Skocz do zawartości

eMMeS

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    94
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez eMMeS

  1. eMMeS

    No jak to co?

    Podsumowanie: wrzesień 2008 Bilans: 2-2-0 (1-2-0 w Premiership, 1-0-0 w Pucharze Ligi) Bilans bramkowy: 9-6 (8-6 w Premiership, 1-0 w Pucharze Ligi)[/i] Tabela Barclays Premiership: 1. Chelsea Londyn (8-1-0; 25pkt) 2. Manchester United (5-4-0; 19pkt) 3. West Ham United (5-3-1; 18pkt) 4. Newcastle United (4-5-0; 17pkt) --- 11. Reading FC (3-1-5; 10pkt) 12. Sheffield Wednesday (2-4-3; 10pkt) 13. Portsmouth FC (2-4-3; 10pkt) --- 18. Middlesbrough (1-3-5; 6pkt) 19. Charlton Athletic (1-1-7; 4pkt) 20. Watford FC (0-0-8; 0pkt) Pozostałe ligi: Anglia, Coca-Cola Championship: 1. West Brom; 2. Preston; 3. Manchester City; Anglia, Coca-Cola League One: 1. Millwall; 2. Leeds United; 3. Southend; Francja, Ligue 1 Orange: 1. Bordeaux; 2. Marseille; 3. Ol. Lyonnais; Hiszpania, Primera Division: 1. Athletic; 2. Villarreal; 3. FC Barcelona; Holandia, Eredivisie: 1. PSV; 2. Roda; 3. Ajax Amsterdam; Niemcy, Bundesliga: 1. FC Bayern; 2. Schalke; 3. HSV; Polska, Orange Ekstraklasa: 1. Polonia; 2. Groclin; 3. Górnik; Włochy, Serie A: 1. Juventus; 2. Palermo; 3. Inter; Terminarz na listopad: @t Blackburn Rovers (5.10.2008) @t Aston Villa (19.10.2008) vs Newcastle United (25.10.2008) @t Reading FC (29.10.2008) W czwartej rundzie Pucharu Ligi zmierzymy się z Reading (29.10.2008r.) Piłkarzem miesiąca angielskiej Premiership został napastnik Sheffieldu Wednesday - Collins John.
  2. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 31 - "Old Friends from Young Years" Po wspaniałym meczu z Fulham moje rezerwy miały szansę wykazać się w Pucharze Ligi, w konfrontacji ze spadkowiczem z Premiership - Derby County. Dla dwóch piłkarzy był to mecz kluczowy, gdyż Lee Grant zarzekał się strasznie, że zasługuje na miejsce w pierwszym zespole, więc zły występ całkowicie by go zdyskredytował, natomiast Francis Jeffers w obliczu słabej formy stracił ostatnio miejsce w składzie na rzecz Akpo Sodje. Obaj Ci piłkarze wystąpią oczywiście w podstawowym składzie. Początek meczu zdecydowanie należał do tej dwójki. Najpierw Lee Grant doskonale obronił Jonesa, a potem Jeffers ograł obrońcę i znalazł się w sytuacji sam na sam. Jego strzał pozostawiał jednak wiele do życzenia. Chwilę później zdecydował się asystować, a w roli strzelającego wystąpił Le Tallec. Francuz jednak fatalnie spudłował z ostrego kąta. W następnej akcji znowu świetnie interweniował Lee Grant, któremu niestraszny był strzał z wolnego w wykonaniu Davida Jonesa. Potem kolejną okazję zmarnował Jeffers. Pod znakiem świetnej gry Sów do dwudziestego metra od bramki rywala upływał jak na razie mecz. Od dwudziestego metra rządziły strzały Jeffersa, które zwykle przerzedzały sektor przyjezdnych (czyli nasz). W końcu postanowiłem zmienić Jeffersa na Johna, a Holender chwilę po pojawieniu się na murawie ośmieszył obronę i pokonał Lewisa Price'a. Collins John w 15 minut dokonał tego, czego Jeffers nie potrafił zrobić w 67 minut, dlatego to on ma pewne miejsce w składzie. A gol okazał się być na wagę awansu. [1/1] Puchar Ligi Angielskiej, IV runda, Pride Park, Derby, 24 września 2008r. [CHM] Derby County 0 -:- 1 Sheffield Wednesday [PRM] 73' Collins John MoM: Lee Grant (8, Sheffield Wednesday) Lee Grant zdecydowanie pokazał się z dobrej strony w meczu z Derby, więc to on nadal będzie grał w Pucharze Anglii . W następnej kolejce Premiership mierzyliśmy się z Middlesbrough, które nadal prowadzone jest przez Garetha Southgate'a. Mój stary znajomy wciąż pracował w Middlesbrough i wciąż bał się moich menedżerskich zdolności, gdyż jego wypowiedzi dla prasy pełne były jadu. Więcej - były przesadzone jak na kogoś, kto w ośmiu meczów zdobył całe pięć punktów i zajmował osiemnaste miejsce w tabeli. Dobra, wiem, ja jestem aż dwunasty, więc nie powinienem się odzywać, no ale wystarczy porównać kadrę Boro z naszą i wychodzi na to, że ekipa Southgate'a powinna walczyć o podium w lidze. Od samego początku spotkania zarysowała się wyraźna przewaga po naszej stronie, jednak my trwoniliśmy ją niezwykle nieodpowiedzialnie. To Sodje trafił w poprzeczkę, to Fortune strzelił mocno w Brada Jonesa, to Esajas strzelił gola samobójczego... wróć, to nie miało pójść tak szybko w świat. Jeszcze raz. Aż tu nagle nadarzyła się okazja dla Boro - Downing pięknie pojechał lewą stroną aż w końcu dośrodkował, a tam Etienne Esajas wygarnął piłkę sprzed rąk Smitha sprawnie kierując ją do siatki. Chwilę później próbował strzelić już prawidłowego gola, ale Brad Jones okazał się być mniej naiwny od Smitha i spokojnie obronił to uderzenie. W przerwie piłkarze nie dostali ostrej reprymendy. DOSTALI OPIE*DOL! Za jakże nieefektywną, a przy tym piękną grę ofensywną. Poskutkowało. Już w pierwszej sytuacji w drugiej połowie Eggert Jonsson pewnie pokonał z dziesięciu metrów Brada Jonesa. W odpowiedzi groźną sytuację stworzył Afonso Alves, ale Graeme Smith bez problemu obronił jego strzał głową z pięciu metrów. Chwilę później zdarzyła się wpadka. Tuncay zagrał prostopadłą piłkę do Mido, którą bez problemów przejął Ramage. Anglik jednak pojechał dwa metry do przodu na śliskiej murawie i walnął dupskiem o trawę, dzięki czemu Mido dostał przyjętą, opanowaną piłkę 15 metrów od bramki. Gola niestety strzelił. Ataki Sów jednak nie ustawały. W końcu uderzenie Akpo Sodje, odbite po drodze od Roberta Hutha znalazło drogę do siatki. Mecz zakończył się jakże niesprawiedliwym remisem, bo w odrobinę innych warunkach mogliśmy wygrać nawet 5:1. [9/38] Barclays Premiership, Hillsborough, Sheffield, 27 września 2007 [11] Sheffield Wednesday 2 -:- 2 Middlesbrough [18] 20' Etienne Esajas sam. 48' Eggert Jonsson 64' Mido 79' Robert Huth sam. MoM: Eggert Jonsson (8, Sheffield Wednesday)
  3. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 30 - "Chill Out!" W trakcie przerwy na mecze reprezentacyjnej dowiedziałem się, że Polska trafiła do grupy eliminacyjnej Mistrzostw Świata 2010 z Anglią, Irlandią Północną, Macedonią, Czarnogórą i Luksemburgiem. W pierwszym meczu Polacy przegrali z Czarnogórą 1:0, czym znacznie utrudnili sobie życie w tej, jakże trudnej () grupie. Po dwóch tygodniach przerwy od pechowo przegranego meczu z Liverpoolem przyszło nam grać z The Gunners. Z tej okazji na Hillsborough zebrało się 38.000 widzów, którzy zasiedli oczekując pięknego meczu i dobrej postawy swoich ulubieńców. A może pokuszą się o niespodziewane zwycięstwo? No tak, marzenia zawsze są takie piękne. Tymczasem szara rzeczywistość dopadła Sowy bardzo szybko. Za pierwszym podejściem Mutu nie zdobył jeszcze gola tylko dzięki interwencji Graeme Smitha, jednak już kilka minut później piękne zagranie Rumuna rozpoczęło akcję, którą golem zakończył młody napastnik gości - Eduardo. Chwilę później znów klasę pokazał Graeme Smith broniąc strzał Cesca Fabregasa, jednak już w następnej akcji (znowu skrzydłem nacierał Mutu) musiał uznać wyższość Adebayora, który z pięciu metrów umieścił piłkę w siatce. Nie minęło 120 sekund, a mogło być już 3:0, jednak w sytuacji sam na sam Eduardo nie poradził sobie ze Smithem. W drugiej połowie do ataków rzucili się gospodarze mimo, że z trybun ubyło około 4000 widzów. Ci widzowie zdecydowanie mieli czego żałować. Niespełna 5 minut po pierwszym gwizdku sędziego w drugiej połowie piękną prostopadłą piłkę od Jonsson otrzymał Collins John. Chwilę później Almunia wyjmował już piłkę z siatki. Mimo tego, że graliśmy jak najlepiej tylko mogliśmy różnica klas wciąż była widoczna, gdyż nie potrafiliśmy sobie stworzyć kolejnych okazji. Nie robili tego również piłkarze Kanonierów, więc można było jednak zanotować progres w grze. Dziesięć minut przed końcem drugiej połowy mógł być remis. Na prawym skrzydle Kalouda pięknie ograł Gallasa i zacentrował w stronę Johna. Strzał Holendra świetnie wybronił jednak Almunia. Co się odwlecze to nie uciecze jak to mówią. Może to i dobrze, że zwlekaliśmy ze strzeleniem drugiego gola, bo dzięki temu, gdy po rzucie rożnym Esajasa piłkę do siatki wpakował Collins John, Kanonierom zabrakło czasu na kolejną akcję i świętowaliśmy drugio remis z drużyną z wielkiej czwórki w tym sezonie. [PRM] Sheffield Wednesday -:- Arsenal Londyn 2:2 (0:2) 15' Eduardo 20' Emmanuel Adebayor 49' Collins John 90' Collins John MoM: Collins John (9, Sheffield Wednesday) Mecz z Kanonierami kontuzją przepłacił nasz lewy obrońca - Peter Gilbert, więc w spotkaniu z Fulham będę musiał skorzystać z Shane'a Sherriff'a, za którego ostrą grą specjalnie nie przepadam. Prócz tego za żółte kartki pauzował będzie Eggert Jonsson. Tak w ogóle, to doszedłem do wniosku, że moja drużyna w Premiership jest jak Grecja na Mistrzostwach Europy w Portugalii - słabsza od wszystkich innych, więc żeby wygrywać postanowiłem wprowadzić zmiany do mojej taktyki. Przeszedłem między innymi na krycie indywidualne. Chcecie poznać efekty? Proszę bardzo. Mecz na Craven Cottage rozpoczął się tak szybko, że po 26 minutach prowadziliśmy 4:0. No, ale po kolei. Od początku zyskaliśmy wyraźną przewagę, gdyż zawodnicy Fulham nie potrafili sobie znaleźć wolnego miejsca na boisku. Pierwszego gola strzelił Akpo Sodje, który wykorzystał dogranie O'Briena i na raty pokonał Oswaldo Sancheza. Gospodarze próbowali się odgryźć, lecz uderzenie Zakuaniego bez problemu obronił Graeme Smith i dalekim wykopem rozpoczął szybką kontrę. Tam znów O'Brien dograł do Sodje, który obiegł Sancheza i wepchnął piłkę do siatki. Anglik, który w zeszłym sezonie grał cały czas w rezerwach wyrasta na jednego z lepszych strzelców zespołu. Nie zapomnieliście chyba jednak, że obok niego mamy jeszcze Collinsa Johna, prawda? Niespełna 2 minuty później Holender dostał piękną, prostopadłą piłkę od Tony'ego McMahona i z dwudziestu metrów pewnie przerzucił piłkę nad Oswaldo Sanchezem. Meksykański bramkarz musiał wyjmować piłkę z siatki jeszcze raz, gdy Akpo Sodje obsłużył zgraniem w pole karne Holendra, ten obiegł Sancheza i znów wepchnął piłkę do siatki. Fulham było na kolanach. Długo nie mogli się pozbierać po tym co się stało. Do poważnych ataków wzięli się dopiero od osiemdziesiątej minuty i już po chwili Jimmy Bullard mógł pokonać Graeme Smitha. Pierwszy strzał bez problemu obronił Szkot, lecz dobitkę (swoją drogą Bullard przebił się jakimś cudem przez dwóch moich obrońców i to bez faulu) już musiał wyjmować z siatki. Chwilę później Shane Sherriff udowodnił, że nie zasługuje na moje zaufanie, gdy olał sobie krycie i wpuścił pod bramkę Eddiego Johnsona, który strzelił drugiego gola dla Fulham. Na więcej zabrakło im jednak czasu i Sowy wygrały w tym sezonie po raz drugi. Zastanawiacie się pewnie co mogło się wydarzyć pomiędzy 27 a 80 minutą. Otóż był to koncert nieporadności obu moich napastników. Zdobyli razem 4 gole, mogli zdobyć przynajmniej dziesięć, aczkolwiek zaczęli strzelać po niebie i trybunach. Tyle. [PRM] Fulham Londyn -:- Sheffield Wednesday 2:4 (0:4) 8' Akpo Sodje 17' Akpo Sodje 19' Collins John 26' Collins John 81' Jimmy Bullard 87' Eddie Johnson MoM: Akpo Sodje (9)
  4. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 30 - "The Redd's - Ginger Beer" W ostatnim meczu w sierpniu mierzyliśmy się z zespołem The Reds. W tym meczu w składzie zadebiutował Peter Ramage, który wystąpił w środku obrony razem z Tommy'm Spurr'em. Ten mecz zaczął się od bardzo szybkiego gola gospodarzy, gdy Voronin wyprzedził wszystkich obrońców i wepchnął piłkę do siatki obok bezradnego Smitha. Liverpool wciąż dominował, ale kolejne strzały Torresa pięknie bronił Smith. W 40 minucie doszło do sporej kontrowersji, gdyż po rzekomym faulu Akpe Sodjego karnego dla The Reds podyktował Steve Bennett. Na 2-0 pewnie podwyższył Andrei Voronin. Niespełna 60 sekund później swój błąd w pięknym stylu naprawił Akpo Sodje. Anglik dostał na dwudziesty metr piłkę od Hindsa, ograł jak dziecko Pablo i uderzył nie do obrony w prawy róg. Do przerwy przegrywaliśmy jednym golem. W drugiej połowie, wbrew różnicy klas to my dominowaliśmy i staraliśmy sobie stworzyć okazje do wyrównania. Na boisku pojawił się nawet drugi napastnik - Collins John. W końcu O'Brien odnalazł w polu karnym Sodje, który znowu ograł Pablo i z dziesięciu metrów nie miał problemów z pokonaniem Scotta Carsona. WYRÓWNALIŚMY! Odrobiliśmy dwie bramki straty na polu wisielców! A po chwili mogliśmy nawet prowadzić. Collins John jednak spartolił sytuację sam na sam strzelając prosto w Carsona. Wiecie już jak to się skończyło? Tak, dokładnie - niewykorzystane sytuacje się mszczą, więc po chwili Torres otrzymał piłkę w polu karnym. Przyjmował ją chyba minutę, ale obrońcy zapomnieli ją wybić. W końcu Hiszpan zdecydował się na strzał, a ten był nie do obrony. Kur*a! A było tak blisko! Przegraliśmy 3:2. [PRM] Liverpool FC -:- Sheffield Wednesday 3:2 (2:1) 1-0: Andrei Voronin 6' 2-0: Andrei Voronin kar. 40' 2-1: Akpo Sodje 41' 2-2: Akpo Sodje 67' 3-2: Fernando Torres 74' MoM: Andrei Voronin (8, Liverpool) Podsumowanie: sierpień 2008 Bilans: 2-2-3 (1-2-3 w Premiership; 1-0-0 w Pucharze Ligi) Bilans bramkowy: 10-9 (7-8 w Premiership; 3-1 w Pucharze Ligi) Tabela Premiership: 1. West Ham United (4-2-0; 14pkt) 2. Chelsea Londyn (4-1-0; 13pkt) 3. Manchester United (3-3-0; 12pkt) 4. Newcastle United (3-3-0; 12pkt) --- 13. Fulham Londyn (1-2-0; 5pkt) 14. Sheffield Wednesday (1-2-3; 5pkt) 15. Wigan Athletic (1-2-1; 5pkt) --- 18. Middlesbrough (1-1-4; 4pkt) 19. Watford FC (0-0-5; 0pkt) 20. Charlton Athletic (0-0-6; 0pkt) Pozostałe ligi: Anglia, Coca-Cola Championship: West Bromwich Albion (+5) Anglia, Coca-Cola League One: Millwall (+1) Francja, Ligue 1 Orange: Olympique de Marseille (+1) Hiszpania, Primera Division: Villarreal CF (+0) Holandia, Eredivisie: PSV Eindhoven (+2) Niemcy, Bundeslia: FC Bayern Monachium (+1) Polska, Orange Ekstraklasa: Legia Warszawa (+1) Włochy, Serie A: Inter Mediolan (+0) Transfery na świecie: 1. Sergio Aguero (28.000.000 funtów, z Atletico Madryt do Realu Madryt) 2. Maxwell (26.500.000 funtów, z Interu Mediolan do Realu Madryt) 3. Gerard Pique (22.000.000 funtów, z Manchesteru United do FC Barcelony) Transfery w Polsce: 1. Tomasz Jarzębowski (450.000 funtów, z GKSu Bełchatów do Legii Warszawa) 2. Maciej Rybus (350.000 funtów, z Legii Warszawa do Groclinu Grodzisk) 3. Witold Cichy (180.000 funtów, z Odry Wodzisław do GKSu Bełchatów) Okno transferowe w Sheffield: + Eggert Jonsson (1.500.000 funtów; 1.7.2008r., z Lewskiego Sofia) + John, Collins (2.300.000 funtów; 2.7.2008r., z Fulham) + McMahon, Tony (1.900.000 funtów; 26.7.2008r., z Middlesbrough) + Le Tallec, Anthony (wolny transfer; 13.8.2008r., z Liverpoolu) + Ramage, Peter (1.700.000 funtów; 30.8.2008r., z Newcastle) - Bullen, Lee (10.000 funtów; 15.5.2008r., do AFC Wimbledon) - Johnson, Jermaine (425.000 funtów; 30.7.2008r., do Southend) - Wallwork, Ronnie (zwolniony z klubu; 1.7.2008r., wolny transfer) - McAllister, Sean (zwolniony z klubu; 1.7.2008r., wolny transfer) Bilans: 7.075.000 funtów
  5. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 29 - "To Hell We Ride" Serię zwycięstw chcieliśmy powiększyć do dwóch, gdyż na Hillsborough zawitał Bolton Wanderers, czyli drużyna nie należąca do najlepszych w lidze. Postanowiłem więc, że w tym spotkaniu również zobaczymy ofensywne zestawienie Sów z Johnem i Jeffersem w ataku. Mecz zaczął się jednak od dwóch groźnych akcji gości, którzy wyraźnie przyjęli taktykę szybkiego gola i murowania swojej bramki przez dalszą część meczu. Od czego jednak mamy Graeme Smitha? Dla niego strzały Larsena i Alana Smitha nie były trudne. Po chwili szło już zgodnie z planem. Le Tallec dośrodkował na krótki słupek do Collinsa Johna, a ten bez problemu pokonał Jaaskelainena. Chwilę później było już niestety 1:1. Niepilnowany na trzydziestym metrze stał Andranik, więc gdy tylko dostał piłkę uderzył, a jego strzał szczęśliwie wleciał do bramki. Chyba jeszcze nie dołaliśmy otrząsnąć się po utracie gola, bo w następnej sytuacji całkowicie zapomnieliśmy o kryciu i Joey O'Brien z dziesięciu metrów wpakował piłkę do siatki. Po kilku minutach na 1:3 mógł podwyższyć Larsen, ale jego strzał już pewnie wyłapał Smith, a kilka bluzg w jego i moim wykonaniu skutecznie poderwały kolegów z pola do walki. Za pierwszym razem gola nie strzelił w idealnej sytuacji Burton O'Brien. Chwilę później chybił Jeffers. W drugiej połowie strzał Gilberta pięknie obronił Jaaskelainen. W kolejnej akcji do pustej bramki nie trafił Collins John, a w jeszcze następnej Marcus Tudgay zdołał jedynie trafić w boczną siatkę. Swoje zmarnował również Kalouda, którego strzał pooooleciał w górne rzędy trybun. W ostatniej minucie "Plemniki" (dla mnie herb Boltonu wygląda prawie jak plemnik, więc tak ich nazywam) mogły zdobyć jeszcze jednego gola, a Smith okazał się mieć mocniejsze nerwy od Daviesa. W tym meczu najwięcej zepsuł Collins John, który sam mógł strzelić z pięć goli. [PRM] Sheffield Wednesday -:- Bolton Wanderers 1:2 (1:2) 1-0: Collins John 11' 1-1: Andranik 22' 1-2: Joey O'Brien 26' MoM: Andranik (8, Bolton Wanderers) W następnym meczu graliśmy w Pucharze Ligi z Peterborough. Jak zwykle w pucharach krajowych wystąpił mocno rezerwowy skład, a raczej maksymalnie rezerwowy. Mimo to bez problemu kontrolowaliśmy przebieg gry. Najpierw pięknego gola z rzutu wolnego strzelił Kenny Lunt, który już dawno zapomniał o poważnej kontuzji z zeszłego sezonu. Do przerwy o dziwo nie powiększyliśmy prowadzenie, a tuż po przerwie je nawet straciliśmy. No cóż, bywa, w końcu to tylko Puchar. Na szczęście paru rezerwowych wciąż liczy na grę w pierwszym składzie i ambitnie stara się w każdym meczu, toteż zdołaliśmy wygrać po golach Akpo Sodje i Francisa Jeffersa. [PL] Sheffield Wednesday -:- Peterborough 3:1 (1:0) 1-0: Kenny Lunt 9' 1-1: Seyfo Soley 48' 2-1: Akpo Sodje 69' 3-1: Francis Jeffers kar. 80' MoM: Akpo Sodje (8, Sheffield Wednesday) Kończył się sezon transferowy, więc starałem się jeszcze ściągnąć paru piłkarzy, którzy zostali wystawieni na listę transferową, jednak ani Javier Chevanton (28, URU, NŚ), ani Emre Belozoglu (27, TUR, P LŚ), ani nawet Jean Alain Boumsong (28, FRA, O Ś) nie chcieli opuszczać swoich pracodawców w zamian za sowity kontrakt w Sheffield. Na transfer zdecydował się tylko Peter Ramage (24, ENG, O PŚ), który opuścił Newcastle i wzmocnił nas za jedyne 1.700.000 funtów. A przede mną dwa ciężkie mecze - z Liverpoolem i Arsenalem.
  6. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 28 - "Impossible is Nothing" Już w trzeciej kolejce mierzyliśmy się z kandydatem na Mistrza Kraju i obrońcą tytułu - Manchesterem United. Chyba nie muszę mówić, kto był faworytem tego spotkania, prawda? Chyba nie muszę wspominać, że Cristiano Ronaldo jest lepszy niż Lubos Kalouda, Marcus Tudgay i Anthony Le Tallec razem wzięci? Wiem, że nie muszę, ale i tak powiem. Powiem jeszcze, że Wayne Rooney nie zagra w tym spotkaniu z powodu kontuzji i już nie jest tak źle, bo Rooney to bądź, co bądź - połowa siły ofensywnej Czerwonych Diabłów. Mecz zaczął się leniwie, tak jakby Diabłom wcale nie chciało się atakować i wygrywać. Wciąż jednak mieli Van der Sara, który bez trudu wyłapywał strzały moich kolejnych napastników. Po drugiej stronie zrobiło się jednak groźnie, gdyż Fletcher i Tevez stworzyli sobie groźne sytuacje. Graeme Smith pokazał jednak, że on żadnych napastników się nie boi, bez trudu łapiąc strzały, które wpuściło by 3/4 wszystkich bramkarzy na świecie. Chwilę później doskonałą okazję stworzył sobie Le Tallec, który obiegł Vidića i groźnie uderzył. Jego strzał przeleciał jednak nad poprzeczką bramki Czerwonych Diabłów. Tuż po przerwie znowu gola mógł zdobyć Le Tallec, jednak znów nie trafił w bramkę. Potem Czerwone Diabły rozpoczęły oblężenie bramki Smitha, jednak ani Tevez, ani Saha nie potrafili pokonać Graeme Smitha w sytuacji sam na sam. W ostatniej minucie losy tego spotkania przesądzić mógł Francis Jeffers, aczkolwiek Van der Sar wyciągnał się jak struna i wyłapał piłkę na linii bramkowej. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. [PRM] Sheffield Wednesday -:- Manchester United 0:0 (0:0) MoM: Nemanja Vidić (7) HAHAHA!! Remis! Remis z Czerwonymi Diabłami! No to teraz nikt nas nie pokona! Zwłaszcza, że w następnej kolejce gramy na wyjeździe z Watford, którzy zajmują przedostanie miejsce w tabeli, nie zdobyli jeszcze gola, ani punktu. I tak ma być nadal! Na Vicarage Road dość nietypowa pogoda, jak na środek sierpnia, bo bezchmurnie, słonecznie i zimno jak jasna cholera! Nam jednak 5 stopni nie straszne i wychodzimy zwarci i gotowi po zwycięstwo. Mecz zaczęliśmy od mocnego uderzenia i od razu przypomniałem sobie dlaczego Watford awansowało do Premiership - Richard Lee bronił jak natchniony. Najpierw dał radę Jeffersowi, którego strzał powinien pokonać każdego bramkarza. Potem nie dał się zaskoczyć, gdy z dystansu uderzał Jonsson. Nawet w obliczu rykoszetu pewnie wyłapał piłkę. Był jednak w mojej jedenastce ktoś kto lepiej zna jego słabe punkty. Już pierwszym swoim strzałem Collins John pokonał Richarda Lee i Sowy prowadziły w Premiership po raz pierwszy w tym sezonie. Chwilę później mogło być 2:0, ale tym razem John nie trafił w bramkę. W odpowiedzi obrońcom urwał się Adam Johnson, ale jego celność nie należy przecież do najlepszych, więc Graeme Smith nie musiał nawet interweniować. Wiecie, że w Watford gra Bronowicki? Ja dowiedziałem się dopiero w 31 minucie, gdy Polak dostał żółtą kartkę za faul na Le Tallec-u. Już chwilę później znów klasę pokazał Richard Lee broniąc najpierw strzał Jeffersa, a potem dobitkę Jonssona, a potem Jonsson dobijał po raz drugi, lecz trafił w słupek. Już w pierwszej akcji drugiej połowy Tommy Smith powinien wyrównać, ale światową klasę pokazał Graeme Smith, który wybronił końcówkami palców strzał w okienko. Wiedzieliśmy, że trzeba strzelić drugiego gola, aby uspokoić grę. Pierwszy próbował Jonsson, lecz on nie miał dzisiaj zbyt wiele szczęścia w pojedynkach z golkiperem gospodarzy. Lee obronił wszystkie jego strzały. W końcu drugą okazję na gola miał Collins John. Dostał na osiemnasty metr prostopadłą piłkę od O'Briena i od razu huknął pod poprzeczkę. Holender pogrążył w tym meczu swój były klub. W tym spotkaniu gospodarzy nie było stać nawet na celny strzał, więc nie może być mowy o golu. Wygraliśmy pewnie - 2:0 i wspięliśmy się na dziewiąte miejsce w tabeli. [PRM] Watford FC -:- Sheffield Wednesday 0:2 (0:1) 0-1: Collins John 10' 0-2: Collins John 70' MoM: Collins John (9) fajne transfery to miały być. Są - najwyżej średnie.
  7. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 27 - "Highway to Championship" Zadebiutować w Premiership przyszło nam przed własną publicznością, goszcząć Portsmouth. Drużyna gości znana jest z tego, że często posiada wielu dobrych piłkarzy, aczkolwiek nigdy nie są oni zgrani. W naszym zgraniu (tylko trzech nowych zawodników w kadrze ) upatrywałem szansy na sukces, którym byłby nawet remis. Napiszę to dużymi literami - ROZPOCZYNA SIĘ CIUŁANIE PUNKTÓW! W nadziei na utrzymanie. Postanowiłem się mimo wszystko nie bronić i wyszedłem w ofensywnym ustawieniu z dwoma napastnikami - Johnem i Jeffersem. Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami Portsmouth ruszyło do ataku od pierwszych minut, a to stworzyło doskonałą okazję do kontr. Pierwszą przeprowadził Frank Simek, ale jego dogranie, a zarazem doskonałą sytuację zmarnował Collins John. Kilkanaście minut później mogło być 2:0 dla naszego zespołu, ale uderzenie z 30 metrów, z rzutu wolnego w wykonaniu Lubosa Kaloudy zostało doskonale obronione przez Marco Amelię. Nie myślcie jednak, że Smith nie miał w tym spotkaniu nic do roboty. Kilkakrotnie już testowali go Utaka i Defoe, ale Szkot ani razu nie dał się pokonać. Angielski napastnik dał sobie radę z moim bramkarzem dopiero po przerwie, lecz i tak nie uczynił tego sam. W wyraźny sposób pomógł mu Richard Hinds, od którego odbiła się piłka. Wobec takiego rykoszetu zdezorientowany Smith nie mógł już nic poradzić. Początkowo ataki moich piłkarzy (po stracie gola) były bardzo chaotyczne i niezorganizowane. Dopiero w 75 minucie pierwszy raz poważnie zagrozili bramce Amelii, lecz Włoch nie dał się pokonać Esajasowi. Na boisku pojawił się nawet grający przez ostatni rok w rezerwach, Akpo Sodje. Po chwili (czyli w doliczonych do meczu pięciu minutach) dostał on świetną piłkę od Tudgaya. Za pierwszym razem górą był Amelia, jednak wobec dobitki był już on bezsilny. Rzutem na taśmę zapewniliśmy sobie pierwsze punkty w Premiership. [PRM] Sheffield Wednesday -:- Portsmouth 1:1 (0:0) 0-1: Jermain Defoe 52' 1-1: Akpo Sodje 90+3' MoM: Graeme Smith (8) W następnej kolejce przyszło nam mierzyć się na wyjeździe z West Ham United. Młoty są zespołem bardzo groźnym dzięki Deanowi Ashtonowi i Carltonowi Cole'owi, ale znów liczę na jakiś punkcik. Tym razem jednak na murawę wyszła defensywna formacja, testowana w sparingach z Atletico i Celticiem. Formacja ta zakłada tylko jednego napastnika, którym w tym meczu był Collins John. Niestety Holender nie okazał się aż tak błyskotliwy jak Carlton Cole, który już w drugiej minucie urwał się obrońcom i z ostrego kąta nie dał szans Graeme Smithowi. Ten mecz zdecydowanie nie miał tak wyglądać. Tymbardziej, że Młoty nie przestawały atakować. Na szczęście ostro poturbowany w jednej z akcji Ashton nie miał zamiaru już ryzykować utraty nogi dla głupiego gola, więc mogliśmy stanąć na nogi. Szczególnie pomógł nam w tym strzał rozpaczy z trzydziestu metrów Burtona O'Briena, który zahaczył po drodze któregoś z obrońców i wylądował tuż przy słupku w bramce Roberta Green'a. W obliczu remisu obudził się Ashton, lecz jego dwa strzały pewnie obronił Graeme Smith, który wyrastał powoli na najlepszego zawodnika naszego zespołu. W odpowiedzi drugiego gola mógł zdobyć O'Brien, lecz tym razem zabrakło rykoszetu i jego strzał pewnie obronił Green. Chwilę później kopię akcji z drugiej minuty wykonali gracze gospodarzy, a Cole znów urwał się obrońcom i znów pokonał Smitha. W drugiej połowie Młoty całkowicie odpuściły sobie atakowanie, a zajęły się obroną. To jednak nie ułatwiło nam działania, gdyż w drugiej połowie oddaliśmy cały jeden strzał na bramkę. Strzał rozpaczy Jeffersa, który po prostu nie mógł pokonać Green'a bo nawet za dobrze nie doleciał do bramki. Nadeszła pierwsza porażka w Premiership. [PRM] West Ham United -:- Sheffield Wednesday 2:1 (2:1) 1-0: Carlton Cole 2' 1-1: Burton O'Brien 27' 2-1: Carlton Cole 39' MoM: Carlton Cole (8) Nazajutrz klub wzmocnił się pierwszym, naprawdę klasowym piłkarzem. I to za darmo! Kontrakt z nami, po zakończeniu kontraktu z Liverpoolem podpisał Anthony Le Tallec (23, FRA, OP PŚ, NŚ) Mam nadzieję, że to dopiero początek wzmocnień Czyta to ktoś?
  8. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 26 - "Put the money on the table" Zaplanowałem sparingi dla mojego zespołu na okres przygotowawczy do nowego sezonu. W przeciągu lipca zagramy dziewięć spotkań, w tym z takimi zespołami jak Fiorentina i Atletico Madryt. Jak słusznie zauważano w poprzednich latach dużo łatwiej jest awansować do Premiership w świetnym stylu, niż się w niej utrzymać. Nasz problem polegał na tym, że mimo posiadania dużego budżetu transferowego nikt nie chciał wzmocnić naszych szeregów. Problem ten dotyczył wielu piłkarzy. Naszą ofertę odrzucili m.in. Guiza (27, ESP, N), Esteban Granero (21, ESP, OP Ś) i Denny De Zeeuw (24, NED, DP P PŚ). W między czasie rozgrywaliśmy oczywiście sparingi. Najpierw przyjechały do nas rezerwy Fiorentiny, w ramach meczu umówionego na pierwszego lipca. W spotkaniu tym zagrał nasz pierwszy nowy nabytek - Eggert Jonsson (19, ICE, PŚ). Islandczyk kosztował nas 1.500.000 funtów i wzmocni znacznie naszą środkową linię. Z juniorami z Włoch poradziliśmy sobie bez większych problemów, ale i bez znacznej zwyżki formy. Wygraliśm spokojnie po golach Francisa Jeffersa. [Tow.] Sheffield Wednesday -:- AC Fiorentina 2:0 (1:0) 1:0 Francis Jeffers 24' 2:0 Francis Jeffers 89' MoM: Francis Jeffers (9) W spotkaniu z Włochami bolesnego urazu doznał Rocky Lekaj (18, NOR, OP PL), łamiąc sobie kość śródstopia. Norweg nie zagra przez niecałe cztery miesiące. Dzień po spotkaniu z Fiorentiną do klubu dołączył kolejny nowy piłkarz - jeden z najlepszych strzelców zeszłego sezonu w Championship - Collins John (22, NED, N) za całe 2.300.000 funtów ekwiwalentu za wyszkolenie tego piłkarza dla Fulham. W następnym spotkaniu mierzyliśmy się z Atletico Madryt. Hiszpanie nie przyjechali już tu z drużyną młodzieżową, lecz z pierwszym składem, ale to nie powstrzymało moich piłkarzy przed dobrym występem. [Tow.] Sheffield Wednesday -:- Atletico Madryt 1:2 (0:1) 0:1 Jose Antonio Reyes 14' 1:1 Tommy Spurr 80' 1:2 Diego Forlan 87' MoM: Jose Antonio Reyes (8) Przed meczem z Birmingham otrzymałem od zarządu propozycję nowego kontraktu - opiewa on na kwotę 23.500 funtów miesięcznie i będzie trwał do 30.06.2010r. Następne sparingi poleciłem prowadzić mojemu asystentowi, bym sam mógł zająć się transferami. @t Birmingham City 4:2 (Jonsson; Jeffers) @t Aberdeen 0:6 (John x2; Jeffers x3; Tudgay) @t Hearts 2:2 (Jeffers; Lunt) - Sheffield wygrało w karnych 3:1 @t Motherwell 0:3 (Jonsson; O'Brien; Tudgay) @t Celtic Glasgow 0:0 - Celtic wygrał w karnych 3:2 vs Sheffield Wednesday II 4:1 (Fortune; Tudgay; John) vs Sheffield Wednesday U-18 7:0 (Jeffers x3; Jonsson x3; John) W między czasie do klubu za 2.100.000 funtów dołączył Tony McMahon (22, ENG, O P) z Middlesbrough. Wzmocni on konkurencję na prawej stronie obrony. Do klubu miał również dołączyć Romaric (25, IVC, DP, OP LŚ), ale nie otrzymał o dziwo, nawet warunkowego pozwolenia na pracę w Anglii. Szkoda. Wciąż prowadziłem negocjacje z trzema zawodnikami, a tu już przyszedł czas na rozpoczęcie meczów ligowych. W pierwszej kolejce przyjeżdża do nas Portsmouth.
  9. eMMeS

    No jak to co?

    Pomocnicy: 6. Quinton Fortune (40 meczów; śr. ocen - 6.92) - kapitan zespołu, zatrudniony z wolnego transferu wspierał doświadczeniem, dobrym zagraniem, a nawet samą obecnością. Pytanie tylko czy to wystarczy w Premiership? 16. Javan Vidal (6 meczów; śr. ocen - 7.17) - młody prawy skrzydłowy, grający u mnie także na obronie. Był on tylko wypożyczony z Manchesteru City. Ma wielki talent, ale nie będzie go rozwijał w moim zespole, bo nie chcę go wykupować. 29. Dwayne Mattis (20 meczów, śr. ocen - 6.75) - potrzebował okresu aklimatyzacji, po którym zaczął grać świetnie. Poprowadził zespół do wielu ważnych punktów. W Premiership... odejdzie w odstawkę, jak cała formacja środkowa. 8. Burton O'Brien (35 meczów, śr. ocen - 6.97) - lider drugiej linii Sheffield Wednesday, najlepszy asystent w zespole, prócz tego kilka ważnych goli. Niestety często kontuzjowany. Niestety - na Premiership jego umiejętności to za mało. 18. Sean McAllister (1 mecz, śr. ocen - 7.00) - przeniesiony na cały sezon do rezerw. W pierwszym składzie zagrał raz - wszedł z ławki na zmianę, gdy kontuzjowani byli Lunt i O'Brien. Do większej gry się nie nadaje. 16. Kenny Lunt (14 meczów, śr. ocen - 7.07) - gdy zaczął się rozkręcać złapał poważną kontuzję i do końca sezonu już nie zagrał. Do gry powróci we wrześniu, ale w Premiership i tak raczej nie będzie można na niego liczyć. 19. Ronnie Wallwork (17 meczów, śr. ocen - 6.59) - doświadczony pomocnik, jednak często tego nie pokazywał. Wraz z dniem 30 czerwca kończy mu się kontrakt w klubie, a ja nie mam zamiaru go przedłużać. 31. Lubos Kalouda (21 meczów, śr. ocen - 7.14) - nowa gwiazda zespołu z Hillsborough, przybył z Brna za ok. 350.000 funtów, a nagrał się tak, że już wart jest 2.000.000. W Premiership ma rządzić. 26. Rocky Lekaj (20 meczów, śr. ocen - 7.15) - młody, utalentowany skrzydłowy. Będzie wciąż rozwijał swoje umiejętności, wchodząc na końcówki spotkań. Mam nadzieję, że osiągnie umiejętności klasy światowej. 20. Jermaine Johnson (7 meczów, śr. ocen - 6.57) - szybki, i to tyle, jeżeli chciałbym go opisać pozytywnie. Zdołał ustrzelić dwa gole dla zespołu, lecz okazji miał na piętnaście, a wystąpił tylko siedem razy. Na sprzedaż, tymbardziej, że wart jest 450.000 funtów. 10. Etienne Esajas (38 meczów, śr. ocen - 7.13) - błyskotliwy lewoskrzydłowy rodem z Holandii. Bardzo użyteczny w Championship. Na wyższą ligę może mu niestety zabraknąć umiejętności, natomiast na pewno nie zabraknie mu ambicji. Pożyjemy, zobaczymy. Napastnicy: 7. Marcus Tudgay (40 meczów, śr. ocen - 7.10) - mimo nominalnej pozycji środkowego napastnika, u nas zagrzał miejsce na skrzydle. Jest młody, spełnia pokładane w nim nadzieję, więc można powiedzieć, że największą jego wadą jest jego uniwersalność, bo zamiast grać na swojej ulubionej pozycji - często jest zapchajdziurą. 25. Victor Anichebe (29 meczów, śr. ocen - 7.07) - po wyśmienitym początku wydawało się, że zostanie on królem strzelców i rewelacją sezonu, jednak w okolicy grudnia przygasł. W drugiej połowie sezonu stracił nawet miejsce w składzie. Zresztą, i tak już wrócił do Evertonu. 30. Ched Evans (32 mecze, śr. ocen - 7.50) - najlepszy zawodnik Sheffield wedle ocen prasy. Ched zdobył również najwięcej goli (ex aequo z Jeffersem). Citizens chcą za niego 7 mln funtów, więc wszystko zależeć będzie od mojego przyszłego budżetu. Póki co przewidziany jest do gry w drugiej lidze, ze swoim klubem z Manchesteru. 11. Francis Jeffers (39 meczów, śr. ocen - 7.21) - niespełniony talent zaczął chyba w końcu grać przyzwoicie. Kiedyś Arsenal stracił na tym zawodniku ponad 7mln funtów. My daliśmy za niego 700.000, a już po pierwszym sezonie gry wart jest ponad 2 miliony. Oby potwierdził się również w Premiership. Nagrody: Menedżer roku: 1. Michał Staszewski (Sheff Wed) 2. Adrian Boothroyd (Watford) 3. Alan Pardew (Charlton) Jedenastka sezonu: Ched Evans (pod. napastnik) i Graeme Smith (rez. bramkarz) Moje rezerwy zajęły ósme miejsce w swojej lidze i otrzymały zaproszenie do rozgrywek na przyszły rok. Zaproszenie przyjąłem. Sekcja U-18 Sheffieldu Wednesday zajęła dwunaste miejsce w swojej lidze i otrzymała zaproszenie do rozgrywek na kolejny sezon. Zaproszenie zostało przyjęte. Jedenastką marzeń zeszłego sezonu według kibiców została jedenastka: Graeme Smith - Frank Simek, Tommy Spurr, Mark Beevers, Peter Gilbert - Quinton Fortune, Marcus Tudgay, Burton O'Brien, Etienne Esajas - Ched Evans, Francis Jeffers Piłkarzem sezonu według kibiców został Francis Jeffers (27, ENG). Sheffield Wednesday otrzymało 29.500.000 funtów za prawa do transmisji telewizyjnych spotkań nadchodzącego sezonu. Budżet transferowy przed kolejnym sezonem wyniesie 14.000.000 funtów, a płacowy 725.000 funtów miesięcznie. Obecnie na płace wydawaliśmy niecałe 300.000 funtów. Osobiście liczyłem na jakieś 6 mln więcej na transfery. Przekonałem Alexa Orda, że zdołamy wywalczyć miejsce w środku tabeli Premiership. Chyba szybko polecę ze stołka Do klubu nadciągnęli nowi juniorzy. Najciekawszymi wydają się być Andrew Beresford (16, ENG, OP L), John McClean (16, ENG, BR) [idealne nazwisko dla bramkarza - McClean, clean sheet ] oraz Jamie Richardson (16, ENG, NŚ). Zakończyliśmy współpracę z Manchesterem City. Oficjalnie z powodu wyrównania różnic w poziomie gry obu zespołów. Nieoficjalnie mówi się, że to siara, żeby klub z Premiership miał patrona z Championship. Ogłoszono terminarz Premiership na sezon 2008/2009. Rozpoczniemy meczami z Portsmouth, West Hamem i Manchesterem United.
  10. eMMeS

    No jak to co?

    Podsumowanie: sezon 07/08 Tabela Coca-Cola Championship: 1. Sheffield Wednesday (28-12-6; 96pkt) 2. Charlton Athletic ( 27-12-7; 93pkt) 3. Watford FC (25-13-8; 88pkt) 4. Ipswich Town (27-6-13; 87pkt) 5. Sheffield United (25-4-17; 79pkt) 6. West Bromwich Albion (22-11-13; 77pkt) ... 22. Coventry City (10-14-22; 44pkt) 23. Leicester City (8-15-23; 39pkt) 24. Blackpool (9-12-25; 39pkt) Pozostałe ligi: Anglia, Premiership: 1. Manchester United (+2); 18. Manchester City; 19. Derby County; 20. Birmingham City Anglia, League One: 1. Swansea City (+8); 2. Leyton Orient; 6. Nottingham Forest Francja, Ligue 1: Olympique Lyonnais (+2) Hiszpania, Primera Division: Real Madrid (+3) Holandia, Eredivisie: Ajax Amsterdam (+7) Niemcy, Bundesliga: Werder Bremen (+6) Polska, Oragne Ekstraklasa: Wisła Kraków (+4) Włochy, Serie A: Lazio Rzym (+1) Europejskie puchary: Puchar UEFA: Blackburn Rovers 2:0 Spartak Moskwa Liga Mistrzów: Chelsea Londyn 1:0 FC Barcelona Kadra zespołu: Bramkarze: 12. Rob Burch (0 spotkań, brak średniej ocen) - trzeci bramkarz zespołu. Miał być używany w obliczu kontuzji, ale te się niezdarzały, więc rok spędził tylko na treningach. 21. Lee Grant (2 mecze, 3 StG, śr. ocen - 6.50) - rezerwowy golkiper w naszym zespole. Dostał jedną szansę w lidze i nie popisał się zbyt dobrą grą. W Pucharze Anglii poszło mu lepiej, ale Cambridge nie należał przecież do wymagających przeciwników. W obliczu Premiership nie nadaje się na ławkę. 1. Graeme Smith (47 meczy, 53 StG, 14 CzK, śr. ocen - 7.02) - i to jest zawodnik. Zawsze pewny i zdecydowany. Niezwykle udany transfer. Zanotował również dwie asysty przy golach Victora Anichebe i Cheda Evansa. Obrońcy: 2. Frank Simek (33 mecze, śr. ocen - 6.97) - pewny punkt zespołu, jeden z najlepiej odbierających piłki w lidze. Niestety jest dość kontuzjogenny, gdyż przeszło półtora miesiąca spędził bez treningów. 13. Steve Watson (4 mecze, śr. ocen - 6.75) - doświadczony obrońca, aczkolwiek jego doświadczenie nie było wykorzystywane. Okazało się zbędne. Fizyczne zero. Wolny i niewytrzymały. 4. Richard Hinds (31 meczów, śr. ocen - 6.94) - bardzo pewny i dość doświadczony obrońca, mogący również grać z tyłu pomocy. Strzelił również ważnego gola. Niestety kontuzjogenny. 5. Peter Gilbert (29 meczów, śr. ocen - 6.86) - Walijczyk przez cały sezon rywalizował o miejsce w składzie z Shane'm Sherriff'em. Tej rywalizacji nikt nie wygrał. Peter grał pewnie, jednak bez większego błysku 3. Tommy Spurr (47 meczów, śr. ocen - 7.11) - Młody, niezwykle utalentowany i pewny obrońca. To przyszłość defensywy Sheffield na długie lata. Wokół niego za kilka lat będzie się również kręcić angielska kadra. 28. Shane Sherriff (27 meczów, śr. ocen - 6.96) - obrońca rodem z Australii został przeze mnie kupiony z Tranmere. Grał nieźle, aczkolwiek często mieliśmy problemy z jego humorami - to był niezadowolony z ilości spędzonych na boisku minut, to z intensywności treningu. Dlatego też nie stawiałem na niego jednoznacznie. 14. Mark Beevers (32 mecze, śr. ocen - 7.00) - jeszcze młodszy od Tommy'ego Spurr'a, a już prezentujący podobne umiejętności środkowy obrońca. Anglia i Sowy będą mieć z niego ogromny pożytek. 15. Richard Wood (14 meczy, śr. ocen - 7.00) - gdy grał - grał nieźle, aczkolwiek do niektórych rywali nie pasuje, gdyż jest nieco zbyt powolny i nieporadny. Aczkolwiek gdy trzeba - pewny punkt zespołu Dalsza część kadry już wkrótce.
  11. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 25 - "Premiership waits for us" [46/46] Coca-Cola Championship, niedziela, 4 maja 2008, Vicarage Road, Watford [3] Watford FC -:- Sheffield Wednesday [1] The Hornets (1-4-4-2): Richard Lee - Lloud Doyley, Danny Shittu, Leigh Bromby, Scott Golbourne - Jobi McAnuff, Douglas Rinaldi, John-Joe O'Toole, Craig Conway - Tamas Priskin, Tommy Smith The Owls (1-4-1-3-2): Graeme Smith - Frank Simek, Mark Beevers, Tommy Spurr, Peter Gilbert - Lubos Kalouda, Quinton Fortune (C), Burton O'Brien, Etienne Esajas - Ched Evans, Victor Anichebe Sędzia: Russell Booth Ostatnią kolejką Watford nie mogło sobie zapewnić żadnej, innej pozycji w tabeli końcowej poza trzecią, a my, w wypadku porażki i wygranej Charltonu nad WBA mogliśmy jeszcze spaść na 2 miejsce. Zrozumiałe było więc, że to my będziemy bardziej zawzięcie atakować. Pierwszą okazję, już w czwartej minucie stworzył sobie Victor Anichebe, który dopadł do bezpańskiej piłki i z ostrego kąta uderzał na bramkę Richarda Lee. Jego strzał ominął jednak bramkę o dobre kilka metrów. Osiem minut później powinno być już 1:0, jednak najpierw doskonałą interwencją popisał się Richard Lee, a potem Burton O'Brien z dziesięciu metrów nie trafił w pustą bramkę. Stara piłkarska prawda głosi, że niewykorzystane okazje się mszczą, więc już pięć minut później było 1:0, ale dla Watfordu. Na dwudziestym metrze piłkę dostał Tommy Smith, który bez zastanowienia uderzył w długi róg. Jego strzał był lekki, jednak wystarczająco precyzyjny by Graeme Smith nie sięgnął piłki. Watford wyszło na prowadzenie. Tommy Smith! Sześć minut później okazję do wyrównania miał Ched Evans, lecz jego strzał trafił w boczną siatkę. Walijczyk dopiero za trzecim podejściem trafił w światło bramki, ale był to strzał zabójczy. Uderzył deliatnie, w długi róg i wyrównał stan meczu. Ched Evans! Przed przerwą na prowadzenie mógł nas wyprowadzić Burton O'Brien, lecz w sytuacji sam na sam zachował się jak dziecko uderzając mocno, kilka metrów ponad poprzeczką. W drugiej połowie mecz się jeszcze bardziej rozkręcił. Zawodzili jednak napastnicy, którzy myślami musieli być już na stadionach Austrii i Szwajcarii, lub na kanaryjskich plażach, gdyż Priskin zmarnował trzy okazje, a Evans pięć. W ostatniej minucie sytuację meczową miał Victor Anichebe, ale jego strzał doskonale wyłapał Richard Lee. Remis zapewnił nam pierwsze miejsce w tabeli i Mistrzostwo Championship, a jakby tego było mało, to Charlton zremisował u siebie z West Bromwich Albion, więc mieliśmy 3 punkty przewagi nad wiceliderem. [Tow.] Watford -:- Sheffield Wednesday 1:1 (1:1) 1-0: Tommy Smith 17' 1-1: Ched Evans 35' MoM: Richard Lee (8, Watford) W następnym odcinku podsumowanie sezonu.
  12. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 24 - "Walked this way" Do końca sezonu pozostało siedemnaście kolejek, choć dla nas ten sezon mógł się równie dobrze skończyć już teraz i nie mieli byśmy prawa narzekać. Tak się jednak nieszczęśliwie złożyło, że musieliśmy grać wszystkie pozostałe mecze. Formą w lutym imponował szczególnie Dwayne Mattis (26, IRE), który zastępująć w czterech meczach kontuzjowanego Burtona O'Briena zdobył dwa gole i zanotował cztery asysty, dzięki czemu Alex Ord przestał mnie oskarżać o zmarnowanie na niego 40.000 funtów, a cieszył się z tak udanego i taniego transferu. Dyspozycją strzelecką imponowali również Francis Jeffers (27, ENG) i Ched Evans (19, WAL), którzy zdobyli razem osiem z jedenstu goli dla klubu w tym miesiącu. Ich forma okazała się kluczowa i pozwoliła nam na zachowanie ogólnego bilansu trzech zwycięstw i dwóch remisów w pięciu rozegranych spotkaniach. Ta forma pozwoliła nam na przegonienie o dwa punkty Watfordu i zostanie liderem Championship. Oto wyniki poszczególnych spotkań w lutym: @t Southampton 2:2 (Jeffers, Vignal sam.) vs Bristol City 3:1 (Evans x2, Mattis) vs Colchester City 2:1 (Evans, Jeffers) @t Scunthorpe 0:1 (Evans) @t Burnley 3:3 (Evans, Mattis, Jeffers) Marzec z założenia nie miał być aż tak mało wymagający. Widać to było zwłaszcza w intensywności rozgrywania spotkań, gdy w dwanaście dni mieliśmy rozegrać cztery mecze, a przez kolejne czternaście - jeszcze 3. Poszło nam jednak nieźle. Pierwsze trzy mecze wygrywaliśmy, co prawda ze słabszymi rywalami, bez problemu. Potem przydarzyła się mała wpadka i przegrana z Ipswich Town, która kosztowała nas utratę pozycji w czubie tabeli, na rzecz Charltonu. Ich panowanie nie trwało jednak długo, gdyż już po trzech kolejkach, gdy Charlton przegrał 3:0 z kandydatem do spadku - Hull City, my wygraliśmy 2:0 z Wolves. Miesiąc ten upłynął nam bez Quintona Fortune'a (30, RPA), który w pierwszym meczu - z Barnsley złamał szczękę. Znowu świetnie strzelał Ched Evans (19, WAL), który skończył miesiąc z pięcioma golami na koncie. Miesiąc marzec zapewnił nam również udział w barażach o Premiership. A poniżej przedstawiam dokładne wyniki: vs Barnsley 2:0 (Jeffers, Kalouda) @t Blackpool 1:2 (Jeffers, Evans) vs Coventry City 2:0 (O'Brien, Jeffers) @t Ipswich Town 2:0 @t Crystal Palace 1:2 (Evans, Fonte sam.) vs Queens Park Rangers 2:2 (Evans, Esajas) vs Wolverhampton Wanderers 2:0 (Evans x2) Kwiecień był już miesiącem luzu, w którym czekały nas już tylko cztery spotkania, podczas których chcieliśmy zapewnić sobie awans. Zaczęliśmy od mocnego uderzenia, czyli od konfrontacji z wiceliderem - Charltonem Athletic. Gospodarze niestety, po słabej końcówce w naszym wykonaniu, wygrali 3:1 i zabrali nam fotel lidera. Tak jak poprzednio - długo się nim nie nacieszyli, gdyż już w następnej kolejce my wygraliśmy z Cardiff, a Charlton zremisował z Preston North End, dzięki czemu prowadziliśmy w tabeli, mając punkt przewagi nad The Addicks. W kolejnym meczu przyszło nam grać z Hull City i jakiekolwiek punkty w tym spotkaniu dawały nam awans. Mecz zremisowaliśmy, tym samym pomagając naszym rywalom w utrzymaniu w lidze. W przedostatniej kolejce wygraliśmy spokojnie z Plymouth Argyle wypracowując sobie tym samym przewagę trzech punktów nad Charltonem. Teraz szanse na Mistrzostwo, The Addicks mieli tylko w wypadku naszej porażki w ostatniej kolejce z Watford i ich wygranej, z ciągle bijącymi się z Southamptonem o miejsce w barażach Premiership - West Bromwich Albion. @t Charlton Athletic 3:1 (Jeffers) vs Cardiff City 3:1 (Kalouda, Anichebe, Jeffers) @t Hull City 2:2 (Evans x2) vs Plymouth Argyle 1:0 (Kalouda kar.) Już za chwilę ostatnia kolejka - mecz z Watford.
  13. eMMeS

    No jak to co?

    Podsumowanie: styczeń 2008 Strzelcy bramek: Francis Jeffers (5), Ched Evans (3), Burton O'Brien (2), Deon Burton (2), Richard Hinds (1), Jermaine Johnson (1), Lubos Kalouda (1), Etienne Esajas (1) Bohaterowie spotkań: Ched Evans (2), Deon Burton (1), Richard Hinds (1), Francis Jeffers (1) Tabela Coca-Cola Championship: 1. Watford (20-6-3; 66pkt) 2. Sheffield Wednesday (18-7-4; 61pkt) 3. Charlton Athletic (17-6-6; 57pkt) 4. Ipswich Town (17-5-7; 56pkt) 5. West Bromwich Albion (15-7-7; 52pkt) 6. Burnley (13-6-10; 45pkt) … 22. Blackpool (6-6-17; 24pkt) 23. Hull City (6-5-18; 23pkt) 24. Leicester City (4-8-17; 20pkt) Pozostałe ligi: Anglia, Premiership: Manchester United (+2) Anglia, League One: Swansea City (+3) Francja, Ligue 1: OGC Nice (+1) Hiszpania, Primera Division: Villarreal (+3) Holandia, Eredivisie: AZ Alkmaar (+1) Niemcy, Bundesliga: Bayer Leverkusen (+2) Polska, Orange Ekstraklasa: GKS Bełchatów (+4) Włochy, Serie A: Inter Mediolan (+0) Terminarz na luty: @t Southampton (2.2.2008) Vs Bristol City (9.2.2008) Vs Colchester (12.2.2008) @t Scunthorpe (16.2.2008) @t Burnley (23.2.2008) Po intensywnych grudniu i styczniu, luty będzie miesiącem odpoczynku. Z piątki naszych rywali, tylko jeden należy do czołówki ligi (Burnley) i jeden należy do tych sprawiających problemy (Southampton). Podobny terminarz ma niestety lider, z Watford, więc w tym miesiącu zmian w czubie tabeli spodziewać się nie należy.
  14. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 23 - "Premiership is a long way to go" W czwartej rundzie Pucharu Anglii przyszło nam mierzyć się z Evertonem, więc w tym spotkaniu nie mógł wystąpić Victor Anichebe. Wątpie jednak, by jego obecność w czymkolwiek nam pomogła. Everton jest po prostu o klasę lepszy, więc nie miał problemów z rozklepaniem naszej obrony. Najpierw Graeme Smitha pokonał Andy Johnson, a potem na 2:0 podwyższył obrońca – Joleon Lescott. Równie szybko zrobiło się 3:0, gdy James Vaughan umieścił piłkę w siatce. Tuż przed przerwą bramkę ostatniej szansy zdobył po pięknym rajdzie Etienne Esajas. Jednak tuż po wznowieniu gry znowu zabrakło koncentracji i Graeme Smitha po raz drugi pokonał James Vaughan. Chwilę później drugiego gola dla Sów zdobył Burton O’Brien i zwietrzyliśmy w tym okazję na… cokolwiek. Swoje okazje zmarnowali jednak Etienne Esajas i Francis Jeffers, więc Puchar Anglii skończył się dla nas na czwartej rundzie. [1/1] IV runda, Puchar Anglii, sobota, 26 stycznia 2008, Goodison Park, Liverpool [PR] Everton 4 (3) -:- (1) 2 Sheffield Wednesday [CH] 1-0 Andy Johnson 14' 2-0 Joleon Lescott 19' 3-0 James Vaughan 24' 3-1 Etienne Esajas 45' 4-1 James Vaughan 47' 4-2 Burton O'Brien 70' Man of the Match: James Vaughan (9) The Owls (1-4-1-2-2-1): Graeme Smith - Frank Simek, Richard Hinds, Tommy Spurr, Peter Gilbert - Quinton Fortune (C), Ronnie Wallwork, Burton O'Brien, Lubos Kalouda, Etienne Esajas - Francis Jeffers Nie mogliśmy długo rozpamiętywać porażki, gdyż już trzy dni później graliśmy mecz ligowy ze Stoke City. Nie mógł już w nim wystąpić Frank Simek, który wyjechał na zgrupowanie reprezentacji USA U-21. Mecz z The Potters rozpoczął się dla nas fenomenalnie. Już w czwartej minucie piłkę na 40 metrze odebrał Goodwinowi Ched Evans, następnie poleciał z nią w pole karne i płaskim strzałem pokonał Steve’a Simonsena. Kwadrans później w roli kata wystąpił Francis Jeffers, który został sam w polu karnym gości. Wypatrzył go tam Richard Hinds, a Jeffers nie zwykł marnować takich prezentów, więc było już 2:0. W kolejnych minutach większość piłkarzy odpoczywała po meczu pucharowym z Evertonem, spokojnie podając sobie piłkę na 40 metrze od bramki Simonsena. Mecz był toczony w bardzo wolnym tempie. Jedynym, który starał się bardziej był Ched Evans, który odpoczywał w meczu z The Toffees. Nie zdołał on jednak zdobyć drugiego gola w tym spotkaniu. W samej końcówce już kontaktowego gola strzelił Richard Cresswell, ale nie niosło to za sobą żadnych punktowych konsekwencji. [29/46] Coca-Cola Championship, wtorek, 29 stycznia 2008, Hillsborough, Sheffield [2] Sheffield Wednesday 2 (2) -:- (0) 1 Stoke City [12] 1-0 Ched Evans 4' 2-0 Francis Jeffers 19' 2-1 Richard Cresswell 90' Man of the Match: Ched Evans (8) The Owls (1-4-1-3-2): Graeme Smith - Richard Hinds, Mark Beevers, Tommy Spurr, Shane Sherriff - Quinton Fortune (C), Lubos Kalouda, Burton O'Brien, Etienne Esajas - Francis Jeffers, Ched Evans Richard Hinds naciągnął mięśnie grzbietu i w lutym raczej nie zobaczymy go na murawie.
  15. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 22 - "Let it snow" Kolejnym naszym rywalem w walce o awans do Premiership była drużyna Norwich. Kanarki w tym sezonie grają nieźle okupując pierwszą dziesiątkę tabeli, ale to my jesteśmy przecież rewelacją rozgrywek, sensacyjnym wiceliderem, więc to my powinniśmy wygrać w tym spotkaniu, tymbardziej, że jesienią rozgromiliśmy Norwich 4:1 na wyjeździe. 1 września hattrickiem popisał się Victor Anichebe, a wynik podsumował Burton O'Brien. Tym razem było podobnie. Szybko, bo już po pięciu minutach gry gola strzelił Francis Jeffers. Chwilę później prowadzenie podwyższył na 2-0 nasz nowy nabytek - Lubos Kalouda. Potem tempo naszych ataków siadło i przewagę zyskali goście. Jeszcze przed przerwą kontaktowego gola strzelił Jason Shackell, a po godzinie gry wyrównał Darren Huckerby. Od czego mamy jednak Francisa Jeffersa? Anglik, który niegdyś kosztował Kanonierów 8.000.000 funtów wyprowadził nas na prowadzenie na 12 minut przed końcem spotkania. Chwilę później wynik meczu na 4:2 ustalił Burton O'Brien. [27/46] Coca-Cola Championship, sobota, 12 stycznia 2008, Hillsborough, Sheffield [2] Sheffield Wednesday 4 (2) -:- (1) 2 Norwich City [9] 1-0 Francis Jeffers 5' 2-0 Lubos Kalouda 26' 2-1 Jason Shackell 35' 2-2 Darren Huckerby 58' 3-2 Francis Jeffers 78' 4-2 Burton O'Brien 85' Man of the Match: Francis Jeffers (8, Sheffield) The Owls (1-4-1-3-2): Graeme Smith - Frank Simek, Richard Hinds, Tommy Spurr, Peter Gilbert - Quinton Fortune (C) (62' Mark Beevers), Lubos Kalouda, Burton O'Brien, Etienne Esajas - Victor Anichebe (62' Ched Evans), Francis Jeffers (78' Marcus Tudgay) W następnym spotkaniu mierzyliśmy się z drużyną West Bromwich Albion, z którą w rundzie jesiennej przegraliśmy po zaciętym spotkaniu 0:1. Tym razem graliśmy na wyjeździe, więc remis będzie dobrym wynikiem. Remis też utrzymywał się przez większą część spotkania, którego przebieg kontrolowaliśmy my. Do przerwy mieliśmy prawie 60% posiadania piłki. Co z tego, skoro napastnicy WBA oddali dwa razy więcej groźnych strzałów? W drugiej połowie do mocnych ataków wzięli się gospodarze. W końcu przewagę na boisku golem udokumentował Czech - Roman Bednar. To był szósty gol wypożyczonego z Hearts napastnika. Chwilę później stan meczu wyrównał Richard Hinds, który podczas rzutu rożnego zgubił krycie w postaci Bednara i umieścił piłkę w siatce. No i mecz skończył się na remisie. Dokładnie tak jak chcieliśmy. [28/46] Coca-Cola Championship, 19 stycznia 2008, The Hawthorns, West Bromwich [5] West Bromwich Albion 1 (0) -:- (0) 1 Sheffield Wednesday [2] 1-0 Roman Bednar 64' 1-1 Richard Hinds 70' Man of the Match: Richard Hinds (8, Sheffield) The Owls (1-4-1-2-2-1): Graeme Smith - Frank Simek, Richard Hinds, Tommy Spurr - Quinton Fortune (C), Ronnie Wallwork, Burton O'Brien, Lubos Kalouda, Etienne Esajas - Francis Jeffers
  16. podajesz pozycje rywali, a to przecież opis Znicza
  17. tak to jest z faworytami na wyjeździe, że zwykle przegrywają czemu nie podajesz już miejsc w tabeli przy wynikach?
  18. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 21 - "From Sheffield with Love" Tym razem przyszło nam grać w III rundzie Pucharu Anglii, przeciwko drużynie Cambridge. Na mecz wyszła oczywiście rezerwowa kadra, która bez problemów rozbiła gości 4:1. Dobrą postawą na transfer do Preston zapracował Deon Burton (31, JAM), za którego dostaliśmy 200.000 funtów. Prócz tego jak zwykle zachwycał Francis Jeffers, który przejął po Victorze Anichebe tytuł najlepszego strzelca zespołu. 3 runda, Puchar Anglii, 5 stycznia 2008r., Hillsborough, Sheffield [CH] Sheffield Wednesday 4 (3) -:- (1) 1 Cambridge United [--] 1-0: Deon Burton 8' 2-0: Deon Burton 19' 2-1: Lee McEvilly 32' 3-1: Francis Jeffers kar. 36' 4-1: Jermaine Johnson 67' Man of the Match: Deon Burton (9) The Owls (1-4-1-3-2): Lee Grant - Steve Watson, Mark Beevers, Shane Sherriff, Quinton Fortune - Sean McAllister, Marcus Tudgay, Dwayne Mattis, Rocky Lekaj - Deon Burton (C), Francis Jeffers (45' Jermaine Johnson) Ched Evans
  19. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 21 - "England domination tour" Pierwszego stycznia graliśmy mecz wyjazdowy z Leicester City. Lisy w tym sezonie grają fatalnie i zajmują przedostatnie miejsce w tabeli Championship, toteż liczyłem na łatwe trzy punkty. Już w pierwszej groźnej akcji naszego zespołu doskonale pokazał się nasz nowy nabytek - Lubos Kalouda. Czech doskonale dośrodkował piłkę do Cheda Evansa, który z pięciu metrów pokonał Bena Alnwicka. Już po kilku minutach Walijczyk mógł zdobyć swojego drugiego gola, lecz jego uderzenie nie było wystarczająco precyzyjne i piłka skończyła w bocznej siatce. Groźne akcje tworzyli również piłkarze Leicesteru, jednak na bramce stał niezawodny Graeme Smith, któremu uderzenia Ian'a Hume'a i Matt'a Oakley'a nie sprawiały najmniejszych problemów. Doskonały mecz rozgrywał nasz prawy skrzyłdowy - Lubos Kalouda, który co chwilę siał popłoch w szeregach obronnych Lisów. Świetne spotkanie rozgrywał jednak bramkarz gospodarzy - Ben Alnwick, który bez problemu bronił uderzenia O'Briena i Jeffersa. Najwięcej niewykorzystanych akcji miał właśnie nasz napastnik, którego groźne uderzenia wydawały się nie sprawiać żadnych problemów Alnwickowi. Na początku drugiej połowy świetną okazję miał napastnik gospodarzy Steve Howard, lecz Graeme Smith doskonale obronił jego uderzenie. Wygrał również pojedynek sam na sam z Mattem Fryatt'em, a moi napastnicy doszli do wniosku, że tego już za wiele i, że trzeba uspokoić grę strzelając drugiego gola. To uczynił Ched Evans, który wykorzystał dogranie Jeffersa. Lisy rzuciły się do frontalnego ataku. W takich sytuacjach zapomina się jednak o obronie i to właśnie wykorzystał Francis Jeffers, którego kontratak skończył się na jedenastym metrze, a po chwili on sam zdobył gola z rzutu karnego. Mecz zakończył się na 3:0. [26/46] Coca-Cola Championship, wtorek, 1 stycznia 2008, The Walkers Stadium, Leicester [23] Leicester City 0 (0) -:- (1) 3 Sheffield Wednesday [2] 0-1: Ched Evans 3' 0-2: Ched Evans 69' 0-3: Francis Jeffers kar. 90+2' Man of the Match: Ched Evans (9, Sheffield Wednesday) The Owls (1-4-1-3-2): Graeme Smith - Javan Vidal, Mark Beevers, Tommy Spurr, Shane Sherriff - Quinton Fortune (C), Lubos Kalouda (78' Marcus Tudgay), Burton O'Brien (78' Dwayne Mattis), Etienne Esajas - Francis Jeffers, Ched Evans (75' Steve Watson)
  20. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 20 - "New Year" Jeszcze przed świętowaniem nowego roku mieliśmy zagrać u siebie z liderem z Watford. Wygranie tego spotkania mogło nam dać przede wszystkim dużą przewagę psychiczną nad każdym innym zespołem, gdyż nikt inny jeszcze nie pokonał Watford. Jako, że zwycięskiego składu się nie zmienia postanowiłem, że jedyną zmianą będzie ta wymuszona i w porównaniu z meczem z Preston na boisku pojawił się Richard Wood zamiast Marka Beeversa. Taktyka również pozostała bez zmian. Pierwszą okazję w tym spotkaniu miał skrzydłowy gości - Jobi McAnuff, który uderzał ze skrzydła. Jego strzał pewnie wychwycił jednak Smith. Szkot nie uległ również w obliczu napastnika gości Tommy'ego Smitha, który przetestował go chwilę później. W końcu znudziło nam się bronienie i postanowiliśmy zaatakować. Na początek wywalczyliśmy rzut rożny, a dośrodkowanie Esajasa na gola zamienił Marcus Tudgay. Prowadziliśmy 1:0 z liderem! Pięć minut później Ched Evans odnalazł Tudgaya w polu karnym, a ten podwyższył prowadzenie na 2:0. Goście próbowali odpowiedzieć, lecz strzał Williamsona obronił Graeme Smith. Kilka sekund przed przerwą za potencjalny faul Wooda na Johnie sędzia podyktował jedenastkę dla Watfordu. Do piłki podszedł Tommy Smith, a pojedynek też wygrał Smith, tyle że Graeme i wciąż było 2:0. Na dobry początek drugiej połowy Graeme Smith obronił strzał Jobi'ego McAnuffa. Tak samo zaczęła się pierwsza połowa, więc może znów zdobędziemy dwa gole, co? Tym razem jednak fenomenalnie bronił Richard Lee. Gdyby nie on spokojnie mogło by być już 6:0. Skończyło się jednak na 2:1, gdyż na pięć minut przed końcem spotkania naszych podmęczonych obrońców wyprzedził Nathan Ellington i nawet Graeme Smith nie dał mu rady. [2] Sheffield Wednesday 2 (2) -:- (0) 1 Watford [1] 1-0: Marcus Tudgay 18' 2-0: Marcus Tudgay 23' 2-1: Nathan Ellington 84' MoM: Marcus Tudgay (9) Podsumowanie: grudzień 2007 Bilans: 4-2-1 Strzelcy bramek: Ched Evans (3); Francis Jeffers (3); Marcus Tudgay (2); Victor Anichebe (2); Rocky Lekaj (1); Deon Burton (1) Kontuzjowani: Kenny Lunt (poważna infekcja wirusowa); Victor Anichebe (uraz stopy); Burton O'Brien (złamane żebra) Bohaterowie spotkań: Shane Sherriff, Marcus Tudgay, Victor Anichebe, Rocky Lekaj, Ched Evans (wszyscy po 1 razie) Tabela Coca-Cola Championship: 1. Watford (19-5-1; 62pkt) 2. Sheffield Wednesday (15-6-4; 51pkt) 3. West Bromwich Albion (14-5-6; 47pkt) 4. Charlton Athletic (14-5-6; 47pkt) 5. Ipswich Town (14-4-7; 46pkt) 6. Burnley (13-3-9; 42pkt) ... 22. Blackpool (5-6-14; 21pkt) 23. Leicester City (4-7-14; 19pkt) 24. Hull City (5-4-6; 19pkt) Pozostałe ligi: Anglia, Premiership: Manchester United (+0) Anglia, League One: Leyton Orient (+0) Francja, Ligue 1: OGC Nice (+0) Hiszpania, Primera Division: Valencia CF (+0) Holandia, Eredivisie: AZ Alkmaar (+4) Niemcy, Bundesliga: Bayer Leverkusen (+2) Polska, Orange Ekstraklasa: GKS Bełchatów (+4) Włochy, Serie A: AC Milan (+1) dobra, ja muszę się zwijać z kompa, następne części - wieczorem.
  21. eMMeS

    No jak to co?

    Druga połowa: Powiedzcie mi jak można zmotywować piłkarzy, grających w 10tkę do gonienia dwubramkowej straty? Nijak. Toteż kazałem moim piłkarzom po prostu bawić się piłką i jakoś przeczekać te 45 minut, a o zwycięstwa będziemy się starać od następnej kolejki - od meczu z Watford. No i mnie słuchali. Prawie wszyscy poza Chedem Evansem, który siedział w kącie szatni z wzrokiem spuszczonym na swoje korki. Ched jako pierwszy strzelił gola i otrzymał za to wspaniałą nagrodę w postaci czerwonej kartki dla swojego kolegi i trzech goli rywali. W drugiej połowie jednak nie miał zamiaru się zmienić. W pierwszej sytuacji, jaką sobie stworzył jeszcze nie trafił, ale już w drugiej dał się sfaulować w polu karnym i sam ustawił piłkę na jedenastym metrze. Po chwili mocnym uderzeniem przy słupku wymierzył sprawiedliwość. CHED EVANS!!! Minutę później Tudgay mógł wyrównać, lecz piękną paradą popisał się Grzegorz Szamotulski. Odgryźć się kontrą próbował Hawley, lecz Smith pokazał mu kto rządzi w jego polu karnym. Na 25 minut przed końcem spotkania postanowiłem zagrać na trzech obrońców, a na boisku pojawił się Deon Burton, który miał wspierać w ataku Cheda Evansa. To był strzał w dziesiątkę! Zanim jednak gola zdobył Burton swoją okazję miał jeszcze Dwayne Mattis, lecz jego strzał na rzut rożny wybił Szamotulski. Korner został krótko rozegrany przez Tudgaya do Evansa. Walijczyk wbiegł w pole karne i wrzucił do Burtona, a Jamajczyk walnął główkę w okienko. I zrobiło się 3-3! DEON BURTON!!! Chwilę później mieliśmy kolejny rzut rożny, a piłkę w pole bramkowe dośrodkował Esajas. Tam niepilnowany stał Evans, który po raz trzeci pokonał Szamotulskiego. Czy już wiecie jaki jest wynik?! CHED EVANS!!!!!!! Dokładnie - jest 4:3, a na tym nie chcieli poprzestać moi piłkarze. Stop powiedział jednak Szamotulski i nie dał się pokonać po raz piąty. Czwartego gola nie wpuścił także Graeme Smith, więc spotkanie zakończyło się naszym wspaniałym zwycięstwem. [2] Sheffield Wednesday 4 (1) -:- (3) 3 Preston North End [7] 1-0: Ched Evans 1' 1-1: Sebastian Leto 3' 1-2: Paul McKenna 7' 1-3: Karl Hawley kar. 37' 2-3: Ched Evans kar. 53 3-3: Deon Burton 69' 4-3: Ched Evans 76' MoM: CHED EVANS (9) bo niby jak to się miało skończyć
  22. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 19 - "Nothing can save us now" [2] Sheffield Wednesday -:- Preston North End [7] The Owls (1-4-1-3-2): Graeme Smith - Frank Simek, Mark Beevers, Tommy Spurr ©, Shane Sherriff - Richard Hinds, Marcus Tudgay, Dwyane Mattis, Etienne Esajas - Ched Evans, Francis Jeffers The Lillywhites (1-4-4-2): Grzegorz Szamotulski - Michael Hart, Youl Mawene, Billy Jones, Matt Hill - Chris Sedgwick, Paul McKenna ©, Darren Carter, Sebastian Leto - Neil Mellor, Karl Hawley Przed meczem: Gospodarze - Sheffield Wednesday przystępują do tego meczu w sporym osłabieniu, gdyż nie mogą skorzystać z usług dwóch wiodących rozgrywających - Burtona O'Briena, który złamał żebra i Kenny'ego Lunta, który ma problem z groźnymi wirusami i ten sezon ma już z głowy. Brakuje również ich najlepszego strzelca - Victora Anichebe, który w derbowym meczu z Sheffield United doznał urazu stopy. W środku pola zagra, więc sprowadzony przed rozpoczęciem rozgrywek w tym sezonie z Barnsley za 40.000 funtów Dwyane Mattis, który jak dotąd nie miał wielu okazji na pokazanie swoich umiejętności. W ataku natomiast obok Francisa Jeffersa pojawi się młody Walijczyk wypożyczony z Manchesteru City - Ched Evans, który w tym sezonie strzelił już trzy gole, aczkolwiek ostatniego z nich dopiero 20 października, czyli aż 3 miesiące temu. Goście - Preston North End są ostatnio w bardzo dobrej dyspozycji - w ostatnim meczu zremisowali 1:1 z liderem z Watford, a wcześniej zanotowali wspaniałą serię 4 zwycięstw pod rząd, pokonując m.in. Charlton Athletic i Queens Park Rangers. Bardzo dużo zawdzięczają w tym sezonie The Lillywhites postawie polskiego bramkarza - Grzegorza Szamotulskiego, który aż 10 razy zachował czyste konto i aż 5 razy był najlepszym zawodnikiem spotkania. Prócz tego bardzo ważnym ogniwem jest napastnik Chris Brown, który może pochwalić się już siedmioma trafieniami w tym sezonie. W Preston otwarcie przyznają, że chcą pokonać Sowy i wskoczyć na miejsce premiowane barażami o Premiership. Wypowiedzi przedmeczowe: Grzegorz Szamotulski, bramkarz Prestonu: Przyjechaliśmy do Sheffield po zwycięstwo i mam nadzieję, że damy radę drużynie prowadzonej przez Polaka. Przypomnę tylko, że w rundzie jesiennej wygraliśmy z Sheffield 2:1 bardzo szybko osiągając dwubramkowe prowadzenie. Teraz mamy zamiar to powtórzyć, tyle, że na ich terenie. Michał Staszewski, trener Sheffield Wednesday: To z pewnością będzie dla nas trudny mecz, gdyż wciąż mamy w głowach niesprawiedliwą porażkę w meczu derbowym, aczkolwiek jesteśmy drużyną lepszą od Prestonu i będziemy to musieli dzisiaj udowodnić. Braki O'Briena i Anichebe bardzo nam to utrudniają, aczkolwiek wierzę w umiejętności moich pozostałych piłkarzy. Pierwsza połowa: Ależ to był start! Ledwie sędzia zdążył gwizdnąć po raz pierwszy, a tu już Esajas wyleciał lewym skrzydłem i przedryblował Harta i Sedgiwcka. Zaraz dośrodkował na długi słupek, gdzie wbiegł Ched Evans, który strzałem głową z najbliższej odległości pokonał Grzegorza Szamotulskiego CHED EVANS! Kibice szaleją. Tak szybkiego gola nie oglądali dawno. Padł w 34 sekundzie. Goście nie mieli jednak zamiaru tak szybko się poddawać. Doskonałe podanie w pole karne dostał Karl Hawley, jednak zanim się zorietnował piłkę już zabrał i wybił daleko w aut Mark Beevers. Sędzia odgwizdał faul. Błyskawicznie 26.000 widzów powiedziało mu co myśli o jego decyzjach. Pretensje miałem również ja, Marcus Tudgay, Mark Beevers... praktycznie każdy, poza piłkarzami gości. W końcu Dean Dennis nie wytrzymał presji swojej decyzji i postanowił jeszcze wywalić z boiska Marka Beeversa, a po chwili piłkę na jedenastym metrze ustawił Neil Mellor. Strzelił mocno w prawy róg, lecz tam właśnie wylądował Graeme Smith który sparował piłkę w bok. Wobec dobitki Sebastiana Leto, który pierwszy do niej dobiegł był jednak bezsilny. Sebastian Leto! 180 sekund, dwa gole - ależ się zaczął ten mecz. Nie wyglądało to jednak zbyt dobrze dla nas. 88 minut, w dziesiątkę, bez obrońcy, za to z sędzią który wyraźnie skłania się ku drużynie gości, a porażka mogła być bolesna w skutkach i doprowadzić do naszego spadku nawet o dwie lokaty. Jeżeli o porażce mowa, to chwilę później było już 2:1. McKenna ustawił piłkę na 25 metrze przed bramką Smitha. Jego strzał odbił się od muru, przez co kompletnie zmylił Smitha, który poleciał w jeden, a piłka w drugi róg bramki. Chwilę później mogło być 3:1, a potem nawet 4:1, ale świetnie obronił uderzenia Hawley'a i Cartera nasz golkiper - Graeme Smith. Swoją okazję miał również Etienne Esajas, lecz jego strzał głową minął bramkę. Kilka minut później kolejną błyskotliwą interwencją popisał się arbiter Dean Dennis, który wymyślił sobie faul Hindsa na Hawley'u i podyktował drugi rzut karny dla gości. Tym razem to poszkodowany podszedł do piłki i pewnie umieścił ją w siatce. Karl Hawley! Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gośći 3:1.
  23. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 18 - "Fire in the hole!" Mecz z Plymouth Argyle zaczął się od dwóch głupich żółtych kartek moich piłkarzy - Francisa Jeffersa i Etienne Esajasa. Jednak już chwile później Jeffers wiedział jaka jest jego rola na boisku, lecz jego pierwszy strzał został wyłapany przez Walkera. W odpowiedzi groźnie uderzał Jermaine Easter, ale Graeme Smith pokazał klasę broniąc jego uderzenie w okienko. Chwilę później to my mogliśmy prowadzić, ale Anichebe uderzył w boczną siatkę. W końcu jednak dopięliśmy swego. Jeffers dostał piękną piłkę w pole karne i dał się sfaulować Patersonowi. Po chwili sam wymierzył sprawiedliwość pewnie pokonując z jedenastu metrów Walkera. Jeszcze przed przerwą nasz napastnik mógł zanotować drugie trafienie, lecz gdy dostał piłkę prostopadłą, zamiast ją przyjąć od razu uderzył przez co ominął bramkę Walkera o jakieś dwa metry. W drugiej połowie swoją kolejną okazję na gola zmarnował Anichebe, a po chwili został zmieniony przez Evansa. Podobny los spotkał Esajasa, którego zmienił Lekaj. Atakowali jednak gospodarze. Najpierw Clark wjechał ze skrzydła w środek pola i uderzył z 20 metrów pod poprzeczkę, lecz Smith bez problemów sparował to uderzenie. Gdy miał drugą okazję widać było, że wyciągnął wnioski z poprzedniej sytuacji i uderzył płasko, przy słupku, a Smith musiał tym razem wyciągać piłkę z siatki. Prowadzenie próbował odzyskać najlepszy na boisku Jeffers, lecz jego uderzenie w okienko zostało z trudem wybite przez bramkarza gospodarzy. Żadna z drużyn nie potrafiła już potem stworzyć sobie dogodnej okazji, więc mecz zakończył się podziałem punktów, a my wyrobiliśmy sobie czteropunktową przewagę nad trzecimi w tabeli WBA i Charltonem. [20] Plymouth Argyle 1 (0) -:- (1) 1 Sheffield Wednesday [2] 0-1: Francis Jeffers kar. 37' 1-1: Chris Clark 75' MoM: Chris Clark (8) No i nadszedł czas na pierwszy rewanż w tym sezonie. I od razu derby! Z jednej strony my - Sheffield Wednesday, pozbawieni najlepszego gracza środkowej formacji - Burtona O'Brien'a. Z drugiej strony będący w słabej dyspozycji The Blades, będący jednakże w najmocniejszym składzie. Gwizdał nam będzie Phil Crossley. Cytując Matuesza Borka powiem, że będzie to dobry mecz w jego wykonaniu, jeżeli po nim nie będziemy pamiętać jego nazwiska. Niestety. Będziemy. Kluczowy dla przebiegu spotkania błąd popełnił już w trzeciej minucie, kiedy mimo sprzeciwu asystenta uznał gola Jonathana Steada strzelonego ze spalonego. Jakże błyskawiczna była odpowiedź Francisa Jeffersa, który dostał prostopadłą piłkę od Tommy'ego Spurra. Wydawało się, że nic z tego nie będzie, że Spurr wyrzucił go za daleko. Jeffers jednak zaśmiał się pod nosem, zbiegł dwa kroki w stronę bramki Kenny'ego i pieprznął z całej siły w długi róg. Piłka przerwała siatkę, a my wyrównaliśmy stan rywalizacji. Już po chwili The Blades mogli znów prowadzić, lecz klasę pokazał Graeme Smith wyśmienicie broniąc strzał Jamesa Beattiego. Chwilę później znów uderzał Szkot i znów obronił Szkot - stan rywalizacji pomiędzy Beattiem a Smithem - 2:0 dla bramkarza Sów. Po drugiej z interwencji wyraźnie odzyskaliśmy zapał do gry i mogło być 2:1, ale już nie dla The Blades, a dla nas. Mogło być nawet 3:1, lecz obie, stworzone w przeciągu 5 minut setki Tudgaya i Anichebe wybronił Paddy Kenny. Po przerwie tego drugiego nie zobaczyliśmy już na boisku, natomiast męczyć Killgalona miał teraz Jermaine Johnson. Na razie jednak sobie nie pomęczy, bo to Ostrza atakowały, a konkretnie Lee Hendrie. Zachował się on jednak zbyt samolubnie i zamiast podać do Stead'a uderzył, a Smith bez problemu obronił jego strzał. W odpowiedzi zaatakował Jeffers, lecz tym razem piłka wylądowała w bocznej siatce. Również Johnson nie dał rady pokonać Kenny'ego, lecz tym razem chociaż zatrudnił golkipera gospodarzy. Mecz chylił się ku remisowi, aczkolwiek od czego mamy Dwayne'a Mattisa o którego sprowadzenie czepia się mnie od kilku miesięcy Alex Ord. Ten pomocnik mógł wygrać dla nas ten mecz. Uderzył perfekcyjnie - mocno, po ziemi, w prawy róg, jednakże Paddy Kenny zaimponował genialną interwencją. Chwilę później doskonałym dograniem do Billy'ego Sharpa popisał się Carney, a ogromny błąd popełnił Mark Beevers, który został z tyłu i zawalił naszą pułapkę ofsajową. Sharp wbiegł w pole karne i huknął obok interweniującego Smitha. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzymała tuż za linią bramkową. Niestety nie po tej stronie słupka po której byśmy chcieli. Zrobiliśmy wszystko by wygrać w tym spotkaniu, lecz sędzia, jeden, jedyny błąd obrońcy, oraz Paddy Kenny odebrali nam powody do radości. [8] Sheffield United 2 (1) -:- (1) 1 Sheffield Wednesday [2] 1-0: Jonathan Stead 3' 1-1: Francis Jeffers 7' 2-1: Billy Sharp 88' MoM: Jonathan Stead (8) Bohater meczu jest kpiną, gdyż Stead nie pokazał dzisiaj nic poza gole ze spalonego. Już jutro rano spodziewajcie się meczu sezonu! Aha, i mógłby mi jakiś mod zmienić tytuł wątku? Na Sheffield Wednesday. Proszę
  24. eMMeS

    Kolektura

    o w mordę Ljuta kozak. Gdyby nie warunki fizyczne ściągnąłbym go do Sheffield
  25. eMMeS

    No jak to co?

    Odcinek 17 - "Bo liczy się sport i dobra zabawa" Już pierwszego dnia grudnia graliśmy ważny mecz z Charlton Athletic. Drużyna gości była jednym z naszych głównych rywali w walce o Premiership, więc dobry wynik był niezbędny. Pierwszy dobry atak przeprowadził Burton O'Brien, lecz jego uderzenie pewnie obronił Weaver. Już chwile później musiał jednak wyjmować piłkę z siatki. Sherriff doskonale dograł w pole karne, a Anichebe odstawił obrońcę i uderzył nie do obrony przy długim słupku. Nasze ataki nie pozostawały jednak bez odpowiedzi, gdyż po drugiej stronie boiska nieźle szarpał Todorov, ale strzelać celnie już nie dawał rady. Tymczasem Tudgay również nękał Nicky'ego Weavera, który pozostał jednak tym niewzruszony i spokojnie wyłapał strzał naszego skrzydłowego. Tuż przed przerwą mógł wyrównać Halford, ale klasę pokazał Graeme Smith, który obronił jego strzał z trzech metrów. W drugiej połowie doskonałą okazję zmarnował Anichebe i poszła szybka kontra, która zakończyła się rzutem rożnym. Gdy wydawało się, że już nic z tej akcji nie będzie Sodje przejął piłkę na 25 metrze. Od razu uderzył, a futbolówka odbijała się po kolei od Fortune'a i Wooda, czym kompletnie zdezorientowała Smitha i znów mieliśmy remis. Już po chwili mogliśmy wrócić na prowadzenie, lecz kolejną prostą sytuację zmarnował Victor Anichebe. Swoją szansę miał również Sodje, lecz tym razem zabrakło rykoszetów i Smith już bez problemu poradził sobie z nim w sytuacji 1 na 1. W końcu sędzia postanowił zakończyć mecz, w którym bliżej zwycięstwa były Sowy, aczkolwiek zabrakło nam skuteczności. [2] Sheffield Wednesday 1 (1) -:- (0) 1 Charlton Athletic [4] 1-0: Victor Anichebe 15' 1-1: Sam Sodje 58' MoM: Shane Sherriff (8) W kolejnym meczu przyszło nam się mierzyć z Cardiff City na ich, podobno trudnym terenie. Stało się to jasne już w drugiej minucie, gdy całą obronę ograł O'Brien. Jego uderzeniu zabrakło jednak precyzji, więc nie wyszliśmy na prowadzenie. 10 minutach powinniśmy prowadzić już 3:0, lecz w międzyczasie klasę przy strzałach Esajasa i Tudgaya pokazał Enckelman. Był jednak bezsilny, gdy za strzelanie zabrał się nasz nominalny i najlepszy napastnik - Victor Anichebe. Anichebe dostał piękne podanie od naszego bramkarza - Graeme Smitha, dzięki czemu znalazł się sam przed Enckelmanem. Niewiele się z nim bawiąc huknął pod poprzeczkę z 18 metrów. Chwilę później presji spotkania niewytrzymał młody, utalentowany pomocnik Cardiff - Joe Ledley, który w bezczelny sposób walnął Wallworka i wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Osiągnęliśmy sporą przewagę i spokojnie kontrolowaliśmy przebieg spotkania czekając na okazję do zdobycia drugiej bramki. Piłkarze Cardiff zaczęli grać ostro, co zaowocowało kontuzją Burtona O'Brien'a (złamane żebro). Po wprowadzeniu na jego miejsce napastnika - Francisa Jeffersa znalazł się sposób na powiększenie prowadzenia. Znowu groźny strzał oddał Victor Anichebe, lecz tym razem Enckelman sparował piłkę ku linii bocznej. A tam stał Jeffers, który bez problemu umieścił piłkę w siatce. Na końcówkę spotkania pojawił się Jimmy-Floyd Hasselbaink, który mógł napsuć nam trochę nerwów. Jego uderzenie zostało jednak obronione przez Smitha, a cały mecz wygrany przez Sheffield Wednesday 2-0. [20] Cardiff City 0 (0) -:- (1) 2 Sheffield Wednesday [2] 0-1: Victor Anichebe 13' 0-2: Francis Jeffers 69' MoM: Victor Anichebe (8) Hull jest jedną z gorszych drużyn w lidze, więc o kolejne zwycięstwo nie powinno być trudno. Od początku świetnie lewą stroną operował Esajas, jednak jego pierwsze dośrodkowanie nie doszło do Jeffersa. Chwilę później mogło być 1-0. Jeden z pomocników Hull wycofał piłkę do bramkarza Myhilla, a ten zagrał ją do jednego ze środkowych obrońców. Zrobił to jednak niedokładnie dzięki czemu do piłki dopadł Anichebe. Nigeryjczyk błyskawicznie uderzył, lecz jego strzał był bardzo niecelny. Chwilę później dwa razy klasę (poddaną w wątpliwość poprzednią interwencją) broniąc uderzenia Jeffersa i Esajasa. W następnych kilku akcjach Myhill na przemian albo pięknie bronił, albo popełniał głupie błędy. Wciąż jednak nie mogliśmy go pokonać. Nie dał rady nawet Francis Jeffers w sytuacji sam na sam, lecz wyręczył go obrońca Tygrysów, który zamiast wybić piłkę sparowaną wcześniej przez Myhilla wepchnął ją delikatnie do bramki. Na przerwę schodziliśmy więc prowadząc. W drugiej połowie wciąż dobrze atakowaliśmy. Hull City wyraźnie pokazywało, że jest conajmniej o dwie klasy słabsze od nas, bo z ich piłkarzy wyróżniali się tylko bramkarz - Myhill, broniąc co rusz nasze uderzenia, oraz środkowy pomocnik o wybitnych zdolnościach destrukcyjnych naszych ataków - David Livermore. Po 70 minutach gry postanowiłem dać chwilę odpoczynku perfekcyjnemu w tym spotkaniu Etienne Esajasowi i na boisku pojawił się młodziutki Rocky Lekaj. Norweg urodzony w Serbii szybko odwdzięczył się za zaufanie, gdy odnalazł się w zamieszaniu na polu karnym gości i zdobył drugiego gola dla Sów w tym spotkaniu. W ostatnich minutach odpuściliśmy sobie grę, co nie wystarczyło jednak, by Tygrysy mogły oddać chociaż strzał na bramkę i skończyły mecz z wielkim zerem w tej statystyce. [2] Sheffield Wednesday 2 (1) -:- (0) 0 Hull City [23] 1-0: Sam Ricketts 42' 2-0: Rocky Lekaj 75' MoM: Rocky Lekaj (8)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...