Skocz do zawartości

Janusz

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    13
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Informacje

  • Wersja
    CM3 01/02
  • Klub w FM
    The Glens
  • Płeć
    Mężczyzna

Janusz's Achievements

Nowy

Nowy (1/15)

2

Reputacja

  1. Janusz

    Gra ponad wszystko

    Scottie Young do Belfastu przybył w 1998r. z miejsca stając się gwiazdą The Glens. Solidny i bramkostrzelny środkowy pomocnik miał potencjał do grania w zdecydowanie lepszej lidze, jednak nie pozwoliły mu na to ciągle powracające kontuzje. Gdy przybyłem do klubu wychowanek szkockiego St.Johnstone oczywiście leczył kolejny uraz, więc nie uczestniczył od początku w przygotowaniach do nowego sezonu. Co gorsze, Young po kilku dniach zapadł się pod ziemię. Tego dnia, gdy nie pojawił się w klubie miał miejsce kolejny z zamachów w centrum miasta. Po kilku dobach nieobecności ktoś rzucił żartem, że to pewnie sprawka Younga i teraz ukrywa się w jakiejś spelunie z koleżkami z IRA. Nikt z nas nie sądził, że to mogą być prorocze słowa. O zgrozo sytuacja przedstawiała się jeszcze gorzej... Week #1 Armour, Armstrong, Gough, Haylock, Hunter, Leeman, Lockhart, McCann, McCombe, Russell, Smyth, Turay i Walker podpisali nowe, w pełni zawodowe kontrakty.
  2. Janusz

    Gra ponad wszystko

    Konflikt interesów, jaki zrodził się we władzach piłkarskiego związku lata temu, skończył się interwencją szarych eminencji prosto z rządowych salonów. Hektolitrów pomyj, jakie przelano wzajemnie, nie można jednak było zmyć w kilka godzin, ale obie strony doszły do pewnego kompromisu. Arbitrażowo ustalono nowy kalendarz rozgrywek, nie przywracając jednakże świątecznych derby. Całego tego zamieszania miałem po dziurki w nosie. Wiedziałem, że wszelkich spraw związanych z polityką, religią itp. należało bezwzględnie unikać. Szczególnie w Irlandii Północnej. Nie miałem pojęcia, że pewnego deszczowego poniedziałkowego wieczoru, w niepozornym belfasckim barze, wdepnąłem w to gówno po kostki. Prawdę mówiąc wpadłem po kolana nawet o tym nie wiedząc. Wyczyny The Glens w latach 60' pomimo upływu lat pozostały w pamięci wielu fanatyków. Wyrównane boje toczone z Glasgow Rangers, czy słynną Benficą spowodowały, że klub cieszył się na Wyspach sporą sympatią. Postanowiłem to wykorzystać i zaprosić na The Oval kilka uznanych firm. Niestety odzew był fatalny, więc pozostały mi jedynie wyjazdowe potyczki z miejscowymi zespołami. W ten oto sposób przed oficjalnym rozpoczęciem sezonu czekały na nas amatorskie ekipy z Banbridge, Cookstown i Portstewart. Anglicy czy Szkoci nie mielu zamiaru zaprzątać sobie nami głowy, ale w północnoirlandzkich miasteczkach byliśmy wciąż witani niczym futbolowi Bogowie.
  3. "Zasypany" przeczytany w dosłownie jeden dzień. Po lekturze ciężko napisać coś sensownego, bo budzi ona naprawdę skrajne odczucia. Skłania do refleksji, wywołuje oburzenie, ale też współczucie, no i naprawdę jest się z czego pośmiać. Napewno jedna z lepszych pozycji tego typu, które ukazały się w ostatnim czasie, choć być może na ocenę wpływa moja nieukrywana sympatia do Igora Sypniewskiego. Bo to kawał piłkarza był. Piłkarza, który niesamowicie zbłądził w swoim życiu. Polecam!
  4. Jocelyn Blanchard i wszystko jasne. Jeśli w rezerwach Austrii w tym meczu zagrało jeszcze kilku gości jego pokroju, to wynik mimo wszystko był łatwy do przewidzenia. Brawa, więc za walkę i mecz na styku.
  5. Janusz

    Gra ponad wszystko

    Konflikt, którego byłem mimowolnym, choć bacznym obserwatorem od pierwszego dnia mojego pobytu na wyspie, nieco ucichł i życie wróciło na właściwe tory. Na szczęście polepszyła się również pogoda i w końcu mogłem ujrzeć Belfast skąpany w słonecznych promieniach. Murawa na The Oval odżyła, więc na miejsce najbliższych zajęć wybraliśmy naszą główną arenę. Miejscowi nestorzy mieli w zwyczaju obserwować w niewielkich grupkach nasze treningowe zmagania, więc ich widok nie był dla mnie niczym szczególnym. Pod koniec poniedziałkowej sesji, gdy w głowach mieliśmy już tylko wieczorne zajęcia w podrupach, ujrzałem na trybunie za jedną z bramek moją tajemniczą (nie)znajomą. Nie namyślając się zbyt długo, dałem znać chłopakom, że czas zwijać manatki. Parę zdań wypowiedzianych naprędce na zakończenie zniweczyło jednak mój chytry plan. Gdy obróciłem się w kierunku dziewczyny zauważyłem, że jest już ona na koronie stadionu, by za ułamek sekundy zniknąć niejako za horyzontem. Ponieważ obok mnie stał Nixon zapytałem go od niechcenia, czy nie wie może kim jest ów tajemnicza istota. -Boss, to ktoś z kręgów Scottiego. Lepiej trzymać się, więc od niej z daleka. Wskazał szybko na Younga i udał się do szatni. "Trzymać się od niej z daleka". Te słowa brzęczały mi niemiłosiernie w głowie i nie pozwalały skupić się na niczym innym. Scott Young. Wiedziałem, że w trybie ekspresowym muszę dowiedzieć się czegoś więcej o moim najważniejszym zawodniku.
  6. Janusz

    Gra ponad wszystko

    O tym jak wygląda nowoczesna piłka przekonałem się na własnej skórze przeżywając przedziwne rzeczy jeszcze przed startem rozgrywek. Nie wnikam dlaczego zmieniono ligowy terminarz, w związku z czym na inaugurację zagramy z Newry niejako w zastępstwie Crusaders. Gorzej gdy niszczy się piękną historię, a to co zrobiono w tym sezonie z tradycyjnymi Belfast's Big Two zakrawa na kpinę. Zaprzestanie rozgrywania corocznego spotkania derbowego w Boxing Day spowodowało drobne zamieszki i obustronne oskarżenia. Wzmogła się wzajemna niechęć, Belfast podzielił się bezpowrotnie. Już pierwszy bezpośredni pojedynek dosłownie rozpalił trybuny. Zanim jednak do tego doszło chciałem rozegrać trzy, maksymalnie cztery spotkania sparingowe. Przeciwnicy pozostawali kwestią otwartą. Zdecydowałem się również na ryzykowny, ale moim zdaniem niezbędny krok. Każdy z zawodników otrzymał propozycję nowego w pełni zawodowego kontraktu. Maksymalną proponowaną stawką było oszałamiające 500 funtów tygodniowo. Większych pieniędzy przez długi, długi czas nikt na The Oval nie zobaczy. Zawodnicy, którzy nie osiągnęli 18 roku życia mieli według nowych zasad w dalszym ciągu pozostawać na kontraktach „part-time”. Osiągnięcie pełnoletności było dla nich istnym dniem sądu. Albo udajemy zawodowców i podpisujemy ten szalony głodowy wręcz kontrakt, albo próbujemy szczęścia gdzieś indziej. The Glens czekał okres transformacji.
  7. Janusz

    Gra ponad wszystko

    Spotkałem ją. Właściwie to musiałbym napisać, że ją ledwie widziałem. Nie czatowałem pod barem aż skończy pracę, choć muszę się przyznać, że chodziły mi takie myśli po głowie. Przeklęty deszcz, choć do tej pory mi nie przeszkadzał, w ostatnich dniach potrafił zaleźć za skórę. Przemoknięty do suchej nitki w kolejny ulewny letni wieczór wracałem z treningu marząc jedynie o ciepłej herbacie i chwili niczym nie zmąconego snu. Przemknęła kilka metrów ode mnie, robiąc to w takim pośpiechu, że nie zdażyłem się nawet zająknąć. - Tak blisko... - szepnąłem, choć wydawało mi się, że wyrzucone mimowolnie z moich ust słowa potrafiłyby rozbudzić pół dzielnicy. Kolorowy parasol chroniący drobną istotę zniknął już po paru sekundach za parawanem kropel deszczu. Na swoją szansę musiałem widocznie poczekać, nie mając jednocześnie pojęcia kiedy to nastąpi. Kilka zdań, dosłownie parę zamienionych słów. Imię. Tylko tyle. Billy choć starał się nie potrafił mi pomoć. Podrzucił co prawda kilka nazwisk, jednak ze względu na ważne kontrakty były one dla nas celem nierealnym. Tydzień przed rozgrywkami ligowymi czekało nas oficjalnie już zapowiedziane derbowe starcie ze znienawidzonym Linfield, którego stawką miała być Tarcza Dobroczynności. Pierwsze w moim życiu Belfast's Big Two zaplanowano rozegrać na Windsor Park. Z czym do ludzi?
  8. Janusz

    Gra ponad wszystko

    Następne dni Parkinson spędził łażąc za mną niczym mały szczeniak uganiający się za własnym ogonem. Kto był w pubie? Z kim rozmawiałeś? Komu przekazałeś kopertę? Bla, bla, bla... Kur..! Całe godziny przepytywania o tak bzdurną bynajmniej w moim mniemaniu sprawę. Miałem na głowie poważniejsze problemy. Do domowej inauguracji sezonu ligowego z Crusaders miałem jeszcze przeszło miesiąc, ale zespół wymagał natychmiastowych wzmocnień. Z gry wykluczeni byli dwaj solidni napastnicy Russell i Fitzgerald, w dalszym ciągu niepewny był los Scotta Younga. Na moje nieszczęście do dyspozycji miałem tylko jednego skauta. Billy Spence czym prędzej udał się na sąsiednie wybrzeże, ale naprawdę nie byłem w stanie przewidzieć efektów penetrowania przez tego gościa szkockich boisk. Szczerze mówiąc nie dałbym złamanego funta, że w tym rejonie można znaleźć kogokolwiek zdolnego do gry na poziomie jakiego wymagałem. Blisko milionowy dług, jaki zastałem na The Oval czynił misję Billy'ego niemal niemożliwą. Kto u licha nadawałby się do gry dla naszych barw, skoro nawet na szkockim zadupiu nie mógł znaleźć klubu. Tak, tak. Billy szukał potencjalnych wzmocnień jedynie wśród tabunu bezrobotnych gości w kiltach. Uwagi: stosuję zasady mHc. Jedyne odstępstwo to rozpoczęcie gry zespołem nie grającym w najniższej klasie rozgrywkowej. Cała reszta bez zmian.
  9. Janusz

    Gra ponad wszystko

    - Mam prośbę. Jest już późno i w klubie zostaliśmy tylko my dwaj. Mam ważne spotkanie, więc prosiłbym Cię o przysługę – Parkinson był wyraźnie zdenerwowany. - Dostarcz do godziny 21 przesyłkę do baru na rogu Newtownards i Hornby. Zostaw ją barmanowi i powiedz, że to od starego Johna. Ok? Ponieważ nie miałem tego wieczoru (zresztą jak każdego innego odkąd przybyłem do Belfastu) absolutnie nic do roboty zgodziłem się w mgnieniu oka. Od Hornby dzieliło mnie zaledwie kilka przecznic, więc mimo siąpiącego deszczu udałem się tam piechotą. Po kilku minutach ujrzałem lokal The Great Eastern i wszedłem do środka. Zaraz po wejściu poczułem na sobie świdrujące spojrzenia dziwnych typów. Chyba nie byłem tam mile widziany, więc postanowiłem załatwić sprawę najszybciej jak tylko można. Podszedłem do baru i położyłem na ladzie przesyłkę. Za nią stała tylko niska dziewczyna, ale nie widziała mnie. Była odwrócona do sali plecami, więc jedyne co mogłem zobaczyć to czarne loki delikatnie opadające na drobne ramiona. Nie miałem zamiaru tam stać ani chwili dłużej, więc wyrzuciłem z siebie kilka ledwie słyszalnych słów i udałem się w stronę wyjścia. Będąc u progu obróciłem się sprawdzając, czy przesyłka trafiła do adresata. Nasze spojrzenia spotkały się dosłownie na sekundę. Była piękna, ale z jej oblicza bił smutek. Wychodząc tego poniedziałkowego wieczoru z małego lokalu we wschodnim Belfaście nie miałem pojęcia, że od tego momentu moje życie zmieni się na zawsze. A to wszystko przez małą pożółkłą kopertę i spojrzenie drobnej dziewczyny o pięknych, smutnych oczach.
  10. Janusz

    Scottish Legacy

    Trafiony wybor klubu, Pittodrie i morze polnocne zaraz za trybunami - klimatyczne miejsce. Do tego ciekawa liga, a granie kims spoza Glasgow to spore wyzwanie. Zycze powodzenia i oczywiscie będę zagladac.
  11. Janusz

    Gra ponad wszystko

    CM 3 01/02, baza danych: normalna, ukryte atrybuty: włączone, grywalne ligi: Anglia (1-5), Szkocja (1-4), Irlandia (1-2), Irlandia Północna (1-2), Walia (1). Wystarczyło mi kilka minut na The Oval by zauważyć, że z domniemanej fortuny starego Parkinsona pozostały jedynie zgliszcza. Niestety miało to oczywiste odbicie na stanie klubu, u którego sterów stał od wielu lat. Tonący w długach The Glens lata świetności mieli zdecydowanie za sobą. Podniszczone trybuny, przyblakłe zdjęcia w klubowych korytarzach działały na mnie depresyjnie. Wszystko minęło, gdy w praktycznie zdewastowanej szatni spotkałem się z ludźmi, którzy tkwili w tym marazmie od wielu miesięcy, a mimo to traktowali Glentoran niczym religie. Sztab szkoleniowy to byli ludzie oddani i pełni pasji. Nie zamierzałem dokonywać w nim większych zmian, choć nie zamierzałem odżegnywać się, w przypadku pojawienia się jakiegoś ciekawego osobnika. Kadra pierwszego zespołu była zbyt wąska i tutaj musiałem usilnie szukać wzmocnień. Nie interesowały mnie żadne wynalazki, więc skupiłem się na penetrowaniu Wysp Brytyjskich. Na szczęście poprawnie funkcjonowała nasza klubowa akademia dostarczając nam raz na jakiś czas ciekawych juniorów. W pierwszym zespole prym wiódł młody narybek w postaci Colina Nixona (22 lata i już 168 występów w barwach The Glens!) oraz Paula Leemana (23 lata i 106 zaliczonych gier). Wspomagali ich doświadczeni Pete Batey oraz Garry Haylock. Największą gwiazdą był jednak 24-letni Szkot Scott Young, który niestety zmagał się z notorycznie powracającymi kontuzjami.
  12. Janusz

    Gra ponad wszystko

    Gdyby kiedykolwiek zorganizowano wybory na największego łajdaka brytyjskiego futbolu, John Parkinson z kursem rzędu 1.03 otwierałby listę kursową u każdego z bukmacherów. Ba, znalazłoby się na niej tylko jego nazwisko. Znałem tą łajzę już blisko 10 lat, z czego ponad 9 sukcesywnie odrzucałem jego żałosne propozycje pracy. Pensja rzędu 500 funtów tygodniowo była jego zdaniem uczciwą ofertą. Nazwałbym to zgoła inaczej, ale w końcu po wielu miesiącach wżerania się w oszczędności życia, skapitulowałem. O zgrozo w momencie, gdy powinienem być na szczycie jedynie Ulster przywitał mnie z otwartymi ramionami. Jakkolwiek następne dni (o czym Wam już wspominałem) brutalnie zweryfikowały wizje Świata idealnego, jakimi mamił mnie Parkinson, to muszę przyznać, że Irlandia Północna jest miejscem niebanalnym. To tutaj ludzie do dnia dzisiejszego próbuję odnaleźć swoją tożsamość lawirując pomiędzy sąsiadem z Zielonej Wyspy, a potężną brytyjską monarchią. Kraj pełen tylu sprzeczności, który za stolicę obrał sobie Belfast, współczesne pole bitwy. To tam znajduje się miejsce, które widziało na przestrzeni lat futbolowe cuda. The Oval, dom dumy wschodniego Belfastu, Glentoran Football Club.
  13. „Gra ponad wszystko” Wybuch zatrząsł centrum miasta krótko po godzinie 8. Zerwałem się z hotelowego łóżka i wyjrzałem czym prędzej za okno. Nie wiedziałem, czy to co widzę jest wszechobecną w tym rejonie mgłą, czy skutkiem ataku. Byłem w stolicy ledwie od kilku dni, ale to co działo się w tym czasie przypominało mi klatki archiwalnych filmów traktujących o inwazji na plażach Normandii w 1944r. No tak, trzeba będzie poszukać czegoś na przedmieściach, chociaż nie miałem zielonego pojęcia, czy w tamtych rejonach jest bezpieczniej. Będę z wami szczery - przyjmując naprędce jedyną propozycję, jaką otrzymałem w przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, nie znałem nawet metra kwadratowego skrawka ziemi, na którą miałem przybyć. Dopiero obrazki, jakie mogłem obserwować co rana, poddawały w wątpliwość słuszność podjętej decyzji. Nie mogłem się bardziej mylić. Pobyt tutaj przypominał grę, za którą wielu zapłaciło najwyższą cenę. Ledwo ujrzałem pierwszy jej kadr, a już kątem oka wyobrażałem sobie końcowe napisy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...