Skocz do zawartości

Dzien jak co dzien


Luigi

Rekomendowane odpowiedzi

Fm 2007 wersja 7.0.2

Baza danych : średnia

Ligi : Polska(1,2) Bułgaria(1,2) Chorwacja(1,2) Czechy(1,2) Wegry(1,2) Białoruś(1,2) Rumunia(1,2) Słowacja(1,2) Słowenia(1,2) Ukraina(1,2) Serbia(1,2) Brazylia(1,2,3)

 

 

 

… Ze snu wybudza mnie melodia budzika nastawionego na telefonie komorkowym . Ten jakze wspanialy zestaw dźwięków komentuje slowami których nie użyłbym w telewizji nawet po 22 . Wyciagam papierosa z czerwonej paczki chesterfield’ow. Rozpalajac go odruchowo spoglądam na kalendarz w celu ustalenia planow na dzisiejszy dzien . „Co ja musze dzis zrobic ?” – zastanawiam się . Po chwili jednak przypominam sobie ze jestem bezrobotny i jak zwykle nic nie mam w planie . Gasze niedopalonego do polowy papierosa . Po codziennych porannych rutynowych czynnosciach dzwonie do znajomego . To bardzo porządny człowiek na wysokim stanowisku …ha ha chcielibyscie co? Jest on takim samym nierobem jak ja a dzwoniac do niego liczylem ze uda mi się go wyciągnąć na piwo i o dziwo udalo się . Jako ze sklep pod którym się umówiliśmy był kawalek drogi ode mnie musialem skorzystac ze srodka transportu. Jeżeli liczyliście ze otworze garaz wsiade w nowiuskiego Aston Martina i odjade z piskem opon… to się myliliście . Schodze do piwnicy po klatce schodowej ktorej zapachynaprawde mnie urzekaja ( kto był kiedys na blokowej klatce ten wie a kto nie był niech nie zaluje ). W piwnicy stoi mój rower … Tachajac go na plecach do wyjscia dopada mnie refleksja „32 lata zycia i o dziesiatej rano wsiadam na rower i jade na piwo …” . Dalsza czesc przemyśleń przemilcze gdyz nie chce was uczyc nowych wulgaryzmow . Pedalujac na dorobku mego zycia zastanawiałem się jeszcze po jaka cholere nastawiam sobie budzik . Spieszy mi się gdzies? Musze cos załatwić? Komus się cos stanie jak nie wstane ? Ciag mysli zostal przerwany na skutek szoku jakiego doznaje za każdym razem gdy widze szpetna twarz Piotrka (kolega do którego dzwoniłem ). Tak dojechałem już na miejsce i niestety miałem nieprzyjemność zobaczenia tej parszywej mordy poraz kolejny . Bedac calkowice z wami szczery to mi tego chłopaka jest troche zal i wcale się nie dziwie ze nie ma pracy. Tylko dlaczego ja jej nie mam? Nie wiem niewazne , zakupiliśmy browary i udaliśmy się do pobliskiego parku w którym to zasiadając na lawce kulturalnie spożywaliśmy nabyte wczesniej napoje prowadzac jak zwykle dyskusje z których nic nie wynika. Gdy już poszlo kilka piwek Piotrek wyciągnął woreczek strunowy z zawartoscia pokaznych ilości suszu roślinnego . „Palisz?” – padla propozycja ze strony kolegi ,

„Nie, wiesz co … Nie mogę dzis mam wazn…” Nim zdążyłem dokończyć obaj wybuchliśmy smiechem . „Swirowalem … krec” – powiedziałem . Tego akurat nie trzeba mu dwa razy powtarzac . Nim zdążyłem się obejrzec już paliliśmy calkiem sporego jointa . Proces palenia jak zwykle przebiegal w milczeniu które przerywane było tylko kaszlem którego nie powstydzilby się nawet szesciedziosiecioletni astmatyk . Niemalze równocześnie z uderzeniem niedopalka o ziemie rozlegl się dzwonek telefonu . Mocno nietrzeźwy już Piotrek ze szczerbatym uśmiechem na twarzy głupkowato się pyta „ kto to ?” „Mój ojciec „- Powiedzialem , „Jaki ten mój kumpel ma paskundy ryj” - pomyślałem jednoczesnie odbierając telefon.

-Czesc tato – rozpocząłem rozmowe

- No witaj Wincenty –Powiedzial ojciec – Mam dla ciebie wspaniale wiesci znalazłem ci prace – mowil podekscytowanym glosem – i to w zawodzie –podkreslil

- Jak to jak prace ale co ? – belkotalem .Wlasciwie nie wiedzialem nawet o czym on do mnie mowi

- No jak to co ? –zapytal się lekko podirytowany- Zapomniales już co to znaczy praca ? –dodal złośliwie – Czekam na ciebie w domu bądź jak najszybciej na razie – zakończył rozmowe

Schowalem telefon do kieszeni kurtki zastanawiając się co on wlasciwie do mnie mowil.

„i co chciał ?” – Z zamyslenia wybil mnie irytujący glos Piotrka .

” A nic … mowil cos o pracy „- odparłem – „Pewnie znowu chce ze mnie zrobic ciecia na klubowym parkingu …” – dodalem na co mój kompan zareagowal smiechem który z czystym sumieniem można by porównać z kaszlem podstarzalej swini .

” Wiesz co będę lecial może to jakas dobra robota będzie „ –Powiedzialem usciskujac reke towarzysza . Gdy wsiadllem na rower i zacząłem jechac w strone domu ojca usłyszałem jeszcze za Plecami glos Piotrka „ Zawsze się najara i Pojdzie … sep …”

Odnośnik do komentarza

Od domu ojca dzielila mnie dosc spora odległość totez miałem czas na przemyślenia a i nad czym rozmyślać było . Do Glowy wpadaly mi rozne pomysły: dotyczace propozycji jaka ma dla mnie rodzic jak i roznych innych bardziej mniej lub wogole nie związanych z tematem mysli . I tak w przerwie miedzy wizjami o robocie Scouta i zwiedzaniu najdalszych zakątków swiata w poszukiwaniu prawdziwych pilkarskich perełek a wspomnieniami dotyczącymi ostatniej pracy jaka załatwił mi ojciec czyli jakze prestizowa posada ochroniarza parkingu miejscowego klubu Amica Wronki zastanawiałem się nad wyzszoscia cheesburgow z burger Kinga nad tymi z mcdonalda czy tez przyglądałem się pojazdowi na którym z wielka gracja się poruszalem ( „Rower Gorski srebrny metalic z wyszukanym napisem matrix zz wieloma funkcjami jak naprzyklad zmiana przerzutek hamowanie a nawet możliwość wprowadzania powietrza do kol zgodnie z upodobaniami” – tak to wtedy widziałem. Dzis powiedziałbym ze to 10 letni rower który zasluguje w najlepszym wypadku na nazwe „padaka”) . Zostalem tak mocno pochłonięty przez swiat wlasnej wyobrazni ze nie zdążyłem się nawet zorientowac kiedy dotarłem na miejsce . Zsiadlem z roweru oparlem go o nozke i zadzwoniłem na domofon . Oczekujac na odzew przygladalem się podworku na którym się wychowałem oraz domkowi jednorodzinnemu w którym mieszkałem jako małolat . Czas dłużył mi się i choc nie czulem tremy ( nog zreszta tez jedynie ciezar powiek mi doskwieral) pewna nutka niepewności się w kradla bo tak naprawde pewien nie moglem być niczego ( procz tego ze Staff którym poczęstował mnie koleszka był naprawde pierwszej klasy ). Kolejny ciag luzno powiazanych ze soba mysli przerwal glos dobiegajacy z domofonu

„ No wchodz wchodz durniu”-uslyszalem glos jak zwykle przyjemnego ojca-

„ nie wiesz ze u nas drzwi zawsze SA dla ciebie otwarte ?”- zapytal lekko drwiącym glosem . Wiele nie myslac otworzyłem drzwi i ruszyłem w kierunku salonu .

„No jestes wreszcie” - powiedział ojciec wchodząc do pomieszczenia –„ Będę mowil wprost bo wiesz ze nie lubie się pierdo***”- („to fakt nie lubi pewnie odkiedy zaplodnil moja matke”- pomyślałem starając się nie wybuchnąć smiechem )- „Tak jak ci już mowilem mam dla ciebie prace . W Amice potrzebny jest trener „ – mowil choc ja byłem myslami wciąż przy cietej ripoście wypowiedzianej w mojej Glowie nie bardzo zdajac sobie sprawy z tresci przekazywanych mi slow – Jak wiesz moje kontakty w pilkarskim swiecie wciąż sa ogromne to tez załatwiłem ci ta posade . 30 czerwca 2007 roku czyli jak zapewne nie wiesz bo skad mialbys wiedziec jak dla ciebie każdy dzien to weekend …-nie mogl sobie darowac złośliwości w czasie gdy ja wlasnie przetwarzałem jego slowa i byłem w lekkim szoku - …ale zaraz o czyum to ja – zamyślił się – No w każdym razie jutro idziesz na spotkaniue zaczyna się o 9:00 ale ty masz być – uśmiechnął się – na parkingu 8:30 wybralem to akurat miejsce gdyz wiem ze jest ci dobrze znane –zaczal się glosno smiac .

Przez dłuższy czas stalem jak wryty . „Trener? Jaki trener? Młodzików rezerw?”

„Trener pierwszej druzyny”- odpowiedzial ojciec jakby czytal mi w myslach (Wlasciwie sam już nie jestem pewien czy to nadprzyrodzone zdolności mojego staruszka czy tez może powiedziałem to na glos) – „tak trafilo się ślepej kurze ziarno . No ale gdyby nie tatus to bys nie miał tej szansy”

„zaraz zaraz zaraz”- powiedziałem uświadamiając sobie powage zaistniałej sytuacji – „ Ale ze niby jak ? Ze co ja mu powiem ? Wlasciwie to nawet komu ja powiem ? MOglbym chociaż wiedziec z kim mam się widziec ?” – zapytałem wciąż bedac w szoku

„ Z prezesem a z kim glabie ?”- powiedzial lekko zdenerwowany ojciec-„ Znamy się osobiście”- dodal

„ No to jak się spotkam z tym prezesem „- przerwałem rozmowcy- i dajmy na to on się mnie zapyta o doświadczenie . To co ja mu powiem ? Ze zarywam noce grajac na playstation w pro evolution soccer ? Ze ogladam lige mistrzow co tydzień ? Czy ze kiedys po pijaku rozmawiałem z Pawlem Kryszalowiczem ? „- Mowilem czujac ze z tych emocji zaczynam trzeźwieć

„ Nie nie nie nie …- tym razem to ojciec mi przerwal – Ty nic nie rozumiesz . Nie zostajesz wielkim trenerem bo ktos się poznal nagle na twoim talencie .- tłumaczył mi – Tam nie ma kim grac . Prezes dostal dotacje od miasta to musi cos zrobic . Potrzebuje kogos komu nie będzie przeszkadzac spuszczenie klubu z Ligii w historii jego kariery . Idziesz tam ściągasz kilku grajkow byle za darmo i żeby nie zarabiali zbyt duzo . Jak ci cos się uda ugrac to fajnie jak spadna to nikt nie będzie plakal bo szczerze mówiąc oni maja w dupie ten klub „-staral się wyjaśnić – „ NO a teraz możesz już isc bo mnie zaczyna meczyc ta jalowa dyskusja . Jutro 8:30 parking pod klubem . Tylko się nie spoznij . Zegnam – powiedział wychodząc z pokoju

Przez kilka minut stalem jak wryty . Zapalilem papierosa i myślałem . Najpierw o tym co dowiedziałem się od ojca pozniej zas czy by nie smignac do kuchni w celu przyszturmowania lodowki . Ostatecznie porzuciłem swój plan wychodząc z mieszkania ojca . Czulem straszna pustke w Glowie wsiadając na rower . Nim zdążyłem się dobrze rozpędzić dostrzegłem kolegow jeszcze z czasow ogólniaka . Rozmow z nimi nie pamietam jedyne co sobie przypominam to ze poszliśmy do domu jednego z koleszkow aby w domowym zaciszu odurzac się konopiami . Gdyz już sluszna ilość poszla z dymem dopadly mnie przemyslenia na temat perspektywy nowej pracy . Wlasciwie nie nowej tylko wogole pracy . Nie miałem stalego zrodla dochodow od…odkad pamiętam . Lapalem się roznych robot na 2 – 3 miesiace i zaraz albo mnie wyrzucali za nieprzychodzenie albo za klotnie z przełożonymi… Ostatecznie doszedłem do wniosku ze jeśli tylko cos Bedze nie tak to wykorzystam opracowana przez siebie już jako dziecko taktyke . Jak cos jest zle to uciekaj . W klubie cie denerwuja ? Nie przychodz na treningi . W szkole cie denerwuja? Zmien szkole . No troche tych szkol w Zycie przeszedłem . Ostatecznie udalo mi się skonczyc ogólniaka ( W trybie 6 letnim …) i ojciec załatwił mi szkole po ktorej wyrobilem sobie papiery na trenerke . Gdyby nie on pewnie bym tez wyrabial papiery … toaletowe w fabryce velvet … Caly pobyt u znajomego byłem jakby wyalienowany z towarzystwa . Ciagle zamyslony, rozmarzony . Nie wiem czy to było spowodowane nowinami od ojca czy tez po prostu byłem strasznie upalony . Jedno jest pewne gdy tego dnia położyłem się spac pomyślałem „jest dobrze”…

Odnośnik do komentarza

„Nie jest dobrze” – takimi oto słowami rozpocząłem dzień 30 czerwca 2007 , dzień w którym miało zmienić się moje życie . Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefonu . Ojciec dzwonił i uświadomił mnie ze jest 8:40 , a mnie jeszcze nie ma na miejscu . Jakoś udało mi się połączyć wysłuchiwanie wulgaryzmów i obelg przez telefon z paleniem papierosa myciem zębów i ogólnym ogarnianiem się w toalecie . Jeśli chodzi o stan mojej psychiki , powiem jednym słowem :”**ujowo” .Wczorajsza euforia i marzycielstwo , dziś zostało zastąpione zirytowaniem ( choć nie do końca tak bym to nazwał ) i totalnym zmęczeniem . Nie chciało mi się wstać , nie chciało mi się iść na spotkanie , właściwie to nic mi się nie chciało . No ale cóż życie to nie jest bajka , wiec opuszczam mieszkanie i na rowerze udaję się na miejsce spotkania . Wczorajszy srebrny metalic , dziś jest siara w **Uj. Na miejsce dotarłem o godzinie 9:20 . Po wysłuchaniu wyzwisk mojego rodzica udaliśmy się razem na spotkanie z prezesem .

 

„Nie będę owijał w bawełnę”- Zaczął Mateusz Maziarz( prezes Amici Wronki) gdy tylko dotarliśmy na miejsce spotkania – Twój ojciec ci wszystko wyjaśnił a ja dopełnię tylko formalności – ciągnął-„ Proponujemy ci kontrakt na rok czyli od dziś do 30.06.08 . Będziesz zarabiał 550 zł tygodniowo . Nie są to miliony , ale to też nie Real Madryt. Jeśli chodzi o decyzje co do transferów , taktyki i sztabu szkoleniowego masz wolną rękę. Nas nic nie obchodzi i nie mamy żadnych wymagań , prócz tego byś nie wydał na transfery więcej niż 20 tys. i nie przekroczył budżetu płacowego wynoszącego 32 tys. tygodniowo . Myślę , że warunki są jasne – Zakończył- Są jakieś pytania?

 

„Nie”- bąknąłem zaskoczony bezpośredniością prezesa

 

„ W takim razie zgadzasz się ?”- zapytał podając mi umowę do podpisania

 

„tak”- wtrącił mój ojciec podając mi długopis

 

Długo się nie zastanawiając , złożyłem swój podpis . Wszyscy trzej napiliśmy się wodki (*urwa o dziewiątej rano … myślałem ze spawiuje świeżo spisaną umowę) po czym mój ojciec wrócił do domu (samochodem a jakże by inaczej przecież on nie jest ciota to tylko kilka maluśkich ….) a pan Mateusz zaczął mnie oprowadzać po klubie. Ujrzałem dobrą bazę treningową , przeciętne obiekty młodzieżowe , akademie piłkarską oraz piękny stadion z 5300 miejscami siedzącymi (Wiem , bardzo to oryginalne) … .Gdy spytałem się o piłkarzy powiedział mi , że na chwilę obecną , w klubie nie jest zatrudniony żaden piłkarz . Jak wczoraj ojciec powiedział że „tam nie ma kim grac” myślałem o mniej dosłownym znaczeniu tych slow .W czasie gdy ja się nad tym zastanawiałem , pan Mateusz mnie pożegnał i życzył powodzenia . Co ja mogłem zrobić w tej sytuacji ? No jak to co : zadzwoniłem do ojca i czym prędzej pojechałem do niego dowiedzieć się co mam robić …

…Do dnia 5 lipca nic specjalnego się nie wydarzyło . Jeździłem z ojcem po kraju , odwiedzając jego starych znajomych w poszukiwaniu piłkarzy oraz asystenta . No i właśnie owego dnia zawitaliśmy do Tomka Strejlaua , 39 letniego bezrobotnego z papierami na asystenta . Długo się nie zastanawiając , spisaliśmy z nim umowę . Od tamtego momentu ojciec nie miał już ochoty mi pomagać. Poinformował mnie , że od teraz mamy sobie radzić sami wraz z Tomaszem . Pierwszy mecz w lidze mieliśmy grać z podbeskidziem 29 lipca . To daje nam 25 dni na zatrudnienie co najmniej 18 piłkarzy , czyli mamy nie całe dwa dni na zakontraktowanie jednego . Reasumując czasu mieliśmy w **Uj mało … Cóż nie będę się rozpisywał jak to dokładnie z każdym było . Zrobimy przeskok w czasie do owego 29 lipca i przedstawię kadrę jaką się udało do tego czasu skompletować :

 

 

Vyacheslav Golyuk\ (Bramkarz) 0 zł – 24 letni Ukrainiec , sprowadzony z Wolynia (w którym nie zagrał ani jednego meczu przez cały sezon…) Cóż mogę o nim powiedzieć ? Kupiłem go(Choć nie wiem , czy kupnem można nazwać bezgotówkową transakcje…) na sztukę , byleby było kogo postawić miedzy słupkami

 

 

Marcin Kamieniarz (Bramkarz) 0 zł – 20 latek którego wytransferowałem z zagłębia lublin .Ponoć niezwykle utalentowany … szkoda ze nic nie umie. Kolejny kupiony , aby był .

 

 

Paweł Galinski (obrona prawa/środek) 0 zł – Dwudziestojednoletni obrońca , sprowadzony z ŁKS Łomzy . W poprzednim sezonie , rozegrał w ich barwach 15 spotkań , szlifując oszałamiającą średnią ocen z meczu , wynoszącą : 6.33. Strasznie wolny , ale sprawny skoczny i silny . Potrafi odebrać piłkę i przykryć przeciwnika . Jak się nie ma co się lubi , to się lubi co się ma , wiec – podstawowy zawodnik pierwszego składu . Najprawdopodobniej pogra na prawej stronie obrony.

 

 

Andrey Vas’kin (Obrona lewa/środek) 0 zl – 23 lata, Białorusin przeszedł do nas z klubu białoruskiej ekstraklasy – MTZ – Ripo Mińsk w którym grzał ławę od 4 sezonów . Wiążę z tym zawodnikiem wielkie nadzieje . Fenomenalnie wykonuje rzuty rożne a i w defensywie potrafi się zachować . Będzie grał na lewej obronie

 

 

Vladimir Kakashvilii(obrona lewa/środek) 0 zl - Lat 26 . Gruzin który na swym koncie ma 5 występów w reprezentacji do lat 21… i to chyba koniec jego zalet . Doszedł do nas z klubu Belasica . Rezerwowy .

 

 

Grzegorz Jurczyk (obrona środek) 0zl - 32 lata sprowadzony z polonii bytom , w której był podstawowym zawodnikiem pierwszego zespołu rozgrywając w 4 sezony 110 spotkań w jej barwach . Bardzo solidny zawodnik . Liczę na niego .

 

 

Tomasz Pajak (obrona środek ) 0 zl – 22 lata były gracz stalowej woli , którą w zeszłym sezonie reprezentował 23 razy . Nic specjalnego , typowy solidny gracz jak na pretendenta do spadku z drugiej ligi . Podstawowa część środka obrony .

 

 

Mariusz Magiera (obrona środek) wypożyczenie – 22 lata wypożyczony z Wisły (naszego klubu patronackiego ). Kiedyś może i będzie dobrym graczem , ale u mnie , to raczej będzie grzał ławę.

 

 

Dariusz Romuzga ( Libero , obrona środek , defensywny pomocnik ) 0 zl – 36 latek którego przedstawiać nie trzeba chyba nikomu . Ten dopiero co mianowany kapitan zespołu z Wronek , dołączył do nas z drużyny Kmity Zabierzów . Podstawowy zawodnik pierwszego składu . Pogra na defensywnej pomocy .

 

 

Przemyslaw Rawa (defensywny pomocnik) wypożyczenie z Legii – 20 lat solidny defensywny pomocnik . Pewnie będzie grał.

 

 

Lyubomir Genchev (Ofensywa pomoc lewa/prawa) 0 zl – 20 letni Bułgar który przyszedł do nas z Naftexu . Bardzo zdeterminowany i błyskotliwy , potrafi współpracować . Może nie jest żadnym technikiem , ale wiążę z nim spore nadzieje . Pogra tam gdzie akurat będzie miejsce….

 

 

Sergey Pyrkh (ofensywna środkowa pomoc) 0 zl – 21 lat Determinacją nie ustępuje Genchevowi . Bardzo ciepło przyjęty przez kibiców . Ja też się cieszę z tego transferu i myślę , że będziemy mieli z niego spory pożytek . Najprawdopodobniej będzie zawodnikiem podstawowej jedenastki .

 

 

Tomasz Telka (ofensywna pomoc prawa / lewa , napastnik) 10 tys. Zl (!!) – 21 lat kupiony (no teraz wreszcie mogę użyć z czystym sumieniem tego słowa ) ze Stali Stalowej Woli . Świetny drybler , niezły technik , nie za wolny … Wielkie nadzieje wiążę z tym zawodnikiem . Zamierzam go wypuszczać na prawej stronie pomocy .

 

 

Vyacheslav Vishnievskiy (napastnik ) 0 zl - 30 letni doświadczony snajper . Potrafi strzelać gole dzięki niesamowitemu opanowaniu . Jest błyskotliwy oraz bardzo sprawny . Do tej pory rozegrał 324 mecze i strzelił 53 gole . Przyszedł do nas z Ukraińskiej Tawrii . Chyba w nim pokładam największe nadzieje . Zdecydowanie ma miejsce w pierwszym składzie .

 

 

…29 lipca godzina 18 : 20 . Zostało jakieś 10 minut do rozpoczęcia spotkania , w którym zadebiutuję jako trener . Właśnie przeprowadziłem w szatni z piłkarzami , ostatnią rozmowę przed ich wybiegnięciem na boisko . Palę papierosa , wspominając mój pierwszy prawie pełny miesiąc pracy . No a jest co wspominać , bo przez te 25 dni musiałem zrobić więcej niż przez całe moje dotychczasowe życie . Zwiedziłem wiele miast polski , wykonałem setki telefonów , byłem na Białorusi , Ukrainie i w Bułgarii , poszukując zawodników . Przez ten czas , na testach we Wronkach przewinęła się grubo ponad setka piłkarzy z największych zadupii świata . Część z nich już po 15 minutach wysyłałem z powrotem do domu ( co zaskutkowało wieloma awanturami … doszło nawet do kilku bójek , ale jakoś daliśmy rade ) jednak tym bardziej ciekawym , którym chciałem się przyjrzeć musiałem załatwiać noclegi . Kilku spało nawet u mnie . Wyobrażacie sobie 5 zupełnie obcych chłopa , mówiących w 3 rożnych językach , we własnym domu ? Nie? Ja już tak … W każdym bądź razie do meczu z Podbeskidziem udało mi się skompletować 14 piłkarzy (jakość co prawda dyskusyjna , ale jak mawiają w wojsku „sztuka jest sztuka” czy jakoś tak …) co uznaję za dość spory sukces . Jako że dzieckiem szczęścia ciężko mnie nazwać , to i tym razem tak słodko być nie moglo : Magiera , Rawa oraz Vishnieskyi nie mogli wystąpić z powodu kontuzji . Podejrzewam ze ten ostatni po prostu zachlał ale nie chce mi się w to wnikać . Taktykę opracowałem taką na jaką pozwalała mi obecna kadra (czyli **ujową) . Taktyka 1-1-4-1-2-1-1 jakkolwiek głupio to nie brzmi , nie wróżyła na ten mecz specjalnego angażu w ofensywę ze strony moich podopiecznych . Na bramce wystąpi Golyuk , lewa obrona Vas’kin , dwóch środkowych obrońców to Pająk i Jurczyk , na prawej stronie Galinski zaś jako Libero wystąpił : Kakashvili. W pomocy defensywnej Romuzga (kapitan) , na ofensywnej środkowej pomocy Pyrkh , na lewej pomocy Genchev , w napadzie Telka . Pominąłem tu prawego pomocnika celowo , gdyż na tą pozycję , nie miałem kogo wystawić . Na szczęście Strejlau szybko dorwał jakiegoś małego , szarego piłkarzyka , którego imienia i nazwiska nie znam do dziś i to właśnie on zagrał na prawej stronie…

 

„Wincenty”- usłyszałem glos nieznanego mi człowieka – „Wincenty Urban tak ?” – Zapytał mnie podchodzący do mnie facet , na oko gdzieś w wieku 50 lat.

 

„To ja a o co chodzi ?” – zapytałem dość zaskoczony

 

„Nazywam się Krzysztof Tochel”- powiedział uściskując mi dłoń – Jestem szkoleniowcem Podbeskidzia . Przyszedłem tutaj , by przywitać pana w bielsko białej i życzyć powodzenia pańskiej drużynie – wyjaśnił

 

Już miałem coś odpowiedzieć , lecz nagle w koło zaczęło się wyczuwać nerwową atmosferę. To znak , że zaraz rozpocznie się mecz . Piłkarze zaczynają wbiegać na boisko . Rozglądałem się jeszcze w poszukiwaniu mojego rozmówcy , lecz ten zniknął gdzieś bez śladu . „Miły facet…pewnie pedał” – pomyślałem , zasiadając na ławce trenerskiej . Denerwował mnie widok kamer które nagrywały dzisiejsze widowisko . Nie dość ze to mój pierwszy mecz , to jeszcze media muszą podnosić presję transmisją telewizyjną . Myślę ze moim piłkarzom też się to nie podoba …

 

 

Podbeskidzie Bielsko BIala – Amica Wronki

 

 

…W końcu usłyszałem gwizdek , który oznaczał rozpoczęcie spotkania . Rozsiadłem się wygodnie na ławce . Co ciekawe , nie czułem tremy . Właściwie to pierwszy raz od ponad miesiąca , mogłem w spokoju usiąść i nic nie robić . Miłe to uczucie , to też do wydarzeń na boisku nie przywiązywałem zbytniej wagi .Do 22 minuty spotkania nie działo się nic specjalnego . Średnio na dwie akcje przeciwników przypadała jedna nasza.

 

-Nie jest źle – powiedziałem do tomka Strejlaua , który siedział obok mnie – spodziewałem się pogro…- Nie zdążyłem dokończyć , a na stadionie usłyszałem okrzyki radości . Golyuk wyciągał piłkę z siatki po strzale (jak się później dowiedziałem ) Wojcika .

 

-No i sraka – skomentował Tomek , właściwie wyciągając mi te słowa z ust

 

Po straconej bramce ,do przerwy , mecz wyglądał tak samo ( 2 akcje ich jedna nasza) . Gdy piłkarze zeszli się w szatni , przeprowadziłem z nimi rozmowę . Nie udało mi się wymyśleć jakichś rewolucyjnych technik motywacyjnych . Powiedziałem tylko chłopakom , by dali z siebie więcej i do końca nie tracili wiary . Jakież było moje zdziwienie , gdy w 48 minucie , Tomek Telka w ogromnym zamieszaniu w polu karnym wepchnął piłkę do siatki , udowadniając mi tym samym , że jestem genialnym motywatorem . Przypatrując się bramkarzowi przeciwników , który był zmuszony wyciągać piłkę z siatki , wspominałem okoliczności , w których udało mi się sprowadzić strzelca tego gola . Pamiętam jak dziś mój wyjazd do Stalowej Woli na obserwację treningu miejscowego klubu . Spożywając (stosując metodę tak zwanej przyczajki) nabyty przedtem w pobliskim monopolowym browar , uważnie obserwowałem piłkarzy biegających po boisku . Tomkiem zainteresowałem się niemal od razu . Jego drybling , technika i względna szybkość jako pierwsze rzuciły mi się w oczy . Widziałem też , jak bardzo jego piłkarski egoizm , irytował Sławomira Adamusa (ówczesnego menedżera zespołu Stali). I właśnie to , dało mi niezbędną odwagę i nadzieję , by jak tylko skończył się trening , podejść do szkoleniowca ze stalowej woli aby wypytać się go o Tomasza . Wieść o tym , że będzie mógł się go pozbyć , przyjął z entuzjazmem . Zaproponował , że odda go za 10 tysięcy . Odpowiedziałem że to zbyt wiele , na co on powiedział że dorzuci również Pajaka (Nie , nie tarantulę tylko środkowego obrońcę ). Przystałem na tą propozycję , gdyż ten zawodnik również wzbudził moje zainteresowanie. Obaj Tomkowie chętnie przystali na propozycję zmiany klubu , gdyż nienawidzili się z trenerem . I tak wzmocniłem zespół o dwóch zawodników …

…Niestety wynik 1:1 utrzymywał się jedynie 10 minut , po których to Grzesiek Pater , wyprowadził swój zespół na prowadzenie . Dalsza część meczu nie była warta uwagi , gdyż , była ona wierną kopią wydarzeń z pierwszej polowy . Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 2:1 . Nie miałem pretensji do moich zawodników . Właściwie byłem z nich zadowolony (bo to straszne papraki …) to też pochwaliłem ich za ambitną walkę w tym spotkaniu .

 

 

Podbeskidzie: 2 (Pater , Wojcik) Amica : 1 (Telka)

 

 

…Kolejny mecz rozgrywaliśmy we Wronkach , 4 sierpnia z Polonią Bytom . Do tego czasu udało mi się zatrudnić jeszcze dwóch zawodników :

 

 

Rui Miguel (napastnik) 0 zl – 23 letni Portugalczyk pałętający się po rezerwach zagłębia lublin . Z braku laku go wziąłem na zmiennika dla Vishnievskiya . Coś tam pokiwa , coś tam strzeli , jest zdeterminowany i błyskotliwy ( tę cechę będzie mógł wykorzystać marząc markerem po ławce rezerwowych …)

 

 

Marko Ozim (defensywna pomoc) 0 zl – 26 lat Słoweniec sprowadzony z Nafty . Dość dobry , szkoda że powolny . Powalczy z Rawa o miejsce obok Darka Romuzgi .

 

Te kilka dni , dzielące rozgrywane mecze , całkowicie poświęciłem na poszukiwanie wzmocnień i sprawy klubowe , to też opisywać ich nie mam zamiaru .

 

 

Amica Wronki : Polonia Bytom

 

 

W tym meczu , mogłem już sobie pozwolić na wystawienie tylko profesjonalnych piłkarzy ustawionych w względnie normalnej formacji (1-4-2-2-1-1).

 

Obrona (od lewej ) Vas’kin Pajak Jurczyk Gallinski

Def.pomoc Ozim romozga

Skrzydlowi : Na lewej Genchev na prawej telka

Of. Pomoc : Pyrkh

Napastnik : Miguel

 

3 zawodników kontuzjowanych , jeszcze nie wyleczyło urazów

Mecz właściwie był kopią poprzedniego , z tą różnicą , że udało nam się całkowicie zdominować pierwsze 20 minut gry a już w 11 Dariusz Romuzga , uderzył z rzutu wolnego i piłka odbita od muru , wpadła do siatki obok zdezorientowanego bramkarza . Skomentowałem to jednym , długim okrzykiem radości , cos na kształt „ooooo *urwaaaa”. 36 letni kapitan , zdobywając tego gola , wywołał u mnie wspomnienia , dotyczące , jego zakontraktowania w Amice . No a jest co wspominać . Poprzednim klubem Darka , była Kmita Zabierzów , która po sezonie 2006/2007 , spadła do 3 ligi , przegrywając spotkania barażowe . Romuzga nawet nie chciał myśleć o grze w jeszcze niższej lidze , o czym poinformował mnie , znający go osobiście , Tomek Strejlau. W momencie gdy się tylko o tym dowiedziałem , pojechaliśmy wraz z moim asystentem do Zabierzowa. Jak się okazało , trener Kmity nie zamierzał utrudniać Darkowi zmiany klubu (Mogliśmy go wziąć za darmo ) co pozwalało nam od razu rozpocząć negocjacje z trzydziestosześciolatkiem. Te próby namowy zawodnika , zapamiętam chyba do końca życia . Prawiłem Romuzdze komplementy , obiecywałem kluczową rolę w drużynie , zapewniałem go że to on będzie kapitanem , opowiedziałem mu nawet o taktyce jaką zamierzam stosować (krótko mówiąc , jakieś 3 – 4 godziny jakże znienawidzonego przeze mnie wchodzenia w dupę) a zawodnik wciąż nie mógł się zdecydować . W końcu Tomek Strejlau przejął inicjatywę i poprosił defensywnego pomocnika o rozmowę na osobności . Nie wiem co i w jaki sposób powiedział mu mój asystent , ale po pół godzinie wyszedł i wręczył mi podpisaną już umowę z Dariuszem . Udało się ! Mieliśmy od tej pory w składzie , niezwykle doświadczonego i wciąż dobrego gracza , którego niejeden mecz widziałem na canale + , co uczciliśmy wraz z Strejlauem , wypitą po negocjacjach półlitrówką czystej , polskiej , zimnej , wódki…

…Niestety ostatecznie przegraliśmy 2:1 a bramki dla gości zdobyli w 36 minucie mezyk i w 68 Sosna . Znów nie miałem pretensji do moich zawodników . Mam świadomość ze muszą się zgrać i zrozumieć taktykę (co przy ich umiejętnościach potrwa chyba z 10 sezonów…) .

 

 

Amica: 1 (Romuzga) Polonia: 2 (Mezyk , Sosna)

 

 

 

 

 

Kolejny mecz graliśmy z Zawisza 11 sierpnia. Do tego czasu udało mi się „wzmocnić” drużynę jeszcze jednym zawodnikiem :

 

 

Kaloyan Karov ( pomocnik prawy/lewy/środek) 0 zl - 24 letni Bułgar , którego ostatnim klubem był Spartak Warna . Pracowity , wytrzymały , potrafi współpracować z kolegami z drużyny . Widzę go w roli „zapchajdziury”

 

 

Zawisza Bydgoszcz - Amica Wronki

 

 

Na mecz , który rozgrywaliśmy na wyjeździe , wystawiłem taki sam skład jak na Polonie Bytom zmieniając jedynie Miguela na Vishnieskiya . Już po 4 minutach objęliśmy prowadzenie . Telka zagrał fenomenalną , długą piłkę do Vishnieskiya , który będąc sam na sam trafił wprost w bramkarza , ten zaś odbił futbolówkę wprost pod nogi Pyrkha , który nie miał problemów z wepchnięciem piłki do pustej bramki . Później graliśmy naprawdę ładną składną piłkę . Byłem zadowolony , naprawdę zadowolony aż do 30 minuty . Rzut wolny z prawej strony boiska wykonywał Warakomski . Tą okazje wykorzystał na podanie do Kołodzieja , który strzelił wprost w naszego bramkarza . Jakim cudem Golyuk wbił tą piłkę do własnej bramki? To wie chyba tylko on . Tak czy tak mamy 1:1 . Do przerwy w czasie której , powiadomiłem moich piłkarzy że zasługują na prowadzenie , nic się nie wydarzyło . Zaczęła się druga połowa . Mecz stracił na tempie . Do 69 minuty właściwie nic się nie działo . We wspomnianej minucie jednak , moi obrońcy wybili wrzutkę z rzutu rożnego przed pole karne , gdzie tylko czekał na piłkę Rackiewicz . Oddał on strzał , który odbił się od obrońcy co zmyliło Golyuka … piłka bardzo powoli wtoczyła się do bramki …*urwa… 2:1 . W tym momencie właściwie pogodziłem się już z porażką , jednakże w 87 minucie postanowiłem przeprowadzić zmiany . Pająka zmienił Miguel i mieliśmy teraz już dwóch napastników i 3 obrońców . Ponadto Ozima zmienił Karov , który przeszedł na prawą stronę pomocy , dzięki czemu Telka mógł pełnić funkcję napastnika . Reasumując na te ostatnie minuty meczu graliśmy taktyka 1-3-1-2-1-3 i rzuciliśmy się do heroicznych ataków . Powątpiewałem w możliwość odrobienia strat , to też gdy w 90 minucie , przy trzecim z rzędu rzucie rożnym , po idealnym dośrodkowaniu Vas’kina , Genchev głową skierował piłkę do bramki , doznałem uczucia , które opisałbym jako połączenie ekstazy z ogromnym szokiem . Chcąc zyskać na czasie zmieniłem jeszcze Telke za Kakashviliego . Na szczęście nic już się w tym meczu nie wydarzyło i z Bydgoszczy wyjechaliśmy z pierwszym zdobytym punktem ! Po meczu powiedziałem piłkarzom , że to co zrobili w tym spotkaniu było cudowne .

 

 

Zawisza : 2 (Kolodziej , Rackiewicz) Amica: 2 (Pyrkh , Genchev)

 

 

… Wyjeżdżając z Bydgoszczy cała drużyna była w świetnych humorach . Wszyscy ogromnie się cieszyli z wyniku , ja jednak myślałem bardziej o strzelcach bramek w dzisiejszym meczu. Byli to zawodnicy , ze wspomnianej niegdyś przeze mnie piątki , która pomieszkiwała jakiś czas w moim własnym , prywatnym , mieszkaniu (Pozostali to Vishnievskiy , Vas’kin i Golyuk). Pyrkha i Vas’kina wypatrzyłem podczas pobytu na Białorusi . W tym kraju zatrzymałem się u mojej matki (Białorusinki zresztą , gdy miałem 10 lat uciekła ode mnie i ojca , ale utrzymywaliśmy dosyć dobry , telefoniczny kontakt). Tak jestem w połowie Białorusinem i jakoś mi to nie przeszkadza . Powiem więcej , język którego dzięki matce się nauczyłem , bardzo pomógł mi w zakontraktowaniu dwóch wspomnianych zawodników. Pamiętam jednak , że i moja rodzicielka miała w tym spory udział . Mówiąc krótko : skontaktowała mnie z Yuriyem Fedorovichem (bezrobotny trener , swój chłop) który , za w przeliczeniu 150 polskich złotych uruchomił kontakty w piłkarskim świecie i przez kilka dni jeździł ze mną po wielu miastach Białorusi (wypiliśmy też razem w tym czasie sporo alkoholu …). Samo zatrudnienie Pyrkha i Vas’kina nie było niczym ciekawym . Bez większych problemów udało mi się z nimi podpisać kontrakty i opuściłem rodzimy kraj mojej matki . Z Genchevem sprawa wyglądała inaczej . On sam dowiadując się (sam nie wiem skąd …) o tym że w Amice poszukujemy piłkarzy , zgłosił się na testy . Od razu mi zaimponował determinacją i został zatrudniony …

-Vins – usłyszałem głos Tomka Strejlaua – no chodź napij się z nami –namawiał podając mi butelkę szampana , która wędrowała po całym autokarze

- Chłopaki jest dobrze ! – wykrzyknąłem na cały autokar i pociągnąłem kilka niemałych łyków z butelki…

Odnośnik do komentarza

…Chłopaki jest zajebiście ! – wykrzyknąłem na całą szatnie w przerwie meczu ... ale wróćmy do początku …

Sobota , osiemnasty sierpnia , Wronki , pogoda upalna , 32 stopnie . Przecierając ręką pot z czoła , czekam na ławce trenerskiej na rozpoczęcie spotkania . Po raz pierwszy skupiony i lekko zdenerwowany . Jeśli chcemy myśleć o utrzymaniu się w lidze to ten mecz po prostu musimy wygrać . Na stadionie około dwóch tysięcy kibiców . Podczas poprzednich meczy nie zwracałem na to uwagi , gdyż z reguły byłem mocno rozkojarzony i starałem się o tym nie myśleć. Tym razem jednak trochę czasu poświęciłem na obserwacje trybun . Spoglądając na trybunę na której zasiadałem jako kibic w czasach gdy Amica grała w pierwszej lidze, dostrzegłem transparent który wprawił mnie w osłupienie . „WINCENTY CHAMIE WYBIŁEŚ SIĘ I O STARYCH KOLEGACH JUŻ ZAPOMNIAŁEŚ” – treść wspomnianego transparentu skojarzyć mi się mogła tylko z jedną osobą . Moje podejrzenia już po chwili zostały potwierdzone . Na trybunie w którą się wpatrywałem w grupie innych znajomych mi miejscowych ćpunków dostrzegłem Piotrka . Musiałem mu przyznać rację . Faktycznie odkąd zostałem trenerem nie widziałem się z nim ani razu . Faktycznie zapomniałem o nim . Jednak czy to wystarczający powód by czynić aż tak drastyczne kroki ? Nie wiem , będę musiał z nim porozmawiać…

 

 

Amica Wronki – Szczakowianka Jaworzno

 

 

Golyuk zwichnął bark na treningu , to też na debiut w tym meczu szanse dostał kamieniarz . Reszta składu bez zmian , jednak dla przypomnienia

 

Bramkarz: Kamieniarz

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Gwizdek sędziego rozpoczyna spotkanie . Już od pierwszych minut to mój zespół dominuje na boisku. Niestety brakuje skuteczności … a właściwie brakowało aż do 34 minuty spotkania . W tejże minucie Dariusz Romuzga uderzał na bramkę , jednak piłka odbiła się od jednego z obrońców i spadła wprost pod nogi Gencheva , który nie ma problemów z trafieniem na pustą bramkę. Mamy 1:0 . Dziewięć minut po tym zdarzeniu moja drużyna przeprowadziła podręcznikowy kontratak. Galinski długim podaniem wypuścił na skrzydle Telkę , który dzięki swojemu genialnemu podaniu zaliczył asystę przy golu Pyrkha . 2:0 . Już dwie minuty później Vask’in wykonywał rzut rożny . Po jego bardzo dobrym dośrodkowaniu Pajak głową wbija piłkę do bramki . 3 : 0 i koniec pierwszej połowy .

 

…Chłopaki jest zajebiście ! – wykrzyknąłem na całą szatnie w przerwie meczu ...

 

…I to chyba nie był najlepszy pomysł . W drugiej połowie to goście przejęli inicjatywę . Na nasze szczęście jednak brakowało im skuteczności i zdołali strzelić tylko jednego gola i to dopiero w 80 minucie meczu . Strzelcem był Grzedzicki . Ostatecznie mecz się zakończył wynikiem 3:1 dla nas i zdobyliśmy pierwsze 3 punkty ! Bohaterem meczu wybrany został Telka .

 

 

Amica : 3 (Genchev , Pyrkh , Pajak) Szczakowianka : 1 (Grzedzicki)

MoM: Tomasz Telka

 

 

Kolejny mecz również mieliśmy grać ze Szczakowianką. Tym razem jednak na wyjeździe w pierwszej rundzie pucharu polski . Zanim jednak do tego doszło spotkałem się z Piotrkiem . Dzień po wygranym meczu pojechałem(rowerkiem…*urwa) na osiedle kolegi o niezbyt urodziwej facjacie . (Kiedyś mówiliśmy nawet na niego szpetny , ale odkąd jednemu ze znajomych zirytowany swoim przezwiskiem złamał uderzeniem głową nos … wróciliśmy do nazywania go Piotrek ). Była godzina 12 rano , jednak długi czas musiałem go budzić , uparcie waląc w drzwi jego mieszkania . W końcu mi otworzył. Po jego minie łatwo można było wywnioskować , że nie jestem mile widzianym gościem .

 

Czego ? – Zapytał stojąc w progu

 

- Wpuścisz mnie ? – Zapytałem

 

- Nie – odpowiedział i trzasnął drzwiami

 

- Chciałem już odejść , jednak przypomniałem sobie o moim asie w rękawie . Otworzyłem drzwi jego mieszkania . On wciąż stał przy nich .

 

- Na pewno? – spytałem pokazując mu pełną samarę , którą zakupiłem na niedługo przed odwiedzinami Piotrka .

 

- Dobra właź – powiedział po chwili zastanowienia – Ale tylko dlatego , że jestem na ciśnieniu – dodał gdy już usiedliśmy w jego pokoju .

Bez słowa zabrał mi z ręki woreczek , który trzymałem w ręku i wziął się za kręcenie jointa . Dopiero , gdy spaliliśmy go gdzieś do połowy , Piotr postanowił przerwać milczenie .

 

- Po co przyszedłeś – zapytał

 

- Powiedz mi co ty odpierd**** - Powiedziałem lekko zirytowany , choć w stanie w jakim byłem , ciężko mi było odzwierciedlić negatywne emocje , które mną kierowały. Brzmiało to raczej jak żart – Po co ten transparent ? Co chciałeś przez to… - Nie zdążyłem dokończyć , gdyż zacząłem kaszleć . Podałem Piotrkowi skręta . Ten po złapaniu kilku chmur i chwilowym zamyśleniu powiedział

 

- Jak po co ? Wiesz kiedy cie ostatnio widziałem ? Jakiś miesiąc temu . Odkąd zostałeś trenerem nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego . Nie dzwonisz , nie wpadasz , nie dajesz znaku życia . Jak ja dzwonie to nie odbierasz . Zupełnie mnie ignorujesz – przerwał , choć widziałem że miał jeszcze coś do powiedzenia . W tym momencie obaj wybuchliśmy śmiechem . Zdaliśmy sobie właśnie sprawę z komizmu sytuacji w której się znajdowaliśmy . Wyglądało to jakie wyrzuty zaniedbywanej przez męża żony . Gdy już opanowaliśmy śmiech zapytałem :

 

-Szpe…eee… Piotrek o co tobie właściwie chodzi

Kolega zgasił jointa i jakiś czas się zastanawiał .

 

- Słuchaj … Po prostu tak sobie myślę , że skoro tobie się udało znaleźć robotę to i może mi byś pomógł … Nie muszę być co prawda trenerem …

 

- Co powiesz na konserwatora powierzchni płaskich ? – przerwałem mu z trudem powstrzymując śmiech

 

- To brzmi dumnie – odpowiedział nieświadomy Szpetny – Biorę w ciemno

 

… Tego dnia zadzwoniliśmy jeszcze po kilku koleszków i do późnej nocy opowiadałem im o mojej pracy w klubie , racząc się przy okazji konopiami o słusznej mocy …

 

 

Szczakowianka Jaworzno – Amica Wronki

 

 

Pierwszy mecz w pucharze polski . Skład identyczny co w poprzednim spotkaniu :

 

Bramkarz: Kamieniarz

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Spotkanie bez jakiejkolwiek historii . Praktycznie dwie warte uwagi akcje , obie nasze , obie zakończone bramkami .W dziewiątej minucie po fenomenalnym podaniu Gencheva do Pyrkha , ten drugi wychodzi sam na sam z bramkarzem i pewnie strzela na jeden zero . Na następnego gola musieliśmy czekać aż 71 minut . Wpuszczony w 60 minucie Karov , który zmienił Gencheva , w zupełnie nie groźnej sytuacji został sfaulowany w polu karnym . Jedenastkę pewnie wykonał Ozim ustalając tym samym wynik meczu na 2:0 (Gdy Słoweniec okazywał radość po zdobyciu gola , ja zastanawiałem się , co temu bardzo solidnemu graczowi przyszło do głowy , gdy dobrowolnie zgłaszał się do naszego klubu na testy). Prócz wspomnianego Karova na boisko wpuściłem jeszcze dwóch rezerwowych . W 74 minucie Miguel zmienił Vishnievskiya a w 82 Rawa wszedł za Romuzgę.

 

 

Szczakowianka : 0 Amica 2 (Pyrkh , Ozim)

MoM: Pajak

 

 

Jestem człowiekiem który zawsze dotrzymuje słowa … No dobra przesadziłem , ale Piotrkowi naprawdę załatwiłem pracę . Został on … sprzątaczem w klubie . Całe szczęście nie miał do mnie pretensji a nawet był wdzięczny . W sumie to wcale mu się nie dziwię , bo zarabiał tyle samo co ja (!!). Trochę mnie to irytowało , ale z drugiej strony jednak bym się z nim nie zamienił . Niestety zatrudnienie go w klubie nie było chyba najlepszym pomysłem . Co prawda nie musiałem już nastawiać budzika , gdyż Szpetny dzwonił do mnie codziennie o 7 rano proponując małego joincika . Moje odmowy w ogóle go nie zniechęcały . W końcu dałem się złamać i zacząłem co dzień chodzić na treningi upalony (ale nie myślcie że łatwo mnie namówił … wielokrotnie odmawiałem …no dobra dwa razy … tego samego dnia … ale za to bardzo zdecydowanie). Całe szczęście w klubie nikt się nie orientował . Zresztą nie miał się kto orientować , bo prezesa ostatnio widziałem przy podpisywaniu umowy . Chyba faktycznie ma ten klub w dupie … Odbiegając jednak od tych błahostek miałem pewne poważne utrapienie . Mianowicie , zawodnik w którym pokładałem ogromne nadzieje , czyli Vishnevskiy (nazywany przez polskich kolegów „Michałkiem” czy też „Trójeczką”) nie mógł się przemóc i strzelić gola . Widziałem że jest dobrym piłkarzem , jednak coś było nie tak . Wydawało mi się , że problem leży w psychice nie zaś umiejętnościach trzydziestoletniego Rosjanina . Psychologiem nie byłem , ale na pewien pomysł wpadłem . Na dwa dni przed meczem z Łksem Łomżą zaprosiłem Vishnievskiya do siebie . Rozpijając litr wódki prowadziliśmy rozmowy na luźne tematy . Wspominaliśmy dzielenie mojego mieszkania na pięciu , jak i dzień w którym Vyacheslav przyjechał do nas na testy . Krótko mówiąc : spędziliśmy razem miły wieczór , który dzięki polskiej wódce (zachwalanej przez Rosjanina) był jeszcze przyjemniejszy . Pod koniec spotkania , lekko nietrzeźwy Vishnievskiy wyznał mi , że przez ostatnie dni nie miał się jak i z kim od stresować i to właśnie tym spowodowana była jego nieskuteczność . Podziękował mi również za libację obiecując poprawę formy już od najbliższego spotkania. Nie wiem czy ta libacja poskutkuje , jednak nie żałuję poświęconego czasu . Vyacheslav to nie tylko świetny piłkarz , ale też swój chłop…

 

 

ŁKS Łomża - Amica Wronki

 

 

Kolejne wyjazdowe spotkanie. Wystawiłem właściwie już żelazny skład :

Bramkarz: Kamieniarz

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

Of. Pomoc : Pyrkh

Napad : Vishnieskiy

Piłkarzom przed meczem życzyłem jedynie szczęścia nie oczekując nic , jednak po cichu liczyłem na chociaż jeden punkt .

Zaczyna się mecz . Łomża na przewagę w początkowych minutach , ale nic z tego nie wynika . W 21 minucie spotkania Romuzga popisuje się fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego. Niestety piłka jedynie musnęła poprzeczkę . 8 minut później Pyrkh marnuje szansę na gola pudłując będąc sam na sam z bramkarzem . Jak mawia stare piłkarskie porzekadło : niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i w 33 minucie spotkania Rydzewski uderza z 25 metrów , Kamieniarz puszcza straszną szmatę i mamy 1:0 dla Łomży . Do przerwy nic się ciekawego nie dzieję . W szatni próbowałem wzbudzić w moich zawodnikach nadzieję mówiąc im , że są w stanie wygrać . W drugiej połowie wieje nudą aż do 61 minuty . Romuzga podaje z rzutu wolnego do ustawionego tyłem do bramki w polu karnym Vishneskiya a ten odwraca się z piłką idealnie uderza nie dając żadnych szans bramkarzowi rywali i mamy 1:1. Jeśli ktoś wam kiedyś powie , że alkohol nie jest wyjściem z problemów … to mu nie wierzcie . Już 3 minuty później kolejną szansę na gola miał Rosjanin. Niestety tym razem jego fenomenalnym strzał z dystansu nie wpadł do siatki . W 71 minucie znów było gorąco pod bramką Łomżan . Spore zamieszanie przed polem karnym wykorzystuje Genchev uciekając obrońcom . Romuzga podaje do Bułgara ten jednak nie wykorzystuje szansy , będąc sam na sam z bramkarzem . Niestety w 78 minucie znów zemściły się na nas nie wykorzystane okazje . Błąd w kryciu popełnił Pajak pozostawiając samego sobie Strozika. Napastnik ŁKSU otrzymał genialne podanie od Adamskiego (którym zresztą byłem zainteresowany swego czasu) i mamy 2:1 . Wynik ten utrzymał się do końca . Nie miałem pretensji do moich piłkarzy , gdyż w tym meczu zabrakło nam jedynie szczęścia .

 

 

Łomża : 2 (Rydzewski , Adamski) Amica : 1 (Vishneskiy)

MoM: Baclawski

Odnośnik do komentarza

...Kolejny mecz mieliśmy rozgrywać u siebie z drużyną KSZO Ostrowiec 29 sierpnia . Zanim jednak do tego doszło ja zająłem się kolejnymi poszukiwaniami wzmocnień . Czasu do zamknięcia okienka transferowego zostało bardzo niewiele a ja już nie wiedziałem gdzie mam szukać . W końcu wpadłem na genialnym w swej prostocie pomysł : poprosiłem wszystkich swoich graczy o rekomendacje . Niestety rezultaty były nikłe . Każdy podał jakieś nazwisko , lecz jedynym wartym jakiejkolwiek uwagi piłkarzem był zawodnik Zagłębia Lubin , Przemysław Kotlarz , polecony przez Rui Miguela .

 

Przemysław Kotlarz (obrona prawa) 0 zl – 19 lat . Młody , zdeterminowany , sprawny. Idealnie wykonuje rzuty z autu . Myślę że będziemy mieli z niego pożytek . Powalczy o miejsce w składzie z Galinskim . Kupiony za pół litra ( Gdy pojawiłem się w lublinie po raz drugi , trener miejscowego klubu stwierdził że nie odda mi dwóch piłkarzy za darmo …)

 

 

Do myślenia dał mi także mecz z Łomżą podczas którego uświadomiłem sobie , że z tak niepewnym bramkarzem nie mamy co myśleć nawet o utrzymaniu . Byłem nawet umówiony z jednym zawodnikiem na rozmowę w sprawie ewentualnego zakontraktowania go we Wronkach . Zdarzyło się to jednak po meczu z Kszo , więc o tym później .

 

 

Amica Wronki – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski

 

 

Skład :

 

Bramkarz: Kamieniarz

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

...Drużyna Kszo była pierwszym zespołem , który naprawdę wiedział jak z nami ma grać , czyli szybko krótkimi podaniami zdobywać kolejne metry boiska . Moi piłkarze gubili się a bramka Kamieniarza była ostrzeliwana niemal co minutę . Całe szczęście , zawodnicy z Ostrowca byli niesamowicie nieskuteczni . Wynik bezbramkowy utrzymywał się aż do 73 minuty . Wtedy to Dariusz Romuzga , zagrał niesamowitą długą piłkę zza połowy do Vishnevskiya , który pomimo asysty dwóch obrońców pokonał bramkarza rywali strzałem ze skraju pola karnego . Ta bramka wybiła z rytmu KSZO . Próbowali atakować , lecz były to raczej akty desperacji niż realne zagrożenie bramki . W 89 minucie na boisko wszedł Rui Miguel zmieniając strzelca gola . Nie bez powodu o tym wspominam , gdyż już w pierwszym kontakcie z piłką rezerwowy zdobył bramkę. A było to tak : Rzut rożny dla gości ich bramkarz zaryzykował i wbiegł w nasze pole karne . Piłka wybita przez jednego z obrońców Amici spadła wprost pod nogi Miguela , który uderzeniem z 55 metrów na pustą bramkę ustalił wynik spotkania na 2 : 0 . Byłem wniebowzięty !

 

 

Amica : 2 (Vishnevskiy ,Miguel) KSZO : 0

MoM: Pajak

Widownia : 1594

 

 

Wróćmy do spraw transferowych . Zaraz po meczu wsiedliśmy z Tomkiem Strejlauem w jego samochód (asystenta menadżera stać na to udogodnienie , samego menadżera nie …) i pojechaliśmy na spotkanie z Robertem Bilskim . Ten trzydziestoczterolatek grający obecnie w Ceramice bez żadnych problemów podpisał z nami kontrakt . Nigdy nie grał w tak wysokiej (haha) lidze w jakiej teraz my graliśmy , ale doświadczenia mu nie brakowało .

 

 

Robert Bilski (bramkarz) 0 zl – 34 lata . Kupiony na ostatnią chwilę . Umie więcej niż Kamieniarz i Golyuk razem wzięci a do tego jest bardziej doświadczony . Tylko kontuzja mogła by mu odebrać miejsce w pierwszym zespole .

 

 

Robert był naszym ostatnim wzmocnieniem . Do dnia 1 września (koniec okna transferowego) podpisaliśmy kontrakty z 17 zawodnikami i udało nam się wypożyczyć jeszcze 2 graczy. To chyba całkiem niezły wynik . Jeśli jednak już jesteśmy przy transferach , chciałbym wspomnieć jeszcze jedną ciekawą historię o której zupełnie zapomniałem . Otóż pierwszy transfer jaki udało mi się ugadać , to sprowadzenie Diego Alessandro Rambo , 21 letniego Brazylijczyka , który wówczas reprezentował barwy Lechii Zielonej Góry . Wszystko było by dobrze gdyby nie pewne małe niedopatrzenie . Mianowicie , gdy podpisywałem z nim kontrakt (niestety byłem tam bez Tomka który w tym czasie zajęty był czym innym ) przeoczyłem fakt , iż dojdzie on do naszego klubu dopiero 02.01.08 . Oznaczało to , że poczekamy sobie na niego do drugiej rundy (…kur…czę…). Całe szczęście że ta transakcja nie kosztowała nas nawet złotówki …

 

 

Polonia Warszawa – Amica Wronki

 

 

Skład pozostał praktycznie bez zmian ( jak co mecz) , jedynie Bilski dostał szansę do zadebiutowania zastępując między słupkami Kamieniarza .

 

Skład :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

...Przed meczem czułem dość sporą tremę . Polonia (wbrew opiniom panującym niemal w całej Warszawie prócz ulicy Konwiktorskiej) to jakby nie patrzeć klub z wielkimi tradycjami . Będąc świadomym bliźniaczo podobnych odczuć moich zawodników nie podgrzewałem atmosfery w szatni i życzyłem im jedynie szczęścia . Oglądając na boisku mecz w którym żadna z drużyn nie miała znaczącej przewagi , czułem ogromne zadowolenie . Dobre samopoczucie zostało zwiększone do granic możliwości już w osiemnastej minucie . Vas’kin podał z 45 metrów do Vishnevskiya , który został sfaulowany w obrębie pola karnego . Jedenastkę pewnie wykonał Ozim i prowadziliśmy 1:0. Prowadzeniem nacieszyłem się jednak tylko 3 minuty gdyż po błędzie obrońców niekryty przez nikogo Piątek strzelił gola na 1:1 . Do przerwy wynik się utrzymał . W szatni powiedziałem zawodnikom by grali cały czas tak jak grali i do końca nie tracili wiary w zwycięstwo . Poskutkowało . W drugiej połowie nadal oglądaliśmy walkę dwóch godnych siebie rywali . Już myślałem , że mecz zakończy się remisem . Myliłem się jednak , gdyż w 81 minucie Vishnevskiy podał do Karova(który w 75 minucie zmienił Telkę) ten podbiegł kilka metrów na skrzydle i oddał piłkę Rosjaninowi , który bez najmniejszego problemów umieszcza futbolówkę w siatce. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 (!!)

 

 

Polonia : 1 (Piątek) Amica : 2 (Ozim , Vishnevskiy)

MoM: Pyrkh

Widownia : 2437

 

 

Drugie zwycięstwo w lidze z rzędu z dwoma dość wymagającymi przeciwnikami niezwykle pozytywnie wpłynęło na atmosferę w zespole . Piłkarze naprawdę z chęcią zaczęli przychodzić na treningi i widać było w nich prawdziwą radość z grania w piłkę...

 

7 września do klubu zgłosił się Yuriy Markov , 29 letni , Ukraińczyk , który chciał być w naszym klubie fizjoterapeutą . Na tym stanowisku nikogo w klubie nie mieliśmy , to też postanowiłem go zatrudnić . Jak się później dowiedziałem , był on znajomym Golyuka(pewnie liczył że Markov upora się z jego kontuzją…niech liczy dalej ) .

 

 

Amica Wronki – Górnik Łęczna

 

 

Urazu barku na treningu na dwa dni przed meczem doznał Bilski , to też między słupki musiał powrócić Kamieniarz. Reszta składu bez zmian :

 

Bramkarz: Kamieniarz

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

…Gdy już w 3 minucie po podaniu Lisowskiego , Kubica kopnął piłkę , która po odbiciu się od pająka wpadła do bramki , pomyślałem że ten mecz zakończy się pogromem . Myliłem się jednak . Już minutę później , mocno zirytowany szybko straconym golem Pyrkh , oddał niewyobrażalnie mocne uderzenie z 30 metrów i na tablicy widniał wynik 1:1 . Nie mogąc uwierzyć w tego przepięknego gola wybiegłem na środek boiska aby uściskać Białorusina . „Chcecie grać ostro ? To zagramy ostro” – rzuciłem zadziornie w stronę stojącego obok zszokowanego kapitana Łęcznej – Sławomira Nazaruka . I faktycznie graliśmy ostro . Niestety prócz mnóstwa fauli i instruktażowego pokazu prawdziwej boiskowej walki , obie drużyny nie potrafiły już zmienić wyniku spotkania . W 22 minucie kontuzjowany był jeszcze bramkarz górnika Tyton . Bohaterem meczu został Pyrkh , którego uderzenia nie powstydziłby się nawet Roberto Carlos.

 

 

Amica : 1 (Pyrkh) Górnik : 2 (Kubica)

MoM: Pyrkh

Widownia : 1954

 

 

Kolejny bardzo ładny mecz w wykonaniu mojej drużyny . Seria 3 meczy bez porażki naprawdę cieszy . Myśli że każda seria musi się kiedyś skończyć w ogóle nie dopuszczałem . Nie ma jednak co rozmyślać , gdyż czeka nas kolejne niezwykle ciężkie spotkanie . Tym razem do Wronek przyjechał Chorzowski Ruch .

 

 

Amica Wronki – Ruch Chorzów

 

Bilski wciąż kontuzjowany .

 

Skład :

 

Bramkarz: Kamieniarz

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

W tym meczu właściwie już oczekiwałem porażki . W końcu ile można mieć farta . Nie informowałem o tym moich zawodników , ponieważ nie chciałem psuć im humorów . A morale były naprawdę wysokie .

 

…Co prawda Ruch miał przewagę w posiadaniu piłki jednak to my potrafiliśmy stwarzać groźne sytuacje (głównie z kontraataków) . Już w siódmej minucie po wspaniałym rajdzie na skrzydle , Telka idealnie wrzuca na głowę Vishnevskiya , ten jednak fatalnie pudłuje . Na gola na szczęście nie musieliśmy długo czekać . Mamy 15 minutę spotkania . Rzut wolny wykonuje Vas’kin , który adresuje podanie po ziemi do stojącego w polu karnym Pajaka . Płaskie strzał w krótki róg i mamy 1:0 . Do 40 minuty cały czas Ruch częściej posiadał piłkę ale to my umieliśmy stwarzać okazję . Niestety nic co dobre nie trwa wiecznie . We wspomnianej minucie błąd popełnia Galinski podając piłkę wprost pod nogi Ludzinskiego , który uderza wprost w naszego bramkarza . Bilski odbija piłkę pod nogi Misiury , który nie ma problemu ze strzałem na pustą bramkę . Mamy 1:1 choć my byliśmy dużo groźniejsi . Dalsza część spotkania to nudy , nudy i jeszcze raz nudy . Co prawda nie martwi mnie to , bo udało się nam utrzymać bądź co bądź korzystny wynik , ale po cichu liczyłem jeszcze na jakiegoś przypadkowego gola …

 

 

Amica : 1 (pajak) Ruch : 1 (Misiura)

MoM:Szyszko (uratował swój zespół przed stratą co najmniej 2 goli…)

Widownia : 2010

Odnośnik do komentarza

Kolejne spotkanie mieliśmy rozgrywać u siebie w ramach 2 rundy pucharu Polski z pierwszoligową Arką Gdynia . Obawiałem się pogromu …

 

 

Amica Wronki – Arka Gdynia

 

 

Skład wystawiłem niemal identyczny co w poprzednich spotkaniach . Jedyną zmianą na jaką się zdecydowałem było ściągnięcie fatalnie grającego w poprzednim spotkaniu Galinskiego. W jego miejsce ustawiłem Pytlarza . Wyjściowa jedenastka :

 

 

Bramkarz: Kamieniarz

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Kotlarz

 

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

…Już w 12 minucie goście objęli prowadzenie . Po długim rajdzie na lewym skrzydle Nawrocika , piłka dostała się wprost pod nogi Przytuly , a ten z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki . Gol ten co prawda został zaliczony jako samobój Kamieniarza , ale ja nie mam pojęcia dlaczego . W 19 minucie udało nam się wyrównać . Telka podaje do stojącego w polu karnym Vishnevskiya a ten bez problemu zdobywa gola. Kolejne minuty jasno pokazywały , że Arka wcale nie gra dużo lepiej od nas . Widać było różnicę w wyszkoleniu technicznym lecz moi zawodnicy nadrabiali walecznością . Gdy już myślałem że pierwsza połowa zakończy się remisem w 44 minucie fatalnie zachował się Pyrkh , który podał w naszym polu karnym do Przytuly , a ten przeraźliwie słabym strzałem wprost w bramkarza ustalił wynik na 1:2 . Jakim cudem Kamieniarz tego nie obronił ? W przerwie meczu utwierdziłem moich zawodników w przekonaniu , że ten mecz spokojnie jest do wygrania . Pierwsze dwadzieścia minut drugiej połowy to ostra walka z której nic nie wynikało . W końcu w 68 minucie spotkania Genchev zaadresował fenomenalne długie podanie do Vishnevskiya , który bez problemu strzelił swoją drugą bramkę w tym spotkaniu . 2:2 ! Remisem niestety nacieszyliśmy się jedynie 3 minuty. Kolejna kontra Arki … kolejna szmata wpuszczona przez Kamieniarza . Stojący przy linii bocznej boiska Kalousek lekko kopnął piłkę w stronę bramki Amici . Niestety Kamieniarz po raz kolejny udowodnił , że dla niego nie ma uderzenia nie do wpuszczenia . 2:3 . Moi zawodnicy w tym momencie chyba stracili już wiarę w uzyskanie korzystnego wyniku w tym meczu . Co prawda raz na jakiś czas udało się przeprowadzić jakiś atak jednak nie wiele z tego wynikało . W 90 minucie Arka kolejny raz przeprowadziła kontratak . Dziedzic podał prostopadle do Wachowicza a ten zdobył jedynego gola w tym spotkaniu przy którym nie zawinił Kamieniarz. 4:2 . Już minutę później Kotlarz zagrał piękną długą piłkę do Vishnevskiya który zaliczył w tym spotkaniu hat – tricka . Ostateczny wynik 4:3 .

 

 

Amica : 3 (Vishnevskiy x 3) – Arka 4 (Kamieniarz sam. , Przytula , Kalousek , Wachowicz)

MoM: Vishnevskiy

Widownia : 2553

 

 

Minęły trzy dni od 2 rundy pucharu Polski . Jechaliśmy autokarem do Krakowa na spotkanie z miejscowym Hutnikiem . Rozmyślałem nad ostatnim spotkaniem . Mecz z Arką co prawda przegraliśmy , ale ja byłem w pełni zadowolony . Były momenty w których Arka zepchnięta została do obrony , wszystkie ich gole padły z kontrataków , a gdyby w naszej bramce stał ktoś kto umie grać w piłkę to my byśmy ten mecz wygrali . Cieszy też skuteczność Vishnievskiya … W czasie drogi zasnąłem a obudzili mnie dopiero w Krakowie .

 

 

Hutnik Kraków – Amica Wronki

 

 

Skład wystawiłem taki sam jak na Arkę . Niestety kontuzji wciąż nie wyleczył Bilski .

 

Bramkarz: Kamieniarz

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Kotlarz

 

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Oglądając pierwszą połowę tego spotkania , zastanawiałem się co się stało z drużyną , która tak pięknie grała w ostatnim meczu . Mecz był nudny a moi gracze grali na stojąco . Gdy wszedłem do szatni w przerwie spotkania od razu wyczułem że coś jest nie tak . Graliśmy beznadziejnie a moi zawodnicy jak gdyby nigdy nic żartowali sobie . Próbując zagrzać ich do walki zorientowałem się że wszyscy gracze mają masakrycznie przekrwione spojówki . To mogło oznaczać tylko jedno : Piotrek upalił mi drużynę przed meczem podczas gdy ja spałem . Byłem na niego wściekły . Zacząłem go szukać . Jak się okazało spał na ławce trenerskiej .(zatrudniony był co prawda jako sprzątacz , ale jeździł z nami na wszystkie mecze pełniąc rolę tragarza , chłopca na posyłki itp.). Nim zdążyłem go obudzić rozpoczęła się druga połowa a ja postanowiłem , że zajmę się nim po meczu . Drugie 45 minut było jeszcze gorsze . Hutnik zaczął przeprowadzać coraz składniejsze akcje . Mieliśmy szczęście . Niestety tylko do 86 minuty . Wtedy to Wojcik rozpaczliwie kopnął w stronę naszej bramki a niezawodny Kamieniarz wpuścił kolejną w swej nędznej karierze szmatę. Próbowałem jeszcze coś zmienić wpuszczając Miguela za Ozima jednak nic to nie dało . 1:0 . Przegraliśmy z Hutnikiem …

 

 

Hutnik : 1 (Wojcik) - Amica 0

MoM: Buchalik

Widownia : 1906

 

 

Po tym meczu nie byłem zadowolony . Szansa na łatwe 3 punkty które niewątpliwie byśmy zdobyli gdyby moi zawodnicy byli trzeźwi została zmarnowana . Dochodzi do tego fatalna postawa Kamieniarza , który sam ze sobą się ściga w konkursie na największą szmatę na polskich boiskach . Największe pretensje miałem jednak do Piotrka , który rozpala mi zespół . Niestety szpetny od meczu w Krakowie nie pojawia się w klubie …

 

 

Lechia Gdansk – Amica Wronki

 

 

Wreszcie wrócił Bilski !

 

Skład :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Kotlarz

 

Def. Pomoc : Ozim Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

Mecz który teoretycznie musieliśmy przegrać . I przegraliśmy … 4:1 … Lechia to naprawdę mocny zespół . Z powodzeniem mogliby grać w pierwszej lidze . To jedyna drużyna spośród tych z którymi dotychczas rywalizowaliśmy z którą nie mieliśmy żadnych szans . Lechia nas zdeklasowała . Opisu meczu nie będzie …

 

 

Lechia 4 (Hirsz x 2 , Jurczyk Sam. , Kalkowski) Amica 1 (Pyrkh)

MoM: Hirsz

Widownia : 6506

Odnośnik do komentarza

Po meczu w Gdańsku w klubie znów zaczął się pojawiać Piotrek . Na początku byłem na niego wściekły za to co zrobił przed meczem z Hutnikiem , ale w końcu mi przeszło . Zresztą miałem teraz większe zmartwienia . Przegraliśmy ostatnie 3 mecze . Boje się , że to może być początek końca naszej dobrej postawy w 2 lidze …

 

 

Amica Wronki – Widzew Łódź

 

 

Do składu powrócił Galinski który zmienił Kotlarza. Postanowiłem dać szansę Rawie wprowadzając go w miejsce Ozima .

Reszta bez zmian :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Rawa Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Pierwsza połowa to najnudniejsze 45 minut od początku sezonu . Co prawda byłem zadowolony , bo dawało nam to bądź co bądź korzystny wynik z dużo lepszym rywalem . W przerwie meczu próbowałem przekonać moich zawodników że są wstanie wygrać . Poskutkowało . W drugiej połowie przejęliśmy inicjatywę . Niestety nic z tego nie wynikało aż do 94 minuty spotkania . Wtedy to Galinski zagrał długą piłkę do Vishnevskiya , który będąc sam na sam z bramkarzem zdobył zwycięskiego gola . Zdobyliśmy 3 punkty !!

 

 

Amica : 1 (Vishnevskiy) Widzew : 0

MoM: Pajak

Widownia : 1871

 

 

Ograliśmy Widzew …chyba wracamy do formy .

 

 

Zagłębie Sosnowiec – Amica Wronki

 

 

Kontuzji doznał Romuzga . Jego miejsce zajął Rawa

 

Skład :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Niestety już w 11 minucie spotkania kontuzji doznał Vishnevskiy i musiał zostać zmieniony przez Miguela . Nieobecność naszego najlepszego strzelca była odczuwalna . Jeśli chodzi o sam mecz ; żadna z drużyn nie miała przewagi . Było to spotkanie dwóch godnych siebie rywali . Niestety to gospodarze pierwsi strzelili gola . Stało się to w 32 minucie po uderzeniu Smarzynskiego. Rykoszet i mieliśmy 1:0 . Na szczęście w 68 minucie spotkania wyrównaliśmy . Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Gencheva piłkę do bramki głową skierował Pajak . Mecz zakończył się remisem a my mieliśmy sporo powodów do radości , gdyż po wyrównującym golu zagłębie miało mnóstwo szans na zdobycie zwycięskiej bramki .

 

 

Zagłębie : 1 (Smarzynski) Amica : 1 (Pajak)

MoM: Berensztajn

Widownia : 3250

 

 

Kolejny dobry wynik . Moi podopieczni mnie zaskakują .

 

 

Amica Wronki – Stal Stalowa Wola

 

 

Niestety kontuzja wykluczyła Vishnevskiya z gry w tym spotkaniu . Jako że nie mam zupełnie zaufania do Miguela to w napadzie wystawiłem Telkę . Zwolnione miejsce na prawej stronie zajął Karov ,który za każdym razem gdy go wpuszczałem z ławki( a robiłem to dość często) pokazywał się z jak najlepszej strony .Dobrze prezentujący się na boisku Rawa zmienił Ozima. Skład :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Rawa Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Telka

 

 

W pierwszej połowie Stal miała miażdżącą przewagę . Na szczęście strzelili tylko jednego gola . Stało się to w 26 minucie kiedy to Gesla z kilku metrów wepchnął piłkę do bramki . W przerwie trochę pokrzyczałem na moich zawodników . Kazałem im dać z siebie więcej . W drugiej połowie gracze z Wronek grali ze 3 razy lepiej . Na bramkę wyrównującą czekaliśmy do 56 minuty . Wtedy to Vas’kin z rożnego wrzucił na głowę Romuzgi a ten jak na kapitana przystało , zdobył gola , dającego nam nadzieję na korzystny wynik w tym spotkaniu . Ta bramka dodała nam skrzydeł . Praktycznie każda nasza akcja kończyła się groźnym uderzeniem . Kolejny gol wisiał w powietrzu . W końcu w 81 minucie indywidualną akcję zakończoną bramką przeprowadził Pyrkh. Zdobyliśmy 3 punkty !

 

 

Amica : 2 (Romuzga , Pyrkh) Stal 1 (Gesla)

MoM : Wieprzec

Widownia : 2001

 

 

Trzeci mecz bez porażki … przyjemnie naprawdę przyjemnie .

 

 

Motor Lublin – Amica Wronki

 

 

Rawa chyba na stałe już wygryzł Ozima ze składu , reszta bez zmian :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Rawa Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

W pierwszej połowie kompromitowaliśmy się . Już w 13 minucie karnego wykorzystał Zmuda i Motor prowadził 1:0 . Zawodnicy z Lublina grali , zawodnicy z Wronek stali . 29 minucie Lyashko strzelił gola na 2:0 . Do końca pierwszej połowy cały czas byliśmy atakowani , jednak wynik pozostał już bez zmian . W przerwie meczu byłem naprawdę wkurzony . Po raz pierwszy postanowiłem pokrzyczeć na moich zawodników . Obawiałem się że mi to nie wyjdzie , jednak sądząc po ich minach wzięli sobie moje uwagi do serca. No i faktycznie tak było . W drugiej połowie to my graliśmy a Motor stał . W 57 minucie źle wybitą piłkę przez obrońców przejął Telka i szybko oddał ją do Vishnevskiya , który nie miał problemów ze strzeleniem gola na 2:1 . W dalszej części meczu cały czas to my atakowaliśmy . W 69 minucie Rawe zmienił Miguel i graliśmy już dwoma napastnikami . To nie pomogło więc w 82 Karov zmienił Jurczyka . Bułgar zagrał na prawej pomocy dzięki czemu Telku mógł przejść do napadu . Kazałem zawodnikom całe siły włożyć w ofensywę . Gdy już traciłem wiarę w remis w tym spotkaniu w 90 minucie niezawodny Vishnevskiy w ogromnym zamieszaniu w polu karnym , zdobył gola na 2:2 . Z lublina wyjechaliśmy z punktem .

 

 

Motor : 2 (Zmuda Lyashko) Amica : 2 (Vishnevskiy x2)

MoM: Romuzga

Widownia : 1192

 

 

Amica Wronki – Swit Nowy Dwor Mazowiecki

Skład :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Rawa Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

Już w 4 minucie objęliśmy prowadzenie . Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Vas’kina gola głową zdobył Rawa . Świt był zespołem dużo gorszym , jednak w 25 minucie po zupełnie przypadkowej akcji gola wyrównującego zdobył Reginis. Całe szczęście był to tylko wypadek przy pracy . W 38 minucie Romuzga podaje do Vishnevskiya… mamy 2:1 . Moi zawodnicy poszli za ciosem . 3 minuty później Romuzga podwyższył wynik na 3:1 po uderzeniu z rzutu wolnego . W przerwie wyraziłem swe zadowolenie z postawy moich graczy. Świt był bezradny . Niestety drugą połowę zagraliśmy fatalnie . Pochwaleni zawodnicy z Wronek zupełnie sobie odpuścili a goście tylko na to czekali . W 63 minucie Peczek dograł na głowę Reginisa ,który zdobył bramkę kontaktową . Już 2 minuty później Brzezinski wyrównał po uderzeniu z rzutu wolnego . Bilski wpuścił szmatę . W tym momencie świt sobie odpuścił i znowu to my przejęliśmy inicjatywę . Niestety nic z tego nie wynikło i mecz zakończył się remisem .

 

 

Amica : 3 (Rawa , Vishnevskiy , Romuzga) Swit : 3 (Reginis x2 , Brzezinski)

MoM: Reginis

Widownia :2086

 

 

Czwarty mecz bez porażki . Graliśmy bardzo ładnie . Przed nami ostatnie spotkanie w pierwszej rundzie . Mamy zagrać z Jagiellonia u siebie . Na 99% przegramy , gdyż Jagiellonia to zespół o co najmniej 2 klasy lepszy . Z drugiej strony sprawiliśmy już kilka niespodzianek …

 

 

Amica Wronki – Jagiellonia Bialystok

 

 

Genchev doznał kontuzji która wykluczy go z gry na jakieś 2 tygodnie

Skład:

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

Def. Pomoc : Rawa Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Karov prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Zawodnicy z Białegostoku byli szybsi , sprawniejsi i lepiej wyszkoleni technicznie co było widoczne już od pierwszych minut spotkania . Mamy 14 minutę : po akcji niczym z boisk halowych Tarnowski podał do Cielucha , który zdobył pierwszą bramkę dla Jagielloni . Po bramce gości , gra straciła na tempie . Co prawda pojawiały się sporadyczne , groźne ataki raz z jednej raz z drugiej strony , ale po żadnym z nich bramka nie padła . W 43 minucie presji nie wytrzymał Telka i strzelił w papułacha Chanke za co otrzymał czerwoną kartkę . Z jednej strony Tomek mnie tym zdenerwował , bo osłabił zespół z drugiej zaś cieszyłem się , bo ten Chanko irytował mnie swoimi indywidualnymi akcjami . Gdy graliśmy w dziesiątkę byłem pewien że ten mecz już przegramy . Modliłem się tylko o niski wymiar kary . W przerwie powiedziałem co prawda zawodnikom , że mogą wygrać , ale sam w to nie wierzyłem . W 60 minucie Darek Latka zdobył gola po wrzutce Dzienisa . 2:0 . Jakież było moje zdziwienie , gdy 6 minut później Vishnevskiy strzelił bramkę po podaniu z rzutu wolnego Romuzgi . Radość z gola kontaktowego była , ale o remisie nadal nawet nie marzyłem . Całe szczęście ja miałem w zespole Vishnevskiya a Jaga Banaszynskiego . Ten drugi w 80 minucie fatalnie wybił piłkę wprost pod nogi pierwszego , który zmienił wynik na 2:2 !! Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem . Zaskoczeniom jednak nie było końca . Nim zdążyłem się oswoić z remisem wyszliśmy na prowadzenie . Minutę po golu kontaktowym , bramkę dającą nam ostateczne zwycięstwo zdobył nie kto inny jak Vishnevskiy po podaniu Pyrkha . CO ZA MECZ !!

 

 

Amica 3 (Vishnevskiy x3) Jagiellonia 2( Cieluch , Latka)

MoM: Vishnevskiy

Widownia : 2140

Odnośnik do komentarza

Mógłbyś zapodać tabelę?

Tabela Trzymaj

 

 

 

… „Zakończyła się pierwsza runda . Zajęliśmy 7 miejsce co jest jak dla mnie wynikiem oszałamiającym . Udało nam się zdobyć 24 punkty w 17 spotkaniach . W poprzednim sezonie 40 punktów gwarantowało bezpieczne 10 miejsce. Oznacza to , że zdobyliśmy nawet o 4 „za dużo” punkty . W mojej głowie zrodziła się nawet , dość zuchwała myśl o 3 miejscu gwarantującym baraże o pierwszą ligę. Czy na pewno aż tak zuchwała ? W zeszłym sezonie 3 miejsce zdobyła Lechia z 60 punktami . Teoretycznie więc po pierwszej rundzie powinniśmy mieć 30 punktów . Brakuje nam w takim razie 6 , ale przecież gdybyśmy wygrali mecz ze Świtem (który wygrać powinniśmy …) , ograli beznadziejny Hutnik i zremisowali chociażby z Łomżą , osiągnęlibyśmy ten wynik . Tak „musimy” zdobyć w drugiej rundzie o 12 punktów więcej … niby do zrobienia , ale jak będzie zobaczymy . Nie ma co tego rozsądzać , gdyż jest to tylko gdybanie . Jeśli chodzi o naszą dotychczasową postawę : cieszy dobra forma w meczach u siebie . Zostaliśmy ograni we Wronkach tylko raz , przez Polonie Bytom na samym początku sezonu . Na wyjazdach jest gorzej , ale w końcu jesteśmy tylko beniaminkiem i to ze składem kompletowanym w tempie ekspresowym …”

 

 

To tylko kawałek listu , który wysłałem do prezesa Mateusza Maziarza . Co ciekawe nie widziałem się z nim od momentu kiedy oprowadzał mnie po klubie . Chodzą plotki , że odkąd dostał pieniądze od miasta siedzi na Karaibach a klubem zarządza telefonicznie . Tak naprawdę ciężko to nazwać zarządzaniem : dzwoni po prostu by się upewnić , że za dużo nie wydałem . Ze mną skontaktował się (również przez telefon) dopiero kilka dni po meczu z Jagiellonią . Kazał mi streścić pół roku pracy w liście (którego fragment macie wyżej) i wysłać mu . Wkurzył mnie tym … a co ja jestem trener czy bajkopisarz? Co jednak mogłem zrobić ? Utrzymywał mnie więc wykonałem jego polecenie . Szkoda tylko , że nawet mnie nie pochwalił za moje dokonania . Zero wdzięczności . Na szczęście kibice z Wronek nadrabiają ten aspekt za tego marnego prezesine . Na końcu ostatniego meczu rundy cały stadion skandował moje nazwisko . To naprawdę wspaniałe uczucie . Po raz pierwszy w życiu czułem , że robie coś wielkiego . Nawet starzy znajomi ze szkoły , którzy kiedyś nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego dzwonili z gratulacjami . Całe szczęście wiedziałem jak mam się w takiej sytuacji zachować . Na drugoligowych boiskach poznałem sporo nowych obelg , które zgrabnie wykorzystałem w dyskusjach z tymi zakłamanymi mendami . Dość już jednak o tych błahostkach …

 

 

-Wincenty – usłyszałem głos ojca odbierając telefon – Słuchaj tak dalej być nie może …Musimy pogadać bądź u mnie za pół godziny

 

 

„…Nie dał mi się nawet słowem odezwać . Co za irytujący starzec . Za kogo on się ma ? Niedoszły piłkarzyna . Wielki , zmarnowany talent , którego największym sukcesem był transfer do Białoruskiego Homelu . Ile razy słuchałem o tym , że gdyby nie kiepskie więzadła w kolanach tatuś grałby w Barcelonie ? … na pewno skoro w wieku 24 lat grał jeszcze w Białoruskiej ekstraklasie . W ogóle to chyba jedyny Polak wytransferowany do tego kraju ? Jak słabym trzeba być piłkarzem by się na to zgodzić ? …eee nie ważne … Został sobie teraz menadżerem i się chełpi jakich to on kontraktów zawodnikom nie załatwia …” – takie oto myśli przez głowę mi przelatywały dopóki nie dotarłem do rodzinnego domu i nie zacząłem dyskusji z ojcem …

 

-O co chodzi tato ?- zapytałem

 

-Jak to o co chodzi ? Czy ty naprawdę jesteś aż tak głupi ? Jakim cudem tobie się udało zdobyć z tym klubem 7 miejsce – zamyślił się

 

-Zaprosiłeś mnie tu żeby mnie obrażać ? –spytałem zirytowany

 

- Oooo… widzę , że się dumą unosi trener od siedmiu boleści – jak zwykle złośliwie odpowiedział – Słuchaj chodzi o to , że może i do tej pory miałeś farta ,ale to nie będzie trwać wiecznie . Musisz skompletować sztab szkoleniowy a ja ci w tym pomogę . Pojęcia nie masz o treningu , więc trzeba zatrudnić fachowców

 

-Dobrze … sam o tym myślałem nawet … jeśli chcesz mi pomóc to będzie mi miło – Z trudem powstrzymywałem kipiącą we mnie złość . Wiedziałem , że sam sobie nie poradzę , więc musiałem być miły.

 

 

No i zajęliśmy się poszukiwaniem trenerów . Kosztowało nas to sporo pracy , ale w końcu udało nam się zatrudnić 4 :

 

Dariusz Szymanski – Będzie odpowiedzialny tylko za trening ataku (4 gwiazdki)

 

Tadeusz Cywka – Siła i aerobik (po 4 gwiazdki)

 

Krystian Jacek – Panowanie nad piłką (3 gwiazdki) obrona i stałe fragmenty (po 2 gwiazdki)

 

Vladimir Orlov – Taktyka (5 gwiazdek)

 

Umiejętności bramkarskie (1 gwiazdka) i strzały (3 gwiazdki) nadal będzie trenował Strejlau .

 

 

Co prawda prezes uważał , że wystarczy nam jeden trener … ale prezesa w klubie nigdy nie ma to i nie wie co się dzieje … Udało nam się zatrudnić również scouta – Dawida Wierzbickiego .

 

Po skompletowaniu sztabu szkoleniowego , ojciec znowu dał mi spokój . Wreszcie mogłem się zająć kadrą . Nie miałem zamiaru robić wielkich zmian …Ba , chciałem je ograniczyć do minimum . Z tego też powodu oprócz wcześniej umówionego transferu Rambo , do drużyny doszedł jeszcze tylko jeden zawodnik – Myszka .

 

 

Diego Alessandro Rambo (obrona srodek) 0zl – 22 lata Brazylijczyk . Poczynił spore postępy odkąd go ostatni raz widziałem . Oby rozwijał się tak dalej . Jeśli będzie grał tak jak prezentuje się na treningach , to wygryzie ze składu Jurczyka .

 

Mariusz Myszka (napastnik) 0zl – 18 lat . Młody perspektywiczny sprowadzony ze Stalowej Woli . Zmiennik dla Vishnevskiya . Już jest lepszy od Miguela . Może coś kiedyś z niego będzie .

 

 

I to by było na tyle jeśli chodzi o transfery . W okresie zimowym doskonaliliśmy dotychczasową taktykę ( to znaczy : zero zmian … nauka , nauka i jeszcze raz nauka ) i rozegraliśmy kilka sparingów :

 

Amica Wronki : 2(Vishnevskiy , Pajak) – Miedź Legnica : 1 (Ziajka)

 

Amica Wronki : 4 (Dalke sam , Karov , Rawa , Telka) – Lechia Zielona Góra : 0

 

Gkp Gorzów : 0 – Amica Wronki : 1(Jurczyk)

 

Amica Wronki : 2 (Kwiatkowski[szarak] , Telka) – Olimpia Elbląg : 3 (Markiewicz , Kowal , Wojcik)

 

Amica Wronki : 0 – Zagłębie Lubin : 1 (Bartczak)

 

Amica Wronki : 1 (Krol[szarak]) – Drwęca Nowe Miasto Lubawskie : 1 (Witkowski)

 

I tak powoli doczłapaliśmy się do końca przerwy zimowej … Pierwszy mecz w 2 rundzie zagramy z trzecim w tabeli Podbeskidziem … ale o tym kiedy indziej

 

 

PS. Wyniki z pierwszej rundy

Odnośnik do komentarza

Pierwszy mecz w drugiej rundzie gramy z Podbeskidziem u siebie . Bardzo ważne spotkanie . Zweryfikowane zostaną moje marzenia o 3 miejscu w tabeli.

 

 

Amica Wronki – Podbeskidzie Bielsko Biala

 

 

Kontuzjowany jest Romuzga(opaskę kapitańską przejmuje Pająk) . Telka pauzuje na okres 3 meczy po czerwonej kartce , którą dostał w spotkaniu z Jagiellonią . Ponadto Jurczyka miejsce w składzie zajmuje Rambo(brzmi to nieco śmiesznie… ) .

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Zaczyna się mecz . Pierwsze minuty bardzo wyrównane . Niestety nastała minuta 9 . Różycki uderza z rzutu wolnego piłka leci wprost w Bilskiego, który nie powinien mieć problemu z jej złapaniem … ale miał … 1:0 . Był to tak zwany gol z niczego . Cały czas mecz był wyrównany . Właściwie to nawet my mieliśmy przewagę, ale jak to często w piłce bywa – nic z tego nie wynikało . W szatni powiedziałem zawodnikom , że mogą wygrać (bo tak po prawdzie to powinniśmy prowadzić…) . W drugiej połowie nasza przewaga wzrosła jeszcze bardziej . W 55 minucie Galinski dostrzegł niepilnowanego w polu karnym Pyrkha i zagrał do niego piękną długą piłkę . Białorusin uderza i … 1:1 . Pięknie ! Po golu moi zawodnicy jeszcze bardziej zaczęli cisnąć przeciwników . 10 minut później Rawa uderza z dystansu i obejmujemy prowadzenie ! Do końca spotkania kontrolowaliśmy przebieg gry a gościom nie udało się zmienić rezultatu meczu . Wygraliśmy !

 

 

Amica : 2 (Pyrkh , Rawa) – Podbeskidzie : 1 (Rozycki)

MoM : Rambo

Widownia: 2214

 

Po meczu zaprosiłem Tomka Strejlau’a i wszystkich trenerów na spotkanie zakrapiane alkoholem , które odbyło się u mnie w domu .

 

- Na nasz zespół nie na mocnych Tomek –powiedziałem , klepiąc mego asystenta po plecach – Są coraz bardziej zgrani , coraz bardziej pewni siebie i coraz bardziej skuteczni . Do tego ten nowy , Rambo , on jest nie do przejścia

 

-Vins ja bym nie przesadzał z tym entuzjazmem – Powiedział Strejlau , który z reguły był powściągliwy- Do końca sezonu czeka nas jeszcze wiele spotkań . Z pewnością też wiele niespodzianek . A niespodzianki mają to do siebie , że albo są przyjemne …

 

- Albo bardzo przyjemne – przerwałem mojemu rozmówcy –pier****sz Tomeczku oj pier****sz . Nie umniejszaj naszych zasług .To nasz siódmy mecz bez porażki .Będziemy mieli to 3 miejsce i koniec . A teraz dajmy już temu spokój i pijmy dalej – powiedziałem zaczynając polewać...

 

 

Polonia Bytom – Amica Wronki

 

 

Wciąż grać nie mogą Romuzga i Telka . Ponadto kontuzji doznał Genchev . Miejsce Bułgara zajął Karov , więc nie było kogo wstawić na prawą stronę . Zagrał tam Miguel .

 

Skład :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Karov prawy : Miguel

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Mecz piekielnie nudny . Rambo , Pajak i Rawa nie pozwolili nawet podejść do pola karnego napastnikom przeciwnika . W defensywie graliśmy idealnie . Gorzej z ofensywą . Obrońcy Polonii to też nie leszcze . Udało się jednak ich pokonać kilka razy Vishnevskiyowi , jednak z bramkarzem było już gorzej . Mecz zakończył się wynikiem 0:0 . Byłem zadowolony . Brak goli z naszej strony na 100% był spowodowany kontuzjami w mojej drużynie . Na debiut dostał szansę Myszka wprowadzony w 82 minucie .

 

 

Polonia : 0 Amica : 0

MoM : Rawa

Widownia : 2418

 

W drugiej kolejce po raz pierwszy w tym sezonie porażki doznała Lechia Gdansk . I to wcale nie małej porażki . Przegrali w meczu wyjazdowym z drużynom KSZO aż 3:6 . Co ciekawe ich pogromcy w poprzednim spotkaniu zostali zdeklasowani przez Ruch Chorzow ulegając im aż 1:5 . Dziwne się rzeczy dzieją w meczach drużyny z Ostrowca.

 

 

Amica Wronki – Zawisza Bydgoszcz

 

 

Romuzga i Telka wciąż nie grają . Wrócił Genchev

 

Skład :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Zawisza prezentowała się bardzo marnie . Ich akcje były przerywane już w środkowej strefie boiska . 15 minuta spotkania pięknie uderzenie z 25 metrów Rawy i piłka omal nie rozrywa siatki . 1:0 . Na kolejną bramkę czekaliśmy jedynie 6 minut . Vishnievskiy podaje prostopadle do Pyrkha a ten uderza między nogami bramkarza i mamy 2:0 . Do przerwy kontrolujemy wynik meczu . W drugiej połowie znów to my atakowaliśmy. W 61 minucie Galinski daleko wybił piłkę do której dobiegł Vishnevskiy i będąc sam na sam z bramkarzem zdobył gola na 3:0 . Krzyknąłem z ławki trenerskiej zawodnikom by teraz trochę odpuścili … i odpuścili . W 62 minucie Vishnievskiya zmienił Myszka. W 70 minucie Warakomski podał do Sotirovica , błąd w kryciu popełnił Pajak a napastnik Zawiszy zdobył bramkę honorową . Mecz zakończył się wynikiem 3:1 .

 

 

Amica : 3 (Rawa , Pyrkh , Vishnevskiy) Zawisza : 1 (Sotirovic)

MoM : Vishnevskiy

Widownia : 2216

 

 

Po pomeczowej rozmowie z zawodnikami w szatni podroczyłem się trochę z moim asystentem .

 

- I co Tomuś pesymisto ? A nie mówiłem ? 9 meczów bez porażki z rzędu i jak my byśmy mieli nie zająć tego śmiesznego 3 miejsca ? Powiem ci więcej …- Położyłem koledze rękę na ramieniu – Możemy zdobyć drugie. Pierwszego to może nie bo jednak Lechia to straszne skurwys***…

 

Tomek tego nie skomentował . Gdy z nim rozmawiałem obok nas przechodził Grzesiek Jurczyk . Rzucił mi spojrzenie z którego można było wyczytać wielkie zniesmaczenie , ale ja sobie nic z tego nie robiłem . „Nie gra to się wkurza” – pomyślałem …

 

 

Szczakowianka Jaworzno – Amica Wronki

 

 

Telka skończył odbywać karę . Romuzga wciąż kontuzjowany .

 

Skład :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

Szczakowianka to zespół o klasę gorszy(przynajmniej ja tak uważam) i to było widać . W 14 minucie Bilski wybił piłkę , która powędrowała na głowę Telki. Tomek przedłużył ją do Vishnievskiya , który wyszedł sam na sam z bramkarz i zdobył gola . Już 4 minuty później Vishnievskiy zagrał przepiękną prostopadłą piłkę do Pyrkha a ten podwyższył na 2:0 . W 54 minucie kontuzji doznał Telka i został zdjęty . Do końca meczu mieliśmy jeszcze wiele szans na podwyższenie wyniku , ale ich nie wykorzystaliśmy . Szczakowianka nie stanowiła dla nas żadnego zagrożenia . Szansę na grę znowu dostał Myszka jednak niczym się nie wyróżnił (po raz kolejny).

 

 

Szczakowianka : 0 Amica : 2 (Vishnevskiy , Pyrkh)

MoM : Vishnevskiy

Widownia : 4254

 

 

Kilka dni po meczu w Jaworznie zabrałem Piotrka i kilku innych kolegów do jednego z Wronieckich klubów . Gdy już słuszna po kilku głębszych zacząłem rozmowę

 

 

- Ta Szczakowianka to straszne leszcze . Zresztą cała ta liga jest pełna leszczów . –powiedziałem po czym opróżniłem kieliszek – Pojawiłem się w Amice , złożyłem zespół z kilkunastu zawodników którzy grali ze sobą po raz pierwszy . W normalnym kraju to byśmy dostawali wpierd** od wszystkich …ale nie tu . Moi zawodnicy są tutaj terminatorami . Taktyka też jest dobra . Nie spodziewałem się , że aż tyle potrafię . No , ale musiałem w końcu znaleźć coś w czym jestem dobry . Słuchajcie chłopaki jak już awansujemy i zaczne godnie zarabiać , to obiecuje wam jedno … co tydzień stawiam balet . I to nie byle jaki balet . Ze mną nie zginiecie . Zresztą zapytajcie się Piotrka . Dostaje co miesiąc półtora kafla za to , że przychodzi co dzień do klubu i raz na dwa tygodnie pojedzie do innego miasta . Teoretycznie miał tu sprzątać … ale sprzątaczek mamy tu sporo . Zresztą on nawet swojego pokoju dobrze nie umie posprzątać – Poklepałem kolegę po ramieniu – A tak w ogóle to on dostaje pensje z puli przeznaczonej na piłkarzy.. Prezes i tak nic nie wie to straszny pajac …

 

- Vins a z kim gracie następny mecz ? – przerwał mi jeden z kolegów

 

- Z Łomżą …-odpowiedział…Piotrek- Rozpierdolimy ich ! – Krzyknął po chwili

 

 

Amica Wronki – ŁKS Łomża

 

 

Romuzga wyleczył kontuzje , ale wciąż nie nadaje się do gry . Telka nabawił się urazu w poprzednim spotkaniu . Niestety na treningu poszkodowany został również Bilski i między słupki musiał powrócić beznadziejny Kamieniarz.

 

Skład :

 

Bramkarz: Kamieniarz

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Łomża stawiała nam trochę większy opór , ale niewiele większy . W 11 minucie faulowany w polu karnym był Vishnevskiy. Sędzia podyktował jedenastkę , którą na bramkę zamienił niezawodny w tym aspekcie Ozim . Po zdobytym golu wcale nie odpuszczaliśmy . Bramka ŁKS’u była pod ciągłym naporem . W 32 minucie straciliśmy prowadzenie po kuriozalnej bramce . Vas’kin niedokładnie podawał do bramkarza . Kamieniarz nie wykonał żadnego ruchu w kierunku piłki przez co Lesisz wbił piłkę do bramki . 1:1 … BRAWO Kamieniarz ! Po straconym golu długo próbowaliśmy objąć prowadzenie . Niestety nie udało nam się . Mecz zakończył się remisem .

 

 

Amica : 1(Ozim) ŁKS : 1 (Lesisz)

MoM: Lesisz

Widownia : 2317

 

 

2 dni po meczu z Łomżą czyli 31 marca w klubie zjawił się prezes , Mateusz Maziarz . Wezwał mnie na spotkanie . Nie pozostało mi nic innego jak udać się do klubu , znienawidzonym już przeze mnie rowerem , na rozmowę z prezesem .

 

- Wincenty nie wiem jak ty to robisz – powiedział otwierając butelkę Jacka Danielsa – To co się dzieje we Wronkach to jest jakiś cud . Istne kuriozum . Ile to już meczy nie przegraliście ?

 

- 11 prezesie – odpowiedziałem

 

-11 meczy bez porażki z rzędu – zamyślił się napełniając szklanki rudym płynem – Ty mi tu Barcelonę zrobiłeś . I pomyśleć , że nie dawałem ci większych szans na jakikolwiek sukces . Wiesz co jest w tym wszystkim najpiękniejsze? Firma Amica zachęcona wynikami naszej drużyny przekazała dodatkowe pieniądze na klub . Wiesz co to oznacza ? – zapytał podając mi szklankę a samemu łapiąc łyk ze swojej.

 

- Perspektywę rozwoju drużyny ? – odpowiedziałem pytająco

 

-Nie – uśmiechnął się – Nowy samochód dla mnie . A nowy samochód dla mnie oznacza moje szczęście . Moje szczęście , oznacza dobre traktowanie przeze mnie osób trzecich . A wiesz co to znaczy dla ciebie ? Powiem ci . Mam dla Ciebie nową umowę . Dostajesz podwyżkę . Będziesz teraz zarabiał 1300 zł tygodniowo . Umowa będzie obowiązywać do dnia 30.06.2011 . Jako , że Twoja drużyna przyciąga sporo kibiców na trybuny a widzę , że Tobie praca się naprawdę zaczęła podobać , zmieni się także budżet klubowy . Na transfery dostaniesz 60 tys. zł a budżet płacowy wyniesie 46 tys. zł tygodniowo . Da ci to większe pole manewru – powiedział wyciągając umowę z szuflady biurka –Pasuje ci ? – zapytał podając mi długopis i kartkę .

 

Od razu podpisałem papier .

 

-A czy mogłoby być inaczej ? – zapytałem z uśmiechem na ustach

 

- No nie mogło by – odpowiedział szczerząc zęby (Jezu …ten facet naprawdę mógłby odwiedzić dentystę) – Słuchaj jaki jest wasz następny mecz ?- zapytał po chwili

 

- Z Kszo w Ostrowcu 6 kwietnia – odpowiedziałem – Na pewno ich rozniesiemy – dodałem po chwili

 

- W takim razie zjawie się tam . A teraz wybacz mi ale mam jeszcze kilka spraw do załatwienia . Do zobaczenia na meczu

 

- Do zobaczenia – Powiedziałem kierując się do wyjścia .

 

Gdy opuściłem gabinet prezesa zacząłem rozmyślać o przebytej dopiero co rozmowie .

 

-Wincent – usłyszałem głos Maziarza – Zaczekaj . Mam jeszcze jedno pytanie . Masz prawo jazdy ?

 

- Tak mam . Zrobiłem już w wieku osiemnastu lat – odpowiedziałem zaskoczony pytaniem.

 

- To słuchaj … Ten Golfik trójeczka co stoi na parkingu jak zapewne wiesz należy do mnie . Chodzi o to , że teraz mi nie będzie już potrzebny . Jeśli chcesz może to być teraz twój służbowy samochód . Trochę to wstyd żeby trener do klubu rowerem jeździł – zaśmiał się i rzucił mi kluczyki.

 

-Dziękuje prezesie – odpowiedziałem łapiąc kluczyki .

 

Trochę się zirytowałem uszczypliwym komentarzem Mateusza dotyczącym mojego dotychczasowego środka transportu , ale radość z prezentu przyćmiła to uczucie . Wyszedłem na parking w poszukiwaniu czarnego golfa , który od dziś miał być mój . Zadzwoniłem do Piotrka , do którego postanowiłem podjechać pochwalić się moim autem . Stanąłem pod jego blokiem . Szpetny wsiadł do mojego samochodu i rozpalił w nim ogromnego jointa , którego z wielką radością wspólnie wypaliliśmy . Gdy skręt poszedł z dymem zaczęliśmy zaglądać w każdy zakamarek Golfika . W pewnym momencie Piotrek otworzył schowek w którym znalazł kopertę z napisem „prezent . Zalej sobie do pełna…” . Zawartość koperty to 2000 zł . To chyba najpiękniejszy dzień w moim życiu . Za Gratisowe pieniądze postanowiłem kupić sobie garnitur . Koniec chodzenia na treningi w dresie . Jako , że jestem człowiekiem czynu (ha ha ha ...) słowa zamieniłem w owe czyny . Ubranie kosztowało mnie 1800 zł , ale był to najpiękniejszy gajerek jaki kiedykolwiek widziałem …

 

 

KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – Amica Wronki

 

 

Kontuzjowani : Telka i Bilski . Romuzga wciąż nieprzygotowany do gry . Na bramce postawiłem Golyuka . Może on będzie lepszy niż Kamieniarz .

Skład :

 

Bramkarz: Golyuk

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

Mecz transmitowany w telewizji(dobrze , że kupiłem ten garnitur przynajmniej nie będą mnie mieli w kraju za buraka ) a na trybunach po raz pierwszy prezes klubu koło którego również po raz pierwszy na naszym meczu , zasiadł mój ojciec . Zawodnicy byli chyba lekko stremowani obecnością kamer . Tradycyjnie życzyłem im szczęścia przed meczem . Zaczyna się mecz :

 

Już w 6 minucie prowadzenie obejmują gospodarze . Z wolnego wrzuca Chorab a Miasko umieszcza piłkę głową w siatce . Gol wcale nie podłamał moich zawodników . Przejęliśmy inicjatywę . Szkoda że nic z tego nie wynikało . W 29 minucie Karov został brutalnie sfaulowany przez Mikolajka za co ten drugi otrzymał czerwoną kartkę . Teraz to dopiero się poderwaliśmy do ataku . Bramka gospodarzy była ostrzeliwana niemal co minutę aż do końca pierwszej połowy . Niestety byliśmy nieskuteczni .W przerwie zmieniłem Golyuka , który narzekał na jakiś uraz. W bramce znów stanął , o zgrozo Kamieniarz. Kazałem dać zawodnikom z siebie jeszcze więcej . I dawali . Niestety cały czas nic z tego nie wynikało . W 59 minucie Woropajew daleko wybił piłkę do której dobiegł Miasko . Resztę dopiszcie sobie sami . Niech mi tylko ktoś powie dlaczego Kamieniarz nie ruszył dupy do futbolówki ? Ten gol podciął nam skrzydła . Zaczęliśmy grać beznadziejnie . 5 minut później Galinski źle wybił piłkę , którą przejął Sojka i strzelił gola na 3:0 . Znów nie bez pretensji wobec Kamieniarza. W 90 minucie Chorab prostopadle do Miaski a ten drugi bez problemu podwyższa wynik na 4:0 . Fatalna postawa moich zawodników . Seria 11 meczy bez porażki została przerwana istnym pogromem . Widać zwycięstwo Kszo z Lechią nie było przypadkiem . Zresztą mimo tego , że pierwszy mecz to my wygraliśmy 2:0 to zawodnicy z Ostrowca już wtedy wiedzieli jak mają z nami grać . Jak widać nie zapomnieli …

 

 

KSZO : 4 (Miasko x 3 , Sojka) Amica : 0

MoM : Miasko (dostał dyszkę …)

Widownia : 2929

 

 

-Co to k***a miało być – wydarłem się w szatni – Czy wy w ogóle umiecie grać w piłkę ? Potykacie się o własne nogi . Przegrywacie z jakimiś pajacami 4:0 . Co wy myślicie że za darmo dostajecie pieniądze ? Wydaję się wam że was nie wypierdolę ze składu ? Wypierdolę wszystkich i znajdę kogoś kto umie grać . Kamieniarz weź ty może sobie znajdź inne zajęcie ? W szachy zacznij grać , nie wiem książki pisać bo jeśli chodzi o piłkę to ty na okręgówkę za słaby jesteś . Nie wpuścił byś jednak tyle goli , gdyby ci posrani obrońcy robili cokolwiek ! Ofensywa to już w ogóle dno . Wiśnia może ty jesteś za stary już na futbol co ? k***a taki wstyd … Tyle ludzi przed telewizorami na was patrzyło a wy się tak zbłaźniliście . Z taką grą to my spadamy z ligi w tym roku . Prezes mnie pewnie wypieprzy po tym co zobaczył ! Kumple to się będą ze mnie śmiać jeszcze przez kilka lat . Dobra zbierać się pajace . Skończyłem – Powiedziałem trzaskając drzwiami od szatni .

 

Gdy wściekły kierowałem się do autobusu zaczepił mnie jeszcze mój ojciec

 

-No pięknie Wincenty , pięknie - powiedział jak zwykle złośliwie – Pięknie się odpłacasz panu Maziarzowi za podwyżkę …

 

-Spierdalaj – powiedziałem pod nosem wchodząc do autokaru …

 

Tabela

 

 

 

 

PS. Trochę głupia sprawa. Chodzi o to , że jeśli ktoś to czyta ( o ile wogóle ktoś czyta ...) to byłbym wdzięczny za zwrócenie mi uwagi na błędy w znakach interpunkcyjnych (chodzi głównie o przecinki) . Głupio się przyznać ale od zawsze mam problem z odpowiednim umiejscowieniem ich . Z góry dzięki .

Odnośnik do komentarza

Porażkę poniesioną w Ostrowcu osłodziła mi wiadomość, że zostałem wybrany menedżerem miesiąca polskiej drugiej ligi. Marzec faktycznie rozegraliśmy świetnie. To dało mi też do myślenia. Doszedłem do wniosku, że przesadziłem z krytyką moich kopaczy w ostatnim meczu. W końcu to drużyna zbudowana z zawodników oddawanych za darmo. Postanowiłem ich przeprosić. Widziałem , że oni tego oczekiwali i że byli na mnie trochę obrażeni, jednak po przeprowadzonej rozmowie wydawało mi się, że wszystko jest okej…

 

 

Amica Wronki – Polonia Warszawa

 

 

Do składu, po dwóch meczach przerwy do drużyn wraca Bilski . Reszta bez zmian:

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Pierwsze 40 minut to ostra walka w środku boiska . W 41 minucie gola do szatni strzelił Pyrkh, który otrzymał dobre podanie od Gencheva. W przerwie meczu powiedziałem chłopakom, że jest dobrze i żeby dalej grali swoje. Już po pięciu minutach drugiej części spotkania znów dał o sobie znać przeciwnikom Sergey Pyrkh. Został sfaulowany w polu karnym a jedenastkę na gola zamienił Ozim. Po drugim golu zdobytym przez mój zespół odetchnąłem z ulgą. Mecz wciąż układał się po naszej myśli. Może nie atakowaliśmy już z taką zaciętością jak na początku, ale to my kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Niestety po 15 minutach sielanki Sebastian Olszar sprowadził mnie na ziemię, zdobywając gola po dośrodkowaniu Unierzyńskiego. Ta bramka rozbudziła nadzieję w zespole z Konwiktorskiej. W 70 minucie kontuzjowanego Ozima zmienił Darek Romuzga. Dalej było już tylko gorzej. W 72 minucie po genialnym podaniu Musiala, gola dającego Polonii remis strzelił Biernacki. Głupio stracone prowadzenie. Kolejne dwadzieścia minut to próby przejęcia inicjatywy przez oba zespoły. Żadnej z drużyn ta sztuka się nie udała. Niestety udało się za to Polonii wywieźć z Wronek 3 punkty. Stało się to za sprawą Rambo na w spółkę z Bilskim. Ten pierwszy niedokładnie podawał, podczas gdy drugi próbując dobiec do piłki poślizgnął się i futbolówka wpadła do pustej bramki. Gol zapisany został na konto Ramba. Głupio stracone punkty. Powinniśmy co najmniej zremisować a i gdybyśmy wygrali Polonia nie mogła by mieć pretensji …

 

 

Amica : 2 (Pyrkh,Ozim) Polonia : 3 (Olszar,Biernacki,Rambo sam.)

MoM: Musial

Widownia: 2211

 

 

Po tym meczu znów byłem wściekły. Strasznie frajerska porażka. Właściwie chyba najbardziej frajerska z dotychczasowych , gdyby nie liczyć meczu z Hutnikiem. A to właśnie mecz ze wspomnianą drużyną z Krakowa mieliśmy grać w następnej kolejce. Najlepsza okazja do przełamania passy kiepskich wyników.

 

 

Amica Wronki – Hutnik Kraków

 

 

Kontuzji w ostatnim meczu doznał Marko Ozim, to też szansę na powrót do składu dostał Romuzga. Reszta bez zmian:

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Romuzga Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Strasznie się męczyliśmy w tym spotkaniu. Może w ofensywie Krakowianie byli bezbronni , ale w defensywie wydawało się, że są niepokonalni. Do przerwy stworzyliśmy tylko kilka mało groźnych okazji na zdobycie gola. Bramkę zdobyliśmy w 51 minucie po strzale z rzutu wolnego Romuzgi. W tym momencie emocje opadły. 13 minut później, Rawa otrzymał czerwoną kartkę za faul taktyczny na wychodzącym sam na sam Kopanskim. Przemek mocno osłabił mój zespół. Gra z przewagą jednego zawodnika dodała Hutnikowi wiatru w skrzydła. Całe szczęście zawodnicy z Krakowa byli nieskuteczni…aż do 88 minuty spotkania. Wtedy to Pajak wybił piłkę pod nogi stojącego w polu karnym Sebastiana Kępy , który nie miał problemu z pokonaniem naszego bramkarza. Zdobyliśmy jeden punkt z bardzo kiepskim zespołem. Nie mogłem być zadowolony.

 

 

Amica : 1 (Romuzga) Hutnik : 1 (Kepa)

MoM: Kepa

Widownia:2119

 

 

- Co robić Tomek ? – rozpaczliwie pytałem mojego asystenta – Niby nie gramy tak źle, ale tracimy punkty. Bez sensu je tracimy…

 

-Mówiłem ci Wins , mówiłem – odpowiedział Strejlau zamyślając się.

 

- Co mówiłeś ? –zapytałem lekko zirytowany- Tylko krytykować umiesz. Poradź co robić. Mieliśmy szansę na grę w barażach , zresztą nadal ją mamy , ale jak będziemy tak grać jak w ostatnich meczach to będzie ch**, nie baraże.

 

-Nic nie możemy zrobić – Odpowiedział wciąż spokojny mój rozmówca – Musisz dużo gadać z chłopakami. Przestań też wymagać od nich cudów. Jedyne baraże na jakie mamy szanse to te w których porażka oznacza degradacje do niższej ligi. I to całkiem spore szanse.

 

-Nie wkurwiaj mnie pesymisto – skwitowałem rozmowę i opuściłem szatnię.

 

 

Górnik Łęczna – Amica Wronki

 

 

Wciąż kontuzjowany jest Ozim. Za kartkę w poprzednim meczu zawieszony został Rawa. W związku z tym , na debiut szansę dostał środkowy obrońca wypożyczony z Krakowskiej Wisły – Mariusz Magiera.

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Magiera Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Mecz zaczął się fatalnie dla nas. Po kilku nieudanych atakach górnika , w 7 minucie Nazaruk wrzucił w pole karne a piłkę do naszej bramki wpakował Romuzga. Brawo Darek ! Piękny samobój. Szybko stracona bramka podłamała moich zawodników przez co graliśmy jeszcze gorszy piach. Równo pół godziny po pierwszy golu Nazaruk podwyższył na 2:0 po prostopadłym podaniu Pawelca. W tym momencie mecz mógłby się już skończyć. W dalszej jego części , nadal graliśmy fatalnie a stosunkowy niski wynik zawdzięczamy nieskuteczności Łęcznian. Z ciekawszych rzeczy to jeszcze Magiera został zniesiony na noszach w 61 minucie spotkania.

 

 

Łęczna : 2 (Romuzga sam., Nazaruk) Amica : 0

MoM: Manevski

Widownia: 3523

 

 

Przed pierwszym treningiem po ostatnim meczu jak co dzień , zajechałem służbowym samochodem po Piotrka. Odczekując jak zwykle jakieś 15 minut podczas których mój kolega ogarniał się w domu wreszcie ujrzałem Szpetnego. Niestety ani trochę nie wyładniał od wczoraj, kiedy to ostatni raz się widzieliśmy. Nie o urodzie mego kompana jednak chciałem … Będąc totalnie już bezradny zwróciłem się o poradę Piotrka , który w tym czasie konstruował tradycyjnego jointa , który towarzyszył chyba wszystkim naszym spotkaniom od jakiś 12 – 15 lat.

 

-Słuchaj ja już zupełnie nie wiem co mam robić – zacząłem choć głupkowaty wyraz twarzy nie wskazywał na jakiekolwiek zainteresowanie moimi słowami rozmówcy – Gramy z meczu na mecz coraz gorzej. Wszystko się jebie … Gdy przychodziłem tu nie miałem większych nadzieji. Po kilku spotkaniach widzę jednak, że te chłopaki umieją grać w piłkę. Brakuje tylko czegoś … nie wiem jednak czego .

 

Piotrek cały czas milczał. Zdążył skonstruować skręta , rozpalić go i złapać kilka potężnych machów zanim zdecydował się odezwać.

 

-Ja na trenerce się nie znam – powiedział podając mi jointa. Trochę ciężko było połączyć palenie: go z prowadzeniem auta i próbą przetworzenia słów kolegi – Ty masz asystenta. Jego się pytaj –skończył.

 

-Kiedy Strejlau nie ma nic wartościowego do powiedzenia. Jedynie przypierdala się o głupoty – odpowiedziałem.

 

-A czy tylko Strejlaua zatrudniasz w klubie ? – zapytał szczerząc żółte uzębienie.

 

- No…nie – zamyśliłem się- Fakt ! – krzyknąłem- To jest myśl! Zwołam posiedzenie sztabu szkoleniowego po dzisiejszym treningu. Może wreszcie się na coś przydadzą, chlejusy –powiedziałem z lekką pogardą w głosie- A tak w ogóle to ty nie jesteś taki głupi Piotruś. Na dobry pomysł wpadłeś.

 

-Za to mi płacisz… – odpowiedział po czym całkowicie pochłonął go proces palenia jointa.

 

 

W rzeczywistości to wcale nie za to płaciłem Piotrkowi. Tak po prawdzie mówiąc to płaciłem mu praktycznie za nic. Mniejsza o to. Zgodnie z moim postanowieniem po treningu zwołałem wszystkich trenerów z klubu. Spotkaliśmy się w szatni klubowej. Zjawili się : Strejlau, Cywka, Szymanski i Jacek. Orlov jak to miał w zwyczaju zniknął z klubu jako pierwszy, więc nie miałem szans nawet z nim porozmawiać.

 

 

- Panowie – zacząłem – Zebraliśmy się tutaj , gdyż …-przerwałem na chwilę- A ch** tam. Jesteśmy wszyscy dorośli i normalni więc w słowach przebierać nie muszę. Nasza drużyna gra ostatnio jak ostatnie chuje.

 

-To fakt –Odezwał się Cywka.

 

-No niestety – dopowiedział Jacek.Jedynie Strejlau i Szymanski siedzieli cicho.

 

-Jakieś propozycję zmian ? – Zapytałem wprost.

 

-Trzeba większy nacisk położyć na kondycję i siłę – odezwał się Cywka który najchętniej wysłałby moich graczy na obóz kondycyjny na Syberię- Bez kondycji nie ma gry. Za dużo czasu marnujemy na doskonalenie techniki i taktyki. W drugiej lidze potrzeba drwali a nie Cristiano Ronaldo.

-Gówno prawda-Zdenerwował się Jacek-Przede wszystkim szwankuje obrona. Nasze chłopaki mają też trudności z przyjmowaniem piłki a i okiwać choćby jednego obrońcy nie umieją. I tu jest pies pogrzebany …

 

-A ty co o tym myślisz Darek ? – Zwróciłem się do Szymańskiego, który w czasie gdy jego koledzy się kłócili wyciągnął flaszkę i napełnił plastikowe kubki. Cywka i Jacek spierali się o to już od samego początku ich spotkania w klubie, więc te sugestie olałem.

 

- Co ja o tym myślę ? –Zapytał retorycznie po czym opróżnił zawartość swojego kubka. Reszta kolegów poszła w jego ślady – Nie o trening tu chodzi. Stosujemy najbardziej standardowe rozwiązania szkoleniowe. Idealnie wyważone są wszystkie jego aspekty. Moim zdaniem czas na zmiany kadrowe. Właściwie widzę tylko jednego kandydata do zmiany – Powiedział. Tym razem kubki napełnił Strejlau podczas przemowy Dariusza. Rozdał „naczynia”(jeśli tym mianem można nazwać wyrób z plastiku). Szymański i znów sprawnie opróżnił swój kubeczek – Chodzi o Rambo. W zeszłej rundzie go nie było i obrona nie popełniała tylu błędów. Doświadczony Grzesiek Jurczyk sprawdził by się w tej roli dużo lepiej. Ponadto , jest on bardzo szanowany wśród zawodników. Gdy on łazi wkurzony to na resztę zespołu również to wpływa…

 

-Ale Rambo miał wspaniały początek – zaprotestowałem – Przez pierwsze kilka meczy był zaporą nie do przejścia. Fakt w ostatnich spotkaniach zawalił kilka bramek, ale to chyba tylko chwilowe zachwianie formy. Nie mogę go teraz wyrzucić z jedenastki, bo podłamie go to do końca. Musi dostać jeszcze szansę.

 

- To ty jesteś tu trenerem i to twoja decyzja –Odparł Szymanski. W międzyczasie butelka z wódką została opróżniona. W końcu było tu pięć gardeł – Proponuję jednak dać mu szansę tylko w najbliższym meczu. Jeśli się sprawdzi zostawić go, jak nie niech wróci Jurczyk – skończył.

-Zgoda – Odpowiedziałem – Możecie wracać do domów – dodałem po chwili opuszczając szatnie…

 

 

Ruch Chorzów – Amica Wronki

Po pauzie za kartki , wrócił Rawa. Dość poważnej kontuzji doznał Pyrkh, którego zastąpi Myszka(może chociaż w pomocy się sprawdzi)

Skład:

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Romuzga Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Myszka

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Przed meczem chłopakom życzyłem szczęścia. Jedynie z Rambem postanowiłem przeprowadzić rozmowę indywidualną

-Słuchaj Stalone(taką właśnie ksywkę otrzymał od kolegów z drużyny brazylijski obrońca).-zacząłem- Ten mecz to twoja ostatnia szansa. Wszystko od tego zależy. Koledzy ze sztabu podpowiadają mi by cie wymienić na Grześka Jurczyka. Ja jednak postanowiłem dać ci szansę. Wszystko w twoich rękach – powiedziałem klepiąc Brazylijczyka po barku.

Ta rozmowa na pewno wywarła spory wpływ na mojego zawodnika , widać to było po jego zachowaniu przed meczem. Wydawał się mocno nabuzowany. Pytanie tylko czy to mu pomoże w grze z Ruchem.

 

 

Ten mecz nie okazał się być oczekiwanym przełamaniem.Rambo, którego miał być to mecz ostatniej szansy grał najgorsze spotkanie odkąd nas wzmocnił. Byliśmy bezradni wobec fenomenalnie grającego Ruchu Chorzów. Długo nie padały gole, ale gdy w końcu gospodarze przełamali niemoc strzelecką zaczęli trafiać niemal co chwila. Dopiero w 66 minucie Chorzowianie objęli prowadzenie po golu Ludzinskiego, któremu dośrodkował Cwielong. Już pięć minut później strzelec pierwszego gola drugi raz trafił do siatki po długim podaniu Nykiela. Na 3:0 czekaliśmy jedynie minutę. Bilski za daleko wyszedł i Piszczek podwyższył wynik. W 82 minucie wynik meczu na 4:0 ustalił Mamia Jikia. Byłem rozczarowany (delikatnie mówiąc) o czym poinformowałem moich graczy w pomeczowej rozmowie.

 

 

Ruch : 4 (Ludzinskix2, Nykiel, Jikia) Amica : 0

MoM: Duda (dziwne?...)

Widownia: 4184

 

 

Tabela

Odnośnik do komentarza

Na jednym z treningów przed najbliższym meczem z Lechią Gdańsk usłyszałem rozmowę, która toczyła się między Jurczykiem a Sergeyem Pyrkhiem. Doświadczony obrońca opowiadał przebieg pierwszego meczu z finału pucharu polski.

 

- Ruch grał wspaniale – opowiadał Grzesiek – Akcje Janoszki, który zdobył zresztą gola około pięćdziesiątej minuty meczu były niesamowite. Ten chłopak ma naprawdę wielki talent. Sergey żebyś ty widział jak Chorzów grał w tym meczu w obronie. Nie do przejścia byli. Zresztą nie bez przypadek w półfinale wyeliminowali Wisłę.

 

Sytuacja jest co najmniej dziwna. Drugoligowy Ruch Chorzów dotarł do finału pucharu polski w którym zmierzyć się musiał z ŁKS’em Łódź. Praktycznie nawet porażka daje im prawo do gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Co ciekawe Ruch wcale nie miecie w meczach ligowych a mimo to w pierwszym spotkaniu finałowym ograli przeciwnika 1:0. Zasłyszana rozmowa dała mi sporo do myślenia. Jako że miałem przeprowadzić rozmowę z Jurczykiem dotyczącą jego powrótu do pierwszego składu, pomyślałem iż zaproszenie go na wspólne oglądanie rewanżu byłoby dobrym pomysłem. Odkąd doświadczonego obrońcę posadziłem na ławce rezerwowych mieliśmy, można powiedzieć ciche dni. Pomimo to Grzesiek zgodził się przyjść do mnie na mecz.

 

Jurczyk nie spóźnił się na spotkanie. Całe szczęście przyniósł ze sobą alkohol w postaci 0,7 gorzkiej żołądkowej. Bez tego szlachetnego napoju dużo ciężej byłoby mi prowadzić dyskusje z Grześkiem. A nie był to łatwy partner do konwersacji. Dzieliła nas też różnica charakterów. Mojemu obrońcy nie podobały się moje partnerskie stosunki z zawodnikami. Jest on graczem starej daty a gdy on był młodzikiem inaczej trenerzy traktowali swoich podopiecznych. Na domiar złego Jurczyk jest w moim wieku. Nie zamierzałem od razu zaczynać najważniejszego tematu. Na początku starałem się nawiązać jakiś bardziej bliski kontakt z moim piłkarzem. Było mi ciężko gdyż zwyczajnie go nie lubiłem. Cała ta rozmowa przypominała przepychankę. Wyczuwało się w powietrzu spore napięcie. Nawet alkohol nie był w stanie rozluźnić atmosfery. Tak czy tak dowiedziałem się do Grześka, że od dziecka kibicuje on Ruchowi Chorzów. Było to dla mnie spore zaskoczenie, gdyż jest on wychowankiem Krakowskiej Wisły. Co prawda ja sam kibicuje Warszawskiej Legii pomimo tego, że miałem we Wronkach Amicę. Klub ten założony został jednak, gdy byłem już nastolatkiem i pewnie dlatego nigdy nie traktowałem go poważnie..

 

 

-Goooll - wydarł się mój rozmówca – Ten Janoszka jest niesamowity ! Fernando Torres w Chorzowski, wydaniu.

 

-No popisał się pięknym dryblingiem – powiedziałem choć tak naprawdę w ogóle mnie ten mecz nie interesował. Cały czas rozmyślałem nad tym jak mam podejść Grześka.

 

- Co jest …Co jest k***a – już po czterech minutach humor mojego kompana zmienił się o 180 stopni.- Przecież tam był metrowy spalony. Sędzia sprzedał mecz…

 

-Gramy panowie graaaamy – Wysłuchiwałem komentarzy. Muszę przyznać, że dużo ciekawiej oglądało by się mecz z komentatorem niepoprawnym politycznie.

 

Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1 co dało zwycięstwo Ruchowi w dwumeczu. Ostatni raz udało im się zdobyć te trofeum aż dwanaście lat temu. Ruch zagra w pucharze UEFA w przyszłym sezonie. Ciekawe tylko czy awansuje do ekstraklasy. Jeśli nie, była by to sytuacja co najmniej nie codzienna. Grzesiek był w świetnym humorze i atmosfera nieco się rozluźniła. Była to chyba najlepsza okazja na rozpoczęcie z nim rozmowy.

 

 

-Grzesiek – zacząłem – Mecz się skończył ale nie zaprosiłem Cie tu tylko po to byśmy popatrzyli się razem w telewizor. Zwyczajnie – przerwałem na chwilę nie mogąc się przemóc. Opróżniłem ostatni już kieliszek by dodać sobie odwagi – Chcę Cie przeprosić. Odstawiłem Cie od składu choć nie miałem ku temu powodów. I to się na mnie zemściło. Wiem, że cie tym rozwścieczyłem, ale proponuje zakopać topór wojenny.

Skończyłem „przemowę” a Grzesiek wciąż się nie odzywał. Siedział zamyślony jak gdyby nie słyszał tego co mówię. To ja musiałem przerwać niezręczną kilkuminutową ciszę. Byłem wściekły, że ja tu się przed nim poniżam a on nawet tego nie skomentuje. Musiałem jednak przełknąć dumę, gdyż innego wyjścia z sytuacji nie widziałem.

 

-Co ty na to ? – zapytałem podając mu rękę i sztucznie się uśmiechając.

 

-Niech i tak będzie – odpowiedział ściskając mi rękę chyba z całej siły. Nienawidzę gdy ktoś tak robi. – Rozumiem, że na Lechię wychodzę w pierwszym składzie – Zapytał choć brzmiało to jak stawianie warunków.

 

-Oczywiście – odpowiedziałem choć miałem ochotę go znokautować.

 

 

Po tej rozmowie Grzesiek siedział u mnie już tylko dosłownie chwileczkę. Z mojego mieszkania wychodził dumny z siebie. Ja natomiast byłem wściekły. Musiałem się przed nim płaszczyć. Te niespełna dwu i półgodzinne spotkanie kosztowało mnie sporo nerwów. Nawet alkohol nie potrafił ich załagodzić. Z tego też powodu, jak tylko Jurczyk opuścił moje lokum mieszkalne zadzwoniłem do Piotrka, proponując mu odurzenie konopiami. Słynął on z tego, że nigdy nie odmawiał to przynajmniej jego nie musiałem się o nic prosić …

 

 

Amica Wronki – Lechia Gdańsk

Kotnuzjowani wciąż byli Pyrkh i Telka. Do składu wrócił Ozim. Myszka nie sprawdził się na pozycji ofensywnego pomocnika. Z tego powodu na tej pozycji wystawiłem Rawę. Reszta bez zmian:

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin Pajak Rambo Galinski

 

Def. Pomoc : Romuzga Ozim

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Rawa

 

Napad : Vishnieskiy

 

W tym spotkaniu nie oczekiwałem od zawodników niczego prócz ambitnej walki. Postanowiłem nawet poinformować o tym dziennikarza zaliczając tym samym swój medialny debiut. Nigdy przedtem nie rozmawiałem z nikim z prasy ani telewizji. Zwyczajnie nie miałem na to ochoty ani nie widziałem w tym jakiegoś głębszego sensu. Mecz ten zagraliśmy nadzwyczaj (jak na prezentowaną przez mój zespół w ostatnich meczach formę) dobrze. Jurczyk faktycznie był lekarstwem na kiepską grę defensywną. Został on nawet wybrany graczem meczu. Niespodziewanie dobrze pokazał się również w nowej roli Rawa. Mecz zakończył się wynikiem bezbramkowym na co obie drużyny nie mogą narzekać. Zarówno my jak i Lechia mieliśmy swoje szanse, ale żaden z zespołów nie potrafił zamienić ich na bramki.

 

 

Amica : 0 Lechia : 0

MoM: Jurczyk

Widownia: 1825

 

 

Po ostatnim meczu zajmowaliśmy 11 miejsce, które „gwarantowało” by nam grę w barażach… o trzecią ligę. Moi zawodny chyba chcą pobić rekord spotkań bez porażki…tyle że w drugą stronę. Obecnie szlifujemy niechlubną passę 7 rozgrywek z rzędu bez zwycięstwa. Mecz z Lechią jest co prawda dla nas malutkim światełkiem w tunelu. Było dużo lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Nadzieję rozbudza we mnie także dobra postawa Jurczyka. Może to on pociągnie zespół w górę w tych trudnych chwilach. Szkoda tylko, że tak bardzo go nie lubie…

Odnośnik do komentarza

 

Obrona : Vas’kin Pajak Jurczyk Galinski

 

 

 

Oczywiście zamiast Ramba grał Jurczyk. Z przyzwyczajenia to napisałem ;).

 

Stawiaj przecinki między zawodnikami gdy wymieniasz składy:

 

"Obrona : Vas’kin, Pajak, Rambo, Galinski"

 

ułatwia to odczyt skłądu :)

 

Pozdrawiam i powozenia :)

 

Dzięki za sugestie.

Odnośnik do komentarza

Widzew Łódź – Amica Wronki

 

 

W stosunku do poprzedniego spotkania zmian w składzie nie zrobiłem.

 

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin, Pajak, Jurczyk, Galinski

 

Def. Pomoc : Romuzga, Ozim

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Rawa

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Widzew miał nam coś do udowodnienia. W poprzednim spotkaniu rozgrywanym we Wronkach ograliśmy Łodzian co z pewnością uznane zostało za niespodziankę w światku piłkarskim.

 

W 4 minucie Rawa dostał ładne prostopadłe podanie od Vishnevskiya, ale zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem. 3 minuty później bliski zdobycia gola był Kelechi, ale jego atomowe uderzenie zza pola karnego minimalnie minęło naszą bramkę. Reszta część pierwszej połowy była piekielnie nudna. Dopiero w 45 minucie znów zrobiło się ciekawie. Tym razem niecelnie strzelał Broz. W doliczonym czasie jeszcze Romuzga, próbował pokonać bramkarza strzałem z rzutu wolnego, ale golkiper pewnie złapał piłkę. Druga połowa zaczęła się dla nas fatalnie. Dwie minuty po gwizdku ją rozpoczynającym Karov niecelnie podawał piłkę, którą przejął Stepień a ten oddał ją Brozowi, który z kolei zagrał do Aleksandra. Romuzga popełnił błąd w kryciu i napastnik Widzewa zdobył gola. 1:0 . Druga część spotkania była równie nieciekawa jak pierwsza. Duża walki, fauli, niecelnych podań i bardzo niewiele strzałów. W 63 minucie Ozim wybił piłkę do której dobiegł Vishnevskiy i zagrał ją do Rawy, który nie trafił mocno uderzając w kierunku bramki zza pola karnego. W 83 minucie fenomenalną interwencją popisał się jeszcze Bilski, którego pokonać z kilku metrów nie zdołał Kelechi. Mecz zakończył się wynikiem 1:0.

 

 

Widzew : 1 (Aleksander) Amica : 0

MoM:Galinski(jak oni wybierają tych bohaterów meczy to ja nie rozumiem …)

Widownia: 5274

 

 

Do tej pory uważałem, że kiepskie wyniki są spowodowane fatalną postawą defensywy, ale zaczyna mnie już drażnić nieskuteczność moich graczy. 4 mecze bez zdobycia gola to chyba troszkę za dużo nawet jak na beniaminka. Szkoda, że kontuzjowani wciąż są Pyrkh i Telka bo myślę, że oni mogli by być lekarstwem na kiepską postawę w ofensywie mojej drużyny…

 

 

Amica Wronki – Zagłębie Sosnowiec

 

 

Skład po raz kolejny ten sam:

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin, Pajak, Jurczyk, Galinski

 

Def. Pomoc : Romuzga, Ozim

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Rawa

 

Napad : Vishnieskiy

 

 

Jak do tej pory Zagłębie prezentuje się zaskakująco słabo. Przedsezonowi kandydaci do awansu zajmują obecnie 12 miejsce z 33 punktami na koncie. Może to właśnie z nimi wreszcie się przełamiemy. Na wyjeździe udało się zremisować to we Wronkach powinniśmy (przynajmniej teoretycznie) mieć spore szanse na zwycięstwo.

 

Mecz zaczął się dla nas fatalnie. Już w pierwszych sekundach meczu Prymula zdobył gola po wrzutce Ząbeckiego.13 minut później Rawa miał szansę na gola po podaniu z rzutu wolnego Romuzgi, ale niestety strzelił wprost w bramkarza. Kolejne minuty nie przynosiły nic ciekawego. Jedynie Jurczyk popisywał się fenomenalnymi interwencjami w defensywie. Warto było mu dać szansę. Na wyrównanie czekaliśmy aż do 43 minuty w której to Karov idealnie wrzucił na głowę Rawy, któremu tym razem udało się zdobyć gola. Do przerwy mieliśmy wynik 1:1. Druga połowa zaczęła się od 15 minut bezładnej kopaniny. W 57 minucie Gorkiewicz wrzucił z wolnego na Zabeckiego ale fenomenalną interwencją popisał się Bilski. Nie ma gola ! … a jednak jest. Grzeszczyk dobił z bardzo ostrego kąta i tym razem nasz bramkarz był bezradny. 2:1. Wkurzyłem się strasznie. Jak dla mnie tam był spalony. W 74 minucie Rawa nie trafił po uderzeniu z wolnego. Gdy już pogodziłem się z porażką, niespodziewanie mieliśmy jeszcze jedną szansę na bramkę. W doliczonym czasie gry rożnego wykonał Vas’kin, który idealnie dograł Jurczykowi na woleja i … piłka jedynie otarła się o poprzeczkę. Przegraliśmy.

 

 

Amica : 1 (Rawa) Zagłębie : 2 ( Ząbecki, Grzeszczyk)

MoM: Jurczyk

Widownia: 1716

 

 

Opuszczając szatnię po pomeczowej rozmowie z zawodnikami, w której poinformowałem ich o moim rozczarowaniu formą w dzisiejszym spotkaniu, byłem wściekły. O ile w obronie nie graliśmy tak znowu źle o tyle ofensywa grała fatalnie. Winą za obecny stan rzeczy obarczałem głównie zupełnie nieobecnego w grze Vishnevskiya. Denerwowała mnie również stracona bramka, która moim zdaniem nie była przepisowa.

 

 

-Panie trenerze proszę o chwilę rozmowy – Zaczepił mnie jeden z kilku dziennikarzy którzy wystawali pod stadionem. Jak to miałem w zwyczaju ignorowałem ich kierując się do mojego samochodu.

 

-Niech pan skomentuje passę 9 spotkań bez zwycięstwa pańskiego zespołu-Dodał po chwili.

 

-Czy wygracie jeszcze jakiś mecz w tym sezonie?- odezwał się inny ze stojącej grupki.

 

-Jakie widzi pan rozwiązanie zaistniałej sytuacji? – usłyszałem.

 

- Czy nie czas na rewolucje w składzie – kolejne pytanie dobiegło z tłumu.

 

- Co pan sądzi o bramce zdobytej przez Grzeszczyka ? Czy nie uważa pan …- Tego było już za wiele. Poprzednie, standardowe pytania nie budziły we mnie większych emocji. W tym momencie miarka się przebrała. Byłem tak wściekły, że nie słyszałem nawet do końca zadawanego mi pytania.

 

- To jest skandal – Przystanąłem i postanowiłem się w końcu odezwać, półkrzykiem – Ten cały Bartosz Srodecki prezentuje poziom sędziowania nauczyciela wf-u w podstawówce…-przerwałem na chwilę- I to kiepskiego nauczyciela. No jeszcze istnieje ewentualność, że ten mecz zwyczajnie sprzedał.

 

- Kto jest najsłabszym ogniwem w ostatnich spotkaniach pańskiej drużyny?- zapytał ten sam któremu ostatnio odpowiedziałem.

 

-Vishnevskiy ma bardzo kiepski okres – Odparłem. Jak już zacząłem z nimi gadać to pomyślałem, że ta rozmowa nie musi być wcale takim złym pomysłem. – Jest strasznie nieskuteczny. Stać go na wiele więcej, co udowodnił w pierwszej rundzie rozgrywek. A teraz przepraszam państwa bardzo, ale muszę już iść. – Zakończyłem i udałem się w kierunku parkingu pod stadionem.

 

 

Jest fatalnie. Nie potrafimy wygrać od 9 spotkań. Na domiar złego zostałem upomniany przez ZPN za poddawanie w wątpliwość kompetencji sędziego. Kiepskie samopoczucie poprawiło mi dogadanie się z pracodawcami 3 dobrych zawodników. W przyszłym sezonie dojdą do nas: za 20tys. Hugo z odry Opole (długo próbowałem go sprowadzić) , również za 20 tys. Daniel Marcin Lubieniecki, któremu nie szło w pierwszoligowych Czeskich Budojewicach (był w zimę a testach u nas ale nie dogadaliśmy się z jego klubem) oraz za darmo Mateusz Zytko, kolejne wzmocnienie z Zagłębia Lublin. Tych 3 graczy prawdopodobnie będzie świadczyło o sile mojej drużyny w przyszłym sezonie. Z informacji neutralnych dla mojego zespołu to okazało się, że Lechia Gdańsk już może świętować bezpośredni awans do ekstraklasy…

 

 

Jagiellonia Białystok – Amica Wronki

 

 

„Mariusz posłuchaj. Wiśnia gra ostatnio strasznie ch****o, dlatego postanowiłem wystawić Cię na Jagę. Jestem pewien, że dasz sobie radę. Nic się nie stresuj masz jeszcze czas by dryblować pomiędzy zawodnikami jak by byli pachołkami. Oczekuje od ciebie jedynie gry z pełnym zaangażowaniem. Naprawdę na Ciebie liczę.” – Takimi oto słowami próbowałem motywować Mariusza Myszkę przed meczem z Jagiellonią. Po raz pierwszy miał on się znaleźć w wyjściowej jedenastce. Wiedziałem, że da sobie radę.

 

 

Skład :

 

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin, Pajak, Jurczyk, Galinski

 

Def. Pomoc : Romuzga, Ozim

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Rawa

 

Napad : Myszka

 

 

Po raz kolejny bardzo kiepski początek spotkania w naszym wykonaniu. Już w drugiej minucie Jurgielewicz uderzył z dystansu. Piłkę obronił Bilski jednak trafiła ona wprost pod nogi Kobeszki, który nie miał problemu z dobiciem futbolówki. W 10 minucie udało nam się wyrównać po fenomenalnym strzale z dystansu Rawy. Pięć minut później Kidrycki próbował pokonać bramkarza strzałem głową, ale nasz golkiper był górą w tym starciu. W 17 minucie Bilski wybił piłkę do Ozima, który głową przedłużył do Myszki. 19-letni napastnik nie dał strzelić gola będąc w sytuacji sam na sam. Między 30 a 32 minutą spotkania dwukrotnie z rożnego wrzucał Latka. Najpierw na Karankiewicza, który sprawdził czujność bramkarza strzałem głową , a później podał do stojącego przed polem karnym Dzienisa, który po ziemi uderzył obok bramki. 3 minuty później Romuzga z wolnego podał do Ozima a ten strzelił wprost w bramkarza. Do końca pierwszej połowy już nic się nie działo. W drugiej części spotkania emocje opadły niemal całkowicie. W 55 minucie Romuzga fatalnie wykonał rzut wolny posyłając piłkę w trybuny. 74 i 76 minuta należała do dwóch graczy : Gencheva oraz Karova. Najpierw ten pierwszy fenomenalnie dryblował na skrzydle, by później wrzucić rodakowi na głowę (Karov tradycyjnie obok bramki ) a później ten drugi zagrał przepiękną piłkę do Gencheva, który fatalnie spudłował. Dwie widowiskowe akcje. Szkoda, że nie padła po nich chociaż jedna bramka. Do końca przeprowadzona została jeszcze tylko jedna akcja warta uwagi. W 82 Dworzanczyk podał do Tarnowskiego, który nie zdołał pokonać świetnie dziś grającego Bilskiego. Wynik końcowy 1:1

 

 

Jagiellonia : 1 (Kobeszko) Amica : 1 (Rawa)

MoM: Rawa

Widownia: 4061

 

 

Remis po którym nie mogłem powiedzieć żebym był niezadowolony. Jagiellonia, to w końcu pretendent do awansu. Szkoda tylko, że nie umiemy nikogo pokonać już od aż 10 spotkań. Brakuje nam tylko jednego remisu bądź porażki, by osiągnąć serie równą tej, z 11 zwycięstwami. Jak widać albo idzie albo … nie idzie. Szkoda, że Myszka nie był bardziej aktywny. Mniejsza jednak o to. Do końca sezonu zostały 3 spotkania : z Motorem, Stalą oraz na końcu ze Świtem. Wszystkie powinniśmy wygrać. Taki przynajmniej stawiam sobie cel …

 

 

Tabela

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Następne spotkanie mieliśmy grać z Motorem Lublin. To dość ważny mecz, który zostanie wyemitowany w telewizji na żywo. Do tej pory obecność kamer nie przynosiła nam szczęścia. Obawiam się, że tym razem będzie tak samo…

 

 

Amica Wronki – Motor Lublin

 

 

Po kontuzji wraca Pyrkh, Rawa może wrócić na swoją nominalną pozycję. W składzie pojawia się także, bardzo długo nieobecny Telka. Myszka, który nie sprawdził się w meczu z Jagiellonią został zastąpiony Vishnevskiy’em. Pauzującego za kartki Galinskiego zmienił, Kotlarz.

 

 

Skład :

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin, Pajak, Jurczyk, Kotlarz

 

Def. Pomoc : Ozim, Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnevskiy

 

 

Już w 6 minucie mogliśmy objąć prowadzenie. Z rożnego wrzucał Vas’kin, ale Jurczyk głową trafił w poprzeczkę. Jak to się mówi co się odwlecze to nie uciecze. W 25 minucie prostopadłe podanie od Pyrkha na bramkę zamienił Vishnevskiy. Wreszcie się przełamał. Niestety pięć minut później Rosjanin ucierpiał w pojedynku główkowym. Twierdził, że może grać dalej ale ja zmieniłem go na Myszkę nie chcąc ryzykować jakiegoś poważniejszego urazu. W 33 minucie Kotlarz zagrał ładną długą piłkę do Rawy, który bez problemu okiwał bramkarza, ale za to nie był w stanie trafić na pustą bramkę. Do przerwy nic się już nie wydarzyło. Byłem zadowolony Motor nie był dla nas żadnym zagrożeniem. W 52 minucie kolejną ładną długą piłkę zagrał Kotlarz. Tym razem jej adresatem był Myszka, który podwyższył na 2:0 ładnym strzałem z ostrego kąta. Już minutę później mieliśmy kolejną szansę na gola. Krymowski wybił piątkę wprost pod nogi Gencheva, który prostopadłym podaniem wypuścił Pyrkha, ale ten uderzył nad bramką. W 83 minucie Vas’kin zagrał długą, prostopadłą piłkę do Myszki, który wyszedł sam na sam i… goool… a jednak nie. Sędzia dopatrzył się tam spalonego. Chyba będę musiał mu zafundować wizytę u okulisty. W 89 minucie sprawiedliwości stało się zadość. Na 30 metrze piłkę ustawił Rawa i przepięknym strzałem z rzutu wolnego ustalił wynik meczu na 3:0.

 

 

Amica : 3 (Vishnevskiy, Myszka, Rawa) Motor : 0

MoM : Genchev

Widownia : 1722

 

 

Bardzo długo wyczekiwane zwycięstwo. Wreszcie kogoś pokonaliśmy ! To był wspaniały mecz w którym Motor ani razu nie potrafił realnie zagrozić naszej bramce. Byli zupełnie bezradni. W moim zespole świetnie zagrała zarówno defensywa jak i ofensywa. Chyba jesteśmy w formie. Szkoda, że obudziliśmy się dopiero na dwie kolejki przed końcem sezonu, ale lepsze to niż cały czas, regularnie, co tydzień, podręcznikowo dawać dupy...

 

 

Dzień po meczu zostałem wezwany przez prezesa. Pewnie oglądał to spotkanie w telewizji i chce mi pogratulować. Może jakaś premia? Zobaczymy…

Gdy wszedłem do gabinetu pana Maziarza, mój przełożony zajęty był rozmową telefoniczną. Widząc mnie wskazał mi krzesło, które stało z drugiej strony jego biurka. Zachęcony propozycją, usiadłem. Dosyć dziwnie to wyglądało. Ja na najpospolitszym w świecie drewnianym, zniszczonym siedzisku, a naprzeciw Maziarz na skórzanym czarnym fotelu. Co ciekawe, podczas gdy mój szef zajęty był dyskusją przez telefon ja po raz pierwszy zwróciłem uwagę na jego wygląd. Do tej pory widziałem go tylko dwa razy, ale przy tamtych szybkich, konkretnych spotkaniach nie było czasu na przyglądanie się rozmówcy. Pan Mateusz miał wygląd prezesa ze starych, Polskich filmów. Starszy pan z wąsem, niski i otyły. Ubrany w typowy czarny garnitur, na którym widać już ślady użytkowania. Jeszcze ciekawiej wyglądał teraz: w jednym ręku kopcące się cygaro, w drugim komórka przystawiona do ucha, lekko kręcił się na swoim obrotowym fotelu. Na jego twarzy widoczna jest dość mocna, widać, że świeża, opalenizna. Ekskluzywności całej sytuacji dodaje butelka Jacka Danielsa stojąca na biurku, oraz szklanka do połowy napełniona tym szlachetnym trunkiem…

 

 

- No tak, tak – usłyszałem Maziarza – Właśnie do mnie przyszedł… No… zaraz załatwimy sprawę…No , Na razie – zakończył rozmowę i położył telefon na biurku. W tym momencie mogłem pomyśleć tylko o jednym. Ktoś zainteresował się jednym z moich graczy. Pewnie zdolnym Pyrkhiem albo Genchevem. Ta dwójka niemal cały sezon prezentuje iście olimpijską formę.

 

- No witam Wincenty- powiedział w końcu Maziarz jednocześnie składając uścisk na mej dłoni – Napijesz się ? – Zapytał jakby retorycznie od razu napełniając pustą szklankę, którą miał postawioną na szafce.

 

- O co chodzi panie prezesie? – Zapytałem odbierając wypełnione naczynie od rozmówcy.

 

- Jesteś konkretnym człowiekiem wiesz o tym nie ? – Zapytał retorycznie Pan Mateusz- I właśnie za to cie szanuję. Właśnie dlatego, chcę z tobą pracować jak najdłużej. I w końcu właśnie dlatego, wiem, że mogę się do ciebie dziś zwrócić. Sprawa jest mocno drażliwa, ale też bardzo ważna. Można zarobić całkiem spore pieniądze. – Przerwał na chwilę i wziął dość spory łyk whiskey po czym kontynuował – Powiedz mi Wincenty czy ty mi ufasz? – zapytał

 

-Oczywiście – odpowiedziałem, choć w głębi duszy zastanawiałem się czy on jest nienormalny czy pijany…O co mu k***a chodzi?

 

- A czy ja mogę ufać tobie ? – Znów zapytał.

 

- Tak – odpowiedziałem krótko.

 

- W takim razie słuchaj. Chodzi o najbliższy mecz, ze Stalą. Menedżer tego zespołu, Sławek Adamus, jest moim znajomym. Jak wiesz wszystko wskazuje na to, że w Stalowej Woli będą musieli grać baraże a najbliższe mecze są właściwie dla nich bez znaczenia. Nie ma większy szans na to , by spadli na miejsce, które grozi bezpośrednim spadkiem, ani na to by mogli wskoczyć na bezpieczną lokatę w tabeli…

 

- Chce mi pan powiedzieć, że ten mecz mógłby pan ustawić tak byśmy wygrali ? – Przerwałem mojemu rozmówcy, po czym odpaliłem papierosa.

 

- Wysłuchaj mnie do końca – Przerwał mi zirytowany Maziarz.- Jak już mówiłem najbliższe mecze są dla nich praktycznie bez znaczenia. Niestety Menedżer tamtego zespołu otrzymał ultimatum ; albo w ostatnich meczach będą uzyskiwać korzystne wyniki, albo Sławek poszuka sobie nowego pracodawcy. Dziwna politykę mają w Stali, ale nie mnie to oceniać. Jak już wspominałem, Adamus to mój znajomy. Na domiar złego jestem mu winny przysługę. Spadająca w zeszłym roku Kmita, mocno walczyła o to by nam nie przyznano licencji , dzięki czemu te k***y zostałyby w drugiej lidze, zajmując nasze miejsce. Byłem wtedy bezradny. W Zabierzowie chcieli zapłacić za to ponoć nawet 400 tys. . Do tego wszystkiego mieli dobry kontakt z którymś z wysokopostawionych w pzpn’ie pajacy. Ponoć, to grający teraz u nas Romuzga kierował całą sprawą.- Maziarz co kilka zdań pykał swoje cygaro, produkując tym samym gęste chmury– Próbowałem Darka zresztą ostatnio wypytać o to , ot tak z ludzkiej ciekawości, ale twardy z niego zawodnik, nic nie chciał powiedzieć.- Zrobił przerwę na pociągnięcie łyku ze szklanki. Rozgadał nam się prezesinka. To chyba efekt tego szlachetnego napoju, bo i za wyraźnie to on się nie wypowiadał.- Mniejsza jednak o to – Dodał po chwili – Krótko mówiąc byliśmy w czarnej dupie. A Kmita była już pewna zwycięstwa. A taki ch** – Krzyknął zirytowany Maziarz wykonując gest Kozakiewicza w powietrze – Wtedy właśnie odezwał się do mnie Sławek, który za śmieszne pieniądze, dzięki swoim kontaktom w PZPN’ie załatwił całą sprawę. I to właśnie dzięki niemu możesz teraz spokojnie prowadzić drugoligowy zespół.

 

- Mamy sprzedać tak ważne spotkanie ? – Zapytałem podenerwowany przerywając rozmówcy.

 

- Jak ty nic nie rozumiesz Wincenty – Spokojnie odpowiedział Pan Mateusz – Ten mecz już jest sprzedany. Sławek ugadał sprawę z sędzią. Jednak sam arbiter nie wystarczy do tego by mieć stu procentową pewność. Adamus jest perfekcjonistą. To dla niego bardzo ważne i załatwić to zwyczajnie musimy.- Spokojnie mi tłumaczył.

 

- Nie ma mowy – Zaprotestowałem – To zbyt ważne spotkanie. Polonia Warszawa ma tyle samo punktów co my, a to właśnie ten zespół znajduje się na ostatnim bezpiecznym miejscu w tabeli. Nie możemy sobie teraz pozwolić na stratę punktów, jeśli chcemy uniknąć baraży. – Zrobiłem chwilę przerwy w wypowiedzi. – Zresztą jak ja mam niby to powiedzieć moim zawodnikom? Całkowicie stracę u nich autorytet.

 

- Po pierwsze to ty mi tu warunków stawiać nie będziesz. –Zaczął podniesionym głosem –Znam się z twoim ojcem, szanuje zarówno jego jak i ciebie, ale póki co to ja tobie płacę a nie na odwrót – Dodał po chwili już spokojniej – Zresztą nie ma się co martwić Polonią. Jeśli my oddamy mecz Stali, oni z kolei pewnie sprzedadzą go Łomży. Łks jest w fatalnej sytuacji więc na pewno słono zapłacą. Z sędzią już są ugadani. Polonia podobno czeka na naszą decyzję co do meczu ze Stalą … - Mówił spokojnie Maziarz. Ja w tym czasie zastanawiałem się jak wielkim bagnem jest ta nasza Polska piłka kopana. Dziwił mnie również fakt, że pan Mateusz w ogóle nie krępował się mi o tym opowiadać. Zaskakiwało mnie także to, że, pokrzykiwał o brudnych interesach tak, że pewnie połowa budynku słyszała tą rozmowę. Jakbyśmy sobie o pogodzie rozmawiali – Co się tyczy zaś piłkarzy – z zamyślenia wybił mnie głos prezesa – Pamiętasz zapewne sprawę transferu dwóch Tomków : Pająka i Telki ze Stali. Jak zdążyłeś się zorientować nie są to beztalencia. Sławek chciał się ich pozbyć bo nie chcieli handlować meczami. Zezwolił im odejść, lecz umówili się, że Tomkowie w zamian za to jeden z meczy będą musieli podłożyć. Rozmawiałem już z nimi na temat ewentualnego oddania meczu ze Stalą. Zgodzili się pod warunkiem, że i ty się zgodzisz. Dwóch graczy masz już załatwionych. Gorzej z resztą. Nikt ich nie zna, większość jest z zagranicy i nie wiadomo czy można im ufać. Będziesz musiał coś wymyśleć…

 

-Ale prezesie – próbowałem protestować- Czy musimy się podkładać w tak ważnym dla nas spotkaniu? Przecież to nie ostatni mecz sezonu… Pan Sławek będzie mógł się zrehabilitować w ostatnim spotkaniu…

 

- I tu się mylisz –Przerwał mi prezes – Może nie wiesz, ale ostatni mecz Stal będzie grała z Podbeskidziem. W Bielsko Białej chcą awansować. Mają szansę zrobić to nawet bezpośrednio. Sławek już się z nimi dogadał co do wyniku. Zresztą, w tym momencie pomagamy nie tylko Adamusowi… Bo o ile ten nie zapłaci nam ani grosza, gdyż wole mieć u niego przysługę to jeszcze jest Łomża. Ich spotkanie jest uzależnione od naszego. I oni nam zapłacą. Upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. To doskonały interes – Zakończył uśmiechnięty Maziarz.

 

- Czy wszystkie mecze są poustawiane ? – Zapytałem po chwili zadumy. Czułem się jak we śnie. Zdałem sobie sprawę z tego, że moje dotychczasowe mniejsze bądź większe sukcesy, mogły być jedynie fikcją, gierką ludzi sterującym tym wszystkim od górnie. Czułem się oszukany.

 

- Nie, nie wszystkie – Znów szeroko się uśmiechnął – Teraz… jest jakby to powiedzieć… Sezon na mecze. Końcówka rundy, wszystko się teraz rozstrzyga. – powiedział – Powiem ci więcej – dodał po chwili. – Gdy cię zatrudniałem, miałem już opracowany plan działania. Pierwsze kilka meczy mieliście rozgrywać normalnie, bo i tak nikt by wiele za nie nie zapłacił. Gdzieś od połowy pierwszej rundy spotkań miałem zacząć wszystko ustawiać. Okazało się jednak, że masz trochę smykałki do trenerki i mnóstwo szczęścia. Zacząłeś osiągać wyniki jakich nikt by się nie spodziewał. Kibice chętnie przychodzili na stadion, więc zarabialiśmy. Co mi szkodziło pozwolić pracować ci normalnie?...- Zapytał jakby sam siebie – Nic. I właśnie dlatego ci na to pozwoliłem – dodał po chwili.

 

 

Długo milczałem w zadumie paląc papierosa. W moim życiu robiłem wiele rzeczy : jedne moralne, inne mniej, jeszcze inne w ogóle nie moralne. Nie chciałem jednak sprzedawać meczy. Cała ta praca trenerska jakby nie pasowała do mojego dotychczasowego życia. Była dla mnie swego rodzaju czyśćcem. Wraz z założeniem garnituru i wejściem na stadion stawałem się jakby innym człowiekiem. Nie liczyło się nic prócz gry moich piłkarzy. Ta rozmowa może wszystko zepsuć. Może stać się początkiem końca mojej „kariery” trenerskiej. Co jednak mogę zrobić? Z taką samą łatwością jaką dostałem tą pracę, mogę ją również stracić. To zbyt duże ryzyko. Za wiele na tym zyskuje. Muszę się dostosować. Tylko jedna rzecz mnie pocieszała : Telka i Pajak nie chcieli sprzedawać meczy. To budujące…

 

 

- Dobrze … - zdecydowałem się w końcu odezwać – Skoro tak trzeba… ustawimy ten mecz. Niech mi pan tylko powie co ja mam zrobić z moimi graczami. Nie chcę ryzykować utratą ich szacunku. Zresztą sam pan mówił, że nie wiadomo czy można im ufać…

 

- No tak jak mówiłem – zaczął zadowolony z widocznego przełomu w dyskusji Maziarz. – Mamy Pająka i Telkę. Obrońca odpuści w jakiejś akcji napastnikom przeciwnika i pewnie coś wpadnie. Wystarczy nawet , że podstawi któremuś nogę w polu karnym i będziemy mieli jedenastkę. W końcu sędzia też swoje zrobi. Telka może masowo marnować sytuacje w ofensywie. Tu źle poda, tam przestrzeli i jakoś to będzie. To jest jednak za mało. Najgorsi są ci Genchev i Pyrkh. Nie wiadomo co z nimi zrobić. Tych dwóch zawodników jeśli tylko są w formie, potrafią sami wygrać mecz. Znam jednak kogoś kto potrafi załatwiać takie sprawy. Ty zresztą też go znasz. Chodzi o Strejlau’a. Jak zapewne wiesz, swego czasu był on trenerem w Legii. Z tego co wiem w tamtych latach w Warszawie mieli grupę zawodników, która nie kwapiła się do sprzedaży spotkań. Jakoś sobie jednak tam poradzili. Podobno przed spotkaniami dodawali im do obiadów jakieś leki. Spowalniało to ich reakcje i ogólnie osłabiało. Może to będzie jakieś wyjście z sytuacji. Będziesz musiał z nim pogadać.- Powiedział łapiąc łyk ze szklanki – Albo nie sam to zrobię – Rzucił po chwili. – Ty masz już dość wrażeń. Jedyne zadanie jakie mam dla ciebie , to poinformowanie Pajaka i Telki o twojej zgodzie… Bo rozumiem, że się zgadzasz? – zapytał.

 

- A mam inne wyjście ? – odpowiedziałem pytająco.

 

- Ano nie masz – Mój rozmówca wybuchł głupkowatym śmiechem – Wincenty, zapamiętaj sobie ten dzień. To właśnie dzisiaj dopiero zostałeś trenerem. To właśnie dziś nauczyłeś się tego, czego nie nauczy się nigdy żaden z widzów. Tak wygląda Polska piłka. Czy tego chcemy czy nie – Powiedział popadając w zadumę…

 

W tym momencie właściwie dyskusja się skończyła. Pożegnaliśmy się i opuściłem gabinet prezesa. Byłem strasznie rozdarty wewnętrznie. Nie podobało mi się to ani trochę. Dopiero teraz poczułem, że naprawdę zależy mi na tej pracy. W końcu robiłem coś i robiłem to po coś. Dla człowieka, który miał taką szansę po raz pierwszy w życiu to naprawdę wartościowe uczucie. Niestety nic nie mogłem zmienić w zaistniałej sytuacji. Wykonałem plan pana Maziarza informując Pająka oraz Telkę o mojej zgodzie a Strejlau zajął się osłabieniem piłkarzy chemikaliami(prócz Pająka i Telki…). Do dziś nawet nie wiem co on im podał… Nie chciałem wiedzieć…

 

 

Stal Stalowa Wola – Amica Wronki

 

 

Galinski wrócił po pauzie za kartki i zmienił Kotlarza. Reszta bez zmian.

 

 

Skład:

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin, Pajak, Jurczyk, Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim, Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Telka

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Vishnevskiy

 

 

Już w drugiej minucie straciliśmy bramkę. Foszmanczyk podał w pole karne do Gesli a ten z metra wpakował piłkę do bramki. Kuriozalny błąd popełnił w kryciu popełnił …Pajak… W 16 minucie to my mieliśmy szansę. Telka dryblował po czym w biegł w pole karne i uderzył…ale tylko poprzeczka. 3 minuty później znów Telka miał szansę, jednak jego strzał z dystansu poleciał nad bramkę. Co on wyprawia?...Nie tak miał się zachowywać. W 23 minucie Gesla uderzał głową … obok bramki. W doliczonym czasie gry mieliśmy jeszcze szansę na gola. Źle wybita piłka przez bramkarza trafiła pod nogi Gencheva, który fenomenalnie dryblował schodząc do środka i zagrał prostopadle do Pyrkha. Białorusin próbował szczęścia uderzając w długi róg, ale jego strzał złapał bramkarz. Jak widać na dobrego piłkarza i ogłupiacze nie pomogą. W przerwie meczu na mdłości narzekał Vishnevskiy. Strejlau mi wytłumaczył, że takie sytuacje zdarzały mu się już przy stosowaniu tych środków. Ciekawe czego jeszcze mi nie powiedział ? Tak czy tak w 54 minucie Rosjanin musiał zejść z boiska, gdyż był bliski wymiotowania. Jego miejsce w napadzie zajął Myszka. W 69 minucie Salek podwyższył wynik po strzale z rzutu wolnego. Gołym okiem widać było osłabienie Bilskiego, który wpuścił straszną szmatę. W 70 minucie Telka poinformował mnie, że on nie da rady dalej „udawać” gry w piłkę i że musi zostać zmieniony. Nie lekceważąc słów mojego piłkarza zmieniłem go na Karova(Telka udawał lekki uraz). Pięć minut później Vas’kin popisał się świetnym odbiorem, który umożliwił mu zagranie długiej, prostopadłej piłki do Myszki. Były zawodnik stali okiwał obrońcę, wyszedł sam na sam z bramkarzem i uderzył ponad bramką. Dwie minuty później po ładnej indywidualnej akcji na skrzydle zakończonej wrzutką Gencheva, Karov mógł zdobyć gola, ale tradycyjnie uderzył głową obok bramki. Już w kolejnej minucie znów mogliśmy zdobyć bramkę kontaktową. Ozim prostopadle do Myszki a ten uderzył obok bramki. Zaczęło się robić nerwowo. Sławomir Adamus rzucał mi groźne spojrzenia. W 89 minucie Pajak sfaulował w polu karnym Streciwilka a jedenastkę na gola zamienił Nowak. 3:0. Ta bramka już nie była potrzebna. Jak widać Pajak wczuł się w rolę... Po meczu z udawanym rozczarowaniem skomentowałem w szatni to spotkanie.

 

 

Stal : 3 (Gesla, Salek, Nowak) Amica : 0

MoM: Nowak

Widownia: 1860

 

 

Przegraliśmy, zgodnie z planem. Coś było jednak nie tak. Jak się okazało Polonia ograła Łomżę 1:0 ! Cholera, jesteśmy w dupie…

Odnośnik do komentarza

…Tego dnia nie mogłem odpalić mojego golfa. Zirytowany tą sytuacją, w pełnej świadomości kolejnego spóźnienia na trening, byłem zmuszony dostać się do klubu drogą komunikacji miejskiej. Jako, że podróże tym pojazdem nie należą do najciekawszych ani najprzyjemniejszych, czas spędzony w autobusie postanowiłem sobie umilić lekturą tygodnika „Piłka Nożna”. Świeże wydanie zakupiłem po drodze na przystanek. Gdy już rozsiadłem się wygodnie, po stoczonym pojedynku biegowym o miejsce ze staruszką, zacząłem wertować kolejne strony gazety. Jakież było moje zaskoczenie, gdy pośród zupełnie mnie nie interesujących artykułów, odnalazłem tekst poświęcony mojej drużynie…

 

 

" Jak to wszystko się zaczęło

 

 

Amica Wronki to klub, który powstał ponad 13 lat temu z połączenia dwóch drużyn : Błękitnych Wronki oraz Czarnych/Wromet Wróblewo. W 1995 roku udało im się awansować do ekstraklasy w której występowali nieprzerwanie przez 11 lat. Od sezonu 2006/2007 weszli w fuzję z drużyną Lecha Poznań, który do dziś występuje (w najwyższej klasie rozgrywkowej) na ich licencji. Wydawało się, że to już koniec drużyny z Wronek. Nic bardziej mylnego. Amica kontynuowała tradycję grając w trzeciej lidze. Był to zespół prowadzony przez Mariana Kurowskiego, złożony z zawodników dotychczasowych rezerw. Ku wielkiemu zdziwieniu ekspertów, udało im się wywalczyć awans do drugiej ligi. Niestety menedżer zespołu opuścił ten klub zaraz po zakończeniu rozgrywek. W jego ślady poszli wszyscy(!) zawodnicy. Chodzą plotki, że we Wronkach wybuchła jakaś wielka awantura z prezesem, Mateuszem Maziarzem. W tym momencie prawie wszyscy byli pewni, że ten klub zakończył swą historię. Nie mieli ani jednego gracza, nie mieli menadżera a nawet mieli problemy z uzyskaniem licencji. I właśnie wtedy we Wronkach pojawił się nikomu dotąd nieznany Wincenty Urban …

 

 

Nowa twarz w piłkarskim światku

 

 

Zaledwie trzydziestodwuletniemu, dotąd bezrobotnemu menedżerowi, nikt nie wróżył większych szans na sukces. Jego drużyna, złożona wydawać by się mogło z piłkarskich „przegrańców”, skazywana była przez ekspertów na ostatnie, osiemnaste miejsce w tabeli. Podopieczni pana Wincentego w ogóle się tym nie przejęli i grali jak równy z równym z przeciwnikami już od pierwszych meczy. Udało im się uzyskać mnóstwo świetnych wyników, jak choćby remis we Wronkach z niesamowitym zespołem Lechii czy zwycięstwa z Widzewem i Polonią. Dość powiedzieć, że ich mecz z Jagiellonią, był chyba najciekawszym spotkaniem sezonu a już na pewno najlepszym przykładem na ambitną walkę do końca. Zespołowi z Wronek udało się również, w pewnym okresie wyśrubować passę 11 meczy bez porażki. To o czymś świadczy. Oczywiście miewali też gorsze okresy, w których nie potrafili przeciwstawić się rywalom, ale przypominam, że to zespół kompletowany na ostatnią chwilę złożony głównie z zawodników oddawanych za darmo których nikt inny nie chciał. Wincenty Urban potrafił wykrzesać z nich 100 % ich możliwości.

 

 

O piłkarzach słów kilka

 

 

Szczerze powiedziawszy ciężko mi znaleźć w tej drużynie piłkarza o którym można by powiedzieć, że nie spełnia oczekiwań. W drużynie najważniejszy jest kapitan więc może najpierw o nim. Dwudziestodwuletni Tomasz Pająk przyszedł do drużyny z zespołu Stali, w którym w zeszłym sezonie rozegrał 23 spotkania. Bez najmniejszego problemu zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu. Do tej pory grał we wszystkich spotkaniach Amici (!). Wyróżnia się równą wysoką formą. Jedynie w ostatnim spotkaniu, które Wronczanie przegrali zero do trzech z jego byłym klubem(ale o tym później), popełniał rażące błędy, ale traktuję to jako wyjątek potwierdzający regułę. Opaskę kapitańską odebrał nie byle komu, bo doświadczonemu Darkowi Romuzdze. To o czymś świadczy. Partnerem Tomka na środku obrony z reguły był Grzegorz Jurczyk. Ten zawodnik gra równie pewnie choć dużo częściej popełniał kosztowne błędy. Imponuje głównie spokojem, ale w końcu to doświadczony zawodnik. Boczni obrońcy wydają się być równie dobrzy co ich koledzy ze środka. Na lewej stronie występuje Białorusin Vas’kin. W obronie gra bardzo solidnie a i miewa przebłyski w ofensywie. Jego długie piłki z głębi pola nie raz i nie dwa były sporym zagrożeniem dla rywali. Na prawej stronie gra Galinski, który wydaje się być wierną kopią Vas’kina. Linia pomocy tego zespołu nie istniałaby bez Przemka Rawy. Ten młody defensywny pomocnik został wypożyczony z Legii Warszawy. Jest świetny zarówno w odbierze jak i w rozgrywaniu piłki. Z taką grą, w stolicy już powinno czekać na niego miejsce w środkowej linii. Nieco w jego cieniu pozostaje dwudziestosiedmioletni Słoweniec, Marko Ozim. Ten gracz to typowy człowiek od brudnej roboty. Mało widowiskowy, ale bardzo pożyteczny. Prawe skrzydło zajmowali z reguły naprzemian Tomasz Telka i Kolayan Karov. Ten pierwszy jest często męczony kontuzjami przez co nie pokazał nam chyba jeszcze stu procent swoich możliwości. Karov z kolei jest chyb najsłabszym ogniwem drużyny. Gra bardzo przeciętnie na tle swoich kolegów. Z drugiej strony ciężko dorównać zawodnikom których pozostawiłem sobie jakby na deser do opisania. Pierwszym z nich jest Vyacheslav Vishnevskiy trzydziestoletni Rosjanin. Do tej pory to najskuteczniejszy zawodnik tej drużyny. Ostatnio co prawda stracił nieco na skuteczności, ale nie można umniejszać jego zasług dla zespołu. Kolejną gwiazdą jest równie doświadczony co jego kolega z ataku trzydziestoczteroletni bramkarz, Robert Bilski. Ten były gracz Ceramiki Paradyż nieraz wyciągał swój zespół z opresji. Ostatnich dwóch graczy to prawdziwe perełki. Lewo skrzydłowy Bułgar Genchev swoimi dryblingami, podaniami oraz dośrodkowaniami budził zachwyt na trybunach. Zaledwie dwudziestojednoletniego zawodnik najlepszym kolegą jest jego rówieśnik Sergey Pyrkh. Ten niesamowicie szybki piłkarz jest drugim pod względem strzelonych bramek zawodnikiem drużyny. Dużo widzi na boisku, potrafi podać i jest bardzo waleczny. Kibice otwarcie przyznają, że jest on ich ulubieńcem. Białorusin występuje teoretycznie jako środkowy pomocnik, ale w praktyce jest trochę takim, oszukanym napastnikiem. Taka specyfika taktyki…

 

Piłka jest jedna a bramki są dwie

 

 

„Piłka jest jedna a bramki są dwie” –zdaję się, że właśnie takie motto przyjęła drużyna Pana Wincentego. Grają w ustawieniu 1-4-2-2-1-1. Ich akcje z reguły są rozpoczynane długim podaniem z głębi pola. Kluczowe tu są zagrania bocznych obrońców. Gdy już piłka przedostanie się na połowę rywala to albo szukają prostopadłych podań do napastnika(Bądź wspaniale do nich wychodzącego Pyrkha), albo próbują indywidualnych akcji, w których prawdziwym specjalistą jest Genchev. Sporadycznie stosują atak pozycyjny i wtedy do rozegrania podłączają się Ozim i Rawa. Właśnie ci zawodnicy są kluczowymi graczami gdy Amica przechodzi do obrony. Ich świetna gra nie pozwalała na skonstruowanie ciekawszej akcji przez środek pola. Pressing stosowany przez tych dwóch piłkarzy, jest często zabójczo skuteczny. To właśnie od ich przejęć często zaczynają się kontr ataki zespołu. Boczni obrońcy nie stosują nowoczesnych technik gry. Rzadko przekraczają linie połowy rywala. Jednak czy Panu Urbanowi płacą za bycie modnym czy może jednak rozlicza się go z wyników? Odpowiadać chyba nie trzeba. Reasumując, zespół z Wronek gra raczej mało widowiskowy, defensywny futbol. Muszę jednak jeszcze przyznać, że pan Urban nie boi się ryzyka. Bardzo często widzieliśmy, gdy w obliczu porażki, menadżer Amici wpuszczał 3 napastników na boisko. Zresztą chyba trochę skrzywdziłem Wronczan mówiąc, że grają mało widowiskowo. Suma sumarum ich mecze ogląda się ciekawie i często są ładne dla oka. Wiele osób może narzekać na brak innowacji taktycznych, ale w końcu nie wszyscy muszą grać nowoczesną piłkę, tym bardziej, że stare metody wciąż są skuteczne. Niektóre z akcji Wronczan przypominają mi nieco grę reprezentacji Polski za czasów pana Kazimierza Górskiego(szczególnie gdy zespół Amici zabiera się do kontr ataków). Czy możliwe jest by Urban inspirował się futbolem o którym nie powinien mieć pojęcia? W końcu za czasów pamiętnych meczów chociażby z Anglią, Pana Wincentego nie było jeszcze na świecie. Tego się raczej nie dowiem. Jedno wiem jednak na pewno : Jest jeszcze coś co łączy świetną ekipę Górskiego z drużyną z Wronek. Świetna atmosfera w zespole !

 

 

Z niewolnika nie ma pracownika

 

 

Drużyna Amici jest idealnie dobrana pod względem charakterów. Zawodnicy jakby ze sobą rywalizują na zasadzie : kto jest bardziej zdeterminowany. U tych piłkarzy widać naprawdę wielką wolę walki, ambicję oraz radość z gry w piłkę. Jest raczej pewnym, że nie byłoby to możliwe gdyby nie świetne stosunki zespołu z trenerem. Większość piłkarzy nie kryje swej sympatii do pana Wincentego otwarcie o niej opowiadając w wywiadach. Przyznali nam się do tego chociażby : Genchev, Pyrkh, Vas’kin, Galinski, Bilski, Myszka. Co do wywiadów…

 

 

Mamy grać a nie opowiadać o grze

 

 

Wyżej wymienione zdanie, to jedne z niewielu, wypowiedzianych w stronę dziennikarzy przez Pana Wincentego, słowa. Menadżer tej drużyny jest chyba najmniej medialnym spośród wszystkich szkoleniowców z drugiej Ligii. Regularnie odmawia na propozycje wywiadów, nie pojawia się na konferencjach prasowych a nawet minuty rozmowy pod stadionem nie chce przeprowadzić. Być może jest to jego sposób na uniknięcie rozgłosu. Wydaję mi się, że zwyczajnie chce zrazić media do siebie, swojego klubu oraz zawodników uznając, że to może mu tylko zaszkodzić. Kto wie może właśnie dzięki temu klub wciąż ma szansę na uniknięcie spadku. Istnieje nawet możliwość, że unikną baraży. Jest to prawie niemożliwe, ale…

 

 

Dopóki piłka w grze…

 

 

Amica była na najlepszej drodze do uniknięcia baraży. Wszystko się jednak skomplikowało w ostatniej kolejce, w której to Wronczanie sensacyjnie ulegli Stali 0:3 a Polonia skromnie ograła Łks Łomżę 1:0. Właśnie przez to sytuacja w tabeli jest aż tak skomplikowana. Na chwilę obecną Polonia zajmuje ostatnie, bezpieczne, dziesiąte miejsce w tabeli z dorobkiem 44 punktów. Zaledwie o 3 więcej niż kolejna w tabeli Amica. Oznacza to, że jeżeli Wronczanie ograją beznadziejny ostatnio Świt a Polonia przegra z Łęczną, oba zespoły zrównają się punktami. Co w takiej sytuacji mówią przepisy? Ano to, że o tym kto zajmie wyższą lokatę zadecydują wyniki bezpośrednich spotkań. I tu znów mamy zagwozdkę. W pierwszym meczu Amica ograła Polonię na wyjeździe 1:2 a w drugim to Warszawianie wywieźli 3 punkty z Wronek, po zaciętym meczu, zakończonym wynikiem 2:3. Znów mamy remis. Według zasad w takiej następnej kolejności decyduje różnica bramek. No i tu Polonia ma przewagę. I to nie małą. W Warszawie wynosi ona -1 a we Wronkach -7. Sytuacja wydaje się z pozoru beznadziejna. Jednak czy koniecznie? W tym momencie napomknę o zasadzie która obowiązuje w wypadku remisu w różnicy bramkowej. W takim wypadku decydują bramki zdobyte. W tym aspekcie, to z kolei podopieczni Urbana mają przewagę. Oznacza to, że do zniwelowania różnicy potrzebują 6 goli. „Pogdybajmy” trochę. Czy Amica jest w stanie pokonać Świt 4:0 ? Na pewno. W Nowym Dworze bardzo kiepsko grają w piłkę a drużyna „kuchennych” nieraz osiągała zaskakujące wyniki. Mają zresztą w swych szeregach niesamowitych Gencheva i Pyrkha, którzy, jak tylko są w formie sami potrafią wygrywać mecze. Czy Łęczna jest wstanie osiągnąć dwu bramkową przewagę w meczu z Polonią? Wydaje mi się, że tak, tym bardziej, że nie wygrali oni ostatnich 4 meczy i na pewno tego ostatniego spotkania sobie nie odpuszczą. Zapewne będą chcieli godnie się pożegnać z sezonem 2007/2008, biorąc pod uwagę fakt, że przez pewien czas mieli oni nawet szansę na awans…

 

 

No cóż, dość już tej futbolowej matematyki. Nie ma co gdybać wszystko wyjaśni się na boisku a papierowe wyliczania rzadko sprawdzają się w praktyce. Bez względu jednak na to czy uda się Amice uniknąć baraży czy też nie, na pewno panu Wincentemu Urbanowi należą się brawa i szacunek, za niewątpliwy sukces jaki udało mu się osiągnąć. Przypominam, że przed sezonem była to zupełnie anonimowa postać…”

Gdy pojawiłem się na treningu zorientowałem się, że piłkarze też już dowiedzieli się o tym artykule. Niestety po dwóch z nich widać było negatywny wpływ tego tekstu. Chodzi mi o Gencheva i Pyrkha. Ci dwaj gracze otwarcie przyznali się, że nie najlepiej się czują ze świadomością związanych z nimi wszechobecnych oczekiwań…"

 

 

Wciąż rozpamiętywałem wygraną Łomży z Polonią. Co prawda Maziarz twierdził, że to wypadek przy pracy, ale mi nie chciało się w to wierzyć. Jakby wyczuwszy to, Tomek Pajak zagadał do mnie w tej sprawie. Według niego zostaliśmy oszukani przez Sławomira Adamusa i w rzeczywistości mieliśmy przegrać dla Polonii a nie dla Stali. Twierdził on, że to zwyczajny przekręt, którego świadomy miałby być w jego mniemaniu nawet sam Maziarz. Trochę to schizofreniczne z drugiej strony całkiem realne. Jak można mieć zaufanie do ludzi handlującymi meczami? Z drugiej strony, Pajak nienawidził się ze wspomnianym wyżej Adamusem i pewnie dla tego tak właśnie uważa…

 

 

Świt Nowy Dwór Mazowiecki – Amica Wronki

 

 

Jak się okazało Telka rzeczywiście odniósł uraz w ostatnim spotkaniu. Został on zastąpiony Karovem. Tomek pojechał do Warszawy, by na bieżąco, przez telefon informować nas o wyniku grającej tam Polonii z Łęczną. Vishnevskiya zastąpił dobrze dysponowany ostatnio Myszka. Reszta bez zmian.

 

 

Skład:

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Vas’kin, Pajak, Jurczyk, Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim, Rawa

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Pyrkh

 

Napad : Myszka

 

 

Początek spotkania był zdominowany przez Świt. W 10 minucie Koziara uderzał z dystansu, jednak piłka daleko minęła naszą bramkę. Nie zdążyłem się dobrze wykrzyczeć na zawodników a zadzwonił Telka informując mnie, że Polonia właśnie objęła prowadzenie po golu Tataja. Nie były to dobre wieści. Na domiar złego i we Wronkach nic nie szło po naszej myśli. W 23 minucie Łowicki strzelał z wolnego, ale piłkę pewnie złapał Bilski. Już minutę później Polniak zmarnował sytuację sam na sam, uderzając obok bramki. W 27 minucie przeprowadziliśmy naszą pierwszą akcję w ofensywie. Myszka zakończył swój indywidualny rajd na skrzydle płaskim podaniem w pole karne, które na bramkę strzałem z kilku metrów zamienił Pyrkh. Jedynie dziesięć minut cieszyliśmy się prowadzeniem. Gdy minął ten czas Łowicki zagrał piękną długą piłkę do Piątka, który poradził sobie będąc sam na sam z naszym bramkarzem. Naszą drugą akcje w tym meczu przeprowadziliśmy pięć minut po golu remisowym. Wtedy to Bilski daleko wybił piłkę do Genchev, który przedłużył podanie strąceniem głową do Pyrkha, Białorusin oddał mocny, płaski strzał w długi róg i mieliśmy 2:1. 3 minuty później niezawodny w tym spotkaniu Pyrkh został sfaulowany w polu karnym a jedenastkę na gola zamienił Ozim. W doliczonym czasie gry Bilskiemu udało się wybronić sytuację sam na sam. W przerwie meczu skierowałem słowa zachęty do mych zawodników. Skłamałem im, że Polonia przegrywa 1:0, aby jeszcze bardziej zagrzać ich do walki. Druga połowa zaczęła się dla nas wyśmienicie. Około minuty 48 dostaliśmy telefon od Telki, że Łęczna wyrównała po golu Osucha. Są jeszcze nadzieje. Podczas gdy ja rozmawiałem z Tomkiem, cudów w bramce dokonywał Bilski. Nie dość, że wybronił sytuację sam na sam z Reginisem to udało mu się jeszcze wybić dwie dobitki. 2 minuty później szczęścia uderzeniem z dystansu szukał Polniak, ale jego strzał był niecelny. W 75 minucie również niecelnie z dystansu uderzał Reginis. Już minutę później błąd w rozegraniu popełnili zawodnicy Świtu. Bramkarz Misztal podawał do Ciosa, ale podanie przeciął niezwykle ambitnie dziś grający Myszka, wyszedł sam na sam strzelił w lewy róg bramki i piłka po odbiciu się od słupka wpadła do siatki. 4:1 ! W 78 minucie Myszka fenomenalnie wypuścił na skrzydle Karova, który dośrodkował po ziemi do Pyrkha a ten nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki z odległości metra. Prowadzimy 5:1. Niechże Łęczna coś strzeli !! Niestety już minutę później błąd popełnił Pajak. Skiksował, przez co Polniak zdobył bramkę. Ten mecz to jakieś kuriozum ! 5:2. W 81 minucie Karov pięknie okiwał obrońcę na skrzydle po czym dograł na głowę Gencheva, Bułgar głową i … piątka. I ta właśnie pozoru niegroźna sytuacja dała nam kolejną szansę na gola. Bramkarz Świtu źle wykonał ten stały fragment gry, wybijając piłkę wprost pod nogi Karova, który prostopadle podał do Myszki. Niestety młody napastnik przegrał sam na sam z Misztalem. Całe szczęście ten gracz się nie poddaje. Już pięć minut później pozwolił nam zapomnieć o zmarnowanej stuprocentowej sytuacji. Prostopadłe podanie, adresowane przez Gencheva wykorzystał na piękne uderzenie z same okienko. Warto zaznaczyć, że był to strzał ze skraju pola karnego a Myszka był pod naporem dwóch obrońców. Zachował się w tej sytuacji jak piłkarz światowej klasy. 6:2 !! To nie koniec jednak demonstracji talentu przez Mariusza. W 88 minucie okiwał on dwóch obrońców i pomiędzy nim a bramkarzem, został tylko Papierz. Ten ostatni sfaulował Myszkę a jako, że był on ostatnim obrońcą został ukarany czerwoną kartką.

 

 

I to już koniec tego meczu. Zdecydowanie najlepsze spotkanie w tym sezonie zakończone wynikiem 2:6 ! Zdeklasowaliśmy dziś rywali. W tym spotkaniu było wszystko co w futbolu najpiękniejsze. A przede wszystkim dramaturgia…dużo dramaturgii. Niestety Polonia zremisowała z Łęczną 1:1 i zajmiemy 11 miejsce w tabeli. Będziemy musieli powalczyć w barażach. Dziś zagraliśmy cudownie ( o czym nie omieszkałem poinformować moich zawodników) i jeśli utrzymamy formę, to dwumecz barażowy nie będzie dla nas żadnym wyzwaniem.

 

 

Świt : 2 ( Piątek, Polniak) Amica : 6 ( Pyrkh x 3, Ozim, Myszka x2)

MoM: Myszka( W pełni zasłużona 10 podobnie jak u Pyrkha…)

Widownia : 715

 

 

 

Baraże o utrzymanie zwykle łatwo wygrać, dasz radę. :_winkle:

 

Gdy to pisałeś, mieliśmy jeszcze matematyczne szanse na uniknięcie baraży. Niestety wykazałeś się zdolnościami proroczymi. Obyś utrzymał formę, to wtedy "damy radę"...;)

Odnośnik do komentarza

Zakończyły się rozgrywki ligowe. Na podium znalazły się następujące drużyny :

 

 

1. Lechia Gdańsk

 

2. Jagiellonia Białystok

 

3. Podbeskidzie Bielsko Biała

 

 

Ostatnie cztery miejsca (w kolejności od najgorszego) zajęły drużyny: Łks’u Łomży, Świtu, Hutnika i Szczakowianki tym samym żegnając się z drugą ligą.

 

 

W barażach zagrają : Amica Wronki, Motor Lublin, Stal Stalowa Wola i (uwaga!) Zagłębie Sosnowiec. Obecność szczególnie tego ostatniego zespołu jest wielkim zaskoczeniem. Mecze Barażowe:

 

 

Radomiak Radom – Amica Wronki

 

Piast Gliwice – Stal Stalowa Wola

 

Odra Opole – Zagłębie Sosnowiec

 

Miedź Legnica – Motor Lublin

 

 

Losowanie nie było dla nas zbyt korzystne. Zdecydowanie wolałbym zagrać z Miedzią. Z drugiej strony chyba lepszy Radomiak niż Odra…

 

 

Radomiak Radom – Amica Wronki

 

 

Za kartki pauzują Pyrkh i Vas’kin. Na lewej stronie obrony zagra Kotlarz a do ofensywnej pomocy przeszedł Rawa. Miejsce Przemysława zajmuje Romuzga.

 

 

Skład:

 

Bramkarz: Bilski

 

Obrona : Kotlarz, Pajak, Jurczyk, Galinski

 

Def. Pomoc : Ozim, Romuzga

 

Skrzydłowi : lewy : Genchev prawy : Karov

 

Of. Pomoc : Rawa

 

Napad : Myszka

 

 

Kiepsko zaczął się dla nas ten mecz. Już w 6 minucie na prowadzenie gospodarzy mógł wyprowadzić Barzynski, ale zmarnował szansę będąc sam na sam z bramkarzem. 11 minut później Adamski ładnie prostopadle podał do Henryka Sobali a ten z kolei potrafił pokonać golkipera. 1:0. Już minutę po tym zdarzeniu Myszka uderzył z dystansu i … piątka. W 22 minucie znów dał o sobie znać obrońcom przeciwnika Myszka. Indywidualny rajd na skrzydle zakończył dośrodkowaniem, obrońcy wybili piłkę przed pole karne gdzie stał Romuzga, Darek mocno uderzył, ale piłka przeszła kilka centymetrów obok bramki. Zepchnęliśmy przeciwników do obrony. Wreszcie widać różnicę lig pomiędzy oboma drużynami. W 24 minucie Rawaszukał szczęścia uderzeniem z dystansu, ale bramkarz popisał się niezłą interwencją. Niestety nie wykorzystane sytuacje lubią się mścić. 11 minut później rzut rożny na bramkę po raz kolejny zamienił Sobala. 2:0. W 45 minucie jeszcze Karov mógł zdobyć gola kontaktowego, ale piłka po jego strzale z dystansu wysoko powędrowała nad bramką. W przerwie próbowałem wmówić zawodnikom, że mają jeszcze szansę na zwycięstwo. Druga połowa zaczęła się od długiej piłki od Ozima, której adresatem był Karov. Niestety strzał z pola karnego tego drugiego, był niecelny. W 68 minucie wreszcie przebudził się Genchev. Wrzucił bardzo mocno w pole karne, piłka odbiła się od obrońców i spadła pod nogi Karova a ten uderzył…nad bramką. W 74 minucie Wachowicz oddał strzał rozpaczy, który daleko minął słupek naszej bramki. 12 minut później kolejną szansę miał Karov, który wbiegł w pole karne i uderzył wprost w bramkarza. Na nasze szczęście piłkę zdołał dobić Myszka i mecz zakończył się wynikiem 2:1.

 

 

Radomiak : 2 (Sobala x 2) Amica : 1 (Myszka)

MoM : Zak

Widownia : 9522

 

 

Ten mecz zagraliśmy dość nieźle. Szkoda, że zabrakło skuteczności. Całe szczęście zdobyliśmy gola a przypominam, że w meczach barażowych obowiązuje zasada goli na wyjeździe. W rewanżu wystarczy nam 1:0. Musimy jednak być bardzo czujni. Radomiak pokazał, że potrafią być groźni. Najbardziej martwi mnie ich zabójcza skuteczność. Jedna, dwie akcje mogą zadecydować o tym kto w przyszłym sezonie pogra w drugiej lidze…

Wyniki pozostałych meczy :

 

 

Piast : 1 - Stal : 1

 

Odra : 0 - Zagłębie : 2

 

Miedź : 1 - Motor : 1

 

Z drugoligowców jedynie my przegraliśmy nasze spotkanie…

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...