Skocz do zawartości

kaderr

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 297
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Zawartość dodana przez kaderr

  1. Ale chciał wbić z tym psem na chwilę czy przyprowadził go do pracy na cały dzień? Bo jeśli to drugie, to ja popieram protesty tych gości. Pomijając kwestie higieny, to taki pies jest w stanie mocno dekoncentrować w pracy, a to szczeknie, a to drapnie, a to ktoś przyjdzie się z nim bawić, bo "oj, jaki słodki". Nie mówiąc już o tym, że ktoś może zwyczajnie być uczulony. Biuro to miejsce pracy, nie róbmy z niego domu, gdzie każdy będzie przenosił jakieś elemnty swojego życia prywatnego.
  2. No ja tak trochę pół żartem, pół serio pisałem o tej DG jako najlepszej formie zatrudnienia. Przede wszystkim, to trzeba jasno zaznaczyć, że w wielu przypadkach ta forma "zatrudnienia" jest rozwiązaniem czysto fikcyjnym (tak jak wspominana umowa o dzieło) i nie przystaje do charakteru faktycznie wykonywanych świadczeń. A to - znowuż - wiąże się z ryzykiem reklasyfikacji takiej umowy na umowę o pracę i związanych z tym nieprzyjemności dla obu stron (choć głównie dla usługobiorcy, czyli w rzeczywistości pracodawcy). Jest to często rozwiązanie korzystne dla obu stron (powyżej pewnego pułapu zarobków), bo pracodawca ponosi mniejsze koszty, a jednocześnie pracownik ma więcej w kieszeni (więc win-win), ale coraz bardziej nadużywane, więc też w przyszłości trzeba się liczyć, że to może być boleśnie zweryfikowane. U mnie takie rozwiązanie jest uzasadnione formalnie i faktycznie, bo jako doradca podatkowy i (już niebawem) adwokat, wykonuję dwa wolne zawody, które naturalnie są wykonywane właśnie m.in. w formie własnej jednoosobowej DG, a do tego mam kilku usługobiorców, więc jest to czysta sytuacja. Ale jeżeli ktoś ewidentnie wykonuje zajęcia, które nie mają charakteru DG, tylko stosunku pracy, to nie miałbym takiego pełnego komfortu w tej kwestii. Przy czym, again, bardziej zesrani powinni być jednak pracodawcy.
  3. Otóż to . Ja np. bardzo sobie chwale tę transformację. 19% zamiast 32%, koszty, itd. Jestem swoim prezesem, jedynym pracownikiem, sprzątaczem, BHPowcem i księgowym. Polecam ten styl .
  4. No i pamiętajmy w tej całej dyskusji, że najbardziej RiGCZową formą zatrudnienia jest samozatrudnie.
  5. Ten stan rzeczy to już trochę melodia przeszłości. US i ZUS dość skutecznie to wypleniają, choć na pewno nadal jest spotykana praktyka, z tym że już chyba głównie u takich typowych Januszów. Byłbym zdziwiony gdyby działały jakieś większe call center oparte na umowach o dzieło, ale mogę się mylić.
  6. W sumie ciekawe, czy ten ziomek nie trolluje Reapera Bo tak to troszkę brzmi.
  7. Zupełnie () fatalny pomysł. Tragedia . Mam nadzieję, że fani to zablokują...
  8. Nie trafiłem jeszcze na kraj z ludźmi, którzy są bardziej joyless i mają tak długie kije w dupach. Dla Słowianina bolesny szok kulturowy, zwłaszcza że Szwajcarzy zdają się mieć do Niemców stosunek podobny jak my do Ukraińców, więc pomyśl jaki mają do Polaków xD. Piękny kraj, uber bezpieczny, ale za cholerę nie wyobrażam sobie tam życia przed jakąś 70tką ;).
  9. 89 zł za taką usługę to ładne zdzierstwo. No chyba, że masz rzeczywiście jakoś wyjątkowo dużo kosztów, ale przy zwyczajnym samozatrudnieniu, to raczej wątpię.
  10. Ja tak mam z Ethanem Hawkiem . Przez niego nie jestem w stanie obejrzeć trylogii Before Sunrise / Sunset / Midnight...
  11. Tylko, że komin Rooneya był zrozumiały i uzasadniony jego rolą absolutnego lidera (na boisku i poza nim) tamtego United. Podobna sytuacja jak obecnie z kominem Messiego. W przypadku Sancheza zaburzona będzie jednak jakaś hierarchia. Przecież te nazwiska były przykładowe i nie rozumiem w jaki sposób, to co piszesz odnosi się do tego o czym pisałem ja. Chodzi o to, że jeżeli w drużynie pojawi się nagle koleś dostający 400k tygodniówki (który, przy całym szacunku do jego umiejętności, nie jest Messim czy Neymarem), to w naturalny i zrozumiały sposób będzie to miało wpływ na roszczenia kontraktowe pozostałych piłkarzy i wywinduje ogólne koszty wynagrodzeń w górę. Jeśli piłkarz X przy najbliższej renegocjacji kontraktu zadowoliłby się powiedzmy 200k tygodniówki, tak teraz dostanie do myślenia i będzie mógł powiedzieć "ej, ale Sanchez dostaje dwa razy tyle, kaman, na mniej niż 300k się nie zgodzę". I to może łatwo wytworzyć efekt kuli śniegowej. Podobnie będzie to dotyczyć nowych piłkarzy przychodzących do klubu - mając świadomość jaką tygodniówkę dostał Alexis, na pewno będą mocniej negocjować.
  12. Tylko, że to nie z tego punktu widzenia taka tygodniówka może być potencjalnym problemem - biorąc pod uwagę sytuację Sancheza i to, że wartość jego transferu jest - przy obecnych cenach - mocno zaniżona, to i tak finansowo to jest nadal bardzo dobry deal. Problemem może się okazać to, że danie mu takiej tygodniówki wytworzy komin płacowy i tak jak transfer Neymara spowodował rewolucję w kwotach transferu, tak tutaj może być podobnie z wysokością tygodniówki. Trzeba się liczyć z ryzykiem, że za pół roku Pogba/DDG/Rashford czy ktokolwiek inny nagle zacznie być "nieszczęśliwy" i będzie przebąkiwał o braku chęci przedłużenia w przyszłości kontraktu, żeby dostać szybko propozycję nowego, z tygodniówką podobną do tej Alexisa. A to już może wytworzyć niebezpieczny efekt. Z tego co czytałem, niechęc do licytacji na tygodniówkę była jednym z głównych powodów wycofania się z transferu City (a to o czymś świadczy, biorąc pod uwagę, że na biednych nie trafiło).
  13. Eh, czytanie takich rzeczy nadwątla moją żelazą no children policy
  14. Luzik - ot, takie przekomarzanki. Aczkolwiek, radość ze zwycięstwa LFC (czyli jednak "głównego" rywala United na Wyspach, w dodatku będącego o wiele bliżej w tabeli <<obecnie łeb w łeb>>, niż City, które odleciało na raczej już bezpieczną odległość) z City, biorąc pod uwagę okoliczności lekko mnie dziwi i budzi (pewnie trochę złośliwy) delikatny uśmieszek.
  15. Czyli złe/niepasujące użycie mema, to już będzie druga rzecz, w której się dzisiaj pomyliłeś
  16. Cieszysz się na bardziej emocjonującą walkę o drugie miejsce w tabeli?
  17. Znam jednego wybitnego adepta tego liceum (laureat konkursów, etc.) - był stażystą w moim poprzednim miejscu pracy. Zasłynął dwoma wyczynami: 1) wysłany na pocztę z dość ważną skargą do sądu, popełnił czeski błąd i zamiast do sądu nadał ją na adres naszej firmy() 2maszerując przez biuro tak się na coś zapatrzył, że przyłożył głową w ścianę tak mocno, że zostawił na niej smużkę krwi.
  18. To było za proste. Mnie zastanawia jak weryfikują u kandytata umiejętność "doskonała komunikacja z resztą zespołu".
  19. Przy obecnych cenach taki transfer trzeba ocenić pozytywnie. Jeżeli nie zaskoczy i nie będzie się nadawał do bycia "regularnym rezerwowym" (bo na nic więcej pewnie w Chelsea za bardzo nie liczą), to nikt nie będzie płakał za tymi 15 mln, zwłaszcza że na pewno znajdzie się jakiś chętny klub z dolnej połówki tabeli żeby go odkupić za zbliżoną kwotę.
  20. Arsenal ma po prostu (od jakichś 10 lat) mentalność przegranych. Jakaś dziwna, ciężko wytłumaczalna, metafizyka, bo pojedynczy piłkarze (choćby Sanchez czy Ozil), brani z osobna, to często ludzie z mentalnością zwycięzców. Jakaś klątwa i tyle.
  21. Chyba jednak Martial był większym nonejmem od Sane przychodząc na Wyspy. Kojarzę nawet dość długą dyskusję, jaka się w tym temacie przewaliła w reakcji na ten transfer. W tym kontekście dość ciekawy artykuł (https://www.manutd.pl/2017/12/30/opinia-anthony-martial-czyli-sen-o-nowym-cristiano-ronaldo/) w pewnym sensie podsumowujący tamte dyskusje. Jakkolwiek, z perspektywy czasu nie można na pewno powiedzieć, żeby zakup Martiala był niewypałem czy błędem (zwłaszcza patrząc jak w tym czasie zmieniły się ceny zawodników), tak jednocześnie chyba można się zgodzić, że nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Po imponującym początku, gdzie wydawało się że United sprowadziło do PL następcę Henryego, później Francuz jakoś obniżył loty i zatrzymał się w rozwoju. Nie jest to może aż tak drastyczny przykład jak Januzaja czy Depaya, ale to kolejny wunderkind, który nie radzi sobie w United.
  22. Hmm, no ja z tej samej działki i mam inne odczucia - zasób orzecznictwa, interpretacji (i ich aktualność) w zasadzie za każdym razem w Lexie robi większe wrażenie. Do tego mają te moduły typu "linie orzecznicze", "pytania i odpowiedzi", które czasami bywają fajnie pomocne, no i - IMO - więcej różnych przydatnych monografii/literatury. Legalis chyba lepiej wypada "komentarzowo", bo te wydania Becka jakoś bardziej mi leżą, no i cenię ich stary, prosty, oldschoolowy interfejs.
  23. No nie wiem czy taki dobry interes - jakościowo IMO ta dwukrotnie wyższa cena jest uzasadniona, myślę że możesz szybko zatęsknić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...