Skocz do zawartości

90minut.pl


citko

Rekomendowane odpowiedzi

Renament w pokoju rozpoczęty w ostatnim czasie a także przenosiny ze stacjonarnego na lapka spowodowały krótką przerwę z FM-em... Tłumaczą się wszakże winni. Ponoć. Więc ja nie będę tego więcej robić;) ;-]

=============================================

 

 

 

 

 

 

- Do jasnej cholery, co się z wami wszystkimi dzieje? - wykrzyczał na całe gardło nasz "Stary", ni stąd ni zowąd zwracając na siebie uwagę wszystkich twarzy zebranych na sali. - Od prawie miesiąca nic nie robicie, a za co wam płacę? - rzucił po chwili, po czym swoją jakże ogniście burzliwą wypowiedź zakończył w taki oto sposób: - jak wrócę do biura z powrotem, macie mieć przygotowane wszystkie artykuły do środy włącznie, nie pomijając żadnego z meczów ligowych rozegranych w tym dniu! Nie wiem jak tego dokonacie, ktoś z pewnością będzie się musiał poradzić mocy nieczystych, wiedźm i innych tego typu ladacznic, ale miejcie na uwadze fakt, że życie ze mną to naprawdę sielanka. W innych firmach byście tego nie mieli!

 

Stary. Facet koło pięćdziesiątki, żonaty, dwójka dzieci. Zawód? Redaktor naczelny serwisu 90minut.pl, prywatnie jeden z "Wybranych" przez Boga, mający nadprzyrodzoną zdolność. A mianowicie - prosto i bez ogródek - potrafiący zatrzymywać czas za pomocą klaśnięcia dłoni. Jak to robi? W jakim celu? Jest wiele dziwnych zjawisk w naszym świecie, które zostały opisane, a jeszcze więcej tych nieopisanych. Legenda o nagrodzie dla zorganizowanej drużyny od wieków krąży po świecie, wielu jest świadków jak i uczestników. Wśród nich my - wierni i oddani pracownicy redakcji 90 minut, słudzy naszego guru i mentora zarazem - "Starego", oficjalnie Macieja Kusiny. Starego, bo tak nazwany przez Boga podczas jego ostatniej już posługi na Ziemi, wcześniej w ciele Mojżesza przeprowadzający lud Izraelski do Ziemi Obiecanej, w międzyczasie sługa, apostoł Jezusa Chrystusa o imieniu Łukasz, twórca Ewangelii, wykładanej po dziś dzień we wszystkich kościołach wiary chrześcijańskiej na całym świecie.

Rzecz jasna redakcja jest dobrą przykrywką do tego wszystkiego, do czego zobowiązany jest nasz przywódca, choć i w tym wypadku problem jest wiążący. Walcząc ze złem, narażony na ataki najwyższych esencji demonicznych mocy, potworów, dusz nieczystych i diabłów wcielonych otaczających zewsząd świat, posługi swej nie zaprzestanie, dopóki dopóty nie osiągnie celu. Celem tym jest całkowite wytępienie zła z wszechświata, co ze względu na obecny jego rozmiar i powszechność, nie będzie rzeczą łatwą. W posłudze pomaga mu armia Archaniołów oraz Elita Anielskich Strażników Boga [z ang. Elite of Guardian Angels]. My pełnimy rolę pośrednią między tym, co naprawdę światu potrzebne - walka ze złem - a tym, co dla duszy jest niejako "lekarstwem" kojącym wiele dusz, szczególnie męskiego członu ziemskich żywotników - piłka nożna. Problem okazał się, jak już wcześniej wspominałem wiążący, albowiem również i w tej sferze mamy do czynienia z istotami o naturze z piekła rodem. Okazało się bowiem, że w polskim PZPN-ie na najwyższym ze stołków zasiadł jeden z największych wrogów naszego przywódcy - Belzebub - w osobie Michała Listkiewicza. Tak więc, jak się z pewnością domyślacie, Belzebub od wieków rywalizował ze Starym; najpierw jako Faraon, chcący wyrżnąć doszczętnie cały lud izraelski, następnie jako Namiestnik Piłat, który polecił zgładzić Jezusa Nazarejczyka tak blisko związanego z ówczesnym Ewangelistą Łukaszem, a teraz w postaci Dziadka Leśnego, chcącego przechylić do upadku cały futbolowy świat w Polsce.

 

 

Tego popołudnia po zatrzaśnięciu drzwi przez Starego, po wywołanej wcześniej awanturze na sali jako pierwsza rozmowę podjęła Karina.

 

- Cóż mu szkodzi, że nie piszemy na czas. Jestem zdania, że liczy się jakość, nie ilość - stwierdziła bardzo stanowczym głosem młodziutka redaktorka, mająca niespełna półroczny staż w naszej redakcji.

- Dobrze, że stary zawiązał pakt z Najwyższym i potrafi zatrzymywać czas. Nie zgadniecie gdzie się ostatnio z Julką wybraliśmy! - zagadnął pełen entuzjazmu Bartek.

 

- No opowiadaj rzesz chłopie od razu - zagadnął niezwykle zaciekawiony Jacek, ubrany dzisiejszego dnia w nazbyt obcisły pulowerek, nie pasujący zbytnio do dość atletycznej budowy ciała.

 

Jacek, który legitymował się nickiem "slady" w artykułach, ponad pół roku temu miał romans z Julią. Rzecz jasna to wszystko działo się bez jakiejkolwiek wiedzy ze strony Bartka, który był mężem Julii, również pracującej w redakcji. Odkąd prawda wyszła na jaw, Bartek stał się powodem kpin i żartów w całym redakcyjnym gronie. Myślałem kiedyś powiedzieć mu o tym wszystkim, teraz jestem do tego nawet bardziej zdeterminowany niż kiedykolwiek, ale zrobię to chyba w dogodniejszych okolicznościach. Po co ma się chłop męczyć całe życie.

 

- Słuchajcie więc... - kontynuował Bartek w całkowitym podnieceniu. - Możecie nie uwierzyć! Zastanawiałem się nad tym długo, ale w końcu hormony wygrały. Zajechaliśmy wspólnie z małżonką do Pyrzowic na lotnisko. Oczywiście prowadziłem samochód i do samego końca nie mówiłem gdzie jedziemy. Ten wyjazd planowałem już od dawien dawna. I w końcu udało mi się go zrealizować! Na celowniku stanął dwusilnikowy dwupłatowiec piper cherokee. Boże! moje marzenie z dzieciństwa! Po gruntownym przeglądzie stanu maszyny i dopięciu wszystkiego na ostatni guzik, godzinę później byliśmy już na granicy polsko-czeskiej.

 

- Zadziwiasz mnie! Ale jak to, tak po prostu skradłeś z lądowiska maszynę i pofrunąłeś? W środku nie było, mam nadzieję, żadnego umarlaka? Ale przede wszystkim... gdzie pofrunęliście? Wyglądacie jakbyście wrócili prosto z Czerwonego Lądu? - serię pytań, niczym pociski z karabinu maszynowego wypuścił nadal mocno zaciekawiony Jacek.

 

 

- Blisko. Ale byliśmy na Rodos - odpowiedział jednym tchem, po czym zebrał się do wyjawienia nieco więcej, czując takie właśnie oczekiwania wszystkich zgromadzonych słuchaczy. Kontynuował więc: - No cóż. Już w dzieciństwie marzyłem o tym, by wznieść się w powietrze. Moim przewodnikiem była wtedy książka "ABC Młodego Pilota", którą potrafiłem studiować godzinami. Co prawda autor tej lektury przeznaczył ją raczej dla fanów sklejanych modeli, by te, wzniesione raz w powietrze, nadawały się do użytku i następnym razem, ale to wszystko od tego się właśnie zaczęło. O szczegółach prowadzenia dużych maszyn opowiadał mi kiedyś mój dziadek, który w 39 uczestniczył w nalocie na znienawidzoną Republikę Niemiec w siłach alianckich lotników. W tajniki zagłębiały mnie dodatkowo lektury innych książek o tej tematyce. Również i na miejscu znalazłem pomoce naukowe. W gablocie pilota nie brakowało materiałów tego typu. Z kolei w magazynie przechowywane są wszelkie instrukcje każdego modelu, znajdujące się na płycie lotniska i wszystkich jego hangarach. Wszak nie czytałem ich, bo nie było na to czasu, ale moja wiedza była w tym temacie dostateczna. Było ryzyko w tym wszystkim, ale bez ryzyka nie ma zabawy - skwitował na końcu.

 

Jestem święcie przekonany, że Julia nigdy nie byłaby z nim, gdyby ten nie miał od czasu do czasu tak zwariowanych pomysłów. Trzeba też przyznać, że koleś jak na swój młody wiek, jest dość odważny. Julia z kolei powinna raczej wybrać zawód modelki i dziennie eksponować swoje ciało na wybiegu, aniżeli marnować się w redakcji, korygując błędy innych kolegów po fachu i streszczać zbyt długie ich artykuły.

 

Do rozmowy włączył się tym razem Arek, vel koofel.

- Ty Julka nie bałaś się? - zwrócił się do jasnowłosej, nienaturalnie wręcz ponętnej blondynki, która wcześniej tylko na moment przysłuchiwała się rozmowie swojego męża z Jackiem.

 

- Nie, ani trochę. Mężczyźnie mojego życia wierzę jak Abraham Bogu - odpowiedziała bez namysłu z nieskrywaną dla mnie nutką fałszu. Jej plugawe kłamstwa wychodziły mi już całkowicie bokiem. Naprawdę, zaczynała mi działać na nerwy!

 

Na sali po tym co powiedziała, rozległ się wyraźny szmer przyozdobiony kąśliwymi komentarzami i cichymi chichotami. Tymczasem o szczegółach wyprawy zainteresowane grono słuchaczy nadal napalały barwnie przyozdobione opowieści Bartka:

 

- Nawigacja nie sprawiała mi większego problemu. Takimi rzeczami zajmował się wcześniej wspomniany przeze mnie, mój świętej pamięci dziadek, który podczas wojny namierzał podobnymi urządzeniami Szwabów. Wiele się od niego nasłuchałem. Gorzej było z samym lądowaniem. Nie wierzyłem wcześniej w swoje umiejętności władania takiej maszyny, ale muszę się pochwalić, że jeśli chodzi o sam start, to jestem ekspertem!

 

Oczy wszystkich zatrzymały się tym razem na Julce szukając potwierdzenia na tak zuchwale wypowiedziane twierdzenie, na co odpowiedziała bez zająknięcia:

 

- Ależ oczywiście! Ani na moment nie wątpiłam, że się uda. Gdyby było inaczej, nie byłabym teraz taka opalona - odparła z zadowoleniem, przemawiając jak najbardziej za argumentami, potwierdzającymi nieprzeciętne zdolności swojego męża.

 

- Ale musiałaś golnąć sobie jednego Heinekena przed startem, przyznaj się - skorygował swoją małżonkę Bartek.

 

- To bardziej z tego letniego upału, niż z samego zdenerwowania. Szkoda, że Stary nie potrafi zatrzymać także pogody - wyjawiła z żalem na końcu.

 

- Gdyby nie to, wasza wyprawa na wakacje na Rodos nie miałaby sensu - niczym Krzysztof Kolumb odrywający Amerykę, dumny jak paw, ozwał się siedzący dotąd cichutko w rogu sali Maciek (redakcyjny "pielak").

 

Owszem. Plusy z sytuacji, w której pogoda, że tak napiszę, "nie zawiesza się" w momencie, w którym czas stoi w miejscu, są pewne. Nie dla wszystkich jednak. Także i ja szukałem chwil spokoju i ciszy, których ni znaleźć nie potrafiłem. A naprawdę... mocno ich potrzebowałem. Kobieta mojego życia, z którą w wolnym związku trwałem już prawie 5 lat, postanowiła ode mnie odejść. Był to dla mnie szok, choć szczerze powiedziawszy już wcześniej spodziewałem się takiego scenariusza. Ile bym teraz dał za to, by móc się cofnąć w czasie i wszystkiemu od zalążka naszej znajomości zaradzić! Nie wahałbym się nawet za cenę innej możliwości - zawarcia paktu z diabłem i zaprzedania swojej duszy na wieczność. Korzystanie z możliwości swobody jaką daje zatrzymywanie czasu na Ziemi stało się moją bolączką, o czym napomnę za chwilę. Zresztą umiejętność naszego starego jest raczej kwestią bardziej deprymującą w życiu, aniżeli w czymś spełniającą. Po pierwsze zbyt częste korzystanie z tego dobrodziejstwa, podczas gdy zwykli ludzie tkwią zawieszeni w nicości, skończy się ostatecznie tak, że gdy owi ludzie, najlepiej w moim wieku zaczną przechodzić w wiek średni, to ja z wyglądem starego, pomarszczonego dziadka będę się musiał powoli przymierzać do trumny! Wszyscy mieli tego świadomość, toteż staraliśmy się, by przerwy od w pełni "normalnego" życia nie trwały zbyt długo. Wszystko jednakże zależało od naszego pracodawcy. Może lepiej byłoby dla wszystkich, gdyby tajemnica Kusiny, nigdy nie przestała nią być? Był jednak kiedyś jeden taki dzień, w którym natłok wiadomości o tematyce stricte piłkarskich, które w swoim ogromie przerosły nasze możliwości, zmusiły Starego do zatrzymania czasu. Bo on, jako wzór do naśladowania, ostoja ładu, harmonii i porządku, nie mógł pozwolić sobie na jakikolwiek, nawet najmniejszy ślad zaniechania. Ani myślał o ruinie swojej wysokiej reputacji, którą cieszył się powszechnie w swoim środowisku. Jak mawiał, straciłby wiele nie tylko w oczach samego Boga.

 

Wracając jednak do mojej byłej dziewczyny, czas wolny, który mieliśmy ofiarowany przez naszego starego, w odróżnieniu od czasu spędzonego choćby przez Bartka i jego małżonkę, w ogóle mi nie posłużył. Większość tego czasu spędziłem na rozważaniu o tym, co teraz zrobić ze swoim życiem. Odwiedziłem także Natalię, która leżała w swoim łóżku niedużego mieszkania, które dzieliła wraz ze swoją matką i młodszą siostrą. Śpiąca wyglądała jeszcze przepiękniej. Jej kręcone ciemno kasztanowe włosy opadłe bezwiednie na blade policzki, naturalne drobne usteczka złożone w błogim spokoju, stanowiły największe upojenie dla oczu i najlepsze lekarstwo dla mojej cierpiącej duszy. Nie widziałem jedynie oczu, tych pięknych, niebieskich, pełnych życia, przepełnionych głębią oceanu, które wlewały w moje serce więcej nadziei niż cokolwiek innego na świecie. Brakowało mi także jej ciepłego głosu. Kochałem ją do szaleństwa! Za nią bez chwili zawahania rzuciłbym się nawet w ogień, gdyby tylko zaszła taka potrzeba. Mimo, że była tak blisko, była w tym momencie cała moja, i tylko do mojej dyspozycji, nie mogłem jej nawet dotknąć!

 

Dlaczego? Opowiem o tym na pewnym przykładzie. A mianowicie, zdarzyło się pewnego razu, że gdy uśpiony świat tkwił w swojej niewzruszonej bezczynności, niechcący zaczepiłem na ulicy wchodzącego do jednej z miejscowych kawiarni ojca pewnej znajomej. Po wznowieniu tempa życia, padł u wejścia na podłogę tegoż lokalu z późniejszym podejrzeniem zatrzymania akcji serca. Również i stary miał na swoim koncie kilka "zabójstw". Z tymże on usuwał swoich wrogów. I wiadomo jakiego typu byli to wrogowie... Poza tym nikt z nas (prócz może samego Bartka, który jeszcze o niczym nie wie) ich w naszej redakcji nie ma. Za tą bezmyślną śmierć zostałem srodze ukarany przez Starego. Usprawiedliwiało mnie tylko to, że nie zrobiłem tego naumyślnie, o czym zresztą Stary wiedział doskonale, albowiem posiadał umiejętność przenikania wgłąb duszy ludzkiej.

 

- Stary stawiam dzisiaj piwo! - wyrwał Jacek, kątem oka zerkając na Julię, która z kolei odwzajemniła się mu ochoczym spojrzeniem. Byłem ciekaw, czy oni nadal to robią...

 

Rozmowa zeszła na trochę mniej drażliwe i przede wszystkim - znacznie mniej ciekawe tematy, aż w końcu uwaga redakcji skupiła się na mojej skromnej osobie. Myślałem w tym momencie o tym, o czym myśli zakochany człowiek. Wspominałem dobre czasy, które spędziłem z Natalią, a które bezpowrotnie już zatapiały się z każdym upływającym dniem w niezbadane, gasnące śmiercią naturalną, widma przeszłości. Było to marzenie o tyle realne, o ile kiedyś to wszystko działo się naprawdę. Straciłem wszystko co miałem do stracenia. No, może poza samą redakcją...

 

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Jacka, który przednio bawił się tego popołudnia.

 

- Citko, słyszysz co się do Ciebie mówi? Karina pytała czemu masz taką posępną minę?

Próbowałem zebrać się w sobie i odpowiedzieć, że to problemy osobiste, wszak nie było to takie proste i chwilę trwało zanim odpowiedziałem cokolwiek.

 

- Halo. Ziemia do Marsa. Odbiór?

 

- Aaaa, tak. Przepraszam. Nic, to tylko problemy z psem - postanowiłem nie wyjawiać prawdziwego powodu mojego posępnego nastroju. Wszystko czego mi tylko brakowało, to temat do żartów i kpin ze strony kolegów i koleżanek redaktorów.

 

- Co się stało z Jacky'm? - zapytał zdziwiony, chcąc dalej drążyć w tym niełatwym dla mnie temacie, jak gdyby moja odpowiedź była co najmniej niewystarczająca. No może faktycznie... nie była;]

- To skomplikowana choroba układu pokarmowego. Najprawdopodobniej będę zmuszony go uśpić - próbowałem nadać mojej wypowiedzi szczególnie wrażliwej natury. A ze względu na to, że moje wewnętrzne samopoczucie było w opłakanym stanie, myślę, że udało mi się to zrobić naprawdę dobrze.

- Oj, przepraszam, bardzo mi przykro - zmieszał się i chcąc naprawić swoją pomyłkę, przeprosił po raz wtóry.

 

Kończyliśmy pracę najczęściej około 23-ej, choć czasami zdarzało się, że ktoś musiał zostać dłużej. Jakoś tak wyszło, że tego późnego wieczora wypadło na mnie. Wyłączyłem komputer, odłączyłem sieć, wychodząc z sali zgasiłem również i światło. Sięgnąłem dłonią do kieszeni w celu odnalezienia kluczy i zamknięcia nimi drzwi, gdy nagle z głębi sali usłyszałem kobiecy głos.

 

- Nie zamierzasz mnie tu chyba zamknąć samej? - zapytała i w mgnieniu oka moje ciało wstrząsnęła dzika fala niepokojącego dreszczu... Nie miałem pojęcia co robić...

Odnośnik do komentarza

Niedziela 5 sierpnia 2007, 22:20 - jakubwa

Polacy w Europie:

 

 

 

Grzegorz Bartczak (Slovan Liberec; Gambrinus Liga/Czechy) — 90 minut w przegranym 1:2 meczu ligowym z Tescoma Zlin — nota 7.

Dariusz Pietrasiak (Mlada Boleslav; Gambrinus Liga/Czechy) — 90 minut w przegranym 0:2 meczu ligowym z Dynamo Czeskie Budziejowice — 6.

Arkadiusz Onyszko (OB; Sas Ligaen/Dania) — 90 minut w wygranym 2:1 meczu ligowym z FC Midtjylland — 7.

Ireneusz Jeleń (AJ Auxerre; Ligue 1 Orange/Francja) — 90 minut w przegranym 0:3 meczu ligowym z Paris SG — 7. Na ławce rezerwowych całe spotkanie przesiedział Dariusz Dudka.

Łukasz Kanik (Energie Cottbus II; Regionalliga Nord/Niemcy) — 90 minut w zremisowanym 1:1 ligowym spotkaniu z SV Babelsberg — 5.

Michał Chałbiński (Erzgebirge Aue; Regionalliga Nord/Niemcy) — 90 minut i bramka w przegranym 2:3 meczu ligowym z rezerwami Wolfsburga — 8.

Tomasz Kos (Erzgebirge Aue; Regionalliga Nord/Niemcy) — 90 minut, kapitan — 7.

Tomasz Bobel (Erzebirge Aue; Regionalliga Nord/Niemcy) — 90 minut, bramkarz — 5.

Daniel Bogusz (Sportfreunde Siegen; Regionalliga Süd/Niemcy) — 90 minut na pozycji ostatniego stopera w przegranym przez jego zespół spotkaniu ligowym z Hessen Kassel — 7.

Mateusz Domagała (Artmedia Petržalka; Corgon Liga/Słowacja) — 90 minut na pozycji środkowo-rozgrywającego w przegranym przez jego zespół spotkaniu ligowym z MSK Żylina — 6.

Artur Boruc (Celtic Glasgow; Premier League/Szkocja) — 90 minut w zremisowanym 1:1 meczu ligowym z Kilmarnock FC — 6.

Seweryn Gancarczyk (Metalist; Wyższa Liha/Ukraina) — od 88. minuty z Krywbas (1:2) — 6.

Mariusz Lewandowski (Szachtar; Wyższa Liha/Ukraina) — 90 minut, MoM, w zwycięskim meczu jego drużyny z FK Lwów (4 kolejka) — 8.

 

Kaope (FC Sochaux; Ligue 1 Orange/France) — spędził 90 minut na ławce rezerwowych w wygranym 3:2 meczu ligowym jego drużyny z Valenciennes FC.

 

 

źródło: własne/www.goalscore.com

—————————————————————————————————————————————————

 

poss - 5 sierpnia 2007, 22:20:04 - host-92-8-237-136.as43234.net

Niezbyt udany tydzień Polaków. Nawet Domagała zawiódł na całej linii choć wcześnie wymiatał w petrzalce.

sasa - 5 sierpnia 2007, 22:28:40 - adpe207.neoplus.adsl.tpnet.pl

Dudka cos ty uczynil! NIe lepiej bylo w krakowie w pierwszym skladzie niz na lawce w jakims podżendnym klubie?

Jarek - 5 sierpnia 2007, 22:40:16 - auh55.neoplus.adsl.tpnet.pl

Bartczak wracaj do Lubina! Już za rok ekstraklasa nasza, wiec nie bedziesz musial narzekac ze slaby poziom! Pozdro!

werty - 5 sierpnia 2007, 22:43:16 - 217.97.227.2

irek jelen najlepszy na boisku w ekipie auxere ;) Wiem, bo moj brat byl na tym meczu i dzwonil do mnie kilka godzin wczesniej ;)

kaliber - 5 sierpnia 2007, 23:00:33 - 77-252-139-61.ip.netia.com.pl

Panowie Kos, Bobel i Bogusz ustawieni ;) Graja chlopacy (a w zasadzie starsi panowie juz ;d) i zarabiaja. Na dodatek pomagaja swoim klubom. Nie wiem tylko co tam robi Chałbiński, bo chlop jak na ta 3 lige stanowczo zbyt dobry

Fi(L)et - 5 sierpnia 2007, 23:56:28 - chello089077119178.chello.pl

Jja wiem co robi. Wspomniales o tym wczesniej - zarabia. Po co ma sie meczyc w polskiej OE skoro tam zarobi znacznie wiecej a i wymagania znacznie mniejsze, poza tym lepsze warunki treningowe itd. Ustawił się, idac na latwizne ;)

javor - 6 sierpnia 2007, 3:20:32 - aed218.neoplus.adsl.tpnet.pl

Czy oby na pewno na latwizne? Polska liga odstaje na tle europy. moim zdaniem niemiecka regionalliga a polska orange ekstraklasa to zblizony pilkarsko poziom. Pzdr dla normalnych"

Odnośnik do komentarza

Poniedziałek 6 sierpnia 2007, 12:20:32 - pietka

WD: Hinc zawieszony na 2 mecze

 

 

Po rozważeniu zachowania, którego podczas spotkania Odra Wodzisław Lechia Gdańsk dopuścił się Bartosz Hinc, Wydział Dyscypliny nałożył na niego dodatkową karę 2 meczów zakazu gry w piłkę.

 

Kara obejmuje wszystkie polskie rozgrywki i wejdzie w życie wraz z dniem dzisiejszym.

 

Gwoli przypomnienia Bartosz Hinc w 35. minucie meczu, w jednej z ofensywnych akcji gdańskiej Lechii, spóźnił się ze wślizgiem, czym uniemożliwił wyjście do sytuacji "sam na sam" z bramkarzem, 18-letniemu Kubańczykowi z polskim paszportem Nowasowi.

 

To minimalna kara w tej sytuacji, ale chciałem być konsekwentny — tłumaczy przewodniczący WD Adam Gilarski, który podjął decyzję o karze. — Sytuacja z owej 35. minuty, w której zawodnik wodzisławskiej Odry faulował była co najmniej dwuznaczna. Przewinienie wyglądało niezbyt ciekawie dla Nowasa, ale na szczęście nic mu się nie stało. Hinc wyraźnie spóźnił się z interwencją, ale nie zrobił tego naumyślnie dodał.

 

źródło: www.pzpn.pl

—————————————————————————————————————————————————

 

 

paulus - 6 sierpnia 2007, 18:02:18, 13:55:59 - 91-90-62-30.sttb.pl

hahaha, kto tam pracuje ;/ Żal.pl

hxh - 6 sierpnia 2007, 15:56:18 - aisha32.bracz.edu.pl

dziadek Hinc powinien juz dawno byc zawieszony w prawach i przejsc dyscyplinarnie na zasluzona emeryture

ccc - 6 sierpnia 2007, 21:36:18, 19:07:02 - host-91-200-27-160.leon.com.pl

"byc zawieszony w prawach i przejsc dyscyplinarnie na zasluzona emeryture" Co ty gadasz? W lidze angielskiej takie faule zdarzaja sie na porzadku dziennym. Konsekwencji nie ma zadnych.. Tak w ogole temu mlodemu zawodnikowi Lechii nic a nic sie nie stalo, wiec nie wiem generalnie o co sie sprawa rozchodzi?

Odnośnik do komentarza

tia.. Wisełka. Najpierw jednak problemy pewnego Kolejorza i jeszcze cała kolejka II ligi polskiej ;P

Wierzę jednak, że Ty Łajza cierpliwy jesteś, a z tego tytułu (dla pocieszenia) to ten cały podły i parszywy świat, do Ciebie należy ;-)

=====================================================

 

 

 

 

 

Poniedziałek 7 sierpnia 2007, 17:07 - farbek

Murawski rzuca ręcznikiem w Smudę

 

25-letni rozgrywający Lecha Poznań i Reprezentacji Polski, Rafał Murawski, został ukarany przez Radę Nadzorczą i członków zarządu Lecha Poznań za niesportowe zachowanie, jakie dopuścił się na managerze poznańskiego zespołu, Franciszku Smudzie. Murawski dowiedziawszy się od swojego osobistego managera o odrzuceniu przez poznański klub propozycji z angielskiego Middlesbrough, rzucił przed poniedziałkowym treningiem w Smudę... ręcznikiem. Piłkarz zwyzywał także swojego mentora używając kilku niecenzuralnych słów. Akcja została zarejestrowana przez klubową kamerę, wszystkie zaś dane z tego zdarzenia zostały przekazane w ręce wcześniej wymienionych: Członków Zarządu i Rady. Murawski został ukarany tygodniowym zesłaniem do drużyny rezerw a także kwotą 2 tysięcy złotych zadośćuczynienia, które zostaną przekazane na dobro klubu.

 

 

źródło: Głos Wielkopolski

—————————————————————————————————————————————————

 

zawisza34 - 7 sierpnia 2007, 17:59:44 - eqz146.neoplus.adsl.tpnet.pl

smuda dobrze myśli! Polskie kluby na potęge wyprzedają czołowych piłkarzy, którzy stanowią człon zespołu. a Smuda prubuje z tym walczyć

Porter_HKS - 7 sierpnia 2007, 18:04:24 - inet20909nh-0.eranet.pl

Amica urodziła, Lech wychował, Middlesbrough zabierze. Prosta kolej rzeczy. Ja tam się ciesze z ewentualnych przenosin Murawskiego na wyspy:) Chlop dopiero pozna, co to prawdziwy futbol!

vVv - 7 sierpnia 2007, 19:30:02 - host-80-51-185-8.net.brewet.pl

Ciekawe co mu powiedział, pewnie nie należało to do rzeczy przyjemnych;d

woj - 7 sierpnia 2007, 20:23:09 - abmc20.neoplus.adsl.tpnet.pl

Pedzioł: Twoja stara pierze w rzece, a Twoj ojciec klaszcze u Rubika Ty lysa palo xD

mufi - 7 sierpnia 2007, 21:19:40 - 87-205-49-69.adsl.inetia.pl

Albo raczej... twojej starej klaszczą wargi w dresach jak chodzi :D :D:D

aaaaaa - 7 sierpnia 2007, 21:32:59 - 195.136.118.6

Jeeah Hardcore mufi!!!

Odnośnik do komentarza
tia.. Wisełka. Najpierw jednak problemy pewnego Kolejarza i jeszcze cała kolejka II ligi polskiej ;P

Wierzę jednak, że Ty Łajza cierpliwy jesteś, a z tego tytułu (dla pocieszenia) to ten cały podły i parszywy świat, do Ciebie należy ;-)

=====================================================

 

 

Cierpliwy Łajza to oksy(moron). Masz szczęście, że na 20-ą się z chopokomi na browarek ustawiłem, ale jak wrócę Wisełeczka mo być!

 

Czirs!

Odnośnik do komentarza
tia.. Wisełka. Najpierw jednak problemy pewnego Kolejarza i jeszcze cała kolejka II ligi polskiej ;P

 

Fani Lecha się zdenerwują :D

 

 

Chodziło mi nie o przydomek klubu, a jedną zabłąkaną owieczkę. No chyba, że w ten sposób też popełniłem błąd?

 

Edit: chyba na pewno zrobiłem ten błąd ;P :doh!:

Odnośnik do komentarza

Środa 8 sierpnia 2007, 20:50 - MichalMKS

I LIGA: JASTRZĘBIE - TUR 1:1

 

Dla jastrzębskiego GKS-u zdecydowanie sam początek spotkania nie należał do tych "życzliwych". Najpierw, po zaledwie 2 minutach od pierwszego gwizdka sędziego, Tur zdołał objąć prowadzenie, a niecałe 7. minut później z podejrzeniem pękniętego żebra boisko opuścił napastnik - Marek Kubisz. Podopieczni Jerzego Wyrobka realizowali wszakże wszelkie wytyczne 59-letniego szkoleniowca i dalsza część meczu w ich wykonaniu wyglądała już znacznie lepiej. Co prawda Tur, po fantastycznym początku spotkania, wcale nie poczuwał się do roli outsidera i również stwarzał sobie sytuacje strzeleckie pod bramką GKS-u, ale to właśnie gospodarze schodzili do szatni z optyczną przewagą.

 

Sytuacja ta zmieniła się po przerwie i to o równe 360 stopni. Tym razem to "Asy" Marcina Bochynka atakowały pełną parą, a jastrzębianie zamknięci w hokejowym zamku, bronili się przed stratą kolejnej bramki. Scenariusz z pierwszej połowy, również sprawdził się i w tej części meczu. W 59. minucie padło wyrównanie po uderzeniu Krzysztofa Rusinka, przy ewidentnym błędzie bramkarza Tura - Brzuszkiewicza, który zagrał futbolówkę tuż pod nogi nadbiegającego napastnika GKS-u. Na więcej miejscowi kibice, mimo szczerych chęci piłkarzy GKS-u, nie doczekali się. Mecz zakończył się dość nudnym remisem.

 

 

Środa 8 sierpnia 2007, 19:00, Jastrzębie-Zdrój

GKS Jastrzębie (0) 1-1 (1) Tur Turek

Krzysztof Rusinek 59 — Piotr Skokowski 2

 

Sędziował: Robert Kubas (Rzeszów)

Widzów: 4.369

Żółte kartki: Sebastian Madera, Paweł Olszewski, Damian Pieróg (wszyscy Tur)

MoM: Krzysztof Rusinek (ML; GKS) — 8

 

GKS: Grzegorz Tomala — Wojciech Myszor, Jan Cios, Marcin Rogoziński, Tomasz Ciemięga © — Mariusz Adaszek (49. Michał Pietroń) — Jarosław Wieczorek (77. Rafał Adaszek), Krzysztof Rusinek — Rafał Niżnik — Marek Kubisz (16. Marcin Bednarek), Łukasz Wesecki.

 

Tur: Jacek Brzuszkiewicz — Bartosz Grabowski, Marcin Kiczyński ©, Sebastian Madera, David Topolski — Paweł Olszewski, Piotr Skokowski, Tomasz Ostalczyk (72. Rafał Różycki), Damian Pieróg — Łukasz Cichos (72. Adam Łągiewka), Damian Sędziak (72. Piotr Bieniek).

 

źródło: własne

—————————————————————————————————————————————————

 

kingArthur - 8 sierpnia 2007, 20:53:01 - 80.48.251.161

Sprzedany!

Negative - 8 sierpnia 2007, 21:18:37 - chello084010168043.chello.pl

Buhehehe. sprzedany, pewnie xD Gdyby był sprzedany to wygrałaby któraś ze stron. Co najwyżej Jastrzębianie podkupili w połowie Brzuszkiewicza, choć scenariusz taki wcale nie wydaje mi się sensowny. Chlopak jest po prostu jeszcze mlody, a takim pilkarzom takie gafy sie zdarzaja. Z pewnoscia druzyna wyciagnie wnioski z tego meczu, a w nastepnym Bochynek skorzysta juz z bardziej doswiadczonych Janickiego albo Sabeli.

rychu - 8 sierpnia 2007, 21:37:20 - xdsl.042.c87.petrotel.pl

Co się stało z tym Jastrzębiem, który walczył po zęby z Koroną (2-2), a w niedziele uporałsię z Gorzowskim GKP (3-2)? 1-1 z turkiem to kleska pilkarzy, trenerow i dzialaczy tego klubu. wstyd na cala polske.

GKS JEST TYLKO JEDEN. K-a-t-o-w-i-c-e !!!

Karol9867 - 8 sierpnia 2007, 22:15:03 - 213.77.117.118

staczacie sie tyle wam powiem. Bylo dobrze, jest gorzej, a bedzie jeszcze gorzej. Na wszej drodze chluba Slaska. Beda piekne derby, w pieknej atmosferze, a zwyciezca bedzie tylko jeden. TSP!!!

pedas - 8 sierpnia 2007, 22:26:58 - dro139.neoplus.adsl.tpnet.pl

powiedzial co wiedzial.

Odnośnik do komentarza
Eeee... to jest tylko namiastka tego, co tam się dzieje! xD Tam to jest naprawdę rzeź!

 

Dzięki za komplement, choć szczerze powiedziawszy on zaś taki genialny to wcale nie jest;] Jest raczej Genitalny :kekeke:

Jesteś geni(t)alny, jeśli dociągniesz tego opka, otrzymasz od userów po(je)mnik :> .

Odnośnik do komentarza

Grzelo: Nic a nic. 25.08 meczyk. Od ostatniego sparingu wielkie nudy w Pireusie.

marshall: :keke:

Yareq: Będę miał coś dla Ciebie w niedługim czasie ;>

Łajza: "Słów na usta nie ciśnie się zbyt wiele, co mam powiedzieć, naprawdę nie wiem? Poza tym, że byłeś moim przyjacielem" ;(

=============================================

 

 

 

 

Środa 8 sierpnia 2007, 20:55 - Goods_07

I LIGA: KATOWICE DOLCAN-SPORT 2:2

 

Już sam początek spotkania wskazywał na to, że będzie to naprawdę interesujący mecz na poziomie. Takiemu stwierdzeniu nie przeszkadzał fakt, iż oba rywalizujące zespoły piastowały miano beniaminków ligi. Strzelanie rozpoczął w 4. minucie Maciej Tataj, napastnik Dolcanu-Sport, a dwie minuty później wyrównanie gospodarzom dał swoim uderzeniem Grzegorz Domżalski. GKS był stroną przeważającą w pierwszej części meczu, co potwierdził w 28. minucie Paweł Sobczak wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Ofensywa zespołu miejscowych kilkakrotnie zmuszała bramkarza Dolcanu w tej części gry do ukazywania światu swoich walorów obronnych, czego nie mógł powiedzieć Maciej Budka, dla którego była to połowa szczególnie nudna. O to jednak, by i druga nie stała się podobną do pierwszej, zadbali przede wszystkim Mateusz Chudziński wraz ze swoim partnerem z ataku - Maciejem Tatajem. Ten pierwszy zaserwował nie lada emocje kibicom miejscowych, wyrównując rywalizację wraz z 54. minutą gry. Od tego momentu to goście osiągnęli przewagę, której nie oddali już do końca spotkania. Efekt był jednak zerowy, zważywszy na to, że dobra i rozważna gra całej linii defensywnej GieKSiarzy, nie pozwoliła Dolcanowi wyjść z powrotem na prowadzenie. Mało tego, w 78. minucie Damian Sadowski zdobył bramkę po jednej z nielicznych akcji GKS-u w tej połowie, lecz sędzia z Kalisza trafienia nie uznał. Zdaniem arbitra bocznego napastnik gospodarzy znalazł się w tej sytuacji na pozycji spalonej.

 

 

Środa 8 sierpnia 2007, 19:00, Katowice

GKS Katowice (2) 2-2 (1) Dolcan-Sport Ząbki

Grzegorz Domżalski 6, Paweł Sobczak 28 — Maciej Tataj 4, Mateusz Chudziński 54

 

Sędziował: Łukasz Śmietanka (Radom)

Widzów: 3.430

Żółte kartki: brak

Piłkarz Meczu: Grzegorz Domżalski (MR; GKS Katowice) — 8

 

GKS: Maciej Budka — Marcin Krysiński, Adrian Napierała ©, Krzysztof Markowski, Piotr Plewnia — Grzegorz Domżalski, Grzegorz Bonk (86. Łukasz Wijas), Bartosz Iwan, Tomasz Prasnal — Grazvydas Mikulenas (68. Łukasz Janoszka), Paweł Sobczak (68. Damian Sadowski).

 

Dolcan-Sport: Maciej Humerski — Marcin Warakomski, Artur Jędrzejczyk, Jakub Cieślak, Robert Stawicki © — Wojciech Trochim (80. Marcin Stańczyk), Sergiusz Wiechowski, Rafał Grzelak II, Tomasz Kułkiewicz (80. Adam Fraczczak) — Mateusz Chudziński (80. Dominik Dukalski), Maciej Tataj.

 

źródło: własne

—————————————————————————————————————————————————

 

 

vipol - 8 sierpnia 2007, 21:00:59 - chello089074119055.chello.pl

Buahahaha! napinacie się z naszego remisu, a sami to robicie z jakimś amatorskim zespołem? faktycznie, macie racje że GKS jest tylko jeden, ale ten z Jastrzębia. Taka prawda.

kaka - 8 sierpnia 2007, 21:28:23 - adqc93.neoplus.adsl.tpnet.pl

remis tylko;/

ajek - 8 sierpnia 2007, 21:32:27 - ccj133.neoplus.adsl.tpnet.pl

Piękny mecz! Ktoś wie czy na regionalnej polecą jakieś powtórki?

8adam1 - 8 sierpnia 2007, 21:42:00 -

Powtórki to polecą! Ale dopiero jak WD znajdzie u was przekręty i polecicie za korupcje. hehehe

marro - 8 sierpnia 2007, 22:10:45 - geb35.internetdsl.tpnet.pl

za korupcje? przeciez oni poleca juz za sam wyglad i nazwe zespolu. Mama ich nie kocha, bo pachną kupą i krzywo szczają xD

sssdssd - 8 sierpnia 2007, 22:38:57 - chello084010066173.chello.pl

Nie robię sobie nic z waszych durnych postów. Tylko się śmieję i zadaję sobie pytanie... Jak można być tak głupim i durnym? :-]

GzG - 8 sierpnia 2007, 23:13:26 - chello089076113198.chello.pl

Panie Furtok co ty wyprawiasz?! Żurek? Wynocha!

Z GieKSą na dobre i na złe...

WpP - 8 sierpnia 2007, 23:44:20 - dge2.neoplus.adsl.tpnet.pl

TYLKO GKS Katowice

Pozdro KSG, Łódzki KS i bydgoski ZAWISZA

chogo - 9 sierpnia 2007, 00:52:03 - ggv10.internetdsl.tpnet.pl

chyba czasy się zmieniają Panowie co? Pamiętam niegdyś Jastrzębie zawsze trzymało z Katowicami, a teraz totalna zajebka po obu frontach

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...