Być może mój "problem" nie do końca pasuje do kącika złamanych serc, ale dotyczy relacji damsko-męskich.
Nie oczekuje, że dzięki Wam dowiem się o co chodzi (problem pewnie nierozwiązywalny), ale chce to chociaż przelać na papier.
Otóż dawno temu poznałem dziewczynę (ok. 5 lat temu). Zauroczyłem się, spotykaliśmy się, ale nic z tego nie wyszło. Byłem chorobliwie zazdrosny, co rzecz jasna ją denerwowało. Wtedy to bym mógł sporo napisać w kąciku złamanych serc. Ale nie w tym rzecz. Wyjechała z kraju, od czasu do czasu rozmawialiśmy, więc wiem, że miała kilku facetów. Wiosną wróciła do kraju do mojej rodzinnej "wioski", gdzie dalej mieszkam. Odezwała się do mnie, pomyślałem sobie, że co mi szkodzi porozmawiać, w końcu już nic do niej nie czuję. Nie, moje uczucie się nie odnowiło ;]. Problem polega na tym, że cieszyłem się, że świetnie się dogadujemy, od czasu do czasu gdzieś razem wyskoczymy. Luźna znajomość po latach, w których każde jej słowo o obcym facecie wywoływało we mnie złość. Wszystko było fajnie do czasu. Od dwóch tygodni zachowuje się co najmniej dziwnie. Zaczęła opowiadać, a to że widziała boskiego faceta na zakupach, a to że cudnego aptekarza itp. Nie wywoływało to we mnie złości ani zazdrości, z uśmiechem potrafiłem zażartować i przejść nad tym do porządku dziennego (kiedyś pewnie bym nie wytrzymał i skończyło by się mała awanturą). Piszę do niej sms - nie odpisuje, dzwonię - nie odbiera. Następnego dnia jakby nigdy nic pisze do mnie sama. Rozmawiam z nią, a ona znowu zaczyna jakieś dziwne "najazdy". Nic, myślę sobie. Nie dam się sprowokować do żadnej awantury, może ma gorszy dzień, a może to ja przesadzam. Problem w tym, że w środku rozmowy pisze "ok, leca, pa". I ostentacyjnie siedzi z włączonym gg przez następne 5h. Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do swoich zajęć. Dziś napisałem jej wiadomość czy idzie na rower. Zero odzewu, widzę, że jest na gg więc piszę. Jej reakcja? "co chcesz? aa sms pisałeś. nie idę bo naleśniki robię" (nie wiedziałem, że naleśniki można robić od 13 do końca dnia ).
Trochę chaotycznie to napisałem i może mało zrozumiale, ale... o co chodzi? Nie zrobiłem niczego złego, nie powiedziałem nic głupiego (tam mi się wydaje).
Byłem zazdrosny - źle.
Nie rozmawiałem z nią - źle.
Świetnie się dogadywaliśmy, traktowałem ją jak koleżankę - źle.
Jestem cierpliwy, ale naprawdę zaczyna mnie to denerwować.