Skocz do zawartości

kravas

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    136
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez kravas

  1. Głębiej sięgnąłem do kieszeni po pieniądze by wykupić zawodnika, który mógł występować zarówno na prawej obronie jak i pomocy. Mohamed Haddadou z Poissy kosztował nas łącznie 16 tysięcy funtów (część w ratach) i rozegranie do sierpnia sparingu z tym zespołem. 16 września 2006, Stade de la Rabine, Vannes [NAT (10/38)] [7.] Vannes - Romorantin [6.] Do naszych kolejnych rywali traciliśmy cztery punkty, więc mecz przed własną publicznością był świetną okazją do zmniejszenia tego dystansu. Trybuny ożywiły się dopiero w 26. minucie kiedy Rjillo potężnym uderzeniem z rzutu wolnego dał nam prowadzenie. I tak naprawdę było to jedyne godne uwagi wydarzenie w pierwszej połowie. Druga również okazała się mało pasjonująca. Najważniejsze jednak były trzy punkty, które wzbogaciły nasze konto. Vannes - Romorantin 1:0 (1:0) Vannes: Le Mentec – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Macé , Garin, Guillouche – Rjillo (74. Clavel), Le Lay – Eveno 26. Rjillo 1:0 MoM: Jean-Marc Oroque (Romorantin) – 8 widzów: 2792 A po meczu podpisałem umowę transferową z Le Mans, zgodnie z którą w styczniu za 10 tysięcy funtów dołączy do nas 19-letni środkowy obrońca William Edjenguelle. Oznaczało to pożegnanie z Vannes dla kogoś z pary Loric – Thomas.
  2. Gilles Rey nadal nie dawał znaków życia, odezwał się za to Boucher. Dimitri znalazł wreszcie kilku zawodników, którzy ewentualnie mogliby przywdziać barwy Vannes. Szkoda tylko, że dopiero w styczniu, gdyż okienko transferowe z hukiem zamknęło nam się przed nosem. Złożyłem jednak oferty dla trzech piłkarzy. Z Ivry szybko doszedłem do porozumienia, dzięki czemu w 2007 roku dołączy do nas za darmo chorwacki prawy obrońca Jure Primorac, mający w swoim życiorysie nieudaną przygodę w Rennes. Również z Concarneau dogadaliśmy się błyskawicznie. Tutaj jednak musiałem wyłożyć 8 tysięcy, by wykupić 31-letniego napastnika Guillaume Mulaka. Bo właśnie skutecznych snajperów nam brakowało. 9 września 2006, Stade Gabriel Montpied, Clermont-Ferrand [NAT (9/38)] [3.] Clermont - Vannes [8.] Udowodnił to mecz z Clermont. Gdyby Jacuzzi i Rjillo wykorzystali połowę swoich okazji, odprawilibyśmy faworyzowanego rywala z pokaźnym bagażem bramek. Obaj pudłowali jednak niemiłosiernie, do ich poziomu dostosował się również Le Lay i musieliśmy pogodzić się ze zdobyciem zaledwie jednego punktu. Punktu, który przed meczem brałbym w ciemno. Teraz jednak pozostał niedosyt. Warto tylko zwrócić uwagę na kolejny świetny mecz w wykonaniu Gomby. Clermont – Vannes 0:0 (0:0) Vannes: Le Mentec – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Macé (66. Clavel), Garin, Guillouche (88. Barru) – Rjillo, Le Lay – Jacuzzi (81. Eveno) MoM: Jean-Sébastien Gomba (Vannes) – 8
  3. 2 września 2006, Stade de la Rabine, Vannes [NAT (8/38)] [11.] Vannes – Paris Est [12.] Zależało mi, aby dobrze rozpocząć nowy miesiąc, więc nie przejmowałem się, iż specjaliści za faworytów spotkania uznawali gości z Paryża. Na środek pomocy wrócił Garin, natomiast Talmonta na lewej obronie zastąpił młodziutki Besnard. I to właśnie jego długie podanie wykorzystał w 48. minucie Jacuzzi zdobywając swojego pierwszego gola w barwach Vannes. Z kronikarskiego obowiązku dodam tylko, że pierwsza połowa się odbyła. Gdyby nie fakt, że nie miałem dla niego żadnego zmiennika Jean-Sébastien Gomba po ostatnich występach na stałe zasiadłby na ławce rezerwowych. Jednak w tym meczu odkupił wszystkie winy z poprzednich spotkań. Nie dość, że w obronie był jak skała, to jeszcze w 57. minucie dośrodkował tak precyzyjnie, że Garin tylko dostawił nogę i prowadziliśmy dwoma bramkami. Dopisaliśmy sobie trzy punkty, a nasz prawy obrońca i kapitan w jednej osobie zasłużenie wybrany został Graczem Meczu. Vannes – Paris Est 2:0 (0:0) Vannes: Le Mentec – Besnard, Hermach, Hervé, Gomba – Macé, Garin, Guillouche – Rjillo, Le Lay – Jacuzzi (71. Eveno) 48. Jacuzzi 1:0 57. Garin 2:0 MoM: Jean-Sébastien Gomba (Vannes) – 9 widzów: 2703
  4. kravas

    Długi marsz

    Szefie, ale z Norwich to Ty jeszcze w jednej lidze nie grasz...
  5. Zrobię to, ale czekam aż Revel wyleczy kontuzję. Bo wystawienie Anastacio to tylko zmiana nazwiska na bramkarskiej bluzie. Poziom ten sam. A scouci jak do tej pory milczą.
  6. Sierpień 2006 Bilans (Vannes): 2-3-2, 14-15 Championnat National: [11.] 9 pkt, 14-15 Coupe de France: - Finanse: 105.258 funtów (+31.718 funtów) Nagrody: - Transfery (świat): 1. Miroslav Klose (Werder) do Manchesteru United za 24 mln funtów 2. Esteban Cambiasso (Inter) do Liverpoolu za 18.5 mln funtów 3. Florent Malouda (Lyon) do Interu za 15 mln funtów 4. Lucho González (Porto) do West Ham United za 9.5 mln funtów 5. David Suazo (Cagliari) do Porto za 7.25 mln funtów Ligi Europy: Anglia: Arsenal [+0] Francja: Lyon [+2] Hiszpania: Real Madryt [+0] Holandia: Ajax [+3] Niemcy: Werder [+0] Polska: Legia [+2] Portugalia: Benfica [+0] Włochy: rozgrywki jeszcze nie wystartowały
  7. Aleś im pojechał Januszkiem Wójcikiem...
  8. 26 sierpnia 2006, Stade de la Libération, Boulogne-sur-Mer [NAT (7/38)] [15] Boulogne-sur-Mer - Vannes [11] Ostatni mecz sierpnia był widowiskiem bezbarwnym, chociaż nie pozbawionym emocji. W pierwszej połowie sędzia nie uznał dwóch trafień Jacuzzi’ego. W drugiej na chwilę błysnął prezentujący ostatnio dobrą formę Le Lay, jednak prowadzeniem cieszyliśmy się raptem cztery minuty, gdyż Le Mentec kolejny raz udowodnił, iż Championnat National to dla niego zbyt wysokie progi. I tak zanotowaliśmy kolejny remis z przeciwnikiem, którego powinniśmy bezapelacyjnie ograć. Boulogne-sur-Mer - Vannes 1:1 (0:0) Vannes: Le Mentec – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Macé, Le Bescond, Guillouche (79. Barru) – Le Lay , Rjillo (70. Malouda) – Jacuzzi (60. Eveno) 74. Le Lay 0:1 78. Thil 1:1 MoM: Laurent Hervé (Vannes) – 8
  9. 23 sierpnia 2006, Stade de la Rabine, Vannes [NAT (6/38)] [11] Vannes - Beauvais [12] Kiedy już w 2. minucie meczu Guillouche zamiast strzelać z 10 metrów wycofał piłkę do Le Lay’a, a ten potężną bombą umieścił ją w siatce, w serca kibiców wstąpiła nadzieja na kolejne zwycięstwo. Do 33. minuty kontrolowaliśmy grę, jednak wtedy popisał się... nie, nie Le Mentec, a Gomba. Nasz prawy obrońca wyrzucił piłkę z autu tak niefortunnie, że ta trafiła wprost pod nogi Ouattary, a ten z kilku metrów pokonał naszego bramkarza. Goście nie zasłużyli na to trafienie, a zawodnikom Vannes podcięło ono skrzydła. Jean-Sébastien Gomba zdecydowanie nie miał swojego dnia. W 62. minucie wybijał piłkę z naszego pola karnego tak nieszczęśliwie, że ta odbiła się od pleców Ouattary i Tambouret musiał tylko przystawić głowę. Przegrywaliśmy, a nasz pechowy kapitan natychmiast usiadł na ławce. Całe szczęście, że życiowe zawody rozgrywał Le Lay. W 70. minucie Haguy asystował przy drugim trafieniu w tym meczu naszego pomocnika. A pięć minut później na noszach opuścił boisko. Tak osłabieni zdołaliśmy tylko dowieźć remis do końca, a po meczu spadła na nas jak grom z jasnego nieba informacja, iż nasz napastnik przez miesiąc nie powącha murawy. Vannes – Beauvais 2:2 (1:1) Vannes: Le Mentec – Talmont, Thomas, Hervé, Gomba (63. Hermach) – Macé, Garin, Guillouche – Le Lay , Haguy (75. Barru) – Jacuzzi (63. Eveno) 2. Le Lay 1:0 33. Ouattara 1:1 62. Tambouret 1:2 70. Le Lay 2:2 75. Haguy (kont.) MoM: Steve Le Lay (Vannes) – 8 widzów: 2291
  10. kravas

    Długi marsz

    Bastians rzeźniczy całkiem do rzeczy... Ładna passa.
  11. Talmont w sparingach pokazał się ze świetnej strony. Sam jestem zdziwiony, że wygrał rywalizację o miejsce na lewej stronie obrony. Jak do tej pory nie zawodzi, tylko trochę zbyt mało pożytku z niego w akcjach zaczepnych.
  12. 19 sierpnia 2006, Stade Maurice Postaire, Cherbourg [NAT (5/38)] [17] Cherbourg – Vannes [14] Ekipie Cherbourga początek sezonu zdecydowanie nie wyszedł, z pewnością liczyli więc na komplet punktów w meczu przed własną publicznością. Wydatnie do tego celu przybliżył ich Bamba, który w 11. minucie zagrał ręką w naszym polu karnym, a pewnym egzekutorem jedenastki był Steimetz. Gospodarze nabrali pewności siebie i od tej pory nie pozwalali nam na zbyt wiele. Co gorsza, trzy minuty przed końcem pierwszej połowy wyprowadzili błyskawiczny kontratak i podwyższyli wynik. Tym razem kuku zrobił nam... Fiston Kuku. W szatni rzuciłem tylko ”Możemy wygrać!”, samemu nie bardzo wierząc we własne słowa. Na szczęście uwierzyli moi podopieczni. Już minutę po wznowieniu gry Haguy zakręcił obroną gospodarzy i płaskim strzałem zdobył kontaktowego gola. Poszliśmy za ciosem, jednak w bramce Cherbourga szalał Gaëtan Deneuve. Na szczęście okazał się bezradny przy precyzyjnym strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Macé i od 68. minuty remisowaliśmy. I znowu poszliśmy za ciosem. Kiedy trzy minuty później Jacuzzi sprytnie zagrał w pole karne, a Haguy szczupakiem wstrzelił piłkę do siatki, gospodarze zrezygnowali z dalszej walki. Naszą przewagę udokumentowała czwarte trafienie, którego autorem był Gomba. Nasz obrońca nie wiedzieć czemu znalazł się pod bramką rywali, ale bynajmniej nie miałem mu tego za złe. Po meczu nie szczędziłem pochwał swoim podopiecznym, a Gomba jako kapitan drużyny w krótkim wywiadzie stwierdził, że moja płomienna przemowa w przerwie meczu tchnęła w drużynę walecznego ducha. To było miłe, ale zacząłem podejrzewać, że nasz obrońca wspomaga się jakimiś niekoniecznie legalnymi substancjami. Cherbourg – Vannes 2:4 (2:0) Vannes: Le Mentec – Talmont, Bamba (88. Hermach), Hervé, Gomba – Macé, Garin, Guillouche – Le Lay , Haguy – Eveno (56. Jacuzzi) 11. Steimetz 1:0 (k.) 42. Kuku 2:0 46. Haguy 2:1 68. Macé 2:2 71. Haguy 2:3 86. Gomba 2:4 MoM: Steve Haguy (Vannes) - 9
  13. Nam przynajmniej udało się wygrać na wyjeździe...
  14. Przed kolejnym spotkaniem udało mi się wreszcie zatrudnić dwóch scoutów. Za wyszukiwanie przydatnych zawodników odpowiedzialni od tej pory byli Dimitri Boucher i Gilles Rey. 16 sierpnia 2006, Stade de la Rabine, Vannes [NAT (4/38)] [15] Vannes – Sannois SG[19] Następny rywal był jak najbardziej w naszym zasięgu, wobec czego liczyłem na to, że po meczu z Sannois SG będziemy bogatsi o trzy oczka. Na środku obrony Hermacha zastąpił Daouda Bamba, a zamiast Garina, który powątpiewał w możliwość pokonania przeciwników, wystąpił Jérôme Lebouc. W bramce od pierwszej minuty pojawił się Le Mentec, ale to akurat nie robiło większej różnicy. O pierwszej połowie należało jak najszybciej zapomnieć. Obie drużyny „macały się” przez 45 minut i zdołały przeprowadzić po jednej groźnej akcji. Najpierw Garry Franchi strzelił z linii pola karnego, a Le Mantec tym razem trafił w piłkę (wprawdzie twarzą, ale jednak), a w ostatniej minucie pierwszej części gry Haguy nawet zdobył bramkę, jednak arbiter słusznie odgwizdał pozycję spaloną naszego napastnika. Nasz snajper lepiej ustawił się w 50. minucie kiedy podawał Macé i mogliśmy cieszyć się z prowadzenia. Całe pięć minut... Le Mentec potwierdził moją o nim opinię i nawet nie próbował powstrzymać Paula Alo’o Efoulou, dzięki czemu Kameruńczyk dał swojej drużynie wyrównanie. A jak się później okazało jeden punkt, gdyż nasze niemrawe próby wyjścia na prowadzenie spaliły na panewce. Straciliśmy niezwykle cenne dwa punkty. Vannes – Sannois SG 1:1 (0:0) Vannes: Le Mentec – Talmont, Bamba, Hervé, Gomba – Macé, Lebouc, Barru (90. Le Roux) – Le Lay (81. Jacuzzi), Haguy – Eveno (65. Rjillo) 50. Haguy 1:0 55. Alo’o Efoulou 1:1 MoM: Habib Sow (Sannois SG) - 7 widzów: 1904
  15. Tiaa. Więc wiele okazji do porażek. 12 sierpnia 2006, Stade Louis Michel, Séte [NAT (3/38)] [4] Séte - Vannes [11] Przed wyjazdowym spotkaniem z kolejnym z faworytów ligi dokonałem kosmetycznych roszad w składzie. Na szpicy wystawiłem Eveno, a grającego tam dotychczas Haguy’a ustawiłem jako jednego z dwóch ofensywnych pomocników. Bezproduktywnego do tej pory Maloudę na lewym skrzydle zastąpił Macé. Na niewiele to się zdało. Gospodarze w pół godziny pokazali nam kto będzie liczył się w tym sezonie w walce o awans, a kto orbitował będzie w okolicach strefy spadkowej. Bramki Mostefy i Bogaczyka ustawiły to spotkanie, nawet trafienie Hervé (główka po rzucie rożnym) nie zmieniło tego. A wydatnie pomógł rywalom...oczywiście Anastacio. O ile po kontaktowej bramce mogliśmy jeszcze na coś liczyć, to po jego interwencji z 54. minuty z zawodników Vannes całkiem uszło powietrze. Mostefa urwał się naszym obrońcom, a nasz golkiper nie mogąc zdecydować się czy zostać w bramce czy też wyjść rywalowi na spotkanie... po prostu z niej uciekł. Rzucił się rozpaczliwie w jej lewy róg, a zdumiony pomocnik gospodarzy dopiero wtedy zdecydował się na strzał, a właściwie wturlanie piłki do siatki. Anastacio w nagrodę wylądował na ławce, a zastąpił go Jonathan Le Mentec. W 67. minucie zarówno ja, jak i kibice Séte przeżyli szok, gdy Macé wymanewrował obronę gospodarzy i mierzonym strzałem pokonał Oliviera La Brunę. Ponownie pojawiła się szansa na choćby jeden punkt. Cóż mogliśmy zrobić w tej sytuacji? Oczywiście sprezentować rywalom bramkę. Le Mentec zapatrzył się chyba na swojego kolegę i w 69. minucie szaloną robinsonadą... uniknął lecącej w jego kierunku piłki, dzięki czemu Sébastien Gervais mógł cieszyć się z czwartego trafienia swojej drużyny. Trafienie Eveno w 88. minucie na 4:3 w najmniejszym stopniu nie zrekompensowało mojego zdegustowania naszą postawą... Séte – Vannes 4:3 (2:1) Vannes: Anastacio (60. Le Mentec) – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Macé, Garin, Barru – Le Lay (45. Rjillo), Haguy - Eveno 21. Mostefa 1:0 31. Bogaczyk 2:0 41. Hervé 2:1 54. Mostefa 3:1 67. Macé 3:2 69. Gervais 4:2 88. Eveno 4:3 MoM: Mehdi Mostefa (Séte)
  16. 9 sierpnia 2006, Stade de la Rabine, Vannes [NAT (2/38)] [6] Vannes – Nîmes [3] W drugiej kolejce mieliśmy zadebiutować przed własną publicznością. I szkoda tylko, że zawitał do nas jeden z kandydatów do awansu, ekipa Nîmes. Gdy zobaczyłem wyraz twarzy wchodzącego na murawę Anastacio wiedziałem, że nic dobrego nas tego dnia nie czeka. I oczywiście nie myliłem się... Goście od pierwszego gwizdka zamknęli nas na naszej połowie i tylko ich nieskuteczności zawdzięczaliśmy, iż dotrwaliśmy bez straty gola do 22. minuty. Wtedy jednak Gomba ulitował się nad rywalami i widząc ich męki wyciął w polu karnym Erwaba Quintina. Jedenastkę pewnie wykorzystał Benjamin Psaume. Na szczęście od tej pory przyjezdni odpuścili sobie nieco i dotrwaliśmy do przerwy przegrywając zaledwie jedną bramką. Druga połowa to „popis” Anastacio, który postanowił wpuścić każdą piłkę lecącą w jego kierunku. I tak, najpierw anemicznym strzałem zza pola karnego pokonał go De Géa, a w 66. minucie dzieła zniszczenia dopełnił Chavas. Przy jego główce nasz młody bramkarz nawet nie drgnął, zapewne upojony tym, że zaledwie minutę wcześniej arbiter nie uznał trafienia Nicolasa Rabuela. Faworyci przyjechali po trzy punkty, my punkty te z zapałem oddaliśmy. Vannes – Nîmes 0:3 (0:1) Vannes: Anastacio – Talmont, Hermach, Hervé, Gomba – Malouda (70. Macé), Garin, Barru (55. Guillouche) – Rjillo (55. Eveno), Le Lay – Haguy 22. Psaume 0:1 (k.) 54. De Géa 0:2 66. Chavas 0:3 MoM: Jean-Christophe Rouviére (Nîmes) widzów: 2323
  17. Zdaniem ekspertów faworytem do wygrania Championnat National była ekipa Laval. Pozostałe drużyny, które w nadchodzącym sezonie powinny powalczyć o awans to: Cannes, Nîmes, Clermont, Séte i Toulon. Nam zostawiano w przydziale ciężką walkę o utrzymanie.. Do inauguracji sezonu został tylko tydzień, ale nawet w tak krótkim okresie czasu może dojść do bardzo istotnych wydarzeń. W naszym przypadku negatywnych, niestety. Otóż jednego dnia na treningu urazów doznali Steve Haguy i Christophe Revel. Zwłaszcza kontuzja podstawowego bramkarza okazała się wielkim problemem, gdyż odpoczywał od piłki będzie przynajmniej miesiąc. Na szczęście nasz snajper zdołał jednak wykurować się na mecz z Raon-l?Etape. Innym pozytywnym akcentem był fakt, iż wszyscy zawodnicy Vannes, choć niektórzy po długich negocjacjach, podpisali z klubem nowe, profesjonalne umowy. 5 sierpnia 2006, Stade Paul Gasser, Raon-l'Etape [NAT (1/38)] [-] Raon-l'Etape - Vannes [-] Gospodarze w zgodnej opinii mediów i ekspertów piłkarskich byli drużyną środka tabeli, lecz nawet to wystarczało by widzieć w nich faworytów meczu. Przeciwstawić im miał się 20-letni nieopierzony Anastacio w bramce. Drżałem o jego postawę, modląc się w duchu by nasi obrońcy wsparli naszego żółtodzioba w jego absolutnym debiucie. To my zaczęliśmy odważniej i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 7. minucie lewy obrońca Talmont zapędził się aż pod narożnik pola karnego rywali, a do ostro bitej przez niego piłki dopadł Garin i z 10 metrów pięknym wolejem zmieścił piłkę pod poprzeczką. Na trybunach konsternacja, na nasze nieszczęście inaczej zareagowali piłkarze drużyny przeciwnej. Od razu zabrali się za odrabianie strat i już 12 minut później Hassan Benkajjane z najbliższej odległości wepchnął piłkę do naszej bramki. Anastacio obserwował to z jedenastego metra, na który nie wiedzieć po co się zapędził. Wybaczyłem naszemu młodemu golkiperowi ten błąd. Zwłaszcza, że w 33. minucie Le Lay mocnym uderzeniem z rzutu wolnego, z odległości ponad 20 metrów przywrócił nam prowadzenie. Po przerwie obraz gry nie zmienił się, gdyż na boisku nadal trwała wymiana ciosów. Najbardziej bolesny przeciwnicy zadali nam w 57. minucie, a dokładniej uczynił to Benkajjane, który po raz drugi pokonał Anastacio. I tym razem interwencja naszego bramkarza pozostawiała wiele do życzenia. Na szczęście wtedy ocknął się niewidoczny do tej pory Haguy. Dokładne prostopadłe podanie Le Lay'a zamienił na bramkę, a sposób w jaki przedarł się między dwoma obrońcami gospodarzy wprawił w zdumienie nawet miejscowych kibiców. Kiedy dwie minuty po objęciu przez nas prowadzenia z boiska za brutalny faul wyleciał Julien Michon jasnym stało się, że nic złego nam się już przytrafić nie mogło. Zdobyliśmy trzy punkty w trudnym, wyjazdowym meczu. Radość z sukcesu przysłaniała mi tylko postawa bramkarza, gdyż w następnych spotkaniach czekali na nas rywale o wiele bardziej wymagający. Raon-l'Etape - Vannes 2:3 (1:2) Vannes: Anastacio - Talmont, Hermach, Hervé, Gomba - Malouda, Garin, Barru (78. Guillouche) - Macé (57. Eveno), Le Lay - Haguy 7. Garin 0:1 19. Benkajjane 1:1 33. Le Lay 1:2 57. Benkajjane 2:2 62. Haguy 2:3 64. Michon (czerw/k) MoM: Steve Haguy (Vannes) - 9
  18. 26 lipca 2006, Stade de la Rabine, Vannes [TOW] Vannes — FC Den Bosch (HOL) W myślach wielokrotnie skląłem moich asystentów za zorganizowanie tego sparingu. Holenderski drugoligowiec w moim przekonaniu powinien spuścić nam tęgie lanie, a na pewno nie tego potrzebowała drużyna przed sezonem. O dziwo, przez całe spotkanie walczyliśmy jak równy z równym, a ja najbardziej zadowolony mogłem być z postawy obrońców i Steve’a Haguy’a, który nie raz zrobił z defensorów Den Bosch wiatraki. Brakowało tylko skuteczności pod bramką rywala. Nasza obrona popełniła jeden jedyny błąd w 54. minucie, kiedy zostawiony kompletnie bez krycia Ismail Koc z pięciu metrów wepchnął piłkę do bramki. Na szczęście na siedem minut przed zakończeniem spotkania Haguy zdołał wreszcie zamienić jedną z sytuacji na gola, wprawiając w euforię nieliczną grupkę miejscowych kibiców. Vannes 1-1 FC Den Bosch 54. Koc 0:1 83. Haguy 1:1 MoM: Steve Haguy – 8 widzów: 646 29 lipca 2006, Stade Firmin Daudou, Trélissac [TOW] Trélissac – Vannes Na koniec okresu przygotowawczego dla odprężenia pojechaliśmy do Trélissac rozegrać sparing z miejscową drużyną amatorską. I było tak jak zaplanowałem – lekko, łatwo i przyjemnie. Szkoda tylko, że znowu szwankowała skuteczność. Ale to towarzyskie spotkanie odpowiedziało mi na ostatnie wątpliwości dotyczące zestawienia wyjściowej jedenastki w pierwszym meczu ligowym. Trélissac 0-2 Vannes 19. Malouda 0:1 65. Macé 0:2 MoM: Jean-Baptiste Le Bescond (Vannes) - 9
  19. kravas

    The Golden Path

    Ani się waż! Może w Finlandii chłodno, ale w członkach polskiego fanklubu Lahti krew gorąca i w razie niepowodzenia możesz spodziewać się inwazji.
  20. Nowego scouta nadal nie znalazłem, pojawiła się jednak ciekawa perspektywa pozyskania nowych zawodników. Zarząd, do którego jakiś czas temu zgłosiłem się z prośbą o znalezienie dla Vannes klubu patronackiego, wreszcie podjął decyzję i przedstawił trzy kandydatury. Propozycja Sedan odpadła w przedbiegach, kusiło mnie Bordeaux, ostatecznie jednak zdecydowałem się na ofertę Lens. Głównie ze względu na ilość zawodników występujących w rezerwach tego klubu, a którzy stanowić mogli potencjalne wzmocnienia naszej ekipy. 19 lipca podpisaliśmy stosowną umowę, a już następnego dnia dołączyli do nas, zaoferowani przez sztab szkoleniowy Lens, dwaj piłkarze. Pierwszym był młody lewy skrzydłowy Lesly Malouda, drugim – potrafiący grać zarówno jako środkowy obrońca jak i defensywny pomocnik, Adil Hermach. Obaj reprezentować będą barwy Vannes do końca sezonu na zasadzie wypożyczenia. 21 lipca 2006, Stade de la Rabine, Vannes [TOW] Vannes — Valence W wyjściowej jedenastce sparingu z Valence pojawił się tylko Malouda. A my przetoczyliśmy się po amatorach bez cienia litości, a po zagraniach Haguy’a i Eveno ręce same składały się do oklasków. A po meczu kontrakty z klubem podpisali Bob Pellen (Holandia, fizjoterapeuta) i Jean-Marc Peyrot (trener juniorów). Pierwszy kosztował nas 5 tysięcy przelane na konto Quick 1888, za drugiego Bourg-Péronnas wzbogaciło się o 8 tysięcy. Scouta brak. Co gorsza, brak nawet chętnych. Vannes 5-0 Valence 1. Haguy 1:0 26. Eveno 2:0 48. Haguy 3:0 55. Eveno 4:0 61. Jacuzzi (kont.) 72. Le Lay 5:0 MoM: Steve Haguy – 9 widzów: 652
  21. 15 lipca 2006, De Schalk, Willebroek [TOW] Willebroek (BEL) – Vannes Gospodarze posiadali w swych szeregach niezwykle groźną broń. Był nią weteran belgijskich boisk, 35-letni napastnik, Gilles De Bilde. I to właśnie były gwiazdor Anderlechtu napoczął nas w 17. minucie pięknym uderzeniem z rzutu wolnego. Graliśmy wolno i bez pomysłu. Na szczęście Belgowie wykazali się niesamowitą indolencją strzelecką. Zdołali jednak zdobyć drugiego gola, również po stałym fragmencie, a my jak niepyszni wracaliśmy do Francji. Zawiedli wszyscy. Jednak zanim wsiedliśmy do klubowego autokaru zamieniłem kilka słów z prowadzącym Willebroek menadżerem. Okazało się, iż nie widzi on żadnego problemu jeśli chodzi o transfer De Bilde. Zgodził się oddać tego niezwykle doświadczonego piłkarza za darmo. Teraz pozostawało tylko dogadać się z samym zawodnikiem. Willebroek 2-0 Vannes 17. De Bilde 1:0 74. Dierckx 2:0 MoM: Michael Thijs (Willebroek) - 7
  22. Przygotowania do sezonu przebiegały spokojnie. Z niecierpliwością oczekiwałem pierwszego sparingu. Ale jak łatwo się domyślić, spokój nie trwał długo. Bowiem 5 lipca zostaliśmy brutalnie pozbawieni scouta i fizjoterapeuty. Montforta podkupiło nam Ajaccio, a Gergoy’a przekonała Bastia. W ten sposób korsykańskie sępy znacząco skomplikowały mi sytuację przed rozpoczęciem ligi, a uzyskane przez nas 6 tysięcy funtów w najmniejszym stopniu nie zmniejszyło mej wściekłości. Natychmiast zamieściłem w mediach stosowne ogłoszenia i w nienajlepszym humorze przygotowywałem drużynę do towarzyskiej potyczki z belgijskim Diegem. 7 lipca 2006, Stade de la Rabine, Vannes [TOW] Vannes — Diegem (BEL) Szybko uwidoczniła się nasza przewaga i wydawało się, że moje ustawienie 4-3-2-1 pozwoli odprawić Belgów z pokaźnym bagażem bramkowym. Jednak po strzeleniu drugiego gola zawodnicy Vannes odpuścili i tylko dobrej postawie Revela mogliśmy zawdzięczać, iż goście zdołali uzyskać tylko honorowe trafienie. Na wyróżnienie zasłużył właśnie nasz golkiper i Garin, który robił dokładnie to, czego wymagałem od środkowego pomocnika – walczył o każdą piłkę, a odebrawszy ją uruchamiał prostopadłymi podaniami ofensywne formacje. Vannes 2-1 Diegem 12. Barru 1:0 36. Haguy 2:0 (k.) 41. Lombaerts 2:1 MoM: Fabrice Garin (Vannes) — 8 widzów: 641
  23. Środkowi pomocnicy. Klęska urodzaju, dysponowałem aż sześcioma zawodnikami mogącymi grać w środku pola. Jednak 37-letni Christophe Le Roux po sezonie zamierzał kończyć karierę, a ofensywny pomocnik Steve Le Lay sam oświadczył, iż lepiej czuje się tuż za plecami napastników. Zostawała więc czwórka, spośród której najlepsze wrażenie robili defensywny Fabrice Garin i klasyczny środkowy Jérôme Lebouc. W rezerwie zostawali jeszcze Jean-Baptiste Le Bescond i Stéphane Auvray. Nie musiałem więc myśleć o wzmocnieniach na tych pozycjach. Prawa pomoc. Nie wiem co takiego miał w sobie Willy Barru, ale pomimo jego młodego wieku (20 lat) wydawał mi się murowanym kandydatem do miejsca w pierwszej jedenastce. Jego rywal, starszy o dziesięć lat Yoann Guillouche raczej będzie musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Lewa pomoc. Podobnie jak po drugiej stronie boiska o podstawowy skład rywalizować miało dwóch zawodników. Jednak Nicolas Clavel i Sylvain Macé w moim przekonaniu startowali z tego samego miejsca do walki o pierwszeństwo w występach. Napatnicy. Jean Marie Eveno od trzech sezonów był najlepszym strzelcem drużyny i to w nim widziałem lidera ataku. Jego zmiennikami byli trzej zawodnicy: Steve Haguy, Cédric Rjillo, którego chciałem jednak sprawdzić jako ofensywnego pomocnika oraz wypożyczony z Niort Romain Jacuzzi. W pomocy przydało by się po jednym zawodniku na każde skrzydło. Natomiast do ataku chciałem sprowadzić jakiegoś młodego wilczka, który wywierałby presję na Eveno i Haguy’a.
  24. Będzie jak tylko wrócę znad morza. Sam nie mogę się doczekać
  25. kravas

    Długi marsz

    Hmm... Mogę prosić numer telefonu do jego agenta?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...