Skocz do zawartości

Perez

Przyjaciel Forum
  • Liczba zawartości

    3 109
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    20

Odpowiedzi dodane przez Perez

  1. Kurczę, no może zabrzmi to nieco kontrowersyjnie, bo swoje dzieci bardzo kocham, ale tak na takie dwa tygodnie to by mogły do dziadków pojechać :D. I bez złośliwości, bo i dziadkowie są świetni. Po prostu po takim weekendzie nic-nie-robienia przypomniało mi się, jakie to fajne :D. Nie ma wyjeżdżania, nie ma ciśnienia na "to jedziemy na basen/do sali zabaw", w perspektywie home office, czyli w praktyce pewnie i tak większość będzie pracowała na 20%. Piwko o 14.00, gierki, normalnie (w sensie za kawalera) to by jeszcze coś w tle na TV leciało. A tak jutro combo zamykania numerów i dwóch córek, który w ciągu 5 minut potrafią przejść ze stanu miłości i wspólnego rysowania do nienawiści i okładania się czymkolwiek, co znajdzie się pod ręką. 

  2. Nie no jasne, pełna zgoda. My dlatego własnie z dwoma ziomkami ustaliliśmy, że numer zamykamy zdalnie, żeby nie siedzieć 2 dni po 12h w małej klitce. Od jutro home office i dzieciaki na kwadracie. Czasami się zastanawiam, co groźniejsze - koronawirus czy 2 tygodnie z dziećmi w mieszkaniu :D. 

    4 minuty temu, Brudinho napisał:

    Kumpel na stacji po wczorajszej nocce stwierdził, że dawno nie miał takiego ruchu i nie sprzedał takiej ilości wódy :keke: 

     

    A kumpela w Krotoszynie w księgarni walnęła taki utarg jaki na ogół udaje jej się walnąć w 3 miesiące, więc są jakieś pozytywy. 

    Chociaż się zastanawiam czy będą czytać czy to substytut papieru :-k 

     

    U mnie to samo znajomy, który prowadzi sklep z grami. W środę jak nigdy miał taki obrót, jak zazwyczaj ma po całym weekendzie. 

  3. A ja dzisiaj musiałem na chwilę do redakcji wyskoczyć, bo jutro i pojutrze zamykamy numer i zanosi się, że pierwszy raz wszystko zdalnie, więc trzeba było trochę plików przerzucić na FTP-a, aby z chaty klikać.

     

    Ale ja nie o tym. Jak na niedzielę ok. 11, gdy jechałem, to jakby ktoś mi nie powiedział, że jest wirus, to trudno byłoby to zaobserwować. Ruch typowo niedzielny, na stacji benzynowej ktoś się też kręcił, ktoś na spacerze z psem, ktoś na przystanku czekał, na osiedlu też znajomych spotkałem, którzy szykowali się na spacer. Tak że chyba w sumie dobrze, że nie ma jakiejś przesadnej schizy, żeby choćby na chwilę z domu nie wyjść. 

  4. A ja na dzisiaj basta. Nerwicy się nabawię przez tę grę, już sobie przypomniałem, czemu nie grałem ostatnimi czasy :D. Znowu jesień jak po grudzie: z trudnymi rywalami bez szans, z przeciętnymi co mecz pod górę i nawet jak jest na równi, to plecy, a ze słabszymi też loteria. Ostatnie Zagłębie Sosnowiec nagle u siebie niszczy mnie bardziej niż zespoły z czołówki. Z Pucharu Polski odpadam z pierwszoligowcem, oczywiście w FM-owym stylu - w celnych strzałach 9:1 dla mnie, po 90 minutach 1:1 i przegrywam w karnych, mimo że mój bramkarz dostaje 3 strzały w środek. 

     

    Idę sprzątać, trzeba odpocząć i ochłonąć :D. 

  5. Huh, po awansie do Ekstraklasy skończyło się rumakowanie. Po 10 kolejkach 13. miejsce i 12 oczek, chociaż co ciekawe póki co liga baaardzo wyrównana - trzecia Jagiellonia ma 17 punktów. Poza konkurencją Legia. 

     

    Ogólnie walka o każdy punkt, ale jest potencjał na dobry przyszły sezon - grunt to się utrzymać i przytulić trochę kasy, bo na rynku wielu fajnych zawodników, ale ciężko coś zdziałać z budżetem płacowym na poziomie 95k euro. Dla porównania w Legii tyle zarabia... dwóch najdroższych typów, w Lechii jest niejaki Hiroki Sakaki, który kasuje 68k/miesiąc. Jedynie Zagłębie Sosnowiec gdzieś tam podobnie do mnie z kasą wygląda, ale i tak mają większy budżet. 

  6. Ależ mi się terminarz ułożył w I lidze. Po tej wrześniowej bryndzy myślałem, że nic sensownego nie będzie, ale się ekipa zmobilizowała i końcówka zimy oraz początek wiosny ładnie pocisnęliśmy i teraz 2. miejsce. No tyle że zostaje 7 kolejek i gram praktycznie z 7 zespołami z czołówki :D. 4 oczka przewagi nad trzecim Zagłębiem i 9 oczek na Stalą Rzeszów, która jako ostatnia łapie się do baraży. 

  7. 5. sezon w FM-ie... Co lepsze przegrałem moją pierwszoligową Unią z nimi ze 2 tygodnie wcześniej w Pucharze Polski. Swoją drogą aż mi się przypomniał mój pierwszy wyjazd na tak poważny mecz. Tata zabrał mnie do Zamościa, 1994 rok, 30 listopada, 1/8 Hetman - Legia. To były jeszcze czasy, kiedy zima była zimą i było przeokropnie zimno + padający śnieg, a kibice Legii bez koszulek. Skończyło się na 0:3.

    Bez-nazwy-1.jpg

  8. Grr, FM w najgorszym wydaniu. Po sześciu meczach w I lidze jako beniaminek git - 1. miejsce, 5 wygranych, remis. No i nagle jeb, posypało się. 

    - ze Stomilem u siebie - 12 celnych strzałów (oni 3), kończy się 1:1

    - z Odrą Opole na wyjeździe 8 celnych (oni 3), 2 setki i kończy się 1:1

    - z Radomiakiem u siebie 11 celnych (oni 2), 2 setki, kończy się 1:1 po ich bramce w 86. minucie

    - z GKS-em Katowice w plecy 0:1 na wyjeździe przy 5 celnych i przy 3 ich (chociaż fakt, tu mieli dwie setki, to powiedzmy wynik mógł być w każdą stronę)

    - i rodzynek na koniec - u siebie 2:3 z Widzewem - w strzałach 11 do 4, 4 setki, a bramkę na 2:3 tracę w 95. minucie, kiedy Widzew grając w dziesiątkę, nagle robi kontrę z czapy i gośc ładuje bramę z 25 metrów

     

    Pierwsze 6 spotkań było 16 punktów, kolejne 5 spotkań całe 3. Ta sama ekipa, żadnych kontuzji, a normalnie jakby się nagle jakiś inny save wczytał. Jakby FM chciał powiedzieć "hej, hej, nie szalej tak, chyba sobie żartujesz, że znowu chciałbyś awansować". 

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...