć minut nie wypracowaliśmy sobie żadnej klarownej sytuacji. Co innego nasz rywal, który wraz z uciekającymi minutami spychał defensorów Widzewa do rozpaczliwej obrony. Mury padły pod koniec spotkania, a ogromne zamieszanie pod bramką Bartosza Fabiniaka wykorzystał Marcin Radzewicz.

 

Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 1:1

2' Piotr Grzelczak 0:1

84' Marcin Radzewicz 1:1

 

Ekstraklasa [15/30]

GKS Bełchatów – Cracovia Kraków 2:2

Wisła Kraków – Legia Warszawa 4:2

Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 1:1

Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk 1:1

Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 2:3

Śląsk Wrocław – Polonia Bytom 4:0

Górnik Zabrze – Korona Kielce 1:0

Polonia Warszawa – Arka Gdynia 1:0

Odnośnik do komentarza

27.11.2010 - Ekstraklasa [16/30]

Stadion im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź

Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok

 

Skład: Kaniecki – Paraiba, Bieniuk, Madera, Ben Raidha – Cantoro – Grzelak, Kuklis (77' Panka) – Grzelczak, Sernas (90' Robak), Mladenovic (60' Handzic).

 

Spotkanie z Jagiellonią Białystok było dobrą okazją do pożegnania się z miejscowymi kibicami przed długim, zimowym snem. Jaga była dla mnie jednak dość problematycznym zespołem, bowiem ustawiona była w systemie taktycznym, który już nie raz napsuł mi sporo krwi. Stałem w rozkroku – presja wyniku w ostatnim jesiennym spotkaniu na własnym stadionie była spora, a każdy z nas wiedział, że taki rezultat można było osiągnąć niemal wyłącznie poprzez nasze bazowe ustawienie. Druga strona medalu, to oczywiście niewygodny styl gry naszych rywali – skoncentrowany na ataku bocznymi sektorami boiska, nadmiernie rozciągający naszą defensywę, która w ten sposób traciła połowę swojej wartości. W końcu, po konsultacji z asystentem Marcinem Węglewskim, doszedłem do wniosku, że dobrze byłoby nieco zaryzykować.

 

Tak więc niczego nie zmieniałem i dość szybko okazało się, że bierność bywa czasem zbawienna. Ostre strzelanie w 22. minucie meczu rozpoczął Piotr Grzelczak, który popisał się wspaniałym uderzeniem z dystansu. Kibice zgromadzeni na stadionie długo oklaskiwali trafienie lewonożnego napastnika. Po tej akcji przyszła równorzędna wymiana ciosów, która zasiała w moim sercu ziarno niepewności. Zgodnie z przewidywaniami Jagiellonia szturmowała boczne sektory, przez co nasz blok defensywny musiał się rozciągać pokrywając całą szerokość boiska. Szczęście było jednak po naszej stronie, gdyż z opresji ratowała nas solidna postawa Bartosza Kanieckiego. Jedna szybka akcja pozwoliła przywołać do pionu rozhulanych gości, a trafienie Darvydasa Sernasa z 45. minuty jeszcze bardziej pokrzyżowało plany przyjezdnym. Co więcej, Jaga nie zdołała się otrząsnąć po drugim trafieniu, a Darvydas Sernas w doliczonym czasie gry pierwszej połowy kolejny raz wprawił w osłupienie kibiców Widzewa, urządzając sobie slalom pomiędzy obrońcami z Białegostoku. Koncertowo rozegrana końcówka pierwszej części gry pozwoliła nam przybrać nieco bardziej zachowawczą strategię na kolejne czterdzieści pięć minut. W przerwie meczu poprosiłem zawodników tylko i wyłącznie o koncentrację przez resztę spotkania, tyle że nie wszyscy się do tego polecenia zastosowali. Raz zawiódł Dudu Paraiba, który wpuścił w pole karne rozpędzonego Kamila Grosickiego, a ten oczywiście skorzystał z okazji i pokonał Bartosza Kanieckiego. Przy drugim trafieniu „Grosika” sytuację zawalił Sebastian Madera, który przegrał pojedynek główkowy, pozwalając tym samym Przemysławowi Trytko zgrać futbolówkę do nadbiegającego reprezentanta Polski. Szczęście, że ostatni gol padł już w samej końcówce spotkania, bo kto wie jak zakończyłaby się ta rywalizacja, gdyby Jaga miała w zanadrzu kilka dodatkowych minut.

 

Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok 3:2

22' Piotr Grzelak 1:0

45' Darvydas Sernas 2:0

45+2' Darvydas Sernas 3:0

58' Kamil Grosicki 3:1

90' Kamil Grosicki 3:2

 

Ekstraklasa [16/30]

Arka Gdynia – Ruch Chorzów 2:2

Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:2

Cracovia Kraków – Polonia Warszawa 1:2

Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok 3:2

Legia Warszawa – GKS Bełchatów 3:0

Korona Kielce – Zagłębie Lubin 2:2

Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze 4:0

Polonia Bytom – Wisła Kraków 2:2

Odnośnik do komentarza

03.12.2010 – Ekstraklasa [17/30]

Stadion im. Ernesta Pohla, Zabrze

Górnik Zabrze – Widzew Łódź

 

Skład: Mielcarz – Paraiba (26' Lisowski), Ukah, Bieniuk, Broź – Cantoro (63' Panka) – Grzelak, Grzeszczyk – Grzelczak (70' Handzic), Sernas, Robak.

 

Długi, jesienny maraton, pełen niespodziewanych zwycięstw i nieco zaskakujących wpadek, wreszcie miał się ku końcowi... Trzeba było jeszcze zebrać się na końcowy wysiłek i wywieźć z Zabrza komplet punktów, potem można było planować zimowe wzmocnienia i szykować formę na wiosenną rundę zmagań. Rozsiadając się na ławce trenerskiej mimo woli rozmyślałem o czekających mnie negocjacjach z zawodnikami, o kompletowaniu pierwszej drużyny, o ogrywaniu zawodników, o niespodziankach taktycznych... Z tego letargu wyrwał mnie jęk zawodu na trybunach, jaki rozległ się po trafieniu Marcina Robaka. Wyglądało więc na to, że napastnik Widzewa był znacznie bardziej skoncentrowany na bieżących wydarzeniach aniżeli ja – ten od którego wymaga się szczególnego rozeznania na boisku. Wstyd... Od tego momentu już na bieżąco analizowałem sytuację na murawie i akurat trafiłem na lepszy fragment gry w wykonaniu zawodników Widzewa, którzy spokojnie klepali piłkę w środkowej strefie boiska, podciągając za sobą linię defensywną, która dzięki temu zawężała pole gry. Górnik znajdował się w potrzasku, a Widzew szukał tylko okazji do wypunktowania rywala. Napastnicy długo jednak nie mogli przełamać pewnego w obronie Adama Stachowiaka. Wreszcie, w 43. minucie, uczynił to Darvydas Sernas, który najwyraźniej upodobał sobie wbijanie rywalom goli do szatni. Zmiana stron przyniosła kontaktowe trafienie autorstwa Tomasza Zahorskiego, ale Widzew szybko zdołał odpowiedzieć golem Rafała Grzelaka. Kilka minut później jeszcze jedno trafienie dorzucił Piotr Grzelczak i o wynik można już było być spokojnym, tym bardziej że po kolejnych ciosach Górnik nie bardzo rwał się do walki. Promyk nadziei dla gospodarzy rozpalił Mariusz Przybylski, ale było to tylko i wyłącznie trafienie na otarcie łez.

 

Górnik Zabrze – Widzew Łódź 2:4

7' Marcin Robak 0:1

43' Darvydas Sernas 0:2

50' Tomasz Zahorski 1:2

54' Rafał Grzelak 1:3

60' Piotr Grzelczak 1:4

73' Mariusz Przybylski 2:4

 

Ekstraklasa [17/30]

Górnik Zabrze – Widzew Łódź 2:4

Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 0:2

Cracovia Kraków – Arka Gdynia 1:2

Ruch Chorzów – Korona Kielce 2:0

GKS Bełchatów – Wisła Kraków 0:0

Jagiellonia Białystok – Polonia Bytom 4:1

Zagłębie Lubin – Lech Poznań 1:1

Polonia Warszawa – Lechia Gdańsk 3:3

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...
  • 4 tygodnie później...

Protestuję przed tym, aby ten świetny opek i to na domiar o moim ulubionym zespole umarł śmiercią naturalną.

Dajesz tabelę, przeklikujesz zimę i runda wiosenna ma być! :nigdy:

Proście, a będzie Wam dane...

 

1. Tabeli nie będzie - dopiero po sezonie (efekt wczesnego stadium sklerozy)

2. Zima będzie (patrz niżej)

3. Runda wiosenna też będzie. Od razu powiem, że takie "zawiasy" w tym opowiadaniu zapewne się zdarzą jeszcze nie raz. Mam lekki wstręt do pisania, bo teraz mam ostatnią prostą w przygodzie p.t. "praca magisterska". W każdym bądź razie co jakiś czas postaram się coś tutaj skrobnąć, ale regularnie nie będzie - gwarantuję :P

 

Ad rem...

 

------------

 

Rodzima Ekstraklasa wśród wielu swych mankamentów posiada ten zasadniczy – przerwę zimową, w trakcie której zawodnicy gubią szlifowane przed sezonem przygotowanie kondycyjne. W efekcie, menedżer jeszcze raz musi zapoznać grajków ze sztangą, bieżnią, ławeczką do wyciskania... Wątpię, czy na krajowym podwórku znalazłby się choć jeden amator kopanej, który o obozie kondycyjnym wypowiadałby się w superlatywach. Za naszą własną głupotę płacimy my sami, a za głupotę PZPN-u i Ekstraklasy S.A. płacą piłkarze... hektolitrami potu, wraz z którymi pozbywają się świątecznych pierogów, karpia... nawet i przypadkowo strawionych ości.

 

Przerwa zimowa to też dobry czas na dokonywanie roszad w składzie. Dobry czas dla tych, którzy mają co wydawać... Widzew oferował niewiele - marzenia o Mistrzostwie Polski, marzenia o grze w europejskich pucharach, jakieś tam wynagrodzenie i możliwość pokazania się na żywo przed polską publicznością... W liczbie dorównującej trzeciemu czy też czwartemu szczeblowi angielskich rozgrywek, dodajmy. Chętnych do przywdziania czerwonego trykotu było niewielu. Jednym z nich był Jan Kozak [OPŚ, PŚ | 30 lat | SLO] – doświadczony pomocnik, reprezentant Słowacji, który po zakończeniu przygody z Timisoarą jakoś nie mógł znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca. Nie wiem czym, ale Łódź w jakiś sposób go skusiła... Bardziej zrozumiały był ruch Krzysztofa Ostrowskiego [PL, OPL, PP, OPP | 28 lat | POL] który dostał zielone światło do przeprowadzki. Wyścig o podpis wygrało włoskie Lecce, oferując – zawrotne jak na klubowe warunki – 250 tysięcy Euro.

 

Z lekko przemeblowanym składem rozpoczęliśmy serię meczów kontrolnych, w których mierzyliśmy się głównie z ekipami z Ukrainy, chociaż nie zabrakło klubów z naszego grajdołka.

 

Zimowy okres przygotowawczy:

 

Widzew Łódź – Sewastopol [uKR] 3:3

Lisovyi (sam.) 58', Robak 61', 74' | Ivlev 7”, Semetskyi 45+1', Sechin 81'

 

Widzew Łódź – Arsenal Kijów [uKR] 3:2

Radzinevicius 7', 35', Mladenovic 24' | Bogdanov 5', Skatskikh 45+1'

 

Widzew Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała [POL] 4:1

Sernas 5', 12', 38', Ban Radhia (kar.) 54' | Chmiel 60'

 

Widzew Łódź – PFK Aleksandria [uKR] 3:1

Robak 7', 18', Handzic 64' | Zeynalov 1'

 

Widzew Łódź – Pogoń Szczecin [POL] 1:1

Robak 13' | Bojarski 40'

 

Po ostatnim spotkaniu - na równe piętnaście dni przed inauguracją rundy wiosennej - zamknęliśmy się w ośrodku treningowym, by ćwiczyć niespodzianki taktyczne. Drużyna była już zgrana, więc teraz wystarczyło położyć nacisk na wybrane elementy taktyczne – ustawienie w obronie, poruszanie się w ataku – a w miarę możliwości – trening stałych fragmentów gry. To wszystko mogło się przydać już w meczu otwarcia rundy, w którym mierzyliśmy się z niewygodnym Śląskiem Wrocław.

Odnośnik do komentarza

25.02.2011 – Ekstraklasa [18/30]

Stadion piłkarski „Oporowska”, Wrocław

Śląsk Wrocław – Widzew Łódź

 

Skład: Mielcarz – Paraiba, Kursa, Madera, Broź – Cantoro (42' Panka) – Grgurovic - Kozak – Grzelczak (81' Handzic), Sernas, Robak.

 

Każdy mecz niesie ze sobą pewną niewiadomą. Ten nie był wyjątkiem – zastanawiała forma rywali, którzy w okresie przygotowawczym notowali nikłe zwycięstwa nad anonimowymi ekipami z Serbii, zastanawiała taktyka, którą menedżer Lenczyk stosował w tych spotkaniach. Prawda jest taka, że ze Śląskiem i z Lechią Gdańsk nigdy nie grało się łatwo, bo zwykle wychodzili nastawieni na ataki skrzydłami. Tymczasem powiew chłodnego, zimowego wiatru wymógł na Oreście Lenczyku zmianę koncepcji gry. Śląsk całą zimę przepracował w ustawieniu 4-4-2, z którym Widzew jakoś sobie radził...

 

Zmrożona murawa szybko rozwiała wszelkie wątpliwości, Śląsk – nawet w ustawieniu 4-4-2 – był niewygodnym rywalem. Tak jak się spodziewałem od pierwszego gwizdka gospodarze atakowali bocznymi sektorami, podwajając skrzydła przyprawiali mnie i obrońców Widzewa o palpitacje serca. Determinacja wrocławian była o tyle większa, że na „Oporowską” zawitali panowie z Warszawy w wozach transmisyjnych. Szkoda, że ich wycieczka przypadła na okres słabości Widzewa... Wynik szybko otworzył Błażej Radler, wykorzystując dośrodkowanie z rzutu rożnego. Widzew starał się szybko odrobić straty, ale strzały Marcina Robaka i Darvydasa Sernasa mijały światło bramki strzeżonej przez Mariana Kelemena. Sytuację komplikowała ponadto kontuzja Mauro Cantoro, który tuż przed przerwą opuścił boisko na noszach. Zamiana stron przyniosła zdecydowany szturm zawodników z Łodzi. Dwukrotnie uderzał Darvydas Sernas, ale za każdym razem na przeszkodzie stawał golkiper gospodarzy. Będąc w nieustannym natarciu, zawodnicy zapomnieli o zabezpieczeniu tyłów. Lekko wysunięta para stoperów dała sobie zagrać piłkę za kołnierz, co oczywiście wykorzystał Marek Garncarczyk. To trafienie zdusiło w zawodnikach jakąkolwiek wolę walki.

Śląsk Wrocław – Widzew Łódź 2:0

11' Błażej Radler 1:0

74' Marek Garncarczyk 2:0

Ekstraklasa [18/30]

Śląsk Wrocław – Widzew Łódź 2:0

Wisła Kraków – Lech Poznań 2:1

Ruch Chorzów – Cracovia Kraków 2:3

Jagiellonia Białystok – Korona Kielce 0:0

Zagłębie Lubin – Lechia Gdańsk 2:2

Legia Warszawa – Polonia Bytom 1:1

Górnik Zabrze – Arka Gdynia 4:1

GKS Bełchatów – Polonia Warszawa 2:1

Odnośnik do komentarza

05.03.2011 – Ekstraklasa [19/30]

Stadion im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź

Widzew Łódź – Wisła Kraków

 

Skład: Mielcarz – Lisowski, Ukah, Madera, Broź – Cantoro (75' Grzelak) – Kozak (48' Panka), Kuklis – Grzelczak, Radzinevicius, Nakoluma (75' Robak).

 

Wspominałem już, że niezbyt przepadam za towarzystwem w krawatach, zbierającym się raz na jakiś czas w hotelu Continental, żeby pogadać nieco o piłce, wypić pod stołem kilka lufek, zjeść dobrego schabowego fundowanego przez prezesa PZPN? Być może to przesada, ale po raz kolejny sternicy Ekstraklasy ewidentnie nie dawali mi szans na nawiązanie choćby neutralnych stosunków. Nie dość, że w piątek wysłali nas do Wrocławia, abyśmy publicznie oberwali od podopiecznych Oresta Lenczyka, to tydzień później nasłali na nas krakowską Wisłę. Uszczypliwi dziennikarze z pewnością przytoczyliby sierpniowe spotkanie, w którym po ciężkim boju na Suchych Stawach ogołociliśmy Wisłę z trzech punktów. Niby okoliczności podobne – walka tuż po wznowieniu rozgrywek, podobne składy personalne – ale coś mi mówiło, że po porażce ze Śląskiem ekipa będzie potrzebowała nieco czasu na dojście do siebie.

 

Nie myliłem się. Zespół zaczął ostrożnie, pozwalając wyszumieć się bardziej utytułowanemu rywalowi. Niestety, ale tym samym zawodnicy Widzewa dopuścili przeciwnika niebezpiecznie blisko własnej bramki, a co gorsza pozwolili narzucić sobie styl gry. Przyjezdni grali wysoko ustawioną linią defensywną, długo utrzymywali się przy piłce, gładko przerzucali ciężar gry pomiędzy flanki. Atakowali zarówno poprzez skrzydła, ale i szarpali środkiem, w obrębie którego stawialiśmy podwójne zasieki. Szczęście było po naszej stronie, bowiem po 45. minutach na tablicy dalej utrzymywał się bezbramkowy remis, choć tak naprawdę grę prowadziła tylko Wisła. Mizerna pierwsza połowa odbiła się czkawką po zmianie stron. Napastnicy zamiast żwawiej poruszać się po boisku, robili dokładnie to, co przez pierwsze 45. minut – stali w bezruchu... Puentą ich poczynań był zmarnowany przez Tomasa Radzineviciusa rzut karny. Paradoksalnie, ruch w przednich formacjach Widzewa rozpoczął się z chwilą... straty bramki, co nastąpiło na piętnaście minut przed końcowym gwizdkiem. Sęk w tym, że przez ów kwadrans Marcin Robak do spółki z Piotrem Grzelczakiem i Tomasem Radzineviciusem bili głową w mur, który zupełnie nie chciał ustąpić.

 

Widzew Łódź – Wisła Kraków 0:1

74' Gordan Bunoza 0:1

 

Ekstraklasa [19/30]:

Cracovia Kraków – Górnik Zabrze 2:1

Lech Poznań – Legia Warszawa 3:1

Korona Kielce – Śląsk Wrocław 4:1

Polonia Warszawa – Ruch Chorzów 2:0

Widzew Łódź – Wisła Kraków 0:1

Arka Gdynia – Zagłębie Lubin 1:2

Polonia Bytom - GKS Bełchatów 1:0

Lechia Gdańsk – Jagiellonia Białystok 0:1

Odnośnik do komentarza

12.03.2011 – Ekstraklasa [20/30]

Stadion Wojska Polskiego, Warszawa

Legia Warszawa - Widzew Łódź

 

Skład: Mielcarz – Lisowski, Ukah, Madera, Broź – Pinheiro (87' Ceglarz) – Grgurovic, Panka (71' Grzelak) – Grzelczak, Radzinevicius (87' Sernas), Robak

 

Remis we wrześniowym pojedynku pomiędzy Widzewem i Legią, dzisiaj wziąłbym w ciemno. Patrząc w terminarz wiedziałem, że początek rundy wiosennej nie będzie łatwy. Scenariusze były dwa – albo wszystko wypali od pierwszego meczu, albo będzie jeden wielki niewypał, po którym będzie trzeba się jakiś czas zbroić. Seria dwóch porażek z rzędu sama dostarczała odpowiedzi, którą wersję napisało życie. Pocieszający w tym wszystkim był fakt, że potyczki z najsilniejszymi ekipami będziemy mieli z głowy. Celem minimum na ostatnie dziesięć ligowych meczów będzie więc unikanie głupich porażek ze słabszymi drużynami.

 

Jakkolwiek by nie było, to Legię ciężko było zaliczyć do tych drużyn, które mogły oddać nam punkty i to na własnym terenie. Udowodnili to w pierwszych minutach spotkania, rozpruwając worek z golami. Sam byłem ciekaw reakcji zawodników Widzewa na zaistniałą sytuację. Co ciekawe, zamiast szybkiego złożenia broni, piłkarze wzięli się w garść. Widząc coraz śmielsze poczynania zawodników z formacji ofensywnych, cofnąłem nieco parę środkowych obrońców – tak dla bezpieczeństwa, żeby nie powielić błędu z Wrocławia. Od tej pory byłem już spokojny o losy tego meczu, a miód w me serce wlał Tomas Radzinevicius, który jeszcze przed zmianą stron powetował sobie przestrzelonego karnego w konfrontacji z Wisłą. Zmiana stron na szczęście nie przyniosła zbytniego rozprężenia w szeregach Widzewa, co umożliwiło dowiezienie remisu do końcowego gwizdka.

 

Legia Warszawa – Widzew Łódź 1:1

7' Ariel Borysiuk 1:0

40' Tomas Radzinevicius 1:1

 

Ekstraklasa [20/30]

Jagiellonia Białystok – Arka Gdynia 3:1

Wisła Kraków – Korona Kielce 1:1

Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 2:1

Górnik Zabrze – Polonia Warszawa 2:1

Legia Warszawa – Widzew Łódź 1:1

GKS Bełchatów – Ruch Chorzów 1:0

Zagłębie Lubin – Cracovia Kraków 1:3

Polonia Bytom – Lech Poznań 0:2

Odnośnik do komentarza

16.03.2011 – Puchar Polski [1/4]

Stadion przy ul. Okrzei, Gliwice

Piast Gliwice - Widzew Łódź

 

Skład: Fabiniak – Paraiba, Pinheiro, Kursa, Ben Radhia – Ceglarz (69' Panka) – Grzelak, Grzeszczyk – Handzic, Mladenovic (69' Radzinevicius), Nakoluma

 

Rywalizacja w ramach Pucharu Polski była miłą odskocznią od ligowych zmagań. W ćwierćfinałach los skojarzył nas z Piastem Gliwice, którego eksperci z miejsca ustawili na spalonej pozycji. Zapomnieli przy tym, że Puchar Polski był świadkiem i większych niespodzianek... Dla mnie rozgrywki te były tylko i wyłącznie drogą do europejskich pucharów, więc nie zamierzałem lekceważyć rywala.

 

To samo uczynili zawodnicy, którzy w pierwszym spotkaniu – rozgrywanym 2 marca 2011 roku – wpakowali przyjezdnym pięć goli (Robak 2', Panka 17', Sernas 49', Radzinevicius 89', 90+1'), dzięki czemu drugie spotkanie mogli rozegrać zmiennicy. Ci od pierwszego gwizdka wykazywali zaskakująco wysoką chęć do stłamszenia rywala, albo też próbowali pozbyć się przylepionej do każdego z nich etykiety kawałka „drugiego garnituru”. Wynik w 14. minucie otworzył Prejuce Nakoluma, popisując się kapitalnym rajdem prawą stroną boiska i zwieńczając wszystko potężnym uderzeniem z dystansu. Prejuce nie musiał mi niczego udowadniać i tak był do odstrzału po sezonie ze względu na kwotę, jaką należałoby wyłożyć za wykupienie jego karty zawodniczej. Reszta zawodników prezentowała się dosyć przeciętnie, co można zrzucić na karb kiepskiego zgrania i pierwszych symptomów spadku motoryki. W efekcie Piast zdołał wyrównać stan meczu, a zaraz po zmianie stron podwyższył rezultat. W końcowym rozrachunku nie miało to jednak większego znaczenia.

 

Piast Gliwice – Widzew Łódź 2:1 (dwumecz 2:6)

14' Prejuce Nakoluma 0:1

41' Paweł Gamla 1:1

54' Jakub Smektala 2:1

 

Puchar Polski [1/4]

Miedź Legnica – Górnik Łęczna 1:1 (dwumecz 1:3)

Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 1:1 (4:2)

GKS Bełchatów – Korona Kielce 1:1 (1:2)

Piast Gliwice - Widzew Łódź 2:1 (2:6)

Odnośnik do komentarza

20.03.2011 – Ekstraklasa [21/30]

Stadion im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź

Widzew Łódź – Polonia Bytom

 

Skład: Kaniecki – Lisowski, Ukah, Pinheiro, Zawadzki – Cantoro – Grgurovic, Kuklis (75' Panka) – Grzelczak (75' Sernas), Radzinevicius, Robak

 

Seria kiepskich wyników osiąganych w ramach Ekstraklasy wreszcie miała być przełamana, któż nie nadawał się do roli ofiary lepiej, aniżeli słabiutka Polonia Bytom, która pałętała się gdzieś w dolnych rejonach tabeli. Po cichu liczyłem na wynik podobny do pierwszego rezultatu z Piastem Gliwice. Takie skromne 5:0 byłoby z pewnością fajnym kołem zamachowym przed zbliżającym się pojedynkiem z Lechem Poznań.

 

Zaczęliśmy z impetem, spychając rywala do głębokiej defensywy. Spokojnie prowadziliśmy grę, wymieniając dużą ilość podań w środkowej strefie i zmuszając rywali do biegania. Ekipa ukraińskiego szkoleniowca – Jurija Szałatowa, skutecznie jednak odpierała ataki napastników. Początkowo defensywne nastawienie z czasem przeobraziło się w prawdziwą obronę Częstochowy, która przez bardzo długi czas pozwalała utrzymać bezbramkowy remis. Ukraiński szkoleniowiec skutecznie zamurował dostęp do bramki Marcina Juszczyka, zaś kolejne strzały szybujące ponad poprzeczkę cementowały mur ustawiony gdzieś w okolicach pola bramkowego. Z przyjemnego 5:0 nici... Trzeba było zatroszczyć się o trzy punkty. Nieustanne ataki w końcu zmęczyły bytomian, którzy wraz z upływem czasu zaczynali popełniać błędy. Brakowało jednak precyzji w ostatniej fazie akcji. Kiedy wszyscy już zaczynali godzić się z bezbramkowym remisem, szyki obronne rozerwał Tomas Radzinevicius, który wpadł w pole karne i huknął pod poprzeczkę, ustalając tym samym wynik meczu.

Widzew Łódź – Polonia Bytom 1:0

80' Tomas Radzinevicius 1:0

 

Ekstraklasa [21/30]

Ruch Chorzów – Górnik Zabrze 1:4

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 2:2

Arka Gdynia – Śląsk Wrocław 1:2

Cracovia Kraków – Jagiellonia Białystok 1:1

Korona Kielce – Legia Warszawa 3:0

Polonia Warszawa – Zagłębie Lubin 2:3

Widzew Łódź – Polonia Bytom 1:0

Lech Poznań – GKS Bełchatów 2:0

Odnośnik do komentarza

02.04.2011 – Ekstraklasa [22/30]

Stadion przy ul. Bułgarskiej, Poznań

Lech Poznań – Widzew Łódź

 

Skład: Mielcarz – Lisowski, Ukah, Bieniuk, Broź (67' Ben Radhia) – Pinheiro – Grgurovic, Panka – Grzelczak (67' Sernas), Radzinevicius, Robak

 

Mecz w Poznaniu miał odpowiedzieć na pytanie, w jakiej aktualnie formie znajduje się zespół. Materiałem do postawienia trafnej diagnozy z pewnością nie może być wygrana w Łodzi z Piastem, porażka w meczu rewanżowym, ani też ostatnie męczarnie z Polonią. Choć mój asystent Marcin Węglewski uporczywie wmawia mi, że zawodnicy nie lekceważą słabszych rywali, to ja odnoszę zupełnie inne wrażenie. Może to działa odwrotnie – może to przeciętny na co dzień zespół wybija się ponad swoje słabości, chcąc ośmieszyć tak zwanych ekspertów wróżących z fusów?

 

Jedno w tym wszystkim jest pewne – jeżeli na dzień 2 kwietnia 2011 roku ktoś w Widzewie myśli o golach, to podświadomie narzuca się nazwisko Radzinevicius. Ostatnimi czasy Litwin jest w zabójczej formie, spychając na drugi plan dotychczasowego lidera formacji – Darvydasa Sernasa. W Poznaniu liczyłem na gole – liczyłem więc na Tomasa, który potrzebował niecałego kwadransa, aby udowodnić mi, że nie myliłem się podpisując z nim długoletni kontrakt. Kontrakt, który przy aktualnym poziomie finansowania wynagrodzeń piłkarzy śmiało można uznać za lukratywny. Moja nirwana trwała niecałe sześć minut... Poznaniacy szybko doszli do głosu, a jedna z pierwszych akcji przyniosła wyrównanie. Status quo na tablicy wyników przełożył się także na równowagę na boisku – obydwie drużyny związały się w walce w środkowej strefie boiska, sporadycznie uruchamiając napastników, głównie za pomocą długich, prostopadłych piłek z drugiej linii. Jedna z nich znalazła drogę do Artura Wichniarka, a ten dopełnił tylko formalność. Bramka na 2:1 stracona tuż przed końcem pierwszej połowy wymusiła szybką korektę poleceń taktycznych. Po zmianie stron widać było, że zawodnicy potrzebowali kilku minut, by połapać się o co w tym wszystkim chodzi. Szkoda, że w tym czasie dali sobie wbić jeszcze jednego gola. To trafienie wymogło kolejne korekty – tym razem personalne. Pojawienie się na murawie Darvydasa Sernasa jeszcze do niedawna oznaczało spore kłopoty dla obrońców, teraz było tylko i wyłącznie zagwozdką. Napastnik Widzewa najwyraźniej czuł na plecach oddech starszego kolegi, szybko więc postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Najpierw wykorzystał dośrodkowanie z lewej flanki od Marcina Robaka - co dawało choćby cień szansy na wywiezienie ze stolicy Wielkopolski nawet jednego punktu - potem wyrównał, popisując się efektownym szczupakiem, a następnie... musiał zejść z boiska na skutek ostrej interwencji Manuela Arboledy. To oznaczało, że wynik nie ulegnie już zmianie.

Lech Poznań – Widzew Łódź 3:3

14' Tomas Radzinevicius 0:1

20' Artur Wichniarek 1:1

43' Artur Wichniarek 2:1

65' Jakub Wilk 3:1

78' Darvydas Sernas 3:2

81' Darvydas Sernas 3:3

 

Ekstraklasa [22/30]

Śląsk Wrocław – Cracovia Kraków 2:3

Wisła Kraków – Arka Gdynia 2:0

Polonia Bytom – Korona Kielce 2:1

Jagiellonia Białystok – Polonia Warszawa 1:1

Lech Poznań – Widzew Łódź 3:3

Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów 1:1

GKS Bełchatów – Górnik Zabrze 3:1

Legia Warszawa – Lechia Gdańsk 1:2

Odnośnik do komentarza

05.04.2011 – Puchar Polski [1/2]

Arena Kielce, Kielce

Korona Kielce - Widzew Łódź

 

Skład: Mielcarz – Paraiba, Madera, Kursa, Broź – Ceglarz – Grzelak, Kozak (84' Grgurovic) – Handzic (45' Grzelczak), Radzinevicius, Mladenovic (63' Robak)

 

Puchar Polski wkraczał w decydującą fazę, nie było więc miejsca na pobłażliwość wobec rywali. W stawce pozostała jeszcze Korona Kielce, Legia Warszawa oraz Górnik Łęczna. Los skojarzył nas z ekipą z Kielc, z którą na jesieni odnotowaliśmy porażkę, jedną z dwóch na tym etapie rozgrywek ligowych.

 

Mecz rozgrywany na wyjeździe był doskonałą okazją do stworzenia solidnej zaliczki, której moglibyśmy bronić w rewanżu. Problemem był jedynie termin rozgrywania spotkania, bo po ciężkim boju w Poznaniu czołowi zawodnicy nie zdążyli jeszcze dojść do pełnej dyspozycji. Ten problem najbardziej dotyczył drugiej linii, która wypełniała nie tylko środek boiska, ale także angażowała się w grę w skrajnych jego sektorach. To oczywiście wymagało niemal nadludzkiej wytrzymałości. Zmiennicy oddelegowani na to spotkanie nie dawali stuprocentowej gwarancji rozegrania pełnych 90. minut na odpowiednim poziomie. O ile Rafał Grzelak na środku pomocy miewał przebłyski geniuszu, to pozyskany zimą Jan Kozak był świeżo po zakończonej rehabilitacji. Mając na uwadze powyższe czynniki zdecydowałem się nie forsować tempa, a to z kolei przełożyło się na obraz gry w pierwszej części meczu. Prawdziwe emocje pojawiły się wraz ze zmianą stron. Menedżer gospodarzy – Marcin Sasal – zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę, co przyniosło efekt w 51. minucie. Chwilę później Widzew odpowiedział trafieniem Tomasa Radzineviciusa. Gol Litwina odwrócił losy spotkania, gdyż Korona nie była w stanie przejąć inicjatywy, a Widzew – mając rywala na deskach – chciał wykorzystać nadarzającą się okazję i rozstrzygnąć losy awansu do finału w ramach tego spotkania. Ogromny wkład w końcowy sukces wniósł Piotr Grzelczak, który wypunktował przeciwnika w 71 i 77. minucie.

 

Korona Kielce – Widzew Łódź 1:3

51' Mariusz Zganiacz 1:0

60' Tomas Radzinevicius 1:1

71' Piotr Grzelczak 1:2

77' Piotr Grzelczak 1:3

 

Puchar Polski [1/2]

Korona Kielce – Widzew Łódź 1:3

Legia Warszawa – Górnik Łęczna 0:1

Odnośnik do komentarza

08.04.2011 – Ekstraklasa [23/30]

Stadion im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź

Widzew Łódź – GKS Bełchatów

 

Skład: Mielcarz – Lisowski, Ukah, Bieniuk (51' Madera), Ben Radhia (73' Zawadzki) – Grgurovic, Kulkis (89' Grzeszczyk) – Grzelczak, Mladenovic, Robak

 

Na osiem kolejek przed końcem Ekstraklasy, sytuacja w górnej części tabeli wyglądała dla Widzewa dość optymistycznie. Dwie ostatnie porażki stołecznej Legii zepchnęły ekipę Macieja Skorży na drugą lokatę. Fotel lidera zajmował natomiast Widzew z przewagą dwóch punktów. Od stawki nie odstawał fenomenalny w tym sezonie Śląsk Wrocław, którego od pierwszego miejsca dzieliły tylko trzy punkty. Ciasno było również w dalszej części tabeli – piąty Lech miał stratę pięciu punktów, Wisła sześciu, a kolejne objawienie – Górnik Zabrze - dziewięciu. Do zgarnięcia została jeszcze pula 24 punktów, więc nikłe różnice w każdej chwili mogły zostać zniwelowane.

 

Chłodna kalkulacja nakazała mi w tym meczu odnieść zwycięstwo... Okazja była ku temu dobra, bo nie dość, że graliśmy przed własną publicznością, to dodatkowo z rywalem, którego znaliśmy niemal na wylot. Z Bełchatowem graliśmy co roku po kilka spotkań – nie tylko tych ligowych czy pucharowych, ale także w ramach przygotowań przedsezonowych. Nie spodziewałem się jednak, że na derby województwa łódzkiego trener Czesław Michniewicz przybierze tak defensywne ustawienie. W sumie naszych obrońców miał straszyć osamotniony Dawid Nowak, a druga linia została wsparta defensywnym pomocnikiem. Zagęszczenie środka boiska najbardziej mnie martwiło, choć i tak pod koniec pierwszej połowy udało się sforsować zapory bełchatowian. Precyzyjnym uderzeniem popisał się Milos Mladenovic. Po zmianie stron jeszcze jedno trafienie dorzucił Piotr Kuklis. Michniewicz próbował jeszcze coś ugrać, zmieniając ustawienie na zdecydowanie bardziej ofensywne, ale jego plany pokrzyżował Jeremiah White, który wyleciał z boiska na szczególnie brutalny faul na Southaielu Ben Radhi.

 

Widzew Łódź – GKS Bełchatów 2:0

44' Milos Mladenovic 1:0

51' Piotr Kuklis 2:0

 

Ekstraklasa [23/30]

Widzew Łódź – GKS Bełchatów 2:0

Cracovia Kraków – Wisła Kraków 1:0

Lechia Gdańsk – Polonia Bytom 1:1

Ruch Chorzów – Jagiellonia Białystok 0:3

Korona Kielce – Lech Poznań 0:0

Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 2:2

Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin 2:1

Arka Gdynia – Legia Warszawa 1:1

Odnośnik do komentarza

15.04.2011 – Ekstraklasa [24/30]

Stadion im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź

Widzew Łódź – Korona Kielce

 

Skład: Mielcarz – Lisowski, Ukah, Madera, Broź – Cantoro – Grzelak, Kozak – Grzelczak, Sernas, Nakoluma

 

Ligowa potyczka z Koroną Kielce wypadła akurat w środku rywalizacji o finał Pucharu Polski, w której mierzyliśmy się właśnie z krwisto-czerwonymi. Prognostyk przed meczem był optymistyczny, wszak dziesięć dni temu udało nam się wygrać z przewagą dwóch goli i to grając na wrogim terenie. W lidze graliśmy u siebie, motywowani pozycją lidera tabeli i potknięciami najgroźniejszych rywali w walce o końcowy sukces.

 

Zaczęliśmy ostrożnie, powolnie rozgrywając piłkę w obrębie środkowej strefy boiska. Chciałem uśpić nieco rywali i wymusić na nich bezcelowe bieganie, które pozwoliłoby zyskać przewagę kondycyjną w drugiej połowie. Zawodnicy wypełniali ten plan w stu procentach, a dodatkowo Darvydas Sernas zdołał pokonać Zbigniewa Małkowskiego uderzając piłkę plasowanym strzałem. Plan na drugą część spotkania był niemal identyczny. Problem polegał na tym, że coraz trudniej było go realizować, gdyż rywale zdawali sobie sprawę z uciekającego czasu. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem środkowi obrońcy wpuścili w pole karne Macieja Korzyma, który nie miał problemów z pokonaniem Macieja Mielcarza. Sytuacja zmieniła się diametralnie - teraz czas był naszym wrogiem. Na szczęście zawodnicy zdawali sobie sprawę, że ten mecz trzeba po prostu wygrać, a decydujące trafienie zaliczył Rafał Grzelak.

Widzew Łódź – Korona Kielce 2:1

33' Darvydas Sernas 1:0

75' Maciej Korzym 1:1

84' Rafał Grzelak 2:1

 

Ekstraklasa [24/30]

Widzew Łódź – Korona Kielce 2:1

Wisła Kraków – Polonia Warszawa 3:2

Jagiellonia Białystok – Górnik Zabrze 0:2

GKS Bełchatów – Zagłębie Lubin 0:3

Lech Poznań – Lechia Gdańsk 0:1

Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów 3:1

Polonia Bytom – Arka Gdynia 2:1

Legia Warszawa – Cracovia Kraków 1:0

Odnośnik do komentarza

19.04.2011 – Puchar Polski [1/2]

Stadion im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź

Widzew Łódź – Korona Kielce

 

Skład: Kaniecki – Paraiba, Pinheiro, Kursa, Zawadzki (65' Ben Radhia) – Ceglarz – Grgurovic (50' Panka), Grzeszczyk – Handzic, Radzinevicius (61' Mladenovic), Robak

 

Cztery dni później zawodnicy obydwu ekip jeszcze raz wybiegli na murawę w Łodzi. Tym razem Widzew miał w planach obronę wyniku z pierwszego spotkania. Korona, wręcz przeciwnie, musiała gonić wynik. Ponad sześć i pół tysiąca kibiców zgromadzonych na obiekcie przy Al. Piłsudskiego mogło mieć uzasadnione podstawy do narzekania. Przez pierwszą część meczu nie wydarzyło się nic ciekawego, może z wyjątkiem kilku niecelnych strzałów oddanych w kierunku bramki strzeżonej przez Bartosza Kanieckiego. Zmiana stron również nie wniosła zbyt wiele. Co prawda Korona dominowała, ale Andrzej Niedzielan i Maciej Tataj nie wykorzystywali wypracowanych przez kolegów sytuacji. Jedynym pozytywnym aspektem było trafienie Ediego Andradiny, ale to było zbyt mało, ażeby Korona mogła myśleć o awansie do finału.

 

Widzew Łódź – Korona Kielce 0:1 (dwumecz: 3:2)

61' Edi Andradina 0:1

 

Puchar Polski [1/2]

Widzew Łódź – Korona Kielce 0:1 (dwumecz: 3:2)

Górnik Łęczna – Legia Warszawa 0:3 (dwumecz 1:3)

Odnośnik do komentarza
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...