Skocz do zawartości

Los Tiempos Perdidos


Vami

Rekomendowane odpowiedzi

Początek sezonu nie zapowiadał nic dobrego. O ile inauguracyjne zwycięstwo z Huracanem nie było niczym dziwnym, to już w drugiej kolejce przyszło nam zdać pierwszy egzamin. Niestety, ocena dla składu River – pała. Przegraliśmy u siebie z Velez i już w sierpniu uplasowaliśmy się za największymi rywalami. Bez zarzutu grała też Boca. Potem przyszły trzy remisy z rzędu: z Newell’s, Tigre i San Lorenzo i spadliśmy na dziewiąte miejsce. Na szczęście nie bez potknięć grali także przeciwnicy. Różnice między zespołami były minimalne i każde potknięcie oznaczało poważne konsekwencje. A przecież w międzyczasie były rozgrywki o Copa Sudamericana... Tamże nie bez problemu obroniliśmy tytuł, będąc w sytuacji nie do pozazdroszczenia w finałowym dwumeczu. Oto na własnym stadionie przegraliśmy 1:2 z Independiente, co oznaczało konieczność pokonania dwoma bramkami świetnego rywala na jego obiekcie. Dodatkowo, nie mogliśmy skorzystać z kontuzjowanych Rodrigo Schneidera (który stracił praktycznie całą rundę), Juana Manuela Bonjoura (zastępujący go Herrera był bohaterem meczu) oraz z wiecznie kontuzjowanym ostatnimi czasy Fontaną. Długo prowadziliśmy 1:0, aż wprowadzony z ławki Brazylijczyk Cicero w końcówce ustalił wynik meczu. Tenże sam zawodnik był jednym z najsłabszych punktów zespołu w przekroju Apertury. Jeśli chodzi o zawodzących graczy, to było ich całkiem sporo. Kiepsko grali młodzi obrońcy, a także pewny jak dotychczas Adrian Dymek. Największym jednak bólem dla trenera było patrzenie, jak stacza się legenda. Oto Daniel Villalva przez pół roku zdobył zaledwie jedną bramkę w lidze, a jego gra wzbudzała raczej litość niż podziw. Na tle starego mistrza błyszczał Miguel Grabiński, który w wieku 18 lat powołany został do reprezentacji Argentyny. Co prawda nie wystąpił, jednak inni gracze River stanowili o sile Albicelestes. W szczytowym momencie mieliśmy aż siedmiu graczy dorosłej kadry. Wracając do ligi, to o w walce o mistrzostwo liczyły się pod koniec już tylko dwie drużyny: legendarni uczestnicy Superclasico – River i Boca. Na trzy kolejki przed końcem doszło do konfrontacji na Bombonerze. Mecz nie był ładny, a z naszej strony ciężko było doszukać się wybitnych występów. Ostatecznie dobrą zmianę dał Dymek i strzelił zwycięskiego gola. Zanim jednak nałożyliśmy mistrzowską koronę, pojechaliśmy do Meksyku na Klubowe Mistrzostwas Świata. Warto zaznaczyć, iż od końca listopada graliśmy praktycznie co dwa dni! Zmęczenie naprawdę dawało się we znaki. Przy obecności ponad stu tysięcy widzów na Estadio Azteca, pokonaliśmy Amerikę Meksyk 3:2 po fantastycznym meczu. Przegrywaliśmy 0:1 i 1:2, jednak fantastyczna dyspozycja Reynaldo Zelayi i Miguela Grabińskiego dała nam możliwość gry w finale. Tam spotkaliśmy się z wielkim Manchesterem United, który najczęściej sięgał po KMŚ. W konfrontacji z Czerwonymi Diabłami fantastycznie zaprezentował się Juan Herrera, który znakomitymi interwencjami powstrzymywał medialne gwiazdeczki z Anglii. Mniej szczęścia miał golkiper rywali, który dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki. Najpierw pokonał go Othman Riahi, a później Zelaya. W ten oto sposób w 2024 roku klub River Plate zdobył pięć trofeów i udowodnił, iż jest najlepszą drużyną na świecie. Na deser rozgromiliśmy Gimnasię La Plata 6:2 i przypieczętowaliśmy ligowy tryumf. Tematem na osobną opowieść jest wspominany wcześniej Riahi – ten Tunezyjczyk zaskarbił sobie serca wszystkich kibiców, zdobywając aż... 17 bramek w 11 spotkaniach! Później, po powrocie po kontuzji Zelayi, przesunięty na lewe skrzydło dołożył jeszcze trzy i został bezdyskusyjnym królem strzelców. Jakby tego było mało, wypożyczyliśmy (bo nie było nas stać na zakup...) 21-letniego Sebastiana Cardozo z Chacarity (tylko 1 porażka w lidze, tak jak my!), który był trzecim strzelcem Apertury. Młody reprezentant Urugwaju w debiucie zdobył dwie bramki w sparingu i na pewno będzie mocnym punktem na wiosnę. Jedynie jego niesportowy tryb życia może mu przeszkodzić w osiągnięciu sukcesu. W przerwie zimowej odeszli Cicero (kolejny „nasz” w Hoffenheim!), Rodrigo Moyano i Aldo Bustamante, a przybył jedynie wspomniany Cardozo. Czy uda się nam dołożyć kolejne trzy cegiełki do ściany sławy na Antonio Vespucio Liberti przez najbliższe pół roku? Zobaczymy!

Odnośnik do komentarza

Cardozo wkomponował się w zespół dobrze i przez pierwsze tygodnie fazy zamknięcia doskonale współpracował z Riahim i innymi kolegami z ataku. Wszystko jednak zaczęło się psuć koło kwietnia. Najpierw sam wypożyczony gracz z Chacarity doznał poważnego urazu, a zaraz po nim na dwa miesiące wypadł ze składu Tunezyjczyk. W ten oto sposób zmuszony byłem do gry starym, znanym wszystkim, atakiem River, z Viterim i Grabińskim w pierwszym składzie. Efekt był taki, że przegraliśmy z Argentinos, jednak już chwilę później rozbiliśmy Boca Juniors aż 4:0 w Superclasico. Jeśli chodzi o Copa Libertadores, tu szło nam w kratkę. W fazie grupowej nie potrafiliśmy dwukrotnie pokonać Chacarity, a w ćwierćfinale, tocząc nieziemski bój z Cruzeiro, ulegliśmy Brazylijczykom 2:2 3:4 i pożegnaliśmy się z marzeniami o pięciu trofeach w sezonie. Ligę oczywiście wygraliśmy bez żadnych problemów – z kilkunastopunktową przewagą. Jak wnikliwi czytelnicy zdążyli zauważyć, jedynym trofeum, jakiego jeszcze nie wywalczyłem z River, była Recopa. To taki południowoamerykański superpuchar. Jako tryumfator obu kontynentalnych rozgrywek z zeszłego roku, naszym rywalem był finalista Copa Libertadores – meksykańskie Chivas. Niespodziewanie ulegliśmy im u siebie 0:1, jednak w rewanżu moi chłopcy wzięli się w garść i rozbili w pył rywali. Tym sposobem wygrałem z River wszystko co było do zdobycia. Co ciekawe – mimo takich sukcesów – reprezentacyjny napastnik Argentyny – Rodrigo Schneider – tak chce opuścić klub, że mówi o tym otwarcie w mediach i nie wykazuje żadnej chęci do gry. Mam nadzieję, że jakiś europejski gigant da nam za niego niemały grosz. Co do osiągnięć indywidualnych, to królem strzelców został Othmar Riahi z 34 bramkami (tylko 2 mniej niż rekord klubowy Villalvy, który z pewnością by poprawił, gdyby nie kontuzja), a najlepszym piłkarzem ligi wybrany został po raz trzeci z rzędu Luciano Fontana. Co do Riahiego, to jeden rekord Villalvy pobił – licząc wszystkie rozgrywki strzelił on dla River 40 goli w tym sezonie. Daniel miał o jednego mniej.

 

Na koniec tradycyjna klasyfikacja piłkarzy River za miniony sezon:

 

Klasa galaktyczna

 

Luciano Fontana

 

Klasa światowa

 

Othmar Riahi (screen)

Reynaldo Zelaya

 

Klasa kontynentalna

 

Rodrigo Schneider

Michael Owusu

Luis Alberto Viteri

 

Klasa krajowa

 

Norberto Castillo

Miguel Grabiński

Osvaldo Aquino

Adrian Dymek

Ricardo Garcia Ruiz

 

Klasa ligowa

 

Orlando Grossi

Facundo Gomez

Juan Manuel Bonjour

Martin Vegnaduzzo

Daniel Villalva – legenda rozmienia się na drobne...

Juan Herrera

Facunda Albarracin

Edson

 

Klasa podwórkowa

 

Claudio Vitale

Nicolas Gamboa

 

Klasa cyrkowa

 

Nestor Robles

Pablo Garcia Sanchez

 

W międzyczasie rozpocząłem pracę z reprezentacją Francji, którą póki co pewnie prowadzę do Mistrzostw Świata 2026. Jak nam pójdzie w tej imprezie – okaże się za rok.

Odnośnik do komentarza

Przygotowania do sezonu 2025/26 przebiegły dość zaskakująco. O ile udało się nam wygrać z Manchesterem United, to nie potrafiliśmy sprostać choćby Auxerre czy San Lorenzo. Traciliśmy też bardzo dużo bramek. Nie było ani jednego sparingu, w którym zachowalibyśmy czyste konto. Sprowadziłem trzech graczy: reprezentantów Argentyny Ariela Rossiego (10,75 mln. z Tigre) i Franco Zuculiniego (za darmo z Leverkusen) oraz reprezentanta Brazylii Edinho (16,5 mln. z Vasco). Napastnik Canarinhos to najdroższy transfer w historii klubu. Odeszli niepotrzebni Leiva, Kruspzky, Miśkiewicz i Robles (za którego dostałem 9 milionów euro! Za emeryta bez formy!). Z podstawowych graczy pożegnaliśmy Osvaldo Aquino – doskonałego łącznika między obroną i pomocą, który jednak nie potrafił współpracować z zespołem poza boiskiem. Ten podstawowy zawodnik reprezentacji Argentyny trafił do Benfiki za 13 milionów euro. Drugim i ostatnim z naszych pierwszoplanowców, którzy zmienili barwy, był Rodrigo Schneider, który został wypożyczony do Juventusu. Rodri okazał się niewdzięcznikiem i zapragnął zmienić klub. Na pewno nie na lepszy.

 

Jak co sezon, przeprowadziłem analizę rozwoju i znów złapałem się za głowę. Reynaldo Zelaya od kiedy skończył 19 lat zaczął się cofać. Trzy sezony z rzędu! Trzeba go będzie za rok sprzedać, póki jeszcze jest coś wart. Zasmuciła mnie też informacja o beznadziejnej formie treningowej Luciano Fontany – nasz najlepszy zawodnik także zaliczył spory spadek – większy niż o 8 lat starszy Owusu! Rekordzistami w bezformiu byli oczywiście dwaj weterani: Villalva i Viteri, ale tego można było się spodziewać. Spadki także po stronie Herrery, Gomeza i Edsona. Alarm w przypadku Grossiego: rok temu największy rozwój a teraz stagnacja. Osiągnął swoje apogeum, a ma dopiero 20 lat. Minimalnie rozwinęli się Garcia Sanchez oraz Albarracin, a ciut lepiej 21-letni Dymek i Bonjour. Czuję, że ci dwaj już lepsi nie będą. Całkiem przyzwoicie trenuje Othmar Riahi oraz Ricardo Garcia Ruiz (wonderkid). Świeżo upieczony reprezentant Albicelestes Norberto Castillo był jednak ciut lepszy, podobnie jak 18-letni Gamboa – nadzieja linii defensywnej. Najlepszą trójką pod względem rozwoju była jednak para osiemnastolatków Vitale (według mediów nowy Mascherano) i Vegnaduzzo oraz ponownie 19-letni Miguel Grabiński (wonderkid), który zdążył już trzykrotnie zagrać w dorosłej reprezentacji Argentyny!

 

A co słychać na tynku transferowym poza River? Dwa fantastyczne ruchy miały miejsce na linii Colon – Estudiantes. Para Jorge SolaberrietaMiguel Bastos zmieniła barwy za łączną sumę 13 milionów euro. O pół miliona więcej dał holenderski AZ za chilijską gwiazdę Velez – Jose Miguela Arancibię. Sarsfield straciło też rewelacyjnego Santiago Porleya na rzecz Cerro Porteno. Jak na klub, który wygrał Copa Libertadores, to bardzo mierne transfery. Wracając do Estudiantes, to poza parą z Colon zakupili także Mariano Fernandeza z Belgrano, Eduardo Velasco z Chacarity i Diego Aguirre z Gimnasii Jujuy za kolejne 11 milionów. Niemniejszą aktywność zaprezentowali działacze San Lorenzo, którzy pozyskali Blasa Romero z Rafaeli, Estebana Monillora z Tigre, Enrique Moreno z Chacarity, asa reprezentacji młodzieżowej Guillermo Barreto z Banfield oraz naszego wychowanka Cristiana Blanco z River Plate Montevideo za łączną sumę ponad 15 milionów euro. Racing skupił się na transferach obcokrajowców, a straty Velez mają pokryć zakupy Javiera Lombardiego z Boca oraz Lucasa Maciasa z ligi brazylijskiej. Co do naszych arcyrywali z La Bombonery, to miano judasza wszech czasów[/b] zyskał Mauro Diaz – legenda... River, ulubieniec naszych kibiców! Po odejściu do Nacionalu Montevideo wrócił do ligi argentyńskiej właśnie do... Boca! Tego się nie wybacza!

Tak więc rewelacją sezonu może być Estudiantes, bardzo silne będzie San Lorenzo, a Velez raczej nie odegra większej roli.

 

Postanowiłem też poeksperymentować z nowymi reżimami treningowymi. Zobaczymy jak będzie wyglądał wzrost umiejętności moich graczy w najbliższym sezonie...

Odnośnik do komentarza

Adrian Dymek ma 22 mecze w argentyńskiej młodzieżówce i jedno powołanie (bez gry) do pierwszej reprezentacji. Niby nadal ma opcję gry z orzełkiem, ale nigdy nie było selekcjonera Polski na naszym stadionie. Tak więc pewnie prędzej czy później Dymek zagra dla Argentyny. Natomiast w Estudiantes jest kolejny polski Argentyńczyk: Miguel Michałowski. Ma 19 lat i po 3 kolejkach ma 5 bramek w lidze. To mój kolejny cel transferowy :)

 

Chubut w 2 lidze (mój klub filialny), a Nueva w 3. Od zawsze.

Odnośnik do komentarza

Bywa tak w tym fachu, że ma się jakieś ambicje. Niektórzy chcą tylko utrzymać się w pracy, niektórzy zdobyć mistrzostwo kraju, a ja chcę zostać najlepszym trenerem w historii ludzkości. W Aperturze poczyniłem ku temu kolejny krok. Zaczęliśmy jak burza i – z ręką na sercu mówiąc – myślałem, że zdobędziemy mistrzostwo z kompletem zwycięstw. Jednak po 13 wygranych meczach z rzędu przyszło spotkanie z Boca i pierwsze rozczarowanie. Potem jeszcze przyplątała się zła passa i nie było mi do śmiechu. Oczywiście, z wywalczeniem szóstego mistrzowskiego tytułu nie było najmniejszego problemu, ale liczyłem na jakiś spektakularny pogrom. Wielce moje biało-czerwone serce cieszy fakt, iż do formy powrócił Daniel Villalva. Oczywiście nigdy już nie będzie grał jak kiedyś, ale 9 bramek w 13 meczach rundy jesiennej to jak na jego obecne możliwości wynik doskonały. Doszło do tego, że grał nawet częściej niż Zelaya. Eksperymenty z treningami wypadają różnie i jeszcze nie każdy zawodnik rozwija się tak, jakbym tego chciał, ale pracujemy nad wszystkim. W zimie dokonaliśmy jedynie trzech transferów: wypożyczyliśmy Anibala Gutierreza (obrońcę Estudiantes), a na rok do Ipatingi trafił Claudio Vitale. Ostatnim wzmocnieniem był wielki powrót pod moje skrzydła. Oto niegdyś, gdy 13 lat temu trenowałem Danubio, ściągnąłem z Tacuarembo dzieciaka nazwiskiem Charles Rodriguez. Ten natychmiast stał się gwiazdą ligi urugwajskiej i biły się o niego największe potęgi europejskie. Ja jednak byłem twardy i nie puściłem go do Europy. I może niedobrze. Po moim odejściu z tamtejszej ligi, Charlie trafił do Nacionalu Montevideo i poza trzema sezonami w koreańskim Suwon nie osiągnął nic. Teraz ma szansę. Zimę i wiosnę 2026 spędzi na wypożyczeniu do River Plate! Co do Adriana Dymka, to zadebiutował on w barwach reprezentacji Argentyny, czym przekreślił swoje szanse na występy z orzełkiem na piersi. Moja reprezentacja Francji bez problemu awansowała na Mistrzostwa Świata i trafiła do dość prostej grupy z Mali, Koreą Południową i Holandią. Drugie miejsce pewne, a o pierwsze powalczymy. W końcu jedziemy po złoto! Poza mistrzostwem River zdobyło po raz trzeci z rzędu Copa Sudamericana.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...