Skocz do zawartości

Esteban

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    47
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Esteban

  1. Esteban

    Uleczyć...

    Podsumowanie zacznę od drużyny, a potem przejdę do zawodników, a o planach sparingowych jednak wspomnę w podsumowaniu ogólnym tego co się działo na świecie (gdyż urlop piłkarzy trwa aż do 5 lutego 2015 roku). PODSUMOWANIE RUNDY JESIENNEJ SEZONU 2014/2015 DRUŻYNA Pozycja w lidze: 11 (przewaga zaledwie 3 punktów nad strefą spadkową i 4 nad ostatnim zespołem) ( 15 punktów straty do wicelidera i 18 do lidera) Zwycięstw: 6 Remisów:4 Porażek:9 + porażka w PP Najwyższe zwycięstwo: 4:1 vs Wigry Suwałki 15.11.2014 Najwyższa porażka: 0:3 Wisła Płock 03.09.2014 (nie liczę jednak 0:5 z Zagłębiem Lubin bo walnęło mi crasha) Podsumowując taktykę jaką obrałem nadawała się w gruncie rzeczy na grę u siebie i styl załapaliśmy dopiero w ostatnich kolejkach. Przez zimę muszę pomyśleć o bardziej defensywnej taktyce, nastawionej pod wyjazdy. Z 20 meczów, 9 zagraliśmy u siebie i zgarnęliśmy 15 punktów co nie jest tragedią, ale myślę, że powinniśmy zamiast tego zdobyć z 21 punktów. Naszą bolączką była jednak gra na wyjazdach, z 11 meczów wywieźliśmy tylko 4 punkty ! Uważam że to był problem w naszej grze i trzeba coś z tym zrobić (taktyka, inne decyzje personalne) itp. Analiza bramkowa mówi nam z kolei, że strzeliliśmy 27 bramek (średnia 1,35 na mecz) i straciliśmy 31 (średnia 1,55 na mecz). Te dwie statystyki windują nas gdzieś pośrodku tabeli, musimy po prostu coś poprawić by uzyskiwać lepsze rezultaty, albo lepiej bronić albo więcej strzelać, gdyż jak zauważyłem z 10 meczów, które przegraliśmy aż 7 tylko jedną bramką, gdybyśmy coś tam poprawili, mielibyśmy dużo lepsze perspektywy przed nadchodzącą rundą. Najwięcej bramek zdobywamy i tracimy w pierwszym kwadransie, to drugie udało się poprawić i w ostatnich meczach rzadko wchodziliśmy w mecz nie skupieni. Co ciekawe to lewej strony najczęściej asystowaliśmy (spodziewałem się że Jagiełło podwyższy statystykę prawej), a z prawej najwięcej traciliśmy. Na trybunach pojawiło się średnio 5070 widzów (najwięcej w przegranym z Zagłębiem meczu 6228 widzów). PODSUMOWANIE ZAWODNIKÓW (nie wliczam Pucharu Polski) BRAMKARZE: Łukasz Skowron oc. 0 (Nie wystąpił w żadnym meczu, bo nie musiał, uznałem że lepszym kandydatem jest Miszczuk. Dałbym mu wchodzić na Puchar, ale z pucharu odpadliśmy) 0 meczów Jakub Miszczuk oc. 6.96 (Trzecia ocena w klubie świadczy o tym, że to właśnie Miszczuk był najpewniejszy w strukturze defensywnej Arki, pewny punkt, który nie karze mi szukać zastępcy) 19 meczów PRAWA OBRONA: (szukam wzmocnienia) Paweł Brzuzy oc. 6.74 (Denerwowała mnie na początku sezonu jego niedojrzałość, potem trochę się uspokoił i nie łapał głupich kartek, ale długimi momentami i tak był niepewny) 8 meczów Łukasz Kowalski oc. 6.72 (Podobny poziom i tyle samo kartek co Brzuzy sprawia, że będę szukał dla niego zamiennika, zwłaszcza, że chłopaczyna stary już jest) 11 meczów (2 z ławki) ŚRODEK OBRONY: (1 zawodnik potrzebny, z 1 się żegnam) Alan Fialho oc. 6.79 (zacząłem od najmocniejszego punktu obrony, który zarazem pokazuje jak słaba jest obrona, popełniał jednak najmniej błędów i z nim na pewno się nie pożegnamy) 18 meczów + 2br. Krzysztof Sobieraj oc. 6.73 (Krzysiek najlepsze lata ma za sobą, ale go nie ruszę, bo jest tu legendą, trzeba jednak przyznać, że się wyrabiał i zakończył rundę z bramką i asystami) 12(1) meczów +1br+2as. Sebastian Kopeć oc. 6.67 ( Grał mało i generalnie nie błyskał formą, w zimie stoczy pojedynek z Zakostelskim o pozostanie w drużynie) 4 mecze (2 z ławki) Jan Zakostelsky oc. 6.64 (walka z Kopciem o pozostanie w drużynie, a w zimie wzmocnie obronę o jeszcze jednego defensora) 5 meczy (3 z ławki) LEWA OBRONA: (wzmocnienie 1 graczem) Marcin Warcholak oc. 6.71 (Poza jednym meczem w którym został MoM grał słabiej niż oczekiwałem, potrzebne jest wzmocnienie) 18 meczów + 2as. Paweł Wojowski oc. 6.65 (Połowę rundy pauzował z powodu kontuzji, pojawił się ale nie błysnął, kto wie czy go nie pożegnam) 2 mecze z ławki DEFENSYWNY POMOCNIK: (żegnamy się z 1 graczem) Antoni Łukasiewicz oc. 6.73 (Długo poza grą, z powodu kontuzji w sparingach, gdy wrócił nie wniósł nic specjalnego do gry, poza jedną czerwienią) 4 mecze (3 z ławki) Vukasin Popovic oc. 6.65 ( Słaba runda Serba i dopiero teraz to zawuważyłem, mimo wszystko nie popełniał rażących błędów, niedługo zdecyduję kogo z 2 będę chciał się pozbyć) 14(2) meczów +2br+1as. ŚRODKOWI POMOCNICY: (Mancini wylot, Lech wylot do II drużyny, szukamy 1 wzmocnienia) Bartosz Ława oc. 6.66 (Niezbyt dobra runda, a broni go tylko to że jest kapitanem, jest wiekowy i i tak był lepszy od dwójki pod nim) 9 meczów (5 z ławki) +1as. Andrea Mancini oc. 6.59 (Po Schevchence najgorszy transfer, nie potrafił się wybić, zaskoczyć) 0 meczów (11 z ławki) w ofensywie nic Grzegorz Lech oc. 6.61 ( Lech zostanie przeniesiony do II zespołu, gdyż w pierwszym nie popisał się zbytnio, ale mam do niego szacunek i mam nadzieję, że tam odbuduję formę.) 7 meczów (6 ławka)+1br.,as. SKRZYDŁOWI LEWO: Marcus Da Silva oc. 6.67 ( Ma już za sobą najlepsze lata i nie dał tyle z siebie ile wymagałem, mam nadzieję, że na wiosnę się obudzi) 10(2) meczów +1br. Aleksa Bozovic oc. 6.77 (Cichy bohater niektórych meczów i gracz, który jako jeden z 2 nabytków wkomponował się w styl zespołu) 12(3) + 1br+ 3 as. WYSUNIĘTY ROZGRYWAJĄCY: (Calderon get out, szukamy zamiennika) Antonio Calderon oc. 6.70 (Od gracza pochodzącego z Hiszpanii oczekiwałem dużo więcej, zawiódł i sam wybrał swój los) 4 mecze (3 z ławki) Viulen Ayvazyan oc. 7.08 (Hit transferowy i drugi najlepszy gracz w drużynie, ma za sobą naprawdę dobrą rundę i jeśli podąży tym tropem będzie z niego dobry piłkarz) 19 meczów +5br+3as.+3MoM SKRZYDŁOWY PRAWY: Aleksander Jagiełło oc. 7.10 (Nasza perełka, której brak konkurencji nie przeszkodził w rozwoju, jego forma chwalą wszyscy i będzie go trudno zatrzymać po sezonie) 18 meczów + 6br+ 8as.+3MoM) NAPASTNICY: (Schevchenko do rezerw, Wardziński transfer + wzmocnienie) Paweł Abbott oc. 6.81 (Abbott leczył kontuzję spory czas, ale po powrocie nie złapał odpowiedniej formy, co i tak dało mu średnią 4 w zespole, nie skreślam go) 11 meczów (4ławka) +4br.+1MoM Eugene Schevchenko oc. 6.45 (najgorszy transfer minionego okna, przesunąłem go do rezerw, a ten nadal marudzi, niech mu będzie, chętnie się go nawet pozbędę) 6 meczów(5 ławka) + 1br. Maciej Wardziński oc. 6.60 (strzelił co prawda gola, ale jego umiejętności nie są za dobre, pozbędziemy się go) 1 mecz(1ławka) + br. CO WZMACNIAMY i KOGO ODRZUCIMY? W defensywie na każdej pozycji jest potrzebny jeden gracz, dodatkowo wyeliminujemy kogoś z dwójki (Zakostelsky+Kopeć) W środku pola albo odejdzie Łuaksiewicz albo Popovic, zostawiamy Ławę i szukamy zawodnika na rozegraniu W formacji skrzydłowych nie potrzebujemy wzmocnień, obdarzymy tu chłopaków zaufaniem tak jak bramkarza. Na wysuniętym rozgrywającym żegnamy Calderona i witamy nowego gracza. W ataku żegnamy 2 zawodników witamy jednego. Planowane wzmocnienia: 5 Planowane osłabienia: 5
  2. Esteban

    Uleczyć...

    Po meczu jedna zła i jedna jeszcze gorsza wiadomość. Da Silva skręcił staw kolanowy i już o tych dwóch meczach mógł zapomnieć, to była ta gorsza wiadomość. Złą wiadomością był fakt, że na tydzień wypadł nam Łukasiewicz. Mecz w Nowym Sączu kończył naszą serię wyjazdów, po ostatniej przyzwoitej grze (powtarzam grze nie wynikach) na wyjeździe, liczyłem że powalczymy o 3 punkty. Zwłaszcza, że tych rywali już pokonaliśmy, na inaugurację sezonu było 3:1 dla nas, gdzieś to musiało siedzieć w głowie gospodarzy. Schevchenko zaakceptował karę jaką nałożyłem na niego po występie, ale ja wciąż, nie wiem czy bez sensu wierzyłem w niego i na Podhalu pozostał w wyjściowym składzie. Do pierwszego składu wobec absencji Marcusa znowu wskoczył Bozovic, a na ławce zawitał Mancini. Sandecja podobnie jak w 1 kolejce miała poważną obniżkę formy, więc było o co się bić. Pozwólcie, że pozostawię ten mecz bez dłuższego komentarza, dobrze zagrał Abbott, a w mojej drużynie nie będzie miejsce dla wygłupów Schevchenki, znów przez niego przegrywamy. 1 Liga, 18 kolejka Sandecja Nowy Sącz 3-2 Arka Gdynia 28' 1:0 Gomez 41' 2:0 Bębenek 49' 3:0 Bębenek 61' 3:1 Jagiełło 90' 3:2 Abbott Stadion im. Ojca Władysława Augustynka, Nowy Sącz 1141 widzów Zostałem wezwany na dywanik po zdobyciu zaledwie punktu w ostatnich pięciu meczach. Postawiono mi wysokie ultimatum, czyli zdobycie 12 w następnych pięciu. Z prostej kalkulacji wynikało, że trzeba było wygrać z Wigrami Suwałki by wciąż się liczyć i na zimę mieć troszkę cieplejszy tyłek. Był to ostatni mecz rundy, na dodatek w moje urodziny, także poprosiłem zawodników o mobilizację na ten mecz, wiedziałem że z częścią zawodników na trwałe się pożegnam, bo nie spełnili pokładanych w nich nadziei. W ostatnim meczu rundy nie mógł zagrać Kowalski, z racji pauzowania za kartki. Schevchenko został powołany do reprezentacji, co jest dla mnie chyba jakimś żartem, ale to sprawa trenera Ukrainy U-19. Dobrze zaczęliśmy to ważne dla mnie i drużyny spotkanie i już w 2 minucie swoją okazję wykorzystał od dawna będący w cieniu Ayvazyan, warto dodać, że podawał mu według mnie najlepszy gracz Arki w tej rundzie, czyli Jagiełło. W 15 minucie wspaniale w pole karne z wolnego dośrodkował Lech, a tam znów znalazł się Armeńczyk i było 2:0. W 24 minucie rywali mógł dobić Jagiełło, ale tym razem nie popisał się precyzją. Rywale za to wyprowadzili jedną kontrę i po strzale Biela mieli już tylko bramkę straty. Do przerwy wynik korzystny, ale chyba za wcześnie uwierzyliśmy w zwycięstwo, trzeba było "gryźć'' trawę do końca. Łukasiewicz z musu zamienił Brzuzego, który dopiero wracał po kontuzji, a ostatnią szansę na wykazanie umiejętności w klubie dostał Mancini. Na początku drugiej połowy zadanie ułatwił nam Michałkowski, który już w 47 minucie obejrzał czerwień, to mogło podciąć skrzydła drużynie gości. Ale to oni w 10 prawie doprowadzili do remisu. Obudziło to mój zespół i w 68 minucie ważnego gola zdobył Sobieraj, swoją pierwszą bramkę w tym sezonie w Arce nomen omen. W 78 minucie przymusowo boisko musiał opuścić Ayvazyan, a za niego na 15 minut wszedł Ława. W 83 minucie już wiedziałem, że nic nam nie wyrwie zwycięstwa, po wolnym gola z bliska strzelił Popovic i było 4:1. Najbardziej okazałe zwycięstwo w takim momencie i w urodzinki to było coś fajnego dla mnie. Cieszy dzisiejsza postawa ofensywy, choć nadal Abbott nie ma formy co boli. Czas teraz na przerwę zimową, w której poważnie trzeba się będzie zastanowić nad sytuacją niektórych zawodników w mojej drużynie. 1 Liga, 19 kolejka Arka Gdynia 4-1 Wigry Suwałki 2' 1:0 Ayvazyan 15' 2:0 Ayvazyan 30' 2:1 Biel 68' 3:1 Sobieraj 83' 4:1 Popovic stadion GOSIR, Gdynia 4583 widzów --------------------------------------------------- Podzielę następne 3 posty na : Podsumowanie gry zespołu i poszczególnych zawodników (podam terminarz sparingów) - jakoś tydzień po meczu Podsumowanie pierwszej połowy sezonu w ligach narodowych i na poziomie europejskim + wyniki Polski - na przełomie grudnia/stycznia Sparingi + transfery z/do klubu + ostateczny skład na wiosnę
  3. Esteban

    Uleczyć...

    Teraz przed nami najtrudniejsza część tej rundy, czyli trzy wyjazdy pod rząd. Jako, że nie potrafiliśmy wywieźć jeszcze 3 punktów z wyjazdu, poza Głogowem, można było mieć morowe nastroje. Ja jednak się nie załamałem i wierzyłem, że przynajmniej raz wygramy. Pierwszym miejscem do zwiedzenia była Legnica, właśnie z tego regionu Polski wywieźliśmy jedyne zwycięstwo. W połowie tygodnia wysłałem scoutów do sprawdzenia paru nowych celów transferowych na zimę, powoli też z współpracownikami wybieraliśmy graczy do odstrzału i do przesunięcia z rezerw do pierwszego zespołu. Wracając do meczu, graliśmy z sąsiadem w tabeli i warto było to wygrać, gdyż oni i tak mieli zaległy mecz, a my nie. Do gry wrócił Wojowski, wskoczył na ławkę zamiast Manciniego. Na środku obrony zamiast Zakostelskiego wrócił Sobieraj. Dziennikarze śmiesznie nazwali ten mecz Pucharem o Urząd Pracy, gdyż zarówno ja jak i Mroczkowski walczyliśmy o utrzymanie na stołku menedżerskim. W pierwszej połowie warto było odnotować jedynie 2 groźne sytuacje, obydwie były jednak po stronie Miedziowych. W 36 minucie groźny strzał z wolnego oddał Trinidadczyk Keon Daniel, a chwilę później pierwszy raz od dawna widziałem dobrą interwencję w polu karnym, świetnie ze swojego zadania popisał się Sobieraj i ustrzegł nas przed groźnym strzałem, a może i golem. Do połowy bezbramkowy remis ze wskazaniem na Legniczan. W połowie zmęczonego Popovica zmienił Łukasiewicz. W 65 minucie po pięknej, indywidualnej akcji gola mógł strzelić Da Silva, ale chybił o milimetry, bramkarz byłby bez szans. Na ostatnie 20 minut wpuściłem Ławę i 17 lat młodszego Schevchenkę, czyli dwa pokolenia piłkarskie. I to właśnie ta dwójka mogła pogrążyć Miedź, ale na drodze do szczęścia stanął tym razem słupek. Nie było szału, ale cenny remis z trudnego terenu to zawsze sukces. Cieszy w końcu zero z tyłu (pierwsze w sezonie) i to że potrafiliśmy zdominować rywala w 2 połowie, zabrakło tylko gola i byłbym ukontentowany. 1 Liga, 16 kolejka Miedź Legnica 0-0 Arka Gdynia stadion im. Orła Białego, Legnica 3060 widzów Po meczu dowiedziałem się, że jestem typowany jako pierwszy z kandydatów do odstrzału, miało to związek ze zwolnieniem Piotra Stokowca z Zagłębia Lubin. Punkt z Legnicą cieszył, ale teraz nas czekało o wiele trudniejsze wyzwanie, jechaliśmy na boisko wicelidera, wyprzedzającej nas o 11 punktów Olimpii Grudziądz. Był to mecz kończący pierwszą serię potyczek, i śmiało można było przed nim powiedzieć: Arka zawodzi, Olimpia potwierdza swoją regularność z poprzednich sezonów. Pierwszy na wylot z klubu został wybrany Calderon, sam zawodnik zrozumiał, że nie ma miejsca w naszej taktyce i zacząl już szukać swojego miejsca w innym klubie. Większych zmian w porównaniu z poprzednim meczem nie przewidziałem, do składu wskoczył tylko Schevchenko, bo narzekał na brak gry w pierwszej "11", co mogłem jednak zrobić, gdy obydwaj napastnicy nie strzelają bramek? Schevchenko dobrze się pokazał już w 1 minucie, al brakuje mu szczęścia, bo trafił tylko w poprzeczkę. Zresztą zaczęliśmy mocno, bo w 2 minucie sytuacyjną piłkę w polu karnym miał Sobieraj, ale trafił w słupek. Dobrze graliśmy dzisiaj z kontry, ale Schevchenko zmarnował kolejne 2 dobre okazje i co ja mam zrobić z tym chłopakiem, błyska talentem wszędzie, ale nie w I lidze... A rywale stworzyli jedną okazję i prawie zdobyli bramkę, bliski celu był Cieśliński, mimo wszystko lepsze wrażenie po sobie zostawiliśmy właśnie my. Jedyną zmianę w przerwie dostał poturbowany Da Silva, za niego na lewym skrzydle zagrał Bozovic. Znów przeważaliśmy, ale mój zespół momentami się zapominał i w 59 minucie przed jeszcze lepszą szansą stanął Cieśliński, znów jej nie wykorzystał. Niestety rywale potwierdzili swoją klasę i najwięcej sił pozostawili na końcówkę w której "wykończyli" nas Smoliński z Kłusem. Przegrana 0:2, ale styl gry w końcu mi się podobał, brakuje nam napastnika z prawdziwego zdarzenia, a Schevchenko sam wie, że zawodzi, gdyby nie on wygralibyśmy to, a tak wyjeżdżamy z pustymi rękoma. 1 Liga, 17 kolejka Olimpia Grudziądz 2-0 Arka Gdynia 66' 1:0 Smoliński 76' 2:0 Kłos stadion Centralny, Grudziądz 2541 widzów Nadchodzące mecze: 08.11. Sandecja Nowy Sącz (1 liga) 15.11 Wigry Suwałki (ostatni mecz rundy jesiennej)
  4. Esteban

    Uleczyć...

    Chrobry Głogów 1-2 Arka Gdynia (Jagiełło x2) Niesamowity mecz, w końcówce 9 vs 9 (sędzia bawił się w eliminacje) i rywali dobił głodny bramek Jagiełło. Pierwsze 6 punktów z rzędu. Pogoń Siedlce 2-1 Arka Gdynia (Bozovic) Eksperymentalna obrona, na comeback tym razem było za mało czasu.... stan z przed zapisu się wyrównał Arka Gdynia 0-2 Zagłębie Lubin Co było to jest, uniknąłem jednak blamażu, a zarząd aż tak się nie wkurzył, ale i tak z Miedzią czeka nas gorący pojedynek.
  5. Esteban

    Uleczyć...

    NO i TERAZ muszę ponarzekać na FM-a, walnął mi pierwszy crash dump, autosave też dawno i zamiast tego tekstu: Nie potrafiliśmy wywieźć 3 punktów z wyjazdu, na dodatek seria 4 punktów z rzędu zdarzyła nam się tylko na początku sezonu, to o czymś świadczy. Nie tak miało być pod moimi rządami. Zarząd jeszcze mi ufał, ale nie wiedziałem na ile mogłem sobie pozwolić. Powiedziałem sobie i chłopakom, że musimy się przełamać. Nie było nawet czasu wracać do Gdyni i następnego dnia wyjechaliśmy do Siedlec. Siedlczanie to idealny rywal na przełamanie, beniaminek nie potrafił sprostać wymaganiom pierwszoligowym i okupuje miejsce 18, nawet Bytovia ich wyprzedziła. Schevchenko zagrał 17 minut w barwach swojej reprezentacji młodzieżowej, ale nie popisał się zbytnio, gdyż z 3 strzałów jakie oddał, tylko jeden był celny, zupełnie jak w klubie... Przed meczem na brak gry w pierwszej jedenastce narzekał Lech, a że to gracz doświadczony stwierdziłem, że obdarzę go zaufaniem za odwagę i nagrodzę przy okazji. Do składu na dobre dałem wrócić też Da Silvie, miałem nadzieję, że te 2 zmiany coś zmienią w naszej grze wyjazdowej. Zacznijmy od tego, że chciałem by zespół narzucił swój styl gry rywalowi, ale to gospodarze wystawili przeciw taktykę i od samego początku dążyli do bramki. Mogło im się to udać już w 2 minucie, ale Ogrodnik nie wykorzystał swojej okazji. Niestety w 4 minucie nie było już tyle szczęście, a wspomniany gracz ośmieszył Sobieraja, dograł do Tataja, a ten pewnie główką skierował piłkę do bramki. W 25 minucie trzecią okazję wybronił nam Miszczuk, ale ja powoli traciłem siłę na łatwość w dochodzeniu do sytuacji naszych rywali. W 38 minucie znów popisał się Miszczuk i wybronił sam na sam sytuację z Ogrodnikiem. W przerwie musiałem coś zmienić. Na środku obrony zagrałem va banque, Alan po kartce musiał zejść, za niego wszedł Łukasiewicz, który nominalnie gra o pozycję wyżej. Swoją okazję w ataku dostał Wardziński. Zdawało mi się, że nic się już nie stanie, rywale postawili autobus. Ale jedna indywidualna akcja i urwał się Jagiełło, dośrodkował, a tam obrońca gospodarzy Pisarczuk wyprzedził Ayvazyana i strzelił do swojej bramki, po 1! Ale ten mecz okazał się przełomowy, nie tylko potrafiliśmy wyrównać, ale i zadać ostateczny cios. W 68 minucie zadrżało mi serce gdy najpierw w obrońce z bliskiej odległości trafił Bozovic, sekundę później Da Silva trafił w poprzeczkę, aż w końcu strzelił idealnie z pierwszej piłki w okienko po odbiciu od poprzeczki, piękny gol i wreszcie prowadzenie. Rywale gonili wynik i w 84 minucie strzelili nawet gola, ale Tataj był na spalonym. W końcówce ułatwił nam życie Rodak, który złapał czerwień, mogliśmy odetchnąć i w końcu wygrywamy na wyjeździe. Nie wiem czy takie mecze budują drużynę, ale na pewno polepszają nasze nastroje. W końcu coś zagraliśmy na wyjeździe, bynajmniej w II połowie. I jedno zaskoczenie, Łukasiewicz, który zagrał na środku obrony w II połowie jak profesor, wiele razy ratując nam skórę. Czas spróbować kombinować w obronie.... 1 Liga, 14 kolejka Pogoń Siedlce 1-2 Arka Gdynia 5' 1:0 Tataj 62' 1:1 Pisarczuk (sam.) 68' 1:2 Marcus Da Silva stadion ROSRRit, Siedlce 2767 widzów Zagłębie Lubin to jeden z tych klubów od których w 1 lidze oczekuję się stylu i bycia w czołówce tabeli. Podobnie jak my jednak zawodnicy z Dolnego Śląska zawodzili od początku sezonu i w tabeli przed meczem znajdowali się pod nami (my 8 miejsce, oni 12), więc można było oczekiwać, że będziemy kontrolować mecz, zwłaszcza że rywale bardzo nieporadnie grają w obronie. Nie mniej przydało nam się te 7 dni także do odpoczynku. Do klubu przypłynęły sensacyjne wiadomości za zgrupowania reprezentacji Ukrainy U-19, po 2 słabych meczach Schevchenki, w których dostał oceny 6.6 i 6.4 przyszło mu zagrać pełne 90 minut w meczu z Walią i nie zawiódł trenera. Strzelił 2 bramki, które pomogły Ukrainie pokonać Wyspiarzy w stosunku 3:2 i zanotował ocenę 9.6 ! W nagrodę za ten występ zyskał też w moich oczach i dostał kolejną szansę, miało to też zmobilizować Abbotta, który ostatnio wstrzymywał się z strzelaniem bramek. Poza tym zaryzykowałem i na środku obrony zamiast Sobieraja zagrał od 1 minuty Łukasiewicz. Do 19 minuty spokojnie obydwa zespoły nie starały się za wszelką cenę atakować, jednak w tej minucie świetne podanie na skrzydle otrzymał Błąd i gdyby nie jego błąd bylibyśmy w złej sytuacji. W 26 minucie ofiarnie obrońca gości powstrzymał Schevchenkę przed zdobyciem gola, gdyby tylko ten młody zawodnik miał lepszy start do piłki... Ta sytuacja zadziałała na nas źle, za to rywale wykorzystali swoją okazję z perfekcją i w 33 minucie gola strzelił Przybecki. W przerwie wierzyłem, że będziemy w stanie odmienić wynik meczu. Miał nam w tym pomóc Abbott i Ława. Zamiast tego przeżyłem najgorsze 45 minut na ławce Arki, których nawet nie opiszę, wynik mówi sam za siebie.... Żal mi tylko kibiców 1 Liga, 15 kolejka Arka Gdynia 0-5 Zagłębie Lubin :o 33' 0:1 Przybecki 46' 0:2 Przybecki 56' 0:3 Przybecki 74' 0:4 Kwiek 79' 0:5 Przybecki (rozszalał się skurczybyk, a ostrzegałem przed nim) stadion GOSIR, Gdynia 6206 widzów (frekwencja poleci w dół przez jeden blamaż) Nie wiem czy warto pisać nadchodzące mecze, bo liczy się tylko następny, wygram zostaję, przegram odchodzę, tak zdecydował zarząd. A co będzie jak zremisuje? Nie wiem, liczy się teraz tylko: 25.10 Miedź Legnica (1 liga) będę powtarzał 3 mecze, a już zrobiło się ciekawie :P jak dogram to napiszę krótko, ale trochę mnie to wkurzyło, bo lubię być pod ścianą, a po wczytaniu mogę zagrać lepiej te mecze.....
  6. Esteban

    Uleczyć...

    Na dywanik nie zostałem wezwany, ale moje być albo nie być zależało od nadchodzącej serii meczów. Zdawałem sobie sprawę, że trzy mecze ze słabszymi rywalami mogą pozwolić nam wybrnąć z niskiego, 12 miejsca w tabeli. Na pierwszy ogień przyszło mi zawalczyć o punkty z Bytovią Bytów u siebie. Bytovia jako rywal ze strefy spadkowej nie miał prawy mi zagrozić w nadchodzącym meczu, zwłaszcza że grałem znów w Gdyni. W dodatku zarząd ogłosił dzień kibica, więc mobilizacja była podwójna. Zdałem sobie sprawę, że zwycięstwo w tym meczu miałoby podwójny wymiar. Nadszedł październik i powołania do reprezentacji, a tu niespodzianka. Nie Jagiełło a Schevchenko dostał powołanie. Dawno straciłem do niego zaufanie i zacząłem go wysyłać na mecze do juniorskiej drużyny. Dwa dni przed meczem błysnął w zremisowanym 3:3 z Garbarnią Kraków juniorskim meczu, gdzie strzelił dwie ładnej urody bramki. U mnie jednak miał dostać swoją okazję tylko na maksymalnie 45 minut. Co do roszad przed meczem, do składu wrócili Sobieraj i Alan Fialho na środek obrony i Popovic na defensywnego pomocnika. Ze składu wyleciał z kolei na 7 tygodni Brzuzy z powodu pękniętej kości nadgarstka. Popovic zamienił pauzującego Łukasiewicza. Mecz zaczął się tak jak zakładałem. Przycisnęliśmy rywala, a on cierpliwie czekał na okazję do kontry. Wiedziałem, że dziś kluczem będzie skuteczność, bo prędzej czy później znajdzie się dogodna sytuacja. I wszystko toczyło się po naszej myśli, po ładnej akcji i pięknym dośrodkowaniu Warcholaka, piłkę główką do bramki skierował Abbott, 1:0 po 9 minutach. Niemal kopia tej akcji 2 minuty później, znów Warcholak dośrodkowuje, a główką wykańcza tym razem Jagiełło, to ustawiło mecz. Goście musieli zaatakować trochę śmielej. W 21 minucie Miszczuk potwierdził swoje umiejętności, gdy z najbliższej odległości strzelał Wilczyński. Rywale nadal napierali, a w 32 minucie Maziarz strzelił nawet gola, ale spalił. W drugiej połowie dałem odpocząć Calderonowi i Abbottowi i wpuściłem świeżą krew w postaci Manciniego i Schevchenki. To ten drugi zainicjował akcję, która po 40 sekundach zamieszania skończyła się golem Jagiełły, który dzisiaj grał jak z nut i napędzał większość akcji zespołu. 3:0 to dobry wynik jak na ten sezon, chłopaki chyba już myśleli że wygrali, a tu w 60 minucie klops, wielki klops Sobieraja i tracimy bramkę, bo ten błąd wykorzystał Łazaj. Od tego momentu zacząłem się robić nerwowy, gdyż chciałem te 3 punkty zagarnąć, w końcu. W 66 minucie okazję na skompletowanie hattricka miał Jagiełło, ale ją zmarnował. Przez następne 20 minut było naprawdę nudno, aż tu drugi klops, tym razem Kowalski minął się z piłką, ale gdyby Łazaj strzelił gola chyba bym dostał zawału. W końcu wygrana ! Trochę bardziej niż zwykle wypełnione trybuny oglądały w końcu Arkę, która przynajmniej w ataku prezentowała się przyzwoicie, obrona to inna bajka i coraz bardziej zastanawiam się nad wzmocnieniami w tej linii.... 1 LIGA, 12 Kolejka Arka Gdynia 3-1 Bytovia Bytów 9' 1:0 Abbott 11' 2:0 Jagiełło 51' 3:0 Jagiełło 60' 3:1 Łazaj stadion GOSIR, Gdynia 5660 widzów (dzień kibica) Tym razem czekała nas zaledwie trzydniowa przerwa, bo czekał nas środowy pojedynek w Głogowie. Tym razem nie spodziewałem się już łatwego meczu, bo po pierwsze mieliśmy zagrać na wyjeździe, a po drugie rywal choć niżej od nas notował lepsze wyniki w ostatnim czasie. Wierzyłem jednak, że po raz pierwszy w sezonie uda nam się wygrać 2 razy z rzędu. Zdawało się, że wszyscy byli w formie, nikt nie złapał od dłuższego czasu kontuzji pomeczowej (w 'szpitalu" leżeli tylko Wojowski z Brzuzym), jedyne czego mogłem się obawiać to niewątpliwie zachowania moich obrońców, ostatnio zaufać mogłem tylko Alanowi Fialho i poczynaniom ofensywnym Warcholaka, nic poza na tym, nawet weterani jak Sobieraj i Kowalski się pogrążali. Miłą informacja wpłynęła do klubu po ostatniej kolejce, bo aż 3 zawodników znalazło się w topowej "11", Miszczuk, Warcholak i Jagiełło. Tak jak wspomniałem dużo zmian przed meczem nie było: Mancini zmienił zmęczonego Calderona, a na ławkę z racji reprezentacyjnej absenci Schevchenki wskoczył Wardziński, którym ostatnio zaopiekował się Da Silva. Pierwsza połowa była wyrównana, ale poziom sportowy był kiepski, a może nawet beznadziejny, gdyż żaden zespół nie stworzył sobie 100 procentowej okazji. Swojej okazji pokazania się nie wykorzystał znowu Mancini i naprawdę momentami jego bezbarwność mnie drażniła. Wobec tego w przerwie dostał zmianę, na jego miejsce wszedł nasz wyjadacz Ława. Druga połowa wreszcie podniosła trochę poziom meczu i mogła się zacząć dobrze dla gospodarzy, mogła bo w kolejnym meczu niesamowitą interwencją popisał się Miszczuk. Słabe zawody rozgrywał dziś Bozovic, wobec tego w 63 minucie na plac gry wybiegł Da Silva. Niestety jeden błąd przy wybiciu piłki i to Alana, o którym pochlebnie wyrażałem się przed meczem mógł nas pogrążyć, w 72 minucie po strzale Aldas było 1:0 dla gospodarzy. Rzuciliśmy się do ataku, ale nic nam nie wychodziło dziś i ten mecz utwierdził mnie w przekonaniu, że nie potrafimy grać na wyjazdach, i nie jest to wina wyłącznie obrony, że przegrywamy mecze. 1 Liga, 13 kolejka Chrobry Głogów 1-0 Arka Gdynia 72' 1:0 Aldas stadion na ul. Wita Stwosza, Głogów 2222 widzów Nadchodzące mecze: 11.10 Pogoń Siedlce (1 liga) 18.10 Zagłębie Lubin (1 liga) 25.10 Miedź Legnica (1 liga)
  7. Esteban

    Uleczyć...

    Do następnego ciężkiego wyjazdu do Łodzi mieliśmy cały tydzień. Stwierdziłem, że to dobry moment by zarządzić w środku tygodnia sparing ze słabszym rywalem, aby trochę podbudować morale chłopakom. Zaprosiłem więc litewski klub Silute, który po paru godzinach od meczu z Dolcanem zgodził się na taką propozycję. Po trzech dniach zagraliśmy, więc sparing, a ja w zamiarze miałem grać tą samą jedenastką jaką zagram w Łodzi. Niestety ze składu wypadł mi Popovic na ok. 2 tygodnie, ale za to dałem szansę powrotu na boisko Łukasiewiczowi po długim rozbracie z piłką. Na ławkę wskoczyli też wyleczeni: Da Silva i Eugene Schevchenko. W drugiej połowie swoją szansę otrzymał również Kowalski, który w Łodzi zagra pełne 90 minut. Szansę wykazania się dałem również Da Silvie i Eugenowi. Jaki był efekt tego meczu? Daleki od zamierzonego. Gdyby patrzeć na sytuację z 74 minuty byłbym w miarę zadowolony, 2:0 i gol Schevchenki w końcu. Jednak potem objawiły się wszystkie nasze mankamenty obronne. Najpierw zaspała obrona, potem czerwień za brutalne zagranie dostał Kowalski... A na koniec po rogu dostaliśmy drugą bramkę i z kontrolowanego meczu zrobiło się nieporozumienie. Oj nie tak to miało wyglądać.... Do meczu pozostały cztery dni, a problemó nie brakło. Nie dość, że zespół nie był w sosie po blamażu (remisie) w sparingu z litewskim beniaminkiem, to do Łodzi z racji kartek nie mogłem zabrać nie tylko Brzuzego, ale i Ławy. Ich miejsce zajęli kolejno: "brutal" Kowalski i nasz hiszpański "as" Calderon. Pierwszego poprosiłem o ostrożniejsze wślizgi, bo jego ryzykowna gra zaczęła mi działać na nerwy. Mocno przyłożyliśmy się też do defensywnych stałych fragmentów gry, gdyż rywale brutalnie sobie przy autach, wolnych, rogach poczynają pod naszą bramką. Pozytywnym aspektem przed meczem był jedynie fakt, iż rywale podobnie albo i gorzej od nas rozpoczęli poczynania w I lidze. Widzew ugrzązł na 17 miejscu i od dawna się stamtąd nie ruszał. Ja miałem świadomość, że muszę wygrać, bo zaczęła się na mnie nagonka i to nie tylko w pomorskich mediach. Mecz rozpoczął się w typowych pierwszoligowych realiach, żadna drużyna nie kwapiła się do ostrzejszych ataków, gdyż wiązałoby się to z ryzykiem braków w defensywie. Pierwszą okazję, którą stworzyliśmy w tym meczu, od razu zamieniliśmy na gola. Pięknie w dwójkę przeszli rywala Abbott i Jagiełło, a ten pierwszy w 27 minucie wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Bramka zdenerwowała gospodarzy, którzy od tego momentu ruszyli do szaleńczych ataków. W końcówce I połowy swoje okazję zmarnował jednak Dosljak dwa razy i Batrovic. Niestety w przerwie zamiast wprowadzić jakościowo lepszych graczy, musiałem się obronić zmianami przed czerwoną kartką. Tak w obronie zamiast Kopcia zagrał Zakostelsky, a w środku pola Mancini zamiast Lecha. Rywale na początku drugiej połowy trochę odpuścili, ale to miało tylko uśpić naszą czujność. Niestety w 62 minucie Dosljak w końcu wykorzystał swojego główkę i pokonał bezradnego Miszczuka. Przy bramce zawinił Kowalski, który zasnął na boku obrony. Ta bramka była przełomowym momentem, gdyż od wtedy zaczął się mecz na przynajmniej poziomie Ekstraklasy. Obydwie drużyny dążyły do zgarnięcia pełnej puli. Na boisko zamiast Abbotta wszedł Schevchenko. Chwilę wcześniej tuż po pierwszej bramce, swoją okazję na pogrążenie nas zmarnował Duda. W 85 minucie wreszcie to my stworzyliśmy jedną z lepszych okazji do strzelenia bramki, ale Jagiełło nie pokonał bramkarza gości. W odpowiedzi swoją okazję zmarnował Kasprzak, a ewidentnie mógł podawać do kolegów, co by nas pogrążyło. W 93 minucie fatalny błąd popełnił Warcholak, już cisnęły mi się przekleństwa na zęby, ale Dosljak miał dziś słaby celownik, a i po raz kolejny na wysokości zadania stanął Miszczuk, który zagrał przednie zawody, chyba najlepsze jak na razie. Tym razem to my mogliśmy dobić rywala, ale wspaniałą okazję zmarnował Ayvazyan, śmiem twierdzić 200 procentową. Świetny mecz dla kibica, dla mnie mniej. Nie pokazaliśmy zębów, a nawet gdy udało się nam przebić to nie potrafiliśmy strzelić bramki, plus ta beznadziejna linia obrony, która gdyby nie Miszczuk miałaby na koncie przynajmniej 4 gole w plecy. Ale remis na wyjeździe to wciąż cenny punkt, choć lepiej by smakował z Dolcanem. 1 LIGA, 10 kolejka Widzew Łódź 1-1 Arka Gdynia 27' 0:1 Abbott 62' 1:1 Dosljak stadion im. Ludwika Sobolewskiego, Łódź 4283 widzów Po powrocie do Gdyni mieliśmy cały tydzień na dopracowanie odpowiedniej strategii pod następny zespół. Na Olimpijską mieli przyjechać "Górnicy" z Katowic. Katowiczanie pomimo słabego początku sezonu zdołali się rozpędzić i w ostatnich pięciu meczach zainkasować 11 punktów, w ostatniej kolejce pokonując mocne Zagłębie Lubin aż 6 do 3 i to na boisku rywala, także miałem spore obawy, także dlatego, iż znów wypadł nam ktoś z obrony, tym razem Alan Fialho za kartki i musiał zastąpić go nieobliczalny Zakostelsky, na ławke za to miał wrócić Ława. Mniej więcej trzy dni przed meczem dostaliśmy same dobre wiadomości. Najpierw wyróżniono Miszczuka za poprzedni mecz, umieszczając go w "11" kolejce (wcześniej zdarzyło się to 2 razy Jagielle i raz Ayvazyanowi), a potem fizjoterapeuta dopuścił do treningu Lecha i Sobieraja. Do pełni szczęścia brakowało nam jeszcze zdrowego Vukasina Popovica, ale on też już powoli kończył swoją terapię. Nie mniej jednak nie mogłem narzekać na osłabienia, przynajmniej w ataku. Do 28 minuty nie działo się kompletnie nic, nic co by zwiastowało elemnet przewagi danego zespołu i nie było także żadnej okazji. Aż tu nagle, dalekie podanie otrzymał Kujawa, nasza obrona nie pokryła go, a ten huknął jak z armaty i goście prowadzili 1:0, jak takie gole strzelali w Lubinie, to nie dziw, że tak dużo bramek tam padało. Mimo, że zaczęliśmy naciskać na rywala, do przerwy nadal pozostał wspomniany wynik. Po przerwie na placu gry zameldowali się sami weterani: Ława i Sobieraj. Miałem nadzieję, że poukładają grę w obronie, a i przy okazji dadzą coś od siebie w ataku. W 57 minucie niemal kopię bramki rywali mógł wykonać Abbott, jednak jego strzał z 25 metrów zatrzymał słupek. Nasza przewaga z minuty na minutę wzrastała, ale nic z tego nie wynikało, poza jedną okazją, którą totalnie zmarnował Jagiełło. Rywale ograniczyli się do kontry i po jednej z nich, w 90 minucie z boiska za faul wyleciał Łukasiewicz. Eh, znów przegrywamy, 0:1, a ja nie mam pomysłu na ten zespół. Co bym nie zrobił, to chyba siedzi gdzieś głęboko w psychice, a ja psychologiem nigdy nie byłem. Słaby mecz i czuję że mogę wylecieć... z tej gry. 1 LIGA, 11 kolejka Arka Gdynia 0-1 GKS Katowice 28' 0:1 Kujawa stadion GOSIR, Gdynia 4702 widzów Nadchodzące mecze: 04.10 Bytovia Bytów (1 liga) 08.10 Chrobry Głogów (1 liga) 11.10 Pogoń Siedlce (1 liga)
  8. Grałem kiedyś Videotonem, specyficzna liga, nie taka słaba jakby się mogło wydawać. Powodzonka !
  9. Jaja z tego ostatniego finału LM: Barcelona vs Kasimpasa xD Z drugiej strony sprawdziłem, to nie takie ogórki, w poprzednim sezonie 6 miejsce w tureckiej ekstraklasie.
  10. A Liga Mistrzów? Najbardziej zaskoczyła mnie hiszpańska liga, nie dość że Athletic Bilbao pięć lat z rzędu na szczycie, to jeszcze Real Union (obecnie III liga) 2 razy wicemistrz, nono działo się. Słaby ten Liverpool :(
  11. Esteban

    Uleczyć...

    Ostatni mecz z maratonu ligowego czekał nas z niedaleko położonym zespołem z Chojnic, więc czekały nas małe "derby". Rywal przyjazny dla Arki, bo bliski w tabeli, więc miałem nadzieję na przełamanie. Nie grzebałem dużo we składzie, stwierdziłem, że zmiany źle wpływają na zespół, a ja chcę zbudować zgranie fizyczne i psychiczne, ale Jagiełło wyjechał na reprezentację, więc z takich przyczyn musiałem wstawić do składu Abbotta na atak, a Da Silve przesunąć na skrzydło, miejsce na ławce zyskał Calderon. Z gry wypadł też Popovic za kartki, toteż przesunąłem Sobieraja, a do obrony wszedł Kopeć. I tak nie chcąc robić zmiany zrobiłem ich tyle, że nie byłem pewny o wynik meczu. Jakby tego było mało przed meczem z gry wypadł mi Sobieraj, który nabawił się kontuzji stopy, toteż do składu wskoczył Lech. Zawirowań przed meczem jak na moje za dużo... Zaczęliśmy z większym skupieniem, ale znów był problem z przełożeniem przewagi na okazję. W 16 minucie szansy na bramkę nie wykorzystał Ayvazyan, ale piłka trafiła tylko w poprzeczkę, świetną robotę w tej akcji wykonał Abbott. W 31 minucie swojej okazji nie wykorzystał Da Silva, ale on akurat miał utrudnione zadanie, bo strzelał praktycznie z zerowego kąta. Do przerwy powinniśmy prowadzić, ale nasza niemoc w ataku wciąż trwała. Na boisko wprowadziłem Calderona i Kowalskiego, gdyż zawodnicy nałapali trochę żółtych kartek, a ja chciałem uniknąć kolejnej straty punktów w wyniku osłabienia. I w końcu nasz cierpliwość w rozgrywaniu popłaciła, po długiej akcji w 51 minucie, obrońca rywali nie wytrzymał i sfaulował Ayvazyana w polu karnym, sędzia nie miał wątpliwości. Do karnego podszedł Lech i... trafił, ale bramkarz był blisko i to bardzo. Co ważne mój zespół nie ograniczył się tym razem do pilnowania wyniku, ale i zaczęliśmy wyprowadzać zabójcze kontry. Jedną z nich wykorzystał w 59 minucie Abbott. Nie wykorzystaliśmy większej ich ilości, a to mogło się zemścić. I zemściło się, na szczęście w 92 minucie. Swoją szansę wykorzystał Mikołajczak, szkoda bo Szromnik grał dziś dobrze i zasłużył na '0' z tyłu. Sędzia zakończył jednak mecz i to my zgarnęliśmy pełną pulę. Cieszy parę rzeczy, przede wszystkim fakt, że gra nie wyglądała najgorzej, a skład był osłabiony, poza tym graliśmy dobrze w obronie i tylko ostatnia akcja zepsuła trochę nasze humory. 1 LIGA, 8 kolejka Arka Gdynia 2-1 Chojniczanka Chojnice 51' 1:0 Lech (karny) 59' 2:0 Abbott 90+2' 2:1 Mikołajczak stadion GOSIR, Gdynia 4681 widzów Po meczu zła wiadomość, ze składu na tydzień wypadł Da Silva, więc stwierdziłem że nie powołam go na mecz z Dolcanem. Mieliśmy wyjątkowo dużo jak na ostatni miesiąc, bo aż 6 dni na regenerację. Fajnie, ale czekały nas teraz trudne mecze, najpierw z liderem, a potem z Widzewem, oba na wyjazdach. Dolcan w ostatniej kolejce w końcu przegrał i podobno nie było w tym wypadku bo Olimpia nie dała im szans w Grudziądzu, to nam dało nadzieję. Jagiełło wszedł na II połowe w meczu z Luksemburgiem, który Polacy wygrali 3:1, a hattricka zaliczył Dawid Kownacki. Byłto ostatni sprawdzian przed meczami o awans do ME. na 2 dni przed meczem kontuzję złapał Lech, co niespecjalnie mnie zadowoliło. Z drugiej strony mógł wrócić już Popovic. Oprócz tego wracający Jagiełło zastąpił Da Silvę. Dobre wieści przed meczem wypłynęły od fizjoterapeuty, w niedługim czasie do gry powrócą zarówno Schevchenko jak i Łukasiewicz. Ta druga wiadomość uradowała mnie bardziej. W składzie rywali Roger Guereiro, była gwiazda Legii i reprezentacji Polski, ale i wielu młodych ambitnych. Gospodarze zaczęli z animuszem i już w 40 sekundzie po strzale Sierpiny objęli prowadzenie. Do końa I połowy żaden zespół nie zagroził bramce rywali i zrobiło się naprawdę nudne widowisko. Na boisku pojawili się Calderon za Ławe i Kowalski za Brzuzego. Napieraliśmy od początku II połowy, ale zdołaliśmy zagrozić bramce rywala tylko raz, w 74 minucie okazji na gola nie zamienił Bozovic. Mimo, że gospodarze grali w ostatnich momentach w '10' (po czerwonej kartce dla Grzelaka, to wybijali nas z rytmu i nie zdołaliśmy strzelić bramki. Bramka z początku meczu zaważyła o wyniku, nie wiem jak to jest z psychiką graczy, że tracimy te gole najczęściej w pierwszym kwadransie, potem się budzimy, ale pobudka z rzadka jest skuteczna. Gra była na pewno lepsza od wyniku, co jest słabym pocieszeniem, bo znów nie potrafiliśmy podtrzymać serii. 1 LIGA, 9 kolejka Dolcan Ząbki 1-0 Arka Gdynia 1' 1:0 Sierpina stadion przy ul. Słowackiego, Ząbki 1141 widzów Nadchodzące mecze: 20.9 Widzew Łódź (1 liga) 27.9 GKS Katowice (1liga) 04.10 Bytovia Bytów (1 liga) ----------------- dzięki za sugestię następny odcinek batalii Arką prawdopodobnie dopiero w czwartek wieczorem
  12. Esteban

    Uleczyć...

    Pan Schevchenko teraz sobie będzie pauzował przez 3 tygodnie, skoro nie umie strzelać i przy okazji sprawia sobie kontuzję, niech odpocznie, przemyśli, a po 5 tygodniach może wróci chociaż na ławkę. Mieliśmy znów tylko trzy dni na przygotowanie się do meczu, a w zasadzie dwa, bo trzeci to już podróż do Jaworzna i mecz z wcale nie miejscowym GKS-em. Dzień przed meczem przyszło do nas powołanie do kadry U-19 Polski. Dobra forma Jagiełły nie uszła uwadze GKS bardzo dobrze wszedł w nowy sezon strzelając 11 bramek i tracąc tylko 4, więc wiedzieliśmy że czeka nas ciężki mecz, do tego na wyjeździe. O godzinie 17.30 zaczął się bój, a miejsce w ataku zamiast Abbotta, który nadal był zmęczony zajął Da Silva. Te początki meczów to nasza bolączka niestety. Nie potrafiliśmy i tym razem wejść w skupieniu na boisko. W 6 minucie po strzale z 25 metrów po ziemi zaskoczył Szromnika Bocian. Potem oglądaliśmy już typowy mecz walki w którym żaden z zespołów nie mógł sobie stworzyć dogodnej sytuacji i w zasadzie na tej jednej akcji skończyła się pierwsza połowa. Motywowałem chłopaków do dalszej walki, a pomóc w tym miał "Wojo", którego wpuściłem zamiast Warcholaka, który jeśli chodzi o ofensywne wejścia jest słabszy. I szybko udało się wyrównać, ale akcja poszła nie lewym a prawym skrzydłem. Ayvazyan świetnie wypatrzył Da Silvę, a ten już w 46 minucie wyrównał stan meczu. Po bramce znowu zrobiło się nudnawo, mój zespół nie potrafił przejść w okolice 40 metra, a rywale też się nie kwapili do ataków. I tym uśpili naszą czujność, w 75 minucie Wodecki pokonał Szromnika i ucieszył publikę. W głowie miałem czarne myśli, myślałem że wynik klątwa 1:2 znowu nas dopadnie, a tu niespodzianka. W 90 minucie uśmiechnęło się do nas szczęście i świetnie dysponowany Ayvazyan zdobył bramkę główką i dał nam cenny punkt. Jeden punkt na gorącym terenie to dobra zdobycz, ale wciąż nie było stylu. W mojej drużynie błyszczą tak naprawdę tylko dwaj piłkarze: Jagiełło i Ayvazyan. Pierwszy napędza akcje zespołu, drugi uratował nam już jak wyliczyłem 4 punkty i naprawdę nie mam do niego zastrzeżeń, a miał najmniej czasu do aklimatyzacji ! 1 LIGA, 6 kolejka GKS Tychy 2-2 Arka Gdynia Bramki: 6' 1:0 Bocian 46' 1:1 Da Silva 75' 2:1 Wodecki 90' 2:2 Ayvazyan stadion Miejski Jaworzno, Jaworzno 517 widzów Dzień po meczu kończył się czas transferów, ale ja z racji braków w budżecie nie mogłem już nic robić toteż tego dnia byłem prawie bezrobotny. Wszak nadal musieliśmy trenować, bo do meczu z Wisłą Płock nie było wiele czasu, liga narzuciła mocne tempo i trzeba było się dostosować. Przyjeżdżał do nas zespół ambitny, drugi w tabeli , kolejny kandydat do ciężkiego meczu, więc nie było mowy o jakimkolwiek odpuszczeniu, zwłaszcza, że nasze miejsce w tabeli było dalekie od marzeń. Pocieszało mnie to, że po tym meczu zostawaliśmy w Gdyni, bo następnie czekał nas mecz z Chojniczanką na Olimpijskiej. O 19.29 zaczęliśmy więc mecz i miałem nadzieję, że o coś więcej niż punkt. Postanowiłem zaufać tej samej '11' co w Jaworznie. Niestety znowu głupio straciliśmy bramkę po stałym fragmencie mimo, iż ćwiczyliśmy ten aspekt. Warcholak dopiero skakał gdy w powietrzu był już Iliev i dał prowadzenie gościom w 7 minucie. Od tego momentu mój zespół miał wyraźną przewagę, ale nie przekuł jej na bramkę. Do przerwy 0:1. A po przerwie na placu gry zameldował się Mancini, który dostał kolejną okazję by w końcu wyjawić swój talent. No i co? I znów tracimy bramkę, bo zaspaliśmy, to nudne ! W 54 minucie po raz kolejny ukarał nas Iliev. 0:2. Mój zespół się załamał, a rywale? Nie, oni wciąż z precyzją wykańczali swoje okazje, tak na przykład w 72 minucie nasze nadzieję zgasił Kacprzycki. Dramat 0:3 u siebie boli bardzo, jeszcze bardziej boli fakt, że nie mieliśmy w tym meczu klarownej sytuacji. Zarząd zaczyna się niecierpliwić, nie mówiąc o kibicach... 1 LIGA, 7 kolejka Arka Gdynia 0-3 Wisła Płock Bramki: 7' 0:1 Dimitar Iliev 54' 0:2 Dimitar Iliev 72' 0:3 Kacprzycki stadion GOSIR, Gdynia 4936 widzów Nadchodzące mecze: 07.9 Chojniczanka (1 liga) 13.9 Dolcan Ząbki (1 liga) 20.9 Widzew Łódź (1 liga)
  13. Esteban

    Uleczyć...

    Dwa mecze, przegrane w takim samym stosunku, ale w innych okolicznościach dały nam do myślenia. W pierwszym musieliśmy gonić, w drugim musieliśmy tylko utrzymać wynik. Los chciał, iż z żadnego z nich nie jesteśmy zadowoleni. Przed startem sezonu 4 punkty w 3 meczach uznałbym za przewidywalną pulę do zgarnięcia, ale prawda jest taka, że na spokojnie powinniśmy zdobyć 7 i przejść w Pucharze Polski , a pomimo dobrej inauguracji frajersko zaczęliśmy gubić punkty. Na analizę błędów mieliśmy aż 8 dni co było dobre, bo do pełni zdrowia zdążyli wrócić Sobieraj i Ława. Po 3 kolejkach znajdujemy się na 9 miejscu, a nasz rywal z Niecieczy zdołał zdobyć 2 punkty więcej i na ich korzyść przemawiało również ich boisko. Oprócz wspomnianej dwójki doświadczonych zawodników, do składu wrócił Schevchenko, wierzyłem że w końcu zagra na miarę możliwości i Bozovic, co by dał do myślenia Da Silvie. Na ławkę wskoczył w końcu Abbott. Wciąż jeszcze nie był w pełni formy. O wczesnej porze w niedzielę zaczęliśmy mecz w Niecieczy w niesamowitym upale, w słońcu temperatura dochodziła do ok. 40 stopni ! Gra była wolna i można było się spodziewać, że wszystko co w tym meczu będzie ciekawe rozbije się o rzuty wolne. Niestety to rywale już w 7 minucie objęli prowadzenie po świetnym strzale Sołdeckiego z wolnego. Na szczęście już po 6 minutach świetnie z wolnego dośrodkował też Jagiełło i w polu karnym stworzyło się zamieszanie, piłkę próbował wybić Jarecki, ale trafił do własnej bramkii wróciliśmy do punktu wyjścia, 1:1. Niestety nasza gra wciąż pozostawiała wiele do życzenia i w 41 minucie błąd naszej obrony, oczywiście po rzucie wolnym wykorzystał Biskup. Na dodatek swoich okazji nie wykorzystał zarówno Schevchenko jak i Jagiełło. Do przerwy 1:2 i postanowiłem zagrać agresywniej, wprowadziłem Abbotta i Lecha. Druga połowa była nudna, a naszą sytuację skomplikował Kowalski, który złapał drugą żółtą kartkę w 73 minucie i kogo tu brać do składu, go czy Brzuzego? Ambitnie próbowaliśmy, ale po raz trzeci z rzędu schodzimy z boiska z niczym i to w tym samym stosunku. Smutek i płacz. Straciłem po tym meczu cierpliwość do paru graczy. 1 LIGA, 4 kolejka Termalika Bruk-Bet Nieciecza 2-1 Arka Gdynia Bramki: 8' 1:0 Soldecki 12' 1:1 Jarecki (sam.) 41' 2:1 Biskup stadion Nieciecza, Nieciecza 1006 widzów Liga nie zwalnia, mimo że my przygasamy, już trzy dni później czekał nas mecz z Flotą Świnoujście, o przełamanie i o danie wiary kibicom w Gdyni, w końcu przybyłem tu po to by "uleczyć" i żeby gra zaczęła się kleić. Do składu na Flotę wrócił Abbott, a i swoją szansę dostał powtórnie Brzuzy. Flota to rywal, który przed meczem sąsiadował z nami w tabeli, wierzyłem że po meczu to się zmieni. Rywale nas zaskoczyli, od początku nas przycisnęli i co prawda pierwszej okazji sam na sam nie wykorzystał Nwagou, do czego przyczynił się nasz bramkarz, Szromnik, jednak chwilę potem w 5 minucie Zieliński wyprowadził gości na prowadzenie. Bramka podziałała na nasz mobilizująco, na szczęście. W 13 minucie skrzydłem pociągnął Bozovic i wspaniale wyłożył Jagielle, który pokonał golkipera gości, 1:1. Jakbym miał deja vu... W 19 minucie było już 2:1 dla nas, świetnie swoją okazję w polu karnym wykorzystał Alan Fialho. Zespół poczuł, że w końcu ma mecz pod kontrolą. Wynik dowieźliśmy do przerwy, jednak nie satysfakcjonował on nas. Zmiana jaką zrobiłem była wymuszona, zmęczonego Abbotta musiałem zastąpić będącym w słabej formie Schevchenką. Znowu druga połowa była dłuższymi momentami słabym widowiskiem. Wprowadziłem Manciniego i Lecha mając nadzieję, że ożywią grę w środku pola. I troszkę mi się udało. W 71 minucie standardowo swoją okazję zmarnował Ukrainiec, jednak już 4 minuty później świetnie w polu karnym znalazł się Bozovic. W 78 minucie po raz kolejny skompromitował się Schevchenko, przy okazji sprawiając sobie małą kontuzję. W 85 minucie znowu zrobiło się niebezpiecznie, gdyż po raz kolejny ospałość obrony wykorzystał Zieliński, 3:2. Tym razem udało się jednak opanować nerwy i wygraliśmy ten emocjonujący mecz. Nadal muszę kombinować nad obroną, ponieważ wciąż coś się gra w tej formacji nie klei. Po tym zwycięstwie awansowaliśmy na 10 miejsce. Po 5 kolejkach niesamowicie zaczął Dolcan, który nie stracił punktu, strzelił 16 bramek, a stracił zaledwie jedną. 1 LIGA, 5 kolejka Arka Gdynia 3-2 Stomil Olsztyn Bramki: 5' 1:0 Zieliński 13' 1:1 Jagiełło 19' 2:1 Alan Fialho 75' 3:1 Bozovic 85' 3:2 Zieliński stadion GOSIR, Gdynia 4833 widzów Nadchodzące mecze: 30.8 GKS Tychy (1 liga) 03.9 Wisła Płock (1 liga) 07.9 Chojniczanka (1 liga)
  14. Esteban

    Uleczyć...

    Tempo przyspiesza i już w środku tygodnia czekał nas mecz w pucharze Polski. Na początku chciałem wprowadzić tylko 3 zmiany (Brzuzy wylądował na ławce, a Ława i Sobieraj u fizjoterapeuty - obydwaj się potłukli i przez tydzień musieli być poza składem), ale w ostatniej chwili w miejsce Zakostelskiego wprowadziłem świeższego Kopcia. Miał być spacerek, a zaczęło się od mocnego gonga- Wałęsa trzy razy w ciągu 5 sekund strzelał na bramkę i w końcu dopiął swego, a moi obrońcy biernie stali i po 2 minutach sytuacja się skmoplikowała. Próbowaliśmy się odgryźć, ale Schevchenko znowu, w kolejnym meczu nie wykorzystał okazji. Rywale puścili kontrę i w 38 minucie Wałęsa podwyższył na 2:0 dla rywali. Próbowałem zmotywować chłopaków, ale do przerwy obiliśmy tylko raz poprzeczkę... Calderon zmienił Schevchenkę, a Lech Maniciniego i wierzyłem, że doświadczenie zdoła coś jeszcze wywalczyć z tego meczu. Rywale się zamknęli i przez długi czas myślałem, że nie stworzymy żadnej okazji, aż tu jedno podanie, niesamowite wyjście do piłki Arvazyana i po raz kolejny ten chłopak dał nam radość i w 69 minucie obudził nasze nadzieję. Niestety nie spowodowały one dalszych ruchów i przegraliśmy. Porażka, przespaliśmy ten mecz i Bytom okazał się dla nas początkowym końcowym etapem Pucharu Polski w tym sezonie. Puchar Polski, 3 runda Polonia Bytom 2-1 Arka Gdynia Bramki: 2' 1:0 Kamil Wałęsa 37' 2:0 Kamil Wałęsa 69' 2:1 Viulen Ayvazyan stadion im. Edwarda Szymkowiaka, Bytom 2169 widzów Za krótki udział w Pucharze Polski otrzymaliśmy marny ekwiwalent 18 tysiecy złotych, a ja otrzymałem burę od zarządu. Nie spełniłem pierwszego celu jakim była 4 runda Pucharu, ale teraz mam się skupić na lidze. Zaledwie 3 dni i już czekało nas spotkanie w Gdyni ze Stomilem Olsztyn, który podobnie jak my wygrał i zremisował. Do składu wskoczyli Wardziński <=> Schevchenko, Calderon <=> Manicini i Zakoletsky <=> Kopeć. Zaczęliśmy mocno i już w 5 miuncie Da Silva mógł strzelić bramkę, ale zabrakło mu odrobiny precyzji. Długo czekaliśmy na następną okazję i w końcu w 35 minucie swoją okazję wykorzystał Wardziński, był królem zamieszania po świetnie bitym wolnym przez Calderona. Do przerwy mieliśmy dużą przewagę, ale udokumentowana zaledwie jedną bramką nie dawała nam pewności. Na boisku pojawili się Mancini i Lech. Niestety zmiany nie wpłynęły na drużynę dobrze, zaspaliśmy początek II połowy i w 56 minucie stan meczu wyrównał Łukasik. Na domiar złego nie potrafiliśmy odpowiedzieć rywalom i to oni wbili nam szpilę ! Na 1:2 w 85 minucie trafił Machulenko i to goście wyjechali z 3 punktami, a my zostaliśmy z niczym. Klasyczny mecz 2 połówek, zmiany beznadziejnie wpłynęły na zespół i po raz kolejny przegrywamy 1:2.... Teraz doceniam robotę jaką odwalali w obronie Sobieraj i Ława, obydwaj wypadli ze składu i gra się zwaliła. 1 LIGA, 3 kolejka Arka Gdynia 1-2 Stomil Olsztyn Bramki: 34' 1:0 Wardziński 56' 1:1 Łukasik 85' 1:2 Machulenko stadion GOSIR, Gdynia 4869 widzów Nadchodzące mecze: 24.8 Nieciecza (1 liga) 27.8 Flota (1 liga) 30.8 GKS Tychy (1 liga)
  15. Esteban

    Uleczyć...

    Humory mogą nie dopisywać, ale w końcu nadchodzi mecz i trzeba zapomnieć o tym co było. Rywale też mieli swoje problemy w sparingach, Sandecja w poprzednich 3 meczach zdobyła 0 bramek a straciła 8 i wszystkie mecze przegrała. Nie powiem, napawało mnie to optymizmem i starałem się zmobilizować graczy do walki. W składzie postawiłem na pewniaków bądź wymuszonych przez kontuzję innych pewniaków zmienników (jak Schevchenko czy Popovic), ale dodałem od siebie Viulen Ayvazyana zamiast starszego Calderona. Mecz odbył się w parnej pogodzie, ale na pięknym stadionie w Gdyni. Początek meczu wyjęty z życia. Ktoś kto spóźnił się na mecz nic nie stracił, obydwa zespoły wyczuwały siebie, a ja poczułem okazję i zarządziłem bardziej ofensywną grę. Gorąco zrobiło się w 26 minucie gdy skrzydłowy przeciwnika Falkowski upadł na murawę i przez chwilę zrobiło się zamieszanie, sędzia puścił grę, Warcholak puścił piłkę na aferę w okolice 30 metra bramki przeciwnika, tam minął się z nią Makuch i sam na sam z bramkarzem wyszedł i Viulen Ayvazyan. Ku uciesze ponad 5 tysięcy kibiców zdobył bramkę nie pozostawiając bramkarzowi szans. Do końca pierwszej połowy spokojnie kontrolowaliśmy przebieg meczu. W przerwie na ból uskarżał się Bartek Ława i nie zamierzałem ryzykować, na boiskę wypuściłem Andree Manciniego. I nie był to błąd. W drugiej połowie dwa razy poważnie zagroził bramkarzowi z wolnego. Ożywił on również grę w środku pola. W 47 minucie bezpośrednim podaniem uruchomił Schevchenkę, ale ten został zatrzymany przez bramkarza. Minutę później jednak, nasz ukraiński snajper popisał się i tym razem wykończył swoją szansę, 2:0 ! Piękną asystą popisał się Sobieraj. Rywale mieli wyraźny problem z długimi piłkami. Niestety rywale, nie podłamali się i 60 sekund po bramce, strzelili kontaktową, gapiostwo obrony przy wolnym wykorzystał Szufryn. Przemówiłem do mózgu moich zawodników poprzez energiczne przypominanie o taktyce. I tak w 58 minucie spokojnie "wyklepaliśmy" rywala, a w kluczowym momencie świetnie zachował się Jagiełło, uwolnił się spod opieki rywala podał do wolnego Armeńczyka i nasza "9" zdobyła ważną bramką. Ważną, bo do końca meczu nie działo się już nic wartego uwagi, my spokojnie kontrolowaliśmy wynik, oni z każdą minutą tracili nadzieję.... Super mecz Ayvazyana. Super mecz naszej ofensywy, w końcu zagraliśmy z wiarą i w debiucie zdobyliśmy 3 punkty. 1 LIGA, 1 kolejka Arka Gdynia 3-1 Sandecja Nowy Sącz Bramki: 1:0 27' Viulen Ayvazyan 2:0 48' Eugene Schevchenko 2:1 49' Szufryn 3:1 58' Viulen Ayvazyan stadion GOSIR, Gdynia 5138 widzów Po 1 kolejce zajmowaliśmy piąte miejsce, bo parę zespołów rozhulało się, a w największym stopniu Dolcan Ząbki, który na wyjeździe pokonał Chojniczankę 6:0. Robi wrażenie, ale my wybieramy się do biegunu zimna w Polsce, a więc do Suwałk by zmierzyć się z miejscowymi "Wigrami". Całe szczęście, że wybieramy się tam w lecie, a nie w listopadzie. Mieliśmy tydzień przerwy, więc spokojnie mogliśmy się przygotować. Mówią, że po zwycięskim meczu składu się nie zmienia, ale ja zrobiłem mimo wszystko dwie zmiany. Swoją szansę na środku obrony dostał Zakostelsky, a słabego Popovicia w środku defensywy zastąpił Sobieraj. Rywalom trzeba oddać, że mają fantastycznych kibiców, trudno było tego dnia znaleźć wolne miejsce, co jest dość ciekawe jak na czas wakacyjny. Przed wejściem na stadion zaskoczył mnie pewien dziennikarz, który spytał się czemu wprowadziłem zmiany. Trochę nakłamałem i wybrnąłem. Przy okazji dowiedziałem się, że rywalom ze składu wypadł Sernas co mnie bardzo ucieszyło. Zaczęliśmy skoncentrowani, ale co typowe dla 1 ligi, pierwsze 15 minut było badaniem siebie nawzajem. Pierwszą okazję stworzyliśmy w 17 minucie, a do szczęścia Jagielle brakło niewiele, trafił w słupek. 6 minut później cieszyliśmy się jednak z bramki. Tym razem Jagiełło świetnie dośrodkował z rogu, główką bramkę zdobył Alan Fialho i ustawiliśmy sobie mecz. Mogliśmy chwilę potem prowadzić wyżej, ale fatalnie przestrzelił Schevchenko. W 33 minucie musiałem wrócić do pierwotnego ustawienia, gdyż kontuzji nabawił się Zakostelsky, na boisko wszedł Popovic. Na krótko przed przerwą poważnie zaszkodził nam Adamek, ale na szczęście jego "cios" zatrzymał się na poprzeczce. W przerwie znów zmieniłem Ławę, bo po raz drugi dostał po kościach. Po raz kolejny szansę dostał Mancini. Do 78 minuty na boisko w Suwałkach znów wiało nudą, a chwilę ożywienia wprowadził Schevchenko, który trafił do bramki, ale ze spalonego. Niestety 2 minuty później naszą sytuację w końcówce utrudnił Brzuzy, który załapał drugą żółtą kartkę i przez 10 minut musieliśmy grać w osłabieniu przy wątłym prowadzeniu. No i niestety w frajerski sposób straciliśmy bramkę w 92 minucie, 1:1, a mieliśmy kontrolować sytuację. Chwilę później próbował z wolnego jeszcze wprowadzony Calderon, ale strzał zatrzymał się na poprzeczce. 1:1 i cała wina leży w głupocie Brzuzego, któremu znów dałem szansę, i kolejny raz tak mi się "odwdzięczył". Do Gdyni wracamy ze zgrzytem. Pierwsze stracone punkty.... 1 LIGA, 2 kolejka Wigry Suwałki 1-1 Arka Gdynia Bramki: 23' 1:0 Alan Fialho 90+2' 1:1 Sanocki Stadion Miejski, Suwałki 2910 widzów (komplet) Nadchodzące mecze: 13.8 Polonia Bytom (Puchar Polski 3 runda) 16.8 Stomil Olsztyn (1 Liga) 24.8 Nieciecza (1 liga)
  16. Na wstępie chciałbym od razu zaanonsować, że jest to moja pierwsza kariera od dłuższego czasu. Pomyślałem sobie, że czas wymienić generację i zakupiłem wczoraj ze sklepu muve.pl wersję pudełkową najnowszego i najlepszego (jedeny w swoim rodzaju ) menedżera, czyli FM15. Jakież było moje zdziwienie gdy po 5 minutach przyszedł do mnie także klucz do bety, (jestem ciekaw czy w pudełku też będzie). Po godzince ściągania odpaliłem i... zaczęło się. Czy gra się wiele zmieniła? I tak i nie. Wciąż jest wiele do ulepszania, ale są i zmiany in plus. Ale nie o tym temat. Przechodząc do meritum, przyznam się szczerze nie będzie to kariera, której poświecę dużo uwagi (co nie oznacza, że po tygodniu skończę pisać czy coś), nie mam po prostu dużo czasu w tygodniu, także będzie szarpana, a poza tym z grubszą karierą ruszę jak gra się ustabilizuje i będzie można także dograć ligi. Nie stworzę tu także z tego powodu żadnej grubszej fabuły, poprowadzę drużynę, której kibicuję od dziecka, mimo że nigdy nie była na szczycie i gra niestety słabo. Mecze będę relacjonował w systemie po dwa na post. Będzie to raczej kariera weekendowa (piątek-niedziela). Uleczyć? Ale co? Dużo rzeczy można "uleczyć". W piłce także, na przykład moim zdaniem polska piłka zaczyna się "leczyć". Może to moje odczucie, ale Nawałka robi kawał dobrej roboty, piłkarze grają z sercem. Kluby, no może są daleko w tyle z jedną, jedyną Legią, która Ekstraklasa traktuje na razie z przymrużeniem oka, a i tu (kraj) i tu (LE) odnosi sukcesy. Miło się na to patrzy. Do spełnienia moich marzeń brakuje mi tylko triumfu mojej, miejskiej drużyny, która od 4 lat męczy się na zapleczu ekstraklasy. W obecnej chwili notuje najgorszy start od tych 4 lat i z żalem patrzę na ten zespół. Jeśli jeszcze nie zrozumieliście o jaką drużynę mi chodzi to Wam wyjawię, klub który wziąłem pod swoją pieczę to Arka Gdynia. Nie napalam się na natychmiastowe sukcesy i wiem, że będzie ciężko, już nawet twórcy gry tracą nadzieję na powrót Arki do elity i co roku traci w ich prognozach (obecnie 7 miejsce). Menedżer: Stefan Owski Klub: Arka Gdynia Wersja gry: FM 2015 beta Ligi: Polska (2), Anglia (6), Hiszpania (3), Niemcy (3), Czechy (2), Słowacja (2), Węgry (2) Krótkie wspomnienie historii klubu. Arka to klub powstały w 1929 roku, czyli w tym roku klub obchodzi 85-lecie istnienie. Największym sukcesem Arki był jedyny zdobyty w 1979 roku Puchar Polski, od tamtego czasu próżno szukać większych sukcesów poza wynikami Wojtka Stawowego w Ekstraklasie i przebłyskom w Pucharze Polski w sezonie 2011/2012 i 2013/2014, gdy dotarliśmy do półfinału. Za pierwszym razem z gry wyeliminował nas sędzia (graliśmy z Legią), za drugim razem odpadliśmy na własne życzenie. Tyle w temacie. Zarząd był skąpy i nie dał ani grosza na transfery, ale zwiększył budżet na pensję, więc udało się nawet pozyskać jednego zawodnika kosztem tegoż budżetu. Postanowiłem, że na 1 ligę nastawię zespół w taktyce z 4 obrońcami, defensywnym i środkowym pomocnikiem, 2 skrzydłowymi, typową "9" i napastnikiem z przodu (4-2-3-1 DP Szeroka Asymetryczna). Na puchary szykuje raczej grę z kontry w ustawieniu 5-2-1-2 Wąska. Teraz przejdę już do składu, który skompletowałem w trakcie sparingów i który będzie grał w rundzie jesiennej: BRAMKA: Łukasz Skowron (l.23, POL) wart 4.6 tys funtów Jakub Miszczuk (l.23, POL) wart 2.5 tys funtów Postawiłem na Miszczuka, bo Skowron wrócił do klubu z kontuzją. Nie szukałem wzmocnień. OBRONA PRAWA: Łukasz Kowalski (l.33, POL) wart 1 tys. funtów Paweł Brzuzy (l.21, POL) wart 4.7 tys funtów Postawiłem na młodszego i mniej doświadczonego Brzuzego i był to błąd, z perspektywy czasu mogłem ogrywać Kowalskiego, a tak na razie będę go musiał wprowadzać w 2 połówkach. OBRONA ŚRODEK: Alan Fialho (l.21, BRA) wypożyczenie z Fluminense, wart 22 tys. funtów Krzysztof Sobieraj (l.32, POL) wart 1 tys. funtów Sebastian Kopeć (l.20, POL) z wolnego transferu, wart 2.8 tys. funtów Jan Zakostelsky (l.22, CZE) z wolnego transferu, wart 67 tys. funtów Ta czwórka będzie rywalizować o 2/3 miejsca w pierwszym składzie. Sebstiana i Jana sprowadziłem by wzmocnić rywalizację w szeregach obronnych (polecam sobie zapisać tych dwóch zawodników, nadają się do średniaków i ligowych i są młodzi.), obydwaj dysponują wspaniałymi warunkami fizycznymi i są w miarę wyrobieni technicznie. Pewniakiem pozostaję jednak wypożyczony (nie przez mnie, był w Arce) Alan Fialho, a z debiutantami walczyć będzie musiał wicekapitan zespołu, doświadczony Sobieraj. OBRONA LEWA: Marcin Warcholak (l.24, POL) wart 41 tys. funtów Paweł Wojowski (l.19, POL) wart 8 tys. funtów "Wojo" zbyt słaby by móc zająć miejsce Warcholaka. Wciąż szukam na tej pozycji wzmocnienia. DEFENSYWNY POMOCNIK: Antoni Łukasiewicz (l.31, POL) wart 4.4 tys funtów Vukasin Popovic (l. 24, SER) z wolnego transferu, wart 71 tys. funtów Kontuzja Łukasiewicza wymusiła szybsze sprowadzenie ambitnego Serba, którego także ściągnąłem z wolnego transferu. Obydwaj, gdy Łukasiewicz wróci do formy (2 miesiące) będą się musieli uzupełniać. ŚRODKOWI POMOCNICY: Bartosz Ława (l.35, POL) wart 7.75 tys. funtów Andrea Manicni (l.21, ITA) kupiony z węgierskiego Honved, wart 18 tys. funtów Grzegorz Lech (l.31, POL) wart 31 tys. funtów Gorąca rywalizacja o jedyne miejsce w składzie. Wzmocniłem ją sprowadzając młodego i perspektywicznego Włocha. Niekwestionowanym liderem zostaje jednak Bartek Ława, nasz kapitan, jednak ma on już swój wiek... SKRZYDŁOWI LEWO: Marcus da Silva (l.30, BRA) wart 15.25 tys. funtów Aleksa Bozovic (l.20, SER) z wolnego transferu, wart 135 tys. funtów Marcus nie miał konkurenta, to mu go wręczyłem. Nie spisywał się jeszcze najlepiej, ale w przyszłości może wygryzie najlepszego technika w zespole? WYSUNIĘTY ROZGRYWAJĄCY: Antonio Calderon (l.30, HIS) wart 3.6 tys. funtów Viulen Aivazyan (l.19, ARM) z wolnego transferu, wart 19 tys. funtów Antonio również potrzebował konkurenta, a ja położyłem sobie za punkt honoru sprowadzenie młodych zawodników, szkoda tylko że nie Polaków :/ SKRZYDŁOWY PRAWY: Aleksander Jagiełło (l.19, POL) wypożyczony z Legii wart 19 tys. funtów Jedyny typowo ofensywny skrzydłowy na tej pozycji, ale nie boję się o niego, w razie czego Marcus bądź Bozovic mogą go zastąpić. NAPASTNICY: Paweł Abbott (l.32, POL) wart 11 tys. funtów Eugene Schevchenko (l.18, UKR) z wolnego transferu wart 140 tys. funtów Maciej Wardziński (l.20, POL) wart 0 funtów.... Abbott miał świetne wejście, ale ma kontuzję (jeszcze 1,5 miesiąca) i zacząłem szukać nowego napastnika, bo Wardziński to napastnik przejściowy (strzelił bramkę wszak), i znalazłem oczywiście na Ukrainie, tam można znaleźć wiele talentów. Z zera jego wartość skoczyła do 140 tysiąca funtów, jestem ciekaw o ile wartość skoczy gdy.... Ale nie ma co marzyć drużyna jest słabo zgrana, co pokazały sparingi. Wielkim problemem jest brak odpowiedniej komunikacji na boisku (obce języki) i w pierwszych kolejkach nie oczekuję cudów. Ale mam nadzieję, że z upływem czasu zaczniemy grać na miarę awansu.... Sparingi przedsezonowe: 25.6.14 vs Polonia Bytom (w) 3-3 (Abbott x2, Lech) 28.6 vs. Odra Opole (w) 2-0 (Abbott x2) 05.7 vs. Gryf Wejherowo 2-2 (Jagiełło, Wardziński) 13.7 vs. Wisła Kraków 1-4 (Kopeć) 21.7 vs. MKS Kluczbork 0-2 :/ 28.7 vs Olimpia Grudziądz 0-2 :o Zbieraliśmy baty od każdego nie było mi z tego powodu wesoło. O ile porażkę z Wisłą można wytłumaczyć to ostatnie dwie przegrane już nie. Na szczęście były to tylko sparingi, a z nimi bywa różnie, ale gra też nie powalała. W usprawiedliwieniu dodam, że w składzie pojawili się obcokrajowcy, a ja kombinowałem nadto z taktyką. Zespół jest w morowych nastrojach prze inauguracją, niestety. Nadchodzące mecze: 2.8 Sandecja Nowy Sącz (1 Liga) 9.8 Wigry Suwałki (1 Liga) 13.8 Polonia Bytom (Puchar Polski 3 runda)
  17. Winiacza obaliłeś? Zapisy do tej rozgrywki były już dawno ;) No właśnie co z kontynuacją projektu?
  18. Hm, ciekawie to będzie jak zacznę grać.. na razie jad im, jad im z koksem :] -------------------------------------------------------------------------------------- II. KŁOPOTY GONIĄ KŁOPOTY Taaa, to nie był dobry dzień, choć nie wszystko było w nim złe. Zacznijmy, zatem od momentu w którym skończyliśmy ostatnio... 5.05.11, parę minut później, pensjonat - Kogo my widzimy, patrz matka to nasz synek.- rzekł ojciec. - No, zmizerniał jeszcze bardziej.- wypaliła matka. - Dobra cicho już wchodzą.- syknął ojciec. - Cześć mamo, cześć tato! – przytuliłem się do rodziców. - O widzę nawet dziewczynę ze sobą wziąłeś.- zaatakował złośliwie ojciec, który wiedział, że Kasia nie jest moją dziewczyną. - Tato, wstrzymaj się, przecież wiesz, że to Kasia, dziewczyna Bartka. To moi rodzice.- przedstawiłem wszystkich. - Ja będę gospodynią. Gdy będziecie mieli problem zawołajcie mnie. A i mówcie do mnie Hanna. – przedstawiła się mama. - Ja mam na imię Kazimierz, pomagam żonie. Czujcie się jak w domu, zaraz robimy obiad, a teraz daję Wam kluczyki do pokojów. Ty synu będziesz z nami, no chyba, że..- zaczął coś sugerować tata, ale przerwałem mu. - Tato.- spojrzałem na niego posępnie , całą sytuacją zdążył wyczuć Bartek. Tak będę spał w naszym mieszkaniu.- odrzekłem. Ostrzegałem Bartka, że gdy moi rodzice widzą mnie z jakąś dziewczyną od razu chcą mnie swatać, bo mam już ponad „trzydziestkę” na karku, a raz już byłem blisko ślubu, ale zrezygnowałem, gdyż nie mogłem sobie wyobrazić życia bez imprez, alkoholu, napalonych kobiet. Lepiej chyba zrezygnować przed niż po fakcie, czyż nie? Tak, więc rodzice mają mi to za złe, co ciekawe ostatnio sam mam to sobie za złe, ale dopiero od niedawna, kiedy stwierdziłem, że trzeba ten trend zmienić i poszukać swojej drugiej połowy, najlepiej w moim, rodzinnym zakątku. Kasię z kolei rozbawiała ta sytuacja, gdyż czuła się ważna, tylko z powodu tego, że ja się nie ustatkowałem, ona była traktowana jak królowa przez rodziców. Jakby przy przywitaniu było mało, to rodzice przy obiedzie też wtrącali swoje złośliwości. Nasza piątka usiadła przy stoliku gospodarza, podczas gdy inni mieszkańcy pensjonatu jedli przy innych stolikach. - Dobry żurek mamo, mmm pycha.- podziękowałem. - Faktycznie smakuję dobrze, widać, że się pani na tym zna. – wyraźnie podlizała się Kasia. - Dziękuję, dziękuję. Ty Stefan wiesz, ale Kasia nie smakowała pewnie takiego. – odrzekła mama. - No przyznam się, że w domu żurek był za mojej babci, czyli dawno. – stwierdziła dziewczyna. - Przepraszam, że Wam przerwę.- wtrącił się ojciec. Chciałem się zapytać od początku, no, ale wiecie tak prosto z mostu też nie chciałem, od jak dawna jesteście parą?- pytanie było skierowane w stronę Bartka. - W sumie od niedawna, niecały miesiąc. – odrzekł Bartek. - Planujecie ślub? – spytał ojciec. - Ojcze.. – miałem ochotę go kopnąć pod stołem, ale się powstrzymałem, przecież to ojciec w końcu. - Hej, jedziemy na Kokuszkę?- przerwałem ten sąd. - A co to jest? – spytała zakłopotana Kasia. - Heh, ano tak nic nie powiedziałem. To jest sztucznie zaśnieżany stok naraciarski, damy troszkę rodzicom przerwy. – moje spojrzenie padło na tatę, która unikał mojego wzroku. Wyrwaliśmy się ku mojej i Bartka uciesze spod ognia idiotycznych pytań. Kasia znów była w humorze, gdyż takie sytuację zwyczajnie ją bawiły. Co bawiło ją, nie było przyjemne dla Bartka, który już do końca dnia chodził spięty, co miało odzwierciedlenie nieraz tego dnia. A ja, ja myślałem, że zapadnę się ze wstydu. Tyle razy mówiłem ojcu, że teraz młodzi używają życia, dla nich „Carpe Diem” to główne hasło, a małżeństwo to albo dla nudziarzy albo dla ludzi, którzy naprawdę tego chcą. Tymczasem mój kolega zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, do czego zresztą nie ma w zwyczaju wracać i stara się to ukrywać przed Kasią. Wracając jednak do moich towarzyszy i naszych planów, spędziliśmy miłe popołudnie na sztucznie zaśnieżanym stoku. Ja wybrałem deskę snowboardową, a Kasia z Bartkiem narty. Muszę przyznać, że odczułem pewien dyskomfort po prawie pięcioletniej rozłące ze snowboardem. Mimo wszystko moje potknięcia starałem się zatuszować. Wszyscy jednak dobrze się bawiliśmy i zapomnieliśmy o kłótniach i kłopotach, które zafundowała nam Kasia parę godzin wcześniej gubiąc się na prostej trasie. Myślałem, że nadchodzący wieczór przetrzymamy w tym klimacie. W końcu szliśmy do baru i zapowiadało się na spokojny wieczór z Ligą Mistrzów i „sączeniem” piwa. Wszystko byłoby dobrze gdyby, tak jak zresztą powiedziałem Bartkowi nie zabierał Kasi na mecz. Wiedziałem, że dość szybko jej się znudzi i wymyśli coś głupiego, ja to po prostu wiedziałem… 5 maja 2011 roku, wieczór, Pub Wybraliśmy się, zatem wieczorkiem do pubu „W piwniczańskiej piwnicy”. Na ścianach porozwieszane 10 plazm i mogliśmy sobie nawet wybrać, który półfinał LE chcemy oglądać. Zdecydowaliśmy zgodnie, że wybieramy Villareal vs. Porto, bo ten mecz może być ciekawszy, mimo że losy meczu rozstrzygnęła drużyna z Falcao na czele już w pierwszym meczu pokonując rywali 5:1. Rozsiedliśmy się, a dołączyła do nas grupa kibiców, z której poznałem jednego kolegę, Marka jeszcze z lokalnego gimnazjum. Był to dość wysoki brunet i z czasów szkolnych kojarzyłem go, jako znakomitego rozgrywającego na WFie zarówno w piłce nożnej jak i koszykówce. - Stary, siema! – rzucił do mnie. - Kopę lat, brachu kiedy ja Ciebie widziałem ostatnio? – spytałem. - Oj nie wiem, chyba pod koniec liceum, byłeś tu ze swoją dziewczyną chyba.. – zagadnął. - A no tak. Poznaj moich przyjaciół. Oto Bartek i jego dziewczyna Kasia. – wskazałem na parę, przerywając mu jego wątek. - Cześć. To co, co się stałą z.. czekaj… Iwoną? – spytał o moją byłą. - Życie bywa okrutne, więcej nie będę o niej mówił. Zmieńmy temat. Mam nadzieję, że jesteście za Porto? – zapytałem szczerze. - Tak, Falcao walnie 3 budy i pozamiatane. – odpowiedział kolega. - No i tego się trzymajmy. – odrzekłem. I chwilę potem zaczął się wielki spektakl, bój przecież o finał Ligi Europejskiej, choć w sumie z góry przesądzone po pierwszym meczu. Villarreal zgodnie z zapowiedziami jednak miał zapomnieć o wyniku z Portugalii i rzeczywiście momentami grał bardzo ofensywnie. I już w 17 minucie objęli prowadzenie, co spotkało się z jękiem zawodu w naszym towarzystwie, a gola strzelił Ruben Garcia Calmache zwany po prostu Cani. Kolejne porcje piwa działały na rozluźnienie atmosfery, każdy pod koniec połowy prowadził już luźne rozmowy, a niektórzy chyba się zapomnieli. Naszą radość spotęgowało jednak to, że przed zejściem do szatni dość kuriozalną bramkę strzelił Hulk i do przerwy 1:1. Niestety w przerwie stało się to czego się bałem. Bartek, który od niedawna zaczął palić wyszedł w przerwie na fajkę, zostawiając Kasię, która twardej głowy nie posiada, samą w barze. Przy wyjściu powiedział mi, że mam ją pilnować i żeby nikt jej nie zaczepiał. Usiadłem więc obok niej, ale znużony trochę, zaciąłem się i gapiłem przez grubo ponad minutę w powtórki z drugiego meczu w którym Braga prowadziła 1:0 i w tym momencie była lepsza od drużyny z Lizbony. Po dłuższej chwili spojrzałem w bok i na pierwszy rzut oka wszystko było ok, ale odwróciłem głowę mocniej, a przysiadł obok niej jakiś egzotyczny facet, jak się okazało z Hiszpanii. Spanikowałem, mam ich rozdzielić po chamsku czy czekać aż Bartek przyjdzie i wytłumaczyć mu, że to przyjacielska rozmowa. Nawet on by to był w stanie zrozumieć. Niestety alkohol zadziałał w tej sytuacji wręcz złośliwie. Bartek przyszedł akurat wtedy kiedy krępy Iberyjczyk zaczął się obściskiwać z Kasią, która odwzajemniła jego zaloty. - Niech mnie c**j trafi. To po mnie. – przeklnąłem się w myślach. - Ile ją znasz? – Bartek z wielką gracją wśmignął do lokalu i stał przed wyższym obcokrajowcem. - Bartek, nie rób awantur, proszę. – zapisnęła Kasia co usłyszał już niejeden człowiek w barze. - Znam ją wystarczająco długo. – odrzekł chamsko i uśmiechnął się. - Tak, ja za to znam Cię wystarczająco, aby Ci… - i rąbnął go w jego niewyparzoną gębę. - ..przyfasolić - skończył po mistrzowsku i niczym boss wyszedł z dumą w baru po drodze mrucząc coś do mnie. Czekam w pokoju.. Nie zważył na to, że jego cios w hiszpańskiego gościa powalił go na kanapę, która na szczęście stała za nim. W dodatku tenże człowiek zaczął grozić mu policją, ale Bartek po prostu wyszedł. Jak się okazało buntowniczy panowie mieli spotkać się w sądzie.. Kasia błagała mnie jeszcze bym pogadał z Bartkiem, ale po jego zachowaniu zrozumiałem, że nic z tego nie będzie. - Stary, sorry ale ona zachowała się jak ostatnia lambadziara.- tłumaczyłem się. - Spoko, chyba Cię rozumiem. – odrzekł zasmucony Bartek. - Naprawdę. Ej co z Tobą? - spytałem. - Nie wiem, jestem nerwowy od rana. - odpowiedział. - Ej i co przez jedną laskę będziesz smutny. Musisz odreagować. – odpowiedziałem Bartkowi. - Niby jak? – spytał. - Wychodząc z baru, dostałem zaproszenie od kolegi na imprezę w Nowym Sączu, a po niej idziemy do niego na „nockę”, będzie dużo lasek. - spojrzałem na niego z uśmieszkiem. - Brzmi całkiem, całkiem. To co kiedy ta impreza?- spytał Bartek. - No stary. Skończyłeś pie***yć. 2 dni, dwa dni i będziemy wodzami parkietu. – odpowiedziałem. A teraz ho do baru, musimy dokończyć mecz. - A jeszcze jedno, nieźle zarąbałem temu palantowi, nie? – spytał. - Jeszcze jak, stałem jak wryty, on Cię chyba o pół głowy przerasta, a zachowałeś się niczym bokser, jednak jest problem. Znasz obcokrajowców, będzie się wypłakiwał w komisariacie, a świadków było pełno. – stwierdziłem. - A leję na niego ciepłym moczem. Chamstwo nie może istnieć w Polsce bez pozwolenia, przechrzciłem go, może spokornieje. - uśmiechnął się i wyszedł. - Kurde, coś w tym jest. - mruknąłem pod nosem i chwilę potem opuściłem jego pokój. Oczywiście ominęło nas ciekawe widowisko. Nie mówię tu tylko o meczu, Hiszpana z Kasią zabrała policja, niestety jego trzej koledzy naskarżyli na Bartka co zresztą i tak zrobiłaby jego dziewczyna. Barman solidarny z chwilowo nieobecnym Polakiem wyrzucił z lokalu obcokrajowców z Hiszpanii co spotkało się z oklaskami wszystkich zgromadzonych w barze, a nowego bohatera przywitali tak samo gdy przyszliśmy do knajpy. Właśnie w tym momencie wszyscy się obrócili i zaczęli wiwatować, a gola na 2:2 dla Hiszpanów strzelił Capdevilla. Mecz do końca był ciekawy i niestety Porto przegrało 2:3, ale okazało się że Falcao znów strzelił bramkę i stał się horrorem dla Villarealu, niczym Rudniew dla Juventusu. W finale wielkie Porto z maluczką Bragą, Portugalia rośnie w siłę! Portugalia rządzi w Lidze Europejskiej!
  19. I. PIĄTA STRONA ŚWIATA 5 Maja 2011 roku Pustkę na rynku tak typową tylko w okresie od listopada do marca spowodował mroźny długi weekend i co nawet tu w Beskidach jest pewnego rodzaju anomalią. W ciągu paru dni biały puch pokrył wszystkie okolice w tym i to małe miasteczko. Fakt, co jakiś czas przechodzili jacyś ludzie, najprawdopodobniej do pracy, ale w tym okresie byłoby tu już sporo turystów, zwłaszcza tych, którzy przyjechali tu porostu by wypocząć. Tego poranka centrum miasta było jednak ciche i spokojne. No może nie do końca.. Ulicą Krakowską przejeżdżał właśnie Volkswagen. Będąc ściślejszym najsłynniejszy jego model Golf, z 92’, czyli sygnowany numerem III. Dość niezgrabnie wciął się na plac rynkowy i chwilę potem dość ostro zaparkował, co zostało skwitowane tą oto kłótnią mojego kolegi z jego dziewczyną. - Kurde. Kobieto, co ty robisz? I Ty masz prawo jazdy? - spytał ironicznie Bartek. - Żebyś wiedział, że mam. Zresztą marudzisz, nie było tak źle.- stwierdziła pewnie Kasia. - Tak, to ja zawsze będę gorszy.- skwitował Bartek. - Aj przestań, nie było tak źle. Co nie Stefek? - spytała Kasia. - Pewnie. Może nie kłóćmy się. Wysiądziemy i pójdziemy do pensjonatu. - stwierdziłem. Przed wyjściem z samochodu obleciało mnie jeszcze zimne spojrzenie Bartka, który chyba myślał, że podlizuję się jego nowej dziewczynie. Ale nie, nie takie było moje intencje. Chciałem ich jak najszybciej wyprowadzić z samochodu i zaprowadzić ich do pensjonatu, który prowadzą moi rodzice. Od czasu, gdy wyjechałem do Warszawy w wieku licealnym odwiedzałem ich tylko na święta. Teraz jednak wracam na stałe po piętnastu latach na "stare śmieci". Po studiach techniczno-informatycznych zamierzam rozwinąć tu własny, gdyż w tym regionie jest zapotrzebowanie na artykuły tego działu. W Warszawie mieszkałem u swoich dziadków na Woli i mieszkałem u nich prawie przez cały rok, wykluczając te noce w trakcie, których imprezowałem bądź byłem poza Warszawą. Mojego kolegę, Bartka poznałem z kolei podczas mojego krótkiego epizodu, jaki zaliczyłem trenując piłkę nożną w drużynie juniorskiej "Czarnych Koszul". Pech zadecydował, że kiedy byłem w najwyższej formie i miałem poważne szansę wskoczyć do zaplecza Polonii odezwała się do mnie stara kontuzja. Jeszcze trenując w młodzikach mojego rodzimego klubu, Ogniwa złamałem obojczyk, co jak wszyscy zorientowani wiedzą wiąże się z długą przerwą. Moje miejsce zajął wtedy Bartek i to jemu udało się zabłysnąć wyżej. Zaliczył nawet krótki epizod w I zespole i to w zwycięskim sezonie Czarnych Koszul. Szybko uznano, że jest za słaby na napastnika i Polonia bez żalu oddała go do Hutnika. W ślad za nim poszedłem i ja. Obaj osiągnęliśmy mały sukces, bo swą dobrą grą łapaliśmy się do składu. Niestety nasze starania nie zostały wtedy zauważone przez scoutów, gdyż Hutnik, jako drużyna spisywał się słabo. Zdecydowałem, więc, zresztą jak i Bartek zająć się na poważnie nauką, a w tym czasie amatorsko dogrywać w jakimś zespole. Agrykola Warszawa z wielką chęcią przygarnęła nas no i tak przez następne parę lat trenowaliśmy wspólnie w tym klubie. To tyle, jeśli chodzi o moją historię. Teraz trochę o podróży. Bartek oczywiście ma rację, Kasia, choć wcale nie jest blondynką nie potrafi prowadzić. I nie, że wszystkie stereotypy coś dla mnie znaczą, ale jest mało kobiet, które naprawdę potrafią jeździć i coś wycisnąć z samochodu. Wracając do dziewczyny Bartka, parę razy w trasie zgubiła drogę i gdyby nie ja, który znam te drogi jak mało, kto dojechalibyśmy tu w następnym tygodniu. Kaśka jest młodsza od Bartka o dwa lata. Podobnie jak jego wszystkie byłe może się pochwalić ładnymi piersiami i pięknymi, gęstymi włosami. Nie powiem brzydka nie jest, ale nie w moim typie. Bartek jednak, jeśli chodzi o swoje kobiety jest bardzo zaborczy i nie dopuszcza do siebie myśli by ktoś się nimi interesował, nawet najlepszy kolega. Wychodząc z samochodu, poczułem to. Tak to jest to powietrze, pomyślałem. Nie tylko ja zresztą było zachwycony klimatem tego miejsca. Co ciekawe to Bartek poczuł się tu jak u siebie w domu. Szybko z tego relaksu wybiła go jednak dziewczyna. - Kochanie czujesz to powietrze?- spytał Bartek. - Tak, ale teraz nie mamy czasu. Jest zimno, weź walizki i idziemy.- odpowiedziała. - To jest typowe dla tego miejsca. Mamy tu taki beskidzki mikroklimat, przyzwyczaicie się.- odpowiedziałem. - O patrz, a co to?- wskazała palcem Kasia. - To stara studnia, jest na rynku od 100 lat. Jeszcze paręnaście lat temu ludzie czerpali z niej wodę, a prababka mówiła mi, że miała też funkcję przeciwpożarowe. - odrzekłem. - To całkiem ciekawe, nie Bartek?- spytała Kasia do zasępionego coraz bardziej Bartka. - Tak, coś w tym jest. Chodźmy już do pensjonatu.- wyraźnie odszedł od tematu zabytków, bo nigdy tu nie był. - No to w drogę, choć w zasadzie już ten budynek widzimy.- rzekłem. - To ten budynek? Bardzo ładny, już mi się podoba. – stwierdziła Kasia. I znów to samo spojrzenie ze strony Bartka. Nic sobie jednak z tego nie robiłem. On nie znał moich zamiarów, a już patrzył się na mnie groźnie, choć tak naprawdę powinien na swoją dziewczynę, która mam dziwne wrażenie, trochę nam nie leci. Pozostawmy jednak tą głupią historię, bo teraz mogłem rozkoszować się ponownie klimatem mojego miasta. Tutejszym mieszkańcom różne strony świata kojarzą się z zupełnie czymś innym. Gdy przyjedzie turysta z północy to od razu popatrzą posępnie, bo pomyślą, że znad morza, bądź wielkomiastowy. Z drugiej strony, gdy pojawi się obcokrajowiec z południa to zły, bo będzie posępnie patrzył na Polki. Zachód kojarzy im się głównie z wielką kasą i ogłupionymi gwiazdami, a wschód z biedą, historią Polski no i dalej idąc z wojną. A tu? Tu jest właśnie piąta strona świata, tu wszystko ustaję, wszelkie problemy wydają się być tu błahostką z tym, co można przeżyć poza tą piękną górską okolicą. Nie oznacza to jednak, że nie ma tu nawet wyjątków…
  20. Mówiłem na serio Obrona słaba, w żadnym z tych 6 meczy nie zachowałeś czystego konta, dobra obrona to podstawa byś zaistniał potem w pucharach.
  21. Esteban

    Cały czas do przodu

    Dobry początek ;) Nie wiem czy tylko widzę tak na komórce, ale wydaję mi się że mógłbyś zwiększyć screeny, bo prawie nic nie widać. Tylko 9 punktów? Myślę, że na 12. w następnym miesiącu spokojnie Cię stać. Uwierz w zespół, Powodzenia
  22. Miałeś "wrócić silniejszy", a narazie idzie Ci to tak sobie, bo zamiast grać i pisać, kłócisz się i obracasz pozytywną krytykę w złośliwość innych forumowiczów. Co do zawodników, radzę Tobie poszukać ze swoimi scoutami (powysyłaj ich po świecie), a napewno znajdziesz niejednego zastępcę Mili i innych zawodników. Jak dla mnie powinieneś wzmocnić obronę, gdyż z mocnymi rywalami (Lech, Brondby) twoi stoperzy nie grali dobrze. Na koniec słowa otuchy, nie lubię Śląska, ale życzę Ci majstra w pierwszym sezonie i przede wszystkim radości z gry! Sam jestem nowicjuszem i niedługo zacznę karierę, z tego powodu kibicuję Tobie!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...