Skocz do zawartości

Wspomnienia


Cesarz

Rekomendowane odpowiedzi

Obudziłem się w szpitalu. Nie pamiętałem, w jaki sposób się tutaj znalazłem. W głowie wciąż miałem obraz dwóch przegranych z Zagłębiem Lubin i Pogonią Szczecin. Gdy wziąłem do ręki telefon, na wyświetlaczu ujrzałem datę 1 października 2006. Zdziwiłem się nieco, gdyż ostatni mecz rozgrywaliśmy 4 października. Zaraz jednak pomyślałem, że być może telefon uległ uszkodzeniu. Dla pewności zapytałem pielęgniarkę, która krzątała się przy moim łóżku, jaki mamy dzień. W odpowiedzi usłyszałem, że 1 października. Ta informacja zbiła mnie lekko z tropu. Pielęgniarka, widząc moje zdziwienie, niezwłocznie zaczęła mi wszystko wyjaśniać. Była młodą i piękną kobietą. Nasze spojrzenia spotkały się… i wtedy uśmiechnęła się do mnie promiennie, a na jej policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Nie odrywając od niej wzroku, słuchałem uważnie tego, co do mnie mówiła… A głos miała przepiękny… Wyjaśniła mi, że zasłabłem na treningu i zostałem przywieziony do szpitala. Kiedy się ocknąłem, byłem podobno zbyt słaby, by cokolwiek powiedzieć i chwilę potem zasnąłem. We śnie majaczyłem coś o jakimś meczu, coś o beznadziejnej grze, co chwila budziłem się, prosząc o kartkę papieru i długopis, by coś zapisać. Kończąc swoją opowieść, kobieta jeszcze raz się do mnie uśmiechnęła. – Był pan bardzo wyczerpany. Musiał pan zbyt ciężko pracować przez ostatnie dni – powiedziała. Rzeczywiście przez kilka ostatnich dni nie spałem prawie w ogóle, próbując znaleźć jakieś dobre rozwiązanie taktyczne na najbliższe mecze…

Jeszcze tego samego dnia zostałem wypisany ze szpitala, lekarz zalecił jednak, bym odpoczywał w domu. Zanim opuściłem na dobre placówkę, poprosiłem pielęgniarkę o numer telefonu, bym mógł umówić się z nią na kawę, kiedy będzie miała wolny dzień w pracy. Ze szpitala udałem się do domu. Spotkałem się z moim asystentem, by przekazać mu instrukcje na mecz z Zagłębiem. Wolałem nie ryzykować ponownego pobytu w szpitalu, choć perspektywa ponownego spotkania z piękną pielęgniarką była kusząca. Zdecydowałem więc, że najbliższego meczu nie będę oglądał, siedząc na ławce trenerskiej…

Odnośnik do komentarza

Podczas, gdy ja spędzałem czas na odpoczynku, moi podopieczni wylewali z siebie siódme poty. Wiedziałem, że czuli się odpowiedzialni za to, co mi się przydarzyło. Starali się więc za wszelką cenę zdobyć jakiekolwiek punkty w dwóch najbliższych meczach, w których nie mogłem im niestety towarzyszyć. W meczu z Zagłębiem pokazali wielką wolę walki, aż trzykrotnie wychodząc na prowadzenie. Rywal był niestety tak silny, że za każdym razem doprowadzał do remisu. Uzyskany remis wiele dla mnie znaczył. Asystent zdał mi obszerną relację z obu meczów i również z postawy moich podopiecznych w drugim z nich mogłem być zadowolony. Przegraliśmy minimalnie, a Bogunovic mógł od tej pory liczyć na stałe miejsce w wyjściowym składzie.

 

(16)Widzew Łódź - (8)Zagłębie Lubin 3:3 (1:1) [budka 21', Rzeźniczak 59', Bogunovic 75' - Piszczek 44', 90', Żytko 64']

 

(9)Pogoń Szczecin - (15)Widzew Łódź 3:2 (2:0) [stawarczyk 36'-sam., Lilo 44', Górski 46' - Bogunovic 66', 86']

 

Miałem sporo wolnego czasu, toteż w końcu przełamałem się i umówiłem się pielęgniarką, z którą rozmawiałem w szpitalu. Podczas spotkania w pobliskiej kawiarni chciałem ją bliżej poznać. Miała na imię Karolina i okazała się być wielką fanką Widzewa. Starała się być na meczu, kiedy tylko miała wolny dzień. Podarowałem jej karnet wstępu na wszystkie mecze Widzewa w bieżącym sezonie. W zamian obdarzyła mnie swoim promiennym uśmiechem oraz gorącym pocałunkiem. Poczułem jej ciepłe usta na swoim poliku. Chciałem , by ta chwila trwała jak najdłużej, ona jednak z powrotem usiadła na krześle, odwracając wzrok, by nie napotkać mojego spojrzenia. Po chwili milczenia znów pogrążyliśmy się w rozmowie, dyskutując na różne tematy. Po upływie dłuższego czasu Karolina wstała od stołu, mówiąc, że musi już iść. Na koniec jeszcze raz mnie pocałowała i wyszła z lokalu, pozostawiając mnie z błądzącymi wokół niej myślami i wzrokiem wpatrzonym w jej krągłą talię.

Odnośnik do komentarza

Nie czuję klimatu FMa 2007, więc teraz OSTATECZNA prośba o zamknięcie opka (tym razem nie zmienię decyzji); doszedłem do wniosku, że pisanie opowiadania bogatego w treść to dla mnie zbyt głębokie wody, więc moje przyszłe opisy karier będą bardziej statystyczne...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...