Witam. Mam pewien problem z zaangażowaniem się w grę moich zawodników. Rzecz jasna nie oczekuję wyłożenia kawa na ławę co mam zrobić, ale może jakaś drobna porada z waszej strony?
Od 6 sezonów prowadzę drużynę Fisher Athletic (Anglia). Zaczynałem w najniższej klasie rozgrywkowej - Blue Square South. Po 3 sezonach awansowałem wyżej, po następnych dwóch ponownie - do Coca-Cola League 2. Jednak za każdym razem, mniej więcej w drugiej części sezonu moi zawodnicy jakoś tracą zanagażowanie. Mecze oglądam na 3D, więc mam jako taki zarys. Nie chce im się biegać, nie atakują przecownika tylko obok niego stoją lub biegną, ale całkowicie biernie. Tracą piłkę w głupich sytuacjach, nie kwapią się do bezpańskiej piłki oddalonej od nich o kilka kroków, wielokrotnie zwyczajnie sobie stoją na boisku jakby czekali tylko na końcowy gwizdek. Dobrze że w poprzednich sezonach zaliczka z pierwszej części była na tyle duża, że udało się awansować. W poprzednim sezonie po 20 spotkaniach miałem szansę na włączenie się do walki o mistrza (jako beniaminek), ale znów powtórzyła się sytuacja, brak chęci gry u piłkarzy i zaczeli lawinowo dostawać w tyłek lub w męczarniach remisowali. Jakimś cudem utrzymali się w lidze. Jednak w tym sezonie taki totalny brak zaangażowania wystąpił już na samym początku. Całkowicie to dziwne, bo w sparingach grali naprawde dobrze, i to z rywalami z lig wyższych. Parametry zawodników są na naprawde dobrym poziomie jak na 4 ligę angielską i nie mogę czasem dojśc jak to jest, że mój zawodnik ma szybkość 15 a daje się prześcignąć kolesiowi co ma 7. Albo pomocnik który ma strzał z dystansu 14 co chwila uderza panu Bogu w okno, a u przeciwników jakies leszcze ze strzałami parametr 4 uderzają z 30 metrów w okienko. Treningi mam poustawiane na poziomie średnim, zawsze na mecz wszyscy gracze mają kondycję w granicach 95%. Morale zespołu jest zazwyczaj znakomite lub bardzo dobre. Gramy ofensywnie, stosując pressing (tym bardziej dziwne, że nie chcą atakować rywala), odbiór piłki agresywny (akurat, stoją obok rywala i się patrzą). Naprawdę nie mam pojęcia skąd u nich takie skoki zaangażowania. Gdyby to były 2-3 mecze to bym jakoś rozumiał, kombinował, ale jak złapią taką zawiechę to trwa ona do końca sezonu i nie pomagają ani kombinacje ze składem, z treningami, prośby, groźby, podnoszenie na duchu. Nic kompletnie. Nawet w meczach pucharowych męczą się z druzynami które nie grają w żadnej lidze. Koszmar.
Macie jakiś pomysł? Bo naprawdę czasem mam ochotę pacnąć porządnie w klawiaturę i mychę ze złości. Nie oczekuję, że druzyna będzie wygrywać wszystko, ale takie totalne lamerstwo jest zaskakujące.