Skocz do zawartości

Bez pracy nie ma kołaczy.


Conjure

Rekomendowane odpowiedzi

Szum fal, śpiew ptaków i promienie słońca budzą ze snu moją przepitą różnej maści drinkami twarz. Tak być powinno. Zamiast promieni jest kolejna przebudowa ulicy Zygmuntowskiej. W ch… duży korek i stado baranów, którzy trąbiąc mają nadzieje, że ten korek zniknie. Zamiast Lolity podającej smaczne drinki na pobudkę, jest pusta butelka po Żołądkowej de Lux, kapeć w ustach i słowa mamy, która mówiła że alkohol szkodzi. Tak ostatnimi czasy wyglądy moja rzeczywistość. W zasadzie od dłuższego czasu..

 

Po kilku próbach użycia mocy Jedi, stwierdziłem, że już nie usnę. Po chwili przypomniałem sobie, że mający u mnie dług znajomy załatwił mi rozmowę w sprawie pracy. Rozanielony faktem, że może przestanę być bezrobotny podniosłem swoje zwłoki i drapiąc się po jajach poszedłem pod szybki prysznic. Miałem mało czasu, a nie lubię się spóźniać. Nikt nie lubi braku punktualności. Jedząc śniadanie sprawdzałem jeszcze wczorajsze postawione mecze na babskiego tenisa, ale chyba się na tym jednak nie dorobię. Jakiś tybetański mędrzec mawiał, że bez pracy nie ma kołaczy. Wychodzi na to, że się nie mylił.

 

Idąc na spotkanie myślałem o tym, że żal będzie opuszczać mi moje miasto. Lublin, ma swój klimat. Ci, którzy byli, wiedzą o co chodzi, a Ci którzy jeszcze nie byli, to nie mają czego żałować. Każda dzielnica ma swoje prawa i powody do dostania po ryju. Wiecie, być w Lublinie i nie dostać po ryju, to tak jak być w Rzymie i nie widzieć Koloseum. Myśląc o tym i o tamtym oczy dały sygnał do mózgu, że jestem na miejscu umówionego spotkania.

 

Zobaczymy co z tego wyjdzie.

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...