Skocz do zawartości

Czikita

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    93
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Czikita's Achievements

Trampkarz

Trampkarz (2/15)

0

Reputacja

  1. Czikita

    Aleja Snajperów

    Interesująco się czyta, oby tak dalej. No i powodzenia w tej Bośni.
  2. T-Mobile Ekstraklasa - XIV Kolejka 14.11.2010r [12.] Ruch Chorzów vs. Legia Warszawa [6.] Spotkanie jednych z najbardziej utytułowanych drużyn w Polsce. Jako, że nasza drużyna odnosiła sukcesy w dawnych latach tak Legioniści dalej walczą o najwyższe ligowe cele jakimi są mistrzostwo kraju czy puchar Polski. Co roku zaliczani są do grona faworytów, którzy mogą bez wątpienia zdobyć któreś z tych trofeum. Dla nas jest to bardzo prestiżowe spotkanie. Biorąc pod uwagę ostatnią naszą zwyżkę formy grając u siebie w Chorzowie śmiem twierdzić, że Warszawiakom może być ciężej o wygraną niż im się wydaje. Najlepszym strzelecem naszych rywali jest Bruno Mezenga - cztery gole (tyle samo co u nas Łukasz Janoszka oraz Rafał Grodzicki). Co więcej można powiedzieć o drużynie Macieja Skorży? Że traci dość dużo bramek jak na możliwości kadrowe. Dla porównania przy ośmiu wpuszczonych golach Polonii Warszawy, legioniści wpuścili ich aż siedemnaście. Miejmy nadzieję, że dziś dopiszemy do ich konta przynajmniej jedną przy naszym zerowym ubytku. W ataku po udanym ostatnim spotkaniu wystąpią Jankowski z Piechem a w innych formacjach zagramy bez zmian. Maciej Janowski to pierwszy aktor tego widowiska, który mógł wyprowadzić naszą drużynę na prowadzenie. Po pozycyjnym ataku gości błąd na skrzydle popełnił Tomasz Kiełbowicz. Piłkę migem przejął Wojciech Grzyb i posłał ją do naszych napastników. Świetnie futbolówkę opanował prędzej wspomniany Jankowski i stając oko w oko z Wojciechem Skabą niestety górą był golkiper, który obronił strzał wybijając piłkę nad bramką. W 13 minucie to legioniści z kolei mogli otworzyć wynik spotkania. Piękny strzał z dystansu oddał Bruno Mezenga. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki, lini bramkowej Matko Perdijica i wpadła w ręce naszego bramkarza. Cóż to byłby za cudowny gol. Chwilę później brazylijczyk poprawił swoją poprzednią próbę. Maciej Rybus świetnym podaniem obsłużył swojego kolegę z drużyny a Mezenga silnym strzałem w długi róg nie dał szans Matko Perdijicowi. Nie daliśmy jednak łatwo za wygraną i udało nam się szybko doprowadzić do wyrównania! Świetnie na lewej stronie pokręcił piłką Łukasz Janoszka. Podał piłkę na dobieg do Arka Piecha a ten mając przed sobą tylko bramkarza techniczym uderzeniem skierował piłkę do bramki dając nam wyrównanie 1:1! Brawo panowie! Przez chwilę zadrżałem czy sędzia liniowy nie podniesie chorągiewki jednak skończyło się tylko na strachu. Po zdobyciu przez nas bramki znów kontrolę na boisku przejeli Warszawiacy, których strzały z dystansu świetnie bronił Matko Perdijić. Do 44 minucie rzut rożny egzekwował Tomek Kiełbowicz. Do piłki najwyżej wyskoczył Dikson Choto i tylko chyba on nie wie jak nie strzelił bramki kierując piłkę tuż nad naszą bramką. Mieliśmy straszne szczęście, że przeciwnicy nie wyszli na prowadzenie. W szatni nie robiłem żadnych zmian. Mobilizowałem zawodników do jeszcze lepszej gry i wyszliśmy na drugą połowę. Ogromną dominacje mieli legioniści w środku pola jednak nie wiem czy takie mieli wytyczne czy co, bowiem oddawali strzały z dystansu niemal zawsze mając do tego dogodną sytuację. Rozumiem jeszcze gdyby były one celne jednak na 16 strzałów (!) tylko dwa były celne. Możliwe że to nasi obrońcy byli tego dnia w dobrej dyspozycji. w 75 minucie świetnym rajdem popisał się Miroslaw Radovic i mając z lewej strony Ivica Vrdoljaka i przed sobą Miroslawa Perdijica podał do kolegi z drużyn. Zrobił jednak to dość niedokładnie, gdyż podał zdecydowanie za plecy serba. Ten nie dał rady skierować piłki do pustej bramki, bowiem piłka została z tyłu a Maciej Skorża stojący dziesięć metrów obok mnie myślałem, że zabije swoich zawodników. W 83 minucie to my błysneliśmy geniuszem. Po ciekawej klepie w środku boiska piłkę w uliczkę dostał Maciej Jankowski jednak uderzył na tyle lekko, że Wojciech Skaba bez problemu złapał piłkę. Czas mijał jednak ja byłem zawodolony z wyniku bowiem z przebiegu spotkania nie zasługiwaliśmy na wygraną. Wiedziałem jednak że jeszcze blisko osiem minut i wszystko może się wydarzyć zwłaszcza, że gocie w dalszym ciągu byli w natarciu i musieliśmy liczyć jedynie na jakieś kontrataki. Na dwie minuty przed końcem spotkania lewą stroną popędził Żyro, dośrodkował fenomenalnie do Ivica Vrdoljaka a ten... trafił nam k***a do bramki z najbliższej odległości. No ja pier***e, myślałem, że mnie krew zaleje... Sektor gości oszalał a sędzia Dariusz Piasecki zakończył spotkanie. Moja psychika była już na skraju wykończenia i postanowiłem, że zaraz przed jutrzejszym pomeczowym treningu udam się do prezesa i poinformuje go że podaję się do dymisji. Nie mam więcej chęci prowadzenia tej drużyny i może powiniennem dać sobie spokój z tą "zabawą" już na stałe.
  3. T-Mobile Ekstraklasa - XIII Kolejka 05.11.2010r [16.] Polonia Bytom vs. Ruch Chorzów [12.] Czas na wyjazd do Bytomia na mecz z tamtejszą Polonią. Gdzie szukać zwycięstw jak nie na tak łatwym terenie? Nasi przeciwnicy zdobyli w obecnym sezonie zaledwie cztery punkty i wraz z Cracovią Kraków okupują miejsca spadkowe z siedmiopunktową stratą do kolejnych drużyn. Przed spotkaniem do mojego gabinetu udał się Gabor Straka, aby poinfomować o swoich "fochach" odnośnie słabych wyników drużyny. Jasno postawiłem sprawę, że musimy się wszyscy wziąć w garść i pracować nad swoimi błędami aby było lepiej na co słowak postanowił dalej wypowiadać swoje obrazy. Postanowiłem odsunąć go na pare tygodni do rezerw aż przemyśli swoje zachowanie. Mi także nie jest łatwo z obecnymi wynikami jednak staram się robić co mogę aby było lepiej. Naszego najlepszego strzelca Łukasza Janoszkę postanowiłem przesunąć na lewe skrzydło a w ataku wystawić młody duet Flis-Stefański. Zobaczymy jak poradzą sobie nasi juniorzy. Oby najlepiej jak potrafią, bo trzy punkty z tego meczu są dla nas priorytetem. Na stadionie ładnie, słonecznie, jednak na trybunach pusto. W piątej minucie próbujemy już trafić do bramki gospodarzy jednak na pozycji spalonej znajduje się Patryk Stefański. Trzynaście minut później uderzenie Łukasza Tybińskiego świetnie paruje nasz Matko Perdijić i tylko jemu możemy zawdzięczać, że nie straciliśmy w tej sytuacji bramki. Chwile później bezsensownie na 20 metrze fauluje przeciwnika Andrej Komac jednak naszczęście Grzegorz Podstawek uderza prosto w mur. Pięć minut później także gospodarze atakują naszą bramkę jednak kończy się na wybiciu na rzut rożny z którego nic nie wynikło. Przed zejściem do szatni stworzyliśmy jeszcze jedną groźną sytuację podbramkową jednak kolejny raz niecelnie uderzył Marcin Malinowski i na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Po wyjsciu na drugą połowę rzuciliśmy się do ataku jednak nie wiedziałem czy moi zawodnicy nie mają oczu czy strzelają ile tylko Bóg dał siły, bowiem 99% strzałów leciało albo nad albo obok bramki Michała Misiewicza. Wkońcu w 55 minucie udało się. Indywidualną akcją popisał się Arkadiusz Piech, którego zwinność w tej sytuacji była bardzo inteligentnie wykorzystana. Arek przerzucił piłkę nad obrońcą wykonującym wślizg a następnie posłał piłkę miedzy nogami golkipera dając nam prowadzenie. Widać było ożywienie w szeregach naszej drużyny po wstawieniu na atak Macieja Jankowskiego orz Arka Piecha. Szczególnie ten drugi był niemal wszędzie rozpoczynając i kończąc akcje drużyny. W 68 minucie po sprytnie wykorzystanym rzucie wolnym strzał z trudem wybił na rzut rożny Misiewicz, jednak nie dało mu to wielę bowiem chwile później z rzutu rożnego strzeliliśmy drugą bramkę. Znów popisał się niezawodny Rafał Grodzicki dla którego była to już czwarta bramka w sezonie! Kiedy byłem zadowolony, że odniesiemy najlepszy wynik w tym sezonie moi zawodnicy poszli dalej do ofensywy i nie zaprzestali na dwóch golach. Po jednym z pozycyjnych ataków świetnie zagranie wykorzystał Maciej Jankowski, który będąc na ósmym metrze posłał piłkę pod poprzeczkę ustalając tym samym wynik spotkania. Gratulacje, aczkolwiek przeciwnik zdecydowanie drugoligowy.
  4. Fajne podsumowanie. ;) Elegancko się czyta. Zahorski król strzelców? Gruubo. Czekam na Milika.
  5. T-Mobile Ekstraklasa - XII Kolejka 30.10.2010r [11.] GKS Bełchatów vs. Ruch Chorzów [12.] Po ostatniej porażce Korony Kielce zrobiło się dość ciekawie wokół tej drużyny. W drużynie do dymisji podał się prezes a nowy "władca" Josko Scagusa zwolnił Pawła Sasala i wysłał do medii oficjalny komunikat, że z chęcią widziałby mnie na pozycji tamtejszego trenera. Odmówiłem komentarza na tą całą sytuację dzięki czemu zdobyłem zaufanie u obecnych działaczy, którzy uznali moje zachowanie za jak najbardziej profesjonalne oznajmiając, że mogę w dalszym ciągu liczyć na ich zaufanie mimo nie najlepszych wyników drużyny. To wszystko odbiło się lekko na naszym przygotowaniu do sobotniego spotkania w Bełchatowie. W dalszym ciągu graliśmy tragicznie na wyjazdach zdobywając tam na pięć meczy zaledwie dwa punkty. Wszyscy liczyli, że przełamiemy tą passe w obecnym spotkaniu i uda nam się wygrać jednak o to będzie niezwykle trudno. W pierwszej jedenastce bez większych zmian. Miejsce Bartka Flisa zajął jeszcze młodszy Patryk Stefański. W drużynie gospodarzy warto uważać na groźne trio Marcin Żewłakow - Dawid Nowak - Janusz Gol. To oni mogą nam przyspożyć w tym spotkaniu wielu kłopotów... Od pierwszych minut na boisku panują trudne warunki atmosferyczne. Deszcz powoduje, że ciężko o kombinacyjną grę ale także łatwo o proste błędy. Takowy przytrafił się nam już w szóstej minucie. Po wydawałoby się łatwej piłce po ziemi do piłki doszedł Dawid Nowak, a że murawa jest bardzo mokra to strasznie trudno broni się w takich sytuacjach bramkarzom strzały po ziemi. Nowak tak właśnie zrobił i nie dał szans naszemu golkiperowi Matko Perdijicowi wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. Chwile później to my odpaliliśmy nasze zapędy ofensywne jednak strzał Patryka Stefańskiego pewnie obronił Łukasz Sapela. W 21 minucie groźnie z główki uderzył Marek Zieńczuk jednak także skończyło się na strachu. Za to dwie minuty później mieliśmy już dwa do zera. Po głupim faulu na Januszu Golu pewnie jedenastkę wykorzystał sam poszkodowany i coraz bardziej realna stawała się nasza kolejna porażka na wyjeździe. W szatni zawodnicy skarżyli się że warunki są straszne jednak nie miałem zamiaru tego słuchać bowiem były takie same dla obydwu drużyn. Dokonałem dwóch zmian jednak nic to nie dawało i gospodarze w dalszym ciągu mieli przewagę na boisku. W dodatku kontuzja dopadła Wojciecha Grzyba i z konieczności na jego pozycji musiał grać Piotr Stewarczyk. Wróciła nasza zmora ze spotkań kiedy nasza drużyna była kompletnie rozbita i nie grała nic ciekawego. W środku pola nie byliśmy kompletnie widoczni a bez tego ciężko o jakiekolwiek akcje podbramkowe. Spotkanie dobiegło końca a ja do szatni schodziłem kompletnie zdruzgotany...
  6. T-Mobile Ekstraklasa - XI Kolejka 23.10.2010r [14.] Ruch Chorzów - Korona Kielce [2.] W mediach coraz więcej słychać o naszej drużynie a konkretniej o mnie jakobym miał opuścić stanowisko trenera w Ruchu z powodu słabych wyników. Niektórzy dziennikarze nakręcając atmosferę śmiali się napisać, że to ten mecz zadecyduje o mojej przyszłości na Śląsku jednak ja o tym staram się nie myśleć i moim planem jest wyjść na boisko po trzy punkty. Zadanie nie będzie łatwe bowiem gramy z vice liderem tabeli - Koroną Kielce. Nasi dzisiejsi przeciwnicy mają nad trzecią w tabeli Lechią Gdańsk aż osiem punktów przewagi i w obecnym sezonie są murowanymi faworytami wraz z pierwszą drużyną (Polonią Warszawa - punkt straty) do mistrzostwa kraju. Będziemy starali się oczywiście urwać im jakiekolwiek punkty a być może nawet i komplet trzech oczek jednak to już pokaże sytuacja na boisku oraz dzisiejsza dyspozycja poszczególnych zawodników. Wyjdziemy w niemal identyczym zestawieniu jak w Gdynii z jednym wyjątkiem. Na środek pola powraca po dłuższej przerwie nasz najlepszy rozgrywający Gabor Straka. Dość szybko na trybunach został odnaleziony sam Franciszek Smuda. Ciężko mi powiedzieć czego tu szukał ale wydaje mi się że niczego od nas. W ósmej minucie świetnie z dystansu uderzył Paweł Sobolewski, piłka odbiła się od Andrzeja Niedzielana i wpadła do naszej bramki. Gol jednak nie został zaliczony bowiem snajper z Kielc był na pozycji spalonej. Chwilę później lewą stroną popędził David Grondin, zagiął akcję do środka podając do Gabora Straki a ten fenomenalnym podaniem z pierwszej piłki obsłużył Łukasza Janoszke, który w sytuacji sam na sam z Krysztofem Pilarzem posłał piłkę w samo "okienko" dając nam prowadzenie jeden zero. W 18 minucie mogliśmy już prowadzić dwoma bramkami jednak z pięciu metrów wprost w bramkarza uderzył nasz młodziak Bartek Flis. Pięć minut później już nie było tak kolorowo. W naszym polu karnym doszło do faulu a jedenastkę pewnie na bramke zamienił sam poszkodowany Andrzej Niedzielan i mieliśmy remis. Szkoda głupiego błędu no ale cóż, zawsze coś. Po tej bramce moi zawodnicy znowu na pewien czas staneli i nie byli tymi samymi ludźmi co przed stratą gola. Goście z Kielc od czasu do czasu atakowali a my chyba myśleliśmy już o zejściu do szatni. Na boisko posłałem strzelca drugiej bramki z poprzedniego meczu Patryka Stefańskiego, pozatym nie zmieniałem dosłownie nic. W 55 miuncie znów byliśmy groźni po stałym fragmencie gry jednak nasz strzał został zablokowany przez Marcina Kaczmarka. Dziesięć minut później w dogodnej sytuacji spudłował Gabor Straka nie trafiając czysto w piłkę a chwile po tym Andrzej Niedzielan z główki uderzył w słupek dzięki czemu jeszcze nie musieliśmy wyciągać piłki drugi raz z bramki. Na boisku gra toczona była szybko, akcje za akcje. W 80minucie na skrzydło z piłką zszedł młody Patryk Stefański, dośrodkował ostrą piłkę po ziemi a całą akcję zamykał Łukasz Janoszka. Wystarczyło tylko dołożyć nogę do piłki i tak właśnie zrobił! Wpakował Pilarzowi drugi raz piłke do siatki i na 10 minut przed końcem spotkania wyszliśmy na prowadzenie! Modliłem się o to, aby nie było powtórki z Gdynii gdzie straciliśmy w ostatnich sekundach bramkę. Na szczęście umiejętnie przetrzymywaliśmy piłkę i nie daliśmy gościom dojść w nasze pole karne. Spotkanie wkońcu się zakończyło a my pokonaliśmy nie byle kogo bo drugą drużynę ligowej tabeli! M.Perdijić 6.7 W.Grzyb 6.9 Z.Djokić 7.1 R.Grodzicki 7.5 D.Grondin 6.5 G.Straka 6.9 M.Malinowski 6.9 D.Mezga 6.8 M.Zieńczuk 6.5 (P.Stefański 6.9) B.Flis 6.5 (A.Piech 6.9) Ł.Janoszka 8.8
  7. Gratulacje za podwójną korone! Oby tak dalej!
  8. T-Mobile Ekstraklasa - X Kolejka 17.10.2010r [12.] Arka Gdynia vs. Ruch Chorzów [14.] Po dwutygodniowej przerwie na reprezentacje nastał czas na kolejne zmagania ligowe. Z naszych zawodników jedyne powołanie otrzymał Maciej Jankowski do kadry U-21 jednak wystąpił tam zaledwie sześć minut. Wracając do tematu dzisiejszego meczu to zapowiada się on dość wyrównanie jednak dzięki atutowi własnego boiska to gospodarze są minimalnym faworytem. Po dłuższej kontuzji w nasze szeregi wraca David Grondin i zastąpi spisującego się słabo na lewej obronie Krzysztofa Nykiela. Od pierwszej minuty na lewym skrzydle wyjdzie także Marek Zieńczuk a w ataku poraz drugi zobaczymy duet Ł.Janoszka - B.Flis. Od pierwszego gwizdka staramy się przejąć inicjatywę jednak nie do końca nam to wychodzi. Dwa groźne strzały gospodarzy zza pola karnego szybko studzą nasze zapały. W 14 minucie to jednak my groźnie atakujemy i strzał Łukasza Janoszki minimalnie chybia bramkę Marcela Moretto. Chwilę później we znaki dał się nasz młodziutki napastnik Bartosz Flis, który wywalczył rzut rożny ciekawym dryblingiem a z niego po świetnym dośrodkowaniu poraz kolejny wyszliśmy na prowadzenie za sprawą Rafała Grodzickiego! Ten gość strzela drugą bramkę z rzutu rożnego za sprawą dokładnej centry Zelijko Djokića i wyprowadza nas na prowadzenie! Brawo, brawo, brawo! Trybuny w Gdynii zamarły. Gospodarze próbowali szybko odpowiedzieć jednak nasza obrona grała "z głową" i do przerwy nie dopuściliśmy przeciwnika do groźnych sytuacji. W przerwię dokonuję jednej zmiany. Na lewą flankę przechodzi Łukasz Janoszka a na boisko wchodzi 18sto letni Patryk Stefański i wraz z rok młodszym Bartkiem Flisem tworzą nasz duet napastników. Ruszamy ambitnie do ataku jednak nasze strzały są blokowane przez obrońców. Wkońcu w 56 minucie po dośrodkowaniu Wojciecha Grzyba piłkę w bramce umieszcza wyżej wymieniony Stefański! Dla tego ledwo pełnoletniego zawodnika jest to bez wątpienia życiowy wyczyn, a mi serce bije jak dzwon i pojawia się uśmiech na ustach, że Patryk zachował się w tej sytuacji jak rasowy napasnik i nie dał szans bramkarzowi przeciwnika. Trzy minuty później po kolejnym rzucie rożnym znów do piłki najwyżej wyskoczył Rafał Grodzicki, lecz tym razem nic z tego nam nie wyszło. Z chwili na chwilę graliśmy coraz lepiej. Nasza wymiana podań w tym spotkaniu była wręcz wzorowa a cała drużyna grała najlepsze w tym sezonie zawody świetnie poruszając się formacjami po boisku. W 73 minucie zadrżało moje serce kiedy to Joseph Mawaye uderzył jak z armaty w kierunku naszej bramki. Piłka znalazła się w siatce, jednak to była tylko boczna siatka i dalej prowadziliśmy dwa zero. Został kwadrans. Byłem coraz bardziej pewny, że wygramy drugie ważne spotkanie z rzędu i powoli zaczniemy wychodzić z dolnej części tabeli, lecz w tym samym momencie znów do piłki dopadł Joseph Mawaye i uderzeniem z blisko 25 metrów pokonał Michala Peskovica dając gdynianom kontaktową bramkę. Szlag by go trafił... Spotkanie dłużyło mi się jak cholera jednak moi zawodnicy grali dalej konsekwentnie w defensywie nie dopuszczając przeciwnika w pole karne. Posyłane piłki na afere w naszą jedenastkę nie dawały skutków, a w 86 minucie świetnie zachował się Rafał Grodzicki, który w ostatniej chwili wybił piłkę z czwartego metra, która leciała w kierunku naszej bramki. Nerwówka była duża, jednak w ataku nasi młodzi zawodnicy zachowywali się świetnie grając wysokim presingiem. Przeszkadzali tutejszym w rozegraniu piłki co nie miara i widać było w ich sercach oddanie dla klubu. Sędzia doliczył cztery minuty, mijała już ostatnia akcja spotkania. Dłuuga piłka w nasze pole karne, zamieszanie i jakimś cudem do piłki doszedł Marcin Budziński. W sytacji sam na sam oddał techniczny strzał i pokonał naszego bramkarza dając remis w spotkaniu swojej drużynie. Trybuny oszalały a chwilę później arbiter zakończył spotkanie. Byliśmy tak blisko upragnionego zwycięstwa a daliśmy przeciwnikowi odrobić stratę dwóch bramek... Brak słów. Wracamy do domu z jednym punktem. M.Pesković 6.9 W.Grzyb 7.0 Z.Djokić 7.2 R.Grodzicki 7.4 D.Grondin 6.6 M.Malinowski 6.6 M.Pulkowski 6.1 D.Mezga 6.9 (A.Jakubowski 6.7) M.Zieńczuk 6.9 (P.Stefański 7.2) B.Flis 6.8 Ł.Janoszka 6.2
  9. MoA111 - też na to liczę, że wkońcu to wszystko minie... Szumina - Zarząd siedzi cicho. Wolą nie wchodzić mi w drogę. T-Mobile Ekstraklasa - IX Kolejka 02.10.2010r [14.] Ruch Chorzów vs. Cracovia Kraków [15.] Trudno wyobrazić sobie możliwość rozegrania łatwiejszego spotkania po ostatnich trzech porażkach w lidze. W drużynie zrobiłem wiele zmian personalnych i wyszlismy w dość młodym zestawieniu dając szansę juniorom. W ataku poraz pierwszy w tym sezonie wyjdzie 18sto letni Bartosz Flis a u jego boku zagra doświadczony Łukasz Janoszka. Goście także początku sezonu nie mogą zaliczyć do udanych prezentując podobny poziom do naszego. Pierwszy groźny strzał zanotował Michał Pulkowski w szóstej minucie jednak wysoko nad bramką. Dwie minuty później krakowianie musieli wyciągać piłkę z bramki po strzale Łukasza Janoszki, aczkolwiek sędzia liniowy odgwizdał spalony i niestety ale na tablicy wyników dalej widniał wynik zero zero. W dalszej części zawodów inicjatywę przejeli lekko nasi przeciwnicy a w 28minucie byłem pewny, że sędzia po faulu Arka Radomskiego odgwiżdze na naszą korzyść rzut karny, ale gdzie tam.. wszyscy to widzieli tylko nie arbiter i gra toczyła się dalej. W przerwie dokonałem dwóch zmian. Na boisku pojawił się w miejsce poturbowanego Łukasza Janoszki kolejny 19sto letni napastnik - Patryk Stefański a w miejsce Miguela Zagacety na lewą stronę posłałem Marka Zieńczuka. Wyszliśmy na plac przy gwizdach kibiców. Spodziewałem się tego, że w końcu puszczą im nerwy jednak miałem nadzieje, że wygramy to spotkanie i jakkolwiek wynagrodzimy im ten wielki zawód jaki na razie prezentujemy. Dwadzieścia minut drugiej części gry były nudne.. Nic się nie działo a gra toczyła sie w środku boiska. Wkońcu w 65 minucie gry wyszliśmy na prowadzenie i to znów po stałym fragmencie gry bramkę strzelił Rafał Grodzicki. Świetną centrą popisał się Zelijko Djokić i zaliczył drugą asystę w tym sezonie. Na boisku dalej wiało nudą. Na nasze nieszczęście w 85 minucie kontuzja dopadła Krzysztofa Nykiela a, że wykorzystaliśmy już trzy zmiany musieliśmy dokończyć mecz w dziesiątkę. Sędzia doliczył aż pięć minut jednak to my byliśmy w końcówce groźniejsi. Ładne strzały oddali Andrej Komac oraz Marek Zieńczuk jednak piłka minimalnie mijała lewy słupek bramki Wojciecha Kaczmarka. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną a my WKOŃCU pojedziemy na najbliższy wyjazd do Gdynii w lepszych nastrojach. [9/30] Ruch Chorzów 1:0 Cracovia Kraków 66' Rafał Grodzicki M.Pesković 7.2 W.Grzyb 6.9 Z.Djokić 7.7 R.Grodzicki 8.7 K.Nykiel 6.9 A.Komac 6.9 M.Pulkowski 7.1 D.Mezga 6.1 (M.Szyndrowski 7.0) M.Zagaceta 6.6 (M.Zieńczuk 6.8) B.Flis 6.8 Ł.Janoszka 6.1 (P.Stefański 6.8)
  10. Christian Pander to będzie kozak jak na nasze krajowe rozgrywki.
  11. T-Mobile Ekstraklasa - VIII Kolejka 26.09.2010r [13.] Ruch Chorzów vs. Zagłębie Lubin [12.] W tygodniu graliśmy spotkanie w Pucharze Polski z Resovią Rzeszów. Postanowiłem jego nie opisywać bo to dopiero druga runda a mimo to mieliśmy spore problemy z trzecio ligową drużyną. W pewnym momencie przegrywaliśmy już 2-0 jednak po dwóch bramkach Łukasza Janoszki, który grał poraz pierwszy pod moją wodzą jako napastnik i bramce Wojciecha Grzyba z karnego udało sie nam awansować do trzeciej rundy gdzie trafimy na Motor. Szansy w ataku w spotkaniu Pucharu Polski dostał niespełna 19sto letni napastnik z drużyny Bartosz Flis i miejmy nadzieję, że będzie to dla nas bramkostrzelny snajper w najbliższym czasie. Czas teraz jednak zacząć spotkanie ligowe z Zagłębiem. Nie możemy w takich meczach tracić punktów i dziś liczę na zwycięstwo, aby pokazać naszym kibicom i sponsorom że nie jest tak tragicznie jak to wszystko wygląda. Do naszej bramki po paru meczach absencji wraca bramkarz Matko Perdijic. Sędzia Tomasz Musiał rozpoczyna mecz. Miejmy nadzieję, że moi zawodnicy odpoczeli wystarczająco po środowym meczu i pokażą się z jak najlepszej strony. Pierwsze minuty zdecydowanie psują moje zamiary. Jak armata z dystansu chuknął Amer Osmanagic i nie dał najmniejszych szans naszemu bramkarzowi. Już jeden zero w dupę.. Po niespełna dwóch minutach... Chwilę po stracie bramki na skrzydle zaczarował Łukasz Janoszka i próbował przelebować Bojana Isailovica jednak nie udało się strzelić bramki, gdyż piłka przeleciała nad bramką. W kolejnych minutach na boisku nie działo się nic aż do chwili, gdy piłkę znów otrzymał Łukasz Janoszka. Nasz najlepszy zawodnik w tym sezonie jednak poraz kolejny nie dał rady i strzelił wprost w bramkarza.. Dominowaliśmy w środku boiska jednak nie było widać kompletnie tego efektu. W 25 minucie świetną stuprocentową sytuację sam na sam zmarnował Arek Piech i dwie minuty później powtórzył swój wyczyn. Wkońcu w 30 minucie fenomenalne zagranie Andreja Komaca dopadło Łukasza Janoszkę a ten już takich sytuacji jak Piech nie marnuje! Posłał piłkę między nogami bramkarza i dał nam wyrównanie. Wiedziałem jednak, że remis nam nic nie da a tym bardziej fakt, że przed zejściem do szatni straciliśmy bramkę na 1-2. Egzekutorem okazał się Mouhamoadu Traore. W przerwie w miejsce Piecha dałem szansę Maciejowi Jankowskiemu. Nie chciało mi się nawet już drzeć na tych ludzi bo poprostu byłem zmarnowany tymi ciągłymi porażkami/remisami w lidze. W pewnym momencie pomyślałem czy nie są to nawet moje ostatnie minuty w Chorzowie tym bardziej jak przez następne minuty moi zawodnicy nie stwarzali sobie żadnych sytuacji. Myśl ta ciągle zaprzątała mi głowę. Wiele nowego w ofensywie wniósł Maciej Jankowski. Zawodnik robił co mógł jednak brakowało postawienia przysłowiowej "kropki nad i" w postaci bramki. Goście nastawili się na grę z kontrataku i nawet udanie im to wychodziło, gdyż często siali postrach pod naszą bramką. A my? k***a jak zawsze. Podanie, podanie, podanie - strata. Podanie, podanie, podanie - strata. Podanie, podanie, strzał - dziesięć metrów nad/obok bramki. No i oczywiście 90minuta podanie, podanie, podanie, strzał - słupek. Mecz zakończył się przegraną 1:2 a po meczu jeszcze chyba nigdy tak szybko nie zwinąłem się do domu z daleka od tego klubu i całej sielanki. Byłem niemal pewny, że rano złożę rezygnacje i pójdę wpizdu z tej drużyny, która psuje mi tylko humor i chęci do czegokolwiek. Najwidoczniej nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć. [8/30] Ruch Chorzów 1:2 Zagłębie Lubin 2' Amer Osmanagic (0:1) 30' Łukasz Janoszka (1:1) 44' Mouhamadou Traore (1:2) M.Perdijic 6.3 W.Grzyb 6.4 Z.Djokić 7.1 R.Grodzicki 7.1 K.Nykiel 6.7 D.Mezga 6.8 A.Komac 6.0 M.Pulkowski 7.7 M.Zagaceta 6.9 A.Piech 6.5 (M.Jankowski 6.7) Ł.Janoszka 7.2
  12. T-Mobile Ekstraklasa - VII Kolejka 19.09.2010r [11.] Lechia Gdańsk vs. Ruch Chorzów [13.] Po porażce z Polonią w poprzedniej kolejce nastał czas na spotkanie nad morzem z tamtejszą Lechią Gdańsk. Widać było efekty w naszej grze i wkońcu musieliśmy zacząć szukać punktów na wyjazdach. Natrafiła się świetna okazja w siódmej kolejce jednak nasi zawodnicy musieli zagrać chociażby tak skutecznie jak dwie kolejki temu na naszym stadionie z Krakowską Wisłą. Wróciliśmy do systemu gry 4-4-2 a w drużynie Tomasza Kafarskiego pierwsze skrzypce grał Tomasz Dawidowiski strzelec już czterech bramek w obecnym sezonie. U nas z powodu kontuzji ze składu wypadł Gabor Straka, lecz powrócił Łukasz Janoszka i miejmy nadzieję, że przyniesie to pozytywny skutek. Na stadionie przy Traugutta widoczny jakiś "protest kibicowski" spowdowany słabymi wynikami drużyny i na trybunach zasiadło zaledwie cztery tysiące kibiców. Spotkanie rozpoczyna się. Już w trzeciej minucie uśmiecha się do nas szczęście! Nerwów na wodzy nie utrzymał Łukasz Surma i paskudnym wślizgiem miał zamiar odebrać piłkę Łukaszowi Janoszce. Nie trafił jednak w piłkę tylko w nogi i sędzia nie miał najmniejszych wątpliwości - usunął kapitana gospodarzy z boiska i od tej chwili graliśmy w przewadze. Bez wątpienia będzie to dla nas wielki przywilej w zdobyciu trzech punktów tego dnia. Kidy wydywało się, że przejmiemy kontrolę nad grą to lechiści strzelili nam bramkę. W 21 minucie prawym skrzydłem popędził Abdou Traore i dograł do Ivansa Lukjanowsa a ten wpakował nam z najbliższej odległości piłkę do bramki. Ba, to gospodarze cały mecz przeważali i nie dali nam w pierwszej połowie ani jednej sytuacji podbramkowej! Nie wiem co się stało moim zawodnikom tego dnia ale dosłownie stali w miejscu nie potrafiąc skonstruować żadnej składnej akcji. Dostali solidny opierdol i miałem nadzieję, że w drugiej połowie pokażemy coś więcej, bo większego dna już się nie da. W drugiej połowie od początku zmieniłem taktykę i miałem nadzieję, że moi zawodnicy rzucą się do ataku. Pierwszy atak nastąpił w 48 minucie kiedy to Łukasz Janoszka uderzył minimalnie obok słupka Pawła Kapsy. Trzy minuty później fenomenalnie chuknął Wojciech Grzyb i wkońcu trafił do bramki! Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i dała nam wyrównanie! Kiedy wszyscy myśleli że pójdziemy za ciosem poraz kolejny we znaki dał się nam Łotysz - Ivans Lukjanows. Gospodarze wyszli z kontratakiem a szybki jak strzała napastnik gdańskiej Lechii położył na ziemię Michala Peskovica i nie spudłował na pustą bramkę dając drugi raz prowadzenie swojej drużynie. Myślałem, ze wyjdę z siebie... Dwie minuty później Lukajnovs obsłużony fantastycznym podaniem od Razacka Traore wlepił nam hat-tricka... Nie chciało mi się już nawet tego oglądać. Jak mozna dać sobie strzelić trzy gole grając w przewadze?! Tego chyba nikt nie wie. Niektórzy zawodnicy walczyli ile sił i udało się nam strzelić drugą bramkę. Łukasz Janoszka potwierdził wysoką formę w tym sezonie i po ładnej kiwce nie dał szans Pawłowi Kapsie posyłając piłkę pewnie w krótki róg. Co z tego skoro połowa mojej drużyny powinna się zastanowić co robią na boisku prezentując tak tragiczny poziom piłkarski? Proponowałbym co niektórym zmienić zawód bo tylko mnie jak i kibiców solidnie wkurwiają swoim podejściem do drużyny. Na ostatnie minuty graliśmy w pewnej chwili już nawet czterema napastnikami jednak jak zwykle nic to nie dało i kolejny raz przegraliśmy.. WSTYD! [7/30] Lechia Gdańsk 3:2 Ruch Chorzów 21' Ivans Lukjanovs (1:0) 52' Wojciech Grzyb (1:1) 66' Ivans Lukjanovs (2:1) 69' Ivans Lukjanovs (3:1) 76' Łukasz Janoszka (3:2) M.Pesković 6.7 W.Grzyb 7.5 P.Stewarczyk 6.8 R.Grodzicki 6.7 K.Nykiel 6.1 A.Komac 5.9 M.Malinowski 6.7 (S.Olszar 6.8) D.Mezga 6.6 (M.Zagaceta 6.8) Ł.Janoszka 8.0 A.Piech 6.6 M.Jankowski 6.0 (M.Sobczak 6.5)
  13. T-Mobile Ekstraklasa - VI Kolejka 11.09.2010r [3.] Polonia Warszawa vs. Ruch Chorzów [13.] Bukmacherzy nie dają nam w dzisiejszym spotkaniu żadnych szans. Czeka nas trudny wyjazd do stolicy, gdzie zmierzymy się z trzecią drużyną ligowej tabeli. Warszawiacy prezentują w tym sezonie równą formę a skrzydłowy Adrian Mierzejewski oraz napastnik Euzebiusz Smolarek sieją postrach w szykach obronnych każdej drużyny naszej ligi. Wychodzimy na murawę tym samym ustawieniem co z Wisłą w formacji 5-3-2 z jednym wyjątkiem - Wojciechem Grzybem na prawej obronie. Pierwszy stały fragment gry... i już było blisko strzelenia bramki. Świetnie główkował Rafał Grodzicki i z najwyższym trudem strzał obronił Sebastian Przyrowski. Chwilę później groźną sytuację mieli gospodarze a dokładniej Jakub Tosik jednak jego strzał został zablokowany przez naszych obrońców. Spotkanie stało na wysokim poziomie jednak większa ilość strzałów obydwu drużyn szybowała nad bramką gospodarzy i po pierwszej połowie kibice niestety nie mogli oglądać bramek. Nasz cel był dobrze realizowany, bowiem mieliśmy grać na 0 z tyłu i przywieźć conajmniej jeden punkt z tego wyjazdu. W przerwie nie dokonywałem żadnych zmian i mobilizowałem chłopaków, aby utrzymali poziom i grali dalej to co potrafią najlepiej. Dokonałem jednej zmiany. Dosłownie chwilę pierwszym gwizdku w drugiej połowie obie drużyny miały fenomenalne szanse strzelić pierwszą bramkę, lecz tego dnia perfekcyjnie bronili bramkarze zarówno Polonii jak i Ruchu. Niestety w 54 minucie gospodarzeli wlepili nam bramkę. Długim podaniem został obsłużony Euzebiusz Smolarek a w sytuacji sam na sam nie dał szans naszemu golkiperowi wyprowadzając swoją ekipę na prowadzenie. Czas mijał a my nie byliśmy w stanie odbić się od ziemi i stworzyć jakiejkolwiek sytuacji. Aż do 83 minuty kiedy to groźny strzał z okolic pola karnego oddał Arkadiusz Piech. Piłka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców Polonii i wylądowała na górnej siatce bramki Sebastiana Przyrowskiego. Do końca spotkania nic się już nie działo i niestety ale trzy punkty tego dnia zostały zapisane na koncie naszych przeciwników. [6/30] Polonia Warszawa 1:0 Ruch Chorzów 54' Euzebiusz Smolarek (1:0) M.Pesković 6.8 W.Grzyb 6.0 P.Stewarczyk 7.1 R.Grodzicki 6.6 Z.Djokić 6.8 K.Nykiel 6.6 M.Malinowski 7.0 A.Komac 6.5 (D.Mezga 6.8) G.Straka 6.9 A.Piech 6.7 M.Jankowski 6.5 (M.Sobczak 6.0)
  14. Także z zaciekawieniem czytam i trzymam kciuki.
  15. T-Mobile Ekstraklasa - V Kolejka 01.09.2010r [13.] Ruch Chorzów vs. Wisła Kraków [14.] Krakowska Wisła przechodzi jeszcze poważniejszy kryzys niż my. Jako, że goście dzisiejszego spotkania mają jeden cel - mistrzostwo Polski można jasno stwierdzić, że ich bilans po czterech kolejkach i jedna bramka zdobyta przez Patryka Małeckiego nie może napawiać ich optymizmem. My z powodu kontuzji Łukasza Janoszki oraz dalszych braków kondycyjnych Marka Zieńczuka jesteśmy zmuszeni do gry systemem 5-3-2. Na trybunach komplet widzów i czas zacząć spotkanie. Pierwszą groźną sytuacje kibice mogli obejrzeć w 12 minucie kiedy to po rzucie rożnym minimalnie z piłką minął się Gabor Straka i złapał ją pewnie Sergey Pareiko. Ahh, a mielibyśmy bramkę. Chwilę później boisko opuścić musiał Patryk Małecki z powodu podejrzenia skręcenia kostki po nieudanym dryblingu i w jego miejsce na plac gry wszedł Tswetan Genkow. W 20 minucie pierwszy raz zaatakowali goście jednak piłkę w środku pola stracił Maor Melikson. Przejął ją Marcin Malinowski i posłał migiem do Arkadiusza Piecha i ten w sytuacji sam na sam z Pareiką się niestety pomylił i strzelił nad bramką. Trzy minuty później po rzucie rożnym krakowianie wyszli na prowadzenie. Dokładną centrę w pole bramkowe posłał Łukasz Garguła a prędzej wspomniany Genkow wpakował piłkę do bramki. Chwile później mieliśmy dość niespotykaną sytuację. W walce o górną piłkę zderzyli się Łukasz Garguła i David Grondin po czym obydwoje zawodnicy odnieśli kontuzje i musieli opuścić boisko na noszach. Na boisko posłałem Wojciecha Gryba. Na osiem minut przed zejściem do szatni to my mieliśmy rzut rożny. Egzekwował go Zeljko Djokić a świetnie do piłki wyskoczył Rafał Grodzicki i strzałem pod poprzeczkę dał nam bramkę! Kibice oszaleli, gdyż doprowadzliśmy do wyrównania z niebyle kim! Brawo Rafał! Cała jedenastka popędziła do narożnika pogratulować naszemu kapitanowi zdobytej bramki. Świadczy to tylko o tym jak bardzo zależało nam na jak najlepszym wyniku. Chwilę później stadion oszalał! Wojciech Grzyb na prawej stronie dośrodkował ostrą piłkę a pole karne a Cezary Wilk przypadkiem wpakował piłkę do swojej bramki! Wyszliśmy na prowadzenie. Jeszcze raz brawo chłopacy, świetny comeback. Teraz oby nie odbiła nam sodówa a możemy zdobyć ważne trzy punkty. Trzy minuty później przy świetnym dopingu naszych kibiców schodzimy do szatni. Widzę wiare we własne możliwości swoich zawodników i gratuluje im świetnej gry. Co prawda nie gramy jakiegoś kosmicznego futbolu jednak po ostatnich strasznych występach jestem w stanie cieszyć się z tego jak dziecko. Wychodzimy na drugą połowę. Przez pierwszy kwadrans nic się nie dzieje. Gra toczy się w środku boiska a jedyny strzał oddał Maor Melikson jednak było to zbyt lekkie aby zaskoczyć Michala Peskovica. W 70minucie poraz kolejny świetnie podłączył się do akcji grający dziś na prawej obronie Wojciech Grzyb i dośrodkował w pole karne a tam zamykający akcje Krzysztof Nykiel... fatalnie spudłował i skończyło się tylko na strachu. Wiedziałem, że tą determinacją jesteśmy w stanie dziś ograć gości. Dwie minuty później krakowianie zdobyli bramkę, jednak ze spalonego. Kamień spadł mi z serca aczkolwiek było widać w powtórkach, że sędzia podjął słuszną decyzję. Po tej akcji dokonałem dwóch zmian. Na boisko weszli Sebastian Olszar oraz Dejan Mezga mający szansę zadebiutować przed tutejszą publicznością. Moim celem było odświeżyć naszą grę i posłać na plac wypoczętych zawodników na te arcyważne dwadzieścia minut. Czas mijał a my się broniliśmy licząc na jakikolwiek kontratak mając na szpicy szybkiego Arkadiusza Piecha. Takowy nadażył się w 84 minucie. Piłkę w środku pola przejął Andrej Komac i posłął ją migiem za plecy naszego snajpera, lecz na posterunku był Sergey Pareiko uprzedzając Arka szybkim wyjściem przed pole karne. Co chwilę patrzałem zdenerwowany na zegarek odliczając końcowe minuty i wkońcu... udało się jest! Sędzia zakończył spotkanie a wiślacy nie potrafili, a może nie chcieli nam zagrozić. Nie widziałem w nich tego co pokazali moi podopieczni - agresywności. Mamy pierwsze trzy punkty w tym sezonie i to nie z byle kim! [5/30] Ruch Chorzów 2:1 Wisła Kraków 24' Tsvetan Genkow (0:1) 38' Rafał Grodzicki (1:1) 44' Cezary Wilk (2:1 sam.) M.Pesković 6.9 D.Grondin 6.5 (W.Grzyb 7.5) P.Stewarczyk 6.8 R.Grodzicki 7.4 Z.Djokić 7.0 K.Nykiel 7.0 M.Malinowski 6.8 (D.Mezga 6.8) A.Komac 6.8 G.Straka 6.8 A.Piech 6.8 M.Jankowski 6.8 (S.Olszar 6.7)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...