Skocz do zawartości

Legia Warszawa


Rekomendowane odpowiedzi

no i to są wzmocnienia, a nie tak jak u nas jakieś kłótnie, podejrzewam, że znowu będziemy za Legią w tabeli, a wszystko przez idiotyczne nieporozumienia, chciwość menagerów, nieobliczalny prezes i kiepski stadion

 

Rozumiem, że Ljuboja czy Żewłakow agentów nie mają, albo są to naiwni frajerzy, którym nie zależy na kasie :roll:

Odnośnik do komentarza

No tylko to wina JW, a nie "agentów". To Józio nie potrafi zrozumieć mechanizmów rynku i przy negocjacjach focha się jak dziecko. Czuje, że ani z Żewłakowem, ani z Ljuboja też by się nie dogadał, bo z pierwszym Legia miała kilka zawirowań negocjacyjnych (a JW po pierwszym spotkaniu rzuciłby tym), a Ljuboja też pewnie tak łatwo się nie zgodził.

Odnośnik do komentarza

no i to są wzmocnienia, a nie tak jak u nas jakieś kłótnie, podejrzewam, że znowu będziemy za Legią w tabeli, a wszystko przez idiotyczne nieporozumienia, chciwość menagerów, nieobliczalny prezes i kiepski stadion

 

Rozumiem, że Ljuboja czy Żewłakow agentów nie mają, albo są to naiwni frajerzy, którym nie zależy na kasie :roll:

50 % trafiłeś, Żewłakow reprezentuje sam siebie ;)

Odnośnik do komentarza

Wiem że teraz pewnie myślą sobie w Naszej L że skoro nie możemy odkryć talentu to może zatrudnijmy ludzi z nazwiskami. Ale wg mnie to beznadziejny pomysł. Dla tych Panów z całym szacunkiem do ich karier ale to będzie już ostatni tak wielki kontrakt więc sukcesem dla nich jest jego samo podpisanie a nie angażowanie się z myślą o tym że może za rok pójdę za granicę i będę zarabiał.

Obym się pomylił i okazali się zawodowcami ale sama wysokość kontraktów będzie zmuszała trenerów do tego aby ciągle grali. Nie ważne jak i nie ważne ile bo przecież nie będzie siedział na ławce gość który zarabia ponad 100 000 zł. Wybaczcie .... takie jest moje skromne zdanie...

Odnośnik do komentarza

Miklas o celach na sezon, Skorży, Jóźwiaku, negocjacjach z Weissem, premiach dla zawodników.

 

Ekstraklasa. Dyrektor generalny Legii dla "Gazety": Skorża musi zdobyć mistrzostwo

 

Najważniejszym dniem dla Legii w Europie będzie 15 lipca. To dzień losowania. Jeśli trafimy na szósty zespół ligi angielskiej albo hiszpańskiej, to postawienie przed trenerem ultimatum: "zostajesz, jeśli wyeliminujesz Atletico albo Tottenham", byłoby nieuczciwe. Jeśli trafimy na zespół porównywalny, dwumecz będzie wykładnią jego umiejętności - mówi Leszek Miklas.

 

W minionym Legia, choć latem na wzmocnienia wydała ponad dwa miliony euro, zajęła tylko trzecie miejsce, przegrała aż 11 meczów, przez większą część sezonu miała ujemny bilans bramkowy. Ostatecznie straciła 38 goli - niemal dwa razy więcej niż w poprzednim. Od kompromitacji uratowało ją zdobycie Pucharu Polski.

 

--Robert Błoński, Kuba Dybalski: Po nieudanym sezonie zawsze pan mówi „zebraliśmy negatywne doświadczenia, które pomogą nam nie popełnić identycznych błędów w przyszłości”. Gdyby negatywne doświadczenie decydowało o tytule, Legia byłaby mistrzem co sezon.

 

Leszek Miklas: Dla trenera Macieja Skorży nadszedł czas na mistrzostwo z Legią. To będzie jedyny wynik, który nas zadowoli.

 

--A co będzie, jeśli Legia - jak np. wiosną - nie wygra sześciu kolejnych meczów? Albo - jak jesienią - przegra trzy razy z rzędu?

 

- Wiele będzie zależeć od stylu, ale celem jest wyłącznie mistrzostwo. Jeśli Legia znów nie wygra sześciu kolejnych meczów, będziemy szukać następcy trenera. Uprzedzając pytanie - gdybyśmy latem dokonali zmiany szkoleniowca i nowy trener nie wygrałby sześciu meczów, też szukalibyśmy następcy. Trudno, abyśmy kierując takim klubem jak Legia, po sześciu porażkach czekali na cud. Musimy być przygotowani na różne warianty.

 

--Skorża ma kontrakt na trzy lata czy umowę dwa plus jeden?

 

- Dwa plus jeden. Za rok, na już ustalonych warunkach, każda ze stron może skończyć współpracę.

 

--Czy zachowanie posady przez 39-letniego trenera oznacza, że dyrektor generalny Legii pozytywnie ocenia Skorżę po pierwszym sezonie pracy?

 

- Gdybym usnął na rok i w maju zobaczył, że zajęliśmy trzecie miejsce i zdobyliśmy Puchar Polski, nie martwiłbym się zanadto. Ale uśmiech - o ile by się pojawił - szybko by zgasł. Gdybym wczytał się w tabelę, zastanowiłbym się, dlaczego straciliśmy aż tyle goli i przegraliśmy aż tyle meczów.

 

--Wiele razy tracił pan cierpliwość?

 

- Denerwowałem się często, ale rzadko byłem wyprowadzony z równowagi. Nadzieja uciekła wiosną. Najgorszy mecz rozegraliśmy w Wielką Sobotę w Gdańsku z Lechią, którą kilka dni wcześniej pokonaliśmy w Pucharze Polski 4:0. Zacząłem się zastanawiać, z kim ta Legia jest w stanie wygrać? Bo przecież prowadziliśmy 1:0 po golu samobójczym. Rywal był podłamany, my nie umieliśmy tego wykorzystać. Nie potrafiliśmy też zareagować na pierwszą i drugą bramkę dla Lechii, które padły po naszych błędach.

 

Największą traumą był jednak mecz w Bełchatowie. Jeżdżę tam co roku i tak słabego GKS nie widziałem nigdy. Byłem święcie przekonany, że nie da się przegrać. Nie wykorzystaliśmy karnego, a potem graliśmy bez sił, chęci i ambicji. Drużyna znikąd nie miała impulsu, nikt nią nie umiał wstrząsnąć, zmobilizować jej. Wyglądała jak zespół z niższej ligi. Bełchatów wygrał bez wysiłku. Wtedy nie wiedziałem, co dalej. Nie chodziło tylko o porażkę, bo kiedy się zastanawiałem, co trzeba poprawić, żeby kolejne mecze nie wyglądały w ten sposób, to uznałem, że wszystko.

 

Niezłe mecze Legia przeplatała beznadziejnymi. Wchodząc na trybuny, nigdy nie wiedziałem, jaką drużynę zobaczę.

 

--To dlatego w kolejnym sezonie Legię miał poprowadzić trener reprezentacji Słowacji Vladimir Weiss? Kto i kiedy wpadł na ten pomysł?

 

- Pomysł rodził się długo i był efektem dyskusji. Chcieliśmy trenera zagranicznego z doświadczeniem w pucharach, który nie będzie miał problemów z komunikowaniem się z zespołem. Ogromnym atutem Vladimira Weissa było też to, że z reprezentacją Słowacji wyszedł z grupy na mundialu w RPA. Rozmowy zaczęliśmy w kwietniu, po serii meczów bez zwycięstwa.

 

--Weiss był jedynym kandydatem?

 

- Nie. Jedynym pozostał pod koniec negocjacji.

 

--Jak ma się czuć obecny szkoleniowiec? Legia zwalniała go przez dwa miesiące, by po ostatniej kolejce powiedzieć: „zostajesz”.

 

- Po sześciu meczach bez wygranej musieliśmy zareagować, żeby mieć zabezpieczenie na wypadek katastrofy, czyli kolejnych porażek. Gdybyśmy nie szukali następcy, wszyscy uznaliby, że nie dbamy o interes klubu, lecz dobre samopoczucie trenera. Weiss był właśnie zabezpieczeniem przed katastrofą, do której ostatecznie nie doszło.

 

--Dlatego nie jest trenerem?

 

- Razem z nim doszliśmy do wniosku, że łączenie funkcji będzie niekorzystne dla obu stron. Daliśmy sobie czas na ostateczną decyzję, trener porozmawiał z prezesem słowackiej federacji. I uznaliśmy, że lepiej nie wiązać się umową.

--Do ostatniego meczu sezonu - z Polonią Bytom - po którym ogłosiliście, że Skorża zostaje, kwestia łączenia funkcji przez Słowaka nigdy nie była podnoszona. Legii nie przeszkadzała jego praca z kadrą, a on miał w kontrakcie zapis umożliwiający równoczesną pracę w klubie.

 

- Nie przypominam sobie, abyśmy dywagowali na ten temat publicznie. Weiss jest na Słowacji gwiazdą. Sam sobie musiał odpowiedzieć na pytania: jak zareagują kibice, gdy trafi do Legii; czy, jeśli reprezentacja nie awansuje na Euro, będzie w stanie wytłumaczyć się, że praca w Polsce nie była przyczyną porażki; czy jest gotów zrezygnować z kadry dla Legii?

 

--Słowacy są liderem swojej grupy eliminacyjnej, myśleliście, że trener zrezygnuje z prowadzenia reprezentacji na rok przed Euro? Weiss wyraźnie mówił, nawet gdy jeszcze nie było oferty Legii, że chce łączyć pracę w reprezentacji i klubie.

 

- Długo analizowaliśmy wszystkie warianty. I ostatecznie liczba problemów była tak duża, że nie było sensu dalej się zastanawiać, tym bardziej że zespół ostatecznie zajął niezłe miejsce.

 

--Negocjowaliście i - kiedy miał być podpisany kontrakt - obie strony uznały, że jednak nie da się prowadzić jednocześnie klubu i reprezentacji?

 

- Do Legii miał trafić nie tylko trener, ale i jego współpracownicy. Musieliśmy określić, kto, kiedy i za co byłby odpowiedzialny. Kto zastępowałby trenera podczas zgrupowań reprezentacji. Nie mogę powiedzieć o kulisach, ale w pewnym momencie wszyscy doszliśmy do wniosku, że gdyby zdecydował się łączyć funkcje, byłoby za dużo negatywnego szumu.

 

--Weiss bardziej chciał Legię czy Legia Weissa?

 

- O opinię trenera proszę zapytać w Bratysławie. Mnie się wydaje, że obie strony się chciały. Pamiętajmy jednak, że prowadzone rozmowy cały czas były warunkowymi.

 

--Kiedy ostatecznie okazało się, że Weiss nie będzie trenerem? W niedzielę kończył się sezon w Polsce, a w poniedziałek Słowak miał ogłosić, że przychodzi do Legii.

 

- Nie. Na tej konferencji miał ogłosić, że nie może łączyć zatrudnienia w dwóch miejscach, nawet gdyby z naszej strony była na to zgoda. Wcześniej przyjechał do Warszawy poznać prezesa Mariusza Waltera. Nie negocjował warunków kontraktu. Chcieliśmy zobaczyć, czy między właścicielem a trenerem jest zrozumienie celów. Trener to absolutnie jedna z najważniejszych funkcji w klubie. Powierzamy mu ogromny majątek i obarczamy ogromną odpowiedzialnością. Przed podpisaniem kontraktu trzeba się z nim niemal zaprzyjaźnić.

 

--A może przyczyną rezygnacji z Weissa były pieniądze? Odszkodowanie dla trenera Skorży, pensja Słowaka, nowi piłkarze, których on chciał... To wszystko kosztuje.

 

- Finanse nie były problemem. Ten element nie był nawet dokładnie analizowany. Gdyby podjęto decyzję o zmianie - finanse nie byłyby decydujące. Trener to człowiek, który kieruje grupą ludzi o takiej wartości dla klubu, że sumy, jakie klub może stracić na zamianie, nie mogą wpływać na decyzję.

 

--Nie udało się ze Słowakiem, to może trzeba było znaleźć innego kandydata?

 

- Rozważaliśmy inne kandydatury, ale po ostatnim meczu okazało się, że zmiana nie jest potrzebna. Nigdy nie powiedzieliśmy, że rezygnujemy z trenera Skorży.

 

--Przecież chcieliście zatrudnić Weissa.

 

- Rozważaliśmy kandydaturę Słowaka na wypadek, gdyby trener Skorża nie osiągnął planu minimum. Awansował do pucharów i wtedy zapadła decyzja, że zostaje.

 

--Po finale Pucharu Polski?

 

- Zaczekaliśmy jeszcze na koniec sezonu. Trzecia lokata nie przynosi wstydu, dlatego został. Spełnił nasze minimalne oczekiwania.

--Żeby pracować w Legii, wystarczy osiągać minimum?

 

- Stosując metodę "mistrzostwo albo dymisja", zmienialibyśmy trenerów co pół roku.

--A gdyby Weiss tak zauroczył się Legią i zrezygnował z prowadzenia słowackiej kadry, to...

 

- ...trenerem pozostałby Maciej Skorża. Warunki, by Słowak pracował w Legii, były dwa: on musi tego chcieć, a trener Skorża nie spełnia oczekiwań. Rozmowy były tylko o tym, czy przyjdzie do Legii, jeśli Skorża zostanie zwolniony. Nie został, więc temat się skończył.

 

--Decyzję podjął jednoosobowo właściciel Mariusz Walter?

 

- Nie. Zdecydował zarząd, ale po konsultacji z właścicielem. Trener, po prezesie, to najważniejsza osoba w klubie. Takie decyzje zawsze muszą być konsultowane z właścicielem. My akurat mamy ten luksus, że możemy z nim dyskutować i dzielić się opiniami.

 

--Jak oceniłby pan dzisiejszy komfort pracy trenera Skorży?

 

- Uważam, że ma większy, niż miał. Obie strony lepiej się poznały.

 

--Jak by się panu pracowało ze świadomością, że pracodawca nie jest z pana zadowolony i szuka następcy, ale po miesiącu usłyszałby pan: „Nie dogadaliśmy się. Czy chcesz dalej pracować w klubie? Jeśli tak, to zostajesz”?

 

- Czy panowie myślą, że w korporacjach nikt nie rozgląda się za następcą dyrektora sprzedaży, kiedy ten ma słabe wyniki? Oczywiście, że się szuka i sprawdza, gdzie u konkurencji jest lepszy specjalista. Moją rolą - jako zarządzającego - nie jest zdjęcie presji z podwładnego, którą powinien znosić dobrze, jak wszyscy pracujący na stanowiskach kierowniczych, i w momencie, kiedy powoduje katastrofę, przymykanie oczu, że nic się nie dzieje. Mam dbać o interes firmy i - szukając zastępcy dla trenera Skorży, o ile wynik jego pracy mógł się okazać dla klubu katastrofą - właśnie to robiliśmy. Pozostawienie go na stanowisku też było podyktowane dobrem firmy.

 

--Skorża gwarantuje sukces?

 

- Liczymy, że wyciągnął wnioski z błędów.

 

--Jakie są teraz relacje pana z trenerem?

 

- Na jego miejscu zastanowiłbym się, czy popełniłem błędy i co mam zrobić, żeby w przyszłości ich nie powielić. Dla wielu jedenaście porażek w sezonie jest dyskwalifikujące dla szkoleniowca Legii, a dla nas negatywne doświadczenia były jednym z argumentów za pozostawieniem trenera Skorży. Liczymy, że - jeśli popełniał błędy - to już ich nie powtórzy i nie przegra jedenastu meczów w sezonie.

 

--Miklas - Skorża to „szorstka przyjaźń”?

 

- Nie jadamy rodzinnych kolacji co drugi dzień i nigdy tak nie było. Każdy ma inne grono przyjaciół i znajomych. Pracowałem w korporacjach i wiem, że aby dobrze funkcjonować i od siebie wymagać, nie trzeba się specjalnie kochać. Zbyt bliskie relacje między pracownikami czasami nie pozwalają powiedzieć czegoś wprost. My sobie mówimy. Nasze relacje są poprawne i - wydaje mi się - szczere. Często dyskutujemy, czasem nie są to rozmowy z pełną kurtuazją. Ale na końcu zawsze chodzi o to, by mieć wspólne zdanie. I podjąć decyzję najlepszą dla klubu.

 

--Czy za sezon, w którym Legia ledwie osiągnęła plan minimum, ktokolwiek zostanie rozliczony? Np. dyrektor sportowy Marek Jóźwiak?

 

- Cenię jego pracę. Nie tylko za wyniki, ale i za metodologię. Gdybym chciał oceniać wynik, na przykładzie choćby Srdji Kneżevicia [najgorszy transfer Legii, rozegrał tylko cztery mecze w sezonie], to trzeba pamiętać, że na efekt końcowy pracował nie tylko dyrektor, który jeździł, oglądał i rekomendował zawodnika, ale też trener, który zawodnika przygotowywał. Kupiliśmy go za 350 tys. euro i dla mnie jest jednym z niewielu znaków zapytania. Wciąż nie wiem, dlaczego piłkarz, który w lepszym od Legii Partizanie Belgrad grał po 30 meczów w sezonie, nie dał sobie rady w Warszawie.

 

Jeśli chodzi o rozliczenia, to nie będzie wielkich zmian w pionie szkoleniowym i sportowym. Uściśliliśmy za to procedury dotyczące transferów. Latem żaden piłkarz nie przyjdzie bez pisemnej zgody trenera.

 

--Co to znaczy, że podoba się panu metodologia pracy Jóźwiaka? To, że jeździ po świecie?

- Do jeżdżenia po świecie mogę wziąć kogoś z ulicy. Marek potrafi ocenić umiejętności zawodnika i, co ważniejsze, przewidzieć, jak się rozwinie.

 

--Kogo ocenił?

- Kucharczyka, Borysiuka, Rybusa...

--Na razie do Legii doszedł były kapitan reprezentacji Polski Michał Żewłakow oraz Danijel Ljuboja. Czy latem Legia sprowadzi kolejnego piłkarza, którego zarobki ustawią go w czołówce ligi?

 

- Szukamy zawodników, którzy od razu wejdą do składu. Dwóch już mamy, chcemy jeszcze zawodnika ofensywnego i bramkarza. Dziś, myśląc o transferze, nie patrzymy piłkarzowi w metrykę, ale sprawdzamy, co do tej pory osiągnął i co może dać Legii. Ma być wzmocnieniem od razu. Impuls mogą nam dać tylko piłkarze doświadczeni. Nie mogę obiecać, ze zawsze będą to transfery gotówkowe, bo pieniędzy wciąż nie mamy za wiele. Ale jeśli znajdzie się piłkarz, o którym będziemy przekonani, że trzeba w niego zainwestować, to zainwestujemy. Jednak każdy transfer będzie musiał zaakceptować trener. Decyzje nie będą łatwe, wiąże się z nimi odpowiedzialność i konsekwencje dla poziomu drużyny.

 

--Jakich piłkarzy będzie sprowadzać Legia?

 

- Mają wzmocnić zespół już. Nadzieję na przyszłość mają dawać nam piłkarze z naszej Akademii. Latem ubiegłego roku popełniliśmy pewnie błąd, że chcieliśmy mieć ciastko i zjeść ciastko. Sprowadzaliśmy piłkarzy wartościowych, ale młodych, licząc, że wejdą do składu od razu. Z nadzieją, że w przyszłości jeszcze na nich zarobimy. Chcieliśmy mieć dobrego piłkarza, który pogra w Legii kilka lat, i go sprzedamy. Gdyby okazało się, że jest za słaby - nie stracilibyśmy wiele. Vrdoljaka i Manu traktowaliśmy jak "staruszków", choć nie mają trzydziestki. Gdybym jeszcze raz miał decydować o ubiegłorocznych transferach, nie wziąłbym 21-latków, tylko piłkarzy po 28-29 lat. Futbol jest sportem, w którym trzeba patrzeć w przyszłość, ale dziś jesteśmy o tyle mądrzejsi, że młodość powinna płynąć z Akademii Piłkarskiej, która funkcjonuje znakomicie.

 

--Jaki jest budżet Legii na przyszły sezon?

 

- Na wynagrodzenia mamy 4-5 mln euro. Nasz budżet obciążany jest m.in. kosztownymi pracami wykończeniowymi na stadionie oraz nadzorem budowlanym. Nie wszystkie środki, które zarobimy na transferach, przeznaczymy na wzmocnienia. Czasem wydajemy więcej, niż zarobimy, czasem mniej, bo przeznaczamy środki na bieżącą działalność. Zima była dla nas trudnym okresem, bo w tym czasie inwestowaliśmy w stadion. Business Club wyposażaliśmy sami. Stadion dostajemy pusty. Jeszcze czekają nas wydatki inwestycyjne.

 

--Czy Legia to zespół na miarę fazy grupowej Ligi Europejskiej?

 

- W tym momencie jeszcze nie, musimy się wzmocnić.

 

--Jeśli się uda, trener Skorża podpisze się pod transferami, to faza grupowa LE będzie dla niego celem, który musi spełnić?

 

- Gdybyśmy startowali od pierwszej rundy eliminacji, powiedziałbym, że celem minimum jest trzecia runda.

 

--Od niej zaczynacie rywalizację.

 

- Dlatego najważniejszym dniem dla Legii w Europie będzie 14 lipca. To dzień losowania. Jeśli trafimy na szósty zespół ligi angielskiej albo hiszpańskiej, to postawienie przed trenerem Skorżą ultimatum: "zostajesz, jeśli wyeliminujesz Atletico albo Tottenham", byłoby nieuczciwe. Bo on nie ma piłkarzy lepszych niż tam grający. Jeśli trafimy na zespół porównywalny, liczymy, że go wyeliminujemy. Wówczas dwumecz będzie wykładnią umiejętności trenera. Spotkania równych drużyn zwykle wygrywają szkoleniowcy, dobierając odpowiednią taktykę i mając pomysł na rywala. Na tle zdecydowanie lepszych będziemy chcieli dobrze się zaprezentować, a po awansie trenera Skorżę podrzucimy w górę z radości.

 

--Wydawało nam się, że faza grupowa zawsze była planem minimum.

 

- Mylą panowie plan minimum z celem. Cel to jest coś, co chcielibyśmy osiągnąć. Jest nim nawet wyjście z grupy LE. Plan minimum jest taki, że w konfrontacji z drużyną podobną do nas wyeliminujemy ją.

 

--Które zespoły są w zasięgu Legii?

 

- Dobrym kryterium są porównywalne budżety. Ale możemy trafić na Austrię Wiedeń. Może budżet ma większy od naszego, ale z tym zespołem powinniśmy sobie poradzić.

 

--Plany są ambitne, a czy Legia mobilizuje zespół premiami? Prezes Polonii Józef Wojciechowski zamroził zawodnikom 20 proc. pensji. Jeśli zdobędą mistrzostwo, wypłaci im trzykrotność tego, co oddali. Wicemistrzostwo oznacza zwrot pieniędzy. Niższa pozycja oznacza, że pieniądze przepadają.

 

- W Legii piłkarz otrzymuje kwotę gwarantowaną w kontrakcie plus "wyjściówkę" - jeśli rozegra przynajmniej 45 minut w wygranym meczu. Wysokość jest zróżnicowana. Bywa tak, że 50 proc. kwoty kontraktowej to pensja, a połowa to "wyjściówki". Im zawodnik starszy, tym proporcje są większe - bywa, że 90 proc. stanowi pensja, a "wyjściówki" dziesięć. Im piłkarz młodszy, tym większą część zarobków stanowią "wyjściówki". One mają mobilizować do walki o miejsce w składzie.

 

--Wyjściówki to procent sumy kontraktowej?

 

- To konkretna kwota, na którą z każdym umawiamy się indywidualnie. Siłą rzeczy zawsze będzie to jakiś procent pensji.

 

Oznacza to, że jeśli ktoś zarabia 300 tys. euro rocznie, to pewne ma 150 tys. euro, a 150 tys. może dostać za grę i wyniki.

 

- Dokładnie. To jest część indywidualna wynagrodzeń. Mamy też system "grupowy", który jest podobny do tego, co zaproponował prezes Wojciechowski. Piłkarze zbierają pieniądze za zwycięstwa w lidze. Jeśli wygrają przy Łazienkowskiej, do "zamrażarki" trafia 150 tys. zł. Za wygraną na wyjeździe 200 tys. Za wygraną różnicą trzech goli i więcej - 250 tys. Najbardziej optymistyczny wariant, czyli 30 wygranych, oznaczałby ponad pięć milionów złotych do podziału w puli! Wypłata następuje w dwóch przypadkach: za mistrzostwo zawodnicy dostają 100 proc., za Puchar Polski - 30 proc. Za dublet - 130 proc. Dlatego nawet po zdobyciu Pucharu Polski w tym sezonie piłkarze mieli motywację do zwycięstw. Z siedmiu ostatnich meczów wygrali pięć. Za drugie czy trzecie miejsce nie płacimy. Płacimy dodatkowo za awans do faz grupowych rozgrywek europejskich, a nawet za czwartą rundę eliminacji Ligi Mistrzów. Ten system funkcjonuje w takim kształcie od dwóch lat, chociaż piłkarze nie do końca są z niego zadowoleni. Niektórzy chcieliby dostawać pieniądze najlepiej zaraz po meczu, jeszcze w szatni. Legia nagradza inaczej, ale zawodnicy od początku do końca wiedzą, za jakie wyniki ile dostają.

 

link

Odnośnik do komentarza
Chinyama odchodzi z Legii

 

Takesure Chinyama odchodzi z Legii. Informację przekazał legia.com dyrektor ds. rozwoju sportowego – Marek Jóźwiak.

 

- Nie zdecydowaliśmy się na przedłużenie umowy z Takesure’m Chinyamą. Dziękujemy mu za grę dla naszego Klubu i życzymy powodzenia w dalszej karierze – powiedział Marek Jóźwiak.

 

"Chiny" trafił do Legii przed sezonem 2007/08. Wystąpił w 94 meczach i strzelił 41 goli. Wraz ze stołeczną drużyną wywalczył dwa Puchary Polski (2008, 2011), Superpuchar Ekstraklasy (2008) oraz dwa wicemistrzostwa (2008, 2009). W sezonie 2008/09 sięgnął po koronę króla strzelców. W ostatnich miesiącach „Tejksiu” więcej czasu spędził w gabinetach lekarskich, ponieważ zmagał się z przewlekłą kontuzją kolana.

 

Liczby Chinyamy w Legii:

 

Mecze/ gole w lidze – 74/36

Mecze/gole o Puchar Polski – 9/1

Mecze/gole o Puchar Ekstraklasy – 7/3

Mecze/gole o Puchar UEFA – 3/0

Mecze/gole o Superpuchar - 1/1

legia.com

sezon 2007/08: 38 meczów - 18 goli

sezon 2008/09: 35 meczów - 21 goli

sezon 2009/10: 7 meczów - 2 gole

sezon 2010/11: 12 meczów - 0 goli

legionisci.com

 

Szkoda tych knt, bo zniszczyły mu dwa lata gry :/ Chinyama postawą na boisku irytował chyba wszystkich, ale jak był zdrowy to sprawiał spore problemy rywalom.

 

Bardzo podobna sytuacja z Sebkiem Szałachowskim. Ciężkie kontuzje skutecznie zahamowały rozwój jego kariery i również żegna się z Legią.

Mam za to nadzieję, że Kuba Kosa Kosecki zrobi podobne zamieszanie na skrzydle jak Kucharczyk w poprzednim sezonie :)

Odnośnik do komentarza
Mam za to nadzieję, że Kuba Kosa Kosecki

 

Mam nadzieję, że on w ogóle dostanie szansę pokazania się w pierwszej drużynie w kilku meczach. Wiemy jaki stosunek do młodych piłkarzy ma Skorża. Dobra decyzja co do Chiniego i Szałacha. Kontuzje kontuzjami, pech pechem, ale ich czas w Legii zdecydowanie minął. Moim zdaniem obydwaj byli wypaleni i niezbędna jest dla nich zmiana klimatu. Doświadczony Ljuboja będący zagadką, Hubnik i Kucharczyk to napastnicy na przyszły sezon. Moim zdaniem nie wygląda to źle. Spodziewam się, że Serb w trakcie treningów będzie mógł sporo nauczyć Kucharczyka, bo jego umiejętności jako byłego zawodnika PSG czy klubów niemieckich są niewątpliwe. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie miał ochotę i motywację do gry w naszej lidze.

Odnośnik do komentarza
Wiemy jaki stosunek do młodych piłkarzy ma Skorża.

Bez przesady. Grał Kucharczykiem, Żyro dostał kilka szans na pokazanie się (i imo wyszlo mu to calkiem dobrze). Efir i Wolski chyba dlugo leczyli knt :-k ale ten drugi dostal jakas szanse w koncowce sezonu. Przeciez mogl stawiac na Mezenge ;)

Do tego mielismy jeden z mlodszych skladow w lidze (sr. chyba ok. 24 lata).

W Wisle nie gral mlodymi, bo ich nie bylo. U nas jest regularny naplyw swiezej krwi i mam nadzieje, ze w tym sezonie rowniez jakis mlodzian sie wybije :)

Odnośnik do komentarza
Emmanuel Clottey na testach w Legii

 

W niedzielę o godzinie 12 do Warszawy przyleciał piłkarz z Ghany – Emmanuel Clottey. Napastnik przez tydzień będzie testowany w Legii.

 

Ghanijczyk w sierpniu skończy 24 lata. Występuje w ataku. Rozegrał dwa spotkania w drużynie narodowej Ghany, a na początku czerwca otrzymał powołanie na mecz z Kongiem w eliminacjach do turnieju o Puchar Narodów Afryki. Wcześniej grał w młodzieżowych drużynach narodowych.

 

Clottey jest zawodnikiem Berekum Chelsea, z którym sięgnął po mistrzostwo kraju. W zakończonym sezonie zdobył 15 bramek w rozgrywkach ligowych i zajął drugie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców. W 2007 roku sięgnął po koronę króla strzelców ghanijskiej Premiership.

 

Emmanuel rozpoczynał karierę w Brazil Academy. W rodzimej ekstraklasie zadebiutował jako zawodnik Great Olympics. W latach 2007-2008 reprezentował barwy klubów z Austrii i Danii (Wacker Innsbruck, OB Odense). W 2008 roku interesowały się nim Hertha Berlin, Freiburg oraz... Widzew Łódź.

legia.com

 

Aż mi się przypomniał jakiś sezon, w którym z kilkunastu testowanych kontraktu nie podpisał nawet jeden :roll:

Odnośnik do komentarza
Rumuńskie media informują, że Legia Warszawa złożyła ofertę w wysokości 1,5 miliona euro za bramkarza FC Politehnica Timisoara Costela Pantilimona.

 

O bramkarza reprezentacji Rumunii Legia rywalizuje ze Steauą Bukareszt i West Bromwich Albion. Rumuński klub również daje za Pantilimona 1,5 miliona euro, ale Legia oferuje mu wyższą pensję - 500 tysięcy euro.

 

Pantilimon gra w Politehnice od 2005 roku. W tym czasie zagrał w 82 meczach, a w ostatnim sezonie został jej kapitanem. W reprezentacji Rumunii wystąpił 13 razy. 24-letni bramkarz imponuje warunkami fizycznymi - mierzy 203 cm i waży około 100 kg. Jest uznawany za jeden z największych talentów rumuńskiej piłki.

 

Półtora miliona jurków to całkiem sporo jak za właściwie anonimowego bramkarza :-k Zapewne wybierze inną ofertę, ale całkiem miło wiedzieć, że jest kasa na wzmocnienia :)

Odnośnik do komentarza
Emmanuel Clottey na testach w Legii

 

W niedzielę o godzinie 12 do Warszawy przyleciał piłkarz z Ghany – Emmanuel Clottey. Napastnik przez tydzień będzie testowany w Legii.

 

Ghanijczyk w sierpniu skończy 24 lata. Występuje w ataku. Rozegrał dwa spotkania w drużynie narodowej Ghany, a na początku czerwca otrzymał powołanie na mecz z Kongiem w eliminacjach do turnieju o Puchar Narodów Afryki. Wcześniej grał w młodzieżowych drużynach narodowych.

 

Clottey jest zawodnikiem Berekum Chelsea, z którym sięgnął po mistrzostwo kraju. W zakończonym sezonie zdobył 15 bramek w rozgrywkach ligowych i zajął drugie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców. W 2007 roku sięgnął po koronę króla strzelców ghanijskiej Premiership.

 

Emmanuel rozpoczynał karierę w Brazil Academy. W rodzimej ekstraklasie zadebiutował jako zawodnik Great Olympics. W latach 2007-2008 reprezentował barwy klubów z Austrii i Danii (Wacker Innsbruck, OB Odense). W 2008 roku interesowały się nim Hertha Berlin, Freiburg oraz... Widzew Łódź.

legia.com

 

Aż mi się przypomniał jakiś sezon, w którym z kilkunastu testowanych kontraktu nie podpisał nawet jeden :roll:

 

Kolejny Ransford Osei?

Odnośnik do komentarza

Rok temu kupiliśmy bardzo utalentowanego bramkarza (zdaniem Dowhania) za 500tys euro, wystarczy. Dowhań nadal twierdzi, żeby go nie sprzedawać i dać mu czas, a zrobi z niego bramkarza. Poki co jest recznikiem miedzy slupkami.

Nikt po tamtym niewypale nie wyda w Legii 1,5 mln euro na mlodego GK. Nie uwierze w to.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...