Skocz do zawartości

eMMeS

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    94
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O eMMeS

  • Urodziny 28.06.1991

Informacje

  • Klub w FM
    Sheffield Wednesday (09-10)
  • Skąd
    Lubin

Kontakt

  • Website URL
    http://

eMMeS's Achievements

Trampkarz

Trampkarz (2/15)

-1

Reputacja

  1. eMMeS

    Edytor FM2010

    edytor działa na obu wersjach, natomiast na żadnej z nich nadal nie mogę wczytać plików z edytora do bazy danych...
  2. eMMeS

    No jak to co?

    The Sheffield Star, 24 sierpnia 2008r. Ostatnie kolejki angielskiej Premiership schowały się w cieniu wobec afery korupcyjnej. Wszystko za sprawą Dave’a D., którego wywiad w „The Sun” zszokował całą scenę piłkarską w naszym kraju. Dave twierdzi, że od pewnego czasu kontaktował się on z menadżerami wszystkich zespołów Premiership w celu przekonania ich do ustawienia kilku spotkań. Swoje rozmowy przeprowadzał także z sędziami. Wyniki są zaskakujące. Aż szesnaście, spośród dwudziestu klubów Premiership mają być zamieszane w ustawianie spotkań. Dave miał podobno działać na polecenie mafijnej rodziny Sciliani i prywatnego przedsiębiorcy Sonny’ego Smitha. Jak na razie zarzuty postawiono jednak jedynie Dave’owi, który swoją miłością do piłki nożnej argumentował wyjawienie całej sprawy. Czterema klubami, które mają nie być zamieszane w ustawianie spotkań są Arsenal Londyn, Reading, Wigan Athletic oraz nasze Sheffield Wednesday, które spotkało się wczoraj z jednym z głównych podejrzanych – Evertonem. Spotkanie to było niezwykle wyrównane, lecz większą skutecznością wykazywali się piłkarze gości – Sheffield, toteż od 49 minuty prowadzili po golu Stephena Makinwy. Nigeryjczyk wykorzystał doskonałe dośrodkowanie Tony’ego McMahona i pokonał Tima Howarda. W 91 minucie jednak, w niezwykle kontrowersyjnych okolicznościach wyrównał Michael Dawson, który najpierw w polu karnym powalił dwóch obrońców Sheffield, a następnie pokonał rozpaczliwie interweniującego Benaglio. Sędziowi pozostali niewzruszeni. Everton 1-:-1 Sheffield Wednesday 49’ Stephen Ayodele Makinwa 90’ Michael Dawson MoM: Diego Benaglio (8) W obecnych okolicznościach nie wiadomo jednak, czy rozgrywki ligowe pozostaną kontynuowane. Zarząd angielskiego związku piłki nożnej rozważa relegację szesnastu klubów o cztery klasy rozgrywkowe, a na ich miejscu pojawić się by miało 16 najlepszych zespołów tego sezonu w Championship. W Championship miałyby się natomiast pojawić zespoły z pierwszej ligi itd. Nie wiadomo, więc jak będzie wyglądać sprawa europejskich pucharów – cztery zespoły, które miałyby pozostać w lidze pewnie podzieliłyby się Ligą Mistrzów, natomiast w Pucharze UEFA mogłyby zagrać kluby z Championship. Nie wykluczone jest jednak, że UEFA zdyskwalifikuje wszystkie angielskie kluby z udziału w europejskich pucharach za ten sezon. Wszystko wyjaśni się w najbliższych dniach, gdyż na jutro, tj. 25 sierpnia zwołano nadzwyczajne posiedzenie zarządu ZPN, a pojutrze ponownie przesłuchiwany przez prokuraturę będzie jedyny oskarżony – Dave D.
  3. eMMeS

    No jak to co?

    ja tylko chciałem ogłosić dwa tygodnie przerwy w pisaniu opka, bo lecę na Kretę wypocząć see ya 30 lipca
  4. eMMeS

    No jak to co?

    i tak wiem, że się nikomu nie chce czytać takich długich części
  5. eMMeS

    No jak to co?

    Sezon 3, Odcinek 3 - "Trzy gole przewagi" W Sheffield nie było miejsca, w którym bym mógł się pokazać nierozpoznany przez miejscowych. Nawet wiewiórki w każdym z 78 parków Sheffield zdawały się wiedzieć kto właśnie spaceruje między drzewami. Właśnie podczas jednej z takich przechadzek jeden z kibiców The Wednesdays postanowił przyłączyć się do mnie i wypytać o to i owo. Generalnie najwięcej było w jego słowach pretensji o oddanie Lubosa Kaloudy do West Hamu, ale ja nie miałem w związku z tym żadnych wyrzutów sumienia. Lubos zagrał w barwach klubu bardzo dobre półtora sezonu, powiększył swoją wartość niemal dwadzieścia razy (w dniu sprzedaży był wart 6 milionów funtów, kupiłem go za 350 tysięcy funtów), natomiast znalazł się klub, który zdecydował się wyłożyć na niego trzykrotność jego wartości. Możliwe, że Lubos Kalouda był interesem życia. Kibicowi imieniem Dave to jednak nie wystarczyło. Za wszelką cenę chciał się on dowiedzieć kto zastąpi Lubosa na skrzydle. Sam też dość długo o tym myślałem. Początkowo chciałem kupić Davida Bentleya, jednak ceny dyktowane przez jego klub - Villarreal były nie do przyjęcia. Potem zastanawiałem się nad Jermainem Pennantem, ale Newcastle również nie było skłonne do współpracy. Dave dowiedział się więc, że na prawym skrzydle zapewne grał będzie Marcus Tudgay. Anglik ostatnio solidnie pracował na treningach i zasługuje na swoją szansę w tym zespole. Poza tym z Reading był świetny. - Sonny? Posłuchaj mnie uważnie. Byłem w Sheffield, rozmawiałem chwilę ze Staszewskim. Badałem jakim jest człowiekiem - mężczyzna, znany jako Dave, jadąc drogą M1 w okolicy Leicesteru postanowił wypełnić dłużącą się podróż rozmową ze znajomym. - Jakie efekty? - Z współpracą może być różnie. Wydawał się być pasjonatą, wiesz z tych, co to nawet za dwadzieścia funtów miesięcznie mogliby prowadzić klub z Conference. Natomiast dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy o kadrze Sheffield. - Dave mówiąc to puścił na chwilę kierownice, by włączyć wycieraczki. - Czego? - Kalouda nie będzie raczej zastępowany. Dwaj kandydaci - Bentley i Pennant są zbyt drodzy. Pewnie na prawym skrzydle będzie grał Tudgay. - Mimo pracy wycieraczek widoczność była bardzo słaba. Dave zdecydował się zwolnić do 30 mph - Wiesz dobrze Dave, że nic mi to nie mówi. Wyrażaj się jasno - co nam to daje? - Sheffield będzie słabsze. Może być różnie z naszymi wynikami, ale zaraz po powrocie do Londynu przejadę się do Watford. Damy radę. - Dave badawczo przyglądał się poboczu, wpatrując się szczególnie w samochód który wydawał mu się być radiowozem. - Jedź od razu, załatw to szybko i fajrant. Zajrzę do Ciebie wieczorem. Sprawdzę jak Ci poszło i zmotywuję do dalszej pracy. - w tym momencie Sonny rozłączył się, a Dave szybko rzucił komórkę na fotel, gdyż drogówka wyraźnie przypatrywała się, do czego możnaby tu się przyczepić. Kierunek Watford - mruknął pod nosem i zmienił szybko adres docelowy na GPSie. W Watford, mimo ulewnych deszczy w całej Anglii, świeciło słońce. Dave uznał to za dobry znak. Interesy, które robił w Watford zawsze wyglądały tak samo. Dojazd w to samo miejsce, krótki telefon, chwila oczekiwania, krótka rozmowa, koperta i w drogę - do domu. Watford go jeszcze nigdy nie zawiodło. Lubił to miasto, w końcu tu się wychował. Dave skierował się ku Aldenham Road, a po chwili wszedł do budynku Bushey Hall Golf Club. Gdyby padało byłby niedaleko - na Park Avenue, w małej kawiarence "Christina", ale jako że pogoda dopisywała nie mógł odmówić sobie partyjki golfa ze starszym bratem. Szybko odnalazł w pamięci telefonu dawno niewybierany numer, a gdy usłyszał głos Robbiego podał tylko numer dołka i po chwili widział jak w jego kierunku zmierza radosny blondyn. - Cześć Robbie! - radość Dave'a na widok brata była uzasadniona, wszakże niewidzieli się bardzo długo, a i zyski z interesu, jaki mieli zrobić były spore. - Witaj Dave. W końcu wpadłeś na stare śmieci. Co Cię tu sprowadza? - Robbie, mimo szerokiego uśmiechu na twarzy nie był bardzo optymistycznie nastawiony do tej rozmowy. - Jest taki mały interes do zrobienia... gracie niedługo z Sheffield, prawda? - question tags w języku angielskim są czasami strasznie intrygujące. Nawet nie wiecie jak... - Ty i te Twoje interesy, cholera jasna, za często coś kombinujesz. Przez Ciebie wszyscy skończymy w pierdlu... co chcesz tym razem i ile dajesz? - pokusa nie do odparcia... są tacy ludzie. - Nic wielkiego. Mam tu piętnaście tysięcy - dla Ciebie i szczęśliwego wybrańca który zapewni trzybramkową wygraną Sheffield. Znasz takiego? - Mam kilku kandydatów. Chcesz karnego, czy samobója? - wybór u Robbiego był skromny, ale wystarczający. - Może jedno, może oba. Po prostu wybierz kogoś z podstawowej jedenastki i daj 5, góra 6 tysięcy i powiedz mu o co chodzi. Tu masz budżet. Będę się zwijał, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. - Polecam się na przyszłość. Dave'a czekał jeszcze bardzo długi i bolesny wieczór, ale chłopak nie narzekał. Był u progu swojej kariery, czuł zapach wielkich pieniędzy, więc mógł się poświęcić nawet do tego stopnia. Jutrzejszy mecz Watfordu oglądał jednak na stojąco, woląc uniknąć bólu w okolicy kości ogonowej spowodowanego zbyt mocnym naciskiem na fotel. W 11 minucie meczu Dave myślał, że będzie już 1:0, jednak tym razem Zan Gokhan nie zdołał pokonać Michalisa Sifakisa, pomimo tego, że dostał doskonałe dogranie, wprost na czoło od Tima Vinckena. Na początku 18 minuty kolejną groźną akcję przeprowadziły Sowy, a Tim Vincken sprytnie wykorzystał groźne zagranie Grzegorza Bronowickiego i wywalczył rzut karny. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Zan Gokhan, a po chwili bez problemu pokonał Sifakisa. "Jeszcze trzy" pomyślał Dave. "Jeszcze tylko trzy". W 21 minucie Isaiah Osbourne był bliski wyrównania, po tym jak dostał doskonałą piłkę od Lee Young-Pyo. Młodemu zawodnikowi zabrakło jednak zimnej krwi, więc jego uderzenie znalazło się wysoko, na trybunach, a Dave mógł głośno odetchnąć. W 33 minucie znów doskonałą okazję stworzyli goście. Tym razem Tony McMahon nie dał rady przypilnować Geremiego, który znalazł się sam na piątym metrze przed bramką Benaglio, z piłką na głowie. Szwajcar jednak we wspaniałym stylu obronił jego uderzenie. 35 minuta przyniosła odpowiedź Sów. Vincken został sfaulowany z boku boiska, a dośrodkować poszedł, jak zwykle, Eggert Jonsson. Jego piłkę przed pole karne wybił jednak Isaiah Osbourne, a tam właśnie podbiegł młody Islandczyk i mocnym wolejem nie dał szans Sifakisowi. Przerwa tym razem była bardzo spokojna, a w obu szatniach panował luz. W szatni gospodarzy, oczywiście za sprawą ładnej gry i wysokiego prowadzenia, a w szatni gości spokojną atmosferę wprowadzał jeden ze skautów Watford, który jakimś cudem pojechał razem z drużyną na to spotkanie - Robbie Donnelly. Już 2 minuta drugiej połowy mogła przynieść trzeciego gola, po tym jak Marcus Tudgay popisał się świetną akcją na skrzydle. Jego strzał był jednak zbyt lekki i bez problemu złapał go Michalis Sifakis. W 53 minucie Łotysz nie miał już nic do powiedzenia. Akcję Sów rozpoczęło długie podanie Diego Benaglio. Piłkę na wolne pole zgrał Stephen Makinwa, a sam na sam z Sifakisem znalazł się Jonsson. Islandczyk bez problemu zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. W 62 minucie nieśmiały zryw przeprowadził Adam Johnson. O dziwo nie spotkał się on na swojej drodze z żadnym obrońcą, a jedynie z Diego Benaglio. Sam bramkarz wystarczył jednak, by marzenie o golu Adama odeszło w niepamięć. 80 minuta, to pierwszy włos, który z głowy urwał sobie Dave. W 85 minucie obgryzł już wszystkie paznokcie. Zarówno u rąk jak i u nóg. Otrzymał także bardzo nieprzyjemny telefon od Sonny'ego. W 89 minucie wszyscy zainteresowani odetchnęli z ulgą, gdy po rzucie rożnym w polu karnym z piłką odnalazł się Simone Pepe. Włoch zwlekał jednak ze strzałem, a że dla Mauro Zarate pieniądze są bardzo ważne (wszyscy pamiętają, jak zamiast Anglii, albo Hiszpanii wybrał transfer do Arabii, by móc napełnić rodzinne konto), postanowił on wykorzystać okazję do zainkasowania 5 tysięcy funtów i mierzonym strzałem (wybiciem piłki?) pokonał Sifakisa. [3/38] Barclays Premiership, Hillsborough, Sheffield, 15 sierpnia 2009r. Sheffield Wednesday 4 -:- 0 FC Watford 1-0: Zan Gokhan 18' 2-0: Eggert Jonsson 35' 3-0: Eggert Jonsson 53' 4-0: Mauro Zarate sam. 89' MoM: Eggert Jonsson (9, Sheffield Wednesday)
  6. eMMeS

    No jak to co?

    Sezon 3, Odcinek 2 - "Just another transfer of all" Mężczyzna, obserwujący tym razem na swoim laptopie stronę transfermarkt.de nie ukrywał zadowolenia po tym, jak prześledził transfery Sheffieldu Wednesday, a zwłaszcza ten dokonany 8 sierpnia. Tak, Lubos Kalouda to był zdecydowany lider The Wednesdays, a teraz będzie grał dla West Hamu United. Sheffield powinno teraz zacząć przegrywać, a kursy wciąż powinny być ciekawe... To będzie bardzo dobry i obfity sezon. W ruch znów poszła strona bwin.com, a mężczyzna znów obserwował listę spotkań w Premiership. Był jednak mały problem. Po wpadce sprzed tygodnia stan konta wynosił 0. Trzeba było temu zaradzić. Dave krótkim telefonem umówił się na kolejne spotkanie. Tym razem jednak nie musiał nigdzie wychodzić. Już pięć minut później usłyszał pukanie do drzwi. W jego mieszkaniu pojawiły się trzy osoby. Dave był dość zdziwiony. Czekał przecież tylko na jedną. Szybki cios w podbródek uświadomił mu, że jednak źle wybrał. Mógł przecież zadzwonić do kogoś innego, mógł wziąć pożyczkę w banku..., albo od kogoś z rodziny... nie, od rodziny chyba lepiej nie pożyczać. Rodzina nie jest dobrym źródłem pożyczek. Co prawda nigdy nie prosi otwarcie o zwrot, ale zawsze dostaje coś w zamian, coś dużo cenniejszego niż pieniądze. Do pożyczania tych ostatnich najbardziej nadawał się on, Sonny Smith. Sonny Smith prowadził dość ciekawą... działalność, która zapewniała mu nietykalność, a zarazem szczerą nienawiść ze strony wszystkich jego znajomych. Dave był jednym z nich. Często pożyczał od Sonny'ego pieniądze. Prawie nigdy nie oddawał..., ale on był jedynym, który nie musiał. Przysługiwał się w inny sposób. Jego znajomości pozwalały na bardzo rentowne interesy, dlatego też każdy chciał z nim utrzymywać jak najbardziej przyjacielskie stosunki, a wiadomo, że najłatwiej przyjaźń załatwić sobie odrobiną funtów. Sonny był jednak wyjątkowy. Człowiek o jego reputacji nie mógł sobie pozwolić na otwartość, a Dave zdecydowanie należał do jednej z jego słabości, w dodatku był bardzo łatwy do kupienia. Dzięki odmienności i słabości Sonny'ego mógł go trzymać w garści i pobierać od niego kieszonkowe. W przeciwnym razie rodzina dowiedziałaby się o tym, kim tak naprawdę jest Sonny. Tym razem jednak Sonny potrzebował również znajomości Dave'a. - Słuchaj, Sheffield za tydzień gra z Watfordem. Potrzebuje twoich umiejętności, by zapewnić trzybramkową przewagę Sowom. Rozumiemy się? - powiedział Sonny, by na koniec skupić wzrok Dave'a na pliku banknotów, który powoli lądował na biurku gospodarza. - Z nimi może być ciężko. Nie znam nikogo z Sheffield, wiesz - nowy trener, nie z branży, tylko Polak. Z nimi nigdy nic nie wiadomo, w dodatku tyle się tej hołoty tutaj namnożyło... - Dave pożerał wzrokiem banknoty, lecz wciąż myślał chłodno. - dlatego zawsze stawiam przeciwko nim. Z rywalami zawsze łatwo się dogadać. - No to się dogadaj z rywalami. Oni też mogą to załatwić, czyż nie? - rzucił Sonny. - Wiesz, wtedy to już nie jest tak tanio..., więc ekhem, chyba rozumiesz, że muszę otrzymać dwie... - mówiąc to ujrzał w ręku Sonny'ego drugi plik banknotów - ooo, właśnie. - Drożejesz Dave, będziesz musiał zrobić dla mnie coś jeszcze - powiedział Sonny z szelmowskim uśmiechem, dając znak swojej obstawie, by opuścili lokal. - to będzie bardzo dłuuugi dzień. Możesz być tego pewny. Tymczasem w Reading... Mecz z Reading nie zaczął się tak jakby tego chcieli goście z Sheffield. Po zespole widać było stratę Kaloudy, więc inicjatywę przejęli gospodarze. W czwartej minucie groźną akcję przeprowadził Joe Ledley. Jego uderzenie zostało jednak w ostatniej chwili zablokowane przez Tony'ego McMahona. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Jason Koumas, a w polu karnym z woleja uderzał Shane Long. Wspaniałą paradą popisał się jednak Diego Benaglio, który złapał strzał lecący w długi róg bramki gości. W jedenastej minucie piękną akcję przeprowadził następca Kaloudy na prawym skrzydle - Marcus Tudgay. Bez problemu poradził on sobie z Michaelem Ball'em. W kluczowej fazie akcji jednak, zamiast uderzyć starał się jeszcze dograć do Makinwy, lecz jego podanie było niecelne. W 26 minucie powinniśmy już prowadzić, gdy świetną prostopadłą piłkę od Tudgaya dostał Collins John. Wyszedł on wprost na bramkarza, lecz pogubił się w końcowej fazie akcji i Cisse zdążył odebrać mu piłkę. Trzydziesta minuta przyniosła doskonałą okazję dla Reading, gdy prostopadłą piłkę w polu karnym otrzymał Kevin Doyle, ale Irlandczyk przegrał pojedynek z Diego Benaglio. Siedem minut później doskonale w polu karnym odnalazł się Joe Ledley, który wygrał pojedynek o górną piłkę z McMahonem i pokonał Bengalio. W przerwie w szatni Sheffieldu Wednesday wiele się działo. Słychać to było na całym stadionie, więc nic dziwnego, że po przerwie Sowy od razu rzuciły się do ataku. W 47 minucie piłkę w pole karne zacentrował z rzutu wolnego Eggert Jonsson. Strzał Gokhana odbił jeszcze Federici, ale Collins John mógł już wbić piłkę do pustej bramki. W 50 minucie spotkania kolejną piękną akcję przeprowadził Marcus Tudgay, po czym dograł piłkę do Johna. Holender ograł Cisse, po czym pięknym strzałem w okienko pokonał Federiciego. W 53 minucie za faul na Mvuembie czerwoną kartkę otrzymał James Harper. Powtórki wykazały, że Arnold Mvuemba jest aktorem nie gorszym od Seana Connery'ego. 60 minuta przyniosła w końcu gola dla najlepszego na boisku Marcusa Tudgaya. Sytuacja bliźniaczo podobna do pierwszego gola dla Sheffield. Znów z rzutu wolnego zagrywał Jonsson, a Makinwa zgrał piłkę tuż przed pole karne. Na krótkim dystansie Tudgay odstawił kryjącego go obrońcę i bez problemu pokonał bramkarza mocnym strzałem pod poprzeczkę. W 75 minucie na trybunach zaczęło pojawiać się sporo wolnych miejsc. Kibice postanowili manifestować swoje niezadowolenie słabą postawą gospodarzy wychodząc ze stadionu przed końcem spotkania. 93 minuta to ostatni gwizdek Lee Masona, który ostatecznie zapewnił kolejne trzy punkty Sowom. [2/38] Barclays Premiership, The Madejski Stadium, Reading, 11 sierpnia 2009r. Reading FC 1 -:- 3 Sheffield Wednesday 1-0: Joe Ledley 37' 1-1: Collins John 47' 1-2: Collins John 50' 1-3: Marcus Tudgay 60' MoM: Collins John (8, Sheffield Wednesday)
  7. eMMeS

    No jak to co?

    Sezon 3, Odcinek 1 - "Knajpka na Nelson Square" Mężczyzna, który przez ostatnie kilka minut wpatrywał się tępo w stronę bwin.com zdecydował się w końcu wykonać jakąś inną czynność. Przez chwilę wodził wzrokiem po podłodze wokół jego nóg, aż w końcu zdecydował się podnieść którąś z leżących tam butelek i łapczywie chwytał resztki napoju, który kiedyś tam się znajdował. Skupił się on na poszukiwaniu kolejnej, niedopitej butelki, tymczasem ekran jego komputera wciąż wyświetlał stronę bwin.com przedstawiającą kursy na pierwszą kolejkę spotkań Premiership. Konto, na którym zalogowany był gracz legitymowało się jako daca1234, natomiast wyciąg wskazywał, że gracz dawno utracił dobrą formę. Ostatnio czarny koń daca1234 w postaci Blackjacka wchłonął jakieś 17 tysięcy funtów nie przynosząc żadnych zysków. No ale, zła passa miała się skończyć. Wracała wielkimi krokami Premiership, a to liga na której zawsze można było zrobić dobry interes. Bwin nie był jedynym źródłem rozrywki mężczyzny, który skończył właśnie przeszukiwać butelki w poszukiwaniu straconego wczoraj i zaczął doprowadzać się do porządnego wyglądu. Dobrze skrojony garnitur miał już co prawda swoje lata, ale w zestawie z ciemnymi okularami i kilkudniowym zarostem na całej twarzy wciąż budził respekt. Mężczyzna wychodząc zabrał jeszcze z biurka świeżutki plik banknotów po pięćdziesiąt funtów i szybkim krokiem opuścił mieszkanie. Mężczyzna stał dłuższą chwilę na Southwork Street, ale w końcu deszcz przegonił go do Madame's Victoria - małego lokalu serwującego domową kuchnie ludziom, którzy nie mają czasu sami gotować obiadu. Gość w garniutrze był tu rzadkim widokiem, a po chwili znalazł się nawet drugi. Ten jednak wyglądał bardziej swoisko. Może to wszystko za sprawą przemoczonego stroju i fryzury, a zwłaszcza tupeciku, który bez wiedzy właściciela zsunął się lekko z głowy i ukazał dorodną łysinkę. Rozmowa jaką obaj odbyli przy talerzach ruskich pierogów podanych przez polską kelnerkę była dość krótka. Na początku mężczyzna podał łysinie kartkę, na której zapisane były różne nazwy i liczby. Ten chwile podumał, powiedział, że nie ma rzeczy niemożliwych, i że wszystko ma swoja cenę. Przez krótką chwilę jedli w milczeniu, a przy ostatnim pierogu padła jeszcze krótka wymiana zdań: - Cena taka, jak w zeszłym sezonie, Alan? - zapytał mężczyzna - Panta rhei mój przyjacielu, kontrakty piłkarzy wzrosły o dziesięć procent, nasze sprawy również. - Byłem na to przygotowany. - mówiąc to mężczyzna wyciągnał z wewnętrznej kieszeni marynarki kopertę w której znajdował się plik banknotów zabrany wcześniej z biurka. - Resztę zatrzymaj. Przyda się w następnej kolejce. I pamiętaj. Everton remis, Sunderland wygrana. - Nie bój się. Nigdy Cię przecież nie zawiodłem. Mężczyzna po powrocie do domu zastał otwartą stronę Bwin.com, kuszącą ofertą zakładów. Po chwili mężczyzna przewinął się jeszcze przez kilku bukmacherów wkładając w sumie jakieś 300.000 funtów na te same mecze. Potem wykonał jeszcze dwa krótkie telefony i rozsiadł się wygodnie przed dużym telewizorem oczekując na transmisje spotkań. ...kilka godzin później... - Co ty mi tu odpierdalasz?!?! Wyraźnie ustalaliśmy!! Sheffield dostaje w plecy! k***a, i to jeszcze żebyś ty, rozumiem, nie wyszło Ci ze Steve'm. Mam to wkalkulowane w koszty, no ale żebyś ty mnie zawiódł?! Gwizdać i dać komuś wygrać? Przecież to ty rządzisz na boisku podczas meczu! - mężczyzna stracił to co cechowało go dotychczas - wyrachowanie, spokój, zimną krew. Widać było, że dzisiejsza porażka była dla niego szczególnie dotkliwa. - Tak bywa Dave, nie łam się. Robiłem co mogłem, k***a, widziałeś wynik? 5:4 dla Wednesdays, to naprawdę wszystko co mogłem. Sunderland był po prostu za cienki. I tak nie uznałem jednej bramki Makinwy. Mało mnie za to nie pobili. Sheffield jest po prostu za mocne, chłopie przypatrz się ich grze. Stawiaj na nic, to nawet Ci niczyja pomoc nie będzie potrzebna. - Alan Wiley bał się, było to słychać w jego głosie, ale wciąż starał się stwarzać pozory pewności siebie. Przez telefon każdy jest mocny. - Nie pierdol Alan! Wiem, starałeś się, ale k***a za 40.000 funtów trzeba się bardziej starać! Wiem, wygrali 5:4. Makinwa strzelił dwa gole, a powinien strzelić trzy, Harper walnął jedną, Pepe i Gokhan też, no ale powinieneś dać jakiegoś karniaka gościom. k***a, dwa karniaki, przecież mieli wygrać. Następne robisz za darmo! - mężczyzna rzucił telefonem o podłogę i legł na łóżku. Rozmyślał jeszcze długo, aż zaczęło świtać. [1/38] Barclays Premiership, Hillsborough, Sheffield, 8 sierpnia 2009r. Sheffield Wednesday 5 -:- 4 Sunderland 1-0: Stephen Ayodele Makinwa 4' 1-1: Luciano Galetti 7' 1-2: Kenwyne Jones 13' 2-2: James Harper 30' 3-2: Stephen Ayodele Makinwa 64' 3-3: Giorgios Samaras 74' 4-3: Simone Pepe 78' 5-3: Zan Gokhan 90' 5-4: Giorgios Samaras 90' MoM: Giorgios Samaras (9, Sunderland)
  8. eMMeS

    No jak to co?

    Nowy sezon zawsze wiąże się z szaleństwem transferowym. Postanowiłem jednak, że transfery do klubu załatwię po cichu, by zawodnicy bez specjalnej presji ze strony mediów mogli przygotować się do nowego sezonu. Pierwszym ważnym nabytkiem okazał się być defensywny pomocnik z Reading - James Harper (28, ENG), który zastąpi grającego dotychczas na tej pozycji reprezentanta RPA - Quintone'a Fortune'a. Kontrakt z Quintonem wygasł, a sam zawodnik powędrował na wolny transfer. James Harper kosztował nas całe 8.750.000 funtów, czyli niemal połowe całego naszego budżetu trasferowego, który został ustalony na 21.000.000 funtów. Po tym transferze czekał nas sparing z Betisem Sevilla. [Tow.] Sheffield Wednesday -:- Betis Sevilla 2:2 k.2:3 1-0: Eggert Jonsson 5' 1-1: Mariano Pavone 19' 2-1: Richard Wood 51' 2-2: Nicolae Dica 87' MoM: Graeme Smith (8, Sheffield Wednesday) Spotkanie z Betisem było okazją do wypróbowania nowej taktyki, oraz okazją do przedstawienia wszystkim ciekawskim naszych dziur w defensywie. Cieszył przede wszystkim świetna forma Eggerta Jonssona, oraz dobry debiut Jamesa Harpera i Tima Vinckena. Ci zawodnicy z pewnością będą grali w podstawowej jedenastce. W międzyczasie staraliśmy się o genialnego skrzydłowego - Stewarta Downinga. Lewoskrzydłowy z Middlesbrough wybrał ofertę Reading i tym samym zaoszczędził nasze 9mln. A my wciąż graliśmy sparingi. Tym razem mierzyliśmy się z zespołem młodzieżowym Sheffieldu Wednesday i oczywiście wygraliśmy. Tym razem 8:0, a w sparingu obie drużyny poprowadził mój asystent. Sheffield Wednesday 8:0 Sheffield Wednesday U-18 (3x John, Jonsson, Tudgay, Kalouda, Jeffers, Gokhan) W kolejnym sparingu graliśmy z Tureckim Fenerbahce, które przybyło do Sheffield w najmocniejszym składzie. My wciąż testowaliśmy nową taktykę opartą o ustawienie 3-5-2. Gra wychodziła nam coraz lepiej, więc w końcu musieliśmy wygrać z Turkami. Dzięki bramkom Kaloudy i Jonssona przeciwstawionym tylko jednemu trafieniu Gurhana skończyło się na 2:1 dla nas. [Tow.] Sheffield Wednesday -:- Fenerbahce 2:1 1-0: Lubos Kalouda 26' 1-1: Gursoy Gurhan 37' 2-1: Eggert Jonsson 85' MoM: Gursoy Gurhan (8, Fenerbahce) Następny sparing to mecz z naszymi rezerwami. Mecz obserwował z trybun razem ze mną nasz nowy nabytek - środkowy pomocnik Thomas Prager (23, AUT). Austriak kosztował nas całe 3.000.000 funtów. Jego przejście ostatecznie przekreśla szanse na grę w pierwszym zespole Dwayne'a Mattis'a, który najprawdopobniej odejdzie, lub będzie grał w rezerwach. Z rezerwami wygraliśmy spokojnie, 2:0. Sheffield Wednesday 2:0 Sheffield Wednesday II (Kalouda, Tudgay) Następnie, już z Pragerem pojechaliśmy na małe tournee po Wyspach Brytyjskich. Podczas tego tournee zagraliśmy trzy mecze - z Middlesbrough, Cardiff City, oraz West Bromwich Albion. Wszystkie mecze zakończyły się naszymi zwycięstwami. Pierwszego gola dla naszego zespołu zdobył wtedy nowy napastnik, niechciany w Lazio - Stephen Ayodele Makinwa (26, NIG). Kosztował on nas 2.300.000 funtów. Middlesbrough 2:3 Sheffield Wednesday (Makinwa, Jonsson, John) Cardiff City 0:2 Sheffield Wednesday (Gokhan, Kalouda) West Bromwich Albion 1:2 Sheffield Wednesday (Harper, Pepe) Po powrocie czekał nas jeszcze jeden sparing - prezent dla kibiców, piłkarska uczta - mecz z FC Barceloną. Była to ostatnia konfrontacja w meczu bez stawki, aczkolwiek moi piłkarze bardzo chcieli wygrać i pokazać klasę. Klasę, być może, przyszłych Mistrzów Anglii. Dość szybko na prowadzenie wyprowadził nas Zan Gokhan, ale chwilę później wyrównał Andres Iniesta. Potem gola strzelił Collins John, ale równie szybko do remisu doprowadził Hatem ben Arfa. Dwie minuty później to Barcelona prowadziła, gdy swojego pierwszego gola w tym spotkaniu strzelił Samuel Eto'o. Jeszcze przed przerwą wyrównał jednak Eggert Jonsson. Po przerwie szybka wymiana ciosów - Eto'o i John, i już mamy 4:4. Już w końcówce Kameruńczyk ustrzelił swojego trzeciego gola, a my mimo wielkich chęci i kilku okazji nie zdołaliśmy już wyrównać. [Tow.] Sheffield Wednesday -:- FC Barcelona 4:5 1-0: Zan Gokhan 6' 1-1: Andres Iniesta 9' 2-1: Collins John 18' 2-2: Hatem Ben Arfa 21' 2-3: Samuel Eto'o 23' 3-3: Eggert Jonsson 37' 3-4: Samuel Eto'o 54' 4-4: Collins John 57' 4-5: Samuel Eto'o 71' MoM: Samuel Eto'o (9, FC Barcelona) Zakończyliśmy okres przygotowawczy. Przed nami już Premiership i Puchar UEFA. Rozgrywki ligowe rozpoczniemy konfrontacjami z Sunderlandem, Reading i Watfordem. To musi być dziewięć punktów, więc trzymajcie kciuki.
  9. Bądźmy realistami - nie dowiesz się czy Ci ktoś wyda jak nie spróbujesz
  10. eMMeS

    No jak to co?

    Wiecie jak wygląda człowiek leżący na leżaku, na jednej z przepięknych plaż Wysp Kanaryjskich z laptopem? Głupio. Nie miałem jednak wyjścia, gdyż wakacje w piłce nożnej mają to do siebie, że prócz tego, że są długie, nigdy nie są w 100% wolne od pracy. Inaczej nie mogło być tym razem. Wręcz przeciwnie. Były to jedne z bardziej pracowitych wakacji, bo przed najtrudniejszym jak dotąd sezonem mojej pracy. Wielu ludzi mówi, że najtrudniejszy jest drugi sezon w Premiership, a ja mam zamiar mu teraz sprostać. Na koncie klubowym wciąż pozostało prawie 6.000.000 funtów budżetu transferowego z właśnie zakończonego sezonu, a ja miałem zamiar je wykorzystać. Toteż zamiast leżeć pod palmą, albo pływać w basenie, siedziałem na leżaku z laptopem na kolanach i komórką w dłoni. Co chwilę kontaktowałem się z przedstawicielem innego klubu na temat innego zawodnika. Ja i tak miałem dobrze. Pomyślcie o tych biednych agentach, o prezesach klubów, którzy siedzieli pod telefonem w klubie, ganiali po Europie szukając nowego miejsca pracy dla swoich zawodników. A ten co do nich wydzwaniał siedział sobie jak król, na Kanarach. Siedział, siedział i wysiedział. Najpierw zaklepałem środkowego obrońcę z Besiktasu - Zana Gokhana (27, TUR), który dołączy do klubu 1 lipca na zasadzie wolnego transferu. Turek z miejsca powinien stać się kluczowym zawodnikiem formacji obronnej mojego zespołu. To jednak nie koniec wzmocnień. To dopiero początek. Potrzebowałem kogoś na skrzydło, bo Etienne Esajas powoli stawał się zawodnikiem niższego poziomu, więc znalazłem - a jakże, na wolnym trasferze. 1 lipca do klubu dołączy również były zawodnik Feyenoordu - Tim Vincken (22, NED), który będzie pobierał 45.000 funtów miesięcznie. Trzeba się również było zająć sparingami. Chciałem zebrać jak najbardziej różnorodnych sparingpartnerów, by moi piłkarze mogli nauczyć się gry całej Europy. Oto lista sparingpartnerów: vs Betis Sevilla (5.7.2009r.) vs Sheffield Wednesday U-18 (8.7.2009r.) vs Fenerbahce (12.7.2009r.) vs Sheffield Wednesday II (15.7.2009r.) vs Palermo (19.7.2009r.) @t Middlesbrough (22.7.2009r.) @t Cardiff City (26.7.2009r.) @t West Bromwich Albion (28.7.2009r.) vs FC Barcelona (2.8.2009r.) Prócz tego wydałem 5.250.000 funtów, by wzmocnić obasdę bramki i ostatecznie pozbyć złudzeń Lee Granta. Do klubu przybył Diego Benaglio (25, SUI) z Wolfsburga.
  11. eMMeS

    No jak to co?

    The Sheffield Star, 22 maja 2008r. Nadszedł czas by podsumować ten, jakże wspaniały dla Sheffieldu sezon. Co prawda United wciąż tłuc się będą w Coca-Cola Championship, ale za to Wednesdays w swoim pierwszym sezonie w Premiership od kilkunastu lat, osiągnęli wszystko co mogliby osiągnąć. Staszewski wycisnął z kadry ostatnie soki i zaprowadził Sowy na szóstą pozycję w tabeli. Pozycja ta gwarantuje oczywiście występ w Pucharze UEFA, co z pewnością zachęci jeszcze lepszych piłkarzy do przyjadu do Sheffield. Rozgrywki Premiership były w tym sezonie niezwykle interesujące. Początek wskazywał, że The Weds utrzymają się w lidze na początku drugiej dziesiątki, w europejskich pucharach zagrają West Ham United, Tottenham, Portsmouth, natomiast Watford i Charlton polecą z Ligi z dwóch ostatnich miejsc. Wszystko jak zwykle zweryfikowało boisko i dokonało znaczących korekt. Watford po fenomenalnej końcówce i wygranej w trzech z pięciu ostatnich spotkań wyprzedził o punkt osiemnasty Fulham i zapewnił sobie utrzymanie. Prócz klubu z Craven Cottage do drugiej ligi powędrowało Middlesbrough oraz Charlton Athletic. Walka o miejsca w Pucharach dla Sheffield, to przede wszystkim niesamowita wiosna. W rundzie rewanżowej Sowy zdobyły aż 37 punktów, czyli o dwanaście więcej niż jesienią. Szczególnie natomiast mogliśmy być zadowoleni z marca w wykonaniu naszej drużyny - w tym miesiącu wygrali wszystkie cztery spotkania, przy niesamowitym bilansie bramkowym - 14:4. Odwrotnie było w przypadku Młotów, czyli West Hamu United - po zdobyciu 34 punktów jesienią w rundzie rewanżowej West Ham było stać tylko na 24 kolejne oczka i sezon zakończyli na dziewiątym miejscu. Ekipa z Portsmouth spotkała się w tym sezonie ze starym problemem Aston Villi - remisami. Aż czternaście spośród spotkań Portsmouth skończyło się podziałem punktów, a na dodatek w większości tych spotkań (np. z Sheffieldem Wednesday) to Portsmouth prowadziło, by potem w końcówce stracić dwa punkty. Można powiedzieć, że tylko Koguty nie zawiodły swoich kibiców i awansowały do europejskich pucharów. Do pełni szczęścia zabrakło jednak silnych nerwów. W samej końcówce sezonu od porażki z Sowami rozpoczęła się seria czterech meczów bez zwycięstwa, która pozwoliła The Weds odrobić 10 punktów straty do Kogutów i zająć ich miejsce w tabeli. Mistrzem bez większych problemów została Chelsea, natomiast największe rozczarowanie z wielkiej czwórki przeżył Arsenal, który w końcówce sezonu niemal stracił wicemistrzostwo i przegrał w finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt 3:0. Poniżej prezentujemy pełną tabelę Premiership. Poz | Inf | Zespół | M | Z | R | P | ZdG | StG | R.B. | Pkt | 1. | M | Chelsea Londyn | 38 | 31 | 4 | 3 | 77 | 20 | +57 | 97 | 2. | LM | Arsenal Londyn | 38 | 26 | 7 | 5 | 90 | 34 | +56 | 85 | 3. | LM | Liverpool FC | 38 | 23 | 10 | 5 | 66 | 31 | +35 | 79 | 4. | eLM | Manchester United | 38 | 22 | 9 | 7 | 70 | 35 | +35 | 75 | 5. | UEFA | Newcastle United | 38 | 22 | 8 | 8 | 65 | 43 | +22 | 74 | 6. | UEFA | Sheffield Wednesday | 38 | 17 | 11 | 10 | 66 | 56 | +10 | 62 | 7. | UEFA | Tottenham Hotspur | 38 | 18 | 6 | 14 | 60 | 54 | +6 | 60 | 8. | I-T | Sunderland | 38 | 19 | 3 | 16 | 60 | 55 | +5 | 60 | 9. | | West Ham United | 38 | 16 | 10 | 12 | 59 | 53 | +6 | 58 | 10. | | Blackburn Rovers | 38 | 15 | 8 | 15 | 49 | 52 | -3 | 53 | 11. | | Portsmouth | 38 | 11 | 14 | 13 | 51 | 51 | 0 | 47 | 12. | | Aston Villa | 38 | 12 | 7 | 19 | 45 | 62 | -16 | 43 | 13. | | Reading FC | 38 | 11 | 9 | 18 | 43 | 52 | -9 | 42 | 14. | | Bolton Wanderers | 38 | 12 | 5 | 21 | 38 | 60 | -22 | 41 | 15. | | Everton | 38 | 9 | 11 | 18 | 37 | 61 | -24 | 38 | 16. | | Wigan Athletic | 38 | 7 | 12 | 19 | 27 | 50 | -23 | 33 | 17. | | Watford FC | 38 | 9 | 4 | 25 | 41 | 65 | -24 | 31 | 18. | S | Fulham Londyn | 38 | 7 | 9 | 22 | 48 | 69 | -21 | 30 | 19. | S | Middlesbrough | 38 | 6 | 8 | 24 | 31 | 72 | -41 | 26 | 20. | S | Charlton Athletic | 38 | 7 | 5 | 26 | 32 | 81 | -49 | 26 | W zamian za Charlton, Middlesbrough i Fulham, w przyszłym sezonie w Premiership pojawią się: Manchester City (Mistrz Coca-Cola Championship), Ipswich Town (Wicemistrz Coca-Cola Championship), oraz Derby County (zwycięzca baraży o Premiership). Championship opuszczą natomiast Leyton Orient, Bristol City, oraz Crystal Palace. Na ich miejsce pojawią się tam: Leicester City (Mistrz Coca-Cola League One), Leeds United (Wicemistrz Coca-Cola League One), oraz Millwall (zwycięzca baraży o Championship). Mistrzem francuskiej Ligue 1 Orange został Olympique Lyon, który powrócił na tron po rocznej przerwie. Na podium stanęli również Paris Saint-Germain, oraz Girondins Bordeaux. Z ligi spadli piłkarze z Nancy-Lorraine, Le Havre, oraz Stade de Caen. Hiszpańska Primera Division wróciła pod panowanie FC Barcelony, która w końcówce sezonu odstawiła drugie Athletic Bilbao, oraz trzeci Real Madryt. Liga okazała się zbyt silna dla Celty Vigo, Levante, oraz Malagi. W Holandii wciąż rządzi Ajax Amsterdam, dla którego zbyt słabe okazało się PSV Eindhoven, oraz Twente Enschede. Z Eredivisie spadła Sparta Rotterdam, oraz NEC Nijmegen. Niemiecka Bundesliga wciąż okazuje się za silna dla Bayernu Monachium, który znów oddał tron Werderowi Brema. Bawarczycy zajęli drugie miejsce, a na trzecim skończył HSV Hamburg. Doszło tam do małego skandalu, a raczej do ogromnego skandalu, gdyż HSV, który wygrał oba mecze z Bayernem po 1:0 i na koniec sezonu miał tyle samo punktów co Bayern domaga się wicemistrzostwa kraju. Dochodzenie w toku, a z ligą, już bez żadnych skandali żegnają się Arminia Bielefeld, MSV Duisburg, oraz TSG Hoffenheim. W rodzimej lidze Staszewskiego - Orange Ekstraklasie, wygrał beniaminek - Polonia Warszawa. Drugie miejsce przypadło Wiśle Kraków, a trzecie ulubionej drużynie Staszewskiego - Zagłębiu Lubin. W przyszłym sezonie w drugiej lidze w Polsce zagrają niestety Ruch Chorzów, GKS Katowice i Wisła Płock. We Włoszech po drugoligowej przerwie na tron powrócił Juventus, którego wyższość uznał Inter i zeszłoroczny Mistrz - Lazio Rzym. Z ligą pożegnały się Rimini, Cesena i Cagliari. W Europejskich Pucharach najlepiej wiodło się drużynom z Półwyspu Iberyjskiego - w finale Pucharu UEFA spotkali się Espanyol oraz Benfica, która wygrała po dogrywce 4:2, natomiast w Finale Ligi Mistrzów Arsenal uległ Realowi Madryt 0:3. Rozdano również krajowe nagrody. Piłkarzem sezonu został Emmanuel Adebayor, który w tej klasyfikacji wyprzedził Cristiano Ronaldo, oraz Fernando Torresa. Adebayorowi przypadł również Tytuł Króla Strzelców z 34 golami na koncie. Młodym piłkarzem roku został Carlos Vela z Arsenalu Londyn, natomiast drugie i trzecie miejsce przypadło zawodnikom Sheffieldu Wedesday - Eggertowi Jonssonowi, oraz Lubosowi Kaloudzie. Menedżerem roku został Avram Grant (Chelsea) wygrywając z zeszłorocznym zwycięzcą - Brianem McClairem (Manchester United) oraz Patem Rice'm (Arsenal). W tej ostatniej klasyfikacji dziwi brak Staszewskiego. Redakcja The Sheffield Star zaprasza teraz fanów futbolu na zasłużone wakacje. Widzimy się w klubie 22 czerwca 2009r., wraz z nowym sezonem.
  12. eMMeS

    No jak to co?

    - Oj tam, Sherriff aż się o to prosił słabą grą. To on zawalił przecież oba gole. I to nie tylko w tym meczu. Poza tym wciąż mimo tego dostawał dobre noty, więc musiał się jakoś dosadnie dowiedzieć, że mi się nie podoba jego gra. - Sherriff jest piłkarzem, który najbardziej działa mi na nerwy, gdy oglądam spotkania z jego udziałem. - Dobra, skończmy z tym Australijczykiem. Następne spotkanie graliśmy u siebie z The Villas. Mówiłem w prasie, że zadowoleni będziemy z remisu, że Aston Villa to trudny przeciwnik... i jak było?! - Wygraliśmy 4:1... - No właśnie!!! Przez Ciebie wyszedłem na niepoważnego człowieka! Który nie wie nic o klubie w którym jest szefem!! - no, ale taka jest prawda... kto mu to w końcu powie? - Oj, tam - piękny mecz, dwa gole Simone Pepe, gol Kaloudy... i samobój Stuani'ego. Naprawdę udane spotkanie, więc nie powinieneś mieć o to pretensji. W następnej kolejce z Charltonem było jeszcze lepiej - 4:0. Koncert Collinsa Johna, do tego gol Le Talleca i Spurr'a! Nawet czyste konto zachowaliśmy. Naprawdę, wspaniały mecz, więc? - i tak wiedziałem o co będą pretensje... zaraz się przekonacie. - A pamiętasz może jedenastą minutę? Faul Moutaouakila na Quintonie? Nasz kapitan musiał potem pauzować miesiąc z kontuzją, a ty o mały włos byś do niego nie dołączył! Po co do jasnej cholery przypieprzyłeś w ryja temu Francuzowi co go sfaulował?! Ciesz się w ogóle, że zasłonili Cię twoi piłkarze. Do dzisiaj byś oglądał mecze z trybun! - hehe, tak, to była przepiękna sytuacja - No, ale przecież zapłaciłem grzywnę na rzecz klubu, po tym jak dałeś mi karę... a żadnej innej nie dostałem. - Widzisz, ale potem zaczęła się tragiczna seria. Co było z Reading? Prowadziliście do ciężkiej cholery 2:0!!! I zremisowaliście?! Jak to było możliwe?! - Kitson i tak zdobył gola na 2:2 ze spalonego, o czym przecież powiedziałem asystentowi sędziego - Mało go nie pobiłeś!! Dobrze, że Graeme Smith stał akurat koło Ciebie i Cię powstrzymał! - a w nagrodę dostał od klubu nowy kontrakt, - ale zostawmy już Reading i przejdźmy do porażki z Newcastle. Wiem, wiem, że Newcastle to dobry klub, ale z każdym... z każdym potrafiliście zdobyć jakieś punkty... poza mistrzem i to akurat dobrze, bo mistrz jest od tego by pokazać klasę... i poza Newcastle. A oni byli w naszym zasięgu! - W naszym zasięgu?! Skończyli sezon mając od nas więcej o dwanaście punktów!! I to ma być w zasięgu?! Mieli Owena, Givena, Vicente, Braulio, to miało być w naszym zasięgu?! - A czemu nie?! Czysta matematyka! Wygralibyście dwa razy z nimi, zamiast dwa razy przegrać i różnica z dwunastu zmalałaby do zera, a bilans bezpośrednich spotkań byłby po waszej stronie! - Eee, tam. Za to po Newcastle było już przepięknie. Pięć spotkań, cztery zwycięstwa... i to z kim?! Everton - 3:0, Tottenham - 2:1, Sunderland - 2:1, Wigan - 2:0. Tylko z Chelsea przegraliśmy... no, ale to w końcu Mistrz Anglii! - Nie chrzań mi tu! Wiem, że było przepięknie. Wiem też, że piszesz pamiętnik z pracy w klubie. I masz nawet wielu czytelników, na necie. Chciałem po prostu się pojawić tam na dłużej. Masz mi tą rozmowę dokładnie tam przepisać! Aha, a z tym dziadem i pacanem to przegiąłeś! Ale... dobre wyniki, dobre miejsce, odpuszczę Ci tym razem. - no co tam, czytelnicy? - Co ty mi tu jeszcze siedzisz?! DO ROBOTY!! Transfery robić!
  13. eMMeS

    No jak to co?

    15 V 2008r., gabinet prezesa Sheffield Wednesday, Hillsborough, Sheffield - Witaj, Michał, cieszę się, że jesteś. Czekałem na Ciebie dłuższą chwilę. - Alex zaplanował posezonowe spotkanie na godzinę dwunastą. Ja stawiłem się kwadrans później. - Przepraszam Alex, ale odbywałem przed chwilą rozmowę w sprawie ważnego dla klubu transferu. - wiem, że ostatnio moja postawa mogła się prezesowi nie podobać i starałem się nie zaogniać niepotrzebnie sytuacji. - Ano właśnie, transfery. Domyślasz się, że w obecnej sytuacji wielu może opuścić klub. Wszyscy wiemy, że nie możemy być aż tak atrakcyjni jak inni. - ton głosu Alexa był tonem głosu człowieka zmęczonego życiem, który mimo sukcesu finansowego wciąż pragnie czegoś więcej. - Postaram się, by wszyscy zostali, wrócimy tam gdzie byliśmy. Jeżeli oczywiście dostanę szansę. - myśl o tym, że zostanę zwolniony coraz częściej pojawiała się w kuluarach klubowych, ja jednak pragnąłem zostać w Sheffield. - Haha, taak, wielu radziło mi żebym Cię zwolnił. Pewnie wielu miało rację, ale spokojnie, spokojnie, nie tak od razu. Najpierw prześledzimy co ty tutaj przez ostatnie pół roku zrobiłeś. - no tak, będzie mi teraz wytykał błędy. Pacan. Sam jedyne co wie o piłce nożnej, to to, że jest prezesem klubu. - Dobrze, myśle, że gruntowna analiza może tylko pomóc obu stronom. - tylko, że ja mu oczywiście o tym pacanie nie powiem. Zżyłem się z moją tygodniówką. - Zacznijmy może od... meczu z Arsenalem. Do postawy we wcześniejszych spotkaniach nie mam zarzutów. Ale Arsenal to poza United nasz największy wróg, a tu taka porażka - 7:1. W ogóle jak tak można było zagrać !? - No tak, ten mecz nam nie wyszedł. Ale pamiętaj. Graeme Smith był kontuzjowany. Grant cały czas darł się na wszystkich z gębą, że chce grać w pierwszym składzie. Burch nie był lepszy. Musiałem dać im nauczkę. - oops, chyba o zdanie za dużo powiedziałem. - Nauczkę?! Chcesz powiedzieć, że kazałeś naszym obrońcom odpuszczać akcje, by tamci mogli się wykazać na bramce?! Przecież to są ofiary losu! Nie nadają się do grania. Nie nadawali się nawet w Championship. A co dopiero w Premier. - potakiwałem w milczeniu. Za gadulstwo trzeba płacić. - No, ale już z Liverpoolem zagraliśmy świetnie. Nie powinieneś mieć zarzutów. - mecz z Liverpoolem rzeczywiście był nieziemski w wykonaniu Sów. - Nie żartuj, Michał. Mając taką przewagę jak wy nad The Reds nie remisuje się 1:1, tylko wygrywa 3:0. Poza tym, wciąż nie było Smitha, a dzięki temu spotkaniu Grant znów mógł drzeć mordę, że jest dobry. Wiem, że w tym meczu akurat dużo nie zrobił, ale taki był jego przywilej po dobrym wyniku. - no tak, ten to się zawsze do czegoś dochrzani...[/i] - Bez przesady. Grant zawsze darł mordę i drzeć będzie jeszcze przez miesiąc. Taki typ człowieka i już, ale zaraz się go sprzeda i nie będzie problemu. Poza tym do składu wrócił Smith, a my wróciliśmy na drogę zwycięstw. Tak przecież było, prawda? - Drogę zwycięstw powiadasz, psia mać. Fakt, z Fulham było fajnie, ale tylko dzięki Marcusowi Tudgayowi, bo on nam uratował w końcówce dupę swoim golem, czyż nie. - nie, to nie było pytanie, taki przerywnik tylko - A gdyby nie on, to Pongolle by nas pogrążył. I byłyby trzy punkty mniej. Kolejne trzy punkty mniej... - Potem przecież wygraliśmy po pięknym meczu z Middlesbrough, więc seria zwycięstw trwała, a John i Jonsson rządzili w całej lidze. Nie pamiętasz nagród miesiąca za marzec? John został piłkarzem miesiąca, Jonsson młodym, a ja menedżerem, więc nie było źle. - haha, i co na to powiesz, dziadu? - Mecz z Boro był bez zarzutu, poza tym, że pobiłeś się z Southgate'm, nie pamiętasz? Czemu wy się musicie tak gryźć jak psy? To, że nie zabrałeś mu posady w Middlesbrough, kiedyśtam, dawno, nie powinno Cię już obchodzić. - miał dziad trochę racji. - No, ale pobiliśmy się w katakumbach stadionu, bez świadków, i do tego wygrałem, więc nie powinieneś mieć o to pretensji. W końcu Southgate to zwykły dupek. - ten argument rozbił nie tylko mnie, gdyż ledwo mogłem wytrzymać tarzając się ze śmiechu, ale również Alexa. On chyba pokochał "polską" mentalność. - Dobra, zostawmy go, jedziemy dalej. Blackburn Rovers. I 3:2. Tak, dobra, wiem, że dla nas, nie mam pretensji. Ale żeby dwa razy tracić prowadzenie?! No i trochę przegiąłeś z Sherriffem wywalając go z boiska kopniakiem w dupę. Wystarczyło tylko dać zmianę, a nie dodawać coś od siebie ________________ to be continued...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...