Skocz do zawartości

z0nk

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    4 311
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez z0nk

  1. @Brachupostanowiłem zacząć od nowa jako wasal Bizancjum. Oto Bolesłavios z domu Stańkos, dux Charsianon. To miał być ród broniący ładu i siły Bizancjum bez przejmowania władzy. To Basileus Konstantinos V. Zauważyłeś już gdzie popełniłem błąd? Tak, pomyliłem religie i wybrałem orthodox zamiast iconoclast. Na sam początek jeden z moich wasali wypowiedział mi wojnę, gdyż chciał większej władzy rady. Nie miał szans, ale ja oblegałem go z 500 żołnierzami, podczas gdy potrzebowałem ponad 1000. Taka to patowa sytuacja. Konstantinos ruszył na wojnę z Muzułmanami i mianował Bolesłaviosa marszałkiem. Zatem jednak religijny fakap nie ma znaczenia? Oto odpowiedź (tak doczekałem się hajsu na najemników z łapówki od jednego z członków rady):
  2. Dawaj tego sewja może będzie koń kanclerzem. MIałem tam rozegrane może 15 lat i już udział w jednym stłumieniu rebelii. Jutro będę siedzieć w domu to może coś zacznę, chyba że znowu włączy mi się jakimś cudem stellaris zamiast ck2 ^^ Swoją drogą rozważam modyfikację założeń gry, czyli wspieranie tego, aby władza cesarza była stabilna. Słowem, jeżeli na tron trafi jakiś tyran, lebiega itp. wspieranie frakcji chcącej osadzić kogoś lepszego itd. brzmi nawet ciekawiej chyba. No i nie zamierzam sam przejmować władzy. Jeżeli już trafię na tron będę kombinować jak z niego zejść nie rujnując kraju itp. może to obudzi wenę do przemielenia Buraków do końca ;]
  3. Rzuciłem okiem. Generalnie to cała opłata to 98,73, aczkolwiek w takim wypadku nie każą wiercić. Chyba, że trafisz na posterunku kolesia, który chce własnie tak się dogadać, wtedy nikogo nic nie boli ^^ Pozdrawiam kolegę energetyka Taki ze mnie energetyk jak z mopsa pies obronny ^^
  4. Yup. Co prawda nie zajmuje się już od dwóch lat klientem masowym i nie w operatorze, ale czasem z nimi się stykam nadal i coś w głowie zostało ^^
  5. Że co? Co to za bzdura? Pierwsze słyszę, aby komukolwiek kazali wywiercać poprzednią jednak me miejsce pracy takie piękne, nigdy mnie nie przestaje zaskakiwać
  6. Raymond E. Feist - "Krondor: The Assassins" Generalnie to poprzedni wpis został przeczytany już w połowie września, ale dopiero teraz uznałem, że podzielę się wrażeniami. W każdym razie The Assassins to powrót jakości. O ile The Betrayal czytało się sprawnie, to nie znikało wrażenie nędzy. A tutaj mamy już normalną książkę, a nie skrypt słabego RPGa. Fabuła rusza zaraz po zakończeniu pierwszej części sagi i skupia się wokół jednego bohatera z tamtej części. Giermek James to dalej postać już ukształtowana i dalej nie ma w nim żadnych zmian. Ludzie giną, widzi kolejne traumatyczne rzeczy, ale jednak dalej się nie zmienia. Dostajemy też drugiego głównego bohatera i tu jak zwykle Feist wprowadza go bardzo zgrabnie. Nie wiemy o nim od razu wszystkiego, ale poznajemy go już podobnie jak w The Riftwar Saga. Swoją drogą nadal pierwsza saga to niedościgniony ideał. Tempo i sposób przedstawienia akcji jest tutaj lepsze niż w The Betrayal, aczkolwiek nadal jest szybsze i czasem dosadniejsze niż w pierwszej sadze. Zdecydowanie jednak to już jest po prostu dobra lektura, która sprawia przyjemność. Nie mamy podążania za kolejnym questem, a razem z Jamesem odkrywamy intrygę. Widzimy jak dochodzi do wniosków, jak odkrywa kolejne jej aspekty. Akcja jest prowadzona szybko, ale zgrabnie i nie ma poczucia przesady. Narzekałem na zakończenie poprzedniej książki. Tutaj jest o wiele lepiej. Czuć trudy przez całą powieść, a konkluzja tylko to podkreśla. Jednocześnie zostawia mnie z głodem dalszej lektury, jako że oczywiste jest iż to nie koniec tej serii na co wskazuje epilog. Słowem zdecydowanie polecam przebrnąć przez The Betrayal, gdyż Feist tylko delikatnie się potknął, czego dowodzi ten tytuł. Wracam do czytania trzeciej części tej sagi!
  7. Do tego roku wychodziłem z tego samego założenia, ale miałem już dość odkładania od 3 lat Japonii i zagralem sobie all in acz szczęśliwie nie skończyłem jak Brudi i pozbyłem się zobowiązań tydzień temu
  8. Raymond E. Feist - "Krondor: Betrayal" Nadrabiania Feista ciąg dalszy. Po przemęczeniu się przez trylogię Empire myślałem, że porzucę dalsze nadrabianie i odświeżanie książek tego pana. Jednak gdy w końcu znalazłem czas na rozpoczęcie sagi Riftwar Legacy nie byłem aż tak rozczarowany. Fabuła nawiązuje do wydarzeń z Silverthorn i Darkness at Sethanon, chociaż ich znajomość chyba nie byłaby absolutnie konieczna. Łatwiej jednak wszystko zrozumieć mając w pamięci 3 i 4 część The Riftwar Saga. Skupiamy się na czwórce bohaterów, z których dwójkę już poznaliśmy. Giermkowie Locklear i Jimmy są starsi o około dekadę i o ile w przypadku pierwszego to widać, to drugi był na tyle dojrzałą postacią, że nie ma u niego żadnej praktycznie przemiany. Trochę to utrudnia jego odbiór, gdyż dzieciak wychowany w kanałach po staniu się giermkiem księcia, po udziale w krwawej wojnie, gdzie zginęły tysiące ludzi nie zmienił się w ogóle, a to chyba jednak nie jest realne. Pozostała dwójka nowych bohaterów zostaje wprowadzona w tej książce. To mroczny elf Gorath, próbujący ostrzec ludzi o wielkim zagrożeniu, celem uratowania swoich pobratymców. Nie do końca przemawia do mnie jego logika, ale jednocześnie ma tam jakiś sens. No i Feist zgrabnie ukazał inność mrocznego elfa od ludzi czy jego "jasnych" kuzynów. Nie uderza tym w każym zdaniu podkreślając jaki to on jest inny, ale jednocześnie czuć, że to istota, której dotychczas nikt z bohaterów nie miał szans poznać. Ostatnim nowym protagonistą jest Owyn, moim zdaniem równie dobrze poprowadzony co Gorath. Mamy tu pewną przemianę z niespełnionego maga i niepewnego swojej przyszłości szlachcica, na członka ekspedycji, której poczynania ważą losy świata. Klasyczne bohater -> wyprawa -> przemiana przez trudności. Feist robi to jednak umiejętnie. To co jednak zauważam, to fakt, że Feist faktycznie dobrze prowadzi nowe postaci, ale ma pewien problem z tymi, które już znamy. Wspomniany Jimmy, który został w pełni wykształcony w dwóch poprzednich książkach, Arutha będący wręcz chodzącym bożyszczem czy nawet Locklear, który niby dojrzał, stał się amantem nad amantów i tyle. U żadnego nie widać żadnych efektów po arcytrudnych wydarzeniach. A przecież Arutha przeżył wielką wojnę, potem kolejną, prawie stracił ukochaną i dalej jest wzorowym władcą. Jimmy zobaczył więcej trupów niż większość weteranów, a dalej jest żartobliwym chłopaczkiem. Trochę mi to przeszkadza, chociaż nie jest to wielka wada. Drugą wadą są dość rozczarowujące konkluzje. Zakończenie tej książki przychodzi dość szybko i dość... lekko, bez odczucia wysiłku, potu itp. wręcz czułem jakbym czytał o tym, że Jimmy wchodzi do tawerny i ma tylko trochę drogi pod górkę. Znowu nie jest to psująca bardzo odbiór wada. Książkę przeczytałem dość szybko i lekko dobrze się przy tym bawiąc. Świat Midkemii wyszedł Feistowi zdecydowanie lepiej niż Kelewan, ma bardziej przemyślane wydarzenia, lore. Nie da się jednak odrzucić wrażenia, że czytam bardziej skrypt przeciętnego RPGa, a nie książkę. Trochę przypominało to coś w stylu wykonywania kolejnych misji w jakimś Wowie. Brawo wypełniłeś misję: ostrzeż Aruthę! Poprowadź z nim dialog, aby kontynuować rozgrywkę. Po rozmowie zaś dostajesz zadanie: wyrusz do punktu B i porozmawiaj z Januszem. Czytało się to dobrze dzięki umiejętnościom autora, ale nie oszukujmy się, formuła była bardzo prymitywna i mocno przyspieszona. Dla porównania w Rift War Saga akcja jest wolniejsza, prowadzona staranniej, dająca nam czas na zrozumienie wydarzeń, poznanie bohaterów i konsekwencji nie tylko dla nich, ale i dla świata. Rozumiemy dlaczego bohater A zrobił to, a nie tamto i jaki to będzie mieć wpływ na Królestwo Z. Tutaj zaś jesteśmy pchani szybko do przodu. Bohaterzy wręcz dosłownie mówią "ojejku to może zniszczyć świat" podczas gdy w pierwszej sadze to było zręcznie podsunięte lepszym prowadzeniem historii. Chwaliłem poprowadzenie Goratha i Owyna i popieram to, ale jestem też świadom, że mogło być to zrobione jeszcze lepiej. Zatem czy książka to gniot? Nie. Jest przyjemna, nie za długa, nie ciągnie się jak Empire Trilogy, ale też nie jest zbliżona jakością do długich tomów z The Rift War Saga. Ot przeciętniak ze wskazaniem na okej, ale dupy nie urywa.
  9. Weź jakoś nazwij inaczej to królestwo. Nilfgaard czy coś?
  10. Glitterhoof tak szybko? czuję, że nadchodzi rychły post "zacząłem od nowa" ^^
  11. Rozważam wczytanie mojego zapisu gdzie moim celem było bycie wasalem lizodupem i pomaganie cesarzowi Bizancjum utrzymanie się przy władzy ^^ ciekaw jestem czy i jak długo dałbym radę
  12. Pamiętajmy o ograniczeniach militarnych z czym na Szwecję ^^ Gavelkind to piękna sprawa. W dużym uproszczeniu najwyższy tytuł zgarnie pierwszy syn, jak będziesz mieć dwa równoległe tytuły, nie wiem np Wielki Wódz Pabianic i Wielki Wódz Mrągowa to wtedy zostaniesz z jednym, tym gdzie masz swoją stolicę. Chociaż w jednej grze miałem władzę dalej nad obydwoma, ale myślę, że to był bug. W każym razie mając tylko Wielkiego Wodza i wasala jako Wodza to zostaniesz Wielkim Wodzem owszem, po dziedziczeniu dalej nim będziesz. Jeżeli masz dwójkę dzieci i nie rozdzielisz tego na osobnego wasala, to młodszy jako Wódz zostanie wasalem starszego. W skrócie rób tak, aby mieć tylko jeden tytuł wyższy od innych ^^
  13. z0nk

    Banki

    W booking zero problemów
  14. Rachunki masz prawie na poziomie mojego domu jednorodzinnego. Do aktywacji taryfy pracowniczej miałem jakieś 400-450 zł na 2 miesiące
  15. Zostaje szybko sobie zrobić syna, albo ohajtanie matrylinarnie córeczki. No jeszcze mógłbyś mieć w 'technologii' któryś tam poziom w prawach kobiet, ale to pewnie nie będzie to pierwsze. Nie jestem pewien czy na tribalu nie można zmienić tego dziedziczenia, ale mocno mi się wydaje, że nie. W takim wypadku: przejście na feudalizm, zmiana focusu na podryw i robienie wszystkiego co się da, aby dostać syna lub małżeństwo z jakimś leszczem, który się na to zgodzi = strata prestiżu
  16. Chyba nie możesz mieć tribal culture, no i zmiana wtedy chyba była możliwa po 10 latach rządzenia i bez niezadowolonych wasalów na poziomie duke'a.
  17. Chciałbym znaleźć wenę do dokończenia Buraków Ostatni raz włączałem to tydzień temu, ale pobawić się moją republiką. Póki co jednak i tak średniowiecze musi ustąpić kosmicznej ekspansji ^^
  18. z0nk

    Stellaris

    Łakome Hipki spotkały na swojej drodze jakiś port piratów. Czyli 3 floty o łącznej sile prawie 15k. Posłałem dwie swoje floty i rozegrałem póki co największą swoją bitwę w tej grze. Tym razem wrzucam w spoiler bo tak Bitwa została wygrana o dziwo bez ogromnych strat, głównie przez to, że skok wykonałem tak, aby to najpierw potężny galeon stanął naprzeciw mych okrętów. Samo imperium rozwija się prężnie i w sumie nie wiem dlaczego, ale nie mam w galaktyce żadnego fallen empire. A na pewno ustawiłem 2. Dziwne
  19. https://store.steampowered.com/app/583950/Artifact/ Muszę przyznać, że ciekawie zapowiada się ta karcianka. Minusem na pewno jest fakt, że to pay2play, ale 20$ to nie tragedia.
  20. Browarki gotowe, za godzinę mam nadzieję nieostatni raz będę zapijać stres na meczu Polaków
  21. z0nk

    Ciekawe gry RPG

    Generalnie lepiej modować BG2 niż kupować Enhanced Ed. Mimo patchowania dalej BG2 z modami działa lepiej niż wersja enhanced. Do multi chyba wiele zmian nie ma prawda?
  22. z0nk

    Ciekawe gry RPG

    Jestem zaskoczony, faktycznie nikt z moich znajomych wcześniej o tej grze nie słyszał, a ja się jarałem od 3-4 miesięcy, ale raczej i tak kupię to dopiero na premierę. Pewnie polonizacji się nie doczekam, ale meh jakoś to się przeżyje
×
×
  • Dodaj nową pozycję...