Skocz do zawartości

martin

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 380
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi dodane przez martin

  1. PiS nigdy nie będzie mniejszym złem, zawsze będzie większym.

    Nawet jeśli z drugiej strony będzie partia nawołująca np. do demontażu demokracji i zastąpienia jej dyktaturą, nacjonalizacji gospodarki oraz rozwiązania kwestii żydowskiej? Spoko, Twój wybór...

    spoko, kibole to margines społeczeństwa i nie maja przebicia do władz :)

    To takie trochę odwracanie kota ogonem, a nie odpowiedź na moje pytanie. Te cechy podałem jedynie przykładowo, równie dobrze może być rewolucyjna lewica, mająca ochotę na nowo wprowadzać równość klasową przez porozwieszanie na drzewach burżuazji i wszystkich z niewystarczającym zapałem do wprowadzania nowych porządków :)

  2. PiS nigdy nie będzie mniejszym złem, zawsze będzie większym.

    Nawet jeśli z drugiej strony będzie partia nawołująca np. do demontażu demokracji i zastąpienia jej dyktaturą, nacjonalizacji gospodarki oraz rozwiązania kwestii żydowskiej? Spoko, Twój wybór...

  3. Tu się zgadzam. Nie rozumiem dlaczego w regulaminie marszu zabronione były symbole polityczne, a sam przerodził się w jakiś olbrzymi wiec poparcia ruchu, który chce odzyskać Wilno i Lwów.

    Głupie pytanie, na które sam sobie odpowiadasz. Otóż "w regulaminie marszu zabronione były symbole polityczne", ponieważ marsz miał być w założeniu "olbrzymim wiecem poparcia ruchu, który chce odzyskać Wilno i Lwów". To po co im jakieś emblematy konkurencji?

     

    Kurde no, co by nie mówić, dobre! :)

     

     

    Tak w ogóle to byłem i było bardzo fajnie. Akurat nie było w moich okolicach żadnych zadym, chociaż oczywiście wiem, że nie można tak mówić o marszu jako całości. Nie ma co zwalać wszystko na mityczne "policyjne prowokacje", tylko przyjąć że jest grupa (może nawet spora), którą interesuje głównie napierdalanka z policją i lewicą (nie wiem, w jakiej kolejności) i myśleć, co zrobić, żeby oni się na marszu nie pojawiali, bo potrzebni nikomu do szczęścia nie są.

  4. Można się naśmiewać z tekstów o "walącym się świecie lemingów", ale fakty są takie, że teza o tym, że artykuł o trotylu był na zamówienie PiS-u jest totalnym absurdem, jednym z większych, jakie tu w ostatnich miesiącach przeczytałem. Jeśli miałby być na zamówienie PiS-u, to skąd takie nieprzemyślane, samobójcze ruchy tej partii po ujawnieniu tej informacji. Przecież gdyby to była prawda, to Kaczyński byłby na to przygotowany i zadziałałby nie emocjonalnie, a wyrachowanie. Tak więc, jeśli już rozważamy teorię o partyjnej inspiracji, to poszlaki wiodą raczej do innej formacji, która na całym zamieszaniu zyskała najwięcej i to na wielu polach (poza zyskiem sondażowym, także rozbrojenie - nomen omen - bomby z trotylem, bo to przecież w końcu i tak by wyciekło, a także prawdopodobnie dalszy zwrot Rzepy w kierunku mainstreamu po wyrzuceniu części dziennikarzy).

  5. Gmyza porównuj raczej do tych, którzy podawali tezy o pijanym Błasiku w kokpicie czy hasłach z "tak lądują debeściaki". A i to porównanie nie wytrzymuje rzeczywistości, bo w przypadku Gmyza mamy do czynienia ze, skompromitowanym co prawda od dawna, lecz wciąż dziennikarzem gazety z udziałami SP. To, co GW pisze na swoich łamach to tylko sprawa Michnika i jego portfela.

    Masz rację, że to porównanie nie ma sensu. W przypadku trotylu generalnie "coś było na rzeczy". Można się tłumaczyć nieporozumieniem, niedopowiedzeniem. Pewnie trzeba było wytrzymać, upewnić się jeszcze. Ale wciąż nie wiemy przecież, czy aby na pewno nie było trotylu, o tym dowiemy się dopiero za kilka miesięcy. Gmyz mógł mieć nieoficjalne źródła mówiące, że podejrzane próbki to faktycznie trotyl (jeśli tak, to oczywiste, że nie chce tych źródeł ujawniać, kto zaufałby dziennikarzowi śledczemu, który wydawałby swoich informatorów?).

     

    Publikowane swego czasu namiętnie w pewnych (wiem jak to zabrzmi, ale wiadomo w jakich...) mediach wrzutki (było ich zresztą znacznie więcej, niż przytaczasz) były natomiast zupełnie wyssane z palca i nie miały jakiegokolwiek uzasadnienia w faktach, poza tym że pasowały pod z góry określoną, lansowaną wtedy przez te media tezę (naciski), którą sobie już całe szczęście odpuszczono.

  6. Czy Wy potraficie chociaż wystartować z lotniska we Flight Simulatorze?

    Nie, tak samo jak zapewne większość członków MAK-u czy komisji Millera. Coś w temacie masz do dodania?

     

    Jakim podejściu? Zadałem tylko pytanie.

    Źle mnie zrozumiałeś. Oczywiście, całe zdarzenie powinno być zbadane i wyjaśnione, 2 lata temu. Chodzi o to, czy jeśli teraz by się okazało, że to zamach, to czy Polska by przypadkiem więcej na tym straciła, niż zyskała? Nasza pozycja na międzynarodowej scenie politycznej jest i tak bardzo słaba.

     

    EDIT: Nie karmcie trolla poniżej.

    Ok, po prostu czasem można się zetknąć z idiotycznymi argumentami pokroju "po co badać, i tak nic nam to nie da, życia to nie przywróci, tylko problemy będą, zostawmy zmarłych w spokoju", itp, itd.

  7. I teraz dochodzimy do zasadniczego pytania: gdyby teraz zostało ogłoszone oficjalnie że to był zamach, uargumentowane niezbitymi dowodami, co by z tego miała Polska?

    Przy takim podejściu to w ogóle badanie większości spraw kryminalnych okazuje się bezsensowne... Nie mówiąc już o jakichkolwiek badaniach historycznych, po co to komu, co kto z tego będzie mieć?

     

    Jakoś się przyjęło dziwnie w naszej - nazwijmy to zachodniej - cywilizacji, że jak jest podejrzenie popełnienia przestępstwa, to się to bada. Głupie i nieekonomiczne, ale cóż zrobić...

  8. Wygląda na to, że "Rzepa" powoli się wycofuje z tez publikacji:

     

    Pomyliliśmy się pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. To mogły być te składniki, ale nie musiały.

     

    http://www.rp.pl/art...ybuchowych.html

     

    A teraz wygląda na to, że "Rzepa" wycofuje się w powolnego wycofywania się z tez publikacji. Przeprosiny i przyznanie do błędu zniknęły z powyższego artykułu. Do tego:

    https://twitter.com/FelixisFelicis/status/263311004581130241/photo/1

    Coraz ciekawiej. Na tę chwilę nic nie wiadomo. Autor publikacji upiera się przy swoim i twierdzi, że potwierdził informację o trotylu w czterech źródłach. Póki co proponuję unikać jednoznacznych wypowiedzi o czyjejkolwiek kompromitacji.

  9. Strzały nie sa głupsze od miliona teorii jakie powstały. Sprawa jest prosta. Piloci nie powinni próbowac lądowac przy takiej widoczności. Zaryzykowali, nie udało się. A jakiekolwiek rozkminianie i doszukiwanie sie teraz dwódziestego ósmego dna jest smieszne. Jak kogoś to bawi, proszę bardzo.

    To już męczące, że trzeba to za każdym razem tłumaczyć powtarzającym podobne głupoty - nie było lądowania, było podejście do lądowania za pozwoleniem wieży, które można wykonać nawet przy złych warunkach pogodowych. W momencie, w którym teoretycznie nie powinno być problemu z przerwaniem podejścia, podjęto właśnie taką decyzją (o odejściu na drugi krąg), co się jednak nie udało. Odpowiedzialność więc spoczywa jak już nie na pilotach, tylo na wieży (zresztą teraz są informacje, że wieża pozwoliła nawet na zejście poniżej tej "bezpiecznej" wysokości, ale niepotwierdzone, więc póki co sobie odpuśćmy).

     

    Inna sprawa, że jedynym komentarzem na dzisiejsze działania PiS-u może być najbardziej epicki facepalm, jaki tylko potrafię sobie wyobrazić. Dali się ponieść emocjom i zjebali wszystkie sensowne swoje działania z ostatnich miesięcy, do tego znaleźli się w sytuacji bez wyjścia - zostało im tylko przeprowadzenie rewolucji, bo co innego?

  10. Ok, jeśli ktoś ma tyle do powiedzenia, że "tak, tak, i słychać strzały!!!!1111", to niech się nie odzywa, bo to może na początku było trochę zabawne, ale już się trochę przejadło.

     

    Ta katastrofa śmierdzi od samego początku i temu raczej nikt nie zaprzeczy. Kompromitujące działania Rosjan i polskich władz w tej sprawie są czymś, czemu raczej nikt już nie zaprzecza (chociaż przez kilka pierwszych miesięcy każdy, kto zarzucał rządowi, że można było śledztwo prowadzić lepiej, zyskiwał miano oszołoma; w ogóle pojęcie oszołoma się przesuwało, bo na początku oszołomem był ktoś, kto sugerował, że do katastrofy mogły się przyczynić działania rosyjskich pracowników lotniska, co z czasem stało się dość powszechnie zaakceptowanym faktem). Natomiast w zamach przeprowadzony w tak amatorski sposób, w sposób, który praktycznie gwarantował, że prędzej czy później zostanie wykryty - do tego w kraju, w którym usuwanie niewygodnych osób jest niemal narodową tradycją i ma jedne z najlepszych służb specjalnych na świecie - bardzo trudno uwierzyć.

     

    Moja teoria - Ruscy od początku grają tak, aby wszystko wyglądało na zamach (oczywiście tak, by niczego udowodnić się nie dało), aby destabilizować sytuację w Polsce i regionie, przy dużej (raczej nieświadomej) pomocy polskiego rządu. Czy zamach był naprawdę - tego nigdy się nie dowiemy, bo ruskie służby są zbyt kumate, by zostawiać po sobie jakieś ślady.

  11. No i zaskakująco dobry mecz z Anglią. Polacy byli zwyczajnie lepsi, silniejsi, szybsi, mieli więcej chęci do gry i pomysłu, jak rozgrywać akcje. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę, że ostatnio Anglicy grają fatalnie i zasłużenie znów tracą punkty w dużej mierze dzięki swojej słabej formie, ale i naszych kadrowiczów trzeba docenić. Jak dla mnie graczem meczu był Lewandowski, który grał tak jak w Borussii - praktycznie nie tracił piłek, biegał do pressingu, walczył za dwóch i to skutecznie. Z dobrej strony zaprezentowali się też Krychowiak, Grosicki i Obraniak, solidnie zagrała defensywa. Fornalik wybitnym trenerem nie jest, ale skok jakościowy w organizacji gry w porównaniu do Smudy jest duży.

    W sumie nie było się za bardzo do czego dziś przyczepić, jak na nasze możliwości zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze, w sumie można było powalczyć o zwycięstwo, ale tak uczciwie patrząc, wielu klarownych sytuacji do strzelenia drugiej bramki nie było, więc można być całkiem zadowolonym z gry i wyniku.

  12. Analizowanie, co zrobiles nie tak, jakie bledy, itd to prosta droga do dola, depresji i utraty wiary w siebie i wlasna wartosc.

    Zależy od podejścia i własnej osobowości. Mi na przykład na początku moich kontaktów z płcią piękną (a było to stosunkowo niedawno, bo dopiero na studiach się jakoś ogarnąłem w tym temacie, wcześniej moim największym osiągnięciem w tym temacie było macanko z koleżanką w przedszkolu ;) ) analiza własnych dobrych i złych posunięć dała bardzo dużo. Czerpałem radochę z samego robienia postępów, nawet jeśli brakowało końcowych efektów. Potrafiłem dostać kosza od laski i potem przez następny dzień chodzić zadowolony, bo się odważyłem chociaż do niej podbić i do tego uważałem, że całkiem długo szło mi dobrze, a do tego wiem, co zrobiłem źle i jestem w stanie to wyeliminować. Towarzyszyła mi jakaś taka świadomość, że "następnym razem musi być lepiej".

    Ale trochę racji też oczywiście masz, pewnie nie każdy jest w stanie w ten sposób podchodzić do tych spraw. Trudno o chłodną analizę, gdy dziewczyna Ci się podoba. Zależy to pewnie też ogólnie od podejścia do życia, ale według mnie takie nastawienie, żeby starać się, by porażki nas wzmacniały jest słuszne i warto pracować, by u siebie to wyrobić. Ja na przykład mam takie raczej naukowe podejście do otaczającego świata i to też mi trochę pomogło w trzeźwym spojrzeniu na te sprawy.

     

    A wiek 17 lat to według mnie idealny wiek, by parę razy dostać po dupie i zrozumieć dzięki temu mniej więcej jak to działa.

    A co jesli wszystko bylo OK i nie popelnilo sie razacych bledow, tylko laska ma najebane w glowie, albo jest p***a bez klasy? Ma sie przez taka zastanawiac nad tym czy moze rzucic fizyke kwantowa i studiowac psychologie? Troche zdrowego egoizmu.

    Wtedy olać. Wiadomo, że nie każdej dziewczynie się spodobasz i to jest naturalne. Tobie też nie wszystkie się podobają.

    A takie co mają najebane w głowach najlepiej sobie odpuścić, gdy tylko zauważymy pierwsze symptomy (tak, wiem że to niby oczywistość, a trudno sobie czasem odpuścić, gdy w spodniach robi się ciasno :) )

  13. Bo już trochę irytuje mnie to że trafiam tylko na takie dziewczyny, które albo nie szukają chłopaka albo nie chcą zawierać nowych znajomości. Nigdy nie usłyszałem: "Nie chcę z tobą być bo jesteś taki i taki". Może i niepotrzebnie się spinam...

    Ile Ty masz lat? Zrozum, że dziewczyna prawie nigdy Ci nie powie, że nie chce Cię, bo jej się nie podobasz albo czegoś w tym stylu. Chyba że ją wkurzysz albo się za bardzo narzucasz i postanowi Ci wygarnąć. Mały słownik kobieco-polski:

    - "Zostańmy przyjaciółmi" - nie podobasz mi się, spadaj!

    - "Nie szukam chłopaka" - j/w

    - "Bardzo Cię lubię, nie chcę tego psuć" - j/w

     

    Et cetera, et cetera... Takich tekstów jest milion i wszystkie oznaczają to samo. Że albo jej nie pociągasz fizycznie albo uznała Cię za frajera (zaskoczenie - kobiety nie chcą być z frajerami). Kiedy dziewczynie podoba się facet, to na pewno nie powie mu, że nie szuka chłopaka, uwierz mi. :) Jak usłyszysz taki tekst to nie próbuj zmienić jej zdania (bo to się nie uda, stracisz tylko czas), tylko przemyśl, co zawaliłeś i nie popełnij tych samych błędów jak będziesz podbijać do kolejnej. To tak w skrócie... Powodzenia z następną! ;)

  14. Dopóki w PiS nie zmieni się wódz partia ta nic nie wygra.

    Coś na poparcie tej tezy (poza tym, że wszyscy tę opinię powtarzają)? Jak dla mnie PiS bez Kaczyńskiego nie istnieje. On tę partię stworzył i jest jej właściwie jedyną po odejściu swojego brata i Ziobry twarzą. Kto miałby być nowym liderem? Brudziński, Hoffman? Bez jaj!

     

    Nie. Są różne techniki przeprowadzania sondaży. Każda partia zamawia taki sondaż, który jej pasuje, ale wszystkie są przeprowadzone poprawnie.

    Ale jeśli jakaś pracownia stosuje cały czas tę samą technikę przeprowadzania sondaży, to ich wyniki powinny poprawnie (w granicach oczywiście błędów statystycznych) pokazywać pewne trendy, zakładając brak jakichś bardziej bezczelnych przekrętów.

  15. Mamy do czynienia z jedną z trzech opcji:

    - Albo PiS-owi dzięki sprawnej kampanii marketingowej udało się przedrzeć przez "nieprzekraczalną" granicę 30%, o której uwielbiają mówić eksperci (i to mocno, bo w okolicach 40% w sondażach to PiS miał dotychczas chyba tylko w 2006 roku po pierwszych kilku miesiącach rządów a jeszcze przed wpakowaniem się w genialną koalicję);

    - Albo ta granica to od początku była bujda i wymysły tychże ekspertów;

    - Albo sondaż jest sfabrykowany.

     

    Aha, jeszcze jedno wyjście, że sondaże to generalnie bujdy i jaranie się ich wynikami to idiotyzm. Ale niezależnie od tego efekty propagandowe są dwa - jeden dla PiS-u korzystny, drugi nie. Jedno to to, o czym pisze Mauro, czyli mobilizacja elektoratu bojącego się przerażającego Kaczora i jego świty. Drugi to pokazanie potencjalnemu elektoratowi bliżej centrum, że partia jest w stanie wyjść poza żelaznych zwolenników (jakoś tak działa ludzki mózg - skoro inni dali się przekonać, to może ja też rozważę zagłosowanie na nich?).

     

    Generalnie, z tego co zauważyłem, wśród znajomych pisowców nastroje są stonowane, raczej coś w stylu "znowu próbują straszyć PiS-em".

  16. No i po co było Moskala wyrzucać? Tylko po to, by pół roku później wziąć na trenera Kulawika? Pomieszanie z poplątaniem, brak jakiejkolwiek koncepcji. Aż takiego złego składu, by realnie grać o utrzymanie nie mamy, parę meczów w tej rundzie pewnie wygramy w marnym stylu i wielkie emocje nas w tym sezonie nie czekają. Bardziej martwię się, co będzie za rok, bo znowu połowie składu kończą się kontrakty. A że nasz syndyk masy upadłościowej, czyli Bednarz znajdzie godnych walki o utrzymanie następców klasy Sikorskiego czy Frederiksena, to nie wątpię.

  17. Jak przychodził do Legii, mówił, że spełniły się jego marzenia.

    Jak przychodził do Wisły, mówił, że rzeczywistość prześcignęła marzenia. ;)

     

    Jak dla mnie pod tym względem jest czysty, to kibice Legii mogliby się obrażać jak już ;)

     

    A tak na serio, to i tak nie mam ochoty znowu oglądać Maćka na ławce trenerskiej. Początek miał dobry, ale im dalej, tym gorzej. Końcówka to już była katastrofa. A skład miał dość stabilny.

  18. Zmiana trenera jest też o tyle zła w obecnej sytuacji, iż zapewni władzom jakieś alibi. Zaraz będzie "dajemy trenerowi czas na wdrożenie", czyli kolejne parę miesięcy bezrefeksyjnego czekania, zapewne znów żenujące wyniki i ten sam dylemat, tylko teraz z pytaniem czy zamieniamy Nawałkę na Smudę, a po kolejnej rundzie może nadejdzie czas odkurzenia Skorży czy Michniewicza. IMO to jest notoryczne taplanie się w tym samym szambie. Oznaczałoby to, że jak zwykle zmienimy coś w najłatwiejszej i mniej istotnej sprawie, a nikt nie ruszy czegoś ważniejszego. Adam z tego materiału pewnie nic lepszego by nie ukrecił, więc może czas zmienić materiał? Może czas kopnąć w dupę Bednarza? Może czas poinwestować w skauting juniorów skoro nie stać nas na wychowanie własnych? Może ktoś zająłby się wetowanie tak bzdurnych pomysłów jak kupno Sikorskiego? Oczywiście najłatwiej spierdolić wszystko na trenera, zmienić go na podobnego i po pół roku znów ten sam płacz. Poważnie, patrzmy szerzej.

    I znowu - nikt nie zwala wszystkiego na trenera. Żenadę mamy na wszystkich szczeblach, a symbolem tej degrengolady jest dla mnie Bednarz. Każdy wie, że dobrze by było zainwestować w scouting, w szkolenie, w bazę. Tylko że od odejścia Basałaja mamy nastawienie na przeżycie do pierwszego, więc trzeba sobie powiedzieć, że tego typu plany to na dziś fantastyka. Plany na ten sezon - utrzymać się i nie zbankrutować.

  19. Tylko jaki ruch proponujesz? Czuję, że z jakimś przebierańcem (nas to chyba nawet na Franka nie stać...) byłoby jeszcze gorzej. Probierz aż tak marny nie jest.

    Jeśli zakładamy, że opcja zagraniczna odpada, to brałbym Nawałkę. Wiem, że miał już szanse w Wiśle, ale od tego czasu dużo się nauczył i udowodnił w końcu swoją wartość na w miarę poważnym poziomie. Jego Górnik pomimo anonimowego składu gra z pomysłem i zaangażowaniem. Na dziś prowadzona przez niego drużyna wyprzedza Wisłę o lata świetlne pod względem organizacji gry. No i myślę, że sam chętnie mógłby chcieć jeszcze raz spróbować swoich sił w Krakowie i udowodnić, że niesłusznie nie dano mu wcześniej poważnej szansy. Choć oczywiście wykupienie go z Górnika i pensja dla niego to też koszty i nie wiem, czy jest to realne. Nie jest to Bóg wie jaki doskonały trener, ale myślę, że skok jakościowy w porównaniu do Probierza byłby spory.

  20. Ja pójdę dalej - nie widzę najbliższej przyszłości dla Wisły. Przy obecnym - kompletnie kretyńskim - sposobie zarządzania, dodatkowo nie popartym żadnymi nakładami finansowymi nie ma absolutnie żadnych szans by Wisła wróciła do poważnej gry. Nie ma ani dobrych zawodników w pierwszym zespole, nie ma juniorów, nie ma skautingu, nie ma kogoś dobrego od transferów, marketing prawie nie istnieje (od jakiego czasu nawet durnych biletów przez neta nie potrafią załatwić?), trener też jest jaki jest, w dodatku właściciel się wypina i nic nie dokłada. Skoro kupujemy zawodników pokroju Sikorskiego (do tej pory nie wiem po co zmarnowano choćby złotówkę na tą miernotę) to gramy jak klub kupujący zawodników pokroju Sikorskiego. Sama zmiana trenera obecnie nic nie da, bo na widoku nie ma żadnego sensownego kandydata - czyli oznaczałoby to marnotrawienie i tak marnych środków. Dopóki Cupiał się nie ogarnie ja tego klubu nie widzę, chyba że kogokolwiek zadowala obecna sytuacja. A pamiętajmy, że Melikson pewnie przy najbliższej okazji czmychnie, Ilev jest stary, Pareiko też, Sobol zaraz kończy karierę, więc tak - może (i zapewne będzie) być gorzej.

    A to już insza inszość... Rzecz w tym, że według mnie Probierz jeszcze ten obraz nędzy i rozpaczy czyni nędzniejszym i bardziej rozpaczliwym. Ale w sumie do takiego towarzystwa jak Bednarz czy Kapka pasuje jak ulał.

  21. Cupiał lepszych trenerów już miał. Trzeba było ich nie wywalać. Jeśli nie ma nikogo innego na widoku, to niech Probierz sobie zostaje, tylko że to oznacza prawdopodobnie dalsze tkwienie w marazmie i jak dla moje oko góra środek tabeli. Jeśli Cupiał ma właśnie takie podejście - czyli krótko mówiąc ma już to wszystko gdzieś - to pewnie taki wariant jest najbardziej prawdopodobny, bo szkoda mu będzie pieniędzy na jakieś odszkodowania dla Probierza. Niezależnie od wszystkiego, nie widzę przyszłości dla Wisły Probierza.

  22. Dla mnie uzależnianie pracy trenera od wyniku jednego meczu to głupota. Czy gdyby sędzia Lyczmański nie wydrukował dwóch bramek dla Pogoni, a do tego podyktował (też zresztą wątpliwy) karny dla Wisły i drużyna Probierza wygrała, to by to coś zmieniło w ocenie jego pracy? Oczywiście, że nie. Probierz kwalifikuje się do wylotu niezależnie od wyników meczów z Pogonią ani z Lechią. To prawda, że skład jest obecnie w sporej części wątpliwej jakości, ale jednak gdzieś tam na górną połowę tabeli się nadaje, tymczasem mam wrażenie, że poza Bełchatowem, ciężko znaleźć w T-ME drużynę grającą większą padakę, bez pomysłu, fatalną w każdej formacji, niezdyscyplinowaną. Żaden z zawodników pod wodzą Pana Michała nie zrobił postępów, za to wielu gra coraz gorzej. Nie widać za bardzo żadnych przebłysków, o ile nie wymyśli czegoś Melikson albo Iliew, ale ich raczej Probierz w piłkę grać nie uczył. Niby fajnie że sięga po młodych, ale jest to wymuszone raczej koniecznością, a nie wizją rozwoju, więc trudno go za to chwalić. Jedyne, co może mnie skłonić do poparcia jego pozostania to natychmiastowa poprawa stylu gry. Chcę tu zobaczyć jakąś myśl trenera, bo bez tego to równie dobrze zawodnicy mogą sami ustalać skład i taktykę i na to samo by wyszło.

  23. narodowy socjalizm i nazizm to terminy tożsame i żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni. polecam słownik języka niemieckiego ;)

    Ok, źle się wyraziłem i słusznie zostałem skontrowany. Miałem na myśli to, że używanie zdecydowanie pejoratywnie zabarwionego zwrotu "naziole", jednoznacznie kojarzącego się z niemieckimi nazistami z NSDAP, podczas gdy JKM użył terminu "narodowi socjaliści", który co prawda też kojarzy się z tą partią, ale samo w sobie nie ma zabarwienia pozytywnego czy negatywnego (trochę jak homoseksualista a pedał - znaczenie to samo, a zabarwienie zupełnie inne - choć oczywiście porównanie to nie oddaje w pełni istoty sprawy) to... co najmniej podkoloryzowanie jego wypowiedzi. ;)

     

    i tego, że nie nazwał ich nacjonalistami nie musisz mi tłumaczyć, bo wystarczy umieć czytać ze zrozumieniem, chłopcy ze Stowarzyszenia MN najwyraźniej nie umieją i poczuli się urażeni (lub jak twierdzą ludzie bliscy JKMowi "prawda w oczy kole") więc oskarżyli JKMa o lewactwo i wywalili z komitetu poparcia.

    Tego z kolei mi nie musisz tłumaczyć ;) Organizatorzy się zbytnio podpalili bez większej przyczyny, sam Korwin zresztą nigdy się chyba szczególnie pozytywnie o MW i ONR nie wypowiadał i im to jakoś nie przeszkadzało, więc nie rozumiem tego ruchu.

    JKM twierdzi, że w żadnym komitecie nie był i albo pali głupa, albo chłopcy z ONR i MW go palą... obstawiam jednak organizatorów, bo kiedy w tamtym roku kilka dni przed 11/11 z tego samego komitetu wycofał się gen. Petelicki to chłopcy twierdzili przez chwilę, że nic się nie stało, bo go w tym komitecie w ogóle nie było.

    Pewnie dali go na listę bez pytania, bo jednoznacznie popierał Marsz i brał w nim udział, a on sam raczej nie miałby nic przeciwko (zawsze okazja żeby gdzieś tam jego nazwisko się pojawiło). I chyba nie miał, bo nie protestował, dopóki go nie wyrzucono.

     

    BTW - Orwell też był socjalistą...

    Naciągana teoria, bo jego poglądy trochę ewoluowały w czasie, więc trudno to jednoznacznie określić. Ja też w pewnym momencie swojego życia pewnie mógłbym nazwać się socjalistą (czy tam narodowym socjalistą, bez znaczenia ;) ).

     

     

     

    Ważniejsze jest jednak to, że polityka multi-kulti, która była w Europie Zachodniej i wciąż jest podkreślana, podejmowana i rozwijana, w przypadku Breivika pokazuje, że prowadzi donikąd - dodaje.

     

    Szef klubu PiS uważa, że to przestroga dla Polaków. - Żebyśmy rozważnie podchodzili do tych spraw, przecież czekają nas podobne wyzwania także w przyszłości. Żebyśmy pamiętali o tym do czego taka polityka może prowadzić - mówi Błaszczak. - Chodzi o to, żebyśmy rozsądnie podchodzili do kwestii imigrantów, szczególnie tych imigrantów, którzy nie integrują się ze społecznością, a tak jest w przypadku państw Europy Zachodniej i niestety pewnie ten proces też nas czeka - dodaje.

     

    Mniej więcej wiadomo co chodzi Błaszczakowi i jest to kwestia o której można dyskutować (takie egzotyczne słówko), ale w tym kontekście brzmi kuriozalnie. Wychodzi na to, że gdyby nie "multi-kulti" to Breivik żyłby sobie jak normalny obywatel,ale, niestety, został sprowokowany. Innymi słowy można powiedzieć, że zamach na biuro poselskie PiSu był skutkiem działań tej partii, a nie chorych poglądów zamachowca.

    Błaszczak zwykle gada głupoty, choć tutaj trochę racji ma. Budowanie społeczeństwa wielokulturowego prowadzi do różnych napięć społecznych i czasem może to prowadzić do podobnych zdarzeń jak to z Breivikiem w roli głównej (inne pytanie czy akurat Breivik, gdyby nie islamiści, nie znalazłby sobie innego pretekstu, bo na przykład po prostu miał ochotę coś wysadzić i sobie postrzelać).Trzeba sobie odpowiedzieć, czy korzyści wynikającego z takiego modelu społecznego te problemy co najmniej równoważą i to jest pole do dyskusji.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...