Skocz do zawartości

Greg

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    512
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Greg

  1. Greg

    Motoryzacja

    Mam informacje z pierwszej reki odnosnie czesci zamawianych w hurtowniach i dostarczanych stacjom diagnostycznym - ogolniajac wiekszosc czesci zdrozala, bo praktycznie kazda czesc przelicza sie z euro (nawet tanie zamienniki made in china czy inne wynalazki). No a wiadomo, po ile euro bylo, a po ile jest. Z drugiej strony, wydaje mi sie, ze co mialo podrozec to juz wlasnie podrozalo w styczniu / lutym (w koncu hurtownie robia zapasy pewnie czesciej niz raz na pare miechow). No chyba, ze rynek instalacji gazowych rzadzi sie swoimi prawami, maja wieksze zapasy i tak naprawde teraz sprzedaja jeszcze "stare" zapasy - choc szczerze mowiac watpie... W branzy informatycznej to co mialo zdrozec, tez juz zdrozalo, z chwila gdy hurtowniom skonczyly sie stare zapasy.
  2. Greg

    Motoryzacja

    Hehe, o tak - nie ma to jak wlasnoreczna naprawa auta. To poczucie, ze sie stanelo na wysokosci zadania, poskromilo "potwora" - to taki chyba odpowiednik prehistorycznego wyjscia na polowanie na jakiegos niedzwiedzia czy inna gadzine
  3. Mnie sie Jennifer podoba, ale "od zawsze" mialem problem, aby znalezc naprawde dobre jej zdjecia. Na filmach (prawie) zawsze wyglada super, a fotki to jakies kurcze czesto srednie ;P
  4. A co powiecie o jednej ze spiskowych teorii, o ktorej mozna przeczytac tutaj ? http://www.michaeljournal.org/wywiad.htm "W dniu 4 czerwca 1963 roku, podpisał (JF Kennedy) Dekret Prezydencki numer 111 110, który znosił Ustawę i dekret nr 10 289, i przekazywał produkcję banknotów w ręce państwa, pozbawiając kartel banków prywatnych wielkiej części ich potęgi. Po tym, jak 4 miliardy dolarów USA o małych nominałach, nazywanych ?Banknotami Stanów Zjednoczonych", zostały już wprowadzone do obiegu, a państwo już przygotowywało dalsze cięcia waluty emitowanej przez Fed [skrót od Federal Reserve], Kennedy został zastrzelony 22 listopada 1963 r. Stało się to 100 lat po śmierci Lincolna. Doprowadził on także do emisji wolnych od długu banknotów ?Greenback" (?zielone dolary") dla Stanów Zjednoczonych i został zastrzelony przez snajpera. Następca Kennedy?ego, Lyndon B. Johnson, wstrzymał druk banknotów z niewytłumaczalnych powodów. Dwanaście banków Rezerwy Federalnej wycofało natychmiast banknoty Kennedy?ego z obiegu i zastąpiło je swoimi potwierdzeniami długu." ... "Louis T. McFadden, przewodniczący Komisji Bankowości i Waluty Kongresu USA (House Committee on Banking and Currency) w latach 1920-1921, oskarżył Rezerwę Federalną o umyślne spowodowanie Wielkiego Kryzysu w 1929 r. W kilku przemówieniach wygłoszonych wkrótce po utracie pozycji przewodniczącego Komisji, McFadden twierdził, że Rezerwa Federalna jest sterowana przez banki Wall Street i ich filie w europejskich bankach. ... został zamordowany w ten sam sposób, co Kennedy i Lincoln ..." Ktos moze hmm zna sprawe, ze tak powiem szerzej ? Nigdy sie nie interesowalem tym, a teraz znalezc w internecie jakies hmm rzetelne zrodlo to bywa z tym ciezko. A moze ktos poda ?
  5. Greg

    Banki

    Hmm po dzisiejszej sesji to tak troche zaczynam sie zastanawiac czy dalej trzymac pieniadze w bankach. Nie lubie ulegac histerii, ale najwiecej kasy mam w Pekao SA i cos tak niepewnie sie zaczynam czuc. Ktos pracuje w sektorze bankowym, moze cos o odczuciach powiedziec, albo o tym o czym cwierkaja wrobelki ? Gdzies czytalem, ze straty bankow sa tak naprawde ogromne, a raporty kwartalne tego nie odzwierciedlaja (m.in. dlatego, ze jak bank ma jakies papiery wartosciowe to ich wartosc jest okreslona wg kursu z dnia kupna, a hmm nie z aktualnego, czesto pewnie kilkadziesiat % nizszego ).
  6. Greg

    Motoryzacja

    Szrot to u nas hmm slowo wytrych. Jesli jest -20, wsiadasz i zapalasz to auto to na pewno szrotem nie jest . Moje kryterium szrota - auto stajace na srodku drogi. Moje pierwsze auto - Ford Fiesta 1983 rok (dodam, ze teraz jezdzi nim wujek - owszem, auto bylo rozebrane w drobny mak i zlozone jak kupilem, ale od tego czasu moge smialo powiedziec, ze jest bezawaryjne), nie stawalo, za to widze sporo 2-3 letnich szrotow rozkraczajacych sie na drodze Jasne, zeby zachamowac, musialem caly czas trzymac pedal w podlodze, nie byla to wina mechanizmu, po prostu takie byly te hamulce. Jednak czy w takim aucie jestem bardziej niebezpieczny od paniusi w SUV'ie (ktora kupila to auto, nie dlatego, ze jej potrzebne tylko dlatego, ze wielkie i jak przydzwoni to "blacha" ja uchroni) ? Szczerze w to watpie. Ja tam ostroznie uzywam slowa szrot hehe. Jak kierowca niechluj to i 2-3 letnie auto pod jego "opieka" bedzie szrotem.
  7. Greg

    Motoryzacja

    1. Nie kupuj w komisach. a) przycinaja bo odkupuja auto od kogos. Czesto na aucie w tym przedziale na dzien dobry ustalaja cene 2-3 tys wyzsza. Bardzo latwo zaobserwowac mozna to zjawisko w internecie. Jest sobie auto X po cenie Y, znika z oferty, pare dni pozniej jest znow to auto X, ale juz w komisie i po cenie Z (Y + np. 2000 zl). Pojdziesz do takiego komisu, on Ci na dzien dobry spusci 500 zl, a i tak na czysto zarobi ze 2 tys zl... Przy takiej wartosci auta (~ 15 tys zl) , 2 tys zl przycinki to troche duzo. b) sa posrednikiem - pomijajac kilka komisow w polsce sprzedajacych auta drozsze, znaczna wiekszosc komisow jest prowadzona przez pana Edka, ktoremu nie zalezy na rzetelnosci informacji. Jak mu sprzedawca powie, ze 15 letni grat ma 100 tys przejechane, to tyle wlasnie wpisze. c) jak rozmawiasz bezposrednie ze sprzedawca to umiejetnie prowadzac rozmowe jestes w stanie sie czegos dowiedziec, a w przypadku komisu to nie dosc, ze sprzedawca mogl nasciemniac to potem jeszcze bedzie ci sciemnial wlasciciel komisu - czyli juz w ogole bedzie metlik totalny. Kupuj od osob prywatnych, albo jesli juz to w komisach obslugiwanych przez rozne stacje obslugi pojazdow, serwisy itd. - sa drozsze, ale przynajmniej trafiaja tam auta w lepszym stanie - czesto oddaja tam auta gosciowie, ktorzy w tym samej stacji serwisowali auto, wiec czesto do dyspozycji masz juz konkretna historie auta.
  8. Greg

    Motoryzacja

    Towarzystwo tutaj glownie niemieckie - zaraz pewnie cos Ci sypna. Ja dla odmiany zrobie przeglad skosnookich hmmm polecilbym dozbierac ze 2-3 tys zl bo ponizej to troche posucha jest. Odnosnie linkow - to tylko przyklady, nie sugeruj sie nimi - ogladaj raczej zdjecia i decyduj czy Ci sie podoba, czy nie # Mitsubishi Space Star - oprocz tego wspomnianego 1,3 (1,4 ?), sa jeszcze o ile pamietam 1,6 , 1,8 Gdi (125 koni) no i 1.9 diesel, ale go bym pominal http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=C6424468 Polecalbym raczej 1,6 lub nawet 1.8 (chyba pierwsza na swiecie jednostka z bezposrednim wtryskiem benzyny). Auto przyjemne, choc nie jest to sedan. To raczej taki mini van, choc wydaje mi sie, ze mimo wszystko blizej mu do zastapienia sedana niz vana. Statystyczne auto jest malo awaryjne choc oczywiscie wiadomo, ze trzeba znalezc dobry egzemplarz. Ceny chyba gdzies tak zaczynaja sie kolo 16 tys zl, ale raczej takie normalniejsze egzemplarze to kolo 19 tys zl moga kosztowac. Nie przepadam za wysokimi autami (wiekszosc uwazam za szczyt bezguscia ), ale akurat w tym wypadku, jak widze auto na zywo, to wydaje mi sie, ze tworcy jak najbardziej dali rade. Auto przyzwoite. # Nissan Almera (2000 ~ 2002) a) Sedan http://allegro.pl/show_item.php?item=557376466 b) Hatchback http://moto.allegro.pl/item552763234_nissa...an_idealny.html Generacje zaprezentowano w 2000 wiec kupujac takie auto, wiesz, ze pod wzgledem wygladu prezentuje sie (w porownaniu do innych aut z tego roku) bardzo dobrze. W srodku tez jest calkiem ladnie, zwlaszcza jesli porowna sie Nissana Primere z podobnego rocznika. Silniki 1.5 90 koni i 1.8 115 koni - oba wystarczaja. Generalnie jesli cos sie psuje to sa to raczej pierdoly i wymienia sie bardziej czesci eksploatacyjne (tarcze hamulcowe, klocki), a nie pol auta choc to oczywiscie moze zalezec od egzemplarza Auto wydaje mi sie byloby w sam raz dla Ciebie Co tam jeszcze w tym przedziale. Z Japonczykow to mozesz miec: # Honde Civic Sedan VI generacja (http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=C7749901), tzw. angol bo produkowane w Anglii (i szczerze mowiac to jest nastepca Hondy Concerto i tak sie powinien nazywac) - mnie szczerze mowiac nie przypadlo do gustu. Wygladem nie poraza - produkuja je od 1995 czy 96 roku wiec uplyw latek na karoserii widac - taka almera jest po prostu nowoczesniejsza. Z drugiej strony montowane sa w nich silniki VTEC-E (od Econo) - zmienne fazy rozrzadu "usprytnione" - udalo sie uzyskac bardzo niskie spalanie przy zachowaniu odpowiedniej dynamiki (1.5 90 / 115 koni) - z tego co pamietam, silnik zgarnal duuzo nagrod zarowno z dzialki pt. ekonomia jak i ekologia. Oczywiscie mozesz tez miec "normalny" silnik VTEC 1.6 o mocy 125 koni, lub VTI 1.8 o mocy 170 koni (bez turbiny). W zasadzie kazdy jest godny polecenia i ma rozne walory. Zmiescisz sie w 15 jak najbardziej, cos tam jeszcze powinno zostac. # jesli nie musisz wozic 4 osob to mozesz rozwazyc Civica Coupe VI generacja (http://moto.allegro.pl/item554197794_honda_civic_sport_coupe_1_6i_ls.html) - ogolnie malo awaryjne auta, silniki nie do zdarcia (predzej szukac szrota po karoserii + elementy zawieszenia), z tylu bagaznik duzy. Z drugiej strony nie podobaja mi sie swiatla przednie. Tutaj powienes sie w 15 tys zmiescic. Realnie zaczynaja sie od 13-15 tys, drozsze to jakies koncowki serii, rozne przerobki (swapy silnika itd) itd. itp. Ogolnie VI generacja Civicow (pomijam ta "concerto") to chyba ostatnia generacja uznawana za niezniszczalna (najlepsza w tym wzgledzie byla V generacja), potem juz bylo tylko gorzej, z najgorsza chyba w ogole VII generacja (fabryki zawitaly do europy hehe) # jest jeszcze Mazda 323F (cos takiego: http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=C5924616) Z "wiekszych" sedanow masz Toyote Avensis, Honde Accord (ktora jednak w przeciwienstwie do Civic'ow swoje musi wyzlopac paliwa, a osiagi cudowne nie sa), a jak chcesz przyswirowac to Mazde Xedos 9 (do ktorej lojalnie ostrzegam jest malo czesci i sa drogie ). Jakbym mial cos od siebie powiedziec to bym postawil na Almere - auto mimo wszystko dosc mlode, pozno wyszlo z desek kreslarskich wiec design nie wyglada staro (w przeciwiesntwie do innych wymienionych tutaj aut) - zreszta pisalem juz tu wczesniej, w rodzinie mialem 6 roznych modeli nissana (fakt, ze 3 to raczej "wynalazki" japonskiej sztuki driftingu ) - z zadnym, sensownie wygladajacym egzemplarzem, nie mialem problemu. Choc gwoli sprawiedliwosci, z Honda tez nigdy nie mialem problemow, a czerwonej kreski na obrotomierzu nie oszczedzalem Ja bym szukal Almery - przynajmniej jesli chodzi o rynek japonski.
  9. Szkoda, ze tak malo takich artykulow sie pojawia. Wszedzie tylko bezmyslne nadmuchiwanie balona, albo panika - praktycznie zero artykulow, o ktorych moznaby powiedziec, ze sa szczere...
  10. Greg

    Ciekawe gry RPG

    hmmm premiera gry byla w maju - mialem tzw. Early Access, czyli wczesniejszy dostep do gry. Nie da sie ukryc, ze wydali gre niedokonczona, tak naprawde wydana conajmniej 3-4 miesiace za wczesnie. Wszystko z powodu konkurencji w postaci nadchodzacego Wrath Of The Lich King, ktore wyszlo jak sie okazalo pozniej w listopadzie (doliczmy +/- 2 miesiace na ewentualny hype, ktory Blizzard tradycyjnie podgrzewal kolejnymi informacjami). Wydali w maju - efekt byl taki, ze gra miala duzo bug'ow, czesto nie dzialaly podstawowe rzeczy, a jak ktos byl wychowany na wowie (mozna lubic gre badz nie, ale co by nie mowic, gry Blizzarda sa, na tle konkurencji naprawde dopracowane), no to z ich powodu po prostu wymiekal. Nie zapomne bugu, lootowales jakis item, no i logiczne, ze chciales go "ubrac", aby pokazac kumplom. Sek w tym, ze nikt oprocz Ciebie, tego nowo zalozonego przedmiotu nie widzial Dodatkowo byly braki w content'cie - levelowalo sie do 80 poziomu o ile pamietam, a kolo 60 lvl'u byly juz powazne braki. Koniec koncow wytrwalem 2 miesiace (wielu wymieklo wczesniej) i mimo wszystko dobrze wspominam. Tzn. zal mam taki, ze Funcom nie wykorzystal szansy. Zrobili gre, ktora miala rewolucyjny, i bardzo fajny combat (wciskalo sie skile tak jak w wowie, ale moznabylo rozne comba robic, a nawet i fatality byly, poza tym, moznabylo ustawiac sobie taka jakby tarcze, czyli moznabylo zrobic, ze np. gdy ktos cie walnie z prawej strony to zada ci stosunkowo malo obrazen, natomiast jak z lewej strony Ci przyloi no to sie zlozysz w pol - to dodawalo fajnego elementu strategicznego. Po 2 latach nawalania przyciskow jak z automata w wowie, tutaj naprawde trzebabylo pomyslec i bywalo tak, ze walka miedzy 2 graczami byla pozycyjna, a wowie w tym czasie byl festiwal 2-shotowania (czyli krotkie 5 sek spiecie i mamy zwyciezce )), mozliwosc rozbudowywania budynkow gildiowych (i perspektywy na bardzo ciekawe pvp) no i grafike, ktora miazdzyla wiele single playerowych produkcji. Widoki naprawde cudne - stanac na gorce i widziec to co sie dzieje 4 km dalej - bezcenne chcialoby sie rzec No ale przez to, ze wydali gre w maju to tak naprawde gowno za ta gra ciagnie sie caly czas. Z tego co wiem, to od maja - sporo poprawili gre, jak czytam forum mmorpg.pl to ludzie nie narzekaja. Moja refleksja jest taka, ze nawet jak kupisz i po miesiacu darmowym zrezygnujesz to i tak bedzie to fajnie spedzony czas. Gra do 20 poziomu ma tez tzw. tryb fabularny, z bardzo ciekawym storyline, wiec tak naprawde przez pierwsze ~ 30 leveli mozna spokojnie grac niczym w single playerowa gre - poziom questow dawal rade, byl o niebo lepszy od bezsensownych w wowie questow, ktorych sie nawet nie czytalo. Oczywiscie im wyzsze levele tym questy tez stawaly sie durniejsze, ale tak naprawde chyba w wiekszosci mmo tak jest. Bardzo duzo ludzi pisze, ze AoC to fail bo nie da sie ukryc, w maju ta gra byla failem, choc z drugiej strony jesli porownywac wyniki sprzedazy i ilosc kont po 2 miesiacach od premiery to Warhammer okazal sie jeszcze wieksza porazka (Ci dla odmiany wydali gre za pozno, praktycznie w momencie, gdy juz ludzie szykowali sie na wotlk, byla juz masa informacji czego to nie bedzie i tak naprawde 90 % graczy traktowalo warhammera jako poczekalnie przed wotlk). Ja bym Ci w sumie polecil - abonament na polskich serwerach jest niewysoki (teraz uwzgledniajac kursy Euro to chyba prawie 2x nizszy niz np. w Wow) no i tak jak mowilem, nawet jesli po darmowym miesiacu nie zdecydujesz sie, to mysle, ze AoC przez ten miesiac da Ci calkiem sporo frajdy bo nawet jako single player rpg daje rade. Tak naprawde za ta cene (uwzgledniajac abonamenty) to jest to jakby nie patrzec, najlepsze MMO. Sam sie nawet zastanawialem czy by nie oplacic bo WOTLK mnie po prostu zdegustowal poziomem dla 5 latkow - po prostu przesadzili. W dodatku z contentem to sie tez nie popisali - po 2 tygodniach od premiery hardcorowe gildie mialy zrobiony caly content, a tak naprawde od hmm stycznia to wiekszosc gildii juz ma dawno wszystko wyczyszczone. I teraz siedza drugi miesiac i czekaja na patch z contentem jak na manne z nieba. No ale to taka mala dygresja hehe. Jak ciagnie Cie w strone MMO to zagraj w EVE-Online
  11. Greg

    Motoryzacja

    Hehe, no i dyskusja sie rozwinela. Icon - no offence, ale pieprzysz jak potluczony. Wiem, ze w autach jest 40 mln znawcow, tak samo jak trenerow w pilce Z jednej strony piszesz o aucie na 10-15 lat, a z drugiej podajesz takie auta ? haha. Za 10-15 lat te auta beda warte 3-4 tys, czyli dokladnie tyle ile piszesz o tych "szrotach" sprowadzanych z Niemiec za 1000 EUR. Kazde z tych aut co podales to za 10 lat bedziesz mogl spuscic ze skaly - tylko do tego beda sie nadawaly. Nie umywaja sie one wytrzymalosciowo do tych aut za te przyslowiowe 1000 EUR. Po prostu te auta (majace teraz 10-15 lat) byly konstrukcyjnie prostsze wiec sila rzeczy sa bardziej niezawodne. Porownaj sobie np. obecne silniki diesla - wszystko fajnie - ekonomia sretetete. Tylko, ze ich zaawansowanie jest takie, ze jak Ci cos pierdyknie - wtedy sie nie pozbierasz... Nie psuje sie, zaawansowana technologia ? Taa, ta technologia jest tak zaawansowana, ze np. turbodiesel jesli ma padnieta turbine ktora przepuszcza olej do dolotu w pewnym momencie zacznie chodzic na tym oleju wlasnie, oleju z silnika ktory smaruje turbo, ale ze turbo nieszczelne to olej trafia do dolotu i silnik sam sobie chodzi nawet po wylaczeniu stacyjki Takie fajne problemy mozesz miec nie w aucie za 40 tys zl, ale i w autach za 250-300 tys zl. Takze skala ewentualnych wydatkow jest nieporownywalna. Poza tym porownaj jakosc aut np. "japonskich" produkowanych w Japonii i w Europie. W ostatnich latach coraz wiecej japonskich producentow przenioslo sie do Europy, ale za tym poleciala jakosc w dol. Skoro juz bylem przy jakichs Hondach to np. nie wierze, ze obecny Civic VIII bedzie w stanie przezyc tyle co np. Civic V generacji. Obecna nowka zdazy sie ze 2 razy doszczetnie rozleciec. Myslisz, ze obecna tendencja jest taka, zeby produkowac auta na dlugie lata ? Jakbys siedzial w autach wiele lat to bys wiedzial jaka jest tendencja, z jakimi problemami ludzie przyjezdzaja na stacje, jaka maja (nie)wiedze na temat aut, jaki mozna im kit wciskac. Resumujac grubo sie mylisz Teraz z autami jest tak jak ze wszystkim, kupujesz auto max na 4-5 lat i zmieniasz. Sek w tym, ze przy kupnie nowego auta juz po dwoch latach mozesz dobic do straty 50 % wartosci. Troche malo ekonomiczne jest takie rozwiazanie. Jak ktos zamierza jezdzic 10-15 lat to powinien wysuplac z 200-300 tys zl. Choc i tak nie wierze, ze ludzie sa w stanie tyle przejezdzic bo w wiekszosci ludzi jest cos ze snoba (we mnie tez) i z reguly po kilku latach i tak zmieniaja auto. Wiec czesto nie zwracaja im sie straty zwiazane z duzymi spadkami wartosci auta w pierwszych dwoch latach. Musza jezdzic bardzo duzo, aby sie to jakos zwracalo, sek w tym, ze wtedy auto dostaje duzo po dupie bo jezdzone jest po polskich drogach. Efekt masz taki, ze jak kupisz auto za te 40-50 tys, bedziesz nim jezdzil bardzo duzo, to nijak ono nie wytrzyma tego, co te auta "szroty", o ktorych wspominales Bo auta szroty jezdzily 10-15 lat po Niemieckich autostradach, a ta nowka za 40 tys bedzie jezdzila po przyslowiowych kocich lbach. Kupujac auto nowe za 40 tys to: a) kupujesz auto budzetowe b) kupujesz auto male (nie kazdy lubi) c) Polo zawsze bedzie Polem, Corsa zawsze bedzie Corsa - jakies Pola, Corsy sprowadzane z Niemiec kosztowaly 1000 EUR i to auto nowe za te 10 lat tez bedzie podobnie kosztowalo. Tez bedzie takim samym szrotem. (a nawet gorszym bo jezdzonym u nas) Druga kwestia - siur, jesli stac Cie na glupote, wywalac 150 tys zl po to, zeby na dzien dobry stracic 40 tys zl, a rok pozniej dalsze 20-30 tys - to gratuluje. Wiesz, jak ktos ma kase, nie zyje na pokaz to akurat oszczedza Widac to np. w takich krajach jak Szwecja - maja pieniadze, a jezdza np. Skodami Octavia. Dlaczego ? Bo nie zyja na pokaz. A u nas ostatnio moda - ha, stac mnie to kupuje nowe - jestem lepszy bo mam nowe auto - litosci. Rozumiem ludzi mowiacych - "mam pieniadze, nie znam sie zbytnio na samochodach wiec kupie nowe bo mam nadzieje, ze nie bede mial z nimi problemow" (no i podoba im sie np. sylwetka), ale juz dorabianie do tego ideologii jest smieszne. Sory, ale nijak nie przekonasz mnie do tego, ze to jest lepszy wybor niz np. kupno auta 1-2 letniego. Jasne, trzeba sie troche pobawic, znalezc oferte, czasem pojechac kawalek drogi, ale wlasnie o to chodzi, ze ja wole sie ten miesiac pobawic i zaoszczedzic % procent. Wiesz to jest tak jak z przecenami. Kiedys w Polsce smiali sie z ludzi co kupuja na przecenach. Teraz wszystkie zapierdzielaja po przecenach bo DOROSLI DO TEGO. Sa ludzie, ktorzy codziennie autem robia 30 km i w ciagu roku nawet do 10 tys nie dobijaja. Po 2 latach nie maja nawet 20 tys przejechane. Jesli myslisz, ze to ma jakis wplyw na auto, no to coz - jesli 20 tys km ma wplyw to moze w ogole nie warto nowego kupowac, skoro po 20 tys km jest juz ono stare ? Ja wole kupic wlasnie takie auto, bo jest wyraznie tansze, tak samo dobre jakosciowo + to co mialo sie zepsuc (jesli egzemplarz byl hmm "sredni") to sie zepsulo i to poprzedni wlasciciel sie z tym szarpal, a nie ja. Lepiej po prostu powiedz, ze chodzi o snobizm lub ze nie lubisz np. wypierdzianego fotela... ps. ehh, z mojej strony EOT. wiedzialem, ze nie powinienem sie tu udzielac Kazdy kupuje takie auto na jakie pozwala mu aktualny stan wiedzy, stan $$$ no i gust. Nie chce sie klocic bo to nie ma sensu. Powiem tylko tyle, ze moje 13 letnie auto kosztuje na rynku ponad 30 tys zl (wg przelicznika EUR ponizej 4 zl, i co ciekawe jest coraz ... drozsze) i jesli ktos mysli, ze za 40-50 tys zl kupujac nowe auto z salonu, kupuje Bog wie jaka jakosc i niezawodnosc to sie grubo myli Kupuje auto max na pare lat, a w pierwszych dwoch latach wartosc jego auta spadnie o polowe.
  12. Greg

    Polityka zagraniczna

    tzn. na pewno fakt jest taki, ze na ten popularny "zmywak" nie ma sensu jechac. natomiast jesli ktos zna jezyk, ma zamiar pracowac w takim samym fachu jak w Polsce to dla niego praca wciaz sie znajdzie. choc tez mysle, ze wyspy to juz troche zbyt oklepany kierunek (nie ma co, nasi zarzneli gospodarke ;) ). ps. a co do kursu - mysle, ze juz nigdy EUR nie bedzie po 3,20 zl. No i piekielnie tego zaluje. Ciekaw jestem jak sytuacja sie rozwinie. Ludzie drozszych rzeczy nie kupia, a co tu duzo mowic, elektronika, auta musza zdrozec. Czyli mniejsze marze sklepow, albo wyzsze ceny i bankructwa ?? EUR dojdzie do 5 zl, a Funt wg mnie z powrotem wroci do przedzialu 6 - 6,5 zl. Nie powiem, dla mnie niskie Euro byloby bardzo dobre. Nawet jak u nas ceny wysokie (wiadomo, zyjemy w zlodziejskim kraju i kazdy tylko patrzy jakby tu wszystkich wokolo wydymac) to zawsze moglem pojechac 50 km dalej i zrobic zakupy w Niemczech (tak, jak bylo EUR po 3,2 to na glupich jeansach potrafila mi sie zwrocic benzyna). Moje zarobki po przeliczeniu EUR po 3,2 bylyby zblizone do europejskich, a przy kursie 5 zl to beda zblizone do nie wiem czego ;P Zreszta, gdyby u nas staly fabryki Hondy i dziesiatki innych to moze dalbym sie przekonac, ze niski kurs zlotego (nawet w kontekscie przejscia potem na EUR) bedzie jakims rozwiazaniem, ale w sytuacji kiedy wszystko co wymaga technologii sprowadzane jest z Unii to bedzie strzal w kolano... Cos mi sie wydaje, ze o ile rzad PIS'u byl opluwany przez wszystkich (ale co tu duzo mowic mial szczescie), to rzad PO do spolki z "buzkowym" AWS'owym to dwa najgorsze rzady III RP. JEdni nic nie robia, drudzy robili dobra mine do zlej gry, prywatyzowali (czyt rozkradali) wszystko co sie ruszalo, a bezrobocie kwitlo... Przy takich rzadach niedlugo znow wygraja "postkomunisci".
  13. Greg

    Motoryzacja

    yyy, bede brutalny . Auta uzywane trzeba umiec kupowac - wlasnie przez brak tej umiejetnosci rodza sie legendy, ze auto x to padlina, a auta y jest nie do zdarcia. Auto jest dobre tak jak dobry jest egzemplarz - a znaczek na grillu ma czesto znaczenie drugorzedne (im auto starsze, tym wartosc znaczka spada, a rosnie wartosc hmm ogolnej jakosci tego konkretnego egzemplarza). Mozesz trafic i szrota Honde (niby nie do zdarcia auto), Toyote Corolle, a rownie dobrze mozesz kilka lat jezdzic kilkunastoletnim Suzuki i nic w nim nie wymieniac, mimo, ze teoretycznie w rankingach jest gdzies srednio / nisko. Generalnie im auto starsze tym wszelkie rankingi maja bardziej statystyczne walory, a ze statystyka wiadomo bywa roznie Pierwsza kwestia - auto nowe wcale nie musi byc bardziej niezawodne od uzywanego np. 3-4 letniego auta. Nowe auta czesto maja choroby wieku dzieciecego i producenci dopiero np. w kolejnych wersjach / liftingach poprawiaja bledy. Czesto pierwsze wypusty sa mowiac wprost - srednie. Kupujac auta 3-4 letnie, trafiasz np. na auta z reguly z generacji wczesniejszej, ale przy odpowiednim roczniku (nie poczatek serii) juz dopracowanej, po liftingach (pomijam tutaj takie fakty, ze zwyczajnie jakas konkretna generacja moze byc po prostu nieudana). Zreszta, ja nigdy nie bylem fanem kupna nowego auta bo po prostu jezdze autami uzywanymi, ktore jak wychodzily z fabryki to kosztowaly po 200 tys zl, a poki co, na nowe auto, za tyle to mnie nie stac. Czy cos bym Ci polecil - hmm nie. Ja auta kupuje serduchem i ciezko mi mowic komus, kup to, kup tamto - bo to jest niezawodne. Jasne, w jakims stopniu mozna tak powiedziec , zwlaszcza w przypadku aut z salonu (bo mimo wszystko problemy po wyjechaniu z fabryki dotycza relatywnie malej ilosci %), ale im auto "bardziej" uzywane tym wymaga wiecej chlodnej, racjonalnej oceny. Nie wiem jaka jest cena rynkowa tych aut, ale jesli wlasciciel mial jakies pojecie o jego uzytkowaniu to na pewno lepiej kupic auto uzywane od kogos, kogo sie zna. To ewentualnie jego powinienes zapytac o awaryjnosc, a nie tutaj na forum - no bo Ci ludzie napisza. Moga Ci jedynie sypnac rankingami, ale z rankingow sie nie dowiesz, czy w aucie np. polowa czesci to zamienniki (nie zebym cos do nich mial - wybor jest naprawde spory, gorzej jak ktos wybiera to co najtansze), czy wlasciciel umial uzytkowac auto (np. diesle z turbina). Ja np. mialem Honde 15-letnia (Civic Coupe) katowana przeze mnie (ahh te 7 tys obrotow - polecam kazdemu mlodemu, choc polroczna zabawe z taka szlifierka, fajne doswiadczenie) - wszystkie czesci (no, pomijam tarcze hamulcowe, klocki ) mialem oryginalne, jeszcze prosto z fabryki. Jedyne co wymienialem to lozysko przednie bodajze w lewym kole (no i pozniej wydech bo sie prawie rozsypal wrecz ze starosci) - oczywiscie na zamiennik, jakis taki sredni. chyba z rok pozniej znow wymienialem to samo lozysko (a pozostale, oryginalne dalej byly w nienagannym stanie). A teraz sobie pomysl, ze sa auta 3-4 letnie, w ktorych polowa czesci juz potrafi byc zamiennikami. Dasz glowe za to auto ? Nikt nie da, bo to jak wrozenie z fusow. tak naprawde w momencie, gdy puszczasz auto na polskie drogi to najlepsza jest selekcja wg ezgemplarza. Wiem, ze dla wielu jest to niewykonalne, ale taka jest prawda. Ja mimo, ze mialem Honde, w ktorej nic sie nie psulo to nie powiem nikomu - kupuj Hondy. W rodzinie (w tym sam) mam juz chyba szostego Nissana (przedzial wiekowy spory : kilkuletnie do kilkunastoletnich, przedzial zaawansowania mechanicznego tez spory : ~80 - 250 koni) i tez Ci nie powiem, kupuj Nissany. Zmierzam do tego, ze kupowanie uzywanego auta jest loteria - aby w tej loterii wygrac trzeba sie po prostu znac na tym, choc i to nie gwarantuje sukcesu (ale znaczaco zmniejsza ryzyko). Ryzyko tez jest mniejsze, gdy kupujesz auto od wlasciciela, ktorego znasz Pomijam juz np. takie tematy jak przebiegi aut (skale tego procederu mozna bylo obserwowac na podstawie aut sprowadzanych ze Szwecji - wielu sprzedawcow - oszustow nie wiedzialo, ze majac nr rejestracyjny pojazdu, moznabylo publicznie, na stronie www, za darmo sprawdzic przebieg auta, i w ogole chyba to byl caly wyciag z ostatniego przegladu. W rezultacie w ogloszeniu pisalo 150 tys km, a na stronie 240 tys km itd.) Hmm z tym to jest naprawde roznie. tata siedzi w branzy od hmm chyba poczatku lat 70'tych - na poczatku naprawial traktory (hehe), potem maluchy, duze fiaty, polonezy (cos tam nawet sobie zlozyl kiedys majac czesci z fabryki) - zna sie bardzo dobrze na silnikach, ale wiadomo, ze nikt od razu dyrektorem nie jest wiec idac przez kolejne szczeble uczy sie tak naprawde wszystkiego. Potem naprawial praktycznie auta wszystkich europejskich, koreanskich, japonskich marek - tak "dzieciom" (mi i bratu ;d), tez naprawia ich "potwory" hyhy. Mial tez epizod w autoryzowanej stacji Daewoo (z ktorej potem wyewoluowala juz autoryzowana stacja, ale pewnej japonskiej marki) - gdzie naprawiali Daewoo + kazdy inne, normalne auto, jakim hmm ludzie jezdza. Byly wiec Volkswageny, Fiaty, Ople itd. Podsumowujac - nie byly to auta bardziej awaryjne od europejskich. Na stacje przyjezdzalo tak samo wiele Daewoo jak i roznych Opli, Volkswagenow, Fiatow itd. Mozna narzekac na wyposazenie czy bezpieczenstwo, ale pod wzgledem awaryjnosci nie byl to gorszy produkt od innych. Szrota znajdziesz w kazdej marce Kolega w Volvo po przejechaniu 20 tys km (czy 30) wymienial skrzynie, ale ja mimo wszystko lubie Volvo. Takich historii jest pelno - Lexusa kupisz za 130 tys tez mozesz sie zdziwic... To akurat w TVN Turbo bylo hyhy - facet na jezdzie testowej jezdzil autem, podobalo mu sie, potem kupil nowe i tam skrzynia chodzila doslownie jak w Polonezie - z tego akurat moj tata sie smial, ze kiedys sie ludzie buntowali jak w takim aucie (Polonezie) moze byc taka skrzynie, teraz ludzie placa 130 tys km i sie nie buntuja , a nawet jak sie buntuja to sie z nich robi idiotow i koniec koncow wychodzi, ze mieli po prostu pecha - no mieli i w tym caly pech Nie da sie ukryc tego, ze jakis tam odsetek aut wyjezdzajacych z fabryki jest zwyczajnie hmm wadliwy. Niby wszystko jest, a przeboje jak z 20- letnimi rzechami... Jednak nie ma co popadac w panike. Wiesz, w naszych polskich warunkach - auta uzywane to naprawde loteria. Z roznych zestawien, wyczytasz sobie o podstawowych wadach auta, bedziesz wiedzial, ze przecietnie w aucie, ktorym sie interesujesz, psuje sie to, to , to (dobrze miec taka wiedze). Tylko co z tego ? W drodze od pracy do domu wjade w gigantyczna dziure w asfalcie, a potem w wystajaca 15 cm nad droga studzienke (bo np. naprawiaja droge), a jeszcze potem poddusze sobie diesla (bo np. wczesniej Honda V gen jezdzilem to jestem przyzwyczajony do przedzialu 4 - 7 tys obrotow ) - zrobie tak pare razy i statystyka czesci do wymiany w moim aucie X wywroci sie do gory nogami . Potem ktos na forum powie Ci - wez auta X - sa bezawaryjne. No i faktycznie sa, ale pech bedzie chcial, ze akurat trafisz na moj egzemplarz Jak to sie bedzie mialo do tych wszystkich legend o bezawaryjnosci aut X ? Nijak, bedziesz plul na to auto, ze to ostatni klamot hehe Tak juz na marginesie, zawsze sie np. smieje ze sformulowania: "auto od kobiety" - to tak naprawde w wiekszosci przypadkow, jasny znak, aby to auto omijac szerokim lukiem ps. za 40-50 tys nie kupisz w salonie auta hmm klasy sredniej, a jak tutaj widze to czegos takiego wlasnie szukasz. Aha, sorry za przydlugi wywod - chyba moje hobby to kupowanie uzywanych aut - przypomina gry hazardowe hehe
  14. Greg

    Polityka zagraniczna

    polemizowalbym czy mniej nieprzyjemny... tak dalej pojdzie to bede mogl zapomniec o wakacjach w jakims ciekawym kraju bo do tego czasu to Funt dojdzie do 7 zl, euro do 5,5 zl itd. itp. Tylko czekac, az elektronika pojdzie do gory i wszystko inne co ciagniemu z UE. Zarobki bylo nie bylo niby te same, ale wzgledem kursu EUR to w pol roku skurczyly sie o 40 % ... Nie wiem czy to mniej nieprzyjemny temat Niedlugo znowu wroci temat wyjazdow do pracy zagranice...
  15. Greg

    KKS Lech Poznań

    Bo innym nawet nie postawili zarzutów. Zarzuty na chwile obecną ma Wujo i zaraz usłyszy Kryger. Najstarsi w tamtej drużynie, a każda zapewne ma jakąś swoją radę, przedstawicieli. I oni w Lechu nią byli. A wiedzieć, wiedzieli sądzę wszyscy. Dokladnie. Tak samo to widze. Krecilo tym paru, a tak naprawde wiedzieli, i pewnie czerpali jakies zyski z tego wszyscy. Na pewno byli tez tacy, ktorzy sie np. zrzucali "bo inni tez dali", a teraz niestety trzesa portkami. Ciekawe czy to moze zajsc wyzej bo bylo nie bylo doszlismy juz do etapu sporadycznych reprezentantow Polski., ktorzy wydawac by sie moglo, ze jakos tam zarobili na zycie graniem w Europie...
  16. takie pytanko - czy realnie juz ktos z tych 180 podejrzanych "siedzi" ? Bo narazie zatrzymuja, zatrzymuja i boje sie, ze przez nastepne 5 lat beda zatrzymywac i nic z tego nie wynika Co do Baniaka - to byl specjalista od awansow, odczepcie sie od niego
  17. Greg

    KKS Lech Poznań

    Dla mnie to troche dziwne. Nie moga tych podejrzanych jakos normalnie doprowadzac na komende ? Musza byc te kajdanki i cala ta telewizyjna szopka ? Ok, jest sprzedawczykiem, ale jak ktos mysli, ze sam sprzedawal to jest naiwny. Sam meczow nie ustawial, sam ich nie wygrywal / przegrywal, sam kase nie wykladal. Pewnie 3/4 druzyny o tym wiedzialo, a wrecz jestem pewien ze cala - kazdy kto choc chwile gral gdziekolwiek wie, ze szatnia swoje tajemnice ma i kazdy jest jakos w to zaangazowany. Pewnie wszyscy sie skladali i tak samo wszyscy dzielili kasa. I teraz sie jedzie po Piotrku bo sprzedawczyk, a prawda taka, ze zapewne cala druzyna sprzedawala, czyli pewnie wiekszosc zawodnikow z tamtej kadry tez byla sprzedawczykami. Wspolczuje tylko mlodym pilkarzom, ze czasem musieli do takiego bagna wlazic i juz na poczatku kariery pewnie skladac sie na sedziego, czy inne chore cudactwa. Coz, dobrze, ze juz od kilku lat ogladam tylko Puchary... Mecze tak naprawde byly ustawiane chyba od ... premiery Pilkarskiego Pokera. Pamietam spoldzielnie ze Slaska zakladane po to, aby spuscic druzyne z Pomorza bo komu tam chcialoby sie cala polske wlec autokarem. Do tego tez mogliby sie dokopac...
  18. Wiecie jakie filmy ogladala mlodziez w moim wieku w latach powiedzmy 94-95 ? Dzis macie okazje sie przekonac TVP2 - 21:15 : "Szybki jak błyskawica" (Days of Thunder) wydany w 1990 roku. W rolach glownych: Tom Cruise Robert Duvall Nicole Kidman Krotki szkic filmu: "Top Gun" tylko w samochodach NASCAR Film jest oczywiscie banalny, tak jak wszelakie produkcje tego typu. Mimo wszystko, mam do niego sentyment bo to poczatki mojej mlodosci hehe
  19. Greg

    Combat Arms

    gra wydaje sie calkiem w porzadku. darmowa, dynamiczna, rozwoj postaci - szczerze mowiac pozytywnie jestem zaskoczony.
  20. szukam telefonu - przede wszystkim lekkiego, malego, plaskiego, taniego Takiego, zebym go nie czul, ze go mam to ma byc moj drugi telefon. mam nokie z nawigacja, ktora mzoe i wymiarow nie ma jakichs wielkich (obudowa slider), ale w sumie swoje wazy. No i czasem jak gdzies wychodze to mam problem, aby sie z tymi wszystkimi dokumentami, kluczami, tleefonami pomiescic. Wiec szukam telefonu "zamiennika", ktory w zasadzie tak naprawde jedyna jego funkcja ma byc zadzwonienie gdzies, odebranie rozmowy. Zadnych wodotryskow, cudow. Przydaloby sie, zeby jakos w miare sensownie wygladal - co do marek no to hmm cos z gatunku Sony Ericsson, Nokia, Szajsung, Motorola. Nie chce zadnych LG, czy podobnych wynalazkow. Cena ? hmm jestem troche nie na czasie, ale przydalby sie przedzial 100-200 zl tak, aby w razie ewentualnej zguby nie bylo mi go szkoda. Nie musi byc z salonu, moga byc ceny internetowe (alllegro itd.). Jakiegos samsunga niedawno widzialem, byl dosc plaski, ale w sumie zapomnialem jaki to model byl no i cos nie moge go odnalezc
  21. Greg

    Formuła 1

    tak naprawde to oba sa beznadziejne
  22. Greg

    Formuła 1

    nowy bolid Ferrari zaprezentowany http://ferrari09-http.weebo.it/Ferrari_ready_eng/vt.html w porownaniu do BMW to naprawde "to wyglada" sensownie. Moze szczytem pieknosci nie jest, ale nie razi taka topornoscia
  23. Greg

    W co warto zagrać?

    Capitalism II (może być i I o ile ktoś jest bardziej odporny "graficznie" ) Capitalism II to sequel pierwszej części, wydany w 2001 roku. W mega wielkim skrócie: gracz przejmuje kontrolę nad niewielkim przedsiębiorstwami i stara się przekształcić je w ekonomiczne imperium. Tak więc mamy do czynienia z gra ekonomiczna. Jednak przestrzegam - fani wszelkich tycoon'ow itp. mogą tutaj popłynąc bo gra była tworzona nie z nastawieniem na komercyjny sukces, ale bardziej jako pomoc dla szkół. Przy pomocy Capitalism II wykładano m.in. na Harvardzie. Jeszcze w I części gry prawdziwą bitwę wirtualną stoczyły ze sobą studenci Harvardu i Stanford próbując sprawdzić sie w rozgrywce Dwa słowa o grafice - izometryczny rzut miasta, w sumie jak najbardziej wystarcza. No i to chyba tyle. Model jest dosyć uproszczony, ale dzięki temu mechanizmy działają logicznie. Na początku wybieramy lokalizację sklep, w którym będziemy sprzedawać nasze towary. Im bliżej centrum, tym cena gruntu wyższa, ale w końcowym rozrachunku więcej klientów nas odwiedzi i co za tym idzie będziemy mogli liczyć na wyższe zyski ze sprzedaży. Gdy mamy już lokalizację, to należy się zastanowić nad rodzajem sklepu - może to być osiedlowy sklepik z mydłem i powidłem, supermarket, ale także i sklepy specjalistyczne, sprzedające np. rtv, jubiler itd. W sklepach tych sprzedajemy produkty finalne - czyli np. w markecie nie będziemy sprzedawali silników, ale możemy za to sprzedać motocykl. Produktów w sklepie możemy sprzedawać ledwo kilka (bodajże 4) - to jedno z ograniczeń. Do wyboru mamy naprawdę wiele towarów - zaczynając na jajach, mleku, poprzez mięso, zegar, łóżka, ubrania, samochody, a kończąc na coca coli czy piwie. Asortyment szeroki. Dodatkowo, praktycznie każdy produkt finalny składa się z półproduktów - model jest uproszczony, ale przykładowo, żeby wyprodukować samochód będziemy potrzebowali kół, silnika, karoserii, a z kolei koła np. potrzebują gumy i czegoś tam. Odnośnie doboru co skąd brać, mamy pełną dowolność. Możemy np. pójść po najniższej linii oporu i sprowadzać gotowe produkty z importu (poprzez porty), ale możemy też postawić farmę, fabrykę, tartak, kopalnie i zadbać o to, aby cały finalny produkt składał się tylko z "naszych" półproduktów. Czy ma to znaczenie ? Ma to ogromne znaczenie ponieważ każdy produkt ma kilka współczynników - m.in. jakość wykonania (na którą składa się m.in. jakość półproduktów), marka, cena itd. Możemy np. na początku gry, zalać rynek przysłowiową chińszczyzną z importu, kiepską jakościowo (o ile tak jest w scenariuszu), ale cena będzie taka atrakcyjna, że szybko wykurzymy lokalnych sprzedawców (tacy sprzdawcy "szaraki) i odkroimy dla siebie spory kawałek tortu. Ba, możemy nawet takie produkty poddać rebrandingowi i sprzedawać pod własną nazwą, która z czasem może zyskać u ludności "markę". No ale takie szczęście nie trwa wiecznie - dużo zależy od ustalonego poziomu trudności, ale ogólnie im dłużej gramy tym ciężej. Tak naprawdę prawdziwa rozgrywka rozpoczyna się, gdy w "naszym" mieście pojawia się realna konkurencja w postaci komputerowych graczy, potrafiących naprawdę dużo. Koniec końców w poszczególnych sektorach robi się zbyt ciasno i rozpoczyna się prawdziwa konkurencja - cenowa, jakościowa, "markowa". Wspomniałem wcześniej o rebrandingu. Każdy gracz może sobie obrać dowolną strategię budowania wizerunku swojej firmy. O ile pamiętam (już dawno w Capitalism nie grałem) to istnieje możliwość wykreowania marki na trzy sposoby: - każdy produkt ma inna markę - kosztowne, może trwać długo, ale żaden felerny produkt z naszego ogromnego asortymentu nie wpłynie negatywnie w przypadku obrania takiej polityki - jedna marka dla konkretnego segmentu - np. elektronika to marka ABC, nabial to DEF, tekstylia GHI itd. itp. Reklama będzie nas mniej kosztować, ale z drugiej strony świetna opinia o koszulkach, szybko może się zmienić, gdy na rynek wprowadzimy felerne dresy. - jedna marka dla wszystkich produktów - wszystko nazywamy jedną marką - globalizacja pełną gębą Dodatkowo każdy produkt ma ukryty współczynnik (odpowiadający logice) i np. dla klientów chleba czynnikiem decydującym jest cena, potem jakość, a na samym końcu marka, natomiast w przypadku złotych naszyjników marka może odgrywać decydującą rolę. Co jeszcze gra oferuje ? Reklame, grę na giełdzie, przejmowanie konkurencyjnych firm - chciałoby się rzec, że wszystkie chwyty dozwolone. Możemy sprzedawać np. Piwo po cenie niższej niż koszty wytworzenia, ale co tam, przetrzymamy wroga Możemy nasze wytworzone własną krwawicą półprodukty sprzedawać każdemu, ale równie dobrze możemy je puścić tylko w obiegu wewnętrznym i nikt poza nami ich nie "powącha". Uwzględniona jest także sezonowość - w końcu żniwa nie trwają cały rok, a wypadałoby zadbać o dostawy półproduktów tak, aby np. móc produkować piwo czy papierosy przez okrągło rok (lub zadbać o odpowiednie zapasy). Zapomniałem o jednym - jest jeszcze coś takiego jak badania i rozwój, czyli prace nad opracowaniem danej technologii (np. budowanie samochodów), bądź jej ulepszaniem (chyba głównie chodziło o optymalizację kosztów) Gra raczej dla ludzi lubiących pomyśleć. Dla mnie to taki CM (w czasach gdy jeszcze nie bym FM'em) swojego gatunku. Żałuję, że nie pokuszono się o kontynuację... choć specjalnie mnie to nie dziwi - takie czasy niestety. Milionów serc ta gra na pewno nie podbije. Ocena: 9.5 / 10 (Studenci ekonomii - inni mogą spokojnie odjąć 3-4 oczka bo podejrzewam, że po 3-4 godzinach gra im się zwyczajnie znudzi )
  24. imo to tarcza antyrakietowa IBM i nazisci ? http://news.cnet.com/Probing-IBMs-Nazi-con...2_3-269157.html http://www.ibmandtheholocaust.com/
  25. Greg

    Programowanie

    niestety za pozno zajrzalem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...